Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam zacznę od tego i oboje mamy po 35 lat i nie mamy dzieci. Jesteśmy małżenstwem od 8 lat a znamy sie od 15. Pierwszy raz o oszustwie żony dowiedziałem się 4 lata temu. Okazało się ze po pijaku całowała się z kolegą z pracy z którym pożniej pisała na massanger. Dodatkowo podczas tego przeglądając w nocy jej telefon okazało się ze już 3 miesiące po ślubie miała podobną sytuację z inny kolegą która opisywała swojej przyjaciółce, wtedy tez na imprezie zakładowej całowała się z kolegą i potem z nim pisała, z wiadomości wynikało ze do niczego wiecej nie wyszło. Obie te sprawy dość mocno nas poróżnił, ale mimo to zdecydowaliśmy się na pół roczną terapie małżeńską. Były obietnice ze to się nie powtórzy. Jednak pół roku temu nakryłem ją na wyjadach z kolejnym znajomym o wiele młodszym bo 23 latnim do restaruracji oraz na spacerze za rękę nad rzeką. Powiedżcie mi bo mimo to mocno kocham żonę czy to ma sens? czy lepiej ratować się przed kolejnymi oszustwami? Nie mamy dzieci.
Tak, ale czy to oznacza ze mam być męczennikiem do konca swoich dni?
Nie wiem. Nie zastanawiałem się nad konsekwencjami na przyszłość. Raczej patrzę i analizuję w przeszłość i widzę że gdybyśmy dołożyli oboje starań żeby zawrzeć związek sakramentalny a do tego czasu przejść próbę czystości w narzeczeństwie to byśmy zbudowalibyśmy o wielę silniejszą więź i zaufanie do siebie. Być może dałoby to nam większą odporność na pokusę zdrady? Na pewno żadne z nas nie usłyszałoby tekstu że
Cytat
nie mam żadnych zobowiązań wobec ciebie i nie będę się poświęcać jak te tkwiące w związkach sakramentalnych.
Brak dzieci jest mocną przesłanką do uznania ślubu kościelnego za od początku nieważny. Brak dzieci wiąże się zwykle z zatajeniem przed współmałżonkiem istotnych faktów zdrowotnych (np kastracja chemiczna na skutek długotrwałego nadużywania antykoncepcji, bezpłodność spowodowana powikłaniami chorób wenerycznych) lub przystąpieniem do związku bez gotowości do posiadania dzieci.
Nie wiem. Nie zastanawiałem się nad konsekwencjami na przyszłość. Raczej patrzę i analizuję w przeszłość i widzę że gdybyśmy dołożyli oboje starań żeby zawrzeć związek sakramentalny a do tego czasu przejść próbę czystości w narzeczeństwie to byśmy zbudowalibyśmy o wielę silniejszą więź i zaufanie do siebie. Być może dałoby to nam większą odporność na pokusę zdrady?
Moim zdaniem nie zależy to od tego czy sakrament był czy go nie było, a od człowieka i jakimi kieruje się w życiu wartościami. Można co niedziele być w kościele w pierwszej ławce a być kanalią. Podobnie jest z tym małżeństwem kościelnym, dla jednych będzie to bariera dla innych nie. Ja patrząc z perspektywy czasu nie zdecydowałbym się na ślub kościelny gdybym mógł cofnąć czas.
Teraz stara się jak nigdy nawet obiady zostawia w lodówce bo obecnie mieszka u siostry. Wojny obecnie nie ma podała kwotę jaką ja interesuje do spłaty. Ale jest dziwnie taka cisza przed burzą. Obserwuję i mam się na baczności. Zrozumiałem w końcu że nie chce być już więcej oszukiwany.
Żeby Ci nie przyszło do głowy jakieś panienki do mieszkania przyprowadzać.Możesz mieć jakieś pluskwy czy kamerki podrzucone.Rzeczywiście cisza przed rozprawą jest podejrzana.Może ta Twoja to wyjątek,naprawdę żałuje,może.Życie pokaże.Trzymaj się.
No i poszło wszystko rozdzielnosc majatkowa podpisana rozprawa za tydzien jesli chodzi o rozwód. Mieszkanie w miare szybko udało się sprzedać wiec pieniądze juz podzielone. Ale jakoś mi tak ciezko, smutek mnie dopadł i samotność. Ciężko to opisac czasem jestem zadowolony bo mnie nikt nie oszuka w tym zwiazku ale czasem mysle co by było gdybym dał szanse bo bylo tyle fajnych chwil.
Mateusz,
Twoje odczucia i uczucia są prawidłowe i normalne w sytuacji w jakiej się znalazłeś; rozwód to traumatyczne przeżycie; nie zrozumie kto nie przeszedł; to nie chodzi o samą rozprawę czy też wizytę w sądzie a raczej niespełnione marzenia, świadomość, że coś się kończy co miało trwać do końca życia i nie tak miało być;
Żal; straconego czasu, poświęcenia, inwestycji emocjonalnej i finansowej; smutek jest zrozumiały w tej sytuacji; pozwól sobie na niego, byle nie za długo;
Z perspektywy czasu każda nasza decyzja jest dobrą decyzją bo to one nas doprowadzają do miejsca w jakim jesteśmy.
Nie żałuj swoich decyzji.
Co do samego smutku, tak jak pisze poczciwy, pozwól sobie go przezyć, nie zagłębiaj się jednak w żalu.
Otwiera się przed Tobą teraz nowy rozdział Twojego życia.
Oczywiście, że tak, tak samo jak ja nie zrozumiem do końca kogoś kto np stracił dziecko, kogoś bliskiego w wypadku, przeszedł chorobę nowotworową itd.to głównie trudne i traumatyczne doświadczenia kształtują naszą osobowość; można próbować się wczuć w czyjąś sytuację, ale nie ma możliwości czuć i przeżywać tych samych emocji; a to one głównie zmieniają człowieka i prowadzą do wzrostu; wzrost zaczyna się gdy kończy się strefa komfortu;
Czas leci a ja znowu w rozkroku rozprawa została przełożona na połowę marca, nie wiem czy to naprawde ze wzgledu na chorobę w sądzie czy to były sprawy polityczne zwiazane ze zwolnieniami, mniejsza z tym. Myslalem ze to bedzie łatwiejsze teraz ona znowu się pojawia znowu płacze ze kocha i czy nie mozemy spróbować od nowa. Proponuje znowu wyjazdy na wakacje to sprawia ze do mnie tez wracaja te dobre sytuacje. Czas zabliźnia rany i to zło jest teraz mniejsze. Jednak mam w sobie to ze bedzie dobrze przez moment.... krótszy lub dłuższy nie mi to juz oceniać ale pewnie znowu zostanę wystawiony do wiatru. Jak kolejka górska to wszystko.
Mateusz,
Znam to uczucie; przede wszystkim musisz wyłączyć emocje a włączyć rozsądek i intuicję; nasz mózg jest bardzo plastyczny i ma tendencję do wypierania z biegiem czasu złych rzeczy z pamięci a wyostrzanie tych dobrych; miej to na uwadze; to normalny mechanizm;
Pamiętaj, że rozwód to tylko papierek; jeśli naprawdę jej na Tobie zależy to nie podda się nawet po orzeczeniu rozwodu;
Rozwód to świetny papierek lakmusowy, który w sposób bardzo jaskrawy pokazuje prawdziwe intencje drugiej strony;
Jeśli formalnie będziesz niezobowiązany, poznasz życie w pojedynkę, poznasz nowe koleżanki a ona wówczas w dalszym ciągu będzie o Ciebie walczyć wówczas możesz rozważyć danie Wam szansy, ale tylko mając już doświadczenie tego nowego i innego życia; bo tylko wtedy będziesz mógł podjąć dobrą decyzję na podstawie Twoich realnych potrzeb i oczekiwań a nie mrzonek wywołanych wspomnieniami i dobrymi chwilami w małżeństwie;
Mateusz,
W pierwszej kolejności skup się na tym co ważne, czyli odbudowaniu siebie; nie wybiegaj tak daleko w przód; jeśli dobrze przepracujesz ten czas to dojdziesz do wniosku, że być może fajnie mieć kogoś obok siebie, ale nie jest to warunek konieczny gdyż będziesz potrafił być szczęśliwy sam ze sobą i cieszyć się życiem;
To naprawdę trudne do zrobienia w mojej obecne sytuacji, walczę z tym jak z wiatrakami tzn z przychodzącą samotnością. Niestety wiekszość czasu spedzałem z żoną, odsuwając na boczny tor przyjaciół przez co oni odeszli lub kontakt sie urwał. Moj błąd który teraz dopiero widzę. Staram się jakoś wypełnić czas przez jakieś próby wyjścia do ludzi np zapisanie na tenisa stołowego albo inne aktywności. Niestety jakoś nie jestem fanem samotnych wycieczek nie lubie tak spędzać czasu. Ale msz racje podcziwy muszę nauczyć się żyć i cieszyć życiem sam. Niestety małżonka porzuciła terapie twierdząc ze jest jej nie potrzebna była ona prowadzona w kierunku problemów z DDA, które stwierdzono na terapi. Wiec chyba chęci poprawy jakiejkolwiek brak.
Mateusz,
Ja, ale zapewne wielu innych na tym portalu doskonale wiemy o czym piszesz i jak się czujesz;
Przechodziliśmy dokładnie to samo; uczucie pustki jest nie do opisania; ból odrzucenia nie do zniesienia; człowiek czuje się jak małe dziecko porzucone pod mostem przez rodzica; to pokazuje tylko jak bardzo chorą miłością kochaliśmy;
Wszyscy poświęciliśmy siebie i swoje życie na poczet szczęścia rodziny, bo uważaliśmy, że tak trzeba, że robimy słusznie;
Dopiero porządny wstrząs w postaci zdrady czy też porzucenia powodujący ogromny dysonans poznawczy skłonił nas do spojrzenia brutalnej prawdzie w oczy; nie można uzależniać własnego szczęścia od innych i nie można tego szczęścia powierzać w cudze ręce bo zawsze prowadzi to wcześniej czy później do bólu;
Wiedz jednak, że tylko dyskomfort i cierpienie może pchnąć Cię do zmian, zmian na lepsze; do pracy nad własnymi deficytami, błędami, do wzrostu a finalnie do szczęśliwego życia niezależnie od ludzi i czynników zewnętrznych; to droga wyboista, ale spokojnie do przebrnięcia a na mecie czeka nagroda. Naprawdę warto.
Znajdź nowe hobby, zainteresowania, najlepiej w otoczeniu innych ludzi; kontakt z innymi pomaga, poznawaj nowych ludzi, otwieraj się na nowe - niekoniecznie związki; to na początek powinno przynieść sporą ulgę;
Czas leci i powoli człowiek zapomina o wszystkim. Wtedy wydawało się to wszystko takie trudne. Teraz stwierdzam ze to było na wyrost. Bycie samemu nie jest takie złe a i może z czasem uda się poznać kogoś nowego.
Mateusz, przepraszam nie przeczytałam wszystkich komentarzy dlatego zapytam, jesteś już po rozwodzie? Podobno po nim przychodzi ten najgorszy etap tzw. pustki. Ja skladam papiery w najbliższym czasie. Chciałabym to już mieć za sobą.
Podobno po nim przychodzi ten najgorszy etap tzw. pustki.
Nie jestem Mateuszem, ale się wypowiem z racji doświadczenia
To nie tak. Kwestia w jakim momencie zostanie złożony pozew. Jeśli zostanie on złożony pod wpływem emocji bez pewności, że faktycznie tego chcemy to owszem przychodzi pewnie taki moment pustki.
To wszystko kwestia głowy, wszystko tam się odbywa a nie samego faktu złożenia pozwu.
Mateusz, przepraszam nie przeczytałam wszystkich komentarzy dlatego zapytam, jesteś już po rozwodzie? Podobno po nim przychodzi ten najgorszy etap tzw. pustki. Ja skladam papiery w najbliższym czasie. Chciałabym to już mieć za sobą
Hej tak już po ale to trwało tyle że pół roku mieszkałem już sam i z każdym dniem widziałem normalność. Było z czasem coraz lepiej, ale na początku był dramat byłem wrakiem to prawda teraz patrzę na to inaczej jest mi dobrze. Sam ze sobą teraz wiem czego potrzebuje i co jest dla mnie dobre
Zdrada to zdrada, konkretne wyszczegolnienie potrzebne jest chyba tylko dla amatorow nieobeznanych z tematem. Przy czym nie kazdy od razu pojmuje, ze zdrada to pojecie szerokie, obejmujace caly zakres zachowan wplywajacych na odczucia, w zasadzie je potegujace, jesli czlowiek sobie uswiadomi, co tak naprawde sie stalo, bez uciekania w bezpieczne rejony "spychologii" dla - jakoby- wlasnego dobra psychicznego. A czemu ludzie to robia ? To proste, tylko nie kazdy chce sie do tego przyznac przed samym soba: przez koniec milosci i szacunku, jakie znalismy dotychczas.
Nie potrafię tylko zrozumieć czemu ludzie robią takie rzeczy
Tak było, jest i będzie.
Nie warto tracić czasu i się nad tym zastanawiać.
Po prostu trzeba zaakceptować, że tak wygląda życie a ludzie różne świństwa sobie wzajemnie są w stanie wyrządzić.
Akceptacja świata takim jaki jest ułatwia bardzo życie.
To jest nieprawda. "Panta rhei" ludzie sobie przecież przekazują od starożytności. Zmieniają się okoliczności w których żyjemy, wartości w które wierzymy, zasady których przestrzegamy, jedzenie które jemy itd itp. Świat można zmieniać, otoczenie wokół siebie możemy przekształcać, Ludzi z którymi spędzamy czas i poświęcamy swoją uwagę możemy w jakimś tam stopniu wychowywać, lub sobie dobierać. Wiele możemy dokonać w życiu jeśli tylko wiemy skąd jesteśmy dokąd zmierzamy i w co wierzymy. Czyli jeśli mamy system aksjologiczny i doktrynę
Zdrada jest wynikiem słabości zagubienie, nieuporządkowania, jest zakwestionowaniem fundamentów na których się dotychczas budowało. Jest opóźnieniem w rozwoju, a nawet w nim cofnięciem.
Mam pytanie jeszcze do osób w tematyce DDA. Może komuś to pomoże w przyszłości. Czy też tak mieliście przed rozwodem że osoba z DDA nagle miała wybuch miłości do was, nagle chciała walczyć za wszelką cenę o związek? Tak mi się przypomniało jak to u mnie wyglądało tuż przed tym moim rozwodem w kwietniu.
Czy osoba z DDA będzie miała erupcję miłości do partnera ,gdy pozew leży w sądzie? To zależy od sytuacji rodzinnej,jej uczuć,wielu innych czynników.Jeżeli zdradzająca/zdradzający będzie nadal silnie zakochany w kochanku a ich romans jest w fazie wznoszenia lub stabilnie wysoko to staranie o powrót do dotychczasowego partnera należy wykluczyć (niezależnie od DDA.czy czegoś innego). Kochanek zajmuje pozycję dominującą.Natomiast gdy romans się kończy bo kochaś słyszy że mąż/żona wykryli ,koniec z utrzymywaniem szona, Że
mu się ktoś chce do chaty wprowadzić i ucieka/zrywa relację to nagły przypływ miłości bywa wywołany strachem o własne cztery litery i przyszłość. Możliwe że osoby DDA silniej odczuwają obawę przed pogorszeniem swego losu po rozwodzie bo mają przykre doświadczenia z dzieciństwa..
Te osoby są cholernie nieszczęśliwe.
I jak żadne inne potrzebują poczucia bezpieczeństwa, którego nigdy nie zaznały. One w zasadzie nie wiedzą co to oznacza więc i szukają po omacku, utożsamiają to tylko i wyłącznie z osobami trzecimi i czynnikami zewnętrznymi, dlatego tak często sabotują wszelkie relacje.
Odpowiadając zatem na Twoje pytanie - tak, zdecydowanie tak.
Cytat
Nie wiem. Nie zastanawiałem się nad konsekwencjami na przyszłość. Raczej patrzę i analizuję w przeszłość i widzę że gdybyśmy dołożyli oboje starań żeby zawrzeć związek sakramentalny a do tego czasu przejść próbę czystości w narzeczeństwie to byśmy zbudowalibyśmy o wielę silniejszą więź i zaufanie do siebie. Być może dałoby to nam większą odporność na pokusę zdrady? Na pewno żadne z nas nie usłyszałoby tekstu że
Cytat
Cytat
Brak dzieci jest mocną przesłanką do uznania ślubu kościelnego za od początku nieważny. Brak dzieci wiąże się zwykle z zatajeniem przed współmałżonkiem istotnych faktów zdrowotnych (np kastracja chemiczna na skutek długotrwałego nadużywania antykoncepcji, bezpłodność spowodowana powikłaniami chorób wenerycznych) lub przystąpieniem do związku bez gotowości do posiadania dzieci.
Cytat
Moim zdaniem nie zależy to od tego czy sakrament był czy go nie było, a od człowieka i jakimi kieruje się w życiu wartościami. Można co niedziele być w kościele w pierwszej ławce a być kanalią. Podobnie jest z tym małżeństwem kościelnym, dla jednych będzie to bariera dla innych nie. Ja patrząc z perspektywy czasu nie zdecydowałbym się na ślub kościelny gdybym mógł cofnąć czas.
dalej prosi, stara się czy teraz wojna już?
Jeżeli nie ma to się spodziewaj, łatwo nie odpuści...
Twoje odczucia i uczucia są prawidłowe i normalne w sytuacji w jakiej się znalazłeś; rozwód to traumatyczne przeżycie; nie zrozumie kto nie przeszedł; to nie chodzi o samą rozprawę czy też wizytę w sądzie a raczej niespełnione marzenia, świadomość, że coś się kończy co miało trwać do końca życia i nie tak miało być;
Żal; straconego czasu, poświęcenia, inwestycji emocjonalnej i finansowej; smutek jest zrozumiały w tej sytuacji; pozwól sobie na niego, byle nie za długo;
Nie żałuj swoich decyzji.
Co do samego smutku, tak jak pisze poczciwy, pozwól sobie go przezyć, nie zagłębiaj się jednak w żalu.
Otwiera się przed Tobą teraz nowy rozdział Twojego życia.
Cytat
tak samo jak bycie zdradzonym...
Cytat
Oczywiście, że tak, tak samo jak ja nie zrozumiem do końca kogoś kto np stracił dziecko, kogoś bliskiego w wypadku, przeszedł chorobę nowotworową itd.to głównie trudne i traumatyczne doświadczenia kształtują naszą osobowość; można próbować się wczuć w czyjąś sytuację, ale nie ma możliwości czuć i przeżywać tych samych emocji; a to one głównie zmieniają człowieka i prowadzą do wzrostu; wzrost zaczyna się gdy kończy się strefa komfortu;
jednak są ludzie o bardzo wysokiej empatii i co prawda nigdy nie będą w stanie czuć tego samego jednak bardzo blisko.
Znam to uczucie; przede wszystkim musisz wyłączyć emocje a włączyć rozsądek i intuicję; nasz mózg jest bardzo plastyczny i ma tendencję do wypierania z biegiem czasu złych rzeczy z pamięci a wyostrzanie tych dobrych; miej to na uwadze; to normalny mechanizm;
Pamiętaj, że rozwód to tylko papierek; jeśli naprawdę jej na Tobie zależy to nie podda się nawet po orzeczeniu rozwodu;
Rozwód to świetny papierek lakmusowy, który w sposób bardzo jaskrawy pokazuje prawdziwe intencje drugiej strony;
Jeśli formalnie będziesz niezobowiązany, poznasz życie w pojedynkę, poznasz nowe koleżanki a ona wówczas w dalszym ciągu będzie o Ciebie walczyć wówczas możesz rozważyć danie Wam szansy, ale tylko mając już doświadczenie tego nowego i innego życia; bo tylko wtedy będziesz mógł podjąć dobrą decyzję na podstawie Twoich realnych potrzeb i oczekiwań a nie mrzonek wywołanych wspomnieniami i dobrymi chwilami w małżeństwie;
W pierwszej kolejności skup się na tym co ważne, czyli odbudowaniu siebie; nie wybiegaj tak daleko w przód; jeśli dobrze przepracujesz ten czas to dojdziesz do wniosku, że być może fajnie mieć kogoś obok siebie, ale nie jest to warunek konieczny gdyż będziesz potrafił być szczęśliwy sam ze sobą i cieszyć się życiem;
Ja, ale zapewne wielu innych na tym portalu doskonale wiemy o czym piszesz i jak się czujesz;
Przechodziliśmy dokładnie to samo; uczucie pustki jest nie do opisania; ból odrzucenia nie do zniesienia; człowiek czuje się jak małe dziecko porzucone pod mostem przez rodzica; to pokazuje tylko jak bardzo chorą miłością kochaliśmy;
Wszyscy poświęciliśmy siebie i swoje życie na poczet szczęścia rodziny, bo uważaliśmy, że tak trzeba, że robimy słusznie;
Dopiero porządny wstrząs w postaci zdrady czy też porzucenia powodujący ogromny dysonans poznawczy skłonił nas do spojrzenia brutalnej prawdzie w oczy; nie można uzależniać własnego szczęścia od innych i nie można tego szczęścia powierzać w cudze ręce bo zawsze prowadzi to wcześniej czy później do bólu;
Wiedz jednak, że tylko dyskomfort i cierpienie może pchnąć Cię do zmian, zmian na lepsze; do pracy nad własnymi deficytami, błędami, do wzrostu a finalnie do szczęśliwego życia niezależnie od ludzi i czynników zewnętrznych; to droga wyboista, ale spokojnie do przebrnięcia a na mecie czeka nagroda. Naprawdę warto.
Znajdź nowe hobby, zainteresowania, najlepiej w otoczeniu innych ludzi; kontakt z innymi pomaga, poznawaj nowych ludzi, otwieraj się na nowe - niekoniecznie związki; to na początek powinno przynieść sporą ulgę;
Cytat
Nie jestem Mateuszem, ale się wypowiem z racji doświadczenia
To nie tak. Kwestia w jakim momencie zostanie złożony pozew. Jeśli zostanie on złożony pod wpływem emocji bez pewności, że faktycznie tego chcemy to owszem przychodzi pewnie taki moment pustki.
To wszystko kwestia głowy, wszystko tam się odbywa a nie samego faktu złożenia pozwu.
Cytat
Hej tak już po ale to trwało tyle że pół roku mieszkałem już sam i z każdym dniem widziałem normalność. Było z czasem coraz lepiej, ale na początku był dramat byłem wrakiem to prawda teraz patrzę na to inaczej jest mi dobrze. Sam ze sobą teraz wiem czego potrzebuje i co jest dla mnie dobre
Cytat
Też tego nie potrafię zrozumieć... Chyba te emocjonalne są gorsze niż fizyczne
Cytat
Tak było, jest i będzie.
Nie warto tracić czasu i się nad tym zastanawiać.
Po prostu trzeba zaakceptować, że tak wygląda życie a ludzie różne świństwa sobie wzajemnie są w stanie wyrządzić.
Akceptacja świata takim jaki jest ułatwia bardzo życie.
Cytat
To jest nieprawda. "Panta rhei" ludzie sobie przecież przekazują od starożytności. Zmieniają się okoliczności w których żyjemy, wartości w które wierzymy, zasady których przestrzegamy, jedzenie które jemy itd itp. Świat można zmieniać, otoczenie wokół siebie możemy przekształcać, Ludzi z którymi spędzamy czas i poświęcamy swoją uwagę możemy w jakimś tam stopniu wychowywać, lub sobie dobierać. Wiele możemy dokonać w życiu jeśli tylko wiemy skąd jesteśmy dokąd zmierzamy i w co wierzymy. Czyli jeśli mamy system aksjologiczny i doktrynę
Zdrada jest wynikiem słabości zagubienie, nieuporządkowania, jest zakwestionowaniem fundamentów na których się dotychczas budowało. Jest opóźnieniem w rozwoju, a nawet w nim cofnięciem.
mu się ktoś chce do chaty wprowadzić i ucieka/zrywa relację to nagły przypływ miłości bywa wywołany strachem o własne cztery litery i przyszłość. Możliwe że osoby DDA silniej odczuwają obawę przed pogorszeniem swego losu po rozwodzie bo mają przykre doświadczenia z dzieciństwa..
I jak żadne inne potrzebują poczucia bezpieczeństwa, którego nigdy nie zaznały. One w zasadzie nie wiedzą co to oznacza więc i szukają po omacku, utożsamiają to tylko i wyłącznie z osobami trzecimi i czynnikami zewnętrznymi, dlatego tak często sabotują wszelkie relacje.
Odpowiadając zatem na Twoje pytanie - tak, zdecydowanie tak.