Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Luiza3300:07:41
# poczciwy02:27:43
A-dam02:56:09
heniek03:19:37
Crusoe03:27:31

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NieSypiam
04.05.2024 20:06:38
NowySzustek pozdrawiam cie ziomeczku, dzięki za wszystko i oby ci się wiodło. Ja wyszedłem na prostą i wszystko u mnie dobrze (bez szona) Uśmiech Uśmiech Uśmiech

Matsmutny
03.05.2024 06:00:21
.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

po 2 latachDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaZnamy się długo bo od 2002 roku, od dwóch lat jesteśmy razem. Nasza znajomość była dość skomplikowana, był moja pierwsza miłością, z nim przeżyłam pierwszy pocałunek itp. Ale nie było nam wtedy po drodze, straciliśmy kontakt gdy poszliśmy do liceum, w drugiej klasie nawiązał ze mną kontakt szukał wsparcia, w tym czasie jego brat cioteczny zginął w niewyjaśnionych okolicznościach, podejrzewa się, że został zabity. Potem w następnym roku wybuch pożar u niego w domu, wszystko się spaliło, w pożarze zginął jego dziadek. Straciliśmy kontakt ponownie, każdy poszedł w swoją stronę, mieliśmy innych partnerów. W roku 2008 ponownie nawiązał ze mną kontakt, dowiedział się ze jestem już sama i że chciał by spróbować ze mną być. Minął nam tak rok razem przyznał się, że nie do końca był ze mną szczery, bo codziennie pił, pracował dość daleko ode mnie, obecnie już ograniczył spożywanie alkoholu, co do częstotliwości, do ilości może tez jak już pije. I , że nie był pewny jak zaczynaliśmy ze sobą być czy to to, że teraz już wie ,że tylko ja. Zaczęły się nawet rozmowy o ślubie itp. Mamy styczeń w ten weekend powiedział mi, że mnie zdradził około 3 miesięcy temu, że to był jedno razowy wyskok. Ze mogę go bić, nie ufać mu, wyklinać, abym tylko nie płakała , bo każda moja łza jest dla niego bardzo ciężka, że on chciał żebym była jego żona, że mogę robić wszystko, abym tylko nie odchodziła, ciągle powtarzał proszę bądź ze mną, że to się już nigdy nie powtórzy, że zrobi wszystko żeby mi to wynagrodzić, żebym zapomniała i żeby nas związek był szczęśliwy. Sporo razem przeżyliśmy my i na pewno go kocham ale nie wiem czy będę potrafiła z tym żyć, czy można przetrwać zdradę?

Zdradzona ??Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaWitam. Tak, ja uwazam ze zostalam zdradzona..kto inny twierdzi ze nie, ze jestem ta trzecia. Ale zaczne od poczatku. Jestem rozwiedziona od wielu lat, probowalam na nowo ulozyc sobie zycie ale z roznych powodow nic z tego nie wychodzilo. Wlasciwie zaczelam sie godzic z faktem ze bede sama..w koncu mam juz 45 lat. Wlasciwie z nudow zalogowalam sie na potalu towarzyskim, bylam tam jeden dzien.. napisal do mnie, ze chce porozmawiac i tak sie zaczelo, a potem potoczylo bardzo szybko.. mimo ze bylam nastawiona negatywnie, spotkalam sie i wlasciwie od 1-szego spotkania bylismy juz razem...jakos niechcacy bez zbednych dyskusji, tak jak bysmy sie odnalezli..rozumielismy sie bez slow wlasciwie, zamieszkalismy razem i bylismy ze soba non stop, a jesli nie to sms-y i rozmowy. Szybko poznalismy swoje rodziny, znajomych, moje corki zaakceptowaly go, a mnie z kolei jego starszy syn. Mlodszego nie poznalam, mieszka z jego byla zona. Jak sie poznalismy byl po rozwodzie pol roku, choc rozstali sie wczesniej. Dlugo bo ponad rok walczyl o utrzymanie malzenstwa, ale zona sie uparla /powodem oficjalnym i jak sam mowil wtedy byla jego zdrada, a wlasciwie klamstwo i nieprzyznanie sie do niej we wlasciwym czasie/. Mowil ze bardzo zalezalo mu wtedy na malzenstwie i na zonie, nie chcial zostawiac rodziny, prosil blagal itd Po kilku miesiacach dal spokoj choc odchodzac powiedzial ze do konca zycia bedzie walczyl o nich , zone i syna. Na rozwodzie wine wzial na siebie i oddal mieszkanie / juz wczesniej na nich przepisal/. Po jakims czasie poznal mnie i zaczelismy ukladac nasze wspolne zycie, bylo nam naprawde razem bardzo dobrze. Jego rodzice i znajomi nie mogli uwierzyc w jego odmiane, ze jest znowu usmiechniety i wszystko mu sie chce..ja nie wiedzialam wtedy o co chodzi, ale cieszylam sie ze tak wszyscy mowia, widac naprawde mu ze mna dobrze i mnie kocha..O swojej bylej zonie wyrazal sie zawsze z szacunkiem, choc bywalo ze mial ogromny zal do niej... opowiadal czasem jak potrafila go ponizac w obecnosci syna, jaka byla wulgarna jesli chodzi o ta druga kobiete itd ale za chwile mowil ze rozumie to i ze mu sie nalezalo. Zaczal coraz czesciej mowic ze musi sprobowac ulozyc sobie relacje z mlodszym synem.. ja oczywiscie popieralam to , widzialam jak sie meczy nie majac z nim kontaktu..byli przed zdrada i rozwodem bardzo zzyci... Z opowiesci o bylym malzenstwie wynikalo tez ze zdrada /fizyczna/ tak naprawde byla skutkiem tego co dzialo sie w ich malzenstwie..ciaglych pretensji zony ze za malo zarabia ze jest nieudacznikiem , nastawiania syna przeciwko ojcu, braku szacunku itd To wszystko wywnioskowalam z rozmow ktore prowadzilismy, zawsze mowil ze zona jest dobrym czlowiekiem i jesli postepowala nie tak to z jego winy.. Zaczal zle spac i miewac koszmary, kiedy budzil sie zlany potem, trzymal mnie zawsze tak mocno jakby sie chcial upewnic ze jestem... Prosil zebym mu pomogla a ja nie wiedzialam o co chodzi..opowiadal mi o potworach... smialam sie z tego. Zadzwonil zeby zlozyc zyczenia urodzinowe synowi..i tego samego dnia dostal od niej sms-a , pytala ironicznie czy chce znowu ratowac rodzine.. zignorowal to, choc ja widzialam jego dziwna mine... ukryl przede mna ze odpisal i zaczeli wymieniac sie sms-ami... ktoregos dnia nie wrocil na noc..rozmawial z nia non stop przez tel /mial zajety bo dzwonilam/ a po kilku dniach spotkal sie z nia, aby wyjasnic sobie zale ktore byly miedzy nimi, twierdzil ze musi to zrobic aby pozbyc sie mysli o bylym zwiazku / byli razem 22 lata/ Na poczatku podchodzilam do tego spokojnie.. do czasu jak powiedzial ze nie moze sie ze mna kochac bo ma wrazenie ze zdradza byla zone, ze czuje sie jak na smyczy ze ma wrazenie ze ona go obserwuje.. powiedzial ze pojdzie do psychologa..ale nie zdazyl , po dwoch tygodniach oznajmil mi ze kocha nadal byla zone i chce odzyskac rodzine , ze ona dala mu nadzieje .. wiec sie wyprowadza, ze jestem dla niego nadal strasznie wazna ale nie moze inaczej.. dlugo zabieral rzeczy i wlasciwie byl caly czas w kontakcie ze mna.. wyprowadzil sie do rodzicow, nie do niej... zaczeli razem chodzic na terapie gdzie mial uswiadomic sobie wszystkie swoje oszustwa i zdrady ..ja bylam zdrada rzecz jasna.. Ze szczegolami opowiadal mi o swoich uczuciach ze ona trzyma go w niepewnosci, poniza go, raz twierdzi ze nie przestala go kochac a za chwile wyzywa od najgorszych, jak on sie nie odzywa do niej bo ma dosc to na zaczyna i tak w kolko.. Z tego wszystkiego wychudl, jest na lekach antydepresyjnych, ma problemy w pracy, nie sypia ... Jak juz nie moze i jest u kresu dzwoni i pyta czy moze przyjechac... w tajemnicy, bo boi sie ze ona sie dowie.. mowi ze kocha ja ale ja nie widze tego, raczej boi sie tej kobiety i mam wrazenie ze to jakas obsesja. Ostatnio przyjechal i powiedzial ze ma dosc ze konczy z nia bo wykonczy siebie i innych, prosil zeby mogl zostac i pobyc ze mna, ze przy mnie czuje sie normalnie i bezpiecznie..ze chce sie uwolnic od niej... ze chce odbudowac nasz zwiazek bo wie ze mamy przyszlosc.. a tam nie ma takiej i wie ze ona nim manipuluje.Nastepnego dnia znowu mial z nia kontakt, wystarczy zeby kiwnela palcem...Nie wytrzymalam i zakazalam mu kontaktu ze mna, ze mam dosc i ze mnie rani.. powiedzial ze wie o tym ..ze chyba kocha nas obydwie i jest juz wykonczony, bo mnie rani a ja oszukuje ze zakonczyl kontakty ze mna. A ja sie zastanawiam co dalej bo go kocham i wiem ze on tez byl ze mna szczesliwy...Nie wiem czy mam walczyc czy odpuscic.. Poradzcie..

gdy mąż się zakocha...Drukuj

Zdradzona przez mężaSytuacja dość skomplikowana. 4 i pol roku temu wzielismy slub.Maz byl bardzo ponoc zakochany ale nie potrafil pokazac ze jestem dla niego wazna.Wogole traktowal mnie jak by mnie nie bylo.Znalazlam przypadkiem zreszta innego faceta ktory to mowil jak kocha jaka jestem wspaniala, mial dla mnie czas. Odeszlam od meza. Po 2 miesiacach dotarlo do mnie ze mąż jest miloscia mojego zycia. Po kolejnym miesiacu znowu mieszkalismy razem. Zmienil sie...widzialam ze mnie kocha, calowal, docenial, rozmawial ze mna...bylam szczesliwa on mowil ze bardzo mie kocha. Minely 4 lata zaszlam w ciaze urodzilam dziecko...zreszta maz byl przy porodzie.Po 2 misiacach okazalo sie ze od jeszcze w ciazy moj maz sie zakochal w innej, rozstalismy sie choc mieszkalismy nadal razem. Bylo mi bardzo ciezko, walczylam o niego na wszystkie mozliwe sposoby...nawet kontaktujac sie z jego kochanka...Wczoraj dowiedzialam sie ze oprocz tej kochanki jak bylam w ciazy mąż umawial sie z jeszcze innymi panienakami wielokrotnie na sex. Mowi mi ze przez caly ten czas udawal ze mnie kocha, ze nie moze wybaczyc mi tamtego faceta, ze mieszkal ze mna bo bylo mu mnie zal. A ja...nadal strasznie go kocham, tak bardzo ze jestem w stanie wybaczyc mu to wszytsko co robil. Tylko czy to ma sens? Czy on moze jeszcze mnie pokochac? Czy warto walczyc dla dziecka? Przeciez malutka potrezbuje ojca. Czy facet moze sie zmianic?

Miłośc czy rozstanieDrukuj

Pojechałam do Uk dla niego przerwałam ostani rok studiów myślałam że tak będzie dla nas lepiej zawsze dostawałam to co chciałam mimo to zawsze gdzieś w środku czuję się samotna.Poznałam ludzi w jednym domu mieszkało nas 10 osób jedni się wprowadzali inni wyprowadzali.Gdy wrociłam z pracy bardzo zmęczona dowiedzialam się że jest impreza w naszym domu ja nie chcialam w niej brac udziału jedyno rzeczą było to że chcialam się tylko dobrze wyspac troche przespałam w swoim pokoju gdy zachciało mi się pic zeszłam do kuchni a tam patrze mój chłopak najpierw wycałowal i odprowadzał do drzwi inne 3 dziewczyny potem tanczył z inno a na koncu jak juz wparowałam to siedział z jakoś na kanapie i trzymał za rękie nawet nie powiedział jej że ma dziewczyne ewidetnie mnie olał była afera ale boli mnie to do dziś.Ta dziewczyna pracowała ze mną miała tylu tu tych kawalerów że na palcach policzyc mój facet tez się w to wplątał zaczeła przychodzic do domu jak mnie nie było mój facet mial mniej dla mnie czasu a ja się coraz dalej odsuwałam. Nie chcialam juz tam byc z nim został sam ja wróciłam więdz ta dziewczyna się nim zajeła kupiła mu juz obrączkie on jej pewnie pierścionek zaręczynowy bo ja po 4 prawie latach prania sprzatanie zasłóżyłam sobie na zwykły pierścionek a ta co nie robiła nic tylko uwodziła fectów pewnie to me przypuszczenie dostała zaręczynowy czuję się oszukana zdradzona a od a jemu kupiła obrączkie bo ja nie chciałam tego zrobic skoro nie byłam żono to po co? jak podsłuchałam to właśnie ona kupiła mojemu chłopakowi obrączkie mam wrażenie że robi ze mnie od początku głupio i puszczalsko chciarz nie jestem taka potrafię byc wierna ale facetów pociąga co zakazane.teraz nie wiem co robic po tym wszystkim kocham go i on mnie ale ile można znosi te zdrady to nie dla mnie co wybrac głosujcie dużymi literami MIŁOŚC czy ROZSTANIE co mam zrobic?Bo bardzo mi zle iprzykro strasznie nawet mi czasu nie poświecał prawie wcale. Teraz dzwoni codzień i rozmawiamy ale nie wiem co wybrac M czy R do konca tygodnia muszę podjąc decyzje pomóżcie.

raj utraconyDrukuj

Zdradzony przez żonę9 lat byliśmy razem. Ona pracuje (zarabia kokosy) ja oddałem się domowi, który kupiliśmy a wymagał gruntownego remontu. ogromny przedwojenny dom. Sam zrobiłem w nim wszystko. zmieniłem stropy, zrobiłem ogrzewanie, ułożyłem podłiogi i powiesiłem firanki. dosłownie wszystko sam. trwało to kilka lat i jeszcze na dobrą sprawę daleko do końca ale efekt powala na kolana. (a miało być o zdradzie). 2009 rok. Nagle żona po awansie w pracy odsuwa się ode mnie. Zaczyna dużo wyjeżdżać. przestajemy współżyć. Coś jej ciągle dolega i jeździ do koleżanki zagranicę. 2010rok. dowiaduję się o trwającej rok zdradzie. już wtedy otrząsałem się z depresji, w którą wpadłem dzięki zachoaniom żony. Dochodziłem do siebie a tu pisze do mnie facet, że kocha moją żonę ale usunie się jeśli ja tego zechcę. Świadomie nie opiszę kilku następnych miesięcy. Były makabrą. Zabrała mnie na nasze pierwsze wczasy a dalej pisała do niego. Ja znajdując różne rzeczy doprowadzałem ją do pasji. było z dnia na dzień gorzej. W listopadzie odkryłem kolejny romans i tu czra zaczęła się przelewać. Nie myślcie sobie, że to ja chciałem odejść. Ona częściej już mówiła, że nie jest moja, że chce się kochać ale nie ze mną. Niby to ja byłem terrorystą bo ciągle się do niej zbliżałem a ona tego nie chciała. Chwaliła się jedynie dookoła jaki to ma dom i ile jest wart. Powiedziałem, że musi się wyprowadzić bo mogę tego nie wytrzymać. Cały czas miałem nadzieję, że zrozumie jakie są wartości ważne a co jest zwykłą igraszką. zapomniałem dodać, e przez remont nie pracowałem zawodowo a właściwie nie intensywnie. W połowie zeszłego roku zmieniła nasze wspólne konto i dowiedziałem się, że nie mam środków do życia. Oczywiście płaci rachunki i zobowiązania ale ja nie mam nic. Musiałem zlikwidować polisę by trwać. Znalazłem marnie płatną pracę i jakoś ciągnę. Ona po odejściu przestała odpowiadać na telefony i smsy. nie mogłem z nią złapać kontaktu. Gdyby nie fakt, że widziałem raz jak wraca z pracy i pojechałem za nią, to nie wiedziałbym gdzie mieszka. Kilka dni temu sms, że chce się spotkać i ustalić warunki dalszego życia. streszczę bo nie chce mi się już pisać. Złożyła pozew o rozwód, w którym napisała o swojej winie i zdradzie i chce załatwić sprawę polubownie. Ja jednak boję się, że po takiej sprawie zaczne mieć problemy finansowe. Zarabiam marnie i nie stać mnie na 300tu metrowy dom a ona zadeklarowała, że będzie poktywała połowę rachunków za dom do momentu sprzedaży. Co robić. Czy poradzę sobie sam? Nie chcę stracić wszystkich pieniędzy na adwokatów. Pomocy!!!

boliDrukuj

Zdradzona przez mężaJestem z moim narzeczonym ponad 3 lata. Zareczeni jestesmy od roku. od początku związku cieżko było nam z zaufaniem gdyż mieszkamy od siebie daleko. chociaz spotykamy sie czesto to i tak wybuchaja klotnie o byle co... ostatnie 3 miesiace nasz zwiazek przezywal i wciaz przezywa kryzys. Klotnie na kazdym kroku i nie mile slowa. nigdy nie bylo tak zle. mielismy plany, mieszkanie, wspolne zycie. a teraz ? gdy moj narzeczony wrocil z zagranicy bardzo sie zmienil. to chybapieniadze tak go zmienily. w niedziele przeszukiwalam jego telefon...byly tam smsy od innej dziewczyny. umawiali sie na spotkanie w dniu w którym ja bede na uczelni. i w dodatku napisal ze na jakims portalu spolecznosciowym ma swoje zdjecia bez koszulki i onamu kopniecznie je zobaczyc! nie wiem na jakim portalu, bo przeszukalam wszytskie mozliwe i ani sladu. jestem zalamana. dodam jeszce fakt ze pytalam go czy pisze z kims innym bądź spotyka i on prosto w oczy powiedzial mi ze nie. ze z nikim sie nie spotyka i nie pisze. a jak on mnie zdradza dluzszy czas ? co mam robic. mielismy tyle planow, tak bardzo go kocham ;(( sercemi peka. dodam jeszce ze zajrzałam do jego telefonu, bo przeczuwalam zdrade- tzn. przestal mnie przytulac, mowic ze kocha. ja wiem ze to ten jedyny mezczyzna. CZY JESTEM W BŁĘDZIE ?! jesli ktos byl w podobnej sytuacji, prosze napiszcie..;(( nie wiem co robic ;((

to nie takie prosteDrukuj

Zdradzona przez mężaWitajcie. Jesteśmy małżeństwem od ładnych paru lat i zawsze byliśmy uważani za udaną i przykładną parę. Życie układało się różnie i trudności jakie nas spotykały umacniały nasz związek tak było kiedyś! niestety przyszedł okres bardzo trudny ale myślałam że przeciesz się kochamy i teraz też musimy sobie poradzić i to dla mojego męża okazało się za trudne! znalazł sobie "pocieszycielkę" a gdy pytałam co się dzieje mówił że ogólnie wszystko jest w pożądku a tak naprawdę prowadził podwujne życie. Gdy dowiedziałm się o zdradzie doszło do mnie że wszystko w co kiedyś wierzyłam nasze plany i marzenia pękły jak bańki mydlane i myślałam że dalsze życie nie ma sensu. On zapewia że tak naprawdę tylko mnie zawsze kochał i kocha i bardzo żałuje że to się stało. Tylko jak to sobie poukładać i jak uwieżyć w jego zapewnienia gdy tak bardzo sie zawiodłam? TO BARDZO BOLI!!! Dużą siłe dają mi moje córki i wiem że zawsze będą przy mnie ale z drugiej strony bardzo mi przykro że muszą to przeżywać! W tej całej beznadzieji jaka teraz nastała widzę małą iskierke podozumienia chociaz jeszcze za wcześnie o tym mówic! a może mam za miękkie serce? mam ogólnie jaszcze mętlik w głowie i dużo żalu i bulu w sercu!!! łączę się ze wszystkimi zranionymi i pozdrawiam serdecznie.

czemu to tak boooli.....?Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaWitam Was, nigdy wcześniej nie udzielałam się na jakichkolwiek forach... jednak teraz jest mi zbyt ciężko by poradzić sobie z tym wszystkim... Byłam z chłopakiem 7 lat, w tym od 6 mieszkaliśmy razem. Przezyliśmy współnie wiele cudownych chwil, ale też czasem było ciężko. Ogólnie zawsze się bardzo kochaliśmy i bylismy za sobą. Poznaliśmy się kiedyś w pracy i zaiskrzylo. Byłam pewna że to uczucie na całe życie, tak bardzo kochałam, oddałam całą siebie duszą i ciałem. Mieliśmy wszystko, mieszkanie, pieniądze, byliśmy szczęśliwi. Przynajmniej tak mi się wydawało. Tylko kwestia ślubu byla dla nas trudnym do rozmów tematem. Ja zawsze chciałam, ale nie chciałam go naciskać, chcialam żeby sam wyszedl z inicjatywą. Wielokrotnie mówił że to oczywiste że się ze mną ożeni i że kocha mnie nad życie. Nie moglismy bez siebie wytrzymac choćby jednego dnia... Potem zaszlam w ciążę - w sumie planowaną. Cieszyłam się strasznie i On też. Planowaliśmy już na poważnie ślub a ja wyobrażałam już sobie nasze wspólne rodzinne piękne życie. Niestety w 6 tygodniu ciąży poroniłam. Oboje ciężko to przeżyliśmy.. Potem nadszedł dzien naszej 7 rocznicy i pierwszych TAKICH rozmów.. powiedział że musi wszystko przemysleć, ze potrzebuje czasu, ze nie wie co dalej, ze moze to jakis znak ze nie powinnismy byc razem, ze nie wie co czuje... Ja czułam się jak zbity pies, totalnie zdezorientowana, przerażona i zszokowana. Pozwoliłam mu myśleć. Tłumaczyłam to sobie różnymi rzeczami, byłam kochająca i czula jak zawsze starałam się go wpierać bo wiedziałam że ma trudny okres. Potem kolejna rozmowa, że przemyślał, że mnie baardzo kocha ze wszystko będzie dobrze że chce byc ze mną, wziąć ślub i starać się o dziecko. Szczęsliwa byłam tylko 2 dni bo na trzeci dzien wyleciał jak poparzony z domu w bliżej nieokreslonym celu. Tego samego dnia przyznał sie po moich dociekaniach do tego że mniej więcej od szesciu miesięcy spotyka się z koleżanką z pracy... wtedy czulam sie jakbym umarła. Nie wiedziałam co mówic, o co pytac, co robic... wyrzuciłam go z domu z jedną walizką ciuchów. Był z nią zanim zaszłam w ciążę, w trakcie i cały czas jest... dziś mija tydzień, jest cholernie ciężko...powiedział mi że chyba ją kocha i że nie chce ratować naszego związku. Żeby bylo ciekawiej ta dziewczyna ma męża i 7 letnią córkę... proszę pomóżcie mi się pozbierać...

CO dalej? Drukuj

Zdradzona przez mężaOd 1,5 roku jestem mężatką, w związku 4 lata, mamy małego synka (10 miesięcy). W sobote nie wzięłam komputera z pracy i wieczorem pozwoliłam sobie skorzystać z komputera męża, weszłam na jeden z portali społecznościowych i odziwo zauważyłam że mój mąż też ma tam swoje konto, chociaż nigdy o tym niewspominał, wręcz uważał że to totralna głupota umieszczać swoje zdjęcia w internecie. Weszłam, nawet niemusiałam wpisywać hasła bo było już zalogowane. Okazało się że mój mąż koresponduje z różnymi kobietami z tego co tam wyczytałam wyglądało na to że się spotykają, może i nawet sypiają. Kiedy wrócił z pracy zapytałam o co chodzi na to on że to tylko głupie żarty, że nigdy między nim a żadną z tych kobiet do niczego nie doszło, że kocha tylko mnie... Ja mu nie potrafię uwierzyć , na drugi dzień spakowałam walizli moje i syna kazałam odwieść się do mamy wtedy on się rozpłakał powiedział żebyśmy nie jechali że on bez nas nie potrafi że przeprasza, że naprawde nic nie było. Ale po co oni pisali takie rzeczy ! w końcu zostaliśmy z synem w domu. ale ja nie potrafie już żyć normalnie cały czas mam w głowie te ich wiadomości przed oczami zdjęcia tych kobiet nie potrafie sobie wyobrazić mojego męża piszącego takie rzeczy do innej kobiety prosze ,nie wiem co mam robić ;(

i znow oszukanaDrukuj

moj facet z ktorym mam 2 dzieci zdradzil mnie.dalam mu szanse...i znow mnie oszukal.spotyka sie niby z kolezanka lecz wiem ze jest inaczej.do kolezanki nie pisze sie ze sie ja kocha i sie za nia teskni.mam dosyc robienia mnie w konia ale kocham go

Jak sobie poradzić jak zaufaćDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaPonad 4 lata wspólnego życia, wiele przeżytych chwil tych dobrych i tych złych, ale nigdy nie było tak żebyśmy mieli zrobić coś co mogłoby załamać, zranić drugiego... I tak się stało, że kiedy zaczęłam pracować w nowym miejscu spotykaliśmy się rzadziej, lecz na tyle często że ta tęsknota nie była na tyle straszna... coś zaczęło się załamywać jednak.. jego wieczorne wyjścia podczas kiedy ja pracowałam, pod pretekstem spotkania z kolegami często nimi nie były..wtedy tak nie myślałam, ufałam mu. Parę razy dziwne rzeczy się działy.. kiedy ot tak dorwałam jego telefon żeby się z nim trochę podroczyć znalazłam a to jakieś dziwne sms-y a to półnagie zdjęcia dziewczyn. Ciągle było to tłumaczone z jego strony jako nic takiego, mówił że nic się nie dzieje wszystko jest w porządku kiedy pytałam czy coś nie tak? No i nadszedł ten dzień... W sumie przed tym dniem jakieś dwa dni wstecz były już nie takie.. nie było rozmowy, kłótnie płacz.. w tym dniu w końcu nie wytrzymałam i kazałam mu powiedzieć co to jest co to ma być dlaczego jest taki oschły?????? wtedy się przyznał że mnie zdradził kilka razy..że w tym dniu w którym mi to powiedział miał w zamiarze mnie zostawić, bo z nią skończył 2 dni wcześniej i to był jego taki plan... nic tak nie zabolało jak to wtedy.. ja nie wiedziałam co mam zrobić ze sobą, nie czułam nienawiści do niego tylko wciąż przeraźliwie płakałam i pytałam DLACZEGO??... nigdy go o to nie podejrzewałam, był taki wręcz idealny nie pasowała do niego ta zdrada... Jednakże nie dałam mu odejść powiedziałam że mnie nie obchodzi teraz on i to co czuje że ja chce być szczęśliwa i żadna s**a nie będzie mi niszczyła związku. Dowiedziałam się od niego że ją znam,. Powiedział że to była dla niego pewnego rodzaju zmiana, że chciał czegoś nowego... Jesteśmy ze sobą nadal razem. Od dnia kiedy mi powiedział że zdradził minęło 2 miesiące... Jest tak jakby lepiej, boje się o tym mówić ale mam wrażenie że ta zdrada nam pomogła.... jednak nie umiem mu zaufać na tyle.. wciąż kontroluję go tak jak się tylko da, choć tego nie chcę.... co mam robić??