Jak dla mnie nie da się wybaczyć takiego czegoś więc waszego związku już nie ma.
To miło że mąż pomagał przy dzieciach i nieźle mu odwdzięczyłas się.
Jak będzie z tobą to za 20 lat też będzie go to
poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
poczciwy
08.09.2024 09:18:34
Korzystacie z przeglądarki komputera czy w telefonie?
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Pierwszego listopada skończyło się moje życie, moje ponad 15-letnie małżeństwo. Co za ironia, że właśnie w Dzień Zmarłych "umarłam" i ja...
Bardzo dziwnie jest pisać do obcych ludzi o czymś tak osobistym...ale poczytałam trochę i widzę, że może znajdę wsparcie u osób, które przeszły przez coś podobnego. Przepraszam jeśli ten mój opis nie jest spójny, ale niestety emocje biorą górę, tym bardziej, że jest to bardzo świeża sprawa, a poza tym ja też odczuwam skrajne emocje...
Może zacznę od tego, że jesteśmy małżeństwem od ponad 15 lat, a jesteśmy razem od 18. Mamy 13-letniego syna. Jak w każdej relacji, bywało raz lepiej raz gorzej, może ostatnie miesiące były gorsze... Ale we wrześniu odbyliśmy poważną rozmowę. Pierwszy raz od wielu miesięcy rozmawialiśmy szczerze, było dużo łez i emocji, po obu stronach, postanowiliśmy ratować nasze małżeństwo i zmienić zachowanie w stosunku do siebie. Ja zmieniłam się radykalnie, przestałam w ogóle krzyczeć czy się denerwować na męża (on jest strasznym bałaganiarzem, co doprowadzało mnie do szału). Myślę, że śmierć dwóch osób z otoczenia wreszcie otworzyła mi oczy na to co jest ważne, żeby cieszyć się każdą chwilą, życiem, że nie ma sensu być naburmuszonym czy niezadowolonym. I krok po kroku wydawało mi się, że było coraz lepiej. Mąż też się starał. Był czuły, spędzał z nami więcej czasu, pisał smsy kiedy wróci, jak jakieś spotkanie mu się przeciągało. Życie intymne też zaczęło nam sprawiać radość i czułam się naprawdę szczęśliwa, choć mimo wszystko, gdzieś w środku czułam, że coś jest nie tak...
1.11 o godz. 5:00 rano mąż wstał, ubrał się i wyszedł. Nie było to dla mnie bardzo dziwne, ponieważ cierpi na nadciśnienie i często wychodził rano lub w środku nocy na spacer, co mu pomagało w towarzyszącym nadciśnieniu bólu głowy. Tak było i tym razem. Wrócił ok. 7:30 i położył się do łóżka. Ja wstałam ok.8:00, żeby przygotować placuszki (syn już był przy komputerze). O 10:00 zadzwonił alarm w komórce męża, którą znalazłam w kieszeni kurtki powieszonej w przedpokoju. Oprócz alarmu, pokazała się wiadomość od innej kobiety (niestety również mojej znajomej) zaczynająca się: Dzień dobry. Jak przyszedłeś ledwo byłam rozbudzona....
Nie mogłam czytać dalej. Jedyne co zauważyłam to że o 5:33 mąż wysłał jej pytanie czy śpi...
Rzuciłam w niego telefonem i tak się zaczęła moja gehenna. Nawet jak teraz to opisuję, cała się trzęsę. Po prostu nie mogę zrozumieć co się stało, dlaczego mnie tak potraktował.
Była awantura, histeria, on płakał też, a syn był tego wszystkiego świadkiem. Mąż mi powiedział, że się chyba zakochał. Kazałam mu się wynosić w tej chwili. A przedtem wytłumaczyć synowi sytuację. On oczywiście był bardzo zdziwiony, bo nie ma gdzie. Powiedziałam, żeby poszedł do niej. "Ale stamtąd gdzie ona mieszka, mam daleko do pracy..., może mógłbym tu na kanapie spać...?" (Mąż jeździ do pracy rowerem ok.12 km w jedną stronę). Powiedziałam, że na skrzydłach miłości parę dodatkowych km nie zrobi różnicy....
Od tamtego czasu nie chcę go widzieć, ani z nim rozmawiać. Piszemy do siebie na whatsappie, ale on nalega, żeby się spotkać i porozmawiać.
Syn dostał temperatury z tego stresu, nawet paracetamol jej nie zbił. Łkał przez sen. Ale po pierwszej wizycie u psychologa, wydaje się być lepiej, więc jestem dobrej myśli. Ja też się wybieram do psychologa niebawem.
Targają mną skrajne uczucia. Od rozwodu do wybaczenia... Ale obecnie jestem skłonna temu pierwszemu, bo cóż to wybaczać jeśli dana osoba się zakochała? To nie tylko seks, ale i miłość, lub zauroczenie...
Wczoraj znalazłam jego wiersze do niej, o tym ich rodzącym się uczuciu. Znalazłam też coś w rodzaju jego wyznania, o tym wszystkim i co z tym można zrobić. Wśród jego propozycji jest np. żebyśmy zrobili sobie przerwę, żeby on miał czas na tą fazę eksploracji (myślę, że to dlatego iż być może nie jest pewny co do "niej", ona jest bezdzietną mężatką, ale ma jakiś dziwny układ z mężem, że nie mieszkają razem-jest też koleżanką mojej bratowej i pracuje z jej mężem). Nie będę na niego czekać jak on będzie sobie sprawdzał czy ta czy inna, a może najlepiej wrócić do żony. Pisze co prawda, że mnie kocha, ale też, że jest wiele rodzajów miłości. Nie będę tu przytaczać wszystkich jego wywodów, bo to raczej nie ma sensu.
Chcę wspomnieć, że mam poparcie rodziców, siostry, i nawet bratowej i teściowej, choć w małym stopniu ta ostatnia próbuje mnie skłonić do tego, żebym nie spieszyła się z żadną drastyczną decyzją.
Trochę mi ulżyło, to pisanie, i chciałabym prosić o jakieś wsparcie... co myślicie o tej sytuacji...?
Czy panowie rozumieją jego zachowanie? Najbardziej mnie boli fakt, że nie powiedział mi o tym swoim zakochaniu wcześniej, bez obecności syna, że nie mogliśmy go uchronić od tej awantury, a muszę nadmienić, że mój mąż ma doktorat z psychologii.
Boli mnie też, że spotykaliśmy się z tą "znajomą", a oni wtedy po kryjomu robili ze mnie idiotkę. Teraz z perspektywy, analizując jego zachowanie, rzeczywiście w jej obecności nie okazywał mi czułości, nie chciał brać za rękę ani przytulić, był nad wyraz milczący, a ja się produkowałam, ona też trajkotała... Nie rozumiem jak można w tak perfidny sposób skrzywdzić kobietę, z którą się dzieliło życie przez tyle lat...? Może ktoś pomoże mi to zrozumieć?
Przepraszam, już kończę...
Brunetkatonieja, dzięki wielkie, nawet nie wiesz jakie to dla mnie trudne, tak się zachowywać (takie zupełne odizolowanie się) w stosunku do mojego męża. Ale też tak czuję, że tylko i wyłącznie taka moja postawa może kiedyś zaowocuje jakąś refleksją u niego. W każdym razie cokolwiek musi wyjść od tego, nie ode mnie. Zobaczymy...
Tomek, wiem, jestem świadoma tego, że nie zapomina się takich rzeczy. Co będzie, to będzie. Nie mam teraz pojęcia jak się moje losy potoczą. Ale wiem, że również dzięki Wam, jakoś to wszystko przetrwam. I na pewno na końcu będzie "happy end". Bo na to zasługuję. Tak jak i każdy z nas.
Cry zdecydowanie zasługujemy. U mnie teraz okres wybaczenia przyszedł. Stosunkowo krótko to trwało, ale niektórym po wielu latach przebaczenie przychodzi. Nawet cieszę się że ex ma faceta. Nawet żartuję żeby mu tak nie robiła jak mi . Obecnie skupiam się na sobie i dzieciach. Nie jesteśmy pierwsi i nie ostatni Rogacze na świecie.
okropne te wszystkie historię ,że to właśnie najukochańsze nam osoby,przy których czuliśmy bezpieczeństwo ,stabilizację serwują nam nagle takie traumatyczne przeżycia,bo tak naprawdę dla nich to co tam ,czysta przyjemność była bo nie wierzę w to że mój mąż tak bardzo źle się z tym czuł co robił i miał tak straszne wyrzuty sumienia ,akurat,to my mamy teraz ciężko codzienny ból nie do opisania ,myśli które nie dają spokojuporażka
Jun, koncentruj się na pozytywach. Masz zdrowe dzieci, jesteś silna, piękna osoba. A że cham się pojawił w Twoim otoczeniu, to trudno. Najważniejsze, żeby uwierzyć w SIEBIE! I tego Ci życzę. Sobie zresztą też, bo łatwiej się komuś doradza, jak sama też jestem przygnębiona...
dokładnie masz rację ale najgorzej właśnie to uwierzyć w siebie kiedy zostało sie tak zdeptanym(rozumiesz mąż wolał pojść zapłacić takim prostytutkom,niż szczerze ze mną porozmawiać o tym czego mu brakuje) mąż teraz jest w stosunku do mnie taki czuły ,udaje że nic się nie wydarzyło chce życ normalnie nie wracać do tego bo mu niby tak ciężko i tak to go boli że mnie skrzywdził (jakiś paradoks) a u mnie nie ma dnia żebym o tym nie myślała i zastanawiała się czy dobrze robię że staramy się to wszystko odbudować
Jun_bor-paradoksalnie Twoja sytuacja nie jest najgorsza.Zdrada emocjonalna jest dużo bardziej groźna niż fizyczna ."Dobra" wiadomość jest taka ,że nie robił tego z kochanką.Chodząc na panie lekkich obyczajów to on wystawił sobie świadectwo.Dla "pocieszenia"możesz mu teraz mówić ,że musiał płacić bo za darmo to żadna by go nie chciała z punku widzenia faceta chodzenie w takie miejsca jest objawem głębokiej desperacji.Ty nie masz się czego wstydzić.
Paradoksalnie to mojemu kochanka płaciła Wyprowadzał się w takim pośpiechu, że nie wziął loginu do konta bankowego, więc nie mógł nawet zapłacić za wynajem poszczególnych pokojów. Ona mu wtedy "pomogła". A żonie nic nie powiedział, tylko dopiero synowi. Chore to wszystko...
na pewno zdrada emocjonalna jest trudniejsza niż fizyczna ale tu to chociaż jedna kobieta a u mojego męża przewinęło sie więcej takich dziuń w wieku 24 -30 także dużo młodszych ,zgrabniejszych ,cycastych które codziennie są obracane przez iluś tam obleśnych spoconych facetów jak z tym żyć że mąż wolał tam pójść,szok i jeszcze raz szok,obrzydliwe to jest dla mnie przecież sama świadomość co z tymi kobietami robią ci mężczyźni jest odrażająca
Jun niestety twój facet kiepski jest. Źle o nim nim świadczy że chodził na lewiznę za kasę. To się ma albo nie, on to ma. Pomyśl przecież jak ktoś tak robi to zerowy kręgosłup moralny ma. Tu nie chodzi o żadną miłość tylko ratowanie dupy swojej. Przecież jesteś inteligentna i moim zadaniem z czysto praktycznego punktu widzenia facet lekkich obyczajów nie za bardzo Ci potrzebny.
Podobnie ma Cry. Przecież to jakaś parodia faceta jest, śmiech na sali, karykatura. To co my którzy robimy wszystko w domu sami jesteśmy dziwni? Dziwni bo poświęcamy swój czas żeby rodzinie było lepiej. Wiadomo może romantyczne to nie jest, ale z praktycznego punktu widzenia docenia się to jak zabraknie. Dużo pieniędzy oszczędzamy, no ale nie dajemy tyle emocji co niedojrzały Piotruś Pan. No bo on to jest gość i jeszcze poszkodowany przez życie, bo mało czasu mu poświęcacie, bo się czepiacie, jakim prawem i tak w nieskończoność.
Drogie panie patrząc na to z boku słabo jakoś wygląda.
Drodzy, bardzo dziękuję, że jesteście
Z okazji Świąt życzę przede wszystkim duuuużo spokoju, ale i pogody ducha, mimo wszystko.
Pozdrawiam Was świątecznie,
Cry
Cry Tobie również życzę dużo radości i spokojnych Świąt oraz udanego roku 2023. Przede wszystkim dobry czas żeby przemyśleć pewne sprawy. Pamiętam też o Sobie, bo Ty tutaj jesteś najważniejsza. Masz pociechę która to doceni. Młody już teraz widzi kim jest ojciec jego. Za pewne to nie pocieszenie ale kiedy byłem mały ojciec narcyz prowadził życie kawalera i w ogóle czasu z nami nie spędzał. Na starość tylko 1 brat spośród 3 tylko utrzymuje z nim jakiś kontakt. Co go strasznie boli. Ale miał szansę wykazać się kiedy był potrzebny jak dorastaliśmy, teraz już nie jest potrzebny, on i jego kochanki liczne. Jego świadomy wybór. Na jego nieszczęście rodzina pełna jest ważna dla dzieci, bo nawet po rozwodzie można być ojcem chociaż rodzice rozwiedli się kiedy byliśmy dorośli więc za bardzo mnie to w tamtym momencie nie interesowało, dorośli ludzie więc robią co chcą.
Wiecie co? Tak strasznie mi przykro, bo mąż nawet mi życzeń nie wysłał. Co prawda go zablokowałam na WhatsApp, ale mógł to zrobić chociażby mailowo. Dziwne to wszystko... Do syna napisał, żeby nam (znaczy całej mojej rodzinie) przekazał życzenia, czego syn naturalnie nie zrobił, a ja "przypadkiem" przeczytałam. Mimo wszystko, nie spodziewałam się tego po nim. Ale się dowiedziałam ile dla niego znaczę: tyle co NIC.
Cry-cały czas liczysz ,że Twój mąż się opamięta,przyjdzie,przeprosi ,następnie będziecie żyć razem dlugo i szczęśliwie.Jeśli chcesz stanąć na nogi to nie myśl w tych kategoriach.To on stracił dobrą żonę.To jego problem a nie Twój.Nawet jeśli przyjdzie na kolanach za pół roku to czy Ty będziesz wogole chciała z nim rozmawiać?Każdy popełnia błędy to jasne ale błąd to przesolić zupę na święta a nie niszczenie psychiczne swojej jeszcze żony.Pozdrawiam.
Dzięki Hagi, wiem, że masz rację, ale jest to po prostu bardzo przykre... Poza tym, żyję z dnia na dzień i nie mam pojęcia jak będę się czuła jutro, a co tu dopiero za pół roku...
Paradoksalnie Cry to dobrze ,że Twój mąż zachowuję się jak burak... łatwiej będzie Tobie przy decyzji o rozstaniu. Sam pokazuje ,że nie wart uwagi i drugiej szansy. Masz obraz gościa ,który ja było daleko od kluczowych decyzji to niby chciał się zachować honorowo i wziąć winę na siebie do teraz gdzie nawet życzeń świątecznych wysłać nie potrafi.
Odejść też można z klasą a można jak ostatni ciul.
Ba choć może dziwnie to zabrzmi to nawet zdrada ma różne stopnie kurestwa czy tam skurwysyństwa w sobie.
Nie, Tomek, nic się nie zmieniło u mnie. Może oprócz tego, że chyba z tą flamą będzie wynajmował mieszkanie. Co prawda, jej tu nie będzie cały czas, ale pewnie jej rzeczy tam będą. I teraz muszę się przygotować na wojnę z nim, bo pewnie będzie chciał tam syna zapraszać, a ja na to nie pozwolę. Nie pozwolę go narażać na oglądanie rzeczy innej kobiety w mieszkaniu ojca. Koniec i kropka.
Cry tu mam mieszane uczucia z tym zakazywaniem. Ja tam ile chce i kiedy chce mogę młodych wziąć czy poprostu wpaść z braku laku sok dać jak przykładowo starszy zadzwoni żeby mu coś podrzucić, gdyż dawanie bardziej cieszy niż branie, chyba też tak myślisz?? Pisałaś że młody twój za bardzo nie chce mieć kontaktów z ojcem. Nie zabraniałby chociaż wydaje mi się że on znakomicie widzi i czuje co się dzieje.
Odnośnie romantixa twojego widzisz ile jego słowa są warte skoro z panienką już zamieszkał. Silnie emocjonalnie popłynął niestety to gorsza opcja dla ciebie.
Moim zdaniem z rozwodem lepiej zaczekać żeby kurz opadł. Widzę to u siebie, bo za miesiąc mam sprawę ale traktuje to bardziej jako formalność. Chociaż ex jakby mogła to by mnie udusiła , ale co ja jej mogę poradzić na to? Przecież ma jakiegoś gacha z którym sobie życie układa. Z resztą od kwietnia to już druga gałęz. Mi tam żal faceta, ale skoro chce to niech wiąże się z nią na stałe.
Myślę że powinnaś mieć moje nastawienie, bo jesteś naprawdę fajna kobieta z tego co piszesz. Wiem że monotematyczny jestem, ale wielu facetów marzy o takiej kobiecie. Jesteś zaradna, inteligentna, wszystko za niego robiłaś i widzisz jak Ci się odwdzięczył. Wręcz to jego strata, a nie twoja. Tak naprawdę mało co się w Twoim życiu zmieni. Nawet na plus, bo duży dzidziuś już nie będzie poszkodowany. Najwyraźniej od lubi związki na odległość które w praktyce nie sprawdzają się. Wiem bo pochodzę ze środowiska kierowców ciężarówek i odsetek rozwodów duży wśród znajomych. Wiadomo jak faceta nie ma w domu to sąsiad zawsze pomoże .
Nie pozwolę go narażać na oglądanie rzeczy innej kobiety w mieszkaniu ojca. Koniec i kropka.
To rodzaj zemsty? Małostkowe to... zastanów się komu na złość zrobisz? Jemu czy dzieciom? Rozumiem, że targają Tobą silne emocje, ale nie rozumiem wplątywania w to dzieci;
Dojrzałość polega na tym, że chroni się bezbronne istoty jakimi są dzieci przed konfliktem dorosłych; pytanie tylko kogo i przed czym Ty chcesz chronić? Dzieci? Siebie?
Na to co one będą oglądać i słyszeć u niego nie masz wpływu; natomiast na to jak Ty będziesz reagować i owszem; i na tym się skup; rób swoje i nie oglądaj się na niego; swoich nieodpowiedzialnych zachowań również przed dziećmi konsekwencje będzie ponosić on sam; wcześniej czy później;
sorki, ale dostrzegam w Twoim zachowaniu klasyczne odgrywanie się skrzywdzonej kobiety na facecie przy pomocy dzieci i taki jest mój odbiór; opamiętaj się! Wyjdź w końcu z wygodnej roli ofiary i zacznij zachowywać się jak odpowiedzialna, silna kobieta a przede wszystkim matka; chyba, że chcesz być dokładnie taka sama jak on;
A co w tym złego, że będzie oglądać rzeczy innej kobiety? Wytłumacz mi proszę to? Czym te rzeczy różnią się od Twoich kobiecych rzeczy? Przecież wcześniej czy później i tak będą je oglądać; nie unikniesz tego; tak samo jak pewnie u Ciebie będą oglądać rzeczy innego mężczyzny;
Po prostu nie znajduję żadnych rozsądnych argumentów takiego postępowania;
Tak, rzeczywiście macie rację... To chyba bardziej dla mnie niż dla młodego byłaby trauma. Zastanowię się jeszcze co z tym zapraszaniem do mieszkania... jak już to tylko wtedy jak jej w kraju nie będzie. Zresztą spytam się syna, czy będzie chciał tam chodzić, bo nic na siłę. Pewne jest jedno, nawet psycholog syna to powiedziała, żeby się wstrzymać z kontaktami z flamą. Syn ją zna, ale powiedział, że nie chce jej widywać. a psycholog potwierdziła, że z tym trzeba się wstrzymać co najmniej pół roku. Mężowi to przekazałam i choć nadal twierdzi, że to "dobra osoba", obiecał, że nie będzie wymuszał na synu kontaktów z flamą.
Poczciwy, poza tym, syn to nie malutkie dziecko, był świadkiem awantury, wie o co chodzi, nie będę go do niczego zmuszać jak nie będzie sam chciał. A to ja mu przypominam, żeby się z ojcem umówił, bo ojciec na pewno bardzo za nim tęskni, żeby ojcu odpisał...i cały czas mu powtarzam, że ojciec nie przestał go kochać mimo takiego zachowania wobec mnie.
Cry tu chodzi o to że jak dzieciaki są nastolatkami to aż tak bardzo nie potrzebują rodziców. Mają kolegów swoich. Często na zasadzie bankomatu. Do 10 roku życia wiadomo że więcej uwagi trzeba im poświęcić , im starsze tym bardziej samodzielne. Widzę to po moim starszym który ma 11 obecnie i już nie potrzebuje tyle mojej uwagi chociaż zawsze służę radą czy pomocą. Młodszy trochę więcej jeszcze potrzebuje uwagi gdyż 7 ma. Ostatnio jak szedłem na łyżwy to starszemu się nie chciało, młodszy z chęcią się wybrał. Jedynie młodszemu dłużej zajęło przyzwyczajenie się do braku mojej obecności w domu na codzień. Nie wiem czy Twój dużo uwagi młodemu poświęcał jak był mały, bo właśnie wtedy był okres żeby przebywać z nim. Niestety twój wielką krzywdę mu wyrządził, gdyż dzieci z rozbitych rodzin mają również problemy w relacjach. Więc duże prawdopodobieństwo że zaważy to na jego dorosłym życiu. Moim zdaniem to Bardzo istotny fakt, chociaż mało kto ten temat porusza.
Swoją drogą ciekawa nazwa flama tej adoratorki. Moim zdaniem powinnaś za niedługo śmiać się z całej tej sytuacji, nabrać większego dystansu, czas zrobi swoje. Na szczęście nerwica czy depresja ominęła cię więc powinno się ułożyć wszystko dobrze. Jak nie macie podziału majątku to rozwód powinien gładko pójść. Niech Flama nim się zajmie żeby nie czuł się odtrącony, chociaż nie powinien jeśli Flama nie ma dzieci .
Wiesz Tomek, obawiam się, że z tym rozwodem to tak gładko nie pójdzie, bo dążę do orzeczenia o winie. Adwokat powiedział, że najmniej 3 lata w W-wie...
A to że syn będzie miał problemy w relacjach damsko-męskich w przyszłości to mam świadomość. Ja robię co mogę, ale myślę, że niestety mąż stracił autorytet w oczach synka i na to już nic nie mogę poradzić.
Cry niestety temat zgłębiłem okrutnie ze wszystkich stron. Przerąbane tam w wawie z tymi rozwodami. Niestety statystycznie najczęściej tam rozwodzą się. To u mnie na Śląsku fajnie bo tylko kilka miesięcy czekałem na rozprawę. Tylko kwestia do czego Ci jest potrzebne orzeczenie o winie..? Też mógłbym się starać ale chciałem uniknąć zwarcia. Może u mnie to z charakteru wynika, bo po mnie spływa wszystko. Podziału majątku praktycznie nie będzie więc nie ma co na noże iść m chociaż jak trzeba będzie to pozew mam w razie w napisany odpowiednio. Czyli sporo do przodu jest w sprawach osobistych, rozwodowych i mentalnych. Chociaż na związek oczywiście nie jestem gotowy.
Tomek, orzeczenie o winie jest mi po to, że to prawda po prostu, to ewidentnie jego tylko wina. Głównie potrzebuję tego, żeby mieć satysfakcję. Jeszcze jedno, jeśli nie ma się orzeczenia o winie, to były współmałżonek mógłby kiedyś tam (jakby popadł w ubóstwo) wystąpić o alimenty. Nie wiem czy on by kiedykolwiek na to wpadł, ale ja wolę się zabezpieczyć.
Cry z tego co wiem to tylko przez 5 lat max przy porozumieniu może ubiegać się. Chociaż dużo od sędziego zależy. Z tego co piszesz to jakiś leser więc całkiem możliwe. Bo leń to stan umysłu. Idę więc w porozumienie u mnie chociaż mógłbym starać się o jej winę. Dlatego sama widzisz że ślub to same problemy.
I tu się zgadzam. Raz w zupełności wystarczy
Ale jak człowiek młody i zakochany, to głupi. My mieliśmy nawet dwa śluby i dwa wesela, w Polsce i w jego kraju, w czerwcu i sierpniu. I po co to wszystko?!
Cry-tego doświadczenia już nikt Ci nie zabierze.Choc jest to bolesne to uczy w wielu sprawach.1 nic nie jest dane raz na zawsze.2 NIE MOZNA nikomu ufać do końca, nawet najbardziej kochanym osobom.Gdy to już przyswoisz,Twoje życie stanie się dużo łatwiejsze.
E tam zaraz głupi, może ja jestem starej daty i romantyk ale dla mnie instytyucja małżeńska jest czymś dumnym, nobliwym ,dystyngowanym czymś wyższego rzędu. Wiem ,że dla niektórych to tylko papierek i że są super pary , kochające się z wieloletnim stażem bez małżeństwa. Dla mnie jednak brzmią dumnie zwroty "moja żona" "mój mąż" ... bo żona czy mąż to świętość szkoda,że nie dla wszystkich np. dla mojej żony
Ps. Kiedyś nawet mafiozi mieli w kodeksie ,że nie tyka się cudzych żon bo to świętość. A niby to ludzie z niską moralnością.
Hagi, może i byłoby łatwiejsze, ale co to za życie bez zaufania???
Admiral, to ja też starej daty jestem...i po prostu tak jest cholernie przykro, że osoba, z którą się to życie dzieliło przez taki długi czas, tak naprawdę miała ten związek głęboko gdzieś Tak trudno to zrozumieć...
Tak trudno Ci to zrozumieć, bo dalej nie wyszłaś z idealizacji; każdy z nas w niej tkwił; ale zastanów się nie prościej żyć na podstawie realnych przekonań? wówczas wszystkie niepowodzenia bolą zdecydowanie mniej bo brało się je pod uwagę; na tym właśnie polega realizm; miłość nie jest dana raz na zawsze; jest aktem woli i dopóki ktoś z własnej nieprzymuszonej woli chce nam ją ofiarować to świetnie,czerpmy z tego, jeśli jednak uzna, że już nie chce to powinniśmy umieć przyjąć to z pokorą i klasą oczywiście trochę przy tym cierpiąc; nikt nie mówi, że trzeba być wypranym z uczuć; innym tematem pozostaje sposób zmiany partnerów przez zdrajców, ale po prostu takie jest życie; wpływ mamy tylko na siebie i pewni możemy być tylko własnych przekonań, choć też nie zawsze. Warto wbić sobie to do głowy;
Poczciwy,
zgoda ,że idealizcja szczególnie partnera może dporowadzić do dużego większego rozczarowania i bólu przy zdradzie czy odejściu , jednakże nie można kochać na pół gwizdka majac gdzies tam z tyłu głowy ,że partner może nas zdradzić czy odejśc. Bo wtedy nigdy nie będziemy w 100% pewni czy to nasze niepełne zaangażowanie nie było powodem złej relacji.
Poza tym często związek to nie tylko relacja dwójga ludzi są tu też dzieci i wybacz ale ja nie mogę pojąć i nie pojmę jak matka np. może dla motyli w brzuszku zburzyć cały śwait takej małej niewinnej istocie. Istocie dla której w pierwszych latach życia jest bogiem.
Ok relatywizm w życiu jest dobry, pomaga lepiej rozumieć świat, łatwiej dzieki niemu znosić porażki jak zresztą piszesz ale związek powinien w głównej mierze opierać sie na zaufaniu to klucz do jego sukcesu a zaufanie i relatywizm się jednak trochę kłócą ze sobą.
Piszesz " trochę cierpieć" ale jeśli kochałeś i ufałeś
na maxa ciężko jest nie cierpić przy zdradzie czy odejściu na maxa a tylko trochę.
nie mogę pojąć i nie pojmę jak matka np. może dla motyli w brzuszku zburzyć cały śwait takej małej niewinnej istocie
Bo po prostu Twój umysł nie chce przyjąć prawdy tzn rzeczywistości ,że istnieje natura która rządzi się regułami, które nie mają nic wspólnego z empatią, etyką .
Instynkty, popędy mają głęboko gdzieś co czuje druga osoba.
Natura pozwala na prokreację poprzez przyjemność a przyjemność jest jedynym silnym "motorem" nakręcającym ten świat.
To że nie chcesz pojąc a bardziej przyjąć rzeczywistość to Twój problem albo z nim zostaniesz albo pogodzisz się z tym i przestaniesz cierpieć.
Godzenie się z rzeczywistością to jedyna droga choć nieprzyjemna do poznania prawdy i zakończenia cierpienia.
Każda zmiana niesie za sobą dyskomfort bo prawda zmienia nasze niezdrowe przekonania.
Przekonania o nas samych jak również o świecie i regułach działających w świecie zewnętrznym.
P.S.
Zaklinanie rzeczywistości nie pomoże dzieciakom w trudnej sytuacji, tylko stabilny i rzeczowy rodzic, który pokaże dziecku jak dbać o siebie i kochać się oraz uczuć się siebie codziennie a tym samym wykreuje zdrowo dojrzałego człowieka (nieidealnego), znającego swoją wartość bez udziału świata zewnętrznego.
Tak, zgodzę się tu z Admirałem. Niestety trudno byłoby zaufać kolejny raz, czy to temu samemu partnerowi czy innemu, bo wtedy odsłaniamy się i znów jesteśmy podatni na zranienie, a tego się najbardziej obawiamy. Z drugiej strony, jak tu próbować kochać bez zaufania. I tak, i tak jest słabo. Ogólnie już tacy ludzie jak my, zdradzeni, jesteśmy spaczeni. Nie sądzę, że komukolwiek po takich przejściach jest w ogóle realne zaufać innej osobie. No może po bardzo dłnuuuuugim czasie i pracy nad sobą...
zgoda ,że idealizcja szczególnie partnera może dporowadzić do dużego większego rozczarowania i bólu przy zdradzie czy odejściu , jednakże nie można kochać na pół gwizdka majac gdzies tam z tyłu głowy ,że partner może nas zdradzić czy odejśc.
Jedno z drugim się wcale nie wyklucza; można kochać zdrowo, zaangażować się, ufać na maksa, (zresztą związek bez zaufania kompletnie nie ma sensu) i realnie patrzeć na życie; wystarczy po prostu przyjąć, że nic nie trwa wiecznie, ludzie się zmieniają, ewoluują; docenić to, ale i przyjąć, że jutro możemy obudzić się w innym świecie; podstawą tego jest poczucie własnej sprawczości i nieuzależnianie szczęścia od czynników zewnętrznych; wówczas największe tąpnięcie nie jest w stanie nas złamać;
Większość tragedii w relacjach międzyludzkich wynika z różnych wyobrażeń partnerów na temat życia; braku lub słabej komunikacji, uzależnienia własnego szczęścia od czynników zewnętrznych, najczęściej drugiej osoby; oczywiście podłoża takiego stanu rzeczy mogą być bardzo różne i złożone jak np zaburzenia osobowości wynikające z rodziny pochodzenia, choroby psychiczne itd, ale to temat na inną dyskusje; w Nowym Roku życzę każdemu odnalezienia siebie;
Bo po prostu Twój umysł nie chce przyjąć prawdy tzn rzeczywistości ,że istnieje natura która rządzi się regułami, które nie mają nic wspólnego z empatią, etyką .
Ta sama natura ludzka każe matce chronić swoje potomstwo ...gdzie jest wtedy ta natura gdy matka idze w tango mając w dooopie co jaki będzie los dzieci. To pwoedz ,która natura jest mocniejsza ta ,która ma chronić potomstwo czy ta którą rządzi chuć ?
Zdaję spbie sprawę ,że są ludzie co mają gdzieś empatie czy etykę ale to ,że tego nie popeiram i kurestwo nazwę kurestwem pod kaza szerokościa geograficzną. Równie dobrze można się godzić ,że istnieja mordererstwa czy gwałty i nie reagować jak je widzimy bo przecież tak już jest i tyle ...taka natura ludzka ...
Posiadanie własnych zasad ,reguł i prawd nie oznacza wcale ,że ktoś nie godzi się z rzeczywsitością.
Mam zatem rozumieć ,że w nowym związku nie zaangażujesz sie na 100% i nie zaufasz a w razie zdrady będziesz mial to w doopie??
Z jeden strony krytykujecie zdradę, kłamstwo obłudę itp. a z drugiej mówicie ,że tak juz jest i tyle. I jak ktoś tego nie rozumie to żyje życzeniowo. A może własnie jako społecześtwo takimi pogądami ,że jest jak jest i nic sie nie da zrobić zaniżyliśmy dzisiejsze standardy honoru, kultury, etyki i empatii . Popieramy bylejakośc i tego uczymy kolejne pokolenia.
Ps. Taki cytat dośc znany :
Aby zło zatriumfowało, wystarczy, by dobry człowiek niczego nie robił.
Edmund Burke
podstawą tego jest poczucie własnej sprawczości i nieuzależnianie szczęścia od czynników zewnętrznych; wówczas największe tąpnięcie nie jest w stanie nas złamać;
Poczciwy czytałem Twoją hisotrię i z tego co pamiętam odeszłeś od żony ... jesteś teraz z kimś jeśli można wiedzieć?
Poczciwy czytałem Twoją hisotrię i z tego co pamiętam odeszłeś od żony ... jesteś teraz z kimś jeśli można wiedzieć?
Nie, nie jestem. Ponieważ jestem szczęśliwy sam ze sobą; byłem z kimś jakiś czas, ale już nie jestem i to był mój i tylko mój świadomy wybór; i nie dlatego, że nie mogłem zaufać czy dać czegoś od siebie; po prostu wiem dziś czego chcę a czego nie; tyle;
Cytat
Z jeden strony krytykujecie zdradę, kłamstwo obłudę itp. a z drugiej mówicie ,że tak juz jest i tyle. I jak ktoś tego nie rozumie to żyje życzeniowo. A może własnie jako społecześtwo takimi pogądami ,że jest jak jest i nic sie nie da zrobić zaniżyliśmy dzisiejsze standardy honoru, kultury, etyki i empatii .
Jesteś na tym portalu raptem kilka miesięcy; co daje duże prawdopodobieństwo, że jesteś na początku swojej krzyżowej drogi; życzę Ci abyś za kilka lat śmiał się sam z tego co piszesz;co wskazywało9by, że wykonałeś kawał ciężkiej i dobrej roboty; reguł i zasad w to nie mieszaj; właśnie dlatego, że one są Twoje, niczyje inne; ale wymagasz aby każdy żył zgodnie z nimi; widzisz a realista ma swoje reguły i zasady, ale w odróżnieniu dopuszcza do siebie myśl, że nie każdy się do nich dostosowuje i zwyczajnie ma takie prawo; każdy żyje jak chce, zgodnie z własnymi przekonaniami a jeśli coś komuś nie pasuje to zwyczajnie z tej relacji sie ewakuuje;
a teraz to co napisałem powyżej zastosuję do swojej sytuacji żeby Ci to jaśniej zobrazować; nie jestem z kobietą, z która byłem, a która była piękna, inteligentna, bogata, z własnym "M", dobrą pracą ,wysportowana, młodsza wyrozumiała, uśmiechnięta, z poczuciem humoru, zaangażowana itd po prostu ktoś powiedziałby ideał kobiety, ale nie dla mnie (dziś nie dla mnie!) z prostego powodu, byliśmy na zupełnie innym levelu świadomości, siebie, życia i to powodowało bylejakośc tej relacji a ja już bylejakości nie chcę, nie potrzebuję; I to był mój świadomy wybór!
natura jest mocniejsza ta ,która ma chronić potomstwo czy ta którą rządzi chuć ?
Ta którą włącza natura, matka mając małe dziecko jest pod wpływem hormonów które nakazują opiekę. Z czasem zanikają
i przewagę ma naturalna chuć.
Chuć może tylko "pokonać" świadomość, której mało kto używa
Cytat
Z jeden strony krytykujecie zdradę, kłamstwo obłudę itp. a z drugiej mówicie ,że tak juz jest i tyle.
Bo zdrada jest początkiem czegoś nowego, człowiek zdradzony ma szansę ale czy z niej skorzysta to jego wybór, można żyć w "cyklu bycia ofiarą" lub zauważyć że można żyć inaczej, moim zdaniem lepiej.
Cytat
I jak ktoś tego nie rozumie to żyje życzeniowo.
Ja całkowicie rozumiem, dlatego powtarzam jesteśmy zwierzętami, którym tylko zdaje się że mają kontrolę, jednak przyjemność na pierwszym miejscu.
P.S.
Moim życzeniem aby na oktoberfestcie z piersi barmanek płynęło piwo
Jeszcze z tą naturą doprecyzuję że trochę "przeinaczasz" fakty
bo nie o chuć w głównej mierze chodzi ale o silnego faceta,który gwarantuje opiekę nad dzieciakami, tylko natura nie zmieniła się od tysiąca lat a warunki życia tak. Jeśli silny facet daje silne emocje, to do podświadomości oznacza to siłę i wtedy pojawia się podniecenie aby przytrzymać "samca"
Żona przydeptanego przez mamuta jaskiniowca aby przeżyć musiała coś zrobić aby szybko złapać "nowy towar" jak myślisz czego wtedy użyła ?
Moje ,,3 grosze" w tej polemice, jaka się rozwinęła.
I w której osoby promujące relatywizm moralny i brak (poza swoimi i dotyczącymi tylko ich) zasad współżycia społeczeństw ludzkich - sama złapały się w swoje ,,sidła".
Bowiem jeżeli na temat spojrzeć szerzej niż tylko na zdradę, to wg nich wychodzi, iż wszystko co jest dobre dla danej osoby, ma prawo być realizowane.
A więc można kraść, oszukiwać, kłamać, mordować, a nie tylko cudzołożyć.
Więc jakim prawem krytykują zdrajców?
Tymczasem przecież w tej przywoływanej tu ,,naturze" osobnik naruszający zasady danej grupy jest z niej ELIMINOWANY..
Bowiem w żadnej społeczności nie znajdzie uznania EGOISTA/EGOCENTRYK. GDYŻ JEST DLA TEJ SPOŁECZNOŚCI ŚMIERTELNYM ZAGROŻENIEM, bo swoim postępowaniem doprowadza do jej DEZINTEGRACJI.
I to właśnie TO, ta dezintegracja społeczeństw, ,,stoi" u podstaw tej ,,promocji" ,,samorealizacji".
Przywołam przykład ,,brzozowej miotły", którą można tylko wtedy złamać, gdy się ją rozplecie na pojedyncze gałązki.
I de facto ten relatywizm moralny/etyczny właśnie temu ma służyć - ,,rozpleceniu" tej ,,miotły".
Do stworzenia całkowicie nieuporządkowanej ,,masy" ludzkiej, nie mającej żadnych, poza indywidualnymi, ZASAD MORALNYCH I ETYCZNYCH, rządzonej przez ,,lepiej wiedzących" zgodnie z ordynarnie rozumianym darwinizmem.
A ,,chuć" nie jest nawet pierwotną potrzebą człowieka, a czymś w rodzaju ,,premii", aby została zapewniona ciągłość gatunkowa.
Pisanie o ,,zupełnie innym levelu świadomości" to przecież po bliższemu przyjrzeniu się, nic innego jak tylko zakamuflowanie swojego EGOIZMU/EGOCENTRYZMU.
.......
-cytat- ,,przydeptanego przez mamuta jaskiniowca" :
ŻYŁA W SPOŁECZNOŚCI, która zgodnie z swoimi zasadami (a trochę o tym wiemy) nie zostawiła by jej na pastwę losu.
Tak jak stada zwierząt nie zostawiają na pastwę losu swoich seniorów.
MarcusM
To wszystko co napisałeś jest prawdą i nikt tego nie neguje; tylko...co to ma wspólnego z realizmem, o którym rozgorzała dyskusja? Więc Twoje 3 grosze są owszem cenne, ale chyba niekoniecznie koreluje z tematem poruszanym; bowiem,nie zauważyłem aby ktoś w jakimś stopniu z przedmówców próbował pochwalać zdrajców, złodziei czy morderców za ich czyny albo ich usprawiedliwiać; mylisz kwestie i to najprawdopodobniej jest związane z Twoją niezaleczoną raną, którą co jakiś czas posypujesz solą; stąd ten fanatyzm, który uzewnętrzniasz tutaj na forum; efekt jest taki, że odlatujesz i próbujesz wmawiać innym jakieś postawy i działania, których nie zauważa nikt poza Tobą; inny tzw wyższy level świadomości to nic innego jak postawa pozbawiona idealizmu, mrzonek, ułudy, iluzji i różowych okularów;to twarde stąpanie po ziemi; wobec tego wytłumacz mi proszę jakie konotacje ma to z nietolerowaniem innych postaw czy też poglądów i zachowań, którymi charakteryzuje się egocentryzm czy też egoizm? tylko człowiek przepełniony ogromnym żalem i fanatyzmem mógł dostrzec podobieństwa;
P.S. Czytając 90% Twoich komentarzy można odnieść wrażenie graniczące z pewnością, że to wręcz Ty fanatycznie próbujesz forsować tylko jeden wg Ciebie prawdziwy pogląd projektując jednocześnie na innych swoje niepożądane zachowania i wykazując niejednokrotnie stan wywołany dysonansem poznawczym ; to smutne, szkoda, że nie dostrzegasz w całej tej nieobliczalności, że głownie dla Ciebie;
Nie, nie jestem. Ponieważ jestem szczęśliwy sam ze sobą; byłem z kimś jakiś czas, ale już nie jestem i to był mój i tylko mój świadomy wybór; i nie dlatego, że nie mogłem zaufać czy dać czegoś od siebie; po prostu wiem dziś czego chcę a czego nie; tyle;
No i ok można być szczesliwym będąc samemu inna sprawa czy rzeczywiście to nie strach Tobą kieruje i to może Ty jednak nie przepracowałeś tego czy owego i nie przeszedłes tej drogi krzyżowej o której mówisz ale to zostawmy wierze ,że to w pełni świadomy wybór.
Ja jednak uważam ,że decydując sie na bycie w związku trzeba zaufać drugiej osobie o ile to ma byc prawdziwy związek i wtedy siłą rzeczy oddajemy częsc naszego szczęscia i sprawczości w cudze ręcę. Jak się tego boimy albo uważamy ,że tylko sami ze sobą możemy być szczęśliwi pozostajemy singlem.
Cytat
Jesteś na tym portalu raptem kilka miesięcy; co daje duże prawdopodobieństwo, że jesteś na początku swojej krzyżowej drogi; życzę Ci abyś za kilka lat śmiał się sam z tego co piszesz;co wskazywało9by, że wykonałeś kawał ciężkiej i dobrej roboty;
Jeśli to mam odbierać jako jesteś tu krótko więc gówno wiesz o zdradzie i w ogóle o życiu a czyjąś wiedzę opierasz na stażu tutaj to nie czytaj dalej bo nie ma sensu.
A jeśli jendak nie to miałeś na myśli to powiem tak mam 43 lata duzo i mało cos tam w życiu przeżyłem. Jestem ponad 2 lata od godziny zero a to ,że dopiero teraz zdecydowałem się na rozwód jest między innym spowodowe tym ,że złamałem swoje zasady i żałuję tego bo ten ktoś dla którego to zrobiłem na to nie zasługuje.
Cytat
reguł i zasad w to nie mieszaj; właśnie dlatego, że one są Twoje, niczyje inne; ale wymagasz aby każdy żył zgodnie z nimi;
Pokaż mi proszę gdzie wymagam żeby każdy żył zgodnie z nimi? Pisałem tylko,że nie moge pojąć pewnych zachowań ludzkich i się na nie nie godzę i na tyle na ile mogę je piętnuje. Jak zresztą widać nie tylko ja bo całe społeczeństwa pietnują morderstwa, gwałty kradzieże itp. ba w innych kultruach mocniej jest też pietnowana i karana jzdrada - śmiercią. Wiesz o ile byłoby mniej zdrad w naszej kulturze gdyby karano ją śmiercią ? ( nie mówię, że to popieram choć mówi się ,że zdrada jest jak zabójstwo ). To jak jednak żyjesz w tych zachodnich społeczeństwach to jednak mimo swojego relatywizmu musisz przestrzegać pewnych reguł.
Cytat
widzisz a realista ma swoje reguły i zasady, ale w odróżnieniu dopuszcza do siebie myśl, że nie każdy się do nich dostosowuje i zwyczajnie ma takie prawo; każdy żyje jak chce, zgodnie z własnymi przekonaniami a jeśli coś komuś nie pasuje to zwyczajnie z tej relacji sie ewakuuje;
Już pomine wsopmnie wyżej normy prawne ,któych ten realista musi przestrzegać bo pójdzie siedzieć albo musi się ewakuować na bezludna wyspę
CZyli reguły i zasady tego realisty( nie wiem czy siebie masz na myśli czy Pita ?) są ok a moje już nie ? No i widzisz ja akceptuje ,że moja żona ma w dooopie wiernośc , szacunek czy inne moję wartości ( w końcu nie zabiłem jej za zdradę ba jeszcze mieszkamy razem) ale własnie daltego się rozwodzę czy tam jak to mówisz ewakuuje ze związku to jestem realista czy tym życzeniowym idealistą ?
A może skoro ja jestem tym życzenowcem to powinienem z nią zostać w końcu te moje reguły sa tak oderwane od realności ? Tylko powiedz mi czemu Ty odszedłes od żony bo z tego co czytałem właśnie zdrady nie mogłes zaakceptować.
Cytat
a teraz to co napisałem powyżej zastosuję do swojej sytuacji żeby Ci to jaśniej zobrazować; nie jestem z kobietą, z która byłem, a która była piękna, inteligentna, bogata, z własnym "M", dobrą pracą ,wysportowana, młodsza wyrozumiała, uśmiechnięta, z poczuciem humoru, zaangażowana itd po prostu ktoś powiedziałby ideał kobiety, ale nie dla mnie (dziś nie dla mnie!) z prostego powodu, byliśmy na zupełnie innym levelu świadomości, siebie, życia i to powodowało bylejakośc tej relacji a ja już bylejakości nie chcę, nie potrzebuję; I to był mój świadomy wybór!
To mam rozumieć jest o tej nowej kobiecie nie o żonie?
To wytłumacz mi co się kryje pod tym " inny level świadomości, siebie, życia" czy to nie aby właśnie Twoje reguły i zasady , które nie będąc kompatybilne z jej levelem świadomości powodowały tę bylejakość. Bo koniec konców mam wrażenie ,że wychodzi na to samo.
Chuć może tylko "pokonać" świadomość, której mało kto używa
Masz na to jakieś badania ,statystyki,że zarzucasz wszsytkim bazowanie tylko na pierwotnych instynktach?
Cytat
Bo zdrada jest początkiem czegoś nowego, człowiek zdradzony ma szansę ale czy z niej skorzysta to jego wybór, można żyć w "cyklu bycia ofiarą" lub zauważyć że można żyć inaczej, moim zdaniem lepiej.
No i dlaetgo w efekcie zdrady żony zasadziłem jej kopa i mam nadzije na nowe czy lepsze raczej tak bo z nia juz sie nic ratować nie dało... ale czytając Ciebie to chyba źle zrobiłem bo skoro wiem ,że zdrada istnieje i ludzie zdradzaja to w kolejnym związku mogę spodziewać sie tylko tego samego. A jak będę oczekiwał wierności to jestem życzeniwoym głupcem, więc może powinienem zrozumieć zdradzającą żonke ,że kierowały nią wspomniane przez Ciebie pierwotne instynkty i kupić jej jeszcze kwiaty bo nauczyła mnie życia
Cytat
bo nie o chuć w głównej mierze chodzi ale o silnego faceta,który gwarantuje opiekę nad dzieciakami, tylko natura nie zmieniła się od tysiąca lat a warunki życia tak. Jeśli silny facet daje silne emocje, to do podświadomości oznacza to siłę i wtedy pojawia się podniecenie aby przytrzymać "samca"
No to wytłumacz mi fenomen mojej niewiernej bo skoro znalazła w kochanku tego przysłowiowego silnego samca alfa
czemu do niego nie odeszła tylko została ze mną i na siłę muszę ją wykopywać z życia? I dodam ,że dziecko to my mamy dorosłe i już ma własną rodzinę więc nie o lepszą opieke nad dzieckiem mojej żonie chodziło ani też dziecko nie było przeszkodą w odejściu .
I nie mieszaj w to jakiś jaskniowców bo nimi inne instynkty kierowały za dużo sie naogoladałęs tych" fachowców" od samców alfa na youtubie... oni to mieli laski ale na pornhubie i innych youpornach a kreują sie na podrywaczy ...
Bowiem w żadnej społeczności nie znajdzie uznania EGOISTA/EGOCENTRYK. GDYŻ JEST DLA TEJ SPOŁECZNOŚCI ŚMIERTELNYM ZAGROŻENIEM, bo swoim postępowaniem doprowadza do jej DEZINTEGRACJI.
Cytat
Do stworzenia całkowicie nieuporządkowanej ,,masy" ludzkiej, nie mającej żadnych, poza indywidualnymi, ZASAD MORALNYCH I ETYCZNYCH, rządzonej przez ,,lepiej wiedzących" zgodnie z ordynarnie rozumianym darwinizmem.
W punkt MarcusM dodam tylko,że właśnie KGB w czasach zimnej wojny opracowywało plan chyba nawet częściowo go wprowadzało w życie aby w kulturze zachodu rozpasać te zasady moralne i etyczne osłabiając tym samym zachodnie społeczeństwa.
admiral,
krótko, bo mylisz światopoglądy, postawy z regułami i zasadami;
Cytat
No i ok można być szczesliwym będąc samemu inna sprawa czy rzeczywiście to nie strach Tobą kieruje i to może Ty jednak nie przepracowałeś tego czy owego i nie przeszedłes tej drogi krzyżowej o której mówisz ale to zostawmy wierze ,że to w pełni świadomy wybór.
Myślę, że to już wyczerpująco wyjaśniłem w poprzednim moim wpisie;
Cytat
Ja jednak uważam ,że decydując sie na bycie w związku trzeba zaufać drugiej osobie o ile to ma byc prawdziwy związek i wtedy siłą rzeczy oddajemy częsc naszego szczęscia i sprawczości w cudze ręcę.
Widzisz i to jest sedno tego dlaczego tak się czujesz skoro oddajesz swoją sprawczość w "cudze" ręce. Ja jednak w przeciwieństwie do Ciebie uważam, że jest sam odpowiedzialny za swoje szczęście, nie uzależniam go od innych osób czy czynników zewnętrznych i jest to właśnie związane z tym nieszczęsnym realizmem; i powtórzę jeszcze raz, że to nie wyklucza pełnego zaufania;
Cytat
Jeśli to mam odbierać jako jesteś tu krótko więc gówno wiesz o zdradzie i w ogóle o życiu a czyjąś wiedzę opierasz na stażu tutaj to nie czytaj dalej bo nie ma sensu.
Nie, miałem raczej na myśli to, że to takie klasyczne i schematyczne zachowanie osoby bardzo skrzywdzonej, która nosi w sobie tę ranę i nie daje sobie szansy na wzrost;
Cytat
Pokaż mi proszę gdzie wymagam żeby każdy żył zgodnie z nimi?
gdzie? choćby dwie linijki niżej
Cytat
Jak zresztą widać nie tylko ja bo całe społeczeństwa pietnują morderstwa, gwałty kradzieże itp. ba w innych kultruach mocniej jest też pietnowana i karana jzdrada - śmiercią.
Piętnowanie a akceptacja tego, że takie rzeczy się po prostu zdarzały zawsze i będą zdarzać to dwie zupełnie różne rzeczy, a Ty próbujesz mi po raz kolejny wmówić, że ja pochwalam takie postawy;
Cytat
Już pomine wsopmnie wyżej normy prawne ,któych ten realista musi przestrzegać bo pójdzie siedzieć albo musi się ewakuować na bezludna wyspę Pokazuje język
każdy jest kowalem swojego losu i każdy będzie sam ponosić odpowiedzialność za swoje czyny, zachowania, poglądy czy też postawy; pomijam już to, że tak usilnie utożsamiasz, zresztą błędnie realizm z zasadami czy też regułami czy też ich nieprzestrzeganiem;
Cytat
ale własnie daltego się rozwodzę czy tam jak to mówisz ewakuuje ze związku to jestem realista czy tym życzeniowym idealistą ?
Oczywiście, że idealistą i świadczą o tym Twoje wszystkie wypowiedzi, w których emanuje to jak bardzo nie potrafisz się z tym pogodzić, że ludzie zdradzają, nie szanują się, mordują, kradną itd.
Cytat
To wytłumacz mi co się kryje pod tym " inny level świadomości, siebie, życia" czy to nie aby właśnie Twoje reguły i zasady , które nie będąc kompatybilne z jej levelem świadomości powodowały tę bylejakość
Myślę, że różnice między regułami, zasadami a postawą zostały już bardzo dobrze wytłumaczone,wróć do tego, przeczytaj jeszcze raz, poskładaj wszystko "do kupy"wówczas sam odpowiesz sobie na zadane mi pytanie;
krótko, bo mylisz światopoglądy, postawy z regułami i zasadami;
No ja uważam ,że reguły i zasady jakich się trzymamy są czescia naszego śwaitopoglądu ale ok niech Ci bedzie że się mylę...
Cytat
Widzisz i to jest sedno tego dlaczego tak się czujesz skoro oddajesz swoją sprawczość w "cudze" ręce
Jak się czuje?
Cytat
i powtórzę jeszcze raz, że to nie wyklucza pełnego zaufania;
Wyklucza
Cytat
Piętnowanie a akceptacja tego, że takie rzeczy się po prostu zdarzały zawsze i będą zdarzać to dwie zupełnie różne rzeczy, a Ty próbujesz mi po raz kolejny wmówić, że ja pochwalam takie postawy;
Czemu Ty mi na siłe probouejsz wmówic ,że ja nie akceptuje czegoś? jeszcze raz czemu jak Ty mowisz ,ze nie pochwalasz zdrady bądź mordestwa jest ok a jak ja też tego nie pochwalam to jest to już nie akcepatacja ,że takie coś istnieje wytłumacz mi to ?
Cytat
Oczywiście, że idealistą i świadczą o tym Twoje wszystkie wypowiedzi, w których emanuje to jak bardzo nie potrafisz się z tym pogodzić, że ludzie zdradzają, nie szanują się, mordują, kradną itd.
Czyli pownienem pogodzić się ze zdradą żony a przejawem tego byłoby zosatnie przy niej tak? Bo odejście oznacza ,że nie akceptuje zdrady a przecież to ludzie jest .. więc zadam jeszcze raz to pytanie bo nie odpowiedzałes na nie : Czemu Ty odszedłeś ?
Aha i jak Ciebie okrdna bądź gorzej zabiją Ci kogoś bliskiego nie ruszy Cię to bardzo ?
Rozżalony, na każdym kroku to potwierdzasz właśnie tą nieprzejednaną postawą; prawdopodobnie nie potrafisz zaakceptować tego, że nie udało Ci się uratować małżeństwa; jesteś zawiedziony, pytanie tylko czy nią czy sobą; odpowiedz sobie sam na to pytanie;mnie ta wiedza do szczęścia nie jest potrzebna;
Cytat
Wyklucza
A możesz to rozwinąć? Bo ja kompletnie nie zauważam zależności między zaufaniem a realizmem.
Cytat
Czemu Ty mi na siłe probouejsz wmówic ,że ja nie akceptuje czegoś? jeszcze raz czemu jak Ty mowisz ,ze nie pochwalasz zdrady bądź mordestwa jest ok a jak ja też tego nie pochwalam to jest to już nie akcepatacja ,że takie coś istnieje wytłumacz mi to ?
Nie chciałbym Cię obrażać, ale chyba nie zrozumiałeś przekazu i poplątałeś wszystko; odpowiedź jest prosta gdybyś akceptował chociażby to ,że ludzie zdradzają, kłamią, manipulują to nie miałbyś problemu z przyjęciem tego do wiadomości; byłbyś jednym słowem realistą brałbyś pod uwagę, że takie rzeczy zwyczajnie się zdarzają i nazywa się to życie niezależnie od Twojej moralności, poglądów i zasad; dostrzegasz różnicę?
Cytat
Czyli pownienem pogodzić się ze zdradą żony a przejawem tego byłoby zosatnie przy niej tak?
A kto powiedział albo gdzie usłyszałeś, że przyjęcie do wiadomości, pogodzenie się z faktem czy też jego akceptacja=wybaczenie lub pozostanie w związku?
Cytat
Czemu Ty odszedłeś ?
Nie z powodu zdrady a postawy zdrajcy po, gdybyś doczytał to wiedziałbyś, że formalnie wówczas się nie rozwiodłem a wziąłem formalną separację; co było jednoznaczne z tym, że daję nam szansę; jednak nie chciała lub nie potrafiła z niej skorzystać; powody:brak wzięcia odpowiedzialności za swoje czyny; nieszczerość, nieautentyczność i brak inicjatywy w budowie relacji na nowo;
Cytat
Aha i jak Ciebie okrdna bądź gorzej zabiją Ci kogoś bliskiego nie ruszy Cię to bardzo ?
Naprawdę nie wiem skąd u Ciebie takie przeświadczenie i dlaczego utożsamiasz realizm z wypraniem z emocji czy też uczuć; TO NIE MA NIC WSPÓLNEGO!!!
brak wzięcia odpowiedzialności za swoje czyny; nieszczerość, nieautentyczność i brak inicjatywy w budowie relacji na nowo;
No widzisz u mnie było podbnie a ja nawet pod jednym dachem 2 lata bez separacji próbowałem to samo osignac tez z podobnym do Twojego skutkiem.
Dobra nie będę już dalej zaśmiecał wątku Cry...
mam wrażenie ,że mówimy o czym innym albo jak tam wolisz mało czy tam źle rozumiem.
Dodam tylko tak po chwili zastaanowienia i na zakończenie,że masz chyba problem z tym jak ktoś ma odmienne zdanie od Twojego.
Zauważyłem,że odrazu przechodzisz do ataku , zarzucasz adwersarzowi idealizmy brak zdrowego, realistycznego patrzenia na świat oraz brak przepracowania jak to Ty mówisz swojej zdrady czy w ogóle swoich bolączek i żali.
Ty po swoim przepracowaniu i odbyciu tej drogi krzyżowej wzrosłeś i jesteś obecnie na wyższym levelu świadomości jak sam mówisz a oponenci mogą co najwyżej próbować tam kiedyś dotrzeć. W samym tu tylko wątku idealizowanie i brak rozumienia świata zarzuciłeś Cry , Marcusowi i mnie a w innych watkach jest tego więcej. Zastanawiam sie kto tu ma większy problem ze sobą Ty czy Twoi adwersarze.
Teraz już na pewno kończę te dyskusję bez urazy oczywiście bo miło jest czasem podyskutować.
admiral
stwierdzenie faktu, który notabene jawnie potwierdzasz w swojej dyskusji to nie zarzut tym bardziej atak Panie kolego
To, że nie potrafisz go przyjąć do wiadomości to naprawdę nie jest mój problem; Dlaczego nie odpowiedziałeś na moje pytania?
Uciekasz od dyskusji powołując się i przywołując innych użytkowników; słabe to;to takie wołanie o pomoc; i o czym świadczy jak myślisz? Już samo stwierdzenie o użytkownikach "oponenci" mówi wiele o Tobie, ale też wiele wyjaśnia;Pozostań zatem w tym przeświadczeniu, że ja mam problem
poczciwy,
A teraz jeszcze zacząłeś łapać z słówka czy tam czepiać się ich.
Przywołałem tu innych nie w celu jakiegoś wołania o pomoc tylko w celu pokazania ,że tak a nie inaczej reagujesz jak inny użytkownik ( żeby już nie używać drażniących Ciebie słówek)
ma inne odmienne od Twojego zdanie.
Marcus sam do niego dołączył wtrącając jak sam napisał swoje 3 grosze i nie potrzebował do tego moich przywoływań.
NIe uciekam od dyskusji ani od pytań tylko jak już pisałem wyżej to wątek Cry i na pomocy dla Niej mamy się tu skupić a nie na udowanianiu jak bardzo idealizuje bądź nie otaczający mnie świat czy jak bardzo go nie rozumiem. To nie wątek o MNIE.
Jak naprawdę chcesz ode mnie tych odopwiedzi czy dalszej kontynuacji dyskusji możemy przejśc na priv nie zaśmiecając wątku Cry.
Choć szczerze wątpie czy dalsza dyskusja ma sens bo mam wrażenie ,że jesteś osobą ,która nie słucha opini różnych od Twoich a tylko kwitujesz je zarzutem o brak zrozumienia czy mylenia pojęć , co samo w sobie jest już obraźliwe ale tego nie chciałem głośno mówić. Ja ani przez moment nie zarzuciłem Tobie ,że czegoś nie rozumiesz czy mylisz. Mamy inne postrzeganie świata i na tym poprzestańmy , może to moje jest błędne jak mówisz. W przeciwieństwie do Ciebie ( takie mam wrażenie) ja dopuszcam taką ewetulaaność ,że się mylę
Zdrowia i pogody ducha życzę w Nowym Roku Tobie i wszystkim tutaj obecnym.
admiral,
A ja mam wrażenie, że zwyczajnie brakło Ci argumentów stąd ta ucieczka;
Przypominam jednocześnie, że to Ty mnie zaczepiłeś, zarzucając mi, że nie można kochać na pół gwizdka a realizm wyklucza zaufanie, powołując się na moją wypowiedź pod postem Cry; zachodzę w głowę gdzie to wyczytałeś lub skąd wzięła się taka interpretacja mojego posta;
Nie mogłem nie zareagować, bo taka recenzja trąci manipulacją i zniekształca mój przekaz;
Cytat
A teraz jeszcze zacząłeś łapać z słówka czy tam czepiać się ich.
Typowa reakcja na brak argumentów;
Cytat
Choć szczerze wątpie czy dalsza dyskusja ma sens bo mam wrażenie ,że jesteś osobą ,która nie słucha opini różnych od Twoich
Zgadzam się, masz wrażenie
Cytat
Mamy inne postrzeganie świata i na tym poprzestańmy , może to moje jest błędne jak mówisz
Z jednym się zgodzę, dyskusja odbiega od wątku autorki, dlatego proponuję ją przenieść do garażu. Zapraszam.
Cry... przeszłam i przechodzę to co Ty. Jedyna różnica jest taka że 3ci raz. Poczytaj sobie moje wpisy. Wiem co teraz przezywasz, co czujesz i żadne gadanie nie pomaga a najbardziej wkurzało mnie:zajmij się sobą, wyjdź z kolezankami i inne. Niestety musisz sama podjąć decyzję,słuchaj siebie. Jedyne co mogę powiedzieć po swoim przypadku to niech górę weźmie rozum. Ja 2 razy dałam szanse mężowi i zdarzył się 3 raz.mywlalam że skończę życie, bo jak żyć bez niego, samotna matka itd itp. Finalnie posłuchałam rozumu chociaż serce krwawiło, zlozylam pozew, kredytem splacilam mu dom. Był moment że miałam chwilę wątpliwości ale rozwialam ją jak zobaczyłam księcia w mieszkaniu gówniary. 14 grudnia wygrałam orzekanie o winie i alimenty na 1sprawie.jest mi ciężko patrzeć na te porywy miłości ex męża, wyjazdy z dziwką i inne. Dzieci są u neigo na 2 planie. Tak jak Ty początkowo darłam koty że nie wolno mu ich zabierać itd ale teraz on nawet nie chce ich zabierać, a rozjazd do nvih raz w tygodniu to mega wyczyn dla niego. Mimo zasadzonych weekendow w najbliższy już napisał że nie weźmie ich bo ma plany. Nie broń synowi, pozwól podjąć mu decyzję czy chce jechać do taty i nie nastawiaj. Niech jedzie to jego ojciec, najwyżej więcej nie pojedzie. Mnie też to boli i boję się i teoche zazdrosna ejstem że ta gówniara tatusia (14lat młodsza od niego) wkupi się w łaski synów ale nawet jeśli to wiem i Ty też wiedz że matka będzie matką zawsze i nikt i nic jej nie zastąpi. Jeśli mąż jest dobrym ojcem i krzywda się nie dzieje synowi to nie ma sensu. Ja się zgodziłam, jeśli będę widialaam że coś się dzieje będę interweniować lub jeśli synowie nie będą chcieli jechac to nie pojadą. A jestem policjantka z zawodu i wiem że nawet jeśli ma orzeczone weekendy i zabieranie ich, jeśli nie będą chcieli to wzywanie policji też nic nie da. Żaden policjant jelai dziecko powie, że niw chce jechać, siła dziecka ojcu nie wyda. Gdybyś chciała to odezwij się na priv. Ja dużo przepłakałam i nadal mi się to zdarza, myślałam o zemscie, utrudnieniu im ich cudownego związku, zylam informacjami co u męża ale to błędne koło. Nadal ruszają mnie plotki które docierają ale sama tłumaczę sobie że stali się, a życie po powrocie to koszar i wiem że sprawdzala bym mu tel, denerwowała się czemu ma dziś humor taki, czy ktoś się pojawił czy jestem wystarczająca. Za dużo. U mnie za dużo i mimo że szlag mię trafia na tą niesprawiedliwość to wiem, że nie ma to sensu. Nie warto poświęcać siebie. Skoro poszedł niech idzie. Nie dawaj szans, tak jak ja zmarnujesz kolejne lata.
Elizzza, tak strasznie mi przykro... Ja teraz dopiero trochę odzyskuję równowagę, odkąd nie mam z nim kontaktu, choć wiem, że już w przyszłym tygodniu będę musiała z nim się skontaktować. Ale też postanowiłam, że na razie nie muszę go widywać. Po prostu będę do niego pisać, bo nawet przez tel. nie chce mi się z nim gadać.
Masz rację, syn sam musi decydować. I tak też robi. Bardzo jest zamknięty w sobie, ale po prostu widać, że jest strasznie smutny. Tak mi go cholernie szkoda. No ale jakoś musimy to przetrwać.
Nowy Rok, nowy początek. I tego się trzymajmy.
Cry siedzę się że koleżanka Eliza opisała Ci swoją historię. Takie głupie pisanie o dawaniu szansy nie ma sensu. Charakteru nie zmienimy i już. Sama widzisz jak to u Elizy wygląda. Facet odleciał dla młodszej dupy i nikt ani nic nie zmieni jego decyzja. Dawanie szansy też jest bez sensu. Rozumiem jakiś wyskok po alko jeden raz, każdemu może się zdarzyć. U ciebie nie ma żadnych okoliczności łagodzących.
Nie wierzę w to że ludzie się zmieniają, przecież szon to charakter i już! Moja ex po dziś dzień twierdzi że lubi swojego ex kochanka bo ładnie mówi . Facet który nie trzeźwieje 30 lat, zero oferty, brzydki, staro wygląda. Jakbyście go zobaczyły to od razu w tył zwrot, no ale ex lubi jak facio gada
Cry... Ja mimo upływu pol roku też nadal nei jestem w stanie rozmawiać z mężem, rozumiem Cie chyba jak mlo kto. Nasz kontakt to messenger albo sms tylko w sprawie dzieci. Jak do nich przyjeżdżal to ja wychodziłam z domu jak dojeżdżał do domu i ja mu pisałam. Ze będę za 5 min a on miał wyjść. Nie widzialam go miesiącami ostatnio zbiłam się z nim na rozwodzie, gapilam się ukradkiem, patrzyłam jak wygląda itd to było silniejsze. Co do syna! Ja zapisalam sowich do psychologa, starszy syn jest smutny, zamknięty, czasem nerwowy na młodszym bracie się potrafi wyrzyc. Posłuchaj POWAŻNIE!!!! Nie wracaj w ramiona które cie skrzywdzily,stary robił to z premedytacją. Wrócicie miesiąc miody będzie albo nawet 3 ale to wraca do starych nawyków i będzie jak u mnie. Mój wytrwam za każdym razem 5lat i dziwka i tak 3 razy. Daj spokój odpuść. Siła nikogo nie trzymaj jakby mu zależało nie byłoby tej sytuacji,a widzę że on brnie dalej w mieszkanie z nią.. Daj spokój nie warto. Ja też beczę, też patrze na synów że łzami nie raz, borykam się ze wszystkim sama i jest w huj ciężko. Ale wiem jak by wyglądała kolejna szansa a ja psychicznie będę wrakiem, wariatka grzebiącą mu w telefonie a takiego życia nie chce. CRY błagam Cię płacz krzycz, jedz lody albo nie jedz, z brudu mieszkanie też zie nie zapadnie, odcierp tą żałobę i powoli zacznij planować co dalej. Ja sprzedaje dom, zmieniam miejsce życia, zaczęłam ćwiczyć, ubierać się tak jak chciałam a nie miałam czasu na zakupy itd chce czuć się atrakcyjnie i to pomaga! Puść gada niech idzie. Mnie przestalo przerażać bycie samą z dziećmi, też zobaczysz że się da i wcale nie ejst tak źle. Nie trać kolejnych lat życia! Nigdy nie będziesz już spokojna, pewna, stabilna... Ja zmykam po tych zdradach tak... Ciągle się starałam o niego, robiłam za służącą, zajmowałam się domem zbey się nie zmęczyl, pozwalałam na wyjazdy z kolegami żeby miał przestrzeń dla siebie żeby się nami nie zmęczyl i wiesz co... Gówno to dało. Ja czułam się jak opcja i jak widać byłam opcją. Boli ciebie i mnie też ale trudno. Będzie lepiej zobaczysz. Niech gad wy...la do szlaufa.
Eliza współczuję takiego gada. Co za koleś. Jednak to tylko potwierdza że charakteru nie zmienimy. Szkoda tylko pociech niestety. Ale tu tężnie martw sie6, bo dzieci mu kiedyś odpłacą za brak czasu. Wiem po sobie. Mój ojciec też taki szon był i dzięki niemu mi i rodzeństwu też w życiu dorosłym się nie ułożyło. Obecnie stary zablokowany, niech spada na drzewo. Twoje dzieci też tak będą miały. Jedynie współczuję im przyszłych relacji z kobietami.
Z poczucie własnej wartości też was rozumiem Cry i Eliza, bo mam to samo chociaż facet jestem, ale odbudowuje je. Potwierdzam że trzeba skupić się na sobie. Sport, zmiana miejsca zamieszkania czasami, hobby mile widziane.
Dzięki, te wszystkie historie dają dużo do myślenia... Choć zbyt dużo tego analizowania nie sprzyja dobremu samopoczuciu...
A na razie staram się żyć z dnia na dzień i cieszyć tym co mam.
Mam nadzieję, że ten rok będzie lepszy dla nas wszystkich.
Cry teraz Ci się wydaje że nie sprzyja to dobremu samopoczuciu, podobnie ma chyba Eliza. Z czasem zmienicie nastawienie. Moim zdaniem to dobra baza do czegoś nowego, bo nic gorszego już nie może nas spotkać. Ważny żeby etap żałoby minął. Nie chce prawić banałów. Przecież wasi ex to zwykłe odpady, aż o tylko tyle. Nie zazdroszczę obecnemu facetowi mojej ex, wręcz współczuję mu. Teraz on będzie musiał tych bzdur słychać. Mi jak ex wrzuca na całą rodzinę obecnie to zawsze śmieje się i mówię że po to właśnie z nią nie jestem gdyż nie mam Ochoty tego słuchać. Ja dużo bardziej zabolało, bo została porzucona chociaż zachowałem się dobrze. Wcześniej powiedziałem że w kwietniu wyprowadze się. Jak powiedziałem tak zrobiłem.
Hej, jutro mój adwokat składa pozew o alimenty. Powiedział mi, żeby nie mówić o tym mężowi. Czy to nie jest dziwne? Czy on nie powinien wiedzieć tego ode mnie? Co prawda zanim do niego dojdzie to pewnie miesiąc, dwa potrwa, ale naprawdę nie informuje się współmałżonka o czymś takim???
U ciebie to rozsądne. Niech wie że nie ma już żartów. Ja akurat wyprowadziłem się sam, nikt mnie nie zmuszał więc ogarnąłem temat kasy z ex i dogadałem się z nią. Z praktycznego punktu widzenia macie tylko jedną pociechę więc nie powinno to być dla niego obciążenie.
Hej, jutro mój adwokat składa pozew o alimenty. Powiedział mi, żeby nie mówić o tym mężowi. Czy to nie jest dziwne? Czy on nie powinien wiedzieć tego ode mnie? Co prawda zanim do niego dojdzie to pewnie miesiąc, dwa potrwa, ale naprawdę nie informuje się współmałżonka o czymś takim???
Zaczynacie wojnę a czy w czasie wojny informuje się wroga o swoich planach ?
Tomek, ja z nim nie rozmawiam i rozmawiać nie będę, więc nie ma mowy o żadnym "dogadaniu się"
Pit, no może i się nie informuje, ale tak jakoś dziwnie, mimo wszystko. Poza tym ten mój adwokat na mnie nakrzyczał, że się czepiam i że nie mam do niego zaufania, a to on podpisuje pozew i za to odpowiada, a nie ja. Dziwne... Ja po prostu nie chcę, żeby nieprawdę tam wypisywał, bo ja nie będę kłamać w sądzie. Prawda jest wystarczająco obciążająca... Ale ta rozprawa o alimenty to podobno dopiero za ok.pół roku, to może zmienię zdanie do tego czasu
Cry, moze adwokatowi chodzi o to, ze jak powiesz mezowi o pozwie to nie bedzie odbieral wezwania? Z drugiej strony dziwny ten Twoj adwokat, krzyczacy na klienta. Moja Pani adwokat tez mi rozne opcje,, lepsze" proponowala ale po moich argumentach np. Podatkowych proponowala alternatywne rozwiazania. Zreszta ja przed spotkaniem z nia wysylalam maila na czym mi zalezy, z czego moge zrezygnowac. Później telefon a na sanym koncu to ona negocjuje z adwokatem meza, zeby tej wojny w sadzie jednak nie bylo ale co z tego wyjdzie to zobaczymy jak dostane pozew. A tak z ciekawości to Twoj mąż po wyprowadzce nie placi nic na dziecko z własnej woli?
Cry właśnie mnie to też interesuje, bo ja od momentu wyprowadzki od niej place regularnie na młodych. Nawet 3 tygodnie na wakacjach razem byliśmy, oczywiście biorę ich, czyli dochodzą koszty jedzenia i czasami coś extra kupię.
Nawet mu to do głowy nie przyszło, bo on buja w chmurach przecież! Proponował, że przyjdzie nam chleb lub pizzę upiec, a raz pod drzwiami zostawił produkty chem.(pisałam już wcześniej). Moja reakcja -oczywiście negatywna! A jak miałam te oświadczenia przygotowane: jedno, że zdradził i ponosi winę za rozkład małżeństw, a drugie, że będzie wpłacał na dziecko. Jak przeczytał pierwsze, to się wk* i już drugiego nie przeczytał. Więc finalnie nic nie podpisał, a ja go ponownie wyrzuciłam za drzwi
Nie wiem czemu, ale dziś jestem w dobrym humorze! Na wczorajszej grupie wsparcia było bardzo wesoło
Cry to faktycznie wesoło macie z poetą. Jednak marzyciel nie wziął wszystkich opcji pod uwagę. Albo może to ja jestem jakiś inny facet . Często zdarza mi się po szkole zabrać dzieciaki do siebie na obiad jak mam czas. Czyli już masz odpowiedź czemu powinna być droga służbowa. Satysfakcja gwarantowana .
Trzymam kciuki oby tak było, choć nie będę też kłamać że prawda wystarczy. W sądzie chodzi głównie o materiał dowodowy i szczęście do sędziego. Sprawa w sądzie to wielki stres, tam często pełnomocnicy nakręcają emocje, bo poprzez emocje najłatwiej manipulować stroną.
W tym " teatrze" scenariusze są różne w zależności od gry aktorów
Kiedyś też często zachowywałem się naiwnie, chyba właśnie przez to że mierzyłem ludzi swoją miarą, dopiero najlepsza nauka, czyli przekonanie się "na własnej skórze" przekonałem się że jest to niezdrowe przekonanie.
Zanim się ogarnąłem cały mój dotychczasowy świat rozsypał się, na tych ruinach postawiłem coś nowego. Mój nowy świat nie jest idealny i nawet nie chcę aby był idealny ale jest mój.
"Poznanie innych i poznanie siebie to zwycięstwo bez ryzyka. Poznanie otoczenia i poznanie sytuacji to zwycięstwo całkowite" - "Sztuka wojny"
P.S.
Dla zainteresowanych, można zostać "osobą zaufania" chodzić na rozprawy i zobaczyć jak to wygląda https://wokandaobywatelska.pl/
Słuchajcie, a może byśmy zorganizowali taką stacjonarną grupę wsparcia? Jednym z moich postanowień noworocznych to poznawać nowych ludzi i więcej wychodzić z domu
Jeśli ktoś jest w Warszawie i miałby ochotę, proszę o info na priv.
Cry uważaj bo teraz będziesz miała duży odzew . Wychodzenie do ludzi ok. Ale jestem ostrożny. Od kwietnia jestem sam. Raz tylko ze znajomą spotkałem się na kawę. Jest opcja ciągnąć to, ale nie czuje na razie potrzeby spotykania się z nikim. Szczególnie do 31 stycznia. Psychologowie radzą rok przerwy sobie zrobić od związków. Wiadomo że teraz nie szukasz, ale warto o tym pamiętać.
Tomek, o jakich związkach Ty do mnie piszesz? Ja już miałam związek, bardzo długi i wystarczy Zupełnie nie miałam tego na myśli.
Teraz to ja stawiam przede wszystkim na związek z sobą samą
Cry może zostałem źle zrozumiany . Wiadomo że to nie ten czas. Ja tam na szczęście wypełniony mam czas wolny. W razie w znajomi czy przyjaciele pomogą, co mnie cieszy . Mam znajomą stąd która nawet proponowała kawę ale nie chce mi się na razie spotykać. Oczywiście nie neguje jak ktoś ma ochotę z kimś pogadać w 4 oczy.
Cry, bardzo podoba mi się Twoje postanowienie. Jestem jak najbardziej za poznawaniem nowych ludzi. Niestety ja jestem z małym dzieckiem, wiec nie jest mi to za czesto dane a w wiekszosci wypadkow i tak sie konczy, ze ide na kawe z moim maluchem. Taka grupa wsparcia to super sprawa aby pogadac z kims o podobnych doswiadczeniach bo nie mozna kolezanek zameczyc tematem swoich zdradzanych historii. Kilka lat temu moja znajoma zostala zdradzona i na każdym spotkaniu wylewala swoje zale, w koncu ograniczylam kontakt po jakims roku bo zle sie czulam po takim spotkaniu. Teraz pewnie bylabym bardziej wyrozumiala, chociaz po tym doswiadczeniu z kolezanka ja moje żale wylalam psychologowi i nie oobciazalam znajomych. Tomek, jak nie ma ochoty na spotkania, randki to jego wybor i potrzeby i to jak najbardziej ok, ale z doswiadczenia moich znajonych widze, ze z perspektywy czasu żałują nie cieszyli sie szybciej zyciem. Jedna kolezanka po 4 latach pierwszy raz sie umowila z kolega i to nie na randke tylko kajaki. A jednav 8 lat po rozwodzie zyje ciagle zyciem ex i jego kochanki. Cry, gdybys byla na Śląsku to zapraszam na kawe, pewnie w towarzystwie kilkumiesiecznego przystojniaka
Cry ja jestem z okolic Warszawy, ale pracuje w Wawie więc chętnie się spotkam pogadać. Jeśli byś miała chęć zapraszam i może nawet z chłopakami na jakieś trampoliny neich oni skaczą a my pogadamy.
Jestem świeżo po rozwodzie i mogę Ci coś doradzić. Po tym co przeczytałam to zmieniłabym adwokata albo opierniczyla, pamiętaj jedno!!! Nawet jeśli adwokat ma już Twoje pełnomocnictwo i za Ciebie podpisuje dokumenty to za ich treść odpowiedzialnośc ponosisz TY i CIEBIE będzie z tego rozliczał sędzia. Żadne krzyki, fochy pamiętał że TY im qwa płacisz i TY masz decydujący głos! Złożył papiery o alimenty, a rozwód? O zabezpieczenie wystąpiłaś? Jeśli tak to zabezpieczenie w ciągu ok.1-2 miesiecy dostaniesz, tak ja miałam chociaż w Wawie kolejki są meeega! A czy chcesz uprzedzać męża to już Twoja decyzja, może jak powiedz to zrozumie że skończyła się zabawa. A co do randek,wyjsc.. Ah... Mam podobnie Cry jak Ty. Nie jestem w stanie narazie, 2 razy dalam się namówić na kawe znajomym i nie mogłam się doczekać końca, momentami wyłączałam się... To nie czas, głową jest zupełnie gdzie indziej. U mnie od wykrycia do rozwodu minęło tylko albo aż 6miesiecy(sprawa była szynko bo wniosłam o zabezpieczenie kontaktów i szybko termin wyznaczyli, ale sędzia taki mi mega trafił że zakończył na 1 rozprawie widzenie, winę męża, alimenty) to nadal nie umiem i nie jestem gotowa na coś nowego, nadal żyje życiem byłego męża i tej gówniary. A rozprawa... To takie nerwy ze nie da sie opisać tego, ja miałam wrażenie że stoję obok jako obserwator, łzy poleciały dopiero jak wyrok ogłaszał sąd i 2 dni zajęło mi dojście do siebie. A Mecenas... Ma nie podsycać emocje i nerwy a je gasić, wyciszać inaczej w sądzie źle to wygląda.
Hej, mam pytanko w sprawie terminów warszawskich. Otóż wreszcie adwokat złożył pozew o alimenty, dokładnie w piątek 13-go i napisał mi, że mąż to dostanie dopiero za 3-4 mies. Czy to możliwe??? Dlaczego tak długo to trwa? A mąż ma ten adres zamieszkania na pewno na 3 mies., a potem być może się znów przeprowadzi i co wtedy? Ktoś z W-wy może mi podpowie...
Podobnie ma Cry. Przecież to jakaś parodia faceta jest, śmiech na sali, karykatura. To co my którzy robimy wszystko w domu sami jesteśmy dziwni? Dziwni bo poświęcamy swój czas żeby rodzinie było lepiej. Wiadomo może romantyczne to nie jest, ale z praktycznego punktu widzenia docenia się to jak zabraknie. Dużo pieniędzy oszczędzamy, no ale nie dajemy tyle emocji co niedojrzały Piotruś Pan. No bo on to jest gość i jeszcze poszkodowany przez życie, bo mało czasu mu poświęcacie, bo się czepiacie, jakim prawem i tak w nieskończoność.
Drogie panie patrząc na to z boku słabo jakoś wygląda.
Z okazji Świąt życzę przede wszystkim duuuużo spokoju, ale i pogody ducha, mimo wszystko.
Pozdrawiam Was świątecznie,
Cry
wzajemnie Tobie ale też wszystkim innym tutaj również
Zdrowych Wesołych i Pogodnych Świąt Bożego Narodzenia.
Odejść też można z klasą a można jak ostatni ciul.
Ba choć może dziwnie to zabrzmi to nawet zdrada ma różne stopnie kurestwa czy tam skurwysyństwa w sobie.
Odnośnie romantixa twojego widzisz ile jego słowa są warte skoro z panienką już zamieszkał. Silnie emocjonalnie popłynął niestety to gorsza opcja dla ciebie.
Moim zdaniem z rozwodem lepiej zaczekać żeby kurz opadł. Widzę to u siebie, bo za miesiąc mam sprawę ale traktuje to bardziej jako formalność. Chociaż ex jakby mogła to by mnie udusiła , ale co ja jej mogę poradzić na to? Przecież ma jakiegoś gacha z którym sobie życie układa. Z resztą od kwietnia to już druga gałęz. Mi tam żal faceta, ale skoro chce to niech wiąże się z nią na stałe.
Myślę że powinnaś mieć moje nastawienie, bo jesteś naprawdę fajna kobieta z tego co piszesz. Wiem że monotematyczny jestem, ale wielu facetów marzy o takiej kobiecie. Jesteś zaradna, inteligentna, wszystko za niego robiłaś i widzisz jak Ci się odwdzięczył. Wręcz to jego strata, a nie twoja. Tak naprawdę mało co się w Twoim życiu zmieni. Nawet na plus, bo duży dzidziuś już nie będzie poszkodowany. Najwyraźniej od lubi związki na odległość które w praktyce nie sprawdzają się. Wiem bo pochodzę ze środowiska kierowców ciężarówek i odsetek rozwodów duży wśród znajomych. Wiadomo jak faceta nie ma w domu to sąsiad zawsze pomoże .
Cytat
To rodzaj zemsty? Małostkowe to... zastanów się komu na złość zrobisz? Jemu czy dzieciom? Rozumiem, że targają Tobą silne emocje, ale nie rozumiem wplątywania w to dzieci;
Dojrzałość polega na tym, że chroni się bezbronne istoty jakimi są dzieci przed konfliktem dorosłych; pytanie tylko kogo i przed czym Ty chcesz chronić? Dzieci? Siebie?
Na to co one będą oglądać i słyszeć u niego nie masz wpływu; natomiast na to jak Ty będziesz reagować i owszem; i na tym się skup; rób swoje i nie oglądaj się na niego; swoich nieodpowiedzialnych zachowań również przed dziećmi konsekwencje będzie ponosić on sam; wcześniej czy później;
sorki, ale dostrzegam w Twoim zachowaniu klasyczne odgrywanie się skrzywdzonej kobiety na facecie przy pomocy dzieci i taki jest mój odbiór; opamiętaj się! Wyjdź w końcu z wygodnej roli ofiary i zacznij zachowywać się jak odpowiedzialna, silna kobieta a przede wszystkim matka; chyba, że chcesz być dokładnie taka sama jak on;
Po prostu nie znajduję żadnych rozsądnych argumentów takiego postępowania;
Poczciwy, poza tym, syn to nie malutkie dziecko, był świadkiem awantury, wie o co chodzi, nie będę go do niczego zmuszać jak nie będzie sam chciał. A to ja mu przypominam, żeby się z ojcem umówił, bo ojciec na pewno bardzo za nim tęskni, żeby ojcu odpisał...i cały czas mu powtarzam, że ojciec nie przestał go kochać mimo takiego zachowania wobec mnie.
Swoją drogą ciekawa nazwa flama tej adoratorki. Moim zdaniem powinnaś za niedługo śmiać się z całej tej sytuacji, nabrać większego dystansu, czas zrobi swoje. Na szczęście nerwica czy depresja ominęła cię więc powinno się ułożyć wszystko dobrze. Jak nie macie podziału majątku to rozwód powinien gładko pójść. Niech Flama nim się zajmie żeby nie czuł się odtrącony, chociaż nie powinien jeśli Flama nie ma dzieci .
A to że syn będzie miał problemy w relacjach damsko-męskich w przyszłości to mam świadomość. Ja robię co mogę, ale myślę, że niestety mąż stracił autorytet w oczach synka i na to już nic nie mogę poradzić.
Ale jak człowiek młody i zakochany, to głupi. My mieliśmy nawet dwa śluby i dwa wesela, w Polsce i w jego kraju, w czerwcu i sierpniu. I po co to wszystko?!
Cytat
E tam zaraz głupi, może ja jestem starej daty i romantyk ale dla mnie instytyucja małżeńska jest czymś dumnym, nobliwym ,dystyngowanym czymś wyższego rzędu. Wiem ,że dla niektórych to tylko papierek i że są super pary , kochające się z wieloletnim stażem bez małżeństwa. Dla mnie jednak brzmią dumnie zwroty "moja żona" "mój mąż" ... bo żona czy mąż to świętość szkoda,że nie dla wszystkich np. dla mojej żony
Ps. Kiedyś nawet mafiozi mieli w kodeksie ,że nie tyka się cudzych żon bo to świętość. A niby to ludzie z niską moralnością.
Admiral, to ja też starej daty jestem...i po prostu tak jest cholernie przykro, że osoba, z którą się to życie dzieliło przez taki długi czas, tak naprawdę miała ten związek głęboko gdzieś Tak trudno to zrozumieć...
Cytat
Tak trudno Ci to zrozumieć, bo dalej nie wyszłaś z idealizacji; każdy z nas w niej tkwił; ale zastanów się nie prościej żyć na podstawie realnych przekonań? wówczas wszystkie niepowodzenia bolą zdecydowanie mniej bo brało się je pod uwagę; na tym właśnie polega realizm; miłość nie jest dana raz na zawsze; jest aktem woli i dopóki ktoś z własnej nieprzymuszonej woli chce nam ją ofiarować to świetnie,czerpmy z tego, jeśli jednak uzna, że już nie chce to powinniśmy umieć przyjąć to z pokorą i klasą oczywiście trochę przy tym cierpiąc; nikt nie mówi, że trzeba być wypranym z uczuć; innym tematem pozostaje sposób zmiany partnerów przez zdrajców, ale po prostu takie jest życie; wpływ mamy tylko na siebie i pewni możemy być tylko własnych przekonań, choć też nie zawsze. Warto wbić sobie to do głowy;
zgoda ,że idealizcja szczególnie partnera może dporowadzić do dużego większego rozczarowania i bólu przy zdradzie czy odejściu , jednakże nie można kochać na pół gwizdka majac gdzies tam z tyłu głowy ,że partner może nas zdradzić czy odejśc. Bo wtedy nigdy nie będziemy w 100% pewni czy to nasze niepełne zaangażowanie nie było powodem złej relacji.
Poza tym często związek to nie tylko relacja dwójga ludzi są tu też dzieci i wybacz ale ja nie mogę pojąć i nie pojmę jak matka np. może dla motyli w brzuszku zburzyć cały śwait takej małej niewinnej istocie. Istocie dla której w pierwszych latach życia jest bogiem.
Ok relatywizm w życiu jest dobry, pomaga lepiej rozumieć świat, łatwiej dzieki niemu znosić porażki jak zresztą piszesz ale związek powinien w głównej mierze opierać sie na zaufaniu to klucz do jego sukcesu a zaufanie i relatywizm się jednak trochę kłócą ze sobą.
Piszesz " trochę cierpieć" ale jeśli kochałeś i ufałeś
na maxa ciężko jest nie cierpić przy zdradzie czy odejściu na maxa a tylko trochę.
Cytat
Bo po prostu Twój umysł nie chce przyjąć prawdy tzn rzeczywistości ,że istnieje natura która rządzi się regułami, które nie mają nic wspólnego z empatią, etyką .
Instynkty, popędy mają głęboko gdzieś co czuje druga osoba.
Natura pozwala na prokreację poprzez przyjemność a przyjemność jest jedynym silnym "motorem" nakręcającym ten świat.
To że nie chcesz pojąc a bardziej przyjąć rzeczywistość to Twój problem albo z nim zostaniesz albo pogodzisz się z tym i przestaniesz cierpieć.
Godzenie się z rzeczywistością to jedyna droga choć nieprzyjemna do poznania prawdy i zakończenia cierpienia.
Każda zmiana niesie za sobą dyskomfort bo prawda zmienia nasze niezdrowe przekonania.
Przekonania o nas samych jak również o świecie i regułach działających w świecie zewnętrznym.
P.S.
Zaklinanie rzeczywistości nie pomoże dzieciakom w trudnej sytuacji, tylko stabilny i rzeczowy rodzic, który pokaże dziecku jak dbać o siebie i kochać się oraz uczuć się siebie codziennie a tym samym wykreuje zdrowo dojrzałego człowieka (nieidealnego), znającego swoją wartość bez udziału świata zewnętrznego.
Cytat
Jedno z drugim się wcale nie wyklucza; można kochać zdrowo, zaangażować się, ufać na maksa, (zresztą związek bez zaufania kompletnie nie ma sensu) i realnie patrzeć na życie; wystarczy po prostu przyjąć, że nic nie trwa wiecznie, ludzie się zmieniają, ewoluują; docenić to, ale i przyjąć, że jutro możemy obudzić się w innym świecie; podstawą tego jest poczucie własnej sprawczości i nieuzależnianie szczęścia od czynników zewnętrznych; wówczas największe tąpnięcie nie jest w stanie nas złamać;
Większość tragedii w relacjach międzyludzkich wynika z różnych wyobrażeń partnerów na temat życia; braku lub słabej komunikacji, uzależnienia własnego szczęścia od czynników zewnętrznych, najczęściej drugiej osoby; oczywiście podłoża takiego stanu rzeczy mogą być bardzo różne i złożone jak np zaburzenia osobowości wynikające z rodziny pochodzenia, choroby psychiczne itd, ale to temat na inną dyskusje; w Nowym Roku życzę każdemu odnalezienia siebie;
Cytat
Ta sama natura ludzka każe matce chronić swoje potomstwo ...gdzie jest wtedy ta natura gdy matka idze w tango mając w dooopie co jaki będzie los dzieci. To pwoedz ,która natura jest mocniejsza ta ,która ma chronić potomstwo czy ta którą rządzi chuć ?
Zdaję spbie sprawę ,że są ludzie co mają gdzieś empatie czy etykę ale to ,że tego nie popeiram i kurestwo nazwę kurestwem pod kaza szerokościa geograficzną. Równie dobrze można się godzić ,że istnieja mordererstwa czy gwałty i nie reagować jak je widzimy bo przecież tak już jest i tyle ...taka natura ludzka ...
Posiadanie własnych zasad ,reguł i prawd nie oznacza wcale ,że ktoś nie godzi się z rzeczywsitością.
Mam zatem rozumieć ,że w nowym związku nie zaangażujesz sie na 100% i nie zaufasz a w razie zdrady będziesz mial to w doopie??
Z jeden strony krytykujecie zdradę, kłamstwo obłudę itp. a z drugiej mówicie ,że tak juz jest i tyle. I jak ktoś tego nie rozumie to żyje życzeniowo. A może własnie jako społecześtwo takimi pogądami ,że jest jak jest i nic sie nie da zrobić zaniżyliśmy dzisiejsze standardy honoru, kultury, etyki i empatii . Popieramy bylejakośc i tego uczymy kolejne pokolenia.
Ps. Taki cytat dośc znany :
Aby zło zatriumfowało, wystarczy, by dobry człowiek niczego nie robił.
Edmund Burke
Cytat
Poczciwy czytałem Twoją hisotrię i z tego co pamiętam odeszłeś od żony ... jesteś teraz z kimś jeśli można wiedzieć?
Cytat
Nie, nie jestem. Ponieważ jestem szczęśliwy sam ze sobą; byłem z kimś jakiś czas, ale już nie jestem i to był mój i tylko mój świadomy wybór; i nie dlatego, że nie mogłem zaufać czy dać czegoś od siebie; po prostu wiem dziś czego chcę a czego nie; tyle;
Cytat
Jesteś na tym portalu raptem kilka miesięcy; co daje duże prawdopodobieństwo, że jesteś na początku swojej krzyżowej drogi; życzę Ci abyś za kilka lat śmiał się sam z tego co piszesz;co wskazywało9by, że wykonałeś kawał ciężkiej i dobrej roboty; reguł i zasad w to nie mieszaj; właśnie dlatego, że one są Twoje, niczyje inne; ale wymagasz aby każdy żył zgodnie z nimi; widzisz a realista ma swoje reguły i zasady, ale w odróżnieniu dopuszcza do siebie myśl, że nie każdy się do nich dostosowuje i zwyczajnie ma takie prawo; każdy żyje jak chce, zgodnie z własnymi przekonaniami a jeśli coś komuś nie pasuje to zwyczajnie z tej relacji sie ewakuuje;
a teraz to co napisałem powyżej zastosuję do swojej sytuacji żeby Ci to jaśniej zobrazować; nie jestem z kobietą, z która byłem, a która była piękna, inteligentna, bogata, z własnym "M", dobrą pracą ,wysportowana, młodsza wyrozumiała, uśmiechnięta, z poczuciem humoru, zaangażowana itd po prostu ktoś powiedziałby ideał kobiety, ale nie dla mnie (dziś nie dla mnie!) z prostego powodu, byliśmy na zupełnie innym levelu świadomości, siebie, życia i to powodowało bylejakośc tej relacji a ja już bylejakości nie chcę, nie potrzebuję; I to był mój świadomy wybór!
Cytat
Ta którą włącza natura, matka mając małe dziecko jest pod wpływem hormonów które nakazują opiekę. Z czasem zanikają
i przewagę ma naturalna chuć.
Chuć może tylko "pokonać" świadomość, której mało kto używa
Cytat
Bo zdrada jest początkiem czegoś nowego, człowiek zdradzony ma szansę ale czy z niej skorzysta to jego wybór, można żyć w "cyklu bycia ofiarą" lub zauważyć że można żyć inaczej, moim zdaniem lepiej.
Cytat
Ja całkowicie rozumiem, dlatego powtarzam jesteśmy zwierzętami, którym tylko zdaje się że mają kontrolę, jednak przyjemność na pierwszym miejscu.
P.S.
Moim życzeniem aby na oktoberfestcie z piersi barmanek płynęło piwo
Jeszcze z tą naturą doprecyzuję że trochę "przeinaczasz" fakty
bo nie o chuć w głównej mierze chodzi ale o silnego faceta,który gwarantuje opiekę nad dzieciakami, tylko natura nie zmieniła się od tysiąca lat a warunki życia tak. Jeśli silny facet daje silne emocje, to do podświadomości oznacza to siłę i wtedy pojawia się podniecenie aby przytrzymać "samca"
Żona przydeptanego przez mamuta jaskiniowca aby przeżyć musiała coś zrobić aby szybko złapać "nowy towar" jak myślisz czego wtedy użyła ?
I w której osoby promujące relatywizm moralny i brak (poza swoimi i dotyczącymi tylko ich) zasad współżycia społeczeństw ludzkich - sama złapały się w swoje ,,sidła".
Bowiem jeżeli na temat spojrzeć szerzej niż tylko na zdradę, to wg nich wychodzi, iż wszystko co jest dobre dla danej osoby, ma prawo być realizowane.
A więc można kraść, oszukiwać, kłamać, mordować, a nie tylko cudzołożyć.
Więc jakim prawem krytykują zdrajców?
Tymczasem przecież w tej przywoływanej tu ,,naturze" osobnik naruszający zasady danej grupy jest z niej ELIMINOWANY..
Bowiem w żadnej społeczności nie znajdzie uznania EGOISTA/EGOCENTRYK. GDYŻ JEST DLA TEJ SPOŁECZNOŚCI ŚMIERTELNYM ZAGROŻENIEM, bo swoim postępowaniem doprowadza do jej DEZINTEGRACJI.
I to właśnie TO, ta dezintegracja społeczeństw, ,,stoi" u podstaw tej ,,promocji" ,,samorealizacji".
Przywołam przykład ,,brzozowej miotły", którą można tylko wtedy złamać, gdy się ją rozplecie na pojedyncze gałązki.
I de facto ten relatywizm moralny/etyczny właśnie temu ma służyć - ,,rozpleceniu" tej ,,miotły".
Do stworzenia całkowicie nieuporządkowanej ,,masy" ludzkiej, nie mającej żadnych, poza indywidualnymi, ZASAD MORALNYCH I ETYCZNYCH, rządzonej przez ,,lepiej wiedzących" zgodnie z ordynarnie rozumianym darwinizmem.
A ,,chuć" nie jest nawet pierwotną potrzebą człowieka, a czymś w rodzaju ,,premii", aby została zapewniona ciągłość gatunkowa.
Pisanie o ,,zupełnie innym levelu świadomości" to przecież po bliższemu przyjrzeniu się, nic innego jak tylko zakamuflowanie swojego EGOIZMU/EGOCENTRYZMU.
.......
-cytat-
,,przydeptanego przez mamuta jaskiniowca" :
ŻYŁA W SPOŁECZNOŚCI, która zgodnie z swoimi zasadami (a trochę o tym wiemy) nie zostawiła by jej na pastwę losu.
Tak jak stada zwierząt nie zostawiają na pastwę losu swoich seniorów.
To wszystko co napisałeś jest prawdą i nikt tego nie neguje; tylko...co to ma wspólnego z realizmem, o którym rozgorzała dyskusja? Więc Twoje 3 grosze są owszem cenne, ale chyba niekoniecznie koreluje z tematem poruszanym; bowiem,nie zauważyłem aby ktoś w jakimś stopniu z przedmówców próbował pochwalać zdrajców, złodziei czy morderców za ich czyny albo ich usprawiedliwiać; mylisz kwestie i to najprawdopodobniej jest związane z Twoją niezaleczoną raną, którą co jakiś czas posypujesz solą; stąd ten fanatyzm, który uzewnętrzniasz tutaj na forum; efekt jest taki, że odlatujesz i próbujesz wmawiać innym jakieś postawy i działania, których nie zauważa nikt poza Tobą; inny tzw wyższy level świadomości to nic innego jak postawa pozbawiona idealizmu, mrzonek, ułudy, iluzji i różowych okularów;to twarde stąpanie po ziemi; wobec tego wytłumacz mi proszę jakie konotacje ma to z nietolerowaniem innych postaw czy też poglądów i zachowań, którymi charakteryzuje się egocentryzm czy też egoizm? tylko człowiek przepełniony ogromnym żalem i fanatyzmem mógł dostrzec podobieństwa;
P.S. Czytając 90% Twoich komentarzy można odnieść wrażenie graniczące z pewnością, że to wręcz Ty fanatycznie próbujesz forsować tylko jeden wg Ciebie prawdziwy pogląd projektując jednocześnie na innych swoje niepożądane zachowania i wykazując niejednokrotnie stan wywołany dysonansem poznawczym ; to smutne, szkoda, że nie dostrzegasz w całej tej nieobliczalności, że głownie dla Ciebie;
Cytat
No i ok można być szczesliwym będąc samemu inna sprawa czy rzeczywiście to nie strach Tobą kieruje i to może Ty jednak nie przepracowałeś tego czy owego i nie przeszedłes tej drogi krzyżowej o której mówisz ale to zostawmy wierze ,że to w pełni świadomy wybór.
Ja jednak uważam ,że decydując sie na bycie w związku trzeba zaufać drugiej osobie o ile to ma byc prawdziwy związek i wtedy siłą rzeczy oddajemy częsc naszego szczęscia i sprawczości w cudze ręcę. Jak się tego boimy albo uważamy ,że tylko sami ze sobą możemy być szczęśliwi pozostajemy singlem.
Cytat
Jeśli to mam odbierać jako jesteś tu krótko więc gówno wiesz o zdradzie i w ogóle o życiu a czyjąś wiedzę opierasz na stażu tutaj to nie czytaj dalej bo nie ma sensu.
A jeśli jendak nie to miałeś na myśli to powiem tak mam 43 lata duzo i mało cos tam w życiu przeżyłem. Jestem ponad 2 lata od godziny zero a to ,że dopiero teraz zdecydowałem się na rozwód jest między innym spowodowe tym ,że złamałem swoje zasady i żałuję tego bo ten ktoś dla którego to zrobiłem na to nie zasługuje.
Cytat
Pokaż mi proszę gdzie wymagam żeby każdy żył zgodnie z nimi? Pisałem tylko,że nie moge pojąć pewnych zachowań ludzkich i się na nie nie godzę i na tyle na ile mogę je piętnuje. Jak zresztą widać nie tylko ja bo całe społeczeństwa pietnują morderstwa, gwałty kradzieże itp. ba w innych kultruach mocniej jest też pietnowana i karana jzdrada - śmiercią. Wiesz o ile byłoby mniej zdrad w naszej kulturze gdyby karano ją śmiercią ? ( nie mówię, że to popieram choć mówi się ,że zdrada jest jak zabójstwo ). To jak jednak żyjesz w tych zachodnich społeczeństwach to jednak mimo swojego relatywizmu musisz przestrzegać pewnych reguł.
Cytat
Już pomine wsopmnie wyżej normy prawne ,któych ten realista musi przestrzegać bo pójdzie siedzieć albo musi się ewakuować na bezludna wyspę
CZyli reguły i zasady tego realisty( nie wiem czy siebie masz na myśli czy Pita ?) są ok a moje już nie ? No i widzisz ja akceptuje ,że moja żona ma w dooopie wiernośc , szacunek czy inne moję wartości ( w końcu nie zabiłem jej za zdradę ba jeszcze mieszkamy razem) ale własnie daltego się rozwodzę czy tam jak to mówisz ewakuuje ze związku to jestem realista czy tym życzeniowym idealistą ?
A może skoro ja jestem tym życzenowcem to powinienem z nią zostać w końcu te moje reguły sa tak oderwane od realności ? Tylko powiedz mi czemu Ty odszedłes od żony bo z tego co czytałem właśnie zdrady nie mogłes zaakceptować.
Cytat
To mam rozumieć jest o tej nowej kobiecie nie o żonie?
To wytłumacz mi co się kryje pod tym " inny level świadomości, siebie, życia" czy to nie aby właśnie Twoje reguły i zasady , które nie będąc kompatybilne z jej levelem świadomości powodowały tę bylejakość. Bo koniec konców mam wrażenie ,że wychodzi na to samo.
Cytat
Masz na to jakieś badania ,statystyki,że zarzucasz wszsytkim bazowanie tylko na pierwotnych instynktach?
Cytat
No i dlaetgo w efekcie zdrady żony zasadziłem jej kopa i mam nadzije na nowe czy lepsze raczej tak bo z nia juz sie nic ratować nie dało... ale czytając Ciebie to chyba źle zrobiłem bo skoro wiem ,że zdrada istnieje i ludzie zdradzaja to w kolejnym związku mogę spodziewać sie tylko tego samego. A jak będę oczekiwał wierności to jestem życzeniwoym głupcem, więc może powinienem zrozumieć zdradzającą żonke ,że kierowały nią wspomniane przez Ciebie pierwotne instynkty i kupić jej jeszcze kwiaty bo nauczyła mnie życia
Cytat
No to wytłumacz mi fenomen mojej niewiernej bo skoro znalazła w kochanku tego przysłowiowego silnego samca alfa
czemu do niego nie odeszła tylko została ze mną i na siłę muszę ją wykopywać z życia? I dodam ,że dziecko to my mamy dorosłe i już ma własną rodzinę więc nie o lepszą opieke nad dzieckiem mojej żonie chodziło ani też dziecko nie było przeszkodą w odejściu .
I nie mieszaj w to jakiś jaskniowców bo nimi inne instynkty kierowały za dużo sie naogoladałęs tych" fachowców" od samców alfa na youtubie... oni to mieli laski ale na pornhubie i innych youpornach a kreują sie na podrywaczy ...
Cytat
Cytat
W punkt MarcusM dodam tylko,że właśnie KGB w czasach zimnej wojny opracowywało plan chyba nawet częściowo go wprowadzało w życie aby w kulturze zachodu rozpasać te zasady moralne i etyczne osłabiając tym samym zachodnie społeczeństwa.
krótko, bo mylisz światopoglądy, postawy z regułami i zasadami;
Cytat
Myślę, że to już wyczerpująco wyjaśniłem w poprzednim moim wpisie;
Cytat
Widzisz i to jest sedno tego dlaczego tak się czujesz skoro oddajesz swoją sprawczość w "cudze" ręce. Ja jednak w przeciwieństwie do Ciebie uważam, że jest sam odpowiedzialny za swoje szczęście, nie uzależniam go od innych osób czy czynników zewnętrznych i jest to właśnie związane z tym nieszczęsnym realizmem; i powtórzę jeszcze raz, że to nie wyklucza pełnego zaufania;
Cytat
Nie, miałem raczej na myśli to, że to takie klasyczne i schematyczne zachowanie osoby bardzo skrzywdzonej, która nosi w sobie tę ranę i nie daje sobie szansy na wzrost;
Cytat
gdzie? choćby dwie linijki niżej
Cytat
Piętnowanie a akceptacja tego, że takie rzeczy się po prostu zdarzały zawsze i będą zdarzać to dwie zupełnie różne rzeczy, a Ty próbujesz mi po raz kolejny wmówić, że ja pochwalam takie postawy;
Cytat
każdy jest kowalem swojego losu i każdy będzie sam ponosić odpowiedzialność za swoje czyny, zachowania, poglądy czy też postawy; pomijam już to, że tak usilnie utożsamiasz, zresztą błędnie realizm z zasadami czy też regułami czy też ich nieprzestrzeganiem;
Cytat
Oczywiście, że idealistą i świadczą o tym Twoje wszystkie wypowiedzi, w których emanuje to jak bardzo nie potrafisz się z tym pogodzić, że ludzie zdradzają, nie szanują się, mordują, kradną itd.
Cytat
Myślę, że różnice między regułami, zasadami a postawą zostały już bardzo dobrze wytłumaczone,wróć do tego, przeczytaj jeszcze raz, poskładaj wszystko "do kupy"wówczas sam odpowiesz sobie na zadane mi pytanie;
Cytat
No ja uważam ,że reguły i zasady jakich się trzymamy są czescia naszego śwaitopoglądu ale ok niech Ci bedzie że się mylę...
Cytat
Jak się czuje?
Cytat
Wyklucza
Cytat
Czemu Ty mi na siłe probouejsz wmówic ,że ja nie akceptuje czegoś? jeszcze raz czemu jak Ty mowisz ,ze nie pochwalasz zdrady bądź mordestwa jest ok a jak ja też tego nie pochwalam to jest to już nie akcepatacja ,że takie coś istnieje wytłumacz mi to ?
Cytat
Czyli pownienem pogodzić się ze zdradą żony a przejawem tego byłoby zosatnie przy niej tak? Bo odejście oznacza ,że nie akceptuje zdrady a przecież to ludzie jest .. więc zadam jeszcze raz to pytanie bo nie odpowiedzałes na nie : Czemu Ty odszedłeś ?
Aha i jak Ciebie okrdna bądź gorzej zabiją Ci kogoś bliskiego nie ruszy Cię to bardzo ?
Cytat
Rozżalony, na każdym kroku to potwierdzasz właśnie tą nieprzejednaną postawą; prawdopodobnie nie potrafisz zaakceptować tego, że nie udało Ci się uratować małżeństwa; jesteś zawiedziony, pytanie tylko czy nią czy sobą; odpowiedz sobie sam na to pytanie;mnie ta wiedza do szczęścia nie jest potrzebna;
Cytat
A możesz to rozwinąć? Bo ja kompletnie nie zauważam zależności między zaufaniem a realizmem.
Cytat
Nie chciałbym Cię obrażać, ale chyba nie zrozumiałeś przekazu i poplątałeś wszystko; odpowiedź jest prosta gdybyś akceptował chociażby to ,że ludzie zdradzają, kłamią, manipulują to nie miałbyś problemu z przyjęciem tego do wiadomości; byłbyś jednym słowem realistą brałbyś pod uwagę, że takie rzeczy zwyczajnie się zdarzają i nazywa się to życie niezależnie od Twojej moralności, poglądów i zasad; dostrzegasz różnicę?
Cytat
A kto powiedział albo gdzie usłyszałeś, że przyjęcie do wiadomości, pogodzenie się z faktem czy też jego akceptacja=wybaczenie lub pozostanie w związku?
Cytat
Nie z powodu zdrady a postawy zdrajcy po, gdybyś doczytał to wiedziałbyś, że formalnie wówczas się nie rozwiodłem a wziąłem formalną separację; co było jednoznaczne z tym, że daję nam szansę; jednak nie chciała lub nie potrafiła z niej skorzystać; powody:brak wzięcia odpowiedzialności za swoje czyny; nieszczerość, nieautentyczność i brak inicjatywy w budowie relacji na nowo;
Cytat
Naprawdę nie wiem skąd u Ciebie takie przeświadczenie i dlaczego utożsamiasz realizm z wypraniem z emocji czy też uczuć; TO NIE MA NIC WSPÓLNEGO!!!
Cytat
No widzisz u mnie było podbnie a ja nawet pod jednym dachem 2 lata bez separacji próbowałem to samo osignac tez z podobnym do Twojego skutkiem.
Dobra nie będę już dalej zaśmiecał wątku Cry...
mam wrażenie ,że mówimy o czym innym albo jak tam wolisz mało czy tam źle rozumiem.
Dodam tylko tak po chwili zastaanowienia i na zakończenie,że masz chyba problem z tym jak ktoś ma odmienne zdanie od Twojego.
Zauważyłem,że odrazu przechodzisz do ataku , zarzucasz adwersarzowi idealizmy brak zdrowego, realistycznego patrzenia na świat oraz brak przepracowania jak to Ty mówisz swojej zdrady czy w ogóle swoich bolączek i żali.
Ty po swoim przepracowaniu i odbyciu tej drogi krzyżowej wzrosłeś i jesteś obecnie na wyższym levelu świadomości jak sam mówisz a oponenci mogą co najwyżej próbować tam kiedyś dotrzeć. W samym tu tylko wątku idealizowanie i brak rozumienia świata zarzuciłeś Cry , Marcusowi i mnie a w innych watkach jest tego więcej. Zastanawiam sie kto tu ma większy problem ze sobą Ty czy Twoi adwersarze.
Teraz już na pewno kończę te dyskusję bez urazy oczywiście bo miło jest czasem podyskutować.
stwierdzenie faktu, który notabene jawnie potwierdzasz w swojej dyskusji to nie zarzut tym bardziej atak Panie kolego
To, że nie potrafisz go przyjąć do wiadomości to naprawdę nie jest mój problem; Dlaczego nie odpowiedziałeś na moje pytania?
Uciekasz od dyskusji powołując się i przywołując innych użytkowników; słabe to;to takie wołanie o pomoc; i o czym świadczy jak myślisz? Już samo stwierdzenie o użytkownikach "oponenci" mówi wiele o Tobie, ale też wiele wyjaśnia;Pozostań zatem w tym przeświadczeniu, że ja mam problem
A teraz jeszcze zacząłeś łapać z słówka czy tam czepiać się ich.
Przywołałem tu innych nie w celu jakiegoś wołania o pomoc tylko w celu pokazania ,że tak a nie inaczej reagujesz jak inny użytkownik ( żeby już nie używać drażniących Ciebie słówek)
ma inne odmienne od Twojego zdanie.
Marcus sam do niego dołączył wtrącając jak sam napisał swoje 3 grosze i nie potrzebował do tego moich przywoływań.
NIe uciekam od dyskusji ani od pytań tylko jak już pisałem wyżej to wątek Cry i na pomocy dla Niej mamy się tu skupić a nie na udowanianiu jak bardzo idealizuje bądź nie otaczający mnie świat czy jak bardzo go nie rozumiem. To nie wątek o MNIE.
Jak naprawdę chcesz ode mnie tych odopwiedzi czy dalszej kontynuacji dyskusji możemy przejśc na priv nie zaśmiecając wątku Cry.
Choć szczerze wątpie czy dalsza dyskusja ma sens bo mam wrażenie ,że jesteś osobą ,która nie słucha opini różnych od Twoich a tylko kwitujesz je zarzutem o brak zrozumienia czy mylenia pojęć , co samo w sobie jest już obraźliwe ale tego nie chciałem głośno mówić. Ja ani przez moment nie zarzuciłem Tobie ,że czegoś nie rozumiesz czy mylisz. Mamy inne postrzeganie świata i na tym poprzestańmy , może to moje jest błędne jak mówisz. W przeciwieństwie do Ciebie ( takie mam wrażenie) ja dopuszcam taką ewetulaaność ,że się mylę
Zdrowia i pogody ducha życzę w Nowym Roku Tobie i wszystkim tutaj obecnym.
A ja mam wrażenie, że zwyczajnie brakło Ci argumentów stąd ta ucieczka;
Przypominam jednocześnie, że to Ty mnie zaczepiłeś, zarzucając mi, że nie można kochać na pół gwizdka a realizm wyklucza zaufanie, powołując się na moją wypowiedź pod postem Cry; zachodzę w głowę gdzie to wyczytałeś lub skąd wzięła się taka interpretacja mojego posta;
Nie mogłem nie zareagować, bo taka recenzja trąci manipulacją i zniekształca mój przekaz;
Cytat
Typowa reakcja na brak argumentów;
Cytat
Zgadzam się, masz wrażenie
Cytat
Z jednym się zgodzę, dyskusja odbiega od wątku autorki, dlatego proponuję ją przenieść do garażu. Zapraszam.
Link do kontynuacji
http://zdradzeni.info/forum/viewthrea...post_78417
Poczciwy ok dopiszę tam ciąg dalszy nie wiem czy dzis sie jeszcze wyrobię bo dzis małe party
Masz rację, syn sam musi decydować. I tak też robi. Bardzo jest zamknięty w sobie, ale po prostu widać, że jest strasznie smutny. Tak mi go cholernie szkoda. No ale jakoś musimy to przetrwać.
Nowy Rok, nowy początek. I tego się trzymajmy.
Nie wierzę w to że ludzie się zmieniają, przecież szon to charakter i już! Moja ex po dziś dzień twierdzi że lubi swojego ex kochanka bo ładnie mówi . Facet który nie trzeźwieje 30 lat, zero oferty, brzydki, staro wygląda. Jakbyście go zobaczyły to od razu w tył zwrot, no ale ex lubi jak facio gada
Z poczucie własnej wartości też was rozumiem Cry i Eliza, bo mam to samo chociaż facet jestem, ale odbudowuje je. Potwierdzam że trzeba skupić się na sobie. Sport, zmiana miejsca zamieszkania czasami, hobby mile widziane.
A na razie staram się żyć z dnia na dzień i cieszyć tym co mam.
Mam nadzieję, że ten rok będzie lepszy dla nas wszystkich.
Cytat
Zaczynacie wojnę a czy w czasie wojny informuje się wroga o swoich planach ?
Pit, no może i się nie informuje, ale tak jakoś dziwnie, mimo wszystko. Poza tym ten mój adwokat na mnie nakrzyczał, że się czepiam i że nie mam do niego zaufania, a to on podpisuje pozew i za to odpowiada, a nie ja. Dziwne... Ja po prostu nie chcę, żeby nieprawdę tam wypisywał, bo ja nie będę kłamać w sądzie. Prawda jest wystarczająco obciążająca... Ale ta rozprawa o alimenty to podobno dopiero za ok.pół roku, to może zmienię zdanie do tego czasu
Nie wiem czemu, ale dziś jestem w dobrym humorze! Na wczorajszej grupie wsparcia było bardzo wesoło
Cytat
Trzymam kciuki oby tak było, choć nie będę też kłamać że prawda wystarczy. W sądzie chodzi głównie o materiał dowodowy i szczęście do sędziego. Sprawa w sądzie to wielki stres, tam często pełnomocnicy nakręcają emocje, bo poprzez emocje najłatwiej manipulować stroną.
W tym " teatrze" scenariusze są różne w zależności od gry aktorów
Kiedyś też często zachowywałem się naiwnie, chyba właśnie przez to że mierzyłem ludzi swoją miarą, dopiero najlepsza nauka, czyli przekonanie się "na własnej skórze" przekonałem się że jest to niezdrowe przekonanie.
Zanim się ogarnąłem cały mój dotychczasowy świat rozsypał się, na tych ruinach postawiłem coś nowego. Mój nowy świat nie jest idealny i nawet nie chcę aby był idealny ale jest mój.
"Poznanie innych i poznanie siebie to zwycięstwo bez ryzyka. Poznanie otoczenia i poznanie sytuacji to zwycięstwo całkowite" - "Sztuka wojny"
P.S.
Dla zainteresowanych, można zostać "osobą zaufania" chodzić na rozprawy i zobaczyć jak to wygląda
https://wokandaobywatelska.pl/
Jeśli ktoś jest w Warszawie i miałby ochotę, proszę o info na priv.
Teraz to ja stawiam przede wszystkim na związek z sobą samą
Jestem świeżo po rozwodzie i mogę Ci coś doradzić. Po tym co przeczytałam to zmieniłabym adwokata albo opierniczyla, pamiętaj jedno!!! Nawet jeśli adwokat ma już Twoje pełnomocnictwo i za Ciebie podpisuje dokumenty to za ich treść odpowiedzialnośc ponosisz TY i CIEBIE będzie z tego rozliczał sędzia. Żadne krzyki, fochy pamiętał że TY im qwa płacisz i TY masz decydujący głos! Złożył papiery o alimenty, a rozwód? O zabezpieczenie wystąpiłaś? Jeśli tak to zabezpieczenie w ciągu ok.1-2 miesiecy dostaniesz, tak ja miałam chociaż w Wawie kolejki są meeega! A czy chcesz uprzedzać męża to już Twoja decyzja, może jak powiedz to zrozumie że skończyła się zabawa. A co do randek,wyjsc.. Ah... Mam podobnie Cry jak Ty. Nie jestem w stanie narazie, 2 razy dalam się namówić na kawe znajomym i nie mogłam się doczekać końca, momentami wyłączałam się... To nie czas, głową jest zupełnie gdzie indziej. U mnie od wykrycia do rozwodu minęło tylko albo aż 6miesiecy(sprawa była szynko bo wniosłam o zabezpieczenie kontaktów i szybko termin wyznaczyli, ale sędzia taki mi mega trafił że zakończył na 1 rozprawie widzenie, winę męża, alimenty) to nadal nie umiem i nie jestem gotowa na coś nowego, nadal żyje życiem byłego męża i tej gówniary. A rozprawa... To takie nerwy ze nie da sie opisać tego, ja miałam wrażenie że stoję obok jako obserwator, łzy poleciały dopiero jak wyrok ogłaszał sąd i 2 dni zajęło mi dojście do siebie. A Mecenas... Ma nie podsycać emocje i nerwy a je gasić, wyciszać inaczej w sądzie źle to wygląda.