Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Julianaempat...00:22:26
Obito01:17:36
trzechZczech01:29:34
# poczciwy01:33:34
Kakua01:55:38

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.

Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie. Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i

Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer

poczciwy
08.09.2024 09:18:34
Korzystacie z przeglądarki komputera czy w telefonie?

NieSypiam
07.09.2024 12:42:47
Tak czat umarł, mi też nie działa ^^

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Jak odejśćDrukuj

Zdradzona przez mężaMałżeństwo dla mnie było ok, mąż twierdzi, że czuł się niekochany, niedoceniany, odrzucany... Hmmm, jak w większości historii. Ja cały czas aktywna zawodowo, zaraz po macierzyńskich odrazu do pracy, dom i dzieci na mojej głowie, on często praca na wyjazdach.

Zdrada perfidna, zaplanowana, portal randkowy, pisanie z kilkoma dziewczynami, spotkanie z jedną, na pierwszym spotkaniu seks bez zabezpieczenia.

Kiedy się wydało płakaliśmy razem, nad latami, w ciągu których nie umieliśmy szczerze rozmawiać, obiecaliśmy sobie że ratujemy rodzinę. Jednocześnie on mówi, że kochanka go dowartościowała, wręcz uratowała, wiele takich bolesnych tekstów. Ale staje na tym, że się kochamy i walczymy o siebie.

Ale do rzeczy. Obiecał, że z nią skończył, w maju na jego smartwachu zobaczyłam wiadomość z nieznanego numeru, zapytałam kto to, on nic nie wie kto to, bla bla, wprowadziłam numer na swój Whatsapp, kobieta. Przyznał się że mają kontakt, nie wie po co. Napisałam do niej, odpisała następnego dnia, po konsultacji z nim, że się polubili i kontakt z sympatii.
On znowu płacze, przeprasza, ja chcę odejść, ale oczywiście zostaję... Boję się o dzieci, mamy wielki kredyt na dom, dom w remoncie.

Sytuacja na dziś. Od maja, kiedy zerwał z nią zupełnie kontakty robi się bardzo oschły. Ogólnie od listopada nie było jakiejś wielkiej rehabilitacji z jego strony, wręcz dowiedziałam się, że ją pocieszał tygodniami mnie w momentach słabości wyzywał od poje..., idź się leczyć itd. on od listopada jest za granicą, zjeżdża co 4-6 tygodni do domu. W domu jest ok. Kontakt przez Whatsapp coraz luźniejszy, nie pyta co u nas, nie interesuje się, mnie w walce o stabilność psychiczną nie wspiera wcale. Pytam co się dzieje. Nie wie. Mówi, że wie, że zachowuje się źle ale nie wie czemu. Od kilku tygodniu męczę go, że ma się określić gdzie chce być. Odpowiada, że wszystkie decyzje są złe, dla niego liczy się odpowiedzialność za rodzinę. Wczoraj mnie zapytał czy można kochać dwie osoby naraz. Hmmm, więc wszystko chyba jasne? Pytam czy kocha mnie, mówi, że tak i nie. Dziś pytam czy walczymy o rodzinę, cisza...

Chcę odejść, wczoraj napisałam mu, że kończymy, dziś rozmawialiśmy normalnie, o minionym dniu. Napisałam mu potem, żeby zaczął ze mną rozmawiać jeśli mamy być razem bo z tym nieśliśmy zawsze problem. Nie skomentował tego. Ja nie umiem panować nad emocjami, raz mu piszę, że koniec, potem, że walczymy, wiem, że przez to ma do mnie niechęć. A także przez wracanie do zdrady bo też to robiłam. Nie mogę spać od kilku dni, wciąż kołacze mi serce, jak to skończyć... Bo chyba nie ma już co zbierać.
7439
<
#1 | hurricane dnia 13.08.2024 08:56
Historia dodana dwa razy - drugą wersję dodaję w komentarzu:
Kakua

Cytat

Po zdradzie było szukanie przyczyn, obietnice, że przestaniemy popełniać błędy, ja przyznaję się, że się przyczyniłam, on obiecuje, że z nią kończy. Jak w wielu tu historiach. Nie chciałabym pisać o tym za wiele, nasze małżeństwo według mnie było normalne, on nie czuł się kochany, podziwiany itd. Zdrada perfidna, zaplanowana, portal randkowy, pisanie z kilkoma dziewczynami, w końcu z jedną zaczął się spotykać w miejscu pracy. Od 4 lat pracuje na wyjazdach, więcej go nie ma w domu niż jest. Spotkali się w dwa weekendy, całe spędzili ze sobą, ode mnie nie odbierał wtedy telefonu, przy drugim weekendzie ciszy byłam pewna, że jest ktoś inny.

Ale do rzeczy. Rehabilitacja z jego strony była słaba, usłyszałam wiele bolesnych rzeczy, np że kochanka cierpi bardziej niż ja, czy że go uratowała... W tych rozmowach wyszło, że pocieszał ją jeszcze przez kilka tygodni od listopada. Kiedy ja prosiłam o jego wsparcie, nie odbierał ode mnie telefonu, odrzucał połączenia, kiedy wyrzucałam co mnie boli wyzywał mnie od pojeb... bab, mówił, żebym szła się leczyć.

W maju okazało się, że są w kontakcie nadal. Nie umiał mi powiedzieć dlaczego, napisałam do niej, po konsultacji z nim odpowiedziała, że się polubili i kontakt jest z czystej sympatii. Chciałam to skończy, płakał, przepraszał, ja wciąż go kochałam, dzieci, dom w remoncie, kredyt...

Do rzeczy. Od maja zaczęło się sypać, przestał mówić, że kocha, przestał pytać co u nas. Pytałam skąd to się bierze, nie wiedział ponoć. Drążyłam, wypominałam, wiem, że to go do mnie zniechęciło. Pisałam, że się rozstajemy, za chwilę, że walczymy, on to ignorował, nie odbierał wtedy telefonów, rozmawiał jak gdyby nigdy nic o dniu codziennym. A to tylko pogłębiało moje rozchwianie emocjonalne i koło się zamykało. Niedawno mi napisał, że wie, że nie poświęca mi tyle uwagi ile powinien, że postępuje źle, zapytałam dlaczego tak robi skoro zdaje sobie sprawę, że tak jest. Nie wie. Wczoraj mnie zapytał czy można kochać dwie osoby naraz, hmmm chyba wszystko jasne. Zapytałam czy kocha mnie, odpowiedział, że tak i nie. Wciąż mówi, że chce być odpowiedzialny i żadna podjęta decyzja nie będzie dobra. Dziś zapytałam czy czy walczymy o rodzinę. Odpowiedziała mi cisza. Mam dość upodlania się, on o mnie nie walczy, nie stara się. chciałabym odejść. Czy przestać się do niego odzywać? (W głębi mam nadzieję, że to nim ruszy i coś zrozumie...) Ona pracuje za granicą, bardzo daleko, w innej strefie czasowej, więc kontakt i tak jest ograniczony... W domu będzie za 2 tygodnie, czy dobrze będzie zamilknąć do tego czasu?
15995
<
#2 | Kakua dnia 13.08.2024 09:22
Witam, myślę, że jedną z wersji można usunąć, myślałam, że za pierwszym razem nie udało się dodać tematu, dlatego napisałam jeszcze raz...
15782
<
#3 | Koralina dnia 13.08.2024 10:38
Gdyby Cię naprawdę kochał to nie pojawiłby się ktoś inny. Jeszcze się pyta czy można kochać dwie osoby... Nie popełniaj mojego błędu - nie pozwól mu wrócić/wracać. Będziesz się zastanawiać dlaczego wrócił. Z wyrachowania? Bo mu wygodnie? Z przyzwyczajenia? Ty masz iść się leczyć? To projekcja, on zdaje sobie sprawę, że to on potrzebuje pomocy, że sobie nie radzi. Może po moich przeżyciach wszędzie widzę narcyzów, ale poczytaj o tym zaburzeniu. Poza tym on ewidentnie nie wie czego chce.
Teraz musisz zrobić coś dla siebie. Pewnie potrzebna będzie Ci pomoc psychologa, może nawet psychiatry. Nie broń się przed tym. Rozstanie to trauma i czasem jest potrzebna fachowa pomoc (ja po rozstaniu wpadłam w taką depresję, że trafiłam na oddział psychiatryczny) dlatego nie zwlekaj z szukaniem takiej pomocy. Poza tym bliscy. Powiedz im co się stało. Otoczą Cię opieką. Czasem człowiek się nawet nie spodziewa ile życzliwości i miłości jest w ludziach. Ja tego doświadczyłam czego i Tobie życzę.
Kłamca i zdrajca się nie zmienia. Może przyrzekać, obiecywać. To wszystko psu na buty.
Teraz jesteś Ty. Najważniejsza.
Jak chcesz to napisz na priv. Chętnie porozmawiam. bo doskonale wiem co czujesz.
15726
<
#4 | heniek dnia 13.08.2024 23:59
Zdradzil, jest winny - to fakt. Ale...
Ja odnosze wrazenie, ze chcesz od niego odejsc nie dlatego, ze Cie boli, ze Cie zawiodl, ze nie mozesz sobie dac rady, ze masz zjazdy, ze stracilas pewnosc siebie i tak dalej, tylko dlatego, ze masz dosc "upodlania sie", czyli jak rozumiem ciaglego pytania sie o przyslosc waszego zwiazku. Moze jest to kwestia suchego przedstawienia sytuacji, przez co tak to odbieram, moze sa jakies.emocje i fakty, o ktorych nie wiem, to mysle dobrze byloby rozszerzyc swoja wypowiedz.
Piszesz tez cos mi znanego, z czego ja sam tez nie jestem dumny. Ze maz wyzywal Cie od chorych na glowe, wspomina o leczeniu. Nie znam Twoich szczegolow, ale pozwol, ze zaprezentuje 2 punkty widzenia, zeby pokazac, jak wszystko sie moze zmienic. Kiedy ja mowilem swojej zonie, zeby sie leczyla na glowe, tez moglaby opisac te sytuacje dokladnie tak samo suchymi slowami i to ja bym byl be. Ale tu sie punkt widzenia odwraca, kiedy okazuje sie, ze zona po alkoholu (w sumie ten problem z jej piciem wyszedl po latach, pozniej) wchodzi do pokoju, w ktorym spie i o 2 w nocy - jak to ujmuje - chce rozmawiac o zwiazku, co w jej wykonaniu zmienia sie w nieznosny monolog bedacy mieszanka wyrzutow, domyslow stajacych sie natychmiast faktami w jej mniemaniu, wynikajacych z wielu kompleksow i zaniedban, jak sadze, oraz pytan retorycznych, bo bez mozliwosci odpowiedzenia na nie z tytulu jej slowotoku (kiedy indziej tlumaczy, ze jest kobieta i ze to normalne u kobiet w sensie takim, zebym nie wnikal, tylko sie dostosowal). Skacze z tematu na temat bez mozliwosci przerobienia chocby jednego, choc wiele razy prosilem o nauczenie sie prowadenia dyskusji, to twierdzi, ze nie umie, bo pewnie nikt z nia wczesniej nie rozmawial w domu. Przy czym stopniowo narasta agresja, az w koncu leci do mnie z lapami. Tyle pamietam ze swojej historii, w ktorej to moglbym byc opisany suchymi slowami jako ten, co kazal sie zonie leczyc na glowe. Sama widzisz, ze kon o suchym pysku to to samo, co forum z suchymi faktami Z przymrużeniem oka
Wiec jak tam u was z emocjami ? Bo mam tez i kolejne wrazenie, ze ,(ten) maz potrzebny Ci jest tylko pro forma, zeby byl, bo tak bylo, wiec tak ma dalej byc. Nawet po zdradzie tez bedzie dobrze, byleby tylko "zawalczyl" o Ciebie i bedzie ok, tak ? Sama piszesz, ze chcesz uzyc jakiejs gowniarskiej - przepraszam - sztuczki z nieodzywaniem sie, co ma byc calym remedium na wasz zwiazek, po ktorej to sztuczce maz z nieodgadnionych powodow mialby nagle zaczac sie Toba interesowac (sorry, po tym jak odkryl, ze w internetach moze wyrwac laske, jaka sobie tylko zachce ?) i walczyc o co dokladnie ? O splacany kredyt, o zone zmieniajaca co chwila zdanie, podczas gdy wystarczy troche poklikac i juz ma (maz) nowe bzykanko be gumy i bez problemow z kredytem ? Nie zrozum mnie zle, wspolczuje Ci, tylko popatrz na wszystko oczami swojego meza, nawiasem mowiac kawala sukinsyna, ktory swoja zone pyta, czy mozna kochac 2 kobiety na raz ? Twoja jedyna odpowiedz powinna byc: tak, mozna i to nawet 4: matke, siostre, zone i corke. Przyjmij do wiadomosci, ze maz Ci sie "urwal", i to jakis czas temu. Zadziwia mnie Twoja bezwladnosc z przyjeciem tego do wiadomosci. Ja wiem, ze sa ludzie nie zwazajacy na zdrady, ktorzy potrafia zyc dalej bez wybaczenia, bez refleksji, ale ja to uwazam za blad. A tak mi sie cos tu wydaje - niech tylko (maz) pokaze, ze mu zalezy, to wroce i udam, ze sie nic nie stalo. I bedzie, jak bylo. Dlugo jestescie razem ? Pytam, bo piszesz, jak po 25-letnim wypaleniu, gdzie nie jest wazne, kto z kim spi, tylko kolo kogo sie budzi, brrrr.
13728
<
#5 | poczciwy dnia 14.08.2024 10:40
Autorko,
Jak definiujesz miłość?
Jak definiujesz szacunek?
15995
<
#6 | Kakua dnia 14.08.2024 12:38
Miłość dla mnie to dobro drugiej osoby, przede wszystkim, ale to też masa drobiazgów, takich, które są na co dzień, czas razem, dbanie o siebie, czułość.
Szacunek, to nie przekraczanie granic drugiej osoby.

Heniek, może to brzmi bez emocji, bo starałam się opisać to jak najkrócej, jesteśmy razem 20 lat, początki związku trochę trudne, bo ja byłam uwikłana w coś z kimś innym i choć chciałam wtedy od niego odejść to on trwał w tym trochę na siłę, nie wiem dlaczego... Potem małżeństwo, proza życia, on nigdy nie mówiący mi co czuje, bo rzekomo bał się moich łez?

Wrócić do tego co było się nie da, to wiadomo. Ale wydawało mi się, że skoro podjęliśmy decyzję, że zostajemy razem to oboje pracujemy nad związkiem, a to on próbował się zachowywać jakby nic się nie stało.

To jego wyzywanie pojawiło się w momentach kiedy wracałam do szczegółów zdrady, on twierdził, że temat zamknięty i żyjemy dalej a ja nie umiem odpuścić. Ale temat zamknięty, a kontakt z kochanką był.

Ja już sama nie wiem czego chcę, chcę żeby wrócił i chcę mieć już spokój, jestem zmęczona, może to takie bez emocji bo to już tyle trwa, bo jestem już wyprana z czegokolwiek. Brak kontaktu to chyba miała być próba, żeby on zrozumiał co traci, żeby podjął pracę nas sobą, nad zwiazkiem.

Próbowałam mu wybaczyć, mimo wszystko, zawsze wierzyłam, że łączy nas wyjątkowo silne uczucie, chciałam wierzyć, że się pogubił, że razem znajdziemy drogę powrotną.
Początkowo mówił mi, że wydawało mu się, że coś do niej czuje, że niczego jej nie deklarował, że jest ze mną i tylko tutaj chcę być. A teraz pytanie czy można kochać dwie osoby... I tak boli mnie upodlanie, proszenie o miłość kogoś kto zadaje takie pytanie. I może to jest ten ostatni kamyczek do odejścia.

Piszesz o wspólnym budzeniu się... Mówiłam mu o tym kilka razy, że zasypiał, budził się przy kimś innym, że to mnie najbardziej boli, ja nie mam takich doświadczeń...

W tej chwili nie dzwonię pierwsza, nie piszę, ale kiedy on się odzywa odpowiadam, nie urwałam kontaktu, próbuję zastosować metodę 34 kroków i zobaczyć dokąd mnie to zaprowadzi.
13728
<
#7 | poczciwy dnia 14.08.2024 21:24
To co rzuca się w oczy w Twoich wpisach to brak sprawczości na swoje życie.
Dlaczego to na nim pozostawiasz podjęcie decyzji co do swojego życia tym samym poniekąd uzależniając swoje istnienie i szczęcie od jego decyzji i uczuć?
Za swoje szczęście jesteś odpowiedzialna Ty sama.
Piszesz ładnie o szacunku i miłości, ale zapomniałaś w tym wszystkim o miłości własnej i szacunku do samej siebie.
A od tego powinnaś zacząć. Od odzyskania szacunku do siebie i odnalezieniu szczęścia w sobie.
Jego w tym momencie sobie całkowicie odpuść przynajmniej w sensie mentalnym i emocjonalnym. Daj sobie przestrzeń do własnego rozwoju.
A on niech robi sobie co chce i tak nie masz wpływu na jego decyzje i uczucia. Jeśli go olejesz to jest jedyną szansą na to, że dostrzeże co traci. Przepalisz mu trochę styki bo dziś jest za pewny Ciebie. Wie że cokolwiek nie zrobi to będziesz się upadlać a on przesuwał granicę jeszcze dalej za każdym razem.
Teraz czas na to abyś to Ty w końcu postawiła granicę i zajęła się SWOIM życiem na poważnie.
15995
<
#8 | Kakua dnia 14.08.2024 21:44
Poczciwy... Wiem to wszytko w teorii, praktyka jest dużo trudniejsza... Wiem, że powinnam skupić się na sobie, malutkimi kroczkami mi się udaje, ale to tytaniczna praca. Trudno po tylu latach odpuścić czy to mentalnie czy emocjonalnie. Myślę również o dzieciach.

Wczoraj ani razu nie odezwałam się pierwsza, dzisiaj również i kontakt z jego strony znacznie się nasilił, dobijał się kiedy na Whatsapp rozmawiałam z mamą, widział, że jestem dostępna a nie odbieram od niego. Kiedy oddzwoniłam odrazu pytanie czemu nie odbieram. Czyżby to działało tak szybko? Nie chcę się już nakręcać, chcę wyciszyć emocje, skupić się na dzieciach i pracy. Na sobie... Ale to naprawdę trudne, bo myśli wciąż wędrują w jedną stronę.

P.s. forum czytam od listopada, wydaje mi się, jakbym niektórych z was dobrze poznała Z przymrużeniem oka
13728
<
#9 | poczciwy dnia 14.08.2024 22:04
Nikt nie mówił, że to łatwe a wręcz przeciwnie cholernie trudne, ale
możliwe do wykonania - uwierz.
Czy tak szybko może zacząć działać? Tak może. Kluczowe jednak jest abyś się nie „napaliła” na jego zmianę i odpuściła. Mowa tu raczej o tygodniach lub nawet miesiącach. Tylko wtedy jesteś w stanie dostrzec jego autentyczność. Jeśli czytasz od tak długiego czasu forum to zapewne znasz te mechanizmy doskonale. Szkopuł taki w tym aby być konsekwentnym i nie dać się nabierać na jakieś pozorowane ruchy. Pamiętaj ludzie nie zmieniają się ot tak nagle. Tak samo nie przewartościowują życia. Daj mu te przestrzeń do wykazania się a sobie do przemyśleń i rozwoju. To jego problem aby się głowić jak do Ciebie dotrzeć. Niczego mu nie ułatwiaj.
15995
<
#10 | Kakua dnia 14.08.2024 22:24
Pozornie to, że pracuje za granicą jest w tej chwili dobre, łatwo zachować dystans. Boli mnie najbardziej to, że ostatnie miesiące poświęciłam temu, żeby poprawić swoje zachowanie w stosunku do niego, spróbować się zachowywać tak jakby chciał. Nie docenił tego, wręcz podeptał, jak tu kiedyś przeczytałam wybaczenia za darmo się nie szanuje, czy może o to chodzić? Czy też jak on mówi, przez tyle lat było jak było i on nie umie teraz się przełamać żeby nagle zacząć okazywać uczucia... To jest chyba najgorsze, że nie wiem co on ma w głowie.
Ale chyba rzeczywiście, wiele miesięcy poświęciłam na myśleniu co jemu siedzi w głowie, czas się zająć chyba swoją... Przemyśleń już mam nadto, z forum bardzo dużo wyniosłam, spróbuję teraz wcielić to wszystko w życie. Wierzę, że wszystko jest po coś, każde zdarzenie prowadzi nas do jakiegoś, może bardzo odległego celu.
13728
<
#11 | poczciwy dnia 14.08.2024 23:14
To o czym piszesz to nic nadzwyczajnego. Oczywiście że jeśli coś przychodzi łatwo to się tego nie docenia i nie szanuje. To bardzo prosty mechanizm, który ma przełożenie na wszystkie aspekty życia również relacje międzyludzkie z naciskiem na relacje damsko męskie.
Wybaczenie to proces a nie wypowiedzenie tego słowa.
Wybaczyć finalnie tak czy inaczej trzeba dla samego siebie niezależnie czy się z kimś zostanie czy nie.
15995
<
#12 | Kakua dnia 15.08.2024 14:00
Wkurza mnie to, że nie można sobie powiedzieć tego co się czuje i ruszyć w lewo albo prawo, takie to dla mnie trochę gierki i manipulowanie sobą nawzajem.

Kolejny dzień gdy to on się dobija, ja oddzwaniam po jakimś czasie, za tydzień przyjeżdża do domu. Będzie wtedy ciężko stawiać granice, bo gdy jest na miejscu jest między nami zazwyczaj dobrze...
15793
<
#13 | zona Potifara dnia 18.08.2024 23:19
Pewnie sama to wiesz ,zastosuj 34 kroki,zachowaj dystans,niech mąż czuje że nie wszystko już jest cacy,że ma wiele jeszcze do zrobienia.W razie potrzeby spokojnie mu to wyjaśnij .Odezwij się gdy znowu wyjedzie.
15995
<
#14 | Kakua dnia 19.08.2024 16:43
Jak zachowywać się kiedy będzie? Trudno będzie zachować dystans, on kiedy jest w domu okazuje mi bardzo dużo czułości, jest dużo fizyczności, przystopować go? Nie ukrywam, że kiedy go nie ma brakuje mi seksu, a to nam zawsze dobrze wychodziło... Chyba nie chciałabym z tego rezygnować...
15787
<
#15 | A-dam dnia 19.08.2024 20:28

Cytat

A także przez wracanie do zdrady bo też to robiłam.

Ty zdradzasz on zdradza a oboje chcecie mieć czystego wiernego partnera. Chyba nie da się zjeść ciasteczka i mieć ciasteczko...
Ale możecie przeformować waszą relację na luźny związek, taką spółkę zoo która spłaca kredyty i daje dobrobyt dzieciom i sobie a poza tym możecie akceptować jak partner realizuje się seksualnie gdzie ma ochotę ... Uśmiech Albo po prostu się nawrócić
15787
<
#16 | A-dam dnia 19.08.2024 20:33

Cytat

Jak zachowywać się kiedy będzie? Trudno będzie zachować dystans, on kiedy jest w domu okazuje mi bardzo dużo czułości, jest dużo fizyczności,

Lubisz to więc rób to, korzystaj skoro masz. Zaakceptuj to jak jest i wyciskaj z rzeczywistości co sie da. Tyle orgazmów ile się da. Ciesz się życiem

Jeśli czegoś nie rozumiesz to dopytaj autora/autorki, jednocześnie powstrzymaj się od takich komentarzy.
Dostajesz ostrzeżenie; poczciwy.
15995
<
#17 | Kakua dnia 19.08.2024 21:02
A-dam w mojej wypowiedzi chodziło o to, że wracałam i wspominałam jego zdradę a nie że zdradzałam męża... Za cynizm bardzo dziękuję...
15787
<
#18 | A-dam dnia 20.08.2024 10:15

Cytat

Za cynizm bardzo dziękuję...
Różnie ludzie definiują cynizm >>https://pl.wikipedia.org/wiki/Cynizm Nie wiem jak Ty go rozumiesz więc wiedzę o tym co chciałaś mi przekazać czerpię z teorii umysłu którą zbudowałem na bazie lektury Twojego wątku. Myślę że się mylisz nazywając to co napisałem cynizmem jak by go nie definiować
Czasem zdarza mi się doprowadzić czyjeś rozumowanie albo postępowanie do absurdu. Robię to kierując się współczuciem. Czasem widzę przyszłość i staram się pomóc innym też ją dostrzec by zyskali czas aby się przed jej skutkami obronić. Żaden Cynik nie marnowałby czasu na takie działania
15787
<
#19 | A-dam dnia 20.08.2024 10:20

Cytat

Jeśli czegoś nie rozumiesz to dopytaj autora/autorki, jednocześnie powstrzymaj się od takich komentarzy.
Dostajesz ostrzeżenie; poczciwy.
Przypisujesz ludziom nieprawdziwe intencje a potem je dzielnie zwalczasz. W odróżnieniu od Ciebie Poczciwy nigdy nie używam "Argumentum ad bejzbolum" Wstydź się
Ty mnie chyba nie zrozumiałeś. Ja nie będę z Tobą polemizował, ja Cię poinformowałem o ostrzeżeniu. Następnego nie będzie.Twoje ograniczenia poznawcze są tylko i wyłącznie Twoim problemem; poczciwy
15995
<
#20 | Kakua dnia 20.08.2024 10:38
W Twoim komentarzu nie widać współczucia, tylko ironię i "cynizm". Być może potraktowałeś mnie miarą swojej żony jako, że uznałeś, że również zdradzam męża co jest nieprawdą. W każdym razie Twój komentarz był dla mnie przykry... Pytałam jak się zachować, czy Twoja odpowiedź mi pomogła? Sam wiesz ile uczuć i emocji targa osobą zdradzoną i zranioną... Jak bardzo jest pogubiona i jak trudno jej dostrzec jakie postępowanie jest właściwie.
Chciałabym przy przyjeździe męża nie upadlać się więcej... A nie wiem za bardzo jak to zrobić żeby było dobrze...
15787
<
#21 | A-dam dnia 20.08.2024 11:17

Cytat

Pytałam jak się zachować, czy Twoja odpowiedź mi pomogła?
Oczywiście ze Ci pomogła. Uśmiech

Cytat

Sam wiesz ile uczuć i emocji targa osobą zdradzoną i zranioną... Jak bardzo jest pogubiona i jak trudno jej dostrzec jakie postępowanie jest właściwie.

Osoba niezraniona i niezdradzona jest tak samo pogubiona i ma taki sam problem z orientacją w czasie i przestrzenie tylko o tym nie wie bo sobie smacznie dryfuje.
Dostałaś po dupie od życia po coś. pewnie po to żeby się czegoś nauczyć, przetrawić coś, stać się lepszym, dorosnąć. Oczywiście możesz też stać się kimś gorszym kimś podejrzliwym złośliwym i mściwym. Wybór należy do Ciebie.
Stefan Kisielewski zwykł mawiać że jeśli nie wiesz jak się zachować na wszelki wypadek zachowaj się przyzwoicie.
15787
<
#22 | A-dam dnia 20.08.2024 11:27

Cytat

Chciałabym przy przyjeździe męża nie upadlać się więcej... A nie wiem za bardzo jak to zrobić żeby było dobrze...

Dawno temu w akademiku w niedziele rano spotkałem w łazience koleżankę z sąsiedniego pokoju. Wymiotowała do umywalki. Wyglądała jak półtorej nieszczęścia Zapuchnięte oczy potargane włosy rozchełstany szlafrok. Kiedy mnie zobaczyła zaskomlała nieludzkim głosem ale z nadzieją: Adamie niedobrze mi...
I znów utonęła w umywalce.
To zrób sobie dobrze - odparłem
Natychmiast wytrzeźwiała, ogarnęła szlafrok i włosy, a nawet wygenerowała grymas trochę przypominający uśmiech.
I o to w życiu chodzi Uśmiech żeby potrafić się uśmiechać w każdych okolicznościach
15995
<
#23 | Kakua dnia 20.08.2024 11:30
Nie, A-damie, osoba, która nie została zdradzona lub nie wie, że jest zdradzana nie jest tak samo pogubiona... Mając to doświadczenie za sobą pamiętam jak wygląda życie przed i po. Czy to lepiej, że człowiek dorósł pozbywając się złudzeń, beztroski i ufności w świat? Nie byłabym taka pewna...

I nie, Twoja odpowiedź mi w żadnym stopniu nie pomogła.
15995
<
#24 | Kakua dnia 20.08.2024 11:35

Cytat

o to w życiu chodzi Uśmiech żeby potrafić się uśmiechać w każdych okolicznościach


Z tym się w pełni zgadzam... Z przymrużeniem oka
15787
<
#25 | A-dam dnia 20.08.2024 12:15
Sądząc po własnych doświadczeniach, największy problem z jakim się borykasz na tym etapie rekonwalescencji po zderzeniu z całym Dworcem Kolejowym a nie tylko z jednym pociągiem to są Ruminacje.
RUMINACJE!!!!
Ruminacje to są takie puste i banalne myśli które udają głębokie i skomplikowane. Myśli te biegają po obwodach naszego mózgu w kółko godzinami, zaśmiecając go zamulając i zapętlając. W ten sposób zabierają miejsce innym, tym na które prawdopodobnie czekasz jak na objawienie
Te myśli to zwykłe śmieci które przeciążają umysł, zmuszają go do ciężkiej ale niestety jałowej pracy. Sprawiają że po paru godzinach harowania w takim stanie czujesz się wyczerpany(na), przemęczony przytłoczony, ogromem problemów, coraz bardziej mały i nieszczęśliwy.
Co należy zrobić w takich okolicznościach?
Otóż należy chwycić za miotłę i powymiatać te wszystkie śmieci z umysłu. Chociaż na jakiś czas. Na godzinkę na dwie,żeby umysł uzyskał perspektywę i nabrał dystansu. Żeby mógł się wyskalować, porównać z rzeczywistością ustalić swoje w niej współrzędne. Zaufaj swojemu umysłowi. Jeśli uwolnisz swój komputer pokładowy od ruminacji, pozwolisz mu zbudować dystans i go obliczyć znajdzie drogę, da radę. Po to go Stwórca stworzył.
Nie szukałem takiej miotły ale ją znalazłem przypadkiem. Była stara i zniszczona ale nadzwyczaj skuteczna jak się okazało. Leżała w najbardziej zapuszczonym kącie...
15995
<
#26 | Kakua dnia 08.09.2024 19:01
Był i pojechał. To był dobry tydzień, chyba, wzajemnego wspierania się, wzajemnego hamowania się w trudnych sytuacjach. Z jego strony słowa, że nie chce być osobą, którą był rok temu. Brak natomiast deklaracji jakichkolwiek uczuć, przyznaję, że wciąż na to czekam... Kusi żeby się upominać... Od jego wyjazdu minął tydzień a we mnie znów rodzi się opór i chęć rzucenia wszystkiego w diabły. Kiedy mu sygnalizuję, że jest u mnie gorzej, słyszę, że on nie chce do tego wracać, nie chce rozpamiętywać. Ja też nie chcę. Ale chciałabym poczuć wsparcie kiedy jest mi trudno. Tego nie było i nie ma. Ale zadaję też sobie pytanie czy gdyby było to czy byłabym spokojniejsza? Może tak sobie tylko wmawiam?
13728
<
#27 | poczciwy dnia 08.09.2024 21:59

Cytat

Kiedy mu sygnalizuję, że jest u mnie gorzej, słyszę, że on nie chce do tego wracać, nie chce rozpamiętywać. Ja też nie chcę.

Klasyczna próba zamiecenia sprawy pod dywan.
Nie pozwól na to dla swojego dobra.
15995
<
#28 | Kakua dnia 08.09.2024 22:08
Tak, ale jak na to nie pozwolić? Jak próbuję zacząć rozmowę, on mnie atakuje, że ja to ciągnę, ja nie chcę ruszyć do przodu, ja jestem smutna i go dołująca a on chce żebym się uśmiechała. To sprawia, że to ja czuję się winna. Czasami mam wrażenie, że u nas jest wszystko odwrotnie niż powinno być. Ja walczę, ja się staram, czuję się jakbym to ja była osobą, która wyrządziła krzywdę jaką jest zdrada...
13728
<
#29 | poczciwy dnia 08.09.2024 22:54
Czasem po prostu się nie da i trzeba odpuścić.
Nie możesz go do niczego zmusić.
Nie powinnaś też starać się być jego terapeutą.
To on powinien główkować co zrobić i jak abyś rozpoczęła proces wybaczenia.
Póki co to faktycznie wygląda tak jakbyś to Ty walczyła samotnie o ten związek a on łaskawie się godzi pod warunkiem nie wracania do tego...
15793
<
#30 | zona Potifara dnia 08.09.2024 22:57
Podjęłaś decyzję że chcesz zostać i naprawiać związek. I on się w tym zorientował.W związku dominuje i wygrywa ten któremu mniej na nim zależy.Więc robisz różne gesty ,walczysz i masz konkretne wobec niego oczekiwania.Chcesz wsparcia,okazywania uczuć,również gdy jest na wyjeździe.Nie wiem czy zdołałaś mu o tych swoich oczekiwaniach powiedzieć skoro jak piszesz nawet nie udaje Ci się zacząć rozmowy.To może napisz dokładnie przemyślany list (masz na to wystarczająco dużo czasu) i jak przyjedzie następnym razem wręcz mu go z prośbą by go przeczytał i bardzo poważnie potraktował. Do zdrady przyczyniają się zdradzony i zdradzający,ale decyzję o zdradzie podejmuje wyłącznie zdradzający, więc się nie obwiniaj.Powiedz/napisz mu to ze wszystko między Wami jest prostą konsekwencją tego co zrobił rok temu i szybko to nie zniknie.Może się z tym pogodzić albo odejść.To powinno mu uświadomić ,że Ty też bierzesz pod uwagę inne rozwiązanie niż wybaczenie za wszelką cenę.
15995
<
#31 | Kakua dnia 08.09.2024 23:25
On doskonale zna moje oczekiwania, ale zawsze mnie gasi mówiąc, że rozpamiętuję. Kilka razy powiedział, że mam nie prosić o uczucia, że zacznie je okazywać może za tydzień, może za miesiąc. Ale jak człowiek czuje się opuszczony i niekochany to nie chce czekać na kiedyś tam... On mnie nigdy nie prosił o uczucia, których mu brakowało i co z tego wyszło...

Wiem, że jest przekonany, że nie odejdę, wydaje mu się, że jestem uwiązana i nie dam bez niego rady. Ale się myli... Jutro mija "rocznica", kiedy to spędził z nią całe dwa dni,.ode mnie nie odbierając telefonów przez cały weekend. Zasygnalizuję mu, że najbliższe dni będą dla mnie trudne. Jeśli on kolejny raz to oleje po prostu się poddam.
Coraz bardziej jestem przekonana, że został tylko z poczucia obowiązku względem dzieci.
13728
<
#32 | poczciwy dnia 08.09.2024 23:40
Chcesz mieć fajnego faceta przy sobie?
Musisz być gotowa go stracić.
A Ty póki co żebrzesz o uwagę i uczucia.
15995
<
#33 | Kakua dnia 09.09.2024 10:14
Oczywiście zignorował... Jestem gotowa, chyba czułam to od jakiegoś czasu, z takim pytaniem tu w końcu przyszłam: jak odejść. Ostatnie iskierki nadziei zgasły dzisiaj, czas ruszyć i zacząć nowy etap.
Kredyt, dom, dzieci, teraz trzeba będzie rozwiązać takie kwestie...
15773
<
#34 | Julianaempatyczna dnia 09.09.2024 13:54
Cześć,
Jesteś pewna, że jej już nie ma?
15995
<
#35 | Kakua dnia 09.09.2024 14:18
Nie. Była na pewno do maja, kiedy odkryłam, że są w kontakcie, spisałam jej numer i napisałam do niej. Przeprosiła, powiedziała, że kontakt był z czystej sympatii i że nie chciała wchodzić w małżeństwo. On powiedział to samo, że po prostu ją polubił... Teraz nie wiem...
15773
<
#36 | Julianaempatyczna dnia 09.09.2024 15:28
To co ona pisze to lepiej nie wierzyć.
A gdzie ta zdrada była? W Polsce czy za granicą?
15995
<
#37 | Kakua dnia 09.09.2024 16:45
W Polsce, bo wtedy pracował też w delegacjach, ale na drugim końcu Polski. Ona mieszkała ponoć pośrodku naszego domu a jego pracą, spędziła u niego dwa weekendy. Domyślam się, że on jeździł do niej wracając do domu.
15773
<
#38 | Julianaempatyczna dnia 09.09.2024 16:58
A czy jesteś w stanie sprawdzić czy jak teraz wrocil to np dzień wcześniej i był u niej?
15773
<
#39 | Julianaempatyczna dnia 09.09.2024 17:01
To że pracuje za granicą, nie pomaga.
Odległość nie służy małżeństwu.

Czy konto na portalu zlikwodowane? Bo jego romans był zaplanowany i może się powtórzyć bo Misio samotny za granicą.
Nieprzepracowany wróci z podwójną siłą.
15995
<
#40 | Kakua dnia 09.09.2024 17:10
Nie, na pewno teraz do niej nie jeździ, jeśli jest kontakt to tylko internetowy, prosto z lotniska jedzie do domu. Konto zlikwidowane, ale to wiem od niego, nie widziałam tego konta, nie mam nawet 100% pewności czy to tak się odbyło bo kiedy pytałam skąd ją zna to milczał, przytaknął jak wspomniałam o takich portalach.Co mnie martwi to rozdźwięk między tym właśnie co się dzieje kiedy jest w domu, a kiedy tam. W domu jest ok, stamtąd traktuje mnie z dystansem, choć on twierdzi, że przesadzam, nie wiem, może mam jakieś oczekiwania zbyt wygórowane. Emocje mi się dopiero wyciszają, po roku...
On każdą próbę rozmowy traktuje jak atak na siebie, że ja chcę mu dokopać, nie może do niego dotrzeć, że ja próbuję się zbliżyć. Niedawno mi napisał, że wie jak powinno wyglądać zadośćuczynienie i wie, że zachowuje się w stosunku do mnie źle. Ale jak zapytałam czemu dla mnie tego zadośćuczynienia nie ma odpowiedziała mi cisza.
15773
<
#41 | Julianaempatyczna dnia 09.09.2024 18:56
Trochę późno za ra rozmowę się zabrałaś, to chyba powinno być na początku.
15773
<
#42 | Julianaempatyczna dnia 09.09.2024 18:57
Rozmawialiście o terapii?
Może rekolekcje?
Ile macie lat? Ile po ślubie? Bo chyba nie doczytałam.
15995
<
#43 | Kakua dnia 09.09.2024 19:44
Oczywiście, że rozmowy były też na początku... Jesteśmy chwilę przed 40, 20 lat razem. Proponowałam terapię, jeszcze przed zdradą kiedy widziałam, że coś jest nie tak, i teraz też. Ale nie ma chęci na to z drugiej strony.
15773
<
#44 | Julianaempatyczna dnia 09.09.2024 20:21
A czy rodziną, znajomymi wiedzą co się stało.?
15995
<
#45 | Kakua dnia 09.09.2024 20:30
Nie, tylko moja jedna przyjaciółka. Nikt więcej.
15773
<
#46 | Julianaempatyczna dnia 09.09.2024 21:10
Maz nie poniósł żadnych konsekwencji. O czach bliskich ciężko pracujący mąż., seks z żoną beż problemu od razu po zdradzie ( oby po badanich) . Tematu nie poruszać bo miś nie chce. Terapii też. Jest panem sytuacji.

Obseruj go , no na weekend zawsze może przylecieć.
15773
<
#47 | Julianaempatyczna dnia 09.09.2024 21:12
Zabezpiczaj się finansowo
15995
<
#48 | Kakua dnia 09.09.2024 21:21
Po badaniach oczywiście... Na weekend nie przyleci, cała podróż dwoma samolotami z przesiadkami trwa prawie 24h.

Tak to właśnie wygląda, on jest panem sytuacji, on żyje sobie dalej jakby nigdy nic a ja zostałam sama z tym co narobił.
15801
<
#49 | Teofilia dnia 09.09.2024 21:50
Kakua, a dlaczego boisz się powiedzieć o tym rodzinie męża i bliskim?
Przecież, to nie Ty zdradziłaś, nie Ty zniszczyłaś małżeństwo…
To milczenie i ukrywanie winy zdradzających przed opinią bliskich, to jeden z podstawowych błędów zdradzanych, którzy wstydzą się sami , zamiast zdradzających. To również jedna z normalnych konsekwencji i należnych kar dla zdradzającego - utrata nieposzlakowanej opinii!
To dla Ciebie trudna sytuacja, ale jeżeli tylko ty będziesz ponosić konsekwencje zdrady, tylko Ty będziesz walczyć, to to małżeństwo prędzej czy później przestanie istnieć nie tylko faktycznie, ale również na papierze. Zachowaj dystans i bądź konsekwentna. Albo zdradzasz zacznie się starać, albo odejdź. Zbieraj dowody na zdradę, zabezpiecz się finansowo i zacznij myśleć o sobie. Powodzenia w walce o siebie i swoje szczęście!
15995
<
#50 | Kakua dnia 09.09.2024 22:03
Kiedy podjęliśmy decyzję o ratowaniu małżeństwa, nie chciałam nikomu mówić, żeby na nas nie patrzono przez pryzmat tej zdrady. I również Teofilio jak piszesz ze wstydu... Wstydziłam się strasznie Smutek Ale jeśli rzeczywiście się to rozleci nie będę ukrywać dlaczego.

Zaczynam walkę, będę go dystansować, przestanę pytać i dociekać, prosić o okazywanie uczuć, jeśli nie da mu to niczego do myślenia to sprawa jest jasna. Powinnam to zrobić chyba już jakiś czas temu, ale naiwność i nadzieja wciąż trzymały mnie w jednym i tym samym miejscu. Ja już nawet nie wiem czy chcę, żeby to małżeństwo trwało nadal.

Mam dowody, mam stabilną i całkiem nieźle płatną pracę, nie będzie lekko samej z dwójką dzieci ale poradzę sobie jeśli będzie trzeba.
15773
<
#51 | Julianaempatyczna dnia 09.09.2024 22:26
A jak wyglądało małżeństwo przed zdradą? Jak Ty się w nim czułaś i jak Misio?
Jakie były zale Was obojga?
15995
<
#52 | Kakua dnia 10.09.2024 15:13
Mi się wydawało, że było w miarę ok... Nic szczególnego się nie działo, dom, dzieci, praca. Kryzys pojawił się w momencie kupna domu do remontu na wsi. Masę rzeczy robiliśmy sami a w jego przekonaniu on robił sam. Ja pracowałam, zajmowałam się wtedy 1,5 rocznym dzieckiem i byłam z nim przy remoncie kiedy tylko mogłam. Zostawiałam dzieci u mamy, albo brałam ze sobą. Teraz jak go pytam czy pamięta, że sama zdarłam stare tynki, czy jak razem stawialiśmy ścianki, malowaliśmy to on nie pamięta. Pamięta, że wszystko robił sam. To ponoć obnażyło to, że lata nie okazywałam mu uczuć, zwłaszcza publicznie i ogólnie małżeństwo na siłę bo ciąża była... Ciąża po 7 latach związku. Kiedy przywołuję dobre chwile to on nie pamięta, a było ich dużo. Nie jestem jakąś wylewną osobą, ale to co on teraz opowiada, że między nami nie było nic to zwyczajne kłamstwo... Ja mogłabym wymieniać swoje żale, bo też takie mam, ale po co. Pewne sprawy, jak bycie praktycznie samotną matką, są konsekwencją podjętych wcześniej, wspólnie decyzji zawodowych, i nie mam o to pretensji. A mogłabym. On chciał się rozwijać i świat poznawać, mi na głowie został dom i dzieci. A teraz jeszcze zdrada. Nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło, że dotknie to nas, byliśmy zawsze zgrani, kłótni nie było za wiele...
15793
<
#53 | zona Potifara dnia 10.09.2024 20:16
"przestanę pytać i dociekać, prosić o okazywanie uczuć, jeśli nie da mu to niczego do myślenia "
Uważam że to zły pomysł na tą fazę konfliktu.Faceci są prości ,trzeba im wszystko kawa na ławę i nigdy nie zostawiać ważnych spraw ich domysłom. Zrób jeszcze jeden wysiłek,daj Wam ostatnią szansę i wygarnij swoje oczekiwania prosto z mostu i powiedz żeby potraktował to śmiertelnie poważnie ,bo następnego ostrzeżenia nie będzie.Unikaj awantury,coś powiedziane przez zaciśnięte zęby robi większe wrażenie.Jak ne pomoże, to rozstać się zawsze zdążysz.To co opisujesz (remont) pokazuje jak skrajnie różne może być postrzeganie przez dwie osoby tej samej materialnej rzeczywistości.
15995
<
#54 | Kakua dnia 10.09.2024 21:02
Ostrzeżenie już było, w wakacje dostał jasną informację, że jeśli nie da z siebie więcej to ja odejdę. Jak widać nie zrobiło to na nim wrażenia.
15793
<
#55 | zona Potifara dnia 10.09.2024 23:46
Dlaczego tak Ci zaproponowałam? Swoją historię zatytułowałaś "Jak odejść". Odpowiem - odejść po wyczerpaniu wszelkich innych rozwiązań,Ponieważ są w tym dzieci ,tym bardziej musisz być pewna że nic nie zostało zaniedbane.Dla siebie samej,,dla swego sumienia które za jakiś czas podsunie ciche pytanie,czy jednak mogłam inaczej.
15787
<
#56 | A-dam dnia 11.09.2024 10:52
#53 | zona Potifara

Cytat

aceci są prości ,trzeba im wszystko kawa na ławę i nigdy nie zostawiać ważnych spraw ich domysłom.


Dotyczy to tylko normalnych dojrzałych emocjanalnie facetów, którym szkoda czasu i energii na głupoty i dodatkowe problemy do rozwiązywania. Narcyzi natomiast lubią gry i manipulacje tak ja kobiety.
15995
<
#57 | Kakua dnia 11.09.2024 11:51
Ja mu mówię prosto, jasno to czego potrzebuję. Nie wiem jak mam już dotrzeć do niego. On to to porostu ignoruje, pytam dlaczego ignoruje to mówi, że nie wie. Jak mam to odbierać? Ze mu nie zależy, żeby się postarać? Tamtą miesiącami po ich rozstaniu uspokajał a dla mnie nie może zdobyć się na wsparcie, to co mam myśleć? Wiem, że muszę myśleć o dzieciach, ale po prostu nie chcę być w związku z ich powodu, z powodu kredytu i domu, który nie wiadomo jak podzielić...
15793
<
#58 | zona Potifara dnia 11.09.2024 13:44
#57 Kakua ,Ty nas nie przekonuj,bądź sama przekonana do wybranego rozwiązania.Wiem że rozstanie czasami jest jedynym wyjściem by wyjść na prostą ,ale wiem też jakie pociąga za sobą skutki, zwłaszcza dla dzieci.Co innego jak mamy toksyczny dom,patologicznych rodziców i wtedy nawet dzieci odzyskują spokój.Ale gdy masz w miarę kulturalne zakończenie ,to ja się nie czuję najlepiej przy takiej historii jak Twoja..Ale nie da się nikogo na siłę zmobilizować by się starał odbudować rodzinę i zaufanie.
W USA w przypadku rozwodu bardzo często sprzedaje się dom i małżonkowie dzielą się kasą po spłaceniu kredytu.No chyba że jedno chce zatrzymać dom i spłaca drugie na uzgodnionych warunkach.Domu z reguły nie podzielisz ,pieniądze da się.
15995
<
#59 | Kakua dnia 14.09.2024 14:02
Wysłałam mu dziś rolkę o tym, żeby nie odbierać jako atak, kiedy kobieta próbuje wyrazić swoje uczucia, nawet jej nie obejrzał, ale ja jestem chora psychicznie, ja wszystko rozwalam, ja 20 lat żeruję na jego pieniądzach i zmarnowałam mu życie. Cóż tu dodać...
15787
<
#60 | A-dam dnia 14.09.2024 19:40
No jak nawet "rolki " nie chciał obejrzeć to już nic do niego nie dotrze.
A tak na poważnie to czas się rozstać, Tylko nie odcinaj ogona po plasterku bo za każdym razem boli tak samo.
15995
<
#61 | Kakua dnia 14.09.2024 20:32
Wiem o tym.
13728
<
#62 | poczciwy dnia 16.09.2024 21:29

Cytat

Kiedy podjęliśmy decyzję o ratowaniu małżeństwa

Tylko Ty to tak postrzegasz.
Dysonans poznawczy.
Wy nic wspólnie nie ustaliliście.
No chyba, żę ufasz jego słowom....nadal.
To Ty ustaliłaś i co najwyżej postawiłaś go przed faktem dokonanym. Taka drobna różnica.
On nic od siebie nie dał i prawdopodobnie już nie da.
Z tej mąki chleba już nie będzie.
No chyba, że będziesz się godzić na takie życia jak przez ostatni rok.
Zastanów się jednak tylko czy Ci go nie szkoda.
15995
<
#63 | Kakua dnia 16.09.2024 22:14
Z tą decyzją to było tak, że jak już byłam pewna, że jest osoba trzecia,
mailowo napisałam do prawniczki, że z mężem chcemy się spotkać w sprawie rozwodu, wyznaczyła termin, przesłałam do niego wiadomość i wtedy były wielkie płacze, że on kocha i chce być z nami. Przegadaliśmy dlaczego tak się stało, ustaliliśmy co musi się zmienić i próbowaliśmy. Próbowaliśmy do maja kiedy wyszło, że przyjaźń kwitnie internetowo, chciałam wtedy znowu odejść, ale znowu był płacz, że tylko rozmowy jak z koleżanką (w co nie wierzę do tej pory) i że chce naprawić i być z nami. Tylko, że mi od tego maja para do ratowania małżeństwa trochę opadła. Robiłam awantury, sprawdzałam, wypominałam, on przez to nabierał do mnie niechęci. Myślę, że oboje to zawaliliśmy.

Cały weekend miniony to jedna wielka awantura, wypluwanie sobie całych 20 lat, obelgi i przekleństwa. Ale wczoraj wieczorem nastał rozejm. Ustaliliśmy, że ja nie wracam do tego co było bo go to bardzo rani, to że lekceważę jego starania wciąż się skupiając na tym co złe. On obiecał, że da z siebie więcej. Póki co traktujemy się z lekkim dystansem. Ja postanowiłam, że będę trochę z boku obserwować i poczekam co będzie dalej. Spróbuję dotrzymać swojej części obietnicy. Mam zresztą już chyba dość taplania się w byciu ofiarą. Ale mam w sobie też dużo oporu żeby być razem i nie wiem czy uda mi się go zwalczyć. Kiedyś mu powiedziałam, że byłoby łatwiej gdyby został z nią...
15782
<
#64 | Koralina dnia 17.09.2024 10:06
Kakua, miałam podobne przeżycia.
Poczytaj i posłuchaj o narcyzach i narcystycznych zaburzeniach. bo wydaje mi się, że Twój mąż ma wiele wspólnego z moim ex. Ex tez błyskawicznie zapomniał ile robiłam w domu i jego firmie. Zobacz zwłaszcza kanały na you tube np. Autentyczny.
Jak chcesz napisz na priv.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?