Zdrada - portal zdradzonych - News

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

Event03:09:20
heniek03:15:31
Obito06:19:27
Kalinka9306:29:32
# poczciwy07:05:21

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

chora miłośćDrukuj

moja historia wyda się może banalna ale spotykam się z nim od 2 lat wszystko było napoczątku ok fajny związek ale ale z czasem zaczeło się zmieniać on jes po rozwodzie już 14 lat ale nie o to chodzi gdy jesteśmy sami jest super ale gdy jest jakieś towarzystwo to traktuje mnie oschle jak powietrze poprostu ja go kocham ale nie potrafę wyleczyć się z chorej miłości i chorego związku pomóżcie mi trochę.

Co o tym myśleć?Drukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęNie daje mi spokoju epizod,który wydarzył się w moim życiu.Mimo,że od tej sytuacji upłynęło już kilka miesięcy,bardzo często myślę o tym,zadając sobie setki pytań,szukam odpowiedzi,obiektywnej oceny.Miałem przyjaciela,znamy się ponad 7 lat.Mimo wielu wątpliwości zacząłem spotykać się z kobietą, z którą był prawie 6 lat,spacery,rozmowy...wszystko zmierzało w jednym kierunku,czułem się z tym źle.Muszę zaznaczyć,że mój przyjaciel rozstał się z tą kobietą 2 lata temu,ma dziewczynę,z tego co mówił czuł się szczęśliwy,nie chciał wracać do tego co było...oczywiście gdy tylko pojawiła się możliwość spotkania na żywo,poinformowałem go o całej sytuacji(nie chciałem tego robić przez telefon),zareagował zerwaniem znajomości,chyba tak to mogę określić...zdaję sobie sprawę ze złożoności tej sytuacji oraz tego,że może nie powinienem...jednak myślałem,że warto.Kobieta, o której mowa jest osobą reagującą bardzo emocjonalnie,doszukującą się podtekstów itp,czasami dochodziło między nami do kłótni odnośnie priorytetów w związku itd, po jednej z tych kłótni,mimo wielu moich przeprosin,spotkała się z moim byłem przyjacielem,następnie po wypiciu sporej ilości alkoholu zdradziła mnie,rzecz jasna nie podając szczegółów,jedynie tłumacząc się natłokiem emocji,alkoholem i jak to określiła sentymentem.O tym wszystkim poinformowała mnie na drugi dzień,obiecując,że nigdy więcej to się nie powtórzy,że urwie z nim kontakt itp,czego nie zrobiła.Właściwie nie brała pod uwagę moich uczuć i emocji,a jedynie swój "błąd",który wedle jej opinii nie miał prawa się zdarzyć,ponieważ "ona nie jest zdolna do takich rzeczy",jednak wydarzył się...następnie tłumaczyła się,że właściwie nic takiego się nie zdarzyło ponieważ nie byliśmy jeszcze razem(całowaliśmy się,chodziliśmy za rękę,dochodziło to pewnej bliskości...),oraz tym,że tak właściwie to moja wina,ponieważ czuła się niezaspokojona,co było dość dziwnym argumentem ponieważ podkreślała,że chce z tym poczekać,właściwie nie rozmawiała ze mną szczerze...obwiniałem się,wybaczyłem jej,dałem drugą szansę.Po 2 czy trzech dniach od zdrady wyjechała za granicę do pracy na ponad 2 miesiące,a jedyny kontakt jaki mieliśmy polegał na pisaniu sms-ów.Byłem wręcz "zasypywany wiadomościami",podkreślała jak bardzo jej zależy i że nie chce mnie stracić.Muszę przyznać,że było to dla mnie męczące,stale dochodziło to kłótni,kobieta ta oczekiwała zachowania,które ta tamtą chwilę nie mogłem i nie chciałem jej dać.Myślę,że już wtedy straciłem do niej większość szacunku i zaufania,jednak co dziwne nadal mi zależało,ponieważ utrzymywałem z nią kontakt,oszukiwałem się tworząc w swojej głowie idealny świat i związek z nią...potrzebowałem kobiety,bliskości.Spotkałem się z nią po miesiącu,jednak to tym wszystkim nie umiałem być dla niej miły,reagowałem złością,byłem pewien,że ta osoba już nie jest tym kim była kiedyś w moich oczach,nie zdawałem sobie sprawy,że to wszystko tak głęboko we mnie siedzi...Później było już tylko gorzej stałe kłótnie,złość,nieprzespane noce,jednak trwałem w tym,wierząc,że to tylko przejściowe.Gdy zdałem sobie sprawę z konsekwencji tej znajomości starałem się za wszelką cenę zniszczyć wszystko by odciąć się od tego całkowicie,padły złe słowa,było wiele przykrości,wyszedłem na osobę zła i niekulturalną...myślę,że wiele jest w tym mojej winy....wydaję mi się ,że byłem o tamtej dziewczyny w pewien sposób uzależniony...Teraz już wiem,że nie można być z kobietą,do której nie ma się zaufania oraz nie darzy się jej wystarczającym szacunkiem.Obecnie mam tylko dylemat czy odnowić znajomość z przyjacielem,którego straciłem? Pozdrawiam Marcin

to co ciÄ™ nie zabije to ciÄ™ wzmocni (c.d.)Drukuj

Zdradzona przez mężaWitajcie. Przepraszam że nie odzywałam się do Was, ale dzielnie czytałam Wasze dobre rady i z rozwagą je przemyślałam teraz wiem że nie mogę tak siedzieć w domu i użalać się nad sobą muszę to wszystko wziąć na klatę i ruszyć do przodu podbudowaliście mnie za co Wam bardzo dziękuję jesteście WIELCY. Ale to nie wszystko opisując moją sytuacje nie napisałam o tym, iż mieszkamy w domku jednorodzinnym przyczym działka notarialnie stoi na męża bo kupili ją nam w przezencie jego rodzice (moi teściowie) 7 lat po ślubie a mieszkanie stawialiśmy wspólnie z mężem (plan budowy oraz pozwolenie na budowę jest na mnie i na mąża)przyczym teściowie nam pomagali finansowo, jestem im za to bardzo wdzięczna, a teraz co z tego wynika że dożuciłam się do postawienia domu na obcym terenie i w razie rozwodu mogę stracić wszystko i musiała bym zacząć wszystko od nowa. Ja mam chytrzejaszy plan bo sprawy rozwodowej nie założę bo mogłabym zostać z niczym a mój wtedy eksmałżonek mógłby na legalu przyprowadzać kochanki do naszego domu (nie mając rozwodu nie ma prawa tego zrobić może sobie chodzić gdzie chce i z kim chce mam to w nosie) to i tak już tylko układ. Ja zamierzam iść do prawnika i prosić o fachową radę; co mogę zrobić aby mój mąż nie mógł tego sprzedać bo już i taką wersję słyszałam, muszę tu dodać że moi teściowie wiedzą o całej sytuacji od początku do końca bo ja ich o tym informuję (niech wiedzą jakiego potwora wychowali) oni stanowczo są przeciwni jakiej kolwiek sprzedaży i zgodnie twierdzą że działkę to oni kupili ze względu na wnuki i szczerze mnie namawiają zebym zapobiegła sprzedaży, a oni jak trzeba będzie to pójdą za mną do sądu i zgodnie zeznają że działka i ich pomoc to był prezent na przyszłość dla wnuków, a nie dla niego. Szczerze wam powiem że nie mam pojęcia o tym czy można coś tam wskurać ale jak nie pójdę po dobrą radę to nigdy się nie dowiem. A teraz najlepsze właśnie wczoraj po 25 latach siedzenia w domu i robienia za kurę domową (praca, dom zerwałam wszystkie znajomości i oddałam się ciałem i duchem swojej rodzinie) wyszłam z domu odnowić znajomości oczywiście obiad zrobiłam bo nie mogłabym inaczej, ale odrazu powiedziałam obiad zrobiłam ja a tależe po obiedzie myjecie wy (mąż lub moi synowie) około siedemnastej wyszłam z domu bez żadnego tłumaczenia informując żeby za jakoeś pół godziny ktoś poszedł dosypać do pieca (mąż zapytał: zamykać drzwi na noc ?) ja odpowiedziałam w pośpiechu że wrócę trzasnęłam drzwiami i poszłam wróciłam ok.godz. 21 on siedział w fotelu o nic nie pytał wogule się do mnie nie odezwał. Dodam Wam coś jeszcze ja byłam u swojej byłej bratowej (ona mi jeszcze bardziej rozjaśniła umysł z jakim łajdakiem spędziłam 25 lat życia ona wiedziała o jego zdradach gdyż część spotkań aranżował jej mąż a mój brat zapewniała mnie że było jaj ciężko z tym żyć jednak nie miała odwagi mi o tym powiedzieć widziała że jestem w niego wpatrzona i z pewnością jej nie uwierzę (tu miała rację) wcale się jej nie dziwię że trzymała tą wiedzę w tajemnicy, ktoś z was powie mi wielkie mi co wielka znajomość ale to było dla mnie coś bo wyszłam sama a nie jak zwykle z niewiernym mężem. Nie wiem co jeszcze dowiem się o tym łajdaku, no i oczywiście na swój temat bo on zdradzał mnie na lewo i prawo a wśród znajomych mówił że to ja się żle prowadzę że to ja jestem ta zła używając przy tym różnych epitetów tego też dowiedziałam się od b/bratowej. Co dalej będzie?(....?

Poza granicamiDrukuj

Zdradzony przez żonęWitajcie Wszyscy. Chcialem opisac Wam krociotko swoja historie i dolaczyc do grona ludzi ktorych spotkalo to samo. Cztery lata temu wyjechalem za granice szukac pracy. Bylo to marzenie mojej zony. Mieszkac poza granicami Polski. Wyjechalem 2005 roku sam przetrzec szlak ,a pozniej sciagnac zone i dziecko do siebie. Tez tak sie stalo. Po roku czasu zona przyleciala do mnie wraz z synkiem. Wszystko bylo przygotowane na ich przyjazd, dom pokoje. Wszystko bylo dograne na tip top! Zaczelismy mieszkac i zyc jak rodzina. Ja mialem swoja wymarzona prace ona wychowywala naszego synka, chodzila na kursy , poznawala ludzi. Trwalo to ponad 1,5 roku, kiedy poszla pierwszy raz do pracy. Nowi znajomi koledzy z pracy. Teraz juz wiem ze wtedy zdradzila mnie pierwszy raz. Bylo to po imprezie z pracy. poszla do hotelu z kolega z pracy i przespala sie z nim. Teraz twierdzi ze nic to nie znaczy i ze byla pijana. Reszta naszego zycia toczyla sie jak w normalnej rodzinie. Ja pracowalem ona tez, dziecko w szkole, weekendowe wypady gdzie tylko mielismy ochote. Dwa miesiace temu znajomy powiedzial mi ze widzial moja zone z jakims obcym facetem w samochodzie. Smiali sie , widac bylo ze zartowali. Wtedy wydawalo mi sie ze to jest normlne ,moze z kims jechala, kolega z pracy moze sasiad. Nawet jej sie nie zapytalem. Wtedy byl pierwszy sygnal ze cos jest nie tak , ale ja tego nie dostrzeglem, az do momentu kiedy zaczela wychodzic prawie co sobota na imprezki z kolezankami. Wtedy w ten sam sposob dowiedzialem sie od znajomych ze widzieli moja zone ktora wchodzila do hotelu z jakims kolesiem gdy impreza sie skonczyla. Byla na tyle glupia ze hotel znajdowal sie pare metrow od Clubu gdzie sie bawili. Widocznie biedaczka nie mogla wytrzymac!! Od tego momentu zaczalem ja sprawdzac. Telefon , komputer, ale nic nowego nie znalazlem. Postanowilem wynajac detektywa. Okazalo sie ze jest to strzal w 10 !! kolejne trzy soboty pod rzad przyniosly oczekiwany rezultat. 3 wyjscia i 3 roznych facetow, ale w jednym byla chociaz lojalna - TEN SAM HOTEL. Usiedlismy w niedziele przy poznym sniadaniu oczywiscie , bo moja zona musiala po imprezie wyspac sie i wtedy na stol rzucilem jej koperte ze zdjeciami. Otworzyla ja i wyciagnela zdjecia. Nie byla zdziwiona. Powiedziala tylko ze jest niefotogeniczna i odeszla od stolu, poszla na gore. poszedlem za nia i poprosilem o wyjasnienia. Powiedziala mi ze zdjecia mowia same za siebie i ze nie chce ze mna rozmawiac. Na drugi dzien wyprowadzila sie z synkiem do znajomych, bez zadnego slowa. dzwonilem prosilem o rozmowe. Nie chciala sie spotkac. Odwedzalem synka , zabieralem go na plac zabaw. Dopiero 3 tygodnie temu rozmawialismy pierwszy raz o tym co sie stalo.. Dzieki wyszystkim tym co przeczytali to co tu napisalem. Jestem tu bo mam nadzieje ze mi pomozecie, bo potrzebuje tego. Pozdrawiam

nadziejaDrukuj

Zdradzona przez mężaWitam, mam 29 lat i swoja smutna historie. Jestesmy malzenstwem od 8 lat. Od samego poczatku byla to milosc jak to sie mowi od pierwszego wejrzenia. Po 1,5 roku naszej znajomosci pojawil sie syn. Bylismy mlodzi ale szczesliwi, nasze rodziny zapewnily nam wsparcie. Maz szukal jakiejs pracy, lecz bezskutecznie. Poszedl do wojska i wtedy jak teraz sobie mysle zaczelo sie wszytko psuc. Przeprowadzilam sie do domu Jego rodzicow i chociaz kazdy mi pomagal bardzo brakowalo mi mojego meza.Poczulam ze zostalam nagle z tym wszystkim sama, lecz zdawalam sobie sprawe ze tak trzeba i ze on tez sie bardzo poswieca dla Nas. Ciezko mu bylo nie widziec jak synek stawia pierwsze kroczki, zaczyna mowic. Po roku czasu zdecydowal sie na odbywanie sluzby nadterminowej, wiec juz czesciej bywal w domu. Jednak zmienil sie...nie wiem jak to opisac. Bywaly wyjazdy szkoleniowe gdzie pil z kolegami i chodzil po klubach. Po jednym z takich wyjazdow, zaczely dziac sie dziwne rzeczy. O roznej porze dnia i nocy ktos puszczal mu krotkie sygnaly na komorke a on nie pozostawal bierny, tylko od razu sygnal puszczal w druga strone. Zasypalam go wtedy mnostwem pytan? Co sie dzieje, kto to, itp... Jego tlumaczenie polegalo na tym , ze poznal duzo ludzi ,miedzy innymi kolezanki i wlasnie jedna z nich nie daje mu spokoju. Pytalam czy cos sie wydarzylo, jednak zaprzeczal. Dopiero po dwoch latach jak troche wypil przyznal mi sie ze ta dziewczyna probowala go pocalowac, ale on jako oczywiscie wspanialy maz nie pozwolil sobie na to i dal jej do zrozumienia ze nic z tego nie bedzie. Wiem ze mnie oklamal bo przeciez nie puszczal by do niej sygnalow jakby nigdy nic. Zeby rzeczywiscie taka sytuacja miala miejsce to moglby sobie wyjasnic z ta panna zeby mu dala spokoj. Z jednej strony poczulam ulge ze mi to w koncu powiedzial, bo od samego poczatku nie wierzylam w jego wersje. Po tamtej sytuacji i mojego ciaglego dociekania zmienil numer i byl spokoj. Jednak jak juz pisalam wojsko go zmienilo. Zaczal czatowac, wchodzic na stronki erotyczne itp. Oczywiscie moje rozmowy na ten temat konczyly sie klotnia i tym ze on nie widzial nic strasznego w tym co robi. Z czasem sytuacja materialna stala sie na tyle ciazka ze podjelismy decyzje o Jego wyjezdzie za granice. Nie chcialam tego, on zreszta tez ale bylo na prawde ciezko. No i sie stalo. Wyjechal a ja zostalam z tesciami i malym dzieckiem. Gadalismy prawie codziennie z mezem, wszystko co bylo poszlo w niepamiec z mojej strony. Wierzylam ze jakos bedzie, ze zarobi i wroci do Nas i bedziemy znowu szczesliwi. Maz znalazl prace, finansowo bylo bardzo dobrze, przysylal co miesiac pieniadze na moje i syna wydatki.....ale to co bylo miedzy nami na poczatku gdzies sie ulotnilo. Od czasu do czasu przyjezdzalam do niego i bylo cudnie tak jakbysmy sie na nowo odnalezli. Czulam ze jestem caly czas dla niego atrakcyjna i ze mnie kocha. Tylko szkoda ze te momenty byly takie krotkie. Po paru latach w zasadzie bycia oddzielnie maz przyjechal do polski na dluzszy okres. Bylam taka szczesliwa, do momentu kiedy ktoregos wieczora przejrzalam jego komputer. Okazalo sie ze nie zrezygnowal z czata. Przejrzalam jego gg a tam oprocz kilku kolegow mnostwo kolezanek. Czytalam historie i byla jedna dziewczyna z ktora wtedy najwiecej rozmawial i teksty ktore zwalily mnie z nog. Nie dalam rady zasnac...jak wtedy pamietam (bo bylo to bardzo dawno) obudzilam go, przyznajac sie do tego ze grzebalam w jego komputerze i poprosilam o wyjasnienie mi tego wszystkiego. Oczywiscie maz zaczal sie wypierac ze to cos co znaczy, mowil ze to zarty, ze czasami potrzebowal zeby z kims pogadac.....Na prawde uwierzcie mi ze trudno mi nawet sobie te Jego bzdurne tlumaczenie przypomniec. Nie wiem czemu ale wtedy cos i ze mna sie stalo. Sex zaczelam traktowac jak cos co mi jest malo potrzebne a widzac ze moj maz nie zaprzestal chodzenia po sex stronach jeszcze bardziej spotegowalo moje nastawienie. Tyle ze on odbieral to w ten sposob, ze ja juz nie widze w nim kogos , kto mnie pociaga. Zaczal mi wmawiac ze poczul sie z tym wszystkim samotny, a dla niego sex to cos co w zwiazku jest na 1 miejscu. Moja z kolei niechec tak na prawde pojawila sie po porodzie ale myslalam ze to przejsciowe. Rozmawialismy na ten temat i on mowil ze rozumie a tak na prawde nie mogl zyc bez tego zeby na te glupie stronki nie wchodzic. Czulam sie zle sama z soba i wiedzialam ze to przeze mnie, ale wiedzac co robi nie sprawialo ze nagle mialam ochote .....raczej szlo w druga strone. I tak to jakos minelo, po mojej rozmowie niby juz nie gadal z tymi ludzmi, wszystko jakos wrocilo do normy. Jeszcze dlugo tak zylismy on tam ja w polsce (chcielismy wykonczyc dom) az w koncu przyjechal do kraju na stale. Zamieszkalismy w naszym nowym domu, bylo dobrze...do momentu kiedy ja tym razem wszystko zniszczylam. Pewnego razu byla u nas w domu mala impreza na ktorej byli znajomi i alkohol. Moj maz po wypiciu duzej dawki poszedl na gore sie polozyc a ja zostalam na dole z koega. Najpierw gadalismy i sie wyglupialismy az w koncu widzialam ze on chyba cos by chcial. siedzielismy kolo siebie i nagle on chcial mnie pocalowac a ja wtedy sie nie odsunelam i doszlo ze na krotka chwile nasze usta sie spotkaly( pocalunek trwal doslownie pare sekund). Poczulam w tamtym momencie ze wytrzezwaialam i odsunelam jego glowe mowiac ze nie chce nic i ze kocham mojego meza. Wiem ze to moja wina bo widocznie sprowokowalam go a sama tez nie zrobilam nic zeby temu zapobiec. Na drugi dzien przyznalam sie dla meza do tego bo chyba nie umialabym z tym zyc. Byla awantura, nie uwierzyl mi ze nic wiecej nie bylo, ze pocalunek trwal kilka sekund. Rozumialam go bo sama bym chyba mu nie uwierzyla. Przepraszalam i prosilam zeby mi wybaczyl. Powiedzial wtedy ze bardzo go zawiodlam i ze starcil do mnie zaufanie. Gdy w polsce przyszedl kryzys wyjechal ponownie za granice. No i tu wlasciwie zaczyna sie obecna sytuacja ktora nie daje mi zyc. Powrocil znowu do swoich zabaw w czatowanie. Tyle ze tym razem sie juz przede mna z tym nie kryl, zreszta jak rozmawialismy ze soba na skypie to slyszalam ze non stop pisze z kims. Powiedzial mi ze ma przyjaciolke. Probowalam z nim gadac, przepraszac za tamto ale on nie chcial do tego wracac. Powiedzial ze potrzebuje kogos z kim moze na ten temat pogadac. Ale nie mnie....Akceptowalam to, bo co mialam zrobic. Rozumialam ze go boli to co zrobilam a mnie bolalo to ze nie potrafi pogadac ze mna. Przyjechal na wakacje i powiedzial ze idzie sie spotkac ze swoja przyjaciolka na kawe. Myslalam ze oszaleje. Poszedl jednego wieczoru sie z nia spotkac, wyszedl kolejnego rowniez i wrocil nad ranem. Tlumaczyl sie ze musial pogadac, ze nic nie bylo, ze pojechali gdzies do klubu posiedziec. Dla mnie wydawalo sie ze juz nic gorszego nie moze mnie spotkac. Czulam w srodku panike i bezradnosc. Wiedzialam ze codziennie coraz mniej jest ze mna a wiecej z nia. Nawet po powrocie za granice wiedzialam ze robi co chce i ze przeciez ja go nie moge w zaden sposob skontrolowac. Rzucilam prace w polsce i oznajmilam mojemu mezowi ze do niego przyjezdzam. Syn zostal w polsce z dziadkami a ja mialam rozdarte serce ze go zostawiam a z drugiej strony ze moje malzenstwo sie rozsypuje. Myslalam ze moj przyjazd cos zmieni. Jednak maz nawet najmniejszej uwagi na mnie nie zwracal. Po pracy do 2-3 nad ranem siedzial z nia na gg lub skypie. A ja siedzialam obok i czulam ze nie potrafie nic zrobic...ze na sile nie zmusze go do tego zeby bylo miedzy nami dobrze. Caly zcas chodzilam smutna, zdolowana, wszelkie proby rozmow na ten temat konczyly sie klotnia i tym ze wychodzil z pokoju i potrafil prawie godz gadac z nia prze telefon. Poczulam pustke, nie mialam z kim pogadac. wiedzialam ze w polsce jest syn ktory mnie kocha i potrzebuje a ja dalej tkwilam w tym beznadziejnym punkcie majac nadzieje ze stanie sie cud i moje malzenstwo sie pozbiera. Bylo tylko gorzej. Zaczely sie esmsy i teksty typu kocham sie, tesknie.....Po jednej z moich rozmow ze nie rozumiem o co chodzi, co miedzy nimi jest, moj maz zalozyl haslo do swojego konta i powiedzial ze jestem jakas nienormalna i ze od tej chwili nie mam prawa zeby go kontrolowac. Po jakims czasie nasz stary komputer sie zepsul i kupilismy nowy. Juz nie zalozyl hasla. Tym razem postanowilam nic nie mowic ze mam wglad w jego wiadomosci. Chcialam wiedziec co moj maz wyprawia. No i to co czytalam sprawialo ze moje serce przestawalo bic. Pisal ze ja kocha, ze do mnie nic nie czuje, ze ja go zranilam. Ze on chce byc z nia i ze z nia bylby szczesliwy i mnostwo takich tekstow. Ja wowczas pracowalam za granica a zdarzyla sie sytuacja rodzinna ze maz musial pojechac do polski. Ja nie mialam wtedy mozliwosci wziecia urlopu. Po jego powrocie znalazlam w archiwum wiadomosci ze poszli ze soba do lozka. Swiat mi sie zawalil....nigdy bym nie uwierzyla ze moglby cos takiego zrobic. Przeprowadzilam kolejna rozmowe. Powiedzial ze sie zakochal, nie przyznal sie do skoku w bok. Dopiero pozniej powiedzial ze posedl z nia do lozka. Wtedy tez wlasnie powiedzial ze ja go tez przeciez zdradzilam. Ja rozumiem ze zdrada jest zdrada....ze pocalunek to tez zdrada ale nie potrafie porownac tego co ja zrobilam do tego co on. Ile razy on musial sie z nia calowac zanim do tego doszlo. Zreszta powiedzialam mu ze nie chce wypominania. Chece wiedziec czy mozemy to jeszcze jakos odbudowac. Je stem w stanie wybaczyc to co zrobil, lecz najbardziej mnie boli ze nie mial odwagi zeby mi o tym powiedziec. Ze klamal, ze gral na dwa fronty, i ze nie potrafi teraz o tym ze mna porozmawiac. Minie zaraz rok od kiedy probujemy to jakos posklejac. Powiedzial mi ze nie zrezygnuje z niej (w sensie kolezenstwa)....od czasu do czasu pisze do niej a ona do niego. Najgorsze jest to ze jak sie poklucimy to on biegnie do niej ze swoimi problemami(biegnie- w sensie pisze). Nie gadaja juz na gg ani na skypie. Wiadomosci ktore wysylaja do siebie to raczej co u ciebie slychac. Moze i normalne ale ja tak bardzo chce o tym zapomniec a On mi nie daje. Nie wie o tym ze przegladam jego tel. Wiem ze gdyby sie dowiedzial to znowu bylaby moja wina. To co moge powiedziec jedno o swoim mezu to to ze wie ze ma nade mna przewage. Zawsze jak dochodzi miedzy nami do klutni to tak potrafi przekrecic kota ogonem ze zawsze bedzie moja wina. Tak wogole jestem w ciazy i mam nadzieje ze moje zycie jakos sie ulozy. Obecnie nasz syn jest tu z nami i od paru dobrych lat jestesmy w koncu jak rodzina-razem. Tylko ze ja caly czas sie boje, boje co bedzie jak on pojedzie do polski, boje sie jak on ma zly dzien i widze ze nosi tel przy sobie i wiem ze z nia pisze. Tak bardzo chce zyc normalnie, tylko ze czasami barakuje mi wiary.

Jak długo jeszcze???Drukuj

Witajcie Kochani! Jesteśmy małżeństwem z 12-letnim stażem a od 3 lat mój mąż ma romans.Mąż zawsze mi powtarzał, że nigdy by mnie nie zdradził, żebym była tego całkowicie pewna.No i byłam, ufałam, wierzyłam bezgranicznie.Owszem wszystko było w porządku dopóki nie pojawiła się ona w naszym życiu i słowa męża stały się puste i bezwartościowe.Ona starsza od męża, mężatka, matka dorastających dzieci.Najgorsze jest w tym wszystkim to, że mąż tak naprawdę nigdy się nie przyznał do tego romansu i idzie w zaparte, że nie spotyka się z nią, że nie ma żadnego kontaktu.Rzeczywiście wszystko na oko w porządku, nie nosi telefonu przy sobie, nie dzwoni przy mnie nie wiadomo gdzie i do kogo, w ogóle zachowuje się zupełnie zwyczajnie.Ale niestety to tylko doskonały kamuflaż i zwykłe złudzenie. Gdy zaczynam z nim rozmowę na ten temat to robi aferę, wymyśla mi,że to ja ciągle się go czepiam i nie daję mu spokoju, żebym znowu nie zaczynała.Jest to dla mnie strasznie męczące, czuję się jakbym waliła głową o mur. Nie rozumiem tego, skoro się tak bardzo kochają to dlaczego nie zamieszkają sobie razem a mi dadzą wreszcie święty spokój. Gdyby tylko to poskutkowało spakowałabym swojego męża i niech się wyprowadza gdzie mu się tylko podoba ale niestety wiem,że się nie wyprowadzi bo to przecież też jego dom jak to mi przypomina. Zastanawiam się czy coś zostało jeszcze z tej miłości do niego nagromadzonej przez te wszystkie lata. Nie wiem ale teraz czuję do niego tylko nienawiść za to jaki wielki wyrządził mi ból, jak bardzo mnie skrzywdził. Za to że moje życie tak naprawdę legło już w gruzach i chyba nigdy nie będzie odbudowane jak należy. Dobrze,że mam dla kogo żyć dla mojej córki i to chyba trzyma mnie przy zdrowych zmysłach. Żyjemy pod jednym dachem w ciągłym kłamstwie, oszustwie, razem a jednak osobno. Trudno jest mi się w tym wszystkim odnaleźć, trudno podjąć jakąś konkretną decyzję. Zadaję sobie pytanie co ja tu jeszcze z nim robię ale nie znajduję odpowiedzi. Nie mam ochoty na rozmowy ze znajomymi o tym co mnie spotkało, nie wiem czy zrozumieją mnie tak naprawdę. Jestem z tym problemem sama, strasznie jest mi smutno, że nie mam się komu wyżalić. Wybrałam Was, może troszkę będzie mi lżej na duszy...

zdrada- jak z nią sobie mam poradzićDrukuj

Zdradzona przez mężaMój mąż zdradził mnie ,jesteśmy 22 lata po śłubie mamy 8 dzieci.w lipcu dowiedzialam się że mam raka nerki.we wrześniu poszłam na operację,tam usuneli mi całą nerkę,gdy wróciłam do domu zauważylam ze cos z moim męzem jest nie tak ,może to trwało już wcześniej lecz chyba mialam za duzo obowiązków zeby to zauważyć,bo praca idim zawsze mnie pochłaniały po operacji nic nie moglam robic i dlatego chyba zaczełam zauważać to co się dzieje ,batdzo pozno zaczął przychodzic do domu,telefon ciągle nosił przy sobie ,raz chłopak mojej córki usłyszał jak z kim czule rozmawia przez telefon,wiec zaczęłam go sprawdzac,pewnego dnia przyszedł trochę wypity i zaraz szybko zasnął telefon podłączył do ładowania i akurat wtedy przyszedł sms a tam pisała ona ze za nim juz tęskni,a w telefonie mial ja zapisaną jako mężczyznę i tak przeprowadziłam sledztwo z córkami i dowiedziaklam się kto to ,Rozmawialam z mężem o niej to odpowiedzial ze tylko z nią rozmawiał i raz się z nią pocałował a seksu z nią nie mial bo mnie kocha,ale ja mówię ze takie esemesy pisał do niej -że tęskni,że marzy yo o czym? o tej rozmowie? mowił ze rozmawiał o mojej chorobie nie miał z kim o tym porozmawiać,ale przecież mamy juz dorosłe dzieci mógł z nimi porozmawiać,ma tez przeciez kolegów.Nie potrafię mu uwierzyc,a tym bardziej wybaczyc od miesiaca wcale sie do niego nie odzywam,prosilam zeby się wyprowadził bo nie moge z nim byc ale on nie chce mowi zebym ja się wyprowadzila ,ale coż dzieci nie zostawie a z nimi nie mam gdzie się wyprowadzic.teraz jest dla mnie bardzo dobry,lecz ja nie moge zniesc jego widoku

nie wiem co dalej, wszystko straciło sensDrukuj

Zdradzona przez mężaSzukam pomocy. Jestem w totalnym dołku. O kochance dowiedzialam sie w dniu ślubu, uwierzyłam dopiero po slubie po konfrontacji z nią. Moj mąż wszystkiego się wyparł. W koncu się przyznal niby nie spali ze sobą ale rok się spotykali. Jak sie dowiedzialam spotykali sie tez po slubie. Staram sie wybaczyć ale chyba nie dam rady, jestem zalamana. Ciągle zastanawiam sie czy to nadal trwa, czy o iej myśli. Jestem mlodą i ladną dziewczyną, nie wiem czemu zdradził mnie z "taką" dziwczyną. Ani ladna ani madra. Nie mamy dzieci, boję sie nawet o nich myśleć. A jak za 5 lat zostawi mnie z dziecmi. Wybaczylam gdy blagal o wybaczenie, plakal mowil ze cos sobie zrobi gdy mu nie wybacze. jestesmy malzenstwem kilka miesięcy, od 10 lat nierozlączną parą. Dorastalam w milosci do niego. Codziennie placzę. Jak otwieram oczy i widze jego twarz mam ochote go uderzyć ze tak spokojnie śpi kiedy ja mam za soba kolejną nieprzespaną noc. Po tym wszystkim chyba za slabo sie stara, za malo przytula, mowi ze kocha. Czuje sie niedoceniana. Nie wiem do kogo sie z tym zwrocić. Wszyscy mysla ze jestesmy idealną parą. Czasami myślę co by bylo żeby mnie tu nie bylo... aj nie potrafię sie pozbierać

Mąż kręcił / kręci (?) z inną na necieDrukuj

Zdradzona przez mężaMoże ktoś mi coś doradzi. Bo mój punkt widzenia na mój problem jest nieźle pokręcony i nie wiem czy dobrze i logicznie myślę czy sobie tylko wymyślam. Jestem w ciąży - końcówka. Od paru miesięcy proszę się męża żeby seksu było więcej bo wydawało mi się że jest go mniej niż przed ciążą. Prosiłam o to, a potem i tak było to samo. Potem doszła kwestia zrobienia przed porodem pewnych rzeczy w mieszkaniu. Prosiłam się o to parę miesięcy, dopiero niedawno się za to zabrał. Jak się wcześniej o to prosiłam to mówił że jest na to czas. I jeszcze doszła kwestia że okazuje mi mniej uczuć. Tu prawdę mówiąc to nie wiem czy rzeczywiście tak jest, czy tylko ja zaczęłam więcej wymagać. Suma summarum przez te rzeczy doszło do sytuacji że coraz częściej mu je wypominałam, a co za tym idzie ciągłe kłótnie itp. Ja do tego jeszcze stałam się bardziej nerwowa - chyba przez hormony. Byle błahostka potrafiła mnie wyprowadzić z równowagi. Oczywiście w nerwach rozwaliłam to czy owo..... No i doszło do ktoregoś pięknego wieczoru, po kolejnej kłótni, jak siedziałam na kompie. A on siedział w tym samym pokoju, też a kompie. I wiadomo, słychać czy ktoś pisze, czy ktoś coś przełącza, nawet jak się nie patrzy na jego komputer. I doszłam do wniosku że z kimś gada przez gg. A z racji że to była późna godzina, a on nigdy tak nie robił, to stwierdziłam ze jest coś nie tak. Nastepnego dnia popołudniu, jak wyszedł na kurs językowy, weszłam na jego pocztę i znalazłam maila do dziewczyny w stylu: "witaj, rozmawialiśmy ze sobą jakieś 2-3 tygodnie temu na czaterii. Dostałem od Ciebie dwa całkiem apetyczne zdjęcia. Czy możemy kontynuować znajomość? Czy masz może nr gg". Krew mnie zalała. Bo właśnie 2 tygodnie wcześniej wyjechałam do rodziców bo on był chory, i został sam w domu na parę dni. Więc wniosek że wtedy postanowił rozerwać się na sex-czacie. Wkurzyłam się, włączyłam jego laptopa, przetrzepałam historię gg, rzeczywiście rozmawiał z jakąś laską, mężatką zresztą. Nie było wypisawanych rzeczy typu takich jak się pisze na sex-czatach, ale w jej wypowiedziach był m.in. tekst, że ona dziękuje za filmik. Można sie domyśleć, jaki filmik. Sprawdziłam też historię na explorerze, były wejścia na strony erotyczne, a na jednej z nich znalazlam pewien login. Jak sobie ten login wyszukałam to się okazało że mój mąż na tejze stronie umieścił sobie trzy materiały. Z czego dwa był usunięte a widniało jedno zdjęcie. Można sie domyśleć jakie. Nie będę opisywała jak się wściekłam i zdołowałam równocześnie. Poczekałam aż wróci, pokazałam mu to wszystko. Najpierw zaczął gadanie w stylu: o jezu, żartować sobie nie można. Ale jak usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać to mnie zaczął przepraszać, że nie powinien tego był zrobić itp. Tego samego dnia odwiozł mnie do rodziców, bo musiałam jechać coś załatwić. Potem już gadaliśmy o tym na gg albo w smsach. Że to wszystko przez wcześniejsze sytuacje, że były ciągle kłótnie, że o byle co się czepiałam, że on juz tego nie mógł znieść, itp. Że wie że zrobił źle. Że to dla żartów, że jest mu głupio, że czuje się taki malutki, że jest mu przykro że mnie skrzywdził itp. Ja go przeprosiłam że grzebałam mu w poczcie, w komputerze itp. Przeprosiłam za wcześniejsze zachowanie, obiecałam że to się nie powtórzy. Bo moje zachowanie było spowodowane hormonami, uczuciem, że tych rzeczy o któe prosiłam, rzeczywiści nie ma a mi tego brakuje, że boli mnie to czy owo i też nie wytrzymuję całego stanu ciąży psychicznie. No i niby sobie wyjaśniliśmy wszystko, niby się pogodziliśmy. Ja mu czarno na białym napisałam jak mnie to jego zachowanie zabolało. On obiecał ze tego już więcej nie zrobi itd. Niby chcę mu wierzyć że tego więcej nie zrobi ale jakoś ciężko mi się do tego przekonać. Bo skoro były problemy między nami a on uciekł się do takiego rozwiązania, to można stwierdzić że po każdej większej kłótni on tak będzie robił. Jest mi poza tym cholernie przykro, bo już bym wolała żeby się schlał, żebyw domu meble porozwalał jak go te sytuacje tak wkurzały. A nie zeby od razu się seksić na necie z jakąś dziwką a potem jeszcze do niej zagadywać mailem, na gg, wysyłać zdjęcia, filmiki itp. A żona w takiej sytuacji nie jest ważna? Nie są ważne jej potrzeby i to że też chce seksu? Nic a nic nie rozumiem tego zachowania. Próbuję ale mi nie wychodzi. Jak sobie pomyślę o tej całej sytuacji to pierwsze co mi się w głowie kręci to to jaki filmik jej wysłał, jakie rzeczy jej musiał na necie wypisywać. Minął już tydzień do tego mojego odkrycia. Niby rozmawiamy ze sobą normalnie. Żartujemy, itp. On jak przychodzi z pracy to coś tam porobi, na kompie siada i sprawdza tylko(?) swoje rzeczy związane z pracą. Rozmawiamy o tym czasem, ja mu mówię - przypominam że nadwyrężył moje zaufanie, że ciężko mi teraz w jakieś słowa wierzyć. On mi mówi żebym mu tego ciągle nie wypominała. Kontratakuje mnie tym że mu grzebałam bez jego wiedzy w poczcie. Ja mu tłumaczę że nawet jeśli uważa że nasze błędy są na równi to on jest w o tyle komfortowej sytuacji że może sobie hasła, loginy, adresy pozmieniać i bedzie miał z tym spokój. Ale powiedział że nie zmieni. Ja za to nie mogę sobie nic pozmieniać, tylko pozostaje mi wierzyć, ufać, że rzeczywiście tego nie zrobi. Ale nie potrafię. Nie grzebię mu już w poczcie, ale dalej jestem podejrzliwa. Nie potrafię uwierzyć w jego zapewienia.

nie wiem co zrobic :(Drukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęBoże tak mi ciężko bo nie wiem co mam zrobić... rozstaliśmy sie z Dominiką przed wakacjami bylo cos nie tak byliśmy głupi i zbyt młodzi zeby zrozumiec jak bardzo sie kochamy spotykalismy sie z innymi osobami z tą różnica ze ja nie umiałem i ciagle o niej myślalem... widzialem w kazdej innej dziewczynie ją pisalem jej to , ale ona nie wierzyła przez zła sytuacje w domu ( nie miała nikogo kto by ja wspierał szukała kogos z kim moglaby pogadać i wogole ) chciała poznać kogos nowego mimo ze jak mówi ciagle myslala o mnie... poznała z tego co opowiadała słodził jej opowiadał o stalym zwiasku i wogole. ona myslala ze w miare czasu wszystko sie ulozy i znow zacznie sie cieszyc z zycia poszla z nim 2 razy do lożka mimo ze jak mowi nie chciala i zrobila to pod wplywem jak to ujeła nie był to gwałt bo sie zgodziła ale zachowywala sie abrdzij jak gumowa laleczka ktora myslala ciagle o mnie ( heh :( smutne uslyszec cos tkaiego prawda ? ) i to był gwózdz do trumny. on okazal sie inny , ona podobno sie nie angażowała w ta znajomosc ( nie wierze w to do konca ) tlumaczy sie ze sie wtedy poklucilismy na gadu była rozżalona zła... ze bardzo żaluje , że nie umiałą spać po tym tyle ze zrobiła to 2 razy... ciagle powtarza ze widziala ze jestem szczesliwy i myslala ze jest mi jej zał ze pisze ze wszyscy jej opowiadali jak spotykam sie z innymi i wogole po wakacjach wrocilismy do siebie , ona nie umiala bezemnie wytrzymać mówiła mi że w te wakacje zrozumiała jak bardzo mnie kochai wogole , przez ost 2 miesiące bylo super do dnia kiedy przyczytałem smsy z wakacji i dowiedziałem sie ze poszla z nim do lożka mimo ze mowiłą ze nic takiego nie mialo miejsca mowiłą ze bała sie mi powiedziec bo wiedziala jak zareaguje... zaczełą płakać tlumczyc sie mowic jak bardzo mnie kocha i jak bardzo tego zaluje i ze bedzie o to walczyc.... pozniej chciala odejsc bo jak to mowila widziala jak cierpie i chciala zebym znalazl sobie kogos innego , ze jestem na tyle wartosciowym czlowiekiem na tyle umiem zdbać o 2 osobe i darzyć ja miłoscia ze znajde ja napewno. i sam nie wiem teraz co mam zrobic :( Kocham ja strasznie.... dlatego jeszcze jej nie wyrzucilem zmojego zycia , nie potrafie... wiem że ona żaluje a przynajmniej tak mysle ale nie wiem czy bede potrafil znowu jej zaufać w koncu jakby mnie tak bardzo kochała nie poszla by z innym 2 razy do lożka :( ciagle o tym mysle ciagle mnie to dreczy ona walczy a ja sie poddaje juz sam nie wiem co mam robic wesprzyjcie dobra radą :( swoja droga chciałem sie jej oswiadczyć kupiłem nawet pierscionek z diamentem ( nie , nie jestem dziany czy cos ciezko na niego pracowalem po uczeli na ulotkach ) i spucilem go z woda... nie umialem na niego patrzeć. jestem zalamany zmieszany i ciagle mysle o tym wyobrazam sobie ich a z 2 str mysle o naszej milosci i sam nie wiem co robić mimo ze ona walczy ja umieram a bardzo tego nie chce.... (jestesmy ze soba 3 lata.... minus ten okres. help.

zdradaDrukuj

Zdradzona przez mężapo 27 latach zostałam zdradzona,od 9 miesięcy wiem o tym,nie potrafię z tym żyć,on się wypiera,i nadal kłamie.Mamy dorosłe dzieci,które doradzają abym wygnała go z domu.po tylu latach czy tak się da,ja go nadal kocham.Myślałam,że nastare lata będziemy się wspierać,a tu proszę.Jestem uzależniona od męża finansowo,moje życie kręciło się wokół dzieci,zajmowałam się gospodarstwem,a gdy dzieci opuściły dom została pustka.Boję się ,że wyląduję w psychiatryku,sama całymi dniami w pustym domu,próbowałam podjąć prace,żeby zapomnieć,to nic nie daje.Nikt ze mną nie chce rozmawiać na ten temat,nikt nie chce się wtrącać,jak dalej żyć,porad