Rozwód jak wojna 2 | [0] |
Rozwód jak wojna | [0] |
szalona20122012 | 19. Kwiecień |
parasol | 19. Kwiecień |
@hurricane | 19. Kwiecień |
naniby1 | 19. Kwiecień |
DzieciakSalut | 19. Kwiecień |
Matsmutny | |
bardzo smutny | 00:11:38 |
mela_a | 00:14:41 |
MarcusM | 00:50:28 |
BartekP | 01:02:39 |
Świetny wpis, dzięki. Rozmawiałem wczoraj z bratem i on mówi to samo zasadniczo, zresztą o czymś podobnym mówi i moja terapeutka i terapeuta małżeński. Ja już ten punkt zrozumiałem (pozostaje go wdrożyć).
Niezwykle ciekawy jest ten opis:
Cytat
Cytat
poczciwy
Cytat
Cytat
Chciałbym, żeby jasnym było, że ja rozumiem i dostrzegam, że:
nie jestem winny jej zdrady, kłamstw, olewania moich sygnałów i próśb (to jej decyzja)
jeżeli nie zmienię swojego podejścia do kobiet/związków, z kimkolwiek nie będę, wyląduję w tym samym miejscu
Efektem czego zupełnie spokojnie widzę może być rozstanie ORAZ zmiana siebie, żeby w kolejnym związku czy nawet poza nimi nie popełniać tych samych błędów.
4
Cytat
Nie idź przypadkiem w separację, bo staniesz się takim samym zgorzkniałym facetem w średnim wieku, zawieszonym w próżni, jak jedna osoba z tego forum. I też możesz wtedy ,,wylądować" na studiowaniu post-freudowskich teorii.
Cytat
Oczywiście, że możesz a nawet powinieneś; te emocje będą się zmieniać, ale niewątpliwie będą się pojawiać w miażdżącej części niestety niezbyt miłe;
MarcusM
Cytat
Masz coś do mnie? Pisz wprost.
Bardzo mi przykro, że przegrałeś życie a teraz próbujesz swoją frustrację przekładać na wszystkich innych i projektujesz to, że zostałeś przegrywem na innych użytkowników; kto jest zgorzkniały niech każdy oceni sam; ja tylko pozwolę sobie zacytować jeden z postów mądrzejszych użytkowników ode mnie którzy kiedyś pojawiali się na tym forum, a który był skierowany do Ciebie w odpowiedzi na Twój post:
Cytat
Zdrady się nie wybacza. Nauczyłem sie z tym żyć . Koszmary już nie są takie straszne .Zostałem po półrocznej separacji dla dziecka ,dlatego że kocham żonę i z litości .Zdrada i kłamstwa zniszczyły ją psychicznie .Była wrakiem człowieka .Zachowywała się jak zombi .Bałem się o dziecko .
Ona żałowała , żałuje cały czas ale co mi z tego .Daję radę bo byłem i jestem wojownikiem albo mi się tylko tak wydaje .
Cytat
Zdrada i kłamstwa ją zniszczyły psychicznie czy konsekwencje?
A nie zostałeś, bo rola ofiary i cierpiętnika Ci bardzo pasowała ? Idealny układ na ucieczkę od własnej odpowiedzialności za wszystko.
Z litości 40 lat utrzymujesz ją w poczuciu winy? Szok
A to nie jest czasami relacja kata i ofiary ?
Odróżniasz Ty choć trochę urażoną męską dumę i Ego po odrzuceniu od tego czy pasowaliście do siebie i czego oczekiwaliście od życia?
Skoro nie wybaczyłeś, to nie wygrałeś sam ze sobą.
I to by było na tyle nieszczęśliwy i sfrustrowany człowieczku;
Cytat
Jak najbardziej tego drugiego, co nie zmienia chyba faktu, że tak mogę właśnie czuć się po sesji? Nigdzie nie twierdziłem, że to źle, albo, że rezygnuję z terapii. Po prostu wzbudza to we mnie jakieś konkretne emocje.
Oczywiście, że możesz a nawet powinieneś; te emocje będą się zmieniać, ale niewątpliwie będą się pojawiać w miażdżącej części niestety niezbyt miłe;
Cytat
Czyli jakie stanowisko i podejscie?
Powtarzasz: "namawiasz do zachwiania rownowagi w zwiazku."
Odbieram to jako chęć utrzymania dotychczasowego status quo patriarchalnej nierówności w związkach. Być może nie masz tego na myśli. Jednakże dokładnie takie hasło stosują panowie o konserwatywnych, tradycyjnych poglądach na relacje damsko-męskie. M.in. tzw. redpillowcy czy konfiarze.
Cytat
Znasz dzis takie pary ? Bo te co ja znam - mowie nie tylko o moiom pokoleniu ( a mam 43 lata) ale takze pokoleniu moich rodzicow czy pokoleniu mojego syna- maja rowny podzial obowiazkow.
Znam takie pary i sądzę, że większość osób również je zna. Bowiem ten zaszłościowy, patriarchalny podział ról ze wzgledu na płeć ciągle jest dość często praktykowany w wielu związkach czy rodzinach.
Cytat
A to juz w kontekscie finalu czyli zdrady zony pachnie proba odwracania kota ogonem - " zdradzilam bo on byl zly i niedojrzaly " Bo moze i autor jest niedojrzaly do zwiazku ale czym ze jest zdrada jak tez brakiem tejze dojrzalosci. Zdrada nie naprawi w zaden sposb tego zwiazku.
Jak najbardziej - wbrew Twojemu przeświadczeniu - zdrada może być kubłem zimnej wody wylanej na błędne przekonanie, że się znamy i dogadujemy. Natomiast dopiero zdrada dobitnie pokazała wielu parom, że niby rozmawiali, ale tak naprawdę nie rozmawiali. Nie chcąc skrzywdzić partnera nie poruszali wielu istotnych dla nich kwestii. Rozmowę o których wymogła dopiero zdrada. Umożliwiając naprawianie relacji.
Jednak właśnie do tego potrzeba dojrzałości i nie zakładania z góry, że zdrada to oznaka niedojrzałości i w żadnym wypadku nieakceptowalny do wystąpienia element relacji. Pary, które zaakceptują możliwość wystąpienia zdrady w związku, mogą wyjść z niej silniejsze i lepiej się rozumiejące.
P.S. Jestem mężczyzną :-).
Cytat
Akceptacja jako pogodzenie się z tym, że takie rzeczy mogą wystąpić nie jest już chyba moim problemem, bo mam pro prostu namacalny dowód na to, że mogą - trudno dyskutować z faktami i ja nie nad tym rozpaczam. Jest też bardzo 0-1 nazywanie zdrady zdradą. Jestem w stanie sobie wyobrazić jednorazowy seks po pijaku na imprezie, który by mnie nie położył, ale roczny romans i ten cały kontekst już mój prób bólu stanowczo przekracza. Nie czuję, żebym miał mieć z tego tytułu jakieś wyrzuty sumienia, że jestem niedojrzały, bo nie umiem nad tym przejść i też chyba nie o to chodzi.
Cytat
Cytat
No i tu pada pytanie, które ja zadałem wczoraj - z jakiej to konkretnie paki ja mam zmieniać swój charakter, a ona nie musi?
No właśnie, stać Cię na to finansowo by nie musieć zmieniać swojego charakteru. Więc faktycznie posiadając przewagę ekonomiczną w związku, możesz kaprysić.
Cytat
Apogeum mojego oddania to pozwolenie jej żeby pojechała moim pięknym Mustangiem California cabrio :-P na swoje zawody do lasu :-P Te wszystkie rzeczy były w 2021 i 2022 roku. Więc ja bardzo przepraszam, ale z mojej perspektywy to jaśnie pani sobie oczekuje naprawdę nie wiadomo czego. To znaczy wiadomo - ona chce kogoś, kto nie tylko to zrobi, ale to właśnie będzie kochał. A ja to, za przeproszeniem oczywiście, pierdolę, bo ja tego NIE LUBIĘ.
Jako zamożny człowiek możesz postrzegać relacje trochę odmiennie niż przeciętny zjadacz chleba. Przykładem takich znanych par są chociażby celebryci. Takim osobom łatwiej jest przeprowadzać rozstania i zmieniać partnerów. Jednak utrzymując przyjazne relacje. Chociażby ze wzgledu na dzieci. Bo ich zwyczajnie na to stać. Natomiast w kontraście im mniej zamożna para, tym bardziej są na siebie skazani. Mniej skłonni do rozstań, bo czegoś nie lubią. Bardziej jednak skłonni do awantur i do walczenia dziećmi.
Moja notatka o Mustangu była całkowicie żartobliwa, miałem nadzieję, że będzie to jasne - ale jeśli nie było, to podkreślam, że był to żart - nie było to w żadnym razie tak trudne, żeby to w ogóle na serio tu wymieniać.
U nas z tego jak obserwuję nasze rozmowy o awanturach nie ma mowy i faktycznie nie jesteśmy na siebie skazani.
Cytat
Wiesz co?
Nie chce mi się z tobą dyskutować.
Bo nie da się dyskutować z manipulantem i nie umiejącym czytać z zrozumieniem.
Chociażby to, ze nigdy żadnego postu dotyczącego mnie na tym forum (ale i na innych) nie było. Zaś te cytaty to takie więcej ,,z doopy" wzięte.Bo oba nie dotyczą nawet w części, mnie. Chociaż chyba się domyślam skąd je wziąłeś.
Zaś osobiście to, poza tymi 3 miesiącami ,,godziny W" i potem okresem 2-3 lat zanim zbudowaliśmy od nowa nasz związek, jestem szczęśliwym, kochanym i kochającym człowiekiem. Zaś ty przeżywający od 6 lat swoją klęskę nie potrafisz zrozumieć, że blizna po takim ,,pchnięciu nożem w plecy" jakim jest zdrada, pozostaje na zawsze. I tak jak noga której nie ma bo została amputowana, potrafi ,,boleć bólem reumatycznym", tak i taka ,,blizna" potrafi czasem dać znać o sobie.
Zapytaj o to ..Gunia11".
Co zaś do wybaczenia - tak naprawdę to prawie zaraz po przeczytaniu diagnozy psychiatry i po rozmowie z nim, w oparciu o działania jakie w sposób radykalny dla ratowania Nas podjęła moja Żona - wybaczyłem. I nie wiem skąd ci się wzięło, że ,,ją czołgam"
Cytat
Odbieram to jako chęć utrzymania dotychczasowego status quo patriarchalnej nierówności w związkach. Być może nie masz tego na myśli. Jednakże dokładnie takie hasło stosują panowie o konserwatywnych, tradycyjnych poglądach na relacje damsko-męskie. M.in. tzw. redpillowcy czy konfiarze.
No to blednie o odbierasz nie jestem i nie bylem za patriarchalnym modelem zwiazku, gdyz byl krzywdzacy dla kobiet. I nie wiem gdzie to wyczytales i o jakie hasla moje chodzi? Co do redpilla to idea tej flizofii nie jest powort do patriarchtu ale rozwoj osobisty i skupenie sie na sobie zamaist pogon za kobieta oraz w ogole zrouzmienie jak dzilaja dzis kobety kiedy wlasnie nie ma juz patriarchatu. To czesto ruch feministyczny i lewicowy zarzuca redpillowca jakies mizoginie chyba z obawy ,ze coraz wiecej mezczyzn zaczyna lapac o co kaman.
A skoro jestesmy przy redpillu to co Ty proponujesz to sciezka bule pilla czyli podleglosc i sluzalczosc wobec kobiet , spelnianie ich zachcianek i ustawneine ich w centrum zwiazku na piedestale. Przynajmniej tak odbralem Twoje wpisy.
O konfie czyli polityce sie nie wypowiadam.
Cytat
Ok ja takich nie znam ale nie mowie ze takich nie ma.
Cytat
Ale ja sie zgdzam ,ze zdrada to jest kubel zimnej wody ale nie zgadzam sie tylko z tym ze moze pomoc zwiazkowi albo naprawde bardzo niewielu pomogla.
To woleli nie skrzywdzic partnera rozmowa ale juz nie mieli obiekcji skrzywdzic go zdrada ? Wiesz jaka krzywde wyrzadza zdrada ? I to calej rodzinie jak sa dzieci. Ludzie popelniaja przez nia samobojstwa , ba morderstwa nawet ,ze o depresji nie wspomne. Zapytam byles kiedys zdradzony czy jestes teoretykiem? Bo to ogromna roznica.
I pozostane przy swoim ,ze zdrada nie naprawia relacji albo bardzo rzadko tylko. Pocztaj tutaj historie a zobaczysz jak tym co pozostali ze soba poprawilo to relacje.
Cytat
Aha czyli autorowi, ktory nie chcial dzielic pasji zony ( choc w sumie jak mowi i tak bardziej je dzielil niz ona jego pasje) zarzucasz ta postawa niedojrzalosc ale juz zony akt zdrady ta niedojrzaloscia nie jest ? Naprawde nie widzisz w swoich wpisach stronniczosci ? I jeszce probujesz wmowic ,ze widzenie niedojrzalosci w zdradzie to jest wlasnie oznaka niedojrzalosci.
Cytat
Oczywsice ,ze mozna zdrade zaakcepotwac i pojsc z tym dalej i nawet miec lepszy i silnijeszy zwiazek ale mozna miec tez powtorke z rozrywki. I to drugie jest bardziej gwarantowane.
Cytat
isteata w dalszym ciage probuje jeszcze bardziej zachwiac i tak juz zachwiana w Waszym zwiazku rowonowage.
Napisałeś, że chcesz sobie jeszcze pożyć (nie bardzo rozumiem dlaczego do tej pory sobie nie pożyłeś ale nie potrzebuję żebyś mi to wyjaśniał) i że ta zdrada jak dobrze zrozumiałam będzie Cię uwierać (czyli że nie chcesz być w związku ze zdrajcą - ja to rozumiem, chodzenie w bucie z kamykiem do wygodnych nie należy) oraz że do siebie nie pasujecie (według Ciebie na dzień dzisiejszy a że pasowaliście do siebie przed poczęciem dzieci w to wątpie, więc kompletnie nie kumam o co teraz Ci chodzi) biorąc to wszystko pod uwagę nie bardzo rozumiem dlaczego nie piszesz pozwu.
Do czego ma Cię żona przekonać? Że będzie inną kobietą? Że zdrady nie było? Że będziesz sobie mógł pożyć?
Na nic mi proszę nie odpowiadaj. Pogadaj sobie szczerze sam ze sobą. Zabierz po po prostu swojego najlepszego przyjaciela na spacer i z nim pogadaj. Zero alko! Z pełną świadomoscią.
Też mój drogi kiedyś w te tłumaczenie się poharatanym ludziom wpadałam i jeszcze jakieś próby czyniłam by mnie zechciał ktoś zrozumieć. Płonne twe nadzieje złociutki.
Moje wnioski są takie, a naprawdę przewaliłam tych treści bardzo, bardzo dużo. Nie warto tłumaczyć się ludziom, którzy mają zerowe pojęcie o Twoim dotychczasowym życiu a na podstawie lizania posypki czy polewy z tortu oceniają jaki cały ten tort ma smak.
Jeszcze takie moje pytanie i też sam sobie proszę na nie odpowiedz: po co ta terapia rodzinna kiedy Ty już wiesz, że nie pasujecie do siebie i nie masz zamiaru chodzić więcej na kompromisy a tym bardziej, że nie chcesz chodzić z kamykiem w bucie? Zdrada w pamieci zostaje do końca życia. Zmienia się jedynie do niej stosunek, jej znaczenie dla człowieka zdradzonego.
Poza tym informuję Cię jakbyś o tym nie wiedział - a nie jest to wiedza popularna - psychoterpię stosuje się w przypadku diagnozy zaburzeń rozwojowych lub chorób psychicznych. Wspomagająco również po kryzysach kiedy zawiodły naturalne mechanizmy samoleczenia. Zwykle zaczyna się taką terapię po około 6 miesięcach od wystąpienia kryzysu (największy dołek) ale najczęsciej daje się człowiekowi jeden rok bo to jest czas który potrzebuje zdrowa jednostka żeby samodzielnie poradzić sobie z kryzysem.
Jaką masz diagnozę? Co Ci jest, że chodzisz na terapię?
Polecam Wam, czyli Tobie i żonie książki:
Virginii Satir: "Rodzina. Tu powstaje człowiek".
Bandler, R., Grinder, J., Satir, V. "Zmieniamy się wraz z rodzinami. O zdrowej komunikacji".
Ostatni raz odniosę się do Twoich kłamstw ażeby nie zaśmiecać wątku;
Jedyną osobą, która dopuszcza się w zasadzie w każdym poście kuglarstwa jesteś Ty; pomijam to i ignoruje dopóty, dopóki nie dotyczy mnie;
Cytat, który wkleiłem jest Twoim postem w innej historii i odpowiedź Yorika na niego; nie wiem jaki masz cel kłamać teraz w tej kwestii i nie bardzo mnie to interesuje; to tylko daje obraz "prawdziwego" Ciebie i Twoich intencji; jedno jest pewne - zostałeś brutalnie dla Ciebie zdemaskowany więc uciekasz się do taniej manipulacji faktami; jaką wiarygodność ma osoba udzielająca się na forum, która jest tak niespójna jak Ty?; to pytanie jest oczywiście retorycznym gdyż jaskrawą odpowiedź widać powyżej;
Poważnie????
Tylko, ze ja nigdy nie byłem w separacji. A gdy ,,nastała godzina W" to mieliśmy 3-kę dzieci (7,8,11lat).
I czy ty rozróżniasz posty(czyli opisy historii) od komentarzy?
Bo w kilkunastu z nich rzeczywiście napisałem o strzępach tego co mnie dotknęło. Nigdy i nigdzie szczegółowo.Zaś podejrzewałem, ze powołujesz się na komentarze zupełnie kogoś innego, który już dawno nie był obecny na forum.
Zaś ,,Yorik" był o wiele wcześniej niż ja zaistniałem na forum i w ogóle nie pamiętam, abym kiedykolwiek z nim prowadził dyskurs.
I finito, bo
nie chce mi się z tobą gadać.
Pomyliłem nicki z racji tego, że go zmieniałeś. Zwracam honor w tej konkretnej sprawie - to nie Twój post;
Cytat
Od niej/niego wiem tyle, co pisałem wyżej - o swojej niedojrzałości, wyidealizowanych oczekiwaniach, byciu mdłym, relacji symbiotycznej, głębokich problemach z samoakceptacją przez brak akceptacji przez matkę / rodziców, brak przeżycia dzieciństwa jak dziecko i szybkie pójście w mariaż i dzieci z tychże także pobudek.
Dzięki za dającego mocno pomyśleć posta.
1.Twoja żona zdradziła(to nie był był żaden błąd) tylko jej wybór.To ,że nie byłeś chłopcem z jej bajki to nie powód do zdrady/romansu.
2.Twoje zadanie to odpowiedzieć sobie na pytanie czy jesteś w stanie żyć ze świadomością,że Twoja żona przez rok robiła z Ciebie głupka i sypiała z innym mężczyzną.
3.Cala reszta(zmienna stylu życia,wspólne hobby itp.) jest konieczna ale tylko w przypadku akceptacji i chęci pozostania w małżeństwie.Pytanie jest czy Ty tego chcesz?Czy zakładasz ,że najnormalniej w świecie nie pasujecie do siebie ?Z faceta który jest domatorem nie zrobisz ironmena a kobiety tak energicznej i podatnej na zauroczenia nie zamkniesz w klatce.Uwierz mi są na świecie kobiety które bedą zadowolone z Ciebie takim jakim jesteś.Życie i wolność jest piękne.Dlaczego chcesz się zmieniać?
Obdarzony jesteś intelektem więc czytaj.
To co napisaleś o swojej diagnozie jak dla mnie jest psychologicznym bełkotem. Jeżeli Ci ta terapia pomaga to korzystaj.
Nim jednak dasz się w to wkręcić na dłużej przeczytaj książkę Tomasza Witkowskiego „Psychoterapia bez makijażu”.
Cytat
Chociażby po to aby drugi raz nie wpaść w taką pułapkę w jakiej aktualnie się znalazł;
Autor wyraźnie napisał, że jego postępowanie nie jest wynikiem takiego charakteru ot tak tylko ogromnymi deficytami, nad którymi niewątpliwie powinien pracować;
Cytat
Clue jest takie, czy ja wierzę, że pójście na nie wiem jeszcze jaki kompromis w tej dziedzinie (serio, nie wiem) + moje głośne mówienie o tym, co mi nie pasi, wystarczy do pokonania wszystkiego co zostało zniszczone i mojego czucia się dobrze w związku. Tak mi się wydaje.
Mój brat , który ma za miesiąc rozprawę rozwodową, jak się okazało, że żona go zdradzała (!) przez rok (!!! - dwóch braci na przestrzeni 1 roku zdradzanych przez żony przez rok... hmmm), jak mu się do wszystkiego przyznała, dał jej wybór: albo godzisz się na moje warunki tego jak nasz związek będzie wyglądał (i tu lista), albo nara. No i wybrała nara.
Ja niestety jestem dużo bardziej miękki, pewnie też przez to, że mamy dzieci i nie jest to tak proste. Ale chyba zaczyna do mnie ta wersja przemawiać, na zasadzie: ja zmienię to, to i to, a Ty masz robić to, to i to, inaczej nara. Siądę sobie i spisze to zapewne, jak już będę miał trochę czasu i spokoju w samotności.
I właśnie z takim ,,psychologicznym bełkotem" stykamy się w 90% wizyt u tych pożal się Boże ,,psychoterapeutów".
Mojej żonie diagnozę postawił uznany w naszym regionie psychiatra, wówczas 2x starszy od Nas. i była kompetentna.
Była potem również 2x u ,,psycho - loszki" (takiej w naszym wieku) i właśnie z takim pseudo-naukowym ,,bełkotem" się spotkała.
------
| #poczciwy dnia 16.04.2023 21:30
Przeprosiny przyjęte.
Bo nie sztuka upaść. Sztuką jest umieć podnieść się z tego upadku.
---------
Dla sprostowania i wyjaśnienia ,,mitów", jakie zostały wytworzone n a tym portalu na mój temat:
Okres ,,wybuchu atomowego" u na przypadł na przełom zimy i wiosny roku w którym Polak został Papieżem. Mieliśmy wtedy ponad 30 lat, prawie 12 lat stażu małżeńskiego i 3-kę dzieci.
Od momentu gdy się o nim dowiedziałem i ,,uwieczniłem" na 3 fotografiach wykonanych z lampą błyskową, do podjęcia przeze mnie ostatecznej decyzji o próbie ,,uprzątnięcia gruzów" i ,,zbudowania" wszystkiego od nowa, upłynęło ok. 3,5 m-ca.
Jak to napisał kiedyś ,,Gunio11": i moja i jego żona ,,oblały egzamin" z ,,bycia żoną". ,,Powtórkę" jednak zaliczyły wzorowo, ,,poruszając niebo i ziemię", aby uratować/zbudować od nowa nasze małżeństwa. Z mojej (z ,,Gunia11" również) strony nie było żadnych działań w tym kierunku.
Autorze Ty jak i Twoja żona musicie sobie zdać sprawę, że jeśli chcecie pozostać razem będzie to wymagało ogromnej pracy ,(krew,pot i łzy), a to i tak nie daję gwarancji,że zapomnisz o tym co zrobiła.
Cytat
Dlaczego Ty masz naprawiać skoro nie Ty zepsułeś?
Pytałeś ją jak ona chce to naprawić i jak sobie teraz wyobraża wspólne życie?
Znowu chcesz się kierować zasadą życzeniowości/chciejstwa
coś napiszesz, jakaś lista zasad jak postępować jak nie postępować ona się zgadza to będzie pięknie albo nie zgadza to znikasz.
Po pierwsze dlaczego przerzucasz decyzję istnienia małżeństwa na nią?
Jak sam twierdzisz jesteś miękki - dobrze że już to wiesz - dlatego musisz nauczyć się sam podejmować trudne decyzje a nie ponownie poddawać się jej decyzjom - to już było i zawaliło się. Chcesz wrócić w stare koleiny?
Dwa - żadna lista nie zmieni tego co się stało. Bez dogłębnego obgadania tego co się stało niczego lepszego nie zbudujecie/odbudujecie. Ona musi przyznać się do wszystkiego - jeżeli ona z kłamstwem przejdzie do "nowego" małżeństwa - a na bank zgodzi się na wszystko - to będzie wiedziała że kłamstwo popłaca. Bo przecież ona niczego nie straci - oprócz wyjazdów do czego już się zobowiązała - czyli...opłaciło się.
Nie wiem co chcesz tam zawrzeć ale teraz musisz być twardy.
Zażądałeś zdjęć, filmów?
Piszesz o ,,Gunio11" i o mnie.
Zapomnienie?
ZAPOMNIJ. bo zdrada to ,,nóż wbity w plecy" przez najbliższą osobę. W przypadku ,,Gunio11" była to osoba znana i bliska mu od dzieciństwa. Po takiej ,,ranie" zawsze zostaje blizna - na duszy/sercu/ na umyśle. A blizny mają to do siebie, ze potrafią przypomnieć o sobie. Doskonale o tym wiedzą osoby, które w kończynie usuniętej w wyniku amputacji odczuwają bóle reumatyczne. Więc co zrobić?
To nie zdarza się często, a wręcz z upływem czasu jest coraz rzadsze. Najczęściej wywołane przez nieopatrzne słowo/zachowanie zdrajc-y/- czyni. Z ,,Gunio11" mówimy, iż pozostaje wtedy tylko ,,iść na plażę i wyć do księżyca".
Absolutnie nie wolo, skoro wybaczyliśmy, ,,czołgać".
Hagi10
Cytat
Ile jeszcze razy trzeba napisać, że zdrady się nie zapomina? Można jedynie stracić kalkulację co do tego, która to już z kolei.
Nie chodzi się na terapię po to żeby zapomnieć zdradę. Może kiedyś wymyślą jakieś czyszczenie pamięci z nieprzyjemnych wspomnień ale na dzień dzisiejszy najlepiej pamięć czyści duża ilość alko lub postępująca neurodegeneracja mózgu.
Problem z terapiami i terapeutami polega na tym, że jest to profesja nieuregulowana przepisami. Dlatego rozwaga w kontakcie jak najbardziej wskazana. Zwłaszcza przy tendencji do uzależniania się od innych, od ich oceny, humorów, nagród itp. Najlepiej wybierać psychologa klinicznego lub psychiatrę z przeszkoleniem psychoterapetycznym. Wyłapie i zaburzenie i chorobę a to się już w sposób konkretny i sprawdzony leczy. Silnych lęków czy depresji samo fajowe gadanko niestety nie wyleczy.
Badania dowodzą, że terapia jest skuteczna w około 75% przypadków ale tak jak w normalnym leczeniu każdej choroby trzeba wiedzieć co człowiekowi w ogóle jest i jakie środki będą najbardziej skuteczne dla tego konkretnego przypadku.
Jak kogoś intersuje temat skuteczności terapii to niech sobie wpisze w chatgpt: jakie badania dowodzą skuteczności psychoterapii i kto je robił? Nazwiska badaczy i daty badań, jaka metodologia została zastosowana.
Autorze, konsekwencje Twoich decyzji poniesiesz Ty a nie terapeuta. Nie polegaj na nim jako źródle pomocy i wsparcia! Jeżeli tylko poczujesz, że terapia nie zmierza w kierunku zwiększenia Twojej samodzielności i niezależności oraz brakuje konkretnych celów i planów dla przyszłych sesji to ewakuuj się.
Pozdrawiam i żegnam się tym wpisem.
BRAWO, BRAWO i jeszcze raz BRAWO!!!
Właśnie cały czas to, tylko nie tak naukowo i dosadnie, piszę.
4-źle się wyraziłem,może nie zapomnieć tylko nauczyć się z tym żyć.
Tak jak ktoś tu kiedyś napisał (możliwe,że Gunio11) ,że choć kocha żonę i żona już nigdy nie zdradziła , to żałuję ,że z nią został bo gdyby dał sobie szansę i ruszył z nowym życiem to w wieku 70 lat nie siedziałby na forum zdrady (czy jakoś tak).
Pytanie jest czy ma sens walka o miłość swojej żony?Moim zdaniem nie,ponieważ o miłość się nie walczy.Ona albo jest albo jej nie ma.Autorze czy wierzysz,że żona Cię kocha?Wiesz dlaczego Ty byłeś jej wierny?Bo ją kochałeś.
Miłość to też szacunek i dbanie o bezpieczeństwo i szczęście drugiej osoby.Gdzie była wtedy Twoja żona?Czy martwiła się,że możesz sobie coś zrobisz(jak się dowiesz)Czy myślała wtedy o waszych dzieciach i jak ten romans wpłynie na ich przyszłe życie?(traumy)
Nie sądzę ,że jest tutaj jakieś uczucie,może jest to uczucie do pieniądza i wygodnego życia?Czy Ty chcesz tak żyć?
p.s po moich przygodach uważam,że każda osoba która wchodzi w jakokolwiek relacje/zwiazek powinna przeczytać historie ludzi z tego forum.To uchroni takich ludzi ja czy Ty przed rozczarowaniem.
Cytat
to jest bardzo mądre - taką wiedzę powinni przekazywać rodzice - a za mało się o tym mówi. Powinna być przekazana przed ślubem świadomość tego co się dzieje z drugą stroną gdy jest zdrada.
Zdradzający/a czuje do kogoś jakąś chemię i czasami dla chwili przyjamności burzy coś, co budowało się przez wiele lat.
Brakuje świadomości konsekwencji zdrady.
Brakuje pielęgnowania związków - gdybyśmy w porę robili coś z dbaniem o relacje na bieżąco, to nie lądowalibyśmy tutaj...
Wysłałem Ci wiadomość na priv.
Związki, rodzina są teraz passe.
Bo uniemożliwiają ,,samorealizację" czyli dezintegrację społeczeństwa.
Cytat
Niestety ale to tak nie działa. Osoba zdradzona często myśli że w związku wszystko jest ok, bo zdradzający nie mówi że są jakieś deficyty. Często również jest tak że zdradzający i tak zdradzi bez względu na to że związek jest dobry. I później na silę szukając wytłumaczenia swojej zdrady atakuje zdradzonego bzdetami wyssanymi z palca. I niestety zdradzeni często myślą że to ich wina i szukają tej winy...szukają...szukają...
Ja patrząc na wszystkie przypadki zdrad jakie znam to mam całkiem inne zdanie. Ponad 90% zdrad było w związkach w których oboje partnerów nie dbało o związek.
Cytat
Po tym co czytam, jak również z życia gdzie wiem o zdradach a w małżeństwie jest dobrze.
Wiele/często w historiach przewija się że było dobrze a nagle coś zaczyna się dziać.
Cytat
Czyli mamy inną wiedzę/doświadczenie.
Cytat
a co to oznacza w "małżeństwie jest dobrze" i skąd ta wiedza ?
Dla jasności pytam tylko po to, żeby wiedzieć skąd czerpiesz informacje, ewentualnie jeśli robisz to poprzez obserwację to na co zwracasz uwagę.
Cytat
Będziemy to rozbijać na atomy?
Bo znam takie małżeństwa gdzie była zdrada - i w małżeństwie było dobrze
Cytat
znaczy zapytałeś obie strony "Czy uważasz, że wasze małżeństwo przed zdradą było udane ?" i obie strony potwierdziły ?
czy zapytałeś o to jedną ze stron ?
czy żadnej nie pytałeś, ale tak zaobserwowałeś ?
Cytat
Będziemy to rozbijać na atomy?
tak jak wszystko na tym forum.
Chcę po prostu wiedzieć skąd aż takie rozbieżności w naszych statystykach i czy czasem nie wynikają z innego sposobu pozyskiwania informacji.
Cytat
Czy ja podawałem jakieś dane statystyczne?
Słowo "często" jest jakąś statystyką?
Nie pozyskuję informacji nie szukam statystyk, opracować, analiz - wszytko co pisze opieram na własnym życiu, przeżyciach, doświadczeniach, środowisku.
Cytat
A czy ja pisałem że jestem terapeutą, psychologiem, "badaczem"?
To co napisałem wiem stąd że znam małżeństwa gdzie doszło do zdrady lecz zdradzony nie wie że został zdradzony(chyba) - są nadal razem, wydają się być szczęśliwi - obserwacja.
Cytat
Dla mnie często oznacza, że coś wiele razy się zdarzyło. Wiele to więcej niż parę, kilka.
Jeżeli obserwujesz wiele szczęśliwych małżeństw to tylko pozazdrościć. Ja na wszystkie małżeństwa co znam, które obserwuję to szczęśliwymi mogę nazwać parę przypadków.
Tylko o tą rozbieżność mi chodziło, bo tak jak Ty wiem, że zdrada może się zdarzyć nawet w najlepszym małżeństwie. Jednak nie znam (pewnie to kwestia czasu) przypadku, żeby w szczęśliwym związku trafił się romans.
W takim stanie rzeczy próba ustalenia jaka jest częstotliwość zdrad w "szczęśliwych" małżeństwach jest niemożliwa; to gdybanie
Moje pytania nie miały też na celu ustalania częstotliwości. Po prostu chciałem wiedzieć, czemu odczucia normalnyfacet2 co do częstotliwości zdrad w szczęśliwych związkach są zgoła odmienne od moich. Z tych odpowiedzi co uzyskałem wyszło, że mamy odmienne definicje "szczęśliwego związku" i słowa "często". Ja po prostu znam mało szczęśliwych związków. Za szczęśliwe uważam te w których mam kontakt z jedną i drugą osobą i które mi mówią, że są szczęśliwe.
W przypadkach jakie ja znam najczęściej zdrady zdarzają się w związkach, gdzie mąż pracuje za granicą i co jakiś czas przyjeżdża do domu.
Ja żadnego takiego związku nie traktuję jako "szczęśliwy", choć niejeden może tak z boku wyglądać.
W ogóle nie jest to dla mnie związkiem jeśli taki stan rzeczy nie jest przejściowy i trwa dłużej niż powiedzmy rok. Dla mnie to nie są "związki" to nie są "małżeństwa", a tym bardziej trudno powiedzieć, że szczęśliwe. Uważam, też, że obie strony są winne, że taki stan rzeczy się utrzymuje a konsekwencje tego stanu dobrze znacie.
Nie zrozumiałeś mojego wpisu w poście 331. Skupiłeś się tam na słowach "często" oraz "dobrze". Cały wpis a nie tylko słowa - które rozbiłeś na atomy.
Cytat
Często również jest tak że zdradzający i tak zdradzi bez względu na to że związek jest dobry. ...
Cytat
Jednak nie znam (pewnie to kwestia czasu) przypadku, żeby w szczęśliwym związku trafił się romans.
Nie chcę się wtrącać między wódkę i zakąskę ale sądzę że wiem o czym pisze normalnyfacet2 .Przykład naprawdę pierwszy z brzegu.Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę frazę "Byłam matką żoną i kochanką" i wyskoczą wynurzenia niejakiej Hani.Zakładam oczywiście że to nie jest literacka
fikcja .O tym czy takie rzeczy dzieją się "często" nie zamierzam dyskutować
Cytat
Ja to czytam tak, że w tych przypadkach, które znasz jakość związku nie ma większego wpływu na częstotliwość występowania zdrad. One zdarzają się często bez względu jakiego związku dotyczą.
U mnie jest dokładnie odwrotnie. Widzę silną korelację jakość związku do ilość zdrad. W zaniedbanych związkach (np. takim jest związek gdzie mąż pracuje za granicą) zdrady zdarzają się częściej niż w mniej zaniedbanych.
Dokładnie.
Cytat
Napisałem CZĘSTO opierając się na tych którzy opisując swoje małżeństwo opisywali je jako dobre, szczęśliwe itp. i zdrada była dla nich szokiem. A później czytają że to ich wina bo...(różne zarzuty) tylko jak mieli reagować skoro według ich wiedzy ich małżeństwo było DOBRE?
Nie twierdzę że w dobrych małżeństwach CZĘSTO dochodzi do zdrad tylko że i tam to następuje - wnioski z historii ludzi tu piszących.
Cytat
Mi nie chodził o związek czy on jest dobry, szczęśliwy, zajebisty i ogólnie naj, tylko o to że jak ktoś ma skłonności do zdrady to i tak może zdradzić bez względu na jakość związku.
#328 | tomek44
Cytat
Zdrada dotknąć może ludzi którzy to robią na bieżąco...
Cytat
Praca poza miejscem zamieszkania bywa ułatwieniem dla zdrady. Ale to nie praca zdradza tylko człowiek. Przecież ogromna liczba zdrad dotyczy związków gdzie partnerzy pracują na miejscu a zdrada i tak następuje - jak ktoś ma w sobie skłonność? do zdrady to pewnie zdradzi.
Cytat
Każdy ma skłonność do obcowania płciowego z jak największą ilością partnerów. Już to tutaj nie raz zostało przytaczane. Stwarzanie ku temu warunków zwiększa "szansę" na takie zdarzenia.
Przykład tego męża pracującego za granicą bardzo dobrze wpisuje się w to o czym piszesz. On może uważać, że jego małżeństwo jest super, bo przecież zarabia dużo kasy, za co dobrze się żyje żonie i dziecku. Jednak po 5ciu latach dowiaduje się, że żona go zdradziła. Dla mnie przyczyną nie jest "ułatwienie" o którym napisałeś. Przyczyną jest fizyczny brak związku.
Cytat
zgadzam się i już zamilczam
Cytat
Stawisz tezę której nie obronisz - "każdy" - nie, nie każdy. Nawet będąc singlami nie sypiają z kim popadnie. Tak już mają. A jeśli ktoś kto będąc singlem sypiał z wieloma nie oznacza że będzie tak robił w związku - czyli nie będzie zdradzał.
Są ludzie którzy zdradzą i tacy co tego nie zrobią - nie pytaj dlaczego bo nie wiem - ja to określam że mają kręgosłup moralny.
Popęd seksualny ma każdy ale to nie znaczy że rzuca się na wszystko bo jest okazja.
Tak samo jest z wyjazdami - jeden skorzysta że wyjeżdża inny nie, jeden skorzysta że partner wyjeżdża inny nie. Wszystko zależy od człowieka a nie okazji, pracy, wyjazdu.
Cytat
Ale zwróciłeś uwagę że odnosiłem się do wpisu 4 - czwóreczki?
Cytat
"Fizyczny brak związku" - bo go nie ma?
A dasz sobie rękę uciąć że ona by go nie zdradzała gdyby pracował na miejscu?
Praca wyjazdowa jest ułatwienie dla tych którzy zdradzają mają skłonności ku zdradzie.
Cytat
Stara sie od poniedzialku do piatku w godzinach od 8 do 16 , pozniej juz jest gorzej sie usmialem ... wiernym sie jest albo nie a nie sie stara...
Az strach pomyslec co by bylo jakby byla nie wierzaca
Czy zatem jeśli ktoś (przepraszam, ale żeby lepiej zobrazować muszę się uciec do przekoloryzowania) ma cholernie paskudną aparycję, tłuste włosy, nie dba o siebie, ma fatalne uzębienie, 80kg nadwagi i paskudny charakter a tym samym brak widoków na zdradę czy jest wtedy wierny? jedni stwierdzą, że tak, inni że nie; ja należę to tych drugich bo dla mnie wierność jest wyborem a nie koniecznośćią; świadomym wyborem mimo istniejących blisko pokus;
Z tego też powodu bardzo często ludzie trwają w małżeństwach nieszczęśliwi mimo, że na zewnątrz wyglądają jakby dopiero się pobrali - pozory; jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że nie jest to w znacznej części spowodowane wiernością, przysięgą i miłością do grobowej deski tylko brakiem innej opcji; ktoś może się z tym nie zgodzić, uznać za bzdury, ale takie są smutne fakty; na tym forum boleśnie się o tym przekonujemy a zdajmy sobie sprawę, że to tylko promil;
Cytat
Przecież nie od dziś wiadomo, że z punktu widzenia ewolucji biologicznej kobieta zawsze będzie ciągnęła do silnego samca ( niekoniecznie fizycznie) bo słabi faceci tzw biali rycerze ich po prostu nie pociągają; kwestia zrozumienia mentalności, emocji i zachowań kobiet głównie na poziomie mózgu trzewiowego; owszem na jakimś etapie marzą o tzw. misiaczku, ale finalnie prawie zawsze kończy się to tak samo; albo schematycznie ucieka w ramiona innego a jeśli ma silnie wpojone zasady i wartości to nie ucieknie, będzie trwać nieszczęśliwa w relacji, być może będzie próbować wskrzesić te emocje, ale często z marnym skutkiem, w takim przypadku szacunku i miłości tam nie będzie za grosz; będzie to bardziej przypominać współlokatorów; niektórym to pasuje; pewnie z 70% małżeństw tak wygląda; biały rycerz, ciepła klucha czy zwał jak zwał w dłuższej perspektywie nie jest w stanie zapewnić kobiecie żadnych emocji, które potrzebne są jej jak tlen do prawidłowego funkcjonowania, więc staje się nieatrakcyjny, jeśli staje się nieatrakcyjny toteż nie pociąga jej i nie pożąda;
To, że od ponad 2000 lat ludzie społecznie się dostosowują do rzeczywistości, cywilizują, nie oznacza, że pierwotne instynkty zanikły;
Poczciwy to sa TEORIE psycholgii ewolucyjnej a nie prawda o rzeczywistosci spolecznej. Jestes zwolennikiem pewnej formy darwinizmu spolecznego, jak wielu ludzi na tym padole ale to nie jest prawda obiektywna. Ty nawet nie wiedzac uprawiasz socjobiologie a to te teorie gdzie sie pokazuje czlowieka ze nim steruje egoistyczny gen- to sa jednak teorie tylko, hipotezy i nie mozna ich brac ze jedyny opis relacji ludzkich. Wiele ludzi jest wychowanych na tym darwinizmie spolecznym ale nie wszyscy, juz bardziej mozna sie zastanawiac czy jedno z partnerow w zwiazku ma tak wdrukowane myslenie w osobowosc i to moze byc powodem roznic w podejscu relacji miedzy malzonkami gdy drugie ma inny swiatopoglad a nie ze to jakas globalna prawda jakiejs pscyho-biologicznej ewolucji ktora jest czystym socjobiologizmem czyli IDEOLOGIA,
Cytat
Przedstaw zatem jak to wygląda w praktyce, podaj dane i źródło; wszystko co podnosimy opiera się na wiedzy teoretycznej podpartej ewentualnie praktyką czyli doświadczeniem własnym i innych więc Twój wniosek uznaje za błędny;
Cytat
Brednie opowiadasz;ponieważ moje zdanie jest nie wynikiem tylko teorii dostępnej w sieci i książkach, ale przede wszystkim wnikliwej obserwacji, rozmów z innymi ludźmi oraz doświadczeń własnych z kobietami; co potwierdziło co najwyżej tylko tę teorię
Cytat
Sam sobie przeczysz; najpierw piszesz o tym, że teoretyzuje a później, że to ideologia kiedy jedno z drugim się wyklucza;
Czynniki środowiskowe w jakich się wychowujemy mają przełożenie na to jakie zasady i normy zostaną nam przekazane i tym samym WPOJONE; wpojone zatem nie występujące endogenicznie i naturalnie; wszystko na ten temat;
Jedynym fanatykiem, który na tym forum jest aktywny jesteś Ty; co gorsza dajesz sobie przyzwolenie na popełnianie tych fanatycznych treści a innym, którzy mają odmienne zdanie chcesz zabraniać? Na szczęście nie Ty będziesz o tym decydować; okazuje się, że demencja starcza może być tak samo toksyczna jak i zdrada; a bucklebee może tylko na tym co najwyżej skorzystać na pewno nie stracić; nie staraj się jednak zrozumieć co mam na myśli bo i tak nie przeskoczysz tego;
Cytat
Ale ja nie oczekuję abyś mnie do czegoś miał przekonać, oczekuję tylko abyś odniósł się do tego co napisałem w korelacji do Twojego posta; oczekuję podparcia Twojej tezy jakimiś argumentami i tylko tyle;
Cytat
Ale to chyba jest jasne i raczej nikt nie zawierza bezgranicznie nikomu w tak ważnych kwestiach tylko weryfikuje co usłyszał/przeczytał przed podjęciem wiążących i ważnych życiowych decyzji;
Cytat
Chyba mnie nie zrozumiałeś;
ja chcę żebyś wyjawił mi tę prawdę na temat rzeczywistości społecznej, na którą się powołujesz jednocześnie krytykując moje podejście do tematu;
jaka jest ta prawda wg Ciebie? Określenie własnych poglądów ( argumenty) to jednak co innego aniżeli kontrargumenty do czegoś z czym się nie zgadzasz;
Nie chce Ci się tego robić czy jednak czujesz, że się wygłupiłeś?
Gości też zapraszasz do stołu po czym wstajesz od niego z informacją, że nie chce Ci się z nimi gadać? Nie rozumiem w jakim celu zatem w ogóle podjąłeś temat?
Cytat
A ostatnie zdanie w tym poście to niby o czym świadczy? O tym, że jestem zafiksowany na psychologii ewolucyjnej?
To nie jest psychologia ponieważ powtarzam Ci, że jest to wynik moich doświadczeń życiowych a nie teoria z podręczników; dzielę się na tym forum jak każdy z innych userów doświadczeniem;
cieszę się, że jestem dla Ciebie autorytetem
Cytat
Miło z Twojej strony, pewnie zostanie to docenione, że tak dbasz o wszystkich innych użytkowników;
Cytat
Znamy siebie na tyle na ile nas sprawdzono;
To ma bezpośrednie powiązanie z tym co pisałem o wierności vs brak opcji;
Ci co nigdy nie mieli okazji aby stanąć na rozdrożu będą się chełpić tym jacy to są wierni i przy tym krytykować wszystkich, którzy ulegli;
Jak sytuacja?