Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę, aby nie gorzknieć na wszystkich polach i mieć radość nawet z takich małych bzdetów, jak te życzenia. Forum specyficzne, ale wciąż pozostajemy ludźmi, życie da
Perepek
18.12.2024 09:47:05
Hej zamierzam się złożyc pozew o rozwód macie do polecenia kogos z okolic Katowic? nie wiem jak sie za to zabrac
Ozyrys1
11.12.2024 18:21:15
Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Wrzesień 2020.Pisze ponownie. Odkąd się tu zalogowałam, lubię czytać Wasze historie i posty. Minął ponad miesiąc, od momentu mojego ostatniego wpisu. Przeżywam koszmar. Po moim powrocie z wyjazdu w sierpniu jest coraz gorzej. Mąż mieszka nadal z nami. Pije niemalże codziennie. Dodam że jest to wykształcony mężczyzna, na dosc wysokim stanowisku.Nalegałam na jego wyprowadzkę. Szukał mieszkania ale cały czas mu coś nie pasowało, przede wszystkim finanse. Gdy jest pod wpływem alkoholu, często, nawet bardzo, zarzuca mi że to przeze mnie nie może być z tą kobietą, bo o wszystkim wie już jej rodzina, a ona się jej nie przeciwstawi. (Mąż ma 41, ona 27)On się cały czas miota, przychodzi z pracy coraz częściej pijany, opowiada że musi się wyprowadzić aby stanąć na nogi. Ale nic nie robi w tym kierunku. Bardzo mnie boli fakt, że ciągle opowiada o niej, że dała mu szczescie. Wydaje mi się że nadal są w kontakcie smsowym. Nie spotykają się raczej, bo jest zaraz po pracy w domu. Ale pracują razem. Gdy jest trzeźwy mówi, że nic z nią go nie łączy, że to nie była miłość, ale pod wpływem zupełnie co innego. Biorę udział w psychoterapii indywidualnej. Żyje swoim życiem, ale przytłacza mnie fakt i nie daje zrobić kroku naprzód, gdy opowiada jaki jest nieszczęśliwy. Postawiłam sprawę jasno, że albo idzie na odwyk, albo się wyprowadza, na razie nic z tego nie spełnił. Ponoć od października ma szansę się wyprowadzić. To jest chore. Dzieci to widzą. Starszy syn jest kilka dni u babci. Wożę go tylko do i ze szkoły. On pije codziennie ale po co przy tym wszystkim żale do mnie o to że on nie jest z nią, na początku odkrycia zdrady szalał z rozpaczy i chodziliśmy na terapię małżeńską, przez jego alkohol nie moglismy jej kontynuować. Gdy czasem jest trzeźwy zapewnia że nie ma z nią żadnego kontaktu. A mnie chodzi już w zasadzie o święty spokój, żeby mnie tak nie upokarzał nawet w stanie nietrzeźwym i nieświadomym. Jest mi bardzo ciężko.
Nie wiem, czy ktoś to jeszcze odczyta...
U mnie sprawa wygląda teraz tak. W październiku, gdy mąż mieszkał jeszcze w domu, odmlam że nadal ma kontakt ze swoją kochanka. Kazałam natychmiast się wyprowadzić. I zrobił to, w końcu wynajął mieszkanie. Wrócił po rzeczy, płakał itd. byłam nieugięta. Po wyprowadzce przychodził do nas często, do dzieci. Płakał, chciałby wrócić. Nie pozwoliłam. Dodam co jest bardzo istotne, pił nadal, ponoć nawet w pracy. Do nas przychodził nawet w nocy, kiedyś gdy już spałam, młodszy syn go wpuścił, dopiero rano zobaczyłam że jest, spał z dzieckiem. Pił nadal. Pisał do mnie róż e wiadomości, że nas kocha, że chciałby naprawić itd. że nie wyobraża sobie życia bez nas. Na powrót jednak nie pozwoliłam, chciałam żeby poszedł na odwyk. Mówił że zrobi coś z tym, obiecuje, ale nic nie robił de facto. Dodam że od końca sierpnia chodzę sama na terapię. Niewiele mi to daje, może w końcu będzie taki moment, tego się trzymam. Mąż malował ze mną pokój syna, chciał u nas być jak najczęściej. I...
Pod koniec listopada spędził u nas niedzielę po czym wrócił do siebie. Napił się mocno, i wrócił wieczorem...nie wyganialam go tym razem, chciałam coś sprawdzić, dalej czułam że to nie jest do końca jego szczerość. Po tym jak usnął sprawdzian telefon. Masakra. On dalej był w związku z tą kobietą. Wyznawał miłość w każdej wiadomości, ona raczej była już oschła. Był u nas, zapewniał że tu wróci jak tylko dam mu szansę, a w tym momencie pisał z nią, nawet o tym że robi remont pokoju syna. I co najdziwniejsze, on również nawiązał kontakt ze swoją byłą dziewczyną. My razem jesteśmy 17 lat, ponad 15 w małżeństwie. Pisał do niej aby do niego przyjechała, mogą pójść na romantyczny spacer i pogadać jak kolega z koleżanką. To jest chore... Rano po nieprzespanej nocy, po napisaniu pozwu rozwodowego, znowu ta sama bajka, że teraz to już definitywny koniec z kochanką, że z byłą dziewczyną to tylko takie pisanie było, nigdy by się z nią nie spotkał. Że nie może poradzić sobie z uczuciami do kochanki , ale mnie kocha,🙂 szok i niedowierzanie, że to tyle razy. Podarl pozew, twierdzi że nie chce rozwodu, że pokaże mi że będzie najlepszym mężem.ze zmieni pracę. Kazałam się wynosić. Z kochanką miałam wymianę kilku wiadomości, w sumie chyba była w szoku, że on tak kłamie. To jest jakieś wykańczanie psychiczne z jego strony. Po sytuacji (trzeciej już) pił jeszcze bardziej, ponoć z pracy wychodził wcześniej, pijany. A z nami jakby konatkt urwał, nie odpowiada na żadne smsy dotyczące dzieci, w święta był z nami u mamy na wigilii, potem szybko uciekł do siebie, pił. Nie wiem, czy ma nadal kontakt z kochanką , wiem, że pije, psycholog mówi, żebym to zostawiła, obserwowała, a potem dopiero pozew...ja już nie mam siły, przez to że go zdemaskowalam przed nią, wpędza mnie w poczucie winy i urywa kontakt ze mną, a tu chodzi tylko o sprawy które trzeba uregulowac, tzn. podział majątku itd. o co tu chodzi, czy to jego zamroczenie alkoholowe, że nie jest zdolny podjąć ostatecznej decyzji. Wiem że ja to mogę zrobić, ale dlaczego wszystko moimi rękoma? Potem będzie że to ja chciałam rozwodu? Owszem, ale to była jego decyzja na pójście ta drogą, i chciałabym żeby to on zzakonzyl sprawę i wziął na siebie odpowiedzialność, a nie milczenie, które mogę odbierać jako karę za zdemaskowanie powtórne. Szok, mam dość, nie wiem czy jest sens na czekanie na ruch z jego strony. Proszę o komentarze. Dodam że z dziećmi jest bardzo związany. Ale teraz jakby unika spotkań, bo musiałby przyjść do nas do domu, a u siebie nie ma za bardzo warunków.
Czego od niego oczekujesz? jakiego ruchu?
Dlaczego to on ma podejmować decyzję o Twoim życiu?
Dziewczyno obudź się; sama pozwalasz na to aby Cię krzywdził;
W jakim celu utrzymujesz z nim kontakt inny aniżeli dzieci?
Lubisz samobiczowanie? Żadna terapia nic Ci nie da dopóki nie odetniesz się od źródła cierpienia;
Chciałam żeby on złożył pozew, skoro to wyszedł z małżeństwa, a on uważa że rozwodu mi nie da, chyba że się teraz coś zmieniło , bo milczy. Jeśli to nie on, to próbowałam kilka razy rozmawiać, jak ma wyglądać podział majątku, czego oczekuje, twierdzi wówczas ,że nic nie chce ,bo nie chce rozwodu. Chciałam zeby on poniósł konsekwencje nawet tym, że musi złożyć papiery, że to była jego droga. W tym momencie odciął się, nie chce rozmów, mogę wziąć rozwód, ale co potem z domem kredytem itd. chciałam rozsądnie to z nim omówić, ale nie ma z kim...bo albo pije albo nie chce rozmawiac na ten temat. Wiem, że wyniszczam siebie, chciałabym to zmienić.
Chciałabyś to zmienić, tylko jak ?
Jeszcze podkopałaś mu plany z kochanką bo chodzi i miota się jak pies burek to do niej ,to do ciebie ,a nawet już do dawnej miłości pisał o spotkanie?
To kim ty jesteś dla niego w tym wszystkim?
No i jeszcze tak kłamie i nic ze sobą nie robi by pójść na to leczenie i ogarnąć się w tym swoim życiu. Kiedyś w końcu będziesz musiała powiedzieć stop i iść sama ze swoim życiem do przodu nie patrząc na niego.
Z jego matką pogadaj może w końcu niech ona mu przemówi do rozsądku albo przynajmniej spróbuje?
Dom/mieszkanie można sprzedać ,kredyty też da się spłacić i iść do przodu też da się ze swoim życiem bo nie z takiego bagna ludzie tu wychodzili na prostą.
Komentarz doklejony:
Trzeba tylko to przemyśleć sobie na spokojnie i rozegrać to tak jak się czuje jeśli z jego strony nie będzie żadnej rozmowy. Najwyżej się zapije i dom będzie twój, problem z głowy ( wiem nie wypada tak myśleć no ale co zrobisz?). Życie pisze różne scenariusze...
Ma komfort picia i dlatego nie będzie chciał się leczyć, a tym bardziej podejmować decyzje, które mogłyby ten komfort zabrać. Dla niego teraz alkohol jest najważniejszy. I choć to okrutne tak naprawdę nie liczysz się ani ty ani dzieci. Dopiero, gdy dopadną go konsekwencje picia, gdy straci rodzinę, pracę, osiągnie dno, może wtedy zrozumie, że jest uzależniony. Poczytaj o alkoholizmie i współuzależnieniu. Poszukaj grup wsparcia dla osób współuzależnienionych, bo jak tak dalej będzie z tej bezsilności padniesz psychicznie i fizycznie. Wiem to z własnego doświadczenia, alkoholizm to choroba, która dotyka całą rodzinę. A osoby współuzależnienione potrafią długo znosić wybryki męża i cierpieć zanim osiągną swoje dno bezsilności i odnajdą w sobie siłę do zmian swojego życia. Tu potrzeba umiejętności wyznaczania granic. Ratuj siebie. Pomyśl i zadbaj o swoje i dzieci potrzeby.
Dziękuję za Wasze komentarze. Wszystko się wczoraj wyjaśniło. Przedwczoraj nocow h nas, rozmawiał ze mną, że nie chce rozwodu, że robi ze sobą porządek itd. po południu zawiozłam syna na trening i przejechałam obok mieszkania które on wynajmuje. Nagle nadjechał mój mąż, przywiozła go kochanka, swoje auto rozbił pod wpływem... Oboje weszli do mieszkania...To już koniec, co prawda nie mogę uwierzyć w tak perfidne okłamywanie jeszcze tego samego dnia. Pewnie popełniłam dużo błędów, może można było zrobic inaczej. Dzisiaj sylwester, jestem po nieprzespanej nocy, ale trochę z ulgą...Miał pilnować dzisiaj dzieci. Nawet się nie odezwał, pewnie obrażony że go Znowu nakrylam. Brak słów, szkoda że dzieci ma za nic... Pozdrawiam, mam nadzieję na nowy lepszy rok i duuuuzo siły
Komentarz doklejony:
Nawet się zareagował gdy powiadomiłam go o tym że ich widziałam, tchórz
Komentarz doklejony:
Szkoda że przekreślił tyle lat życia, dla dziewczyny o 14 lat młodszej od niego, która nawet do końca nie wie co do niego czuje, tak kiedyś przeczytałam w ich wiadomosciach
Kiedyś może będziesz cieszyła się nawet z tego ,że sobie poszedł do tej innej i niech ona się martwi teraz jego problemami i absorbuje jego osobą, pomaga mu.
Auto swoje rozbił pod wpływem , to do czego jeszcze musi dojść ? Zabić miał siebie czy innych przy okazji?
Jak taki człowiek z problemami ma zajmować się twoimi dziećmi ty mi powied?
Kobieto myśl o sobie i właśnie o nich ( dzieciach ) ,a nie o tym ochlaptusie.
Po cholerę im taki ojciec na siłę i by musiały oglądać te wszystkie klimaty z nim związane i jego nałogiem?
On niech tam sobie pije dalej jak chce widocznie wiele wody musi jeszcze upłynąć w Wiśle zanim cokolwiek może uda mu się z samym sobą ogarnąć.
Nie wierz pijakowi nigdy w to co mówi,że on nie chce rozwodu ,tego,tamtego... on ci tylko powie to co ty chcesz usłyszeć. Jak był na lodzie i nie miał twardego gruntu pod nogami to latał do ciebie ,do kochanicy ,a to jeszcze tam gdzieś coś próbował pisać do byłej miłości. On tak lata na zasadzie ,no próbować może gdzieś się w końcu może uda... trzyma was w takiej niepewności jak te klimaty z romantycznych seriali na TVP1 i 2 dla kur domowych.
Z kochanką się pokłóci albo ona wreszcie przejrzy na oczy to znów przyleci do ciebie błagać o wybaczenie bo ma ciebie w orbicie takiej jako koło zapasowe, trzyma jako taki pewnik dla siebie na w razie niepowodzenia tam na boku. I to tyle w tym temacie - to jest cała zagadka tego jego postępowania i mówienia tego ,że on rozwodu nie chce ,a może cie tak trzymać w niepewności dotąd dopóki nie będzie pewny,że ta młodsza kochanica go nie zostawi np. Lub że będzie chciała z nim być , potem sam by pewnie poleciał złożyć wniosek o rozwód.
No ale mamienie ciebie może trwać w najlepsze ,nie wiem rok, dwa lata ??
On będzie tam sobie żył na boku się bawił ,a ty masz czekać na jaśnie pana królewicza?
Ma kochanice ,ma swoją rodzinę ,ma resztki rozumu niech inni mu pomagają z jego problemami. Ty możesz jedynie zacząć się zabezpieczyć jakoś co by ci długów nie narobił i problemów jeśli macie wspólnotę majątkową.
Rozbił samochód nie wiadomo w jakich okolicznościach, jak poważne są szkody czy uderzył w inne auto komuś lub mienie, czy policja tam była potem, czy prawko stracił/ci?
Jak swoje tłucze i za swoje to niech sobie tłucze byle by koszta nie spadły potem na ciebie i twoje dzieci to tak abyś pamiętała o tym na przyszłość ,że może warto by się zabezpieczyć dla siebie na przyszłość.
Dwa razy rozbił, ale nikt go niegdy nie złapał i tu wielką szkoda. Jedyne szczęście że nikomu krzywdy nie zrobił. Rodzina już mu nie pomoże, z resztą odciął się od nich. Oni też mnie wspierają w tym, żeby złożyć pozew. Poprosiłam go o roZmowe na temat podziału przed moja wizyta u adwokata, nie wiem nawet czy przyjdzie porozmawiać ze mną. Przynajmniej wiedziałabym co przedstawić adwokatowi, jakie on ma żądania wobec mnie(finansowe).
Komentarz doklejony:
Potrafi nie pić, to wtedy spotyka się z nią
Raz to taki odpoczynek,odskocznia by wątroby nie przeciążyć ,no a dwa to pewnie chce dobrze wypaść by się za szybko nie ulotniła. Tak bo raczej większość by się ulotniła mając taką wiedzę jak np. ty!
Raz go nie złapali ,drugi raz nie złapali ale przyjdzie taki dzień ,że się nawinie jak nie sam z własnej głupoty to policja go ściągnie na drodze. Ludzie dzisiaj mają wideorejestratory w samochodach ,dokonują zatrzymań obywatelskich ,dzwonią po policje nawet jak trzeba sami i śledzą dokąd jedzie. To jest kwestia czasu..
Rozpacz. Przeprowadziliśmy dzisiaj rozmowę, bardzo spokojnie, kulturalnie, dzieci zawiozłam do mamy. Ustalona została opieka nad dziećmi, w miarę podział, i jak ma wyglądać rozwód. I skończyło się jego błaganie, proszenie o szanse, płakanie. Czy to tak wygląda zakończenie 17 lat życia ??? Byłam twarda, nie dałam poznać targających mną emocji. A teraz....pustka, rozpacz, i pytanie jak dalej żyć..tak łudziłam się, że poskładamy to, dla nas, dla dzieci. Mam zajęć się sobą???? Ale jak??? Mnie nie ma już....
Cały czas żyłaś ułudą; gdybyś choć trochę wzięła do siebie to co do Ciebie pisali użytkownicy dziś Twoje samopoczucie byłoby zupełnie inne;
ale Ty dalej wolisz żyć złudzeniami;
Może na początek zadaj sobie pytanie co straciłaś? Przecież ta relacja nie istniała już dawno; nad czym ta rozpacz? Naprawdę taka bylejakość Ci wystarczała do szczęścia, że chciałabyś to kontynuować?
Odcianałam się , na tyle, ile umiałam..starałam się, chodziłam do psychologa, robiłam w sumie dużo dla siebie, nie potrafię tego najważniejszego, odciąć się emocjonalnie, to dla mnie bardzo trudne...żyłam ułudą, to prawda, ale w sumie nie mieszkamy razem prawie 3 m-ce, chciał wracać, nie pozwalałam, tylko na ile to było prawdą to wracanie. Muszę się pozbierać, codziennie czekam na wieczór, aby szybko pójść spać, a potem pobudka o 4np. Jestem wykończona, a on nadal dzisiaj powiedział , że nadal nie wie co chce , ale już nie oponował w sprawie rozwodu.
Komentarz doklejony:
Proszę o porady, jakie kroki poczynic, jak już klamka zapadła w zasadzie, aby poczuć się lepiej emocjonalnie
Komentarz doklejony:
Bylejakość mi nie wystarcza, ale może zasługuje tylko na tyle, co mialam
Byłam twarda, nie dałam poznać targających mną emocji.
:tak_trzymaj o to chodzi, emocje będą szarpały Tobą jeszcze długo ale w tym momencie pokazałaś klasę, byłaś ponad to. Możesz być dumna z siebie, dla kobiet to jest naprawdę trudne nie pokazywać emocji.
Cytat
Proszę o porady, jakie kroki poczynic, jak już klamka zapadła w zasadzie, aby poczuć się lepiej emocjonalnie
Nie od razu lepiej się poczujesz to trzeba wypracować małymi kroczkami i tak dużo robisz w tym kierunku a kryzysy ciągle dopadają, przestaną jeśli będziesz nad sobą pracować, zbyt mocno uzależniłaś się od niego dlatego tak boli. Uzależnienie emocjonalne jest jak trucizna...no musi boleć ale musisz wyczuć moment kiedy przestać inaczej zamkniesz się w tym bólu.
Cytat
Bylejakość mi nie wystarcza, ale może zasługuje tylko na tyle, co mialam
zupełnie się z Tobą nie zgodzę, zasługujesz na wiele więcej nie dlatego że jesteś wyjątkiem ale dlatego, że jesteś wyjątkowa i dobrze o tym wiesz tylko wydobywaj siebie co masz najlepszego bo siedzi to wszystko gdzieś zakurzone i zapomniane na dnie serca.
Bylejakość mi nie wystarcza, ale może zasługuje tylko na tyle, co mialam
Poczucie wartości leży i kwiczy; to zatem jest pierwszy element, który powinnaś wziąć na tapetę; ale nie na zasadzie, krótkiego dowartościowania się, ale realną pracą nad sobą;
Jeśli będziesz mieć poczucie wartościowej osoby wówczas i Twoje rozterki znikną w mgnieniu oka.
Dziękuję,ze się jeszcze do mnie odzywacie. Od momentu natrafienia na to forum, przeczytałam kilkakrotnie chyba wszystkie historie. To forum zastąpiło mi książki, które tak lubiłam czytać. Muszę do nich wrócić, zawsze tylko koło mnie leżą. Tak, nowy dzień, oczy spuchnięte, dobrze że są ferie, jestem nauczycielką i teraz w takim momencie życia cieszę się że jestem w domu. Największym moim błędem jest idealizowanie partnera, wracanie do tego jaki był kiedyś. Sam na terapii małżeńskiej powiedzial,że chciałby abym go zobaczyła takiego jakim kiedyś byl. Ale on już taki nie był. Nie dla mnie. Wiem że teraz dla kogoś innego taki właśnie jest. Uświadamiam sobie że przecież pije, ale teraz to może to picie to taka przykrywką była, gdy sobie nie radził z romansem, kiedy już wszystko jasne,co dalej bedzie, pewnie się otrząśnie i będzie najlepszą wersja siebie. A teraz co do dzieci. Młodszy 12 letni syn jest bardzo z nim związany, baaardzo. Płakał bardzo na początku że tato się wyprowadzil. Zawsze, kiedy ma moZliwosc idzie do niego na nockę. A straszy 14.5 letni..i tu problem, nie dość że mamy z nim problemy..to cała sytuacja to wszystko bardzo pogorszyła. Ucieka non stop do babci, do taty nie chce iść, powiedział że nigdy nie pójdzie, robi nam na złość. Chodziliśmy z nim do psychologa od grudnia do kwietnia a potem pandemia i koniec. Chcieliśmy wrócic, ale on odmawia.wczoraj podczas rozmowy zaproponowałam mężowi, że będzie chodzi z obojgiem do psychologa, na razie się zgodził. I teraz co do spotkań ze straszyn synem. Mąż zapytał czy w takim razie może tu do niego przychodzić, aby nawiązać lepszy kontakt i może z czasem syn do niego też pójdzie. Na razie się zgodziłam, ale nie wiem czy to dobry pomysł, bo będę miła z mężem kontakt. Psycholog powiedziała że mam robić swoje, czytać iść do innego pokoju, wyjść z domu.
Komentarz doklejony:
A może pójść do psychiatry po jakie wspomagacze? Czy one są w stanie wyciszyć emocje? Kiedyś byłam, jak to się zaczynało, ale te leki to jakieś słabe byly
YellowBird dnia styczeń 04 2021 09:40:38
Ale on już taki nie był. Nie dla mnie. Wiem że teraz dla kogoś innego
Widzisz wielu z nas już jest łatwiej nie dlatego, że na nas zdrada nie zadziałała, nie dlatego też że np ja jakiś twardziel itd....
Czas.... kumasz?
Chciał nie chciał musiał musi upłynąć czas.
Widzisz dla każdego inny, bo każdy z nas jest inny.
Ja potrzebowałem przeszło 10 lat....
Więc sama widzisz że miałem dużo czasu, by sie dołować by się negatywnie nakręcać by szukać przyczyn co u mnie czy też co ze mną nie tak.
Widzisz nic nie pomagało nic nie działało...
Widziałem podziw w oczach koleżanek czy kuzynek mojej byłej w jej kompletnie nic ...
Dotarło do mnie mimo, że wielu ludzi mi to wcześniej mówiło, wbijało do głowy, że zdrajca w ogromnej większości przypadków jest samolubem działającym na zasadzie mi się należy....
Nie napisze tak byś to zrozumiała bo ja sam nie rozumiałem ja tego doświadczyłem....
Kumasz poczułem na własnym ciele.
Powiem Ci jak będzie za jakiś czas po kopnięciu dziada w żyć
Dotrze do jego zdradzieckiego łba, że ni trafiło mu się nic lepszego.
Dotrze, że na starość może byc sam
Dotrze do niego, ze zazdrości kumplom ich rodzinnych wyjazdów
Dotrze chyba, że alkohol tam wypalił mózg
No więc dotrze że dla swoich dzieci jest abstrakcją
Dotrze że musi do nich zadzwonić by umówić się na spotkanie.
Dotrze że partner dziecka spojrzy na niego jak na znajomego i o ile powie na niego teściu to wcześniej kluskę przełknie ewentualnie dłużej się zastanowi lub zapyta czy tak ma się zwracać tylko zapyta nie jego a jego dziecko.
Kumasz wszystko jest do czasu.
Zdrajca żyje chwilą
Zdrajca rzadko myśli o konsekwencjach
No i wreszcie nikt ale to nikt nie zaręczy zdrajcy że on sam nie zostanie zdradzony wszak często karma wraca jak to mówią starzy Tatarzy
Trzymaj pion i się nie poddawaj ba przyodziej się lepiej ogarnij i zacznij chodzić między ludzi choć oczywiście jest zaraza więc no cóż pod maseczką nie będzie za dobrze widać Twojej twarzy no ale ...:cacy
A może pójść do psychiatry po jakie wspomagacze? Czy one są w stanie wyciszyć emocje? Kiedyś byłam, jak to się zaczynało, ale te leki to jakieś słabe byly
W tak trudnych chwilach może być to wskazaniem, żeby się wspomóc nieco chemią.
Ja brałam hydroksyzynę mi pomagało, wyciszało i chyba nie uzależnia ale nie wiem tego napewno, już nie biorę. Wypisać może ten lek lekarz pierwszego kontaktu, ale dobrze żebyś powiedziała mu, że masz trudny i stresujący czas będzie mu łatwiej coś dobrać dla Ciebie.
Dobrze, ze idziesz do psychiatry. Byc moze naprawde potrzebujesz na chwile chemii, by stanac stabilniej na nogach.
Ogladanie go podczas jego wizytu u synow mozesz naprawde zminimalizowac do otwarcia mu drzwi i zamkniecia za nim, a przy dobrych wiatrach nawet tego mozesz uniknac. Dzieciaki mu otworza, dzieciaki za ni zamkna, dzieciaki jakby co, zrobia mu herbate.
Moze nawet za jakis czas bedziesz na czas jego wizyt po prostu wychodzila z domu, a moze mijala obojetnie. Najlepiej jednak, by on tak ulozyl sobie relacje ze starszym synem, by ten chcial do niego zagladac. To wszystko jednak zalezy wylacznie od niego i jego silnej woli (a tej jak widac nie ma zbyt wiele).
Dobrze, ze ruszylas w koncu do przodu. Pierwszy krok jest trudny, czasami robimy go na slepo nie wiedzac w ktora strone. Ale trzeba isc, kierunek jakby co bedzie sie korygowalo. Ale trzeba isc krok po kroku. We francuskiej legii cudzoziemskiem mowia: "maszeruj lub umieraj". Cos w tym jest, cos jest...
Dostałam leki:sedam6 i mirtagen 30mg. Wczoraj był u dzieci, a mnie się udało wyjść jeszcze przed jego przyjściem. Zadzwoniła kosmetyczka że ma wolny termin i mimo kompletnej niechęci i złego wyglądu, poszłam. Wróciłam po 3 h. Był, zajmował się faktycznie dziećmi a nie zalegał na kanapie, jak zazwyczaj. Potem zapytał czy go podrzucę do miasta, mieszkamy 3 km poza. Odmówiłam, więc poszedł pieszo. Dzisiaj zabiera młodszego na noc. Tak to obecnie wygląda. Samopoczucie bez zmian. Psycholog w piątek.
Świetnie, o to chodzi!
Powinnaś być właśnie tak stanowcza i konsekwentna a przy tym grzeczna; nie zmieniaj tego; stawiaj wyraźne granice; kontroluj emocje;
Więcej takich dni dla siebie i nawet nie obejrzysz się jak poczujesz poprawę samopoczucia;
Szanowny Żółty Ptaszku
Nie mam pojęcia co zadziała na Twój umysł, na Twoją psychikę, nie mam też pojęcia w jaki sposób np ja mógłbym Ci dodać otuchy więc pozwolę sobie napisać co mi pomagało jak ja sobie radziłem.
No więc skupiałem się na każdej czynności, która wykonywałem rozumiesz na każdej nawet krojenie mięcha czy np ogórka.
Starałem się to wszystko robić jak najdokładniej, chodziło mi o to że czas wykonywania pracy bardzo dokładnie a po tzw łebkach jest dłuższy.
Wysiłek im większy tym lepiej spałem.
Jak najwięcej czasu zacząłem się skupiać nad wszystkim co odwracało moja uwagę od żony.
Nawet jak coś tam w środku wyło i skiełczało na zewnątrz udawałem twardziela...
Dużo wysiłku zacząłem wkładać by nie reagować na informacje od niej przychodzące to jest czy to telefon czy te słowne, tzn przestałem się spieszyć.
Tak jak piszą moi poprzednicy konsekwencja.
Konsekwencja
Nie wiem czy to Cię pocieszy ale finał jest taki że według tego co powiedziała teściowa mojej mamie dotarło do niej że cytuje byłą :,,przegrała życie" cokolwiek te słowa znaczą
Trzymaj się
U mnie sprawa wygląda teraz tak. W październiku, gdy mąż mieszkał jeszcze w domu, odmlam że nadal ma kontakt ze swoją kochanka. Kazałam natychmiast się wyprowadzić. I zrobił to, w końcu wynajął mieszkanie. Wrócił po rzeczy, płakał itd. byłam nieugięta. Po wyprowadzce przychodził do nas często, do dzieci. Płakał, chciałby wrócić. Nie pozwoliłam. Dodam co jest bardzo istotne, pił nadal, ponoć nawet w pracy. Do nas przychodził nawet w nocy, kiedyś gdy już spałam, młodszy syn go wpuścił, dopiero rano zobaczyłam że jest, spał z dzieckiem. Pił nadal. Pisał do mnie róż e wiadomości, że nas kocha, że chciałby naprawić itd. że nie wyobraża sobie życia bez nas. Na powrót jednak nie pozwoliłam, chciałam żeby poszedł na odwyk. Mówił że zrobi coś z tym, obiecuje, ale nic nie robił de facto. Dodam że od końca sierpnia chodzę sama na terapię. Niewiele mi to daje, może w końcu będzie taki moment, tego się trzymam. Mąż malował ze mną pokój syna, chciał u nas być jak najczęściej. I...
Pod koniec listopada spędził u nas niedzielę po czym wrócił do siebie. Napił się mocno, i wrócił wieczorem...nie wyganialam go tym razem, chciałam coś sprawdzić, dalej czułam że to nie jest do końca jego szczerość. Po tym jak usnął sprawdzian telefon. Masakra. On dalej był w związku z tą kobietą. Wyznawał miłość w każdej wiadomości, ona raczej była już oschła. Był u nas, zapewniał że tu wróci jak tylko dam mu szansę, a w tym momencie pisał z nią, nawet o tym że robi remont pokoju syna. I co najdziwniejsze, on również nawiązał kontakt ze swoją byłą dziewczyną. My razem jesteśmy 17 lat, ponad 15 w małżeństwie. Pisał do niej aby do niego przyjechała, mogą pójść na romantyczny spacer i pogadać jak kolega z koleżanką. To jest chore... Rano po nieprzespanej nocy, po napisaniu pozwu rozwodowego, znowu ta sama bajka, że teraz to już definitywny koniec z kochanką, że z byłą dziewczyną to tylko takie pisanie było, nigdy by się z nią nie spotkał. Że nie może poradzić sobie z uczuciami do kochanki , ale mnie kocha,🙂 szok i niedowierzanie, że to tyle razy. Podarl pozew, twierdzi że nie chce rozwodu, że pokaże mi że będzie najlepszym mężem.ze zmieni pracę. Kazałam się wynosić. Z kochanką miałam wymianę kilku wiadomości, w sumie chyba była w szoku, że on tak kłamie. To jest jakieś wykańczanie psychiczne z jego strony. Po sytuacji (trzeciej już) pił jeszcze bardziej, ponoć z pracy wychodził wcześniej, pijany. A z nami jakby konatkt urwał, nie odpowiada na żadne smsy dotyczące dzieci, w święta był z nami u mamy na wigilii, potem szybko uciekł do siebie, pił. Nie wiem, czy ma nadal kontakt z kochanką , wiem, że pije, psycholog mówi, żebym to zostawiła, obserwowała, a potem dopiero pozew...ja już nie mam siły, przez to że go zdemaskowalam przed nią, wpędza mnie w poczucie winy i urywa kontakt ze mną, a tu chodzi tylko o sprawy które trzeba uregulowac, tzn. podział majątku itd. o co tu chodzi, czy to jego zamroczenie alkoholowe, że nie jest zdolny podjąć ostatecznej decyzji. Wiem że ja to mogę zrobić, ale dlaczego wszystko moimi rękoma? Potem będzie że to ja chciałam rozwodu? Owszem, ale to była jego decyzja na pójście ta drogą, i chciałabym żeby to on zzakonzyl sprawę i wziął na siebie odpowiedzialność, a nie milczenie, które mogę odbierać jako karę za zdemaskowanie powtórne. Szok, mam dość, nie wiem czy jest sens na czekanie na ruch z jego strony. Proszę o komentarze. Dodam że z dziećmi jest bardzo związany. Ale teraz jakby unika spotkań, bo musiałby przyjść do nas do domu, a u siebie nie ma za bardzo warunków.
Dlaczego to on ma podejmować decyzję o Twoim życiu?
Dziewczyno obudź się; sama pozwalasz na to aby Cię krzywdził;
W jakim celu utrzymujesz z nim kontakt inny aniżeli dzieci?
Lubisz samobiczowanie? Żadna terapia nic Ci nie da dopóki nie odetniesz się od źródła cierpienia;
Jeszcze podkopałaś mu plany z kochanką bo chodzi i miota się jak pies burek to do niej ,to do ciebie ,a nawet już do dawnej miłości pisał o spotkanie?
To kim ty jesteś dla niego w tym wszystkim?
No i jeszcze tak kłamie i nic ze sobą nie robi by pójść na to leczenie i ogarnąć się w tym swoim życiu. Kiedyś w końcu będziesz musiała powiedzieć stop i iść sama ze swoim życiem do przodu nie patrząc na niego.
Z jego matką pogadaj może w końcu niech ona mu przemówi do rozsądku albo przynajmniej spróbuje?
Dom/mieszkanie można sprzedać ,kredyty też da się spłacić i iść do przodu też da się ze swoim życiem bo nie z takiego bagna ludzie tu wychodzili na prostą.
Komentarz doklejony:
Trzeba tylko to przemyśleć sobie na spokojnie i rozegrać to tak jak się czuje jeśli z jego strony nie będzie żadnej rozmowy. Najwyżej się zapije i dom będzie twój, problem z głowy ( wiem nie wypada tak myśleć no ale co zrobisz?). Życie pisze różne scenariusze...
Komentarz doklejony:
Nawet się zareagował gdy powiadomiłam go o tym że ich widziałam, tchórz
Komentarz doklejony:
Szkoda że przekreślił tyle lat życia, dla dziewczyny o 14 lat młodszej od niego, która nawet do końca nie wie co do niego czuje, tak kiedyś przeczytałam w ich wiadomosciach
Auto swoje rozbił pod wpływem , to do czego jeszcze musi dojść ? Zabić miał siebie czy innych przy okazji?
Jak taki człowiek z problemami ma zajmować się twoimi dziećmi ty mi powied?
Kobieto myśl o sobie i właśnie o nich ( dzieciach ) ,a nie o tym ochlaptusie.
Po cholerę im taki ojciec na siłę i by musiały oglądać te wszystkie klimaty z nim związane i jego nałogiem?
On niech tam sobie pije dalej jak chce widocznie wiele wody musi jeszcze upłynąć w Wiśle zanim cokolwiek może uda mu się z samym sobą ogarnąć.
Nie wierz pijakowi nigdy w to co mówi,że on nie chce rozwodu ,tego,tamtego... on ci tylko powie to co ty chcesz usłyszeć. Jak był na lodzie i nie miał twardego gruntu pod nogami to latał do ciebie ,do kochanicy ,a to jeszcze tam gdzieś coś próbował pisać do byłej miłości. On tak lata na zasadzie ,no próbować może gdzieś się w końcu może uda... trzyma was w takiej niepewności jak te klimaty z romantycznych seriali na TVP1 i 2 dla kur domowych.
Z kochanką się pokłóci albo ona wreszcie przejrzy na oczy to znów przyleci do ciebie błagać o wybaczenie bo ma ciebie w orbicie takiej jako koło zapasowe, trzyma jako taki pewnik dla siebie na w razie niepowodzenia tam na boku. I to tyle w tym temacie - to jest cała zagadka tego jego postępowania i mówienia tego ,że on rozwodu nie chce ,a może cie tak trzymać w niepewności dotąd dopóki nie będzie pewny,że ta młodsza kochanica go nie zostawi np. Lub że będzie chciała z nim być , potem sam by pewnie poleciał złożyć wniosek o rozwód.
No ale mamienie ciebie może trwać w najlepsze ,nie wiem rok, dwa lata ??
On będzie tam sobie żył na boku się bawił ,a ty masz czekać na jaśnie pana królewicza?
Ma kochanice ,ma swoją rodzinę ,ma resztki rozumu niech inni mu pomagają z jego problemami.
Ty możesz jedynie zacząć się zabezpieczyć jakoś co by ci długów nie narobił i problemów jeśli macie wspólnotę majątkową.
Rozbił samochód nie wiadomo w jakich okolicznościach, jak poważne są szkody czy uderzył w inne auto komuś lub mienie, czy policja tam była potem, czy prawko stracił/ci?
Jak swoje tłucze i za swoje to niech sobie tłucze byle by koszta nie spadły potem na ciebie i twoje dzieci to tak abyś pamiętała o tym na przyszłość ,że może warto by się zabezpieczyć dla siebie na przyszłość.
Komentarz doklejony:
Potrafi nie pić, to wtedy spotyka się z nią
Raz go nie złapali ,drugi raz nie złapali ale przyjdzie taki dzień ,że się nawinie jak nie sam z własnej głupoty to policja go ściągnie na drodze. Ludzie dzisiaj mają wideorejestratory w samochodach ,dokonują zatrzymań obywatelskich ,dzwonią po policje nawet jak trzeba sami i śledzą dokąd jedzie. To jest kwestia czasu..
ale Ty dalej wolisz żyć złudzeniami;
Może na początek zadaj sobie pytanie co straciłaś? Przecież ta relacja nie istniała już dawno; nad czym ta rozpacz? Naprawdę taka bylejakość Ci wystarczała do szczęścia, że chciałabyś to kontynuować?
Komentarz doklejony:
Proszę o porady, jakie kroki poczynic, jak już klamka zapadła w zasadzie, aby poczuć się lepiej emocjonalnie
Komentarz doklejony:
Bylejakość mi nie wystarcza, ale może zasługuje tylko na tyle, co mialam
Komentarz doklejony:
Czuje się jak zero
Cytat
Cytat
Nie od razu lepiej się poczujesz to trzeba wypracować małymi kroczkami i tak dużo robisz w tym kierunku a kryzysy ciągle dopadają, przestaną jeśli będziesz nad sobą pracować, zbyt mocno uzależniłaś się od niego dlatego tak boli. Uzależnienie emocjonalne jest jak trucizna...no musi boleć ale musisz wyczuć moment kiedy przestać inaczej zamkniesz się w tym bólu.
Cytat
zupełnie się z Tobą nie zgodzę, zasługujesz na wiele więcej nie dlatego że jesteś wyjątkiem ale dlatego, że jesteś wyjątkowa i dobrze o tym wiesz tylko wydobywaj siebie co masz najlepszego bo siedzi to wszystko gdzieś zakurzone i zapomniane na dnie serca.
Cytat
Poczucie wartości leży i kwiczy; to zatem jest pierwszy element, który powinnaś wziąć na tapetę; ale nie na zasadzie, krótkiego dowartościowania się, ale realną pracą nad sobą;
Jeśli będziesz mieć poczucie wartościowej osoby wówczas i Twoje rozterki znikną w mgnieniu oka.
Komentarz doklejony:
A może pójść do psychiatry po jakie wspomagacze? Czy one są w stanie wyciszyć emocje? Kiedyś byłam, jak to się zaczynało, ale te leki to jakieś słabe byly
Cytat
Ale on już taki nie był. Nie dla mnie. Wiem że teraz dla kogoś innego
Widzisz wielu z nas już jest łatwiej nie dlatego, że na nas zdrada nie zadziałała, nie dlatego też że np ja jakiś twardziel itd....
Czas.... kumasz?
Chciał nie chciał musiał musi upłynąć czas.
Widzisz dla każdego inny, bo każdy z nas jest inny.
Ja potrzebowałem przeszło 10 lat....
Więc sama widzisz że miałem dużo czasu, by sie dołować by się negatywnie nakręcać by szukać przyczyn co u mnie czy też co ze mną nie tak.
Widzisz nic nie pomagało nic nie działało...
Widziałem podziw w oczach koleżanek czy kuzynek mojej byłej w jej kompletnie nic ...
Dotarło do mnie mimo, że wielu ludzi mi to wcześniej mówiło, wbijało do głowy, że zdrajca w ogromnej większości przypadków jest samolubem działającym na zasadzie mi się należy....
Nie napisze tak byś to zrozumiała bo ja sam nie rozumiałem ja tego doświadczyłem....
Kumasz poczułem na własnym ciele.
Powiem Ci jak będzie za jakiś czas po kopnięciu dziada w żyć
Dotrze do jego zdradzieckiego łba, że ni trafiło mu się nic lepszego.
Dotrze, że na starość może byc sam
Dotrze do niego, ze zazdrości kumplom ich rodzinnych wyjazdów
Dotrze chyba, że alkohol tam wypalił mózg
No więc dotrze że dla swoich dzieci jest abstrakcją
Dotrze że musi do nich zadzwonić by umówić się na spotkanie.
Dotrze że partner dziecka spojrzy na niego jak na znajomego i o ile powie na niego teściu to wcześniej kluskę przełknie ewentualnie dłużej się zastanowi lub zapyta czy tak ma się zwracać tylko zapyta nie jego a jego dziecko.
Kumasz wszystko jest do czasu.
Zdrajca żyje chwilą
Zdrajca rzadko myśli o konsekwencjach
No i wreszcie nikt ale to nikt nie zaręczy zdrajcy że on sam nie zostanie zdradzony wszak często karma wraca jak to mówią starzy Tatarzy
Trzymaj pion i się nie poddawaj ba przyodziej się lepiej ogarnij i zacznij chodzić między ludzi choć oczywiście jest zaraza więc no cóż pod maseczką nie będzie za dobrze widać Twojej twarzy no ale ...:cacy
Cytat
W tak trudnych chwilach może być to wskazaniem, żeby się wspomóc nieco chemią.
Ja brałam hydroksyzynę mi pomagało, wyciszało i chyba nie uzależnia ale nie wiem tego napewno, już nie biorę. Wypisać może ten lek lekarz pierwszego kontaktu, ale dobrze żebyś powiedziała mu, że masz trudny i stresujący czas będzie mu łatwiej coś dobrać dla Ciebie.
Ogladanie go podczas jego wizytu u synow mozesz naprawde zminimalizowac do otwarcia mu drzwi i zamkniecia za nim, a przy dobrych wiatrach nawet tego mozesz uniknac. Dzieciaki mu otworza, dzieciaki za ni zamkna, dzieciaki jakby co, zrobia mu herbate.
Moze nawet za jakis czas bedziesz na czas jego wizyt po prostu wychodzila z domu, a moze mijala obojetnie. Najlepiej jednak, by on tak ulozyl sobie relacje ze starszym synem, by ten chcial do niego zagladac. To wszystko jednak zalezy wylacznie od niego i jego silnej woli (a tej jak widac nie ma zbyt wiele).
Dobrze, ze ruszylas w koncu do przodu. Pierwszy krok jest trudny, czasami robimy go na slepo nie wiedzac w ktora strone. Ale trzeba isc, kierunek jakby co bedzie sie korygowalo. Ale trzeba isc krok po kroku. We francuskiej legii cudzoziemskiem mowia: "maszeruj lub umieraj". Cos w tym jest, cos jest...
Powinnaś być właśnie tak stanowcza i konsekwentna a przy tym grzeczna; nie zmieniaj tego; stawiaj wyraźne granice; kontroluj emocje;
Więcej takich dni dla siebie i nawet nie obejrzysz się jak poczujesz poprawę samopoczucia;
W najlepsze sie obroci,
Dla tego, kto ma odwage"
Robert Browning "Patrz naprzod!"
Nie mam pojęcia co zadziała na Twój umysł, na Twoją psychikę, nie mam też pojęcia w jaki sposób np ja mógłbym Ci dodać otuchy więc pozwolę sobie napisać co mi pomagało jak ja sobie radziłem.
No więc skupiałem się na każdej czynności, która wykonywałem rozumiesz na każdej nawet krojenie mięcha czy np ogórka.
Starałem się to wszystko robić jak najdokładniej, chodziło mi o to że czas wykonywania pracy bardzo dokładnie a po tzw łebkach jest dłuższy.
Wysiłek im większy tym lepiej spałem.
Jak najwięcej czasu zacząłem się skupiać nad wszystkim co odwracało moja uwagę od żony.
Nawet jak coś tam w środku wyło i skiełczało na zewnątrz udawałem twardziela...
Dużo wysiłku zacząłem wkładać by nie reagować na informacje od niej przychodzące to jest czy to telefon czy te słowne, tzn przestałem się spieszyć.
Tak jak piszą moi poprzednicy konsekwencja.
Konsekwencja
Nie wiem czy to Cię pocieszy ale finał jest taki że według tego co powiedziała teściowa mojej mamie dotarło do niej że cytuje byłą :,,przegrała życie" cokolwiek te słowa znaczą
Trzymaj się