Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Luiza3300:33:28
Julianaempat...01:41:28
heniek03:29:26
A-dam05:06:43
NowySzustek05:33:09

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NieSypiam
04.05.2024 20:06:38
NowySzustek pozdrawiam cie ziomeczku, dzięki za wszystko i oby ci się wiodło. Ja wyszedłem na prostą i wszystko u mnie dobrze (bez szona) Uśmiech Uśmiech Uśmiech

Matsmutny
03.05.2024 06:00:21
.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Zdradził i nie wie co dalejDrukuj

Zdradzona przez mężaWitajcie. Jesteśmy małżeństwem 5 lat, mamy syna 9 miesięcy. Od około 2 lat coś między nami gasło. Zaniepokoiło mnie, że mąż nie był o mnie zazdrosny. Poza tym ciągle siedział z głową w telefonie. Wiedziałam, że coś jest nie tak, ale nie przykładałam do tego wagi. Gorzej zrobiło się w tym roku. Siedziałam na macierzyńskim, w poplamionych bluzkach, utyta i bez makijażu. Mieszkamy w domu w lesie, byłam sama, bo mąż pracuje na 2,5 etatu i uważałam, że mi "wolno" się nie ogarniać. Doprowadzałam się do porządku tylko przy okazji niezbyt częstych wyjść. Ostatnio zauważyłam, że mąż jest inny. Pytałam co się dzieje, oczywiście nie chciał rozmawiać. Zaczęłam więc go szpiegować i odkryłam "koleżankę", 23 letnią chudą dziewczynkę z pracy. Zakochaną w nim po uszy. Pocałował ją po raz pierwszy 19 maja, gdy byliśmy wszyscy razem w restauracji, a ja w tym czasie prowadziłam wykład. Od tego czasu, według zeznań obojga, obściskiwali się na dyżurach. Nie mogę udowodnić nic wiecej, ale cieżko mi uwierzyć, ze dwoje dorosłych ludzi, mająć do dyspozycji trochę czasu i trochę prywatności, nie uprawia seksu. Sprawę ujawniłam 7 czerwca, po ich 3 wspólnych dyżurach. Urządziłam scenę, pojechałam porozmawiać z panienką do jej domu (ale na spokojnie), powiadomiłam teściową. Od tego czasu jest koszmar. Zostałam obarczona odpowiedzialnością za zachowanie męża, bo miałam "ciężki charakter", bo miałam pretensje, bo byłam ciągle z dzieckiem, bo siedziałam w domu, bo zabiłam w nim pasję i odcięłam od znajomych. Na tej fali wyrzutów sumienia, uznałam, że skoro sprawa si skończyła, to muszę się zmienić, prosić o szansę, Mąż, choć zadeklarował koniec tamtego związku, 3 dni temu na terapii powiedział, że nie wie, czy chce ratować małżeństwo i nie wie, czy nie powróci do tamtego związku. Bo "zdał sobie z czegoś sprawę". Generalnie do następnego spotkania z terapeutą ma się zadeklarować, ale ja już mam dość tego napięcia. On chodzi wkurzony, nie odzywa się, ciągle śpi, albo jest w pracy. Lub sprząta. Ogólnie unika mnie. Oczywiście oboje z panienką zadeklarowali przed kierowniczką, którą poinformowałam o sytuacji, że zakończyli romans i nie widzą potrzeby rozdzielenia ich w pracy. Ja już snuję plany jak ujawnić, że jednak nie skończyli ze sobą, co mnie zatruwa. Poza tym nie wiem, czy moje podejrzenia są słuszne. Jak zachować spokój? Muszę, przynajmniej do czasu następnej wizyty u terapeutki. Jakie dawać sobie szanse? Jak się zachowywać? W stresie mało jem, wiec sporo juz schudłam, byłam na zakupach, ogarnęłam się. Co teraz robić dalej? Pomóżcie!
3739
<
#1 | Deleted_User dnia 22.06.2016 20:40
Zachować spokój, zdobyć dowodu trwania romansu, napisać pozew i złożyć w sądzie. On nie wie co zrobić i szuka winnych poza sobą? Sorry, ale to żadna skrucha, żadne wyciągnięcie wniosków. Prędzej obarczenie Ciebie za romans i przygotowanie gruntu do dalszych zabaw.
Za dużo dzieckiem się zajmujesz? Pięknie, ale możesz na przekór przyznać mu rację i wręczyć malucha do indywidualnej obsługi przez tatusia. Będziesz miała czas dla siebie.
12997
<
#2 | Veela84 dnia 22.06.2016 20:43
Mam już całkiem sensowny plan jak zweryfikować jego wierność. Ale takie knucie jest dla mnie strasznie toksyczne.
7375
<
#3 | B40 dnia 22.06.2016 20:49
Czyli branża medyczna - czytaj wylęgarnia zdrad.
Pierwsze pytanie po co odsłoniłaś karty, liczyłaś że się przyzna? Prawda stara jak to forum - przyznają się do tego czemu nie mogą zaprzeczyć. Jeżeli chcesz coś ugrać od dziś stań się przeźroczysta, becz w poduszkę ile wlezie, nigdy przy nim.
Myślałaś że teściowa pomoże błąd. Dla nich to ukochany synek. Po tym co piszesz nawet gdy zobaczą dowody nie potwierdzą Twojej wersji - jak moja teściowa. Z przymrużeniem oka
Deklarować oni mogą przed każdym. Ilu z waszych mężow, żon zaklinało się na głowy dzieci?? Łapki w górę. Szeroki uśmiech
Zacznij snuć plany jak zebrać dowody a nie ich rozdzielać. Szeroki uśmiech
Chudnięcie, brak snu? Cóż u mnie facet ważący aktualnie 84 (spotrt itp, itd) rekord 59 waga "katalogowa" 76 kg.
Pomyśl o nowinkach technicznych. Jak wygląda sytuacja majątkowa. Czyli dom, mieszkanie, kredyty? W sumie napisz coś więcej. TY NIE MASZ DAWAĆ COBIE CZASU. Ty masz ten czas wykorzystać. A potem jak uznasz że warto możesz pozwolić mu zostać - nie zawsze warto.
3739
<
#4 | Deleted_User dnia 22.06.2016 20:49
Bez tego Twojego kniucia jest mniej wrażeń? Misiek sądzi, że wszystko mu wolno, a Ty łykniesz jak leci jego herezje. Możesz to zatrzymać .
3739
<
#5 | Deleted_User dnia 22.06.2016 20:49
A czego Ty chcesz?
Bo na razie masz w domu gbura, kłamcę i manipulanta. Chcesz z nim żyć dalej? To viel spass, ale tylko dla niego.
12997
<
#6 | Veela84 dnia 22.06.2016 20:56
Czego ja chcę? Żeby się ogarnął i żebyśmy zaczęli odbudowywać rodzinę. Ja go cholera kocham.
Sytuacja majątkowa? 2 kredyty hipoteczne. I on zarabia jakieś 4x więcej niż ja. Stąd zbieranie dowodów, jak rozwód, to tylko z jego winy.

Komentarz doklejony:
A plan na weryfikację wierności zawiera nowinki techniczne, a jakże Fajne
7375
<
#7 | B40 dnia 22.06.2016 21:06
Zacznij od dyktafon, programy szpiegujące, GPS. Później podanie na tacy detektywowi. Fajne

Masz pytania pisz na PW. Bardo dobre podejście. Podstawowe założenie odbudowywania rodziny - jego postawa. I najważniejsze - więcej nie mów że coś wiesz. A medycy cóż nie obraź się ale z informatyką raczej u nich ciężko.
3739
<
#8 | Deleted_User dnia 22.06.2016 21:13
Kobiety, jakie wy słodkie jesteście w tej swojej praktyczności:
-Ja go cholera kocham!
-Jak rozwód, to z jego winy!
Jak ja powiedziałam, że kocham, to kocham to dziś. Choć od rozstania mijają trzy lata.
Zrobił mi niezłe "kuku" , a jednak niczego nie chcę mu udowadniać, wprost przeciwnie: Jeśli dowiem się, że nie ma co jeść, to popędzę z pierogami, choć po mnie miał już chyba z tuzin babUśmiech
Ale do rzeczy:
Po co się pakowałaś w kredyty których nie możesz spłacić? Bo sąsiedzi mieli lepszy samochód niż Ty? Przecież musiałaś wiedzieć, że to może zniszczyć rodzinę.
On zarabia 4 razy więcej niż Ty... To się spręż! Zarabiaj 10 razy więcej od niego! Ja tak zrobiłam. I nie mam do niego żalu o nic więcej, niż tylko o to, że nie był mi wierny. A jak to działa na samoocenę! Jestem teraz najlepsza! I nie potrzebuję niczego, od nikogo i nigdy. Nawet nie wiesz, jak mi z tym dobrze.
Nawet faceci walą do mnie drzwiami i oknami... Bo jestem niezależną, samowystarczalną, wyjątkową i pewną siebie kobietą. Z nim nie wiedziałam, że tkwi we mnie taki potencjał. Wykorzystaj swój upadek i odbij się od dna. Naprawdę warto Uśmiech
7375
<
#9 | B40 dnia 22.06.2016 21:19
Z małym dzieckiem raczej ciężko Sybillo. Obstawiam że między małżónkami jest dość duża dysproporcja w pozycji zawodowej. Różnice w zraobkach nie wynikają raczej z czasu poświęconego pracy. Z przymrużeniem oka
3739
<
#10 | Deleted_User dnia 22.06.2016 21:26
No wiem betrayed... Chodzi o zasadę. Wierz mi, że zaznałam głodu, gdy z moją malutką córeczką uciekłam od męża. Myślisz, że to mnie złamało? Albo myslałam wtedy o rozwodzie z jego winy?
Fakt! Nie miałam komputera i dostępu do portalu "Zdrada". Może dlatego skupiłam się na tym, co dziecku dać jeść, a nie na tym, jak puścić z torbami kanalię.
12997
<
#11 | Veela84 dnia 22.06.2016 21:28
Sybilla, normalnie powiedziałabym tak samo jak Ty. Ale teraz jestem w dołku, z niemowlęciem przy cycku i raczej czarne myśli mam. A kredyty są hipoteczne, w sensie, że na dom. Alternatywy nie było. Poza tym nie zakładałam, że się rozwiedziemy. To na pewno nie pomaga, ale nie mieliśmy nigdy problemów z ich spłacaniem. A z zarabianiem to się sprężę, na razie był plan, że nie ryzykuję, bo ma być etat i dziecko.
Betrayed40 a po co się daje detektywowi na tacy? Ach i mój medyk bardzo dobrze się zna na informatyce, niestety.

Komentarz doklejony:
Widzę dziewczynki, że nie próżnujecie.
Dysproporcja w zarobkach polega na ilości godzin w pracy, bo zawód mamy ten sam.
7375
<
#12 | B40 dnia 22.06.2016 21:34
Sybillo chodziło mi o to zarabianie 10 razy więcej Z przymrużeniem oka W tej branzy sprężanie niewiele pomaga, na nadgodziny z takim maluchem też sobie nie pozwoli. Wiem małżonka jest z tej branży Fajne
Autorka pewnie też pan obstawiam ktoś wyżej postawiony - ordynator???

Akurat z Twojej historii S trochę wyłowiłem Z przymrużeniem oka I wydaje mi się że było to trochę łatwiejsze.
3739
<
#13 | Deleted_User dnia 22.06.2016 21:35
Dowody dla detektywa z powodu sądów i przepisów prawa.
12997
<
#14 | Veela84 dnia 22.06.2016 21:42
Wybacz Betrayed40, wzięłam Cię za kobietę.
Apologises, to z własnymi dowodami do sądu nie można?
3739
<
#15 | Deleted_User dnia 22.06.2016 21:42
Veela... Priorytety! Teraz Ty i dziecko, później reszta świata. Jeśli nie czujesz się na silach, nie wywołuj "scen", ogarnij się i uspokój. Chowaj maleństwo... Każdego dnia będzie silniejsze i większe: To Twój cel.
Na mój gust odpuść sobie...Facet to tylko facet.. Nigdy, żadnej kobiecie nie był tak do końca potrzebny. Chyba, że sama dała sobie to wmówić.
To nie ten czas teraz, abyś robiła porządek w swoim życiu. Ja tak zrobiłam i wiem, że to nie dobry pomysł. Bądź jak wojownik: spokojna, przyczajona, gotowa na wszystko. Najważniejsze, to miej rozum i nim się kieruj. Na wszystko przyjdzie odpowiedni czas.
7375
<
#16 | B40 dnia 22.06.2016 21:42
Veela poto że, usługi detektywa są dość drobie średnio ok 5000 PLN za tydzień pracy. Może się zdarzyć że w tym czasie gdy go wynajmiesz kochanica wyjedzie na wesele do rodziny, lub nic się nie wydarzy. Mając pełną wiedzę podajesz detektywowi gdzie kiedy w jakich godzinach. Proste jak drut.
Cyt:

Cytat


Ach i mój medyk bardzo dobrze się zna na informatyce, niestety.

Napisz jednak na PW - ja też Z przymrużeniem oka

Komentarz doklejony:
Sybilla święte słowa (ostatnie 2 zdania), Veela nie masz czasu na czytanie poczytaj chociaż cytaty - "Sztuka Wojny" Sung Tzu.
3739
<
#17 | Deleted_User dnia 22.06.2016 21:47
Detektywa nie pytają o pochodzenie dowodów. Ciebie zapytają i spróbują podważyć. Tzw prawo o"owocach zatrutego drzewa" . I za B40 ,koszta samego detektywa będą dużo mniejsze.
3739
<
#18 | Deleted_User dnia 22.06.2016 21:49
Betrayed! Pochlebia mi, że coś z mojej historii wyłowiłeś. Tylko ja niczego naprawdę o sobie nie napisałam, bo dla wielu byłaby to historia nie do zniesienia. Jeśli ktoś miał łatwiej...To nie wiem kto ma prawo pisać, że było mu trudno. Oszczędzam ludzi betrayed... Dlatego nie piszę o sobie prawie nic.
7375
<
#19 | B40 dnia 22.06.2016 21:53
Pisałaś w postach do innych userów. Jestem tu już jakiś czas, kilku wiarołomnych pomogłem namierzyć. Mam do tego oko. Fajne
Każdy z nas czytając historię ma już jakiś obraz. :niemoc
3739
<
#20 | Deleted_User dnia 22.06.2016 21:53
No i parsknąłem śmiechem. Dla każdego jego własna historia jest najważniejsza i najtrudniejsza, przynajmniej gdy się właśnie dzieje. Ale śmieję się z życzliwości. Po czasie co strasznie wyglądało zmienia siłę oddziaływania.
3739
<
#21 | Deleted_User dnia 22.06.2016 21:57
To takich własnie userów miałeś na myśli betrayed? Uśmiech Bo jeśli tak, to równie mocno mnie rozśmieszają swoją niewiedzą i indolencją. Nie ma to jak myśleć, że się wie wszystko Uśmiech Uśmiech Uśmiech
7375
<
#22 | B40 dnia 22.06.2016 22:34
Widzisz Sybillo mnie oni nie rozśmieszają (ci o wysokim poziomie niewiedzy i indolencji).
Żyją w niewiedzy, w nieświadomości. Czasami tą wiedzę tą świadomość wypierają na siłę. Dlatego czasami próbujemy pomóc znaleźć drogę. Czasami bo... bo czasami radzimy obiektywnie a czasami przez pryzmat jedynie swoich doświadczeń i jedynie swoich decyzji.
Są osoby przeciwnicy dawana szansy, są tacy jak ja którzy uważają że warto Wiadomo ważny jest całokształt, cały obraz zdrady. A czy warto?
Każdy sam musi sobie na to odpowiedzieć.

Cyt:

Cytat


To takich własnie userów miałeś na myśli betrayed?


czyli jakich? Chodzi o przedmówcę, czy takich którym trzeba pomóc zebrać dowody, czy może autorkę.
3739
<
#23 | Deleted_User dnia 22.06.2016 22:56
Betrayed... Smiał się ktoś wcześniej, kogoś bawiło coś, o czym nie ma zielonego nawet pojęcia. Czy chodzi o mnie, czy o autorkę, czy Stanisława Lema... To nie ma znaczenia. Trzeba wiedzieć, kiedy się śmiać. Tylko idiota śmieje się wtedy, gdy inni zastanawiają się komu jest do śmiechu.
Co do doradzania przez pryzmat jedynie swoich doświadczeń i jedynie swoich decyzji...
A przez pryzmat czyich mamy doradzać? Ja przez pryzmat Twoich, a Ty moich?
Każdy z nas wie to, czego nauczyło go życie. Każdy odebrał własne "cięgi" i każdy wie swoje. Jeśli wszyscy mielibyśmy takie same doświadczenia (pomijam, że są podobne), to można by portal "Zdrada" zamknąć na kilku stronach. Wszystko zostało powiedziane i już, nic więcej nie ma do napisania.
Fajnie jest, jeśli podejmuje się dyskusję, bo wiadomo... Każdy ma coś do dodania. Sama czasami wdaje się w dyskusję, choć powiedziałam sobie, że będę tego unikać. Jednak czasami nie mam ochoty tu wchodzić przez tygodnie, bo nie ma tu dyskusji tylko durne wyśmiewanie i poniżanie. Czasem jest to uzasadnione, widzę to... Dla takiego "wpisowego" nie ma innej drogi, niż go sprowadzić na ziemię; otworzyć mu oczy. Tylko ja nie jestem jednym z nich. Ja nie szukam wsparcia, bo go nie potrzebuję. Nie jestem userem, ale też nie jestem szukającą wsparcia. Komuś coś się pozajączkowało.
6755
<
#24 | Yorik dnia 23.06.2016 03:31
Veela, też myślę, że wojna nie jest Ci do niczego potrzebna. To nie rozwiąże Twojego problemu tylko go zwiększy;
U Ciebie strategia przywalenia, to koniec wszystkiego bo chyba jednak zawaliłaś sporo; ta laska to ucieczka od Ciebie i nie chodzi o poplamione bluzki i brak makijaży, choc z fleją kiepsko sie facetowi żyje; Są kobiety czyste i brudasy, niezależnie od tego co robią. Co to znaczy wolno się nie ogarniać ? Ogarniasz się tylko wtedy, gdy musisz ? na pokaz ? Moze Ty bałaganiara jesteś, skoro facet sprząta bo go cholera bierze;
Czy aby nie było tak, że pierwsza się od niego odwróciłaś ?
Uważałaś, że jak go już raz złapałaś to nie ucieknie?
Uważałaś, że o uczucia nie trzeba dbać, że biorą się z powietrza; sporo kobiet tak myśli niestety;
Nie miałaś świadomości, że facet pracując na 2,5 etatu z innymi jest 2x częściej niz z Toba? w takich sytuacjach czas ze soba trzeba wykorzystywac bardzo intensywnie i miło, żeby zrównoważyć brak czasu dla siebie;
Małżeństwo jest wyrokiem skazujacym ludzi na siebie na całę życie, więc nie trzeba się starać ? Jak widać nie.

Jest jeszcze możliwość, że facet nie dorósł do założenia rodziny; nie takie życie sobie wyobrażał; myślał, że to będzie sama bajka, a bajki nie bez powodu kończą się przeważnie na zaślubinach, potem jest juz tylko- żyli długo i szczęśliwie; choc i jedno i drugie często jest wierutnym kłamstwem;
12997
<
#25 | Veela84 dnia 23.06.2016 11:17
York, dziękuję za ten głos. Dał mi sporo do myślenia i na pewno jest w nim dużo prawdy.
Nie zawsze byłam taka rozwłóczoła. Wcześniej, przed dzieckiem, byłam łaską w szpilce, aktywną zawodowo i atrakcyjną. I w czystym małym mieszkanku. Teraz wylądowałam w wielkim domu, gdzie fizycznie nie jestem w stanie ogarnąć wszystkiego. Naprawdę. Ale rozumiem, że z jego punktu widzenia, choćby rozumem to ogarniał, to sercem będzie czuł inaczej.
Jednak jeśli chodzi o pielęgnowanie związku, to raczej ja byłam stroną aktywną. Chociaż... nie wiem, bo mój mąż nigdy nie chciał rozmawiać. Zawsze odpuszczał. Oddalał od siebie problemy, decyzyjność, rozmowy. Więc pracowałabym nad sobą wcześniej, gdybym wiedziała, co dla niego jest problemem.

Komentarz doklejony:
Wybaczcie literówki, autokorekta w telefonie płata mi figle.
3739
<
#26 | Deleted_User dnia 23.06.2016 12:21
Zdrada nie zawsze, ale dość często bywa wisienką na torcie problemów. Masz trochę zapatrzonego na swoje ego lekkoducha. Łatwo jego egoizm do niego nie dotrze. Nie mówię, że nie ma szans, po prostu zajmie czasu i nerwów. Ciągnęłaś też wasz związek za obydwoje. Gdy zaczęłaś po dziecku padać, mąż poszukał uwagi gdzie indziej. Warto chyba się zastanowić na ile tak jednostronnie można pociągnąć.
Chodzicie na terapię, o ile dobrze zrozumiałem. Sporo rzeczy jeszcze wyjdzie. Np Twoja dotychczasowa przewaga zabiera mężowi coś istotnego, poczucie wartości jako mężczyzny. Niby prozaiczne, ale nie każdy radzi sobie ze swoimi kompleksami. Wyjdzie też umiejętność komunikacji, zarówno mówienia jak i słuchania.

Komentarz doklejony:
Dlaczego uciekłaś się do skargi u teściowej? Ma jakiś wpływ na synka?
12997
<
#27 | Veela84 dnia 23.06.2016 13:48
Apologises, oczywiście masz rację.
Poskarżyłam się teściowej, bo ma jakiś wpływ na syna. Nie są od siebie uzależnieni, ale ona jest jakby jego "sumieniem".
Już słyszałam, że o wszystkim decydowałam. Tak naprawdę nie o wszystkim, bo ciągnie się sporo niezałatwionych spraw. I to ważnych, typu agresywny pies w domu, kupno samochodu, wybór żłobka. Moj mąż jest nie decyzyjny, te sprawy ciągną się dobry rok. Potrafił zdecydować o tym, że potrzebuje nowej wieży za to.
11174
<
#28 | ofiarra dnia 23.06.2016 14:25
Vella, nawet jeżeli Twój małżonek już się w końcu zadeklaruje, że chce zostać, to czy Ty chciałabyś nadal być z facetem, któremu zwisa to, że zostawi z Tobą własnego SYNA, który ucieka od trudnych spraw i nie potrafi uczciwie powiedzieć, że oddala się od Ciebie? Taki typowy piotruś pan. Piotrusia pana i terapia nie zmieni, niestety.
Mi to się naprawdę w głowie nie mieści, jak można nawet zastanawiać się nad tym, żeby zostawić żonę z tak małym synkiem bez tłumaczenia, bez jakiś konkretnych powodów. W ogóle jaki on ma kontakt z tym dzieckiem? Myślałam, że faceci są dumni, jeżeli zostają ojcami.
Porażka.
3739
<
#29 | Deleted_User dnia 23.06.2016 14:33
Kolorowo z teściową mieć nie będziesz. Macie chyba podobne charaktery, sposób patrzenia na życie i wymagania. Dwie kobiety podobne i równie ważne w życiu faceta. Z reguły matka powinna odpuścić, by pozwolić dziecku na samodzielność. Nie o uzależnienie od matki tu chodzi, a o model jego rodziny. Gdy się dokładniej przyjrzysz, to część waszych problemów będzie przeniesieniem tamtych układów. Z ciekawostek, nawet jego wybór Ciebie za partnerkę nie jest przypadkiem. Tak jak dobrze znał swoją matkę, tak łatwo zaakceptował Ciebie. Teraz go uwiera.
Znaczną część swojego życia spędził pod jej kuratelą. Miał się uczyć, zdobyć zawód, pozycję. Z części zwykłych problemów był zwolniony i stąd kłopoty. Teraz ma ponad trzydzieści lat? Późno by nauczyć się odpowiedzialności za siebie i uczucia bliskich.

Komentarz doklejony:
Jest parę płaszczyzn waszych problemów. Pewno i swoją działkę w tym też masz. Nic nie dzieje się bez powodu.
Zwróć uwagę na przytoczony wyżej syndrom Piotrusia Pana, blisko Twojego męża.
12997
<
#30 | Veela84 dnia 23.06.2016 15:57
Absolutnie macie obydwie rację. Z resztą każde z nas powtarza model swojej rodziny. Ja wybuchowa, on ucieka. Jego rodzice rozwiedli się, gdy on miał 3 lata. Mama organizowała mu życie jak był dzieckim. Ale odkąd wszedł w dorosłość, to mama mu się nie miesza.
On ma jeszcze jedno dziecko. Taka nastoletnia wpadka. Nie utrzymują kontaktów, stracił prawa rodzicielskie. Więc jeśli chodzi o dzieci, to kawał skurwysyna jest.
Ja nie chcę, żeby był idealny. Chcę, żeby chciał pracować nad naszym związkiem.
6755
<
#31 | Yorik dnia 23.06.2016 16:36

Cytat

Jego rodzice rozwiedli się, gdy on miał 3 lata.

Historia lubi się kołem toczyć, jeśli jeszcze tego nie wiesz to się dowiesz.
3739
<
#32 | Deleted_User dnia 23.06.2016 16:41
To się ma prawo nie udać. Nad związkiem musi on chcieć popracować, nie Ty. Dlatego danie szansy w stylu B40 jest najbardziej sensowne. Pozwolić mu ponieść koszty jego zachowania i pozwolić mu podjąć decyzję. Każdy ma szansę się zmienić. Jednym przychodzi łatwiej popracować nad sobą, innym z oporami, jeszcze inni są niereformowalni. Mogę tylko wyrazić swoją opinię na jego temat, ma chłop spore zaburzenia, niezdrowe podejście do życia. Nie mnie wydawać diagnozę, a psychiatrze. Dla mnie blisko mu do Piotrusia Pana. Można to leczyć, ale całkowicie pozbyć się nie da. Ten typ tak ma. Przyjdzie Ci się pogodzić z takim faktem, albo zostać męczennicą.
Skupiłem się na jednym Twoim wyrażeniu -" nie jest o mnie zazdrosny" . Zazdrość jest fajna odpowiednio dawkowana, ale może być też chora. Tak samo jak mierzenie siły uczucia za pomocą zazdrości. Zainteresowanie itd wydaje mi się bardziej ok, niż sama zazdrość. Taka jazda stale na wysokich obrotach?

Komentarz doklejony:
Jest tutaj fajny artykuł, o Tobie i sytuacji w jakiej jesteś - " zły chłopiec, nie mogę się z nim rozstać, a powinnam" . Warto przeczytać.
12997
<
#33 | Veela84 dnia 23.06.2016 17:06
Apologises, Ty też jesteś mężczyzna? Uśmiech Przepraszam, nie załapałam Uśmiech
3739
<
#34 | Deleted_User dnia 23.06.2016 17:08
Czy to takie ważne? Z przymrużeniem oka
12997
<
#35 | Veela84 dnia 23.06.2016 20:20
Ważne, bo po pierwsze można się zwracać w prawidłowej formie. A po drugie dlatego, że męski i damski punkt widzenia są zapewne różne.

Komentarz doklejony:
Nie mogę znaleźć tego artykułu, który polecałeś
7375
<
#36 | B40 dnia 23.06.2016 20:26
No to napisałaś coś więcej. Teraz pytania (retoryczne) skoro nie interesował się pierwszym dzieckiem myślisz że wasze wspólne będzie dla jego planów?
Podstawowa zasada, można dać szansę - warunek zdrajca musi ją wyżebrać. Dosłownie wyprosić, wybłagać. Coś otrzymane at hoc jest niedoceniane. Szansy tak się nie daje. Łaskę się okazuje. Kolejna zasada łaskę okazujesz pokonanemu. Ktoś w pełni sił odbierze to jako słabość.
Czytam widzę, chcesz walczyć bo go kochasz. To on ma mieć świadomość że kocha ciebie i musi mieć świadomość co straci.
Z doświadczenia z forum "wygrali" ci którzy byli lepiej przygotowanie. Ci uciekający z domu, OK wygrali siebie zaczynając wszystko od nowa.
Och Yoriku, zapomniałeś jak to jest mieć małe dziecko na głowie? Ja pamiętam posiłek potrafiłem jeść o 1: 00 lub wcale. Dziewczyna jest ok 16 h/dobę sama z dzieckiem ma czas jeszcze dbać o dom? OK ja mam czas tyle że moje mają 6 i 11. Nie 5 m-cy. Druga sprawa jak wracałem do domu zajmowałem się dziećmi, zona mogła z czystym sumieniem pójść nawet na zakupy, "do ludzi". Sorry nie przemawia to do mnie. Zajęła się dzieckiem bo gdyby nie ona pewnie nikt by się nie zajął. Jaki Piotruś Pan jest do dzieci wiadomo.
Trzecia, to do Ciebie Weela - o miłość się nie prosi a łaskę się okazuje.

Kolejne pytanie pisałaś o miszkanku czyje było jego, Twoje? Co się z nim stało. Kolejne własność domu na kogo stoi dom lub inaczej kto jest właścicielem gruntu. Pamiętaj on może wybrać nie po Twojej myśli (wybór - to jakieś chore określenie) ma mieć możliwość skorzystania z łaski. I sorry do przedmówców. Tak jestem zwolennikiem dania szansy. I tak jestem zwolennikiem wojny, a właściwie wyroku na tym kto nie chce jej otrzymać. Ze słabymi się nie negocjuje.
3739
<
#37 | Deleted_User dnia 23.06.2016 20:51
Amor- kobieta Z przymrużeniem oka

Cytat

Chcę, żeby chciał pracować nad naszym związkiem.

Nawet jeśli spełni tą Twoją zachciankę, to co Ci to da, jeśli to nie wychodzi od niego, tylko od Ciebie?

Ja jestem osobą, która dała szansę zdrajcy i której udało się uratować związek. I w moim odczuciu, kiedy czytam Twoje wpisy, odnoszę wrażenie, że idziesz ku przepaści. Odbudowanie związku było możliwe tylko i wyłącznie dzięki głębokiemu wzajemnemu wsłuchaniu się i ogromnej pracy nad samym sobą. Nie masz siły i władzy, aby mieniać innych (można ich co najwyżej niewolić).Zrobić możesz tylko jedno-zmienić samą siebie. Tylko Twoja wewnętrzna zmiana, jest w stanie wymusić zmianę działania innych. To jednak musi być głęboka i szczera zmiana. W przeciwnym razie ugrzęźniesz w złości, żalu, roszczeniach, pretensjach i poczuciu przegranej (tudzież w robieniu partnerowi złośliwości i utrudnianiu życia)
3739
<
#38 | Deleted_User dnia 23.06.2016 20:55
Artykuł znajdziesz przez wyszukiwarkę portalową. Wpisz zły chłopiec, wyskoczy nie znaleziono i opcje dodatkowe, zaznacz artykuły i masz.
12997
<
#39 | Veela84 dnia 23.06.2016 23:48
Macie rację. Macie cholerną rację.
B40 mieszkanko kredyt hipoteczny na oboje, zaciągnięty przed zawarciem małżeństwa. Obecnie wynajmowane komuś. Teraz dom, kredyt hipoteczny, na oboje.
Skupię się na razie na weryfikacji wierności. Przczaję się i skupię na rozwoju osobistym. Co mi to dało? Na co jeszcze mnie stać? Co mogę zyskać dla siebie? Odbudowuję laskę, którą byłam. I co moi drodzy dobrze mi idzie.
Wyrachowana zimna suka. Choć w kontakcie z mężem jakby do rany przyłóż.
3739
<
#40 | Deleted_User dnia 23.06.2016 23:56
Bądź człowiekiem, kobietą świadomą swoich wad, zalet, celów, marzeń ,potrzeb i uczuć. Zimna suka to nic nieznacząca poza. Doświadczenie zdrady potrafi skrzywić, a po co?
Możesz nie okazywać słabości komuś kto nie doceni Twoich uczuć. Tylko tyle. Zemsta czy wyrównywanie rachunków mają dość krótkie nogi:_jezyk. Choć nie powiem, są kuszące.
12997
<
#41 | Veela84 dnia 24.06.2016 09:14
Oooo bardzo kuszące, ale muszę zachować zimną krew. Ostatnio nie wytrzymałam, musiałam się mu wygadać, bo po prostu wykipiało ze mnie. Tym razem będę mądrzejsza. Terapeutka mi powiedziała, że nie mam wpływu na zachowanie męża, że muszę czekać na decyzję. Do tego się w miarę stosuję. Oprócz różnych, niegroźnych sztuczek, typu posprzątany dom, ładna sukienka, zdjęcie z niego części obowiązków, jak choćby zaprowadzenie samochodu do mechanika.
Czy to, co piszę, brzmi sensownie?
6755
<
#42 | Yorik dnia 24.06.2016 11:45
Masz do wyboru, zaszachować go, zmusić, żeby z Tobą był na podstawie korzyści i strat lub swoją postawą sprawić, żeby zechciał z Tobą być, ale nie kosztem Ciebie;
Nie możesz go za to nagradzać; wręcz przeciwnie; pokazać, że nie jest niezbędny, że sporo stracił; nie narzucaj się; spróbuj mieć swój fajny świat do którego na razie nie ma wstępu; Tylko jak Ty to zrobisz, jak rzadko się widzicie ?

Ale najpierw porządnie zastanów się, czy Ci się to teraz opłaca, może na jakiś czas ?; czy chcesz mieć faceta, który nie zawalczy o was gdy robi się źle, tylko ucieknie, jak będzie okazja nie licząc się z niczym; Jak będzie dobrze to będzie ok, jak źle, to nie będziesz mogła na niego liczyć; To chyba wiesz; Już teraz możesz liczyć tylko na siebie; kiedyś musiałaś się tego dowiedzieć.
12997
<
#43 | Veela84 dnia 24.06.2016 11:58
Yorik, tak się mniej więcej staram. Postawą pokazać, że warto podjąć wysiłek. Nie czepiam się, jestem łagodna, organizuję sobie czas, żeby nie siedzieć w domu. Poradź co jeszcze?
3739
<
#44 | Deleted_User dnia 24.06.2016 12:07
Możesz pokazać mu co traci, trzymać trochę z dala od swojego świata. Trochę jak z flirtem. Zachęcić i nic więcej. Starać się możesz dla siebie i dziecka. Organizacja czasu dla was, drobne i większe przyjemności dla was, odbuduj też swoje przyjaźnie i znajomości. Im bardziej będzie barwny świat wokół Ciebie, Ty będziesz silniejsza. Nie bój się, trzeba być kompletnym ślepcem, by nie widzieć szczęśliwej kobiety. Tylko jeden warunek, rób to dla siebie i dziecka. Nie kiecki pod niego, a dla swojego samopoczucia.
12997
<
#45 | Veela84 dnia 24.06.2016 12:47
Na Was by to podziałało? Nie mówię o nawróceniu się na małżeństwo, ale o refleksji nad własnym zachowaniem.
6755
<
#46 | Yorik dnia 24.06.2016 12:56
Słabość i szarpanina odpycha, siła i szczęście przyciąga;...tych słabych szczególnieZ przymrużeniem oka
3739
<
#47 | Deleted_User dnia 24.06.2016 13:11
Na ulicy obejrzę się za ładną babką, ale uśmiechnę do takiej, która odwzajemni uśmiech. Marudy i smutasy się omija.
Drugą stroną takiego postępowania jest wiara w siebie. Nawet w związku nie żyjesz tylko dla męża. Najpierw dla siebie, jeśli kocha to akceptuje taką jaką jesteś. Nawet w zmęczoną w zafajdanej bluzce. Nie pozę na jego użytek.
12997
<
#48 | Veela84 dnia 24.06.2016 16:36
Racja. Tak.
Macie rację.
Trochę muszę to sobie wmawiać, ale tak jest.

Komentarz doklejony:
Racja. Tak.
Macie rację.
Trochę muszę to sobie wmawiać, ale tak jest.

Komentarz doklejony:
Racja. Tak.
Macie rację.
Trochę muszę to sobie wmawiać, ale tak jest.
6755
<
#49 | Yorik dnia 24.06.2016 16:56
Proszę się w klikanie nie bawić; mam nadzieję, że to nie jest jakiś tik koniczyny górnej ? Szeroki uśmiech
3739
<
#50 | Deleted_User dnia 24.06.2016 20:15

Cytat

Nie mówię o nawróceniu się na małżeństwo, ale o refleksji nad własnym zachowaniem.

To nie on potrzebuje tej refleksji nad własnym zachowaniem, a Ty. On już wybrał, on już zdecydował. Coś się skończyło. Upłynęło bezpowrotnie, bo nie było dobre. Nigdy już nie będzie tego co było. Musisz to przyjąć do wiadomości, że zdrada kończy związek bezpowrotnie. I wyciągnąć wnioski, dla siebie, na przyszłość. Niezależnie od tego, czy z nim, czy z kimś innym będziesz budowała kolejny.

Komentarz doklejony:
Jeśli on podejmuje decyzje, to znaczy, że się waha. I w jedną i w drugą stronę.
6755
<
#51 | Yorik dnia 24.06.2016 22:40
Veela84, możesz napisać ile się znacie i jak go namówiłaś na małżeństwo?
Na podstawie jakich kryteriów go wybrałaś?; istotnych ?
5 lat małżeństwa, po 3 już przestało coś grać ? A kiedykolwiek grało, czy wypełniacze życie zajmowały?
Ile czasu tak naprawdę byliście ze sobą; Co was łaczyło ? Wspólne dorabianie się, ustawienie ?
Jakie były wasze priorytety życiowe ? Te same ? Wspólne czy oddzielne ?

Jest sporo przypadków, że ludzie gdzieś gnają tylko sami nie wiedzą po co i gdzie; to może być np. budowa domu, którą oboje żyją i myślą, że jak już go postawią to wszystkie problemy się samoistnie skończą.
Nie zauważają, że cel do którego gonią stał się ważniejszy niż wszystko inne, co po drodze gubią, często bezpowrotnie;
Gdy już zbudują ten dom okazuje się, że tak naprawdę był niepotrzebny, bo w ciasnym mieszkanku byli przynajmniej ze sobą;
Większa przestrzeń się oczywiście przydaje; bo można się dalej komfortowo omijać; bycie ze sobą nie sprawia już żadnej przyjemności, a wręcz irytuje;
Nauczyć się życ oddzielnie i przeszłością, bardzo łatwo, nawet wygodnie;
Gdy ktoś już próbuje zapchać powstała lukę samotności, dużo łatwiej z kimś innym; gdy odkładanych żali i pretensji nie ma.
12997
<
#52 | Veela84 dnia 24.06.2016 23:28
Yorik, połączyła nas wspólna pasja, ten sam zawód. Znaliśmy się z forum na ten temat, potem relacja przeniosła się na grunt prywatny. Dobry rok lub dłużej byliśmy na stopie kolezenskiej. I nagle bum! Ja zakończyłam poprzedni związek, on WAHAŁ SIĘ ze dwa miesiące (tez był w zwiazku). Wszystko było super, podrozowalismy, sporo zarabialismy, kupiliśmy pierwsze mieszkanie na kredyt. Aż ja straciłam prace. I stwierdziłam, że mam już dość pogotowia i idę do biura. Bo etat, bo dziecko, bo w międzyczasie skończyłam drugie studia i chciałam rozwijać się w innym kierunku. I chyba tu się zaczęło psuć. Bo już nie byłam tą, co ogarnia wypadki pociągów, bo już nie ratował ludzi z pożarów, bo już nie nosiłam tych fikuśnych wdzianek.
Zareczylismy się szybko, bo gdzieś się po pijaku oświadczył. Ślub był po 2 latach od zaręczyn. Mieliśmy lecieć na Hawaje się pobrać, ale okazało się, że to sporo organizowania ad hoc na miejscu, wiec zorganizowaliśmy skromny ślub w knajpie, która była najbliżej naszego domu.
3739
<
#53 | Deleted_User dnia 25.06.2016 00:07
Słońce, Ty nie widzisz żadnych analogii jego wahań teraźniejszych i tych z początku waszego związku?
12997
<
#54 | Veela84 dnia 25.06.2016 01:06
Apologises widzę. Jasne, że widzę.
12173
<
#55 | jagodalesna dnia 25.06.2016 01:40
Twój mąż właśnie wybiera osobę, ktòra zagwarantuje mu kolorowe i ciekawe życie. Taka kalkulacja i podczas poprzedniego związku i teraz. Stąd te wahania. Licytacja trwa. Kto popłynie i przeinwestuje?
6755
<
#56 | Yorik dnia 25.06.2016 04:37
Veela,

Cytat

Dobry rok lub dłużej byliśmy na stopie kolezenskiej. I nagle bum! Ja zakończyłam poprzedni związek, on WAHAŁ SIĘ ze dwa miesiące (tez był w zwiazku).

To Ty zakończyłaś poprzedni związek dla niego czy on dla Ciebie ?

Cytat

Zareczylismy się szybko, bo gdzieś się po pijaku oświadczył. Ślub był po 2 latach od zaręczyn.

Gdyby mi się coś tak głupiego po pijaku wymknęło, też głupio by mi było się wycofać nie mając nikogo lepszego na oku Z przymrużeniem oka

Cytat

Mieliśmy lecieć na Hawaje się pobrać, ale okazało się, że to sporo organizowania ad hoc na miejscu, wiec zorganizowaliśmy skromny ślub w knajpie, która była najbliżej naszego domu.

Może wciąż chce realizować marzenia, które z Tobą się skończyły ?
Uziemiłaś goZ przymrużeniem oka
3739
<
#57 | Deleted_User dnia 25.06.2016 06:26
Jest jeden skutek uboczny "terapii" ,o której pisaliśmy. Gdy już podciągniesz swoje poczucie wartości, staniesz się uśmiechniętą i niezależną kobietą, zaczną działać proste mechanizmy, a facet dla którego chciałaś się zmieniać okaże się nieważny. Ważne będzie co sobą reprezentuje.
Dziewczyny, kobiety w różnym wieku łapią się na sztuczki takich gamoni gdy mają gorszy etap, gdy są zakompleksione, gdy nie mają pomysłu na swoje życie. Za chwilę uwagi podejmują decyzje na wiele lat. Za słowa, za parę gestów.
Nie jesteś bez wyjścia. Możesz skupić się na sobie, na dziecku. Możesz pokazać mu swój lepszy świat, siłę. Prawdopodobnie poleci jak ćma do ognia za Tobą, gdy poczuje z Twojej strony odrzucenie. Tyle, że może się okazać dla Ciebie małym, niepotrzebnym gnojkiem. Czego Ci serdecznie życzę, bo ludzie pokroju Twojego męża nieustannie potrzebują emocji, adrenaliny i regulowanej smyczy.
12173
<
#58 | jagodalesna dnia 25.06.2016 08:17
Dałaś mu uwagę, poczucie wyjątkowości a później... Szarą rzeczywistość. Szybko zrezygnował ze swojego pierwszego dziecka, dlaczego drugie miałoby stanowić dla niego wartość? Zmieniaj swoje życie dla siebie i dziecka a później się zastanowisz czy chcesz miec rownież jego w stadzie:-)

Komentarz doklejony:
Fajnie jest z kimś realizować najbardziej szalone pomysły, ale dobrze byłoby aby ta sama osoba zapewniała pomoc i wsparcie np. przy "projekcie dziecko":-) Myślę, że dla Twojego męża "projekt dobra zabawa" ma wyższy priorytet.
12997
<
#59 | Veela84 dnia 25.06.2016 15:39
Yorik ja skończyłam poprzedni związek dla niego. On skończył dla mnie. Bo "byliśmy ze soba". Ja byłam uczciwa wobec poprzedniego partnera, on nie chciał ryzykować, jakby nam nie wyszło. Asekurant.
My razem realizowaliśmy marzenia. Chodziliśmy po górach Kaukazu, grzaliśmy tyłki w tropikalnych, imprezowaliśmy, jeździliśmy na festiwale, realizowaliśmy się w łóżku, szkoliliśmy się, skończyliśmy razem studia podyplomowe. Ale po 6 latach bycia razem, przyszedł czas na dziecko. To chyba naturalne w związku. Kupiliśmy dom, bo w mieszkanku się nie miescilismy. To były wspólne decyzje, co on sam przyznaje. A tu zaskoczenie, bo kostkę na podjeździe trzeba położyć? To co on, nie spodziewał się?
Oczywiście może mieć poczucie, że go uziemilam. Pytanie, czy sprawiedliwie mnie ocenia. Wypomniał mi, że nie dałam mu kupić lustrzanki. A wiesz kiedy o to zapytał? Kiedy akurat straciłam prace i wisiało nade mną widmo nie wiadomo jak długich poszukiwań.
Dla siebie wszystko chciał i nie dawał mi wsparcia. Tak to widzę.
A teraz ciekawa sprawa. Odebrał wczoraj telefon z serwisu i jest jak odmieniony dla mnie. Czyżby uzależnienie? Że jak ma spowrotem swój uzależniacz, to obniża się jego poziom stresu?
3739
<
#60 | Deleted_User dnia 25.06.2016 16:09
Typowy duży chłopiec, Piotruś pan. Dostał kolejną zabawkę. Przygotuj się na stałe dostarczanie mu zabawy, dobrych dla niego emocji, wyręczanie w najprostszych obowiązkach itd. Przygotuj się na romanse, zakochiwania, brak pomocy w trudnych sytuacjach. Wpisz w Google zespół Piotrusia pana i czytaj. Takim go pokochałaś, takim cię zauroczył i takim go masz w całej okazałości. To on wymaga opieki i on opieki nie da. Kolejny raz- to dziadostwo się leczy i nigdy się nie wyleczy.
12997
<
#61 | Veela84 dnia 26.06.2016 00:49
Wiecie jak w pewnych wizjach widzę przyszłość? Pogodzimy się w sposób, który dla mnie będzie niesatysfakcjonujący. Podniosę się po tym zdarzeniu, co uczyni mnie silniejsza. I będzie wszystko, wybaczcie sformułowanie, chujowo ale stabilnie, aż do momentu, kiedy nie spotkam faceta, który będzie spełniał większość moich oczekiwań i zaakceptuje moja przeszłość. I wtedy ja podziękuję mężowi, ale w sposób przemyślany, na chłodno, z ochroną własnej, niezbyt teraz twardej, dupy.
Czy to są marzenia o zemście, czy dość realna wizja przyszłości?
Bo ja naprawdę jestem dość sensowną partnerką. Oczytaną, rozgarniętą, przywiązaną i trochę cwaną. I nie bardzo jeszcze starą. I potrafię zaimponować facetom.
Wmawiam sobie i to taki etap traumy, czy brzmi to sensownie?
5808
<
#62 | Nox dnia 26.06.2016 01:43
Gałąź musi być.
Zemsta? Skoro będzie do niczego to dlatego że jemu będzie zwisać i powiewać. To jaka zemsta jak znikniesz? Rozwód z twojej winy, bonusik.
4498
<
#63 | rekonstrukcja dnia 26.06.2016 01:53
Veela84 napisała :

Cytat

Wiecie jak w pewnych wizjach widzę przyszłość? Pogodzimy się w sposób, który dla mnie będzie niesatysfakcjonujący. Podniosę się po tym zdarzeniu, co uczyni mnie silniejsza. I będzie wszystko, wybaczcie sformułowanie, chujowo ale stabilnie, aż do momentu, kiedy nie spotkam faceta, który będzie spełniał większość moich oczekiwań i zaakceptuje moja przeszłość. I wtedy ja podziękuję mężowi, ale w sposób przemyślany, na chłodno, z ochroną własnej, niezbyt teraz twardej, dupy.


Brzmi sensownie, a przy okazji poetycko ( taka poezja dla zmutowanych , ale co tam ). Trzymaj się planu, dopóki będzie miał sens.
6755
<
#64 | Yorik dnia 26.06.2016 05:03

Cytat

Yorik ja skończyłam poprzedni związek dla niego. On skończył dla mnie. Bo "byliśmy ze soba". Ja byłam uczciwa wobec poprzedniego partnera, on nie chciał ryzykować, jakby nam nie wyszło. Asekurant.

Nie to, ze się czepiam, ale jak byłaś uczciwa skoro byłaś z innym ? Szok
On Asekurant, nie był uczciwy? a teraz ? Są jakieś powody czemu miałby się zmienić ?
3739
<
#65 | Deleted_User dnia 26.06.2016 10:40
Oszustwo pozostanie oszustwem. Możesz przykładać tylko różne miarki, zamiennych określeń. Okaże się, że zostaniesz w małżeństwie już z innych pobudek. Uczucie wyparuje, a Ty będziesz wypatrywała jakiejkolwiek zmiany dla siebie. Chyba ten pomysł boli Ciebie w tej chwili bardziej niż jego. Nie ma w niczego złego, pod warunkiem, że mąż zostanie o tym poinformowany przez Ciebie. Kwestia uczciwości to raz, zaboli chłopczyka jak niewiele innych Twoich próśb, tłumaczeń.
Wymagając od drugiej osoby uczucia, wsparcia i przede wszystkim uczciwości, warto być wobec tej osoby fair. Nawet gdy to kawał dupka, będziesz uczciwa także wobec siebie.
To przewaga nad nim, której nikt nie odbierze Ci poza Tobą samą . Idąc scenariuszem jaki sobie napisałaś staniesz się podobna jemu, wręcz taka sama. Użyłaś tylko innych słów do takiego samego schematu postępowania.
7375
<
#66 | B40 dnia 26.06.2016 14:55
Veela jest stare powiedzenie "szukasz zemsty wykop dwa groby"
3739
<
#67 | Deleted_User dnia 26.06.2016 19:04

Cytat

Wiecie jak w pewnych wizjach widzę przyszłość? Pogodzimy się w sposób, który dla mnie będzie niesatysfakcjonujący. Podniosę się po tym zdarzeniu, co uczyni mnie silniejsza. I będzie wszystko, wybaczcie sformułowanie, chujowo ale stabilnie, aż do momentu, kiedy nie spotkam faceta, który będzie spełniał większość moich oczekiwań i zaakceptuje moja przeszłość. I wtedy ja podziękuję mężowi, ale w sposób przemyślany, na chłodno, z ochroną własnej, niezbyt teraz twardej, dupy.
Czy to są marzenia o zemście, czy dość realna wizja przyszłości?
Bo ja naprawdę jestem dość sensowną partnerką. Oczytaną, rozgarniętą, przywiązaną i trochę cwaną. I nie bardzo jeszcze starą. I potrafię zaimponować facetom.
Wmawiam sobie i to taki etap traumy, czy brzmi to sensownie?
i całkiem możliwe, że on to czuje ... i szczerze powiedziawszy, byłby głupi w tej sytuacji, gdyby wybrał Ciebie i został
12997
<
#68 | Veela84 dnia 26.06.2016 20:27
Jesteście bardzo mądrymi ludźmi. Dobrze czyta się Wasze uwagi, bo są szczere, obiektywne i dawane przez osoby, które wiedzą, co mówią.
3739
<
#69 | Deleted_User dnia 27.06.2016 09:14
Dobrze się też pisze, gdy jest z kim rozmawiaćZ przymrużeniem oka.
Nie dziwią mnie różne Twoje pomysły. Stan po zdradzie jest dość ciekawy, jeśli tak w ogóle można to ująć. Emocje biorą górę nad rozumem. Zaczynasz jednak szukać i próbujesz przemyśleć co się dzieje. Nie przyjdą efekty z dnia na dzień. Potrzeba na to czasu, również na przeżycie emocji. Daj czas czasowi.
Zastanawia mnie Twoje wspomnienie i przemyślenia o człowieku, którego odrzuciłaś dla męża. Oczywiście nie musisz odpowiadać jeśli nie czujesz się na siłach. Wiele kobiet wybiera na partnerów barwnych mężczyzn, z pasjami, z licznymi wadami, z powodzeniem i charyzmą wśród otoczenia. Odrzuca też tych spokojnych, zrównoważonych. Nie masz poczucia, że ten poprzedni dał by Ci oparcie, stabilizację i byłabyś z nim szczęśliwa ?
12997
<
#70 | Veela84 dnia 27.06.2016 10:28
Emocjonalnie na pewno dałby mi większe wsparcie. Chyba byłby fajnym ojcem. Ale był nieodpowiedzialny zawodowo. Prowadził firmę, ale miał kłopoty z płaceniem zusu i podatków. Nie z powodu kłopotów finansowych, nie ogarniał tego po prostu.
Tylko, że go nie kochałam tak prawdziwie i szczerze.
Chyba ze mną jest coś nie tak. Jestem dominującą w związku. Każdego mojego partnera "podnosiłam" i "kształtowałam". Każdy coś obiektywnie zyskał, pytanie jakim kosztem. Poprzedni schudł, przesiadł się na motocykl, rozwinął firmę, odzyskał mieszkanie. Mąż zyskał na pewno na atrakcyjności fizycznej, pociągnął się w pracy (szkolenia!), zaczął dbać o zdrowie.
I taka jestem rozgoryczona, że z chudego chłopca z pryszczami i grzybicą na stopach, zrobiłam zadbanego, atrakcyjnego mezczyznę. To nie jest tak, że poleciałam na piękną buzię. To przy mnie stał się tym, kim jest. Choć z pewnością nie jest to tylko moja zasługa, wkład w jego rozwój osobisty oceniłabym 50/50. On robił swoje wartościowe i ważne rzeczy, ja zapewniłam mu komfort ich robienia i całą otoczkę.
3739
<
#71 | Deleted_User dnia 27.06.2016 10:49
Zapytałem nie by Cię oceniać, a dla poznania źródeł Twoich wyborów.
Nie widzę niczego strasznego w rozstaniu się z kimś, gdy w pełni się go nie kocha. Lepiej prędzej, później niż wcale. To też uczciwość, o której niedawno było pisane. Pozytywne też, że zauważyłaś w porę pewne braki, brak rozsądku czy nieradzenie sobie z biznesem u poprzedniego faceta. Nie jest to może grzech śmiertelny. Można żyć nawet skromnie, ale bez walki o byt doczesny, długi na swoje życzenie.
Nie ma też niczego złego w pomocy partnerowi. Nawet w przypadku wyglądu, ścieżki zawodowej. W końcu związek polega na wzajemnym wspieraniu. Teraz sama powinnaś ocenić jak to wsparcie wygląda u was, jakie są braki, czy ta pomoc jest cały czas jednostronna. Ile dajesz i ile otrzymujesz w zamian. Brzmi jak wymiana handlowa. Na zdrowy rozum tak wygląda związek. Sfery tej wymiany mogą się różnić, coś w rodzaju waluty.
Jeśli nie gra, nie wychodzi plus minus na równo coś jest nie tak. Są różne nazwy na kogoś, kto bierze więcej. Trochę brzydko-wampir. Przy braku lub niskim poziomie empatii to odpowiednie słowo.
Mąż był prowadzony większość życia przez matkę. Później przez Ciebie. W takim prowadzeniu za rękę jest jakiś błąd.

Komentarz doklejony:
Mnóstwo speców, filozofów, psychologów zajmowało się związkami, miłością. Ocena własnego jest bardzo problematyczna, zbyt subiektywna. Ocena szans jeszcze gorsza. Mimo różnych komentarzy nie skreślałbym waszego. Przyjrzyj się trójczynnikowej teorii miłości Steinberga. Nawet na wiki, w googlach znajdziesz przystępne objaśnienia. Brzmi trochę fantastycznie, choć nie taki diabeł straszny. Łatwiej przyjdzie Ci ocenić wartość waszych relacji, czego brakuje.
3739
<
#72 | Deleted_User dnia 27.06.2016 13:14
Kto kogo pierwszy tutaj zdradził? Miłość jest tożsama z wsłuchaniem się, a nie kształtowaniem partnera wg urojonej w sobie modły. Ja mam ten sam problem co i Ty. Mam bardzo silną osobowość i też tłamsiłam swojego męża. Wydawało mi się, że działam w dobrej wierze, a doprowadziłam jedynie do zaniżenia jego poczucia wartości. A ponieważ zwyczajnie, jak każdy człowiek, potrzebował się w jakiś sposób dowartościować, zdradził. Trafił na babsko, które zasypywało go komplementami, wręcz na wyrost, więc popłynął za tym czego mu brakowało.

Komentarz doklejony:
Jeśli zależy Ci na człowieku, to postaw na miłość i wsłuchaj się w to czego on szukał u niej, bo zdradzający szukają w nowych partnerach tego czego im samym najbardziej brakuje. I zwyczajnie pomóż mu odnaleźć to w samym sobie, tak by nie musiał szukać tego po bokach. Jeśli jednak zależy Ci na zemście, to tak jak napisał Betrayed 40, kop dwa groby. Chyba, że zwyczajnie coś się skończyło,że uczucie między Wami umarło (lub nigdy nie była to miłość), wtedy zwyczajnie odpuść. Zrozum, wybacz i odejdź. Zrób to wtedy dla siebie.
6755
<
#73 | Yorik dnia 27.06.2016 14:02
Amor,

Cytat

Kto kogo pierwszy tutaj zdradził?

to zawsze jest najtrudniejsze pytanie;

Cytat

Trafił na babsko, które zasypywało go komplementami, wręcz na wyrost, więc popłynął za tym czego mu brakowało.

Łasuch na komplementy ? Rozumiem, że teraz Ty zasypujesz go codziennie komplementami na wyrost i jest szczęśliwy, bo w końcu ma to co chciał Szeroki uśmiech

Cytat

Miłość jest tożsama z wsłuchaniem się, a nie kształtowaniem partnera wg urojonej w sobie modły. Ja mam ten sam problem co i Ty.

Pod jednym małym warunkiem, jeśli ten ktoś też potrafi się wsłuchać, inaczej to bez sensu;

Cytat

I zwyczajnie pomóż mu odnaleźć to w samym sobie, tak by nie musiał szukać tego po bokach.

Wszystko zależy, kto czego szuka, może nie być tego na magazynie i nigdy w sobie nie znajdzie Z przymrużeniem oka
3739
<
#74 | Deleted_User dnia 27.06.2016 14:32

Cytat

to zawsze jest najtrudniejsze pytanie

i często kluczowe Z przymrużeniem oka

Cytat

Łasuch na komplementy ? Rozumiem, że teraz Ty zasypujesz go codziennie komplementami na wyrost i jest szczęśliwy, bo w końcu ma to co chciał smiley

Yorik bardzo bystry facet z Ciebie, więc ... Ty mnie tutaj nie kokietuj Z przymrużeniem oka Dobrze wiesz, że możemy sobie tutaj spłycać temat, ale problem jest szerszy. Nie samymi komplementami buduje się poczucie wartości. Samo ustawianie partnera i trzymanie przez to nadmiernej kontroli, też niestety o naszej niewysokiej miłości własnej świadczy.

Cytat

Pod jednym małym warunkiem, jeśli ten ktoś też potrafi się wsłuchać, inaczej to bez sensu

Pełna zgoda Uśmiech
Miłość musi z dwóch stron wychodzić.

Cytat

Wszystko zależy, kto czego szuka, może nie być tego na magazynie i nigdy w sobie nie znajdzie

No pewnie, że tak Uśmiech Dlatego tak wielu z nas potrzebuje drugiej połówki Uśmiech
3739
<
#75 | Deleted_User dnia 27.06.2016 14:50
Amor, to może być strzał w dziesiątkę. W Twoim przypadku to ogromna zaleta dopatrzeć się swojego "udziału" , Veela wciąż balansuje na krawędzi krzywdy, żalu, zemsty? , oczekiwań swoich i objawień męża. Ileż razy czytamy "robiłam wszystko" ? Niektóre wszystko może o herzklekot przyprawić. Z przymrużeniem oka
12997
<
#76 | Veela84 dnia 27.06.2016 15:20
Amor, to o czym piszesz, jest najbliższe stanowisku mojego męża. I ja nie neguję, że tak właśnie jest. I ja chcę pracować, on nie wie czy chce. I jak to powiedziała nasza terapeutka, żeby kogoś zdominować, ta druga strona musi na to pozwolić.
Może nasze sprawy juz zaszły za daleko i nie ma możliwości odwrotu?
Tak, czy inaczej, niezależnie od wagi problemów w związku, jest milion innych sposobów na ich rozwiązywanie. Zdrada to już przekraczanie granicy. Mógł zagrozić odejściem, mógł zaproponować terapię, mógł wiele rzeczy. Ale to człowiek bez inicjatywy. Więc postanowił dla związku nie zrobić nic, a swoje potrzeby zrealizować poza nim. To jest już poza granicą uczciwości!
3739
<
#77 | Deleted_User dnia 27.06.2016 16:09
Veela84, tylko Ty możesz sobie odpowiedzieć na pytanie, co daje Ci w tej sytuacji represja. Masz prawo czuć na niego złość. Nie jest dziwnym, że czujesz do niego żal.

Cytat

I jak to powiedziała nasza terapeutka, żeby kogoś zdominować, ta druga strona musi na to pozwolić.

dobrze powiedziała Uśmiech tylko nie każdy, mając okazję, skrupulatnie z niej korzysta Z przymrużeniem oka

Cytat

Może nasze sprawy juz zaszły za daleko i nie ma możliwości odwrotu?

to tylko Wy wiecie

Cytat

Tak, czy inaczej, niezależnie od wagi problemów w związku, jest milion innych sposobów na ich rozwiązywanie. Zdrada to już przekraczanie granicy. Mógł zagrozić odejściem, mógł zaproponować terapię, mógł wiele rzeczy.

Mógł, ale tego nie zrobił. Wybrał inne rozwiązanie.

Cytat

Ale to człowiek bez inicjatywy.

Już nie chce mi się cofać, aby wklejać cytaty z poprzedniej strony, ale dość często wypowiadasz się o nim w tym tonie. Czy Ty go w ogóle szanujesz? Czy go kiedykolwiek kochałaś? Do czego jest Ci potrzebny człowiek, którego postrzegasz jako osobę bez inicjatywy, jako niedorobionego gościa z zagrzybionymi stopami (o ile dobrze pamiętam z któregoś z powyższych postów)?

Gdzie w tym Twoja uczciwość?

Cytat

Więc postanowił dla związku nie zrobić nic, a swoje potrzeby zrealizować poza nim

Jak myślisz, dlaczego?

Komentarz doklejony:

Cytat

I taka jestem rozgoryczona, że z chudego chłopca z pryszczami i grzybicą na stopach, zrobiłam zadbanego, atrakcyjnego mezczyznę.

...
6755
<
#78 | Yorik dnia 27.06.2016 17:00
Oj, oj; bardzo ładnie; to ja na ogół biję w tą stronę co Amor, bo nic nie bierze się z powietrza, a postawa współmałżonka może mieć znaczenie w zaistniałej sytuacji;

W tym wypadku to już nie ten problem; Facet po prostu sam nie wie czego chce; czeka na decyzję żony; żona podjęła, że ratujemy, on kompletnie nie ma zamiaru !!! On nie wie czy znowu nie zacznie się z nią spotykać ? a jak znam życie to wcale nie przestał;
I co ? i żonka ma teraz go nagradzać biorąc winę na siebie i się w niego wsłuchiwać, chyba po to, żeby usłyszeć jak przeżywa orgazmy z inną;
to będzie tylko przyzwolenie w jego oczach; cała winę zawali na nią; taki układ mu pasuje;

Ja nie wiem Amor, jak tobie się udało na miękko przez to przebrnąć, do tego trzeba mieć zdrowie i wolę naprawiania drugiej strony; Tu tego nawet nie ma;
To nie jest moment drążenia w przeszłości, tylko trzeba zrobić porządek; wystarczy jeden ruch jak w szachach; dobrze być tylko przygotowanym na każdą opcję; z góry trzeba wiedzieć, co bardziej pasuje, jak nie wyjdzie to trudno i tak to lepsze niż to znęcanie się na osobą zdradzoną; Tak znęcanie się; sama zdrada to pikuś w porównaniu od tej bonanzy, którą teraz odwala;
On jest ofiarą i strasznie cierpi, więc trzeba mu pomóc i dać mu to szczęście. Od razu odżyje :-)

Wcześniej nie sugerowałem zdecydowanych ruchów, bo za mało wiedzieliśmy. dwie osoby muszą się uderzyć w piersi, Veela by chciała, ale jakie ma to teraz znaczenie ? Rachunek sumienia musi zrobić głównie osoba, która namieszała; to chyba oczywiste;
A jak widać chyba wciąż jest na jakimś haju i ma wszystko głęboko;
nawet kontaktów z kochanką nie zerwie, bo i po co ? nie widzi takiej potrzeby; Facet ma niezły tupet !!
3739
<
#79 | Deleted_User dnia 27.06.2016 17:51
Veela, psycholog powiedziała mądrą rzecz o panowaniu nad drugim człowiekiem. I też jestem przekonany, że musieliście się długo szukać by razem być ze sobą.
Kwestia winy i własnego wkładu w związek będzie drażliwa. Myślę, że jeszcze nie czas na wspólne wykładanie sobie grzechów czy wpadanie w samokrytykę. Raczej na dzień dzisiejszy skończy się to pyskówką lub brakiem zrozumienia. Nie spełniony został podstawowy warunek przebaczenia i naprawy związku. Romans albo trwa w najlepsze, albo przy dobrych wiatrach mąż nie widzi niczego złego w swojej zdradzie. Najlepiej spokojnie dowiedz się co dzieje, odetchnij psychicznie zanim weźmiesz diabła za rogi. Wszystko ma swój czas.
3739
<
#80 | Deleted_User dnia 27.06.2016 17:57
Yorik - serce Ty moje Uśmiech

Zrozumienie mechanizmów potrzebne jest, aby siebie samego uwolnić od ewentualnego powtarzania błędów Uśmiech
Wybaczasz też dla siebie Uśmiech bo wpierw wybaczyć musisz sam sobie Uśmiech

To co druga osoba z tym zrobi, jest naprawdę sprawą drugorzędną.

On może podjąć różne decyzje. Nie zapominajmy, że uczestnictwo we wspólnej terapii też jest decyzją. Zdecydował się na nią, a więc zdecydował się nad pracą nad sobą i związkiem z Veelą.

Zdrada ma zawsze swoje przyczyny i niszczy związek bezpowrotnie. I nie zmienią już tego, co już się zdarzyło Uśmiech Mogą tylko spróbować zbudować nowy związek, na zdrowych podstawach. Oczywiście pod warunkiem, że oboje będą tego chcieli Uśmiech

A co jeśli faktycznie nie zdradził fizycznie, a jedynie odsunął się psychicznie, a ona zacznie naciskać ? Yorik, co zrobiłbyś w takiej sytuacji, będąc na jego miejscu?

Komentarz doklejony:

Cytat

23 letnią chudą dziewczynkę z pracy. Zakochaną w nim po uszy.
Całkiem możliwe, skoro zakochana w nim po uszy, że to ona nie odpuszcza. Przecież to jak zachowuje się kochanka, ma w takich sytuacjach niebagatelny wpływ.
3739
<
#81 | Deleted_User dnia 27.06.2016 18:53
Zdrada niszczy związek bezpowrotnie. Czasami do rozpadu dochodzi lata później, ale synteza zaczyna w chwili zdrady. Nic tutaj nie pomogą terapie, psychoterapie i deklaracje. Coś się skończyło bezpowrotnie i już nie wróci. Czasami taki związek jeszcze latami będzie funkcjonował jak zombie, ale w ludziach żywych mało już zostało. Ktoś się pojawił, ktoś zajął pierwsze miejsce, ktoś udowodnił, jak mało znaczymy dla naszego partnera. Nie podważam faktu, że zdradzacz w chwili gdy się ocknie i ogarnie, trochę sobie przemyśli, dojdzie do wniosku: Opłaca mi się zostać ! Wikt, opierunek i ogólnie egzystencja jest nie najgorsza... To nie będę tego zmieniał, w końcu pełne koryto to wążna sprawa w życiu. Ale nikt mi nie wmówi (nawet Ty Amor), że po zdradzie jest tak, jak wcześniej było. Chyba, że przymykamy oczy na pewne sprawy, na brak czułości, bezkrytycznej niefrasobliwości i odpuszczamy zaufanie. Nie ma co, fajne życie... Jak na beczce odbezpieczonego prochu.
I staraj się na przyszłość Amor, odpowiadać pełnymi zdaniami, bo Twoje syntezowanie każdego słowa napisanego przez rozmówcę sprawia, że w ogóle nie wiem o co Ci chodzi. Nie chce mi się porównywać tekstu z Twoimi lakonicznymi wypowiedziami.
To tak ode mnie Uśmiech
3739
<
#82 | Deleted_User dnia 27.06.2016 19:24

Cytat

Ale nikt mi nie wmówi (nawet Ty Amor), że po zdradzie jest tak, jak wcześniej było.

oczywiście, że jest całkowicie inaczej Uśmiech nie wiem jakim cudem wyczytałaś z moich wypowiedzi, że może być tak samo Uśmiech jest inaczej, ale może być zdecydowanie lepiej niż przed zdradą Uśmiech

Cytat

Chyba, że przymykamy oczy na pewne sprawy, na brak czułości, bezkrytycznej niefrasobliwości i odpuszczamy zaufanie.

Nie wiem po czym wnosisz, że po zdradzie, w nowo odbudowanym związku, nie ma czułości, czy zaufania , a jedynie niefrasobliwość, ale grubo się mylisz Uśmiech Od budujących zależy, co wybudują Uśmiech


Cytat

I staraj się na przyszłość Amor, odpowiadać pełnymi zdaniami, bo Twoje syntezowanie każdego słowa napisanego przez rozmówcę sprawia, że w ogóle nie wiem o co Ci chodzi. Nie chce mi się porównywać tekstu z Twoimi lakonicznymi wypowiedziami.

To nie czytaj, jak Ci się mój sposób wypowiadania nie podoba Uśmiech Nie mam najmniejszego zamiaru dostosowywania się do Twojego widzi mi się Z przymrużeniem oka

To tak ode mnie Z przymrużeniem oka
12997
<
#83 | Veela84 dnia 27.06.2016 20:08
Słuchajcie, jest też wersja optymistyczna.
Seksu nie było. Macanki owszem. Skończyli ze sobą, z jej inicjatywy. Ona się przestraszyła (boi się gadania ludzi w pracy, poza tym byłam w jej domu, a mieszka z rodzicami). On, człowiek który nie podejmuje decyzji, dostosował się do niej. A nie dąży do rozdzielenia, bo nie chce odbyć tej trudnej rozmowy, w której jej powie, że ja przeprasza, ale ona musi zmienić miejsce dyżurowania, bo on ratuje rodzinę.
Na mnie jest zły, ale wygodnie mu ze mną i po raz kolejny nie musi ponosić konsekwencji swoich czynów, ani podejmować trudnych decyzji związanych z techniczną stroną rozstania (kto gdzie zamieszka, kto się kiedy opiekuje dzieckiem, kto co zabiera).
A relację będzie odbudowywać za niego terapeutka. Powie mu co robić i albo podziała, albo nie.
Taka opcja tez jest.
3739
<
#84 | Deleted_User dnia 27.06.2016 21:22
A cóż zmienia brak seksu? Zdrada to zdrada. Odsunięcie od Ciebie, zwrócenie uwagi na inną, kłamstwa, ukrywanie, podwójne życie, brak pomocy są mniej gorsze od samego aktu płciowego?
12997
<
#85 | Veela84 dnia 27.06.2016 21:32
Nie. A skąd.
Chodzi mi o to, że mogli ze sobą skończyć. Ale akurat jestem w trakcie ustalania tego.
3739
<
#86 | Deleted_User dnia 27.06.2016 21:42
Mogli, nie musieli. Tyle wiesz, ile sama potwierdzisz, bo niestety zdradzacze posługują się bardzo dobrze kłamstwem. Nie wierz we wszystko co słyszysz i w połowę tego co widzisz. Czas zweryfikuje i jego czyny to co teraz mówi.
12997
<
#87 | Veela84 dnia 27.06.2016 22:56
Zdecydowanie jestem niestabilna.
Wrócił do domu. Widzę po nim, że coś jest nie tak. Te zagapianie się w dal. Znam to spojrzenie bardzo dobrze.
3739
<
#88 | Deleted_User dnia 27.06.2016 23:01
Czemu nie spróbujesz podejść , pogadać, tylko toniesz w domysłach i wątpliwościach?

5808
<
#89 | Nox dnia 28.06.2016 00:16
Veela te twoje wpisy są jakies niespójne,takie rozmemłane.Poznaliscie się na forum,rok koleżeństwa...bum podróże,szaleństwo a teraz chuda chłopina z grzybica.
Syn ma 9 msc a Ty łazisz w poplamionych bluzkach tak jakbyś przy brudowniku nie mogła mieć półki z czystymi rzeczami.Zmiana bluzki ,sukienki trwa kilka sekund ,mycie głowy kilka minut,zrobienie szybkiej fryzurki /po dobrym strzyżeniu-można iść z dzieckiem/to chwila.
I w tym wszystkim wizjonerskie obrazy zamiast konkretów;odzyskał telefon i co w zwiazku z tym...wersja taka,...wersja śmaka....A terapeutka mówi że powinnaś czekać na decyzję męża.
To kiedy on ma za tobą zatęsknić kiedy czekasz,i /jak ci się wydaje/naprawiasz/to co zepsuł.
Wiesz że potrafił przez rok bujać się..koleżensko"z tobą ,bedąc w związku.
Nie miał wątpliwości ,,w trakcie" dopiero dokonanie wyboru sprawiło mu trudność bo musiał się odsłonić,ujawnić swoje postępowanie.
Zdradził /a z tym powinnaś się była liczyć nie ze względu na brak szpilek ale na jego słabość do mijania się z prawda/ale ty natychmiast rzuciłaś się z chęcią naprawy.
Teraz niby znasz ,,to spojrzenie" ale ,,coś jest nie tak"no skoro znasz to wiesz.Czemu nie pokombinowałaś z telefonem kiedy był z nim problem,czemu nie ma w samochodzie podsłuchu,czemu nie znikniesz z tego lasu i nie wyprowadzisz się do mamy,siostry?
Czemu nie zrobisz kolacji,nie polejesz mu wina by rozwiązał mu się język,nie sprawdzisz bilingów.
12997
<
#90 | Veela84 dnia 28.06.2016 03:21
Oj Nox... oczywiście, że moje wpisy są niepójne. Jestem obecnie niestabilna, to jakie mają być. Sam dobrze wiesz, że ludzie są wielowymiarowi i mogą być podróże i bum, a za chwilę mieć grzyba. I jedno i drugie to prawda.
Poza tym nie mówiłam, że chodziłam brudna. Miałam poplamione bluzki. Znaczy się dzieć mi się zrzucałam na wszystkie jakie miałam, w praniu nie zeszło, to były plamy. Nie były brudne, śmierdzące. I z higieną też nie miałam problemów.
Z moich uczuć nie zamierzam się tłumaczyć. Takie były, bo taka była sytuacja. Koniec.
Nie wyprowadziłam się, bo to by sytuację pogorszyło. Nie byłoby możliwości porozumienia beze mnie na miejscu.
Wszystkie zaproponowane przez Ciebie metody stosuję. Tylko się z tego nie spowiadam.
Może Ty przy swojej historii nie tonąłeś w wątpliwościach. Ja mam ich masę. I wiesz co? Wydaje mi się, że mam do tego prawo. I mam prawo być niestabilna w swoich odczuciach.

Amor podeszłam i zapytałam. Olał mnie. Powiedział, że się nic nie dzieje. Potem lekko wybuchłam i sprowokowałam rozmowę, ale do nikąd nie doszliśmy.
5808
<
#91 | Nox dnia 28.06.2016 09:01
No toście się porozumieli. Wątpliwości czy pisanie scenariuszy? I po co skoro czekasz na jego decyzyjność, spokojna, grzeczna i,, lekko wybuchowa"
Nie musisz się tłumaczyć ani z uczuć ani z niczego a ja nie o uczuciach pisałam.
3739
<
#92 | Deleted_User dnia 28.06.2016 09:52
Rozmówki o wychowaniu chyba od dawna nie działają. Po co więc pytasz? Po co tłumaczysz? Zajmij się sobą, olej go. Niech nie widzi Twojego zainteresowania, nerwów, troski.
12997
<
#93 | Veela84 dnia 28.06.2016 14:17
Nie widzi nerwów i troski. W ogóle mało widzi, bo cały czas jest w pracy.
6755
<
#94 | Yorik dnia 28.06.2016 15:26
Nie dziwne że tyle pracuje, skoro kochankę ma w pracy Uśmiech
To chyba na te swoje nowe życie tak ciężko pracuje;
12997
<
#95 | Veela84 dnia 28.06.2016 22:55
Kochankę ma w tej drugiej pracy, w której dzisiaj nie był.

Komentarz doklejony:
No dobra. To rozstajemy się.
U terapeutki majaczył coś o tym, że ma mętlik w głowie, natłok myśli i tym podobne. Ta zaczęła go podejrzewać o poważniejsze problemy i wysłała do jakiegoś specjalisty.
Ale. Później rozmawialiśmy. I wyznał, że on ma marzenie, przymus uprawiania seksu z kimś innym. Że mu mało, że potrzebuje silniejszych wrażeń.
I to było to. Możemy sobie rozpracowywać nasze problemy, siedzieć u terapeuty za ciężkie pieniądze, ale to nie zmieni faktu, że już teraz mi zakomunikował, że będzie zdradzał. Dla mnie nie do przyjęcia.
Oczywiście kochanki nie odeśle, bo nie. Bo możemy sobie szczęśliwie pracować we trójkę i on nie widzi w tym nic złego.
No nie. Nie. Nie. Nie.
Nie będę wkładać emocji w pracę nad czymś, co już teraz jest skazane na porażkę.
To teraz będziemy się rozwodzić. Nie poinformowałam go o swoich planach. I pytanie do Was. Co zbieramy, jak myślimy o jego winie? Jak to jest z tymi zatrutymi owocami? Wyprowadzać się, czy nie? Załóżmy, że TYMCZASOWO związek z kochanką zawiesił.
Jestem w kontakcie z adwokatem, ale póki co, są to kontakty nieusystematyzowane.
Idę na wojnę, ale póki co ukrytą i jeszcze mam szansę pozbierać ma niego to i owo.
P.S. Tak, mieliście rację. Nie chcę takiego życia.

Komentarz doklejony:
Przepraszam, że podbijam, ale pewnie nie zauważyliście, że coś napisałam Uśmiech
3739
<
#96 | Deleted_User dnia 04.07.2016 12:21
Skoro potraficie ze sobą szczerze rozmawiać, to po co chcesz iść na wojnę? Liczysz na to, że obcy ludzie w sądzie lepiej się dogadają w Waszych sprawach, niż Wy sami, czy zależy Ci na tym aby łożył na Ciebie w zamian za zdradę?
7375
<
#97 | B40 dnia 04.07.2016 21:48
Więc tak to o czym pisaliśmy na PW tylko dal Ciebie co by taniej wyszło z detektywem. Na początek GPS do auta, dwa dyktafon do auta i każda rozmowa z niewiedzącym. Waż każde słowo on niech mówi jak najwięcej Gdy bedziesz miała go na widelcu fotki to tzw. wisienka na tort. Proste a w sumie trudne. I "poker face"

Komentarz doklejony:
Odnośnie owoców zatrutego drzewa - do uznania sądu. Zacytuję pana W mojego adwokata. Nawet nie wiem pan ilu małżonków jest podsłuchiwanych przez partnerów, jeszcze nie słyszałem aby któregoś ukarano. A mężuś nie jest przecież ministrem zajadającym się ośmiorniczkami.
12997
<
#98 | Veela84 dnia 05.07.2016 20:18
Dowodów mam dość. Nawet nie są bardzo wyszukane, choćby rozmowa z nim, w której do wszystkiego się przyznaje. Lub rozmowa z kochanką. Do tego ona jako świadek. I parę innych smaczków, w pobocznych sprawach, ale nie będę mówić tak na forum, bo sprawa jest poważna.
Amor, nie dogadaliśmy się. Powiedział szczerze o co chodzi. I są to według mnie sprawy nie do przejścia, stad decyzja o wojnie. I nie w sprawie zdrady, tylko wojna będzie o wszystko to, co rozwodowi z orzeczeniem o winie, towarzyszy.
3739
<
#99 | Deleted_User dnia 05.07.2016 23:07

Cytat

Amor, nie dogadaliśmy się. Powiedział szczerze o co chodzi. I są to według mnie sprawy nie do przejścia, stad decyzja o wojnie. I nie w sprawie zdrady, tylko wojna będzie o wszystko to, co rozwodowi z orzeczeniem o winie, towarzyszy.

Uuuu.... to z lekka przechlapane. Rozwód to paskudna sprawa. Nie pomogę w takiej sytuacji. Ja wychodzę z założenia, że zdecydowanie lepiej dogadać się z oponentem, niż pozostawiać sprawę do rozstrzygnięcia filistrom, a tak postrzegam polskie sądy.
Nie wspominając o tym, że zdrowia szkoda i dziecko pewnie też na tej wojnie nieodwracalnie ucierpi. W moim odczuciu rozwód, to ostateczność.Wyrywanie z korzeniami, z własnego życia, drugiej osoby, z którą łączyły nas piękne i dobre chwile. W moim odczuciu to masakra.

Komentarz doklejony:
Powodzenia w takim razie, bo trudna droga przed Tobą.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?