Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę, aby nie gorzknieć na wszystkich polach i mieć radość nawet z takich małych bzdetów, jak te życzenia. Forum specyficzne, ale wciąż pozostajemy ludźmi, życie da
Perepek
18.12.2024 09:47:05
Hej zamierzam się złożyc pozew o rozwód macie do polecenia kogos z okolic Katowic? nie wiem jak sie za to zabrac
Ozyrys1
11.12.2024 18:21:15
Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
A może zdrada to nic takiego? Może to naturalne i nie ma potrzeby roztrząsania? Tylko czemu tak bardzo boli?
Jestem sama, nie mam z kim porozmawiać, bardzo potrzebuję wsparcia dlatego licze na to, zę ktoś tutaj odpisze... Okolo 2 tyg temu okazało się,że mąż (nazwijmy go K. ) mnie zdradza. Gdyby się dowiedział, że napisałam cokolwiek n a forum, to pewnie byłby zażenowany. Mam nadzieję, że się nie dowie
Ale może od początku. Jesteśmy małżeństwem od kilku lat, właśnie obchodziliśmy rocznicę. Przygotowałam kolację, ładnie się ubrałam, był całkiem miły wieczór. Mamy dwoje małych cudownych acz wymagających dzieci, którymi zajmuję się głównie ja. Ale żeby nie było mąż jest wspaniałym tatą i wiem, że kocha swoje dzieci ponad życie. Łączy nas również wspólna firma, w którą bardzo się angażujemy (tutaj głównie mąż, choć dla mnie praca jest również ważna). Ważną kwestią jest też różnica wieku pomiędzy nami, bo mąż jest prawie 19 lat starszy ode mnie. Mimo to mamy wiele wspólnych tematów i generalnie dobrze się rozumiemy. W ogóle nasz związek to była walka ze światem, który nie akceptuje takiej przepaści wiekowej. Długo by pisać. Ale udało się i zostaliśmy małżeństwem. Zanim się pobraliśmy K. był kawalerem, bez dzieci , wyszedł z kłopotów finansowych, marzył o założeniu rodziny. Był wcześniej w związkach, jednak przez długi nie chciał założyć rodziny, żeby nie obarczać problemami innych. Pomyślałam, że jest dobrym człowiekiem, a ja mogę być dla niego szansą na szczęśliwe życie. Byłąm wtedy bardzo młoda, ale myślę, że dojrzała jak na swój wiek, dlatego nas do siebie ciągnęło. K. był dla mnie pierwszym mężczyzną. Pierwszym pod każdym względem. Pokochałam go po prostu. On mnie chyba też. Na początku naszego związku miałam problem, kompleks n apunkcie tego, że K. ma doświadczenie z kobietami, że stworzył kiedyś relacje, że ma wspomnienia, że będzie porównywał… Ja byłam jak czysta kartka. Wychowałam się w bardzo religijnej rodzinie. I stąd wiele we mnie niepewności, wstydu głównie w sferze seksualności. Mąż nigdy nie powiedział wprost, że przeszkadza mu to jaka jestem, ale często mówił, że po prostu lubi seks. A ja jestem w łóżku jak drewno. Po porodach niechęć do zbliżeń jeszcze się nasiliła, unikałam tego. K. mówił zawsze, że dzieci są najważniejsze, on sobie jakoś poradzi
I poradził sobie . Przypadkiem pzreczyłam SMSy męża do innej kobiety. Obrzydliwe SMSy. Jak tłumaczył później to jego ex. W jego wieku (na szczęśćie, że nie jakaś dziewczyna w wieku rozrodczym) Spotykali się sporadycznie u niej na seks. Ale trwało to podobno już około 3 lat… Musiał dojeżdżać do niej ponad 300km!. Jaka ja muszę być beznadziejna, skoro warto jechać taki kawał drogi do „starej i brzydkiej” baby . Sam ją tak określił. Tłumaczył się klasycznie, że to nic nie znaczy, tylko fizjologia i zaspokojenie potrzeb. Przeprosił, ale czy żałuje? Zostałam zdruzgotana, wdeptana w ziemię… Nigdy nie czułam się tak źle jak tego dnia. Teraz kiedy to piszę towarzyszy mi dziwna pustka i obojętność, choć minęły dopiero dwa tygodnie. Następnego dnia po rozmowie K. był dla mnie bardzo czuły, zapewniał, że kocha, starał się mnie pocieszyć itd., klasyka. Ale po kilku dniach zaczęło wszystko wracać do codziennośći – normalne tematy związane z pracą, większa obojętność, jakby nic się nie stało. Więc zaczęłam się dystansować, żeby wiedział, że jego zachowanie mnie zabolało. Jak teraz analizuję nasze rozmowy sprzed miesięcy, to K. przy okazji np. filmów z wątkiem zdrady wspominał, że to nic takiego, że jak facet ma kochankę to nic nie znaczy, ważne, że by zawsze wracał do żony i i dbał o rodzinę. Niby żartem ale jednak. Wtedy nie myślałm zę to może dotyczyć naszej rodziny… Albo, że jak kobieta ma potrzeby a mąż ich nie zaspokaja, to musi szukać poza domem. Teraz jak to piszę, dopiero widzę jakie to okropne...Myślę, że to taki typ człowieka, że gdybym to ja go zdradziła, to jeszcze by mnie przytulił i powiedzaił ze rozumie. Nie wiem co o tym myśleć. Dlatego tutaj jestem. Żeby dowiedzieć się jak to wygląda z boku. Czeka nas jeszcze wiele rozmów, najbliższa jutro. Chcę się do niej przygotować. Wiem też, że chcę walczyć o rodzinę, choćby nie wiem co, bo mamy naprawdę cudowne dzieci i do tej pory fajne życie…
A może to ja przesadzam? Może to naprawdę tylko fizjologia, a ja robię z igły widły? Pomóżcie błagam...
Z Twojego opisu wynika, że niewątpliwie przyłożyłaś rękę do tego, że szukał poza domem tego czego nie dostał od Ciebie;
Oczywiście nie zamierzam go bronić, wręcz przeciwnie; gość jednak chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, że to niezależnie od tego co wydarzy się później już zawsze położy się cieniem na Waszej relacji;
Ty trochę też próbujesz uciec w stronę wyparcia i racjonalizacji a to nie tędy droga;
Żeby w ogóle spróbować ratować związek po zdradzie musi zostać spełnionych szereg czynników;
czy Twój mąż poza wyrażeniem słownym skruchy ma Ci coś jeszcze do zaproponowania w tej kwestii?
Ma jakiś plan naprawy?
Zaproponował pełną transparentność?
Powinnaś mieć świadomość, że droga do wybaczenia jest długa i wyboista a zakończenie niekoniecznie szczęśliwe i takie jakiego byś oczekiwała;
Jesteś młoda,zapewne około 30.Życie przed Tobą i możesz postawić mężowi twarde warunki.Jeżeli nie podpisaliście intercyzy to w przypadku rozwodu z orzeczeniem winy męża to traci on wiele,bardzo wiele.Materialnie i utrudniony,ograniczony kontakt z dziećmi. Więc przygotuj na jutro listę żądań. Mąż nie musi wiedzieć że nie wybrałaś rozwodu jako rozwiązania problemu, że taka opcja jest realna.Pokerowa twarz i mała ,gumowa piłeczka do ściskania w dłoni by tłumić emocje.
No i popraw swój seks,otwórz się,eksperymentuj,dowiedz się co Ci pasuje..
Bardzo dziękuję za Wasze odpowiedzi, bałam się, że nikt się nie zainteresuje kolejną historią jakich wiele.
Jestem świadoma swoich błędów w relacji z mężem. Wiem, że jestem współwinna naszego kryzysu. Tylko zanim dowiedziałam się o zdradzie nie miałam pojęcia, że w tym kryzysie trwamy. Gdyby porozmawiał ze mną jak dorosły człowiek o tym czego mu brakuje, że jest mu aż tak źle, bezwzględnie zmieniłabym swoją postawę. I być może inaczej by się wszystko potoczyło. Chociaż tego nie wiadomo...
#poczciwy jakie czynniki powinny być spełnione, żeby próbować ratować związek?
Co mąż powinien mi zaproponować poza słowną skruchą? Jaki powinien plan naprawy i co to jest pełna transparentność? Przepraszam za tak wiele pytań, ale to forum to jedyne miejsce, w którym mogę je zadać. Nikt inny mi nie doradzi oprócz Was.
#zona Potifara dziękuję za odpowiedź. Kompletnie nie wiem czego powinnam żądać. W jaki sposób?
Właściwie nie ma górnej granicy żądań,wiadomo że potem się zaczną targi wiec żądasz więcej by móc ustąpić.
Możesz żądać własności domu albo mieszkania, przeniesienia na Ciebie większości własności firmy,w razie powtórki zdrady mąż zrzeka się starania o opiekę nad dziećmi,wyłącznej własności samochodu,działki i co tam macie.Wszystko potwierdzone notarialnie.(warunek bezwzględny). Możesz postawić warunek że jeżeli Cię znowu zdradzi to zabiera tylko walizkę i znika z Twojego życia.To Ty wiesz na czym mężowi zależy,lubi i strata czego by go zabolała i by nie była łatwa do odrobienia.Możesz żądać prawa dla siebie do takiego samego trzyletniego romansu.Mąż nie musi wiedzieć że blefujesz.Prowadzisz firmę więc powinnaś wiedzieć jak się negocjuje.Twardo i bezwzględnie. Tym zyskasz szacunek partnera-przeciwnika Walczysz o dzieci,ich przyszłość .Zasady? Gdzie on je miał jak jechał do kochanki? Gdy będziecie dalej razem w małżeństwie to to wszystko nie będzie miało znaczenia,ale jak byście się rozstawali to będzie bolało i ma boleć.Jego.To on ma cierpieć za to co zrobił ,to ma być kara..Nie możesz zbyt łatwo odpuścić grzechu.
Zacznijmy od tego, że mąż Ci wmawia, że to tak powinno być i chce abyś się na to zgodziła.
Godzisz się na takie traktowanie?
Gdzie są Twoje granice?
Dla mnie to jest brak szacunku, nie wiem jak Ty to odbierasz, ale chyba próbujesz go wytłumaczyć.
U Was jest poważny problem z komunikacją, mąż niejednokrotnie powtarzał Ci że jesteś jak "drewno" a Ty nie reagowałaś.
Sex nie jest tylko po to by robić dzieci, to pewna forma zabawy, dlaczego nie przenieść tego wyżej i nie zacząć czerpać z tego na prawdę przyjemności?
nie potrafisz?
Cytat
Może to naprawdę tylko fizjologia, a ja robię z igły widły?
Jakie ma to znaczenie?
Przeszkadza Ci to?
Gdzie jest Twoje ja w tym?
Chcesz się godzić na los kury domowej?
Cytat
A może to ja przesadzam?
heh, przeszkadza Ci to?
Jeżeli tak, to ma prawo... Jeżeli nie to również ma prawo, to jest Twoje życie i każdy ma inne granice.
Nie sugeruj się niczyim zdaniem, słuchaj siebie, nie jego, nie nas, słuchaj tylko siebie.
Jeżeli Ci to przeszkadza, to nie przesadzasz...
Reagujesz tak jak czujesz i potrafisz...
Jeżeli chodzi o samą poradę ode mnie, to zacznij pracować nad poczuciem właśnej wartości, bo leży i kwiczy... Stąd brak śmiałości w łóżku, słaba wiara w siebie...
Jak była traktowana Twoja mama?
U Was jest poważny problem z komunikacją, mąż niejednokrotnie powtarzał Ci że jesteś jak "drewno" a Ty nie reagowałaś.
Sex nie jest tylko po to by robić dzieci, to pewna forma zabawy, dlaczego nie przenieść tego wyżej i nie zacząć czerpać z tego na prawdę przyjemności?
nie potrafisz?
Odkąd urodziły sie dzieci nie potrafię. I on o tym wie. Nie pomaga to, że karmię piersią, śpię z dziećmi, a one bez przerwy na mnie "wiszą". Od wielu miesięcy nie przespałam ani jednej nocy. Tak wiem tłumaczę się, ale co mi pozostało?
Cytat
Jeżeli chodzi o samą poradę ode mnie, to zacznij pracować nad poczuciem właśnej wartości, bo leży i kwiczy... Stąd brak śmiałości w łóżku, słaba wiara w siebie...
Jak była traktowana Twoja mama?
Zgadzam się z tym, jestem świadoma. Znam swoją wartość, ale czasem wystarczy niewiele, żeby mnie złamać. Zawsze byłam nieśmiała, kiedy poznałam męża dużo się we mnie zmieniło, zaczęłam wierzyć w siebie, bo widziałam jak się o mnie stara.
Jeżeli chodzi o moja mamę, to nie jest traktowana tak jak powinna. Jest najcudowniejszą osobą jaką znam, a ojciec jest zimny i oschły nie tylko w stosunku do niej ale do wszystkich dookoła. Nie jest z nim szczęśliwa, ale dzielnie to znosi
Przykra sprawa. Opisujesz sie jako drewno w lozku, ale nie jestes drewnem mentalnie, emocjonalnie - a w te strone cos kombinujesz. Calkowicie bezzasadnie. Masz prawo do swoich uczuc. Masz prawo czuc sie zle, jesli ktos robi Ci zle. To podstawy, o tym nie zapominaj. Czuc w Tobie klasyczne poczucie winy i juz nawet zdazylas ochoczo sie zgodzic, ze swoja postawa bylas wspolwinna kryzysu. Nie twierdze, ze tak nie bylo, o tym mozna dyskutowac, poznawac wiecej szczegolow, ale juz Twoje poczucie winy bierze tu gore. Zapamietaj - zdrada obniza poczucie wlasnej wartosci i zwieksza poczucie winy, z tego bedziesz sie jeszcze jakis czas leczyc. Niemniej za zdrade winny jest on - K. ! Tak, tylko i wylacznie on, Ty go do zdrady nie pchalas, nie zgadzalas sie na to, ba... nawet sobie przysiegaliscie wiernosc malzenska. Ten sam K., ktorego tozsamosci wiernie chronisz i ktorego bronisz przed podlym uczuciem zazenowania, zeby przypadkiem tego nie przeczytal. Bardzo to szczodre, honorowe i wielkoduszne z Twojej strony, w nagrode mozesz pogryzc poduszke w nocy i zawyc do niej, zeby sie nie roznioslo. Rozumiesz ironie ?
Rozumuem, ze purytanskie (choc takze i katolickie, co czesto wystepuje w parze, ale nie jest tozsame) wychowanie nie pozwala Ci obgadac tematu z najblizsza rodzina ? Sadzisz, ze nie dostaniesz tam wsparcia, a moze nawet boisz sie o kolejne obwinianie ?
Maz, ten wspanialy K., teraz robi Ci pranie mozgu (no niestety) przy kazdej okazji filmowej i nawiazuje do tego, ze wlasciwie zdrada to nic takiego, ze o tym filmy robia, ze po niej nic sie nie dzieje, akcja o wiele ciekawsza toczy sie dalej, tak ? Az sama sklonna jestes wierzyc, ze od nadmiaru tej obojetnosci wzgledem zdrady takze i on, ten wspanialy K., na wiesc o Twej rzekomej zdradzie, bylby sklonny Cie przytulic i pocieszyc, zamiast wpasc w furie i wgniesc sciane piescia ? To sie znakomicie sklada, bo oto zdarza sie okazja powiedziec "sprawdzam", jednoczesnie poczatkujac okazje do powaznej rozmowy z mezem o wasej przyszlosci. Tak, musisz sie przyzwyczaic do tej mysli, ze wasz zwiazek i przyszlosc to od teraz otwarta droga, a nie - jak dotychczas - zaklepane na lata cokolwiek. Napisz kartke, ze go nie zdradzilas, tylko ze chcialas sprawdzic jego logike i prawdomownosc, z ta kartka w reku idz do niego i powiedz, ze go tez od 2 latach zdradzasz i sprawdz reakcje: czy przytuli ? Czy zrozumie ? To ma sens tylko wtedy, gdy jestes gotowa na rozmowe, gdy nie bedziesz czuc sie winna zdrady (jego zdrady !) i gdy bedziesz gotowa na zmiane zycia. Bo nie oszukuj sie, nawet jesli teraz zostaniecie ze soba, to zycie po zdradzie bedzie inne, juz nie bedzie tak samo. Cos sie skonczylo. Jego obraz w Twojej glowie sie skonczyl.
Dziękuję za wszystkie cenne komentarze, potrzebowałam tego bardzo.
#heniek Nie mogę tego tematu obgadać z rodziną, bo ojciec by mojego męża chyba zabił poza tym skończyłyby się rodzinne spotkania, które są tak dla mnie ważne i dla moich dzieci. Wolę udawać przed nimi, że jest dobrze. Jestem w stanie dużo wytrzymać.
Cytat
Napisz kartke, ze go nie zdradzilas, tylko ze chcialas sprawdzic jego logike i prawdomownosc, z ta kartka w reku idz do niego i powiedz, ze go tez od 2 latach zdradzasz i sprawdz reakcje: czy przytuli ? Czy zrozumie ?
Podaj jakiś adres,a napiszemy Ci kilka takich wiadomości że K uwierzy we wszystko,że zacznie wątpić że dzieci są jego.
Byle nie przedobrzyć.
.Możesz jeszcze dziś zostawić K z dziećmi ,elegancko i może trochę wyzywająco się ubrać i o 20 wyjść mówiąc "wrócę jutro",nie odpowiadać na żadne pytania ,wyłączyć telefon i rzeczywiście wrócić rano.Zamów sobie taksówkę i wsiądź do niej ,tak by mąż to widział. Dzieci nie zginą, K będzie miał sądną noc . Do kogo pójdziesz, do koleżanki,kolegi,nie ważne,ale mąż nie może wiedzieć dokąd poszłaś i gdzie oraz z kim spędziłaś noc..Ważne żeby rano poczuł od Ciebie alkohol.żebyś prosto po powrocie poszła pod prysznic.włosy w lekkim nieładzie. Na pytania,pretensje odpowiedz" ty możesz ,to i ja też" Wiem to grubo,ale nim wstrząśnie.
Za nic nie płać kartą ,tylko gotówką ,nie zostają ślady za ewentualny hotel.
Co do warunków ,to nie martw się o powody pozostania.Za to na pewno trzy razy się zastanowi zanim rozepnie rozporek.Bo jak jest rozpięty to już nie rozum decyduje ,a zwykła chuć.,
Przepraszam, że się tak nieśmiało wtrącę, ale to nie czas, miejsce i warunki na to, żebyś mogła sobie wybierać opcje, co do stylu
Inaczej mówiąc - myślisz dalej, że rozdajesz karty, albo że dalej siedzisz przy stole, przy którym się Ciebie słucha z uwagą 50:50 ? Jakby to deliatnie ująć - popatrz na zdradę męża i odpowiedz sobie sama na pytanie: czy to było w Twoim stylu,czy to uzyskało akceptację "stołu" 50:50 itd.
I jeszcze raz, obrazowo mówiąc - jeśli rozmawiasz, przykładowo, z chamem. Myślisz, że większy efekt osiągniesz używając elokwencji i erudycji, czy też może - jak to określasz - "zniżając się" do poziomu chama wytłuszczysz mu racje używając jego własnego języka, czym do niego trafisz ? Kiedy wejdziesz między wrony - musisz krakać, jak i one, czyż nie ?
I ja Cię bardzo proszę: nie odpowiadaj za swojego męża, nie tłumacz go, nie myśl sobie, że umiesz za niego odpowiedzieć. Nie spodziewałaś się, że potrafiłby Cię zdradzić, a zrobił to. To jest ślepa uliczka, czas się z tym przeprosić.
Jak mówią ludzie, kwestia tylko dobrego rozegrania, każdy potrafi być dobrym aktorem. Ja też potrafiłem, też potrafiłem nawet trochę przeprać głowę żonie, która mnie zdradziła - nie jestem z tego dumny, bo "to nie mój styl", jak to mówisz, ale wyjścia innego nie było i wszystko wpisało się doskonale w cel, który w końcu osiągnąłem.
Ja postarałbym się o postawienie rodziny po swojej stronie, tym bardziej, że na ojcu będzie można polegać. Myślę, że on powinien też postarać się o to, żeby nic z tych obaw, które przedstawiłaś (koniec spotkań) nie miało miejsca,
Grubo Szeroki uśmiech Ale nie mogłabym w ten sposób zrobić. To jak zniżanie się do jego poziomu. Prymitywne i nie w moim stylu
Masz rację nie daj się wciągnąć w takie gierki. Tylko zepsujesz sobie opinię i dasz paliwo do wymówek. Mąż uzna że jesteś taką samą kurwą jak on i wykorzysta przy każdej sprzeczce. Nawet jeśli przekonasz go w końcu że jesteś niewinna to uda że nie wierzy bo to będzie w jego interesie. Uważaj na rady obcych ludzi. Nie znają wszystkich okoliczności... i nigdy nie poznają. Łatwo się daje rady komuś, zwłaszcza gdy się za ich skutki nie ponosi odpowiedzialności.
Jesteś młoda i głupia ale bądź chociaż ostrożna
Młoda, pamiętaj że połowa majątku wspólnego należy Ci się z mocy prawa.Dopiero to co zagwarantujesz sobie ponad to ,może być Twoim zabezpieczeniem i hamulcem dla instynktów K..
Rozumiem,demonstracja nie Twój styl, ale w miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone i ja Cię wcale nie namawiałam do zdrady ,a jedynie do zaprezentowania i uświadomienia K że na nim nie kończy się świat i ma dużo do stracenia. Co on Ci mówił gdy znikał na cały dzień u kochanki? Widzę że bardzo nie chcesz "uszkodzić" ego męża i chcesz go chronić przed następstwami jego działań. .No to idź na całość ,zaproponuj mu otwarty związek.Będziecie sobie żyć w trójkę, no piątkę-dzieci, Ty w domu,dzieci ,trochę firma,mąż firma i kochanka. Czy kochanka ma męża? Mąż starszy, za 20 lat się uspokoi.Może wróci do Ciebie,bo ktoś ziółka podać będzie musiał. Ale gdzie twoja ambicja, duma i godność?
A rodzinę i znajomych poinformuj,mimo że nie będzie Ci miło słuchać ,że to oni mieli rację sprzeciwiając się Waszemu małżeństwu.Jak mężulkowi tatuś podbije oko to nic się nie stanie.Możesz poprosić tatusia żeby nie bił za mocno, bo nie masz zamiaru pielęgnować potem męża,Rodzina i znajomi odetną K , a nie dzieci i Ciebie.
Jak się mąż uspokoi, to za kilka lat czas wyleczy rany.A że przestaną mu podawać rękę ...to tylko konsekwencja głupoty pana męża.
Jak mąż nie poczuje dziś dotkliwych konsekwencji to najdalej za rok masz powtórkę z rozrywki (tylko lepiej ukrytą) i co wtedy zrobisz?
Masz rację nie daj się wciągnąć w takie gierki. Tylko zepsujesz sobie opinię i dasz paliwo do wymówek. Mąż uzna że jesteś taką samą kurwą jak on i wykorzysta przy każdej sprzeczce. Nawet jeśli przekonasz go w końcu że jesteś niewinna to uda że nie wierzy bo to będzie w jego interesie.
Kompletnie się z tym nie zgadzam;
A co to ona jest więźniem, że nie może sobie wyjść z domu?
Nie może w końcu postawić na siebie?
Nie może zrobić czegoś dla siebie?
Nikt nie każe jej zrobić nic złego ani czegoś co przekroczyłoby granicę jej zasad moralnych;
Chodzi tylko o to aby wzbudzić w chłopie pokłady zazdrości i podważyć jego pewność siebie oraz pewność tego, że czegokolwiek nie zrobi, żona zawsze będzie przy nim;
To prosty aczkolwiek skuteczny socjotechniczny zabieg;
Na tą chwilę nie czuję się na tyle silna, by taki zabieg przeprowadzić. Teraz muszę przetrwać w codzienności, nie wiem jak się zachowywać wobec niego, normalnie? Obojętnie? Chciałabym z nim porozmawiać, ale czy to ja powinnam zainicjować rozmowę? Czy czekać na sygnał od niego? Nie chcę żeby pomyślał że złość mi przeszła albo że mi za bardzo zależy
A co to ona jest więźniem, że nie może sobie wyjść z domu?
Nie może w końcu postawić na siebie?
Nie może zrobić czegoś dla siebie?
Nikt nie każe jej zrobić nic złego ani czegoś co przekroczyłoby granicę jej zasad moralnych;
Ależ wolno być wolnym a nawet trzeba być suwerennym.
Nie wolno stwarzać pozorów że się zdradziło. Jest to manipulacja
a manipulacja dowodzi braku szacunku. A brak szacunku oznacza brak miłości. A jak nie ma miłosci to po co marnować energię na jakieś gierki?
Nie wolno stwarzać pozorów że się zdradziło. Jest to manipulacja
A kto tu mówi o tworzeniu pozorów zdrady; dlaczego tak zakładasz?
Autorka nie ma wpływu i nie może brać odpowiedzialności za to co urodzi się w głowie jej męża jeśli wyjdzie z domu do czego ma prawo; mało tego została zwolniona przez niego z obowiązku tłumaczenia się z tego faktu;
Chciałabym z nim porozmawiać, ale czy to ja powinnam zainicjować rozmowę?
A jaka różnica kto zacznie rozmawiać? Ważne żeby rozmawiać jak najprędzej. Dorośli ludzie wiedzą że trzeba rozmawiać
Cytat
Czy czekać na sygnał od niego? Nie chcę żeby pomyślał że złość mi przeszła albo że mi za bardzo zależy
Po prosty zapytaj czy już jest gotowy do poważnej rozmowy czy może jeszcze potrzebuje trochę czasu na przemyślenia.
Fajnie jakby dostrzegł ze złość ci przeszła bo złość to zło jak sama nazwa wskazuje.
Dobrze też żeby nie miał wątpliwości że Ci bardzo zależy na waszej rodzinie bo po co rozmawiać z kimś komu nie zależy?
Młoda akurat myślisz się w jednym. Jakbyś ty go zdradziła to byś była najgorszą k.. Szm.. Wierz mi że zdradzający najbardziej nie lubią tego co sami robią. Twój mąż rozmawiając o zdradzie chciał siebie wybielić - schemat zdradzających zawsze taki sam. Mamy tu rodzinka który 15 lat zdradzał. Jej relacje zdrady bez emocji na zasadzie szara rzeczywistość i ukrywanie tego przed mężem. Oczywiście też wybiela siebie wszak jej ok. 120 partnerów w łóżku nie aż tak dużo - są osoby które miały więcej . Klasyka straszna.
Co do spraw technicznych na pewno podświadomie czułaś co dzieje się w twoim związku. Wtedy zbliżenia trudniejsze są. Co do podejścia męża to klasycznie szukał młodej dupy żeby sobie ja ułożyć. Ty wszystko łykałaś jak pelikan.
Niestety często życzeniowo myślimy i oceniamy sytuacje naszym systemem wartości.
Twojego małżeństwa już nie ma - jest tylko na papierze. Poczytaj sobie etapy jakie są po zdradzie m obecnie masz żałobę - najgorszy etap. Niestety emocji nie da się przeskoczyć. Oczywiście mąż będzie kłamał jak z nut. Widzisz jednak czasami ludzie z boku dobrze doradzają. Nie jest tak że człowiek z wiekiem mądrzeje. Jak ktoś jest zaburzony to im starszy tym gorzej. Jednak 3 letni romans to długo Więc wyrzuty sumienia na pewno go nie męczą.
Młoda właśnie zona potifara już doradza że na wojnie i w miłośni wszystkie chwyty dozwolone. Zdrada to obecnie najgorsze co możesz zrobić. Nawet jak już weźmiesz rozwód najlepiej minimum rok pobyć samemu. Twój "stary" doskonale wie co zrobił. Teraz będzie cię "urabiał".
Z tą dojrzałością twoja nie jest tak do końca jak piszesz. Jednak wzięłaś faceta typu bawydamek. To ogromne ryzyko - charakteru jednak nie zmienimy kogoś. Tak to jest że młode chciałby starszego faceta. Mężczyźni około 40 jednak często są atrakcyjni i w szczycie formy co przyciąga młode kobiety. Tutaj akurat nie jesteś wyjątkiem.
Z doświadczenia napisze że najlepiej wspominam mój pierwszy związek kiedy różnica wieku to tylko rok. Byliśmy pierwszymi partnerami w łóżku. Więc bez bagażu. Seks super był. Fajna ta cała otoczka związana z nabieraniem doświadczenia. U nas okazało się że fantazja i temperament pokryły się.
Nie napisałaś prawie nic o kochance Czy jest stanu wolnego,czy może jest mężatką. Jeżeli jest wolna, to gorzej,bo może chcieć mieć na stałe Twojego męża,zabrać Ci go ,rozbić małżeństwo.On jest jeszcze w dobrym wieku i atrakcyjny finansowo (to ma znaczenie)Powoli i konsekwentnie przyciągnąć ,mimo jego oporu.Jeżeli ona ma swoją rodzinę to lepszy wariant ,może chodzić tylko o seks ,ożyła stara miłość i to ich zadowala.Bo jeździć 300 km w jedną stronę tylko na seks to musi być wyjątkowy.Znalezienie czegoś bliżej w dzisiejszych czasach to nie problem dla dobrze sytuowanego mężczyzny. No chyba że mieszkacie w Alice Springs w Australii i tam 300 km to jak za rogiem.
Młoda,możesz wykazać swoja wyższość moralną nad zdradzającym mężem i jego kochanką i po etycznej walce przegrać starcie o swoje małżeństwo,na którym ,może się mylę,ale nadal Ci bardzo zależy. Zależy aby dzieci miały stale w swoim życiu kochającego tatę.Dlatego uważam że masz prawo stosować wszelkie metody.Także szantaż ekonomiczny. Bo mąż i kochanka nie mają skrupułów.Brudne metody? Czemu nie, jak prowadzą do celu.Niestety,taka rzeczywistość .
Na tym forum jak więcej poczytasz komentarzy i w innych tematach ,to przekonasz się że jest paru komentujących bardzo skrzywdzonych przez kobiety i mających na wszystkie sytuacje ,jedną radę,jedno uniwersalne rozwiązanie-wytrych -"rozwiedź się". Bez uwzględniania całej złożoności sytuacji.
Tomek040184 jest jednym z nich,skrzywdzonych,poobijanych,nieprzejednanych, pozornie "normalnych" uważających że zdradzającą/zdradzającego należy bezwzględnie usunąć i wyeliminować na zawsze z życia zdrowej rodziny.
Musisz sama wybrać co jest dla Was najlepsze,nawet gdy trzeba schować dumę i uczucia do kieszeni.Patrz dalej,co się opłaci w perspektywie lat.Czasami wybaczenie się opłaci,częściej nie i kończy się rozstaniem po kilku latach męczenia się ,braku zaufania.
Co do wyjścia wieczorem i powrotu rano ,to też miałam małe dzieci i wiem czego Ci brakuje.Kilku godzin oderwania się od codziennego kołowrotka i spokojnego nieprzerwanego snu przez całą noc.Bez telefonu,bez przeszkód.Raz w tygodniu. A dzieci niech będą tą jedną noc pod opieką męża.Za pierwszym,drugim razem niech sobie myśli co chce,trochę zazdrości go nie zabije.Za trzecim możesz powiedzieć co naprawdę robisz . masz do tego pełne prawo.
Dokładnie popieram zone potifara że tu sporo zaburzonych osób takich jak ona . Akurat nie czuje się skrzywdzony. Ex straciła na zdradzie swojej, ja zyskałem tradycyjnie. Stan majątku powiększyłem, odbudowałem siebie . Każdemu polecam postawić na siebie w takiej sytuacji.
Tomek040184 Jesteś zaburzony.Niestety.Ty ciągle i stale o mnie.Masz manie prześladowczą? To idź się leczyć. I przestań sięchwalić jaki wspaniały jesteś .Daj się zdradzić jeszcze ze trzy razy to milionerem zostaniesz- ( prosty wniosek z tego co sam napisałeś) Chciałabym skonfrontować Twoje przechwałki ze zdaniem Twojej żony.Ale obawiam się że Ty byś blado wypadł w konfrontacji.
#25 | zona Potifara mimo, że historia twojego życia nie mieści się w mojej głowie nie potępiam ani nie oceniam. Dziękuję Ci za komentarze i chęć pomocy
Odpowiadając na pytanie o kochankę, podobno to stara panna grubo po 40. Jeszcze przed ślubem mąż mówił o niej dość niepochlebnie, że brzydka, nigdy mu się nie podobała i nie kochał jej. Za to ona była zakochana po uszy i płakała po ich pierwszym rozstaniu wiele lat temu. Teraz podobno spotykali się bez emocji i ja mam w to uwierzyć
Młoda teraz to pojechałaś "fest" . Wierzysz zdrajcy?? Jednak mąż nie bez powodu o niej mówił.
Zona potifara ciebie lubię i historie o 120 partnerach w łóżku . Dobry przykład hipokryzji . Mąż wychował cudze dziecko. Trzeba coś dodawać?? Można wspomnieć że Misiu jednak był tobie na rękę. Misiu wychowywał dzieci. Ty z koleżanką sobie po swing klubach biegałaś. Teraz tani bajer puszcza w obieg o braku odwagi o odejściu od męża. Była żona myślę że miałaby z Tobą wspólny temat . Oczywiście nie oceniam ciebie tak jak młoda .
Julianaempatyczna też mam takie wrażenie że z dojrzałością nie ma wiele wspólnego podejście młodej. Wręcz wybiela zdradzającego faceta. Opiera się tylko na relacjach 3 lata zdradzającego męża. Jednak jeszcze musi trochę lat minąć zanim młoda pojmie jak starsi faceci funkcjonują. Nic tylko wybaczyć mu, najlepiej kupić bukiet kwiatów wraz z 6 pakiem piwa za to że ex mu do łóżka wskoczyła - on biedny nie wiedział jak ma postąpić kiedy dostał ofertę od zadbanej 40 latki.
Będąc 40 letnik facetem ciężko mi ogarnąć to co pisze młoda. Tu trzeba adwokata dobrego szukać.
Zdradzający gdy przychodzi im opowiadać o zdradzie wszyscy praktycznie mówią takimi samymi tekstami ,jak by tego w szkole uczyli.
Kochanka nigdy nie jest atrakcyjna dla zdradzającego (ale każda potwora znajdzie swego amatora), Nie uwierzę że nie było w niej tego Czegoś, co ich do siebie przyciągnęło i to z odległości 300 km (może w te klocki dobra była?). do tego w bajkach seks jest zawsze kiepski i on się do niego zmuszał by kochance nie sprawiać przykrości.Był raz,no może dwa.
A tak na serio,Coś w niej przyciągało męża ,ileś lat temu i trzy lata temu ponownie, mimo że mógł sobie poszukać młodszej i na miejscu.Po byle jaki seks nikt rozsądny i nie zakochany, nie będzie się tłukł 300 km,czyli ponad 4 godziny za kółkiem. Seks był dobry, albo bardzo dobry.Uczucia były ,Na ile które z nich było zakochane, my na odległość tego nie ocenimy. Taka brutalna,wredna ocena rzeczywistości.
Masz do niej numer? Dzwoniłaś? Mogła byś się dowiedzieć ciekawych rzeczy,ale czy się odważysz? Poznać drugą wersję?
Wielce prawdopodobne że ona chciała Twojego męża dla siebie na wyłączność ,tylko mąż się opierał i dlatego to trwało latami.Przy okazji się troszkę zabawiali.tak dla zabicia czasu.ale to nic poważnego Nie masz co się przejmować.-
Ja bym zadzwoniła,albo wręcz podrzuciła dzieci do babci i sama pojechała i z zaskoczenia przycisnęła kochankę. Ale tak by mąż dowiedział się o twojej wycieczce później,po fakcie , by nie uzgodnili w ostatniej chwili zeznań.Zaś decyzję o pozostaniu w małżeństwie ,ratowaniu go albo rozstaniu bym podejmowała dopiero potem.Gdyby mąż ostatnio jednak się z nią kontaktował to oznacza że na 100% nadal kręci.
Ja z kolei podziwiam Twoje opanowanie w tej sytuacji.Silna jesteś.Ale niczego nie zaniechaj,bo wróci ,większe i groźniejsze.
Tomek co do jakiegoś tematu wejdę, to ty jak pijany płota mnie się czepiłeś i już tu jesteś. .Nudny i przewidywalny jesteś .człowieczku.A decyzję o szukaniu adwokata zostaw Młodej bo wcale nie jest taka Głupia.
Zona potifara nie jestem uprzedzony do ciebie. Dużo wnosisz na to forum . Fajnie poznać inny punkt widzenia chociaż nie jestem zdziwiony twoim nastawieniem. nie jestem Misiu który będzie Ci przytakiwał . Miło wiedzieć że również mnie lubisz .
Po pierwsze przepraszam autorkę tematu że zaśmiecamy go bezsensownymi wtrętami.Ale skoro Admin nie reaguje to....
# Tomek040184
Tak,lubię Cię, ale przypominasz mi "wielbiciela" z pierwszych klas szkoły podstawowej.Każdego dnia musiał pociągnąć mnie za włosy, uszczypnąć, spróbował kopnąć .Dostawałam prezenty, jakiegoś robaka, żabę, zdechłą mysz. Jego dziecięce wyrazy wyjątkowej sympatii. Jak już chcesz mi w każdym temacie ,w którym cokolwiek napiszę, udowodnić swoją wyjątkową sympatię, to uruchom swoją szarą komórkę i napisz coś nowego,oryginalnego, dowcipnego , za każdym razem innego ,bo jak na razie to twoje monotematyczne wpisy na mój temat powstają na bazie kopiuj=>.wklej ,co najwyżej szyk wyrazów zmieniasz. Stać Cię na więcej? Może ,żeby nie zaśmiecać innym ich tematów pisz w moim "15 lat..." albo załóż swój "Podła sucz żona.."i tam dawaj upust nadmiarowi żółci i frustracji ?
Jeszcze raz przepraszam za załatwianie wewnętrznych spraw
dwojga użytkowników forum, w niewłaściwym miejscu (więcej nie będę) ,ale to zostało w jakiś sposób na mnie wymuszone.
Mloda-glupia.
Napiszę Ci z perspektywy dość dojrzałej już kobiety, która widzi w Waszym małżeństwie mój związek. Miałam tutaj swoje dwa wątki lata temu, ostatni w 2018 roku, kiedy to właśnie miałam odejść od męża zdrajcy recydywisty. Złożyłam pozew o rozwód w trakcie swojej terapii, która utwierdziła mnie w silnym przekonaniu, że nie warto ciągnąć tego dalej, że małżonek się nie zmieni. To forum dało mi również dużo wsparcia. Pisałam nawet z kilkoma forumowiczami, którzy w dobrej wierze ostrzegali mnie przed kolejnym powrotem. I co? Terapia mi się skończyła, mąż wrócił z podkulonym ogonem, naobiecywał bajek i cofnęłam pozew, bo wydawało mi się , że nadal bardzo go kocham i tak, jak Ty, że zdrada była czysto fizyczna i można z tym żyć…. Ale nie skończyły się kontakty mężusia z innymi kobietami, adorowanie nawet moich osobistych koleżanek. Przed świętami Bożego Narodzenia dowiedziałam się, że mąż zrobił sobie potajemnie wycieczkę do babeczki, z którą pisał chyba z pięć lat, któż to wie… A teraz… Jestem w trakcie terapii, która zaczęła się w czerwcu, bo nabawiłam się depresji i lęków. Znienawidziłam seks, mam problem ze stawianiem granic, bo ciągle się uginałam, nie szanowałam siebie, zmuszałam się do różnych fanaberii męża, żeby tylko zatrzymać go przy sobie. Pomarszczyłam się, jak stara purchawka, bo ze stresu chudłam na potęgę, a dużo nie ważyłam. Straciłam zupełnie pewność siebie, czuję się taka … „malutka”, wycofana. Boję się ufać ludziom, już nie tylko facetom. Też mam ojca dość szorstkiego w obyciu, delikatnie pisząc. I na terapii wyszło ładnych parę kwiatków. Teraz widzę, że tak silnie byłam współuzależniona, że żadne posty nie byłyby w stanie mnie wtedy uratować. To długi jednak proces, jak ktoś ma już taką konstrukcję… Mój też mi mówił, że gdyby mnie ktoś porządnie przetrzepał, to nie miałabym problemu i nadal uważa, że tym razem on nic nie zrobił złego. Jeszcze chwilę temu byłam zupełnym wrakiem, ale terapeutka powolutku mnie z tego wyciąga. Rozstaliśmy się z mężem, wyłam przez pierwsze dwa miesiące, ale mam nadzieję, że jednak będzie dobrze, że się pozbieram. Nawet wracam do pasji, które wcześniej mnie już w ogóle nie rajcowały. Dopiero teraz wiem, że może mąż i chciał jakoś na początku to wszystko poskładać, ale zabrakło mu wglądu w siebie i zwyczajnej empatii wobec drugiego człowieka. A jak tego nie miał, to skąd ma mu się wziąć? To nie chodzi o Ciebie i o to jaka jesteś. Jesteś dla męża kimś, kto ma się zająć ogniskiem domowym, a on będzie sobie zaspokajał swoje potrzeby podniesienia dopaminki na zewnątrz, bo Ty mu już tego nie dasz, bo nie jesteś obca. I nawet nie wiesz, jakie to jest silne u takich mężczyzn. No to teraz wyobraź sobie, jak możesz wyglądać za parę lat z tą swoją wrażliwością. Jak masz ochotę, to pisz na priv. Trzymaj się, bo wiem dokładnie, co przeżywasz i jak to Ci się nie mieści w głowie.
Julianaempatyczna, córa jest już po studiach, układa sobie życie ze świetnym facetem z roku. Serce rośnie, jak się na nich patrzy. Tworzą dojrzały, spokojny związek. Wiem, że oboje mają problem z poczuciem własnej wartości, ale potrafią się wspierać i podnieść na duchu w ciężkich chwilach. Jestem o nich spokojna. Problemem jest to, że córka nie chce mieć dzieci. M.in. dlatego, że nie chce przenosić , jak ona powiada, zje... genów. Ale to w zasadzie mój problem, bo nie będę miała wnuków, każdy ma prawo do takiej decyzji.
Ofiarra przykra sprawa. Nie jesteś jedyną osobą z takimi problemami. Młoda z tego wątku widzę bardzo podobny problem ma do twojego. Jest taki typ faceta który będzie zawsze zdradzał. Im szybciej ona to pojmie tym lepiej dla niej.
Skoro córka ma niskie poczucie wartości to niedobrze. Czasami takie osoby mają skłonności do zdrady.
Czyli jednak zdrady męża miały negatywny wpływ na córkę? Dzieci niestety są ofiarami zdrady.
Nie, taką miał kiedyś, teraz była jakaś starsza. "Tylko" pisali ze sobą latami i tak świetnie im się pisało, że trzeba było dzień wcześniej wyjechać do pracy.
A-dam, córka mówi o swoich genach, ale nie tylko, generalnie o niepewnym teraz świecie...
Julia,niekiedy decydują względy wyznaniowe.Rozwód nie wchodzi w grę.(co Bóg złączył,człowiek nie rozłączy).Stąd separacja, dopuszczana przez kościoły.
Do pewnych decyzji trzeba dojrzeć .A co człowiek po drodze przeżyje to jego.
Bardzo wiele osób trafia tu, by ktoś z zewnątrz potwierdził ich
decyzje,a dostają kubeł zimnej wody na głowę i dużo rad które im absolutnie nie pasują.Większość nie ma doświadczenia i są w kryzysowej sytuacji po raz pierwszy ,czyli dużo błędów na początku.
Nie uciekłam, nie jestem tchórzem. Zajęłam się sobą. Za wszystkie odpowiedzi jestem bardzo wdzięczna.
Ostatnia rozmowa była bolesna, mąż próbował racjonalnie wyjaśnić mi jak funkcjonuje męski organizm, podsyłając naukowe artykuły nt popędu seksualnego (tak jakbym była jakaś niedorozwinięta i nie miała pojęcia o biologii) . Ta rozmowa to było wielkie usprawiedliwianie się z jego strony. Odnoszę wrażenie, że to ja musze sobie sama poradzić z tą sytuacją, ja musze pracować nad sobą, żeby on nie musiał szukać poza domem tego czego mu brakuje w małżeństwie. I oczywiście chce nad sobą pracować, tylko muszę widzieć, że on też podejmie pracę nad sobą i naszym życiem. Znowu wpedzilam się w poczucie winy, że to wszystko przeze mnie, stąd moja nieobecność tutaj.
Znowu wpedzilam się w poczucie winy, że to wszystko przeze mnie, stąd moja nieobecność tutaj.
I dalej to robisz;
Cytat
Odnoszę wrażenie, że to ja musze sobie sama poradzić z tą sytuacją, ja musze pracować nad sobą, żeby on nie musiał szukać poza domem tego czego mu brakuje w małżeństwie.
Nie tylko wpędzasz się z poczucie winy, ale i podświadomie próbujesz go przed samą sobą usprawiedliwić i umniejszyć temu co się wydarzyło; jest to jakiś oczywiście sposób, ale niestety mało skuteczny w dłuższej perspektywie gdyż silnie powiązany z mechanizmem wyparcia a emocje wyparte zawsze wrócą tyle, że ze zdwojoną siłą i w najmniej oczekiwanym momencie; to nieuniknione; często wówczas nachodzi refleksja - tyle lat zmarnowałem...
Młoda,jeżeli jesteś tak tolerancyjna i tak zależy Ci na małżeństwie że jesteś skłonna zaakceptować wysiłki męża aby ocalić Wasz związek i to on i tylko on jest odpowiedzialny za to ,że Wasze dalsze wspólne życie zawisło na włosku.To on musi Ci wyjaśnić wszystkie wątpliwości ,odpowiedzieć na każde niewygodne pytanie,przeprosić i podjąć wysiłek byś mu wybaczyła, a za kilka lat może obdarzyła ponownie zaufaniem.
Zaakceptować bycie kilka lat na cenzurowanym.
Jeżeli on nie robi wszystkiego co wymieniłam ,ale próbuje przejść do porządku dziennego nad którymkolwiek z punktów to jeśli to zaakceptujesz to za jakiś czas trup wypadnie z szafy i rozbije prowizorycznie posklejane małżeństwo.Powiedz mu prosto w oczy że albo robi to czego od niego żądasz albo małżeństwo nie ma szans na dalsze funkcjonowanie.
Zaś Ty swoje błędy możesz (i powinnaś) naprawić i zmienić ,ale nie zmuszona, jak on swoimi przewinieniami ale z rozsądku.By być lepszą kochanką i żoną obecnego męża albo następnego partnera, jak by jednak nie wyszło
Albo mąż będzie robił wszystko byś mu wybaczyła,albo prowizorycznie poprawicie ,tak na byle jak i to się rozleci albo bez przepracowania problemów pójdziecie dalej ,a wtedy jak napisał @Poczciwy zapłacisz wysoką cenę za to Ty sama..
Przepraszam, ze skroce temat i przypomne, z jakim pytaniem sie tu pojawilas. Chcialas wiedziec, jak rozmawiac po zdradzie... no to taraz juz wiesz. Podoba Ci sie taka klasyka gatunku, ktorej swiadomie choc mocno obok oczekiwan padlas ofiara ? Jakie bedzie Twoje kolejne pytanie - niech zgadne - czy to sie kiedys zmieni, czy moj maz ciagle bedzie mi tlumaczyl swoja fizjologie a ja bede czula sie temu winna, ze przeze mnie musi szukac poza domem tego, czego mu nie daje ja ? Albo jak dlugo jeszcze bedziesz znosic niezwerbalizowane (mysle, ze JESZCZE niezwerbalizowane) oskarzenie, ze jestes jakoby niedorozwinieta ? Ile jeszcze musisz sie tak czuc, zeby cos sie w Tobie obudzilo ? Mozesz wiecej ? Mozesz dluzej ? Dlaczego nie, przeciez wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazuja, ze tak wlasnie bedzie... malo tego, to JUZ sie dzieje.
Chcialas wiedziec, jak Twoja sytuacja wyglada z boku. Tez juz to wiesz.
Chcialas jeszcze, zeby maz sie zmienil.
Duzo rzeczy chcesz, ale niewiele w zwiazku z tym robisz - chodzi o kwesie wyciagania wnioskow. Masz prawo czuc sie zalamana i masz prawo miec nadzieje, ale jest taki moment, w ktorym odbijasz sie od dna i mowisz sobie, ze nizej juz nie spadniesz. Ktory to ten moment - jakos blisko, czy dalej go nie widzisz (a to juz zle) ? Jednak nadzieje lokujesz nie w tym obiekcie, co trzeba. Zainwestowalas mentalnie w faceta, swojego meza i teraz chcesz sama dowiesc jego wartosci. Nie. Inwestuj w siebie, w swoja przyszlosc. Potrafisz siebie sama kochac ? Czy nienawidzisz sie az tak mocno, ze potrzebujesz oczu swojego meza niczym lustra, w ktorych zobaczysz akceptacje dla samej siebie ? Myslisz, ze Twoje akcje sa warte tylko tyle, ile Twoj maz za nie zaplaci ? Blad, jestes kobieta, ktora jest w stanie ulozyc sobie zycie nie tylko sama, ale takze i z kims innym, czego potrzebujesz, zeby ta mysl "kliknela" w Twojej glowie ?
Zgadzam się z tym, jestem świadoma. Znam swoją wartość, ale czasem wystarczy niewiele, żeby mnie złamać. Zawsze byłam nieśmiała, kiedy poznałam męża dużo się we mnie zmieniło, zaczęłam wierzyć w siebie, bo widziałam jak się o mnie stara.
Twoją wartość uzależniasz od partnera, dlatego to tak boli, bądź napierw szczęśliwa ze sobą, póżniej można tworzyć zdrową relację...
Cytat
Jeżeli chodzi o moja mamę, to nie jest traktowana tak jak powinna.
Cytat
ojciec jest zimny i oschły nie tylko w stosunku do niej ale do wszystkich dookoła. Nie jest z nim szczęśliwa, ale dzielnie to znosi
no i masz powód swojego braku pewności siebie, matka nieszczęśliwa w związku, ale jakoś to znosi, kto miał Cię nauczyć jak być szczęśliwą w związku i Tworzyć zdrową relację?
Jaki masz wzorzec kobiety zakorzeniony? Matka polka, mąż zimny jak lód, ale ona to znosi, zaciska żeby i znosi... ty też będziesz... będziesz, jeżeli nie popracujesz nad sobą...
Na razie inaczej nie umiesz, bo niby skąd masz wiedzieć jak ma wyglądać zdrowa relacja, jak takiej nie widziałaś.
Cytat
Tak wiem tłumaczę się, ale co mi pozostało?
komu się tłumaczysz nam czy sobie?
Moja rada na koniec, udaj się do seksuologa, jakiegoś dobrego...
nabierz pewności siebie, te wszystkie gierki jakie tutaj opisane nie będą Ci potrzebne.
Ja tylko w kwestii formalnej - bycie zdradzoną to nie "tylko zdrada i nic wielkiego". To wielka, straszna, ogromna krzywda. Jeśli mąż zachowuje się tak jak opisałaś i uzasadnia tak jak opisałaś, to umniejsza twoje prawo do uczuć. Mówiąc krótko - jest zimnym, wyrachowanym skurwysynem i cię kompletnie nie szanuje. Bo szacunek wymaga empatii a tej tu nie widać. Jest nawet gorzej. Ty sama sobie odmawiasz prawa do uczuć. Do żalu, do bycia oszukaną, do żałoby po związku. Tak kochana, żałoby. Tego związku już nie ma, to trup i wkrótce zacznie śmierdzieć. Dlatego udawanie, że nadal jest tak jak było tylko sprawę pogorszy. Zwłoki się zakopuje lub pali a potem zaczyna budować nową relację. Bo to, że da się zbudować coś nowego z kimś, kto spieprzył stare, jest pewne. Tylko trzeba zrozumieć i zmienić to, co było u podłoża katastrofy. I nawet jeśli ty niedomagałaś na jakimś polu, to w żaden sposób nie uzasadnia to zdrady. Ani nie daje do niej prawa. Nikomu. Nigdy. Nie na to się pisałaś zgadzając się na małżeństwo. Nikt się na to nie pisze i zasady, można powiedzieć, są od początku jasno określone i nie podlegają nawet negocjacjom. Zatem skoro on regulamin złamał to on odpowiada za koniec kontraktu. I on musi zapłacić główne koszty. Ty natomiast możesz wyciągnąć z sytuacji jakieś wnioski i bez obwiniania się za czyjeś decyzje przepłakać a potem przemyśleć co z tym dalej zrobić. I zacząć od zainwestowania w we własny spokój i stabilizację. Jak się na tym skupisz to szybko odkryjesz, że mąż to tylko miły dodatek a nie cel życiowy i jeśli jest (i jest fajny) to wspaniale, a jeśli go nie ma, to też rewelacyjnie bo zawsze można trafić na kogoś innego. Pamiętaj, jest na tej planecie parę miliardów ludzi. W samej Polskę 18 milionów chłopa. MILIONÓW. Jeden cymbał to nie koniec opcji. Dasz radę.
Z Twojego opisu wynika, że niewątpliwie przyłożyłaś rękę do tego, że szukał poza domem tego czego nie dostał od Ciebie;
Oczywiście nie zamierzam go bronić, wręcz przeciwnie; gość jednak chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, że to niezależnie od tego co wydarzy się później już zawsze położy się cieniem na Waszej relacji;
Ty trochę też próbujesz uciec w stronę wyparcia i racjonalizacji a to nie tędy droga;
Żeby w ogóle spróbować ratować związek po zdradzie musi zostać spełnionych szereg czynników;
czy Twój mąż poza wyrażeniem słownym skruchy ma Ci coś jeszcze do zaproponowania w tej kwestii?
Ma jakiś plan naprawy?
Zaproponował pełną transparentność?
Powinnaś mieć świadomość, że droga do wybaczenia jest długa i wyboista a zakończenie niekoniecznie szczęśliwe i takie jakiego byś oczekiwała;
No i popraw swój seks,otwórz się,eksperymentuj,dowiedz się co Ci pasuje..
Jestem świadoma swoich błędów w relacji z mężem. Wiem, że jestem współwinna naszego kryzysu. Tylko zanim dowiedziałam się o zdradzie nie miałam pojęcia, że w tym kryzysie trwamy. Gdyby porozmawiał ze mną jak dorosły człowiek o tym czego mu brakuje, że jest mu aż tak źle, bezwzględnie zmieniłabym swoją postawę. I być może inaczej by się wszystko potoczyło. Chociaż tego nie wiadomo...
#poczciwy jakie czynniki powinny być spełnione, żeby próbować ratować związek?
Co mąż powinien mi zaproponować poza słowną skruchą? Jaki powinien plan naprawy i co to jest pełna transparentność? Przepraszam za tak wiele pytań, ale to forum to jedyne miejsce, w którym mogę je zadać. Nikt inny mi nie doradzi oprócz Was.
#zona Potifara dziękuję za odpowiedź. Kompletnie nie wiem czego powinnam żądać. W jaki sposób?
Możesz żądać własności domu albo mieszkania, przeniesienia na Ciebie większości własności firmy,w razie powtórki zdrady mąż zrzeka się starania o opiekę nad dziećmi,wyłącznej własności samochodu,działki i co tam macie.Wszystko potwierdzone notarialnie.(warunek bezwzględny). Możesz postawić warunek że jeżeli Cię znowu zdradzi to zabiera tylko walizkę i znika z Twojego życia.To Ty wiesz na czym mężowi zależy,lubi i strata czego by go zabolała i by nie była łatwa do odrobienia.Możesz żądać prawa dla siebie do takiego samego trzyletniego romansu.Mąż nie musi wiedzieć że blefujesz.Prowadzisz firmę więc powinnaś wiedzieć jak się negocjuje.Twardo i bezwzględnie. Tym zyskasz szacunek partnera-przeciwnika Walczysz o dzieci,ich przyszłość .Zasady? Gdzie on je miał jak jechał do kochanki? Gdy będziecie dalej razem w małżeństwie to to wszystko nie będzie miało znaczenia,ale jak byście się rozstawali to będzie bolało i ma boleć.Jego.To on ma cierpieć za to co zrobił ,to ma być kara..Nie możesz zbyt łatwo odpuścić grzechu.
Godzisz się na takie traktowanie?
Gdzie są Twoje granice?
Dla mnie to jest brak szacunku, nie wiem jak Ty to odbierasz, ale chyba próbujesz go wytłumaczyć.
U Was jest poważny problem z komunikacją, mąż niejednokrotnie powtarzał Ci że jesteś jak "drewno" a Ty nie reagowałaś.
Sex nie jest tylko po to by robić dzieci, to pewna forma zabawy, dlaczego nie przenieść tego wyżej i nie zacząć czerpać z tego na prawdę przyjemności?
nie potrafisz?
Cytat
Jakie ma to znaczenie?
Przeszkadza Ci to?
Gdzie jest Twoje ja w tym?
Chcesz się godzić na los kury domowej?
Cytat
heh, przeszkadza Ci to?
Jeżeli tak, to ma prawo... Jeżeli nie to również ma prawo, to jest Twoje życie i każdy ma inne granice.
Nie sugeruj się niczyim zdaniem, słuchaj siebie, nie jego, nie nas, słuchaj tylko siebie.
Jeżeli Ci to przeszkadza, to nie przesadzasz...
Reagujesz tak jak czujesz i potrafisz...
Jeżeli chodzi o samą poradę ode mnie, to zacznij pracować nad poczuciem właśnej wartości, bo leży i kwiczy... Stąd brak śmiałości w łóżku, słaba wiara w siebie...
Jak była traktowana Twoja mama?
Cytat
Sex nie jest tylko po to by robić dzieci, to pewna forma zabawy, dlaczego nie przenieść tego wyżej i nie zacząć czerpać z tego na prawdę przyjemności?
nie potrafisz?
Odkąd urodziły sie dzieci nie potrafię. I on o tym wie. Nie pomaga to, że karmię piersią, śpię z dziećmi, a one bez przerwy na mnie "wiszą". Od wielu miesięcy nie przespałam ani jednej nocy. Tak wiem tłumaczę się, ale co mi pozostało?
Cytat
Jak była traktowana Twoja mama?
Zgadzam się z tym, jestem świadoma. Znam swoją wartość, ale czasem wystarczy niewiele, żeby mnie złamać. Zawsze byłam nieśmiała, kiedy poznałam męża dużo się we mnie zmieniło, zaczęłam wierzyć w siebie, bo widziałam jak się o mnie stara.
Jeżeli chodzi o moja mamę, to nie jest traktowana tak jak powinna. Jest najcudowniejszą osobą jaką znam, a ojciec jest zimny i oschły nie tylko w stosunku do niej ale do wszystkich dookoła. Nie jest z nim szczęśliwa, ale dzielnie to znosi
Rozumuem, ze purytanskie (choc takze i katolickie, co czesto wystepuje w parze, ale nie jest tozsame) wychowanie nie pozwala Ci obgadac tematu z najblizsza rodzina ? Sadzisz, ze nie dostaniesz tam wsparcia, a moze nawet boisz sie o kolejne obwinianie ?
Maz, ten wspanialy K., teraz robi Ci pranie mozgu (no niestety) przy kazdej okazji filmowej i nawiazuje do tego, ze wlasciwie zdrada to nic takiego, ze o tym filmy robia, ze po niej nic sie nie dzieje, akcja o wiele ciekawsza toczy sie dalej, tak ? Az sama sklonna jestes wierzyc, ze od nadmiaru tej obojetnosci wzgledem zdrady takze i on, ten wspanialy K., na wiesc o Twej rzekomej zdradzie, bylby sklonny Cie przytulic i pocieszyc, zamiast wpasc w furie i wgniesc sciane piescia ? To sie znakomicie sklada, bo oto zdarza sie okazja powiedziec "sprawdzam", jednoczesnie poczatkujac okazje do powaznej rozmowy z mezem o wasej przyszlosci. Tak, musisz sie przyzwyczaic do tej mysli, ze wasz zwiazek i przyszlosc to od teraz otwarta droga, a nie - jak dotychczas - zaklepane na lata cokolwiek. Napisz kartke, ze go nie zdradzilas, tylko ze chcialas sprawdzic jego logike i prawdomownosc, z ta kartka w reku idz do niego i powiedz, ze go tez od 2 latach zdradzasz i sprawdz reakcje: czy przytuli ? Czy zrozumie ? To ma sens tylko wtedy, gdy jestes gotowa na rozmowe, gdy nie bedziesz czuc sie winna zdrady (jego zdrady !) i gdy bedziesz gotowa na zmiane zycia. Bo nie oszukuj sie, nawet jesli teraz zostaniecie ze soba, to zycie po zdradzie bedzie inne, juz nie bedzie tak samo. Cos sie skonczylo. Jego obraz w Twojej glowie sie skonczyl.
#heniek Nie mogę tego tematu obgadać z rodziną, bo ojciec by mojego męża chyba zabił
Cytat
Przede wszystkim nie uwierzy, że zdradziłam
Cytat
To nie kwestia wiary tylko bycia przekonywującą
Byle nie przedobrzyć.
.Możesz jeszcze dziś zostawić K z dziećmi ,elegancko i może trochę wyzywająco się ubrać i o 20 wyjść mówiąc "wrócę jutro",nie odpowiadać na żadne pytania ,wyłączyć telefon i rzeczywiście wrócić rano.Zamów sobie taksówkę i wsiądź do niej ,tak by mąż to widział. Dzieci nie zginą, K będzie miał sądną noc . Do kogo pójdziesz, do koleżanki,kolegi,nie ważne,ale mąż nie może wiedzieć dokąd poszłaś i gdzie oraz z kim spędziłaś noc..Ważne żeby rano poczuł od Ciebie alkohol.żebyś prosto po powrocie poszła pod prysznic.włosy w lekkim nieładzie. Na pytania,pretensje odpowiedz" ty możesz ,to i ja też" Wiem to grubo,ale nim wstrząśnie.
Za nic nie płać kartą ,tylko gotówką ,nie zostają ślady za ewentualny hotel.
Co do warunków ,to nie martw się o powody pozostania.Za to na pewno trzy razy się zastanowi zanim rozepnie rozporek.Bo jak jest rozpięty to już nie rozum decyduje ,a zwykła chuć.,
Inaczej mówiąc - myślisz dalej, że rozdajesz karty, albo że dalej siedzisz przy stole, przy którym się Ciebie słucha z uwagą 50:50 ? Jakby to deliatnie ująć - popatrz na zdradę męża i odpowiedz sobie sama na pytanie: czy to było w Twoim stylu,czy to uzyskało akceptację "stołu" 50:50 itd.
I jeszcze raz, obrazowo mówiąc - jeśli rozmawiasz, przykładowo, z chamem. Myślisz, że większy efekt osiągniesz używając elokwencji i erudycji, czy też może - jak to określasz - "zniżając się" do poziomu chama wytłuszczysz mu racje używając jego własnego języka, czym do niego trafisz ? Kiedy wejdziesz między wrony - musisz krakać, jak i one, czyż nie ?
I ja Cię bardzo proszę: nie odpowiadaj za swojego męża, nie tłumacz go, nie myśl sobie, że umiesz za niego odpowiedzieć. Nie spodziewałaś się, że potrafiłby Cię zdradzić, a zrobił to. To jest ślepa uliczka, czas się z tym przeprosić.
Jak mówią ludzie, kwestia tylko dobrego rozegrania, każdy potrafi być dobrym aktorem. Ja też potrafiłem, też potrafiłem nawet trochę przeprać głowę żonie, która mnie zdradziła - nie jestem z tego dumny, bo "to nie mój styl", jak to mówisz, ale wyjścia innego nie było i wszystko wpisało się doskonale w cel, który w końcu osiągnąłem.
Ja postarałbym się o postawienie rodziny po swojej stronie, tym bardziej, że na ojcu będzie można polegać. Myślę, że on powinien też postarać się o to, żeby nic z tych obaw, które przedstawiłaś (koniec spotkań) nie miało miejsca,
Cytat
Masz rację nie daj się wciągnąć w takie gierki. Tylko zepsujesz sobie opinię i dasz paliwo do wymówek. Mąż uzna że jesteś taką samą kurwą jak on i wykorzysta przy każdej sprzeczce. Nawet jeśli przekonasz go w końcu że jesteś niewinna to uda że nie wierzy bo to będzie w jego interesie. Uważaj na rady obcych ludzi. Nie znają wszystkich okoliczności... i nigdy nie poznają. Łatwo się daje rady komuś, zwłaszcza gdy się za ich skutki nie ponosi odpowiedzialności.
Jesteś młoda i głupia ale bądź chociaż ostrożna
Rozumiem,demonstracja nie Twój styl, ale w miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone i ja Cię wcale nie namawiałam do zdrady ,a jedynie do zaprezentowania i uświadomienia K że na nim nie kończy się świat i ma dużo do stracenia. Co on Ci mówił gdy znikał na cały dzień u kochanki? Widzę że bardzo nie chcesz "uszkodzić" ego męża i chcesz go chronić przed następstwami jego działań. .No to idź na całość ,zaproponuj mu otwarty związek.Będziecie sobie żyć w trójkę, no piątkę-dzieci, Ty w domu,dzieci ,trochę firma,mąż firma i kochanka. Czy kochanka ma męża? Mąż starszy, za 20 lat się uspokoi.Może wróci do Ciebie,bo ktoś ziółka podać będzie musiał. Ale gdzie twoja ambicja, duma i godność?
A rodzinę i znajomych poinformuj,mimo że nie będzie Ci miło słuchać ,że to oni mieli rację sprzeciwiając się Waszemu małżeństwu.Jak mężulkowi tatuś podbije oko to nic się nie stanie.Możesz poprosić tatusia żeby nie bił za mocno, bo nie masz zamiaru pielęgnować potem męża,Rodzina i znajomi odetną K , a nie dzieci i Ciebie.
Jak się mąż uspokoi, to za kilka lat czas wyleczy rany.A że przestaną mu podawać rękę ...to tylko konsekwencja głupoty pana męża.
Jak mąż nie poczuje dziś dotkliwych konsekwencji to najdalej za rok masz powtórkę z rozrywki (tylko lepiej ukrytą) i co wtedy zrobisz?
Cytat
Kompletnie się z tym nie zgadzam;
A co to ona jest więźniem, że nie może sobie wyjść z domu?
Nie może w końcu postawić na siebie?
Nie może zrobić czegoś dla siebie?
Nikt nie każe jej zrobić nic złego ani czegoś co przekroczyłoby granicę jej zasad moralnych;
Chodzi tylko o to aby wzbudzić w chłopie pokłady zazdrości i podważyć jego pewność siebie oraz pewność tego, że czegokolwiek nie zrobi, żona zawsze będzie przy nim;
To prosty aczkolwiek skuteczny socjotechniczny zabieg;
Cytat
Nie może w końcu postawić na siebie?
Nie może zrobić czegoś dla siebie?
Nikt nie każe jej zrobić nic złego ani czegoś co przekroczyłoby granicę jej zasad moralnych;
Ależ wolno być wolnym a nawet trzeba być suwerennym.
Nie wolno stwarzać pozorów że się zdradziło. Jest to manipulacja
a manipulacja dowodzi braku szacunku. A brak szacunku oznacza brak miłości. A jak nie ma miłosci to po co marnować energię na jakieś gierki?
Cytat
A kto tu mówi o tworzeniu pozorów zdrady; dlaczego tak zakładasz?
Autorka nie ma wpływu i nie może brać odpowiedzialności za to co urodzi się w głowie jej męża jeśli wyjdzie z domu do czego ma prawo; mało tego została zwolniona przez niego z obowiązku tłumaczenia się z tego faktu;
Cytat
A jaka różnica kto zacznie rozmawiać? Ważne żeby rozmawiać jak najprędzej. Dorośli ludzie wiedzą że trzeba rozmawiać
Cytat
Po prosty zapytaj czy już jest gotowy do poważnej rozmowy czy może jeszcze potrzebuje trochę czasu na przemyślenia.
Fajnie jakby dostrzegł ze złość ci przeszła bo złość to zło jak sama nazwa wskazuje.
Dobrze też żeby nie miał wątpliwości że Ci bardzo zależy na waszej rodzinie bo po co rozmawiać z kimś komu nie zależy?
Cytat
Na przykład #11 | zona Potifara
Cytat
Co do spraw technicznych na pewno podświadomie czułaś co dzieje się w twoim związku. Wtedy zbliżenia trudniejsze są. Co do podejścia męża to klasycznie szukał młodej dupy żeby sobie ja ułożyć. Ty wszystko łykałaś jak pelikan.
Niestety często życzeniowo myślimy i oceniamy sytuacje naszym systemem wartości.
Twojego małżeństwa już nie ma - jest tylko na papierze. Poczytaj sobie etapy jakie są po zdradzie m obecnie masz żałobę - najgorszy etap. Niestety emocji nie da się przeskoczyć. Oczywiście mąż będzie kłamał jak z nut. Widzisz jednak czasami ludzie z boku dobrze doradzają. Nie jest tak że człowiek z wiekiem mądrzeje. Jak ktoś jest zaburzony to im starszy tym gorzej. Jednak 3 letni romans to długo Więc wyrzuty sumienia na pewno go nie męczą.
Z tą dojrzałością twoja nie jest tak do końca jak piszesz. Jednak wzięłaś faceta typu bawydamek. To ogromne ryzyko - charakteru jednak nie zmienimy kogoś. Tak to jest że młode chciałby starszego faceta. Mężczyźni około 40 jednak często są atrakcyjni i w szczycie formy co przyciąga młode kobiety. Tutaj akurat nie jesteś wyjątkiem.
Z doświadczenia napisze że najlepiej wspominam mój pierwszy związek kiedy różnica wieku to tylko rok. Byliśmy pierwszymi partnerami w łóżku. Więc bez bagażu. Seks super był. Fajna ta cała otoczka związana z nabieraniem doświadczenia. U nas okazało się że fantazja i temperament pokryły się.
Młoda,możesz wykazać swoja wyższość moralną nad zdradzającym mężem i jego kochanką i po etycznej walce przegrać starcie o swoje małżeństwo,na którym ,może się mylę,ale nadal Ci bardzo zależy. Zależy aby dzieci miały stale w swoim życiu kochającego tatę.Dlatego uważam że masz prawo stosować wszelkie metody.Także szantaż ekonomiczny. Bo mąż i kochanka nie mają skrupułów.Brudne metody? Czemu nie, jak prowadzą do celu.Niestety,taka rzeczywistość .
Na tym forum jak więcej poczytasz komentarzy i w innych tematach ,to przekonasz się że jest paru komentujących bardzo skrzywdzonych przez kobiety i mających na wszystkie sytuacje ,jedną radę,jedno uniwersalne rozwiązanie-wytrych -"rozwiedź się". Bez uwzględniania całej złożoności sytuacji.
Tomek040184 jest jednym z nich,skrzywdzonych,poobijanych,nieprzejednanych, pozornie "normalnych" uważających że zdradzającą/zdradzającego należy bezwzględnie usunąć i wyeliminować na zawsze z życia zdrowej rodziny.
Musisz sama wybrać co jest dla Was najlepsze,nawet gdy trzeba schować dumę i uczucia do kieszeni.Patrz dalej,co się opłaci w perspektywie lat.Czasami wybaczenie się opłaci,częściej nie i kończy się rozstaniem po kilku latach męczenia się ,braku zaufania.
Co do wyjścia wieczorem i powrotu rano ,to też miałam małe dzieci i wiem czego Ci brakuje.Kilku godzin oderwania się od codziennego kołowrotka i spokojnego nieprzerwanego snu przez całą noc.Bez telefonu,bez przeszkód.Raz w tygodniu. A dzieci niech będą tą jedną noc pod opieką męża.Za pierwszym,drugim razem niech sobie myśli co chce,trochę zazdrości go nie zabije.Za trzecim możesz powiedzieć co naprawdę robisz . masz do tego pełne prawo.
Odpowiadając na pytanie o kochankę, podobno to stara panna grubo po 40. Jeszcze przed ślubem mąż mówił o niej dość niepochlebnie, że brzydka, nigdy mu się nie podobała i nie kochał jej. Za to ona była zakochana po uszy i płakała po ich pierwszym rozstaniu wiele lat temu. Teraz podobno spotykali się bez emocji i ja mam w to uwierzyć
Zona potifara ciebie lubię i historie o 120 partnerach w łóżku
Zamiatasz wszystko po dywan, a to wyjdzie że zdwojoną siłą.
Będąc 40 letnik facetem ciężko mi ogarnąć to co pisze młoda. Tu trzeba adwokata dobrego szukać.
Kochanka nigdy nie jest atrakcyjna dla zdradzającego (ale każda potwora znajdzie swego amatora), Nie uwierzę że nie było w niej tego Czegoś, co ich do siebie przyciągnęło i to z odległości 300 km (może w te klocki dobra była?). do tego w bajkach seks jest zawsze kiepski i on się do niego zmuszał by kochance nie sprawiać przykrości.Był raz,no może dwa.
A tak na serio,Coś w niej przyciągało męża ,ileś lat temu i trzy lata temu ponownie, mimo że mógł sobie poszukać młodszej i na miejscu.Po byle jaki seks nikt rozsądny i nie zakochany, nie będzie się tłukł 300 km,czyli ponad 4 godziny za kółkiem. Seks był dobry, albo bardzo dobry.Uczucia były ,Na ile które z nich było zakochane, my na odległość tego nie ocenimy. Taka brutalna,wredna ocena rzeczywistości.
Masz do niej numer? Dzwoniłaś? Mogła byś się dowiedzieć ciekawych rzeczy,ale czy się odważysz? Poznać drugą wersję?
Wielce prawdopodobne że ona chciała Twojego męża dla siebie na wyłączność ,tylko mąż się opierał i dlatego to trwało latami.Przy okazji się troszkę zabawiali.tak dla zabicia czasu.ale to nic poważnego Nie masz co się przejmować.-
Ja bym zadzwoniła,albo wręcz podrzuciła dzieci do babci i sama pojechała i z zaskoczenia przycisnęła kochankę. Ale tak by mąż dowiedział się o twojej wycieczce później,po fakcie , by nie uzgodnili w ostatniej chwili zeznań.Zaś decyzję o pozostaniu w małżeństwie ,ratowaniu go albo rozstaniu bym podejmowała dopiero potem.Gdyby mąż ostatnio jednak się z nią kontaktował to oznacza że na 100% nadal kręci.
Ja z kolei podziwiam Twoje opanowanie w tej sytuacji.Silna jesteś.Ale niczego nie zaniechaj,bo wróci ,większe i groźniejsze.
Tomek co do jakiegoś tematu wejdę, to ty jak pijany płota mnie się czepiłeś i już tu jesteś. .Nudny i przewidywalny jesteś .człowieczku.A decyzję o szukaniu adwokata zostaw Młodej bo wcale nie jest taka Głupia.
# Tomek040184
Tak,lubię Cię, ale przypominasz mi "wielbiciela" z pierwszych klas szkoły podstawowej.Każdego dnia musiał pociągnąć mnie za włosy, uszczypnąć, spróbował kopnąć .Dostawałam prezenty, jakiegoś robaka, żabę, zdechłą mysz. Jego dziecięce wyrazy wyjątkowej sympatii. Jak już chcesz mi w każdym temacie ,w którym cokolwiek napiszę, udowodnić swoją wyjątkową sympatię, to uruchom swoją szarą komórkę i napisz coś nowego,oryginalnego, dowcipnego , za każdym razem innego ,bo jak na razie to twoje monotematyczne wpisy na mój temat powstają na bazie kopiuj=>.wklej ,co najwyżej szyk wyrazów zmieniasz. Stać Cię na więcej? Może ,żeby nie zaśmiecać innym ich tematów pisz w moim "15 lat..." albo załóż swój "Podła sucz żona.."i tam dawaj upust nadmiarowi żółci i frustracji ?
Jeszcze raz przepraszam za załatwianie wewnętrznych spraw
dwojga użytkowników forum, w niewłaściwym miejscu (więcej nie będę) ,ale to zostało w jakiś sposób na mnie wymuszone.
Napiszę Ci z perspektywy dość dojrzałej już kobiety, która widzi w Waszym małżeństwie mój związek. Miałam tutaj swoje dwa wątki lata temu, ostatni w 2018 roku, kiedy to właśnie miałam odejść od męża zdrajcy recydywisty. Złożyłam pozew o rozwód w trakcie swojej terapii, która utwierdziła mnie w silnym przekonaniu, że nie warto ciągnąć tego dalej, że małżonek się nie zmieni. To forum dało mi również dużo wsparcia. Pisałam nawet z kilkoma forumowiczami, którzy w dobrej wierze ostrzegali mnie przed kolejnym powrotem. I co? Terapia mi się skończyła, mąż wrócił z podkulonym ogonem, naobiecywał bajek i cofnęłam pozew, bo wydawało mi się , że nadal bardzo go kocham i tak, jak Ty, że zdrada była czysto fizyczna i można z tym żyć…. Ale nie skończyły się kontakty mężusia z innymi kobietami, adorowanie nawet moich osobistych koleżanek. Przed świętami Bożego Narodzenia dowiedziałam się, że mąż zrobił sobie potajemnie wycieczkę do babeczki, z którą pisał chyba z pięć lat, któż to wie… A teraz… Jestem w trakcie terapii, która zaczęła się w czerwcu, bo nabawiłam się depresji i lęków. Znienawidziłam seks, mam problem ze stawianiem granic, bo ciągle się uginałam, nie szanowałam siebie, zmuszałam się do różnych fanaberii męża, żeby tylko zatrzymać go przy sobie. Pomarszczyłam się, jak stara purchawka, bo ze stresu chudłam na potęgę, a dużo nie ważyłam. Straciłam zupełnie pewność siebie, czuję się taka … „malutka”, wycofana. Boję się ufać ludziom, już nie tylko facetom. Też mam ojca dość szorstkiego w obyciu, delikatnie pisząc. I na terapii wyszło ładnych parę kwiatków. Teraz widzę, że tak silnie byłam współuzależniona, że żadne posty nie byłyby w stanie mnie wtedy uratować. To długi jednak proces, jak ktoś ma już taką konstrukcję… Mój też mi mówił, że gdyby mnie ktoś porządnie przetrzepał, to nie miałabym problemu i nadal uważa, że tym razem on nic nie zrobił złego. Jeszcze chwilę temu byłam zupełnym wrakiem, ale terapeutka powolutku mnie z tego wyciąga. Rozstaliśmy się z mężem, wyłam przez pierwsze dwa miesiące, ale mam nadzieję, że jednak będzie dobrze, że się pozbieram. Nawet wracam do pasji, które wcześniej mnie już w ogóle nie rajcowały. Dopiero teraz wiem, że może mąż i chciał jakoś na początku to wszystko poskładać, ale zabrakło mu wglądu w siebie i zwyczajnej empatii wobec drugiego człowieka. A jak tego nie miał, to skąd ma mu się wziąć? To nie chodzi o Ciebie i o to jaka jesteś. Jesteś dla męża kimś, kto ma się zająć ogniskiem domowym, a on będzie sobie zaspokajał swoje potrzeby podniesienia dopaminki na zewnątrz, bo Ty mu już tego nie dasz, bo nie jesteś obca. I nawet nie wiesz, jakie to jest silne u takich mężczyzn. No to teraz wyobraź sobie, jak możesz wyglądać za parę lat z tą swoją wrażliwością. Jak masz ochotę, to pisz na priv. Trzymaj się, bo wiem dokładnie, co przeżywasz i jak to Ci się nie mieści w głowie.
Skoro córka ma niskie poczucie wartości to niedobrze. Czasami takie osoby mają skłonności do zdrady.
Czyli jednak zdrady męża miały negatywny wpływ na córkę? Dzieci niestety są ofiarami zdrady.
Cytat
jak sadzisz czyje ona miała geny na myśli? Swoje czy swojego obecnego partnera? Myślę że problem nie tkwi w genach.
Cytat
Nie, taką miał kiedyś, teraz była jakaś starsza. "Tylko" pisali ze sobą latami i tak świetnie im się pisało, że trzeba było dzień wcześniej wyjechać do pracy.
A-dam, córka mówi o swoich genach, ale nie tylko, generalnie o niepewnym teraz świecie...
Cytat
Nie, złożyłam pozew o separację.
Mloda_glupia...
A jak tam rozmowy z mężem?
No widzisz tyle przeszłaś, a założyłaś wniosek o separację a nie rozwód.
Myślę,że młoda glupia uciekła, bo odpowiedzi nie są takie jakie by chciała przeczytać.
Ty też na początku się rzucalas.
Do pewnych decyzji trzeba dojrzeć .A co człowiek po drodze przeżyje to jego.
Bardzo wiele osób trafia tu, by ktoś z zewnątrz potwierdził ich
decyzje,a dostają kubeł zimnej wody na głowę i dużo rad które im absolutnie nie pasują.Większość nie ma doświadczenia i są w kryzysowej sytuacji po raz pierwszy ,czyli dużo błędów na początku.
Ostatnia rozmowa była bolesna, mąż próbował racjonalnie wyjaśnić mi jak funkcjonuje męski organizm, podsyłając naukowe artykuły nt popędu seksualnego (tak jakbym była jakaś niedorozwinięta i nie miała pojęcia o biologii) . Ta rozmowa to było wielkie usprawiedliwianie się z jego strony. Odnoszę wrażenie, że to ja musze sobie sama poradzić z tą sytuacją, ja musze pracować nad sobą, żeby on nie musiał szukać poza domem tego czego mu brakuje w małżeństwie. I oczywiście chce nad sobą pracować, tylko muszę widzieć, że on też podejmie pracę nad sobą i naszym życiem. Znowu wpedzilam się w poczucie winy, że to wszystko przeze mnie, stąd moja nieobecność tutaj.
Cytat
I dalej to robisz;
Cytat
Nie tylko wpędzasz się z poczucie winy, ale i podświadomie próbujesz go przed samą sobą usprawiedliwić i umniejszyć temu co się wydarzyło; jest to jakiś oczywiście sposób, ale niestety mało skuteczny w dłuższej perspektywie gdyż silnie powiązany z mechanizmem wyparcia a emocje wyparte zawsze wrócą tyle, że ze zdwojoną siłą i w najmniej oczekiwanym momencie; to nieuniknione; często wówczas nachodzi refleksja - tyle lat zmarnowałem...
Zaakceptować bycie kilka lat na cenzurowanym.
Jeżeli on nie robi wszystkiego co wymieniłam ,ale próbuje przejść do porządku dziennego nad którymkolwiek z punktów to jeśli to zaakceptujesz to za jakiś czas trup wypadnie z szafy i rozbije prowizorycznie posklejane małżeństwo.Powiedz mu prosto w oczy że albo robi to czego od niego żądasz albo małżeństwo nie ma szans na dalsze funkcjonowanie.
Zaś Ty swoje błędy możesz (i powinnaś) naprawić i zmienić ,ale nie zmuszona, jak on swoimi przewinieniami ale z rozsądku.By być lepszą kochanką i żoną obecnego męża albo następnego partnera, jak by jednak nie wyszło
Albo mąż będzie robił wszystko byś mu wybaczyła,albo prowizorycznie poprawicie ,tak na byle jak i to się rozleci albo bez przepracowania problemów pójdziecie dalej ,a wtedy jak napisał @Poczciwy zapłacisz wysoką cenę za to Ty sama..
Chcialas wiedziec, jak Twoja sytuacja wyglada z boku. Tez juz to wiesz.
Chcialas jeszcze, zeby maz sie zmienil.
Duzo rzeczy chcesz, ale niewiele w zwiazku z tym robisz - chodzi o kwesie wyciagania wnioskow. Masz prawo czuc sie zalamana i masz prawo miec nadzieje, ale jest taki moment, w ktorym odbijasz sie od dna i mowisz sobie, ze nizej juz nie spadniesz. Ktory to ten moment - jakos blisko, czy dalej go nie widzisz (a to juz zle) ? Jednak nadzieje lokujesz nie w tym obiekcie, co trzeba. Zainwestowalas mentalnie w faceta, swojego meza i teraz chcesz sama dowiesc jego wartosci. Nie. Inwestuj w siebie, w swoja przyszlosc. Potrafisz siebie sama kochac ? Czy nienawidzisz sie az tak mocno, ze potrzebujesz oczu swojego meza niczym lustra, w ktorych zobaczysz akceptacje dla samej siebie ? Myslisz, ze Twoje akcje sa warte tylko tyle, ile Twoj maz za nie zaplaci ? Blad, jestes kobieta, ktora jest w stanie ulozyc sobie zycie nie tylko sama, ale takze i z kims innym, czego potrzebujesz, zeby ta mysl "kliknela" w Twojej glowie ?
Cytat
Twoją wartość uzależniasz od partnera, dlatego to tak boli, bądź napierw szczęśliwa ze sobą, póżniej można tworzyć zdrową relację...
Cytat
Cytat
no i masz powód swojego braku pewności siebie, matka nieszczęśliwa w związku, ale jakoś to znosi, kto miał Cię nauczyć jak być szczęśliwą w związku i Tworzyć zdrową relację?
Jaki masz wzorzec kobiety zakorzeniony? Matka polka, mąż zimny jak lód, ale ona to znosi, zaciska żeby i znosi... ty też będziesz... będziesz, jeżeli nie popracujesz nad sobą...
Na razie inaczej nie umiesz, bo niby skąd masz wiedzieć jak ma wyglądać zdrowa relacja, jak takiej nie widziałaś.
Cytat
komu się tłumaczysz nam czy sobie?
Moja rada na koniec, udaj się do seksuologa, jakiegoś dobrego...
nabierz pewności siebie, te wszystkie gierki jakie tutaj opisane nie będą Ci potrzebne.