Potęga przebaczenia
- 14.09.2017
- Szeroko pojęta psychologia
- 27613 czytań
- 6 komentarzy
Lipiec 13, 2016 Agata MOIM ZDANIEM
"Przebaczenie jest kluczem do szczęścia, kluczem do miłości. Nienawiść i złość są jak zaraza, która niszczy Twoje Serce i zaraża ludzi wchodzących do Twojego życia. Uczysz tej nienawiści swoje dzieci, które kiedyś stworzą nienawistne i mściwe związki, lub nie będą potrafiły stworzyć żadnych.
Usiadłam w moim ulubionym fotelu. Włożyłam słuchawki w uszy i włączyłam medytację. Korzystam ostatnio z aplikacji mobilnej „Calm” (dziękuję braciszku). Są to anglojęzyczne, kilkudniowe, tematyczne programy medytacyjne pomagające wyciszyć się lub wyrazić wdzięczność, lepiej spać, koncentrować się lub zwiększyć poczucie własnej wartości. Wybrałam program koncentrujący się na wyrażaniu miłości w stosunku do siebie i innych. Moje uszy wypełnił szum morza, uśmiechnęłam się łagodnie i wsłuchałam w spokojny głos kobiety prowadzącej medytację. Medytacja zaczęła się od wyrażania miłości, akceptacji, życzliwości i empatii w stosunku do siebie. Z tym kompletnie nie mam problemu, ale poranna dawka miłości zawsze się przydaje. Następnie miły głos zachęcił mnie do wybrania osoby, którą kocham i skoncentrowania na niej lub nim moich uczuć miłości, życzliwości, empatii, życzeń zdrowia i spokoju. To było łatwe. Miłe i ciepłe uczucie wypełniło moje Serce, gdy szeptem powtarzałam “may you be happy, may you be safe, may you be healthy, may you be at peace“ (bądź szczęśliwy, bądź bezpieczny, bądź zdrowy, żyj w pokoju). Teraz przyszła kolej na kogoś, kogo nie lubię, kto mnie skrzywdził, lub nadepnął na odcisk. To nie był pierwszy raz kiedy praktykowałam tę medytację. Przerobiłam już byłego męża, prawnika oszusta i budowlańca cwaniaka. Żadnych negatywnych emocji. Bez problemu przesłałam im dzienną dawkę miłości i dobrych życzeń. Tym razem pozwoliłam mojej podświadomości przejrzeć twarze ludzi z mojej przeszłości. Kartoteka skazańców przeleciała mi przed oczami i zatrzymała się na nim. Zdziwiłam się, bo nie istniał w moim życiu przez prawie dwadzieścia lat. Rodzina, dosyć bliska, ale na tyle daleka, by z łatwością wywalić go z życia i nie oglądać przez dwadzieścia lat. Westchnęłam i zaczęłam recytować: “may you be happy, may you be safe…” Moje usta zacisnęły się, a słowa stały się sykiem wydostającym się przez zęby. Nie próbowałam nad tym zapanować. Stałam się obserwatorem własnych emocji. Nagle łzy napłynęły mi do zamkniętych oczu i nie mogąc zmieścić się pod zaciśniętymi powiekami zaczęły spływać po policzkach. Zaniosłam się szlochem…
Czyli jednak nie wszystkim wybaczyłam… A zdawało mi się, że jestem już chodzącą miłością do wszystkich stworzeń na tej ziemi. Szczególnie przez ostatnie lata nazbierało się kilka wybitnych osób, które zawiodły moje zaufanie, zraniły, zdradziły, czy wykorzystały trudną sytuację, w której się znalazłam. Krok po kroku rozpuszczałam nienawiść do nich, aż znikała w oceanie obojętności i z czasem udawało mi się nawet wykrzesać w stosunku do nich pozytywne emocje. Przebaczenie przynosi ulgę. Przebaczenie sprawia, że rysy Twojej twarzy łagodnieją, a w Sercu robi się coraz więcej miejsca na miłość.
Nienawiść niszczy Ciebie, a nie znienawidzoną osobę
Twoje Serce nie odpocznie, póki nosisz w nim złość, nienawiść, żal, urazę, czy chęć zemsty. Te uczucia będą sterowały Twoim życiem i będą niszczyły. Będziesz tracić na nie swoją energię i czas. Jeśli masz żal do swojego byłego męża, jeśli go nienawidzisz, nienawiść ta przenosi się na innych mężczyzn. Wiele zranionych, zdradzonych, czy porzuconych kobiet nienawidzi wszystkich mężczyzn: “Faceci to szuje, chamy i dupki! Niewierne chuje itd itd.” Przyjmujesz wrogą postawę w stosunku do każdego przedstawiciela płci przeciwnej nie pozwalając mu zbliżyć się do Twojego Serca. Trzymasz go na dystans, poddajesz licznym próbom i karzesz za grzechy byłego. Zniechęcony i zraniony w końcu odchodzi, a Ty triumfalnie stwierdzasz, że miałaś rację, że faceci to chuje i dołączasz kolejnego do galerii znienawidzonych. Twoja furia właśnie się podwoiła i teraz już celowo zadajesz ból. Mścisz się i knujesz. Polujesz i porzucasz… A w nocy wypłakujesz oczy otulając się bolesną samotnością.
Ale jak wybaczyć?!
Tym bardziej trudno jeśli ta osoba, nadal tkwi w Twoim życiu i na każdym kroku wbija Ci szpilę. Prawda jest taka, że krzywdzi tak długo jak widzi i czuje, że może to robić. Tak długo jak widzi efekt swoich działań. Chcesz się zemścić? Wybacz. Zostanie sama ze swoją nienawiścią i złością. To będzie już tylko jej/jego gniew i jego problem. Nie Twój. Oto kilka wskazówek jak to zrobić:
1. Po pierwsze i najważniejsze, przebaczenie to wybór. Twój wybór. Przyjrzyj się dzieciom w piaskownicy. Jak one reagują, gdy ktoś pacnie je łopatką w głowę, albo zabierze ulubione auto. Złoszczą się, krzyczą, płaczą, a pięć minut później bawią się z tym samym złodziejem łopatek bez żalu, czy nienawiści i są szczęśliwe. Kiedy ktoś Cię skrzywdzi, pozwól negatywnym emocjom wypłynąć. Nie tłum łez i krzyków, ale trzymaj noże pod kluczem. Nie chcemy przesadzić z tym okazywaniem negatywnych emocji.
2. Kiedy pierwsze emocje opadną, postaw się w sytuacji Twojego oprawcy. To trudne, wiem, ale empatia pomaga w przebaczaniu. Może ona zwyczajnie nie umiała inaczej, bo nikt jej tego nie nauczył. Może on tak został wychowany, może bije, bo ojciec go bił. Może kradnie i oszukuje, bo tak naprawdę jest tym, który był popychany i bity w szkole, zawsze wyszydzany i wyśmiewany przez rodziców, a teraz swoją arogancją i przekrętami próbuje udowodnić światu, że jest kimś. W środku kryje się małe przerażone dziecko o bardzo niskim poczuciu własnej wartości. Nie musisz go naprawiać. Nawet nie powinnaś. To nie Twój problem, ale empatia jest ważnym krokiem ku przebaczeniu.
3. To nie Twoja wina, że zostałaś skrzywdzona. Często zwyczajnie szukamy winnego. Mamy do wyboru: ja, albo on, więc wybieramy jego. To jest niczyja wina. Nie ma winnych. Kat i ofiara spotykają się zawsze w czasie kiedy siebie nawzajem potrzebują. Zarówno kat, jak i ofiara są skrzywdzonymi istotami, które nie potrafią sobie ze swoim bólem poradzić. Zatem nie ma winnych. Jeśli mu wybaczysz, nie oznacza to, że masz przyjmować winę na siebie. Nie ma winnych.
4. Wdzięczność. Wypisz sobie na kartce wszystkie rzeczy, za które możesz być temu łotrowi wdzięczna. Twoje piękne dzieci, bolesne doświadczenia, które sprawiły, że jesteś tą niepowtarzalną, mądrą, niezwykłą osobą, którą dzisiaj jesteś. Każde cierpienie, każde doświadczenia może nas niszczyć, albo stymulować wzrost. Wybierz wzrost. To Twój wybór.
5. Życz każdemu miłości, spokoju, zdrowia i radości. Człowiek, który jest przepełniony miłością i spokojem jest zdrowy i szczęśliwy. Szczęśliwy człowiek nie musi nikogo krzywdzić.
6. Zrób to dla siebie, dla własnego dobra, z miłości do siebie.
Tak długo jak pielęgnujesz w sobie żal, złość, czy nienawiść nie będziesz mogła być sobą. Te uczucia będą sterowały Twoimi wyborami, Twoim życiem. Pielęgnując żal do swoich rodziców, obwiniając ich za Twoje niepowodzenia, nieudane związki, będziesz starała się nie być taka jak oni. Będziesz próbowała stać się ich przeciwieństwem. Będziesz starała się wychowywać dzieci inaczej. Twoje życie nadal nie będzie Twoje. Będzie lustrzanym odbiciem ich życia. Zbuntuj się przeciwko tej złości, wypuść ją, pozwól odejść. W momencie przebaczenia przestajesz być ofiarą. Stajesz się wolnym człowiekiem, który zaczyna podążać własną drogą. Nie jesteś już ofiarą. Jesteś buntownikiem, niezależną i autonomiczną istotą. Sobą.
Pozwoliłam spłynąć łzom, a potem przypomniałam sobie wszystkie dobre chwile. Ten wieczór kiedy mąż kobiety, u której wynajmowałam mieszkanie dobijał się do drzwi wygrażając mi zapitymi wrzaskami, a on mnie stamtąd zabrał i znalazł nowe lokum w ciągu paru godzin. Dokumenty, które pomagał mi załatwić zaraz po moim przyjeździe do Polski. Chronił mnie i pomagał aż do czasu kiedy to się stało. Miałam prawo czuć się oszukana i okradziona. Miałam prawo go znienawidzić i wyrzucić z mojego życia. Skupiłam się na tym co złe i przez te wszystkie lata pielęgnowałam w sobie to zło, choć wcale o tym nie wiedziałam. Niedawno do mnie zadzwonił. Trafił na bloga. Czyta z rodziną. Zaprosił, a ja powiedziałam “może kiedyś”, co jest kulturalnym odpowiednikiem “nie, nigdy”. A potem w czasie tej medytacji odkryłam fontannę emocji, które we mnie prze te lata tkwiły. Teraz odeszły, a ja myślę, że go odwiedzę i poznam jego rodzinę, moją rodzinę, której nie znam.
A teraz wybacz sobie
A gdy tak wspaniałomyślnie wszystkim już wybaczysz, gdy pożegnasz się z żalem wobec innych, pozostanie jeszcze jedna postać, której wybaczyć jest najtrudniej: TY. Bo kiedy innym udzielasz przebaczenia, czujesz się od nich lepsza, czujesz że wygrałaś i masz lepsze mniemanie o sobie. Jednak własne winy nie są już tak łatwe do wybaczenia. Im jesteś silniejsza, im bardziej odpowiedzialna, im lepiej sobie radzisz, tym większe wyrzuty sumienia i większe poczucie winy powodują wszystkie porażki. Zawsze jesteś gotowa przyjąć winę na siebie. Tak jest łatwiej. Daje Ci to poczucie kontroli. Nie masz kontroli nad cudzymi winami, ale masz nad swoimi. Nosisz je krzyżem męczennicy i dumna jesteś z bólu, który Ci sprawiają. No bo to przecież Twoja wina, że małżeństwo szlag trafił. Gdybyś tylko trochę bardziej się postarała, gdybyś była lepsza, ładniejsza, milsza, lepiej gotowała, albo się kochała, to wszystko byłoby dobrze. Gdyby nie Twoje zaniedbanie, obojętność, fochy i brak zainteresowania, to on by Cię kochał bardziej, nie bił, nie odszedł, nie znalazłby sobie innej. Gdyby nie Twoje gapiostwo, niezdarność, zmęczenie i słabość, to tamten projekty by przeszedł i Twój szef byłby z Ciebie dumny. Gdybyś była grzeczniejsza, ładniejsza i milsza, to rodzice by się nie rozwiedli, matka by Cię nie porzuciła, ojciec nie pił…
Lista Twoich grzechów jest tak długa, że spisana na pergaminie, ciągnęłaby się długim trenem za Tobą. Ale Ty masz je skrupulatnie spisane i wyryte w swoim Sercu. Dobrze wiesz, jesteś tego pewna, że zasługujesz na to całe zło, które Cię spotyka. Jesteś przekonana, że nie zasługujesz na niczyją miłość ani szacunek. Jesteś nic nie wartym, potępionym skazańcem, który z pokorą godzi się na chłostę. Z pokorą przyjmujesz razy i obelgi. Z pokorą akceptujesz swoje życie, bo przecież na nic lepszego nie zasługujesz. I jeśli jakimś cudem, ktoś zobaczy w Tobie światło, ktoś ujrzy tę wyjątkową, cudowną istotę, którą jesteś i ją pokocha, czujesz tylko lęk. Jesteś pewna, że to jakaś pomyłka, podstęp, pułapka. Czekasz na złe zakończenie, liczysz na nie i sabotujesz swoje szczęście, by ostatecznie sprowadzić katastrofę. Ustawiasz się w pozycji ofiary, którą wolno ranić. Jeśli jednak ten ktoś bierze Cię w ramiona i stara się pokazać Ci to piękno, które w Tobie widzi, wycofujesz się przerażona, uciekasz w ciszę, w alkohol, w hobby, w pracę. Byle dalej od kochającego dziwoląga, który nie chce zrozumieć, że Ty zwyczajnie nie zasługujesz… Dopiero kiedy sobie wybaczysz wszystkie winy, te prawdziwe i te które przyjęłaś na siebie jako ochotnik, kiedy obejmiesz się i pokochasz, dopiero wtedy pozwolisz innym pokochać Ciebie. Dopiero wtedy będziesz gotowa pokochać innych.
Kochając siebie, pozwalasz innym by Cię pokochali. Wiesz, że jesteś warta prawdziwej, szczerej i bezwarunkowej miłości i nie pozwolisz na inną. Nie pozwolisz już na to, by ktokolwiek Cię kochał za coś, albo po coś. Nie będziesz musiała na tę miłość zasługiwać, ani na nią zapracować, bo Ty wiesz, że na nią zasługujesz bez żadnych dodatkowych haczyków, ani warunków. Ty ją masz, samodzielnie ją dla siebie produkujesz i nie musisz o nią żebrać żeby przeżyć. Nie musisz siebie za nią sprzedawać, bo siebie szanujesz. Szanując siebie, uczysz innych Ciebie szanować. Bo ludzie traktują Cię tak jak im na to pozwolisz…"
~ Depresjologia, Agata Komorowska
Źródło: Link
Cudowne słowa. Zapamiętam i będę praktykować. Dziękuję za artykuł.