Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Dzisiaj wiem, że próby unormowania kontaktów męża z dziećmi były bezcelowe - a wręcz szkodliwe.
Mąż ma kontakt tylko z córką, bo tylko ona odbiera on niego telefony.
Z perspektywy dnia dzisiejszego uważam ,ze moje starania o kontakt z dziećmi obróciły się przeciwko nim (córce).
Każdy decyduje i robi jak mu rozum i dusza dyktuje.
Ale gdyby ktoś zadał mi pytanie - czy zabiegać o kontakty ojca z dziećmi - powiedziałbym - NIE.
Znacie moja historię.Telenowela meksykańska pzy niej to pryszcz.O Dzieciach pisałam zdawkowo.Jak było?Jak jest?Była rozpacz.Corka 19 lat i Syn 9.Zostawione same sobie(Ja szpital,gad wysłał zrospaczonego dziewięciolatka na kolonię,Córka została sama ,codziennie chodzila 5 km pieszo na dworzec,zeby mnie odwiedzic-mieszkam w miejscu gdzie nie ma komunikacji miejskiej),jak mały wrócił do domu,zostali sami,pod teoretyczną opieką moich Rodziców,którzy dawali z siebie wszystko,ale byli tak samo przerażeni moją choroba jak Dzieci.Prosiłam o spotkanie w urodziny,w święta,w imieniny.Dostosowywałam życie codzienne do widzen z Synkiem.Jak kazdy z nas chciałam ,zeby Dzieci nie straciły kontaktu z ojcem.Synek jescze dzisiaj sypia w mojej sypialni.Nie płacze już przez sen.Rzadziej jest smutny.Kosi trawe z Dziadkiem,wkręca śrubki z Dziadkiem,rower naprawia mu sąsiad,oczko wodne czyści z bratem.Na treningi zawożę go głównie ja(czasami ojciec,ale on nie patrzy jak mały gra,tylko siedzi w samochodzie i rozmawia przez telefon).Zdawkowo rozmawia z nim przez telefon(raz na kilka dni jednominutowa rozmowa).Mam uregulowane sądownie kontakty z Synem.Dla jego poczucia stabilizacji.Syn wie,kiedy ma przyjechac tato,ale już nie czeka na końcu ulicy,nie zasypia z telefonem w ręku,nie pyta.zawsze mówiłam,że tato go bardzo kocha.On mówił,ze wie.Ale w szkole opowiada tylko o Dziadku.Mimo swojego wieku czuje sie odrzucony.Nigdy nie zapomne pytania:W czym nasza Rodzina jest gorsza od tamtej?
Pilnuję,żeby spędzali razem czas,dla Syna.Niech to nadal będzie kino,wożenie po znajomych .Ale Syn tego potrzebuje.Nie dawno mój Tato wyjeżdżał na kilka dni i w przedpokoju postawił spakowaną walizkę.Synek zbladł.zaniemówił i zbladł.Wiem,że zawsze będzie się obawiał odrzucenia.Żebym nie wiem co robiła i tak Dziecko,które dopada taki cios nagle ,nie jest juz tym samym Dzieckiem.W szkole wychowawczyni mówi,że znowu ma tego samego chłopca,jakiego poznała w pierwszej klasie.wiem,że rozmawiała z jego ojcem na ten temat,ale on nie widział problemu.Nie widzi go do dziś.
Córka?Nie wiem,jak dała radę tak szybko dorosnąć,Piękna,mądra młoda osoba,ale z iście diabelskim charakterkiem.Wylądowała u psychologa.Półrocze w klasie maturalnej nie było najlepsze,koniec roku dla mnie imponujący.Zdała maturę i dostała się na UM.Jestem z niej dumna.Powiedziała mi,że ojciec wypatrzył jej pogląd na instytucję małżeństwa.Spotyka sie z chłopcami,ale z nikim nie jest związana.zmieniła się.Myśli inaczej.Nie potrafi juz okazywać uczuć,jest wycofana,Ludzi traktuje z góry,nie ufa prawie nikomu.Bardzo zabolała ją treść pozwu.To było takie dobicie konającego.Teraz jest inna.Nie chciałam,zeby zeznawała na sprawie rozwodowej.sama podjęła decyzje i poinformowała o tym mojego adwokata.Ojciec opowiedział jej wszystko ze szczegółami,zrobił sobie z niej i ze mnie darmowa psychoterapię,ale teraz uwża,ze nic takiego nie mówił i wszystko sobie uroiła.
ostatni wekend stycznia tego roku.Od kilku dni telefon gada milczał,Dzieci próbowały się z nim skontaktowac,bo 1 lutego sa jego urodziny.Naiwnie sądziły,że skoro zawsze spedzały ten dzie z nim,tym razem tez tak będzie.Kupiły prezent.Zadzwoniły w końcu do jgo matki.słyszałam te rozmowę,babcia powiedziała,ze tato ma prawo spedzać ten dzien z kim chce,nie ma go i wyjechał ze swoją dziewczyna do Egiptu.Bo ma do tego prawo.
DZisiaj
Mały cieszy sie z odwiedzin ojca,ale juz na niego nie czeka.Córka tęskni,bo go kocha,ale nie wykazuje żadnej inicjatywy w nawiązaniu jakichkolwiek kontaktów.No i pierwszy raz w zyciu ,na urodziny,kilka dni temu,nie dostała nawet kwiatka,tylko sms-a.
Ja
Moge tylko Dzieci kochac mądrze.Przytulac ,gdy płaczą,cieszyc sie razem z nimi.Przeżywac niepowodzenia i skakac z radości w sukcesach.Głaskać,gdy sa chore,przynosic obiad do łóżka.Moge robic to,co inne Mamy.Nie mogę zmusic ich ojca do okazania uczuc i zainteresowania.
Moje Dzieci uratowaly mi zycie
Moniko to właśnie jest rodzina. Wy ją tworzycie. Ty i dzieci przy współudziale twoich rodziców. Bardzo dobrze, że syn wybrał swego dziadka za wzór do naśladowania.
Ty już to wiesz, że chłopiec od pewnego wieku potrzebuje wzoru mężczyzny i ciesz się, że to Twój Tata jest tym wzorem. Możeć być przez to spokojna. On mu krzywdy nie zrobi, a i nauczy bardzo wiele dobrych rzeczy. Pewnie już o tym ze swoim tatą rozmawiałaś.
Twój syn nigdy ojcu nie zapomni tego co wam zrobił. Przyjdzie czas. wtedy kiedy będzie już zapewne dorosłym mężczyzną wtedy będzie miał odwagę wszystko wygarnąć ojcu.
To, że córka na razie nie zawiera bliższych znajomości z chłopcami to jej obraona. Ona teraz ( na razie) patrzy przez pryzmat swego ojca. Mężczyzna jawi się jako ten co tylko wykorzystuje, a potem krzywdzi kobietę, a potem wszystko rzuca i odchodzi. Zapewne powiedziała ci, ze nigdy nie weźmie ślubu. Daj jej trochę czasu. Takie uczucie jej przejdzie. Ona potrzebuje jeszcze trochę czasu.
Ta trauma dotyka i dzieci to fakt, ale tak jak zauważyłąś jak szybko przez takie doświadczenia dojrzewają. Myślą, postępują, robią prawie jak dorosłe osoby. Popatrz na nie czasem warto i od nich się tej sztuki nauczyć.
Masz kochane i rozsądne pociechy. Moniko to równierz świadczy o tobie. Jesteś 100% mamą.
Kochane moje ,jestem tu krótko i żałuję że tak pózno odkryłam ten portal.
Meczę się sama już długo, był psychiatra,psycholog i przyjaciele ale przede
wszystkim dzieci.Chylę czoło przed wami,które zostałyście z małymi dziećmi
bo w tym cierpieniu musiałyście się śmiać,pilnować lekcji,gotować,bawić i jeszcze pracować.Ja byłam/jestem/w innej sytuacji ,lepszej od Was bo mogłam ryczeć kiedy chciałam,nie gotowałam ,nie prałam nie sprzątałam.
Moje dzieci są dorosłe ,mają swoje rodziny i swoje dzieci i przez kilka dni ukrywałam przed nimi że ich ojciec od kilku lat ma kochankę.Sama poszłam po pomoc do poradni,skorzystałam z terapii,dzieciom powiedziałam,zresztą byłam w takim stanie ,ze zaczęły się bać ze to jakaś straszna choroba mnie dopadła i nie było już co ukrywać. Próbowały z tatusiem rozmawiać ,tatuś kłamał ,ściemniał że to skończył
i prosił by mu pomogły to naprawić.Wywaliłam go z domu/no może nie tak do końca/ Na moją prośbę z ochotą się wyprowadził .Dzieciaki nie odpuściły ,nie wierzyły mu ,więc śledziły i przekonały się że oszukał i ich,ze wcale nie skończył z ,,panią'' i wcale nie zależy mu na ratowaniu rodziny.Długo nie byłam w stanie analizować tego co oni czują,wyłam całe noce i dnie nawet nie pracowałam.Wraz z moim cierpieniem w moich dzieciach rosła nienawiść i agresja w stosunku do ojca. Zauważyłam to w końcu i się opamiętałam ,wycie było tylko w ukryciu,udawałam że doszłam do siebie ,łykałam prochy i czekałam na chwile samotności by wyrzucać z siebie ból.Trwało to tygodnie ,potem miesiące,teraz są ,,doły'' co jakiś czas ,ale dość głębokie.Miałam nadzieję że po wyprowadzeniu się z domu mój mąż się opamięta,zrozumie że nasza rodzina to silna więż i sprawdzona miłość,dlategoteż nie chciałam by dzieciaki długo widziały moje
cierpienie,bo wtedy łatwiej będzie wszystko posklejać ,odbudować,naprawić.Myliłam się, ze strony męża jest zero kontaktu i ze mną i z dziećmi.Nie próbował nic wyjaśniać,niczego naprawiać wprost przeciwnie,nie ukrywał że ma kochankę /kilka lat starsza od syna/Bywali na imprezach,wczasach,zakupach.Tak trudno jest jak dzieci są małe wiem ,trudo fizycznie i trudno wytłumaczyć takiej małej istotce co się stało.Wierzcie mi że jak są dorosłe też ławo nie jest.Nie jestem w stanie ich nakłonić by się z ojcem kontaktowały czy spotkały,coś się w nich zacięło,tez mówią że łączy ich z nim tylko biologia.Boli mnie to bo pamiętam ich małych,ich zabawy z ojcem i naszą wspólna troskę o nich.Pamiętam wyjazdy na urlop ,dumę jaka nas rozpierała za dyplomy
ich śluby,narodziny wnuków.Nie potrafię zrozumieć i nikt mi tego nie jest w stanie wytłumaczyć gdzie zbłądziliśmy,gdzie się podziała nasza więż,
nasze ,,jeden za wszystkich,wszyscy za jednego''Pomału zaczynam się godzić z tym że byłam oszukiwana i odrzucona ,ale oni? Nawet jak próbuję sugerować by odwiedzili ojca w święta to się denerwują,mówią przestań już myśleć o tym człowieku.Oszukał ciebie ,oszukał nas zrozum to.Ja mimo wszystko wierzę że on ich kocha i nie umie nawiązać z nimi kontaktu a chciałby tego,wierzę że brakuje mu rodziny w postaci dzieci,odrzucił mnie nie ich.Żonę można sobie zamienić ,dzieci nie.Poradżcie czy namawiać,czy robić coś,czy niech czas pokaże? Ktoś kiedyś mojemu synowi powiedział ,,twój ojciec to lata jak uśliniony pies za suką''On na to nie chce tego słuchać ,bo mi się chce rzygać.Widzicie same dorosłe ,wychowane w rodzinie ,ojciec z matką zawsze razem a tu niespodzianka w postaci ,,damy''W pełni rozumieją co znaczy zdrada ,kłamstwo i mówią mi że jeśli najbliższy człowiek to robi to jest chamstwo w najgorszym wydaniu.Z jedne strony jestem z nich dumna że potrafią oceniać i potępiać zło z drugiej boli bardzo że musieli dokonać tej oceny na zachowaniu własnego ojca które do ich dojrzałości był autorytetem rodziny i przykładem lojalności ,zawsze mówiło się u nas powiedz prawdę,najgorszą ale prawdę.Tego przestrzegaliśmy.Rodzina jest jak wiązka chrustu ściśnięta sznurkiem,jak jeden patyk wypadnie to
wiązka już nie jest taka scalona ,jest luz.Rozumiecie czego się teraz boję?
Tak, moje dzieci też uratowały mi życie. Musiałam do nich wstać, dać im jeść, chodzić na spacery i cała reszta. Nadal muszę (starsze ma 2 lata, młodsze 6 miesięcy). Tata? Jaki tata? Raz na półtora miesiąca pytanie sms-em jak czują się dzieci a odwiedziny ho.. ho... i jeszcze trochę. Już ich nie widział ponad dwa miesiące. I to mnie najbardziej boli ;( Więc jak mogę nie walczyć o to, żeby ich odwiedzał? To ich tata.
bajkazsenem Twoje słoneczka Cię trzymają ,dają Ci bodziec do życia ,kiedyś będziesz dumna z siebie i z nich.Z siebie to już powinnaś być dumna- mądra postawa muszą wiedzieć ,że tata jest,ocena przyjdzie po latach.Wiesz ja żałuję że nie zostawił mnie 20 lat temu.
Zawsze gdy Was tutaj czytam to szlag mnie trafia, że człowiek spłodził dziecko a później się go wypiera, za cholerę nie mogę tego pojąć.
Kochane życzę Wam i Waszym dzieciaczkom spokoju i dużo siły.
Pozdrawiam.
Pewien indiański chłopiec zapytał kiedyś dziadka: Co sądzisz o sytuacji na świecie?
Dziadek odpowiedział: Czuję się tak, jakby w moim sercu toczyły walkę dwa wilki. Jeden jest pełen złości i nienawiści. Drugiego przepełnia miłość, przebaczenie i pokój.
bajkazsensem- moja córeczka ma 2 latka a syn 9 - Gad opuścił nas ponad rok temu - moje dzieci również uratowały mi życie- i dalej ratują ...to dla nich warto walczyć - a Gad ich nie widział juz ponad rok- kiedyś nad tym ubolewałam - widząc jak synek cierpi, tęskni...jak córeczka rośnie - a on tego nie widzi - teraz - wiem , że nic nie zrobie - i mam tylko nadzieję , że moje dzieci wyrosna na porządnych ludzi a nie na takich padalców jak ich ,,ojciec"
Wiem, że nic z tym nie zrobię, nie mam wpływu na człowieka ;( po prostu nie ogarniam tego, nie rozumiem i nie potrafię przejść nad tym do porządku dziennego.
Najbardziej mnie boli to , że to nasze małżeństwo to była tylko fikcja, to ,że znaliśmy sie od 17 roku życia, to , że ponoć jestem- a raczej byłam miłością jego życia to .....to kłamstwo, gra Dzis dowiaduje sie samych przykrych rzeczy Rok temu moje marzenia, mój swiat i swiat moich dzieci pękł jak bańka mydlana Rok temu poszedł po prostu do pracy- ale juz z niej nie wr. tak po prostu odszedł w sposób tchórzowski odszedł..zostawił długi , mnie bez pracy z 2 małych dzieci - dla których był całym swiatem ( synek tak bardzo był z nim związany, a córcia pierwsze słowo które powiedziała to tata- teraz już tego słowa nie mówi )po 2 miesiącach dostałam pozew rozwodowy, usłyszałam w sadzie same kłamstwa On nie kontaktuje sie z dziećmi , od czerwca 2010 ich nie widział . Synek już nie pyta...a ja słyszę jak to podobno chciałam go złapać na dziecko - chodzi o córeczkę, słyszę, że jest tylko moja- nie jego i to , że chciałam go złapać na 3 dziecko to przykre ...moja miłość okazała sie koszmarem , bliska mi osoba to bestia, potwór ...który mimo tego , że zrobił żle dalej krzywdzi - bo słowa czasami krzywdzą bardziej niz gesty
Wiecie co Dziewczyny?Nasze Dzieci będą szczęśliwe,jeżeli MY będziemy szczęśliwe .Czas na Nas.Mnie się to powoli udaje.I życzę Wam wszystkim,żeby też nadszedł taki moment.Musimy tylko pamiętać,żeby Dzieciom nigdy zle nie mówić o ich ojcach.Bez względu na to,co o nich myślimy i wiemy.Dzieci potrzebują stabilizacji a tylko Ci,którzy ich wychowują mogą im to zapewnić.Nie uchronimy ich od popełniania błedów,nie ustrzeżemy przed złem świata i nie mamy gwarancji,że wychowamy na mądrych i uczciwych Ludzi.Możemy tylko robić swoje,ale bez złego mówienia o innych.Nawet walczyć z ich ojcami musimy tak,żeby krzywdy Dzieciom nie zrobić.Strasznie to trudne i skomplikowane.Nikt jednak nigdy Nam nie powiedział,że macierzyństwo jest proste.Moze być jednak mądre.Pozdrawiam Was wszystkie i jeszcze raz dziękuję za całe wsparcie,bo moje słoneczko świeci coraz bardziej.Tego Wam też życzę
odgrzewam temat.
Troszkę już z innej perspektywy.
Minął ponad rok.
Ojciec nie jest tematem rozmów. Zdematerializował się z życia dzieci.
Nigdy się pewnie nie dowiem dlaczego nie chce mieć z nimi kontaktów (poza bardzo formalnymi - ale tylko z córką).
I tak jak nad emocjami związanymi ze zdradą przeszłam - mam taką nadzieję zwycięsko to i to sobie poukładam w głowie.
Już nie chcę się zastanawiać dlaczego olał dzieci - chcę tę ostatnią kotwicę trzymającą mnie emocjonalnie w starym układzie wyrwać.
A więc po marynarsku powiem - KOTWICĘ RWIJ - i niech nasz domowy statek popłynie w krainę szczęścia s spokoju.
...bo dzieci widzą i rozumieją więcej niż nam się wydaje...
...bo dzieci biorą przykład...
...dbajmy o nasze dzieci, by ich jutro nie było powieleniem naszych błędów...
Szukam pomocy=porady dla faceta, którego ślubna poszła w tango i nie interesują jej własne dzieci. Nie będę się tu powtarzał z pełnym opisem swojego przypadku, niemniej bardzo niepokoi mnie fatalny stan psychiczny syna (18l). Moja jeszcze-małżonka jest tak pochłonięta swoim partnerem, że w ogóle nie zwraca uwagi na naszego syna, który jest zdany tylko na mnie. widzę jak zamyka się w sobie, wspomina coś o depresji o bezsensie życia.....ma do mnie pretensje że nie potrafię uratować jego świata a ja nie umiem mu pomóc - nie potafię. W sumie to całe zycie byłem bardziej przy nim niz zona, ale widze jak jest zazdrosny o swoja mame, ze nie gotuje mu juz obiadow, ze wieczory i weekendy spedza z gachem, ze sie nim nie interesuje. czasem staram sie ten koszmar obracac w zart i choc na chwile jest lepiej, ale wiem ze musze zaczac dzialac. - psycholog? psychiatra? jak odwrocic jego uwage? boje sie zeby nie uciekl w jakies glupstwa - wpajalem mu zasady, ale nie wiem na ile w tej sytuacji zadzialają. Tak mi go zal dzieci od ktorych odwracaja sie ojcowie maja znacznie latwiej - kobieta lepiej potrafi sie zorganizowac w domu. a my co? mozemy zamówic pizze, isc razem do restauracji, ale to nie zastapi domowego obiadu i atmosfery. mam jeszcze 8 letnia corke, ale nia jej matka interesuje sie bardziej, bo akceptuje gacha -zabiera ja ze soba spedzaja weekendy, niemniej tez jest smutna. jesli jest ze mna np. w wakacje, to widze jak z zazdrosia patrzy na pelne rodziny kolezanek i znajomych z ktorymi spedza czas - wieczorami wszystkie dzieci przytulaja sie swoich mam, a ona ma wtedy tylko mnie..
jak macie jakies rady dla mnie to piszcie bo ciezko mi sie polapac.
Kiedys w innych postach pisalem ze mi samemu jest ciexko, ale jak widze co sie dzieje z dziecmi to ogarnia mnie wsciekla bezsilnosc ze za fanaberie rodziców najbardziej cierpią ich dzieci -dedykuje to wszystkim zdradzaczom, dla ktorych liczy sie tylko ich wlasna przyjemnosc - oby poznali kiedys na wlasnej skorze choc czastke bolu którym obdarzyli swoich najblizszych....
Bądź prawdziwym ojcem !!! Kochaj, rozmawiaj, staraj się zrozumieć,
bądź z nimi, tłumacz, rozmawiaj o ich i swoich uczuciach, bądź nauczycielem życia, ochraniaj, nie wstydź się uczuć wobec nich.
Dziewczyny może tu napiszą ojciec jest tak samo ważny jak matka.
Nie jęcz Franc, dotychczasowego życia już nie zmienisz, ale swoją miłością możesz pomóc swoim dzieciom.
Cytat
a ja nie umiem mu pomóc - nie potafię.
Nie chcesz, proste. :niemoc Mnie dzieci dają siłę do życia do działania,
ty użalasz się nad sobą. Koniec z tym zrób porządek ze sobą.
I naucz się gotować może razem z synem
franc weź się do roboty
Zacznij gotować z dziecmi , czas z nimi spedzaj efektywnie
nie ma reguły jak cos robic
Czy rozmawiasz z dziecmi na temat co sie stało z Waszą rodziną ?
Nie żartem ale normalnie po dorosłemu
Nie można omijać trudnych tematów , czasem trzeba dziecko przycisnąc aby zechciało rozmawiac ( wiem z autopsji)
Nie wolno zostawiac nic na potem
Mama w domu jest ważna , ale dom to nie tylko mama to też Tato
jezeli jesteś wrażliwym człowiekiem wyczujesz bóle dzieci
jezeli ciągle dzieci widzą zagubionego ojca , smutnego same inne nie będą
Ona odbieraja nasze troski i smutki lepiej jak radar
żeby było normalnie to musimy być normalni my
musimy uporac się ze swoim bólem aby móc łagodzić ból dzieci
Psycholog wskazany , czasem dziecko powie obcemu wiecej niż swojemu rodzicowi
koledzy przyjaciele też moga pomoc
Moge Ci tylko powiedziec że ja z swoim dzieckiem rozmawiam dużo o tym co się dzieje co czuje
Nie są to latwe rozmowy , często dziecko jest niechętne ale trzeba próbowac
I postaraj się zwykłe codzienne czynności wykonywać z dziecmi
wtedy często opowiadają rzeczy o których zapytani wprost nie chcą rozmawiać
niestety sam musisz znaleźć złoty środek ...
możesz tez sam poradzic sie psychologa jak pomóc swoim dzieciom
Ten avatar bo z popiolu... W moim przypadku z bagna..
Wiemy, jak cholernie trudno jest dorosłemu człowiekowi odnaleźć się w tak radykalnie nowej sytuacji, więc to, że Twój syn czuje się opuszczony i zagubiony, jest niestety chyba zupełnie normalne...
To dobrze, że Ty masz z Nim kontakt, że z Tobą rozmawia, a nie dusi wszystkiego w sobie.
Jeśli On mówi o depresji i bezsensie życia, to chyba spróbowałabym psychologa (tylko czy syn będzie chciał...?), bo Jego wypowiedzi brzmią dla mnie, jak wołanie o pomoc lub przynajmniej wołanie o uwagę. Warto zrobić wszystko, żeby nie przegapić jakiejś sytuacji ekstremalnej. Nawet jeśli nie potrzebuje leków przeciwdepresyjnych (te mógłby wypisać psychiatra, ale kompetentny psycholog wychwyciłby taką potrzebę), to u psychologa będzie miał okazję się wygadać, wyrazić w bezpieczny sposób swoją wściekłość na matkę, może nawet na Ciebie...
Nim pewnie też mogą targać sprzeczne emocje - kocha i nienawidzi...
Poza tym, jak napisałeś, pewnie dobre byłoby odwrócenie uwagi - grupa rówieśników - nie wiem, czy On ma dobrych kumpli, pewnie mogłaby już w tym wieku pomóc dobra, mądra dziewczyna, ale trudno znaleźć taką na zawołanie , sport (może byście razem z synem pobiegali - osobiście polecam związane ze sportem endorfiny! np. pod hasłem "przebiegniemy razem maraton" - nie musi być od razu, jeśli nie jesteście w formie , w internecie są plany treningowe.
Nie wiem, jak Ty się trzymasz, ale na pewno Twój stan psychiczny też może mieć na Niego duży wpływ, więc może warto zacząć od siebie i... nawet samemu pójść do psychologa (być może dla Was obu nie byłby najlepszy psycholog-facet, ale pewna nie jestem). Warto by chyba było, żebyś Mu pokazał, że pomimo koszmaru, który Was spotkał i pomimo tego, że trudno Ci to znieść, że cierpisz, że pasudnie trudne emocje Cię dopadły - to dajesz radę!
Pokaż Synowi, że świat się nie skończył...
Że zaczyna się nowy rozdział, który może być naprawdę fascynujący!
I Ty będziesz dla Niego zawsze stanowił wsparcie, bo Ci na Nim bardzo zależy!
A gotowanie... To może zapiszcie się na jakieś prywatne korepetycje do jakiejś samotnej matki z interesującą córką - czego się nauczycie, to Wasze...
Możecie też poeksperymentować sami - myślę, że odpowiednie przepisy jakoś zespołowo będziemy Wam mogli podesłać.
Trzymajcie się!!!
dzięki za Wasz odzew, ale chyba nie do końca zostałem dobrze zrozumiany. problemem nie jest moja relacja z synem, ale jego reakcja na rzeczywistość. Przegadalismy juz niejeden wieczor i wydawalo mi sie, sie z ta nowa sytuacja oswoil - jaK pisalem potrafimy juz nawet czasem sobie z tego zartowac (tzw wisielczy humor). Spedzamy z soba tyle czasu na ile mozemy - on przeciez to juz mlody facet, ma grono znajomych spedzaja razem czas, chodza na imprezy itd. normalka..i najgorsze sa wlasnie niedziele, i to nie z powodu "obiadu" ugotowanego wspolnie, czy zjedzonego w knajpie, ale z powodu najzwyklejszego braku w tym czasie matki, czasem tez i siostry. wiem możemy biegać, pływać, jeździć na rowerze - robimy to czasem, ale tym nie zagłuszę jego wewnetrznej złosci na caly swiat. Złosci na swoich rodziców - na mnie tez - ze dlaczego nie potrafilem ocalic rodziny. Niby jest dorosły, ale ciężko mu czasem się pokapowac w tym wszystkim. a problem pojawil sie przypadkowo, pozedl do lekarza z bolem zoladka, robil badania itd. wszystko bylo ok. Poszedlem w koncu razem z nim, a lekarz mnie tylko dobil - chlopak jest strzepem nerwow i potrzebuje spokoju. dopiero wtedy dotarlo do mnie jak powazne to ma skutki.
Dlatego szukam pomocy tez tutaj. Lekarz stwierdzil ze z psychologiem uwazac, bo jeszcze sobie wmowi ze cos z min nie tak, jak bede go tam ciagnal. wlasnie wtedy po tej wizycie u lekarza powiedzial mi o tej depresji i calej reszcie - a ja tego wczesniej nie poznalem -no myslaem ze az tak zle z nim nie jest. czy jest jakis tato, ktory mial podobna sytuacje? jak mu pomoc? wiem ze najlepiej by bylo,aby poznal jakas dziewczyne -tzn ma kolezanki i przyjaciolki, ale mowil mi ze po moim przypadku on nigdy nie zwiaże się z zadną dziewczyną.....