Muzyka...po prostu | [4329] |
aplikacja spyphone | [1] |
MBart85 | 27. Grudzień |
Sylwia80 | 27. Grudzień |
12kasia86 | 27. Grudzień |
krystiannyga | 27. Grudzień |
vasko75 | 27. Grudzień |
Julianaempat... | 02:09:08 |
Kakua | 02:45:27 |
NieOddycham | 03:17:51 |
simonetta | 10:35:52 |
Brunetkatonieja | 11:00:17 |
W jakim celu informowała cię przed trzema laty o swoim niezadowoleniu?
Brała pod ugę rozstanie z tobą kiedy romans kwitł?
Teraz między nimi nie było dobrze to może nprawiać?ale nie na tyle było źle by sama z niego zreygnowała.
Kiepsko u was ,kiepsko z nim ale się go trzymała.Bidula ,wszędzie źle.
Gdybyś nie wkroczył to by się jeszcze bujali.
Nie masz poczucia , że nadal coś jest nie w porządku? Motylki się skończyły, kochaś okazał się bucowatym szarakiem, Twoje załamanie nerwowe to też wygodna wymówka dla powrotu na łono rodziny do przewidywanego męża. Jak bardzo jesteś pewien szczerości słów żony? Na czym opierasz swoje wybaczenie? Tylko na jej słowach?
Praca,czas dla córki i dla siebie,w obowiązkach niech odciąży cię żona.Może za dużo czasu bez obowiązków dla rodziny sieje w jej gospodarce hormonalnej spusoszenie.
Komentarz doklejony:
Ile jeteście w związku?
Popełniłeś dość znaczący błąd. Aby to "wyrównać" musisz zasadniczo odwrócić role. Niech Pani żona zacznie nadskakiwać... Założę się, że jest pewna, że Ciebie nie straci...
2-3 lata to podwójne życie i brak liczenia się z Tobą, o innych uczuciach nie wspomną. Twoje załamanie nerwowe i to, że chcesz wierzyć w to, że "Między nami układa się dobrze" spycha Ciebie na błędy tor pt "kocham, więc wybaczam na miękko".
Widzę to podobnie do jagody tzw. wybaczenie na miękko - jak się kończy? Z reguły powtórką. Była zbrodnia nie ma kary. Raz się udało uda się i drugi. Jak napisał Apologises standardowe wymówki każdego zdradzacza- Bo nie było między nami dobrze. Tyle że drobny szkopuł. Czasami zaczyna być niedobrze gdy pojawia się ktoś trzeci.
Zakomunikowała Tobie że dzieje się coś niedobrego - bo motylki w brzuchu i liczyła że książę zabierze ją z małżeńskiego marazmu. Tylko problem książę księciem nie jest i zabierać nie ma ochoty. No może na bzykanie jak ma czas i ochotę. To nie Ty masz pracować ale ona się starać. Starać spieprzyć co spier....ła.
Jak myślisz gdyby wtedy księciunio się określił na tak były by jakieś skrupuły? U mojej trwało to pół roku i też bidula nie mogła przestać. Tak się biedactwo męczyło. Wiesz kiedy zaczęła się męczyć gdy odkryłem prawdę. Pamiętaj szansę się daje. Nie na nią czeka. Zrobisz jak uważasz sam dałem szansę ale totalnie na moich warunkach. Oczywiście mogła nie chcieć. Ale czy ja musiałem chcieć ją dawać?
Pamiętaj szansy nie daje się z automatu. Granice określa jasno i konkretnie, jeden numer i pakujesz walizki. Praca, projekt? A co Ciebie to obchodzi ma szukać nowej roboty. I co następna integracja, misio powie że tęskni i że pozwolenie na jej odejście było największym błędem i... znowu cyt:
Cytat
że dzieje się coś niedobrego w naszym związku ( stagnacja ? )
Nie stary trudno ma zmienić robotę i urwać kontakty. Albo wóz albo przewóz chyba że przy każdym późniejszym powrocie chcesz domyślać się i katować co robi. Bez sensu.
Jakoś nie czuła potrzeby ratowania zawiązku, gdy łóżko kochasia nie wystygało.
Sorry za sarkazm, ale tak to wygląda.
Jak jej zależy na ratowaniu małżeństwa z tobą, to niech rzuci pracę z kochasiem i pójdzie do Biedronki na kasę. Wtedy może bym przemyślała, czy jest warta mojego zachodu.
Teraz romans przechodzi kryzys, a ty masz być "plasterkiem" i gwarancją miękkiego lądowania, żeby się królewnie siniak na dooopie nie zrobił od zbyt gwałtownego zderzenia z ziemią (rzeczywistością).
Twój cyrk, twoje małpy, zrobisz co zechcesz. Dla mnie jesteś pierwszym naiwnym niestety.
Włóż spodnie, może wtedy coś ugrasz. Tak jak teraz, tylko ścielesz ciepłe łoże następnym kochankom twojej zony. Dla ciebie miejsce będzie tylko w sieni.
Mimo wszystko szczęścia
Cytat
Czy ustaliłeś Marku dlaczego ten romans wygasł ?
Możliwe że żona tylko przeskoczyła z powrotem na gałąź która daje jej pewność że się nie złamie. 2-3 lata podwójnego życia nie gwarantuje odbudowy zaufania, szacunku.
W ich związku pojawiły się problemy od kiedy koleś chciał ją mieć częściej a nie tylko w pracy. Jej to nie pasowało. Potem stał się natarczywy i wybuchowy.
Nie potrafiła zakończyć tego związu bo jak tłumaczy, koleś mógł o wszystkim powiedzieć mnie. W pewnym sensie była zastraszona i nie mogła się z tego chorego układu uwolnić.
Chciała do mnie wrócić i zachować to w tajemnicy dla siebie.
Mimo wszystko nie potrafiła tego zakończyć.
Brzmi to dziwnie, ale faktycznie tak było.
Imprezę zakończyłem ja zakładając podsłuchy. Chciałem wiedzieć dlaczego płacze po powrocie z pracy.
I to jest właśnie dla mnie trudne. Uwolniłem ją z chorego związku,który był błędem, ale sam mam problem z ogarnięciem tej sytuacji. Nie potrafię tego zrozumieć i wybaczyć. W pierwszym momencie zostałem tylko dla dziecka.
W chwili obecnej mam żonę jakiej nie miałem przez ostatnie 10 LAT.
Mimo wszystko ta rana się nie goi. 2 miesiące to chyba za mało....
Jeszcze chwila, a zaczniesz Bogu dziękować, że twoja osobista żona, prawowicie poślubiona, zobowiązana do lojalności i wierności tobie, nareszcie jest żoną, jaką od 10 lat nie była!
I tu chyba jest pies pogrzebany!
Bądź szują, szmatławcem, gnojem i puszczalskim, diabelskim nasieniem. Jak pokażesz, że możesz być "o mało co normalnym", to cię w piętę będą całować. tak im ta twoja przemiana we łbie zamiesza.
Co do reszty...
Dwa miesiące? Razem ze zdrajczynią w siodle? Chyba żartujesz
Przesiądź się na innego konia, odczekaj jakieś... Dwa lata... A potem pogadamy
Na razie "jesteś dla dziecka", nie zakończyłeś niczego, tkwisz po uszy w bagnie i.....
Nie ma nadziei na "światełko w tunelu".
Ciesz się, ze masz zonę jakiej od 10 lat nie miałeś.. Korzystaj. Wkrótce się to skończy niestety.
- zdradzacz przyzna się WYŁĄCZNIE do tego do czego musi
- zdradzacz przedstawi SWOJĄ wersję zdarzeń, tak aby jego PR nie ucierpiał zanadto
- po odkryciu zdrady bardzo często pojawia się MIESIĄC MIODOWY :-)
Jest jeszcze wiele innych zasad, które do znudzenia przewijają się przez znaczną część "historii", ale Ty na razie przenalizuj te powyższe.
1. "W chwili obecnej mam żonę jakiej nie miałem przez ostatnie 10 LAT". - MIESIĄC MIODOWY
2. "Brzmi to dziwnie, ale faktycznie tak było". A skąd ta pewność?
3. "Chciała do mnie wrócić i zachować to w tajemnicy dla siebie". Piszesz o sytuacji "jednorazowy skok w bok" czy o 2-3 letnim podwójnym życiu???
"Uwolniłem ją z chorego związku,który był błędem" - a to z pewnością jej słowa, no, bohaterem a wręcz wybawcą jesteś, nie ma co!3 letni błąd???
Jesteś na idealnej drodze do powtórki sytuacji. Może ściągnij te różowe okulary i zastanów się trochę....
Komentarz doklejony:
Generalnie jak przeczytałam to co napisałeś to aby masz MEGA sieczkę w głowie, albo zostałeś świetnie zmanipulowany. Jeśli to drugie, to brawo dla tej pani!!!
Facet "obraca" ci żonę jak chce przez 3 lata, to niejeden związek małżeński się rozpadł przez taki czas. A ty masz nadzieję na reset? Ja nic nie rozumiem...
Albo ty jesteś z innej galaktyki, albo ona jest tak szczwana że aż zasługuje na uznanie. W sumie fajnie! Facet się "odkolegował", żona oprzytomniała, a ty masz wreszcie to co ci się należało od lat. Tylko czy to czasami nie ochłapy jakieś są?
Pisz jeszcze, bo ja nie do końca wszystko rozumiem. Przyznaję się bez bicia
Tomihigh,
Cytat
Marek, odczekaj rok lub dwa, jeśli nigdzie się nie spieszysz, to zobaczysz, że to w Twoim przypadku i Twojej aktualnej postawie się raczej potwierdzi.
Trzyletni romans. Nie licząc gwałtu, zdradzacz zdradza, bo tego chce. Żona nie jest bezwolną ofiarą. Trzy lata prowadziła podwójne życie, kłamała i oszukiwała, zmieniła Cię w wykonawcę jej poleceń. Kim byłeś dla niej przez te trzy lata?
Co Ci przeszkadza, że po dwóch miesiącach zdecydowałeś się szukać odpowiedzi na swoje wątpliwości? Umiesz już te wątpliwości nazwać?
Nie twierdzę, że nie można odbudować związku po zdradzie. Można. Tylko zrób to dla siebie, nie dla żony "skrzywdzonej" , nie dla zranionego ego, nie dla swoich wyobrażeń o waszym związku. Wyobrażenia miałeś błędne, trzy lata tylko to potwierdzają. Nie biegaj wokół żony, nie tłumacz, nie staraj się za nią. To ona ma się teraz starać. Zajmij się tylko sobą, przekonaj czego Ty chcesz, zamiast spełniać jej zachcianki. Masz kobietę skupioną na sobie. Egoistkę. Ważne dla niej było, by traktować ją jak księżniczkę. Jakiś czas temu księżniczka łaskawie wybierała między Tobą, a kochankiem. Dziś nie ma tego wyboru, ma za dużo do stracenia. To ona traci! Stara się na razie dla siebie. Chcesz wierzyć, że jest wreszcie żoną dla Ciebie? Zaczekaj, poobserwuj i odbierz jej swoje bezwarunkowe trwanie przy niej. Sprawdź jak długo wytrwa w "miłości" do Ciebie.
Łatwiej Ci to zrobić bo żona ....okazuje Ci swoje zainteresowanie,poświęca uwagę.
Jesteś po załamaniu ,ale jeżeli nie wzmocnisz się to o kolejne aż się prosisz.
Poczytaj portalowe historie i komentarze,czytaj i ucz się.
Te tłumaczenia,obwinianie prawowitych partnerów,zwalanie winy na kochanków,zaprzeczanie temu co czarne na białym,......i mydlenie oczu to nic wyjątkowego ,to standard.
Przed wami święta,rodzinne klimaty,trzeba przeżyć a później weź się za siebie.
Dużo sportu ,trochę czasu z kolegami,zaopiekowane dziecko,terapia jeżeli nadal potrzebujesz.Żonie wierz na tyle na ile ją sprawdzisz.
Trzy lata patrzenia w oczy,przytulnia się w nocy,......z drugim życiem w tle.
To że ,,jesteście razem''nie musi oznaczać dalej Twojej naiwności,korzystaj jeżeli żona cię,, dopieszcza ''ale nie traktuj tego jak wyznania miłości,
Seks to czasem potrzeba a nie wielkie uczucie.
Cytat
2. "Brzmi to dziwnie, ale faktycznie tak było". A skąd ta pewność?
Tą informację potwierdzam ( ich kłutniami ) tym co sam słyszałem w nagraniach z ostatniego tygodnia ich związku.
Mimo wszystko to nie pocieszenie dla mnie.
Nie pasuje mi ta "rola " wybawcy. To mnie wkurza.
Generalnie ten koleś nie dorasta mi do pięt nawet w 50 %. To dodatkowo mnie wkurza.
Kim byłem przez te 2 lata ? Nie wiem. O tym rozmawiamy aktualnie.
Traktowała mnie jako żywiciela, kumpla , ojca dziecka, lokatora ? z którym czasem sypiała.
Mówi, że nie potrafiła patrzeć mi w oczy przez ostatnie 1,5 roku ( tyle czasu trwał ich romans " fizyczny ?" pracy).
Ja w tym czasie czułem, że się oddalam. Właśnie przez to jej zachowanie.
I tak długo wytrzymałem. Byłem zajęty budowaniem nowego domu i obowiązkami.
Ufałem jej więc robiłem to co do mnie należało. Mało robiłem rzeczy dla siebie.
Teraz nic mi się nie chce. To straciło sens. Mimo wszysko jak sie nie pozbieram to będziemy bezdomni a firma upadnie...
Ja też nie rozumiem tego tak do końca. Szargają mną skrajne uczucia.
Trudno przez to logicznie myśleć. Po to tu jestem.
W chwili obecnej jestem trochę obserwatorem. Bez uczuć. Obserwuję co robi i daje od siebie. Na chwilę obecną ufam jej, ale kontroluję ją.
Pomyśl co do Ciebie czuje osoba, która przez lata patrzyła Ci w oczy podczas poranne kawy, spotkań rodzinnych czy seksu...
Tylko wizja BEZPOWROTNEJ straty Ciebie, rodziny, zaakceptowanie MOCNYCH, NIEPRZEKRACZALNYCH GRANIC (które Ty ustalisz) może coś zmienić. Jak na razie żyjesz złudzeniami....
Komentarz doklejony:
Przez lata byłeś współlokatorem i statystą w Waszej rodzinie. Dlaczego to teraz ma się zmienić? Twoja postawa nie skłania ją do przemyśleń, a przynajmniej takich, które są nastawione na WAS. Twoja postawa tylko ją utwierdza, że może zrobić wszystko a Ty z radością przyjmiesz ją z powrotem. Wiesz, że hodujesz i pieczołowicie pielęgnujesz patologię? Chyba, że taki poziom relacji jest dla Ciebie wystarczający?
Czy w innych obszarach Waszego życia masz równie bierną postawę?
Kim byłeś, kim jesteś? Pada często określenie bankomat Kierowanie i sterowanie swoimi emocjami, uzupełnianie jakichś braków w emocjach się kłania u żony. Raz szukanie tych emocji na boku, dwa trwanie w układzie z kochankiem mimo sygnałów ostrzegawczych, może i patologii, nieumiejętność rozwiązywania fundamentalnych konfliktów na tle emocji. Rozmowy z żoną. Hmmm. Wszystko ładnie i pięknie rycerzu, ale jesteś ostatnią osobą, która może jej pomóc w dojściu do ładu. O ile ona sama problem w ogóle dostrzega. Od tego są psycholodzy i długa, mozolna harówka nad sobą. Dbaj o siebie, bo nie jesteś odpowiedzialny za wybory żony. Możesz je tylko ocenić względem swoich potrzeb i granic.
Pytasz, co dalej zrobić? Odbudować poczucie własnej wartości, nie biorąc pod uwagę tego, jak ona cię widzi, ale tak, jak ty siebie widzisz: jako czlowieka, mężczyznę i ojca. Wiem, że trudno jest "wyjść" z roli, którą sami dla siebie wybraliśmy wchodząc w związek z kimś, ale to czasem jedyne rozwiazanie, żeby nie upaść i nie pozwolić ponownie się zdeptać. W tym momencie wasza więź niebezpiecznie skręca w stronę uzależnienia, a to dla żadnego z was nie będzie ani komfortowe, ani przyjemne.
Jeżeli zależy ci na odbudowaniu małżeństwa, pozwól żonie być z tobą ze względu na ciebie - nie dla dziecka, domu, czy świętego spokoju
Pamietasz jeszcze, co masz w sobie tak wartościowego, że kiedyś chciała z tobą być?
Komentarz doklejony:
Po prostu bądź sobą, a kwestię wyboru pozostaw żonie - to ona jest na przegranej pozycji, nie ty.
Cytat
Cytat
Jak Ci się uda za dwa lata, to będziesz mógł powiedzieć, że szybko poszło. Nie oczekuj cudów. Nierealne oczekiwania tylko zwiększą frustrację.
Jakieś 3 lata temu wybuchła awantura, powiedziałem dosyć tego. Chce mieć żonę też dla siebie. Postanowiłem mniej pracować i spędzać więcej czasu z żoną.
To się nie udawało bo dwa lata temu obowiązków przybyło o kolejne 50 %. Nie mieliśmy na to wpływu.
Mimo braku czasu zacząłem uprawiać sport by poprawić sylwetkę i kondycję.
Drogie ciuchy i perfumy by znowu podobać się żonie. Zachęcić ją do siebie mimo braku czasu. Mentalnie ? Nabrałem pewności siebie. Postanowiłem być bardziej wyrozumiały i pomocny dla niej. Więcej rozmawiać z nią.
To nie przyniosło żadnego efektu.
Mnie zastąpił chyba już wtedy kolega w pracy, któremu żaliła się i przebywała z nim wiele godzin dziennie.
Dokładnie rok temu zapytałem " kochanie co się dzieje ? ". Powiedziała, że nic się nie dzieje a ja się czepiam i szukam konfliktu. Chciała bym dał jej czasu na poradzenie sobie z jej problemami i z fizyczną niechęcią ( obojętnością ) do mnie.
Cieżko mi się tego słuchało bo nie jestem brzydkim facetem.
Po co zapalałem światło ? Bo nie zgadzam się być ślepym rogaczem. Bo ją kochałem. Dla dziecka. Jestem typem człowieka, który walczy i się nie poddaje. Na dobre i na złe.
Teraz też chyba walczę ?. Mimo jej głupoty i draństwa jakie mi zrobiła...nie wyrzuciłem ją z domu. Nie byłem w stanie opiekować się dzieckiem przechodząc załamanie.
Dałem jej drugą szansę. Teraz ona chce walczyć o mnie i naprawić to co spier....ła.
Cytat
to czemu Ty siedzisz na portalu i szukasz odpowiedzi jak to zrobić, a nie ona?
Komentarz doklejony:
Na jej plus można zapisać skruchę i chęć naprawy bo 90% przypadków jak zapalisz światło to jest oburzenie i wpierdalanie Ci winy
Jakieś podstawy do tego wybaczania masz. Nawet gdybyś miał żałować ,że nie spróbowałeś to warto dać tę szansę dać. Przede wszystkim sobie. Bo dla samej żony, idei związku już nie warto. Ta idea i "idealność" została wymazana przez zdradę. Poczucie odpowiedzialności ? Zostałeś zwolniony z odpowiedzialności. O tyle istotne, że pora przyjąć starania i odpowiedzialność przez żonę.
Co mnie niepokoi w Twojej historii? Łatwość z jaką żona popłynęła, z jaką dała sobie usprawiedliwienie, z jaką wpadła w sidła palanta. To może być człowiek w pewien sposób zaburzony, a żona podatna na jego gierki. Odnoszę wrażenie, że ona w pełni nie panuje nad swoimi emocjami. A Ty sam nie jesteś jej ochroniarzem, by pilnować i pouczać całe życie.
Ciekawą rzecz napisałeś o pracy i czasie dla rodziny. Napiszę slogan - kasa to nie wszystko. Tak proste, że można nieźle popłynąć bez refleksji. Co dziś z tej pracy i kasy masz? Co byś oddał za spokojne życie?
Cytat
Drogie ciuchy i perfumy by znowu podobać się żonie. Zachęcić ją do siebie mimo braku czasu. Mentalnie ? Nabrałem pewności siebie. Postanowiłem być bardziej wyrozumiały i pomocny dla niej. Więcej rozmawiać z nią.
To nie przyniosło żadnego efektu.
Mnie zastąpił chyba już wtedy kolega w pracy, któremu żaliła się i przebywała z nim wiele godzin dziennie.
Jak widać Marku masz bardzo niską samoocenę o sobie, zmieniać powinieneś się dla siebie (choć ja nie widzę sensu)nie dla niej. Bo takim jakim jesteś akceptuję Cię ludzie którzy kochają, dzieci, przyjaciele. NIGDY NIE STAWIAJ PRZED SOBĄ ZBYT WYSOKICH POPRZECZEK.
Komentarz doklejony:
Zacznij żyć, uśmiechać się do ludzi, kup zaharowanej kasjerce w sklepie kwiatka, weź na barana babcie która nie potrafi sięgnąć towaru na półce, twórz pozytywna karmę ona do Ciebie wróci.
Cytat
Przeszło mi przez myśl, że to powinna być w sumie podstawa dla dania szansy. Bo faktycznie, ktoś kto naprawdę kocha, to ktoś kto akceptuje Cię w pełni, tym kim jesteś. Z wszystkim wadami i zaletami. Z mocnymi i słabymi stronami. Bo kocha Ciebie, a nie swoje pragnienie, czy wyobrażenie.
I to Twoja obecność obok, jest dla tej osoby ważna, a nie wyimaginowany miraż, czy ułuda.
Gro związków opartych jest właśnie jedynie na wzajemnym zapewnieniu sobie poczucia bezpieczeństwa, przyjemności, czy też zwykłym uzależnieniu od siebie i uwikłaniu, za którym idzie zawłaszczenie i uprzedmiotowienie partnera. I jakoś tam sobie trwają. Po zdradzie świadomość braku miłości z drugiej strony boleśnie doskwiera. I jeśli to uczucie się nie odrodzi, nie pojawi, to żadne złudzenie nie wyciszy na dłużej tej świadomości, że stanowi się dla partnera jedynie dostępną opcje.
Cytat
Walczyć? Z kim?
Naprawić? Jak?
Ty potrzebujesz pomocy po tych traumatycznych przeżyciach, a ona powinna się tym zająć. Mniej tu chodzi o "naprawianie", bo życie sprzed "se ne wrati". Trzeba się odnaleźć w nowej rzeczywistości.
Wieloma radami kieruję się w chwili obecnej.
@ Amor
Siedzę na forum bo jest mi lepiej. Nie myślę trzeźwo. Tutaj odnajduję zrozumienie i wsparcie dla mnie. To daje mi siły do dalszego działania.
@ apologises
Co mam z kasy ? Dziecko nie chodzi głodne i ma to czego ja nie miałem. Chciałem dobrze. Ważna jest równowaga. Kiedy się zorientowałem było już za późno. Żona się nie zorientowała.
@ pit
Tak właśnie robiłem Taki jestem w dniu codziennym.
@ Suchy64
Walczy o mnie. Albo raczej z tym co aktualnie przeżywam.
Na pewno mnie wspiera.
Dochodzimy do wniosku, że trzeba zbudować coś nowego. Opierając się na dobrych wspomnieniach i kreować nowe, lepsze.
Jeśli to co mówi i robi dzisiaj jest prawdziwe ( a na to wygąda ) to dobry początek.
Jeśli w ciągu dnia pojawia się chwila mojej słabości ( określił bym to wstrząsami wtórnymi )
ona jest przy mnie i wyciąga mnie z tego.
Niepokoi mnie jednak moje zachowanie. Czuję pustkę i chwilami obojętność.
Nie chcę tego. Coś się dzieje w mojej głowie i nie wiem co to takiego.
Zaczynam czuć to co wcześniej czyli samotność. Tylko, że teraz żona jest obok mnie.
Nie kocham już ? nie ufam ? nie chcę więcej ? za późno o jej starania po ostatnich trudnych miesiącach ? Mam dosyć ?
Muszę być cierpliwy bo to może być kolejnym etap tej tragedii, którą przechodzę.
Cytat
Ja nie pytałam o to, dlaczego Ty siedzisz
Spytałam o to, czy Twoja partnerka też siedzi i też szuka rozwiązań
W młodości rozterki miłosne pokonywałem kolejnym związkiem. Szybko zapominało się co było niedobre.
W dorosłym życiu wygląda to inaczej bo jesteś odpowiedzialny za przyszłość dzieci i swoją.
Szkoda, że zdradzacz nie myśli o tym w chwili uniesienia.
Sczególnie jeśli zdrada trwa prawie 2 lata ......... Tam jest sporo czasu do myślenia i wycofania jak najszybciej. Takie moje przemyślenia :rozpacz
Są typy osób,które mimo najszczerszych chęci nie umieją wybaczyć.Rany są zbyt głębokie i dotkliwe.
Jestem w ciężkim szoku,jak można być tak wyrafinowaną by prowadzić dwa życia i żeby to jeszcze umkło uwadze to jednej ze stron.
3 lata?to nie tylko wyrafinowanie ale i dwuulicowość,perfidność,brak współczucia,szacunku i empatii.
Nigdy w życiu nie można w żadnej kwestii takiej osobie zaufać.Mało tego-po takiej osobie można się spodziewać wszystkiego co najgorsze.Przecież nie postida żadnych skrupułów ani kręgosłupa moralnego.Żadnego szacunku do rodziny,Ciebie,dziecka.Jedno wielkie NIC.Szkoda Cie Marku i to,że godzisz się na to wszystko świadczy tylko o tym,że jesteś warty o wiele więcej niż ta kobieta.
Człowiek który nie wymaga wiele,jest warty wszystkiego,więc doceń się w końcu.
Brak miłości do Ciebie to nie było jej największe przestępstwo.
Ona zabiła w Tobie wiarę.że jesteś męski i godny pożądania.
Ona zabiła w Tobie świadomość tego,jak bardzo wartościową osobą jesteś.
Ona przekonała Cię,że nie da się Ciebie kochać.Pokazała to trzyletnią obłudą .I to jest najgorsza śmierć, jaką można zadać drugiemu człowiekowi.
Czytając co piszesz,nie podołasz temu.Zadbaj o siebie.W końcu.
Cytat
Oj, nie zgodzę się :-) Wysoka poprzeczka może nie pozwoli jej sięgnąć, ale próby przeskoczenia na wyższy poziom prawie zawsze mają pozytywny wpływ na skaczącego.
Często takie traumy w związkach wychodzą na plus dla rozwoju osobistego zdradzonego, inaczej patrzy na świat, chce być lepszy, ładniejszy, mądrzejszy itd. Suma sumarum wstrząs może śpiącego przebudzić i pozwolić mu zacząć nowe życie na wyższym poziomie świadomości.
Gorsza połowa nie zmieniła pracy. Ja skupiałem się na śledzeniu jej czy tak czasem znowu coś nie zrobi głupiego. To mnie wypaliło już do reszty. Tak się nie dało żyć.
Nawet jeśli nic się nie stało.
Odpuściłem i skupiłem się już na sobie. Żona natomiast nie chce mojego odejścia.
Pozbierałem się jakoś. Tak się składa, że poznałem kogoś innego.
Nie wiem co z tego wyjdzie. Wiem, że to było mi potrzebne.
Terapia mi pomoga a teraz ta druga osoba dodatkowo wspiera.
Szczególnie kiedy rodzina nie wie o sytuacji a Ty udajesz normalne życie.
Rada o to by zadbać najpierw o siebie jest bezcenna. Trudna do wykonania, ale jednak.
Trzeba powstać z kolan by być równym partnerem do dalszej rozmowy.
Trzeba szczerze pokazać, że jest się silniejszym niż zdradzacz.
Bez względu na to czy chce naprawiać czy odejść.
Zobaczymy co będzie dalej.
Cytat
Tutaj możesz trafić na iluzję, mija dopiero kilka miesięcy a Ty masz kogoś nowego. Samotność po zdradzie jest gorsza niż sama zdrada. Potrafi nas tak oszukać że trafimy na kogoś kto jest bardzo podobny do samego zdrajcy.
Jesteś chyba jeszcze przed rozwodem a to może Ciebie obciążyć. Choć jest wyrok SN który określa że po rozpadzie małżeństwa np : po zdradzie, kolejny związek nie jest już istotny. Jednak mamy takich sędziów a nie innych, może to dla Ciebie skończyć się orzeczeniem Twojej winy, bądź wspólnej winy.
Przeczytaj ten artykuł : http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-o...plata.html
czy to rozwiązuje Twoje problemy? jest 1:1, teraz żona będzie koło Ciebie skakać i ratować za wszelką cenę to co już nie istnieje, jak długo? Ona wie, że kogoś poznałeś ? kiedy masz zamiar powiedzieć ? a może nie masz zamiaru?
Chyba kolejność załatwiania spraw w przypadku dorosłego i odpowiedzialnego faceta powinna być inna, rozmowa- rozwód- nowy związek.
teraz jesteś taki sam jak ona
Cytat
Nie wiem co z tego wyjdzie. Wiem, że to było mi potrzebne.
Błąd. Podstawowy błąd. Oczywiście według mnie.
Nowy związek jest tylko chwilowym plastrem.
Da chwilowe ukojenie, emocje, zapełni pustkę, zaspokoi potrzebę bliskości i przy okazji zrobi krzywdę Tobie, a najbardziej tej nowej osobie.
Mylnie w takim czasie interpretuje się swoje uczucia, bo jesteśmy pod wpływem silnych emocji.
A ta druga osoba najczęściej jest tylko chwilowym lekarstwem, które szybko przestaje działać.
Najczęściej zostaje najbardziej pokrzywdzona.
Trzeba naprawdę delikatnie się obchodzić z kimś, żeby nie mieć potem do siebie pretensji i żeby po tym co miało być takie nowe i piękne nie pozostał tylko niesmak.
Drugą sprawą jest to o czym pisze Pit - to naprawdę może być dla Ciebie problem w sądzie przy rozwodzie.
Wielu nie zdaje sobie sprawy jak bardzo to może zaszkodzić.
Warto pozamykać stare sprawy i dopiero rozpoczynać nowe.
Wychodzi na to, że boję się samotności.
I oczywiśćie ,że nie wie o tej nowej znajomości. Ona się nie zgodzi bym poznawał nowych ludzi. Moja słabość to jej siła i taka jest prawda.
Przez chwilkę przestało mi na tym zależeć nawet. Po tylu miesiącach moja rozpacz dobiegła końca..... i dałem się porwać.
Wiem, że stąpam po bardzo cienkim lodzie....ale dopiero teraz widzę, że moje życie może toczyć sie dalej bez zdradzacza.
Cytat
co z tym?
.
Cytat
zostaniesz bo...ona tego chce???
a czego Ty chcesz?
Cytat
Cytat
No i na czym ta siła polega tylko na tym że nie leżysz zrozpaczony??
masz pewność że jesteś silniejszy?
Cytat
No i którą wersję wybierasz? czy wolisz przeczekać?
Cytat
Chyba nikt nie chce być sam, ważne żeby strach przed samotnością nie był powodem do tego aby trwać w wątpliwym związku albo łapać to co pod rękę się nawinie.
Nic dobrego zazwyczaj z tego nie wychodzi, a samotnym można być też będąc z kimś.
Cytat
Wiesz, że masz dwie opcje, którą wybierzesz?
Cytat
zdaje się, że przyczyną takiego szybkiego pakowania się w związki, może być też niskie poczucie własnej wartości,
Albo psa, też w łóżku ogrzeje