Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam zacznę od tego i oboje mamy po 35 lat i nie mamy dzieci. Jesteśmy małżenstwem od 8 lat a znamy sie od 15. Pierwszy raz o oszustwie żony dowiedziałem się 4 lata temu. Okazało się ze po pijaku całowała się z kolegą z pracy z którym pożniej pisała na massanger. Dodatkowo podczas tego przeglądając w nocy jej telefon okazało się ze już 3 miesiące po ślubie miała podobną sytuację z inny kolegą która opisywała swojej przyjaciółce, wtedy tez na imprezie zakładowej całowała się z kolegą i potem z nim pisała, z wiadomości wynikało ze do niczego wiecej nie wyszło. Obie te sprawy dość mocno nas poróżnił, ale mimo to zdecydowaliśmy się na pół roczną terapie małżeńską. Były obietnice ze to się nie powtórzy. Jednak pół roku temu nakryłem ją na wyjadach z kolejnym znajomym o wiele młodszym bo 23 latnim do restaruracji oraz na spacerze za rękę nad rzeką. Powiedżcie mi bo mimo to mocno kocham żonę czy to ma sens? czy lepiej ratować się przed kolejnymi oszustwami? Nie mamy dzieci.
Na początek przebadaj się na choroby weneryczne , potem leć do prawnika I zbadaj swoje możliwości.35 lat ?Stary,jak masz głowę na karku to może być najlepszy okres w życiu i szkoda czasu marnować go z seryjną oszustką.
Nie ma prostych odpowiedzi co masz zrobić czego nie. Zawsze na końcu wyboru dokonujesz Ty - choć kierują Tobą różne siły wewnętrzne, mechanizmy.
Czasami pójście na terapie to nie próba naprawy, a wyłącznie element gry, pokazanie, że coś robię. Ale chyba w tym wszystkim mniejsza o Twoją małżonkę.
Pytania są na co Ty liczysz? Czy jesteś ważny sam dla siebie? Skąd są silne nadzieje, że będzie inaczej? Kto się zdecyował na terapie ? Czemu terapia 6 mc - to stosunkowo krótka praca? Jakim jesteście małżeństwem ? Czego jej może brakować? czego szuka...
cały szereg pytań... możesz tu próbować umieścić odpowiedzi ... spróbować pochylić się nad sobą potem nad relacją... choć pamiętaj to nie terapia to tylko forum
Tak do spotykania z tym młodszym znajomym też długo się nie przyznawała mimo dowodów. Obecnie udaje mocno obrażoną i nie widzę zaangażowania z jej strony jeśli chodzi o związek ja postępuję wg tej metody 34 kroków który jest tutaj aby odzyskać pewność siebie.
Ale mimo wszystko jak pomyśle to bardzo boje się samontności z drugiej strony kolejny raz po tym co widziałem, czytałem i braku komunikacji i mnóstwie kłamst nie ułatwią mi w zaufaniu
O jakiej samotnosci Ty mówisz?Stary,Twoja żona jest seryjną oszustką z syndromem dda/ddd.Nie da się gorzej trafić Jesteś jeszcze młody,weź się w garść,idz na siłownię,może do parku na spacery.Wyjdz z domu,poznaj nowych ludzi,może jakiś kurs ?Jakieś nowe hobby?Nie masz z nią dzieci,kogokolwiek znajdziesz (nowa kobieta) najprawdopodobniej nie będzie gorsza od obecnej.
W relacjach z kobietami musisz uświadomić sobie,że nie możesz uzależniać swojego szczęście tylko od drugiej osoby.To się nazywa współuzależnienie...To się leczy.
Masz rację jestem bo wszystko robię sam. Niestety nie da się porozmawiać z drugą stroną bo rozmowa jest urywana albo brak jest odpowiedzi. Druga strona twierdzi że to moja wina ale bez podania powodów oraz że to ja muszę bardziej się starać
Niestety nie posiadam dostępu. Przeczytałem na spokojnie jeszcze raz całość wątku i przyznaje że to samo słyszę też od brata i siostry co tutaj jest pisane
Niestety nie da się porozmawiać z drugą stroną bo rozmowa jest urywana albo brak jest odpowiedzi. Druga strona twierdzi że to moja wina ale bez podania powodów oraz że to ja muszę bardziej się starać
Smierdzi toksykiem na kilometr. Plus to DDA. Bez uswiadomienia sobie przez Zone, ze to ona ma problemy i musi je rozwiazac nie ma szans na normalne zycie i nie chodzi tylko o sam aspekt zdrady. Sam spedzilem 17 lat z DDA/DDD i znam to zero checi pracy nad soba, przerzucanie winny na innych, lekcewazenie , brak checi na omowienie problemu( ewentualnie przedstawienie tylko swoich racji i nie wsluchanie drugiej storny ) , egoizm itp. Itd. Dla mnie zdrada mojej bylej Zony byla przebudzeniem oraz swoistym katharsis i pomogla tylko podjac decyzje o odejsciu bo inaczej moze dalej tkwilbym w tym toksycznym zwiazku. Takze jak nie bedzie ze strony Twojej Zony zadnej woli pracy nad soba to jedyna rada dla Ciebie to ucieczka. Szkoda zycia. A samotnosci sie nie boj bo nie ma gorszej samotnosci niz samotnosc we dwoje .
Sam spedzilem 17 lat z DDA/DDD i znam to zero checi pracy nad soba, przerzucanie winny na innych, lekcewazenie , brak checi na omowienie problemu( ewentualnie przedstawienie tylko swoich racji i nie wsluchanie drugiej storny ) , egoizm itp. Itd.
Dokładnie tak to wygląd, niby chciała podjąć terapie ale pochodziła kilka razy i na tym się skończyło. Brak jest chęci rozmowy oraz w sumie obwinianie mnie za te zdrady ale bez konkretów czyli to twoja wina nie moja, to ty mnie do nich pchałeś, ale jak pytam dlaczego czym to było spowodowane to odpowiedzi brak
Nie szukaj aby w żonie choroby i nie próbuj leczyć - sam niczego nie osiągniesz.
Pytasz
Cytat
czy lepiej ratować się przed kolejnymi oszustwami?
Wiesz o trzech przypadkach gdzie przelizano i zmacano Twoją żonę. Czy był seks z innymi? A czemu nie?
Żona jest recydywistką, jesteś oszukiwany, zdradzany...Chcesz nadal w tym tkwić? Z miłości do kobiety która Ciebie nie kocha, nie szanuje, zdradza?
Piszesz
Cytat
Ale mimo wszystko jak pomyśle to bardzo boje się samontności z drugiej strony kolejny raz po tym co widziałem, czytałem i braku komunikacji i mnóstwie kłamst nie ułatwią mi w zaufaniu
A czy teraz nie jesteś samotny? Przecież żona teraz nie jest z Tobą a tylko obok Ciebie.
Naprawdę chcesz się dzielić żoną z innymi facetami?
Czy jest między wami seks i jak często?
Facet jest strażnikiem zaangażowania a kobieta sypialni;
Jesteś w czarnej doopie bo na Twoim zaangażowaniu jej nie zależy więc i nie dostajesz tego co bądź co bądź, ale dla faceta jest istotnym elementem związku - seksu. Ponadto zbliżenia fizyczne są spoiwem związku, zbliżają, budują przywiązanie;
To potwierdzenie, że tak naprawdę Was jako para już nie ma; istniejecie tylko i wyłącznie na papierze; Żeby można było coś ratować to to "coś" musi występować; co Ty chcesz ratować skoro nic Was już nie łączy?
Hej, pozwolę sobie coś napisać na bazie własnych doświadczeń.
Po pierwsze zadaj sobie pytanie, czego oczekujesz od związku, najlepiej sobie to rozpisz na kartce w formie tabeli.
Po drugie napisz sobie w kolumnie obok co z tych rzeczy masz.
Kolejny krok, jest napisz sobie co możesz zrobić żeby to mieć.
Pamiętaj, drugiej osoby nie zmienisz, jeżeli ona sama nie chce się zmienić. Na siłę, fochami, humorami, kłótniami nic nie uzyskasz poza zapewnieniem, które jest tyle warte ile osoba, które je wypowiada... Ile jest warte słowo Twojej ślubnej ocenić musisz sam.
Jak już sobie to rozpiszesz, powinieneś mieć odpowiedź co powinieneś dalej zrobić.
To zawsze będzie Twoja decyzja.
Jeżeli, że czujesz, że żyć bez niej nie będziesz potrafił, że jesteś samotny, to znak, że musisz bardzo uzależniać swoje emocje od tej drugiej osoby, a to nie jest poprawna relacja, musisz nauczyć się być szczęśliwym sam ze sobą... To jest najtrudniejsze, później z górki.
To ty odpowiadasz za swoje emocje i za swoje samopoczucie, nie ona. Nie uzależniaj swojego szczęścia od nie.
Niech zgadnę, dużo pracujesz, nie masz za bardzo czasu na znajomych, jedyny wolny czas spędzasz z żoną?
To jak dla mnie to od dawna jesteś zdradzany również fizycznie. Jesteście małżeństwem na papierze ale tak naprawdę to żyjecie w okładzie który wam pasuje(chociaż ona ma z tego korzyści)
Ona czerpie z Twoich pieniędzy, pozycji.
Ty...cóż...Ty nie czerpiesz niczego, jedynie zadowalasz się że ona jest. I tak ma być do końca życia czy aż ona odejdzie do innego?
Bardzo skąpo piszesz.
Generalnie to jak wygląda wasze życie, czy ona gdzieś często wychodzi, późno wraca?
To potwierdzenie, że tak naprawdę Was jako para już nie ma; istniejecie tylko i wyłącznie na papierze; Żeby można było coś ratować to to "coś" musi występować; co Ty chcesz ratować skoro nic Was już nie łączy?
Tak myślałem nad tym juz jakiś czas temu i to prawda łączy na urzędniczy papier nic wiecej w obecnej sytuacji. I to że teraz ze mnie robi się przysłowiowego wariata i osobe która ma być odpowiedzialna za rozpad małżeństwa.
Cytat
Niech zgadnę, dużo pracujesz, nie masz za bardzo czasu na znajomych, jedyny wolny czas spędzasz z żoną?
Moja praca to częste wyjazdy jedno i dwu dniowe pozostały czas pracuje głównie z domu. Wcześniej bardzo duzo czasu z żoną od odkrycia prawdy wracam do znajomych jest to ciezkie bo duzo kontaktów sie urwało ale udaje mi się spotykać z nimi w miarę możliwości.
Cytat
Generalnie to jak wygląda wasze życie, czy ona gdzieś często wychodzi, późno wraca?
Tak wychodzi na fitness i basen oraz biegać dość regularnie można powiedzieć ze codziennie.
Pytałem bo może monitoring prawdę Ci powie. W tym przypadku proponuję dyktafon i kamerkę w domu - kto wie co się dzieje gdy Ciebie w domu nie ma. Auto żony ma GPS?
Fitness i basen? Ona dba o wygląd ale chyba nie robi tego dla Ciebie.Tak jak powiedział Sasza ,kto wie co onacwtedy robi.Masz kasę na 120 m mieszkanie to masz też kasę na detektywa
Dokonując jakiejkolwiek decyzji przede wszystkim powinieneś zdać sobie sprawę w jakim dziś położeniu jesteś i z czym Ci się przyjdzie mierzyć jeśli postanowisz zostać i analogicznie jeśli odejdziesz; jeśli prawdą jest, że Twoja żona ma typowy syndrom DDA/DDD to MUSISZ mieć świadomość z czym to się wiążę; to poważne zaburzenie osobowości, które polega na wdrukowaniu niewłaściwych schematów, wzorców działań i reakcji na bodźce z zewnątrz; jednym słowem praca na lata; a z tego co piszesz to Twoja żona nie tylko nie ma świadomości, że jej zachowania są destrukcyjne dla Was, co jest kluczowe i klasyczne dla DDA ale największą barierą jest to, że nie chce jej posiąść a dalej podjąć ciężkiej pracy nad zdrowieniem; w takiej sytuacji nawet jeśli te gorsze chwile będą przeplatane lepszymi momentami to możesz być pewien, że zawsze i tak będzie to zmierzało w tym samym kierunku - sabotowaniu relacji;
Jak dla mnie to ona jest zdrowa. Prawda jest taka że nie miała kiedy się "wyszumieć" - zaczęli relację w wieku 20 lat - bardzo wcześnie weszli w związek, młodzieńczy żar zaczął wygasać i wygląda że wygasł całkowicie.
wedlug poradni do której chodziła to tak, wlasnie to zdiagnozowali.
Cytat
Jak dla mnie to ona jest zdrowa. Prawda jest taka że nie miała kiedy się "wyszumieć" - zaczęli relację w wieku 20 lat - bardzo wcześnie weszli w związek, młodzieńczy żar zaczął wygasać i wygląda że wygasł całkowicie.
moze to i być racja, nie dowiem się bo ciągle kłamie i unika rozmowy
I właśnie dzisiaj oświadczyła mi że się wyprowadza i chce rozwodu. Widziałem że przegląda ogłaszania o wynajmie mieszkań. Stwierdziła za to ja pchałem ja w zdrady.
Nic tylko otwierac dobra lyche. Uwolnila Cie od dylematow. Ciesz sie Stary.bo z tej maki chleba by nie bylo. Niestety nie chce i chyba nawet nie zdaje sobie sprawy , ze to w niej tkwi problem. Nie bierz do siebie co tam bredzi bo jakos musi racjonalizowac swoje czyny destrukcyjne czyny . Kolejna DDA/DDD co bedzie obwiniac caly swiat tylko nie siebie.
Crusoe-w sumie to chyba masz rację jak kochanek obecny lub przyszły kopnie w tyłek to może być problem.Autorze szykuj się na tzw "bombardowanie" miłością xD.
Ciekawość. Jak postronni ludzie mówią że to toksyczne, jak rodzina twierdzi że to toksyczne to trzeba spojrzeć w lustro i ratować siebie. Mam też przyjaciela który tak naprawdę szczęśliwy jest dopiero w drugim małżeństwie i on też widzi z boku jak to wygląda.
Mateusz,
W sieci jest mnóstwo na ten temat; poczytaj trochę a sam wyrobisz sobie zdanie;
Ja byłem w takim małżeństwie; dopóki trwałem to oczywiście nie dostrzegałem tej patologii; dopiero jak potrafiłem na to spojrzeć z dystansu i jednocześnie posiadłem wiedzę na ten temat zdałem sobie sprawę, że to walka z wiatrakami; takie osoby mimo usilnej potrzeby stworzenia z kimś bliskiej relacji wbrew sobie zawsze będą je sabotować i niszczyć; to bardzo przykre, ale nie jesteś w stanie jej pomóc; trzeba wiać jak najdalej i ratować siebie; jedyną szansą na ratunek jest świadomość osoby zaburzonej i chęć ciężkiej pracy na sobą, ale to też nie jest sielanka i trwa lata bez gwarancji powodzenia;
Jednak pół roku temu nakryłem ją na wyjazdach z kolejnym znajomym o wiele młodszym bo 23 latnim do restaruracji oraz na spacerze za rękę nad rzeką.
powinieneś ją skreślić przy pierwszej okazji
Cytat
Powiedżcie mi bo mimo to mocno kocham żonę
to mnie zbulwersowało najbardziej, tzn za co dokładnie ją kochasz? byłeś opluwany wielokrotnie i to twoje wielkie love powinno się ulotnić już dawno temu...dużo tej miłości w Tobie
ale już czas się odciąć, w bagno łatwo wejść a trudno wyjść...istnieją wartościowsze osoby, a Ty zasługujesz na kogoś lepszego
A miał ktoś z was związek z DDA jak to wyglądało u was Panowie?
No ja mialem , w skrocie zle to wygladalo moze nie od poczatku ( choc to moje wrazenie ,ze nie od poczatku bo dzis niektorzy znajomi i rodzina mowi ,ze jednak od poczatku tylko ja bylem slepy) ale zle.
To wyglada troche tak ,ze im jest lepiej i spokojniej w zwiazku tym paradoksalnie dla niej gorzej.
Nie wiadomo dokladnie co robic bo jak ustepujesz zle jak idziesz na konfrontacje tez zle. Probowalem obu taktyk zawsze bylo ,ze to ja zle do niej podchodze i jej nie rozumiem.
Brak u takiej osoby samorefleksji, samokrytycyzmu, staniecia w prawdzie.
Szukanie win wszedzie i u kazdego tylko nie u siebie ( nawet zdrada przerzucona glownie na mnie,ale takze na kochanka na otocznie w pracy ba nawet na kochanka zone).
Do tego jeszcze rys narcystyczny choc to nie wiem czy zawsze idzie w parze z DDA/DDD ( ale chyba tak )
To tak w duzym skrocie. Toksycznosc i patologia zwiazkowa.
To wlasnie jak pisal Poczciwy walka z wiatrakami.
Bez checi samej zainteresowanej do zobaczenia swoich problemow, checi walki z nimi i prob zmian samej siebie taki zwiazek nie ma sensu.
Partner nie moze i nie ma szans wygrac z tym.
Szkoda czasu szkoda zycia bo zamiast jednej ofiary beda dwie ( znaczy i tak sa ale ta druga ma jeszcze szanse zyc normlanie)
Moja rada : Uciekaj!
To wyglada troche tak ,ze im jest lepiej i spokojniej w zwiazku tym paradoksalnie dla niej gorzej.
Dokładnie to zauważyłem jak ostatnio nad tym rozmyślałem, też tak miałem że jak było ok to nagle jakiś nóż w plecy i obwinianie mnie. Też tak mam zdrada to niby moja wina coś w stylu złapałem i zaciągałem w objęcia innego.
Cytat
niektorzy znajomi i rodzina mowi ,ze jednak od poczatku tylko ja bylem slepy
U mnie zwracają uwagę na dziwne zachowania podczas wspólnych imprez rodzinnych, gdy ktoś mówił o czymś przyjemny zaraz była złość, zresztą dopiero teraz widzę przejrzałem że na większości nie była bo udawała prawdopodobnie złe samopoczucie itp albo trzeba było się prosić żeby łaskawie poszła.
Odcięcie od znajomych to też jest mocno widoczne u niej i coraz bardziej szokujące mnie opisywanie rzeczy w lodówce co czyje itp. od czasu jak się okazało że się dowiedziałem o wszystkim. Chyba miała podobnie w domu z tego co wiem.
Ale tak jak piszesz nie ma możliwości porozmawiać, ja ogólnie jestem spokojny gościem nie krzyczę lubię konstruktywne rozmowy ale tutaj zaraz jest krzyk z jej strony albo jakieś chore akcje z krxyczeniem żeby sąsiedzi słyszeli.
Z DDA działa to tak jak w takim kole młyńskim,
Jak jest dobrze podświadomość panikuje bo w tym dobrze nie wiadomo jak trwać, człowiek traci kontrolę to trzeba to zepsuć to dobrze, żeby znaleźć się w miejscu które się zna.
Jak zepsuje, to znowu pojawia się świadomość i tęsknota do normalności, do tego dobrze i tak w kółko aż schematu się nie przerwie.
To tak w skrócie.
Żeby przerwać schemat, trzeba być go świadomym i przede wszystkim chcieć go przerwać.
Co u mnie, w piątek oznajmiłem że składam pozew rozwodowy oraz na środę jestem umówiony z prawnikiem w tej sprawie. Oczywiście były pretensje że niby wyrzucam z domu że nie mam serca itp. A mi tak naprawdę poprostu ulżyło, zwyczajnie poczulem ulgę.
Tak, tak, dobrze, że nie przykleiła Ci odpowiedzialności za konflikt na Bliskim Wschodzie; ma tupet! uciekaj jak najdalej, jak najszybciej od tej manipulantki.
A nie dalej jak 10 tego miesiąca szukała mieszkania dla siebie i chciała rozwodu,a tu nagle Mateusz jest bez serca.Cóż spektakl zaczyna nabierać koloru nic tylko kupić popkorn,wygodnie usiąść i czekać na nowe odcinki ,Mateusz trzymaj się.Będzie się działo.
Jeszcze tydzień i będziesz miłością jej życia to tak oczywiste jak oglądanie ulubionego filmu.Niby wszyscy tutaj znamy początek,środek i zakończenie ale mimo wszystko dalej bawi.Powodzenia !
Tak macie racje, zapewne tak będzie bo obecnie ja jestem wlasnie winny zdrad bo niby moje działania w to pchały plus oczywiście to ja wyrzucam z domu itp, niestety wszystkiego mozna się spodziewać.
Kolego. Uciekaj jak najdalej. Juz w tej chwili masz rogi jak z tąd do san francisco a jak nie odejdziesz to bedziesz mial jak z tad do saturna. Wiem co pisze. Zostalem 2 razy zdradzony przez zone. One sie nigdy nie zmieniaja a zwlaszcza kobiety z rodzin dysfunkcyjnych. I tu nie chodzi o to ze te kobiety tego chca, one poprostu inaczej nie potrafia funkcjonowac, to jest forma obrony.
Nigdy nie uda Ci sie dojsc do jakiego kolwiek porozumienia, bo dla nich jest tylko czarne i biale, nic po srodku. Zadne rozmowy, proby wyeliminowania problemow, starania. To nic nie da. Bo to jest jak grochem o sciane jednym uchem wpada drugim wypada. Nie ma szans na to zeby bylo lepiej i zeby byla jaka kolwiek zmiana na lepsze. Te kobiety nic nie rozumieja, licza sie tylko ze swoja racja i samym soba. Przerabialem to. Sorki ze tak chaotycznie napisalem.
Rozwód wiąże się z szeroką paletą emocji z przewagą tych negatywnych; dlatego podczas rozwodu, skup się zadaniowo na rozwodzie a nie myśl o kolejnych relacjach; i tak nie byłbyś w tym czasie wartościowym partnerem bo Twoja głowa zajęta byłaby czym innym;
Co prawda rozwod jeszcze przedemna, wiec domyslam sie co mnie czeka. Ale tak po za tematem rozwodu. Kazda nie toksyczna kobieta ktora napotkasz na swojej drodze, bedzie zdecydowanie lepsza niz ta z ktorą jestes/ byles. Z toksyczna, nigdy nie dojdziesz do porozumienia, nie rozwiasesz problemow a co za tym idzie zawsze bedzie zle. Beda zdrady, klutnie i cala reszta tego chorego bagna.
Sa normalne kobiety, uwierz. Wiec nie mysl o pozostaniu w tym szalenstwie. Glowa do gory, bedzie dobrze.
Autorze szykuj się na tzw "bombardowanie" miłością xD.
Mieliście racje ten proces właśnie się dzisiaj rano wystartował. Przeprosiny, chęć naprawy wszystkiego i zapewnienia. Tak jak ktoś tutaj napisał, dużo słów bardzo dużo pewnie bez pokrycia
Czyny, nie słowa to po pierwsze;
Po drugie, chce naprawy, proszę bardzo łatwo możesz intencje tej Pani zweryfikować, proponując, że bierze w sądzie winę na siebie, dostajecie rozwód i możecie wtedy z czystą kartą próbować;
Czyny, nie słowa to po pierwsze;
Po drugie, chce naprawy, proszę bardzo łatwo możesz intencje tej Pani zweryfikować, proponując, że bierze w sądzie winę na siebie, dostajecie rozwód i możecie wtedy z czystą kartą próbować
Dokładnie tak jak piszesz. Ale opis tutaj wcześniej przywołany w temacie DDA idealnie oddaje obecną sytuację. Dopiero teraz spojrzałem na to wszystko tak jak powinienem dawno temu. Postepuje wg schematu który tutaj opisaliście.
Schematy można łamać, ale to wymaga czasu, pracy nad sobą, samokontroli, pracy nad sobą, chęci, pracy nad sobą, świadomości, pracy nad sobą i jeszcze raz pracy nad sobą oraz czasu.
Nie masz dzieci, jesteś młody, nie czekaj uciekaj Wygrałeś los na loterii
Mateusz, współczuję Ci, ale, nie zrozum mnie źle, też Ci w ch*j zazdroszczę - jesteś jako facet w swoim „primę time”, młody, dobra praca, bez dzieci, masz szansę rozpocząć nowe fajne życie bogatszy o solidne doświadczenie. Myślę, że kwestia czasu jest kiedy poznasz mega wartościową partnerkę i bedziesz mógł z nią stworzyć wymarzony związek oparty na szacunku i zaufaniu (wiem, że na początku będzie trudno zaufać, ale naprawdę jest mnóstwo uczciwych i wartościowych kobiet).
Powodzenia chłopaku, wydajesz się naprawdę spoko kolesiem, dasz radę, bądź silny!
jakby to powiedzieć z punktu widzenia mojego, wszystko ma znaczenie, każdy gest, zachowanie, wszystko trzeba analizować żeby przełamywać te pieprzone schematy. to jest w cholere trudne.
Czasem coś zrobisz, a pźniej po czasie do ciebie dociera że znów lecisz schematem...
Ważne jest żeby analizować swoje zachowania, sytuacje w jakich się pojawiają...
Cały czas trzeba się pilnować, nabierać nowych zdrowych nawyków.
Teraz jest bombardowany miłością bo wczoraj dostarczyłem do Pana prawnika akt małżeństwa oraz odpisy ksiegi wieczystej od mieszkania w celu złożenia pozwu oraz podziału majątku. Stałem się z dnia na dzień z najbardziej olewanej osoby - najwspanialszym mężem dla którego Ona będzie się starała i zrobi wszystko by ratować związek. Powiem Wam szczerze, ze niczym w swoim zyciu nie byłem tak zmęczony jak tą sytuacją. Przykre jest to, ze obecnie najlepiej czuje się w pracy zdala od tego wszystkiego. Jak moża z dnia na dzień zmienić tak zdanie? Tylko przez to że tak zwany topór zawisł nad głową.
Mateusz_warszawa-leć z tematem i nie oglądaj się za siebie.Chyba,że chcesz się obudzić jako 45 letni rogacz.Teraz jesteś młody,poznasz inną kobietę,jeśli będziesz chciał to założysz rodzinę ,staniesz się bardziej doświadczony,unikniesz wcześniejszych błędów.To zrobi z Ciebie bardziej świadomego człowieka i partnera.Głowa do góry!
Właśnie to mam w głowie, że schemat powtórzy się bo widać jest to jak to mówią historia zatacza co kilka lat koło średnio co 3 albo 4 potem jest okres że staje się super partnerem życiowym. Teraz właśnie tak mam nagle wielkie przeprosiny, chęć udziału w urodzinach brata... Wszystko na tak, ja to ucinam nie chce już stwarzać iluzji. Mam w głowie owszem strach przed tym rozwodem i czasem pojawiają mi się myśli czy jeszcze nie spróbować kolejny raz, ale chyba wtedy jakby się to powtórzyło za kilka lat to ja sam sobie nie potrafiłbym już spojrzeć w twarz.
Obecnie mam atak miłości ze strony zony. Nawet rano znalazłem prezent na Mikołajki. Teraz jak sie okazało, że działam w temacie to chce mi uchylić niebia.
Pytanie do osób które były z DDA, a mianowicie też tak mieliście że mimo iż byliście u adwokata który ma złożyć dokumenty o rozwód, to ta druga strona zaczęła być dla was super miła i pełna miłości? Nie rozumiem tego zaczyna się zachowywać jakby nic się nie stało.
W końcu ma pod dupą całkiem niezłe ognisko.Próbuje swoją postawą i czynami Cię udobruchać.Szczere to raczej nie jest a ona robi to co potrafi i co wydaje się jej skuteczne.Sex był?Na pewno kusi i wabi.Nie daj się nabrać.Nie powiem by ją ukrzyżować ale na jakąś szansę jest o wiele za wcześnie.Trzymaj się.
Proponuję ale twardo odmawiam i dalej trzymam się w swoim pokoju. Ale wygląda to dziwnie bo co chwilę zmienia zdanie, myślę że nie spodziewała się złożenia pozwu
To strach nie milosc. A co ma w glowie to tylko ona wie...tak naprawde to sa pogubione istoty. Im trzeba wspolczuc a nie zloscic sie na nie. Bo cierpienie z jakim musza zmagac sie kazdego dnia jest ich wlasna karą za swoje postępowanie ale tez nie dokonca z ich winy, bo czy to ich wina ze musialy jako dzieci dorastac w patologii? Ze Ojciec, Mama chlali?
Dla Twojego dobra...odsun sie od niej najdalej jak mozesz, bo nic sie nie zmieni. Czy robiles w zyciu lub robisz cos co jest od Ciebie silniejsze? Nie wiem, strzelam np. Zimne piwko na urlopie.
Tak to funkcjonuje u nich...tylko ze zamiast piwka jest cos innego. Przykro mi.
ale tez nie dokonca z ich winy, bo czy to ich wina ze musialy jako dzieci dorastac w patologii? Ze Ojciec, Mama chlali?
Pełna zgoda; ale...
na to co ich spotkało w dzieciństwie nie mieli wpływu; natomiast jako dorosły już człowiek i świadomy swojego trudnego dzieciństwa najczęściej nie zrobili z tym kompletnie nic; i to już jest ich odpowiedzialność;
Zgadza sie... z tym ze, kto z nas doroslych moze zrobic co kolwiek co moglo by zmienic nasze zycie. W zasadzie na zycie wplywaja czynniki zewnetrzne, czyli ludzie. Wiec mamy wybor. Zyc w spokoju ale na bezludnej wyspie ale w samotnosci lub starac sie normalnie zyc wsrod ludzi liczac sie z konsekwencjami tego wyboru. Inna sprawa, jest mnostwo ludzi ktorzy pochodza z tzw dobrych rodzin, bez powiedzmy to, patologii i niestety ci ludzie tez robia obrzydliwe swinstwa drugiemu czlowiekowi. Niby sa normalni ale gdy zagladnac glebiej to sa mocno nienormalni w innych aspektach.
Tak szczeze mowiac, to nie ma reguly kto z jakiego domu pochodzi. Ludzka natura ogolnie jest nieobliczalna i to jest loteria na kogo sie teafii.
Oczywiscie, to tylko moje zdanie
To nie strach, to lęk, strachu można szybko się pozbyć lęki towarzyszą nam całe życie, a tego niełatwo się pozbyć jak Twoim życiem kieruje lęk... Tak to niestety działa, główną przyczyną zachowań tego typu jest lęk, spowodowany różnymi czynnikami. Głównie wpojonymi w domu rodzinnym.
Lęk przed odrzuceniem, lęk przed brakiem akceptacji, lęk przed oceną innych. To wszystko sprowadza się do wielkich kompleksów. Pchanie się w ramiona innego jest próbą podniesienia własnej wartości, niestety kończy się to tak samo, znów lękiem i niską samooceną, itd...
Cytat
nie zrobili z tym kompletnie nic; i to już jest ich odpowiedzialność;
zgoda, ale nie do końca, w pierwszej kolejności trzeba sobie to uświadomić, a sam dobrze wiesz jak wielu ludzi jest nieświadomych problemu i jak nie jest to łatwe. Uświadomienie sobie swoich własnych deficytów jest pierwszym krokiem do "zdrowienia".
mrdear,
Tylko wiesz, jeśli ktoś koncertowo niszczy relację za relacją i nie daje mu to do myślenia, że to być może jednak ze mną jest coś nie tak, tylko leci za każdym razem tym samym schematem niszcząc przy tym innych i łamiąc ich osobowości; to szczerze i brzydko mówiąc wali mnie czy to jest uświadomione czy też nie; jest pewna grupa ludzi, którzy nie będą nigdy zdolni do introspekcji i autorefleksji; po prostu; i nie ma co z tym walczyć, nie ma się co obrażać tylko trzeba zaakceptować te fakt a samemu być ostrożniejszym.
poczciwy,
ja odnoszę się do tego co pisał autor wątku, Ty teraz piszesz ogólnie, ale tak tutaj masz rację, jednak w przypadku autora, nic nie wiemy jak wyglądało życie jego partnerki wcześniej.
Jedno jest pewne, czasem trzeba dostać kopa w dupę od życia, żeby zacząć zauważać pewne rzeczy. Ty dostałeś swojego, ja swojego i autor teraz też dostał swojego.
Partnerka autora, może sobie nie zdawała sprawy z własnych deficytów, dostanie kopa i może weźmie się za siebie a może nie...
Przy ciężkiej pracy jest to do odratowania, ale czy warto? Nie mając dzieci, będąc młodą osobą, dla mnie szkoda byłoby czasu... szkoda życia... Poszedłbym własną drogą...
Trudniej się decyzję podejmuje jak jednak pojawia się dziecko...
Tak miała trudne dzieciństwo bo mieszkała całe życie wraz z bratem i starszą siostrą razem z ojcem alkoholikiem w jednym domu on mieszkał na dole oni z matką na górnym pietrze ale mieszkali razem mimo rozwodu rodziców wiec ojciec miał duzy wpływ i cały czas pił
DDA/DDD są jak takie duże dzieci, w partnerze próbują odnaleźć i uzupełnić braki z dzieciństwa, to niestety nie działa.
Niby dorośli ludzie ale emocjonalnie niedojrzali... do tego kompleksy, problemy z poczuciem własnej wartości i koniecznością akceptacji z zewnątrz.
Nie potrafią być sobą, wiecznie noszą maski, za nimi są bezpieczni - pozornie.
Czasem krzywdzą tylko po to by nie zdążył ich ktoś skrzywdzić, a tym samym sobie również robią krzywdę.
A to wszystko z poziomu podświadomości.
A najgorsze jest to, że żyją w błogiej nieświadomości swoich deficytów.
Nie potrafią być sobą, wiecznie noszą maski, za nimi są bezpieczni - pozornie.
Tak dokladnie to zauważyłem to są maski i widać czasem jak spadają, jesli ktoś udaje bycie zadowolonym będąć w jakimś miejscu np na imprezie rodzinnej gdy wczesniej nigdy czegoś takiego nie miał.
Cytat
najgorsze jest to, że żyją w błogiej nieświadomości swoich deficytów.
Tutaj teraz mam wiele przykładów ponieważ czuje sie jakbym obecnie zył w matrixie tzn wszysko co wczesniej robiła mi na złosć albo przeciwko mnie tak zwane pokazówki w stylu wyprowadzek, całkowicie innego spojrzenia na życie itp teraz w jej rozumieniu było spowodowane moim zachowaniem i chciała tylko zrobić mi na złość lub dużą cześć tych rzeczy poprostu wyparła z umysłu.
Osoby z rodzin dysfunkcyjnych chcą byc poprostu zrozumiane, pragna milosci jak nikt inny bo nie otrzymywali tej milosci od strony rodzicow do tego potrzeba bliskosci i strach przed samotnoscia. Ale tutaj spektrum moze sie bardzo roznic. Bo moga to byc lagodne zachowania nie krzywdzace drugiej strony ale rowniez moze to byc potezny mix wraz z innymi groznymi zachowaniami jak klamstwa, manipulacje, brak odpowiedzialnosci, zrzucanie winy itd.
A najgorsze przypadki to te gdzie takie osoby nie sa swiadome i uwazaja ze wszystko jest ok. "Przeciez nic sie nie stalo to z toba jest cos nie tak". Tu juz jest przepasc i nie ma szansy ze bedzie lepiej.
Uwazam ze zawsze trzeba dac szanse osobom pokaleczonym przez los/zycie. Ale wyrachowanym bezdusznym gnidom ktore tylko zadają cierpienie, absolutnie nie.
Dlatego autorze. Kochasz poprostu w zasadzie gdy sie kocha to nie wie do konca za co, to jest poprostu. Ale rozsadek w tej sytuacji jest najeazniejszy.
Wniosek o rozwód i podział majątku już dostarczony do sądu, a mnie jakby właśnie teraz naszło poczucie pustki. Jakoś tak te wszystkie lata mi się przypomniały. Wiem że to tylko moje wyobrażenie o tym związku bo pamiętam tylko dobre chwile które były już dawno. Zdaje sobie sprawę że nie miało to przyszłości co widać po wielu postach na tym forum, ale mimo wszystko czuje jakiś żal i smutek. Widzę też drugą stronę która nagle pod wpływem strachu chciałaby zrobić wszystko byśmy byli dalej razem, jednak wiem też że jest to chwilowe. Zdaje sobie sprawę że też sam trochę zgotowałem sobie taki los bo zabrakło mi pewności siebie za pierwszym razem gdy się dowiedziałem i nie byłem wtedy stanowczy. Nie mogę już zmienić przeszłości mam nadzieję że uda mi się poznać kogoś dla kogo szacunek i wierność w związku jest na pierwszym miejscu. Narazie trudny świąteczny okres, pierwszy od wielu lat bardziej jak singiel.
Autorze,
Twoje odczucia lęku, smutku, pustki są naturalne; zwłaszcza, że zbiegło się to ze świętami;ciężko nagle wymazać z pamięci kawał życia; musisz to jednak przetrwać; ta sinusoida różnych emocji będzie się zdarzać z uwagi na różne okoliczności: miejsca w których bywaliście razem, rocznice, filmy itd; będą jednak one z czasem blednąć; nie blokuj tych emocji, ale też nie pozwól sobie w nich utknąć; pierwsze święta są najgorsze zwłaszcza te grudniowe, które są najbardziej rodzinnymi ze wszystkich; dasz jednak radę; niedługo nowy rok to szansa na nowe otwarcie dla Ciebie i tak to postrzegaj;
I to jest bardzo dobra wiadomość.Teraz skup się na sobie i swoim "leczeniu" .Sport ,może jakaś terapia.Nie odpuszczaj ,bo los tego małżeństwa i tak jest przesądzony.Ona zrobi to jeszcze raz.Może za rok,może za trzy lata.Obudzisz się jako 40 latek z rogami do sufitu.
Sakramentalne jest na dobre i na złe. Moje jest niesakramentalne i jak było dobrze to było dobrze a jak przyszły trudy nudy i dnia codziennego to usłyszałem że ona wobec mnie nie ma żadnych zobowiązań i nie będzie się poświęcać jak te tkwiące w związkach sakramentalnych.
Na pocieszenie napisze ze nie jestes w tym sam. Teraz Swieta, okres taki bardzo rodzinny. Wigilia tyle lat wspolnie a w tym roku w samotnosci...
Nie peniaj, przezyjemy. Wyobraz sobie taka sytuacje. Idziesz na wojne ze swiadomoscia ze najprawdopodobniej nie przezyjesz bo naparzają masakrycznie.
Tutaj sytuacja jest duzo lepsza.
Wiem, znam ten bol, ta pustke ale z kazdym dniem maleje. Za jakis czas kiedy ta chemia w glowie przestanie tak oddzialywac na Ciebie, zaczniesz postrzegac wszystko inaczej. Powiesz, łoł ale do okola duzo zajebistych dup..
Myślisz, że teraz będzie lepiej? Uciekaj jak najdalej i jak najszybciej;
Czas powiedzieć pass.
Czasami pójście na terapie to nie próba naprawy, a wyłącznie element gry, pokazanie, że coś robię. Ale chyba w tym wszystkim mniejsza o Twoją małżonkę.
Pytania są na co Ty liczysz? Czy jesteś ważny sam dla siebie? Skąd są silne nadzieje, że będzie inaczej? Kto się zdecyował na terapie ? Czemu terapia 6 mc - to stosunkowo krótka praca? Jakim jesteście małżeństwem ? Czego jej może brakować? czego szuka...
cały szereg pytań... możesz tu próbować umieścić odpowiedzi ... spróbować pochylić się nad sobą potem nad relacją... choć pamiętaj to nie terapia to tylko forum
Cytat
Myślisz, że teraz będzie lepiej? Uciekaj jak najdalej i jak najszybciej;
Tak na tamten moment nie wiedziałem o tym i nawet nie podejrzewałem że coś takiego może mieć miejsce.
Cytat
Czas powiedzieć pass.
Z massangera i rozmowy z jej koleżanką oraz siostą
Oglnie nie wiem dlaczego tak się dzieje mogę podejrzewać ze z przyczyn iż u niej wrodzinie mama piła i jest ona dzieckiem DDA
Cytat
Czyli tak naprawdę nie wiesz nic; bo te źródła trudno uznać za wiarygodne;
Cytat
No to masz problem i to nie mały; czy ona zdaje sobie sprawę z tego, że może ją to dotyczyć?
W relacjach z kobietami musisz uświadomić sobie,że nie możesz uzależniać swojego szczęście tylko od drugiej osoby.To się nazywa współuzależnienie...To się leczy.
Cytat
Smierdzi toksykiem na kilometr. Plus to DDA. Bez uswiadomienia sobie przez Zone, ze to ona ma problemy i musi je rozwiazac nie ma szans na normalne zycie i nie chodzi tylko o sam aspekt zdrady. Sam spedzilem 17 lat z DDA/DDD i znam to zero checi pracy nad soba, przerzucanie winny na innych, lekcewazenie , brak checi na omowienie problemu( ewentualnie przedstawienie tylko swoich racji i nie wsluchanie drugiej storny ) , egoizm itp. Itd. Dla mnie zdrada mojej bylej Zony byla przebudzeniem oraz swoistym katharsis i pomogla tylko podjac decyzje o odejsciu bo inaczej moze dalej tkwilbym w tym toksycznym zwiazku. Takze jak nie bedzie ze strony Twojej Zony zadnej woli pracy nad soba to jedyna rada dla Ciebie to ucieczka. Szkoda zycia. A samotnosci sie nie boj bo nie ma gorszej samotnosci niz samotnosc we dwoje .
Cytat
Dokładnie tak to wygląd, niby chciała podjąć terapie ale pochodziła kilka razy i na tym się skończyło. Brak jest chęci rozmowy oraz w sumie obwinianie mnie za te zdrady ale bez konkretów czyli to twoja wina nie moja, to ty mnie do nich pchałeś, ale jak pytam dlaczego czym to było spowodowane to odpowiedzi brak
Pytasz
Cytat
Wiesz o trzech przypadkach gdzie przelizano i zmacano Twoją żonę. Czy był seks z innymi? A czemu nie?
Żona jest recydywistką, jesteś oszukiwany, zdradzany...Chcesz nadal w tym tkwić? Z miłości do kobiety która Ciebie nie kocha, nie szanuje, zdradza?
Piszesz
Cytat
A czy teraz nie jesteś samotny? Przecież żona teraz nie jest z Tobą a tylko obok Ciebie.
Naprawdę chcesz się dzielić żoną z innymi facetami?
Czy jest między wami seks i jak często?
Cytat
oj nie ma i to dawno zyjemy w odzielnych pokojach
Cytat
Facet jest strażnikiem zaangażowania a kobieta sypialni;
Jesteś w czarnej doopie bo na Twoim zaangażowaniu jej nie zależy więc i nie dostajesz tego co bądź co bądź, ale dla faceta jest istotnym elementem związku - seksu. Ponadto zbliżenia fizyczne są spoiwem związku, zbliżają, budują przywiązanie;
To potwierdzenie, że tak naprawdę Was jako para już nie ma; istniejecie tylko i wyłącznie na papierze; Żeby można było coś ratować to to "coś" musi występować; co Ty chcesz ratować skoro nic Was już nie łączy?
Po pierwsze zadaj sobie pytanie, czego oczekujesz od związku, najlepiej sobie to rozpisz na kartce w formie tabeli.
Po drugie napisz sobie w kolumnie obok co z tych rzeczy masz.
Kolejny krok, jest napisz sobie co możesz zrobić żeby to mieć.
Pamiętaj, drugiej osoby nie zmienisz, jeżeli ona sama nie chce się zmienić. Na siłę, fochami, humorami, kłótniami nic nie uzyskasz poza zapewnieniem, które jest tyle warte ile osoba, które je wypowiada... Ile jest warte słowo Twojej ślubnej ocenić musisz sam.
Jak już sobie to rozpiszesz, powinieneś mieć odpowiedź co powinieneś dalej zrobić.
To zawsze będzie Twoja decyzja.
Jeżeli, że czujesz, że żyć bez niej nie będziesz potrafił, że jesteś samotny, to znak, że musisz bardzo uzależniać swoje emocje od tej drugiej osoby, a to nie jest poprawna relacja, musisz nauczyć się być szczęśliwym sam ze sobą... To jest najtrudniejsze, później z górki.
To ty odpowiadasz za swoje emocje i za swoje samopoczucie, nie ona. Nie uzależniaj swojego szczęścia od nie.
Niech zgadnę, dużo pracujesz, nie masz za bardzo czasu na znajomych, jedyny wolny czas spędzasz z żoną?
Ona czerpie z Twoich pieniędzy, pozycji.
Ty...cóż...Ty nie czerpiesz niczego, jedynie zadowalasz się że ona jest. I tak ma być do końca życia czy aż ona odejdzie do innego?
Bardzo skąpo piszesz.
Generalnie to jak wygląda wasze życie, czy ona gdzieś często wychodzi, późno wraca?
Cytat
Tak myślałem nad tym juz jakiś czas temu i to prawda łączy na urzędniczy papier nic wiecej w obecnej sytuacji. I to że teraz ze mnie robi się przysłowiowego wariata i osobe która ma być odpowiedzialna za rozpad małżeństwa.
Cytat
Moja praca to częste wyjazdy jedno i dwu dniowe pozostały czas pracuje głównie z domu. Wcześniej bardzo duzo czasu z żoną od odkrycia prawdy wracam do znajomych jest to ciezkie bo duzo kontaktów sie urwało ale udaje mi się spotykać z nimi w miarę możliwości.
Cytat
Tak wychodzi na fitness i basen oraz biegać dość regularnie można powiedzieć ze codziennie.
Cytat
I tam szukałbym spotkań w wiadomych celach.
Mieszkacie w domu czy mieszkaniu?
Cytat
Pytałem bo może monitoring prawdę Ci powie. W tym przypadku proponuję dyktafon i kamerkę w domu - kto wie co się dzieje gdy Ciebie w domu nie ma. Auto żony ma GPS?
Cytat
A co Ty w tym czasie robisz?
Co w ogóle robisz w wolnej chwili?
Co robisz żeby być dla niej dalej atrakcyjnym?
Cytat
Cytat
Co w ogóle robisz w wolnej chwili?
Co robisz żeby być dla niej dalej atrakcyjnym?
Też basen z nią, ale dodatkowo rower i turystyka górska. Nie jestem typem kanapowca.
Cytat
Cytat
Przynajmniej masz już jasną sytuację i zdjęła z Ciebie ciężar podjęcia decyzji
W sieci jest mnóstwo na ten temat; poczytaj trochę a sam wyrobisz sobie zdanie;
Ja byłem w takim małżeństwie; dopóki trwałem to oczywiście nie dostrzegałem tej patologii; dopiero jak potrafiłem na to spojrzeć z dystansu i jednocześnie posiadłem wiedzę na ten temat zdałem sobie sprawę, że to walka z wiatrakami; takie osoby mimo usilnej potrzeby stworzenia z kimś bliskiej relacji wbrew sobie zawsze będą je sabotować i niszczyć; to bardzo przykre, ale nie jesteś w stanie jej pomóc; trzeba wiać jak najdalej i ratować siebie; jedyną szansą na ratunek jest świadomość osoby zaburzonej i chęć ciężkiej pracy na sobą, ale to też nie jest sielanka i trwa lata bez gwarancji powodzenia;
Cytat
Jednak zrób sobie te badania
Cytat
Cytat
Cytat
powinieneś ją skreślić przy pierwszej okazji
Cytat
to mnie zbulwersowało najbardziej, tzn za co dokładnie ją kochasz? byłeś opluwany wielokrotnie i to twoje wielkie love powinno się ulotnić już dawno temu...dużo tej miłości w Tobie
ale już czas się odciąć, w bagno łatwo wejść a trudno wyjść...istnieją wartościowsze osoby, a Ty zasługujesz na kogoś lepszego
Cytat
dziekuje bardzo za słowa wsparcia, tak wiem i rozumiem tez dzieki wypowiedzia ze musze sie odciac
Cytat
No ja mialem , w skrocie zle to wygladalo moze nie od poczatku ( choc to moje wrazenie ,ze nie od poczatku bo dzis niektorzy znajomi i rodzina mowi ,ze jednak od poczatku tylko ja bylem slepy) ale zle.
To wyglada troche tak ,ze im jest lepiej i spokojniej w zwiazku tym paradoksalnie dla niej gorzej.
Nie wiadomo dokladnie co robic bo jak ustepujesz zle jak idziesz na konfrontacje tez zle. Probowalem obu taktyk zawsze bylo ,ze to ja zle do niej podchodze i jej nie rozumiem.
Brak u takiej osoby samorefleksji, samokrytycyzmu, staniecia w prawdzie.
Szukanie win wszedzie i u kazdego tylko nie u siebie ( nawet zdrada przerzucona glownie na mnie,ale takze na kochanka na otocznie w pracy ba nawet na kochanka zone).
Do tego jeszcze rys narcystyczny choc to nie wiem czy zawsze idzie w parze z DDA/DDD ( ale chyba tak )
To tak w duzym skrocie. Toksycznosc i patologia zwiazkowa.
To wlasnie jak pisal Poczciwy walka z wiatrakami.
Bez checi samej zainteresowanej do zobaczenia swoich problemow, checi walki z nimi i prob zmian samej siebie taki zwiazek nie ma sensu.
Partner nie moze i nie ma szans wygrac z tym.
Szkoda czasu szkoda zycia bo zamiast jednej ofiary beda dwie ( znaczy i tak sa ale ta druga ma jeszcze szanse zyc normlanie)
Moja rada : Uciekaj!
Ps. Jakbys mial mial wiecej pytan to wal smialo.
Cytat
Dokładnie to zauważyłem jak ostatnio nad tym rozmyślałem, też tak miałem że jak było ok to nagle jakiś nóż w plecy i obwinianie mnie. Też tak mam zdrada to niby moja wina coś w stylu złapałem i zaciągałem w objęcia innego.
Cytat
U mnie zwracają uwagę na dziwne zachowania podczas wspólnych imprez rodzinnych, gdy ktoś mówił o czymś przyjemny zaraz była złość, zresztą dopiero teraz widzę przejrzałem że na większości nie była bo udawała prawdopodobnie złe samopoczucie itp albo trzeba było się prosić żeby łaskawie poszła.
Odcięcie od znajomych to też jest mocno widoczne u niej i coraz bardziej szokujące mnie opisywanie rzeczy w lodówce co czyje itp. od czasu jak się okazało że się dowiedziałem o wszystkim. Chyba miała podobnie w domu z tego co wiem.
Ale tak jak piszesz nie ma możliwości porozmawiać, ja ogólnie jestem spokojny gościem nie krzyczę lubię konstruktywne rozmowy ale tutaj zaraz jest krzyk z jej strony albo jakieś chore akcje z krxyczeniem żeby sąsiedzi słyszeli.
Jak jest dobrze podświadomość panikuje bo w tym dobrze nie wiadomo jak trwać, człowiek traci kontrolę to trzeba to zepsuć to dobrze, żeby znaleźć się w miejscu które się zna.
Jak zepsuje, to znowu pojawia się świadomość i tęsknota do normalności, do tego dobrze i tak w kółko aż schematu się nie przerwie.
To tak w skrócie.
Żeby przerwać schemat, trzeba być go świadomym i przede wszystkim chcieć go przerwać.
Nigdy nie uda Ci sie dojsc do jakiego kolwiek porozumienia, bo dla nich jest tylko czarne i biale, nic po srodku. Zadne rozmowy, proby wyeliminowania problemow, starania. To nic nie da. Bo to jest jak grochem o sciane jednym uchem wpada drugim wypada. Nie ma szans na to zeby bylo lepiej i zeby byla jaka kolwiek zmiana na lepsze. Te kobiety nic nie rozumieja, licza sie tylko ze swoja racja i samym soba. Przerabialem to. Sorki ze tak chaotycznie napisalem.
Cytat
to prawda coś w tym jest nie ma konstruktywnej rozmowy jest tylko stwierdzenie ze to przeszłość ze po co to rozstrząsać ze to zamknięty rozdział itp
Sa normalne kobiety, uwierz. Wiec nie mysl o pozostaniu w tym szalenstwie. Glowa do gory, bedzie dobrze.
Cytat
Mieliście racje ten proces właśnie się dzisiaj rano wystartował. Przeprosiny, chęć naprawy wszystkiego i zapewnienia. Tak jak ktoś tutaj napisał, dużo słów bardzo dużo pewnie bez pokrycia
Po drugie, chce naprawy, proszę bardzo łatwo możesz intencje tej Pani zweryfikować, proponując, że bierze w sądzie winę na siebie, dostajecie rozwód i możecie wtedy z czystą kartą próbować;
Cytat
Po drugie, chce naprawy, proszę bardzo łatwo możesz intencje tej Pani zweryfikować, proponując, że bierze w sądzie winę na siebie, dostajecie rozwód i możecie wtedy z czystą kartą próbować
Dokładnie tak jak piszesz. Ale opis tutaj wcześniej przywołany w temacie DDA idealnie oddaje obecną sytuację. Dopiero teraz spojrzałem na to wszystko tak jak powinienem dawno temu. Postepuje wg schematu który tutaj opisaliście.
Cytat
Schematy można łamać, ale to wymaga czasu, pracy nad sobą, samokontroli, pracy nad sobą, chęci, pracy nad sobą, świadomości, pracy nad sobą i jeszcze raz pracy nad sobą oraz czasu.
Nie masz dzieci, jesteś młody, nie czekaj uciekaj Wygrałeś los na loterii
Cytat
Powodzenia chłopaku, wydajesz się naprawdę spoko kolesiem, dasz radę, bądź silny!
Cytat
jakby to powiedzieć z punktu widzenia mojego, wszystko ma znaczenie, każdy gest, zachowanie, wszystko trzeba analizować żeby przełamywać te pieprzone schematy. to jest w cholere trudne.
Czasem coś zrobisz, a pźniej po czasie do ciebie dociera że znów lecisz schematem...
Ważne jest żeby analizować swoje zachowania, sytuacje w jakich się pojawiają...
Cały czas trzeba się pilnować, nabierać nowych zdrowych nawyków.
Cytat
Właśnie to mam w głowie, że schemat powtórzy się bo widać jest to jak to mówią historia zatacza co kilka lat koło średnio co 3 albo 4 potem jest okres że staje się super partnerem życiowym. Teraz właśnie tak mam nagle wielkie przeprosiny, chęć udziału w urodzinach brata... Wszystko na tak, ja to ucinam nie chce już stwarzać iluzji. Mam w głowie owszem strach przed tym rozwodem i czasem pojawiają mi się myśli czy jeszcze nie spróbować kolejny raz, ale chyba wtedy jakby się to powtórzyło za kilka lat to ja sam sobie nie potrafiłbym już spojrzeć w twarz.
Dla Twojego dobra...odsun sie od niej najdalej jak mozesz, bo nic sie nie zmieni. Czy robiles w zyciu lub robisz cos co jest od Ciebie silniejsze? Nie wiem, strzelam np. Zimne piwko na urlopie.
Tak to funkcjonuje u nich...tylko ze zamiast piwka jest cos innego. Przykro mi.
Cytat
Pełna zgoda; ale...
na to co ich spotkało w dzieciństwie nie mieli wpływu; natomiast jako dorosły już człowiek i świadomy swojego trudnego dzieciństwa najczęściej nie zrobili z tym kompletnie nic; i to już jest ich odpowiedzialność;
Tak szczeze mowiac, to nie ma reguly kto z jakiego domu pochodzi. Ludzka natura ogolnie jest nieobliczalna i to jest loteria na kogo sie teafii.
Oczywiscie, to tylko moje zdanie
Lęk przed odrzuceniem, lęk przed brakiem akceptacji, lęk przed oceną innych. To wszystko sprowadza się do wielkich kompleksów. Pchanie się w ramiona innego jest próbą podniesienia własnej wartości, niestety kończy się to tak samo, znów lękiem i niską samooceną, itd...
Cytat
zgoda, ale nie do końca, w pierwszej kolejności trzeba sobie to uświadomić, a sam dobrze wiesz jak wielu ludzi jest nieświadomych problemu i jak nie jest to łatwe. Uświadomienie sobie swoich własnych deficytów jest pierwszym krokiem do "zdrowienia".
Tylko wiesz, jeśli ktoś koncertowo niszczy relację za relacją i nie daje mu to do myślenia, że to być może jednak ze mną jest coś nie tak, tylko leci za każdym razem tym samym schematem niszcząc przy tym innych i łamiąc ich osobowości; to szczerze i brzydko mówiąc wali mnie czy to jest uświadomione czy też nie; jest pewna grupa ludzi, którzy nie będą nigdy zdolni do introspekcji i autorefleksji; po prostu; i nie ma co z tym walczyć, nie ma się co obrażać tylko trzeba zaakceptować te fakt a samemu być ostrożniejszym.
ja odnoszę się do tego co pisał autor wątku, Ty teraz piszesz ogólnie, ale tak tutaj masz rację, jednak w przypadku autora, nic nie wiemy jak wyglądało życie jego partnerki wcześniej.
Jedno jest pewne, czasem trzeba dostać kopa w dupę od życia, żeby zacząć zauważać pewne rzeczy. Ty dostałeś swojego, ja swojego i autor teraz też dostał swojego.
Partnerka autora, może sobie nie zdawała sprawy z własnych deficytów, dostanie kopa i może weźmie się za siebie a może nie...
Przy ciężkiej pracy jest to do odratowania, ale czy warto? Nie mając dzieci, będąc młodą osobą, dla mnie szkoda byłoby czasu... szkoda życia... Poszedłbym własną drogą...
Trudniej się decyzję podejmuje jak jednak pojawia się dziecko...
Niby dorośli ludzie ale emocjonalnie niedojrzali... do tego kompleksy, problemy z poczuciem własnej wartości i koniecznością akceptacji z zewnątrz.
Nie potrafią być sobą, wiecznie noszą maski, za nimi są bezpieczni - pozornie.
Czasem krzywdzą tylko po to by nie zdążył ich ktoś skrzywdzić, a tym samym sobie również robią krzywdę.
A to wszystko z poziomu podświadomości.
A najgorsze jest to, że żyją w błogiej nieświadomości swoich deficytów.
Cytat
Tak dokladnie to zauważyłem to są maski i widać czasem jak spadają, jesli ktoś udaje bycie zadowolonym będąć w jakimś miejscu np na imprezie rodzinnej gdy wczesniej nigdy czegoś takiego nie miał.
Cytat
Tutaj teraz mam wiele przykładów ponieważ czuje sie jakbym obecnie zył w matrixie tzn wszysko co wczesniej robiła mi na złosć albo przeciwko mnie tak zwane pokazówki w stylu wyprowadzek, całkowicie innego spojrzenia na życie itp teraz w jej rozumieniu było spowodowane moim zachowaniem i chciała tylko zrobić mi na złość lub dużą cześć tych rzeczy poprostu wyparła z umysłu.
A najgorsze przypadki to te gdzie takie osoby nie sa swiadome i uwazaja ze wszystko jest ok. "Przeciez nic sie nie stalo to z toba jest cos nie tak". Tu juz jest przepasc i nie ma szansy ze bedzie lepiej.
Uwazam ze zawsze trzeba dac szanse osobom pokaleczonym przez los/zycie. Ale wyrachowanym bezdusznym gnidom ktore tylko zadają cierpienie, absolutnie nie.
Dlatego autorze. Kochasz poprostu w zasadzie gdy sie kocha to nie wie do konca za co, to jest poprostu. Ale rozsadek w tej sytuacji jest najeazniejszy.
Twoje odczucia lęku, smutku, pustki są naturalne; zwłaszcza, że zbiegło się to ze świętami;ciężko nagle wymazać z pamięci kawał życia; musisz to jednak przetrwać; ta sinusoida różnych emocji będzie się zdarzać z uwagi na różne okoliczności: miejsca w których bywaliście razem, rocznice, filmy itd; będą jednak one z czasem blednąć; nie blokuj tych emocji, ale też nie pozwól sobie w nich utknąć; pierwsze święta są najgorsze zwłaszcza te grudniowe, które są najbardziej rodzinnymi ze wszystkich; dasz jednak radę; niedługo nowy rok to szansa na nowe otwarcie dla Ciebie i tak to postrzegaj;
Cytat
Tak wie, wybrowadziła sie obecnie do siostry
Cytat
Czy wasze małżeństwo jest sakramentalne?
Cytat
Jakie to ma Znaczenie?
Cytat
Sakramentalne jest na dobre i na złe. Moje jest niesakramentalne i jak było dobrze to było dobrze a jak przyszły trudy nudy i dnia codziennego to usłyszałem że ona wobec mnie nie ma żadnych zobowiązań i nie będzie się poświęcać jak te tkwiące w związkach sakramentalnych.
Nie peniaj, przezyjemy. Wyobraz sobie taka sytuacje. Idziesz na wojne ze swiadomoscia ze najprawdopodobniej nie przezyjesz bo naparzają masakrycznie.
Tutaj sytuacja jest duzo lepsza.
Wiem, znam ten bol, ta pustke ale z kazdym dniem maleje. Za jakis czas kiedy ta chemia w glowie przestanie tak oddzialywac na Ciebie, zaczniesz postrzegac wszystko inaczej. Powiesz, łoł ale do okola duzo zajebistych dup..
Cytat
Tak, ale czy to oznacza ze mam być męczennikiem do konca swoich dni?