Zdrowych Świąt i wszelkiej pomyślności dla całej społeczności zetkowej
hurricane
09.01.2025 09:01:02
Pomyślności w Nowym Roku
heniek
03.01.2025 00:51:19
Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę, aby nie gorzknieć na wszystkich polach i mieć radość nawet z takich małych bzdetów, jak te życzenia. Forum specyficzne, ale wciąż pozostajemy ludźmi, życie da
Perepek
18.12.2024 09:47:05
Hej zamierzam się złożyc pozew o rozwód macie do polecenia kogos z okolic Katowic? nie wiem jak sie za to zabrac
Ozyrys1
11.12.2024 18:21:15
Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Zdrada fizyczna czy tylko psychiczna? Kim naprawdę jest mój mąż?
Będąc na wspólnym urlopie z dziećmi w górach coś mnie naszło i zajrzałam do telefonu meza.
Było tam zdjęcie selfie kobiety, zakrywała sobie biust dłońmi zalotnie spoglądając. Mąż przesyłał sobie to zdjecie z telefonu prywatnego na służbowy.
Byłam w totalnym szoku,powiedział że tylko z nią pisze od 2 miesięcy, że nigdy się z nią nie spotkal, ale ona mieszka 5 km od nas, zrobiłam awanturę, dostal z liscia i wyszłam z hotelu.
Potem wiadomo ciche dni, kłótnie, płacz.
Mąż chcąc mi udowodnić że jest niewinny i mnie nie zdradza przyniósł swój służbowy telefon do domu (wiedziałam że się kotaktowali na whatsapp) .
Oczywiście wszystko wykasował i przejrzałam cały telefon i czysto. Wieczorem telefon leżał obok mnie, zajrzałam do niego a on wlaczyl wesje lotnicza, to oczywiście to wylaczylam i zajrzalam na Whatsapp a tam nagle jakaś inna kobieta zaczęła do niego pisać, że się martwi itd, żeby dal znać czy wszystko ok.
Zabralam dyskretnie telefon i rozmawiałam z nia udając meza, tak prowadziłam rozmowe żeby dowiedzieć się na jakim jest etapie ten związek i wyszło że 9 miesięcy rozmawiają, a także spotkali się kilka razy - on przyjeżdżal służbowym autem podczas pracy. Ona wyznała mu miłość podczas tej rozmowy, że teskni za jego dłońmi itd. Seksu jeszcze nie bylo, ona w tej rozmowie planowala na rocznice.Ona starsza od meza 10 lat, po piedziesiatce, mezata, bezrobotna.
Mąż się skapnął że z nią rozmawiam i z prywatnego telefonu napisał jej że rozmawia że mną.
Byla juz noc, rzucialam mu torbe podrozna pod nogi i kazałam wypier..ac. On powiedzial ze nigdy nnie nie zdradzil, ze "tylko sobie pisal",z głupoty, ze mnie kocha, ze juz nigdy do żadnej nie napisze itd, że nie ma teraz gdzie się wyprowadzić i został. Byłam wsciekla, odchodziłam od zmysłów. Spotkałam się z nią, szantażując że powiem jej mężowi, że spotykala się z moim mężem. Ona oczywiście powiedziała, że tylko sobie pisali, że to moj mąż szukał do niej kontaktu, że on ja podrywal, że ona go wcale nie kocha, głupoty gadała itd.Kazdy siebie chroni, wiadomo.
Spotkałam się też z ta co mu zdjęcie wyslala- pojechałam do jej domu, nie było jej ani jej meza, ale zaczekałam na nią, pogadalam z jej dorosłymi dziećmi, udając jej koleżankę, potem.przyjechala ,pojechałyśmy pogadac w ustronne miejsce, twierdziła że takie głupoty tylko pisali przez 2 miesiące , nigdy się nie spotkali w realu, przeprosiła mnie za wszystko i wiedziałam że to było szczere.
Spotkałam się z tymi kobietami, bo chciałam dowiedzieć się od nich kim naprawdę jest mój mąż, bo stwierdziłam że chyba go w ogóle nie znam.
Mijały miesiące, robiłam co jakiś czas awanturę jak sobie przypominałam.o tych kobietach, ale dom, dzieci, powoli wróciliśmy do dawnego życia.
Aż do piątku 14 lutego zobaczyłam na polarze meza włos platynowy blond, nikt w domu nie ma takich włosów, ja mam ciemne. Załączyła mi się czujka, że coś nie halo, ale mąż był u dentystki tego dnia i twierdził, że musiał jej spaść.
Wzięłam jego telefon na sprawdzenie ( od czasu tych dwóch kobiet sprawdzałam co jakiś czas).
Zawsze wszytko miał idealnie, żadnych dziwnych telefonów, zdjęć, chatów itd. Wzorowy mąż przecież.
Ale zapomnial wyczyścic przeglądarki i tam miał maila nie wylogowanego, oczywiście weszłam na tego maila, tam też żadnych dziwnych wiadomości, ale zdziwiłam się bo był to mail o takiej nazwie, że nie miałam pojęcia że w ogóle takiego ma, był tam newsletter z portalu erodate.pl , pomyślałam że jak jest newsletter to musiał się tam kiedyś logować, więc weszłam na tą stronę zalogowałam się jego mailem, dałam " przypomnij haslo" na maila przyszedł link zmieniłam.haslo i weszłam... Okazało się że mój mąż jest tam zalogowany, podał inne imię i miejscowość obok naszej miejscowości, ostatnie wiadomości pisał w 2016, byliśmy wtedy już małżeństwem od 2 lat.
Większość wiadomości byla usunięta, ale kilka zostało, podanych do różnych kobiet wszystkim proponowal wysłanie swoich zdjęć na maila i seks spotkanie. Wpisy przypominały strasznego napaleńca, aż mi się chciało wymiotować. Nie wynikało z tych wiadomości ze w końcu z kimś się spotkal, czy że z kimś pisze juz po seks spotkaniu. Parę lat wcześniej mieszkaliśmy we Wrocławiu i tam oferował się kobieta z Wrocławia, po przeprowadzce do innego województwa zmienił imię i lokalizache tutaj i pisał do kobiet z okolic. Ale też nie wynikało z tego czy w komcu doszło do spotkania czy nie, nie mam takich dowodów.
Ogólnie natym portalu był zalogowany od 2010 roku, my poznaliśmy się w 2012, z historii wyszło że proponowal seks spotkania tydzień przed naszymi zaręczynami, miesiac po zaręczynach, później jak byłam w ciąży, następnie jak staraliśmy się o drugie dziecko. Tu tworzyliśmy idelana rodzinkę, a między czasie on był aktywny na seks portalu.
Teraz jestem znowu w szoku, pojawił mi się obraz seksoholika, który miał w dupie, rodzinę, mnie, nawet na początku znajomości gdzie był mega ogień miedzy nami on i tak szukał seks spotkan, a sądziłam że świat za mną nie widział.
To już chyba gwozdz do trumny naszego malzenstwa, poważnie myślę o rozwodzie, muszę to wszystko poukładać sobie w głowie, dzieci są z nim bardzo związane, ojcem rzeczywiście jest dobrym.
Co na to wszystko mój mąż? Oczywiście przeprasza nnie że się tam logowal, że mu wstyd, ALE TO BYLY TYLKO ROZMOWY, że on jest tylko takim gawędziarzem erotomanem, podkresla że nigdy odkąd 13 lat jestemy razem nie zdradzil mnie fizycznie z żadną kobieta, że jest gotowy poddać się wykrywaczowi kłamstw.
Powiedzcie mi co o tym myślicie, czy to realne w ogóle, że z zadna nie uprawiał sexu? Czy on jest chorym psychicznie patologicznym, bezczelnym kłamcą? Czy ja jestem aż tak naiwna, że rozważam że może rzeczywiście nie doszło do sexu? Bardzo dużo mu udowodniłam ale sexu nie, bo chyba musiałabym stać w krzakach z aparatem, a on by I tak powiedział że pani majtki spadły i akurat podnosił.
Stwierdziłam, że nie wiem kim jest czlowiek z którym mieszkam i którego kochałam bezgranicznie.
Nie wiem co mam robić :( mam teraz kisiel w głowie.
Na szczęście nie mamy kredytu, dom jest mój, jestem.niezalezna finansowo i wiem że spokojnie dam sobie radę w razie rozwodu, tylko dzieci mnie ograniczają żeby podjąć kolejny krok, bo nie chce im złamać serca, mimo że ten gnojek zgniótł moje.
Te 2 kobiety z którymi się spotkałam, były dużo starsze ode mnie, szczerze to dużo brzydsze, niewykształcone, serio nic specjalnego, więc tym bardziej byłam w szoku, ja jestem dość atrakcyjna kobieta, mam powodzenia u mężczyzn, ale nigdy bym nawet nie soijrzala.na innego odkąd poznałam.meza. On typ taki bardzo spokojny,ułożony, nigdy go nie podejrzewałam o nic i nie sprawdzalam, bo to koleś który świetnie się kamuflował na "porzadnego" to ja mam większy temperament .
Mąż miał w domu jak paczek w maśle ze mną, ale jak widać to mu nie wystarczało, mam wrażenie że on biorąc slub że mną już wiedział że i tak będzie prowadzic podwójne życie z pomocą tego portalu.Czy taki człowiek może się w ogóle zmienić?
Wybaczcie długi wpis, dziękuję każdemu kto doczytał do końca jeżeli macie jakieś rady to będę wdzięczna.
Twoje zaufanie do męża legło w gruzach, więc czy już był ten seks czy nie to chyba nie ma wielkiego znaczenia niestety. Byłaś okłamywana praktycznie przez całe małżeństwo, to nie wróży dobrze i szczerze wątpię czy jest szansa na zmianę u takiego człowieka... Gdybyś go nie złapała to by to trwało nadal, i to nie gawędziarz erotoman, przecież z tą jedną babką się regularnie spotykał, i nawet jeśli seksu nie było jeszcze to sama widziałaś z rozmowy, że wkrótce miało do tego dojść.
Co zamierza teraz Twój mąż? Wg mnie on jest do leczenia, po tylu latach takich "rozmów" (i to wtedy kiedy wy się poznawaliście ) to już swego rodzaju uzależnienie. Czego on szukał u tych kobiet? Piszesz, że u Ciebie dostawał wszystko co powinien, więc jak on Ci to wyjaśnia?
Powinnaś zadać sobie podstawowe pytanie kim jesteś dla niego i kim od początku byłaś?
Tłumaczenia, że to tylko pisanie nie mają znaczenia.
A niby co ma powiedzieć?
Ponadto to nie ma większego znaczenia czy był seks czy nie.
Oszukiwał Cie bezczelnie i z pełną świadomością przez całe małżeństwo.
On dziś ma więcej do stracenia niż Ty więc będzie obiecywał wszystko co tylko przyjdzie mu do głowy, żeby Cię zatrzymać.
Nie powinnaś wierzyć mu nawet w jedno słowo.
Skoro on tak żałuje to proszę bardzo ma szansę to udowodnić.
Bierze w sądzie winę na siebie. I tym pokaże swoje prawdziwe intencje.
Bez papierka też możecie żyć choć ja na Twoim miejscu biorąc pod uwagę jak długo i z premedytacją byłaś oszukiwana nie brałbym w ogóle tego pod uwagę.
Zważ, że miał jedno poważne ostrzeżenie na urlopie. Czy to go zatrzymało? Dopiero silne tąpnięcie w jego życiu może sprawić, że dojdzie do jakichś refleksji.
Człowiek dopiero musi coś stracić aby mógł to docenić.
Ile dzieci mają lat?
"Twoje zaufanie do męża legło w gruzach, więc czy już był ten seks czy nie to chyba nie ma wielkiego znaczenia niestety."
Masz rację dokładnie tak jak piszesz jakie mi to robi znaczenie obecnie - żadne.
Mąż ciągle namawia mnie na profesjonalne badanie wykrywaczem kłamstw, że on się podda i mi udowodni ze do seksu nie doszło z nikim podczas trwania naszej znajomości.
Ja analizując to wszystko doszłam do wniosku , że jest osobą chorą, że jest seksoholikiem , który świetnie się kamuflował. Był już nim zanim mnie w ogóle poznał.
Poczciwy świetne pytanie: "Powinnaś zadać sobie podstawowe pytanie kim jesteś dla niego i kim od początku byłaś?"
Zadałam sobie to pytanie i wiesz , pierwsza myśl była , że inkubatorem do urodzenia dzieci i wygodną przystanią gdzie mógł wracać ze swoich podbojów.
Jeżeli chodzi o nasze pożycie małżeńskie to na ironię losu to ja miałam większe potrzeby i zawsze ochotę na zbliżenie, na urozmaicenia wszelakie. A on mi czasami mówił, że ona ma mniejsze libido niż ja i nie potrzebuje tak często sexu jak ja Chyba zaspakajał swoje potrzeby po prostu gdzieś indziej jak widać.
Nadal nie wiem co mam zrobić ze sobą, ale z czasem zaczynam wszystko w głowie układać, już umówiłam się z adwokatem na przyszły tydzień, aby sporządził mi pozew rozwodowy. czy go złożę w sądzie nie wiem jeszcze. Na pewno musi się wyprowadzić na jakiś czas, a może na zawsze jeżeli nie podejmie leczenia.
A nawet jak podejmie, to tak jak na alkoholika na jednego działa terapia, a trzech innych nie działa. Czy ja chcę żyć z taką osobą? Nie wiem, średnia perspektywa. Czy on by mi wybaczył i żył ze mną gdybym była seksoholiczką, żył po tym wszystkim co już wiem? Wątpię.
Dlaczego ja mam ponosić karę za to, że on jest uzależniony, jeszcze w takiej sferze.
Tak myślę logicznie, ale nie wiem czy będę mieć w sobie tyle sily by ostatecznie zakończyć to małżeństwo na zawsze.
Mąż ciągle namawia mnie na profesjonalne badanie wykrywaczem kłamstw, że on się podda i mi udowodni ze do seksu nie doszło z nikim podczas trwania naszej znajomości.
To poniekąd manipulacja z jego strony.
Bo to, że seksu nie było jest bardzo prawdopodobne.
Tylko co to zmienia?
A on wzmacnia swój argument w ten sposób.
Zauważ, że nie proponuje poddać się badaniom i pytać o inne rzeczy typu ile ich było, jak długo to trwało itd.
On proponuje to czego jest pewien, co w jakimś stopniu jest w stanie wzmocnić jego linie obrony.
Tyle, że to tak naprawdę nie ma większego znaczenia.
Ten seks czy jego brak to tylko jeden z elementów, śmiem twierdzić, że najmniej istotny w chwili obecnej.
A łącząc kropki i biorąc pod uwagę to co napisałaś a czego nie chciałem wprost imputować:
Cytat
Zadałam sobie to pytanie i wiesz , pierwsza myśl była , że inkubatorem do urodzenia dzieci Uśmiech i wygodną przystanią gdzie mógł wracać ze swoich podbojów.
Wszystko łączy się w jedną całość.
Owszem, byłaś bezpieczną przystanią, która da dzieci, posprząta, wypierze i ugotuje.
Po Twojej postawie domniemam, że taka rola Ci nie odpowiada.
I bardzo słusznie!
Użyję zdania, które kiedyś usłyszałem od swojej teściowej a jakże wówczas mi się absurdalne wydawało. Dopiero po czasie to zrozumiałem:
"Byłeś dla niej za dobry..."
Do Twojej sytuacji też świetnie pasuje, tyle, że role odwrócone w porównaniu do mojej sytuacji.
Miał za dobrze, nigdy nie musiał Cię gonić, zawsze byłaś dostępna.
Nie odczuł nigdy na własnej skórze, że może Cię stracić.
Relatywnie małe dzieci jeszcze bardziej go utwierdzały w przekonaniu, że nie odejdziesz. Bo przecież jak osoba o tak dobrym sercu jak Ty pozbawi dzieci pełnej rodziny prawda?
Poza tym miał nadzieję, że po pierwszej wpadce naiwnie uwierzysz w jego słowa i nie będziesz węszyć.
Nawet nie zadał sobie trudu żeby dowiedzieć się co możesz czuć i, że zaufanie, które raz legło w gruzach ciężko odbudować a kontrola to jeden w pierwszych mechanizmów obronnych, które się uruchamiają u osoby oszukanej/zdradzonej.
Finał jego beztroskiego podejścia do życia obserwujemy dzisiaj.
Cytat
Nadal nie wiem co mam zrobić ze sobą, ale z czasem zaczynam wszystko w głowie układać, już umówiłam się z adwokatem na przyszły tydzień, aby sporządził mi pozew rozwodowy. czy go złożę w sądzie nie wiem jeszcze. Na pewno musi się wyprowadzić na jakiś czas, a może na zawsze jeżeli nie podejmie leczenia.
A może separacja z orzeczeniem jego winy?
Tę zawsze można cofnąć.
Aczkolwiek z własnego doświadczenia wiem, że to się nie sprawdza.
Albo rozwód albo próba ratowania.
Tyle, że aby mogło dojść do tego drugiego muszą być solidne podstawy ku temu. Czy są? W moim mniemaniu nie.
Jakie on podjął realne działania aby spróbować zawalczyć o Was prócz rzucania słów bez pokrycia?
No właśnie...
Dla dzieci rozwód nigdy nie jest dobry, ale jeszcze gorszym jest patrzenie na dwoje ludzi, którzy skaczą sobie do gardeł.
A warto pamiętać, że czym skorupka za młodu nasiąknie...
I to w tym przypadku ma cholerne przełożenie na nasze późniejsze życie w dorosłości.
Warto o tym aspekcie również pamiętać.
Do niczego nie namawiam, niczego nie sugeruję,nie śmiałbym.
Dzielę się tylko swoimi doświadczeniami o obserwacjami.
Decyzję i tak na końcu podejmiesz Ty/Wy.
Nikt za Ciebie życia nie przeżyje, a mamy je tylko jedno.
Trzymam kciuki za dobre dla siebie decyzje.
A każda będzie trudna jakiejkolwiek nie podejmiesz.
Poczciwy ma 100% racji, ten kto nie żył że zdrajcą i kłamcą nawet nie wyobraża sobie jak trudne jest to życie. Rozwód to też decyzja, która niesie za sobą szereg konsekwencji. Ale rozwieść się zawsze zdążysz. Też uważam, że Twój mąż powinien Ci zaproponować konkrety: terapia, dostęp do telefonów bądź coś co mogłoby Cię uspokoić, że te sprawy się zakończyły. O ile oczywiście nie będzie miało to na celu uśpienia Twojej czujności a potem powrót do starych nawyków. Niestety tak jest w większości przypadków... Jaką macie atmosferę w domu? Dzieci coś zauważyły? Jak Ty się trzymasz?
Pewnie masz rację, on teraz jest bardziej wstrzemięźliwy, chce mnie dowodem przekonać , bo wie że lubie konkrety. Ale poza tym funkcjonuje sobie po domu jakby nigdy nic, nie rozmawiamy teraz prawie wcale, ja też powiedziłam, że nie wierzę w ani jedno jego słowo jak chciał się tłumaczyć , kazałam mu przestać pierd.lić. Sądzę, że on się boi bardzo, zna mnie ja jestem człowiekiem z sercem na dłoni dla każdego, ale jeżeli ktoś dla kogo byłam dobra i uczciwa mnie zawiedzie potrafię być naprawdę nieobliczalna, do tego podejmuję konkretne kroki. I on wie, że ja je zrobię. Całe życie miałam i mam olbrzymie poczucie sprawiedliwości, jestem na tym punkcie przewrażliwiona, a tu taka niespodzianka mnie spotkała...
Na początku naszej znajomości powiedziałam mu , ze jestem w stanie wiele wybaczyć zrozumieć , zaakceptować, jednej rzeczy tylko nigdy nie zaakceptuje - innych kobiet w naszym życiu.
Przed pierwszym odkryciem romansu (na urlopie) miałam 6 miesiecy wczesniej bardzo realistyczne sny, że on mnie zdradza, po przebudzeniu mialam ochote go zabć, ale to tylko sen, a on powiedział, że "takiego wiernego jak ja to nigdzie nie znajdziesz". Dobre co?
On twierdzi, że od czasu odkrycia tych dwóch pierwszych kobiet zmienił się całkiem i z nikim nie pisał, nic złego nie robił , te rozmowy na seksportalu ostatnie były z 2016 roku, więc niby tak, ale jestem pewna że na innym tez mial konto, tylko wykasował zanim się do niego dobrałam.
[/code]Miał za dobrze, nigdy nie musiał Cię gonić, zawsze byłaś dostępna.
Kod źródłowy
Dokładnie tak jak piszesz i mam tego świadomość, starałam się być żoną idealną, idelaną matką , wszystko zawsze dla wszystkich a o sobie zawsze myślałam na końcu.
Żeby tylko mężuś był zadowolony. Ja dbałam o wiekszość spraw domowych, rezerwowałam wyjazdy urlopwe, wykazywalam incjatywe chodzmy na koncert itd. mimo że dużo pracowałam zawodowo.
Tym pierwszym odkrytym kobietom mogę dziś podziękować, wtedy się mocno załamałam, moja samoocena szurała po dnie,, psychika po piekle, ale włożyłam dużo pracy z sobą by tak nie zostało, a dziś dzięki temu czuję się silniejsza i wiem że żaden facet nie zniszczy już więcej mojej samooceny.
[code]A może separacja z orzeczeniem jego winy?
Dzięki, nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje, ale to chyba takie podtrzymywanie umarłego na siłę, co?
Kod źródłowy
Relatywnie małe dzieci jeszcze bardziej go utwierdzały w przekonaniu, że nie odejdziesz. Bo przecież jak osoba o tak dobrym sercu jak Ty pozbawi dzieci pełnej rodziny prawda?
Tutaj trafiłeś w punkt! Gdy przy pierwszym wykrytym romansie zgłosiłam się pierwszy raz do teściów o pomoc to oni od razu staneli w jego obronie " nic nie było" powtarzali, a ja dramatyzuje.
Poźniej zobaczyłam, że tesciowa napisala do męża o mnie " jak można być taką matką!" Chodziło o to że podniosłam głos we wściekłosci przy dzieciach. Nie było problemu , że on romansuje, to ja jestem złą matką bo poniosły mnie emocje, gdy to wykryłam.
I teraz chyba tez mam takie chore poczucie, że to ja rozwalę tą rodzinę, poczucie winy, mimo że to nie ja zawiniłam.
On przeciez chciał nas ratować, wzorowy tatuś, a to ja zła matka zrobiłam cięcie brzytwą. Ehhhh.
Dziękuję za Wasze wypowiedzi, dzięki nim szczerze przynajmniej dzisiaj czuję jakiś większy spokój w duszy. Nie wiem jak będzie jutro. Ale dziś jest lepiej.
Drodzy zdradzeni, czytając moją historie możecie się "pocieszyć", że może być dużo gorzej niż jedna kochanka/kochanek Waszego małżonka.
#poczciwy Twoja była żona to frajerka, ze nie doceniła tak mądrego faceta u swojego boku i jeszcze poszła na bok. Serio.
Dzięki za wszystko.
Dzięki, nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje, ale to chyba takie podtrzymywanie umarłego na siłę, co?
W moim mniemaniu nie ma to sensu,
Piszę ze swojego doświadczenia. Szkoda czasu.
Albo w jedną stronę albo w drugą.
Separacja jest półśrodkiem i w zasadzie prawie zawsze ta decyzja wynika z lęku.
Cytat
#poczciwy Twoja była żona to frajerka, ze nie doceniła tak mądrego faceta u swojego boku i jeszcze poszła na bok. Serio.
Dzięki za wszystko.
Cóż, wyszło mi to na dobre finalnie. Bo to poniekąd dzięki niej jestem w tym miejscu, w którym jestem.
Oczywiście wówczas nie zdawałem sobie z tego sprawy.
Lęk przed nieznanym nas paraliżuje a okazuje się, że nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością a jest wynikiem jedynie fałszywych przekonań na temat nas samych i otaczającego nas świata.
Niestety, ale dzieci zauważyły, sam fakt że nie śpimy nawet w jednym pomieszczeniu, nic nie mowie do meza.
Starsze dziecko widzę że bardziej przezywa, nagle brzuszek i głowa boli, smutek na twarzy.....a w tym roku komunie ma.
Boję się, co będzie jął on się wyprowadzi. Boję się że ta złość będzie skierowana na mnie w pełni, a nie na niego.
Ale co mam powiedzieć dzieciom, że ich kochany tatuś jest patologicznym.kłamcą i od lat wolal wszystkie inne panie na świecie oprócz mamusi?
Ale co mam powiedzieć dzieciom, że ich kochany tatuś jest patologicznym.kłamcą i od lat wolal wszystkie inne panie na świecie oprócz mamusi?
No niestety to jest trudne wyzwanie.
W każdym razie na pewno nie nastawiaj dzieci przeciw ojcu.
One kochają i potrzebują zarówno matki jak i ojca.
Cokolwiek nie powiesz, nie zrozumieją.
Po prostu wytłumacz, że czasem w życiu dorosłym się tak zdarza, że ludzie nie potrafią ze sobą żyć, ale mogą mieć pewność, że oboje je kochacie i zawsze niezależnie od tego co się wydarzy będziecie przy nich.
Dzieci są w takim wieku, że nie zrozumieją z tego nic, wywróci im się świat do góry nogami, szkoda, że też tata o tym nie pomyślał. Rób jak czujesz, tak żebyś czuła się dobrze ze sobą, postępowała zgodnie z własnymi przekonaniami, na końcu zostajemy sami ze sobą i w lustrze też trzeba spojrzeć sobie potem w twarz. Jesteś teraz zapewne jeszcze w ogromnych emocjach ze względu na świeżość sprawy, a w takim stanie trudno podjąć rozsądną decyzję.
Powiem Wam hit, porozmawiałam dzisiaj z mężem czy podjął już jakieś kroki w kierunki podjęcia terapii, a on mówi, że to za drogie( w ośrodku zamknietym) , mówię mu że są specjaliści do których można umawiać się na wizyty itd, a on że to za daleko trzeba jeździć. Padłam.
Ciągle mówi że on to mnie nigdy nie zdradzil, a ja na to co za różnica jak na seks się umawiałeś, a on bezczelnie mówi: jaki seks o ty mówisz? Musiałam mu odczytać zrzuty ekranu które na szczęście zrobiłam. A on mówi że nic takiego nie pamieta, dawno to było, chwilowa głupota.
Powiem Wam , że gdybym nie zrobiła zrzutów ekranu zarówno korespondencji z tą panią co się spotykał jak i zrzutów z seks portalu to sama zaczęłabym się zastanawiać czy mi się może wydawało. Tak idzie w zaparte.
Brak słów.
Sądziłam., że zaczął rozumieć swój problem, że chociaż podjął jakieś kroki do terapi, a tu coś takiego.
Jakim trzeba być bezczelnym typem, teraz otwieram oczy jeszcze szerzej.
Rozumiem.ze każdy zdrajca i zdrajczyni są tacy bezczelni do końca?
Rozumiem.ze każdy zdrajca i zdrajczyni są tacy bezczelni do końca?
To nie dowodzi bezczelności. Może faktycznie nie pamięta takich błachostek. W końcu zdrada obrzydza nas i dotyka do żywego najczęściej wtedy kiedy to nas zdradzają a nie kiedy my zdradzamy
Ciągle mówi że on to mnie nigdy nie zdradzil, a ja na to co za różnica jak na seks się umawiałeś, a on bezczelnie mówi: jaki seks o ty mówisz? Musiałam mu odczytać zrzuty ekranu które na szczęście zrobiłam. A on mówi że nic takiego nie pamieta, dawno to było, chwilowa głupota.
Powiem Wam , że gdybym nie zrobiła zrzutów ekranu zarówno korespondencji z tą panią co się spotykał jak i zrzutów z seks portalu to sama zaczęłabym się zastanawiać czy mi się może wydawało. Tak idzie w zaparte.
Klasyczny Gashlighting czyli najwyższa forma perfidnej i bezwzględnej manipulacji.
Szacunku brak.
@Wilczyca, to się nie może udać...
@Wilczyca on Cię nie potraktował nawet poważnie, nie interesuje go co Ty czujesz, bo przecież seksu nie było, to o co Ci chodzi?Słabo się zachował, nawet mu się nie chce stwarzać pozorów, że zamierza zrobić coś żebyś poczuła się lepiej,
Klasyczny Gashlighting czyli najwyższa forma perfidnej i bezwzględnej manipulacji.
Szacunku brak.
@Wilczyca, to się nie może udać...
Gaslighting jest wtedy kiedy jest to świadoma manipulacjia. Tutaj jeszcze tego nie możemy być pewni. Może to tylko problemy z pamięcią?
Może to dowód na to że na prawdę walczy z problemem, tyle że nie najlepszą metodą? Bo zamiast chwycić byka za robi i wziąć odpowiedzialność to załatwia sprawę poprzez wyparcie i ucieczkę od problemu?
W każdym razie należy pamiętać ze łączymy się na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie i zanim kogoś oskarżymy o zdradę to trzeba wykluczyć inne możliwości
Gashlighting ....otworzyliście mi oczy, to prawda! Tak właśnie postępuje obecnie.
Tylko jak ja mam teraz z nim postąpić żebym za tydzień nie uwierzyła, że w sumie to moja wina?
Jak mam się przed tym bronić? Ja jeszcze jestem w emocjach, że złamanym sercem, łatwo mną teraz manipulować w obecnej sytuacji i przed trudnymi decyzjami.
[quote][/Rozumiem.ze każdy zdrajca i zdrajczyni są tacy bezczelni do końca?Krzywi się]
Tak. Są bezczelni. Jeśli jeszcze trafiłaś na narcyza to tym bardziej.
Mój np. sam wniósł o rozwód (kochanka mu kazała, sama zawiozła go do adwokata), ale teraz usłyszałam, ze to moja wina bo na sali sądowej powiedziałam, że się zgadzam.
Gashlighting - dużo na ten temat w tej chwili jest w necie, sporo stron na fejsie na ten temat. Naprawdę można się dobrze wyedukować. I inaczej patrzeć na kogoś, kogo wydawało Ci się, że znasz.
Jeśli on nie podejmie terapii to wywal go ze swojego życia. Jest zaburzony i nieodpowiedzialny (sorry, że oceniam, ale doświadczenie.... ) , sam sobie z tym nie poradzi.
I niestety, nie możesz mieć żadnej pewności, że on się nie spotykał z kimś w realu.
Wilczyco, mamy bardzo podobną historię. Przez 10 lat małzenstwa dwa razy odkryłam, że mąż wchodził na portale randkowe oferujące płatny sex w naszej miejscowości. Niestety przy tamtych dwóch razach nie zagłębiłam się w ten portal czy były tam jakieś wiadomości...sparaliżowało mnie. On się tłumaczyl, że czytanie takich ofert go podnieca ale z nikim się nie spotyka. Dopiero niedawno trzeci raz weszłam na jego komputer bo zostawił włączony i klapki opadły. Spotykał się na wszystkie możliwe sposoby - u nich, w apartamencie, w aucie...
Jeśli on nie podejmie terapii to wywal go ze swojego życia. Jest zaburzony
nie znam typa ale mam znajomą co jak rozwiodła się ze swoim facetem ( ona go zdradzała on ja bił) to związała się z facetem któremu w czasie spotkania na mieście powiedziałem dzień dobry i zdziwiłem się że w odpowiedzi tylko coś tam burknął nie zatrzymał się i nie pogadaliśmy wszak znajomą znałem od przysłowiowej piaskownicy
obejrzałem się i zobaczyłem iż idą ze sobą za rękę - szczeka mi opadła później dowiedziałem się że to jej facet
Podobny do ojca i z postawy i z wyglądu proszę mi wierzyć
Wilczyco większość zdrajców to jednostki samolubne dbające tylko o swoje potrzeby i zachcianki cała otoczka zewnętrzna to jest pic ewentualnie kreują się na kogoś kim nie są zwyczajnie biorąc przykład z kogoś znajomego z rodziny itd
Zwykle okazuje się ze taki zdrajca ma dwie lub więcej twarze
Nie zmieni się choćby skomlał przepraszam całą noc pod oknem
Prawdziwe oblicze zdrajcy można zobaczyć tylko w czasie realizacji jego zachcianek potrzeb to go nakręca
Oglądając film w którym moja była grała główną rolę kobiecą nawet do głowy mi nie przyszło ze stać ją na takie zaangażowanie seksualne - między nami mówiąc jakby ten film został dystrybułowany to nie tylko ja bym był zdziwiony gdyż zwaną ją królową lodu- dodam co też wielokrotnie pisałem, że tak naprawdę odczułem że mojej byłej na mnie zależy wtedy jak już wiedziała że mi na niej przestało zależeć że jej miejsce u mojego boku jest zajęte przez inna kobietę ....
dla kochanka była jedną z wielu by było jasne tak ze widzisz Wilczyco nie byl to facet jakiś wartościowy lepiej wyglądający lepiej sytuowany, lepiej ustawiony w sensie bogatszy, nie był też facetem który kobiecie może dać tzw bezpieczeństwo
Czy lepszy był w seksie ?
Jeżeli chodzi o byłą to rzeczywiście ich seks wyglądał no cóż na gorący z temperaturą o której ja mógłbym tylko pomarzyć więc szczerze nie dane mi było się wykazać
Więc nie odpowiem na pytanie czy w związku z nim szukała zaspokojenia swoich potrzeb
trzymaj się pozdrawiam
Gashlighting ....otworzyliście mi oczy, to prawda! Tak właśnie postępuje obecnie.
Tylko jak ja mam teraz z nim postąpić żebym za tydzień nie uwierzyła, że w sumie to moja wina?
Jak mam się przed tym bronić? Ja jeszcze jestem w emocjach, że złamanym sercem, łatwo mną teraz manipulować w obecnej sytuacji i przed trudnymi decyzjami.
Wilczyco mam wrażenie że szukasz mocnego uzasadnienie dla już dawno podjętej decyzji o rozstaniu z mężem.
I że tak na prawdę jego deficyty i ekscytacje związane z surfowanie po mrocznych zakamarach internetu są tylko mało ważącym w rzeczywistości pretekstem.
Czuję że nas wszystkich na tym forum wkręcasz w swoją narrację.
Nie wiem po co...
Może masz problem z wzięciem za nią całkowitej odpowiedzialności? Może potrzebujesz lustra żeby zobaczyć jak wyglądasz w swoim dążeniu? Może szlifujesz narrację na przyszłość, dla sądu, swojego otoczenia, dzieci ,rodziny?
Nie wiem ale coś mi tu brzydko pachnie,,,
Tak Twój facet ma problem. Wpadł w parę pułapek od jakich się roi w sieci.
Tak twoim facetem rządzą przyrodzone instynkty i popędy może trochę za bardzo. Jak nami wszystkimi...
Nasza natura przez setki tysięcy lat kształtowała się na skraju jaskini i sawanny i w tamtych warunkach sprawdza się najlepiej. Jeszcze nie nauczyła się sobie radzić z ofertą internetu. Może za 100 tysięcy lat wyewoluują nowe lepiej sterujące naszymi wyborami instynkty?
Tak jego wycieczki na drugą stronę matriksa mogą skończyć się ciężkimi powikłaniami dla niego i całej rodziny.
Ale może być z tego też bezcenne doświadczenie bardzo przydatne w podniesieniu jakości waszej relacji oraz w wychowaniu dzieci. A najbardziej w osiąganiu najważniejszego celu na tym padole - zbawieniu duszy.
O ile zdecydujecie się na wysiłek mający na celu rozbrojenie tej pułapki (bomby)
Nic się jeszcze nie stało. Facet trochę podtruł się toksycznymi oparami ale ma szansę prędko dojść do normalności, jeśli tylko pomożesz mu wyjść na świeże powietrze i pooddychać prawdą.
@Szpak1234 bardzo Ci współczuję, znam to uczucie, trzymaj się. Jak po tym żyć? Jeszcze nie znam w pełni odpowiedzi na to pytanie.
@A-dam mylisz się, miałam naprawdę świetną rodzinę i gdybym nie odkryła ciemnej strony męża to pewnie w tym złudzeniu żyłabym do końca swoich dni razem z nim jeżdząc do wnuków w odwiedziny. Absurd polega na tym, że włąsnie dlatego że dobrze nam się żyło razem, to szukam rozwiązania, gdyby całe to małżeństwo było średnie, czy słabe to dałabym sobie spokój nawet z szukaniem porad na forum. Wyjście byłoby tylko jedno.
Całą sytuacja była absolutnym szokiem, czytałam , że partnerzy seksoholików żyjąc całe lata w związku nie mając pojęcia o uzależnieniu męża/ żony. I ja właśnie tak miałam.
Jeżeli chodzi o moją obecną sytuację to widząc jego beztroskie podejście do tematu o którym pisałam wcześniej- kazałam mu się wyprowadzić, na razie na miesiąc, tak więc od początku marca nie mieszkamy już razem.
Rozpoczął terapię u doświadczonego psychoterapeuty uzależnień.
Widzę, że ta sytuacja trochę go przebudziła, informuje mnie o swoich postępach, o swoich przemyśleniach na temat tego co było i tego co chciałby aby było. Twierdzi, że uświadomił sobie problem i chce się zmienić dla mnie, dla dzieci.
Ja obserwuje to wszystko z dystansem, zobaczymy co będzie.
Tak naprawdę wiele zależy od niego, czy podejmie szczerze tą długotrwałą walkę czy będzie wracać do swojego uzależnienia tylko bardziej to kamuflujac.
Jak zaufać takiej osobie też jeszcze nie wiem czy to jest możliwe.
I świadomość , że jest chory, bo jestem pewna , że jest, nie zmniejsza mojego poczucia oszukania, zdrady i ogromnego rozczarowania.
mylisz się, miałam naprawdę świetną rodzinę i gdybym nie odkryła ciemnej strony męża to pewnie w tym złudzeniu żyłabym do końca swoich dni
To w końcu miałaś naprawdę świetną rodzinę czy raczej świetną iluzję?
Wygląda na to że świetnej rodziny nigdy nie miałaś... I już nigdy jej mieć nie będziesz. Właśnie sobie też to uświadamiam tyle że ja nie mam szansy naprawienia/udoskonalenia tego bo druga strona nie dość że mnie zdradziła to jeszcze za to ukarała odchodząc i dewastując wszystko co razem zbudowaliśmy.
To że zostałaś i jeszcze próbujesz coś ratować wynika z przywiązania do opartej na kłamstwach iluzji. Tak to przestawiasz.. Nie jest to dobra podstawa do budowanie czegokolwiek sensownego.
Zawieramy małżeństwo na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie. Dobre właśnie się skończyło, została choroba i worek kłamstw. "Najłatwiej" więc od tego uciec.
i gdzieś daleko próbować budować nową iluzję. Internet jest pełen ludzi w naszym wieku szukających partnera chętnego do budowania jeszcze piękniejszych iluzji.
Albo zostać spojrzeć prawdzie w oczy i zacząć budować właśnie na prawdzie. Tyle że to ponad ludzkie siły. Zapewniam.
Potrzebna jest łaska od samego Boga.
Czym więc przekupić Boga żeby trochę tej łaski dał?
"Albo zostać spojrzeć prawdzie w oczy i zacząć budować właśnie na prawdzie"
Wiesz raczej się tego trzymam, że może uda się coś jeszcze odbudować, jeżeli będzie to budowane od nowa tylko na PRAWDZIE i chęci zmiany.
Poza tym gdyby chodziło tylko o moje emocje to inna sprawa, ale tutaj jeszcze jest dwoje małych dzieci. Moje ostateczne decyzje wpłyną na ich całe życie.
Tyle co mogę zrobić w tej sytuacji próbując jeszcze ratować tą rodzinę, mimo ,że to nie moje uzależnienie doprowadziło do tej sytuacji. Mogę próbować walczyć, ale jeżeli mąż odpuści walkę to nie zamierzam być wieczną męczennicą i szczerze to wolę być sama do końca życia niż wchodzić w jakąś inną oferowaną w internecie iluzję. Może miłość po prostu nie istnieje.
Tak naprawdę nie wiem czy w mężu nadejdzie jakaś prawdziwa i długotrwała zmiana, to tylko może pokazać czas i on sam.
Pewności chyba nigdy nie będę mieć, więc być może właśnie jest to jakąś iluzją o której piszesz.
I wiesz po konsultacji z adwokatem, gdybym tylko chciała szybko od tego "uciec" dostałabym rozwód z orzeczeniem o jego winie bez żadnego problemu bazując na dowodach jakie posiadam.
Jednak jak widzisz, mimo ze to ja byłam oszukiwana i zdradzana to nadal nie złożyłam pozwu o rozwód.
Może jestem "za dobra" jak sam to mój mąż stwierdził, a może jestem tutaj bardziej dojrzała od niego i daje mu szansę, aby teraz on coś zrobił, abym ja uwierzyła , że tu jest jeszcze co ratować i czy ma to sens. Czy to tylko iluzja. Ale przynajmniej kiedyś będę mogła sobie powiedzieć - próbowałaś, zrobiłaś co mogłaś. Wyszło było warto, nie wyszło - trudno taki widocznie nasz los, ale próbowałaś.
Napisałeś: "Właśnie sobie też to uświadamiam tyle że ja nie mam szansy naprawienia/udoskonalenia tego bo druga strona nie dość że mnie zdradziła to jeszcze za to ukarała odchodząc i dewastując wszystko co razem zbudowaliśmy."
Współczuję Ci , że Twoja żona nie była zbyt dojrzała emocjonalnie i nie próbowała naprawić swoich błędów obciążając nimi jeszcze Ciebie.
A gdyby jednak próbowała ratować Wasze małżeństwo zamiast dewastować, czy dałbyś jej szansę na tą próbę? Czy założyłbyś od razu, że to iluzja i nie ma sensu.
A gdyby jednak próbowała ratować Wasze małżeństwo zamiast dewastować, czy dałbyś jej szansę na tą próbę?
Co bym zrobił gdyby narcyz wyraził żal za swoje grzechy zrobił prawdziwy rachunek sumienia, wyznał przewiny i wziął za nie odpowiedzialność, nawrócił się i zadośćuczynił bliźnim i Bogu? Uznałbym to za cud i dowód Bożej Łaski.
Komuś kto zmartwychwstał, się nie odmawia
Poza tym gdyby chodziło tylko o moje emocje to inna sprawa, ale tutaj jeszcze jest dwoje małych dzieci. Moje ostateczne decyzje wpłyną na ich całe życie
Tutaj zatrzymałbym się na chwilkę.
Decyzje wpływające na ich życie już zostały podjęte i to bez Twojego udziału niestety.
Jakkolwiek nie zakończy się Twoja historia nie miej wątpliwości, że nie będą one ponosić konsekwencji tych decyzji dokładnie tak jak i Ty.
Nic nigdy już nie będzie takie jak było.
I wiesz po konsultacji z adwokatem, gdybym tylko chciała szybko od tego "uciec" dostałabym rozwód z orzeczeniem o jego winie bez żadnego problemu bazując na dowodach jakie posiadam.
Zrób to. Zabij iluzję. To może być dobry początek żeby zacząć budować na prawdzie.
Oszukał cię. Był zupełnie kim innym niż się ci przedstawił. Straciłaś zaufanie. Każdy by stracił. To co było zbudowane na kłamstwie legło w gruzach. Rozwód cywilny to tylko uzgodnienie stanu prawnego z aktualnym stanem faktycznym. Rytualne zakończenie spółki która straciła realną podstawę.
Niczego to nie zmienia w relacji sakramentalnej, a obojgu wam będzie łatwiej ogarnąć na jakich materialnych i duchowych podstawach rzeczywiście stoicie.
Jeżeli uda się wam przeprowadzić tę bolesną operację bez nienawiści i wzajemnych zali to będzie to świetna podstawa do budowy nowego zaufania i nowej relacji.
Poczciwy jak zawsze w punkt.
Masz rację 100 %, nic już nigdy nie będzie takie jak było.
Ja przed wszystkim już nigdy nie będę tą samą osobą.
Pomijając ewentualny rozwód, terapie, próby ratowania związku ze strony męża, mojej itd. to tak naprawdę ja potrzebuję jeszcze dużo czasu aby wewnętrznie to uporządkować, ja nadal nie wiem czy ja tak naprawdę będę w ogóle potrafiła z tym człowiekiem żyć dalej razem. I wiem, że nie odpowiem sobie na to pytanie teraz, ani za tydzień, czy miesiąc, musi minąć trochę czasu, aż nadejdzie dzień gdzie po prostu już znajdę tą odpowiedź sama w sobie.
A-dam co do duchowości, to wiem, ze on teraz codziennie się modli. Może mu to coś pomoże, może nie.
Wilczyca tak się składa, że nasze czyny dotykają innych i wywołują takie, a nie inne skutki
Tyle tylko, że skutki naszych czynów ponosimy tylko my nikt inny i nie ma co liczyć że ktoś w tym nam pomoże.
Starsi twierdzili, że dzieci są pod ochroną cokolwiek to znaczy
No więc dzieci nie dorośli i niech Twój mąż modli się wszak ma do tego prawo, ale pamiętam jak byłem dzieckiem nie nauczyłem się tylko modliłem by dostać z klasówki dobrą ocenę i wiesz co była zła
Co do czasu potrzebnego do tego by dojść do siebie
U każdego ten proces przebiega inaczej na forum pisał jakiś czas temu 60 latek którego żona zdradziła w wieku 20lat
Teraz nieraz targa go jak widzi ją obok śpiącą snem sprawiedliwego ...
Ja z mojej byłej wyleczyłem się dzięki synowi Rodzinie i wspaniałej kobiecie, która jest u mojego boku, ale wiesz mi jest jakaś zadra która np u mnie skutkuje złą radością jak widzę żal w oczach byłej (nie ułożyło jej się po zdradzie, a w dodatku jedyna wspierająca ją osobą jej mama zmarła)
Mojej siostrze jak już wiedziała, ze definitywnie nie ma na co liczyć (dla boczniaka była jedną z wielu tylko i wyłącznie jedną z wielu tak jak jego żona która się z nim rozstała) powiedział, ze nie może uwierzyć ze jest taką idiotką ...
No więc tak jak Koralinie do tej pory zdarzają się mi chwile gdy jest mi bardzo smutno
Co zamierza teraz Twój mąż? Wg mnie on jest do leczenia, po tylu latach takich "rozmów" (i to wtedy kiedy wy się poznawaliście
Tłumaczenia, że to tylko pisanie nie mają znaczenia.
A niby co ma powiedzieć?
Ponadto to nie ma większego znaczenia czy był seks czy nie.
Oszukiwał Cie bezczelnie i z pełną świadomością przez całe małżeństwo.
On dziś ma więcej do stracenia niż Ty więc będzie obiecywał wszystko co tylko przyjdzie mu do głowy, żeby Cię zatrzymać.
Nie powinnaś wierzyć mu nawet w jedno słowo.
Skoro on tak żałuje to proszę bardzo ma szansę to udowodnić.
Bierze w sądzie winę na siebie. I tym pokaże swoje prawdziwe intencje.
Bez papierka też możecie żyć choć ja na Twoim miejscu biorąc pod uwagę jak długo i z premedytacją byłaś oszukiwana nie brałbym w ogóle tego pod uwagę.
Zważ, że miał jedno poważne ostrzeżenie na urlopie. Czy to go zatrzymało? Dopiero silne tąpnięcie w jego życiu może sprawić, że dojdzie do jakichś refleksji.
Człowiek dopiero musi coś stracić aby mógł to docenić.
Ile dzieci mają lat?
Masz rację dokładnie tak jak piszesz jakie mi to robi znaczenie obecnie - żadne.
Mąż ciągle namawia mnie na profesjonalne badanie wykrywaczem kłamstw, że on się podda i mi udowodni ze do seksu nie doszło z nikim podczas trwania naszej znajomości.
Ja analizując to wszystko doszłam do wniosku , że jest osobą chorą, że jest seksoholikiem , który świetnie się kamuflował. Był już nim zanim mnie w ogóle poznał.
Poczciwy świetne pytanie:
"Powinnaś zadać sobie podstawowe pytanie kim jesteś dla niego i kim od początku byłaś?"
Zadałam sobie to pytanie i wiesz , pierwsza myśl była , że inkubatorem do urodzenia dzieci
Jeżeli chodzi o nasze pożycie małżeńskie to na ironię losu to ja miałam większe potrzeby i zawsze ochotę na zbliżenie, na urozmaicenia wszelakie. A on mi czasami mówił, że ona ma mniejsze libido niż ja i nie potrzebuje tak często sexu jak ja
Nadal nie wiem co mam zrobić ze sobą, ale z czasem zaczynam wszystko w głowie układać, już umówiłam się z adwokatem na przyszły tydzień, aby sporządził mi pozew rozwodowy. czy go złożę w sądzie nie wiem jeszcze. Na pewno musi się wyprowadzić na jakiś czas, a może na zawsze jeżeli nie podejmie leczenia.
A nawet jak podejmie, to tak jak na alkoholika na jednego działa terapia, a trzech innych nie działa. Czy ja chcę żyć z taką osobą? Nie wiem, średnia perspektywa. Czy on by mi wybaczył i żył ze mną gdybym była seksoholiczką, żył po tym wszystkim co już wiem? Wątpię.
Dlaczego ja mam ponosić karę za to, że on jest uzależniony, jeszcze w takiej sferze.
Tak myślę logicznie, ale nie wiem czy będę mieć w sobie tyle sily by ostatecznie zakończyć to małżeństwo na zawsze.
"Ile dzieci mają lat?"
7 i 10 lat....
Cytat
To poniekąd manipulacja z jego strony.
Bo to, że seksu nie było jest bardzo prawdopodobne.
Tylko co to zmienia?
A on wzmacnia swój argument w ten sposób.
Zauważ, że nie proponuje poddać się badaniom i pytać o inne rzeczy typu ile ich było, jak długo to trwało itd.
On proponuje to czego jest pewien, co w jakimś stopniu jest w stanie wzmocnić jego linie obrony.
Tyle, że to tak naprawdę nie ma większego znaczenia.
Ten seks czy jego brak to tylko jeden z elementów, śmiem twierdzić, że najmniej istotny w chwili obecnej.
A łącząc kropki i biorąc pod uwagę to co napisałaś a czego nie chciałem wprost imputować:
Cytat
Wszystko łączy się w jedną całość.
Owszem, byłaś bezpieczną przystanią, która da dzieci, posprząta, wypierze i ugotuje.
Po Twojej postawie domniemam, że taka rola Ci nie odpowiada.
I bardzo słusznie!
Użyję zdania, które kiedyś usłyszałem od swojej teściowej a jakże wówczas mi się absurdalne wydawało. Dopiero po czasie to zrozumiałem:
"Byłeś dla niej za dobry..."
Do Twojej sytuacji też świetnie pasuje, tyle, że role odwrócone w porównaniu do mojej sytuacji.
Miał za dobrze, nigdy nie musiał Cię gonić, zawsze byłaś dostępna.
Nie odczuł nigdy na własnej skórze, że może Cię stracić.
Relatywnie małe dzieci jeszcze bardziej go utwierdzały w przekonaniu, że nie odejdziesz. Bo przecież jak osoba o tak dobrym sercu jak Ty pozbawi dzieci pełnej rodziny prawda?
Poza tym miał nadzieję, że po pierwszej wpadce naiwnie uwierzysz w jego słowa i nie będziesz węszyć.
Nawet nie zadał sobie trudu żeby dowiedzieć się co możesz czuć i, że zaufanie, które raz legło w gruzach ciężko odbudować a kontrola to jeden w pierwszych mechanizmów obronnych, które się uruchamiają u osoby oszukanej/zdradzonej.
Finał jego beztroskiego podejścia do życia obserwujemy dzisiaj.
Cytat
A może separacja z orzeczeniem jego winy?
Tę zawsze można cofnąć.
Aczkolwiek z własnego doświadczenia wiem, że to się nie sprawdza.
Albo rozwód albo próba ratowania.
Tyle, że aby mogło dojść do tego drugiego muszą być solidne podstawy ku temu. Czy są? W moim mniemaniu nie.
Jakie on podjął realne działania aby spróbować zawalczyć o Was prócz rzucania słów bez pokrycia?
No właśnie...
Dla dzieci rozwód nigdy nie jest dobry, ale jeszcze gorszym jest patrzenie na dwoje ludzi, którzy skaczą sobie do gardeł.
A warto pamiętać, że czym skorupka za młodu nasiąknie...
I to w tym przypadku ma cholerne przełożenie na nasze późniejsze życie w dorosłości.
Warto o tym aspekcie również pamiętać.
Do niczego nie namawiam, niczego nie sugeruję,nie śmiałbym.
Dzielę się tylko swoimi doświadczeniami o obserwacjami.
Decyzję i tak na końcu podejmiesz Ty/Wy.
Nikt za Ciebie życia nie przeżyje, a mamy je tylko jedno.
Trzymam kciuki za dobre dla siebie decyzje.
A każda będzie trudna jakiejkolwiek nie podejmiesz.
Pewnie masz rację, on teraz jest bardziej wstrzemięźliwy, chce mnie dowodem przekonać , bo wie że lubie konkrety. Ale poza tym funkcjonuje sobie po domu jakby nigdy nic, nie rozmawiamy teraz prawie wcale, ja też powiedziłam, że nie wierzę w ani jedno jego słowo jak chciał się tłumaczyć , kazałam mu przestać pierd.lić. Sądzę, że on się boi bardzo, zna mnie ja jestem człowiekiem z sercem na dłoni dla każdego, ale jeżeli ktoś dla kogo byłam dobra i uczciwa mnie zawiedzie potrafię być naprawdę nieobliczalna, do tego podejmuję konkretne kroki. I on wie, że ja je zrobię. Całe życie miałam i mam olbrzymie poczucie sprawiedliwości, jestem na tym punkcie przewrażliwiona, a tu taka niespodzianka mnie spotkała...
Na początku naszej znajomości powiedziałam mu , ze jestem w stanie wiele wybaczyć zrozumieć , zaakceptować, jednej rzeczy tylko nigdy nie zaakceptuje - innych kobiet w naszym życiu.
Przed pierwszym odkryciem romansu (na urlopie) miałam 6 miesiecy wczesniej bardzo realistyczne sny, że on mnie zdradza, po przebudzeniu mialam ochote go zabć, ale to tylko sen, a on powiedział, że "takiego wiernego jak ja to nigdzie nie znajdziesz". Dobre co?
On twierdzi, że od czasu odkrycia tych dwóch pierwszych kobiet zmienił się całkiem i z nikim nie pisał, nic złego nie robił , te rozmowy na seksportalu ostatnie były z 2016 roku, więc niby tak, ale jestem pewna że na innym tez mial konto, tylko wykasował zanim się do niego dobrałam.
[/code]Miał za dobrze, nigdy nie musiał Cię gonić, zawsze byłaś dostępna.
Dzięki, nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje, ale to chyba takie podtrzymywanie umarłego na siłę, co?
Tutaj trafiłeś w punkt! Gdy przy pierwszym wykrytym romansie zgłosiłam się pierwszy raz do teściów o pomoc to oni od razu staneli w jego obronie " nic nie było" powtarzali, a ja dramatyzuje.
Poźniej zobaczyłam, że tesciowa napisala do męża o mnie " jak można być taką matką!" Chodziło o to że podniosłam głos we wściekłosci przy dzieciach. Nie było problemu , że on romansuje, to ja jestem złą matką bo poniosły mnie emocje, gdy to wykryłam.
I teraz chyba tez mam takie chore poczucie, że to ja rozwalę tą rodzinę, poczucie winy, mimo że to nie ja zawiniłam.
On przeciez chciał nas ratować, wzorowy tatuś, a to ja zła matka zrobiłam cięcie brzytwą. Ehhhh.
Dziękuję za Wasze wypowiedzi, dzięki nim szczerze przynajmniej dzisiaj czuję jakiś większy spokój w duszy. Nie wiem jak będzie jutro. Ale dziś jest lepiej.
Drodzy zdradzeni, czytając moją historie możecie się "pocieszyć", że może być dużo gorzej niż jedna kochanka/kochanek Waszego małżonka.
#poczciwy Twoja była żona to frajerka, ze nie doceniła tak mądrego faceta u swojego boku i jeszcze poszła na bok. Serio.
Dzięki za wszystko.