Jak dla mnie nie da się wybaczyć takiego czegoś więc waszego związku już nie ma.
To miło że mąż pomagał przy dzieciach i nieźle mu odwdzięczyłas się.
Jak będzie z tobą to za 20 lat też będzie go to
poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
poczciwy
08.09.2024 09:18:34
Korzystacie z przeglądarki komputera czy w telefonie?
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Ktoś Ci zdradził? Nie wahaj się minuty, bo jak to zrobisz, to te kilka sekund zaważy na tym, że już jesteś martwy. Zabij gnidę- to jest jedyne 36 kroków w pigułce jakie warto zastosować
Nie miej litości, bo nikt nie będzie jej miał nad Tobą. Dopierdol zdrajcy tak, by już nigdy nie wstał. Bo albo Ty albo on.
Sądy i sprawiedliwość odpuść sobie na dzień dobry. Większego syfu, picu na wodę i nieporozumienia, nie znajdziesz nigdzie w kosmosie! Kpina i hujowizna.
Albo Ty zabijesz, albo zabiją Ciebie. Nie miej litości jeleniu!
Aster, tak zabiłam.
Siebie.
Przedłużaniem tego tyle czasu i tym samym maksymalnym wykończeniem własnej psychiki i zniszczeniem organizmu.
Dlatego jestem tutaj by powiedzieć krótko: ktoś kto Cię zdradził człowieku, jest Twoim największym wrogiem i czyha na Twoją śmierć z nadzieją, że wraz z nią umrze obraz krzywdy jaką wyrządził i tym samym jego nieprawość.
Zdradzony człowieku nie miej najmniejszych litości od pierwszych chwil!
Nigdy nie pertraktuj z wrogiem. Jak to rzekł kiedyś jeden z przyjaciół z zetki (i tu pozdrawiam przy okazji serdecznie): Przyzwoity człowiek nie daje się krzywdzić.
Amor,
Dziś jesteś nabuzowana, naładowana emocjami; to normalne; zostałaś w sposób trywialny oszukana zarówno na etapie zdrady jak i teraz na etapie formalnego rozstrzygnięcia; niestety nie pierwszy raz przekonujemy się, że uczciwość i przyzwoitość nie popłaca a cwaniaki i manipulanci zawsze wygrywają i spadają na cztery łapy;nie bez kozery mówi się kto ma miękkie serce musi mieć twardą dupę; coś w tym jest;
Człowiek naiwnie myśli, że jeśli otworzy serce przed zdrajcą, otworzy się na niego, będzie szczery, uczciwy, autentyczny i zaangażowany to zostanie to docenione; nic bardziej mylnego; zostanie to wykorzystane w sposób cyniczny!
Jeśli ktoś jest świetnym manipulantem i oszustem to potrafi czynić pozory tak długo jak będzie mu to potrzebne, do momentu aż nie osiągnie założonego celu, który już dawno został opracowany w głowie oszusta;
Dlatego jeśli ktoś daje szansę to MUSI się zabezpieczyć i mieć z tyłu głowy, że być może jest tylko uczestnikiem dobrze zaplanowanej w najmniejszych szczegółach gry, potrzebnym tylko i wyłącznie do osiągnięcia jakichś celów, w tym przypadku do obarczenia Cię winą za rozpad związku;
Dlatego jestem zwolennikiem rozwiązania zdrada = separacja lub rozwód z orzeczeniem winy a dopiero później próba budowania relacji na nowo; to w sposób perfekcyjny pokazuje prawdziwe intencje zdrajcy; papier jest tylko papierem, nie ma wpływu na relację a daje spokojną głowę i oszczędza czas bo przynajmniej wiemy czy zdrajcy zależy na odbudowie relacji czy raczej zachowaniu statusu quo, stanu posiadania i dobrego imienia;krótko mówiąc albo jesteśmy rozgrywającymi albo jesteśmy rozgrywani; przykre, ale prawdziwe.
Poczciwy dokładnie tak. Rzekłabym nawet, że jeśli nie ma małych dzieci, to żadna separacja, tylko definitywnie rozwód. I najważniejsze zero rozmów ze zdrajcą, jeśli konieczne to co najwyżej ogólniki i ZERO sprzedawania informacji o własnych odczuciach, czy czymkolwiek co z nami związane. ŚCIANA NIE DO PRZEBICIA! o powinno powstać z automatu o zdradzie. Nic, a nic nie powinni od tej pory o zdradzonym wiedzieć i tym co się w nim dzieje. Koniec jakiejkolwiek wspólnoty i nadziei na poprawę. ZERO tłumaczenia co zrobili nie tak. Niech sami myślą, bo tyko taka postawa może ich zmusić do myślenia.
Normalny facet ja spotkałam się z parodią w sądzie, wykazałam dziesiątki kłamstw i przedstawiłam dowody. W sądzie facet łgał tak obrzydliwie i plątał się w zeznaniach, że tylko głupi uwierzyłby w te bajki. WSZYSCY NA SALI WIEDZIELI, ŻE ŁŻE, BYŁO AŻ CZUĆ NIESMAK. A ma świetną papugę i ograł mnie proceduralnie i bazując na moich zszarganych emocjach, które uniemożliwiały bardzo jasne myślenie. Sprawa jeszcze nie zakończona, ale jesteśmy na finiszu. Mam więc jeszcze możliwość zrobienia kilku ruchów. Co nie zmienia faktu, że jego postawa jest najobrzydliwszą z jaką mogłam się zatknąć. Inną rzeczą jest cyrk odwalany w sądzie.
Niech nikt nie łudzi się, że ktokolwiek tam pochyli się nad jego sprawą.
Papuga jak ambitna to chce wygrać, by mieć odhaczony swój sukces.
Sędziowie chce jak najszybciej zakończyć sprawę by się babrać w szczegółach, liczą się więc tyk ogólniki, dopuszczają do głosu warunkowo. Choć czasem te drobne szczegóły zaważają na całkowicie odmiennym obrazie sprawy.
A jak papuga jest dobra to ustawi klienta pod określony schemat, który ma wybrzmieć, a strona przeciwna dziwi się i oczy otwiera ze zdumienia na kłamstwa, które chce prostować z automatu, robiąc przy tym kardynalny błąd odwracania swojej uwagi od przekazania tak samo topornie i prymitywnie swojej ścieżki.
Sądy to farsa. Darmozjady, którym nie chce się zwyczajnie pochylać nad sprawami i głównym celem jest jak najszybsze zamknięcie procesu. I takie posłużenie się procedurą, by było to możliwe. Nawet kosztem zamiecenia pod dywan spraw kluczowych. Więc ten kto im to ułatwia wpisując się w procedurę procentuje w ich oczach. Muszą odwalić swoją robotę i tyle.
Amor
Naprawdę uważałaś że nasze sądy stoją na jakimś wysokim poziomie a wredny pis chce to zniszczyć?
W tej specjalnej kaście jest cały przekrój naszego społeczeństwa są
- złodzieje
- gwałciciele
- pijacy
- lenie
- karierowicze
itd. itp.
Ale to nic w porównaniu z tym czego chce UE w sprawie naszego wymiaru sprawiedliwości - jeśli to wejdzie...
Ogromnym naszym błędem było to że pozwoliliśmy komunistycznym sędziom, prokuraturom zachować stołki po zmianie ustroju.
W moim grajdołku widuje się sędziów i adwokatów bawiących się na jednych imprezach oraz spotykających się w knajpach. A potem mamy takie wyroki jakie mamy.
Rozumiem że walczysz o rozwód z orzeczeniem i dlatego on tak się broni. Ale rozumiem że adwokata masz?
I dlaczego dziwisz się że facet może kłamać - należało się tego spodziewać.
Swego czasu trochę na priv pogadaliśmy - szkoda że niejako zostałaś przymuszona przyznać mi rację, uwierz mi że wolałbym się mylić.
Normalny facet ja nie mam zamiaru odpuszczać. Przy niezadowalającym wyroku składam apelację. I jak walczyłam o to, by nie robić mu qwna i koło pióra, bo nie zwykłam kidać do własnego gniazda. A teraz do mnie dochodzi, że ja milczałam a facet sobie w międzyczasie robił dobry PR, więc nikt z bliższych znajomych nie zna sprawy z mojej strony. To teraz przywalę po całości i bardzo szybko mina mu zrzędnie.
Ma w głowie plan na kilka świetnych wrzutek, poruszenie publicznie tematu, tym bardziej, że sprawy przemocy ekonomicznej są na propsie, a ja mam mocne rzeczy. Więc może uda mi się wyżyć artystycznie w jakiejś kampanii. To i do znajomych rodziny dojdzie. Nie tą drogą, to inną, ale swoje odbije.
Jestem tu od dawna.Dziś mam gorszy dzień.Często gdy tak jest, wchodzę na Ztkę
i czytam. To mi pomaga, bo czuję że nie jestem sam z tym wszczepionym wirusem przez jedną narcyzkę a potem drugą..
Dziś pomyślałem że też tu zaglądne z myślą, że napiszę swoją refleksję po latach.. a tu ten post! Więc powiem tylko tyle: ZABIJ BEZ NAJMNIEJSZYCH SKRUPŁÓW!!! x 1000 !!!
ps,
-podpisuję się w 100% pod komentarzami.
I jak walczyłam o to, by nie robić mu qwna i koło pióra
Cytat
A teraz do mnie dochodzi, że ja milczałam a facet sobie w międzyczasie robił dobry PR
tak jakoś ostatnio spotkałam znajomą; odeszła ona od męża bo stosował przemoc, nigdy nie dzwoniła na policję bo dzieci tak prosiły, posłuchała się ich. Wiadomo matka. Nie próbowała nic z tym zrobić bo wstyd, co ludzie powiedzą, cicho sobie cierpiała. Teraz jest bezdomna, prawie po rozwodzie, jej były babę sobie znalazł i szczęśliwie żyje jak lord.
Także tego ten...nie daj się Amor.
Szustek ja po prostu niepotrzebnie wyciągałam rękę do gada licząc na to, że się ocknie.
Aster zmieniłam psychologa. Nasz wspólny z niewiernym stwierdził, że mu coś umyka. Nowy stwierdził , że mam objawy charakterystyczne dla ofiary bardzo silnego gaslightingu. Dźwigam też na sobie przewlekły i chroniczny zespół stresu pourazowego. No i efekt jest jaki jest. Za to zrozumiałym stało się dla mnie dlaczego miałam naprzeciw siebie w jednej chwili szarmanckiego anioła, a kilka godzin później bezwzględnego kata. Ta wieloletnia huśtawka emocjonalna zrobiła swoje.
Opisze więcej po rozprawie.
Ogólnie rozstaliśmy się w momencie kiedy w pandemii przez stan zapalny sparaliżowało mi biodra. Przez miesiąc nie mogłam się poruszać.
W tym czasie cichaczem pokradł i powywoził co cenniejsze rzeczy z domu. Po miesiącu łaskawca podwiózł mnie do lekarza. Zorientowałam się, że ogołocił chałupę, dopiero w kilka dni po jego wyjeździe, jak już wstałam z łóżka. Wyjechał kilka dni o tym, jak lekarz wspomniał o endoprotezach.
Na szczęście udało się ogarnąć ten stan zapalny, wstałam i chodzę. Musze to teraz dobrze zdiagnozować.
I taka ciekawostka z sali sądowej:
Niewierny: -żona używała względem mnie wulgaryzmów
Sędzina: - jakich wulgaryzmów?
Niewierny: najlżejszy to "jesteś tu obcy"
W protokole zapewne będzie : Pani XY używała względem Pana XY wulgaryzmów.
Sytuacja jaka miała w rzeczywistości miejsce :
Facet atakował nowego chłopaka córki. Chłopak z tych wrażliwych, muzyk, widać było, że nie nawykły do takiego pastwienia się psychicznego. Upodobał go sobie i atakował dzieciaka co chwilę. Chłopak chciał dobrze wypaść w domu dziewczyny. był grzeczny, miły i uprzejmy. Burak zrobił sobie z niego chłopca do bicia. Zwróciłam uwagę , że przesadza raz, drugi, on dalej swoje.
W pewnym momencie powiedziałam "Ogarnij się, bo zachowujesz się, jak obcy"
Co z tego wszystkiego zostaje w protokole?
Ano "Pani XY wyzywała wulgarnie Pana XY. Mówiła mu, że jest w domu obcy."
Sprostować nie ma jak i kiedy, bo takich przekłamań z jego strony mam w sprawie mnóstwo.
Nie wiem czy to będzie jakieś pocieszenie, czy może jestem wyjątkiem potwierdzającym regułę...
Ja dostałam sprawiedliwość w sądzie i nawet nie musiałam wyciągnąć asa z rękawa i wielkiej tajemnicy zdrajcy. jakim była ciąża kochanki.
Ja, 10 lat temu, w przeciwieństwie do większości, jak czytam, dostałam sprawiedliwy wyrok i orzeczenie o winie, które wszyscy mi tutaj odradzali.
Oczywiście to, że dzień rozwodu był jednym z najlepszych dni w moim życiu, nie zmienia i nie umniejsza temu co zafundował mi ex po 15 latach życia, ale jest to jednak jakieś małe pocieszenie i satysfakcja.
Normalny facet nie, nie zgłosiłam, bo rzeczy wspólne i tylko kilka moich osobistych, więc pewnie nie ma sensu się szarpać.
Ponadto dopiero co zaczęłam się poruszać i musiałam ogarnąć sytuację, by przetrwać. Środek pandemii, ostra zima, a ja nie miałam ogrzewania w domu. Temperatura poniżej 10stopni, brak ciepłej wody i pies z nowotworem walczący o życie.
Gdyby nie fakt, że zawsze wspierałam różne akcje charytatywne organizowane przez przyjaciół i znajomych, nie wiem czy dałabym sobie radę i nie załamałabym się kompletnie.
To dobro do mnie wróciło z naddatkiem. Jak tylko pojawiły się u mnie problemy, to przyjaciele wyczuli, że coś jest nie tak i wyciągnęli rękę. Ja sama ze wstydu nie poprosiłabym o pomoc. Nikt mnie nie pytał o zgodę. Znajomi muzycy np sami zorganizowali szybką zbiórkę i postawili mnie przed faktem dokonanym "są już zebrane nie możesz odmówić, bo co my z tym zrobimy". To pozwoliło mi przetrwać tą zimę. Potrzebowałam ponadto czasu by dojść psychicznie do siebie. Jeszcze przed jego opuszczeniem domu, sam fakt, że nie mogłam się poruszać dobił mnie psychicznie. Poczułam się znów jak w klatce.
Był tak bezczelny, że choć jechał już na pewniaka do kochanki, a mnie kłamał, że tylko na sylwka do nowej znajomej, dzień przed wyjazdem ostro kombinował by zbliżyć się fizycznie. W czterech miał to, że ból bioder nadal mi doskwierał. A nie sypialiśmy ze sobą od wielu lat. Tak go nagle naszło. Do zbliżenia nie doszło ze względu na mój sprzeciw.
Dzisiaj już wiem, że potrzebował tego do wstawiania lipy w sądzie, że niby przebaczyłam i niby coś nas łączyło jeszcze emocjonalnie i fizycznie. Musiał być już po naradach z prawnikiem i ktoś musiał mu to współżycie przed opuszczeniem domu doradzić.
Nie, nie oczekiwałam po nim mówienia prawdy, bo to patologiczny kłamca i oszust.
Mam problem z obroną z tego powodu. On w jednym akapicie potrafi wcisnąć 2-3 kłamstwa i jeszcze zmataczyć. By wykazywać każde po kolei musiałam zarzucić sąd mnóstwem dowodów. Poszła na to z ryza papieru mająca spokojnie z kilkanaście cm wysokości. Dobrze, że zbierałam wszystkie dowody po zdradach, i mam kilkadziesiąt godzin nagrań z rozmów, inaczej ograłby mnie bez mydła. On na sali cwany pewny siebie, ja rozszarpana, zniszczona psychicznie, obijana latami, komu mieliby więc wierzyć?
Nie wiedział o dowodach, więc w pierwszym pozwie łgał jak z nut. W zmianie stanowiska już ostrożniej, ale dalej leciał.
Natomiast mam wrażenie, że sąd i adwokaci gubią się w sprawie i nie zapoznali z materiałem. Wiesz, stara chora baba chce jakieś pieniądze na alimenty, gość odchodzi, firma była na niego. Niech się na NFZ leczy. BDW na wizytę do specjalisty czekałam 9 msc., a po tym wszystkim mam coraz poważniejsze objawy psychosomatyczne.
Zabezpieczenia na czas sprawy sąd przyznał mi 1200zł. On wykazuje podstawowe koszty swojego utrzymania na kilkanaście tysięcy. Średnio od 12 000 do 16 000 zł
Na sam zakup głupich ciuchów dla siebie wykazał, że potrzebuje po 2 000/msc. Nikt nic z tym nie robi. Usłyszałam w sądzie, że jak mi wydzielał pieniądze, to przecież mam teraz taki poziom jak miałam, więc czego w sumie chce?
Zaniżył dochody znacznie. Z 30 tys czystego dochodu miesięcznie, wykazuje teraz z firmy ledwo 11 tys, choć dochody potencjalnie miały o te 11 tys wzrosnąć. Robi myk, że wykazuje tylko te o jakie wzrosło.
I nie mam jak się przed tym bronić, bo nie mam tego jak wykazać, a sąd stwierdził, że musi się odnieść do dowodów jakie zostały przedstawione, a on przedstawił tylko 11 tys.
Moi adwokaci mam wrażenie, że gubią się w sprawie. Gość łże na sali tak, że co chwila wpadkę zalicza, a ja i tak mam wrażenie, że jestem na straconej pozycji, choć miałam w domu wręcz wzorcową przemoc finansową i za tym idącą psychiczną.
A ja ze względu na stan zdrowia, a choruje przewlekle, i prace latami na rzecz jego działalności bez odprowadzanych składek, i liczne zdrady, po prostu zwróciłam się o zabezpieczenie i zwyczajnie jego winę. Bo jakiekolwiek próby porozumienia z nim w tej sprawie spełzały na niczym.
Hurcia Dziękuje bardzo! <3
Mam ogromną nadzieję, że jest tak jak mówisz i można gdzieś tam liczyć na trzeźwą ocenę sytuacji przez sąd, a nie tylko pośpieszne i zgrubne zamiecenie tematu pod dywan.
amor
nie wiem na jakim etapie rozprawy jesteś, ale zawsze musisz walczyć do końca i się nie poddawać.
Pamiętaj, dowody są ważne, ale najważniejsze jest to jak je przedstawiasz. Musisz to zrobić w interesujący i ciekawy sposób (wiem, że to brzmi dziwnie). Niestety w większości kancelarie wrzucają wszystko w swoje szablony i standardowo takie pozwy nie są ciekawe.
Ponieważ w naszych sądach rozprawy odbywają się w bardzo dużych odstępach czasu, sędziowie muszą je sobie przypominać przed rozprawami. Niestety w większości robią to bardzo pobieżnie... chyba, że sprawa ich zainteresuje.
W pozwach które pomagałem przerabiać znajomym (ponieważ kancelarie nie pisały ich właściwie). Na samym początku tworzyłem całą historię, nie za długą z najważniejszymi informacjami, taka "powieść", której głównym celem jest zainteresowanie czytającego. Na dalszy plan schodziły dowody, opisy, wyjaśnienia. Ponieważ druga strona zawsze kłamie, powieść trzeba aktualizować, modyfikować i wysyłać. Pamiętaj, że pismo do Sądu możesz zawsze wysłać, bez względu na procedury, czy etap postępowania.
Edek u chcą już zamykać przewód, a w tym stanie rzeczy apelacja jest więcej niż pewna. Tym bardziej, że pominięto wiele kluczowych wątków, które całkowicie inaczej ustawiają obraz sytuacji.
Co do ciekawego sposobu, to chyba stało się samo, bo sędzina na pierwszej rozprawie stwierdziła, że ta moja sprawa jest bardzo interesująca.
Inna rzecz, że oni standardowo i wyraźnie starają się zbliżyć nasze stanowiska. I o ile ja byłam w stanie z czegoś tam ustąpić, przez wzgląd na ciężką obecną sytuację materialną i głównie własną psychiczną, to mój niewierny nie odpuszcza niczego. Już pomijam, że próbuje niszczyć mnie ze wszystkich stron prywatnie. I co zabawne wystąpił o moją wyłączną winę, twierdząc, że nasz psycholog mu powiedział, iż to ja jestem winna jego zdradom i ucieczkom w zdrady, bo jestem za silna. Nasz psycholog zapewne bardzo by się zdziwił, że tak został zrozumiany przez niewiernego, na 2-3 spotkaniach na jakie książę raczył wpaść, nie mniej jego stanowisko jaśnie Pana jest właśnie takie.
To jednak nie zmienia sytuacji.
np ja jestem więcej niż pewna, że mój niewierny machnął dzieciaka nowej niuni.
Chłopak mojej córki, jaki na nich wpadł, i jakiego o zgrozo ona przedstawiał mu jako swojego męża (zwoją drogą to sytuacja na komedię, choć chłopiec ostro ją przeżył) po tym zdarzeniu jeszcze w tych emocjach stwierdził, że była z brzuchem. Nie wiem jedynie, czy urodziła, czy nie.
Niestety nie jestem w stanie tego wykazać, a moi adwokaci gdzieś tam olali tą sprawę. A takich rzeczy jest mnóstwo. Była wzywana na świadka przyznała się do współżycia z nim. Po czym na kolejnej sprawie on wyparł się , że z nią spał i zrobił z niej idiotkę, twierdząc, że nic do niej nie czuje tylko się pocałowali i coś jej się tam ubzdurało od kopułą. BDW ta naiwniara jest matką trójki dzieci, niewiernego byłoby chyba czwarte.
Nie mniej w tym i tak pokazał jaki ma do niej stosunek.
Ja jestem pewna , że wpadł, bo na początku po opuszczeniu domu i zostawieniu mnie bez grosza, grał na zmęczenie materiału, bym przyszła do niego na kolanach o pomoc i znów uległa. Tak robił zawsze, więc nic nowego. A chciał wymusić zezwolenie na trzymanie broni w domu moich dzieci, na co nie wyrażałam kategorycznie zgody.
Jeśli chodzi o adwokatów i sędzinę moje dzieciaki stwierdziły, że akurat sędzina chyba najbardziej czuje i łapie tą sprawę, bo ich zdaniem pełnomocnicy stron zadawali im pytania z tak zwanych czterech. I w sumie podobnie to odbieram. Moi niekoniecznie są sprawą zainteresowani, zajęci innymi sprawami. A jego adwokatka uszyła sobie sprytną tezę i bajeczkę i broni jej jak niepodległości, bo ambitna jest bardzo i priorytetem jest dla niej jej wygrana.
Tak, że ogólnie jeden wielki pic na wodę. Jakaś tam nadzieja we wnikliwości i bezstronności tej sędziny.
Tak mam w tej chwili. Nie było na sprawie mojego adwokata, i nie padły pytania do mnie, jakie mogłyby sprostować i sprecyzować sytuację i jakie paść powinny.
Niby mam być dosłuchana na kolejnej rozprawie, ale równie dobrze może do tego nie dojść. Na czym tylko ja będę stratna, bo narracja jego papugi o starającym się mężu, oparta na obrzydliwych kłamstwach, zwyczajnie się przebiła. I to ona będzie ważona.
On gra zresztą od początku na osłabienie mnie i wykończenie emocjonalne i finansowe, więc mu to na rękę by ciągnęło się jeszcze ze 2 lata. A ja tez nie mogę sobie pozwolić na zaczynanie życia od nowa w moim wieku, więc też będę zmuszona apelować, tym bardziej, że w toku tego procesu podporządkowanego pod ta infantylną narrację wrzuconą przez jego papugę, uciekło mnóstwo istotnych i kluczowych spraw. I zostałam zajechana udowadnianiem, że nie jestem wielbłądem. To ja na tej sali musiałam i musze się bronić, a nie łgarz , oszust i zdrajca. A kłamać jest znacznie prościej i łatwiej niż wracać do trudnych emocji, by odtworzyć faktyczny przebieg zdarzeń. Ja jestem więc wykończona tym procesem, a on luzaczek , biała koszulka, online, tupet, pewność siebie, bo co trzeba ukryć, to już ukrył. A dziunię co myli całusy ze współżyciem, już pewnie dawno urobił tak, że stanie za nim murem, nieświadoma, że jest jego ofiarą. Już o zeznaniach było widać, że to klapy ma oczach. Jak na moje oko najgłupsza z wszystkich dotychczasowych kochanek. Pół biedy, że z tą już nie mam kontaktu kompletnie. I musiałam wysłuchać jej półprawd i infantylnych przekłamań o zdarzeniach jedynie na sali.
Mam wrażenie, że to kolejna idiotka walcząca z byłą zoną, nie dostrzegająca, jak bardzo jej współczuję, że przed nią to, co już za mną.
amor dnia sierpnia 19 2022 14:50:33
Edek u chcą już zamykać przewód, a w tym stanie rzeczy apelacja jest więcej niż pewna.
Jeszcze nie masz wyroku, więc nic nie jest pewne. To, że Sąd chce skończyć sprawę nie znaczy, że będzie na Twoją niekorzyść. Piszesz, że jeszcze jedna rozprawa przed Tobą, także zrób jak mówię.
Poukładaj wszystko na nowo (zredaguj to co masz), opisz dokładnie kwestie które zostały pominięte, a są istotne, obal wszystkie jego kłamstwa i wyślij do Sądu. Nic nie stracisz, a możesz tylko zyskać.
Przeczytaj wielokrotnie to co napiszesz, pozwoli to Tobie przygotować się do sprawy, przypomnisz sobie wszystkie istotne szczegóły o które możesz być zapytana na rozprawie. Wiem jakie to uczucie, jak ktoś pod przysięga łże w żywe oczy i chce z Ciebie zrobić wariata. Sądy na które trafiałem miały doświadczenie z takimi cwaniakami jak Twój były. Dużo wytrwałości życzę.
Edek dzięki serdeczne. Z opóźnieniem, ale straciłam dostęp do konta, a później pochłonęła mnie codzienność, śle za to podziękowania od serca, bo uwaga bardzo mi się przydała.
Na chwilkę dzisiaj wpadłam, bo chciałabym zakończyć tutaj tą moją historię, choć jeszcze nie tym razem, bo jednak apelacja stała się faktem, więc jeszcze to potrwa.
Co do rozprawy to wygrałam ją.
Sąd orzekł wyłączną winę niewiernego i zasądził mi alimenty.
I przyznam, że poczułam ulgę, jakiej bardzo potrzebowałam.
Nawet nie miałam świadomości, że tak bardzo i zwyczajnie potrzebowałam, by ktoś kompetentny jasno powiedział, że jednak zostałam skrzywdzona.
To dało mi jakiś tam wewnętrzny spokój, już chyba nawet niezależnie od tego jak potoczy się apelacja. Nawet nie miałam pojęcia, jak bardzo potrzebuje tego wsparcia w wyroku, dopóki go nie usłyszałam.
Po apelacji dam znać jak poszła. Na jej czas wstrzymam się z komentowanie sprawy.
Raz jeszcze dzięki wszystkim i pozdrawiam serdecznie.
I walczcie, walczcie o siebie! Warto.
p.s.
Z perspektywy czasu zmieniłabym tylko jedną rzecz w mojej reakcji na zdradę i to definitywnie. A mianowicie na drugi dzień po zdradzie całkowicie odcięłabym się od niewiernego. I to nie tylko emocjonalnie. I rzuciłabym na drugi dzień papierami. Bo to była jedyna szansa na uratowanie małżeństwa, lub własnego życia. A tak to zafundowałam sobie 10 lat piekła i kolejnych traum jakie zbyt wiele we mnie zabiły i zbyt wiele mnie kosztowały. Zmarnowałam 10 lat swojego życia. Tego nie potrafię sobie darować. Nie róbcie tego błędu.
Już jakiś czas temu zapadł ostateczny wyrok. Obiecałam sobie, że dopisze końcówkę. No więc...
Wygrałam.
Sąd odrzucił jego apelację. Teraz sprawa o podział.
Przeszłam jednak spore załamanie nerwowe, po tym zdecydowanie zbyt długim czasie napięcia i stresu. Jak to mówi mój lekarz, byłam bardzo silna zbyt długo, organizm mobilizował się 24/h i kiedy nastał spokój wszystko puściło i zaczęło wychodzić.
amor,
Mimo wszystko gratuluję.
U Ciebie trwało to wyjątkowo długo.
Nawet najtrwalszy zawodnik w tak długiej walce poległby.
Na szczęście masz to już za sobą.
Trzeba odciąć grubą kreską przeszłość i zacząć budować siebie i swój świat na nowo.
Kto jak nie Ty
Zostawiłaś tu na forum kawał siebie swego czasu pomagając innym przejść przez to gówno. Teraz pora zadbać w końcu o siebie samą. Fajnie, że podzieliłaś się tą informacją.
Jak tylko będziesz mieć ochotę i siły to zapraszamy częściej.
Twoje wpisy zawsze wiele wnosiły
P.S. nr tel ten sam? Priv.
Witaj amor ponownie.Różnie między nami na forum bywało ale zawsze ceniłem Twoje wpisy.Zawsze b.konkretne,merytoryczne i wyważone.Wiele z nich zrozumiałem po jakimś czasie ,świeżynki często mnie irytowały i burzyły mój punkt widzenia.Dopiero Twoja nieobecność na Z -ce przez dłuższy czas uświadomiła mi wartość Twoich postów.Gratuluję uporu i konsekwencji w działaniu.Mam nadzieję,że teraz będziesz już miała tylko z górki.Pozdrawiam.
Siebie.
Przedłużaniem tego tyle czasu i tym samym maksymalnym wykończeniem własnej psychiki i zniszczeniem organizmu.
Dlatego jestem tutaj by powiedzieć krótko: ktoś kto Cię zdradził człowieku, jest Twoim największym wrogiem i czyha na Twoją śmierć z nadzieją, że wraz z nią umrze obraz krzywdy jaką wyrządził i tym samym jego nieprawość.
Zdradzony człowieku nie miej najmniejszych litości od pierwszych chwil!
Nigdy nie pertraktuj z wrogiem. Jak to rzekł kiedyś jeden z przyjaciół z zetki (i tu pozdrawiam przy okazji serdecznie): Przyzwoity człowiek nie daje się krzywdzić.
Dziś jesteś nabuzowana, naładowana emocjami; to normalne; zostałaś w sposób trywialny oszukana zarówno na etapie zdrady jak i teraz na etapie formalnego rozstrzygnięcia; niestety nie pierwszy raz przekonujemy się, że uczciwość i przyzwoitość nie popłaca a cwaniaki i manipulanci zawsze wygrywają i spadają na cztery łapy;nie bez kozery mówi się kto ma miękkie serce musi mieć twardą dupę; coś w tym jest;
Człowiek naiwnie myśli, że jeśli otworzy serce przed zdrajcą, otworzy się na niego, będzie szczery, uczciwy, autentyczny i zaangażowany to zostanie to docenione; nic bardziej mylnego; zostanie to wykorzystane w sposób cyniczny!
Jeśli ktoś jest świetnym manipulantem i oszustem to potrafi czynić pozory tak długo jak będzie mu to potrzebne, do momentu aż nie osiągnie założonego celu, który już dawno został opracowany w głowie oszusta;
Dlatego jeśli ktoś daje szansę to MUSI się zabezpieczyć i mieć z tyłu głowy, że być może jest tylko uczestnikiem dobrze zaplanowanej w najmniejszych szczegółach gry, potrzebnym tylko i wyłącznie do osiągnięcia jakichś celów, w tym przypadku do obarczenia Cię winą za rozpad związku;
Dlatego jestem zwolennikiem rozwiązania zdrada = separacja lub rozwód z orzeczeniem winy a dopiero później próba budowania relacji na nowo; to w sposób perfekcyjny pokazuje prawdziwe intencje zdrajcy; papier jest tylko papierem, nie ma wpływu na relację a daje spokojną głowę i oszczędza czas bo przynajmniej wiemy czy zdrajcy zależy na odbudowie relacji czy raczej zachowaniu statusu quo, stanu posiadania i dobrego imienia;krótko mówiąc albo jesteśmy rozgrywającymi albo jesteśmy rozgrywani; przykre, ale prawdziwe.
Normalny facet ja spotkałam się z parodią w sądzie, wykazałam dziesiątki kłamstw i przedstawiłam dowody. W sądzie facet łgał tak obrzydliwie i plątał się w zeznaniach, że tylko głupi uwierzyłby w te bajki. WSZYSCY NA SALI WIEDZIELI, ŻE ŁŻE, BYŁO AŻ CZUĆ NIESMAK. A ma świetną papugę i ograł mnie proceduralnie i bazując na moich zszarganych emocjach, które uniemożliwiały bardzo jasne myślenie. Sprawa jeszcze nie zakończona, ale jesteśmy na finiszu. Mam więc jeszcze możliwość zrobienia kilku ruchów. Co nie zmienia faktu, że jego postawa jest najobrzydliwszą z jaką mogłam się zatknąć. Inną rzeczą jest cyrk odwalany w sądzie.
Niech nikt nie łudzi się, że ktokolwiek tam pochyli się nad jego sprawą.
Papuga jak ambitna to chce wygrać, by mieć odhaczony swój sukces.
Sędziowie chce jak najszybciej zakończyć sprawę by się babrać w szczegółach, liczą się więc tyk ogólniki, dopuszczają do głosu warunkowo. Choć czasem te drobne szczegóły zaważają na całkowicie odmiennym obrazie sprawy.
A jak papuga jest dobra to ustawi klienta pod określony schemat, który ma wybrzmieć, a strona przeciwna dziwi się i oczy otwiera ze zdumienia na kłamstwa, które chce prostować z automatu, robiąc przy tym kardynalny błąd odwracania swojej uwagi od przekazania tak samo topornie i prymitywnie swojej ścieżki.
Sądy to farsa. Darmozjady, którym nie chce się zwyczajnie pochylać nad sprawami i głównym celem jest jak najszybsze zamknięcie procesu. I takie posłużenie się procedurą, by było to możliwe. Nawet kosztem zamiecenia pod dywan spraw kluczowych. Więc ten kto im to ułatwia wpisując się w procedurę procentuje w ich oczach. Muszą odwalić swoją robotę i tyle.
Naprawdę uważałaś że nasze sądy stoją na jakimś wysokim poziomie a wredny pis chce to zniszczyć?
W tej specjalnej kaście jest cały przekrój naszego społeczeństwa są
- złodzieje
- gwałciciele
- pijacy
- lenie
- karierowicze
itd. itp.
Ale to nic w porównaniu z tym czego chce UE w sprawie naszego wymiaru sprawiedliwości - jeśli to wejdzie...
Ogromnym naszym błędem było to że pozwoliliśmy komunistycznym sędziom, prokuraturom zachować stołki po zmianie ustroju.
W moim grajdołku widuje się sędziów i adwokatów bawiących się na jednych imprezach oraz spotykających się w knajpach. A potem mamy takie wyroki jakie mamy.
Rozumiem że walczysz o rozwód z orzeczeniem i dlatego on tak się broni. Ale rozumiem że adwokata masz?
I dlaczego dziwisz się że facet może kłamać - należało się tego spodziewać.
Swego czasu trochę na priv pogadaliśmy - szkoda że niejako zostałaś przymuszona przyznać mi rację, uwierz mi że wolałbym się mylić.
Ma w głowie plan na kilka świetnych wrzutek, poruszenie publicznie tematu, tym bardziej, że sprawy przemocy ekonomicznej są na propsie, a ja mam mocne rzeczy. Więc może uda mi się wyżyć artystycznie w jakiejś kampanii. To i do znajomych rodziny dojdzie. Nie tą drogą, to inną, ale swoje odbije.
Komentarz doklejony:
Mam w głowie*
i czytam. To mi pomaga, bo czuję że nie jestem sam z tym wszczepionym wirusem przez jedną narcyzkę a potem drugą..
Dziś pomyślałem że też tu zaglądne z myślą, że napiszę swoją refleksję po latach.. a tu ten post! Więc powiem tylko tyle: ZABIJ BEZ NAJMNIEJSZYCH SKRUPŁÓW!!! x 1000 !!!
ps,
-podpisuję się w 100% pod komentarzami.
usunięty dubel; poczciwy
Cytat
Cytat
tak jakoś ostatnio spotkałam znajomą; odeszła ona od męża bo stosował przemoc, nigdy nie dzwoniła na policję bo dzieci tak prosiły, posłuchała się ich. Wiadomo matka. Nie próbowała nic z tym zrobić bo wstyd, co ludzie powiedzą, cicho sobie cierpiała. Teraz jest bezdomna, prawie po rozwodzie, jej były babę sobie znalazł i szczęśliwie żyje jak lord.
Także tego ten...nie daj się Amor.
Aster zmieniłam psychologa. Nasz wspólny z niewiernym stwierdził, że mu coś umyka. Nowy stwierdził , że mam objawy charakterystyczne dla ofiary bardzo silnego gaslightingu. Dźwigam też na sobie przewlekły i chroniczny zespół stresu pourazowego. No i efekt jest jaki jest. Za to zrozumiałym stało się dla mnie dlaczego miałam naprzeciw siebie w jednej chwili szarmanckiego anioła, a kilka godzin później bezwzględnego kata. Ta wieloletnia huśtawka emocjonalna zrobiła swoje.
Opisze więcej po rozprawie.
Ogólnie rozstaliśmy się w momencie kiedy w pandemii przez stan zapalny sparaliżowało mi biodra. Przez miesiąc nie mogłam się poruszać.
W tym czasie cichaczem pokradł i powywoził co cenniejsze rzeczy z domu. Po miesiącu łaskawca podwiózł mnie do lekarza. Zorientowałam się, że ogołocił chałupę, dopiero w kilka dni po jego wyjeździe, jak już wstałam z łóżka. Wyjechał kilka dni o tym, jak lekarz wspomniał o endoprotezach.
Na szczęście udało się ogarnąć ten stan zapalny, wstałam i chodzę. Musze to teraz dobrze zdiagnozować.
I taka ciekawostka z sali sądowej:
Niewierny: -żona używała względem mnie wulgaryzmów
Sędzina: - jakich wulgaryzmów?
Niewierny: najlżejszy to "jesteś tu obcy"
W protokole zapewne będzie : Pani XY używała względem Pana XY wulgaryzmów.
Sytuacja jaka miała w rzeczywistości miejsce :
Facet atakował nowego chłopaka córki. Chłopak z tych wrażliwych, muzyk, widać było, że nie nawykły do takiego pastwienia się psychicznego. Upodobał go sobie i atakował dzieciaka co chwilę. Chłopak chciał dobrze wypaść w domu dziewczyny. był grzeczny, miły i uprzejmy. Burak zrobił sobie z niego chłopca do bicia. Zwróciłam uwagę , że przesadza raz, drugi, on dalej swoje.
W pewnym momencie powiedziałam "Ogarnij się, bo zachowujesz się, jak obcy"
Co z tego wszystkiego zostaje w protokole?
Ano "Pani XY wyzywała wulgarnie Pana XY. Mówiła mu, że jest w domu obcy."
Sprostować nie ma jak i kiedy, bo takich przekłamań z jego strony mam w sprawie mnóstwo.
Tak, że tego ...
Naprawdę oczekiwałaś po nim prawdo mówcy?
Ja dostałam sprawiedliwość w sądzie i nawet nie musiałam wyciągnąć asa z rękawa i wielkiej tajemnicy zdrajcy. jakim była ciąża kochanki.
Ja, 10 lat temu, w przeciwieństwie do większości, jak czytam, dostałam sprawiedliwy wyrok i orzeczenie o winie, które wszyscy mi tutaj odradzali.
Oczywiście to, że dzień rozwodu był jednym z najlepszych dni w moim życiu, nie zmienia i nie umniejsza temu co zafundował mi ex po 15 latach życia, ale jest to jednak jakieś małe pocieszenie i satysfakcja.
Amor jak zawsze, trzymam za Ciebie kciuki.
Ponadto dopiero co zaczęłam się poruszać i musiałam ogarnąć sytuację, by przetrwać. Środek pandemii, ostra zima, a ja nie miałam ogrzewania w domu. Temperatura poniżej 10stopni, brak ciepłej wody i pies z nowotworem walczący o życie.
Gdyby nie fakt, że zawsze wspierałam różne akcje charytatywne organizowane przez przyjaciół i znajomych, nie wiem czy dałabym sobie radę i nie załamałabym się kompletnie.
To dobro do mnie wróciło z naddatkiem. Jak tylko pojawiły się u mnie problemy, to przyjaciele wyczuli, że coś jest nie tak i wyciągnęli rękę. Ja sama ze wstydu nie poprosiłabym o pomoc. Nikt mnie nie pytał o zgodę. Znajomi muzycy np sami zorganizowali szybką zbiórkę i postawili mnie przed faktem dokonanym "są już zebrane nie możesz odmówić, bo co my z tym zrobimy". To pozwoliło mi przetrwać tą zimę. Potrzebowałam ponadto czasu by dojść psychicznie do siebie. Jeszcze przed jego opuszczeniem domu, sam fakt, że nie mogłam się poruszać dobił mnie psychicznie. Poczułam się znów jak w klatce.
Był tak bezczelny, że choć jechał już na pewniaka do kochanki, a mnie kłamał, że tylko na sylwka do nowej znajomej, dzień przed wyjazdem ostro kombinował by zbliżyć się fizycznie. W czterech miał to, że ból bioder nadal mi doskwierał. A nie sypialiśmy ze sobą od wielu lat. Tak go nagle naszło. Do zbliżenia nie doszło ze względu na mój sprzeciw.
Dzisiaj już wiem, że potrzebował tego do wstawiania lipy w sądzie, że niby przebaczyłam i niby coś nas łączyło jeszcze emocjonalnie i fizycznie. Musiał być już po naradach z prawnikiem i ktoś musiał mu to współżycie przed opuszczeniem domu doradzić.
Nie, nie oczekiwałam po nim mówienia prawdy, bo to patologiczny kłamca i oszust.
Mam problem z obroną z tego powodu. On w jednym akapicie potrafi wcisnąć 2-3 kłamstwa i jeszcze zmataczyć. By wykazywać każde po kolei musiałam zarzucić sąd mnóstwem dowodów. Poszła na to z ryza papieru mająca spokojnie z kilkanaście cm wysokości. Dobrze, że zbierałam wszystkie dowody po zdradach, i mam kilkadziesiąt godzin nagrań z rozmów, inaczej ograłby mnie bez mydła. On na sali cwany pewny siebie, ja rozszarpana, zniszczona psychicznie, obijana latami, komu mieliby więc wierzyć?
Nie wiedział o dowodach, więc w pierwszym pozwie łgał jak z nut. W zmianie stanowiska już ostrożniej, ale dalej leciał.
Natomiast mam wrażenie, że sąd i adwokaci gubią się w sprawie i nie zapoznali z materiałem. Wiesz, stara chora baba chce jakieś pieniądze na alimenty, gość odchodzi, firma była na niego. Niech się na NFZ leczy. BDW na wizytę do specjalisty czekałam 9 msc., a po tym wszystkim mam coraz poważniejsze objawy psychosomatyczne.
Zabezpieczenia na czas sprawy sąd przyznał mi 1200zł. On wykazuje podstawowe koszty swojego utrzymania na kilkanaście tysięcy. Średnio od 12 000 do 16 000 zł
Na sam zakup głupich ciuchów dla siebie wykazał, że potrzebuje po 2 000/msc. Nikt nic z tym nie robi. Usłyszałam w sądzie, że jak mi wydzielał pieniądze, to przecież mam teraz taki poziom jak miałam, więc czego w sumie chce?
Zaniżył dochody znacznie. Z 30 tys czystego dochodu miesięcznie, wykazuje teraz z firmy ledwo 11 tys, choć dochody potencjalnie miały o te 11 tys wzrosnąć. Robi myk, że wykazuje tylko te o jakie wzrosło.
I nie mam jak się przed tym bronić, bo nie mam tego jak wykazać, a sąd stwierdził, że musi się odnieść do dowodów jakie zostały przedstawione, a on przedstawił tylko 11 tys.
Moi adwokaci mam wrażenie, że gubią się w sprawie. Gość łże na sali tak, że co chwila wpadkę zalicza, a ja i tak mam wrażenie, że jestem na straconej pozycji, choć miałam w domu wręcz wzorcową przemoc finansową i za tym idącą psychiczną.
A ja ze względu na stan zdrowia, a choruje przewlekle, i prace latami na rzecz jego działalności bez odprowadzanych składek, i liczne zdrady, po prostu zwróciłam się o zabezpieczenie i zwyczajnie jego winę. Bo jakiekolwiek próby porozumienia z nim w tej sprawie spełzały na niczym.
Hurcia Dziękuje bardzo! <3
Mam ogromną nadzieję, że jest tak jak mówisz i można gdzieś tam liczyć na trzeźwą ocenę sytuacji przez sąd, a nie tylko pośpieszne i zgrubne zamiecenie tematu pod dywan.
nie wiem na jakim etapie rozprawy jesteś, ale zawsze musisz walczyć do końca i się nie poddawać.
Pamiętaj, dowody są ważne, ale najważniejsze jest to jak je przedstawiasz. Musisz to zrobić w interesujący i ciekawy sposób (wiem, że to brzmi dziwnie). Niestety w większości kancelarie wrzucają wszystko w swoje szablony i standardowo takie pozwy nie są ciekawe.
Ponieważ w naszych sądach rozprawy odbywają się w bardzo dużych odstępach czasu, sędziowie muszą je sobie przypominać przed rozprawami. Niestety w większości robią to bardzo pobieżnie... chyba, że sprawa ich zainteresuje.
W pozwach które pomagałem przerabiać znajomym (ponieważ kancelarie nie pisały ich właściwie). Na samym początku tworzyłem całą historię, nie za długą z najważniejszymi informacjami, taka "powieść", której głównym celem jest zainteresowanie czytającego. Na dalszy plan schodziły dowody, opisy, wyjaśnienia. Ponieważ druga strona zawsze kłamie, powieść trzeba aktualizować, modyfikować i wysyłać. Pamiętaj, że pismo do Sądu możesz zawsze wysłać, bez względu na procedury, czy etap postępowania.
Co do ciekawego sposobu, to chyba stało się samo, bo sędzina na pierwszej rozprawie stwierdziła, że ta moja sprawa jest bardzo interesująca.
Inna rzecz, że oni standardowo i wyraźnie starają się zbliżyć nasze stanowiska. I o ile ja byłam w stanie z czegoś tam ustąpić, przez wzgląd na ciężką obecną sytuację materialną i głównie własną psychiczną, to mój niewierny nie odpuszcza niczego. Już pomijam, że próbuje niszczyć mnie ze wszystkich stron prywatnie. I co zabawne wystąpił o moją wyłączną winę, twierdząc, że nasz psycholog mu powiedział, iż to ja jestem winna jego zdradom i ucieczkom w zdrady, bo jestem za silna. Nasz psycholog zapewne bardzo by się zdziwił, że tak został zrozumiany przez niewiernego, na 2-3 spotkaniach na jakie książę raczył wpaść, nie mniej jego stanowisko jaśnie Pana jest właśnie takie.
To jednak nie zmienia sytuacji.
np ja jestem więcej niż pewna, że mój niewierny machnął dzieciaka nowej niuni.
Chłopak mojej córki, jaki na nich wpadł, i jakiego o zgrozo ona przedstawiał mu jako swojego męża (zwoją drogą to sytuacja na komedię, choć chłopiec ostro ją przeżył) po tym zdarzeniu jeszcze w tych emocjach stwierdził, że była z brzuchem. Nie wiem jedynie, czy urodziła, czy nie.
Niestety nie jestem w stanie tego wykazać, a moi adwokaci gdzieś tam olali tą sprawę. A takich rzeczy jest mnóstwo. Była wzywana na świadka przyznała się do współżycia z nim. Po czym na kolejnej sprawie on wyparł się , że z nią spał i zrobił z niej idiotkę, twierdząc, że nic do niej nie czuje tylko się pocałowali i coś jej się tam ubzdurało od kopułą. BDW ta naiwniara jest matką trójki dzieci, niewiernego byłoby chyba czwarte.
Nie mniej w tym i tak pokazał jaki ma do niej stosunek.
Ja jestem pewna , że wpadł, bo na początku po opuszczeniu domu i zostawieniu mnie bez grosza, grał na zmęczenie materiału, bym przyszła do niego na kolanach o pomoc i znów uległa. Tak robił zawsze, więc nic nowego. A chciał wymusić zezwolenie na trzymanie broni w domu moich dzieci, na co nie wyrażałam kategorycznie zgody.
Jeśli chodzi o adwokatów i sędzinę moje dzieciaki stwierdziły, że akurat sędzina chyba najbardziej czuje i łapie tą sprawę, bo ich zdaniem pełnomocnicy stron zadawali im pytania z tak zwanych czterech. I w sumie podobnie to odbieram. Moi niekoniecznie są sprawą zainteresowani, zajęci innymi sprawami. A jego adwokatka uszyła sobie sprytną tezę i bajeczkę i broni jej jak niepodległości, bo ambitna jest bardzo i priorytetem jest dla niej jej wygrana.
Tak, że ogólnie jeden wielki pic na wodę. Jakaś tam nadzieja we wnikliwości i bezstronności tej sędziny.
Tak mam w tej chwili. Nie było na sprawie mojego adwokata, i nie padły pytania do mnie, jakie mogłyby sprostować i sprecyzować sytuację i jakie paść powinny.
Niby mam być dosłuchana na kolejnej rozprawie, ale równie dobrze może do tego nie dojść. Na czym tylko ja będę stratna, bo narracja jego papugi o starającym się mężu, oparta na obrzydliwych kłamstwach, zwyczajnie się przebiła. I to ona będzie ważona.
On gra zresztą od początku na osłabienie mnie i wykończenie emocjonalne i finansowe, więc mu to na rękę by ciągnęło się jeszcze ze 2 lata. A ja tez nie mogę sobie pozwolić na zaczynanie życia od nowa w moim wieku, więc też będę zmuszona apelować, tym bardziej, że w toku tego procesu podporządkowanego pod ta infantylną narrację wrzuconą przez jego papugę, uciekło mnóstwo istotnych i kluczowych spraw. I zostałam zajechana udowadnianiem, że nie jestem wielbłądem. To ja na tej sali musiałam i musze się bronić, a nie łgarz , oszust i zdrajca. A kłamać jest znacznie prościej i łatwiej niż wracać do trudnych emocji, by odtworzyć faktyczny przebieg zdarzeń. Ja jestem więc wykończona tym procesem, a on luzaczek , biała koszulka, online, tupet, pewność siebie, bo co trzeba ukryć, to już ukrył. A dziunię co myli całusy ze współżyciem, już pewnie dawno urobił tak, że stanie za nim murem, nieświadoma, że jest jego ofiarą. Już o zeznaniach było widać, że to klapy ma oczach. Jak na moje oko najgłupsza z wszystkich dotychczasowych kochanek. Pół biedy, że z tą już nie mam kontaktu kompletnie. I musiałam wysłuchać jej półprawd i infantylnych przekłamań o zdarzeniach jedynie na sali.
Mam wrażenie, że to kolejna idiotka walcząca z byłą zoną, nie dostrzegająca, jak bardzo jej współczuję, że przed nią to, co już za mną.
Cytat
Edek u chcą już zamykać przewód, a w tym stanie rzeczy apelacja jest więcej niż pewna.
Jeszcze nie masz wyroku, więc nic nie jest pewne. To, że Sąd chce skończyć sprawę nie znaczy, że będzie na Twoją niekorzyść. Piszesz, że jeszcze jedna rozprawa przed Tobą, także zrób jak mówię.
Poukładaj wszystko na nowo (zredaguj to co masz), opisz dokładnie kwestie które zostały pominięte, a są istotne, obal wszystkie jego kłamstwa i wyślij do Sądu. Nic nie stracisz, a możesz tylko zyskać.
Przeczytaj wielokrotnie to co napiszesz, pozwoli to Tobie przygotować się do sprawy, przypomnisz sobie wszystkie istotne szczegóły o które możesz być zapytana na rozprawie. Wiem jakie to uczucie, jak ktoś pod przysięga łże w żywe oczy i chce z Ciebie zrobić wariata. Sądy na które trafiałem miały doświadczenie z takimi cwaniakami jak Twój były. Dużo wytrwałości życzę.
Na chwilkę dzisiaj wpadłam, bo chciałabym zakończyć tutaj tą moją historię, choć jeszcze nie tym razem, bo jednak apelacja stała się faktem, więc jeszcze to potrwa.
Co do rozprawy to wygrałam ją.
Sąd orzekł wyłączną winę niewiernego i zasądził mi alimenty.
I przyznam, że poczułam ulgę, jakiej bardzo potrzebowałam.
Nawet nie miałam świadomości, że tak bardzo i zwyczajnie potrzebowałam, by ktoś kompetentny jasno powiedział, że jednak zostałam skrzywdzona.
To dało mi jakiś tam wewnętrzny spokój, już chyba nawet niezależnie od tego jak potoczy się apelacja. Nawet nie miałam pojęcia, jak bardzo potrzebuje tego wsparcia w wyroku, dopóki go nie usłyszałam.
Po apelacji dam znać jak poszła. Na jej czas wstrzymam się z komentowanie sprawy.
Raz jeszcze dzięki wszystkim i pozdrawiam serdecznie.
I walczcie, walczcie o siebie! Warto.
p.s.
Z perspektywy czasu zmieniłabym tylko jedną rzecz w mojej reakcji na zdradę i to definitywnie. A mianowicie na drugi dzień po zdradzie całkowicie odcięłabym się od niewiernego. I to nie tylko emocjonalnie. I rzuciłabym na drugi dzień papierami. Bo to była jedyna szansa na uratowanie małżeństwa, lub własnego życia. A tak to zafundowałam sobie 10 lat piekła i kolejnych traum jakie zbyt wiele we mnie zabiły i zbyt wiele mnie kosztowały. Zmarnowałam 10 lat swojego życia. Tego nie potrafię sobie darować. Nie róbcie tego błędu.
Cytat
Sąd orzekł wyłączną winę niewiernego i zasądził mi alimenty.
Dziękuję, że walczyłaś o swoje do końca. Brawo.
Cytat
Wygrałam.
Sąd odrzucił jego apelację. Teraz sprawa o podział.
Przeszłam jednak spore załamanie nerwowe, po tym zdecydowanie zbyt długim czasie napięcia i stresu. Jak to mówi mój lekarz, byłam bardzo silna zbyt długo, organizm mobilizował się 24/h i kiedy nastał spokój wszystko puściło i zaczęło wychodzić.
Nie róbcie więc tego. Nie ciągnijcie na oparach.
Tyle lat walki, by paść na mecie ...
Mimo wszystko gratuluję.
U Ciebie trwało to wyjątkowo długo.
Nawet najtrwalszy zawodnik w tak długiej walce poległby.
Na szczęście masz to już za sobą.
Trzeba odciąć grubą kreską przeszłość i zacząć budować siebie i swój świat na nowo.
Kto jak nie Ty
Zostawiłaś tu na forum kawał siebie swego czasu pomagając innym przejść przez to gówno. Teraz pora zadbać w końcu o siebie samą. Fajnie, że podzieliłaś się tą informacją.
Jak tylko będziesz mieć ochotę i siły to zapraszamy częściej.
Twoje wpisy zawsze wiele wnosiły
P.S. nr tel ten sam? Priv.
Crusoe- miały takie być