Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Event01:44:42
heniek01:50:53
Obito04:54:49
Kalinka9305:04:54
# poczciwy05:40:43

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

zdrada trochę inaczejDrukuj

Witajcie moja historia. Smutna, jak wszystkie tutaj. Piszę z nadzieją, że kiedyś skończy się happy endem. Mam 45 lat. Dwie fajne córy. Ciekawą pracę, wykształcenie, niezależność, niezły wygląd i trochę w głowie....a mimo to moje życie nie wygląda różowo. Powiecie : na własne życzenie:( Od początku. Wyszłam za mąż na ostatnim roku studiów, za miłego, mądrego faceta, który chciał mieć rodzinę, dom, niewielu, ale wypróbowanych przyjaciół. I chociaż był typem raczej zamkniętym w sobie, ludzie go lubili. Pracował. Nie pił, nie palił, nie kłamał, nie latał za spódniczkami. Ideał. Był co prawda mniej ambitny niż ja....to ja byłam motorem rodziny. Zmienialismy mieszkania na większe, samochody na nowsze, w końcu po paru latach pojawiły się dzieci. Ja pracowalam, sprzątałam, zajmowałam się maluchami. Byłam mu też oddana i wspieralam we wszystkim. On czasem zamykał się w sobie. Czasem denerwował z byle powodu. Ja oczywiście : bo dzieci, bo praca, bo stresy. Po 10 latach on popełnił samobójstwo. To był szok. Przerażenie, łzy. Depresja, lekarze. Dlaczego nic nie zauważyłam? Czy byłam tak ślepa? Czy kłopoty dnia codziennego mogły przesłonic coś takiego? I nic nie zauważyłam???? Byłam na niego wściekła. I odczułam to jako zdradę. Mógł mnie zostawić dla innej, jeśli było mu źle. Ale nie tak!!! Wiem teraz, że to musiała być choroba. Ale wtedy ....zdrada:( Dzieci były bardzo małe. Moja praca nie wystarczała na utrzymanie. Dramat. Lata zajęło mi wychodzenie z tego. Spłacanie mieszkania itd.... Mogę też powiedzieć ze stałam się dzięki temu samodzielna i silna. Minęło 10 lat. Nie spotykalam się z nikim. Bo nawet nie było na to czasu. Padłam na nos ze zmęczenia. Az spotkałam moją pierwszą miłość. Z czasów "sprzed męża". Poznałam go na 1 roku studiów. Umarłam. Tak byłam w nim zakochana. A że czasy studenckie obfitują w znajomych, wokół niego pełno było lasek. A ja...szara myszka....zostałam gdzieś tam sama. On korzystał ze znajomości. Czasem przypominał sobie o mnie...ale parą nie byliśmy nigdy. Ja wzdychalam, on nie. W pewnym momencie zniknął na 2 lata. Wrocil nagle i powiedział ze zakończyl " wszystkie swoje sprawy" więc może my.....Ale ja byłam już "zajęta"....I pomna wszystkich wcześniejszych łez...oraz niezbyt ufna, Odpowiedziałam : NIE. A on nie nalegał, nie walczył o mnie, więcej nie próbował. Ja zrobilam tylko coś dziwacznego. Przed samym ślubem poszłam do niego i powiedziałam, że wychodzę za mąż . Czy to była "ostatnia szansa"....nie wiem. W każdym razie on znów nic z tym nie zrobił. Nie powiedział : dziewczyno, co ty robisz! I tak ja dorobiłam się roli samotnej mamy, tyrającej na 2 etatach, niezależnej i uśmiechniętej, ale nieszczęśliwej. A on - córki i nieudanego małżeństwa . Oraz, jak się później okazało również innych kłopotów, w tym finansowych i z kobietami. Ale faktem jest, że po latach to on zabiegał o spotkanie ze mną, bez względu na to, że kiedyś go odrzuciłam. I on pierwszy powiedział o swoich uczuciach. Spotykaliśmy się ponad 2 lata. Prawie codziennie. Były chwile bardzo trudne ale też i bardzo wzruszające. ....Pozostawałam w roli kochanki - bo rozwodu jeszcze nie było. Ale też i powierniczki, opiekunki i podpory. Sam o sobie mówił, że jest trupem. Był alkohol - żeby dało się " wytrzymać " w jego domu. Dzieki mnie sie jakos trzymal. Było sporo nerwów. Główną ich przyczyną nie była jednak sytuacja z jego żoną, czy innymi jego problemami (np byłą kochanką w pracy, gdzie z tego też powodu również musiałam być incognito ). Głównym problemem między nami, który wracał coraz częściej, było to, że 20 lat wcześniej ja go odrzuciłam. Tłumaczyłam: nie byliśmy de facto parą wtedy. On miał prawo latać za innymi babkami, a ja miałam prawo powiedzieć wtedy, że nie chcę babiarza. I przede wszystkim, jeśli mu na mnie zależało, on, jako mężczyzna powinien o mnie walczyć. A nie : oto jestem, ciesz się i rzucaj dla mnie wszystko. Czasem przyznawał mi rację, po czym nasilał agresję słowną do tego stopnią, że moje dzieci nazywał bachorami a mnie dziwką (bo przecież pieprzyłam się z własnym mężem, a teraz proponuję mu obszczyny po daunie - cytat). Ja znosiłam to wszystko we łzach. Bo on tłumaczył się ogromnymi emocjami, trudnością w przelknieciu czarnej polewki sprzed 20 lat itd... Byłabym tez niesprawiedliwa wobec niego, gdybym nie napisała, że to człowiek twórczy, ambitny, z polotem, potrafił być tez czuły i ma wile talentow.....Byłabym tez niesprawiedliwa, gdybym nie napisała o sobie...Czasem działałam na niego jak płachta na byka. On był już bardzo zmęczony swoją sytuacją w domu i w pracy. Do tego doszły procesy sądowe ( założone przez inną kobietę, ale bez podtekstów damsko- męskich), do tego zawodzila go córka, trzymająca stronę matki...A ja go wówczas pocieszałam : będzie dobrze.....Czego on nie mógł słuchać. ....to jak mowoc komus na wozku, ze jeszcze bedzie biegac.......Zaprosiłam go rok temu na Wigilię, bo spędzał ja sam. Mieliśmy wyjść, jeśli poczuje się źle. A ja go powstrzymałam, żeby choć otworzył prezent. On nie mógł patrzeć na roześmianą rodzinę, a ja zatrzymałam go pół godziny, które siedział jak na gwozdziach:( !....Rozumiem, że zachowałam się jak słoń w porcelanie....za co zresztą przeprosiłam. .. Wypominanie tego slyszalam przez rok. Jak również wypominanie pocieszania. A mimo to powtarzał, że jestem jedyną osobą która znosi jego charakter. Bo tak było. Sprawiłam ze wrócił do grania na gitarze...Sama usiadłam przy klawiszach..żeby mu podgrywać. ...Bardzo się zapalił.....powstał zespół. .... Po 2 latach zaczął spotykać się ze swoją koleżanką z liceum. Na początku powiedział, że się z nią spotkał w sprawie procesow. Potem mówił mi ze mnie kocha....kochaliśmy się. ....a jednocześnie spotykał się z nią. Babka po rozwodzie, z bardzo podobnymi problemami, nerwicą, migrenami, długami, ale inteligentna, na stanowisku.....I "dobra dusza"....Bardzo dużo wspólnych tematów. ..A ja cóż, chyba nigdy go nie rozumiałam, bo w sumie to moje życie takie poukładane ... W Sylwestra nie wiem jak ( bo bardzo chronił) weszłam w jego telefon, a tam krótka historia znajomości. .w postaci jej planów na życie z nim, opowieści o szlafroczku, fotek z przeszłości i terazniejszosci: tu pies, tam zakupy....do tego jego opowieści o nieszczęśliwym małżeństwie i chorym układzie w pracy (o mnie ani słowa ). Do tego historia o jego samotnym spędzaniu Wigilii ( chociaż ja zostawilam swoje dzieci w te noc i czekałam godzinę pod jego domem, żeby nie był sam)....oraz o Sylwestrze, na który przyjechał do mnie tylko dlatego, bo wkurzył się, że ona gdzieś szła, zamiast wzdychac do niego smsa mi w Nowy Rok ( to wynikało z korespondencji ) Powiecie : KLASYKA. I jak to czytam, mówię sobie : no, idiotka ze mnie! Po tym feralnym Sylwestrze odwiozłam go do domu (bo wypil) i na koniec powiedziałam o telefonie. I to miał być koniec. Wyłączyłam telefon i dochodziłam do siebie (odczulam to fizycznie). On dzwonił. Piątego dnia oddzwonIlam. Myślałam, że może choć usłyszę : przepraszam. A tu nie. Jego zdanie jest takie: Fizycznej zdrady nie było. Ja jestem jego "dupą". A teraz zobaczymy, ile warte są moje rady i zapewnienia o tym, że powinno się walczyć ( jak powinien on 20 lat temu) I że teraz on mnie upokorzy (jak ja jego kiedys) ja odczuję "czarną polewkę" . Będzie miał dziecko albo dwoje (no raczej już nie z tą panią z uwagi na wiek). A za 2 lata, jak przyjdę do niego skruszona i wyznam, że go kocham (jak to zrobił 2 lata temu on).....wtedy będzie to PRAWDZIWY dowód, że go kocham. Masakra. Dodam jeszcze ze : Ostatnio powróciłam do panieńskiego nazwiska. Nie obchodziły go moje koszty z tym związane. Istotne bylo "zadośćuczynienie". W końcu pomyślałam : dobrze, skoro to dla niego ważne. ..zebrałam trochę kasy i ruszyłam machinę. Wg niego: za późno. On podkreśla, że powinnam dla niego wiele poświęcić, skoro oczekuję, że on poświęci swoją córkę. I tak mogłabym jeszcze wymieniać. Nie wiem , czy ktoś jeszcze dotrwał do tego momentu. Wątków pobocznych jest jeszcze sporo. Pewnie większość z Was powie: dupek i narcyz. Wiem o tym. A ja idiotka. Ale też interesuje mnie stanowisko mężczyzn, co do "upokorzenia", "czarnej polewki", czy dla was istotne byłoby nazwisko które nosiłam ( w końcu dla męża nie wybrałam Jego) ? Czy po latach można odczuwać upokorzenie z takiego powodu ( nie miał prawa. Powtarzam, nie byliśmy parą, nie zdradziłam go. Ale fakt: nie dałam mu szansy) Oraz pytanie : co dalej? Fizycznej zdrady póki co nie było. Ale jest jej zapowiedź. Groźby. Nie ma ciepła i dobroci. Jest złość. Od Sylwestra nie spotykamy się. Telefony i smsy tez sporadycznie. Myślę, że tamta kobieta zajmuje powoli moje miejsce. Walczyć jeszcze? Żona (o niej mało piszę, bo temat faktycznie martwy), problemy, kłamstwa, bardzo ciężki charakter. Czy to wogole ma sens? Rozum mówi : NIE. Serce oczywiście łudzi się głupia nadzieją: a właśnie ze wytrzymam i za 2 lata przyjdę do niego o powiem: kocham Cię, pomimo wszystkich tych głupot które zrobiłeś i serca, które złamałes. Teraz rachunki wyrównane. A tak naprawdę to myślę że tylko dobry psychoterapeuta może nam pomóc. I jeśli wytrzymam, będę miała argument, by tam z nim pójść.
3739
<
#1 | Deleted_User dnia 10.01.2016 11:37
Do terapeuty z nim? A po co? :szoook
10394
<
#2 | andy74 dnia 10.01.2016 11:43
Witam Cię.
Czytając Twoją historię, nie mogę uwierzyć ile może zrobić, ile może poświęcić i co zniesie zakochana kobieta. Z tego co tu opisujesz, to ciarki mnie przechodzą do czego zakochani ludzie się posuwają.
Musisz też wiedzieć, że trafiają sie ludzie "hieny"
Są to osoby które jadą nawet całe życie na czyjeś miłości. Może to właśnie taki człowiek. Ja twierdzę, że on nikogo nie szanuje a o kochaniu kogokolwiek to trzeba zapomnieć.
Nie jestem terapełtą, ale on powinien jak najszybciej udać sie do specjalisty, a ty natychmiast odkochać. Wiem, że to nie takie proste. Życie pokazało mi , że są takie kobiety co latają właśnie za takimi nieudacznikami życiowymi. Nawet bardzo dobrze znam trzy takie kobiety które poprzez właśnie miłość mają zrujnowane życie. Pytasz czy mężczyźnie przeszkadzał by np. Problem z jakimś nazwiskiem.
Przecież Tobie nic nie przeszkadza żeby się dla niego mając swoje lata poniżać. Prawda?
No to masz odpowiedź. Ten facet Cię nie kocha a nazywać go można właśnie taką hieną.
Od dłuższego czsu zaczynam się zastanawiać czy nie powinien być nowy dział w medycynie pt. Leczenie ludzi zakochanych. Może można by go nazwać " lekarz miłosny"
Cóż mam Ci radzić, skoro miłość i tak wyprowadzi Cìę na manowce.
Walcz z tym uczuciem, rozmawiaj z ludźmi i nie daj sie krzywdzić i wykorzystywać.
6860
<
#3 | kozman dnia 10.01.2016 12:01
Ratuj sie kobieto ,bo on cie zniszczy psychicznie i fizycznie. Facet ma tak nadmuchane EGO ,ze nie moze zniesc porazki spzred 20 lat . Sadze ,ze jego agresja bedzie narastac i predzej czy pozniej moze byc w stanie cie nawet uderzyc. Z tej maki chleba nie bedzie. Przykro mi
5808
<
#4 | Nox dnia 10.01.2016 12:47
Porażka z przed lat? Bo niczego nie było a jak niie było to się nie rozleciało? I z tego powodu on został kawalerem,szukał kontaktu -NIE.
Chłopczyk w ciele mężczyzny który sprawdza na ile mu pozwolisz.
Nosiłaś to samo nazwisko co twoje dzieci.Mąż cię nie bił nie znęcał się nad rodziną.I dla kogoś kto traktuje cię jak worek treningowy kto prowadzi podwójne (potrójne) życie idziesz na takie ustępstwa?
Popatrz trocheę na niego oczami jego żony.Litowałaś się nad biedaczkiem ,nie sądzisz że wszystko ma na własne życzenie?bo bierze od ludzi co chce niewiele dając.
Takiego go poznałaś przed laty taki jest w małżeństwie, z kochanką nr1,nr 2.
Chcesz 40letniego rozkapryszonego,roszczeniowego chłopca zamienić w mężczyznę ?jakim cudem?
Możesz zmienić charakter swoich dzieci?.....
12692
<
#5 | meserszmit dnia 10.01.2016 14:16
Dziękuję wszystkim za komentarze.
Zdaję sobie doskonale sprawę z tego , co piszecie. Nie jestem też masohistką, tylko fajną babką, normalną, z poczuciem własnej wartości.
Niestety, jestem też typem zadaniowca. Graczem, czasem odpuszczającym, ale generalnie grającym do ostatniego gwizdka.
I z tego powodu jeszcze myślę o walce.
Wiem, że to typ narcyza, chłopca, dyrektora o wybujałym poczuciu własnego ego, despotą i egocentryka. Może i hieny. A napewno wampira emocjonalnego.
Niestety, lubię wyzwaniaSmutek
Stąd myśl i chyba jedyna możliwa szansa : psychoterapia.
Facet jest zanurzony od dzieciństwa ( wpadka rodziców, wychowany przez dziadkow).
A w końcu leczą alkoholików, zbrodniarzy....Być może i jego też się da....?
Raz byłam blisko. ..dał się namówić i poszedł do specjalisty. Ale ten go olał. Myślę że wyczuł nieszczerość intencji pacjenta Smutek
Tu muszę być i ja na terapiiSmutek(

Tak więc dziękuję. Mam nadzieje, ze nie macie mnie do końca za straconą idiotkę.
Być może zwieję od niego, jak radzicie. ....2 końcu nie chcę spędzić samotnie następnych lat życia. A tymbardziej nie samotnie w takim związku.
Pozdrawiam
12173
<
#6 | jagodalesna dnia 10.01.2016 14:46
Wampiry energetyczne, toksycy czy wszelkiej maści popaprańcy mają niesamowity dar wyczuwania ofiar. Tak, wg. mnie jesteś ofiarą w tym "związku" i jak ćma idziesz w stronę światła:-) A jeśli jesteś typem zadaniowca to powinnaś właściwie ukierunkować swoją energię. Tak to tylko ją trwonisz...

Komentarz doklejony:
Myślę, że terapia TOBIE się przyda.

Komentarz doklejony:
"Graczem, czasem odpuszczającym, ale generalnie grającym do ostatniego gwizdka."
Tych "gwizdków" już kilka było - maniakalne powroty do przeszłości i obarczanie winą za "odrzucenie"(?!), nakłanianie do zmiany nazwiska... Wyciągnij stopery z uszu!
5808
<
#7 | Nox dnia 10.01.2016 15:09
A czym dziwnym są dzieci z wpadki?wychowywali go dziadkowie,sadyści ?czy ustępowali mu raczej?
Kobiety się nad nim litują ,nie musi się starać bo jak nie ty to nr1albo 2 go przytuli i pochyli się nad jego nieszczęśliwym dzieciństwem.małżeństwem.....(pewnie rozmowa z żoną by cię zaskoczyła)
On sobie świetnie radzi jak każdy egoista i póki ma dbające o niego,zatroskane kobiety nie jest samotny.
I nie ma potrzeby się leczyć......na twoje życzenie.
12692
<
#8 | meserszmit dnia 10.01.2016 15:34
Nie będę go bronić. Jest tak, jak piszecie.
Jednak on czasem ma przebłyski swojej sytuacji.
To że został "porzucony" przez rodziców aż bije w oczy. LUB skrzętnie to wykorzystuje. owtarza, jaki on biedny.
Ja konsekwentnie mówię, że owszem: wtedy, jak boli Cię głowa (migreny). Wtedy żal mi Ciebie. Poza tym nie jesteś biedny. Tylko przygnueciony problemami na własne życzenie. I on przyznaje rację.
Co nie znaczy, jak mówicie , ze nie znajdzie się taka ( juz się w sumie znalazla) , co powie: oj, tak...biedny jesteś. .....
Jestem ofiarą. Tak. Gdybym określiła od początku jasno granice , zaoszczędzile bym sobie czasu, nerwów i pieniędzy. Łatwo powiedzieć. A w rzeczywistości : stara miłość. ...brak ciepła. ..brak mężczyzny. ...Pomimo całej niezależności, pracy, domu. .....ŁATWY ŁUPSmutek
4498
<
#9 | rekonstrukcja dnia 10.01.2016 16:17
Specjalista to jest potrzebny Tobie, a nie jemu. To nie ten facet jest Twoim problemem , tylko Ty sama. To co wyprawiasz jest moim zdaniem chore. Na prawdę nikt Ci nie kazał zostawiać dzieci w Wigilię, zmieniać nazwiska ( PO ZMARŁYM MĘŻU !!! ) i tego typu rzeczy robić. Dla mnie to lekki szok, mimo że przecież znam historie o układach sado-maso, czy temat ofiar psychofagów . Sama uznałaś to za słuszne te decyzje , a najgorsze że jeszcze się obnosisz . Robisz z siebie cierpiętnicę, jakąś niewolnicę kogoś, kto przecież wcale Cię nie chce. Ty nawet nie jesteś ofiarą psychofaga, nikt Cię na siłę w chory układ nie wciągnął, robiłaś to świadomie. A teraz masz w planach czekać dwa lata , aż Twoje bóstwo się rozmnoży i kiwnie na Ciebie ponownie palcem ?! W imię jakieś wyimaginowanej zbrodni sprzed lat ? A za dwa lata powie, że przez Ciebie mu włosy wypadły z nosa i trzeba Cię za to ukarać wyrzuceniem z domu Twoich dzieci. Albo każe Ci matkę ukatrupić, albo wytatuować na czole: "dziwka". A Ty oczywiście to zrobisz, bo to jest przecież kolejne zadanie , które rzekomo życie przed Tobą stawia.


Po prostu zgłoś się do psychologa, choć prawdopodobnie i psychiatra miałby sporo do roboty. Zrób to dla własnych dzieci. Jak Twój bożek je nazywa ? Bachory ? Obszczyny po daunie ?

To jest historia o zdradzie. O zdradzie własnych dzieci przez matkę.
12692
<
#10 | meserszmit dnia 10.01.2016 16:39
Mocne słowa. W sumie prawdziwe.
Mam nadzieję, że nawet jeśli zrobiłam głupoty, dzieci nie zdradziłam. Sprawę nazwiska, jak również wszystkie inne, z nimi omawiałam.
Nie napisalam o wielu dobrych sprawach z jego strony, m in. dotyczących jego kontaktów z moimi dziećmi. ...może dlatego tak jednostronnie "przeciw" niemu to wygląda.
5808
<
#11 | Nox dnia 10.01.2016 16:52
Meserszmit czy ty znalazłaś się tu by zyskać potwierdzenie że warto go za wszelką cenę doprowadzić do psychologa który zmieni faceta dla ciebie na takiego jakim nigdy nie był?
To ostatni facet na tym świecie?Rozumiem że samotność doskwiera ale by ją okiełznać potrzebujesz kogoś obarczonego żoną i dodatkowymi kobietami.Myślisz że qrestwo jest wyleczalne? On nawet nie jest seksoholikiem.
Po prostu czerpie z innych tyle ile potrzebuje,ile wytarguje.A metę ma w domu,dzięki temu ma wymówkę.
..,,nie napisalam o wielu dobrych sprawach z jego strony,.."-no czymś cię musiał trzymać prócz nieszczęśliwego dzieciństwa.... z przed 30 lat.
Ile lat ma jego córka,co znaczy że żądasz jej poświęcenia?
4498
<
#12 | rekonstrukcja dnia 10.01.2016 16:59
Słuchaj , ja nie będę już pisać w Twoim wątku, bo nie widzę sensu. Masz zaburzone postrzeganie rzeczywistości i na każdą popełnioną głupotę oraz zamysł znajdziesz usprawiedliwienie.

Ten facet jest jaki jest , cham i prostak, tyle że to nie ma żadnego znaczenia. Bo jego w ogóle nie powinno być w Twoim życiu.

Cytat

Czasem przyznawał mi rację, po czym nasilał agresję słowną do tego stopnią, że moje dzieci nazywał bachorami a mnie dziwką (bo przecież pieprzyłam się z własnym mężem, a teraz proponuję mu obszczyny po daunie - cytat).
Powiedz, uważasz się za normalną osobę ? A dobrą mamę ? Trwając z kimś takim i jeszcze planując coraz bardziej chore scenariusze ? Normalna osoba , szanujący się człowiek, rodzic kochający swoje dzieci zerwałby wszelkie nici wiążące go z takim partnerem. A co robi ktoś zaburzony ? Prosi, wręcz na kolanach błaga latami o jeszcze więcej tego ohydztwa.

Kobieto , czy Ty nie masz wstydu ?
12692
<
#13 | meserszmit dnia 10.01.2016 17:58
Ok. Słuszne słowa. Może to mi było potrzebne. Chociaż oczekiwałam informacji, czy możliwe jest ze męzczyzna tak reaguje.
Mam nadzieję, że dzieci nie zaniedbalam. A jemu - w takim wydaniu - nie pozwolę na dalsze niszczenie
pozdrawiam
6755
<
#14 | Yorik dnia 10.01.2016 20:19
Rekonstrukcja,

Cytat

Kobieto , czy Ty nie masz wstydu ?

Dokładnie tak;
Też czytając wplątałem się trochę w to jęczenie i biedne zycie kochanki.
Jej pytania to jakaś kompletna bzdura; Nie mają żadnego uzasadnienia w takim układzie, bo problem jest zasadniczy;
Dała się wmanewrować w klasyczny syndrom kochanki i mało kto nawet z nas o tym na początku pomyślał, a wszystko jest książkowe !

Nie masz wstydu kobieto samarytanko. Rozpieprzasz komuś rodzinę, zabierasz ojca dziecku, męza żonie i to usprawiedliwiasz podpierając się słowami kłamcy i manipulanta;
To właśnie przez takie jak Ty kobiety jak jego żona mają zniszczone życie i ratują się jak mogą;
Czemu bierzesz w tym udział ????
Jego wogóle nie powinno być w Twoim życiu; co Ty wyprawiasz ?
Idź natychmiast na jakiś odwyk wykorzystywanych kobiet; jesteś ofiarą;

Naprawdę nie widzisz jak Tobą manipuluje na każdym kroku?
Kobiety mają silnie rozwiniętą potrzebę opieki i pomocy i on na tym jedzie; myślę, ze większość jego problemów jest wyolbrzymiona, bo ma poważne problemy emocjonalna;
Wie doskonale jak wzbudzać w Tobie poczucie winy, owinął Cię tym wokół palaca i z wszystkimi tak robi; ma swoje emocje i darmowe zaangażowane dupy do bzykania, zawsze kogoś na boku miał i ma;

Myslę, że jego zonie nie dorównujesz do pięt. Ona go zna doskonale, co z tym robi to inna sprawa, ale chyba nie daje się robić w konia tak jak Ty klasyczna kochanko wpierdzielajaca się między wódkę i zakąskę; roszcząca sobie największe prawa do wszystkiego; tragedia;
12692
<
#15 | meserszmit dnia 10.01.2016 21:28
Ok. Przyjmuję i te słowa.
Musisz jednak pamiętać, że nie każdy związek to idealnie zsynchronizowanie zakończenia poprzednich związków z obu stron. Jest tego całe mnóstwo dookoła. Naprawdę chciałabym, żeby było inaczej.
Prawdą jest natomiast, że dałam się w to wciągnąć łatwo. I dobrowolnie.
Nie rozbiłam tamtej rodzinySmutek( Ona była już rozbita. I to jest pewnik, a nie moje pobożne życzenie.
5808
<
#16 | Nox dnia 10.01.2016 21:54
Przex 4-5 lat nie potrafił się z tobą zsynchronizować?
Znasz jego żonę osobiście,jego rodzinę ?
Może myślisz że skoro nie udało ci się uratować męźa to dasz radę uratować kochanka?
3739
<
#17 | Deleted_User dnia 10.01.2016 22:08
Nie byłaś jego pierwszą kobietą na boku i nie ostatnią. Usłyszałaś wszystko co było potrzebne byś popłynęła. Tak to działa. Taki market z marzeniami, tylko nie zawsze znasz cenę, nie zawsze widzisz wady ukryte towaru.
12692
<
#18 | meserszmit dnia 10.01.2016 23:07
Dobra pointaUśmiech
3739
<
#19 | Deleted_User dnia 11.01.2016 09:23
Pointa jest dość przykra. Kupiłaś śmierdzący towar, przepłaciłaś wielokrotnie, do tego wyszłaś na złodzieja.
Siedziałaś długo w tym chorym związku, nie widziałaś niczego złego ,a oczywiste symptomy gry psychofaga tłumaczyłaś na wszelkie sposoby ratując swoje uzupełnianie braków. Tak- całe Twoje życie, pierwsze małżeństwo z człowiekiem dobrym, choć nieszczęśliwym, wiecznie w depresji, parę lat z walką o przetrwanie siebie i dzieci ekonomicznie (pewnie inne problemy też były, wejście z zależność z żonatym. To wszystko rysuje wizerunek kobiety goniącej za wszelką cenę, wybierającą między złem, a czymś nieokreślonym. Byłaś w większości panią sytuacji, gdy teraz znów się posypało dalej chcesz mieć rękę na pulsie, stąd starania o leczenie tego psychofaga. Żyłaś kiedyś dla siebie?
3739
<
#20 | Deleted_User dnia 11.01.2016 10:24
Nad czym tu płacz? Wróciło do Ciebie to, co dawałaś innym. Ot, prawo karmy. Mąż popełnił samobójstwo, a Ty biedna nawet nie zauważyłaś, że działo się z nim coś złego. Śmiech na sali. To i wróciła do Ciebie ta obojętność. Krzywdziłaś inną kobietę , sypiając z jej mężem i na własne potrzeby łykałaś wymówki. To i wraca do Ciebie, ta krzywda. Zostawiłaś własne dziecko, w momencie kiedy Cie potrzebowało, aby zadowolić rozporek. To i wróciło do Ciebie. Siedź teraz i czekaj na cud. Ma sens wymieniać dalej? Uśmiech
12333
<
#21 | elixa dnia 11.01.2016 12:20

Cytat

Wiem, że to typ narcyza, chłopca, dyrektora o wybujałym poczuciu własnego ego, despotą i egocentryka. Może i hieny. A napewno wampira emocjonalnego.
Niestety, lubię wyzwania


meserszmit, z całą pewnością jesteś dopełnieniem tego mężczyzny. Ponieważ uczestniczysz z ochotąSzok w życiu człowieka niezwykle mocno zaburzonego, znaczy że sama też jesteś zaburzona.
Te wszystkie wnioski, konkluzje, łącznie z tą że "lubisz wyzwania" na to wskazują.
Jakim rodzajem wyzwania jest ten człowiek, nie wiem.
Skoro tak czy owak, jakiekolwiek uczestnictwo w jego życiu (czytaj w jego gierkach) doprowadzi Cię do całkowitego upadku - to pewnik.
Co Ci napisać, jak Cię ostrzec, skoro zupełnie nie masz świadomości na temat tego w czym uczestniczysz i kim jesteś?
Jesteś jak ślepa i głucha.
Jeśli ten człowiek, wciąż żonaty, wymusił na Tobie zmianę nazwiska po Twoim zmarłym mężu a ojcu Twoich dzieci , to więcej argumentów nie trzeba, choć jest ich wiele, by autorytatywnie stwierdzić Twoją chorą zależność od niego.

Naprawdę szkoda mi Twoich dzieci gdyż będą świadkami staczania się ich matki (Ciebie), o ile w porę nie odzyskasz instynktu samozachowawczego, teraz jesteś go z jakichś powodów pozbawiona.
Skuteczne odcięcie się od tego mężczyzny i profesjonalna pomoc dla Ciebie- psychoterapia, to powinny być Twoje priorytety, innych ważniejszych nie znam.
6959
<
#22 | zgryzolowaty dnia 11.01.2016 12:26
hmmmm... chyba cosik wewnątrz twoich majteczek lubi intensywne prace konserwatorskie dobrym, twardym tłokiem... dość brutalnie ale chyba bardzo prawdziwie... wiem co to znaczy być samemu w wigilię...wiem także co to jak mamusia w jakimś delirium spieprzy wieczerzę i czas wigilii Bożego Narodzenia...
aż taki pożar w majtkach szanowna pani miała ?? dzieci jakoś to przeżyły... hmmm, samobójstwo męża... nie byłbym zdziwiony gdyby odkrył co gra w pani duszy...
6755
<
#23 | Yorik dnia 11.01.2016 13:34
Meserszmit,

Cytat

Musisz jednak pamiętać, że nie każdy związek to idealnie zsynchronizowanie zakończenia poprzednich związków z obu stron. Jest tego całe mnóstwo dookoła. Naprawdę chciałabym, żeby było inaczej.

I znowu próbujesz usprawiedliwiać, sytuację, w której się znalazłaś;
Tak, jest tego całe mnóstwo braku zsynchronizowania, tyle, że z brakiem szczęśliwych zakończeń;
Pewnie nie wiesz, że rozstań z samego powodu nie układania się w małżeństwie jest mało.
Najwięcej, gdy pojawia się osoba trzecia. Rozpadają się wtedy nawet te bardzo udane związki, a co dopiero takie, w których coś zgrzyta.
Nie jesteś wyjątkiem, nie jedna samarytanka rozbiła niejedną rodzinę, mimo, że naprawdę nie chciała; Większość przekonana była, że pomaga, a działała jak koń trojański; Samarytanka pozbawia faceta wysiłku walki o związek. Zaangażowanie kierowane jest na zewnątrz, zaczyna się porównywanie na niekorzyść żony; bo z nią przecież głównie obowiązki i problemy dnia codziennego a z kochanką przyjemne chwile refleksji i relaksu;

Jak mogłaś nie postawić się w sytuacji jego żony? To nie jest trudne.
Chciała byś mieć faceta, który na Ciebie obojętnieje, bo co chwila ma jakąś usłużną dupę na boku? Faceta, któremu wiecznie coś się nie podoba, nie idzie na kompromisy, bo w razie czego załatwił sobie zastępstwo? Faceta, który więcej czasu spędza z kimś innym, który nie radzi się Ciebie, gdy ma problemy, tylko obcej osoby a od Ciebie tylko wymaga, który intymność i bliskość ofiaruje innym?
I jeszcze cała winę w swej spaczonej psychice za wszystko zwala na Ciebie?
Co byś zrobiła mając z nim dziecko? To, co ona?
Jak wyglądałaby w Twoich oczach ta niunia, która zaślepiona fantazjami faceta, myśli, że jest najważniejsza, nie wie, że na chwilę, póki się nie znudzi lub się na nim nie pozna?

Cytat

Żona (o niej mało piszę, bo temat faktycznie martwy), problemy, kłamstwa, bardzo ciężki charakter.

Ha, har30;chyba raczej to o Twoim kochanku, nie o jego żonie.
Znasz ją dobrze, wiesz jak wyglądało ich życie na początku i czemu się posypało? Znasz tylko relacje manipulanta, który obarcza za wszystko wszystkich winą, ale nie siebie i jak widać Ci wystarcza; Może zaczęła postępować tak jak on, bo nie miała już nic do stracenia, a facet ma zdolność przedstawiania wszystkiego w korzystnym tylko dla siebie świetle;
Inaczej na niego byś nie poleciała;

Po takim układzie, jak przejmiesz faceta, innej wyszarpiesz, zaczniesz cokolwiek od niego wymagać, czar pryśnie i obarczy Cię winą za rozstanie z żoną; Znowu wszystkiemu będziesz winna;
Tracisz czas; Jego nie zmienisz, siebie możesz;
Tak wygląda taki układ u w miarę normalnych ludzi, a co dopiero u psychofaga.

Cytat

Fizycznej zdrady póki co nie było. Ale jest jej zapowiedź. Groźby. Nie ma ciepła i dobroci. Jest złość. Myślę, że tamta kobieta zajmuje powoli moje miejsce.

Naiwna, to przecież dla niego chleb powszedni.
Chyba każda jego dupa tego doświadczyła, gdy angażował się w inną, żona też, teraz Twoja kolej; Pewnie będziesz szczęśliwa, gdy jeszcze ściągnie Ci majtki kilka razy na dowidzeniaZ przymrużeniem oka
12692
<
#24 | meserszmit dnia 11.01.2016 18:49
Cholera. Niezłe komentarze. Nie będę się bronić, bo wiem, że nie jestem bez winy.
Co do żony. ...myślę że nie ma złych ludzi. Tylko zle układy między nimi. Wiem, ze oni probowali. I nie udalo sie. A wina lezy po jego stronie. Wiem to od niego. Co do tych układów - mają dom podzielony na 2 osobne części. Z przyczyn ogólnie ludziom znanym, nie można go teraz sprzedac. A z przyczyn prawnych najpierw trzeba go sprzedać i podzielić majątek, a potem rozwieść.
Nie wszystko jest "książkowe ". I nie wszystko czarno-białe.
Może jestem naiwna, że będąc świadomą jego sytuacji i charakteru - chciałam go ....cholera, będzie śmiech,...ale uratować od niego samego.


I by było jasne:
Pożaru w majtkach nie miałam. Z dziećmi rozmawiam normalnie i tez normalnie im powiedziałam, że część Wigilii chce spędzić nim. Czy to chore? W całym tym steku chorych spraw - akurat to nie. Zresztą była to smutna część Wigilii. Z rozmowami.

Co do mojego męża....Dosyć brutalne komentarze.....Przez 2 lata chodziłam do psychologa, by stwierdzić co było nie tak ze mną /nami / związkiem. Nie usłyszałam, żebym robiła cokolwiek nie takSmutek
A gdyby bliscy samobójców, przeczuwaliby cokolwiek, ilość takich zgonów byłaby z pewnością mniejszaSmutek((

Na koniec :
Jestem umówiona z panią psycholog
12173
<
#25 | jagodalesna dnia 11.01.2016 21:44
"Z dziećmi rozmawiam normalnie i tez normalnie im powiedziałam, że część Wigilii chce spędzić nim. Czy to chore?"
TAK! Biorąc pod uwagę to jakimi epitetami Twój "książę" określił Twoje dzieci, to tak JEST TO CHORE!
Poświęcisz wszystko w imię ułomnej bajeczki, którą sobie stworzyłaś. Pal licho Ciebie, szkoda dzieci.
3739
<
#26 | Deleted_User dnia 11.01.2016 22:05
Przykro mi, piszę to pierwszy raz na forum. Sama się przyznałaś, że pełniłaś rolę kochanki. Czyli współuczestniłaś w tym, na co większość skarży się na tej stronie. Przykro mi, nie współczuję.
Jestem 43 letnią żoną zdradzoną wirtualnie przez męża. Pracę mam dobrą. Na brak pieniędzy nie narzekam.
Nie wesprę Cię.
Jak chcesz to walcz, w kilku bitwach może coś ugrasz, ale i tak jesteś już przegrana.
Czy poznałaś jego żonę?
3739
<
#27 | Deleted_User dnia 11.01.2016 23:24
Na ile uda mi się opisać co widzę, na tyle spróbuję. Całość powinna dać Ci obraz w jaki sposób funkcjonujesz. Wiem, że informacje są dość skąpe, ale mam ten przywilej, że nie jestem psychologiem i opiszę jak Cię odbieram.
Może zacznę od wydarzenia, które Cię najbardziej boli. W przypadku samobójców nie ma takiego mocnego, który przewidzi bądź uchroni takiego przed ostatecznym czynem. Nie przypisywałbym Tobie zasług w jego decyzji i czynie. Coś takiego jest niezmiernie rzadko skutkiem działań innej osoby raczej wiedziałabyś o tym. To Twój mąż nie radził sobie ze swoim życiem, depresją.
Wybór męża nie był przypadkowy. Wybrałaś tego człowieka ze względu na zespół jego cech, charakter. Zwykle jest to wybór podświadomy. Przyczyn możesz szukać w swoim dzieciństwie, okresie dorastania i domu rodzinnym. Przejęłaś pewne wzorce, najprawdopodobniej po matce, więc przez pryzmat tej osoby możesz przyjrzeć się sobie. Czy to nie matka wiodła prym w domu? Trzymała po swojemu wszystko w kupie, była niekwestionowanym autorytetem, przynajmniej w większości sytuacji? Dość podobnie zachowywałaś się w swoim małżeństwie, przejęłaś inicjatywę za męża i kierowałaś waszymi sprawami. W imię ogólnego dobra rodziny i wg swoistego wyobrażenia co komu jest potrzebne.
Ten apodyktyczny styl pomógł Ci po śmierci męża utrzymać się na powierzchni. Pospłacać należności, wychować dzieci. Któż mógł lepiej to zrobić jak nie Ty?
Tamten okres poświęcenia się dla dzieci, ciągłej gonitwy dał Ci się we znaki. Samotność, zmęczenie, potrzeba zmian sprawiła, że łatwo uwierzyłaś w zmianę losu, gdy pojawił się aktualny partner. Że z problemami? Byłaś silną kobietą, nieomylną. Wątpliwości? Nie mogłaś się mylić. Problemy? Nie takie przeszłaś. A on był inny od pierwszego męża. Pokonałaś jeden strach drugim. Facet był inny, silny, pewny siebie mimo niezliczonych problemów. Strachem przed słabym facetem pokonałaś rozum, zasady, przyzwoitość. Przecież dalej byłaś nieomylna.
Zaczęły się problemy, złe traktowanie, kłamstwa. Masz dalej kłopot z odtworzeniem oczu. Tłumaczysz wszystko bez wyjątku, bo coś Ci nie pozwala paść na kolana. Pragniesz uratować tą namiastkę partnera, myślisz o terapii dla niego. Znów coś robisz dla kogoś, bo Ty wiesz lepiej.
Koniec tej opowieści będzie wtedy, gdy przyznasz, że Twoje widzenie jest zaburzone, gdy zobaczysz jak kierując życiem wszystkich obecnych wokół Ciebie wg swojego skrzywionego obrazu ich potrzeb. Pozwól im żyć po swojemu i znajdź powód w sobie samej do szczęścia. Przyznaj ,że nie umiesz funkcjonować bez kierowania innymi.
5107
<
#28 | Lw-i dnia 12.01.2016 00:49
Jak chce się kogoś leczyć to nie można się z nim wiązać emocjonalnie. I odwrotnie. Bo to się źle kończy.
Więc go nie wyleczysz. A jak wyleczysz to on prawie na pewno od Ciebie odejdzie.
Wylecz więc siebie. Z chorej zależności. Tak będzie lepiej.
To co opisałaś, że ten gość mówi nie mieści mi się w mojej męskiej psychice. Faceci są dosyć prości... Naprawdę. A tutaj jest jakiś labirynt... Zwykle nie ma problemu z akceptacją dzieci (przez facetów) w przypadku gdy są sierotami, problemem jest potencjalny konkurent a nie dzieci (a ten nie żyje od dawna).
Co do samobójstwa - niestety tak jest. Ci co się chcą zabić zabijają się tak, żeby ich nie ratować. I nie za bardzo to widać (wygląda na zwykłe przygnębienie). Zabiło się moich dwóch znajomych, dzień wcześniej z nimi rozmawiałem. Naprawdę NIE WIDAĆ.
3739
<
#29 | Deleted_User dnia 12.01.2016 02:14
Rekonstrukcjo nic dodać nic ująć.
Kobieto? to Ty musisz się leczyć nie on. To Ty masz problem ze sobą i twoje ZADANIA.
6755
<
#30 | Yorik dnia 12.01.2016 12:04

Cytat

Co do tych układów - mają dom podzielony na 2 osobne części. Z przyczyn ogólnie ludziom znanym, nie można go teraz sprzedać. A z przyczyn prawnych najpierw trzeba go sprzedać i podzielić majątek, a potem rozwieść.


On ci tak powiedział? Twoja naiwność nie zna granic. Rozwieść też pewnie się nie może, bo hemoroidy mu wyskoczą? Biedaczek, jak tu się nie litować? Uśmiech

Cytat

Ja zrobilam tylko coś dziwacznego. Przed samym ślubem poszłam do niego i powiedziałam, że wychodzę za mąż .

A bzykaliście się wtedy ? Miał wtedy na Ciebie chęć ?

Cytat

Czasem przyznawał mi rację, po czym nasilał agresję słowną do tego stopnią, że moje dzieci nazywał bachorami a mnie dziwką (bo przecież pieprzyłam się z własnym mężem, a teraz proponuję mu obszczyny po daunie - cytat).


A nie nawalał Cię po głowie łyżką przy stole, jak mu się przypomniało, że nie byłaś dziewicą, gdy po raz pierwszy Cię bzykał? Przecież powinnaś być, a Ty wianek oddałaś innemu; Nie mówił, że puszczalska jesteś?

OK., ale czemu nie wypominałaś mu, że upokorzyłaś się, będąc u nie go przed ślubem i nic nie zrobił? Miał Cię gdzieś, wisiało mu; pewnie wtedy kochał inną, byłaś dla niego powietrzem;
Czemu Ty nie nazwałaś go męską dziwką, a jego córki bachorem, o którym nie chcesz słyszeć? Czemu nie miałaś pretensji, że inne były przed Tobą, że jego nazwisko nosi jakaś cipa i jego bachor. Czemu dla Ciebie nie zrobił z tym do tej pory porządku?
Jak mógł pieprzyć się z własną żoną, a teraz proponuje Ci jakieś obszczyny po dziwce z którą się nie udało?
Gdyby była to prawdziwa miłość, nie pieprzyłby się z innymi, nie żenił się z jedną ze swoich dup, tylko czekał na Ciebie; Jak to wytłumaczy, to wszystko jest niedopuszczalne, gdzie zadośćuczynienie? !;

Cytat

A za 2 lata, jak przyjdę do niego skruszona i wyznam, że go kocham (jak to zrobił 2 lata temu on).....wtedy będzie to PRAWDZIWY dowód, że go kocham.

Ha, ha genialne! Trzeba się uczyć od mistrzów!
Tak właśnie załatwia się przerwę na bezkolizyjne bzykanie innej chętnej samicy, która pojawiła się na horyzoncie; Jak ci się znudzi, wracasz do tej poprzedniej i jeszcze stawiasz warunki. Jak kocha, to można ją jeszcze poużywać jakiś czas, póki nic lepszego się nie trafi Uśmiech

Cytat

Ale też interesuje mnie stanowisko mężczyzn, co do "upokorzenia", "czarnej polewki", czy dla was istotne byłoby nazwisko które nosiłam ( w końcu dla męża nie wybrałam Jego) ?

A jakie to nazwisko? Jeśli np. Genowefa Chcica czy Hermenegilda Ruchała, to mogłoby zostać, do kochanki pasuje. A najprostszym sposobem zmiany nazwiska Kochanki, było by się z nią ożenić. Skoro tak mu na tym zależało, czemu tego nie zrobił?

Tak sobie myślę, niby to bez większego znaczenia, ale:
Zmiana nazwiska po zmarłym mężu, nazwiska, które noszą jego i Twoje dzieci pod wpływem nacisków i pretensji jakiegoś obcego popaprańca, to brak szacunku do męża, który widocznie nie miał żadnego znaczenia w Twoim życiu a szczególnie jakiś wyraz braku szacunku do swoich dzieci.
Matka teraz, to już nie rodzina, odcięła się od przeszłości, choć nie musiała, tak jakby ojciec i dzieci były trędowate, jakby były jakąś pomyłką w jej życiu i chciała się od tego odciąć.
Dobrze, że ten ich ojciec tego nie widzi; bo jeśli nie miał , teraz mógłby mieć powód patrząc co jego żona z siebie zrobiła;
W jakimś odczuciu dzieci nie zostały bezpańskie?
Fajnie gdy matka będąc wdową, mając inne nazwisko musi gdzieś udowodnić czy tłumaczyć, że dzieci są jej lub dzieciaki tłumaczyć się rówieśnikom, dlaczego ich mama ma inne nazwisko niż one?
Dlaczego to zrobiła? proste. Bo jakiś fiut jej oczy przesłonił i latawica widzi tylko jego; Fajnie ?
To żaden dowód miłości, oddania czy poświęcenia, tylko strasznej uległości i kompletnej głupoty;

Uzasadnione to przy wyjściu powtórnie za mąż, żeby nie mieć nazwiska innego faceta lub po rozwodzie, jeśli to komuś w czymś przeszkadza;

Jak mogłaś pozwolić na to, aby kochanek bez przyszłości, którego w każdej chwili mogło nie być, aż tak namieszał Ci w życiu?

Cytat

Serce oczywiście łudzi się głupia nadzieją: a właśnie ze wytrzymam i za 2 lata przyjdę do niego o powiem: kocham Cię, pomimo wszystkich tych głupot które zrobiłeś i serca, które złamałes. Teraz rachunki wyrównane.

Dasz mi numer telefonu? Serio. Na dupę do łóżka, powierniczkę, opiekunkę i podporę nie znajdę lepszej. Jakkolwiek bym Cię nie upokorzył, zeszmacił, wciąż będziesz zaspokajać moje potrzeby i będziesz mnie kochać. Zaręczam, że wszystko to, co jemu przeszkadza, nie ma dla mnie żadnego znaczenia; Przy nim to ja będę Twoim ideałem. Żebyś się nie nudziła, podsunę Ci też jakieś swoje Wielkie problemy, w które się zaangażujesz i z wielką satysfakcją mi je rozwiążesz, a wtedy będziesz moją najwspanialszą dupą na świecie, na którą można liczyć. A jak w łóżku równie mocno się angażujesz, jesteś uległa i pozwalasz na wszystko, to na pewno się zakocham; pasuje ?
5808
<
#31 | Nox dnia 12.01.2016 16:48
Yorik bardzo dosadnie i bardzo z sensem .
12692
<
#32 | meserszmit dnia 13.01.2016 11:50
Apologises,
Jest coś w tym, co napisałeś.
"Mocne wydarzenie" mnie już nie boli. Po tylu latach jest to dla mnie tylko faktSmutek
Wybrałam męża, bo był dobrym człowiekiem. Nie z powodu wzorców, wyniesionych z domu. Większość dziewczyn chyba się tym kieruje.
Fakt, moja mama była w domu autorytetem. NIe dla tego, ze "trzymała" władzę, tylko dlatego, że ojciec w sytuacjach stresowych używał sformułowania: zrób coś z tym, powiedz im coś (dzieciom). I mama to robiła, choć z drugiej strony była pełna wątpliwości i obaw co do swojej wartości. Do dziś jej to zostało.
Ja nie chcę kierować niczym. Nie nadaję się do tego. Tyle, ze gdybym nie robiła nic, mieszkałabym teraz z 2 dzieci w kawalerce, jeździła autobusem do pracy i narzekała, ze życie jest ciężkie.
Nikt mi niczego nie dał w życiu. I nikt za mnie niczego nie zrobi. A naprawdę chciałabym. Oczywiście, mogłam powiedzieć kiedyś: mam wszystko gdzieś, zrób sam coś. Ale tego nie zrobiłamSmutek

Jeżdżę z dziewczynami na wakacje, zwiedziłyśmy samochodem pół Europy. Mam plany zabrac je w tym roku na OpeneraUśmiech. Nie dlatego, ze tak sobie wymyśliłam, tylko, pytając je, czy chcą.
Rozmawiam z nimi, żyję z nimi. Pozwalam im tez na popełnianie błędów. Mam koleżankę - psycholog. Mówi, ze daję im za dużo swobody i za dużo z nimi dyskutujęSmutek

I chciałam tez żyć z nim, dając mu te małe radości, ufając (być może naiwnie. To, co piszecie o żonie, domu - akurat nie te argumenty. To jest sprawdzone)
Racja: ON był przeciwieństwem mojego męża: silny, choć z problemami. Chyba za bardzo uwierzyłam w jego potencjalne możliwości w przyszłości (po rozwiązaniu problemów)SmutekSmutekSmutek Nie zważając na inne sprawy..
Jak to mówisz, Apologises - wg mojego, jedynie słusznego obrazu jego potrzeb. To bardzo możliwe.
LW-i - dzięki za te słowa.
I za prześmiewczy ton Yorika (pewnie słuszny). Wiem, ze to śmiech przez łzy. Ale mimo wszystko się uśmiechnęłamUśmiech
pozdrawiam
3739
<
#33 | Deleted_User dnia 13.01.2016 13:29
Schematy! Spróbowałem nazwać co kierowało Twoim życiem na podstawie schematów. Takim wydało się Twoje postępowanie i przejęcie ich po matce. Zarówno Ty jak i ona byłyście do tego zmuszone przez różne sytuacje i postawy mężów. Masz co przerobić z psychologiem. Zawsze jest jakaś przyczyna ,potem skutek.
12692
<
#34 | meserszmit dnia 13.01.2016 14:05
dziękiSmutek
6755
<
#35 | Yorik dnia 13.01.2016 15:05
Milutka jesteś, ale skoro nr telefonu nie dostałem, to chyba znaczy, że tylko przytakujesz a faceta nie zmieniasz Szeroki uśmiech
12692
<
#36 | meserszmit dnia 13.01.2016 15:27
dzięki za propozycję. Przeczytałam uważnieUśmiech
Mam nadzieję uczyć się na własnych błędach i sugestiach mądrzejszychUśmiech czyli WAS tu obecnych...
A i ON powinien się czegoś nauczyć. Więc póki co - stop.
Jak coś się zmieni w moim życiu na lepsze - poinformujęUśmiech
3739
<
#37 | Deleted_User dnia 13.01.2016 22:33
Masz koleżankę psychologa i nigdy Ci nie powiedziała- przestań się poniżać? Czy Ty oby potrafisz słuchać ludzi?
11463
<
#38 | BETKAA dnia 13.01.2016 22:40
Nie mogę uwierzyć w to że mimo tak ogromnej tragedii życie nic Cię nie na uczyło ....będąc młoda byłaś o wiele mądrzejsza niż teraz , pozwalasz sobie na tak wiele ...to się zemści ...Smutek
12692
<
#39 | meserszmit dnia 24.05.2017 18:25
witam.
półtora prawie roku późniejUśmiech
Nie wiem, czy będzie kogokolwiek interesować historia idiotki, która dała się wplątać w manipulacje...no tak. mnie.
W sumie pomyślałam, że napiszę ku przestrodze tym, którzy / które chcą dać zdradzającemu drugą szansę.
Opisałam wtedy dosyć szczegółowo moją historię. Przepraszam za jej długość. Teraz postaram się krótko.
Po paru miesiącach, około rok temu mój partner wrócił do mnie. Nie była to jego inicjatywa. Tak wyszło. Spotykaliśmy się coraz częsciej po prostu. Było tylko jedno krótkie: przepraszam - smsem. Postanowiłam, że mu wybaczę. Ale jednocześnie, że jeśli kiedykolwiek się to powtórzy, kopnę go w jaja i pokażę drzwi.
Było....nie było źle. Choć łzy kilka razy w tygodniu.
W międzyczasie żona z córką się wyprowadziły, a on złożył papiery o rozwód.
My mieszkaliśmy dalej osobno. Dlaczego? Tym razem na drodze stanęły zwierzęta: ja - dwa koty (koty są moich córek), on - pies myśliwski. Ja, oczywiście: porady na forach, jak je przystosować, trener zwierząt itd. On - nic. Jedynie pretensje, że stawiam koty ponad niego. Bo powinnam - mówiąc w skrócie - wyrzucić je lub oddać.
Ale nic. Ja się nie poddawałam.
Zimą udało się nam nawet pojechać na romantyczny wyjazd.
A po powrocie.....
Historia się powtórzyła. Agresja słowna, pretensje o wszystko. Coraz rzadsze kontakty, złośliwości. Powtórka z rozrywki.
Na Wielkanoc nie odłożył słuchawki i miałam czarno na białym, że znowu baba. Tym razem młodsza, więc idealny materiał, żeby mu coś "dać i poświęcić".
I wiecie? Dałam się zmanipulować. I jeszcze miesiąc cierpiałam.
A potem znalazłam znowu smsy - tym razem dosyć pikantne - w jego tajnym, nowym telefonie, specjalnie dla niej!Uśmiech
I na tym się skończyło. Zrobiłam fotkę tym smsom.
On oczywiście wyparł się. No, ale gdy zobaczył dowód - nie miał już argumentów.
Pannie wysłałam info, kim jestem i życzę jej powodzenia, bo będzie bardzo potrzebne. Mnie już tam nie ma.
Jeszcze, żeby było śmieszniej, on najpierw przepraszał, mówił, że tylko 2 razy się z nią spotkał.
Ale potem otrzeźwiał i zaczął mieć do mnie pretensje o grzebanie w jego telefonie oraz (!!!) że skrzywdziłam niewinną osobę trzecią, pisząc do niej.
Masakra.
Byłam durna, naiwna i łatwowierna. Dałam się poniżać i wykorzystywać. Nie wiem sama w imię czego. Stara baba, a dała się zrobić, jak leszcz.
Nigdy więcej.
Mnie już to nie dotyczy. Najwyższa pora.
3739
<
#40 | Deleted_User dnia 24.05.2017 18:56
No to masz ponad rok życia w plecy na własne życzenie. Przyjęłaś go ponownie zupełnie bezpodstawnie, znałaś jego możliwości. Oszukałaś samą siebie.
Może był ten rok Ci potrzebny, by "nigdy więcej".
7439
<
#41 | hurricane dnia 24.05.2017 19:09
meserszmit

Cytat

Nie wiem, czy będzie kogokolwiek interesować historia idiotki, która dała się wplątać w manipulacje...no tak. mnie.

Zaręczam, że interesuje.
Nie powinnaś mieć do siebie pretensji, przekonałaś się na własnej skórze co to znaczy, niektórym wystarczy posłuchać jak to było u innych, innym trzeba samemu się sparzyć.
Najważniejsze, że teraz już wiesz.
6755
<
#42 | Yorik dnia 24.05.2017 19:35

Cytat

W sumie pomyślałam, że napiszę ku przestrodze tym, którzy / które chcą dać zdradzającemu drugą szansę.

Ale mnie ubawiłaś; jakiej przestrodze? przed czym ?
Jaką drugą szansę? 20- stą ?;
Miałaś świetne komentarze, nic nie zrozumiałaś.
3739
<
#43 | Deleted_User dnia 24.05.2017 19:57
Yorik,ale śmieszne Fajne może ze mnie też się pośmiej,tez jestem idiotką nie słuchałam ludzi jedna szansa druga w tym stado koleżanek też mnie wpisz na listę tych jebniętych.
meserszmit,nie ty pierwsza i nie ostatnia która dała szansę i popłynęła na tym.Powodzenia teraz może być tylko lepiej...
7439
<
#44 | hurricane dnia 24.05.2017 20:04
Każdy ma swój czas, chociaż mówią, że dać więcej niż jedną szansę to szaleństwo Z przymrużeniem oka
No ale ważne, że się coś zobaczyło, zrozumiało, a czas, każdy marnuje tylko swój, nie kogoś innego.
Czasem trzeba się przekonać wiele razy, aby dotarło, na własnej skórze.
3739
<
#45 | Deleted_User dnia 24.05.2017 20:53
hurri,Strata czasu? i to jaka strata, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło,a jak mówią serce nie sługa, ale w moim przypadku ja nie myślałam o sobie ale z mojej winy dzieciaki skazałam na kolejny cios i o to mam do siebie żal.
7439
<
#46 | hurricane dnia 24.05.2017 21:01
Wiem Zahiro, sama też zmarnowałam kilka miesięcy, a w konsekwencji zafundowałam jazdę bez trzymanki.
Czy straciłam czas? Oczywiście, tym bardziej widząc efekt.
Ale czy mnie by coś dało gdybym tutaj trafiła te kilka miesięcy wcześniej i posłuchała rad?
Nie wiem, wydaje mi się, ze nie, byłam taka niepokorna, że nikt by mi nie przegadał, życie mnie musiało nauczyć pokory Uśmiech
Nie żałuję, tych kilku straconych miesięcy też nie, wiele mnie nauczyły.
6755
<
#47 | Yorik dnia 24.05.2017 21:46
Zahira, Dawałaś szansę żonatemu kochankowi, który miał kochanki ? zmieniłaś dla niego nazwisko? to nie wiedziałem;
3739
<
#48 | Deleted_User dnia 24.05.2017 21:55
Jakiemu kochankowi? mi chodzi ogólnie o dawanie szansy a ty mi tu z kochankami wyskakujeszFajne dobra przeczytam temat i będę wiedziała o co ci chodzi bo zdurniałam teraz Szeroki uśmiech
7439
<
#49 | hurricane dnia 24.05.2017 22:10
Przecież ogólnie było o dawaniu szansy co nie? Szeroki uśmiech
5808
<
#50 | Nox dnia 24.05.2017 22:14
Meserszmit witaj, dzięki że dopisałaś cd który był do przewidzenia. Straciłaś kolejny rok ale może odzyskałaś siebie a dzieciaki mame.
3739
<
#51 | Deleted_User dnia 24.05.2017 22:16
hurii,weź cicho,ale dałam ciała Szeroki uśmiechSzeroki uśmiech no nie ocenia się książki po okładce trza najpierw ją przeczytać Szeroki uśmiech teraz już wiem,ale porażka Fajne
5808
<
#52 | Nox dnia 24.05.2017 22:21
Dobrze że dzięki niezamkniętym kontom wątek jest czytelny.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?