Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Szkodagadac
Hagi1000:16:04
Jaylo03:34:34
Crusoe04:23:33
mloda_glupia04:30:41

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Julianaempatyczna
08.03.2024 14:46:35
Cześć, Twoja historia jest już na stronie. Obserwuj męża . Dlaczego te życzenia były inne?

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Zraniona378
08.03.2024 11:31:18
Cześć jestem nowa.Opisalam swoją historię ,ale nie ma jej na stronie jak to działa

poczciwy
31.01.2024 15:55:47
Agnieszka nie czekaj aż emocje odpuszczą tylko opisz historię a komentarze użytkowników pozwolą Ci spojrzeć na to z boku;

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

To już trójkąt czy nie?Drukuj

Zdradzeni w innych związkachHejo, Zawsze jak miałem kryzysik to czytałem wasze historie ku pokrzepieniu. Stąd na wstępie życzę wszystkim żeby oparli swoje szczęście na czymś bardziej stabilnym niż na nietrwałej naturze wszystkich związków. Mam 37 lat. Nigdy nie byłem w związku, miałem w życiu kilka przygodnych znajomości, ale każdorazowo nie skończyło się to dla mnie zbyt dobrze. Generalizując nie ma żadnych miłych doznań z Pańmi. Zawsze kończy się to traumą, gdyż angażuję się albo na 100 albo wogóle. 3 lata temu z samotności, mojej i jej miałem krótki romans z mężatką, ale platoniczny, czyli zero seksu. Spotkania, dużo rozmów, wysłuchiwałem skarg, wylewanie żali na męża, usłyszałem dużo komplementów pod swoim adresem. W pewnym momencie chciałem zainicjować seks, ale spotkałem się z kategoryczną odmową. I dostałem jakiegoś urazu. Po tym fakcie dalej spotykaliśmy się jeszcze trochę, ale już nie inicjowałem po raz drugi. Kiedy byłem mocno zaangażowany w tę znajomość, można powiedzieć w punkcie kulminacyjnym, usłyszałem z jej ust,że ona znika całkowicie. Zabolało mnie to poraz kolejny. Angażuję się zawsze na maksa, nawet nie musi być seksu. Wiem, że jeśli doszłoby do seksu to byłoby jeszcze gorzej, obsesja, zero jedzenia, picia spania, palpitacje serca etc. Cóż taką mam konstrukcję psychiczną. W ostatniej fazie, niby jak na złość, kiedy mnie porzuciła zaczęła udostępniać na komunikatorze fb zdjęcia nagle z mężem i z synem, jako kochająca się rodzina, to już był KO (knockout). Dochodziłem parę parę miesięcy do siebie. Po tym krótkim romansie otrząsnąłem się, ale przysiągłem sobie, że NIGDY WIĘCEJ mężatek i zacząłem być znów szczesliwym pełnym życia facetem i to był wstęp a teraz zaczyna się moja aktualna historia. 2 lata od tego czasu trafiłem do nowej pracy i poznałem kolegę, który ma śliczną żonę. Jest bardzo otwartym gościem, zaprzyjaźniłem się z nimi na maksa. Z początku, była to luźniejsza znajomość, bardziej z nim na stopie służbowej. On inicjował bardziej spotkania, taki otwarty pozytywny gość. Znajomość nimi trwała około dwa lata, bo teraz doszliśmy wszyscy do jej kresu. Od jakichś kilku miesięcy, może od roku,nasze grono towarzyskie poszerzyło się o jego żonę. Zaczęła z nami wychodzić częściej wspólnie. Wspólne wypady, najpierw góry, tu Wrocek, Kraków. Potem zaczęły się spotkania u mnie na chacie, tylko my troje. Stworzyliśmy bardzo zażyłą relację w trójkącie, ale ZERO seksu, wszystko w ramach bardzo bliskiej przyjaźni, wspólna praca, wspólne spędzanie czasu. Przez cały ten okres bardzo uważałem na relację, bo mam niemiłe doświadczenia z inną mężatką, jak opisałem na wstępie. Ten kolega wogóle nie był zazdrosny o żonę, prosił mnie żebym ją gdzieś zabrał, gdzieś podrzucił, święto zmarłych na groby. Od jakiegoś czasu zaczęło między nimi dochodzić do różnych, scen, wypominania, sceny zazrości o inną, i ja byłem do tego wszystkiego dopuszczony, byłem przy tym obecny i wydaje mi się że od jakichś 2 miesięcy zacząłem być wplątywany w ich jakąś małżeńską grę. Ten kolega na osobności zaczął mi się zwierzać, ze już chce się z nią rozejśc, że czasem ma dość tylko boi się czy ona nie wpadnie w złe ręce po ewentualnym rozwodzie, że się skur...i etc. Kolejnym razem gdy już siedzieliśmy wszyscy razem to zapytał mnie przy niej czy nie zaopiekowałbym się jego żoną bo on chce się rozejść. Wszystko było tak pół żartem pół serio. W połowie listopada jak zwykle, bo stało się to już standardem, trafiliśmy do mnie na chatę, po imprezie w klubie i siedzieliśmy do 4 nad ranem u mnie. Mam ładną chatę, mam własne auto, jestem niezależnym gościem, który dużo dostał z domu od rodziców. Oni dla odmiany mieszkają z jej rodzicami w ciasnym pokoju w bloku. Na pewno traktowali przyjaźń ze mną jako odskocznię od swojego skromnego życia, to bankowo. Wracam teraz do tej sobotniej nocy. Tego wieczora ciągle się ze sobą przekomarzali, ciągle mu dowalał, a mnie kokietowała. Tak jakby zmierzała do tego żebyśmy zostali sami na osobności. I nagle o 4 nad ranem pokłócili się i on wyszedł i zostałem sam na sam z jego śliczną żoną na kanapie w moim eleganckim domu. Ale nic nie zrobiłem. Zazwyczaj angażuję się platonicznie, gdyby ona coś zainicjowała pewnie bym nie odmówił, ale sam już tyle razy zostałem odrzucony, że nie odważyłem się. I zaraz po tym wyszliśmy i zawiozłem ją na chatę. I nie byłoby w tym nic strasznego, gdybym w tym momencie nie uświadomił sobie, że jestem po uszy zaangażowany w relację. Flashback, powtórka z historii. Uświadomiłem sobie to na drugi dzień, kiedy ten kolega do mnie napisął, ze przeprasza za wczoraj, ze był mega zmęczony i pijany ale że już dziś się pogodzili i już między nimi jest OK. A ja już byłem rozwalony. A tak bardzo byłem ostrożny w tej znajomości. Jednak podświadomie zaangażowałem się po uszy. Myślę ze zaangażowałem się w momencie jak pojawiło się zielone światło, kiedy zaczęli dużo mówić o tym że się chyba rozwiodą, że on się wyprowadza od niej. Ponadto był flirt z jej strony, kokietowanie, pokazywanie pieprzyków na biuście, uchylanie spódnicy, pokazywanie podwiązek. Wszystko to wznieciło we mnie pożądanie i już było po mnie. Dwa dni po feralnej nocy odwożąc ją do domu po pracy, zapytałem ją, jak to z nimi jest, bo ja czuję się już źle w tej relacji. I ona powiedziała, ze to u nich standard, ze oni raz się kłócą potem schodzą. Pytam się jaką ja zatem rolę w tym ich związku odgrywam. Wydaje mi się że korzystali z moich usłóg "taxa" plus "hostel". Niestety, długo łudziłem się że to przyjaźń, ale była to jednak czysta interesowność, nie ukrywam, że z mojej strony również, tylko oszukiwałem się chyba przez bardzo długo. Rozwijało się na poziomie bardzo ukrytym, podświadomym. Urwałem kontakt, ostatnio wpadłem na nich wpubie lekko podpity i wszystko im wyjaśniłem, że czułem się trochę oszukany, uwiedziony przez nich, wykorzystany, i jestem po uszy zaangażowany i generalnie nie obwiniam nikogo, w sumie ich zawsze lubiłem i lubię, ale powiedziałem im też że w takiej formie jak dotychczas tej relacji już nie będzie. Ostrzegłem tego kolegę, ze jak ją w życiu skrzywdzi podobnie, to że ona przyjdzie do mnie a ja ją pocieszę. I tak rozstaliśmy się wszyscy w sumie w przyjacielskiej relacji, ale ja jestem rozwalony dochodzę do siebie, teraz już jest znacznie lepiej, mija miesiąc odkąd uciąłem kontakt, niemal całkowicie. Co o tym sądzicie. Zarówno o mojej roli w tej relacji, gdzie popełniłem błąd, jak i o ich roli w tym wszystkim. Na koniec polecam wszystkim książkę "Przebudzenie" Anthony de Mello.
6755
<
#1 | Yorik dnia 22.12.2019 19:19

Cytat

Spotkania, dużo rozmów, wysłuchiwałem skarg, wylewanie żali na męża, usłyszałem dużo komplementów pod swoim adresem. W pewnym momencie chciałem zainicjować seks, ale spotkałem się z kategoryczną odmową. I dostałem jakiegoś urazu.

Haha, niewdzięcznica i oszustka, zmarnowany czas. Wykorzystała bo tyłka nie dała 😄 A to przecież takie oczywiste.

Cytat

W ostatniej fazie, niby jak na złość, kiedy mnie porzuciła zaczęła udostępniać na komunikatorze fb zdjęcia nagle z mężem i z synem, jako kochająca się rodzina, to już był KO (knockout). Dochodziłem parę parę miesięcy do siebie.

Jak widać nie każdy romans jest zły. To może być niezła weryfikacja tego co się ma i na czym komu naprawdę zależy. To kwestia świadomości siebie, swojego zaangażowania w to czego się naprawdę chce. Bzykanko z kimś innym raczej nie idzie w parze z odpowiedzialnością za rodzinę.
14836
<
#2 | Przebudzony dnia 22.12.2019 20:27
Dziękuję Yorik za komentarz. Często czytam Twoje komentarze i są cholernie trafne. Co do mnie to wychował mnie ojciec seksocholik, alkocholik, manipulant, choleryk i awanturnik, który całe życie zdradzał mamę, nawet teraz uwikłany w inny związek, ale to oddzielny temat na osobny rozdział. On uważa, ze tak normalny facet powinien, żyć. Mam totalnie zły wzór. Mam zero wsparcia jesli chodzi o relacje z kobietami, bo jestem inny niż on. Mam swoje ideały. Jestem szlachetniejszy. To on daje mi wskazówki jak zaciągnąć wyżej wymienione dziewczyny do łóżka, ale ja w obu wyżej wymienionych przypadkach szukałem tego czego mi najbardziej brakuje w kobietach, czyli bliskości, rozmowy, zrozumienia i namiastki relacji. Tylko wybieram do tego niewłaściwe dziewczyny. Moja mama przeszła mękę Pańską, wierna kobieta, ze względu na dzieci nie odeszła. Moje relacje z kobietami nie są właściwe. Zwyczajnie nie potrafię zaufać na starcie. Ojciec przestrzegł mnie skutecznie przed kobietami. Od stycznia zaczynam psychoterapię, bo po ostatnich wydarzeniach widzę, ze jestem mało asertywny i pakuję się w toksyczne relacje. Dzięki za odzew.
6755
<
#3 | Yorik dnia 23.12.2019 03:51
Idź na tą terapię, choć sam wszystko dość dobrze określasz to trochę za późno, po fakcie. Bardzo dobrze siebie podsumowałeś. Ten trójkąt widzę tak samo jak Ty; wystarczyło się trochę wcześniej zorientować i postawić granicę. Wciągnęli Cię w swoją toksyczną relację. Będą się kłócić, rozchodzić, zdradzać i wracać do siebie, bo potrzebują takich emocji; nie bierz w tym udziału.

Cytat

Mam zero wsparcia jesli chodzi o relacje z kobietami, bo jestem inny niż on. Mam swoje ideały. Jestem szlachetniejszy. To on daje mi wskazówki jak zaciągnąć wyżej wymienione dziewczyny do łóżka, ale ja w obu wyżej wymienionych przypadkach szukałem tego czego mi najbardziej brakuje w kobietach, czyli bliskości, rozmowy, zrozumienia i namiastki relacji. Tylko wybieram do tego niewłaściwe dziewczyny.

Skoro wiesz, to czemu wpadasz w ten sam schemat?
Taka oczywistość, jeśli stawiasz na jakość i wyjątkowość to nigdy nie idzie to w parze z ilością, miej to na uwadze;
Ta sytuacja z mężatką wiele mówi. Przeanalizuj to. Wszedłeś w bliższą relację z zajętą kobietą i czego się spodziewałeś naiwniaku? Chciałeś być ważniejszy od życia, które budowała sobie latami? Uważasz, ze mogłeś tego od niej wymagać? Dała Ci przyjaźń i ogromne zaufanie, to mało? Nabyłeś się traumy odrzucenia przez własną infantylność i jakieś wyssane z palca nadzieje? Dorośnij w końcu. Na jakiej podstawie rościłeś sobie jakieś chore nadzieje? rodzinę jej chciałeś rozbić? Wtedy byłbyś szczęśliwy? Albo chciałeś jej pomóc albo przelecieć. Dość często jedno z drugim nie idzie w parze, nie można mieć wszystkiego;
Jeśli bezinteresownie pomóc, nawet jeśli sam trochę pocierpisz, bo jej dobro ważniejsze, to o jakiej traumie mówisz? Taka właśnie jest cena i na wstępie powinieneś już to wiedzieć, że możesz się zaangażować. Nie znasz siebie? Powinieneś być dumny, bo lepiej być nie mogło; gdyby się w Tobie naprawdę zakochała i nie miała hamulców, wtedy czułbyś się super samcem czy miał byś problem; To bardzo ważne pytanie, bo odpowiedź określa twoje prawdziwe intencje i świadomość konsekwencji. Na ogół nie jest tak jak na filmach;

Cytat

Moja mama przeszła mękę Pańską, wierna kobieta, ze względu na dzieci nie odeszła.

No i wbij sobie do łba, że nie wszystkie kobiety są jak Twoja mama.
Nie nakładaj jednego schematu.
Twój problem? Odruchowo chcesz być rycerzem ratującym biedne, wykorzystywane kobiety z niewoli złych mężów, które mają Ci być za to wdzięczne, rozkładać nogi i się oddawać w całości; Za każdym razem, gdy to poczujesz, zadaj sobie 5x pytanie, czy nie będziesz naiwnym frajerem lub nie wyjdziesz na idiotę nawet gdy to chętnie zrobią; Poza tym baw się życiem, nie na ilości zaliczonych panienek ono polega, chyba, ze chcesz być swoim ojcem Z przymrużeniem oka

np. wiele niby nieszczęśliwych mężatek to samolubne, egoistyczne dziunie, które szukają większego frajera niż ich mąż. Na siłę szukają usprawiedliwień do zdrady/przygody lub odejścia. Bierz to pod uwagę.

Cytat

Moje relacje z kobietami nie są właściwe. Zwyczajnie nie potrafię zaufać na starcie. Ojciec przestrzegł mnie skutecznie przed kobietami.

No i dobrze, naucz się odróżniać prawdziwe intencje. Przy kupnie używanego samochodu nawet po szczegółowej diagnostyce nie ma pewności, musisz trochę pojeździć, dać po garach zanim będziesz wiedział gdzie przecieka czy gdzieś stuka. Musisz się liczyć z tym, że pewnego razu nie odpalisz. Jak usterek będzie mało dopiero możesz myśleć o dalszej trasie.
14836
<
#4 | Przebudzony dnia 23.12.2019 11:59

Cytat

Będą się kłócić, rozchodzić, zdradzać i wracać do siebie, bo potrzebują takich emocji; nie bierz w tym udziału.
Czy każdy związek potrzebuje takich emocji? Obawiam się, że jak ewentualnie kiedyś w przyszłości będę miał kiedyś swój, to wkradnie się rutyna, nie zapewnię zmiennych emocji kobiecie i będzie problem. Ramzes gdzieś o tym pisał, zacytuję może po pracy. Dzięki za szczerość.
6755
<
#5 | Yorik dnia 23.12.2019 14:46

Cytat

Czy każdy związek potrzebuje takich emocji?

No pewnie, że nie, kwestia dopasowania; chociaż słyszałem już, np. że:
Siła wkurwienia jest najlepszą miarą miłości. Szeroki uśmiech

Ramirez faktycznie fajnie opisywał częste schematy atawistyczne. Można być czujnym i się pod nie oczywiście odpowiednio ustawiać, jeśli ktoś widzi w tym sens. Są dopasowania potrzeb czy charakterów, gdzie związek kręci się wokół kobiety lub faceta i to obojgu pasuje.

Jeśli mówimy o wrodzonych potrzebach "emocjonalnych kobiet" i tego konsekwencjach, byłbym jednak zdania, żeby kobietom nie odmawiać przynależności do homo sapiens i nie usprawiedliwiać atawizmów tylko dlatego, że u nich są i generują potrzeby.

Skoro zdecydowana większość mężczyzn świetnie panuje nad emocjami wrodzonego fizjologicznego popędu płciowego i nie zapładnia na ulicy wszystkiego jak leci i co się trafi to kobiety też mogły by panować nad swoją naturą i odpowiedzialnie zarządzać swoimi emocjami, identyfikować je i generować w bezpieczny sposób, chociażby rozwijając jakieś swoje pasje, a nie oczekiwać ekscytacji od mężczyzn Szeroki uśmiech
Zresztą czemu tylko kobiety mają potrzebować w związku emocji? To pewnie dlatego, że samce uczuć nie mają Szeroki uśmiech
13728
<
#6 | poczciwy dnia 23.12.2019 16:12

Cytat

Czy każdy związek potrzebuje takich emocji? Obawiam się, że jak ewentualnie kiedyś w przyszłości będę miał kiedyś swój, to wkradnie się rutyna, nie zapewnię zmiennych emocji kobiecie i będzie problem. Ramzes gdzieś o tym pisał, zacytuję może po pracy. Dzięki za szczerość.

Warto zadać sobie pytanie dlaczego kobiety, które uzależnione są od silnych skrajnych emocji mają problem odejść od męża tyrana?
Czy to oznacza, że tyran jest szczęśliwy? Śmiem twierdzić, że nie zna tego uczucia. A czy czuje się bezpiecznie? Pewnie do czasu kontroli nad sytuacją tak.
Emocje w życiu nie są najważniejsze, są wyższe wartości i to jest właśnie kwestia tego doboru.
14836
<
#7 | Przebudzony dnia 23.12.2019 19:43
Bardzo dziękuję za komentarze. Mam jeszcze innego typu rozkminę, dotyczy tej drugiej relacji w trójkącie. Bo tak się składa ze z tą dz dziewczyną jeszcze aktualnie pracuję, pracowaliśmy wszyscy razem, ale aktualnie zostałem w pracy tylko ja z nią, mąż odszedł. Dziś wpadłem na nią przypadkiem na korytarzu i złożyłem jej życzenia zwyczajnie, i odżyło wszystko. Kilka dni temu jej mąż, mój kolega dzwonił do mnie, czy wszystko u mnie OK, bo zawiesiłem konto na fb, i wykazywał troskę, i potwierdził, że między nimi też nie jest teraz dobrze. I ja gdzieś się łudzę na dnie, że może ona za jakiś czas od niego odejdzie. Wiem zdaję sobie sprawę, że to jeszcze uzależnienie we mnie nie wygasło, że w kontakcie nawet przelotnym w pracy, rozpala się. Nie chodzi o zdradę, to nie wchodzi w grę, tylko o taki scenario, że ona odchodzi od niego i przychodzi do mnie, ale wydaje mi się zbyt daleko posuniętym scenariuszem. Odciąłem się całkowicie, wiem na pewno, ze muszę zajać się sobą to bankowo, ale jednak gdzieś się to jeszcze tli.

Komentarz doklejony:

Cytat

Czy to oznacza, że tyran jest szczęśliwy?
Na przykładzie mojego ojca i mnie, okazuje się że szczęście jest kwestią zdefiniowania jedynie. Szczęście w moim mniemaniu jest zupełnie czymś innym niż w mniemaniu mojego ojca. Stąd mam trochę konflikt wewnętrzny: to czego mnie nauczył (swoim przykładem) vs. moja prawdziwa natura (moje własne doświadczenie życiowe).
14578
<
#8 | aster dnia 23.12.2019 20:08
Ku przypomnieniu

Cytat

Wciągnęli Cię w swoją toksyczną relację. Będą się kłócić, rozchodzić, zdradzać i wracać do siebie, bo potrzebują takich emocji; nie bierz w tym udziału
.
14836
<
#9 | Przebudzony dnia 23.12.2019 20:52
Dzięki, czasem dobrze uzyskać feedback od kogoś kto patrzy na to całkiem trzeźwo i obiektywnie. Po stokroć dzięki. Super jest to forum. Robicie wiele dobrego!!!
14797
<
#10 | olala dnia 27.12.2019 10:32
Już pierwsze Twoje zdanie w opisie sytuacji świadczy o Twojej niedojrzałości. Jak masz doła czytasz historię innych i jest Ci lepiej? Ja mam źle ale dobrze, że ktoś ma gorzej...? Tkwisz po uszy w trójkącie już bardzo długo i chyba tego nie widzisz, że ten trójkąt to trójkącik rodzinny. Niedojrzały ojciec, egoista i manipulant wkręcił Cię w rodzinna gierkę. A Ty też niedojrzały, bo nie umiesz jasno ojcu sprawy postawić, na zasadzie nie zasługujesz na moją matkę. Jeśli będzie chciała od Ciebie odejść pomogę jej i odwrócę się od Ciebie bo ja krzywdzisz. Nie szanujesz jej ani mnie.
Zacznij naprawiać świat od samego siebie, bo chyba jednak z Twoją postawa coś jest nie tak. Nie popierasz postępowania ojca i nic z tym nie robisz. Jesteś od nich uzależniony? Czemu pozwalasz sobie żeby ich problemy sterowały Twoim życiem? Masz już swoje lata, odegnij się i zajrzyj trochę w głąb siebie. Moze okaże się, że Twoim prawdziwym przebudzeniem będzie rozliczenie się z ojcem, który zafundował toksyczna relację. Może powinieneś mu w gębę strzelić?
14836
<
#11 | Przebudzony dnia 28.12.2019 00:12
Chodzę także na oddział onkologiczny czasem jak mi bardzo źle, tak dla Twojej wiedzy. Co do drugiej części w dużym stopni masz rację. Życzę spokojnego wieczora.

Komentarz doklejony:
Jeśli sądzisz, że życzę komuś źle patrząc na jego krzywdę, to może zastanów się czy nie mierzysz swoją miarą. Współczucie, czasem otwiera serce. Wszyscy jedziemy na tym samym wózku i każdego może to spotkać. Życzę zdrowia i spokojnego wieczora raz jeszcze.
14790
<
#12 | isteata dnia 01.01.2020 03:16
Czyżby brakowało samotnych matek, że tak usilnie wybierasz kobiety z dziećmi i z mężami? Bardzo mocno utrudniasz sobie tym stworzenie udanej relacji. Po co brnąć w jakiejś naiwnej, nierealnej nadziei w relację skazaną z góry na porażkę?

Ktoś znacznie rozsądniejszy od Ciebie obawiałby się nawet wejść w relację samotnej kobiety z dzieckiem, gdzie jej eks ma z nią jakiś tam sporadyczny kontakt raz na miesiąc. A Ty się pchasz jako ten trzeci w relację, gdzie oni razem ze sobą żyją!

Dla mnie wytłumaczenie Twego kuriozalnego zachowania nasuwa się takie, że mniej lub bardziej podświadomie chcesz by ktoś miał taki dramat jak Ty miałeś. Tymczasem zamiast zranić kogoś, najbardziej ranisz tym działaniem samego siebie.

Piszesz, że Twój ojciec to: "manipulant, choleryk i awanturnik" i nadal udziela Ci rad. Na Twoim miejscu zdecydowanie przestałbym słuchać rad Twojego ojca.

Jeśli chcesz mieć udany związek, to musisz być pozytywną osobą. Musisz życzyć dobrze innym, wspierać związki innych a nie je psuć, musisz żyć pozytywnie i kierować się przy decyzjach dobrem swoim i osób z którymi jesteś. Będąc singlem i synem toksycznego alkoholika, to wszystko może nie być aż takie łatwe dla Ciebie. Ale innej drogi nie ma.

I nigdy nie pchaj się w toksyczne relacje jako ten trzeci! Samotnych matek nie brakuje!
14836
<
#13 | Przebudzony dnia 01.01.2020 23:01
Dzięki isteatea za komentarz, w którym wyczuwam nutkę delikatności. To nie do końca było tak w obu przypadkach, bo zostałem trochę wodzony za nos, i na pokuszenie. W pierwszym przypadku, z mężatką było tak, że ja znam się z nią jeszcze zanim ona poznała swojego męża i co prawda nie byliśmy nigdy parą, ale było coś między nami, na studiach robiłem jej masaże, i kilka razy inicjowałem coś jak jeszcze była wolna. Znajomość trwała i do dziś w jakiejś formie jest. Ona po ślubie zorientowała się że jej mąż to nie książe z bajki. Zanim doszło po latach do tego spotkania o którym teraz piszę, pisała mi, że "jaka tam zdrada, ze to tylko ewentualny seks", "że winny jej jestem zaległy masaż" etc. były to sygnały, mówiące o tym, że ma ochotę na skok w bok. Teraz bym na pewno postąpił inaczej i nie wszedłbym nawet w taką rozmowę. Ale na tamtym etapie, chciałem spróbować, co nie skończyło się dla mnie dobrze. Bo jak już pisałem, kiedy doszło do spotkania u mnie w domu, kategorycznie zrobiła w tył zwrot. Tak na prawdę nie zabolało mnie samo odrzucenie, tylko że runęły w gruzach moje iluzje. Wiem, ze do było niedojrzałe bardzo. W drugim przypadku, z tą drugą parą, to oni na przykład nie mają dzieci. Nie mają ślubu kościelnego też. I kiedy spotykałem się z tą drugą mężatką, to scenariusz był podobny. Żaliła się, że nie miała sukni ślubnej na sobie, na przykład, że marzy o tym. Aż w końcu, on ten mąż zaczął pier...lić głupoty, że chce się rozwieść, że boi się że ona ewentualnie wpadnie w złe ręce i czy ja nie chciałbym się nią zatroszczyć po ewentualnym rozwodzie. Z drugiej strony ona kokietowała, ewidentne sygnały świadczące o tym, ze jestem dla niej atrakcyjny, a męża traktowała z buta, przy mnie dosłownie. Teraz wiem, że to była ich gra. Po moich ostatnich doświadczeniach właśnie tych, czytałem o Narcystach i Empatach. Bardzo przypomina mi to ten wzór. Polecam ten kanał na YouTube, Soul GPS https://www.youtube.com/channel/UCnW831OQ8mHtWsXzX1dw7Lg. Właśnie w tym momencie jak o tym piszę muszę znosić ich pokazówkę na komunikatorze FB, piękne zdjęcia z Sylwestra ociekające seksem. Ale ignoruję całkowicie. Nie wyrzuciłem ich bo jednak sporo czasu spędziliśmy razem, bez zobowiązań, problem jest we mnie, że nie postawiłem wcześniej granic i nie wycofałem się z tej znajomości. Oni karmią się cudzymi emocjami, tworzą trójkąty, przede mną było kilka ofiar na ich celowniku, ja teraz to analizuję. Jedno jest fajne, że pierwsza fala już dawno przeszła tak w połowie listopada było najgorzej. A teraz już wypłukałem kortizol, sporo biegam, wziąłem się za swoje pasje. I już teraz czuję tylko poirytowanie na widok ich zdjęć, a potem taki fajny spokój, ze już jestem uwolniony. Zatem podsumowując, dostawałem solidne znaki i sygnały, na pokuszenie. Dzięki temu wiem co to są granice teraz. Dziękuję za wiadomość Z przymrużeniem oka

Komentarz doklejony:
Co ciekawe!!! Uwaga. Jak ja się teraz od nich niemal całkowicie odciąłem, ten mąż, mój kolega nagle próbuje podtrzymać kontakt, niby służbowo, coś chce ode mnie takie tam pier....e. Ja na chłodno oczywiście OK, tak, rozumiem, ale w głębi czuję że mam ochotę go zignorować następnym razem. Też się trochę pobawię. Dam mu nadzieję, ze zrobię mu ten projekt, potem nagle, że nie mam czasu itd. Wczoraj nad ranem dzwonił do mnie bo popili na Sylwku i chcieli na chatę pewnie do mnie wbić przed powrotem do domu, jak już się impreza kończyła. Zignorowałem. Ta laska w tym video mówi o takich sytuacjach, że trzeba to ignorować i doprowadza ich to do szaleństwa, taki konkretny typ ludzi, ich paliwem są emocje, oni żyją na takich emocjach Z przymrużeniem oka
https://www.youtube.com/watch?v=fSl5JfR_JzY

Komentarz doklejony:
Polecam ten film, ale tylko dla kogoś kto zna język angielski https://www.youtube.com/watch?v=b6f7Wx7q8Qo
14790
<
#14 | isteata dnia 03.01.2020 19:48
Ewidentnie Twojej psychice brakuje obecnie kobiety-partnerki. Wszelkie Twoje rozterki, dylematy, zbędne emocje, daremne wysiłki czy niekończące się rozmyślania są wynikiem tego braku. Masz problemy o istnieniu których, osoba w związku najczęściej nie miałaby nawet pojęcia (mając takich samych znajomych jak Ty).

Będąc w związku mamy gdzieś rozważania typu czy ktoś jest narcyzem czy nie. Bo nie mamy na takie rozważania czasu i ochoty. Mamy wówczas ważniejsze rzeczy w swym życiu do zrobienia.

Fotografie znajomych na facebooku, jakie by nie były, będą nam w sumie obojętne. A z pewnością nie będą zaprzątały nam intensywnie głowy przez całe dnie. Nie dlatego, że się do tego będziemy zmuszać. Nasza psychika będzie miała po prostu ważniejsze dla nas rzeczy do przeżycia.

Powinieneś więc skupić się na sobie. Na swojej osobie, którą powinieneś tak przeprogramowac, byś był w stanie zawiązać udaną relację z kobietą. Spójrz krytycznie na siebie. Zapytaj kobiet, mężczyzn, znajomych co ich zdaniem powinieneś w sobie zmienić. Podchodź oczywiśćie krytycznie do ich porad. Mogą mówić totalne bzdury. Ale mogą też naprowadzić Cię na właściwy trop, który będzie bodźcem dla Twej psychiki do przeprowadzenia właściwych zmian w Twoim życiu.
14836
<
#15 | Przebudzony dnia 03.01.2020 21:30
Dziękuję. Odkąd pamiętam brakuje mi kobiecego pierwiastka, i z wiekiem jest mi coraz trudniej nawiązywać relacje z kobietami. Z jednej strony bardzo bym chciał, ale z drugiej strony bardzo się boję wejść w bliską relację. Jakkolwiek nie starałbym się tego ukryć, to gdy dochodzi do bliższej relacji to wychodzi że jestem wygłodniały i trochę znerwicowany na tym punkcie.
14790
<
#16 | isteata dnia 03.01.2020 22:46
Zapewne pomogłaby Ci seksterapia. Niestety polskie społeczeństwo należy do niemalże skrajnie zacofanych państw w sferze seksu. Na Zachodzie tego typu usługi seksualne bywają traktowane jako element leczenia i bywa refundowane przez państwo. Takie usługi świadczą prostytutki (po odpowiednim przeszkoleniu, kursie). Polakowi może być trudno w to uwierzyć, ale pracują tam "legalnie", to znaczy płacą podatki, robią badania do pracy, są ubezpieczone, mają grafik pracy itp.

Poczytaj jak ludzie, obiektywnie patrząc w znacznie gorszym położeniu jak Ty, realizują swoje potrzeby seksu czy intymnej relacji z drugą osobą.

https://www.focus.pl/artykul/kalectwo-nie-wyklucza-udanego-seksu (fragment poniżej)

"Z badań prof. Izdebskiego wynika, że co piąty klient prostytutki w Polsce jest niepełnosprawny. W niektórych krajach zachodnich niepełnosprawnym instytucjonalnie pomaga się wyładować napięcie u rasystentki seksualnejr1;. W Holandii usługi takie świadczy Fundacja na rzecz Kontaktów Alternatywnych. Łączy niepełnosprawnych klientów z asystentkami. Ich usługi (dwa razy w miesiącu) refunduje państwo. W Szwajcarii kwestią seksualności niepełnosprawnych zajmuje się organizacja Fabs (Niepełnosprawni i Seksualność), która zatrudnia personel świadczący odpłatnie masaże erotyczne dla niepełnosprawnych. Aż 63 proc. badanych Brytyjczyków na wózkach uważa wprowadzenie legalnych prostytutek dla osób niepełnosprawnych za dobry pomysł. W Polsce takich programów nie ma."



https://www.newsweek.pl/polska/czule-miejsca-czyli-jak-niepelnosprawni-uprawiaja-seks/fs9rjrm (fragment poniżej)

"W filmie rSesjer1;, który wszedł właśnie do polskich kin, Mark Or17;Brien, poeta i dziennikarz z Kalifornii, chciałby doświadczyć seksu z kobietą, ale panicznie się boi. Jest sparaliżowany od dzieciństwa, nie ma władzy w nogach i rękach, pisuje artykuły i wiersze, stukając w klawisze ołówkiem trzymanym w zębach. Oddycha z trudem r11; większość dni spędza zamknięty w sztucznym płucu: ciężkiej żelaznej kapsule.

Ma 36 lat i nawet nie potrafi sobie wyobrazić, jak mógłby wyglądać jego stosunek z kobietą. Zaczyna sesje z Cheryl Cohen Greene, przeszkoloną do wprowadzania niepełnosprawnych w świat erotycznych doznań. Na pierwszym spotkaniu wystarczyło, że ona zdjęła ubranie, a on już miał orgazm. Na drugim pozwoliła mu całować piersi. Co za rozkosz! W życiu by się nie spodziewał.

W USA, ale także w Europie r11; na przykład w Holandii, Danii czy Szwajcarii r11; niepełnosprawni mogą liczyć na indywidualne doradztwo w kwestiach seksu. Jeśli trzeba, seksterapeutka lub seksterapeuta przejdzie od porad do masażu erotycznego, a od masażu do pełnego stosunku. W niektórych przypadkach koszt usług pokrywa ubezpieczenie społeczne. Z takiej terapii oczywiście nie można korzystać w nieskończoność, to zaledwie kilka sesji. Tyle, żeby sparaliżowany człowiek przekonał się, jak jego ciało reaguje na seksualne bodźce, żeby nie bał się kontaktów intymnych.

r11; Obawiam się, że w Polsce to nie do pomyślenia. Nie dorośliśmy jeszcze do takich rozwiązań r11; tłumaczy seksuolog dr Aleksandra Robacha.r11; Temat tabu r11; mówi o seksie niepełnosprawnych prof. Stanisław Kowalik, psycholog społeczny. Nawet lekarze, którzy mają do czynienia z pacjentami po wypadkach czy ciężkich chorobach, obchodzą kwestie zaburzeń seksualnych szerokim łukiem. r11; Nie są pytani, więc nie doradzą pacjentom, co robić. A zapytani? Nie wiedzą, co odpowiedzieć r11; mówi profesor.

Bodzio jeździ na obozy rehabilitacyjne i jak patrzy, kto tam trafia, to myśli, że nawet więcej niż połowa potrzebowałaby pomocy kogoś w rodzaju zawodowej sekssurogatki. Szczególnie ci, którzy nigdy nie mieli partnerki, wstydzą się, nie potrafią się przełamać. A są i tacy, którzy siedzą pozamykani w domach, przy mamusiach. Facet 40-letni, wykształcony, a bez mamusi ani rusz. Taki gość nie ma żadnych doświadczeń z kobietami, zero seksu. Hard core po prostu.

Trochę próbował z prostytutkami. r11; Ale r11; jak zauważył r11; to na ogół dziewczyny strasznie prymitywne, szkoda pieniędzy. Poza tym płacenie za seks jest poniżające. Miał kilka znajomości sanatoryjnych. Później poderwał stewardesę, innym razem studentkę, bardzo otwartą, oczytaną. To ona odkryła, że po wypadku najbardziej czułym miejscem jest u niego blizna po operacji. Niestety, teraz ta fajna, czuła dziewczyna jest już z jakimś Walijczykiem.

Między tymi krótszymi i dłuższymi znajomościami miał żonę o 20 lat młodszą. Wszyscy się dziwili, że taka młoda i się na niego zdecydowała. r11; Zauważyłem r11; mówi r11; że wokół facetów na wózkach lubią się zakręcić młode, bez szkół. Taka liczy na utrzymanie do czasu, aż skończy się uczyć. Później kopnie cię w dupę. Jeśli zdążyłeś zapisać na nią mieszkanie, to masz kłopot.

Piesak ma: po rozwodzie będzie musiał wyprowadzić się z mieszkania. r11; Życie bywa okrutne r11; komentuje r11; ale nie ma się co zrażać.Ma doświadczenie, doradza tym wszystkim zielonym, świeżo po wypadkach, jeździ do szpitali, na obozy. Tłumaczy chłopakom, żeby byli rozważni w kontaktach z dziewczynami, ale nie lękliwi.

r11; Gdy zobaczyłem Mirka Piesaka, nie mogłem uwierzyć. Leżałem w szpitalu, gapiłem się w sufit, a tu pojawia się facet: niesprawne ręce, niesprawne nogi, i mówi, że przyjechał samochodem. Jak to? r11; wspomina Piotr Kruszka (wypadek drogowy, ponad dwa miesiące w śpiączce, amputacja nogi, kręgosłup roztrzaskany w odcinku piersiowym). Kiedy go w ramach rehabilitacji położyli na materacach i kazali się przewrócić z pleców na bok, nie dawał rady. Napinał się, wysilał, a ciało ani drgnęło. r11; Musiałem miesiąc ćwiczyć, żeby to jakoś opanować r11; wspomina. A tu taki Piesak przyjeżdża i się okazuje, że potrafi wszystko wokół siebie zrobić, do tego pływa, jeździ samochodem, uprawia seks."

Więc prostytutka, to mógłby nie być zły pomysł na przełamanie lodów. Ale trzeba wybrać odpowiednią. Ustalić przebieg spotkania telefonicznie. Z pewnością nie kierować się do pierwszej lepszej, kierując się jedynie ceną czy wyglądem na zdjęciu. Ludzie oczywiście są różni. Jednak wiele pań świadczących usługi seksualne bywa naprawdę miłych. Śmieją się z Twoich żartów (nawet tych głupich) i dbają o dobry przebieg spotkania. Nic więc dziwnego, że mężczyźni z różnymi problemami chętnie korzystają z takiej formy oswojenia się z bliskim towarzystwem kobiety.
14836
<
#17 | Przebudzony dnia 04.01.2020 00:06
Chyba nie bardzo mnie dotyczy artykuł, seksualnie jestem sprawny. Kwestia psychiki bardziej, blokad. Ale już idę na terapię. Nie chciałbym tego tutaj już podnosić dalej. Dziękuję.
6755
<
#18 | Yorik dnia 04.01.2020 05:48
"" To nas tu o mało nie wykastrowały, a ty cycki sobie, cyganie, przyprawiasz? ""
14836
<
#19 | Przebudzony dnia 04.01.2020 06:04

Cytat

"" To nas tu o mało nie wykastrowały, a ty cycki sobie, cyganie, przyprawiasz? ""
Napisz prosto o co ci chodzi

Komentarz doklejony:
Da się usunąć ten post? Wydaje mi się że popełniłem błąd wchodząc tutaj

Komentarz doklejony:
"Kącik złamanych serc, portal dla zdradzonych i nieszczęśliwych. Tu znajdziesz zrozumienie i pocieszenie." Może zmoderujcie opis strony w takim razie. To mój ostatni wpis tutaj.
13728
<
#20 | poczciwy dnia 04.01.2020 07:06
Chłopie weź się ogarnij a nie jęcz jak za przeproszeniem "baba".
Piszesz, że nigdy nie miałeś pierwiastka kobiecego w sobie a ja po Twoim poście ostatnim odniosłem wręcz przeciwne wrażenie.
Czego oczekiwałeś opisując swoją historię w tym miejscu?
Myślisz, że Pani terapeutka będzie Cię głaskać po głowie i użalać się nad Tobą?
Tego oczekujesz od terapii? Obawiam, że możesz się tak samo rozczarować jak i tym portalem.
Może pora opisać swoją historię w miejscu gdzie ludzie są bardziej empatyczni? Proponuję kafeterię. Ooo to będzie na pewno miejsce gdzie znajdziesz zrozumienie.
Ponadto na kim chcesz zrobić wrażenie informując wszystkich wszem i wobec, że to Twój ostatni wpis? To też tylko Twój problem niczyj inny. A ludzie na tym portalu są już odporni na próby manipulacji i szantażu.
Życzę powodzenia.
6755
<
#21 | Yorik dnia 04.01.2020 18:25
Przebudzony,

Cytat

Napisz prosto o co ci chodzi

Przecież nie muszę, reakcja dobitnie pokazuje, że jej Ekscelancja dobrze wie o co chodzi Z przymrużeniem oka Gdyby nie trafiło to by nie zabolało i nie uciekała by jak poparzona w panice udając Ofiarę, jak po zgubieniu stanika w miejscu publicznym, krzycząc - to nie moje cycki Szok;
Ważne, że puzzle się ułożyły; Niech wydrukuje tą swoją historię z wszystkimi komentarzami i niech da terapeucie jako CV to nie zmarnuje terapii i będzie miała 10 sesji do przodu. Nad niedojrzałością i manipulacjami niech się pochyla psycholog. Jak zapłaci to może doceni.
Za zrozumienie, wyrozumiałość, cierpliwość i pochylenie się na problemem nikomu dziękować nie musi, choć wiele to mówi z kim miało się do czynienia :_jezyk
14039
<
#22 | Romanos dnia 04.01.2020 19:03
Przebudzony:
"To mój ostatni wpis tutaj"

Sprecyzuj...
Ostatni pod tym nickiem, ostatni w tym watku, ostatni na tym serwisie?
Szantaz emocjonalny na niektorych dziala w sposob odmienny od oczekiwanego; po prostu rozbawia... 😁

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?