Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam
Historia jak wiele, kiedyś bym powiedziala że nie byłabym zdolna a dziś jestem katem, oprawcą i kompletnie nie wiem co mam zrobić.
13lat temu zdradzilam męża w sumie 7 spotkań tyle że w odstępie pół roku. Mieszkam za granicą a ów ktoś w Polsce tak wiec widzieliśmy się podczas moich 3 wyjazdów, pisaliśmy ze sobą przez ten okres od czasu do czasu a właściwie to ja czekalam kiedy napisze.bylam jego zabawką
Nie kochalam, nawet nie do końca przez dlugi okres rozumiałam dlaczego ta sytuacja miała miejsce, dziś wiem brak akceptacji, niska samoocena, brak wsparcia ze strony męża, samotność.
Męczyła mnie ta zdrada przez ostatnie 13 lat, zabijała, dręczyła aż poltora roku temu wykrzyczalam mężowi co zrobilam.
Dziś po półtorej roku tkwimy ciągle w miejscu i już nie mam pojęcia co zrobić aby z tego wyjść.
Żałuję, przepraszam, blagam o wybaczenie, widzę jak cierpi a ja razem z nim, ciągle twierdzi że go oklamuje, że nie chcę mu dokładnie opowiedzieć krok po kroku co z nim robilam .
A ja naprawdę nie wszystko pamiętam, poszlam zrobilam wariograf odpowiedzialam na zarzucane mi klamstwa i wyniki o mojej prawdomównosci się potwierdziły ale dalej ciągle mi nie wierzy.
Bardzo go kocham przed zdradą znosiłam upokorzenia, jego ciągły brak w domu, jego nałogi, jego ciągle flustracje.
Teraz jest piekło pije codziennie, proszę go o terapię, o to by ciagle mi nie wypominal, wiem jakie zło wyrządziłam.
Co robić pomóżcie proszę
Witaj Ananam
A pomysl tak dobrze sama w sercu czy ty wtedy chialas zdradzac meza jak to jest w Twoim watku opisane czy tak naprawde w duchu chcialas odejsc od meza a to byl wlasnie ruch w tym kierunku ale sie nie udal bo moze sie okazalo ze czlowiek z ktorym to robilas okazal sie klamca lub Cie po prostu wykorzystal obiecujac cos czego pozniej nie spelnil?
brak akceptacji, niska samoocena, brak wsparcia ze strony męża, samotność.
tylko, że to najgłupsze co mogłaś zrobić, tak naprawdę sama strzeliłaś sobie w oba kolana.
Cytat
wiem jakie zło wyrządziłam
nie bierz całego zła na siebie; zdrada była nieodpowiednią decyzją i Ty ponosisz za to pełną odpowiedzialność lecz mąż ma też dużo za uszami; tylko zdaje się, że jego rozbuchane ego nie pozwala mu tego zobaczyć. Swoją drogą on cierpi i to jest naturalny odruch, tylko że na tym się widać kończy. Zapijanie oznacza chęć zapomnienia a on tego nie zapomni nigdy i musi nauczyć się z tym żyć, jak się nie ogarnie to nic dobrego z tego nie będzie; będzie Ciebie obwiniał za taki stan rzeczy a prawda jest taka, że sam sobie to robi. Ty robisz co możesz, nie zmażesz swojej winy ale przynajmniej próbujesz zadośćuczynić, reszta już nie zależy od Ciebie on to musi sam przerobić. Ty możesz robić co w twojej mocy, tylko nie możesz pozwolić dać się niszczyć, trzeba podjąć odpowiednie kroki najlepiej ratujące was ale skoro on nie chce...nie dawaj się ciągnąć w dół.
Cóż, jak zwykle mądry Polak po szkodzie;
Przede wszystkim przepracowanie tematu zdrady, ale przede wszystkim zaakceptowanie tego co się wydarzyło przez zdradzonego jest pierwszym i najważniejszym krokiem do naprawy; jednak wymaga ona ogromnej dojrzałości emocjonalnej i dostrzeżenia swojego wkładu w kryzys, który niewątpliwie doprowadził Cię do tego desperackiego kroku; bez tego będziecie tylko i wyłącznie się oddalać od siebie i ranić wzajemnie;
może warto postawić wszystko na jedna kartę? czasem tylko radykalne kroki są w stanie zmusić do myślenia; może poinformuj go o tym, że tak dłużej nie umiesz, nie chcesz i się poddajesz po czym się wprowadź; daj mu do zrozumienia , że jak zmieni swoją postawę to niech do Ciebie wróci; ale żeby miał świadomość, że całe życie czekać nie będziesz...
A jeśli nie zrozumie... cóż, może wówczas Ty zrozumiesz, że nie ma czego żałować..
Komentarz doklejony:
P.S. temat Twojej historii sugeruje, że jesteś osobą głęboko wierzącą;
Mąż również?
A skąd ta wiedza pochodzi? Bo autorka tylko wspomniała że
Cytat
brak wsparcia ze strony męża,
ale co ale jak?
Ananam14
Jak dla mnie to wszystkiego nie napisałaś ale sprawdźmy
Cytat
Mieszkam za granicą a ów ktoś w Polsce tak wiec widzieliśmy się podczas moich 3 wyjazdów, pisaliśmy ze sobą przez ten okres od czasu do czasu a właściwie to ja czekalam kiedy napisze.bylam jego zabawką
Znałaś tego gościa wcześniej?
Poznałaś go w necie?
Wiedziałaś ze jesteś jego zabawką i godziłaś się z tym?
Dlaczego temat kochanka został zamknięty?
Cytat
Nie kochalam, nawet nie do końca przez dlugi okres rozumiałam dlaczego ta sytuacja miała miejsce, dziś wiem brak akceptacji, niska samoocena, brak wsparcia ze strony męża, samotność.
To co wymieniasz nie było powodem Twojej zdrady.
Zdradziłaś bo miałaś na to ochotę. To co piszesz że było powodem jest/było tylko wymówką którą chciałaś wytłumaczyć swoją zdradę.
Bo z tym wszystkim co wymieniłaś mogłaś coś zrobić a wybrałaś łatwiznę.
Dlaczego tak piszę?
Zdradziłaś, później ten romans się skończył i przez 13 lat nadal byłaś z tym samym człowiekiem - co się zmieniło w jego postawie, Twoim życiu że mogłaś z nim być bez dalszej zdrady?
Piszesz ze cierpiałaś i
Cytat
Męczyła mnie ta zdrada przez ostatnie 13 lat, zabijała, dręczyła aż poltora roku temu wykrzyczalam mężowi co zrobilam.
znowu wykazałaś się samolubstwem i swój ciężar przerzuciłaś na męża. Ulżyło Ci prawda? Tylko jego reakcja w dłuższej perspektywie Tobie nie pasuje. A przecież mógł odejść.
Cytat
Bardzo go kocham przed zdradą znosiłam upokorzenia, jego ciągły brak w domu, jego nałogi, jego ciągle flustracje
Zawsze się zastanawiam jak można bardzo kochać i zdradzać - gryzie mi się to.
On, on, on a Ty gdzie w tym byłaś? co robiłaś żeby czuć się lepiej?
Piszesz że przed zdradą - to po zdradzie już tego nie robił?
Teraz masz dwa wyjścia
- znosić go tak jak to robiłaś przed zdradą i przez 13 lat
- odejść i na nowo sobie ułożyć życie
Ananam14 dnia stycznia 10 2022 14:28:01
Piszesz : ,,Co robić pomóżcie proszę "
Tymczasem brak jest w tym co piszesz podstawowych informacji, typu:
- po ile macie lat;
- czy macie dzieci;
- ile lat jesteście małżeństwem;
- jak dawno jesteście za granicą?;
- po ilu latach zdałaś sobie sprawę z tego, że zauroczenie pomyliłaś z miłością;
- skąd twój ,,boczniak" wiedział, że przyjeżdżasz do Polski i z czyjej inicjatywy następowało spotkanie;
- jesteś pewna, ze Twój mąż niczego się nie domyślał, że w żaden sposób nic z Twoich ,,wyczynów" w kraju do niego nie dotarło?
- JAK godziłaś swoją wiarę w Boga (spowiedź, Komunia Św.), z tym co robiłaś, bo nie było to jednokrotne zauroczenie ,,boczniakiem"?
Bez odpowiedzi na te pytania, a jest ich troszkę więcej, w zasadzie nie da się Tobie pomóc. Bowiem będzie to takie jakby ,,wróżenie z fusów", jak już niektórzy z userów próbują to robić, przy okazji USPRAWIEDLIWIAJĄC ,,zdejmowanie majtek".
......
,,AKCEPTACJA tego co się wydarzyło" ?????
To znaczy CO???
Akceptowanie braku lojalności, uczciwości, szacunku, szczerości, łamania przysiąg? Akceptowanie tego, że partner/partnerka w każdej chwili może dla doraźnych korzyści ,,zrobić cię w konia"? Czy z kimś prezentującym takie cechy ktokolwiek z Was ,,wszedł by w biznes" (nie mówiąc o nawiązaniu jakiegoś stosunku emocjonalnego, opartego na ZAUFANIU)???
Tylko że mnie jej tłumaczenie siebie nie przekonuje.
Zdradziła nie wiedząc czemu potem olśnienie i standardowe tłumaczenie
Cytat
Nie kochalam, nawet nie do końca przez dlugi okres rozumiałam dlaczego ta sytuacja miała miejsce, dziś wiem brak akceptacji, niska samoocena, brak wsparcia ze strony męża, samotność.
I ta wiedza pochodzi z "dziś".
Potem romans się kończy - jaki powód?
I "wraca" do tego samego męża i przez 13 lat jest cacy, znaczy on nie taki straszny jak go malują, bo nic nie pisze na ten temat.
Wszystko co napisała obejmuje okres przed
Cytat
przed zdradą znosiłam upokorzenia, jego ciągły brak w domu, jego nałogi, jego ciągle flustracje
To kto tu się zmienił ona. on?
Chciała wejść w romans - weszła, chciała zdradzić - zdradziła. I już.
"Ulżyła" sobie dwa razy - raz zdradzając, dwa - przerzucając swój ciężar na męża.
A teraz problem chłop pije - czy i kiedy skończy? Tego nikt nie wie.
I ona z tym nic nie zrobi jak on nie chce.
Pamiętaj Ananam14:
człowiek, którego zaufania się raz nadużyło, ma prawo czuć się zdradzony. I to od niego zależy, czy będziecie próbować sklejać ten związek do kupy, czy jednak rozejdziecie się w zupełnie inne strony.
Po zdradzie masz dwa wyjścia:
1. Rozstajesz się ze zdradzającym bo nie potrafisz zaakceptować tego co się wydarzyło;
2. Akceptujesz to, że twój partner nie był tak idealny jak Tobie się wydawało i próbujesz ratować relację, mając oczywiście ku temu podstawy;
Jest jeszcze jedna opcja o której celowo nie wspomniałem wyżej a mianowicie coś co dotyczy Ciebie;
Nie zaakceptowałeś tego, że masz rogi a pozostałeś (trudno powiedzieć z jakiego powodu może ze strachu) ze zdrajcą;
Potwierdzeniem tego jak bardzo się męczysz i nie potrafisz sobie tego wybaczyć jest twoja obecność na tym portalu po wielu latach od godziny zero;
jakby tego było mało imputujesz innym użytkownikom manipulację; tymczasem to Ty nie potrafisz rozróżnić bardzo prostych rzeczy, których uczą w szkole podstawowej; mianowicie różnicy między akceptacją a usprawiedliwieniem czy też odpowiedzialnością; robisz to zresztą nie pierwszy raz; jeśli robisz to nieświadomie to Ci współczuję; jeśli natomiast robisz to celowo to jesteś zwyczajnym szkodnikiem, projektującym własne nierozwiązane problemy na wszystkich wkoło;
Cytat
Czy z kimś prezentującym takie cechy ktokolwiek z Was ,,wszedł by w biznes" (nie mówiąc o nawiązaniu jakiegoś stosunku emocjonalnego, opartego na ZAUFANIU)???
Co zatem robisz dalej w tym związku z nielojalnym zdrajcą?
To jedno Twoje zdanie w zestawieniu z rzeczywistością "w piękny" sposób ukazuje Twoją hipokryzję;
poczciwy dnia stycznia 11 2022 14:27:09 :
Jest jeszcze trzecie ,,wyjście".
Przyjęcie DO WIADOMOŚCI - ,,stało się" i się ,,nie odstanie", ALE JA KOCHAM.
I jest to całkiem coś różnego od usprawiedliwienia.
Tym bardziej, gdy zdrajca/zdrajczyni W PEŁNI wyraziła/wyraził ,,żal za grzechy" i zadośćuczynił.
Twoje relatywizowanie tego wszystkiego przekracza już wszystkie granice.
Więc odpowiedz DLACZEGO dalej ,,wisisz w próżni" (jesteś w separacji)???
Komentarz doklejony:
Ty, w swoim wieku ,,50+" jeszcze kompletnie nie masz pojęcia jak to wygląda z perspektywy człowieka mającego znacznie ponad to ,,70+" i będącego ponad 40-sci lat od ,,godziny 0".
Po prostu - nie ta skala.
Piszecie pierdoły o ,,odbudowywaniu się", nie mając pojęcia iż taka ,,odbudowa" jest niemożliwa.
Po prostu ten ,,Feniks nie powstanie już z popiołów".
I nie jest to tożsame z tym iż naprawdę można stworzyć NOWY związek, oparty na nowych realiach. Bardzo szczęśliwy związek.
Przeszłości jednak nie da się ,,wymazać" - nie ma takiej ,,gumki". Stąd ,,wycie na plaży" może i będzie się zdarzać.
witam
Kilka uzupelnien na poczatek
Mamy 45 lat oboje ,26 lat jestesmy malzenstwem ,mamy dwojke dzieci 26 lat i 16. Boczniak pojawil sie po 13 lat temu gdy przebywalismy za granica rok czasu i tu mieszkamy do dzis. Nie jestem osoba mocna wierzaca ,choc jak mowia jak trwoga to do Boga .Nasze malzenstwo od poczatku bylo dla mnie trudne choc poczatkowo a moze az do teraz nie zdawalam sobie z tego sprawy .Naleze do osob sadze ze odpowiedzialnych ,Ktore ciagna wozek pomimo trudnosci zycia do przodu i sie nie poddaja ,raczej wycofana , z niska samoocena .Maz to wesoly czlowiek ,dusza towarzyska ,majaca racje zawsze i bardzo pobudliwa ,szybko wpadajaca w szl .W naszym domu to ja jestem osoba ,ktora wycisza i lagodzi sytuacje.Boczniaka znalam z czasow gdy mialam 16 lat ,podkochiwala sie we mnie ale nie bylam zainteresowana ,kontakt ten trwal moze z 3 miesiace potem urwal sie az do momentu gdy zarejestrowalam sie na naszej klasie i tak sie zaczelo .Maz nie podejrzewal bo w tym czasie mial za towarzystwo tu braci mojego i jego . moje zycie po krotce w wieku okolo 24 lat maz poznal nowe towarzystwo do ktorego ja jak sadze nie pasowalam ,amfetamina ,alkohol,ciagle imprezy ,wracanie do domu kiedy mial ochote i wysypianie sie na ile mu czas lub ja pozwalam .Czasem pracowal czasem sie obijal ,na mojej glowie skupialy sie rachunki i utrzymywanie od rana do nocy ,wiele klotni ,placzu i zalu z mojej strony , a u niego jak chragiew zawiala ,krzyczal ,obrazal , raz kazal mi szczekac innym razem wyrzucil z domu bo za szybko jechal i sie uskarzalam ,nie nie jestem ofiara bo sama na to pozwalalm ,bo taka bylam .Po dwoch latach powiedzialam ze rozwod lub calkowite zakonczenie tych znajomosci ,wyjechal na dwa lata za granice zostalam sama ,nie wyjechal za chlebem tylko na tzw.odwyk ,tesknilam bardzo ,pojechalam w odwiedziny bylo cudownie choc nie obylo sie bez jednej awantury szarpaniny ,popychania , odciagali go jego koledzy z ktorymi wtedy w sobotni wieczor siedzielismy przed domem ,on mocno wypity ja nie pije ,tylko dlatego ze siedzialam i rozmawialam z jego kolega .Moj maz ma prwwo miec kolezanki ja nie .Powrot do polski wyprowadzka na drugi koniec Polski z synem do rodzicow ,brak znajomych ,rodziny sama sobie ,placz za mezem gdy przyjechal na swieta oznajmilam ze chce zajsc w ciaze ze marze o dziecku ,9 mieziecy sama z placzem i tesknota poprosilam by wrocil ,wrocil znalazl szybko towarzystwo ,ja z dwojka dzieci na pietrze sama w domu oczekiwalam kiedy wroci po pracy do domu ,znow placz .Rodzice mieli dosc patrzenia na to wszystko ,a ja siedzialam cicho zeby nie bylo klotni ,Po 2 latach ucieczka tu gdzie jestesmy i nie bylo kolorowo ,mozecie mnie oceniac ,ja wiem ze zdrada moge obarczyc tylko siebie ,ale stalo sie czasu nie cofne choc bardzo bym chciala .Tak moj mAz sie zmienil jakies 5 lat Temu ,gdy czas swietlnosci sie skonczyl ,zauwazyl mnie ,Kocham go i nie opuszcze bede do poki mi na to pozwoli .Nie szukam rozgrzeszenia tylko rady jak jemu pomoc ,nie sobie ,jak rozmawiac by byc wysluchana ,jak pokazac ze martwie sie o niego ,jego zdrowie psychiczne i fizyczne ,jak wyprowadzic go z tej maszyny ktora sama nam zgotowalam ,o to was prosze ,lincz mi sie nalezy i jaki final tego bedzie musi wybrac moj maz ale ja wierze ze do poki jest nadzieja to jest i sila
Pozdrawiam .To tak w skrocie prrzeoraszam za ortografie jestem w pracy i nie mamtu odpowiedniej klawiatury i malo czasu na opisanie
Ananam14
Nie bez powodu pisząc do Ciebie, używałem ,,dużej litery". A zawsze tak robię, gdy mam wątpliwości co do tego co może być nazwane zdradą.
DZIEWCZYNO !!
Ty masz dopiero 45 lat!! I niestety, ale związałaś się z ,,Piotrusiem Panem".
Być może, że się zmienił, ale to mogą być tylko projekcje Twoich marzeń.
TY GO KOCHASZ, co wyraźnie wynika z tego co piszesz. A miłość wiele wybacza : ,,i kłamstwo, i zdradę i grzech".
Jesteś dla niego bardzo empatyczna. ZA BARDZO !!
Ty mu nie ,,zgotowałaś żadnej maszyny". To on sam doprowadził i siebie i Was do tego stanu w jakim jesteście. On, a Ty tylko byłaś małym ,,trybikiem" w tym co się zdarzyło.
Dla jasności: NIC nie usprawiedliwia zdrady. Ale w Twojej sytuacji można znaleźć przyczynę, która do niej doprowadziła. I żaden ,,lincz" Ci się nie należy. Bowiem życie jest takie jakie jest i wszyscy w nim popełniamy błędy.
Tobie też się zdarzył.
Co Ci poradzić???
Musisz sama ocenić czy Twoja miłość do niego, Twoja cierpliwość, rozmowy (nawet ,,na siłę", Twoja wiara w niego (bo Ty dalej w niego wierzysz), czy to wszystko może dać pożądany dla Was obojga efekt. Wydaje mi się, że po tym jak ,,otworzyłaś się" przed nami ISTNIEJE poważna szansa na to aby się Wam dalsze życie ,,ułożyło". Dużo jednak zależy od tego jak Twój mąż ,,podejdzie" do tego tematu.
Masz DOPIERO 45 lat i niekoniecznie musisz być ,,cierpiętnicą" do końca życia.
Tak, wiem.
Łatwo to mówić komuś kto nie kocha bezgranicznie.
Ale w moim przypadku to powiedzenie nie ma akurat zastosowania.
Marcus,
Aby nie zaśmiecać wątku odniosę się tylko raz;
Zaczynając od końca; gdybyś czytał uważnie a nie skupiał się tylko na ataku użytkowników, którzy podchodzą do sprawy racjonalnie a nie zero jedynkowo to wiedziałbyś, że od ponad roku toczy się mój rozwód; i to nas różni; ja dokonałem wyboru ŚWIADOMIE na podstawie wszystkich przesłanek i argumentów; zarówno wtedy jak i dziś; Ty nie miałeś odwagi nawet poszukać przyczyn takiego stanu rzeczy u siebie, dzięki czemu jesteś w tym miejscu dziś w którym jesteś; wszystko dla Ciebie jest czarne albo białe , ale tylko wtedy kiedy nie dotyczy Ciebie; wybiórczo traktujesz swoje zasady;
Uczepiłeś się tego usprawiedliwienia i relatywizowania jak rzep psiego ogona a ja po raz kolejny Cie informuję, że nikt nikogo tu nie próbuje usprawiedliwić; to Twój problem, że interpretujesz wszystko po swojemu aby pasowało do Twojego obrazka; wciskając ludziom coś czego nie napisali;musi Cię to strasznie uwierać;
Według Ciebie, akceptacja stanu zastanego, faktów jest tożsama z usprawiedliwieniem i uwaga o zgrozo z wymazaniem pewnych faktów; ręce opadają; zatem żyj sobie w tym swoim krzywym zwierciadle, ale proszę nie próbuj wpychać na siłę w to innych; to co robisz to nic innego jak projekcja;
Cytat
Piszecie pierdoły o ,,odbudowywaniu się", nie mając pojęcia iż taka ,,odbudowa" jest niemożliwa.
Ananam:
"Kwiatek czysty, smutnego sierca ucieszenie..."
Trudno znaleźć by było lepsze odniesienie do tego co czujesz.
Komentarz doklejony: poczciwy dnia stycznia 11 2022 18:36:20:
I Tobie się wydaje, ze ja podejmę ten relatywistyczny watek twojego wpisu???
Życzę powodzenia (cokolwiek by to miało znaczyć) w Twoich staraniach o zamianę separacji na rozwód.
Jesteś od męża uzależniona i tutaj jest Twój największy problem. Jesteś kobietą bluszczem, możliwe że jego nałogi itp. są wynikiem Twoich zachowań; jeśli chcesz mu pomóc zostaw go samego ze sobą, Ty zajmij się sobą. W tej chwili oboje spadacie w dół.
Każde z was z osobna ma coś do przerobienia.
Dlaczego sobie to robisz? Dlaczego nie zajmiesz się najpierw sobą?
Sama zacznij terapię, bo długa droga przed Tobą; on ma swoje do zrobienia, nie przeszkadzaj mu w tym, on musi zaskoczyć, właśnie Ty jesteś najmniej odpowiednią osobą żeby mu mówić jak ma postępować, co robić, gdzie szukać przyczyny tego wszystkiego co u was się zadziało.
Cytat
Naleze do osob sadze ze odpowiedzialnych ,Ktore ciagna wozek pomimo trudnosci zycia do przodu i sie nie poddaja
Takim podejściem karmisz tylko swoje ego, to nie ma nic wspólnego z odpowiedzialnością.
Samoniszczenie nazywasz odpowiedzialnością...
NIC nie usprawiedliwia zdrady. Ale w Twojej sytuacji można znaleźć przyczynę, która do niej doprowadziła. I żaden ,,lincz" Ci się nie należy. Bowiem życie jest takie jakie jest i wszyscy w nim popełniamy błędy
To ci dopiero...
Przecież mogła odejść
Co więziona była? może tak jak na tym filmie z J Roberts źle ręczniki ułożyła na kaloryferze itd
Mogła mu powiedzieć że jest np pijakiem a jej się rzygać chce jak zapach taniej wódy od niego czuć
Co pijana była w trakcie zdrady może po kresce?
Teraz co na tym forum rozgrzeszenia szuka?
Może niech administracja założy dział wsparcia dla zdrajców
Teraz od faceta który jak sama pisze nie był dla niej wsparciem
Sama też pisze że boczniak traktował ją jak zabawkę więc to musiał robić wyjątkowo czytelnie na tyle czytelnie że kobieta która zdecydowała się pójść bokiem zauważyła to...
Wreszcie dlaczego powiedziała o zdradzie mężowi?
Szczerość?
Nie mam zamiaru oceniać ale tu na forum często podawany był przykład zrzucenia części odpowiedzialności na współmałżonka
No więc ja rozumiem rozstanie każdy popełnia błędy i zdarza się wychodząc za mąż czy też żeniąc się robimy błąd prawda ja nie ośmieliłbym się za coś takiego kogokolwiek skrytykować
Mężu jesteśmy nie dobrani mam cię dosyć papa
Zdrada?
Teraz mowa o uczuciu?
Moja była też deklaruje teraz, że jakbym do niej wrócił to hohoho :brawo
Rychło w czas
Z kojejnego dluzszego juz swojego opisu jaki tu zamiescilas mozna zauwazyc ze jestes w stanie jaki w psychologii okresla sie "wspoluzalenienie" czy bluszczowanie. Objawia sie on wlasnie tym przyspawaniem swojej osobowosci do partnera. Jakby nie bylo Ciebie i jego tylko My. Mozna zalozyc ze taka zawsze bylas w tej relacji no ale to sie znowu gryzie z tym "romansem" bo ktos kto wchodzi w romans nie jest wspoluzaleniony czy owiniety bluszczem wokol partnera a wlasnie jest zakrecony nowym obiektem. Rozwin ten okres rego "romansu" i opisz troche dokladniej ten okres kiedy powiedzialas mezowi o tym romansie bo tak to trudno sie sensownie odniesc i mozna wiele bzdur pisac czy projektowac. Jesli chcesz potraktowac to forum jako forme terapii co uwazam ze jest czesto dobre w dobie drogich rozwiazan platnych z doradcami malzenskimi to musimy miec troche wiecej informacji od Ciebie.
Żałuję jeszcze raz zdrady a z punktu dzisiejszego i tego że byłam tak glupia i powiedzialam mezowi o tym, bo by nie cierpiał bo miałby w jego oczach i setcu kochajaca żonę, a tak swiat jego padł i mojej rodziny, było może by i lepiej nieść samemu ten krzyż ale z drugiej strony ciągle w kłamstwie i oszustwie , było mi lepiej gdy nie wiedział teraz jest dużo boleśniej ale z mojej strony zrzucilam szatę cudownej żony i jestem kim jestem może dziwka, może oszustem w oczach innych ale poniosę własny krzyż i dołożę starań aby to naprawić.
Jeszcze jedna rzecz mowiac mezowi nie do konca bylam szczera od poczatku bo w tym momencie gdy wyrzucalam to z siebie uswiadomilam sobie jakim potworem i jakie potworne rzeczy zrobilam, zmusił mnie do przyznania się do wszystkiego zajęło to z dwa tyg., i szczerze żałuję że nie mialam odwagi tego zrobić od razu, okazalam się tchórzem
Usunięty dubel; poczciwy
Komentarz doklejony:
No coz ,brakuje tu mojego poprzedniego wpisu pewnie nie kliklam dodaj .
Chcialabym kilka rzeczy dodac , nie da sie w paru slowach opisac 26 lat zycia , a tez nie chce by osoba mi bliska czyli moj maz zostal odebrany przez was jako zly czlowiek bo takim absolutnie nie jest.To dobry czlowiek ,bardzo kochajaca nasze dzieci i mnie ,inteligentny , z duzymi umiejetnosciami manualnymi ,czlowiek z ktorym uwielbiam spedzac czas i dla ktorego tak ja wskocze do ognia .Nie jest pijakiem ale naduzywa alkoholu ,praktycznie codziennie pare drineczkow 3 lub 4 ,teraz znacznie wiecej .Bardzo sie zmienil sadze ze dorosl ,ze w koncu rodzina stala sie piorytetem ,w dalszym ciagu ma swoje ulomnosci ale nie sa one juz takie destrukcyjne dla nas jako rodziny .Tamte lata wczesniejsze przed i jakies 6 po byly bardzo trudne dla mnie ale tyle o zyciu .
Boczniak kim dla mnie byl ,iluzja tego co sama sobie wymyslilam ,chcialam aby kos zauwazyl we mnie kobiete ,nie tylko matke i zone ,aby dal mi troche ciepla ,troche czulosci ,egoista chciala byc zwyczjnie kochana przez kogos ,tyle ze ta idiotka wybrala zly kierunek i nie byla swiadoma konsekwencji ,samolubna i pogubiona mocno.Nic uslyszalal slow kocham ,szaleje za toba lub itp, to byly moje oczekiwania ,zostalam wykorzystan typ dala to bralem ,zakonczenie prozaiczne zona przeczytala sms o tym gdzie sie spotkamy i koniec, nigdy wiecej nie skontaktowalam sie znim .Szczerze przeprosilam jego zone i poprosilam o wybaczenie ,taka to oto historia .Zaluje ze bylam tak infantylna ,taka glupia tak egoistyczna,zranilam nie tylko meza ale i moje dzieci,rodzine i siebie , Wiecie jak to jest gdy nie masz komu sie zwierzyc ,moi rodzice po stracie syna przez powieszenie ,nie bylo szans zeby sie pozalic zadac kolejnych cierpien ,moj mlodszy brat rozpieszczoy do bolu ,ktorego nie obchodzilo moje zycie ,brak przyjaciol ,obczyzna , ja posrodku meza jego i mojego brata ,dwojka dzieci i zero wsparcia to nie jest usprawiedliwienie ale fakt ,ktory pociagnal mnie na dno .Sama sie tam pociaglam ,tak mialam wybor ,a czy wtedy czlowiek jasno mysli ,zaluje ze braklo mi odwagi aby powiedziec po wszytkim mezowi prawdy ,mialby wybor ,byl mlody ,moze ktos inny pokochal by go bardziej niz ja ,moze bylby szczesliwszy.Zdrugiej strony wychowalismy razem cudowne dzieci i razem moglismy patrzec jak dorastaja .Moje wyznanie prawdy po tylu latach nie jest przerzuceniem winy ,teraz stanowimy naprawde dobrana pare i dalsze ukrywanie byloby wciaz wciaz klamstwem ,oszustwem i zyciem nieuczciwym ,przychodzi czas w zyciu gdy zwalniasz i robisz rachunek ,ja go dokonalam kosztem meza,teraz wybor nalezy do niego ale niech wie ze jego wspaniala zona to tylko ja moze zaakceptuje moze wybaczy a moze skresli .Ale nie mozna zyc do konca zycia w klamstwie i obludzie .
Komentarz doklejony:
Wybaczcie haotycznosc, w pracy gdy ma sie kilka minut nie jest latwo opisac co sie czuje i chialoby sie przekazac ,moze i jestto moja forma terapii,podjelam taka ale zrezygnowalam maz nie byl zachwycony ze zabieram nam czas ktory spedzamy razem ,pozatym ktos taki jak ja nie potrzebuje terapii ,tak to ocenil.Pozdrawiam
Szczerze przeprosilam jego zone i poprosilam o wybaczenie
:brawo
Co ty się przyznałaś i masz rozwalony związek a on tak bez żadnej kary miał zostać ba może i następną spragnioną by ktoś zauważył w niej kobietę zbałamucił
Oczywiście szkoda jego żony ale niech choć wie z kom ma do czynienia
Jak masz z nią kontakt to podpowiedz jej żeby o ile nie wystawiła mu walizek za drzwi zażądała od niego badań na obecność chorób wenerycznych - nie to że ciebie posądzam ale może nie jesteś jedyną z którą zdradzał swoją żonę
Rozumiem że romans zakończył się bo żona boczniak go odkryła.
Współczuje twojemu mężowi
Ananam, ja Cie czytam tak- ze na emigracji bylo wam bardzo ciezko, maz caly czas pracowal a w wolne pil i sie po prostu Toba nie opiekowal jak nalezy w malzenstwie. Odkladalo Ci sie to bardzo, powoli w braku wsparcia emocjonalnego w nikim popadalas w stan besilnosci. Pojawila sie okazja ze znajomy z NK sie odezwal i widocznie dwa czynniki na raz zadzialaly -bo Ty bylas bardzo ale to bardzo opuszczona i zagubiona a drugi czynnik -ze trafilas na czlowieka bez kregoslupa. Cos tam sie moze narodzilo w trakcie korespondencji internetowej, moze cos podkolororyzowal a ze nie mial kregoslupa to Cie kierowal na brzoze jak samolot w nieszczesnym Smolensku. Dwa czynniki kliknely -obie strony tego chcialy a ze okazalo sie ze jedna byla nieuczciwa to sie skonczylo jak opisalas. Niemniej wyglada to jednak ze zamiar mialas taki ze z tej twojej tragicznej w tamtym czasie sytuacji chcialac uciekac czyli chcialas zmienic partnera- ja to tak czytam. Z Twoich zdan nie wyglada ze chcialas romansu, chwilki zapomnienia tylko ze cos powazniejszego a powazniejsze oznacza w tym wypadku nic innego jak przygotwoanie sie do zmiany partnera zyciowego.
Co do tego ze sie przyznalas pozniej i ze teraz masz mieszane uczucia czy dobrze zrobilas czy zle- sama nie wiesz czy dobrze zrobilas i pewnie tutaj i wszedzie indziej znajdziesz osoby ktore beda sie stawiac po jednej czy drugiej stronie czy to dobrze czy zle zrobilas. Pewnie to zalezy od wielu czynnikow, sytemow wartosci itp.
To ze teraz chcesz naprawiac to tez jedni Cie wysmieja inni beda probowali dodac otuchy.
Ja na Twoim miejscu zeby pokazac mezczyznie ktory stracil do kobiety przez zdrade zaufanie to musisz zrobic jedna rzecz. Pokazac mu ze tez gotowa jestes na podjecie ryzyka ze mozesz wszytsko stracic a sama wiesz ze wasze malzenstwo idzie teraz obecnie ku temu i samo sie nie naprawi a wiekszosc zwiazkow w takich sytuacjach ma marne szanse. Zdradzona osoba oprocz samego faktu ze doszlo do zdrady traci do partnera zaufanie, po prostu juz mu/jej nie ufa i juz. On bedzie caly czas podejrzewal ze mozesz go zdradzac czy zdradzic w przyszlosci. Musi miec naprawde silny dowod ze druga strona chce naprawic, zadoscuczynic a nie tylko slowa "kocham cie" My na tej stronie znamy i z wlasnej autopsji i innych opisow jak to te slowa mowi sie czesto z taka wierna prawdziwo-wygladajaca minka a prawda jest tragiczna. Jesli bys z nim porozmawiala i spytala sie co mialabys uczynic by Ci zaczal ufac, ze to jest naprawde chec naprawy wyzadzonej okropnej krzywdy a nie gra. Moze wziecie rozwodu ze swojej winy bez zadnych jemu narzuconych alimentow czyli zwrocenie mu wolnosci i wtedy budowania nowego z nim razem by go przekonalo albo cos o podobnym ciezarze. Na koniec dodam ze rozumiem Twoj bol i wiem ze zycie niestety to nie bajka.
Ananam Ty w ogóle czytasz co my tu do Ciebie piszemy?
Nakreślamy Ci, z wielkim prawdopodobieństwem, gdzie leży przyczyna waszych problemów i tego co się stało, i od tego trzeba by było zacząć a Ty tylko jęczysz.
Pytam jeszcze raz dlaczego sobie to robisz?
Witam
Czytam oj czytam, czy pokazuje ze swej strony chęć naprawy, pytam męża jak udowodnic i co zrobić by ratowac nasz związek.Kilka przykładów, telefon cały czas jest pod jego ręka ma absolutny dostęp do wszystkiego, wariograf zrobiony przezemnie sama się na niego zdecydowalam choc nie wiele to dało, chcial trójkąt z dziwka tak zgodzilam się choc wyłam jak bóbr, próbuje rozmawiać o zdradzie i calym życiu naszym ale w odpowiedzi słyszę że to co mu próbuje wytlumaczyc to bzdury,. Zalatwilam nam terapię małżeńską ale to strata czasu poddał się po kilku sesjach, robię w domu wszystko i staram się spełniać każdą zachciankę, maz korzysta w tej chwili z portalu randkowego, pisze z roznymi kobietami byl na dwoch spotkaniach rok temu twierdzi ze tak podbudowuje swoje ego, nic nie mówię czekam , przepusuje dom na niego taka jest jego wola zostajac z niczym choc ciezko pracowalam i to nasz pierwszy wspólnie zarobiony dom, ale tak moze odkupię swoje grzechy co mogę jeszcze?
Uciekalam w zyciu kilka razy ale z nim, bralam na barki życie i jego i dzieci wyciągałam z jednej mielizny i probowalam budować,
Nasz obraz na dzis, przytulamy się, rozmawiamy o wszystkim i o niczym, jego cel zyciowy to dorwac boczniaka, mowi ze chce byc ze mną i ze mnie kocha, choc w jego oczach jestem oszustem i dziwka otwarcie jednym slowem nie mowi.Okazuje mu milosc, bacznie obserwuje i slucham, ja nad sobą tez pracuje ale nie zmienię się w 5 minut, psycholog mnie zapytal kiedy ja cos dla siebie zrobilam nie myslac o innych i to byl ten jeden raz.
Wiec co , gdzie uderzyć by mur pękł, nie nie jęczę przedstawiam suche fakty a serce tak mam rozdarte jak i mój mąż, cierpię on bardziej, do mnie dotarrlo co sie stało z chwila wypowiedzianych mu slow prawdy i sama się przestraszylam siebie i dlatego tak trudno mi z tym.
Gdy widzisz jak cierpi osoba ci bliska dopiero zaczynasz otwierac oczy szeroko z przerazeniem
Komentarz doklejony:
Wywalam swoje żale tu i tylko tu, znajomi o wszystkim wiedzą od męża, rodzina też, nie proszę nikogo o posłuch tylko tu. Moim najlepszym i jedynym przyjacielem jest męża siostra, wiem że mnie wysłucha ale to jej brat i cokolwiek by się wydarzyło zawsze będzie jej bliżej do niego
Komentarz doklejony:
Jak wpłynąć na męża by mnie wysluchal, by zamiast wyrzucania mi czego to nie robilam z boczniakiem po prostu wysluchal i może zrozumial,
chcial trójkąt z dziwka tak zgodzilam się choc wyłam jak bóbr,
Cytat
maz korzysta w tej chwili z portalu randkowego, pisze z roznymi kobietami byl na dwoch spotkaniach rok temu twierdzi ze tak podbudowuje swoje ego
Cytat
przepusuje dom na niego taka jest jego wola zostajac z niczym choc ciezko pracowalam i to nasz pierwszy wspólnie zarobiony dom
Co Ty wyprawiasz? Zadośćuczynić to nie oznacza godzić się na poniżanie; stawiasz jakieś granice?
Czy on ma do ciebie szacunek? Zastanów się jakich kobiet pragną faceci; silnych i twardo stąpających po ziemi, mających szacunek do siebie, wiedzących czego chcą w życiu i znających swoja wartość czy dających się upodlić na każdym kroku, godzących się na wszystko bez mrugnięcia okiem? Jesteś w tym sobą?
Chcesz być jego partnerką czy ścierką do wycierania? On chce mieć partnerkę, żonę przez duże Ż czy ścierkę? Kogo on w Tobie widzi w tej chwili?
Sorki za dosadność; ale zabrałaś się za to od doopy strony; zacznij od wypracowania szacunku do samej siebie;
Opisy Twoje z tym trojkatem z dziwka i portale randkowe meza pokazuja ze Twoj maz jest taki sam jak Ty. Przepisywanie wlasnej czesci domu na niego jako forme zadoscuczynienia osobie ktora tak Cie upodlila z tym trojkatem z dziwka pokazuje ze mozesz sie w przyszlosci spotkac z wiekszym ponizeniem i to wcale nie poprawi waszej sytuacji malzenskiej. On odbierajac Ci majatek odbiera Ci wolnosc. To nie jest to samo co rozwod. Zreszta patrzac na to co piszesz o nim to on raczej nie traktuje monogamicznosci jako warunek zwiazku. Oczywiscie poza monogamnicznym sa rozne typy zwiazkow od otwartych, swingujacych po poliamoryczne ale one tez opieraja sie na zaufaniu, gdzie sa ustaloane nieprzekraczalne granice. Twoj maz raczej jednak nie jest w stanie takiego zwiazku utworzyc bo to tez wymagaloby ustalania granic. U was zadnych granic nie ma tylko jest teraz mieszanie Cie z blotem. Powtorze, moja sugestia dotyczaca rozwodu i budowania z nim zwiazku ponownie opierala sie na zalozeniu ze to czlowiek zmierzajacy utrzymywac monogamiczna relacje malzenska tylko po prostu jest zagubiony, przepracowany i pouzalezniany od roznych uzywek jednak jego obraz tutaj ktory pokazalas w ostanim wpisie pokazuje go jako niemonogamiste wiec i stategia na naprawe musi byc inna.
Ech, Ananam14, Ananam14!
Już mocno wątpię, czy Tobie w ogóle można pomóc.
Bowiem od co najmniej 26 lat popełniasz wciąż te same błędy.
Oto najważniejsze z nich:
- w wieku 19-tu lat wybrałaś sobie na męża ,,Piotrusia Pana", raczej wiedząc jaki on jest:
- w wieku 32 lat, kiedy ,,motylki" już całkiem ,,zdechły", a u Ciebie odezwało się z jednej strony wzmożone libido, a z drugiej zaczęłaś sobie zdawać sprawę z beznadziejności Waszego małżeństwa, poszłaś na ,,łatwiznę", czyli dokonałaś aktu WIELOKROTNEJ zdrady. Dodatkowo na ,,boczniaka" wybrałaś sobie kolejnego fagasa, który tylko chciał Ciebie ,,zaliczyć", bo nie udało mu się to w szkole;
- zupełnie nieracjonalnie ,,wykrzyczałaś" tą swoją zdradę mężowi 13 lat później. CO tym chciałaś osiągnąć?;
- godząc się na ten ,,trójkąt" ,,osiągnęłaś" tylko to, o czym pisze acine - upodliłaś się w jego oczach ostatecznie i co w zasadzie było jego celem.
Dopóki TY SAMA NIE PRZYWRÓCISZ SOBIE GODNOŚCI w swoich oczach - w zasadzie pomóc Ci nie można.
I pamiętaj - ktoś ukształtowany na ,,Piotrusia Pana" w zasadzie nigdy (a zwłaszcza w tym wieku) się nie zmienia. I Taki ktoś NIGDY nie wybaczy tego, że ktoś mógł chociaż na chwilę zająć TYLKO JEMU PRZYNALEŻNE MIEJSCE w uczuciach jego ,,własności" (bo właśnie uważa Cię za swoją ,,własność"
I jeszcze jedno:
Masz dopiero 45 lat i w zasadzie ,,odchowane" dzieci. Tym samym TYLKO W TWOICH RĘKACH LEŻY TO jakie będzie Twoje dalsze życie.
Wiem. Ty go jednak kochasz, co jasno wynika z tego jak o nim piszesz. Jednak może taki wstrząs jak rozwód jest Wam potrzebny obojgu? Przecież on nie oznacza bezwzględnego rozstania się, ale może Wam dać ,,pole manewru" - I Ty i on zrozumiecie, że nie jesteś jego własnością. I podejrzewam, że TO dopiero będzie szok dla niego, a być może i dla Ciebie.
We wszystkim macie rację, ale podjęcie decyzji o rozwodzie to jakby wbicie sobie ostatniego ciernia, sądzę że dzieci by mi tego nie wybaczyły bo przecież to ja nawalilam więc moją rolą jest naprawa.
Pizatym łatwo się poddać ake ja chyba takiego kroku ostatecznego nie potrafię zrobić, przeraza mnie ta wizja.
Raczej sklaniam się do was ku prośbie o pidsuwanie mi konkretnych działań w jaki sposób zacząć odbudowywać swoją wartość jako człowieka a tym samym odzyskać godność i szacunek w męża oczach.
Jak widać do tej pory to co wydawało mi się że muszę zadośćuczynić okazuje się pchaniem siebie na dno. Piszecie otwieracie mi oczy, dziękuję, ale dla mnie to mało bo może rzeczywiście od 26 lat żyje tak a nie inaczej i może musi mną coś kopnac zeby sie obudzic.
Żyję tak od 19 roku życia i innego nie znam, taki też obraz żony widziałam w domu rodzinnym.
Oczywiscie zadnego po raz kolejny usprawiedliwienia zdrady w tym wpisie nie ma.
Kopnijcie mnie w tył glowy, wywalcie co zmienic w sobie, nie chce rozwodu ale chcę mu pokazać granice. Niestety ze mna jest tak ze wystarczy że maz się usmiechnie a ja już chowam swoj bol i zamiatam pod dywan zeby tylko było dobrze tak od zawsze.
Jeszcze jedna rzecz mam córkę ktora ma nadwrazliwosc, depresje leczy od ponad 3 lat od roku jest na psychotropach więc.... Wszystkie klotnie muszę chcac czy nie chcac wyciszać dla jej dobra.
może tak z punktu widzenia zdradzonego.
Tylko i wyłącznie dobra wola zdradzonego sprawi że małżeństwo przetrwa.
Zdrada jest niewyleczalna zdradę można tylko zaleczyć
Co do zdradzonego to im bardziej mu na Tobie zależało tym bardziej będzie zraniony,
Po zdradzie tak około dwóch lat zdradzony się zbiera skleja w całość
W tym czasie różnie się zachowuje a wachlarz przychodzących do niego myśli jest od sasa do lasa od lewego do prawego
Trójkąt?
Ktoś tu się zdziwi ktoś powie ci że się upodliłaś że nie szanujesz się itd
Ty jak każdy nawrócony na wszystko się zgadzasz.
45 lat
Fajne rzeczy można robić jak się jest młodym bo to i zdrowie lepsze i większe możliwości wtedy związek to jest wyzwanie wtedy trzeba się dogadać ale by się dogadać trzeba się naprawdę postarać
Mając 45 lat coraz łatwiej decyduje się ze spraw kiedyś ważnych ba wiele osób potrzebuje innych przyjemnych doznań np widok jeziora Solina itd
Muzykę np rockową zamienia się na relaksacyjną oczywiście nie każdy nie wszyscy ...
Wiesz moja była nie znalazła żadnego logicznego argumentu na pytanie co ja bym miał z tego że ona właśnie w wieku podobnego jak twój do mnie wróci
Kasa? mam wystarcza mi ba zdarza mi się charytatywnie wejść w jakiś projekt.
Seks oczywiście lubię ale nie jest dla mnie tak ważny jak w wieku 20 lub 30 lat
Kobietą jest jeszcze atrakcyjną ale już królową balu nie jest ba wice miss już by nie została ...
Syn odchowany dokładnie wie czego chce jaką ścieżką życia będzie kroczył i jak nie wydarzy się coś nieprzewidywalnego to zapewne mu się uda
Do tego wszystkiego dlaczego mam znowu zaufać zdrajcy?
Jaką mam pewność że nie będzie powtórki z rozrywki po np 2 latach sielanki trójkątów czworokątów mycia nóg pod stołem ba nawet po wypiciu wody z miski w której wcześniej umyłem nogi.
Wszak jest całkiem sporo kobiet nawet nie tak atrakcyjnych ale mających bardzo dużo innych zalet a choćby takich które zgodzą się na nie tylko trójkąt ale i sześciokąt a seks z nimi przypomina zmartwychwstanie i co najważniejsze można im zaufać i na tym zaufaniu budować z nimi związek nie sprawdzając telefony czy kompa gdyż zwyczajnie po ludzku nie czuje się takiej potrzeby
Ja ci powiem trzeba było poczekać do 60 lb 70 lat i się przyznać wtedy pewnie by się z tobą nie rozwiódł i trójkątów by nie chciał
Czy widzę dla ciebie ratunek?
Tak rozwód
Autorko,
Nie utwierdzaj męża w przekonaniu, że może wszystko...Będąc służalczą tylko wydaje ci się że ratujesz małżeństwo...tak naprawdę wzmacniasz w mężu wszystko to co w nim najgorsze...wzmacniasz w nim całe zło??chcesz tego?? chcesz wesprzeć jego niedojrzałość...Czytając jak się zachowujesz to jeszcze daleka droga przed Tobą....ale i daleka droga przed Nim...Swoimi granicami pokaż mu, że istniejesz...Nie stawiając granic nie widzi Ciebie, nie widzi nawet siebie...widzi wyobrażenie o Sobie...nie wzmacniaj w nim zła...
postaw granice przez złem, przed niedojrzałością, przed ignorancją, przed arogancją...
Niech zobaczy Ciebie....może kiedyś zauważy i Siebie...
Ananam, Ty rozwod widzisz jako cos co ostatecznie rozwala zwiazek i rodzine czyli jakby pokazuje to ze mu nie ufasz i widzisz ten rozwod jako zakonczenie waszej relacji a nie jako nowe rozdanie. Zreszta po tym co napisalas w kolejnej swojej wypowiedzi o "jakosci" relacji z mezem to widac ze ow rozwod jako naprawa nie uda sie bo on tego nawet nie zrozumie a wrecz by myslal ze cos kombinujesz na boku ze sie chcesz rozwiesc i wszytsko bylo by opacznie przez niego potraktowane. To tak tylko wyjasniam co rozumialem przez sugerowanie rozwodu w waszej sytuacji bo myslalem ze Twoj maz pomimo tych swoich wad jest "normalny". Przez normalnosc rozumiem tutaj monogamicznosc i chec bycia w takim zwiazku a nie "eksperymentowanie".
msz dnia stycznia 13 2022 16:27:27
Autorko,
Nie utwierdzaj męża w przekonaniu, że może wszystko...Będąc służalczą tylko wydaje ci się że ratujesz małżeństwo
Po rozwodzie o ile będziecie ze sobą to na zasadzie partnerskiej po dobrej woli.
Nic na siłę
Widzisz jak tak piszesz Boże dopomóż to wiedz że kiedyś ludzie się biczowali czy to coś dla Boga znaczyło czy tym biczowaniem odkupili swoje grzechy :niemoc
Mleko się rozlało
Chce być z tobą ok ale bez jaj
Sam jestem zdradzony i różnie się rewanżowałem zdrajcy ale bardziej szedłem w kierunku by na weselu ze strony jej rodziny z była tańczyć jak najmniej obtańczyłem wszystkie ciotki babki psiapsiółki kumpele a z nią jak już albo teściowa odbijanego zrobiła albo coś podobnego a tańczę bardzo dobrze po kursach tańca krótko mówiąc nie mam drewnianych nóg...
Tak można się rewanżować choć nie mam zamiaru oceniać coś innego niż zdradę bo toć wolno Tomku w swoim domku i nie czuję się na siłach oceniać postępowania zdradzonego.
Jeszcze pytanie do autorki dlaczego nie zadałaś pytania na forum odnośnie przyznanie się do zdrady?
Dlaczego po zdradzie nie odeszłaś od męża?
Jeżeli to dzieci były hamulcem to co dlaczego nie zadziałał przed zdradą?
Cytat
acine dnia stycznia 13 2022 16:28:44
Ananam, Ty rozwod widzisz jako cos co ostatecznie rozwala zwiazek i rodzine czyli jakby pokazuje to ze mu nie ufasz i widzisz ten rozwod jako zakonczenie waszej relacji a nie jako nowe rozdanie.
Kilka slow do Radocha ,z Twojego punktu widzenia to najwidoczniej bylo najlepsze rozwiazanie ,nie wiem kim byla Twoja zona ,jakie miala wady i zalety i jakie pobudki sklonily ja do zdrady ,pewnie nieinne niz moje .Nie jestem kims komu zalezy na kasie , kims egoistycznym i widzacy tylko pepek swoj wlasny .Zawsze na pierwszy plan wysuwalam dobro rodziny i moze sie ze mna nie zgodzil ale ja moja zdrade traktuje jako blad ,nie zabawe ,nie chec adrenaliny ,.Co mi powiesz gdy przez 12 malzenstwa grasz role glowy rodziny ,gdy brniesz pomimu upokarzen ,gdy blagasz by maz wstal do pracy ,gdy tyrasz samemu w domu ,gdy po pracy szukasz go w pubie i u kolegow zeby wrocil do domu ze mna ,gdy budzisz sie we wlasnym domu a na kanapie spia koledzy i klocisz sie zeby przestal .Gdy rodzisz dziecko i czekasz az cie odwiedzi na kilka minutek ,a potem gdy z jednym dzieckiem na reku a drugim obok w pokoju czekasz kiedy wrozi z pracy a wlasciwie od kolego o polnocy a praca konczyla sie po 2 godz wdzien ,a na dole siedza moi rodzice ,tylko cichutko lkasz zeby nikt nie widzial .A potem uciekasz za granice zeby zaczac od nowa i niby pozornir jest dobrze ale znow pojawiaja sie bracia ,znajomi i popadasz w otepienie ,charowalam tak jak moz amoze i ciezej na obczyznie potem popelniasz fatalny blad ,ktorego zalujesz ,a ktory chyba mial byc rzeczywisciee forma ucieczki.
I brniesz dalej i z czasem sie zmieniasz ty ion ,i widzisz ze w koncu jest swiatelko w tunelu i pragniesz byc szczery i uczciwym i zbudowac cos z niczego od nowa .Ja kocham meza i nie sadze tak jak ty to opisujesz ze mnie nie mozna zaufac ,mozna moj drogi jestem lojalna,nigdy nie wyrazam opinie na temat innych ludzi ,kazdy ma swoje za uszami jedni mniej drudzy wiecej .Sadzisz ze mialabym odwage i ochote jeszcze raz strzelic sobie w leb ,ze bylabym na tyle glupia dzis moje dzieci mi wybaczyly za drugim razem by mnie znienawidzily ,nie dziekuje .Pozdrawiam cie serdecznie ,nie odbierz tego jako ataku na swoja osobe to tylko moja skromna opinia
Ja kocham meza i nie sadze tak jak ty to opisujesz ze mnie nie mozna zaufac ,mozna moj drogi jestem lojalna,nigdy nie wyrazam opinie na temat innych ludzi ,
Problem polega na tym, że Ty jesteś daleko od zrozumienia tego co zadziało się w jego głowie; nawet nie chcesz tego zrozumieć; zgrabnie to chyba wypierając; pytanie brzmi dlaczego? Zrozum, że powrotu do tego co było już nie ma;Zagłęb się trochę w forum, poczytaj kilka historii, artykułów to może zrozumiesz co mam na myśli; a od tego powinnaś zacząć;
Cały czas powołujesz się na to, że bardzo kochasz męża; zapytam zatem czym dla Ciebie jest miłość? Z całym szacunkiem, ale ja tutaj nie dostrzegam kompletnie nawet namiastki miłości; to jakieś toksyczne uwieszenie się; uzależnienie;
Pomijając już tę zdradę; to co w takim razie Was dziś łączy? Potrafisz wskazać?
Cytat
Co mi powiesz gdy przez 12 malzenstwa grasz role glowy rodziny ,gdy brniesz pomimu upokarzen ,gdy blagasz by maz wstal do pracy ,gdy tyrasz samemu w domu ,gdy po pracy szukasz go w pubie i u kolegow zeby wrocil do domu ze mna ,gdy budzisz sie we wlasnym domu a na kanapie spia koledzy i klocisz sie zeby przestal .Gdy rodzisz dziecko i czekasz az cie odwiedzi na kilka minutek ,a potem gdy z jednym dzieckiem na reku a drugim obok w pokoju czekasz kiedy wrozi z pracy a wlasciwie od kolego o polnocy a praca konczyla sie po 2 godz wdzien ,a na dole siedza moi rodzice ,tylko cichutko lkasz zeby nikt nie widzial
Co Ty chcesz ratować? Jaką relację? Tam nigdy nie było głębokiej relacji; dlaczego teraz miałaby być? Próbujesz uskuteczniać jakieś chore i wręcz patologiczne wzorce żony, rodziny;
Cytat
A potem uciekasz za granice zeby zaczac od nowa i niby pozornir jest dobrze ale znow pojawiaja sie bracia ,znajomi i popadasz w otepienie
To zwyczajna ucieczka od problemów; zamiast znaleźć przyczynę i się nią zająć wolałaś uciec; naiwnie myślałaś, że zmiana miejsca zamieszkania spowoduje naprawę Waszej relacji; najgorsze w tym wszystkim jest to, że Ty nie wyciągasz wniosków; zachowujesz się dziś dokładnie tak samo jak wtedy;
Ciągle piszesz o sobie, że to Ty kochasz, Ty chcesz naprawić, dla Ciebie rodzina jest wszystkim; a zapytałaś go czego on chce? czym dla niego jest rodzina?
Cytat
Sadzisz ze mialabym odwage i ochote jeszcze raz strzelic sobie w leb ,ze bylabym na tyle glupia dzis moje dzieci mi wybaczyly za drugim razem by mnie znienawidzily ,nie dziekuje
Tylko widzisz tutaj nie ma znaczenia to, na co Ty masz ochotę czy odwagę;
Kompletnie nie chcesz zrozumieć tego o czym do Ciebie piszemy, co on może czuć;liczysz się tylko Ty a żeby było śmieszniej próbujesz wszystkich przekonać o tym, że Ty nie jesteś egoistycznym pępkiem świata? Więc kim jesteś?
Masz toksyczne i patologiczne wzorce zachowań i to Tobie w pierwszej kolejności potrzebna jest pilna kilkuletnia terapia; w przeciwnym razie dalej będziesz żyć w iluzji, którą błędnie nazywasz rodziną okraszoną wielką miłością.
Kompletnie nie chcesz zrozumieć tego o czym do Ciebie piszemy
Bo widzisz poczciwy ona nie przyszła tu po zrozumienie tzb onie nie rozumie co zrobiła i nie chce tego zrozumieć ona tu przyszła po rozgrzeszenie albo po pokutę :niemoc
Witaj Ananam14,
ja od siebie chciałabym tylko dodać, że ty w ogóle nie kochasz przede wszystkim siebie. Żeby obdarować kogoś szczerą miłością trzeba najpierw kochać siebie. Ta sytuacja z tym trójkątem była tak straszna, że aż nie potrafię sobie tego wyobrazić. I ten twój mąż widząc twoje łzy nie przerwał tego? Wiesz co, ja to bym go za to już znienawidziła. I w ogóle to co on teraz robi to jest zwyczajne dręczenie. Ja doskonale rozumiem jak on cierpi, i też pewnie chce ci na różne sposoby przysporzyć cierpienia. Ale tą drogą nie dojdziecie nigdzie, spadniecie zwyczajnie na samo dno. Pomyśl też proszę jaki przykład dajesz swoim dzieciom.
Zrobiłaś źle, bardzo źle dawno temu. Ale teraz już do końca życia będziesz kłaść uszy po sobie i pozwalać się poniżać i upadlać? Jaki wzór na przyszłość dasz swojej córce? Już nie wspomnę jaki wzorzec przekaże waszym synom mąż. Miałam się nie wypowiadać w tym temacie, ale czytając to wszystko stwierdzam, że tutaj to ty jesteś teraz ofiarą. Rozumiem, że chcesz zadośćuczynić za wyrządzone krzywdy, ale nie pozwalaj odzierać się z godności.
Ananam14 widzę jedną szansę aby uratować wasz związek - rozejść się.
W obliczu rozstania mąż będzie musiał wybrać czy woli się rozstać z kobietą która go oszukiwała i zdradzała, czy zaakceptować ten stan rzeczy i próbować dalej razem być. Dając wiarę, że więcej takich błędów nie popełnisz.
Poza zdradą sprzed kilkunastu lat popełniłaś równie trudno wybaczalny błąd, gdy w chwili wyznania prawdy wciąż oszukiwałaś próbując zatajać fakty. Jemu tym trudniej uwierzyć, że cokolwiek zrozumiałaś i czegokolwiek żałujesz.
Rozstanie lub próba rozstania uświadomi mężowi, że stracić może nie tyle ile stracił ale jeszcze Ciebie.
Ananam, widac chyba nasze odpowiedzi Ci nie podpasowaly
Ja bym wrocil jeszcze do tego Twojego romansu bo jeszcze jedna opcja pozostala. Czy nie bylo tak, ze romans mial byc planowany na dluzej i "sie potem zobaczy" czyli szukalas sobie kochanka, tak na dluzej oczywiscie, jednoczesnie majac malzenstwo? Ale to by wskazywalo, ze maz sie "niespelnil jako mezczyzna" ale tym zagraniem z trojkatem "pokazal pazur" i to jest wlasnie byl powod ze znowu go zaczelac kochac?
witam
Obiecalam sobie ze wiecej tu nie zajrze ale coz czasem sprawy sie komplikuja i oto jestem
O czasu mojego wpisu ostatniego za po niedziele wiele sie nie zmienilo,Klotnia za klotnia ,upokarzanir ,ponizanie,i obrazanie i pewnie by sie nic nie zmienilo gdyby nie pene slowa .A mianowicie brat meza podczas jednej z naszych klotni wykrzyczak ze maz mnie zdradzil 20 lat temu i ze nie jest taki fantastyczny za jakiego uchodzi .Zcielo mnie z nog ,Maz sie zarzeka ze nic nie mialo takiego miejsca a ja zostalam z tym sama i co teraz?komu mam wierzyc?To jego brat czy klamal by i na czyja korzysc choc wiem ze nie zawsze jest szczery i czasem buja w oblokach czy mezowi ,ktory w ostatnim czasie za moimi plecami w dalszym ciagu korzystal z portalu randkowego i pisal z kobieta z tego portalu.KOmu ja mam wierzyc ,brat w miare dokladnie opisal sytuacje co prawda wtedy mial zaledwie 15 lat ale po co mial klamac
Pozdrawiam
Przemoc fizyczna, psychiczna, alkohol, narkotyki o takich związkach mówi się - patologia. Może za ostro ale Ty nic z tym nie robisz to można założyć że i jego i Ciebie to nakręca.
Chcesz zmiany jego zachowania? wnieś o rozwód może to pomoże.
Normalny facet nie nakrecaja mnie takie klotnie, chcialabym ciszy i spokoju w domu .Wiem rozwod i po sprawie. ale wolalabym uniknac tego jestesmy 27 lat razem .
A co moze zrobic czlowiek w takiej sytuacji ,dajcie mi rady jak postepowac .
Walcze z poczuciem winy ,z krzywda jaka wyrzadzilam ,ze wstydem ,ze strachem ,z zachowaniem twarzy przed dziecmi udajac ze wszystko gra .Dzis powiedzialam ze chce isc na terapie sama dla siebie to uslyszalam ze w takim ukladzie bedziemy zyc na osobnych garnuszkach ,bo budujemy dom i na pierdoly nie ma kasy , gdy prosze o to by w koncu rozmowil sie z moim kochankiem i ustalil cala historie zeby potwierdzic czy mowie prawde to slysze ze nie bede mowic mu kiedy jak i gdzie bo ja juz swoje narobilam i nie bede ustalac warunkow ,ale to juz dwa lata i nic sie nie zmienia .Jak ma budowac zaufanie gdy to ciagle wisi ,i o moich uczuciach i tym co mowie slysze ze to same bzdury .mam sie usmiechac ,ladnie ubrac i co byc jak bombka na choince ,ktora ma czekac na krach .Sadze ze nie jest to nienormalne niepamietam jakiegos wydarzenia ktore mialo miejsce 15 lat temu
Komentarz doklejony:
Dzis sytuacja wyglada tak ,ze sklocilam cala ta historia mez z siostra ,moja przyjaciolka ,bo chciala nam pomoc ratowac nasz zwiazek ,a teraz wyszlo ze to tez moja wina bo nakrecalam ja przeciwko niemu ,tyle ze to nie tak szukalam wsparcia ,zrozumienia ,pomocy ,kogos kto z boku racjonalnie potrafi to tego podejsc bo ja nie potrafie .i zostalam sama
Komentarz doklejony:
I odpowiem Wam dlaczego zdradzilam ,bo bylam samotna,bo chcialam uslyszec mile slowa ,bo chcialam byc kims dla kogos ,bo chcialam by ktos mnie potzebowal ,ale bardzo sie mylilam bo nie ta droga powinnam pojsc to bylo najglupsze co moglam sobie samej zrobic i mojej rodzinie
nawet jak sie stalo 13 lat temu to po co mu mowiłas skoro to juz zamknelas. nie rozumiem.
Myślę że to bardzo trudne odpowiedzieć rzetelnie na twoje pytanie. Być może z tego powodu temat utknął właśnie w tym punkcie...
Moim zdaniem autorka znalazła się w moralnym i duchowym piekle ponieważ podejmując ważne życiowe decyzje kierowała się różnymi systemami wartości co poskutkowało wyhodowaniem dysonansów poznawczych z którymi nie wiadomo co robić dalej.
Oczywiście większość publiczności doradza jako panaceum na tę sytuację rozwód. "Rozwód broni, Rozwód radzi, Rozwód nigdy Cię nie zdradzi"
A pomysl tak dobrze sama w sercu czy ty wtedy chialas zdradzac meza jak to jest w Twoim watku opisane czy tak naprawde w duchu chcialas odejsc od meza a to byl wlasnie ruch w tym kierunku ale sie nie udal bo moze sie okazalo ze czlowiek z ktorym to robilas okazal sie klamca lub Cie po prostu wykorzystal obiecujac cos czego pozniej nie spelnil?
Cytat
tylko, że to najgłupsze co mogłaś zrobić, tak naprawdę sama strzeliłaś sobie w oba kolana.
Cytat
nie bierz całego zła na siebie; zdrada była nieodpowiednią decyzją i Ty ponosisz za to pełną odpowiedzialność lecz mąż ma też dużo za uszami; tylko zdaje się, że jego rozbuchane ego nie pozwala mu tego zobaczyć. Swoją drogą on cierpi i to jest naturalny odruch, tylko że na tym się widać kończy. Zapijanie oznacza chęć zapomnienia a on tego nie zapomni nigdy i musi nauczyć się z tym żyć, jak się nie ogarnie to nic dobrego z tego nie będzie; będzie Ciebie obwiniał za taki stan rzeczy a prawda jest taka, że sam sobie to robi. Ty robisz co możesz, nie zmażesz swojej winy ale przynajmniej próbujesz zadośćuczynić, reszta już nie zależy od Ciebie on to musi sam przerobić. Ty możesz robić co w twojej mocy, tylko nie możesz pozwolić dać się niszczyć, trzeba podjąć odpowiednie kroki najlepiej ratujące was ale skoro on nie chce...nie dawaj się ciągnąć w dół.
Przede wszystkim przepracowanie tematu zdrady, ale przede wszystkim zaakceptowanie tego co się wydarzyło przez zdradzonego jest pierwszym i najważniejszym krokiem do naprawy; jednak wymaga ona ogromnej dojrzałości emocjonalnej i dostrzeżenia swojego wkładu w kryzys, który niewątpliwie doprowadził Cię do tego desperackiego kroku; bez tego będziecie tylko i wyłącznie się oddalać od siebie i ranić wzajemnie;
może warto postawić wszystko na jedna kartę? czasem tylko radykalne kroki są w stanie zmusić do myślenia; może poinformuj go o tym, że tak dłużej nie umiesz, nie chcesz i się poddajesz po czym się wprowadź; daj mu do zrozumienia , że jak zmieni swoją postawę to niech do Ciebie wróci; ale żeby miał świadomość, że całe życie czekać nie będziesz...
A jeśli nie zrozumie... cóż, może wówczas Ty zrozumiesz, że nie ma czego żałować..
Komentarz doklejony:
P.S. temat Twojej historii sugeruje, że jesteś osobą głęboko wierzącą;
Mąż również?
Cytat
A skąd ta wiedza pochodzi? Bo autorka tylko wspomniała że
Cytat
ale co ale jak?
Ananam14
Jak dla mnie to wszystkiego nie napisałaś ale sprawdźmy
Cytat
Znałaś tego gościa wcześniej?
Poznałaś go w necie?
Wiedziałaś ze jesteś jego zabawką i godziłaś się z tym?
Dlaczego temat kochanka został zamknięty?
Cytat
To co wymieniasz nie było powodem Twojej zdrady.
Zdradziłaś bo miałaś na to ochotę. To co piszesz że było powodem jest/było tylko wymówką którą chciałaś wytłumaczyć swoją zdradę.
Bo z tym wszystkim co wymieniłaś mogłaś coś zrobić a wybrałaś łatwiznę.
Dlaczego tak piszę?
Zdradziłaś, później ten romans się skończył i przez 13 lat nadal byłaś z tym samym człowiekiem - co się zmieniło w jego postawie, Twoim życiu że mogłaś z nim być bez dalszej zdrady?
Piszesz ze cierpiałaś i
Cytat
znowu wykazałaś się samolubstwem i swój ciężar przerzuciłaś na męża. Ulżyło Ci prawda? Tylko jego reakcja w dłuższej perspektywie Tobie nie pasuje. A przecież mógł odejść.
Cytat
Zawsze się zastanawiam jak można bardzo kochać i zdradzać - gryzie mi się to.
On, on, on a Ty gdzie w tym byłaś? co robiłaś żeby czuć się lepiej?
Piszesz że przed zdradą - to po zdradzie już tego nie robił?
Teraz masz dwa wyjścia
- znosić go tak jak to robiłaś przed zdradą i przez 13 lat
- odejść i na nowo sobie ułożyć życie
Cytat
lecz mąż ma też dużo za uszami
A skąd ta wiedza pochodzi?
no właśnie stąd
Cytat
brak wsparcia ze strony męża,
i jeszcze
Cytat
a i to
Cytat
nie tylko zdrada jest przewinieniem a jej zdrada nie zmazuje jego win.
Dobre pytanie zadałeś autorce
Cytat
no zrobiła przecież...
Cytat
może zwyczajnie autorka uświadomiła sobie,że tym sposobem brnie donikąd; przecież pisze o tym wyraźnie
Cytat
Piszesz : ,,Co robić pomóżcie proszę "
Tymczasem brak jest w tym co piszesz podstawowych informacji, typu:
- po ile macie lat;
- czy macie dzieci;
- ile lat jesteście małżeństwem;
- jak dawno jesteście za granicą?;
- po ilu latach zdałaś sobie sprawę z tego, że zauroczenie pomyliłaś z miłością;
- skąd twój ,,boczniak" wiedział, że przyjeżdżasz do Polski i z czyjej inicjatywy następowało spotkanie;
- jesteś pewna, ze Twój mąż niczego się nie domyślał, że w żaden sposób nic z Twoich ,,wyczynów" w kraju do niego nie dotarło?
- JAK godziłaś swoją wiarę w Boga (spowiedź, Komunia Św.), z tym co robiłaś, bo nie było to jednokrotne zauroczenie ,,boczniakiem"?
Bez odpowiedzi na te pytania, a jest ich troszkę więcej, w zasadzie nie da się Tobie pomóc. Bowiem będzie to takie jakby ,,wróżenie z fusów", jak już niektórzy z userów próbują to robić, przy okazji USPRAWIEDLIWIAJĄC ,,zdejmowanie majtek".
......
,,AKCEPTACJA tego co się wydarzyło" ?????
To znaczy CO???
Akceptowanie braku lojalności, uczciwości, szacunku, szczerości, łamania przysiąg? Akceptowanie tego, że partner/partnerka w każdej chwili może dla doraźnych korzyści ,,zrobić cię w konia"? Czy z kimś prezentującym takie cechy ktokolwiek z Was ,,wszedł by w biznes" (nie mówiąc o nawiązaniu jakiegoś stosunku emocjonalnego, opartego na ZAUFANIU)???
Zdradziła nie wiedząc czemu potem olśnienie i standardowe tłumaczenie
Cytat
I ta wiedza pochodzi z "dziś".
Potem romans się kończy - jaki powód?
I "wraca" do tego samego męża i przez 13 lat jest cacy, znaczy on nie taki straszny jak go malują, bo nic nie pisze na ten temat.
Wszystko co napisała obejmuje okres przed
Cytat
To kto tu się zmienił ona. on?
Chciała wejść w romans - weszła, chciała zdradzić - zdradziła. I już.
"Ulżyła" sobie dwa razy - raz zdradzając, dwa - przerzucając swój ciężar na męża.
A teraz problem chłop pije - czy i kiedy skończy? Tego nikt nie wie.
I ona z tym nic nie zrobi jak on nie chce.
człowiek, którego zaufania się raz nadużyło, ma prawo czuć się zdradzony. I to od niego zależy, czy będziecie próbować sklejać ten związek do kupy, czy jednak rozejdziecie się w zupełnie inne strony.
Po zdradzie masz dwa wyjścia:
1. Rozstajesz się ze zdradzającym bo nie potrafisz zaakceptować tego co się wydarzyło;
2. Akceptujesz to, że twój partner nie był tak idealny jak Tobie się wydawało i próbujesz ratować relację, mając oczywiście ku temu podstawy;
Jest jeszcze jedna opcja o której celowo nie wspomniałem wyżej a mianowicie coś co dotyczy Ciebie;
Nie zaakceptowałeś tego, że masz rogi a pozostałeś (trudno powiedzieć z jakiego powodu może ze strachu) ze zdrajcą;
Potwierdzeniem tego jak bardzo się męczysz i nie potrafisz sobie tego wybaczyć jest twoja obecność na tym portalu po wielu latach od godziny zero;
jakby tego było mało imputujesz innym użytkownikom manipulację; tymczasem to Ty nie potrafisz rozróżnić bardzo prostych rzeczy, których uczą w szkole podstawowej; mianowicie różnicy między akceptacją a usprawiedliwieniem czy też odpowiedzialnością; robisz to zresztą nie pierwszy raz; jeśli robisz to nieświadomie to Ci współczuję; jeśli natomiast robisz to celowo to jesteś zwyczajnym szkodnikiem, projektującym własne nierozwiązane problemy na wszystkich wkoło;
Cytat
Co zatem robisz dalej w tym związku z nielojalnym zdrajcą?
To jedno Twoje zdanie w zestawieniu z rzeczywistością "w piękny" sposób ukazuje Twoją hipokryzję;
Jest jeszcze trzecie ,,wyjście".
Przyjęcie DO WIADOMOŚCI - ,,stało się" i się ,,nie odstanie", ALE JA KOCHAM.
I jest to całkiem coś różnego od usprawiedliwienia.
Tym bardziej, gdy zdrajca/zdrajczyni W PEŁNI wyraziła/wyraził ,,żal za grzechy" i zadośćuczynił.
Twoje relatywizowanie tego wszystkiego przekracza już wszystkie granice.
Więc odpowiedz DLACZEGO dalej ,,wisisz w próżni" (jesteś w separacji)???
Komentarz doklejony:
Ty, w swoim wieku ,,50+" jeszcze kompletnie nie masz pojęcia jak to wygląda z perspektywy człowieka mającego znacznie ponad to ,,70+" i będącego ponad 40-sci lat od ,,godziny 0".
Po prostu - nie ta skala.
Piszecie pierdoły o ,,odbudowywaniu się", nie mając pojęcia iż taka ,,odbudowa" jest niemożliwa.
Po prostu ten ,,Feniks nie powstanie już z popiołów".
I nie jest to tożsame z tym iż naprawdę można stworzyć NOWY związek, oparty na nowych realiach. Bardzo szczęśliwy związek.
Przeszłości jednak nie da się ,,wymazać" - nie ma takiej ,,gumki". Stąd ,,wycie na plaży" może i będzie się zdarzać.
Kilka uzupelnien na poczatek
Mamy 45 lat oboje ,26 lat jestesmy malzenstwem ,mamy dwojke dzieci 26 lat i 16. Boczniak pojawil sie po 13 lat temu gdy przebywalismy za granica rok czasu i tu mieszkamy do dzis. Nie jestem osoba mocna wierzaca ,choc jak mowia jak trwoga to do Boga .Nasze malzenstwo od poczatku bylo dla mnie trudne choc poczatkowo a moze az do teraz nie zdawalam sobie z tego sprawy .Naleze do osob sadze ze odpowiedzialnych ,Ktore ciagna wozek pomimo trudnosci zycia do przodu i sie nie poddaja ,raczej wycofana , z niska samoocena .Maz to wesoly czlowiek ,dusza towarzyska ,majaca racje zawsze i bardzo pobudliwa ,szybko wpadajaca w szl .W naszym domu to ja jestem osoba ,ktora wycisza i lagodzi sytuacje.Boczniaka znalam z czasow gdy mialam 16 lat ,podkochiwala sie we mnie ale nie bylam zainteresowana ,kontakt ten trwal moze z 3 miesiace potem urwal sie az do momentu gdy zarejestrowalam sie na naszej klasie i tak sie zaczelo .Maz nie podejrzewal bo w tym czasie mial za towarzystwo tu braci mojego i jego . moje zycie po krotce w wieku okolo 24 lat maz poznal nowe towarzystwo do ktorego ja jak sadze nie pasowalam ,amfetamina ,alkohol,ciagle imprezy ,wracanie do domu kiedy mial ochote i wysypianie sie na ile mu czas lub ja pozwalam .Czasem pracowal czasem sie obijal ,na mojej glowie skupialy sie rachunki i utrzymywanie od rana do nocy ,wiele klotni ,placzu i zalu z mojej strony , a u niego jak chragiew zawiala ,krzyczal ,obrazal , raz kazal mi szczekac innym razem wyrzucil z domu bo za szybko jechal i sie uskarzalam ,nie nie jestem ofiara bo sama na to pozwalalm ,bo taka bylam .Po dwoch latach powiedzialam ze rozwod lub calkowite zakonczenie tych znajomosci ,wyjechal na dwa lata za granice zostalam sama ,nie wyjechal za chlebem tylko na tzw.odwyk ,tesknilam bardzo ,pojechalam w odwiedziny bylo cudownie choc nie obylo sie bez jednej awantury szarpaniny ,popychania , odciagali go jego koledzy z ktorymi wtedy w sobotni wieczor siedzielismy przed domem ,on mocno wypity ja nie pije ,tylko dlatego ze siedzialam i rozmawialam z jego kolega .Moj maz ma prwwo miec kolezanki ja nie .Powrot do polski wyprowadzka na drugi koniec Polski z synem do rodzicow ,brak znajomych ,rodziny sama sobie ,placz za mezem gdy przyjechal na swieta oznajmilam ze chce zajsc w ciaze ze marze o dziecku ,9 mieziecy sama z placzem i tesknota poprosilam by wrocil ,wrocil znalazl szybko towarzystwo ,ja z dwojka dzieci na pietrze sama w domu oczekiwalam kiedy wroci po pracy do domu ,znow placz .Rodzice mieli dosc patrzenia na to wszystko ,a ja siedzialam cicho zeby nie bylo klotni ,Po 2 latach ucieczka tu gdzie jestesmy i nie bylo kolorowo ,mozecie mnie oceniac ,ja wiem ze zdrada moge obarczyc tylko siebie ,ale stalo sie czasu nie cofne choc bardzo bym chciala .Tak moj mAz sie zmienil jakies 5 lat Temu ,gdy czas swietlnosci sie skonczyl ,zauwazyl mnie ,Kocham go i nie opuszcze bede do poki mi na to pozwoli .Nie szukam rozgrzeszenia tylko rady jak jemu pomoc ,nie sobie ,jak rozmawiac by byc wysluchana ,jak pokazac ze martwie sie o niego ,jego zdrowie psychiczne i fizyczne ,jak wyprowadzic go z tej maszyny ktora sama nam zgotowalam ,o to was prosze ,lincz mi sie nalezy i jaki final tego bedzie musi wybrac moj maz ale ja wierze ze do poki jest nadzieja to jest i sila
Pozdrawiam .To tak w skrocie prrzeoraszam za ortografie jestem w pracy i nie mamtu odpowiedniej klawiatury i malo czasu na opisanie
Usunięty dubel; poczciwy
Nie bez powodu pisząc do Ciebie, używałem ,,dużej litery". A zawsze tak robię, gdy mam wątpliwości co do tego co może być nazwane zdradą.
DZIEWCZYNO !!
Ty masz dopiero 45 lat!! I niestety, ale związałaś się z ,,Piotrusiem Panem".
Być może, że się zmienił, ale to mogą być tylko projekcje Twoich marzeń.
TY GO KOCHASZ, co wyraźnie wynika z tego co piszesz. A miłość wiele wybacza : ,,i kłamstwo, i zdradę i grzech".
Jesteś dla niego bardzo empatyczna. ZA BARDZO !!
Ty mu nie ,,zgotowałaś żadnej maszyny". To on sam doprowadził i siebie i Was do tego stanu w jakim jesteście. On, a Ty tylko byłaś małym ,,trybikiem" w tym co się zdarzyło.
Dla jasności:
NIC nie usprawiedliwia zdrady. Ale w Twojej sytuacji można znaleźć przyczynę, która do niej doprowadziła. I żaden ,,lincz" Ci się nie należy. Bowiem życie jest takie jakie jest i wszyscy w nim popełniamy błędy.
Tobie też się zdarzył.
Co Ci poradzić???
Musisz sama ocenić czy Twoja miłość do niego, Twoja cierpliwość, rozmowy (nawet ,,na siłę", Twoja wiara w niego (bo Ty dalej w niego wierzysz), czy to wszystko może dać pożądany dla Was obojga efekt. Wydaje mi się, że po tym jak ,,otworzyłaś się" przed nami ISTNIEJE poważna szansa na to aby się Wam dalsze życie ,,ułożyło". Dużo jednak zależy od tego jak Twój mąż ,,podejdzie" do tego tematu.
Masz DOPIERO 45 lat i niekoniecznie musisz być ,,cierpiętnicą" do końca życia.
Tak, wiem.
Łatwo to mówić komuś kto nie kocha bezgranicznie.
Ale w moim przypadku to powiedzenie nie ma akurat zastosowania.
Aby nie zaśmiecać wątku odniosę się tylko raz;
Zaczynając od końca; gdybyś czytał uważnie a nie skupiał się tylko na ataku użytkowników, którzy podchodzą do sprawy racjonalnie a nie zero jedynkowo to wiedziałbyś, że od ponad roku toczy się mój rozwód; i to nas różni; ja dokonałem wyboru ŚWIADOMIE na podstawie wszystkich przesłanek i argumentów; zarówno wtedy jak i dziś; Ty nie miałeś odwagi nawet poszukać przyczyn takiego stanu rzeczy u siebie, dzięki czemu jesteś w tym miejscu dziś w którym jesteś; wszystko dla Ciebie jest czarne albo białe , ale tylko wtedy kiedy nie dotyczy Ciebie; wybiórczo traktujesz swoje zasady;
Uczepiłeś się tego usprawiedliwienia i relatywizowania jak rzep psiego ogona a ja po raz kolejny Cie informuję, że nikt nikogo tu nie próbuje usprawiedliwić; to Twój problem, że interpretujesz wszystko po swojemu aby pasowało do Twojego obrazka; wciskając ludziom coś czego nie napisali;musi Cię to strasznie uwierać;
Według Ciebie, akceptacja stanu zastanego, faktów jest tożsama z usprawiedliwieniem i uwaga o zgrozo z wymazaniem pewnych faktów; ręce opadają; zatem żyj sobie w tym swoim krzywym zwierciadle, ale proszę nie próbuj wpychać na siłę w to innych; to co robisz to nic innego jak projekcja;
Cytat
I właśnie na tym polega Twoja ogromna tragedia;
"Kwiatek czysty, smutnego sierca ucieszenie..."
Trudno znaleźć by było lepsze odniesienie do tego co czujesz.
Komentarz doklejony:
poczciwy dnia stycznia 11 2022 18:36:20:
I Tobie się wydaje, ze ja podejmę ten relatywistyczny watek twojego wpisu???
Życzę powodzenia (cokolwiek by to miało znaczyć) w Twoich staraniach o zamianę separacji na rozwód.
Każde z was z osobna ma coś do przerobienia.
Dlaczego sobie to robisz? Dlaczego nie zajmiesz się najpierw sobą?
Sama zacznij terapię, bo długa droga przed Tobą; on ma swoje do zrobienia, nie przeszkadzaj mu w tym, on musi zaskoczyć, właśnie Ty jesteś najmniej odpowiednią osobą żeby mu mówić jak ma postępować, co robić, gdzie szukać przyczyny tego wszystkiego co u was się zadziało.
Cytat
Takim podejściem karmisz tylko swoje ego, to nie ma nic wspólnego z odpowiedzialnością.
Samoniszczenie nazywasz odpowiedzialnością...
Cytat
To ci dopiero...
Przecież mogła odejść
Co więziona była? może tak jak na tym filmie z J Roberts źle ręczniki ułożyła na kaloryferze itd
Mogła mu powiedzieć że jest np pijakiem a jej się rzygać chce jak zapach taniej wódy od niego czuć
Co pijana była w trakcie zdrady może po kresce?
Teraz co na tym forum rozgrzeszenia szuka?
Może niech administracja założy dział wsparcia dla zdrajców
Teraz od faceta który jak sama pisze nie był dla niej wsparciem
Sama też pisze że boczniak traktował ją jak zabawkę więc to musiał robić wyjątkowo czytelnie na tyle czytelnie że kobieta która zdecydowała się pójść bokiem zauważyła to...
Wreszcie dlaczego powiedziała o zdradzie mężowi?
Szczerość?
Nie mam zamiaru oceniać ale tu na forum często podawany był przykład zrzucenia części odpowiedzialności na współmałżonka
No więc ja rozumiem rozstanie każdy popełnia błędy i zdarza się wychodząc za mąż czy też żeniąc się robimy błąd prawda ja nie ośmieliłbym się za coś takiego kogokolwiek skrytykować
Mężu jesteśmy nie dobrani mam cię dosyć papa
Zdrada?
Teraz mowa o uczuciu?
Moja była też deklaruje teraz, że jakbym do niej wrócił to hohoho :brawo
Rychło w czas
Usunięty dubel; poczciwy
Jeszcze jedna rzecz mowiac mezowi nie do konca bylam szczera od poczatku bo w tym momencie gdy wyrzucalam to z siebie uswiadomilam sobie jakim potworem i jakie potworne rzeczy zrobilam, zmusił mnie do przyznania się do wszystkiego zajęło to z dwa tyg., i szczerze żałuję że nie mialam odwagi tego zrobić od razu, okazalam się tchórzem
Usunięty dubel; poczciwy
Komentarz doklejony:
No coz ,brakuje tu mojego poprzedniego wpisu pewnie nie kliklam dodaj .
Chcialabym kilka rzeczy dodac , nie da sie w paru slowach opisac 26 lat zycia , a tez nie chce by osoba mi bliska czyli moj maz zostal odebrany przez was jako zly czlowiek bo takim absolutnie nie jest.To dobry czlowiek ,bardzo kochajaca nasze dzieci i mnie ,inteligentny , z duzymi umiejetnosciami manualnymi ,czlowiek z ktorym uwielbiam spedzac czas i dla ktorego tak ja wskocze do ognia .Nie jest pijakiem ale naduzywa alkoholu ,praktycznie codziennie pare drineczkow 3 lub 4 ,teraz znacznie wiecej .Bardzo sie zmienil sadze ze dorosl ,ze w koncu rodzina stala sie piorytetem ,w dalszym ciagu ma swoje ulomnosci ale nie sa one juz takie destrukcyjne dla nas jako rodziny .Tamte lata wczesniejsze przed i jakies 6 po byly bardzo trudne dla mnie ale tyle o zyciu .
Boczniak kim dla mnie byl ,iluzja tego co sama sobie wymyslilam ,chcialam aby kos zauwazyl we mnie kobiete ,nie tylko matke i zone ,aby dal mi troche ciepla ,troche czulosci ,egoista chciala byc zwyczjnie kochana przez kogos ,tyle ze ta idiotka wybrala zly kierunek i nie byla swiadoma konsekwencji ,samolubna i pogubiona mocno.Nic uslyszalal slow kocham ,szaleje za toba lub itp, to byly moje oczekiwania ,zostalam wykorzystan typ dala to bralem ,zakonczenie prozaiczne zona przeczytala sms o tym gdzie sie spotkamy i koniec, nigdy wiecej nie skontaktowalam sie znim .Szczerze przeprosilam jego zone i poprosilam o wybaczenie ,taka to oto historia .Zaluje ze bylam tak infantylna ,taka glupia tak egoistyczna,zranilam nie tylko meza ale i moje dzieci,rodzine i siebie , Wiecie jak to jest gdy nie masz komu sie zwierzyc ,moi rodzice po stracie syna przez powieszenie ,nie bylo szans zeby sie pozalic zadac kolejnych cierpien ,moj mlodszy brat rozpieszczoy do bolu ,ktorego nie obchodzilo moje zycie ,brak przyjaciol ,obczyzna , ja posrodku meza jego i mojego brata ,dwojka dzieci i zero wsparcia to nie jest usprawiedliwienie ale fakt ,ktory pociagnal mnie na dno .Sama sie tam pociaglam ,tak mialam wybor ,a czy wtedy czlowiek jasno mysli ,zaluje ze braklo mi odwagi aby powiedziec po wszytkim mezowi prawdy ,mialby wybor ,byl mlody ,moze ktos inny pokochal by go bardziej niz ja ,moze bylby szczesliwszy.Zdrugiej strony wychowalismy razem cudowne dzieci i razem moglismy patrzec jak dorastaja .Moje wyznanie prawdy po tylu latach nie jest przerzuceniem winy ,teraz stanowimy naprawde dobrana pare i dalsze ukrywanie byloby wciaz wciaz klamstwem ,oszustwem i zyciem nieuczciwym ,przychodzi czas w zyciu gdy zwalniasz i robisz rachunek ,ja go dokonalam kosztem meza,teraz wybor nalezy do niego ale niech wie ze jego wspaniala zona to tylko ja moze zaakceptuje moze wybaczy a moze skresli .Ale nie mozna zyc do konca zycia w klamstwie i obludzie .
Komentarz doklejony:
Wybaczcie haotycznosc, w pracy gdy ma sie kilka minut nie jest latwo opisac co sie czuje i chialoby sie przekazac ,moze i jestto moja forma terapii,podjelam taka ale zrezygnowalam maz nie byl zachwycony ze zabieram nam czas ktory spedzamy razem ,pozatym ktos taki jak ja nie potrzebuje terapii ,tak to ocenil.Pozdrawiam
Cytat
:brawo
Co ty się przyznałaś i masz rozwalony związek a on tak bez żadnej kary miał zostać ba może i następną spragnioną by ktoś zauważył w niej kobietę zbałamucił
Oczywiście szkoda jego żony ale niech choć wie z kom ma do czynienia
Jak masz z nią kontakt to podpowiedz jej żeby o ile nie wystawiła mu walizek za drzwi zażądała od niego badań na obecność chorób wenerycznych - nie to że ciebie posądzam ale może nie jesteś jedyną z którą zdradzał swoją żonę
Rozumiem że romans zakończył się bo żona boczniak go odkryła.
Współczuje twojemu mężowi
Co do tego ze sie przyznalas pozniej i ze teraz masz mieszane uczucia czy dobrze zrobilas czy zle- sama nie wiesz czy dobrze zrobilas i pewnie tutaj i wszedzie indziej znajdziesz osoby ktore beda sie stawiac po jednej czy drugiej stronie czy to dobrze czy zle zrobilas. Pewnie to zalezy od wielu czynnikow, sytemow wartosci itp.
To ze teraz chcesz naprawiac to tez jedni Cie wysmieja inni beda probowali dodac otuchy.
Ja na Twoim miejscu zeby pokazac mezczyznie ktory stracil do kobiety przez zdrade zaufanie to musisz zrobic jedna rzecz. Pokazac mu ze tez gotowa jestes na podjecie ryzyka ze mozesz wszytsko stracic a sama wiesz ze wasze malzenstwo idzie teraz obecnie ku temu i samo sie nie naprawi a wiekszosc zwiazkow w takich sytuacjach ma marne szanse. Zdradzona osoba oprocz samego faktu ze doszlo do zdrady traci do partnera zaufanie, po prostu juz mu/jej nie ufa i juz. On bedzie caly czas podejrzewal ze mozesz go zdradzac czy zdradzic w przyszlosci. Musi miec naprawde silny dowod ze druga strona chce naprawic, zadoscuczynic a nie tylko slowa "kocham cie" My na tej stronie znamy i z wlasnej autopsji i innych opisow jak to te slowa mowi sie czesto z taka wierna prawdziwo-wygladajaca minka a prawda jest tragiczna. Jesli bys z nim porozmawiala i spytala sie co mialabys uczynic by Ci zaczal ufac, ze to jest naprawde chec naprawy wyzadzonej okropnej krzywdy a nie gra. Moze wziecie rozwodu ze swojej winy bez zadnych jemu narzuconych alimentow czyli zwrocenie mu wolnosci i wtedy budowania nowego z nim razem by go przekonalo albo cos o podobnym ciezarze. Na koniec dodam ze rozumiem Twoj bol i wiem ze zycie niestety to nie bajka.
Nakreślamy Ci, z wielkim prawdopodobieństwem, gdzie leży przyczyna waszych problemów i tego co się stało, i od tego trzeba by było zacząć a Ty tylko jęczysz.
Pytam jeszcze raz dlaczego sobie to robisz?
Czytam oj czytam, czy pokazuje ze swej strony chęć naprawy, pytam męża jak udowodnic i co zrobić by ratowac nasz związek.Kilka przykładów, telefon cały czas jest pod jego ręka ma absolutny dostęp do wszystkiego, wariograf zrobiony przezemnie sama się na niego zdecydowalam choc nie wiele to dało, chcial trójkąt z dziwka tak zgodzilam się choc wyłam jak bóbr, próbuje rozmawiać o zdradzie i calym życiu naszym ale w odpowiedzi słyszę że to co mu próbuje wytlumaczyc to bzdury,. Zalatwilam nam terapię małżeńską ale to strata czasu poddał się po kilku sesjach, robię w domu wszystko i staram się spełniać każdą zachciankę, maz korzysta w tej chwili z portalu randkowego, pisze z roznymi kobietami byl na dwoch spotkaniach rok temu twierdzi ze tak podbudowuje swoje ego, nic nie mówię czekam , przepusuje dom na niego taka jest jego wola zostajac z niczym choc ciezko pracowalam i to nasz pierwszy wspólnie zarobiony dom, ale tak moze odkupię swoje grzechy co mogę jeszcze?
Uciekalam w zyciu kilka razy ale z nim, bralam na barki życie i jego i dzieci wyciągałam z jednej mielizny i probowalam budować,
Nasz obraz na dzis, przytulamy się, rozmawiamy o wszystkim i o niczym, jego cel zyciowy to dorwac boczniaka, mowi ze chce byc ze mną i ze mnie kocha, choc w jego oczach jestem oszustem i dziwka otwarcie jednym slowem nie mowi.Okazuje mu milosc, bacznie obserwuje i slucham, ja nad sobą tez pracuje ale nie zmienię się w 5 minut, psycholog mnie zapytal kiedy ja cos dla siebie zrobilam nie myslac o innych i to byl ten jeden raz.
Wiec co , gdzie uderzyć by mur pękł, nie nie jęczę przedstawiam suche fakty a serce tak mam rozdarte jak i mój mąż, cierpię on bardziej, do mnie dotarrlo co sie stało z chwila wypowiedzianych mu slow prawdy i sama się przestraszylam siebie i dlatego tak trudno mi z tym.
Gdy widzisz jak cierpi osoba ci bliska dopiero zaczynasz otwierac oczy szeroko z przerazeniem
Komentarz doklejony:
Wywalam swoje żale tu i tylko tu, znajomi o wszystkim wiedzą od męża, rodzina też, nie proszę nikogo o posłuch tylko tu. Moim najlepszym i jedynym przyjacielem jest męża siostra, wiem że mnie wysłucha ale to jej brat i cokolwiek by się wydarzyło zawsze będzie jej bliżej do niego
Komentarz doklejony:
Jak wpłynąć na męża by mnie wysluchal, by zamiast wyrzucania mi czego to nie robilam z boczniakiem po prostu wysluchal i może zrozumial,
Cytat
Cytat
Cytat
Co Ty wyprawiasz? Zadośćuczynić to nie oznacza godzić się na poniżanie; stawiasz jakieś granice?
Czy on ma do ciebie szacunek? Zastanów się jakich kobiet pragną faceci; silnych i twardo stąpających po ziemi, mających szacunek do siebie, wiedzących czego chcą w życiu i znających swoja wartość czy dających się upodlić na każdym kroku, godzących się na wszystko bez mrugnięcia okiem? Jesteś w tym sobą?
Chcesz być jego partnerką czy ścierką do wycierania? On chce mieć partnerkę, żonę przez duże Ż czy ścierkę? Kogo on w Tobie widzi w tej chwili?
Sorki za dosadność; ale zabrałaś się za to od doopy strony; zacznij od wypracowania szacunku do samej siebie;
Już mocno wątpię, czy Tobie w ogóle można pomóc.
Bowiem od co najmniej 26 lat popełniasz wciąż te same błędy.
Oto najważniejsze z nich:
- w wieku 19-tu lat wybrałaś sobie na męża ,,Piotrusia Pana", raczej wiedząc jaki on jest:
- w wieku 32 lat, kiedy ,,motylki" już całkiem ,,zdechły", a u Ciebie odezwało się z jednej strony wzmożone libido, a z drugiej zaczęłaś sobie zdawać sprawę z beznadziejności Waszego małżeństwa, poszłaś na ,,łatwiznę", czyli dokonałaś aktu WIELOKROTNEJ zdrady. Dodatkowo na ,,boczniaka" wybrałaś sobie kolejnego fagasa, który tylko chciał Ciebie ,,zaliczyć", bo nie udało mu się to w szkole;
- zupełnie nieracjonalnie ,,wykrzyczałaś" tą swoją zdradę mężowi 13 lat później. CO tym chciałaś osiągnąć?;
- godząc się na ten ,,trójkąt" ,,osiągnęłaś" tylko to, o czym pisze acine - upodliłaś się w jego oczach ostatecznie i co w zasadzie było jego celem.
Dopóki TY SAMA NIE PRZYWRÓCISZ SOBIE GODNOŚCI w swoich oczach - w zasadzie pomóc Ci nie można.
I pamiętaj - ktoś ukształtowany na ,,Piotrusia Pana" w zasadzie nigdy (a zwłaszcza w tym wieku) się nie zmienia. I Taki ktoś NIGDY nie wybaczy tego, że ktoś mógł chociaż na chwilę zająć TYLKO JEMU PRZYNALEŻNE MIEJSCE w uczuciach jego ,,własności" (bo właśnie uważa Cię za swoją ,,własność"
I jeszcze jedno:
Masz dopiero 45 lat i w zasadzie ,,odchowane" dzieci. Tym samym TYLKO W TWOICH RĘKACH LEŻY TO jakie będzie Twoje dalsze życie.
Wiem. Ty go jednak kochasz, co jasno wynika z tego jak o nim piszesz. Jednak może taki wstrząs jak rozwód jest Wam potrzebny obojgu? Przecież on nie oznacza bezwzględnego rozstania się, ale może Wam dać ,,pole manewru" - I Ty i on zrozumiecie, że nie jesteś jego własnością. I podejrzewam, że TO dopiero będzie szok dla niego, a być może i dla Ciebie.
Pizatym łatwo się poddać ake ja chyba takiego kroku ostatecznego nie potrafię zrobić, przeraza mnie ta wizja.
Raczej sklaniam się do was ku prośbie o pidsuwanie mi konkretnych działań w jaki sposób zacząć odbudowywać swoją wartość jako człowieka a tym samym odzyskać godność i szacunek w męża oczach.
Jak widać do tej pory to co wydawało mi się że muszę zadośćuczynić okazuje się pchaniem siebie na dno. Piszecie otwieracie mi oczy, dziękuję, ale dla mnie to mało bo może rzeczywiście od 26 lat żyje tak a nie inaczej i może musi mną coś kopnac zeby sie obudzic.
Żyję tak od 19 roku życia i innego nie znam, taki też obraz żony widziałam w domu rodzinnym.
Oczywiscie zadnego po raz kolejny usprawiedliwienia zdrady w tym wpisie nie ma.
Kopnijcie mnie w tył glowy, wywalcie co zmienic w sobie, nie chce rozwodu ale chcę mu pokazać granice. Niestety ze mna jest tak ze wystarczy że maz się usmiechnie a ja już chowam swoj bol i zamiatam pod dywan zeby tylko było dobrze tak od zawsze.
Jeszcze jedna rzecz mam córkę ktora ma nadwrazliwosc, depresje leczy od ponad 3 lat od roku jest na psychotropach więc.... Wszystkie klotnie muszę chcac czy nie chcac wyciszać dla jej dobra.
Tylko i wyłącznie dobra wola zdradzonego sprawi że małżeństwo przetrwa.
Zdrada jest niewyleczalna zdradę można tylko zaleczyć
Co do zdradzonego to im bardziej mu na Tobie zależało tym bardziej będzie zraniony,
Po zdradzie tak około dwóch lat zdradzony się zbiera skleja w całość
W tym czasie różnie się zachowuje a wachlarz przychodzących do niego myśli jest od sasa do lasa od lewego do prawego
Trójkąt?
Ktoś tu się zdziwi ktoś powie ci że się upodliłaś że nie szanujesz się itd
Ty jak każdy nawrócony na wszystko się zgadzasz.
45 lat
Fajne rzeczy można robić jak się jest młodym bo to i zdrowie lepsze i większe możliwości wtedy związek to jest wyzwanie wtedy trzeba się dogadać ale by się dogadać trzeba się naprawdę postarać
Mając 45 lat coraz łatwiej decyduje się ze spraw kiedyś ważnych ba wiele osób potrzebuje innych przyjemnych doznań np widok jeziora Solina itd
Muzykę np rockową zamienia się na relaksacyjną oczywiście nie każdy nie wszyscy ...
Wiesz moja była nie znalazła żadnego logicznego argumentu na pytanie co ja bym miał z tego że ona właśnie w wieku podobnego jak twój do mnie wróci
Kasa? mam wystarcza mi ba zdarza mi się charytatywnie wejść w jakiś projekt.
Seks oczywiście lubię ale nie jest dla mnie tak ważny jak w wieku 20 lub 30 lat
Kobietą jest jeszcze atrakcyjną ale już królową balu nie jest ba wice miss już by nie została ...
Syn odchowany dokładnie wie czego chce jaką ścieżką życia będzie kroczył i jak nie wydarzy się coś nieprzewidywalnego to zapewne mu się uda
Do tego wszystkiego dlaczego mam znowu zaufać zdrajcy?
Jaką mam pewność że nie będzie powtórki z rozrywki po np 2 latach sielanki trójkątów czworokątów mycia nóg pod stołem ba nawet po wypiciu wody z miski w której wcześniej umyłem nogi.
Wszak jest całkiem sporo kobiet nawet nie tak atrakcyjnych ale mających bardzo dużo innych zalet a choćby takich które zgodzą się na nie tylko trójkąt ale i sześciokąt a seks z nimi przypomina zmartwychwstanie i co najważniejsze można im zaufać i na tym zaufaniu budować z nimi związek nie sprawdzając telefony czy kompa gdyż zwyczajnie po ludzku nie czuje się takiej potrzeby
Ja ci powiem trzeba było poczekać do 60 lb 70 lat i się przyznać wtedy pewnie by się z tobą nie rozwiódł i trójkątów by nie chciał
Czy widzę dla ciebie ratunek?
Tak rozwód
Nie utwierdzaj męża w przekonaniu, że może wszystko...Będąc służalczą tylko wydaje ci się że ratujesz małżeństwo...tak naprawdę wzmacniasz w mężu wszystko to co w nim najgorsze...wzmacniasz w nim całe zło??chcesz tego?? chcesz wesprzeć jego niedojrzałość...Czytając jak się zachowujesz to jeszcze daleka droga przed Tobą....ale i daleka droga przed Nim...Swoimi granicami pokaż mu, że istniejesz...Nie stawiając granic nie widzi Ciebie, nie widzi nawet siebie...widzi wyobrażenie o Sobie...nie wzmacniaj w nim zła...
postaw granice przez złem, przed niedojrzałością, przed ignorancją, przed arogancją...
Niech zobaczy Ciebie....może kiedyś zauważy i Siebie...
Istniej!!!
Cytat
Autorko,
Nie utwierdzaj męża w przekonaniu, że może wszystko...Będąc służalczą tylko wydaje ci się że ratujesz małżeństwo
Po rozwodzie o ile będziecie ze sobą to na zasadzie partnerskiej po dobrej woli.
Nic na siłę
Widzisz jak tak piszesz Boże dopomóż to wiedz że kiedyś ludzie się biczowali czy to coś dla Boga znaczyło czy tym biczowaniem odkupili swoje grzechy :niemoc
Mleko się rozlało
Chce być z tobą ok ale bez jaj
Sam jestem zdradzony i różnie się rewanżowałem zdrajcy ale bardziej szedłem w kierunku by na weselu ze strony jej rodziny z była tańczyć jak najmniej obtańczyłem wszystkie ciotki babki psiapsiółki kumpele a z nią jak już albo teściowa odbijanego zrobiła albo coś podobnego a tańczę bardzo dobrze po kursach tańca krótko mówiąc nie mam drewnianych nóg...
Tak można się rewanżować choć nie mam zamiaru oceniać coś innego niż zdradę bo toć wolno Tomku w swoim domku i nie czuję się na siłach oceniać postępowania zdradzonego.
Jeszcze pytanie do autorki dlaczego nie zadałaś pytania na forum odnośnie przyznanie się do zdrady?
Dlaczego po zdradzie nie odeszłaś od męża?
Jeżeli to dzieci były hamulcem to co dlaczego nie zadziałał przed zdradą?
Cytat
Ananam, Ty rozwod widzisz jako cos co ostatecznie rozwala zwiazek i rodzine czyli jakby pokazuje to ze mu nie ufasz i widzisz ten rozwod jako zakonczenie waszej relacji a nie jako nowe rozdanie.
Nawróceni tak mają od jednej skrajności w drugą
I brniesz dalej i z czasem sie zmieniasz ty ion ,i widzisz ze w koncu jest swiatelko w tunelu i pragniesz byc szczery i uczciwym i zbudowac cos z niczego od nowa .Ja kocham meza i nie sadze tak jak ty to opisujesz ze mnie nie mozna zaufac ,mozna moj drogi jestem lojalna,nigdy nie wyrazam opinie na temat innych ludzi ,kazdy ma swoje za uszami jedni mniej drudzy wiecej .Sadzisz ze mialabym odwage i ochote jeszcze raz strzelic sobie w leb ,ze bylabym na tyle glupia dzis moje dzieci mi wybaczyly za drugim razem by mnie znienawidzily ,nie dziekuje .Pozdrawiam cie serdecznie ,nie odbierz tego jako ataku na swoja osobe to tylko moja skromna opinia
Cytat
Problem polega na tym, że Ty jesteś daleko od zrozumienia tego co zadziało się w jego głowie; nawet nie chcesz tego zrozumieć; zgrabnie to chyba wypierając; pytanie brzmi dlaczego? Zrozum, że powrotu do tego co było już nie ma;Zagłęb się trochę w forum, poczytaj kilka historii, artykułów to może zrozumiesz co mam na myśli; a od tego powinnaś zacząć;
Cały czas powołujesz się na to, że bardzo kochasz męża; zapytam zatem czym dla Ciebie jest miłość? Z całym szacunkiem, ale ja tutaj nie dostrzegam kompletnie nawet namiastki miłości; to jakieś toksyczne uwieszenie się; uzależnienie;
Pomijając już tę zdradę; to co w takim razie Was dziś łączy? Potrafisz wskazać?
Cytat
Co Ty chcesz ratować? Jaką relację? Tam nigdy nie było głębokiej relacji; dlaczego teraz miałaby być? Próbujesz uskuteczniać jakieś chore i wręcz patologiczne wzorce żony, rodziny;
Cytat
To zwyczajna ucieczka od problemów; zamiast znaleźć przyczynę i się nią zająć wolałaś uciec; naiwnie myślałaś, że zmiana miejsca zamieszkania spowoduje naprawę Waszej relacji; najgorsze w tym wszystkim jest to, że Ty nie wyciągasz wniosków; zachowujesz się dziś dokładnie tak samo jak wtedy;
Ciągle piszesz o sobie, że to Ty kochasz, Ty chcesz naprawić, dla Ciebie rodzina jest wszystkim; a zapytałaś go czego on chce? czym dla niego jest rodzina?
Cytat
Tylko widzisz tutaj nie ma znaczenia to, na co Ty masz ochotę czy odwagę;
Kompletnie nie chcesz zrozumieć tego o czym do Ciebie piszemy, co on może czuć;liczysz się tylko Ty a żeby było śmieszniej próbujesz wszystkich przekonać o tym, że Ty nie jesteś egoistycznym pępkiem świata? Więc kim jesteś?
Masz toksyczne i patologiczne wzorce zachowań i to Tobie w pierwszej kolejności potrzebna jest pilna kilkuletnia terapia; w przeciwnym razie dalej będziesz żyć w iluzji, którą błędnie nazywasz rodziną okraszoną wielką miłością.
Cytat
Mojej byłej też nie zalezy na kasie
Cytat
Bo widzisz poczciwy ona nie przyszła tu po zrozumienie tzb onie nie rozumie co zrobiła i nie chce tego zrozumieć ona tu przyszła po rozgrzeszenie albo po pokutę :niemoc
ja od siebie chciałabym tylko dodać, że ty w ogóle nie kochasz przede wszystkim siebie. Żeby obdarować kogoś szczerą miłością trzeba najpierw kochać siebie. Ta sytuacja z tym trójkątem była tak straszna, że aż nie potrafię sobie tego wyobrazić. I ten twój mąż widząc twoje łzy nie przerwał tego? Wiesz co, ja to bym go za to już znienawidziła. I w ogóle to co on teraz robi to jest zwyczajne dręczenie. Ja doskonale rozumiem jak on cierpi, i też pewnie chce ci na różne sposoby przysporzyć cierpienia. Ale tą drogą nie dojdziecie nigdzie, spadniecie zwyczajnie na samo dno. Pomyśl też proszę jaki przykład dajesz swoim dzieciom.
Zrobiłaś źle, bardzo źle dawno temu. Ale teraz już do końca życia będziesz kłaść uszy po sobie i pozwalać się poniżać i upadlać? Jaki wzór na przyszłość dasz swojej córce? Już nie wspomnę jaki wzorzec przekaże waszym synom mąż. Miałam się nie wypowiadać w tym temacie, ale czytając to wszystko stwierdzam, że tutaj to ty jesteś teraz ofiarą. Rozumiem, że chcesz zadośćuczynić za wyrządzone krzywdy, ale nie pozwalaj odzierać się z godności.
Napisałaś wcześniej "gdy trwoga to do Boga", zwróć się więc do Niego.
W obliczu rozstania mąż będzie musiał wybrać czy woli się rozstać z kobietą która go oszukiwała i zdradzała, czy zaakceptować ten stan rzeczy i próbować dalej razem być. Dając wiarę, że więcej takich błędów nie popełnisz.
Poza zdradą sprzed kilkunastu lat popełniłaś równie trudno wybaczalny błąd, gdy w chwili wyznania prawdy wciąż oszukiwałaś próbując zatajać fakty. Jemu tym trudniej uwierzyć, że cokolwiek zrozumiałaś i czegokolwiek żałujesz.
Rozstanie lub próba rozstania uświadomi mężowi, że stracić może nie tyle ile stracił ale jeszcze Ciebie.
Ja bym wrocil jeszcze do tego Twojego romansu bo jeszcze jedna opcja pozostala. Czy nie bylo tak, ze romans mial byc planowany na dluzej i "sie potem zobaczy" czyli szukalas sobie kochanka, tak na dluzej oczywiscie, jednoczesnie majac malzenstwo? Ale to by wskazywalo, ze maz sie "niespelnil jako mezczyzna" ale tym zagraniem z trojkatem "pokazal pazur" i to jest wlasnie byl powod ze znowu go zaczelac kochac?
Obiecalam sobie ze wiecej tu nie zajrze ale coz czasem sprawy sie komplikuja i oto jestem
O czasu mojego wpisu ostatniego za po niedziele wiele sie nie zmienilo,Klotnia za klotnia ,upokarzanir ,ponizanie,i obrazanie i pewnie by sie nic nie zmienilo gdyby nie pene slowa .A mianowicie brat meza podczas jednej z naszych klotni wykrzyczak ze maz mnie zdradzil 20 lat temu i ze nie jest taki fantastyczny za jakiego uchodzi .Zcielo mnie z nog ,Maz sie zarzeka ze nic nie mialo takiego miejsca a ja zostalam z tym sama i co teraz?komu mam wierzyc?To jego brat czy klamal by i na czyja korzysc choc wiem ze nie zawsze jest szczery i czasem buja w oblokach czy mezowi ,ktory w ostatnim czasie za moimi plecami w dalszym ciagu korzystal z portalu randkowego i pisal z kobieta z tego portalu.KOmu ja mam wierzyc ,brat w miare dokladnie opisal sytuacje co prawda wtedy mial zaledwie 15 lat ale po co mial klamac
Pozdrawiam
Chcesz zmiany jego zachowania? wnieś o rozwód może to pomoże.
A co moze zrobic czlowiek w takiej sytuacji ,dajcie mi rady jak postepowac .
Walcze z poczuciem winy ,z krzywda jaka wyrzadzilam ,ze wstydem ,ze strachem ,z zachowaniem twarzy przed dziecmi udajac ze wszystko gra .Dzis powiedzialam ze chce isc na terapie sama dla siebie to uslyszalam ze w takim ukladzie bedziemy zyc na osobnych garnuszkach ,bo budujemy dom i na pierdoly nie ma kasy , gdy prosze o to by w koncu rozmowil sie z moim kochankiem i ustalil cala historie zeby potwierdzic czy mowie prawde to slysze ze nie bede mowic mu kiedy jak i gdzie bo ja juz swoje narobilam i nie bede ustalac warunkow ,ale to juz dwa lata i nic sie nie zmienia .Jak ma budowac zaufanie gdy to ciagle wisi ,i o moich uczuciach i tym co mowie slysze ze to same bzdury .mam sie usmiechac ,ladnie ubrac i co byc jak bombka na choince ,ktora ma czekac na krach .Sadze ze nie jest to nienormalne niepamietam jakiegos wydarzenia ktore mialo miejsce 15 lat temu
Komentarz doklejony:
Dzis sytuacja wyglada tak ,ze sklocilam cala ta historia mez z siostra ,moja przyjaciolka ,bo chciala nam pomoc ratowac nasz zwiazek ,a teraz wyszlo ze to tez moja wina bo nakrecalam ja przeciwko niemu ,tyle ze to nie tak szukalam wsparcia ,zrozumienia ,pomocy ,kogos kto z boku racjonalnie potrafi to tego podejsc bo ja nie potrafie .i zostalam sama
Komentarz doklejony:
I odpowiem Wam dlaczego zdradzilam ,bo bylam samotna,bo chcialam uslyszec mile slowa ,bo chcialam byc kims dla kogos ,bo chcialam by ktos mnie potzebowal ,ale bardzo sie mylilam bo nie ta droga powinnam pojsc to bylo najglupsze co moglam sobie samej zrobic i mojej rodzinie
Cytat
Myślę że to bardzo trudne odpowiedzieć rzetelnie na twoje pytanie. Być może z tego powodu temat utknął właśnie w tym punkcie...
Moim zdaniem autorka znalazła się w moralnym i duchowym piekle ponieważ podejmując ważne życiowe decyzje kierowała się różnymi systemami wartości co poskutkowało wyhodowaniem dysonansów poznawczych z którymi nie wiadomo co robić dalej.
Oczywiście większość publiczności doradza jako panaceum na tę sytuację rozwód. "Rozwód broni, Rozwód radzi, Rozwód nigdy Cię nie zdradzi"