Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę, aby nie gorzknieć na wszystkich polach i mieć radość nawet z takich małych bzdetów, jak te życzenia. Forum specyficzne, ale wciąż pozostajemy ludźmi, życie da
Perepek
18.12.2024 09:47:05
Hej zamierzam się złożyc pozew o rozwód macie do polecenia kogos z okolic Katowic? nie wiem jak sie za to zabrac
Ozyrys1
11.12.2024 18:21:15
Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witajcie,
Mąż w marcu odszedł z domu. Mamy 3 dzieci. Powiedział mi, że mnie nie kocha i nigdy nie kochał, że do ślubu czuł się poniekąd zmuszony. Teraz ma kogoś twierdzi, że ja kocha i z nia będzie. Ja go już nie interesuje. Strasznie to boli. Tak ciężko rano podnieść się z łóżka i zająć dziećmi. Nie wiem co będzie z nami, mieszkamy u rodziców męża. Mąż wrócił na tydzień teraz znowu go nie ma nie wiem co zrobi jak wróci z delegacji. Modlę się o to żeby się wyprowadził... Niech się to skończy ten strach, te rdzenia rąk ta bezsenność. Czy kiedykolwiek z tego wyjdę? Zacznę normalnie żyć?
Na sile nie zmusisz go do kochania i bycia. Rozumiem lek również ten ekonomiczny - jakie masz perspektywy na usamodzielnienie się ?
Zaczniesz wychodzić na 100% jednak potrzebujesz odzyskać sile sprawcza nad życiem, poczucie ze nim kierujesz. Lek ekonomiczny przed codziennością to jedno dodatkowo jest zranienie emocjonalne wszystko da się uleczyć jednak potrzeba czasu i pracy wraz ze świadomością własnych błędów.
Miałam szansę wynająć mieszkanie ale się bałam, bałam się, że sobie nie poradzę sama z dziećmi. Chodzi też o mój stan ciężko cokolwiek zrobić w stanie takiego smutku i bezsilności. Człowiek myśli jak to? Miał tyle czasu żeby się rozmyślic, żeby to skończyć. Nie przerwał tego bo było mu wygodnie a teraz kogoś poznał i koniec... Jego rodzice mnie nie wyrzuca z domu ale nie wyobrażam sobie, że on wraca na tydzień czy 2 (jeździ na tirach) i jest w tym samym domu, spotyka się znia wieczorami...
Najstarszy syn ma 6 lat a bliźniaki prawie 3. W zasadzie dzieci były wychowane przeze mnie i teściowa. Mąż bardzo mało pomagał... Biorę pod uwagę rozwód ale wolałabym żeby on złożył wniosek, on chce rozwodu za porozumieniem stron. Nie dodałam na początku, że to nie jest jego pierwsza zdrada i że wyssal mnie emocjonalnie wziął co najlepsze i zostawił wydmuszke..
To nie była pierwsza zdrada?
Twoim priorytetem jest teraz w sposób najbardziej możliwy zabezpieczyć siebie oraz dzieciaki i podziękować temu panu za wspólne życie.
Musisz znaleźć w sobie siły aby podjąć konkretną decyzję, ona nie jest łatwa, ale konieczna. Bez niej będziesz stać w miejscu zamiast iść do przodu.
Biorę pod uwagę rozwód ale wolałabym żeby on złożył wniosek, on chce rozwodu za porozumieniem stron.
Czemu byś wolała żeby złożył on, coś to zmienia?
Chce za porozumieniem, to chyba nie dziwne, że nie chce mieć w papierach, że z jego winy, a Ty ? Masz jakieś dowody tych zdrad?
Poczciwy - Właśnie. Trzeba kierować się rozsądkiem a nie emocjami zawsze emocje brały górę. Człowiek wie co powinien a tak ciężko podjąć taka decyzję. Z drugiej strony trzeba wyjść ze złudzeń. On nigdy nie przeprosił, niczego nie żałował nie poniósł za swoje czyny żadnych konsekwencji. Trudno uwierzyć, że ojciec twoich dzieci to po prostu zły człowiek ale tak chyba jest...
Komentarz doklejony:
Tak, mam esemesy, z wczesniejszej zdrady, teraz go nagralam jak mówi, że ja kocha i, że z nią będzie. Myślę, że to wystarczy. Rozwód za porozumieniem chociaż łatwiejszy to myślę, że będzie dla mnie niekorzystny. Ja niczego złego nie zrobiłam, no może tylko to, że za bardzo się starałam i nie odchodzilam że strachu.
Lepiej, żeby to mąż złożył pozew. Wiadomo wtedy, co zarzuca i jest łatwiej odpowiedzieć. Nie jestem prawnikiem, ale znam to z własnego doświadczenia. Niestety
Lepiej, żeby to mąż złożył pozew. Wiadomo wtedy, co zarzuca i jest łatwiej odpowiedzieć. Nie jestem prawnikiem, ale znam to z własnego doświadczenia. Niestety
Z punktu widzenia czysto taktycznego owszem. Racja.
Tutaj jednak chodzi o odpowiedzialność za swoje wybory i życie.
Skoro to on podjął decyzję o pogrzebaniu małżeństwa to i on powinien wziąć za to odpowiedzialność do końca. Dlaczego autorka ma ściągać z niego tę odpowiedzialność? Odpowiedzialność za jego wybory?
A ja myślę, że nie ma reguły i może to nie mieć większego znaczenia oprócz opłaty za wniosek (chyba wciąż 600 zł). Warto pamiętać, że samo udowodnienie zdrady nie zawsze załatwia sprawę, bo to jest główna, ale tylko jedna z przesłanek. Wszystko zależy od dokładnej analizy możliwości udowodnienia rozkładu pożycia w poszczególnych obszarach, ewentualnych w tym przeszkód i oczekiwań (np. ustalenia wyłącznej winy). I od tego trzeba zacząć. Jeśli wynik analizy jest niekorzystny lub niepewny można oczywiście liczyć na to, że ktoś kto składa pozew sam się w nim podłoży czy odkryje swoje oczekiwania i coś ułatwi.
Yorik jasne, że nie ma - jestem tego dobitnym przykładem. W moim przypadku to ja złożyłem bez chwili zawahania wniosek mimo, że ona poszła do boczniaka.
Tylko w tym przypadku wiem, że nie doczekałbym się wniosku z jej strony bo małpce było wygodnie i nie chciała się przecież rozwodzić...
Więc wszystko zależy od sytuacji tak naprawdę.
Nie wiem co on miał w głowie. Tak mówi, mówił że na początku kochał ale później jak urodził się pierwszy syn zaczęły się kłótnie i przestał kochać. Zaczął szukać i znajdował. To jest druga zdrada o której wiem na 100% inne nie potwierdzone chociaż zapewne próbował... Wybranka w sensie kochanka? Czy ja? Nie nie pochodzę z mega katolickiej rodziny on też. Ślub kościelny mamy ale to akurat nie ma większego znaczenia. Ktoś zapyta dlaczego tak długo w tym tkwilam? Bo miałam nadzieje, że coś zrozumie, że się ogarnie. On ciągle powtarza jak bardzo kocha dzieci, ze ich nie zostawi Itd. On zostawia mnie i mnie nie kocha ale dzieci są dla niego ważne...
Komentarz doklejony:
msz ja nie wiem kto to jest, bo mi nie powie narazie się ukrywają. Podejrzewam, że albo to znowu jakas 20 latka, albo jakaś zdesperowana kobieta szukająca miłości.
Komentarz doklejony:
poczciwy składałes pozew z orzeczeniem? Ile to trwało.? Wszyscy mi doradzają rozwód z orzeczeniem jego winy. Moja terapeutka mówi że rozwód za porozumieniem będzie dla mnie niekorzystny.
U mnie było tak: mój mąż zdradził i kochankę przywiózł z Ukrainy do domu. Następnego dnia złożył pozew o rozwód bez orzekania o winie, który skopiował w 90% z internetu. Napisane tam było, że to nasza wspólna decyzja. Odpowiedź moja była krótka: rozwód z jego winy i dołączone zdjęcia męża z kochanką, które sobie sami zrobili. Żaden detektyw nie zrobi tak dobrych zdjęć, jak zdradzajacy. Potem była pierwsza rozprawa i mój mąż dostał 2 tygodnie na odpowiedź na moją odpowiedź. I tu na 5 stronach rozpisał się na mój temat. Same bzdury. Dowodów nie ma, bo ja bardzo go kochałam, więc traktowałam go dobrze. Wtedy miałam kolejne 14 dni na odpowiedź i udowodniłam, że mój mąż kłamie.
Podczas pierwszej rozprawy adwokat męża zaproponował, że mąż weźmie winę na siebie, a ja zrezygnuję z alimentów. Nie zgodziłam się.
Tak z orzeczeniem o winie. Dostała warunek bezwzględny ode mnie, że jeśli chce spróbować to naprawić to pierwszym krokiem będzie przyznanie się przed sądem jednocześnie niczego jej nie gwarantując. Tak też się stało - przyznała się a ja zmieniłem rozwód na separację, ale z orzeczenia winy się nie wycofałem.
Od złożenia pozwu do wyroku minęło 26 miesięcy, w sumie 4 rozprawy.
Dziś niewiele się sytuacja zmieniła między nami bo ona dalej stoi w tym miejscu, w którym stała a ja jestem już kilka kroków przed nią.
Poczciwy,
Czytałam twoje wczesniejsze posty. Gratuluję uporu, determinacji i twardego kręgosłupa moralnego. Podejrzewam, że nie było to łatwe. Podałeś słuszna decyzję i się jej trzymałes. Mam nadzieję, że nam też się uda tzn mnie i moim dzieciom.
Witaj Ona. Bardzo Ci współczuję, wiem że to dla Ciebie teraz bez znaczenia, ale będzie lepiej. Jak wygląda Twoja sytuacja finansowa, czy masz pracę? Dzieci są jeszcze małe, chodzą do przedszkola, czy zajmujesz się nimi i domem? To ważne, nawet jeśli nie jesteś gotowa składać teraz pozew rozwodowy, możesz złożyć o zabezpieczenie alimentacyjne dla dzieci i ewentualnie siebiei. Dobrze, że zakochany Pan nie odwraca się od dzieci, ale nie wiadomo, czy nowa miłość tak nie zawróci mu w głowie, że zmieni zdanie, więc lepiej mieć wszystko ustalone przez sąd. Jeśli, chodzi o rozwód, to wszystko zależy od sędziego, niestety, ruletka. Dobrze byłoby skonsultować się z prawnikiem, taka porada to koszt ok 200zł, a jeśli na to nie masz, to w każdym mieście przy MOPS działa prawnik za darmo. Dobrze żebyś wiedziała na czym stoisz, poza tym to zawsze jakieś działanie, nie będziesz miała tego beznadziejnego poczucia bezsilności, tylko mały krok do przodu że wreszcie coś robisz w swojej sprawie i masz wpływ na własne życie. Mieszkasz w domu teściów, jak wyglądają wasze relacje? Wiedzą co się dzieje? Możesz liczyć na ich pomoc? Jeśli to rozsądni ludzie, nawet jeśli już nie jesteście razem nie powinno być dla nich problemem że mieszkasz tam z dziećmi, w końcu to ich dom, dużo zmian w ich życiu, lepiej żeby nie fundować im kolejnych niepotrzebnych w postaci wyprowadzki, przynajmniej dopóki ty nie staniesz mocno na nogi i nie będziesz na to gotowa. Ona, myślę że teraz chyba nie ma sensu zastanawianie się dlaczego tyle wytrzymałas, dlaczego już po pierwszej zdradzie nic się nie zmieniło, czy to coś zmieni lub wniesie do Twojego obecnego życia na ten moment? Myślę że przyjdzie na to czas. Na dzień dzisiejszy zadbaj o siebie i dzieci. Jeśli tylko masz możliwość, wolną chwilę na spacer, gdzieś do lasu na łąkę, gdzieś gdzie złapiesz trochę słońca i świeżego powietrza. Trzymaj się. I pisz co u Ciebie. Pozdrawiam
Poczciwy,
Czytałam twoje wczesniejsze posty. Gratuluję uporu, determinacji i twardego kręgosłupa moralnego. Podejrzewam, że nie było to łatwe. Podałeś słuszna decyzję i się jej trzymałes. Mam nadzieję, że nam też się uda tzn mnie i moim dzieciom.
To chyba nie kwestia kręgosłupa moralnego. Tak jak wszyscy tutaj byłem również w totalnej rozsypce i myślę, że gdyby wstrzeliła się w odpowiedni moment mogłaby mnie urobić. Na szczęście jej postawa tak naprawdę ułatwiła mi tę determinację. Uparty jestem to fakt, ale zawsze tę wadę lubię zamieniać na konsekwentny a to już nie wada a pozytyw mimo, że chyba jednak znaczenie jednak różne.
Dziś niewiele się sytuacja zmieniła między nami bo ona dalej stoi w tym miejscu, w którym stała a ja jestem już kilka kroków przed nią.
Myślę, że oni nigdy!!! nie będą w stanie stanąć w miejscu którym my stoimy, dopóki ich, nie spotkałoby to samo. To my analizujemy, czytamy, rozmyślamy, itd. Oni próbują, starają się, ale nie zaznali tyłu negatywnych uczuć i nawet jeśli bardzo tego chcą, po prostu nie są w stanie w tym samym czasie stanąć "obok nas"'. Myślę, że to nasza kwestia, czy jesteśmy na tyle pogodzeni z tym co się stało i mamy w sobie na tyle wyrozumiałości, empatii że przestajemy oczekiwać żeby nam dorównali, i akceptując taki stan rzeczy, próbujemy razem żyć.
Rozalia, dziękuję za tyle słów wsparcia. Tak pracuję i dziękuję teraz sobie, że się uparlam bo było by dużo ciężej. Najstarszy syn chodzi do przedszkola, bliźniaki zapisałam od września. Teściówiee nie wyrzuca nas z domu, mamy osobne piętro, które remontowalismy z mężem. Ale problem w tym, że mąż wróci w maju z trasy i będzie tutaj ok 2 tygodni i znowu pojedzie. Poproszę go żeby się wyprowadził ale nie wiem czy to zrobi... Ja muszę szukać mieszkania jeżeli on będzie tak przyjeżdżał co 4 tygodnie bo oszaleje. A znam go i wiem, że przyjedzie do domu żeby teściowa uprala mu rzeczy i zrobiła słoiki na wyjazd(oczywiście to zrobi dla syna). Tesciowie wiedzą i jednocześnie nie chcą wiedzieć, to ich syn i ciężko przyznać, że jest jak jest. Poza tym mój mąż nigdy im nie powie wprost jak to wygląda. Mówi tylko mi. Moja decyzja jest jedna mąż musi się wyprowadzić, mimo, że to jego dom. Nie myślałam o zabezpieczeniu alimentacyjnym a rzeczywiście może być za jakiś czas różnie... Pozdrawiam Serdecznie,
Myślę, że oni nigdy!!! nie będą w stanie stanąć w miejscu którym my stoimy, dopóki ich, nie spotkałoby to samo. To my analizujemy, czytamy, rozmyślamy, itd. Oni próbują, starają się, ale nie zaznali tyłu negatywnych uczuć i nawet jeśli bardzo tego chcą, po prostu nie są w stanie w tym samym czasie stanąć "obok nas"'.
Zgadzam się z Tobą. Ja nawet nie oczekiwałbym tego żeby ona wskoczyła na ten level, na którym ja jestem ale... słowem klucz jest tutaj "starają się, próbują"
Można się starać, angażować, a można też tworzyć pozory starania.
I wiesz co, dla mnie nie jest już po tym czasie problemem sama zdrada - już nie.
Przepracowałem to, mam inne spojrzenie na zdradę, bardziej chłodne, obiektywne. Problemem właśnie jest ta postawa. Do pewnego czasu uważałem, że każdy człowiek może się zmienić, pewne rzeczy zrozumieć, dojrzeć do tego, uświadomić sobie pewne rzeczy, przewartościować życie. Przecież kiedy jak nie teraz, po taki tąpnięciu. Co jeszcze musiałoby się wydarzyć aby ruszyć sumienie.
Dziś wiem, że się myliłem. Nie każdy jest do tego zdolny.
Albo trafiłem na wyjątkowo oporny, trudny i zabetonowany przypadek albo coś ze mną jest nie tak, w sensie mam za wysokie oczekiwania.
Przestałem się tym jakiś czas temu zajmować. Żyję sam dla siebie i dla dziecka, jestem szczęśliwy sam ze sobą. Nigdy już nie mam zamiaru wejść w coś tylko na podstawie złudzeń, pozorów, idealizacji. Nie ze mną te numery Bruner
Rozalia w zasadzie twój post można byłoby skomentować jednym słynnym cytatem: "My jesteśmy tam gdzie wtedy, oni tam gdzie stało zomo"
Choć w sumie nie jesteśmy tam gdzie wtedy a o krok dalej
Poza tym mój mąż nigdy im nie powie wprost jak to wygląda. Mówi tylko mi.
Z ciężkim sercem zwracam na to uwagę, bo do końca nie wiem komu, ale pomyśl o przygotowaniu się na jego przyjazd i ponagrywaniu rozmów między wami, bo inaczej to w każdej chwili uda głupa i zrobi z ciebie idiotkę.
Komentarz doklejony:
Rozalia,
Cytat
Myślę, że to nasza kwestia, czy jesteśmy na tyle pogodzeni z tym co się stało i mamy w sobie na tyle wyrozumiałości, empatii że przestajemy oczekiwać żeby nam dorównali, i akceptując taki stan rzeczy, próbujemy razem żyć.
Razem albo oddzielnie. Tak zabrzmiało jak samouwielbienie czy poczucie bycia lepszym a różnica polega głównie na nabyciu większej pokory wobec życia i siebie. Jeśli ktoś wpadł w rolę ofiary lub cierpiętnictwo i tak został, to wzmocnił tylko swój Ego izm ;
Yorik, masz prawo do swojej opinii, ale zupełnie źle zrozumiałeś, co miałam na myśli, zrzuce, to na karb słowa pisanego, bo nie rozumiem gdzie w moich słowach samouwielboenie czy poczucie bycia lepszym? Gdzie tu ofiara czy cierpiętnictwo?
A odnośnie egoizmu, to zdrowy jest zawsze wskazany.
Rozalia, masz prawo do swojej opinii, ale zupełnie źle zrozumiałaś, co miałem na myśli, zrzucę, to na karb słowa pisanego, bo nie rozumiem czemu zakładasz, że moje słowa były skierowane konkretnie do Ciebie ?
Gdzie samouwielbienie czy poczucie bycia lepszym? podejrzewam, że w oczekiwaniu żeby nam dorównali :niemoc
ofiara i cierpiętnictwo to zastrzeżenie;
Cytat
A odnośnie egoizmu, to zdrowy jest zawsze wskazany.
Czyżby ?
To czym dokładnie różni się zdrowy Ego izm od chorego?
albo Dlaczego zdrowy Ego izm ma nie być chory?
to chyba pytania z tych trudniejszych, ale chętnie się dowiem, jeśli ktoś wie
Szanowny Yoriku,
Twój komentarz zaczynał się od słów Rozalia...cytat... po tym mniemam że był do mnie....
A jeżeli dla Ciebie słowa "przestajemy oczekiwać żeby nam dorównali..." oznaczają jakieś oczekiwania, to już nie wiem, chociaż każdy może mieć swój odbiór, tanie Twoje prawo
Yorik toksyku zdrowy egoizm to dbanie o siebie a nie rogacza. Jak widzę po tym forum kobiety bardziej są skłonne do wybaczania na to tez ma wpływ inne taktowanie zdrad a niektóre osoby jak babcia47 czy jakoś tak udzielają się TYLKO w wątkach zdradzanych mężów. Dlatego odeszłam od tego portalu. Jestem dziś tu wyjątkowo i widzę iż dobrze zrobiłam.
Dlatego odeszłam od tego portalu. Jestem dziś tu wyjątkowo i widzę iż dobrze zrobiłam.
Bardzo dobrze zrobiłaś, ciekawe ilu cudzych mężów zaliczyłaś w międzyczasie jako jedna z tych co nie myśli przed dawaniem tyłka tylko po, co też wątpliwe?
Yorik to nie jest zaliczanie to jest miłość, wierzenie w bajki typu,powiem wszystko co trzeba niunia uwierzy we wszystko, łyknie jak świeże bułki na śniadania i nawet nie musze sie wysilać aby to udowodnić, cel - ściągnąć niuni majtki z młodej dupy, no jeszcze pare komplementów dla nakarmienia próżności niuni, a ona w to wierzy. Znów napisałam komentarz skierowany dla męszczyzny :szoook
Komentarz doklejony:
Naiwnakochanka ile tych moich komentarzy przeczytałaś skoro odeszłaś z portalu i jesteś tu gościnnie JEDEN, poczytaj wszystkie jest ich 23 i dobrze przelicz ile jest dla zdradzonych mężów, ale czy Ty potrafisz liczyć :niemoc bo związek to DWOJE ludzi, ktoś tu nie potrafi liczyć
Yorik jaki by pyskaty i do bólu dosadny nie był, to od lat stawia na nogi tych, którym takie jak Ty nieodpowiedzialne osoby, w swojej beztrosce i indolencji umysłowej wywracają życie do góry nogami.
Cytat
zdrowy egoizm to dbanie o siebie a nie rogacza
kochankowi też cisnęłaś takie kity, że powinien skupić się na tym co najważniejsze, czyli "zdrowym egoizmie", a rogatą żonę do parteru sprowadzać?
wrócił do żony i ją wybrał? że tak frustracją nadal ziejesz?
zamiast zostać z Boginką, która mu pełnie "zdrowego egoizmu" serwowała?
Twoje zachowanie to jest taki standard, że aż do bólu;
mogłabym tutaj wkleić bez liku tekstów ze screenów kochanek mojego niewiernego, skierowanych do Misia; wypisz wymaluj ta sama postawa co Twoja;
obydwie jak jeden mąż by przekonać Misia, aby właśnie z nimi został napieprzały o "zdrowym egoizmie";
swego czasu się grubo zastanawiałam nad tym, czy u tych zblazowanych życiem kobiet, to zwykła manipulacja czy jakaś choroba;
Usunąłem część komentarza. W mojej ocenie to zbyt osobiste odniesienie i przez analogię może być krzywdzące. Yorik.
A tej osobie nic nie pomoże, póki sama nie doświadczy, żony wciąż będą dla niej głupszymi dziuniami od niej i prostym narzędziem do zemsty.
Gdybym miała wybierać, czy wolę być rogatą żoną a kochanką.....
Wolę jednak rogi, niż dla paru chwil atencji i uniesień, w ogólnym rozrachunku być tylko chwilową odskocznią, ucieczką....
A tej osobie nic nie pomoże, póki sama nie doświadczy, żony wciąż będą dla niej głupszymi dziuniami od niej i prostym narzędziem do zemsty.
nie będę się sprzeczać, ale nie sadzę, aby musiała doświadczać, aby zrozumieć;
wystarczy aby uświadomiła sobie , że jest współodpowiedzialna za to co ją spotyka i ma w tym swój ogromy udział, jest współkreatorem tych zdarzeń, zamiast obwiniania za zaistniałe wszystkiego i wszystkich wokół;
schemat u kochanków jest taki sam jak i u wszystkich, jest jedną wielką ucieczką od brania odpowiedzialności za swoje, wynikiem nieumiejętność szerszego spojrzenia na świat, dojrzenia wielu łańcuchów powiązań i wzięcia pełnej odpowiedzialności za swoje działania, wchodzenia w nie świadomie; wzięcia odpowiedzialność po głębokim wsłuchaniu się we własne intencje;
to tak jak z dojrzałością, którą uzyskuje się dopiero wówczas gdy przestaje się obwiniać własnych rodziców, za to że nie dali nam wystarczająco dużo potrzebnych nam rzeczy, na dany czas, bez brania pod uwagę faktu, że byli tylko ludźmi i może nie mieli na dany czas wystarczająco dużo zasobów, aby sobie poradzić z otaczającą ich rzeczywistością, bo sami ich nie otrzymali;
i wyciągnięcie prostego wniosku, jak samu celowo i świadomie trzeba zacząć dbać o zdobycie tych zasobów, by nie popełniać tych błędów, które były udziałem już innych;
zamienić wreszcie oczekiwania od innych na oczekiwanie od siebie;
nie trzeba przecież mordować i morderstwa doświadczyć, by widzieć i widzieć, że taki czyn niesie z sobą zło;
Komentarz doklejony:
*i wyciągnięcie prostego wniosku, jak samemu celowo i świadomie trzeba zacząć dbać o zdobycie tych zasobów
Zaczniesz wychodzić na 100% jednak potrzebujesz odzyskać sile sprawcza nad życiem, poczucie ze nim kierujesz. Lek ekonomiczny przed codziennością to jedno dodatkowo jest zranienie emocjonalne wszystko da się uleczyć jednak potrzeba czasu i pracy wraz ze świadomością własnych błędów.
Cytat
no biedny jest, bez miłości do ślubu siłą przymuszony, minimum 3x skutecznie zgwałcony, no chyba że te dzieci nie jego; biedny miś;
Musisz zacząć liczyć tylko na siebie, dobrze planować, w jakim wieku są dzieci?
Bierzesz pod uwagę rozwód?
Twoim priorytetem jest teraz w sposób najbardziej możliwy zabezpieczyć siebie oraz dzieciaki i podziękować temu panu za wspólne życie.
Musisz znaleźć w sobie siły aby podjąć konkretną decyzję, ona nie jest łatwa, ale konieczna. Bez niej będziesz stać w miejscu zamiast iść do przodu.
Cytat
Czemu byś wolała żeby złożył on, coś to zmienia?
Chce za porozumieniem, to chyba nie dziwne, że nie chce mieć w papierach, że z jego winy, a Ty ? Masz jakieś dowody tych zdrad?
Komentarz doklejony:
Tak, mam esemesy, z wczesniejszej zdrady, teraz go nagralam jak mówi, że ja kocha i, że z nią będzie. Myślę, że to wystarczy. Rozwód za porozumieniem chociaż łatwiejszy to myślę, że będzie dla mnie niekorzystny. Ja niczego złego nie zrobiłam, no może tylko to, że za bardzo się starałam i nie odchodzilam że strachu.
Cytat
Z punktu widzenia czysto taktycznego owszem. Racja.
Tutaj jednak chodzi o odpowiedzialność za swoje wybory i życie.
Skoro to on podjął decyzję o pogrzebaniu małżeństwa to i on powinien wziąć za to odpowiedzialność do końca. Dlaczego autorka ma ściągać z niego tę odpowiedzialność? Odpowiedzialność za jego wybory?
Tylko w tym przypadku wiem, że nie doczekałbym się wniosku z jej strony bo małpce było wygodnie i nie chciała się przecież rozwodzić...
Więc wszystko zależy od sytuacji tak naprawdę.
Czy jego wybranka nie pochodzi z jakiejś mega katolickiej rodziny???
Macie ślub kościelny???
Komentarz doklejony:
msz ja nie wiem kto to jest, bo mi nie powie narazie się ukrywają. Podejrzewam, że albo to znowu jakas 20 latka, albo jakaś zdesperowana kobieta szukająca miłości.
Komentarz doklejony:
poczciwy składałes pozew z orzeczeniem? Ile to trwało.? Wszyscy mi doradzają rozwód z orzeczeniem jego winy. Moja terapeutka mówi że rozwód za porozumieniem będzie dla mnie niekorzystny.
Podczas pierwszej rozprawy adwokat męża zaproponował, że mąż weźmie winę na siebie, a ja zrezygnuję z alimentów. Nie zgodziłam się.
Tak z orzeczeniem o winie. Dostała warunek bezwzględny ode mnie, że jeśli chce spróbować to naprawić to pierwszym krokiem będzie przyznanie się przed sądem jednocześnie niczego jej nie gwarantując. Tak też się stało - przyznała się a ja zmieniłem rozwód na separację, ale z orzeczenia winy się nie wycofałem.
Od złożenia pozwu do wyroku minęło 26 miesięcy, w sumie 4 rozprawy.
Dziś niewiele się sytuacja zmieniła między nami bo ona dalej stoi w tym miejscu, w którym stała a ja jestem już kilka kroków przed nią.
Czytałam twoje wczesniejsze posty. Gratuluję uporu, determinacji i twardego kręgosłupa moralnego. Podejrzewam, że nie było to łatwe. Podałeś słuszna decyzję i się jej trzymałes. Mam nadzieję, że nam też się uda tzn mnie i moim dzieciom.
Cytat
Czytałam twoje wczesniejsze posty. Gratuluję uporu, determinacji i twardego kręgosłupa moralnego. Podejrzewam, że nie było to łatwe. Podałeś słuszna decyzję i się jej trzymałes. Mam nadzieję, że nam też się uda tzn mnie i moim dzieciom.
To chyba nie kwestia kręgosłupa moralnego. Tak jak wszyscy tutaj byłem również w totalnej rozsypce i myślę, że gdyby wstrzeliła się w odpowiedni moment mogłaby mnie urobić. Na szczęście jej postawa tak naprawdę ułatwiła mi tę determinację. Uparty jestem to fakt, ale zawsze tę wadę lubię zamieniać na konsekwentny a to już nie wada a pozytyw
Dziś niewiele się sytuacja zmieniła między nami bo ona dalej stoi w tym miejscu, w którym stała a ja jestem już kilka kroków przed nią.
Myślę, że oni nigdy!!! nie będą w stanie stanąć w miejscu którym my stoimy, dopóki ich, nie spotkałoby to samo. To my analizujemy, czytamy, rozmyślamy, itd. Oni próbują, starają się, ale nie zaznali tyłu negatywnych uczuć i nawet jeśli bardzo tego chcą, po prostu nie są w stanie w tym samym czasie stanąć "obok nas"'. Myślę, że to nasza kwestia, czy jesteśmy na tyle pogodzeni z tym co się stało i mamy w sobie na tyle wyrozumiałości, empatii że przestajemy oczekiwać żeby nam dorównali, i akceptując taki stan rzeczy, próbujemy razem żyć.
Cytat
Zgadzam się z Tobą. Ja nawet nie oczekiwałbym tego żeby ona wskoczyła na ten level, na którym ja jestem ale... słowem klucz jest tutaj "starają się, próbują"
Można się starać, angażować, a można też tworzyć pozory starania.
I wiesz co, dla mnie nie jest już po tym czasie problemem sama zdrada - już nie.
Przepracowałem to, mam inne spojrzenie na zdradę, bardziej chłodne, obiektywne. Problemem właśnie jest ta postawa. Do pewnego czasu uważałem, że każdy człowiek może się zmienić, pewne rzeczy zrozumieć, dojrzeć do tego, uświadomić sobie pewne rzeczy, przewartościować życie. Przecież kiedy jak nie teraz, po taki tąpnięciu. Co jeszcze musiałoby się wydarzyć aby ruszyć sumienie.
Dziś wiem, że się myliłem. Nie każdy jest do tego zdolny.
Albo trafiłem na wyjątkowo oporny, trudny i zabetonowany przypadek albo coś ze mną jest nie tak, w sensie mam za wysokie oczekiwania.
Przestałem się tym jakiś czas temu zajmować. Żyję sam dla siebie i dla dziecka, jestem szczęśliwy sam ze sobą. Nigdy już nie mam zamiaru wejść w coś tylko na podstawie złudzeń, pozorów, idealizacji. Nie ze mną te numery Bruner
Rozalia w zasadzie twój post można byłoby skomentować jednym słynnym cytatem: "My jesteśmy tam gdzie wtedy, oni tam gdzie stało zomo"
Choć w sumie nie jesteśmy tam gdzie wtedy a o krok dalej
Cytat
Z ciężkim sercem zwracam na to uwagę, bo do końca nie wiem komu, ale pomyśl o przygotowaniu się na jego przyjazd i ponagrywaniu rozmów między wami, bo inaczej to w każdej chwili uda głupa i zrobi z ciebie idiotkę.
Komentarz doklejony:
Rozalia,
Cytat
Razem albo oddzielnie. Tak zabrzmiało jak samouwielbienie czy poczucie bycia lepszym
A odnośnie egoizmu, to zdrowy jest zawsze wskazany.
Gdzie samouwielbienie czy poczucie bycia lepszym? podejrzewam, że w oczekiwaniu żeby nam dorównali :niemoc
ofiara i cierpiętnictwo to zastrzeżenie;
Cytat
Czyżby ?
To czym dokładnie różni się zdrowy Ego izm od chorego?
albo Dlaczego zdrowy Ego izm ma nie być chory?
to chyba pytania z tych trudniejszych, ale chętnie się dowiem, jeśli ktoś wie
Twój komentarz zaczynał się od słów Rozalia...cytat... po tym mniemam że był do mnie....
A jeżeli dla Ciebie słowa "przestajemy oczekiwać żeby nam dorównali..." oznaczają jakieś oczekiwania, to już nie wiem, chociaż każdy może mieć swój odbiór, tanie Twoje prawo
Cytat
Bardzo dobrze zrobiłaś, ciekawe ilu cudzych mężów zaliczyłaś w międzyczasie jako jedna z tych co nie myśli przed dawaniem tyłka tylko po, co też wątpliwe?
Komentarz doklejony:
Naiwnakochanka ile tych moich komentarzy przeczytałaś skoro odeszłaś z portalu i jesteś tu gościnnie JEDEN, poczytaj wszystkie jest ich 23 i dobrze przelicz ile jest dla zdradzonych mężów, ale czy Ty potrafisz liczyć :niemoc bo związek to DWOJE ludzi, ktoś tu nie potrafi liczyć
Cytat
ano tak, zapomniałem
miłość jest jak ospa, im później się ją przechodzi, tym cięższy ma przebieg :niemoc
Cytat
Zawsze można jeszcze później złapać półpaśca
Cytat
Yorik jaki by pyskaty i do bólu dosadny nie był, to od lat stawia na nogi tych, którym takie jak Ty nieodpowiedzialne osoby, w swojej beztrosce i indolencji umysłowej wywracają życie do góry nogami.
Cytat
kochankowi też cisnęłaś takie kity, że powinien skupić się na tym co najważniejsze, czyli "zdrowym egoizmie", a rogatą żonę do parteru sprowadzać?
wrócił do żony i ją wybrał? że tak frustracją nadal ziejesz?
zamiast zostać z Boginką, która mu pełnie "zdrowego egoizmu" serwowała?
Twoje zachowanie to jest taki standard, że aż do bólu;
mogłabym tutaj wkleić bez liku tekstów ze screenów kochanek mojego niewiernego, skierowanych do Misia; wypisz wymaluj ta sama postawa co Twoja;
obydwie jak jeden mąż by przekonać Misia, aby właśnie z nimi został napieprzały o "zdrowym egoizmie";
swego czasu się grubo zastanawiałam nad tym, czy u tych zblazowanych życiem kobiet, to zwykła manipulacja czy jakaś choroba;
Usunąłem część komentarza. W mojej ocenie to zbyt osobiste odniesienie i przez analogię może być krzywdzące. Yorik.
A tej osobie nic nie pomoże, póki sama nie doświadczy, żony wciąż będą dla niej głupszymi dziuniami od niej i prostym narzędziem do zemsty.
Wolę jednak rogi, niż dla paru chwil atencji i uniesień, w ogólnym rozrachunku być tylko chwilową odskocznią, ucieczką....
Cytat
nie będę się sprzeczać, ale nie sadzę, aby musiała doświadczać, aby zrozumieć;
wystarczy aby uświadomiła sobie , że jest współodpowiedzialna za to co ją spotyka i ma w tym swój ogromy udział, jest współkreatorem tych zdarzeń, zamiast obwiniania za zaistniałe wszystkiego i wszystkich wokół;
schemat u kochanków jest taki sam jak i u wszystkich, jest jedną wielką ucieczką od brania odpowiedzialności za swoje, wynikiem nieumiejętność szerszego spojrzenia na świat, dojrzenia wielu łańcuchów powiązań i wzięcia pełnej odpowiedzialności za swoje działania, wchodzenia w nie świadomie; wzięcia odpowiedzialność po głębokim wsłuchaniu się we własne intencje;
to tak jak z dojrzałością, którą uzyskuje się dopiero wówczas gdy przestaje się obwiniać własnych rodziców, za to że nie dali nam wystarczająco dużo potrzebnych nam rzeczy, na dany czas, bez brania pod uwagę faktu, że byli tylko ludźmi i może nie mieli na dany czas wystarczająco dużo zasobów, aby sobie poradzić z otaczającą ich rzeczywistością, bo sami ich nie otrzymali;
i wyciągnięcie prostego wniosku, jak samu celowo i świadomie trzeba zacząć dbać o zdobycie tych zasobów, by nie popełniać tych błędów, które były udziałem już innych;
zamienić wreszcie oczekiwania od innych na oczekiwanie od siebie;
nie trzeba przecież mordować i morderstwa doświadczyć, by widzieć i widzieć, że taki czyn niesie z sobą zło;
Komentarz doklejony:
*i wyciągnięcie prostego wniosku, jak samemu celowo i świadomie trzeba zacząć dbać o zdobycie tych zasobów