Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę, aby nie gorzknieć na wszystkich polach i mieć radość nawet z takich małych bzdetów, jak te życzenia. Forum specyficzne, ale wciąż pozostajemy ludźmi, życie da
Perepek
18.12.2024 09:47:05
Hej zamierzam się złożyc pozew o rozwód macie do polecenia kogos z okolic Katowic? nie wiem jak sie za to zabrac
Ozyrys1
11.12.2024 18:21:15
Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Hej. To znowu ja. Opisywałam niedawno jak mąż mnie zdradził po 25 latach razem. (przypuszczam że robił to wcześniej też) Zarzekał się że to skończone ze nie może żyć beze mnie i te bzdety sami wiecie. Chciałam przebaczyć, kochałam go uwierzyłam że był to jeden skok w bok. Ale coś jednak mi nie dało spokoju i włożyłam podsłuch do jego torby. Ledwo ruszył sprzed bloku i już rozmawiał z tą cizia. Umawiali się, a potem jak mu to powiedziałam to wyparł się świnia. Powiedział że nie potrafił jej powiedzieć żeby się odczepiła bo on tak nie potrafi.
I co mu zrobimy... damy w pupę, powiesimy za jaja czy poskarżymy jego mamie?
Zbieraj dowody jakieś, bilingi sprawdź od kiedy to trwa,skąd się znają jak masz taką możliwość chociaż bo nie wiesz na czym stoisz. Nie potrzebnie się ujawniłaś tak szybko z tym dyktafonem. On nie potrafi to ty do niej zadzwoń i się przedstaw jej i powiedz by się raczyła raz na zawsze odczepić od niego bo jak nie to wyśle jej jego rzeczy i jego samego pod jej adres. Albo inaczej realnie się umówić i porozmawiać jak to z nimi jest faktycznie.. ale najpierw zdobądź jakieś dowody bo inaczej będą się wypierać i gadać kłamstwa jakie chcesz usłyszeć.
Chociaż te bilingi i smsy byłyby pożądane jako podstawa bo nie wiem czy przez komputer się komunikują - maile ,portale społecznościowe ?
Jacy oni wszyscy są delikutaśni jeśli chodzi o takie nie wiem jak to nazwać romanse. On nie ma serca jej powiedzieć by się odczepiła bo ją zrani albo urazi.
Albo boi się ,że tamta w przypływie złości skontaktuje się z tobą by powiedzieć jakie to z niego ziółko było. Wszystko możliwe... albo się boi albo nadal taki zauroczony bidulek,że chce dalej w to brnąć bo już poszły konie po betonie.
Twierdzi że skasował numer oczywiście kłamie. Nie mam jak zdobyć bo telefonu pilnuje i zabezpieczył odciskiem palca. Dziad pieprzony. Umawiali się na rowery. Już wiem na czym stoję i chcę rozwodu. Ja tak dłużej nie mogę.
Powiedział że nie potrafił jej powiedzieć żeby się odczepiła bo on tak nie potrafi.
Nie chciałaś słuchać tego co inni do Ciebie pisali to on sam dosadnie dał Ci do zrozumienia, że nie ma zamiaru z niczego rezygnować. Albo się dostosujesz albo spadaj...
I co z tym zrobisz? No przecież go kochasz...
Ale co mam teraz zrobić bo wywaliłam go do mamy, a mamusia mi powiedziała że nie mogę tak traktować go jak gówniarza, bo to jego też jest mieszkanie. Ona go nie chce tam trzymać. A ja go tu bym za zabiła.
I co ja mam teraz zrobić ?
3 wątki takie same, masz zamiar pisać po trochu we wszystkich ?
Komentarz doklejony:
Cytat
Ona go nie chce tam trzymać. A ja go tu bym za zabiła.
Przecież nie musi go trzymać, to jego problem a na pewno nie Twój, gdzie sobie lokum znajdzie; Mamusia nie czuje powagi sytuacji a chce mieć święty spokój;
Mieszkanie jest jego, jeśli nie obawia się w nim o własne życie, jak zaśnie, to jego wybór
Cytat
A i jeszcze mi napisał że idzie z sobą skonczyc
Widocznie jest przekonany, że dalej Ci na nim jeszcze zależy (musiałaś za nim nieźle latać, on rządzi), dlatego Cię szantażuje, albo on na tym straci albo nie stawiasz granic; Widzisz to ?
On nie grozi Tobie tylko sobie, a Ty powinnaś się bać i zmięknąć; Albo pozwolisz mi się ranić i skakać po głowie, albo sobie coś zrobię? wybieraj;
A jak nie będzie po mojej myśli to na złość mamie odmrożę sobie uszy
Dzieci w jakim wieku są i jak reagują na te wasze pogadanki. Pewnie i tak już wiedzą, że coś jest nie halo z wami? Kobieta z którą umawiał się na rowery to ta sama jednak co było w samochodzie jego podsluchane przez telefon? Szkoda że nie miałaś na telefonie programu nagranego który zapisuje rozmowy byłby świetny dowód w sądzie. W komputerku on nie przesiaduje dużo? Gdzieś musiał poznać tą laskę i raczej to nie jego klientka. Może jakieś czaty, portale społecznościowe, czy inne wynalazki gdzie można łatwo z ludźmi nawiązywać kontakty. Jak nie telefon to komputer będzie punktem zaczepienia, historia przeglądania stron www w przeglądarkach, może jakieś tam dowody się wynajdą w plikach. Po co mu tkwić z tobą jak szuka wrażeń na boku, możecie się rozwieźć i żyć dalej razem, ewentualnie on jak już znajdzie te swoje szczęście może się wyprowadzić na swoje albo do kochanicy lub z kochanicą sobie coś wynajma czy kupią. Usiądź z nim jeszcze i porozmawiaj szczerze na spokojnie jaki to ma sens na dłuższą metę i żeby nie zachowywał się jak dzieciak stosując szantaż czy grając na emocjach. Może w końcu zdobędzie się na odwagę by powiedzieć Ci prawdę jak to z nimi jest i jak on to widzi dalej?
Atena 2 odnoszę wrażenie, ze podświadomie szukasz tutaj przepisu jak to uratować?
Niestety to tak nie działa.
Twój mąż zna Ciebie, wie jak funkcjonujesz wiec manipuluje Tobą po to by zostało wszystko jak jest.
To, ze jesteś rozbita i chwiejna w swoich postanowieniach to jasne - dlatego tu jest wiele osób, które przeżyły podobne sytuacje, znamy swoje błędy, złudzenia i iluzje - słuchaj i czytaj ze zrozumieniem.
Dzieci są dorosłe i oczywiście wiedzą że tatuś miał kochankę. Naprawdę nie chce ratować tego na siłę. On cały czas zarzeka się że mnie tylko kocha nie wyobraża sobie życia beze mnie ze pobłądził itp.
Atena ochłonęłaś trochę i zaczęłaś już iść w drugą stronę.
Nikt nie namawia Ciebie żebyś się zaraz rozwodziła, zawsze z tym zdążysz. Poczytaj sobie komentarze we wcześniejszym wątku i w końcu zajmij się sobą. Ten Twój mąż za bardzo siedzi Ci w głowie, póki nie staniesz obok Waszego małżeństwa i z tej perspektywy przyjrzysz się dopóty będzie Tobą rzucało. Odsuń się (zastosuj niektóre punkty z 34 kroków), idź do terapeuty, ewentualnie poszukaj w necie możliwości pogadania z terapeutą ( ja w taki sposób znalazłam prawnika, który miał później poprowadzić moją sprawę rozwodową, tyle że nie doszło do niej).
Tak potrzebuje jednak terapeuty. Proboje cały czas zajmować się swoimi sprawami ale kurcze mam takie momenty często, że tak mnie to przygniata że chwilami myślę że oszaleje. Bardzo z tym walczę nie chce tak żyć. Ta zdrada tak nie boli jak to że byłam oszukiwania.Ja nienawidzę oszustwa. Wolę prawdę najgorszą ale prawdę. Teraz problem żeby gdzieś znaleźć terapeutę, chyba że przez internet można taka terapię odbyć. Może ktoś się orientuje i da mi namiary byłabym bardzo wdzięczna.
Ta zdrada tak nie boli jak to że byłam oszukiwania
Nie zajmuj się tym, nie wpędzaj w większy dół, Ty masz z tego wychodzić; inaczej się nie da jak tylko zająć się swoim udoskonalaniem znajdź swój sposób na to.
Kochani i dramatu cd. Ale chyba mogę się wygadać po to jest ta strona w końcu mój kochający mnie nad życie małżonek wziął 30 tysi kredytu żeby pożyczyć koledzeno, jak sądzicie mam mu uwierzyć? Ku... co za oszust.
Oczywiście, że nie masz wierzyć. To teraz on powinien właśnie zrobić wszystko żebyś mu wierzyła, a nie robi nic. I nie zrobi, bo widzi, że Tobie zależy, a jemu wygodnie. Skoro to on wziął ten kredyt to jego problem. Gdyby kredyt miał być na Was to musielibyście razem go podpisać?
Oczywiście, lecz gdyby mu się coś stało nie daj Boże to na mnie to spada. Dzwoniłam do tego kolegi potwierdził ze to prawda ale ja w to nie wierzę. Kto by wzia 30 tys kredytu jakiemuś koledze?
lecz gdyby mu się coś stało nie daj Boże to na mnie to spada
Nie wydaje mi się żeby tak było, bo znam taką sytuację. Bank oczywiście zwróciłby się do Ciebie, ale (przynajmniej tak było w znanym mi przypadku) bardzo łatwo było się z tego wykręcić właśnie tym brakującym podpisem.
Też nie możesz być pewna, czy kolega nie kryje Twojego męża, jednak komu ten kredyt wziął nie powinno Cię teraz interesować, tylko uporządkować swój status w tym wszystkim.
Tak myślę że go kryje, no bo kto przy zdrowych zmysłach bierze teraz komuś obcemu tyle kredytu? Co za oszust, Boże, tyle lat razem. Mój świat emocjonalny runął jak domek z kart. Ten koleś go kryje jestem tego pewna. Kasę wziął na tą suke pewnie.
Co za różnica czy wziął kredyt sobie, koledze, kochance czy dziwce przy drodze?
Przecież to jest tylko szczegół.
Szczegół kolejnego oszustwa. Czy tak ważne decyzje podejmuje się za plecami najbliższych osób?
Komentarz doklejony:
Cytat
Mój świat emocjonalny runął jak domek z kart
Ten świat runął już dawno tylko nie chciałaś tego dopuścić do świadomości.
Gdybyś pochyliła się nad tym co wszyscy użytkownicy pisali do Ciebie, dziś byłabyś zapewne w zupełnie innym miejscu.
Atena,
Ty dalej patrzysz przez pryzmat naprawienia tego wszystkiego, szukasz powodu, denerwuje Cię, że wziął kredyt dla niej... Może ma to jakieś przyszłościowe znaczenie, ale na razie zadbaj o siebie i o swoją przyszłość. Nie szukaj sposobu naprawy, a pogodzenia się z faktem, bo chyba tylko Ty chcesz coś jeszcze naprawić. Twój mąż nieustannie kłamie i będzie kłamał.
Cześć Wszystkim, dawno mnie tu nie było a potrzebuje się wygadać. Od zdrady mojego męża minęło już 4 mies. Jakoś probujemy to odbudowywać, ale powiem wam że nie sądziłam że będzie aż tak ciężko(przynajmniej dla mnie) Trochę jest ok, za chwilę to wraca do mnie że aż nie potrafię się skupić na czym innym. Najgorsze jest to że nie potrafię mu zaufać. Niby skacze koło mnie, stara się, tłumaczy z każdej minuty.... ale kurde coś mi nie daje spokoju. Już nie wiem czy są to moje urojenia czy to prawda. Chodzi o to że kiedyś wróciłam do domu w trakcie po coś i zobaczyłam że łazi koło bloku i z kimś rozmawia. On mnie nie widział. Potem kiedy zapytałam czy gdzieś wychodził odpowiedział że nie i cały czas siedział w domu. Wczoraj np. ktoś niby się pomylił i napisał mu smsa, że cieszy się na spotkanie. Proszę ocencie jak to wygląda z boku bo ja nie potrafię.
U mnie przy pierwszej zdradzie też był okres "naprawy" i też wszystko super się układało, a okazało się, że kłamała jeszcze bardziej, tylko zdecydowanie bardziej się z tym kryła i dużo więcej uwagi poświęcała mi.
Wiele też jest historii na portalu o takich sytuacjach - zazwyczaj oznaczają, że mało się w związku zmieniło.
Nie mówię, że należy wsadzać wszystkich do jednego wora, ale niestety Twój mąż dalej kłamie. Chcąc odzyskać Twoje zaufanie powinien Ci o wszystkim mówić i odpowiadać szczerze na wszystkie pytania. Trudno mówić, że jesteś przewrażliwiona, bo rzeczywiście przyłapałaś go na kłamstwie, ale jednak powinnaś nieco odpuścić. Pilnowanie nic nie da, kontrola też nie. On i tak zrobi, co będzie chciał, tylko możesz to ewentualnie opóźnić.
Rozmawiacie o tym? On wie, jak Ty się z tym czujesz i jak jest Ci ciężko?
Rozmową to nazwać nie można bo to zawsze są kłótnie. On próbuje się tłumaczyć zresztą nieudolnie. Potem mnie oskarża że chce go wykończyć, chwyta się za serce że go boli i co ja mu robię. Wiem jak to brzmi. Ale tak to wygląda. Nie sądzę że teraz się z nią spotyka bo jest na czas z pracy. Ale podejrzewam że kontakt tam jakiś jest.
On dalej udaje ofiarę, a nie poniósł kompletnie żadnych konsekwencji.
Widać nie wyciągnął wniosków ze swojego zachowania i możliwości naprawy związku. Oboje chcieliście to naprawić czy inicjatywa wyszła od Ciebie?
Może i się nie spotyka, ale Ty się zadręczasz, a on dalej gra. Nie znam szczegółów oczywiście, ale z boku wygląda to tak, że jego to już irytuje - Twoje "czepialstwo". Kompletnie nie potrafi postawić się w Twojej sytuacji i widać nawet tego nie chce.
To on mnie błagał żebym mu dała szansę, że on wszystko naprawi, że nie nie wyobraża sobie życia beze mnie. Ale ja nie mogę nie reagować na jego kombinacje. Muszę wiedzieć wszystko choćby prawda była najgorszą. Bo chyba gorsze od prawdy jest taka niepewność.
Czego od nas oczekujesz?
Z tego co zostało napisane w sumie na 10 stronach w ogóle z jakiegoś powodu nie chcesz skorzystać więc chyba ne jesteśmy w stanie Ci pomóc.
Nie przetrzemy Ci przybrudzonych różowych okularów.
Też tak uważam, jednak wiem również ze swojego doświadczenia, że prawdę bardzo ciężko uzyskać i nic na to nie poradzisz bez zadręczania samej siebie oraz męża.
Widać, że nadal bardzo Ci zależy i myślę, że choćby jeszcze raz Cię zdradził to Ty i tak byś wybaczyła, a nie tędy droga. Nie chodzi też o to żebyś od razu wszystko rzucała i odchodziła, ale w takiej sytuacji Ty jesteś na przegranej pozycji. Musisz się od tego trochę odizolować i nie bać się, że przez to możesz zostać sama, bo tak może się po prostu stać. Musisz postawić na siebie i musisz to jasno zakomunikować. To, co piszesz tutaj:
Cytat
Muszę wiedzieć wszystko choćby prawda była najgorszą.
musi wiedzieć Twój mąż - to są Twoje aktualne wymagania i jeśli chce naprawić Wasz związek to ma się do nich dostosować.
Muszę wiedzieć wszystko choćby prawda była najgorszą. Bo chyba gorsze od prawdy jest taka niepewność.
A wiesz czemu musisz? Jaka to prawda ma być ta najgorsza? Że nie jesteś najważniejsza w jego życiu?
Wciąż nie dociera do Ciebie, że ktoś chce tylko utrzymać to co miał od Ciebie niewiele tracąc, nic więcej. Żyliście w swoich światach wiele czasu i było wam z tym dobrze. Kontrola czy tupanie nóżką nic tu nie zmieni.
Wiem że prawdy od niego nie usłyszę. Powiedział że jak go oskarżam to mam mu przedstawić jasne dowody. Czyli znowu musiałabym bawić się w jakieś podsłuchy itp. A ja nie mam na to już ochoty bo wiem jak to niszczy psychikę i jak to boli.
Miotasz sie...
Z jednej strony deklarujesz, ze: "musisz wiedziec wszystko, chocby najborsza prawde", z drugiej, gdy poznanie prawdy wiaze siez Twoim wysilkiem, Ty "nie masz na to juz ochoty".
Marzysz o tym, ze prawda "sama sie ujawni"? Fajnie by bylo, ale to rzadkie i raczej nie licz na taki scenariusz.
W tym momencie maz ma Cie w garsci, bo zna na tyle dobrze schematy wedlug ktorych postepujesz (w koncu maz i to pewnie nieglupi), ze "wie", ze nic nie zrobisz...
Od Ciebie tylko zalezy czy swoje schematy postepowania przelamiesz. Tylko pamietaj: nawet jesli sie na to zdecydujesz, otrzymane wyniki moga byc niekoniecznie takie, jakich potrzebujesz. Mozesz otrzymac nie to na co (z przerazeniem zapewne) liczysz, mozesz otrzymac "za malo", a moze byc tez tak, ze "cala prawda" Cie wrecz "zabije".
Zastanow sie i szczerze sobie odpowiedz na pytanie: "Po co mi prawda?" Jesli odpowiedz Cie zadowoli, jesli "wiedza" ma dac cos co Ciebie "odbuduje" - dochodz do tej prawdy, ale miejs swiadomosc, ze najprawdopodobniej nigdy nie dowiesz sie "wszystkiego".
Ja, po zdradzie Zony niemal 6 miesiecy szukalem swojej "prawdy". Chcialem po prostu wiedziec (tak mi sie wowczas wydawalo), z kim zylem, kogo kochalem, czym bylo moje zycie. Zona nie pomogla. Do prawdy dochodzilem sam i doskonale wiem, ze nie wszystko odkrylem. W przyplywie "szczerosci" Zona juz wowczas Byla powiedziala mi swoje "wszystko". To jej "wszystko" to nie byla nawet 1/3 tego co sam odkrylem. Zaniechalem wiec.
Te 6 miesiecy "poszukiwan" dzis uwazam za czas kiedy w wyjatkowo glupi i bezmyslny sposob marnowalem swoja energie i swoje zdrowie. Nie "czas', bo 6 miesiecy to naprawde mgnienie oka, a czlowiek nieporownywalnie wieecej w swoim zyciu marnuje czasu na nieporownywalnie wieksze glupoty.
Nie marnuj zdrowia i energii. Nie warto. Bez "prawdy" mozna stanac na nogi.
Jesli Twoj maz szczerze zalowalby tego co zrobil, najptaedobniej bez zbednego proszenia powiadzialby Ci wszystko lub niemal wszystko. To, ze cierpisz postawil by dyzonwyzej niz swoj "honor i wstyd".
Zgadzam się z tym co tu piszecie tylko że tak ciężko to zrobić jak tyle lat się żyje razem i człowiek myśli że zna drugiego na wylot. W najgorszych snach nie sądziłam że tak będzie. Może u mnie jeszcze za mało czasu minęło. Nie wiem.
Zgadzam się z tym co tu piszecie tylko że tak ciężko to zrobić jak tyle lat się żyje razem i człowiek myśli że zna drugiego na wylot. W najgorszych snach nie sądziłam że tak będzie. Może u mnie jeszcze za mało czasu minęło. Nie wiem.
Czas nie jest tutaj problemem. Problemem jest to, że bronisz się rękami i nogami przed prawdą, ale o sobie.
Cały czas siebie oszukujesz i boisz się konfrontacji z realnym życiem.
Trwasz w jakiejś matni nie wiadomo po co. Szukasz cudotwórcy albo wehikułu czasu. Przyjmij w końcu prawdę jaka ona jest.
Naprawdę nie szkoda Ci czasu?
Bo takie rzeczy to tylko na filmach lub u sąsiadów. Twoi sąsiedzi jak coś wiedzą to też tak myślą. To próżność, która zaślepia
Spróbuj określić swoje słabości i lęki, warto. Spróbuj stawić im czoła, przełam schematy. Ta sytuacja odsłoniła jego ale i Ciebie.
Cześć, muszę z kimś pogadać bo czuję się okropnie. Nie wiem co robić. Mąż chce się wynieść do mamusi niby przez moją podejrzliwość. Potrafi tak obrócić kota ogonem ze to ja czuję się winna. Przeze mnie się nie potrafi skupić w pracy i straszy mnie ze straci robotę. A wszystko zaczęło się od tego że niby pojechał przed pracą na inspekcję, a jak poprosiłam żeby pokazał zdjęcia z datą i godziną to odpowiedział że nie będzie mi już nic udowadniał o ma tego dość. Zmienił też pin w telefonie i twierdzi że nie ma nic do ukrycia. Myślę że dalej z nią się spotyka. Ale tak to teraz potrafił zrobić że ja mam czuć się winna.
Czujesz się winna?
Sama do tego doprowadziłaś swoją postawą wobec niego. Liczyłaś na cud?
Nie wiem już jak do Ciebie pisać abyś w końcu choć chciała dostrzec sedno problemu.
Co jeszcze musi się wydarzyć?
Jeśli chcesz trwać dalej w swojej iluzji to trwaj - Twój wybór. Tylko miej świadomość, że nic samo się nie zmieni i będziesz co jakiś czas tutaj wracać z tym samym przekazem.
Nie czytasz, nie analizujesz, nie chce Ci się ruszyć tyłka za przeproszeniem aby w końcu wyjść ze swojego wygodnego komfortowego iluzorycznego myślenia.
Przecież wszystko zostało już napisane a Ty zamiast korzystać z tego co masz podane na tacy wolisz udawać, że nie widzisz, nie słyszysz, nie rozumiesz...
Nie, nie wiesz, bo dalej robisz to samo. Albo w związku ufasz albo nie ma związku. Oczywiste i zrozumiałe są Twoje podejrzenia, ale tak to nie może działać z nikim, żadna kontrola nie da Ci zaufania, a tylko zrazi do Ciebie. Poza tym od jakiegoś czasu masz już tylko podejrzenia, więc zluzuj trochę. Jesteś strasznie uparta w swojej postawie i Ty po prostu nie chcesz dostrzec problemu.
Wybaczcie mi ale po 25 latach razem ciężko tak się przestawić w myśleniu. Poznałam go jak miałam 17 lat... Ciężko mi po prostu, nie mam z kim pogadać i dlatego tu pisze
Wybaczcie mi ale po 25 latach razem ciężko tak się przestawić w myśleniu.
Cały czas tkwisz w roli ofiary i się nad sobą użalasz. Piszesz głupoty.
Wysil się troszkę i poczytaj inne historie. Ludzie po 40 latach się rozstawali i mieli za sobą większe bagno niż Ty i dziś całkiem fajnie sobie radzą.
25 lat spędzonych razem nie jest kompletnie żadnym argumentem.
Bo nie problem stanowi czas tylko Twój tok myślenia.
Zacznij od rozwiązywania tego problemu, a nie tylko kontroli, podejrzeń i narzekania. Masz 2 wyjścia, równie trudne, ale jedno wymaga wymaga pracy Was obu żeby miało to sens. Często nie da się wpłynąć na drugą osobę, chociażby nie wiadomo jak dobre masz intencje i cel. Nie próbuj na siłę kogoś zmieniać, a jak chcesz naprawić Wasz związek to musisz zacząć z powrotem ufać albo inaczej - nie przejmować się i nie kontrolować. Zacząć żyć normalnie, bez spiny, bez stresu i niepewności. Co ma być to będzie i Ty naprawdę nie masz na to wpływu, chyba, że dokładasz jeszcze do pieca zrażaniem do siebie.
Hej Wam, dawno tu nic nie pisałam ale muszę się wygadać. Trochę czasu już minęło od zdrady mojego męża, no ale niestety to nadal trwa. Udało mi się się dorwac jego telefon i trwa to 2 lata już. A ta ładnie udaje że jest przykładnym mężem a ja jestem taka naiwna. Zastanawiam się co siedzi w głowie takiego typa, makabra. A ja mu prasowałam gotowałam itp. Jestem tak głupia ze aż wstyd się przyznać. Może mi nagadacie tak żeby mi w pięty poszło? Potrzebuje tego.
Atena Ty nie masz problemu z mężem tylko ze sobą.
Działasz jak nałogowiec, uzależniłaś się od niego. Zdajesz sobie z tego sprawę? Jak nisko musisz upaść, żeby móc się podnieść?
Jeśli zaczniesz to rozumieć i godzić się z tym faktem, zaczniesz działać.
Zacznij terapię. Poważnie.
Zrobiłam pierwszy krok i zapisałam się na terapię. Mam świadomość że jestem w matni. Sama jednak nie poradzę sobie. A mam pytanie do Was czy macie jakieś rady jak wytrzymać pod jednym dachem? Póki co innego wyjścia nie mam. A mąż łazi za mną i dalej uważa że nic złego nie zrobił. Nawet kochanka jego napisała do mnie że on świata poza mną nie widzi.
A mam pytanie do Was czy macie jakieś rady jak wytrzymać pod jednym dachem?
34 kroki stosuj, w Twoim przypadku to raczej prawie wszystkie jak leci;
bierz jakieś tabletki, najlepiej ziołowe, na uspokojenie;
uprawiaj sport;
wychodź, chociażby na spacer (nieważne że pada, wieje, etc.), do kościoła, na basen, zapisz się na naukę jakiegoś języka.
Po prostu go unikaj, jest tak wiele jest możliwości wykorzystaj niektóre z tych co Tobie napisałam a może masz jakiś inny pomysł?
Jak wytrzymac? Jest cholernie ciezko, ale da rade...
Tak jak napisala Aster - 34 kroki. I nie przejmuj sie, jesli nie dasz rady czegos zastosowac lub czasem czego sie nie uda. Po prostu badz konselwentna i nawet jak coa nie wyjdzie probuj dalej. Nie potkniecie aie jest problemem, nie upadek tylko zniechecenie w przypadku niepowodzenia.
Po drugie, jak najmniej przebywaj w domu. Wychodz sama lub z dziecmi (nie pmietam czy masz), znajd sobie hobby, jakies dodatkoqe zajecie zwlaszcza na dni wolne od pracy.
I traktuj go (podejmij wyzwanie hehehe) jak wspolokatora. To co musosz z nim uzgadniac to uzgadniaj, ale zadnych zwierzen, czulosci... Nic. Postawa "krolowej lodu" choc teudna jest skuteczna.
Właśnie najgorsze jest to że mam przerwe w pracy, jestem tak rozwalona psychicznie że muszę na terapię najpierw, dobrze że mam jakieś oszczędności. Dzieci dorosłe już chwała Bogu, ale jeden niepełnosprawny ale też na szczęście radzi sobie. Jeszcze nignu tak pośle się nie czulam.
Zbieraj dowody jakieś, bilingi sprawdź od kiedy to trwa,skąd się znają jak masz taką możliwość chociaż bo nie wiesz na czym stoisz. Nie potrzebnie się ujawniłaś tak szybko z tym dyktafonem. On nie potrafi to ty do niej zadzwoń i się przedstaw jej i powiedz by się raczyła raz na zawsze odczepić od niego bo jak nie to wyśle jej jego rzeczy i jego samego pod jej adres. Albo inaczej realnie się umówić i porozmawiać jak to z nimi jest faktycznie.. ale najpierw zdobądź jakieś dowody bo inaczej będą się wypierać i gadać kłamstwa jakie chcesz usłyszeć.
Chociaż te bilingi i smsy byłyby pożądane jako podstawa bo nie wiem czy przez komputer się komunikują - maile ,portale społecznościowe ?
Jacy oni wszyscy są delikutaśni jeśli chodzi o takie nie wiem jak to nazwać romanse. On nie ma serca jej powiedzieć by się odczepiła bo ją zrani albo urazi.
Albo boi się ,że tamta w przypływie złości skontaktuje się z tobą by powiedzieć jakie to z niego ziółko było. Wszystko możliwe... albo się boi albo nadal taki zauroczony bidulek,że chce dalej w to brnąć bo już poszły konie po betonie.
Cytat
Nie chciałaś słuchać tego co inni do Ciebie pisali to on sam dosadnie dał Ci do zrozumienia, że nie ma zamiaru z niczego rezygnować. Albo się dostosujesz albo spadaj...
I co z tym zrobisz? No przecież go kochasz...
Komentarz doklejony:
A i jeszcze mi napisał że idzie z sobą skonczyc
W jakim celu założyłaś nowy wątek o tym samym tytule, zamiast pisać w poprzednim ??
Komentarz doklejony:
Yorik sory pomyliłam się
Cytat
I co ja mam teraz zrobić ?
3 wątki takie same, masz zamiar pisać po trochu we wszystkich ?
Komentarz doklejony:
Cytat
Przecież nie musi go trzymać, to jego problem a na pewno nie Twój, gdzie sobie lokum znajdzie; Mamusia nie czuje powagi sytuacji a chce mieć święty spokój;
Mieszkanie jest jego, jeśli nie obawia się w nim o własne życie, jak zaśnie, to jego wybór
Cytat
Widocznie jest przekonany, że dalej Ci na nim jeszcze zależy (musiałaś za nim nieźle latać, on rządzi), dlatego Cię szantażuje, albo on na tym straci albo nie stawiasz granic; Widzisz to ?
On nie grozi Tobie tylko sobie, a Ty powinnaś się bać i zmięknąć; Albo pozwolisz mi się ranić i skakać po głowie, albo sobie coś zrobię? wybieraj;
A jak nie będzie po mojej myśli to na złość mamie odmrożę sobie uszy
Niestety to tak nie działa.
Twój mąż zna Ciebie, wie jak funkcjonujesz wiec manipuluje Tobą po to by zostało wszystko jak jest.
To, ze jesteś rozbita i chwiejna w swoich postanowieniach to jasne - dlatego tu jest wiele osób, które przeżyły podobne sytuacje, znamy swoje błędy, złudzenia i iluzje - słuchaj i czytaj ze zrozumieniem.
Komentarz doklejony:
Wiem jak to brzmi żałośnie.
Nikt nie namawia Ciebie żebyś się zaraz rozwodziła, zawsze z tym zdążysz. Poczytaj sobie komentarze we wcześniejszym wątku i w końcu zajmij się sobą. Ten Twój mąż za bardzo siedzi Ci w głowie, póki nie staniesz obok Waszego małżeństwa i z tej perspektywy przyjrzysz się dopóty będzie Tobą rzucało. Odsuń się (zastosuj niektóre punkty z 34 kroków), idź do terapeuty, ewentualnie poszukaj w necie możliwości pogadania z terapeutą ( ja w taki sposób znalazłam prawnika, który miał później poprowadzić moją sprawę rozwodową, tyle że nie doszło do niej).
"Psycholog zdrada online"
Otrzymasz cala mase wynikow i jak dobrze przejrzysz to znajdIesz nawet takich, ktorzy jak twierdza, specjalizuja sie w problematyce zdrad.
Cytat
Nie zajmuj się tym, nie wpędzaj w większy dół, Ty masz z tego wychodzić; inaczej się nie da jak tylko zająć się swoim udoskonalaniem znajdź swój sposób na to.
1. http://www.zdradzeni.info/forum/viewt...post_76607 (tylko ostatnia strona)
2. http://www.zdradzeni.info/forum/viewt...post_76632
3. http://www.zdradzeni.info/forum/viewt...post_76690
Cytat
Nie wydaje mi się żeby tak było, bo znam taką sytuację. Bank oczywiście zwróciłby się do Ciebie, ale (przynajmniej tak było w znanym mi przypadku) bardzo łatwo było się z tego wykręcić właśnie tym brakującym podpisem.
Też nie możesz być pewna, czy kolega nie kryje Twojego męża, jednak komu ten kredyt wziął nie powinno Cię teraz interesować, tylko uporządkować swój status w tym wszystkim.
Przecież to jest tylko szczegół.
Szczegół kolejnego oszustwa. Czy tak ważne decyzje podejmuje się za plecami najbliższych osób?
Komentarz doklejony:
Cytat
Ten świat runął już dawno tylko nie chciałaś tego dopuścić do świadomości.
Gdybyś pochyliła się nad tym co wszyscy użytkownicy pisali do Ciebie, dziś byłabyś zapewne w zupełnie innym miejscu.
Ty dalej patrzysz przez pryzmat naprawienia tego wszystkiego, szukasz powodu, denerwuje Cię, że wziął kredyt dla niej... Może ma to jakieś przyszłościowe znaczenie, ale na razie zadbaj o siebie i o swoją przyszłość. Nie szukaj sposobu naprawy, a pogodzenia się z faktem, bo chyba tylko Ty chcesz coś jeszcze naprawić. Twój mąż nieustannie kłamie i będzie kłamał.
Może gniazdko sobie wije ?
Ale pewnie coś nagłego wypadło, zwłaszcza teraz.
Po zdradzie wszystko możliwe.
Wiele też jest historii na portalu o takich sytuacjach - zazwyczaj oznaczają, że mało się w związku zmieniło.
Nie mówię, że należy wsadzać wszystkich do jednego wora, ale niestety Twój mąż dalej kłamie. Chcąc odzyskać Twoje zaufanie powinien Ci o wszystkim mówić i odpowiadać szczerze na wszystkie pytania. Trudno mówić, że jesteś przewrażliwiona, bo rzeczywiście przyłapałaś go na kłamstwie, ale jednak powinnaś nieco odpuścić. Pilnowanie nic nie da, kontrola też nie. On i tak zrobi, co będzie chciał, tylko możesz to ewentualnie opóźnić.
Rozmawiacie o tym? On wie, jak Ty się z tym czujesz i jak jest Ci ciężko?
Cytat
On dalej udaje ofiarę, a nie poniósł kompletnie żadnych konsekwencji.
Widać nie wyciągnął wniosków ze swojego zachowania i możliwości naprawy związku. Oboje chcieliście to naprawić czy inicjatywa wyszła od Ciebie?
Może i się nie spotyka, ale Ty się zadręczasz, a on dalej gra. Nie znam szczegółów oczywiście, ale z boku wygląda to tak, że jego to już irytuje - Twoje "czepialstwo". Kompletnie nie potrafi postawić się w Twojej sytuacji i widać nawet tego nie chce.
Z tego co zostało napisane w sumie na 10 stronach w ogóle z jakiegoś powodu nie chcesz skorzystać więc chyba ne jesteśmy w stanie Ci pomóc.
Nie przetrzemy Ci przybrudzonych różowych okularów.
Cytat
Też tak uważam, jednak wiem również ze swojego doświadczenia, że prawdę bardzo ciężko uzyskać i nic na to nie poradzisz bez zadręczania samej siebie oraz męża.
Widać, że nadal bardzo Ci zależy i myślę, że choćby jeszcze raz Cię zdradził to Ty i tak byś wybaczyła, a nie tędy droga. Nie chodzi też o to żebyś od razu wszystko rzucała i odchodziła, ale w takiej sytuacji Ty jesteś na przegranej pozycji. Musisz się od tego trochę odizolować i nie bać się, że przez to możesz zostać sama, bo tak może się po prostu stać. Musisz postawić na siebie i musisz to jasno zakomunikować. To, co piszesz tutaj:
Cytat
musi wiedzieć Twój mąż - to są Twoje aktualne wymagania i jeśli chce naprawić Wasz związek to ma się do nich dostosować.
Cytat
A wiesz czemu musisz? Jaka to prawda ma być ta najgorsza? Że nie jesteś najważniejsza w jego życiu?
Wciąż nie dociera do Ciebie, że ktoś chce tylko utrzymać to co miał od Ciebie niewiele tracąc, nic więcej. Żyliście w swoich światach wiele czasu i było wam z tym dobrze. Kontrola czy tupanie nóżką nic tu nie zmieni.
Z jednej strony deklarujesz, ze: "musisz wiedziec wszystko, chocby najborsza prawde", z drugiej, gdy poznanie prawdy wiaze siez Twoim wysilkiem, Ty "nie masz na to juz ochoty".
Marzysz o tym, ze prawda "sama sie ujawni"? Fajnie by bylo, ale to rzadkie i raczej nie licz na taki scenariusz.
W tym momencie maz ma Cie w garsci, bo zna na tyle dobrze schematy wedlug ktorych postepujesz (w koncu maz i to pewnie nieglupi), ze "wie", ze nic nie zrobisz...
Od Ciebie tylko zalezy czy swoje schematy postepowania przelamiesz. Tylko pamietaj: nawet jesli sie na to zdecydujesz, otrzymane wyniki moga byc niekoniecznie takie, jakich potrzebujesz. Mozesz otrzymac nie to na co (z przerazeniem zapewne) liczysz, mozesz otrzymac "za malo", a moze byc tez tak, ze "cala prawda" Cie wrecz "zabije".
Cytat
Do czego ma posłużyć Ci ta prawda?
Cytat
A co by się zadziało, gdybyś to odpuściła i zabawiła się w swoje i tylko swoje życie, nawet jego mając u boku?
Ja, po zdradzie Zony niemal 6 miesiecy szukalem swojej "prawdy". Chcialem po prostu wiedziec (tak mi sie wowczas wydawalo), z kim zylem, kogo kochalem, czym bylo moje zycie. Zona nie pomogla. Do prawdy dochodzilem sam i doskonale wiem, ze nie wszystko odkrylem. W przyplywie "szczerosci" Zona juz wowczas Byla powiedziala mi swoje "wszystko". To jej "wszystko" to nie byla nawet 1/3 tego co sam odkrylem. Zaniechalem wiec.
Te 6 miesiecy "poszukiwan" dzis uwazam za czas kiedy w wyjatkowo glupi i bezmyslny sposob marnowalem swoja energie i swoje zdrowie. Nie "czas', bo 6 miesiecy to naprawde mgnienie oka, a czlowiek nieporownywalnie wieecej w swoim zyciu marnuje czasu na nieporownywalnie wieksze glupoty.
Nie marnuj zdrowia i energii. Nie warto. Bez "prawdy" mozna stanac na nogi.
Jesli Twoj maz szczerze zalowalby tego co zrobil, najptaedobniej bez zbednego proszenia powiadzialby Ci wszystko lub niemal wszystko. To, ze cierpisz postawil by dyzonwyzej niz swoj "honor i wstyd".
Cytat
Czas nie jest tutaj problemem. Problemem jest to, że bronisz się rękami i nogami przed prawdą, ale o sobie.
Cały czas siebie oszukujesz i boisz się konfrontacji z realnym życiem.
Trwasz w jakiejś matni nie wiadomo po co. Szukasz cudotwórcy albo wehikułu czasu. Przyjmij w końcu prawdę jaka ona jest.
Naprawdę nie szkoda Ci czasu?
Cytat
Bo takie rzeczy to tylko na filmach lub u sąsiadów. Twoi sąsiedzi jak coś wiedzą to też tak myślą. To próżność, która zaślepia
Spróbuj określić swoje słabości i lęki, warto. Spróbuj stawić im czoła, przełam schematy. Ta sytuacja odsłoniła jego ale i Ciebie.
rCzłowiek jest stworzony, aby przekraczać siebier1; - E. Maunier
no...:tak_trzymaj
Sama do tego doprowadziłaś swoją postawą wobec niego. Liczyłaś na cud?
Nie wiem już jak do Ciebie pisać abyś w końcu choć chciała dostrzec sedno problemu.
Co jeszcze musi się wydarzyć?
Jeśli chcesz trwać dalej w swojej iluzji to trwaj - Twój wybór. Tylko miej świadomość, że nic samo się nie zmieni i będziesz co jakiś czas tutaj wracać z tym samym przekazem.
Nie czytasz, nie analizujesz, nie chce Ci się ruszyć tyłka za przeproszeniem aby w końcu wyjść ze swojego wygodnego komfortowego iluzorycznego myślenia.
Przecież wszystko zostało już napisane a Ty zamiast korzystać z tego co masz podane na tacy wolisz udawać, że nie widzisz, nie słyszysz, nie rozumiesz...
Cytat
Jesteś pewna, że wiesz?
Odnoszę inne wrażenie, ale to może ja jestem uprzedzony.
Cytat
Nie, nie wiesz, bo dalej robisz to samo. Albo w związku ufasz albo nie ma związku. Oczywiste i zrozumiałe są Twoje podejrzenia, ale tak to nie może działać z nikim, żadna kontrola nie da Ci zaufania, a tylko zrazi do Ciebie. Poza tym od jakiegoś czasu masz już tylko podejrzenia, więc zluzuj trochę. Jesteś strasznie uparta w swojej postawie i Ty po prostu nie chcesz dostrzec problemu.
Cytat
Cały czas tkwisz w roli ofiary i się nad sobą użalasz. Piszesz głupoty.
Wysil się troszkę i poczytaj inne historie. Ludzie po 40 latach się rozstawali i mieli za sobą większe bagno niż Ty i dziś całkiem fajnie sobie radzą.
25 lat spędzonych razem nie jest kompletnie żadnym argumentem.
Bo nie problem stanowi czas tylko Twój tok myślenia.
Masz w końcu zamiar coś z tym zrobić? Masz jakiś plan działania?
Działasz jak nałogowiec, uzależniłaś się od niego. Zdajesz sobie z tego sprawę? Jak nisko musisz upaść, żeby móc się podnieść?
Jeśli zaczniesz to rozumieć i godzić się z tym faktem, zaczniesz działać.
Zacznij terapię. Poważnie.
Cytat
Poza mną czyli kim? Tobą czy nią?
Cytat
34 kroki stosuj, w Twoim przypadku to raczej prawie wszystkie jak leci;
bierz jakieś tabletki, najlepiej ziołowe, na uspokojenie;
uprawiaj sport;
wychodź, chociażby na spacer (nieważne że pada, wieje, etc.), do kościoła, na basen, zapisz się na naukę jakiegoś języka.
Po prostu go unikaj, jest tak wiele jest możliwości wykorzystaj niektóre z tych co Tobie napisałam a może masz jakiś inny pomysł?
Tak jak napisala Aster - 34 kroki. I nie przejmuj sie, jesli nie dasz rady czegos zastosowac lub czasem czego sie nie uda. Po prostu badz konselwentna i nawet jak coa nie wyjdzie probuj dalej. Nie potkniecie aie jest problemem, nie upadek tylko zniechecenie w przypadku niepowodzenia.
Po drugie, jak najmniej przebywaj w domu. Wychodz sama lub z dziecmi (nie pmietam czy masz), znajd sobie hobby, jakies dodatkoqe zajecie zwlaszcza na dni wolne od pracy.
I traktuj go (podejmij wyzwanie hehehe) jak wspolokatora. To co musosz z nim uzgadniac to uzgadniaj, ale zadnych zwierzen, czulosci... Nic. Postawa "krolowej lodu" choc teudna jest skuteczna.
Czytaj i czytaj komentarze, ucz się ich na pamięć i wdrażaj w życie.