Jak dla mnie nie da się wybaczyć takiego czegoś więc waszego związku już nie ma.
To miło że mąż pomagał przy dzieciach i nieźle mu odwdzięczyłas się.
Jak będzie z tobą to za 20 lat też będzie go to
poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
poczciwy
08.09.2024 09:18:34
Korzystacie z przeglądarki komputera czy w telefonie?
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Jestem już po rozwodzie od ponad roku. Mój były mąż jest narcyzem. Myślałam, że wyszłam już na prostą, w każdym razie że jestem jej bliżej niż dalej. Od niedawna związał się z kimś na poważnie - przez ok 3 ostatnie lata miał kilka "koleżanek" i nie miałam nic do tego. Ale teraz.. Nie wiem dlaczego, ale bardzo to przeżywam. Mamy opiekę naprzemienną nad Córką. Tydzień u mnie, tydzień u niego. Wiecie co znam człowieka, wiem jaki on jest, wiem ile krzywdy było, jak było źle, nie chce do takiego związku wracać, tylko skąd te dziwne odczucia? Wiedziałam, że kogoś pozna, że z kimś będzie, przecież i u mnie kiedyś się zmieni, ale dlaczego z takiej wysokiej góry znów wpadam w wielki dół? Jak mam sobie z tym poradzić? Czuję lęk. Nie kocham go, więc dlaczego tak przeżywam że ma nowy związek?
Czy Twój były mąż ma stwierdzone NPD czy to tylko Twoje domysły na podstawie obserwacji jego zachowania?
Toksyczni ludzie mają to do siebie, że uzależniają emocjonalnie swoje ofiary od siebie dlatego tak ciężko jest opuścić taką relację mimo ewidentnych oznak przemocy;
Na początek warto się przyjrzeć sobie i swoim emocjom i lękom; zadać sobie kilka pytań; z czego one wynikają; dlaczego w ogóle weszłaś w tę relację; dlaczego dałaś się w to wciągnąć; dlaczego byłaś atrakcyjnym i łakomym kąskiem dla socjopaty; prawdopodobnie masz również ogromne deficyty emocjonalne być może wynikające z niewłaściwych wzorców; to powoduje, że jesteś uzależniona od niego; od silnych ,skrajnych emocji i rolercostera, który on Ci zapewniał;
Co przez ten rok robiłaś? Rozwijałaś w jakiś sposób inteligencję emocjonalną? Przepracowałaś w jakiś sposób związek? Literatura, terapia?
Powinnaś cieszyć się, że znalazł on innego żywiciela dzięki czemu da Tobie spokój, a kobiecie zwyczajnie współczuć bo jest jego kolejną ofiarą i zabawką, która podzieli Twój los;
Powinnaś teraz dążyć w pierwszej kolejności do równowagi emocjonalnej aby być w przyszłości odporną na takie uczucia, które doskwierają Ci aktualnie; absolutnie w żadnym wypadku nie wykonuj żadnych ruchów w jego kierunku, nie daj mu tego na czym żeruje i co mu niezbędne do życia;
Nie, nie mam nowego związku. Tak, chodziłam do psychologa, później przestałam, bo czułam że już jest dobrze, teraz znów wracam. Od trzech lat pracuję nad emocjami, byłam już prawie na prostej drodze i znów wpadłam w dół. I nie wiem dlaczego i skąd to. Mam niską samoocenę, bardzo dużo analizuję i myślę, zamiast myśleć o tym co teraz i przede mną, myślę o tym dkaczego tak się stało i nie przetrwało. Na podstawie rozmowy z psychologiem, zachowania mojego ex psycholog powiedział, że jest to typowe zachowanie osoby narcystycznej.
Poczciwy - piszesz o deficytach emocjonalnych, coś w tym na pewno jest. Faktycznie, on mi fundował totalny rollercoaster, wmawiał mi że jestem nienormalna, że wszystko sobie wymyśliłam, że mnie nie zdradza. Myślałam że zwariuję, płakałam, ciągle, ale przyszedł czas że to przecierpiałam, wyszłam na prostą, widać było we mnie spokój i radość, zapisałam się na siłownię, czytałam różne książki psychologiczne i było dobrze. A teraz runęło i nie wiem dlaczego tak boli, kłuje i nie chce dać spokoju. Zniknął mój uśmiech, nawet Mała to zauważyła. Ja chcę żyć, i nie wiem jak to zrobić, żeby się od niego uwolnić, żeby mi był obojętny i jego życie też.
Ja złożyłam pozew, kiedy czułam intuicyjnie, że jest ktoś inny, dostałam zdjęcie jak spotkał się z ta osobą w mieście, niby nic na nim nie było widać, prócz zbyt bliskiej odległości od siebie, on mial swoją strefę, nie odpuszczal nigdy nikogo blisko oprócz mnie. A po dwóch latach ta kobieta odezwała się do mnie, jakieś 3mce przed ostatnią sprawa rozwodową i spieprzyłam to.. Ale to już nieważne, było minęło.
Było to tak.. 2-3 dni po urodzinach naszej córki dostałam telefon, żeby przyjechać do kogoś kogo znam. Ta osoba zrobiła zdjęcie mojemu ex i tej kobiecie jak blisko siebie stoją na parkingu. Przypadek, nikt go nie śledził. Stali blisko siebie, ona podobno głaskała go po ramieniu, tu był drugi punkt, gdzie zapaliła mi się czerwona lampka, pierwsza kiedy nic mi nie powiedział, że się z kimś spotkał. Wpadłam do domu, zapytalam gdzie był wczoraj, on wymijająco o co Ci chodzi? Spotkałeś się z kimś? Spotykasz z kimś? Nie. To kim jest ta kobieta? Jaka? Ta z która się widziałeś. Z nikim się nie widziałem. I wtedy pokazałam mu zdjęcie. Zdębiał, po chwili powiedział że to koleżanka i ja pod woził, że co, że nie wolno mu? Po 3mcach złożyłam pozew, on oczywiście się nie przyznawał, ja nie miałam dowodów, tylko czułam. Nikt mi nie wierzył, ja płakałam, myślałam że naprawdę wariuję, byłam u psychologa, który wyprowadził mnie z błędu, że ja nie potrzebuję żadnych psychotropow, że nie jestem nienormalna. Dalej płakałam, oddaliliśmy się od siebie. Kazalam mu się wyprowadzić, kłóciliśmy się, zaczął do mnie przeklinać, nie poznawałam człowieka, przecież kochał mnie, wszystkim dla niego byłam, dlaczego? Nauczyłam go okazywać ciepło, mówić otwarcie o uczuciach, kochałam go bardzo. Wyprowadził się po pół roku od chwili jak dostałam zdjęcie, zwodzil mnie jeszcze długo, po kolejnym pół roku poszliśmy na terapię wspólną, która nic nie dała, on nie walczył. Samej się nie da. Ja miałam ciągle nadzieję, aż odpuściłam. Byłam obojętna. To wtedy on się pojawiał. Był w parku kiedy ja w nim byłam z Małą, niby przypadkiem, ale w ciągu miesiąca 4razy? Bez przesady, że to przypadek. Po dwóch latach od zdjęcia, dzień po urodzinach naszej córki ktoś wysłał mi wiadomość na messengerze. Wcześniej miałam od tej kobiety zaproszenie na fb, anulowałam, nie mam w zwyczaju przyjmować od nieznajomych. Nie poznałam jej. Jak wysłała mi wiadomość, napisała że musimy porozmawiać. Głupia ja zapytalam czy ja zna, mojego ex. A co? Pytam. Koleżanka. I wtedy telefon do niego z krzykami, zdradziłeś mnie, boże ty mnie zdradzałeś! On do mnie oj weź, oj daj spokój. Rozłączyłam się. Za chwilę telefon za telefonem od niego, rozłączałam. Nie odpisywałam. Napisałam do niej, ona już się nie odzywała, zdążył ją zastraszyć czymś, tak jak mi to robił w trakcie. Następnego dnia napisał mi Przepraszam, chyba się pogubiłem.. Po dwóch dniach u psychologa powiedział, że się z nią przespał, ale to już jak nie mieszkaliśmy razem, pewnie adwokat kazał mu tak powiedzieć. Ehh zawaliłam z nią, ja wiem.. Ale ona bez powodu się nie odezwała.. Później słyszałam jeszcze o kilku innych kobietach z którymi widzieli go moi znajomi w mieście.. A teraz od jakiegoś miesiąca, góra dwóch jest ktoś naprawdę. Nocuje u niego z synem.
Twój pozew o rozwód raczej nie był spowodowany tylko i wyłącznie jakimiś poszlakami na temat jego romansu tylko spotęgował Wasze problemy w związku a w zasadzie jego podejście do Ciebie zgadza się?
Jeśli Twój były mąż jest zaburzony to nie licz na to, że będzie chciał autentycznie nad czymkolwiek pracować; to są darmozjady, które karmią się tylko sukcesami innych i odbijają w ich blasku;
Napisz jak długo się znaliście przed ślubem jaki był na początku później w narzeczeństwie i po ślubie;
W zaburzonych umysłach nic nie dzieje się bez przyczyny i z przypadku; nie wierz w to; wszystko jest wynikiem chłodnej kalkulacji i ma coś na celu;
To tak długa historia.. Poznaliśmy się przez internet, on pracował wtedy za granicą. Ogólnie w Polsce nasze domy dzieli hmm jakieś 300km. Spotkaliśmy się po ok miesiącu, kiedy przyleciał, wiedziałam że jest po rozwodzie, wtedy on złożył pozew, mówił o niej że jest nienormalna, że go wykorzystywała, że go zdradzała, że miał jakieś zdjęcia potwierdzające to. Ja się z nią skontaktowałam w trakcie naszego rozwodu, wysłała mi dokumenty z sądu, nie było żadnych zdjęć, ona ze swoim obecnym mężem związała się po rozwodzie z nim. Nie mieli dzieci. Ogólnie wina była i jego i jej, a on cały czas mi mówił że to przez nią wszystko. Ja byłam nim zafascynowana, mój pierwszy prawdziwy związek. Będąc ze mną naprawdę nie patrzył na inne kobiety, trzymał się z dala od moich koleżanek, zresztą zjechał dla mnie do Polski, zamieszkał u mnie. Chciał mnie odseparować od moich znajomych, ja tego nie widziałam, dopiero moi przyjaciele zaczęli mi o tym mówić. Po rozwodzie powiedzieli mi słuchaj, my go tolerowaliśmy tylko ze względu na Ciebie, bo z nim byłaś, nikt go nie lubił. I słyszałam to z wielu różnych, nie powiązanych ze sobą osób. Z czasem sama zaczęłam widzieć jaki on jest. Ehh wracając.. Po pół roku bycia razem zdecydowaliśmy, że chcemy mieć dziecko, bardzo, zaczęliśmy się starać, pół roku później zaszłam w ciążę. Był z nami przez pierwsze ok 6mcy, bo poszedł na zwolnienie w pracy, miał kłopoty z kolanem, mi mówił, że to się zaczęło w pracy jak był za granicą, od jego byłej żony i siostry dowiedziałam się, że pierwsze problemy zaczęły się jak byli w podróży poślubnej i spadł z tzw.banana na morzu. Ale nic z tym nie zrobił, później w restauracji poślizgnął się, miał bardzo skomplikowane złamanie, ale pojechał dopiero po kilku dniach do Polski do lekarza, tam nie wzywał karetki, więc nie było wypadku w pracy, mimo że miał umowę. I przy każdym spotkaniu z przyjaciółmi moimi wracał do tego jaki on jest poszkodowany, jak go oszukali w pracy itd. Itd. Zaręczyliśmy się za granicą, bo tam mieszkałam z nim kilka mcy. Ślub wzięliśmy po ok. 4 latach od poznania się, na naszym ślubie Mała miała 2 latka. Więc to była świadoma decyzja o małżeństwie. Ale żyliśmy w większości na odległość. W końcu powiedziałam mu, że albo zjedzie, albo się rozstajemy, nie mogłam tak już dłużej. Nadmienię, że nie pracowałam kiedy się poznaliśmy, jak mieszkaliśmy razem uważałam, że jeśli on pracuje, to ja zajmuję się domem. I tak było. On pochodzi z rodziny dosyć tradycyjnej, gdzie ojciec dostawał pod nos jedzenie, robił remonty, pracował, matka natomiast oprócz tego że pracowała na pełny etat, to zajmowała się dziećmi, domem i mężem. U mnie tak nie było. Wszystko robiło się razem, żeby można było wspólnie odpoczywać. Mam inne wzorce. Poszłam do pracy jak Mała miała 2 lata, pełny etat, on zjechał, szukał pracy, ja w międzyczasie zmieniłam swoją, ponieważ był w niej lobbing, rzuciłam ją mimo że nie miałam nowej, co było ostro krytykowane przez niego i mojego byłego teścia. Dostałam nową pracę w czasie jak byłam w poprzedniej na urlopie i jestem w niej do dzisiaj. To już 4 lata. Kiedy on zjechał ja zaczęłam wymagać, żeby zaczął zajmować się domem, jego to frustrowało, zarzucał mi że nie widzę kiedy on sprząta. A mi oprócz obowiązków domowych i pracy na pełen etat doszedł jeszcze mąż, gotowanie, sprzątanie, wkurzało mnie to. Poszłam do nowej pracy, było bardzo ciężko, zupełnie nowa branża, w domu źle, przez miesiąc nie chciałam z nim sypiać. Byłam zła, zmęczona, sfrustrowana. On się złościł. Tak, teraz wiem, że seks nie jest karta przetargową, ale ja nie miałam ochoty sypiać z nim, kiedy wszystko było zrzucone na mnie. Znalazł pracę w markecie, ale z czasem zrezygnował, może kilka mcy tam pracował i zatrudnił się w innym dużym. I tam poznał tą kobietę. Zaczął znikać z domu, niby na rower, przecież sama kazałam mu kupić. Przyjeżdżał zmęczony, szedł pod prysznic, zaczął nosić telefon ciągle przy sobie. Było coraz więcej kłótni, coraz mniej rozmów. Czułam się brzydka, niechciana, niekochana, niepotrzebna, czułam że do niczego się nie nadaję. Ja nigdy nie powiedziałam, że to jest wyłącznie jego wina. Jest nasza, wspólna. Wiecie, na naszym weselu z mojej strony było ok. 70 gości, z jego rodzice, siostra, dwoje przyjaciół jego rodziców i jego świadek, kolega z pracy za granicą. On nie miał żadnych przyjaciół, żadnych. Zawsze mi mówił, że jego przyjaciele skupiają się na rodzinie, każdy ma swoją i nią się zajmuje. Przepraszam, nie umiem pisać streszczeń..
Poznaliśmy się na koniec 2012 roku, w 2014 urodziła się nasza córka, w 2016 wzięliśmy ślub, w 2019 zjechał i zaczęło się psuć, a w 2021 30 grudnia wzięliśmy rozwód. W dużym skrócie.
Dopiszę jeszcze, że nas dzieli 8 lat, on ma licencjat, ja średnie zawodowe z maturą i dyplomem, kiedyś jemu to nie przeszkadzało, później aż do teraz potrafi mi wypominać, że nic w życiu nie osiągnęłam, nic nie mam, żeruję na innych, mam tylko średnie wykształcenie, a on wyższe. Ale ja nie jestem ułomna, pracuję, zarabiam, mam przyjaciół, rodzinę. Gdyby nie oni i ich wsparcie nie wiem jak bym przetrwała. On został zca managera sklepu, cały czas pracuje w tej firmie, gdzie poznał pierwszą kobietę. ona chyba odeszła stamtąd po ok 3 mcach, kiedy on się zatrudnił.
kiedyś jemu to nie przeszkadzało, później aż do teraz potrafi mi wypominać, że nic w życiu nie osiągnęłam, nic nie mam, żeruję na innych, mam tylko średnie wykształcenie, a on wyższe
Klasyczna dewaluacja, jeden z etapów i mechanizmów w powtarzającym się cyklu tych zepsutych do szpiku kości umysłów, ale to pewnie już wiesz;
Ludzie z różnymi zaburzeniami często nie mają znajomych, przyjaciół bo ich po prostu nie da się lubić; traktują wszystkich przedmiotowo, nie potrafią zawiązać prawdziwych więzi, ich wiedza często jest szeroka, ale bardzo powierzchowna; zazwyczaj nie mają żadnych hobby bo wówczas odkryliby, że nie są idealnymi i doskonałymi a to by ich zabiło, nie taki obraz siebie całe swoje życie mozolnie budowali w tym chorym mózgu;
To jednym zdaniem biedne niedojrzałe emocjonalnie istoty, potwory w ciele dorosłego;
Ja miałem podobny problem aż w końcu dotarło do mnie, że do tych ludzi nic nie dotrze; nie ma szans, nie wygrasz, Twoje argumenty racjonalne tylko ich rozzłoszczą; wiesz co działa? absolutne ZERO KONTAKTU a w przypadku gdy to niemożliwe z uwagi na dzieci to metoda szarej skały; krótkie i stanowcze komunikaty i tylko i wyłącznie na temat dziecka bez wchodzenia w dyskusję i wciągania się w ich grę; prawdopodobnie ciągle uczestniczysz w tej jego grze, ciągle ma nad Tobą jakąś kontrolę stąd to samopoczucie; oni nie muszą tego robić ostentacyjnie a bardzo subtelnie; demaskacja tego typu zagrań jest bardzo trudna, ale możliwa a tylko wtedy jesteś w stanie się bronić jeśli wiesz przed czym; w sieci jest mnóstwo wartościowych materiałów na ten temat, rozumiem, że przeszperałaś już wzdłuż i wszerz internet aby wiedzieć co ich napędza i jak ich traktować?
Tak, jednak jest trudne. Pół roku temu zamieszkał 5min spacerem ode mnie, w bloku z mieszkanie+. Nie dość, że nie mogę nie mieć z nim kontaktu, to jeszcze mieszka blisko. Ja łatwo wchodzę w te gierki, manipuluje dzieckiem np pisze jej, że wie, że jest jej u mnie źle, kiedy ona np w złości, że każę jej wyłączyć tv, bo za dużo, pisze do niego kiedy zabierzesz mnie od tej głupiej mamy, chociaż na co dzień my mamy dobry kontakt ze sobą, przytula się dużo, zwierza, kiedy jest u niego 3/4 czasu nie mam z nią kontaktu, nie odczytuje wiadomości, nie odbiera telefonu. Mnie to wkurza, tracę wtedy rozsądek i łatwo wejść mi z nim z dyskusję.
on ma licencjat, ja średnie zawodowe z maturą i dyplomem, kiedyś jemu to nie przeszkadzało, później aż do teraz potrafi mi wypominać, że nic w życiu nie osiągnęłam, nic nie mam, żeruję na innych, mam tylko średnie wykształcenie, a on wyższe. Ale ja nie jestem ułomna, pracuję, zarabiam, mam przyjaciół, rodzinę. Gdyby nie oni i ich wsparcie nie wiem jak bym przetrwała. On został zca managera sklepu
Fakt facet osiągnął szczyty rozwoju i awansu.
Ciekawi mnie jak Ci poszło z rozwodem? Było orzeczenie? Tu niektórzy do rozwodu zatrudniają agencje detektywistyczne i szykują się jak na III wojnę- a Ty piszesz że nie miałaś dowodów. Niektórzy z dowodami mają tylko separację.
Nieśmiało napiszę, myślę że potrzebujesz partnera.
Moimi argumentami były: to że ustąpiło pożycie małżeńskie, brak możliwości dogadania się, nie pomogła terapia wspólna, brak dzielenia obowiązków w domu, psychologowie powiedzieli, że kiedyś jesteśmy razem, to jest tak duże napięcie, że można w powietrzu zawiesić siekierę.
Ja nie chciałam separacji, nie godzę się na zdrady, w oficjalnej separacji można sypiać z innymi.
Zapewne potrzebuję, wsparcia, miłości, szacunku, ciepła i dawać to samo, ale na siłę się nikogo nie znajdzie. Poza tym uświadamiacie mi, że raczej nie jestem gotowa na nowy związek.
Absolutnie żadnych związków; najpierw uporządkuj własne życie i emocje bo w przeciwnym razie każdą poważniejszą relację będziesz podświadomie sabotować;
Najpilniejsze zadanie na wczoraj to całkowicie mentalnie i fizycznie odciąć się od zatrutego człowieka;
Na Twoim miejscu cieszyłbym się, że znalazł innego "dawcę" i dla Ciebie dobre byłoby aby na długo; w przeciwnym razie znów będzie się starać zapanować nad Twoim życiem przez kontrolę; nawet nie będąc z Tobą fizycznie;
Jeśli chodzi o dziecko to nie masz wpływu na to co się dzieje jak jest u niego; Ty po prostu rób swoje jak ją masz u siebie; poświęcaj dużo czasu, dużo rozmawiaj; przekazuj prawidłowe wzorce zachowań; broń boże nie krytykuj ojca dzieci są mądre w pewnym momencie rozwoju same potrafią rozróżnić dobro od zła;
A jego słowa, które kieruje do Ciebie czy to w postaci dewaluacji, umniejszania Ci czy też krytyki olewaj; to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością; to zwykła projekcja nic innego; oni tak naprawdę wówczas mówią o sobie i swoich złych cechach, których nienawidzą; w istocie im bardziej się mylą tym silniejszy jest ich gniew i histeria (tzw. narcystyczna furia);po prostu kompletnie nic nie bierz na poważnie; to patologiczni kłamcy i manipulanci; jak byś się bliżej przyjrzała tym zachowaniom to dostrzegłabyś jak bardzo są niespójni w konfrontacji słowa vs czyny;
nie próbuj wchodzić w logiczną dyskusję bo z nimi takowej nie ma; w zamian usłyszysz tylko kolejną wiązankę obelg do momentu aż się nie wkurzysz i nie wybuchniesz; wówczas osiągają swój cel - doprowadzili Cię do gniewu i teraz mogą już sprytnie obrócić kota ogonem, że jesteś nienormalna, nie panujesz nad sobą, powinnaś się leczyć a w ogóle kto pozwolił Ci ich obrażać i wiele wiele innych... dla osoby z boku, które to słyszą lub czytają a nie miały nigdy kontaktu z takim pasożytem wydaje się to jakimś totalnym absurdem; bo takie jest; jednak zwłaszcza dla osób zaangażowanych tak wyniszczające i ryjące banię, że po kilku, kilkunastu latach człowiek wychodzi z takiej relacji (jeśli w ogóle mu się to uda) całkowicie pozbawiony własnej tożsamości;
Skąd ja to wszystko znam. Z tym ze jestem facetem. Pierwsza zdrada jak byla z jej strony, myslalem ze trace umysl. Jestem czlowiekiem o bardzo rozwinietej intuicji i nic nie umknie mojej uwadze. Tak mnie manipulowala, klamala, oskarzala ze jej wmawiam rzeczy ktorych nie bylo itd itd. Najgorsze to uzywanie takich slow, zeby mnie wyprowadzic z rownowagi i zeby temat zszedl calkowicie na inny, zeby nie dalo sie nic w sposob normalny rozwiazac. Kazda rizmowa, zwykle pytanie, w sposob spokojny i opanowany konczy sie awantura, bo tak zakreci slowami zebym to ja czul wine. W ogole, przezucanie odpowiedzialnosci za swoje bledy namnie i w taki sposob zebym sam tlumaczyl sie z tego. Cale zycie zamiatanie pod dywan, o chorobach ktorych byly setki nawet nie wspomne, a zwlaszcza podczas romansu. Mogl bym pisac i pisac. Sam wiem ze tez nie mam latwego charakteru ale bycie z takim czlowiekiem, poteguje tylko wszystko co zle w nas. To co dobre nie ma szansy ujscia.
I tak, tez nie umie sie uwolnic jestem juz tak pogubiony ze nie wiem czy to milosc czy przywiazanie czy o co w ogole chodzi. Dzis znow jestem na rozdrozu bo chyba kolejny raz z kims romansuje, tak czuje, nie zlapalem za reke. Ale zachowuje sie podobnie jak za pierwszym razem. Moze to ze mna faktycznie jest cos nie tak, moze to ja ciagle zawalalem, juz sam nic nie wiem. Ale wiem jedno, przy innych ludziach czuje sie spokojnie w srodku, moge rozmawaiac, zartowac, wyglupiac sie, smiac, robic co naprawde czuje i jak chce. Tak jak to bylo u nas na poczatku. Teraz mamu juz 2 tydz ciche dni, nic nie rozmawiamy, spimy osobno. Nie wiem co juz robic. Jestesmy malzenstwem 7 lat, corka 10 lat.
#poczciwy - Ignorować go, nie wchodzić w dyskusje, to jest trudne, kiedy druga strona prowokuje.. Często słyszę "bądź mądrzejsza i ustąp", to jest cholernie trudne..
#poczciwy - Ignorować go, nie wchodzić w dyskusje, to jest trudne, kiedy druga strona prowokuje.. Często słyszę "bądź mądrzejsza i ustąp", to jest cholernie trudne..
Ja bardzo dobrze wiem, że jest to cholernie trudne;
Miarą tego trudu niech będzie to, że nadal po tylu już latach potrafię się złapać na tym, że próbuję z nią dyskutować; jednak szybko przychodzi otrzeźwienie; praca, praca i jeszcze raz praca przede wszystkim nad umiejętnością panowania nad emocjami;
Ponadto warto sobie uzmysłowić, że tak naprawdę to co on mówi to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością; to jego wymysły celowo aby Cię wyprowadzić z równowagi; takie narzędzie;
Sam piszesz "po tylu latach", a więc to może trwać i trwać. To jest dramat.. Osoba narcystyczna jest jak wampir, wysysa całą energię, a człowiek kuli się coraz mocniej w sobie i przychodzi czas, że znika chęć do wszystkiego :/.
Jeśli przez X lat masz prany mózg to uzależniasz się od toksycznych emocji; nie ma szans na zawołanie zmienić myślenia, to dłuuugi proces;
Najważniejszym jest, że Ty tylko jesteś władna swoich emocji i to jaką wartość im nadasz zależy tylko i wyłącznie od Ciebie a nie czynników czy osób z zewnątrz; to się wiąże bezpośrednio z własną samooceną, poczuciem wartości a tym samym umiejętnością stawiania własnych granic; wówczas nie będziesz łakomym i atrakcyjnym kąskiem dla toksycznych i zaburzonych jednostek; warto zatem przyjrzeć się sobie bliżej bo gra jest warta świeczki;
No to tym lepiej ,że się od niego uwolniłaś to już jest jakiś sukces. Teraz pora skupić się na sobie ,wypracować sobie pewne reguły i się ich trzymać do końca by nów nie wpaść w sidła.
Znam kogoś ( kobieta) rozwiodła się z mężem ,tylko dziecko ich łączy i tyle. Nie muszą się widzieć, wydzwaniać do siebie, mieć kontakt. Niech on sobie tam ma kobietę i sobie układa życie jak chce , jego cyrk , jego małpy.
Niektórzy ludzie serio są manipulatorami, mają nieźle gadane i mogą nieźle komuś zorać beret. Więc ty się nie daj i nie wpadaj w te same pułapki co by znów uaktywniać jakieś dziwne myśli.
Trochę jak uzależniona od alkoholika, pije,bije,znieważa ,robi co chce ,zdradza nawet ale kochany jest ogólnie na trzeźwo więc może by takiego nie opuszać, jeszcze nie teraz przynajmniej.
Jak masz możliwości , nie musisz mieszkać z nim pod jednym dachem czy u niego bo nie masz dokąd iść ( kwestia finansów i tej stabilności wiadomo ). To co tu roztrząchiwać temat, pracować nad sobą ,zajęcie znaleźć, trzymać pewnych reguł i tyle. A widzisz szkoda ,że nie porozmawiałaś z tym kimś kto próbował się wtedy do ciebie dobijać na tym facebooku może miałaby coś ciekawego do napisania. Chociażby prawdy w kwestii tego człowieka.
Źyj własnym życiem, nie absorbuj myśli o nim , jego już nie ma i tyle.
Kontaktu też nie musisz mieć żywiołowego a najlepiej wcale ,kawek wspólnych nie wypijać, zapraszać do domu i tyle. Ty nie musisz się z nim widywać czy wdawać w te jego gierki przez telefon.
Im wcześniej to załapiesz tym lepiej dla ciebie, w związki na razie się nie ładuj żadne bo to bez sensu.
A jak pracować nad swoją samooceną? Jak pracować nad sobą? Mi samo organizowanie sobie czasu nie pomaga, nie umiem wyłączyć myśli
Na własną samoocenę składa się wiele aspektów; najważniejsze to mieć świadomość, że ona jest zależna tylko od nas i powinna wychodzić z nas a nie uzależniać jej od czynników zewnętrznych;
Postaw na swój rozwój osobisty; rozwój fizyczny - jakieś nowe hobby, siłownia, joga, jogging, rower, pływanie itd; rozwój inteligencji emocjonalnej - książki, wypracowania, wykłady na youtube itd; rozwój zawodowy; wkręcenie się w działalność charytatywną dobrze wpływa na samoocenę; każdego dnia starać się być lepszą wersją siebie nie zważając na to co inni mówią;
Na początek coś co uprzyjemni Ci czas; fryzjer, spa, nowy ciuch, nowy perfum;
Toksyczni ludzie mają to do siebie, że uzależniają emocjonalnie swoje ofiary od siebie dlatego tak ciężko jest opuścić taką relację mimo ewidentnych oznak przemocy;
Na początek warto się przyjrzeć sobie i swoim emocjom i lękom; zadać sobie kilka pytań; z czego one wynikają; dlaczego w ogóle weszłaś w tę relację; dlaczego dałaś się w to wciągnąć; dlaczego byłaś atrakcyjnym i łakomym kąskiem dla socjopaty; prawdopodobnie masz również ogromne deficyty emocjonalne być może wynikające z niewłaściwych wzorców; to powoduje, że jesteś uzależniona od niego; od silnych ,skrajnych emocji i rolercostera, który on Ci zapewniał;
Co przez ten rok robiłaś? Rozwijałaś w jakiś sposób inteligencję emocjonalną? Przepracowałaś w jakiś sposób związek? Literatura, terapia?
Powinnaś cieszyć się, że znalazł on innego żywiciela dzięki czemu da Tobie spokój, a kobiecie zwyczajnie współczuć bo jest jego kolejną ofiarą i zabawką, która podzieli Twój los;
Powinnaś teraz dążyć w pierwszej kolejności do równowagi emocjonalnej aby być w przyszłości odporną na takie uczucia, które doskwierają Ci aktualnie; absolutnie w żadnym wypadku nie wykonuj żadnych ruchów w jego kierunku, nie daj mu tego na czym żeruje i co mu niezbędne do życia;
Cytat
Rozwiń to proszę bo intuicyjnie czuję, że to może mieć ogromny wpływ na to co aktualnie czujesz;
Jeśli Twój były mąż jest zaburzony to nie licz na to, że będzie chciał autentycznie nad czymkolwiek pracować; to są darmozjady, które karmią się tylko sukcesami innych i odbijają w ich blasku;
Napisz jak długo się znaliście przed ślubem jaki był na początku później w narzeczeństwie i po ślubie;
W zaburzonych umysłach nic nie dzieje się bez przyczyny i z przypadku; nie wierz w to; wszystko jest wynikiem chłodnej kalkulacji i ma coś na celu;
Cytat
Klasyczna dewaluacja, jeden z etapów i mechanizmów w powtarzającym się cyklu tych zepsutych do szpiku kości umysłów, ale to pewnie już wiesz;
Ludzie z różnymi zaburzeniami często nie mają znajomych, przyjaciół bo ich po prostu nie da się lubić; traktują wszystkich przedmiotowo, nie potrafią zawiązać prawdziwych więzi, ich wiedza często jest szeroka, ale bardzo powierzchowna; zazwyczaj nie mają żadnych hobby bo wówczas odkryliby, że nie są idealnymi i doskonałymi a to by ich zabiło, nie taki obraz siebie całe swoje życie mozolnie budowali w tym chorym mózgu;
To jednym zdaniem biedne niedojrzałe emocjonalnie istoty, potwory w ciele dorosłego;
Ja miałem podobny problem aż w końcu dotarło do mnie, że do tych ludzi nic nie dotrze; nie ma szans, nie wygrasz, Twoje argumenty racjonalne tylko ich rozzłoszczą; wiesz co działa? absolutne ZERO KONTAKTU a w przypadku gdy to niemożliwe z uwagi na dzieci to metoda szarej skały; krótkie i stanowcze komunikaty i tylko i wyłącznie na temat dziecka bez wchodzenia w dyskusję i wciągania się w ich grę; prawdopodobnie ciągle uczestniczysz w tej jego grze, ciągle ma nad Tobą jakąś kontrolę stąd to samopoczucie; oni nie muszą tego robić ostentacyjnie a bardzo subtelnie; demaskacja tego typu zagrań jest bardzo trudna, ale możliwa a tylko wtedy jesteś w stanie się bronić jeśli wiesz przed czym; w sieci jest mnóstwo wartościowych materiałów na ten temat, rozumiem, że przeszperałaś już wzdłuż i wszerz internet aby wiedzieć co ich napędza i jak ich traktować?
Cytat
Fakt facet osiągnął szczyty rozwoju i awansu.
Ciekawi mnie jak Ci poszło z rozwodem? Było orzeczenie? Tu niektórzy do rozwodu zatrudniają agencje detektywistyczne i szykują się jak na III wojnę- a Ty piszesz że nie miałaś dowodów. Niektórzy z dowodami mają tylko separację.
Nieśmiało napiszę, myślę że potrzebujesz partnera.
Ja nie chciałam separacji, nie godzę się na zdrady, w oficjalnej separacji można sypiać z innymi.
Zapewne potrzebuję, wsparcia, miłości, szacunku, ciepła i dawać to samo, ale na siłę się nikogo nie znajdzie. Poza tym uświadamiacie mi, że raczej nie jestem gotowa na nowy związek.
Zapewne potrzebuję,
Najpilniejsze zadanie na wczoraj to całkowicie mentalnie i fizycznie odciąć się od zatrutego człowieka;
Na Twoim miejscu cieszyłbym się, że znalazł innego "dawcę" i dla Ciebie dobre byłoby aby na długo; w przeciwnym razie znów będzie się starać zapanować nad Twoim życiem przez kontrolę; nawet nie będąc z Tobą fizycznie;
Jeśli chodzi o dziecko to nie masz wpływu na to co się dzieje jak jest u niego; Ty po prostu rób swoje jak ją masz u siebie; poświęcaj dużo czasu, dużo rozmawiaj; przekazuj prawidłowe wzorce zachowań; broń boże nie krytykuj ojca dzieci są mądre w pewnym momencie rozwoju same potrafią rozróżnić dobro od zła;
nie próbuj wchodzić w logiczną dyskusję bo z nimi takowej nie ma; w zamian usłyszysz tylko kolejną wiązankę obelg do momentu aż się nie wkurzysz i nie wybuchniesz; wówczas osiągają swój cel - doprowadzili Cię do gniewu i teraz mogą już sprytnie obrócić kota ogonem, że jesteś nienormalna, nie panujesz nad sobą, powinnaś się leczyć a w ogóle kto pozwolił Ci ich obrażać i wiele wiele innych... dla osoby z boku, które to słyszą lub czytają a nie miały nigdy kontaktu z takim pasożytem wydaje się to jakimś totalnym absurdem; bo takie jest; jednak zwłaszcza dla osób zaangażowanych tak wyniszczające i ryjące banię, że po kilku, kilkunastu latach człowiek wychodzi z takiej relacji (jeśli w ogóle mu się to uda) całkowicie pozbawiony własnej tożsamości;
Cytat
Ja bardzo dobrze wiem, że jest to cholernie trudne;
Miarą tego trudu niech będzie to, że nadal po tylu już latach potrafię się złapać na tym, że próbuję z nią dyskutować; jednak szybko przychodzi otrzeźwienie; praca, praca i jeszcze raz praca przede wszystkim nad umiejętnością panowania nad emocjami;
Ponadto warto sobie uzmysłowić, że tak naprawdę to co on mówi to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością; to jego wymysły celowo aby Cię wyprowadzić z równowagi; takie narzędzie;
Najważniejszym jest, że Ty tylko jesteś władna swoich emocji i to jaką wartość im nadasz zależy tylko i wyłącznie od Ciebie a nie czynników czy osób z zewnątrz; to się wiąże bezpośrednio z własną samooceną, poczuciem wartości a tym samym umiejętnością stawiania własnych granic; wówczas nie będziesz łakomym i atrakcyjnym kąskiem dla toksycznych i zaburzonych jednostek; warto zatem przyjrzeć się sobie bliżej bo gra jest warta świeczki;
Znam kogoś ( kobieta) rozwiodła się z mężem ,tylko dziecko ich łączy i tyle. Nie muszą się widzieć, wydzwaniać do siebie, mieć kontakt. Niech on sobie tam ma kobietę i sobie układa życie jak chce , jego cyrk , jego małpy.
Niektórzy ludzie serio są manipulatorami, mają nieźle gadane i mogą nieźle komuś zorać beret. Więc ty się nie daj i nie wpadaj w te same pułapki co by znów uaktywniać jakieś dziwne myśli.
Trochę jak uzależniona od alkoholika, pije,bije,znieważa ,robi co chce ,zdradza nawet ale kochany jest ogólnie na trzeźwo więc może by takiego nie opuszać, jeszcze nie teraz przynajmniej.
Jak masz możliwości , nie musisz mieszkać z nim pod jednym dachem czy u niego bo nie masz dokąd iść ( kwestia finansów i tej stabilności wiadomo ). To co tu roztrząchiwać temat, pracować nad sobą ,zajęcie znaleźć, trzymać pewnych reguł i tyle. A widzisz szkoda ,że nie porozmawiałaś z tym kimś kto próbował się wtedy do ciebie dobijać na tym facebooku może miałaby coś ciekawego do napisania. Chociażby prawdy w kwestii tego człowieka.
Źyj własnym życiem, nie absorbuj myśli o nim , jego już nie ma i tyle.
Kontaktu też nie musisz mieć żywiołowego a najlepiej wcale ,kawek wspólnych nie wypijać, zapraszać do domu i tyle. Ty nie musisz się z nim widywać czy wdawać w te jego gierki przez telefon.
Im wcześniej to załapiesz tym lepiej dla ciebie, w związki na razie się nie ładuj żadne bo to bez sensu.
Cytat
Na własną samoocenę składa się wiele aspektów; najważniejsze to mieć świadomość, że ona jest zależna tylko od nas i powinna wychodzić z nas a nie uzależniać jej od czynników zewnętrznych;
Postaw na swój rozwój osobisty; rozwój fizyczny - jakieś nowe hobby, siłownia, joga, jogging, rower, pływanie itd; rozwój inteligencji emocjonalnej - książki, wypracowania, wykłady na youtube itd; rozwój zawodowy; wkręcenie się w działalność charytatywną dobrze wpływa na samoocenę; każdego dnia starać się być lepszą wersją siebie nie zważając na to co inni mówią;
Na początek coś co uprzyjemni Ci czas; fryzjer, spa, nowy ciuch, nowy perfum;