Ostrzeżenia - forum ogólne | [164] |
Anna29 | 06. Październik |
Julanna | 06. Październik |
yossarian | 06. Październik |
monik75 | 06. Październik |
TaDam | 06. Październik |
Julianaempat... | 00:22:26 |
Obito | 01:17:36 |
trzechZczech | 01:29:34 |
# poczciwy | 01:33:34 |
Kakua | 01:55:38 |
Kakua
Cytat
Ale do rzeczy. Rehabilitacja z jego strony była słaba, usłyszałam wiele bolesnych rzeczy, np że kochanka cierpi bardziej niż ja, czy że go uratowała... W tych rozmowach wyszło, że pocieszał ją jeszcze przez kilka tygodni od listopada. Kiedy ja prosiłam o jego wsparcie, nie odbierał ode mnie telefonu, odrzucał połączenia, kiedy wyrzucałam co mnie boli wyzywał mnie od pojeb... bab, mówił, żebym szła się leczyć.
W maju okazało się, że są w kontakcie nadal. Nie umiał mi powiedzieć dlaczego, napisałam do niej, po konsultacji z nim odpowiedziała, że się polubili i kontakt jest z czystej sympatii. Chciałam to skończy, płakał, przepraszał, ja wciąż go kochałam, dzieci, dom w remoncie, kredyt...
Do rzeczy. Od maja zaczęło się sypać, przestał mówić, że kocha, przestał pytać co u nas. Pytałam skąd to się bierze, nie wiedział ponoć. Drążyłam, wypominałam, wiem, że to go do mnie zniechęciło. Pisałam, że się rozstajemy, za chwilę, że walczymy, on to ignorował, nie odbierał wtedy telefonów, rozmawiał jak gdyby nigdy nic o dniu codziennym. A to tylko pogłębiało moje rozchwianie emocjonalne i koło się zamykało. Niedawno mi napisał, że wie, że nie poświęca mi tyle uwagi ile powinien, że postępuje źle, zapytałam dlaczego tak robi skoro zdaje sobie sprawę, że tak jest. Nie wie. Wczoraj mnie zapytał czy można kochać dwie osoby naraz, hmmm chyba wszystko jasne. Zapytałam czy kocha mnie, odpowiedział, że tak i nie. Wciąż mówi, że chce być odpowiedzialny i żadna podjęta decyzja nie będzie dobra. Dziś zapytałam czy czy walczymy o rodzinę. Odpowiedziała mi cisza. Mam dość upodlania się, on o mnie nie walczy, nie stara się. chciałabym odejść. Czy przestać się do niego odzywać? (W głębi mam nadzieję, że to nim ruszy i coś zrozumie...) Ona pracuje za granicą, bardzo daleko, w innej strefie czasowej, więc kontakt i tak jest ograniczony... W domu będzie za 2 tygodnie, czy dobrze będzie zamilknąć do tego czasu?
Teraz musisz zrobić coś dla siebie. Pewnie potrzebna będzie Ci pomoc psychologa, może nawet psychiatry. Nie broń się przed tym. Rozstanie to trauma i czasem jest potrzebna fachowa pomoc (ja po rozstaniu wpadłam w taką depresję, że trafiłam na oddział psychiatryczny) dlatego nie zwlekaj z szukaniem takiej pomocy. Poza tym bliscy. Powiedz im co się stało. Otoczą Cię opieką. Czasem człowiek się nawet nie spodziewa ile życzliwości i miłości jest w ludziach. Ja tego doświadczyłam czego i Tobie życzę.
Kłamca i zdrajca się nie zmienia. Może przyrzekać, obiecywać. To wszystko psu na buty.
Teraz jesteś Ty. Najważniejsza.
Jak chcesz to napisz na priv. Chętnie porozmawiam. bo doskonale wiem co czujesz.
Ja odnosze wrazenie, ze chcesz od niego odejsc nie dlatego, ze Cie boli, ze Cie zawiodl, ze nie mozesz sobie dac rady, ze masz zjazdy, ze stracilas pewnosc siebie i tak dalej, tylko dlatego, ze masz dosc "upodlania sie", czyli jak rozumiem ciaglego pytania sie o przyslosc waszego zwiazku. Moze jest to kwestia suchego przedstawienia sytuacji, przez co tak to odbieram, moze sa jakies.emocje i fakty, o ktorych nie wiem, to mysle dobrze byloby rozszerzyc swoja wypowiedz.
Piszesz tez cos mi znanego, z czego ja sam tez nie jestem dumny. Ze maz wyzywal Cie od chorych na glowe, wspomina o leczeniu. Nie znam Twoich szczegolow, ale pozwol, ze zaprezentuje 2 punkty widzenia, zeby pokazac, jak wszystko sie moze zmienic. Kiedy ja mowilem swojej zonie, zeby sie leczyla na glowe, tez moglaby opisac te sytuacje dokladnie tak samo suchymi slowami i to ja bym byl be. Ale tu sie punkt widzenia odwraca, kiedy okazuje sie, ze zona po alkoholu (w sumie ten problem z jej piciem wyszedl po latach, pozniej) wchodzi do pokoju, w ktorym spie i o 2 w nocy - jak to ujmuje - chce rozmawiac o zwiazku, co w jej wykonaniu zmienia sie w nieznosny monolog bedacy mieszanka wyrzutow, domyslow stajacych sie natychmiast faktami w jej mniemaniu, wynikajacych z wielu kompleksow i zaniedban, jak sadze, oraz pytan retorycznych, bo bez mozliwosci odpowiedzenia na nie z tytulu jej slowotoku (kiedy indziej tlumaczy, ze jest kobieta i ze to normalne u kobiet w sensie takim, zebym nie wnikal, tylko sie dostosowal). Skacze z tematu na temat bez mozliwosci przerobienia chocby jednego, choc wiele razy prosilem o nauczenie sie prowadenia dyskusji, to twierdzi, ze nie umie, bo pewnie nikt z nia wczesniej nie rozmawial w domu. Przy czym stopniowo narasta agresja, az w koncu leci do mnie z lapami. Tyle pamietam ze swojej historii, w ktorej to moglbym byc opisany suchymi slowami jako ten, co kazal sie zonie leczyc na glowe. Sama widzisz, ze kon o suchym pysku to to samo, co forum z suchymi faktami
Wiec jak tam u was z emocjami ? Bo mam tez i kolejne wrazenie, ze ,(ten) maz potrzebny Ci jest tylko pro forma, zeby byl, bo tak bylo, wiec tak ma dalej byc. Nawet po zdradzie tez bedzie dobrze, byleby tylko "zawalczyl" o Ciebie i bedzie ok, tak ? Sama piszesz, ze chcesz uzyc jakiejs gowniarskiej - przepraszam - sztuczki z nieodzywaniem sie, co ma byc calym remedium na wasz zwiazek, po ktorej to sztuczce maz z nieodgadnionych powodow mialby nagle zaczac sie Toba interesowac (sorry, po tym jak odkryl, ze w internetach moze wyrwac laske, jaka sobie tylko zachce ?) i walczyc o co dokladnie ? O splacany kredyt, o zone zmieniajaca co chwila zdanie, podczas gdy wystarczy troche poklikac i juz ma (maz) nowe bzykanko be gumy i bez problemow z kredytem ? Nie zrozum mnie zle, wspolczuje Ci, tylko popatrz na wszystko oczami swojego meza, nawiasem mowiac kawala sukinsyna, ktory swoja zone pyta, czy mozna kochac 2 kobiety na raz ? Twoja jedyna odpowiedz powinna byc: tak, mozna i to nawet 4: matke, siostre, zone i corke. Przyjmij do wiadomosci, ze maz Ci sie "urwal", i to jakis czas temu. Zadziwia mnie Twoja bezwladnosc z przyjeciem tego do wiadomosci. Ja wiem, ze sa ludzie nie zwazajacy na zdrady, ktorzy potrafia zyc dalej bez wybaczenia, bez refleksji, ale ja to uwazam za blad. A tak mi sie cos tu wydaje - niech tylko (maz) pokaze, ze mu zalezy, to wroce i udam, ze sie nic nie stalo. I bedzie, jak bylo. Dlugo jestescie razem ? Pytam, bo piszesz, jak po 25-letnim wypaleniu, gdzie nie jest wazne, kto z kim spi, tylko kolo kogo sie budzi, brrrr.
Jak definiujesz miłość?
Jak definiujesz szacunek?
Szacunek, to nie przekraczanie granic drugiej osoby.
Heniek, może to brzmi bez emocji, bo starałam się opisać to jak najkrócej, jesteśmy razem 20 lat, początki związku trochę trudne, bo ja byłam uwikłana w coś z kimś innym i choć chciałam wtedy od niego odejść to on trwał w tym trochę na siłę, nie wiem dlaczego... Potem małżeństwo, proza życia, on nigdy nie mówiący mi co czuje, bo rzekomo bał się moich łez?
Wrócić do tego co było się nie da, to wiadomo. Ale wydawało mi się, że skoro podjęliśmy decyzję, że zostajemy razem to oboje pracujemy nad związkiem, a to on próbował się zachowywać jakby nic się nie stało.
To jego wyzywanie pojawiło się w momentach kiedy wracałam do szczegółów zdrady, on twierdził, że temat zamknięty i żyjemy dalej a ja nie umiem odpuścić. Ale temat zamknięty, a kontakt z kochanką był.
Ja już sama nie wiem czego chcę, chcę żeby wrócił i chcę mieć już spokój, jestem zmęczona, może to takie bez emocji bo to już tyle trwa, bo jestem już wyprana z czegokolwiek. Brak kontaktu to chyba miała być próba, żeby on zrozumiał co traci, żeby podjął pracę nas sobą, nad zwiazkiem.
Próbowałam mu wybaczyć, mimo wszystko, zawsze wierzyłam, że łączy nas wyjątkowo silne uczucie, chciałam wierzyć, że się pogubił, że razem znajdziemy drogę powrotną.
Początkowo mówił mi, że wydawało mu się, że coś do niej czuje, że niczego jej nie deklarował, że jest ze mną i tylko tutaj chcę być. A teraz pytanie czy można kochać dwie osoby... I tak boli mnie upodlanie, proszenie o miłość kogoś kto zadaje takie pytanie. I może to jest ten ostatni kamyczek do odejścia.
Piszesz o wspólnym budzeniu się... Mówiłam mu o tym kilka razy, że zasypiał, budził się przy kimś innym, że to mnie najbardziej boli, ja nie mam takich doświadczeń...
W tej chwili nie dzwonię pierwsza, nie piszę, ale kiedy on się odzywa odpowiadam, nie urwałam kontaktu, próbuję zastosować metodę 34 kroków i zobaczyć dokąd mnie to zaprowadzi.
Dlaczego to na nim pozostawiasz podjęcie decyzji co do swojego życia tym samym poniekąd uzależniając swoje istnienie i szczęcie od jego decyzji i uczuć?
Za swoje szczęście jesteś odpowiedzialna Ty sama.
Piszesz ładnie o szacunku i miłości, ale zapomniałaś w tym wszystkim o miłości własnej i szacunku do samej siebie.
A od tego powinnaś zacząć. Od odzyskania szacunku do siebie i odnalezieniu szczęścia w sobie.
Jego w tym momencie sobie całkowicie odpuść przynajmniej w sensie mentalnym i emocjonalnym. Daj sobie przestrzeń do własnego rozwoju.
A on niech robi sobie co chce i tak nie masz wpływu na jego decyzje i uczucia. Jeśli go olejesz to jest jedyną szansą na to, że dostrzeże co traci. Przepalisz mu trochę styki bo dziś jest za pewny Ciebie. Wie że cokolwiek nie zrobi to będziesz się upadlać a on przesuwał granicę jeszcze dalej za każdym razem.
Teraz czas na to abyś to Ty w końcu postawiła granicę i zajęła się SWOIM życiem na poważnie.
Wczoraj ani razu nie odezwałam się pierwsza, dzisiaj również i kontakt z jego strony znacznie się nasilił, dobijał się kiedy na Whatsapp rozmawiałam z mamą, widział, że jestem dostępna a nie odbieram od niego. Kiedy oddzwoniłam odrazu pytanie czemu nie odbieram. Czyżby to działało tak szybko? Nie chcę się już nakręcać, chcę wyciszyć emocje, skupić się na dzieciach i pracy. Na sobie... Ale to naprawdę trudne, bo myśli wciąż wędrują w jedną stronę.
P.s. forum czytam od listopada, wydaje mi się, jakbym niektórych z was dobrze poznała
możliwe do wykonania - uwierz.
Czy tak szybko może zacząć działać? Tak może. Kluczowe jednak jest abyś się nie „napaliła” na jego zmianę i odpuściła. Mowa tu raczej o tygodniach lub nawet miesiącach. Tylko wtedy jesteś w stanie dostrzec jego autentyczność. Jeśli czytasz od tak długiego czasu forum to zapewne znasz te mechanizmy doskonale. Szkopuł taki w tym aby być konsekwentnym i nie dać się nabierać na jakieś pozorowane ruchy. Pamiętaj ludzie nie zmieniają się ot tak nagle. Tak samo nie przewartościowują życia. Daj mu te przestrzeń do wykazania się a sobie do przemyśleń i rozwoju. To jego problem aby się głowić jak do Ciebie dotrzeć. Niczego mu nie ułatwiaj.
Ale chyba rzeczywiście, wiele miesięcy poświęciłam na myśleniu co jemu siedzi w głowie, czas się zająć chyba swoją... Przemyśleń już mam nadto, z forum bardzo dużo wyniosłam, spróbuję teraz wcielić to wszystko w życie. Wierzę, że wszystko jest po coś, każde zdarzenie prowadzi nas do jakiegoś, może bardzo odległego celu.
Wybaczenie to proces a nie wypowiedzenie tego słowa.
Wybaczyć finalnie tak czy inaczej trzeba dla samego siebie niezależnie czy się z kimś zostanie czy nie.
Kolejny dzień gdy to on się dobija, ja oddzwaniam po jakimś czasie, za tydzień przyjeżdża do domu. Będzie wtedy ciężko stawiać granice, bo gdy jest na miejscu jest między nami zazwyczaj dobrze...
Cytat
Ty zdradzasz on zdradza a oboje chcecie mieć czystego wiernego partnera. Chyba nie da się zjeść ciasteczka i mieć ciasteczko...
Ale możecie przeformować waszą relację na luźny związek, taką spółkę zoo która spłaca kredyty i daje dobrobyt dzieciom i sobie a poza tym możecie akceptować jak partner realizuje się seksualnie gdzie ma ochotę ... Albo po prostu się nawrócić
Cytat
Lubisz to więc rób to, korzystaj skoro masz. Zaakceptuj to jak jest i wyciskaj z rzeczywistości co sie da. Tyle orgazmów ile się da. Ciesz się życiem
Jeśli czegoś nie rozumiesz to dopytaj autora/autorki, jednocześnie powstrzymaj się od takich komentarzy.
Dostajesz ostrzeżenie; poczciwy.
Cytat
Czasem zdarza mi się doprowadzić czyjeś rozumowanie albo postępowanie do absurdu. Robię to kierując się współczuciem. Czasem widzę przyszłość i staram się pomóc innym też ją dostrzec by zyskali czas aby się przed jej skutkami obronić. Żaden Cynik nie marnowałby czasu na takie działania
Cytat
Dostajesz ostrzeżenie; poczciwy.
Ty mnie chyba nie zrozumiałeś. Ja nie będę z Tobą polemizował, ja Cię poinformowałem o ostrzeżeniu. Następnego nie będzie.Twoje ograniczenia poznawcze są tylko i wyłącznie Twoim problemem; poczciwy
Chciałabym przy przyjeździe męża nie upadlać się więcej... A nie wiem za bardzo jak to zrobić żeby było dobrze...
Cytat
Cytat
Osoba niezraniona i niezdradzona jest tak samo pogubiona i ma taki sam problem z orientacją w czasie i przestrzenie tylko o tym nie wie bo sobie smacznie dryfuje.
Dostałaś po dupie od życia po coś. pewnie po to żeby się czegoś nauczyć, przetrawić coś, stać się lepszym, dorosnąć. Oczywiście możesz też stać się kimś gorszym kimś podejrzliwym złośliwym i mściwym. Wybór należy do Ciebie.
Stefan Kisielewski zwykł mawiać że jeśli nie wiesz jak się zachować na wszelki wypadek zachowaj się przyzwoicie.
Cytat
Dawno temu w akademiku w niedziele rano spotkałem w łazience koleżankę z sąsiedniego pokoju. Wymiotowała do umywalki. Wyglądała jak półtorej nieszczęścia Zapuchnięte oczy potargane włosy rozchełstany szlafrok. Kiedy mnie zobaczyła zaskomlała nieludzkim głosem ale z nadzieją: Adamie niedobrze mi...
I znów utonęła w umywalce.
To zrób sobie dobrze - odparłem
Natychmiast wytrzeźwiała, ogarnęła szlafrok i włosy, a nawet wygenerowała grymas trochę przypominający uśmiech.
I o to w życiu chodzi żeby potrafić się uśmiechać w każdych okolicznościach
I nie, Twoja odpowiedź mi w żadnym stopniu nie pomogła.
Cytat
Z tym się w pełni zgadzam...
RUMINACJE!!!!
Ruminacje to są takie puste i banalne myśli które udają głębokie i skomplikowane. Myśli te biegają po obwodach naszego mózgu w kółko godzinami, zaśmiecając go zamulając i zapętlając. W ten sposób zabierają miejsce innym, tym na które prawdopodobnie czekasz jak na objawienie
Te myśli to zwykłe śmieci które przeciążają umysł, zmuszają go do ciężkiej ale niestety jałowej pracy. Sprawiają że po paru godzinach harowania w takim stanie czujesz się wyczerpany(na), przemęczony przytłoczony, ogromem problemów, coraz bardziej mały i nieszczęśliwy.
Co należy zrobić w takich okolicznościach?
Otóż należy chwycić za miotłę i powymiatać te wszystkie śmieci z umysłu. Chociaż na jakiś czas. Na godzinkę na dwie,żeby umysł uzyskał perspektywę i nabrał dystansu. Żeby mógł się wyskalować, porównać z rzeczywistością ustalić swoje w niej współrzędne. Zaufaj swojemu umysłowi. Jeśli uwolnisz swój komputer pokładowy od ruminacji, pozwolisz mu zbudować dystans i go obliczyć znajdzie drogę, da radę. Po to go Stwórca stworzył.
Nie szukałem takiej miotły ale ją znalazłem przypadkiem. Była stara i zniszczona ale nadzwyczaj skuteczna jak się okazało. Leżała w najbardziej zapuszczonym kącie...
Cytat
Klasyczna próba zamiecenia sprawy pod dywan.
Nie pozwól na to dla swojego dobra.
Nie możesz go do niczego zmusić.
Nie powinnaś też starać się być jego terapeutą.
To on powinien główkować co zrobić i jak abyś rozpoczęła proces wybaczenia.
Póki co to faktycznie wygląda tak jakbyś to Ty walczyła samotnie o ten związek a on łaskawie się godzi pod warunkiem nie wracania do tego...
Wiem, że jest przekonany, że nie odejdę, wydaje mu się, że jestem uwiązana i nie dam bez niego rady. Ale się myli... Jutro mija "rocznica", kiedy to spędził z nią całe dwa dni,.ode mnie nie odbierając telefonów przez cały weekend. Zasygnalizuję mu, że najbliższe dni będą dla mnie trudne. Jeśli on kolejny raz to oleje po prostu się poddam.
Coraz bardziej jestem przekonana, że został tylko z poczucia obowiązku względem dzieci.
Musisz być gotowa go stracić.
A Ty póki co żebrzesz o uwagę i uczucia.
Kredyt, dom, dzieci, teraz trzeba będzie rozwiązać takie kwestie...
Jesteś pewna, że jej już nie ma?
A gdzie ta zdrada była? W Polsce czy za granicą?
Odległość nie służy małżeństwu.
Czy konto na portalu zlikwodowane? Bo jego romans był zaplanowany i może się powtórzyć bo Misio samotny za granicą.
Nieprzepracowany wróci z podwójną siłą.
On każdą próbę rozmowy traktuje jak atak na siebie, że ja chcę mu dokopać, nie może do niego dotrzeć, że ja próbuję się zbliżyć. Niedawno mi napisał, że wie jak powinno wyglądać zadośćuczynienie i wie, że zachowuje się w stosunku do mnie źle. Ale jak zapytałam czemu dla mnie tego zadośćuczynienia nie ma odpowiedziała mi cisza.
Może rekolekcje?
Ile macie lat? Ile po ślubie? Bo chyba nie doczytałam.
Obseruj go , no na weekend zawsze może przylecieć.
Tak to właśnie wygląda, on jest panem sytuacji, on żyje sobie dalej jakby nigdy nic a ja zostałam sama z tym co narobił.
Przecież, to nie Ty zdradziłaś, nie Ty zniszczyłaś małżeństwo…
To milczenie i ukrywanie winy zdradzających przed opinią bliskich, to jeden z podstawowych błędów zdradzanych, którzy wstydzą się sami , zamiast zdradzających. To również jedna z normalnych konsekwencji i należnych kar dla zdradzającego - utrata nieposzlakowanej opinii!
To dla Ciebie trudna sytuacja, ale jeżeli tylko ty będziesz ponosić konsekwencje zdrady, tylko Ty będziesz walczyć, to to małżeństwo prędzej czy później przestanie istnieć nie tylko faktycznie, ale również na papierze. Zachowaj dystans i bądź konsekwentna. Albo zdradzasz zacznie się starać, albo odejdź. Zbieraj dowody na zdradę, zabezpiecz się finansowo i zacznij myśleć o sobie. Powodzenia w walce o siebie i swoje szczęście!
Zaczynam walkę, będę go dystansować, przestanę pytać i dociekać, prosić o okazywanie uczuć, jeśli nie da mu to niczego do myślenia to sprawa jest jasna. Powinnam to zrobić chyba już jakiś czas temu, ale naiwność i nadzieja wciąż trzymały mnie w jednym i tym samym miejscu. Ja już nawet nie wiem czy chcę, żeby to małżeństwo trwało nadal.
Mam dowody, mam stabilną i całkiem nieźle płatną pracę, nie będzie lekko samej z dwójką dzieci ale poradzę sobie jeśli będzie trzeba.
Jakie były zale Was obojga?
Uważam że to zły pomysł na tą fazę konfliktu.Faceci są prości ,trzeba im wszystko kawa na ławę i nigdy nie zostawiać ważnych spraw ich domysłom. Zrób jeszcze jeden wysiłek,daj Wam ostatnią szansę i wygarnij swoje oczekiwania prosto z mostu i powiedz żeby potraktował to śmiertelnie poważnie ,bo następnego ostrzeżenia nie będzie.Unikaj awantury,coś powiedziane przez zaciśnięte zęby robi większe wrażenie.Jak ne pomoże, to rozstać się zawsze zdążysz.To co opisujesz (remont) pokazuje jak skrajnie różne może być postrzeganie przez dwie osoby tej samej materialnej rzeczywistości.
Cytat
Dotyczy to tylko normalnych dojrzałych emocjanalnie facetów, którym szkoda czasu i energii na głupoty i dodatkowe problemy do rozwiązywania. Narcyzi natomiast lubią gry i manipulacje tak ja kobiety.
W USA w przypadku rozwodu bardzo często sprzedaje się dom i małżonkowie dzielą się kasą po spłaceniu kredytu.No chyba że jedno chce zatrzymać dom i spłaca drugie na uzgodnionych warunkach.Domu z reguły nie podzielisz ,pieniądze da się.
A tak na poważnie to czas się rozstać, Tylko nie odcinaj ogona po plasterku bo za każdym razem boli tak samo.
Cytat
Tylko Ty to tak postrzegasz.
Dysonans poznawczy.
Wy nic wspólnie nie ustaliliście.
No chyba, żę ufasz jego słowom....nadal.
To Ty ustaliłaś i co najwyżej postawiłaś go przed faktem dokonanym. Taka drobna różnica.
On nic od siebie nie dał i prawdopodobnie już nie da.
Z tej mąki chleba już nie będzie.
No chyba, że będziesz się godzić na takie życia jak przez ostatni rok.
Zastanów się jednak tylko czy Ci go nie szkoda.
mailowo napisałam do prawniczki, że z mężem chcemy się spotkać w sprawie rozwodu, wyznaczyła termin, przesłałam do niego wiadomość i wtedy były wielkie płacze, że on kocha i chce być z nami. Przegadaliśmy dlaczego tak się stało, ustaliliśmy co musi się zmienić i próbowaliśmy. Próbowaliśmy do maja kiedy wyszło, że przyjaźń kwitnie internetowo, chciałam wtedy znowu odejść, ale znowu był płacz, że tylko rozmowy jak z koleżanką (w co nie wierzę do tej pory) i że chce naprawić i być z nami. Tylko, że mi od tego maja para do ratowania małżeństwa trochę opadła. Robiłam awantury, sprawdzałam, wypominałam, on przez to nabierał do mnie niechęci. Myślę, że oboje to zawaliliśmy.
Cały weekend miniony to jedna wielka awantura, wypluwanie sobie całych 20 lat, obelgi i przekleństwa. Ale wczoraj wieczorem nastał rozejm. Ustaliliśmy, że ja nie wracam do tego co było bo go to bardzo rani, to że lekceważę jego starania wciąż się skupiając na tym co złe. On obiecał, że da z siebie więcej. Póki co traktujemy się z lekkim dystansem. Ja postanowiłam, że będę trochę z boku obserwować i poczekam co będzie dalej. Spróbuję dotrzymać swojej części obietnicy. Mam zresztą już chyba dość taplania się w byciu ofiarą. Ale mam w sobie też dużo oporu żeby być razem i nie wiem czy uda mi się go zwalczyć. Kiedyś mu powiedziałam, że byłoby łatwiej gdyby został z nią...
Poczytaj i posłuchaj o narcyzach i narcystycznych zaburzeniach. bo wydaje mi się, że Twój mąż ma wiele wspólnego z moim ex. Ex tez błyskawicznie zapomniał ile robiłam w domu i jego firmie. Zobacz zwłaszcza kanały na you tube np. Autentyczny.
Jak chcesz napisz na priv.