Jak dla mnie nie da się wybaczyć takiego czegoś więc waszego związku już nie ma.
To miło że mąż pomagał przy dzieciach i nieźle mu odwdzięczyłas się.
Jak będzie z tobą to za 20 lat też będzie go to
poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
poczciwy
08.09.2024 09:18:34
Korzystacie z przeglądarki komputera czy w telefonie?
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Dziś jest 7 rocznica mojego ślubu, z mężem jesteśmy parą od 16 lat, byliśmy dla siebie pierwszymi partnerami. Mąż pochodzi z rozbitej rodziny, rodzice się rozwiedli, ojciec stosował przemoc wobec matki i ją zdradzał, po ich rozwodzie matka zaczęła się znęcać nad dziećmi i jednego z braci (czyli mojego męża) zabrali do siebie dziadkowie, a matka jakby o nim zapomniała, układała sobie życie na nowo nie myśląc o zabraniu go z powrotem.
Poznaliśmy się na studiach i bardzo mocno związaliśmy ze sobą, ja jestem dda, on z taką przeszłością... byliśmy tylko dla siebie. Po podjęciu pierwszej pracy mój jeszcze wtedy chłopak dał się omotać koleżance z pracy, samotnej matce z dzieckiem, sam mówił że ma jakiś syndrom samotnych matek i chęci ratowania ich.. Rozstaliśmy się na pół roku, on szybko zrozumiał że nie chce tracić tego co było, wróciliśmy do siebie i za półtora roku wzięliśmy ślub.
Pół roku temu powiedział mi że odchodzi ode mnie bo koleżanka z pracy z którą się świetnie dogadywał to jednak coś więcej i chce być uczciwy w stosunku do mnie. Przez dwa tygodnie umierałam na jego oczach, nie jestem z tego dumna ale przejrzałam mu telefon i przeżyłam największy w życiu szok, wspólne zdjęcia, czułości, plany kupna domu i wspólnego życia. Ta kobieta ma trójkę dzieci, jest po rozwodzie, ma trudną sytuację, jedno dziecko wymaga szczególnej opieki. Po miesiącu mijania się w mieszkaniu (mąż się nie wyprowadził) stwierdził że za mną tęskni i nie wie co robić.. Zaczął normalnie wracać po pracy, robić zakupy itd. Ja przez tę sytuację odstawiłam leki od psychiatry bo poczułam się już "dobrze", że wrócił więc jakoś się wszystko poukłada... I tak układa się już cztery miesiące... Śpimy w osobnych pokojach, jemy razem posiłki, czasem pojedziemy połazic za miasto i tak to trwa. Ta sytuacja wstrząsnęła mną ale jego dosłownie sponiewierała, mąż zaczął chodzić na terapię, bierze leki na depresję po których jak twierdzi jest zobojętniały na wszystko. Czekam ale tak naprawdę nie wiem na co, postawiłam ostatnio ultimatum że jak nie pojejmie jakiejś decyzji ja się wyprowadzę i nie zrobiło to na nim większego wrażenia.. Z tamtą kobietą utrzymuje kontakt telefoniczny, tzn piszą że sobą czy jak twierdzi mąż - on tylko odpisuje, nigdy nie pisze pierwszy.
Nie mamy dzieci. Między nimi z tego co powiedział mąż doszło jeden raz do zbliżenia. Mąż jest osobą bardzo emocjonalną, silnie przeżywającą, nie raz zdążyło się że płakał razem ze mną.. I sytuacja wygląda tak że zamiast martwić się o siebie, myślę o nim i jest mi go szkoda.. Czy tutaj jest jeszcze na ci czekać?
Tematem Twojej historii powinno być pytanie zadane inaczej - Na co czekać? Bowiem nic samo się nie zrobi;
Niestety w małżeństwo oboje weszliście bardzo poobijani i z ogromnymi deficytami wynikającymi w dzieciństwa; to nie miało prawa się udać! Po prostu nie mało;
Jakkolwiek to nie zabrzmi gorzko to niestety macie wgrane wadliwe oprogramowanie, które nie jest tak łatwo zmienić; wymaga to przede wszystkim dużej samoświadomości, chęci i ogromu włożonej pracy obydwojga;
Ty zachowujesz się klasycznie jak przystało na osobę z syndromem DDA - stawiasz czyjeś szczęście ponad sobą; dbasz o wszystkich tylko nie o siebie a kolejność powinna być zupełnie inna - najpierw powinnaś zadbać o siebie a dopiero później pomyśleć o innych
Cóż, w moim mniemaniu niestety będzie coraz gorzej; głęboko wdrukowane w podświadomość błędne schematy i mechanizmy nie pozwolą Wam rozwiązać tego problemu we własnym gronie; jedyną formą ratunku jest wieloletnia indywidualna terapia Was obojga; ale to wymaga czasu i poświęceń poza tym chęci obojga;
Niewłaściwe wzorce i wartości wyniesione z domu tak naprawdę powodują, że nie ma na czym budować; podejrzewam, że wszystko co zostało przez Was do tej pory "stworzone" opiera się na iluzji, powierzchownościach; to jest bardzo smutne bo to nie Wasza wina, że jesteście tak bardzo zranieni, ale niestety konsekwencje zaniedbań rodziców przychodzi ponosić Wam;
Podsumowując bez głębokiego przeinstalowania siebie będziecie się tylko oddalać, przy tym bardzo raniąc; cholernie Wam współczuję;
Nie dało się tego przeczytać bez płaczu.. Dziękuję bardzo za odpowiedź, od rana od kiedy opisałam swoją historię przeczytałam wiele innych próbując znaleźć jakiś punkt zaczepienia.. Myślałam że po tym co stało się na początku roku już nic mną tak nie ruszy, ale strategia milczenia mojego męża mnie zabija.. Ja na razie jestem w stanie jeszcze dużo dać od siebie, pracować nad związkiem, gdybym tylko wiedziała że i on chce..
ostawiłam ostatnio ultimatum że jak nie pojejmie jakiejś decyzji ja się wyprowadzę i nie zrobiło to na nim większego wrażenia..
Normalnie napisałbym niech idzie w cholerę. Ale że jest na prochach to i reakcje przytępione, więc brak reakcji na ultimatum. Macie po ok. 36 lat? Dlaczego nie macie dzieci?
Tak, mniej więcej ten wiek. U nas wszystko było opóźnione w stosunku do rówieśników, to że późno się związaliśmy, późno wzięliśmy ślub, chcieliśmy najpierw się trochę "dorobić", kupić mieszkanie, potem wydarzyły się różne zawirowania, przyszła pandemia, ja straciłam na chwilę pracę, on swoją zmieniał, ponad rok temu zmarł jego dziadek którego od dziecka traktował jak ojca (do dziadków trafił jak miał 7 lat), bardzo to przeżył i stracił zainteresowanie wszystkim co do tej pory sprawiało mu przyjemność
Ja na razie jestem w stanie jeszcze dużo dać od siebie, pracować nad związkiem, gdybym tylko wiedziała że i on chce..
Zobacz, znów chcesz zbawiać świat; powinnaś zrozumieć jedną bardzo smutną aczkolwiek ważną rzecz; nawet gdybyś sobie flaki wypruwała, stawała na rzęsach to nie jesteś w stanie sama nic z tym zrobić; możesz co najwyżej pracować nad sobą; to też może być jakiś kierunek; jeśli zobaczy, że Ty zajmujesz się sobą i zmieniasz się to może zmotywuje go to do działania;
W tym cały ambaras aby dwoje chciało na raz...
Ja na Twoim miejscu tak czy inaczej zająłbym się sobą bez oglądania się na niego; jak będzie chciał to sam dołączy; jeśli nie to nie jesteś w stanie go zmusić a tym samym sama uratować małżeństwa; ale bez względu na to jak potoczy się to dalej a masz ograniczony wpływ na to, to przynajmniej dasz sobie szansę na lepsze funkcjonowanie w przyszłości;
On rozpoczął terapię bo nie umiał odpowiedzieć sobie na pytanie co czuje do tamtej kobiety a co do mnie. Kiedyś go zapytałam po tym jak "wrócił" że gdyby nie te dzieci to już by go tu nie było, odpowiedział że gdyby nie te dzieci być może w ogóle nie zwróciłby na nią uwagi. Bo nie musiałby nikogo ratować?.. a dzięki temu że związe się z kobietą w jakimś sensie obciążoną zasłuży na miano bohatera?.. nie wiem jak to sobie tłumaczyć
Na ten moment towarzyszą mi takie uczucia jakbym traciła własne dziecko za które jestem odpowiedzialna. I to boli przeokrutnie, jakby mnie ktoś żywcem rwał na kawałki..
On rozpoczął terapię bo nie umiał odpowiedzieć sobie na pytanie co czuje do tamtej kobiety a co do mnie.
Oby trafił na jakiegoś ogarniętego terapeutę, co nie jest takie oczywiste; doświadczony psychoterapeuta powinien wyłapać, że te jego rozterki o uczuciach to tylko wierzchołek góry lodowej i nie w tym jest problem a znacznie głębiej;
Cytat
On był całym moim światem, ciężko przestawić się teraz na inny tryb..
No właśnie w tym rzecz; dlatego tak bardzo cierpisz;
Gdybyś potrafiła czuć się szczęśliwa sama ze sobą to ten ból nie rujnowałby Cię tak bardzo; oczywiście nie można mieć do Ciebie o to zarzutu z racji domu, w którym się wychowałaś; ale to jest pewien sygnał czym powinnaś się zająć w pierwszej kolejności;
Podejrzewam a w zasadzie jestem pewien, że weszłaś w ten związek z nadzieją na to, że on zasypie te Twoje deficyty i wypełni tę pustkę, wyrwę, silną potrzebę miłości; to niestety przepis na porażkę; bo jedynie tylko i wyłącznie TY nikt więcej nie jest w stanie tego zrobić;mało które DDA jest świadome tego, dlatego wchodzą w relację z pierwszą lepszą osobą, która tylko okażę choć odrobinę zainteresowania, którego tak bardzo łakną...
Uciekaj też czym prędzej na terapię; czytaj dużo, analizuj; w necie jest dziś bardzo dużo wartościowych materiałów na ten temat; odwiedź też forum dda.pl znajdziesz tam nie tylko garść informacji, ale będziesz mogła przede wszystkim przeczytać jak ludzie, którzy są świadomi, że mają ten syndrom sobie radzą w życiu i jakie kroki podejmują;
Daj mu ponieść konsekwencje jego wyborów; puść go wolno;
Spójrz na to jak na doświadczenie, z którego możesz się odbić do dużo lepszego życia; odwagi! podnieś rękawice;
obiektywnie: nie macie dzieci; poza uzależnieniem od niego nic Was nie łączy; pora zażyć odtrutkę i to będzie początek Twojego nowego Ja; wiem, że to nie jest łatwe, ale on poniekąd zdjął z Ciebie obowiązek podjęcia decyzji, pora skupić się na sobie;
To od Ciebie zależy w jakim miejscu będziesz za rok, 3 czy 5 lat;
a uwierz, że to co dziś wydaje Ci się niemożliwe za jakiś czas możesz postrzegać jako sukces; daj sobie chwilkę na żałobę po tym co było a później zakasaj rękawy i do roboty; jesteś silną kobietą, dasz radę! gwarantuję Ci, że coś co dziś postrzegałaś jako romantyczną miłość po grób nią nie było co sama zapewne za jakiś czas dostrzeżesz, oczywiście pod warunkiem, że nie osiądziesz na laurach; głowa do góry, jeszcze wiele fajnych lat przed Tobą;
W życiu nic nie można na siłe, miłość to uczucie dwóch osób odwzajemnione a nie jednej. W gruncie rzeczy pomyśl tak, że jesteś w do tej sytuacji,nie masz dzieci możesz sobie ogarnąć życie. Nikt poza Tobą nie będzie tym wyborem skrzywdzony i to jest komfortowa sytuacja. Teraz o tym ciężko mówić i sobie to wyobrazić,ale tak jest. Wielu z nas miało związki na początku bez dzieci z kimś innym i nikt do tych związków już nie przywiązuje wagi. Są już mało istotne w historii życia. Musisz teraz myśleć wyłącznie o sobie, bo nikt o tobie nie pomyśli. Nie możesz się tylko Ty poświęcać, bo i tak tego nie utrzymasz długo. Potrzebujesz kogoś kto cię wesprze a nie wiesza ci się na szyję. On dobrze wie co robi, jak nie ta będzie inna u niego, a ty jesteś ciągle z boku i już w tym związku będzie ci trudno się wybić przy nim na inną pozycję. Nie szanuje Ciebie, to zacznij szanować siebie. Głowa do góry. Tego kwiatu jest pół światu.
Odpowiem krotko NIE.
Opisze to tak Twoj maz siedzi ciagle okrakiem na plocie i nigdy nie przeskoczyl na Twoja strone ogrodzenia. On chce ratowac samotne matki Ty chcesz ratowac jego to zamkniety krag bez dobrego wyjscia. Jak juz pisano wyzej macie ogromne deficyty z dziecinstwa i sposob w jaki probujecie sobie z nimi radzic jest bledny.
Cytat
Powiedział mi dziś że te leki dodają odwagi i animuszu i on już się nie boi tego czego bał się dotychczas i że odchodzi
Dzis odchodzi a jutro bedzie chcial wracac i co zrobisz wtedy ?
Na dziś to się pewnie z tego ucieszę.. nie wyobrażam sobie życia z nikim innym, jego znam jak nikogo na świecie
Ale juz raz te historie przerabialas, skoro on wie ,ze jego wierna Julia zawsze bedzie czekac na tym pieprzonym balokonie bez wzgledu na wszystko to czemu ma Ciebie szanowac i za jakis czas nie ratowac kolejnej matki ?
Ty nie szanujesz siebie wiec on tez nie bedzie tak to dziala.
Kilka dni spędzę u siostry, wyprowadzę się najszybciej jak to możliwe, nie chcę się mijać w mieszkaniu z nim, rzeczy będę zabierać sukcesywnie jak go nie będzie, rodzina próbuje robić mi "pranie mózgu", kolejny już raz.. Wyprowadzka sporo zmieni, będzie mi bardzo ciężko samej, byliśmy ze sobą chyba aż za blisko, byliśmy przyjaciółmi dla siebie i nagle ja zostałam sama, on dostaje w pakiecie całą rodzinę.. Tylko co kiedy leki przestaną działać, znów się przestraszy nowych obowiązków i odpowiedzialności?.. Ja jeszcze mam nadzieję, mimo tego co usłyszałam dzisiaj
Nie czujesz się źle jak twój facet sypią z inną i dla Ciebie liczy się na prawdę tylko to żeby przyszedł i dalej był z Tobą po tym co zrobił i dalej robi? To jest chora sytuacja, nie szanujesz siebie, że on nie szanuje Ciebie to widać. Zacznij szanować siebie i żyj swoim życiem a nie z nim. On nie widzi życia dalej z Tobą i układa sobie poza Tobą. Musi to do Ciebie dotrzeć. To jest związek ofiary i sprawcy. Zależność - to nie jest normalne zachowanie. On będzie to wykorzystywać i nigdy się to już nie zmieni, uwierz mi. Czym szybciej sobie to uświadomisz tym lepiej dla Ciebie. To nie jednostkowy wyskok, to celowe działanie, w którym ciebie w ogole nie powinno być. Powinnaś z kimś o tym porozmawiać i nie brnąć w tą chora relację.
Z racjonalnego punktu widzenia ja to wszystko wiem.. próbuje sobie tłumaczyć po swojemu że to kryzys wieku średniego, że magiczne 7 lat po ślubie, że ona wyczuła jego słabość do samotnych matek..
My tyle razem przeszliśmy przez te lata, myślałam że to tylko nas umacnia, ja go ciągle kocham, nie wyobrażam sobie mieć dziecko z kimś innym niż z nim, to jest wrażliwy człowiek który się zagubił..
Kolega super to ujął, lepiej nie można. Twój partner wybrał inną drogę, to Ty potrzebujesz pomocy psychologa, bo nie możesz się wyrwać z chorej sytuacji. A co Ty jesteś Jezusem swoich czasów? Może weź i mu pierz i gotuj obiadki i łóżko ściel, by mógł bzykać w nim inne laski. Pogubił się bidulek- no nie jakbym miał usprawiedliwiać włamywacza że mi się wlamuje co tydzień do domu, bo bidulek- się pogubił. Pierwszy raz słyszę o takiej chorej sytuacji.Ty nie miałaś innego partnera i nie miałaś w życiu porównania. Wydaje Ci się że świat się na nim kończy. On już miał inne i wie że Ty nie jestes ta idealna. Zobaczysz że jeszcze będzie Ci z innym facetem lepiej i bardziej będziesz kochać i ciebie będą kochać bo dokonasz już lepszych wyborów. Mając już jakiś bagaż w życiu będziesz umiała na to spojrzeć inaczej i wybrać lepiej. Mając porównanie po czasie pewnie powiesz że ta pierwsza miłość jednak nie była ta.Uwierzbkazdy tak ma ,potem się mówi jak mogłem być w takim chorym związku. Teraz kocham kogoś za to że mnie kocha i czuję się szczęśliwym
Tematem Twojej historii powinno być pytanie zadane inaczej - Na co czekać? Bowiem nic samo się nie zrobi;
Niestety w małżeństwo oboje weszliście bardzo poobijani i z ogromnymi deficytami wynikającymi w dzieciństwa; to nie miało prawa się udać! Po prostu nie mało;
Jakkolwiek to nie zabrzmi gorzko to niestety macie wgrane wadliwe oprogramowanie, które nie jest tak łatwo zmienić; wymaga to przede wszystkim dużej samoświadomości, chęci i ogromu włożonej pracy obydwojga;
Ty zachowujesz się klasycznie jak przystało na osobę z syndromem DDA - stawiasz czyjeś szczęście ponad sobą; dbasz o wszystkich tylko nie o siebie a kolejność powinna być zupełnie inna - najpierw powinnaś zadbać o siebie a dopiero później pomyśleć o innych
Cóż, w moim mniemaniu niestety będzie coraz gorzej; głęboko wdrukowane w podświadomość błędne schematy i mechanizmy nie pozwolą Wam rozwiązać tego problemu we własnym gronie; jedyną formą ratunku jest wieloletnia indywidualna terapia Was obojga; ale to wymaga czasu i poświęceń poza tym chęci obojga;
Niewłaściwe wzorce i wartości wyniesione z domu tak naprawdę powodują, że nie ma na czym budować; podejrzewam, że wszystko co zostało przez Was do tej pory "stworzone" opiera się na iluzji, powierzchownościach; to jest bardzo smutne bo to nie Wasza wina, że jesteście tak bardzo zranieni, ale niestety konsekwencje zaniedbań rodziców przychodzi ponosić Wam;
Podsumowując bez głębokiego przeinstalowania siebie będziecie się tylko oddalać, przy tym bardzo raniąc; cholernie Wam współczuję;
Cytat
Normalnie napisałbym niech idzie w cholerę. Ale że jest na prochach to i reakcje przytępione, więc brak reakcji na ultimatum. Macie po ok. 36 lat? Dlaczego nie macie dzieci?
Cytat
Zobacz, znów chcesz zbawiać świat; powinnaś zrozumieć jedną bardzo smutną aczkolwiek ważną rzecz; nawet gdybyś sobie flaki wypruwała, stawała na rzęsach to nie jesteś w stanie sama nic z tym zrobić; możesz co najwyżej pracować nad sobą; to też może być jakiś kierunek; jeśli zobaczy, że Ty zajmujesz się sobą i zmieniasz się to może zmotywuje go to do działania;
W tym cały ambaras aby dwoje chciało na raz...
Ja na Twoim miejscu tak czy inaczej zająłbym się sobą bez oglądania się na niego; jak będzie chciał to sam dołączy; jeśli nie to nie jesteś w stanie go zmusić a tym samym sama uratować małżeństwa; ale bez względu na to jak potoczy się to dalej a masz ograniczony wpływ na to, to przynajmniej dasz sobie szansę na lepsze funkcjonowanie w przyszłości;
Cytat
Oby trafił na jakiegoś ogarniętego terapeutę, co nie jest takie oczywiste; doświadczony psychoterapeuta powinien wyłapać, że te jego rozterki o uczuciach to tylko wierzchołek góry lodowej i nie w tym jest problem a znacznie głębiej;
Cytat
No właśnie w tym rzecz; dlatego tak bardzo cierpisz;
Gdybyś potrafiła czuć się szczęśliwa sama ze sobą to ten ból nie rujnowałby Cię tak bardzo; oczywiście nie można mieć do Ciebie o to zarzutu z racji domu, w którym się wychowałaś; ale to jest pewien sygnał czym powinnaś się zająć w pierwszej kolejności;
Podejrzewam a w zasadzie jestem pewien, że weszłaś w ten związek z nadzieją na to, że on zasypie te Twoje deficyty i wypełni tę pustkę, wyrwę, silną potrzebę miłości; to niestety przepis na porażkę; bo jedynie tylko i wyłącznie TY nikt więcej nie jest w stanie tego zrobić;mało które DDA jest świadome tego, dlatego wchodzą w relację z pierwszą lepszą osobą, która tylko okażę choć odrobinę zainteresowania, którego tak bardzo łakną...
Uciekaj też czym prędzej na terapię; czytaj dużo, analizuj; w necie jest dziś bardzo dużo wartościowych materiałów na ten temat; odwiedź też forum dda.pl znajdziesz tam nie tylko garść informacji, ale będziesz mogła przede wszystkim przeczytać jak ludzie, którzy są świadomi, że mają ten syndrom sobie radzą w życiu i jakie kroki podejmują;
Spójrz na to jak na doświadczenie, z którego możesz się odbić do dużo lepszego życia; odwagi! podnieś rękawice;
obiektywnie: nie macie dzieci; poza uzależnieniem od niego nic Was nie łączy; pora zażyć odtrutkę i to będzie początek Twojego nowego Ja; wiem, że to nie jest łatwe, ale on poniekąd zdjął z Ciebie obowiązek podjęcia decyzji, pora skupić się na sobie;
To od Ciebie zależy w jakim miejscu będziesz za rok, 3 czy 5 lat;
a uwierz, że to co dziś wydaje Ci się niemożliwe za jakiś czas możesz postrzegać jako sukces; daj sobie chwilkę na żałobę po tym co było a później zakasaj rękawy i do roboty; jesteś silną kobietą, dasz radę! gwarantuję Ci, że coś co dziś postrzegałaś jako romantyczną miłość po grób nią nie było co sama zapewne za jakiś czas dostrzeżesz, oczywiście pod warunkiem, że nie osiądziesz na laurach; głowa do góry, jeszcze wiele fajnych lat przed Tobą;
Cytat
Odpowiem krotko NIE.
Opisze to tak Twoj maz siedzi ciagle okrakiem na plocie i nigdy nie przeskoczyl na Twoja strone ogrodzenia. On chce ratowac samotne matki Ty chcesz ratowac jego to zamkniety krag bez dobrego wyjscia. Jak juz pisano wyzej macie ogromne deficyty z dziecinstwa i sposob w jaki probujecie sobie z nimi radzic jest bledny.
Cytat
Dzis odchodzi a jutro bedzie chcial wracac i co zrobisz wtedy ?
Cytat
Ale juz raz te historie przerabialas, skoro on wie ,ze jego wierna Julia zawsze bedzie czekac na tym pieprzonym balokonie bez wzgledu na wszystko to czemu ma Ciebie szanowac i za jakis czas nie ratowac kolejnej matki ?
Ty nie szanujesz siebie wiec on tez nie bedzie tak to dziala.
My tyle razem przeszliśmy przez te lata, myślałam że to tylko nas umacnia, ja go ciągle kocham, nie wyobrażam sobie mieć dziecko z kimś innym niż z nim, to jest wrażliwy człowiek który się zagubił..
Cytat
Biedny misio pysio płakał razem z tobą nad faktem że pieprzył inną.
Kobieto Ty weź przeczytaj co Ty wypisujesz.
Cytat
no bidulek, co miał zrobić (jak mawia rydzyk kto nie m pokus)
Cytat
To jest człowiek, który Ciebie wykorzystuje, a Ty jak głupia czekasz aż się znudzi tamtą i na chwilę wpadnie.
Cytat
Cytat
ps. na dziecko robi się już trochę za późno