Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Opisze co przezywam
9 lat po slubie a tak wlasciwie po slubie zaczelo sie z jej strony unikanie seksu. Po moich namowach bysmy wieczorem sie pokochali to uslyszalem ze ja juz nie pociagam... To byl strzal w policzek, moglem to wtedy zakonczyc.. Pozniej seks byl glownie jak staralismy sie o dziecko. Po urodzeniu rok przerwy, to byl koszmar ale wytrzymalem.. Oczywiscie w jej oczach ciagle ja zdradzalem, to ze porno i na pewno rucham inne ciagle to slyszalem... Seks wyglada tak ze raz na miesiac, raz na dwa miesiace. Czuje sie ze bylem jej potrzebny po to by dzieci miala bo w milosc bez bliskosci nie wierze. Teraz ciagle slysze ze nie ma czasu, nie ma kiedy w ogole myslec o seksie. Nasze zycie wymiera doszczetnie. Ciagle jej oskarzanie ze jej nie kocham i dla tego nie chce sie kochac, ze jak nie ma milosci to nie ma seksu. Wlasnie mnie nie kocha i nie chce seksu???? Wracam po tygodniu z kwiatami do niej jak wyjezdzalem do pracy i nic zero, chce z nia byc do konca jej powtarzam i tylko z nia. Mam pragnienia ktore chcialbym z nia realizowac ale wiem ze tak nie bedzie, zaczynam szukac gdzie indziej, chce isc zaplacic i byc przez chwile szczesliwy. Nie chcialem tego, ale jak tak zyc???
Piotrek jeżeli dobrze liczę to brales ślub mając ok 23 lata. Dość młody wiek, aczkolwiek niczego to przecież nie skreśla. Podejrzewam,że żona w podobnym wieku. Co do twojego pomysłu że zdradą to Ci odradzam. Niczego to nie rozwiąże (tzn może na krótką chwilę) potem będą się tylko mnożyć frustrację i pretensje." Dlaczego nie mam tego w domu" itp. Moim zdaniem żona albo od początku cię nie kochała i zależało jej tylko na "ustawieniu" się w życiu albo ma problemy zdrowotne. Jakie to już trzeba by się udać do seksuologa. To żaden wstyd. Mnóstwo par się z tym boryka. Ja bym się raczej skłaniał ku wariantowi nr 1. Skoro widziałeś co się dzieje z życiem intymnym to trzeba było to najpierwe wyjaśnić a nie pakować się w dziecko. Ona przypieczętowala "związek" ty wtopiles. Generalnie ciężko będzie w tej sytuacji znaleźć wyjście bez pomocy z zewnątrz (jakiś terapeuta). Jeżeli to nic nie zmieni to moja rada: kończ to. Mam kolegę który żyje w takim związku. Teraz już w sumie czeka aż dzieci dorosną. Długi czas łudził się że coś się zmieni. Różnych rzeczy próbował i nić. To jednak tylko moja wizja. Ty sam musisz to ocenić bo Ty znasz sytuacje najlepiej. Życzę mądrego wyboru.
Komentarz doklejony:
A i jeszcze jedno: raczej w to wątpię przy małym dziecku ale jest też możliwość że to ona już wprowadziła w życie plan jaki Ty chciałeś zastosować. Można by to sprawdzić.
Kobiety nie przestają kochać ot tak, tak samo jak nie odchodzą nigdy w próżnię.
Najczęściej zwyczajnie przerzucają swoje emocje i uczucia na kogoś innego.
Nasuwa się wniosek, że albo nigdy naprawdę Cię nie kochała albo kocha kogoś innego.
Najlepiej było szukać rozwiązania problemu na początku, gdy problemy się pojawiły. Minęło wiele lat, może być trudno wyprowadzić to małżeństwo na właściwe tory. Zdrada to nie jest dobry pomysł w sytuacji kiedy małżeństwo trwa, nie tyle formalnie a chociażby w Twojej głowie. Rozwiń proszę ten wątek i powiedz dlaczego:
1. Twoja żona uważa, że ją pewnie zdradzasz z innymi kobietami. Ma prawo coś takiego podejrzewać? Pracujesz poza miejscem zamieszkania, masz grono koleżanek, prowadzisz korespondencje z kobietami, często wychodzisz z domu bez niej - hmmm?
2. Uważa, że jej nie kochasz. Dlaczego tak sądzi? Rozmawiałeś z nią o tym? Nie okazujesz jej uczuć w taki sposób jaki ona oczekuje, nie mówisz "kocham", nie wspierasz w obowiązkach?
3. Proponowałeś jej rozwiązanie Waszych problemów u psychoterapeuty lub seksuologa?
4. Przeżywaliście jakieś większe kryzysy w Waszym związku poza sytuacją, o której piszesz?
5. Czy jesteście swoimi pierwszymi partnerami?
6. Czy jesteś pewien, że ona nie zaspokaja swoich potrzeb seksualnych z kimś innym i dlatego Cię odstawiła?
Twoja żona uważa że ją zdradzasz, ale wygląda że nie ma nic przeciwko temu tzn. trwa z Tobą w małżeństwie i nie wariuje. To się nie trzyma kupy. Po co masz ją zdradzać, wytłumacz że tego nie robisz i czy w takiej sytuacji chce dać Ci przyzwolenie na seks z innymi kobietami. A na poważnie, to jeśli wyczerpałeś już wszystkie możliwe sposoby na naprawę sytuacji to zastanów się nad separacja albo rozwodem, szkoda życia na wegetację.
Chcesz seksu ...
Zapisz się na siłkę (jeśli nie chodzisz),
zapisz się na tańce (jeśli nie chodzisz),
pokaż żonie, że nie jest najważniejsza, że jest wokoło Ciebie wiele innych chętnych kobiet.
Ona jest Ciebie zbyt pewna. Złóż wniosek o rozwód, straci grunt pod nogami i jedyne co Jej pozostanie to rozłożyć nóżki, by jakoś Cię zatrzymać. Potem znów będą pewnie bóle głowy i inne powody.
A jeśli przyjmie chętnie wniosek, to zapewne ma już innego, który na Nią czeka.
Nie zdradzaj - bo potem rozwód z Twojej winy i przerąbane w sądzie - bez sensu.
Piotrek, po pierwsze - tego co się zdarzyło , już się nie cofnie, aczkolwiek należy z tego wyciągać wnioski na przyszłość - to tak odnośnie tego co chłopaki pisali , na temat Twoich decyzji o dziecku, małżeństwie .
Tak samo nie cofniesz czasu, jeżeli zdradzisz .
A mogą Cię zjeść wyrzuty sumienia, możesz wpaść przed żona i wiele innych sytuacji które będą wynikały z decyzji o zdradzie.
Będziesz miał kilka minut przyjemności ( a może i nie), niczego to nie rozwiąże w Twoim życiu a ryzyka wszelakie duże .
Przemysl to na spokojnie , kiedy ciśnienie Ci zejdzie
Czy warto się męczysz i czekać aż dziecko podrośnie ?
Nie.
W międzyczasie może pojawić się drugie dziecko, żona może znaleść sobie kochanka , albo Ty zrobisz coś w akcie desperacji , Wasze relacje z pewnością będą wpływały na rozwój psychiczny dziecka, tak że bycie cierpietnikiem nie ma sensu na dłuższa metę .
Spróbuj rozwiązać problem:
- z żona lub bez niej
Może jest coś w Waszym seksie co ja odtrąca od Ciebie.
Jest wiele spraw od higieny osobistej poczynając , przez przypadłości osobliwe ( np zapach ), poprzez nudny seks, dbanie tylko o własne zaspokojenie itd.
Pewnie z żona tego nie obgadasz, pewnie zostaniesz z tym sam do przemyślenie i analizy. Gdyby udało Ci się namówić żonę do wizyty u seksuologa ...
A jeżeli nic nie pomoże , to cóż , pozostaje przemyśleć rozstanie, tak żeby dziecko najmniej ucierpiało .
Jesteście oboje młodzi.
Żona przecie tez ma swoje potrzeby, coś albo ktoś ja w końcu ruszy :niemoc
Cześć Piotrek, fajnie że się zarejestrowałeś i szukasz pomocy na naszym forum.
To świadczy, że jesteś prawdopodobnie dojrzałą osobą, gdyż szukasz rozwiązania problemu.
Co ja mogę Ci poradzić ze swojej strony?
Napiszę jedno, terapia, terapia i jeszcze raz terapia, szukaj dobrego terapeuty dla par, czasem są to małżeństwa z ogromnym doświadczeniem popartym odpowiednimi papierkami, czasem jest to osoba duchowna ale patrząca na życie tak jak my. Mój kolega był u Ojca Dominikanina, który rozbił ich problemy na części pierwsze a mówił nie przez pryzmat wiary itp ale przez pryzmat zwykłego życia i szarego człowieka. Kolega nie jest wierzący, ale po wizycie u tego faceta nie potrafił powiedzieć ani jednego złego słowa o tej terapii, był wręcz zachwycony, tym czego się dowiedział o sobie i swoim małżeństwie.
Szukaj w internecie opinii o dobrych specjalistach, celowo napisałem o tym duchownym abyś nie skreślał na starcie żadnej opcji.
Poczytaj jak masz podejść do tematu z żoną, aby jej nie zniechęcić do pomocy z zewnątrz, być może pierwszą wizytę powinieneś odbyć samemu i uzyskać wskazówki jak ogarnąć temat
Ludziom często otwierają się oczy na życie po takich terapiach i nagle okazuje się, że można szczęśliwie żyć, wspólnie wychowywać dzieci i cieszyć się sobą.
Jeśli terapia nie pomoże to będziesz miał przynajmniej czyste sumienie, bo będziesz wiedział, że zrobiłeś wiele aby uratować ten związek.
Nie zdradzaj, bo za pół roku będziemy Twoją żonę tutaj ratować na forum, jak przypadkiem założy swój wątek
Dobry przykład na związek przyczynowo skutkowy, który dla części zdradzonych nie istnieje, dla tej kobiety też nie będzie istniał.
Ona przecież nie widzi żadnego problemu i konsekwencji, nie pociąga jej i już jest usprawiedliwiona; to nie jej problem, nie ona się męczy odtrącając i upokarzając kogoś.
Chyba sporo takich właśnie kobiet, które same niszczą związek od środka (przez odrzucanie, ucieczkę od bliskości) a potem zwalają winę na faceta, tylko dlatego, że miał już dosyć walenie głową w mur a z jakichś względów nie chciał kobiety zostawić. Jak śmiał, powinien skakać koło księżniczki, być upokarzany, nic nie dostając w zamian i się cieszyć;
Facet w potrzasku, czuje się przez żonę oszukany, odpychany, lekceważony i upokarzany jako mężczyzna. Nawet zarzuca mu brak miłości i wmawia zdrady jako usprawiedliwienie odtrącania czyli odcięcia od bliskości; Nie wiadomo czy nie jest zdradzany, bo to trochę tak schematycznie wygląda;
I kto w tym przypadku pierwszy zdradził? Kto jest ofiarą a kto sprytnym katem?
Nawet jeśli ją uczciwie poinformuje, że ta sferę chce uzupełnić z kimś innym to i tak żonka przyleci na portal obrzucać go zaciekle błotem a podżegacze mogą utwierdzać ją w roli skrzywdzonej okrutnie ofiary bo on przecież zdradzi "bo chciał", widocznie "to lubi" i tyle w temacie;
Yorik, tak. Jest kat i jest ofiara.
Za chwile może nastąpić zmiana miejsc, ale musi.
Żona w tej chwili wybrała role kata, Piotrek stara się wymigać z roli ofiary, ale to nie znaczy że musi stać się katem.
I ile bycie ofiarą zazwyczaj nie zależy od naszej decyzji, to bycie katem jest samodzielnym wyborem ( OK, można by znaleźć przypadki rszczególner1; - jak nieświadome, nieumyślne działanie ).
Decyzja kiedy i przed kim rozpina rozporek należy wyłącznie do niego.
Może to zrobić przed żona lub w nowym związku przed nowa partnerka albo gdzies rna bokur1;.
Jest problem, a rozwiązać go można na kilka sposobów .
Możliwy jest tez scenariusz, ze kat szuka pretekstu do bycia ofiara :
- w nadziei ze odcięty od loża znajdzie sobie pocieszycielkę, co skrzętnie wykorzysta jako powód do podjęcia wczesniej zamieszanych decyzji, przerzucając odpowiedzialność za nie na Piotrka .
To czy podda się jej grze, czy tez nie poddani pójdzie swoją droga zależy od niego.
Oczywiście , roztropnie by było sprawdzić , czy problemu nie da się załatwić w tym związku .
Ciagle jej oskarzanie ze jej nie kocham i dla tego nie chce sie kochac, ze jak nie ma milosci to nie ma seksu.
zobacz jaki absurd ona Ci serwuje;
ona unika zbliżeń, wmawiając Ci jednocześnie, że to Ty jesteś za to odpowiedzialny i z Twojego powodu ich nie ma, bo Ty nie kochasz;
to jest majstersztyk manipulacji;
w moim odczuciu należałoby postawić sprawę jasno i zdecydowanie;
albo coś z tym zrobisz (seksuolog), bo mam już dość wysłuchiwania bzdur, albo odchodzę, bo jakbym chciał wejść w celibat, to wybrałbym inną ścieżkę w życiu;
Komentarz doklejony:
niech zacznie rozmowę jak dorosła osoba i zacznie Ciebie i Twoje potrzeby traktować na równi ze swoimi;
a jak się w jakiś obszarach nie da, to niech stanie na wysokości zadania i poszuka razem z Tobą konstruktywnych rozwiązań dla tego problemu, zamiast zamiatania go pod dywan i zrzucania całej odpowiedzialności na Ciebie;
Przebiegły kat, agresor czy troll to taki, który tak manipuluje i prowokuje (atakuje), żeby oficjalnego ataku nie było widać i ciężko było udowodnić, na ogół jest to dokuczliwe złośliwe nękanie, robienie z drugiej osoby idioty i celowa ucieczka od porozumienia czy szczerej logicznej komunikacji, bo ona nie jest celem, wszystko by tylko popsuła. Celem jest zdeptanie drugiej osoby.
Nick,
Cytat
Możliwy jest tez scenariusz, ze kat szuka pretekstu do bycia ofiara :
- z wyrachowania, celowo, bo już na życie ma inne plany (z różnych względów), więc prowokuje by móc się do czegoś przyczepić i wyślizgać ze związku nie biorąc za nic odpowiedzialności; wywieranie presji i cały czas udawanie głupa, potem można powiedzieć, to przecież Ty zdradziłeś, to Ty chciałeś się rozstać, to Tobie coś nie pasowało, o ja niewinna i skrzywdzona;
- wciąż próbuje narzucać swoją wolę, podporządkować sobie faceta całkowicie i wykorzystuje do tego złośliwe karanie tym na czym mu zależy, kompletnie nie zdając sobie sprawy, że nieodwracalnie niszczy związek, zaburza równowagę w związku, co bezwzględnie prowadzi do katastrofy; niszcząc faceta niszczy też siebie i jest jej coraz gorzej, więc spirala się nakręca; jest pewna faceta, uważa, że zawsze mu będzie na niej zależeć, bo zawsze zależało i zbyt wiele będzie miał do stracenia uwikłany w rodzinę, więc może sobie dosłownie na wszystko pozwolić; Jak to się na ogół kończy wiadomo, każdy ma swoją wytrzymałość;
- niedojrzała dziewczynka, sama nie wie czego chce od życia, za swoje niepowodzenia czy złe samopoczucie obwinia faceta, który zarządza jej miłością do niego, pożądaniem, długością miesiączki i pogodą za oknem. Niestety leniwy ją olewa a powinien się starać, to przecież nie jest jej rola. Nie powie czego potrzebuje, co ją kręci, (bo gdyby kochał to by wszystko wiedział) ale to facet ma sprawić, żeby go pożądała, tylko on jest za to odpowiedzialny, szczególnie za to czego ona chce. Jak się okaże że zdradza, to dlatego, że już nie kocha, za co winny jest ten, który powinien sprawić, żeby kochała;
Piotrek,
Cytat
Ciagle jej oskarzanie ze jej nie kocham i dla tego nie chce sie kochac, ze jak nie ma milosci to nie ma seksu.
Handlowanie tyłkiem za miłość przez osobę, która sama miłości nie daje ?
Przerzucanie odpowiedzialności ze wzbudzaniem poczucia winy za coś nieokreślonego, bo określonego nieparametrycznym frazesem- "nie kochasz", który może oznaczać cokolwiek, a przy jednoczesnym odcinaniu od bliskości i ciągłym odrzucaniu czyli sabotowaniu "miłości", nie do spełnienia, ale się staraj!;
To manipulacja na wykorzystywanie, bo tylko o to chodzi, drugiej stronie nie zależy, bo nie opłaca się rozwiązanie problemu;
Skoro "nie kocha" i wprowadza szantaż, tylko coś za coś; handluje tyłkiem, to sprawa jest chyba jasna i wiadomo dokąd zmierza, więc się przygotuj psychicznie.
Komentarz doklejony:
A i jeszcze jedno: raczej w to wątpię przy małym dziecku ale jest też możliwość że to ona już wprowadziła w życie plan jaki Ty chciałeś zastosować. Można by to sprawdzić.
Najczęściej zwyczajnie przerzucają swoje emocje i uczucia na kogoś innego.
Nasuwa się wniosek, że albo nigdy naprawdę Cię nie kochała albo kocha kogoś innego.
1. Twoja żona uważa, że ją pewnie zdradzasz z innymi kobietami. Ma prawo coś takiego podejrzewać? Pracujesz poza miejscem zamieszkania, masz grono koleżanek, prowadzisz korespondencje z kobietami, często wychodzisz z domu bez niej - hmmm?
2. Uważa, że jej nie kochasz. Dlaczego tak sądzi? Rozmawiałeś z nią o tym? Nie okazujesz jej uczuć w taki sposób jaki ona oczekuje, nie mówisz "kocham", nie wspierasz w obowiązkach?
3. Proponowałeś jej rozwiązanie Waszych problemów u psychoterapeuty lub seksuologa?
4. Przeżywaliście jakieś większe kryzysy w Waszym związku poza sytuacją, o której piszesz?
5. Czy jesteście swoimi pierwszymi partnerami?
6. Czy jesteś pewien, że ona nie zaspokaja swoich potrzeb seksualnych z kimś innym i dlatego Cię odstawiła?
Twoja żona uważa że ją zdradzasz, ale wygląda że nie ma nic przeciwko temu tzn. trwa z Tobą w małżeństwie i nie wariuje. To się nie trzyma kupy. Po co masz ją zdradzać, wytłumacz że tego nie robisz i czy w takiej sytuacji chce dać Ci przyzwolenie na seks z innymi kobietami. A na poważnie, to jeśli wyczerpałeś już wszystkie możliwe sposoby na naprawę sytuacji to zastanów się nad separacja albo rozwodem, szkoda życia na wegetację.
Zapisz się na siłkę (jeśli nie chodzisz),
zapisz się na tańce (jeśli nie chodzisz),
pokaż żonie, że nie jest najważniejsza, że jest wokoło Ciebie wiele innych chętnych kobiet.
Ona jest Ciebie zbyt pewna. Złóż wniosek o rozwód, straci grunt pod nogami i jedyne co Jej pozostanie to rozłożyć nóżki, by jakoś Cię zatrzymać. Potem znów będą pewnie bóle głowy i inne powody.
A jeśli przyjmie chętnie wniosek, to zapewne ma już innego, który na Nią czeka.
Nie zdradzaj - bo potem rozwód z Twojej winy i przerąbane w sądzie - bez sensu.
Tak samo nie cofniesz czasu, jeżeli zdradzisz .
A mogą Cię zjeść wyrzuty sumienia, możesz wpaść przed żona i wiele innych sytuacji które będą wynikały z decyzji o zdradzie.
Będziesz miał kilka minut przyjemności ( a może i nie), niczego to nie rozwiąże w Twoim życiu a ryzyka wszelakie duże .
Przemysl to na spokojnie , kiedy ciśnienie Ci zejdzie
Czy warto się męczysz i czekać aż dziecko podrośnie ?
Nie.
W międzyczasie może pojawić się drugie dziecko, żona może znaleść sobie kochanka , albo Ty zrobisz coś w akcie desperacji , Wasze relacje z pewnością będą wpływały na rozwój psychiczny dziecka, tak że bycie cierpietnikiem nie ma sensu na dłuższa metę .
Spróbuj rozwiązać problem:
- z żona lub bez niej
Może jest coś w Waszym seksie co ja odtrąca od Ciebie.
Jest wiele spraw od higieny osobistej poczynając , przez przypadłości osobliwe ( np zapach ), poprzez nudny seks, dbanie tylko o własne zaspokojenie itd.
Pewnie z żona tego nie obgadasz, pewnie zostaniesz z tym sam do przemyślenie i analizy. Gdyby udało Ci się namówić żonę do wizyty u seksuologa ...
A jeżeli nic nie pomoże , to cóż , pozostaje przemyśleć rozstanie, tak żeby dziecko najmniej ucierpiało .
Jesteście oboje młodzi.
Żona przecie tez ma swoje potrzeby, coś albo ktoś ja w końcu ruszy :niemoc
To świadczy, że jesteś prawdopodobnie dojrzałą osobą, gdyż szukasz rozwiązania problemu.
Co ja mogę Ci poradzić ze swojej strony?
Napiszę jedno, terapia, terapia i jeszcze raz terapia, szukaj dobrego terapeuty dla par, czasem są to małżeństwa z ogromnym doświadczeniem popartym odpowiednimi papierkami, czasem jest to osoba duchowna ale patrząca na życie tak jak my. Mój kolega był u Ojca Dominikanina, który rozbił ich problemy na części pierwsze a mówił nie przez pryzmat wiary itp ale przez pryzmat zwykłego życia i szarego człowieka. Kolega nie jest wierzący, ale po wizycie u tego faceta nie potrafił powiedzieć ani jednego złego słowa o tej terapii, był wręcz zachwycony, tym czego się dowiedział o sobie i swoim małżeństwie.
Szukaj w internecie opinii o dobrych specjalistach, celowo napisałem o tym duchownym abyś nie skreślał na starcie żadnej opcji.
Poczytaj jak masz podejść do tematu z żoną, aby jej nie zniechęcić do pomocy z zewnątrz, być może pierwszą wizytę powinieneś odbyć samemu i uzyskać wskazówki jak ogarnąć temat
Ludziom często otwierają się oczy na życie po takich terapiach i nagle okazuje się, że można szczęśliwie żyć, wspólnie wychowywać dzieci i cieszyć się sobą.
Jeśli terapia nie pomoże to będziesz miał przynajmniej czyste sumienie, bo będziesz wiedział, że zrobiłeś wiele aby uratować ten związek.
Nie zdradzaj, bo za pół roku będziemy Twoją żonę tutaj ratować na forum, jak przypadkiem założy swój wątek
Czy Twoja ewentualna zdrada zmieni cos na lepsze w Waszym malzenstwieb czy rozmnozy problemy?
Ona przecież nie widzi żadnego problemu i konsekwencji, nie pociąga jej i już jest usprawiedliwiona; to nie jej problem, nie ona się męczy odtrącając i upokarzając kogoś.
Chyba sporo takich właśnie kobiet, które same niszczą związek od środka (przez odrzucanie, ucieczkę od bliskości) a potem zwalają winę na faceta, tylko dlatego, że miał już dosyć walenie głową w mur a z jakichś względów nie chciał kobiety zostawić. Jak śmiał, powinien skakać koło księżniczki, być upokarzany, nic nie dostając w zamian i się cieszyć;
Facet w potrzasku, czuje się przez żonę oszukany, odpychany, lekceważony i upokarzany jako mężczyzna. Nawet zarzuca mu brak miłości i wmawia zdrady jako usprawiedliwienie odtrącania czyli odcięcia od bliskości; Nie wiadomo czy nie jest zdradzany, bo to trochę tak schematycznie wygląda;
I kto w tym przypadku pierwszy zdradził? Kto jest ofiarą a kto sprytnym katem?
Nawet jeśli ją uczciwie poinformuje, że ta sferę chce uzupełnić z kimś innym to i tak żonka przyleci na portal obrzucać go zaciekle błotem a podżegacze mogą utwierdzać ją w roli skrzywdzonej okrutnie ofiary bo on przecież zdradzi "bo chciał", widocznie "to lubi" i tyle w temacie;
Za chwile może nastąpić zmiana miejsc, ale musi.
Żona w tej chwili wybrała role kata, Piotrek stara się wymigać z roli ofiary, ale to nie znaczy że musi stać się katem.
I ile bycie ofiarą zazwyczaj nie zależy od naszej decyzji, to bycie katem jest samodzielnym wyborem ( OK, można by znaleźć przypadki rszczególner1; - jak nieświadome, nieumyślne działanie ).
Decyzja kiedy i przed kim rozpina rozporek należy wyłącznie do niego.
Może to zrobić przed żona lub w nowym związku przed nowa partnerka albo gdzies rna bokur1;.
Jest problem, a rozwiązać go można na kilka sposobów .
Możliwy jest tez scenariusz, ze kat szuka pretekstu do bycia ofiara :
- w nadziei ze odcięty od loża znajdzie sobie pocieszycielkę, co skrzętnie wykorzysta jako powód do podjęcia wczesniej zamieszanych decyzji, przerzucając odpowiedzialność za nie na Piotrka .
To czy podda się jej grze, czy tez nie poddani pójdzie swoją droga zależy od niego.
Oczywiście , roztropnie by było sprawdzić , czy problemu nie da się załatwić w tym związku .
Cytat
zobacz jaki absurd ona Ci serwuje;
ona unika zbliżeń, wmawiając Ci jednocześnie, że to Ty jesteś za to odpowiedzialny i z Twojego powodu ich nie ma, bo Ty nie kochasz;
to jest majstersztyk manipulacji;
w moim odczuciu należałoby postawić sprawę jasno i zdecydowanie;
albo coś z tym zrobisz (seksuolog), bo mam już dość wysłuchiwania bzdur, albo odchodzę, bo jakbym chciał wejść w celibat, to wybrałbym inną ścieżkę w życiu;
Komentarz doklejony:
niech zacznie rozmowę jak dorosła osoba i zacznie Ciebie i Twoje potrzeby traktować na równi ze swoimi;
a jak się w jakiś obszarach nie da, to niech stanie na wysokości zadania i poszuka razem z Tobą konstruktywnych rozwiązań dla tego problemu, zamiast zamiatania go pod dywan i zrzucania całej odpowiedzialności na Ciebie;
Nick,
Cytat
- z wyrachowania, celowo, bo już na życie ma inne plany (z różnych względów), więc prowokuje by móc się do czegoś przyczepić i wyślizgać ze związku nie biorąc za nic odpowiedzialności; wywieranie presji i cały czas udawanie głupa, potem można powiedzieć, to przecież Ty zdradziłeś, to Ty chciałeś się rozstać, to Tobie coś nie pasowało, o ja niewinna i skrzywdzona;
- wciąż próbuje narzucać swoją wolę, podporządkować sobie faceta całkowicie i wykorzystuje do tego złośliwe karanie tym na czym mu zależy, kompletnie nie zdając sobie sprawy, że nieodwracalnie niszczy związek, zaburza równowagę w związku, co bezwzględnie prowadzi do katastrofy; niszcząc faceta niszczy też siebie i jest jej coraz gorzej, więc spirala się nakręca; jest pewna faceta, uważa, że zawsze mu będzie na niej zależeć, bo zawsze zależało i zbyt wiele będzie miał do stracenia uwikłany w rodzinę, więc może sobie dosłownie na wszystko pozwolić; Jak to się na ogół kończy wiadomo, każdy ma swoją wytrzymałość;
- niedojrzała dziewczynka, sama nie wie czego chce od życia, za swoje niepowodzenia czy złe samopoczucie obwinia faceta, który zarządza jej miłością do niego, pożądaniem, długością miesiączki i pogodą za oknem. Niestety leniwy ją olewa a powinien się starać, to przecież nie jest jej rola. Nie powie czego potrzebuje, co ją kręci, (bo gdyby kochał to by wszystko wiedział) ale to facet ma sprawić, żeby go pożądała, tylko on jest za to odpowiedzialny, szczególnie za to czego ona chce. Jak się okaże że zdradza, to dlatego, że już nie kocha, za co winny jest ten, który powinien sprawić, żeby kochała;
Piotrek,
Cytat
Handlowanie tyłkiem za miłość przez osobę, która sama miłości nie daje ?
Przerzucanie odpowiedzialności ze wzbudzaniem poczucia winy za coś nieokreślonego, bo określonego nieparametrycznym frazesem- "nie kochasz", który może oznaczać cokolwiek, a przy jednoczesnym odcinaniu od bliskości i ciągłym odrzucaniu czyli sabotowaniu "miłości", nie do spełnienia, ale się staraj!;
To manipulacja na wykorzystywanie, bo tylko o to chodzi, drugiej stronie nie zależy, bo nie opłaca się rozwiązanie problemu;
Skoro "nie kocha" i wprowadza szantaż, tylko coś za coś; handluje tyłkiem, to sprawa jest chyba jasna i wiadomo dokąd zmierza, więc się przygotuj psychicznie.