Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę, aby nie gorzknieć na wszystkich polach i mieć radość nawet z takich małych bzdetów, jak te życzenia. Forum specyficzne, ale wciąż pozostajemy ludźmi, życie da
Perepek
18.12.2024 09:47:05
Hej zamierzam się złożyc pozew o rozwód macie do polecenia kogos z okolic Katowic? nie wiem jak sie za to zabrac
Ozyrys1
11.12.2024 18:21:15
Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
jestem w trakcie rozwodu. Odeszłam bo mnie upokarzał, ponizał i nastawiał na mnie dzieci. słuchał matki. Pod koniec otwarcie mówił, ze nie kocha i nigdy kochał nie bedzie. sam wyprowadzic sie nie chciał, bo to jego dom. chciał wrócic, kiedy dotarly do niego konsekwencje alimenty, podzial majatku. Nie uwierzyłam. Kieruje nim matka a on ma sie za adonisa, pempek swiata. Ja przy nim cale lata szara myszka. Mówia, ze zawsze taki był, ale mi dał sie poznać w czasie rozpraw. To inny człowiek. Inna maska, a może ją zdjął???
To co usłyszałam o sobie i co powyciągał aby na mnie przeżucić winę opisać nie da się. Kocham go nadal. A może to moja fanaberia???
Czy to jest miłość?? Ja nie umie przekreślić 15 lat, on mnie skreślił jakieś 2 lata temu. Patrze na dzieci i rycze. W szczerość jego intencji nie wierzę za dużo widziałam
Roza,nie przestaje się kochać z dnia na dzień,zanim wyleczysz serce to trochę potrwa,ważne że posłuchałaś rozumu i nie pozwoliłaś dalej się tak traktować,zawsze będziecie blisko siebie bo są dzieci,on w końcu zrozumie,tyle ze już dla niego może być za późno...
Cytat
Kieruje nim matka a on ma sie za adonisa, pempek swiata.
Mamusią się nie przejmuj one lubią wpieprzać się w nie swoje sprawy,nie świadome że szkodzą tym swoim synusiom,czy tam też i córeczkom bo to działa w obie strony...Moja była teściowa też się doigrała,też wpieprzała się w nie swoje sprawy,najpierw ostrzegłam byłego albo mamusi zamknie mordę,albo ja sama to załatwię,oczywiście bronił mamcię że ona nic nie mówi nie robi,dostał czarno na białym i dalej udawał durnia,ja rozumie bo to matka,szanowałam swoją szanowałam i jego ale są jakieś granice...aż pewnego pięknego dnia a było to niedawno stanęła ze mną twarzą w twarz i wygarnęłam jej wszystko co leżało mi na sercu,przez chwilę zastanawiając się czy warto...grzecznie się przywitałam i lawina poszła,czy lepiej sie poczułam? i tak i nie...sama juz jestem teściową mam zięcia i przyszłą nie doszła synową i jak mi któreś wpada i się żali to im się zdrowo obrywa
Roza, Powodzenia rozwód nie oznacza koniec nie twój koniec,to dopiero początek,początek nowego życia,skup się na tym co ma być nie na tym co było...
Witam was serdecznie. Dawno nic nie pisałam ale cały czas byłam z wami. Roza, jestem prawie rok po rozwodzie i Zafira ma rację, to nie koniec, to początek. Początek życia bez zdrady, bez upokorzenia, poniżenia i koniec mamusią męża. Nie bój się. Będzie dobrze. Trzymam kciuki.
Roza prawda taka, że jak jedna czy druga strona konfliktu wpadnie w amok, to dopóki on nie minie to tak to wygląda. Jak wpadną obie to jest pobojowisko.
Cytat
Zastanawiam się tylko skoro on taki był zawsze czy jest ze mną uprawiał mechanicznie, no bo chyba nie z miłości, skoro tak postąpił
miłość to nie jest jakaś stała dana nam raz na zawsze; jak strony jej nie pielęgnują, to ja tracą; i nawet jak jedna ze stron się odsuwa, to ta miłość umiera; choćby druga nie wiem jak czarowała rzeczywistość;
Cytat
A ja nadal cierpię. Nie ma we mnie zgody na to jak postąpił mój mąż.
Ty się wcale nie musisz zgadzać z jego postępowaniem, ale dobrze byłoby dla Ciebie, abyś zaakceptowała stan rzeczywisty, że jest tak jak jest;
Cytat
Powiedzcie czy on mnie nigdy nie kochał ? Czy przestał i dlatego tak postąpił? Powiedział, że on potrzebuje innej kobiety.. więc kim ja dla niego byłam
Po co Ty mieszasz miłość w Wasz konflikt? Tak, miłość może minąć, może się też za jakiś czas rozbudzić znienacka. Czemu Ty oczekujesz ciągle, że ona będzie jakąś tam stałą, tym bardziej gdzie obydwoje jesteście w sytuacji, gdzie żadne o nią nie dba? Jakim cudem ta miłość miałaby w takich warunkach istnieć?
Cytat
Wracam z sądu właśnie o opiekę nad dziećmi. Koszmar co widzę i słyszę. Mąż insynuuje że ostanie dziecko nie jego ? Dowiaduje się na sali dopiero od świadków, od znajomych którym to wmawiał. Ze mnie robi alkoholiczke, przemocowca. Jego mecenaska krzykliwa suka... Mamusia u boku.. kiedy zeznaje kłamstwa on patrzy się na nią ze łzami w oczach jak w obrazek,..Brr................. to co robili do tej pory robią dalej ... koszmar. Dali mu kontakty jeszcze w moim domu. Nie dzwigam tego, nie pojmuję. on zrobi wszystko żeby mi dzieci odebrać i dać mamusi
nie Ty pierwsza i nie ostatnia przekonujesz się przy okazji rozwodu, jakie osoby były obok Ciebie i ile warci są chociażby uśmiechający się do tej pory milutcy znajomi;
przecież jak ktokolwiek był w stosunku do Ciebie fałszywy, to chyba lepiej, że widzisz to teraz wyraźnie i możesz się do tego ustosunkować, niż miałoby to nadal trwać;
Cytat
W szczerość jego intencji nie wierzę za dużo widziałam
na czym niby teraz ma polegać ta jego szczerość intencji, skoro on idzie teraz po bandzie?
przecież z tego co piszesz wynika, że on w tych swoich intencjach jest bardzo szczery
Odeszłam bo mnie upokarzał, ponizał i nastawiał na mnie dzieci. słuchał matki. Pod koniec otwarcie mówił, ze nie kocha i nigdy kochał nie bedzie.
Nie da się uwolnić od problemu nieustannie go rozpamiętując.
Rozpamiętywanie kosztuje nas wiele energii obniżany przez nie koncentrację i motywację, tracimy też możliwość radzenia sobie w trudnych sytuacjach.
My ludzie mamy tendencję do postrzegania rzeczywistości w czarnych kolorach a co za tym idzie widzimy problemy jako trudniejsze do rozwiązania.
Cytat
Czy to jest miłość?? Ja nie umie przekreślić 15 lat, on mnie skreślił jakieś 2 lata temu. Patrze na dzieci i rycze.
A może to strach przed przyszłością ? A do tego poczucie odrzucenia ?
Przyszłości nie znamy, wiec trzeba się zastanowić dlaczego się jej boimy ?
Zawsze w takim przypadku pojawia się pytanie "czy ktoś kiedykolwiek jeszcze mnie zechce ? " Poszukaj informacji w tym stanie odrzucenia, możemy się wiele dowiedzieć. Czy z takim partnerem, bez względu czy taki był, czy założył maskę, czy się zmienił mogłabyś tworzyć w tej chwili dobry związek ? Oparty na szacunku, szczerości, wsparciu, porozumieniu ? Po co się biczować za to czego nie ma ? Zwróć uwagę że współczesny świat oparty jest na poczuciu winy. Znęcamy się nad sobą bo od dziecka słyszymy powinieneś w tym słowie znajduje się wina, to jeden ze składników asertywności. Poczucie winy jest destrukcyjne dla naszej osobowości, hamuje nas w rozwoju, ma potężny wpływ na poczucie własnej wartości, ludzie toksyczni bazują często na niej próbując wywierać na nas wpływ.
Spróbuj uczyć się żyć dniem dzisiejszym, nie rozpamiętując zbytnio złych fragmentów z przeszłości, nie bój się też przyszłości bo jest ona dla nas nieznana.
Pozdrawiam.
Komentarz doklejony:
jeden ze składników asertywności, to oczywiście radzenie sobie z poczuciem winy
Zafira ma rację, to nie koniec, to początek. Początek życia bez zdrady, bez upokorzenia, poniżenia i koniec mamusią męża.
To też, ale nie do końca to miałam na myśli...jest takie przysłowie " Miłość to światło a małżeństwo to rachunek za to światło"
Rozwód ma swoje plusy i minusy,to wyzwanie emocjonalne a problemy nie znikają te które są w nas nie te co nas otaczają,bo te akurat można pokonać a te co są w nas i aby nie popełniać tych samych błędów trza trochę, żeby tylko trochę,a sporo pracy nad samym sobą i wtedy można powiedzieć "Zaczynasz na nowo" odkrywasz siebie na nowo.Gdyby mi ktoś powiedział zanim złożyłam pozew,czeka cię to tamto musisz zrobić coś tam i włożyć w to całą energię i siebie...poszłabym na łatwiznę i się nie rozwodziła bo po co mi to? Jestem już 2 lata po rozwodzie emocjonalnie dużo lepiej,z byłym mężem mam poprawne relacje,czego zaraz po rozwodzie nie było ja tego faceta zabić chciałam a dziś umiemy się z tego śmiać i w życiu bym nie pomyślała że kiedyś będę sie z tego śmiać mimo że niektóre wspomnienia są bolesne...
A ja usłyszałam dziś w sądzie że nasze małżeństwo było fikcją.
Włożyłam całą siebie w to małżeństwo, walczyłam do końca urodziłam mu czworo dzieci. Porzucił mnie kiedy z najmłodszym dzieckiem byłam w ciąży, ale to ja musiałam odejść a właściwie uciekać bo zabrał by mi dzieci. A dziś słysze to była fikcja
Jesteś już jakiś czas na portalu. Sama w swoim wpisie mówisz, że chłop skreślił Wasze małżeństwo jakieś 2 lata temu. To szmat czasu a ja mam wrażenie, że mimo upływu czasu Ty stoisz w tym samym miejscu. Jeśli będziesz się nieustannie samobiczować, nie przyjmować do wiadomości tego co się wydarzyło to w najlepszym przypadku czeka Cię pobyt na oddziale psychiatrycznym.
Dlaczego po takim czasie jeszcze dziwią Cię słowa gościa, który już niejednokrotnie w ostatnim czasie udowadniał Ci, kim jesteś dla niego? Na co liczyłaś?
Sorki, ale nie Ty pierwsza i ostatnia poświęciłaś się w całości i zostałaś oszukana. Dlaczego boisz się konfrontacji z prawdą i wzięcia w końcu życia we własne ręce. Najwyższy czas.
Włożyłam całą siebie w to małżeństwo, walczyłam do końca urodziłam mu czworo dzieci. Porzucił mnie kiedy z najmłodszym dzieckiem byłam w ciąży, ale to ja musiałam odejść a właściwie uciekać bo zabrał by mi dzieci. A dziś słysze to była fikcja
rodziłaś dzieci dla konkretnego mężczyzny???
o czym Ty mówisz ROza?
rodziłaś dzieci, bo kobiety rodzą te dzieci, które dana para dostaje w darze;
dzieci nie są własnością danej pary, czy jakiejś grupy społecznej;
to wolne jednostki; i nikt z nas nie jest niczyja własnością;
to samo z jego twierdzeniem, że wasze małżeństwo było fikcją; skoro tak mówi, to najwyraźniej takie są jego odczucia; on ma pełne prawo do swoich własnych odczuć; tak samo jak i Ty do swoich;
jeśli on z Waszej relacji wyciągnął dla siebie tylko tyle, to jest jego problem, że tak głupio zmarnował sobie ten wasz wspólny czas i nie zauważył tego ile kobieta dawała w tej relacji siebie;
jeśli wyciągnęłaś dla siebie z tej relacji więcej, to jest Twój zysk; wcale nie musisz teraz umniejszać waszego życia, tylko dlatego, że on to robi na potrzeby ułatwienia sobie odejścia;
to jest jego problem, że umniejsza wartość swojego dotychczasowego życia;
Witajcie. Badania psychologiczne dla Sądu wykazały że mój mąż jest... psychopatą. Wychodzi wiele innych świństw, które mi zrobił....
Jak mam z tym żyć z tą wiedzą.. tyle czasu winiłam siebie...
a to psychopata, maminsynek i niepijący alkoholik w jednym który próbował omotać naszą opiekunkę bo...była jak to określił posuszna i uległa, a ja już taka nie byłam...jak mam żyć ??
Róża pytasz,, jak mam z tym żyć z tą wiedzą" to co Ci zrobił boli, ale pomyśl jakie bedzie Twoje życie bez niego, z nim czy to było życie? czy byłaś szczęśliwa? gdyby nie jego zdrada żyła byś tak dalej, może zdrada to szansa. Jak wygląda teraz Twoje życie?
Nadrzędnym celem psychopaty jest uzależnienie od siebie ofiary, aby przejąć nad nią jak największą kontrolę i ją wykorzystywać (żywić się jej zagubieniem, wyzwalanymi emocjami i destrukcją) i u Ciebie to na kilku płaszczyznach doskonale widać.
To że Twoim zdaniem uległa nie byłaś to znaczy, że byłaś wyzwaniem w tresowaniu Ciebie.To wcale nie znaczy, że się nie uzależniłaś od emocji, które Ci dostarczał, mimo, że Cię niszczyły. Nauczyłaś się funkcjonować z manipulantem i teraz za tym tęsknisz, bo to Twój normalny świat. Przez tyle lat nawet Ci do głowy nie przyszło w czym bierzesz udział, ciekawe czemu?
Przeanalizuj czemu dałaś się uzależnić i sobą manipulować, bo to stanowi Twój problem. Ta wiedza właśnie Ci jest potrzebna i lepiej będzie jak ją z siebie wydobędziesz i będziesz z nią żyć.
No właśnie to jest przerażające że ja nie wiedziałam z kim mam do czynienia. Winiłam matkę, potem alkohol, na końcu jego niepicie, siebie. A to jak się okazało zwykły psychol. Najgorsze jest to, że moja głowa nie chce przyjąć tego do wiadomości. Bo to koniec mrzonek, że on się zmieni, że będziemy razem kiedykolwiek.. Wiem to jak mnie potraktował na koniec nie zostawia złudzeń że to psychol. Przecieram oczy ze zdumieniem i zaczynam widzieć podczas spotkań z kuratorem i dziećmi jak gra, jak udaje empatię jak wszyscy włącznie z kuratorem się nabierają, a jemu chodzi tylko aby kurator był jego świadkiem w sądzie jaki to dobry ojciec. Adwokat powiedział, że on nie da mi spokoju. Ma wiele do stracenia i zaczyna z tego zdawać sobie powoli sprawę. Próbuje mnie zmanipulować, abym wróciła,,, a wtedy zabierze mi dzieci ... jest mi bardzo trudno bo wiem już że to tylko aktor na scenie, a ja momentami się nabieram łudze się że te łzy to prawdziwe ,,,,,,kiedy wystąpie o podział majątku zniszczy mnie... nie wiem jak to przejść i nie zwariować
Komentarz doklejony:
Pytacie jak wyglada teraz moje życie? Ustąpiły bóle głowy, drżenie rąk. Ciągle o nim myślę. Włóczy mnie po sądach. To co o mnie opowiada zostawię dla siebie. Co 2 tygodnie widzenia i aktorska gra, a dla mnie to czas walki z chorymi emocjami. Serce jedno rozum drugie.
Jak mam z tym żyć z tą wiedzą.. tyle czasu winiłam siebie...
ROza pakowanie się w poczucie winy jest totalnym nieporozumieniem.
Naprawdę zdecydowanie lepszym sposobem jest wyraźne postawienie granic, kto za co odpowiada i wzięcie odpowiedzialności za swoje. Tylko za swoje.
Takie mieszanie granic kto za co jest odpowiedzialny już świadczy o tym, że dzieje się coś niezdrowego w relacji i zaburzone jest branie odpowiedzialności za życie. Najczęściej dwie strony przerzucają się ta odpowiedzialnością i nikt nie chce jej brać.
Jeśli jesteś odpowiedzialna za to, że gdzieś puściły Ci nerwy. To tylko za to jesteś odpowiedzialna, i dla samej siebie warto abyś sobie nad tym popracowała I tylko tyle. Jeśli nie wynosiłaś na czas śmieci lub byłaś zbyt zmęczona, by wywiązać się ze wszystkich obowiązków, to warto abyś Ty popracowała nad lepszą organizacją czasu pracy i czasu na odpoczynek dla siebie lub nie braniem sobie zbyt wielu rzeczy na głowę, które są ponad Twoje siły. I za to jesteś odpowiedzialna. To jesteś władna zmienić. To leży w Twoich granicach to jest Twoje.
Jednak np za wybór Twojego partnera by kogoś skrzywdzić, oszukać, zmanipulować, w żaden sposób nie Ty jesteś odpowiedzialna, ani Twoje puszczające nerwy, czy Twój brak dobrej organizacji czasu. Bo to są jego zachowania i jego wybory! I za nie odpowiedzialny jest on.
Nawet przykładowo jak ktoś wybucha, to druga strona i tak zawsze ma wybór dla swojego zachowania. Może też wybuchnąć, może nie podejmować konfliktu i odejść, może starać się konflikt załagodzić i wiele wiele innych. Więc wybór drugiej osoby jest jej wyborem i za nim idzie jej odpowiedzialność.
Nie bierz na siebie rzeczy które nie są Twoje, bo wchodzisz przez to w jakąś toksyczność.
Jeśli Twój partner jest psychopatą, to znaczy, że masz w sobie takie swoje własne schematy, które psychopata w Tobie uruchamia i w które sama bardzo chętnie wchodzisz i dobrze się w nich mościsz.
To tak jak np w rodzinach gdzie jest uzależnienie i silny alkoholizm, kobiety chętnie lokują się w infantylizacji i roli tych dobrych. I ona sama wręcz prowokują i sabotują swoim zachowaniem, by alkoholik zaczął pić, bo mogą się wówczas poczuć takim dobrymi bohaterkami, tymi lepszymi od niego , od tego pijusa. Ale problemem jest ich potrzeba bycia lepszymi od pijącego i kompensowanie sobie ich trudnego życia mrzonkami w postaci wchodzenia w infantylność. Przykładowo, ktoś mówi miłymi głosem, daje kwiaty, to jest od razu dla nich księciem z bajki i uparcie księcia chcą w drugim człowieku widzieć, by sobie tą infantylizacją kompensować nijakie życie, o które nie potrafią nijak zadbać i go dobrze wybudować.
Nie przez przypadek przyciągasz psychopatów.Musisz mieć w sobie schematy, które świetnie współgrają z ich schematami. Wyłapanie ich i praca nad nimi wymaga wiele świadomej pracy. Najlepiej pod okiem dobrego specjalisty. Bo w tak ciężkich przypadkach jest ich zazwyczaj wiele i wymaga to czasem wieloletniej świadomej ciężkiej pracy nad sobą.
Wtedy dopiero będziesz miała szansę zrozumieć co się stało i dlaczego on i Ty działacie tak, a nie inaczej.
Teraz, zamiast wchodzić w infantylizację (przykład: ja momentami się nabieram łudze się że te łzy to prawdziwe) warto może, za czym zaczniesz pracę ze specjalistą, abyś skoncentrowała się na swoich potrzebach. Na tym czego w tym momencie, tu i teraz, Ty potrzebujesz dla siebie.
Czy Ty potrzebujesz spokoju, czy pocieszania nieogarnięte emocjonalnie Misia, o którym już wiesz jasno, że celem jego manipulacji jest odebranie Ci dzieci i jego działania są obliczone na konkretny efekt.
Dla siebie samej możesz śmiało przyjrzeć się temu "dlaczego on to robi?" i kiedy wcześniej, takie zachowania z Waszej strony skutkowały i przez to weszły do stałego repertuaru.
Powinnaś wiedzieć, że z osobą w której on nie uruchamiałby takich schematów, takie jego manipulacyjne zachowania nie miałby żadnych szans, bo np kobieta bez takich schematów zareagowałaby zupełnie inaczej niż Ty. Przykładowo w życiu by się nie litowała nad zasmarkaną, manipulującą w ten sposób dorosłą beksą, tylko przykładowo zrobiła duże oczy ze zdziwienia, spytała czy nie wezwać karetki lub gościa wyśmiała widząc nieszczerość działań. Ty z jakiegoś powodu w tą infantylizację wchodzisz. Z jakiegoś powodu chcesz widzieć wielką miłość, w sytuacji w której masz cały szereg zachowań świadczących o braku nawet skrawka miłości w tej relacji.
Komentarz doklejony:
Zastanów się głęboko nad tym jakie są Twoje potrzeby. Jakiego życia chcesz dla siebie. To powinno Ci pomóc stawiać jemu i innym dobre i zdrowe granice. Twoje granice.
Komentarz doklejony:
I nie bój się stawiania tych granic. Bo w dobrej relacji one są przez obie strony szanowane i pielęgnowane. Postawie ich to też w sumie test na to, czy ktoś autentycznie kocha. Bo jak kocha, to szanuje Twoje i je pielęgnuje.
Trywialny i taki trochę od czapy przykład, ale na takim prostym chyba najłatwiej zobrazować. Boisz się jeździć szybko samochodem, to partner jadąc z Tobą zwalnia, choć uwielbia szybką jazdę, bo wsłuchuje się w Twój lęk i pomaga Ci go przezwyciężyć, nie zostawia Cie z tym samej, nie lekceważy. Ty wiedząc o tym co on lubi też nie histeryzujesz za każdym razem, tylko analizujesz dlaczego masz tak silny brak zaufania, przyglądasz się temu z czego on wynika, i pracujesz nad tym lękiem w sobie, by partnera własnymi ograniczeniami nie zarzucać.
Roza, z góry przepraszam Cię za mój komentarz, ale już nie wytrzymałam. Piszesz kolejny wątek w przeciągu kilku miesięcy, ludzie dają Ci na prawdę dobre, konstruktywne rady, a Ty stoisz i gapisz się w ścianę. Nie, przepraszam, nie w ścianę, tylko w swojego cudownego męża, którego tak bardzo kochasz. Roza, piszesz że jesteś w małżeństwie 14 lat, czyli jesteś pewnie po 30, może w moim wieku, a mam wrażenie, jakby historię pisała oszukana nastolatka. Ot, zawód miłosny. Kobieto, ogarnij się! Czy Tak na prawdę całym twoim światem jest ten człowiek, który jak piszesz od dwóch lat Cię nie kocha, wyciąga brudy w sądzie przeciwko Tobie I nawet nie chce myśleć co jeszcze??? Nie odpowiadaj! Dlaczego całej sytuacji nie chcesz potraktować jako daru od niebios/Boga/losu że wreszcie się od niego uwolnilas? Nie potrafię zrozumiec że nadal nie zaakceptowalas że to się stało i dzieje i nie ma już Was. Jesteś Ty, odrębną, myśląca jednostka, która może wreszcie decydować i kierować swoim życiem. Jest on, ojciec WASZYCH wspólnych dzieci i tyle. Są dzieci, mówisz że 4. Potrzebują racjonalnej, kochającej mamy, a nie (zdesperowanej i porzuconej-taki dajesz komunikat, jak dla mnie) kobiety, która płacze, że dzieci jej przypominają ich ojca. Jak długo jeszcze? Wiem, że każdy potrzebuje czasu, jedni więcej, jedni mniej. Ale sama piszesz, że okazał się psychopata, że Cię dreczyl psychicznie, szantażowal, poniżał i c..j raczy wiedzieć co jeszcze, czy to mało? Możnaby obdzielić pułk Twoimi przeżyciami, a Tobie wciąż mało?? Chyba że jesteś masochistka i lubisz takie "zabawy"' to przepraszam. Może trochę za ostro. Ale jeśli dorośli babrają się w kupie, to ich wybór. Może lubią hard-Core. Ale tam, gdzie są dzieci to ja nie mogę, kiedy rodzice wciągają je w swoje rozgrywki, nastawiają przeciw sobie, nawet to maleństwo, które nic jeszcze nie rozumie już emocje odbiera. Roza nie rób tego sobie i im. Jeśli nie radzisz sobie z tym co się dzieje- idź po pomoc!!! Ale zacznij coś robić, bo aż się przykro to czyta. Pozdrawiam Cię i życzę dużo woli i siły.
Cytat
Roza,nie przestaje się kochać z dnia na dzień,zanim wyleczysz serce to trochę potrwa,ważne że posłuchałaś rozumu i nie pozwoliłaś dalej się tak traktować,zawsze będziecie blisko siebie bo są dzieci,on w końcu zrozumie,tyle ze już dla niego może być za późno...
Cytat
Mamusią się nie przejmuj one lubią wpieprzać się w nie swoje sprawy,nie świadome że szkodzą tym swoim synusiom,czy tam też i córeczkom bo to działa w obie strony...Moja była teściowa też się doigrała,też wpieprzała się w nie swoje sprawy,najpierw ostrzegłam byłego albo mamusi zamknie mordę,albo ja sama to załatwię,oczywiście bronił mamcię że ona nic nie mówi nie robi,dostał czarno na białym i dalej udawał durnia,ja rozumie bo to matka,szanowałam swoją szanowałam i jego ale są jakieś granice...aż pewnego pięknego dnia a było to niedawno stanęła ze mną twarzą w twarz i wygarnęłam jej wszystko co leżało mi na sercu,przez chwilę zastanawiając się czy warto...grzecznie się przywitałam i lawina poszła,czy lepiej sie poczułam? i tak i nie...sama juz jestem teściową mam zięcia i przyszłą nie doszła synową i jak mi któreś wpada i się żali to im się zdrowo obrywa
Roza, Powodzenia rozwód nie oznacza koniec nie twój koniec,to dopiero początek,początek nowego życia,skup się na tym co ma być nie na tym co było...
Cytat
miłość to nie jest jakaś stała dana nam raz na zawsze; jak strony jej nie pielęgnują, to ja tracą; i nawet jak jedna ze stron się odsuwa, to ta miłość umiera; choćby druga nie wiem jak czarowała rzeczywistość;
Cytat
Ty się wcale nie musisz zgadzać z jego postępowaniem, ale dobrze byłoby dla Ciebie, abyś zaakceptowała stan rzeczywisty, że jest tak jak jest;
Cytat
Po co Ty mieszasz miłość w Wasz konflikt? Tak, miłość może minąć, może się też za jakiś czas rozbudzić znienacka. Czemu Ty oczekujesz ciągle, że ona będzie jakąś tam stałą, tym bardziej gdzie obydwoje jesteście w sytuacji, gdzie żadne o nią nie dba? Jakim cudem ta miłość miałaby w takich warunkach istnieć?
Cytat
nie Ty pierwsza i nie ostatnia przekonujesz się przy okazji rozwodu, jakie osoby były obok Ciebie i ile warci są chociażby uśmiechający się do tej pory milutcy znajomi;
przecież jak ktokolwiek był w stosunku do Ciebie fałszywy, to chyba lepiej, że widzisz to teraz wyraźnie i możesz się do tego ustosunkować, niż miałoby to nadal trwać;
Cytat
na czym niby teraz ma polegać ta jego szczerość intencji, skoro on idzie teraz po bandzie?
przecież z tego co piszesz wynika, że on w tych swoich intencjach jest bardzo szczery
Cytat
Nie da się uwolnić od problemu nieustannie go rozpamiętując.
Rozpamiętywanie kosztuje nas wiele energii obniżany przez nie koncentrację i motywację, tracimy też możliwość radzenia sobie w trudnych sytuacjach.
My ludzie mamy tendencję do postrzegania rzeczywistości w czarnych kolorach a co za tym idzie widzimy problemy jako trudniejsze do rozwiązania.
Cytat
A może to strach przed przyszłością ? A do tego poczucie odrzucenia ?
Przyszłości nie znamy, wiec trzeba się zastanowić dlaczego się jej boimy ?
Zawsze w takim przypadku pojawia się pytanie "czy ktoś kiedykolwiek jeszcze mnie zechce ? " Poszukaj informacji w tym stanie odrzucenia, możemy się wiele dowiedzieć. Czy z takim partnerem, bez względu czy taki był, czy założył maskę, czy się zmienił mogłabyś tworzyć w tej chwili dobry związek ? Oparty na szacunku, szczerości, wsparciu, porozumieniu ? Po co się biczować za to czego nie ma ? Zwróć uwagę że współczesny świat oparty jest na poczuciu winy. Znęcamy się nad sobą bo od dziecka słyszymy powinieneś w tym słowie znajduje się wina, to jeden ze składników asertywności. Poczucie winy jest destrukcyjne dla naszej osobowości, hamuje nas w rozwoju, ma potężny wpływ na poczucie własnej wartości, ludzie toksyczni bazują często na niej próbując wywierać na nas wpływ.
Spróbuj uczyć się żyć dniem dzisiejszym, nie rozpamiętując zbytnio złych fragmentów z przeszłości, nie bój się też przyszłości bo jest ona dla nas nieznana.
Pozdrawiam.
Komentarz doklejony:
jeden ze składników asertywności, to oczywiście radzenie sobie z poczuciem winy
Cytat
To też, ale nie do końca to miałam na myśli...jest takie przysłowie " Miłość to światło a małżeństwo to rachunek za to światło"
Rozwód ma swoje plusy i minusy,to wyzwanie emocjonalne a problemy nie znikają te które są w nas nie te co nas otaczają,bo te akurat można pokonać a te co są w nas i aby nie popełniać tych samych błędów trza trochę, żeby tylko trochę,a sporo pracy nad samym sobą i wtedy można powiedzieć "Zaczynasz na nowo" odkrywasz siebie na nowo.Gdyby mi ktoś powiedział zanim złożyłam pozew,czeka cię to tamto musisz zrobić coś tam i włożyć w to całą energię i siebie...poszłabym na łatwiznę i się nie rozwodziła bo po co mi to? Jestem już 2 lata po rozwodzie emocjonalnie dużo lepiej,z byłym mężem mam poprawne relacje,czego zaraz po rozwodzie nie było ja tego faceta zabić chciałam
Włożyłam całą siebie w to małżeństwo, walczyłam do końca urodziłam mu czworo dzieci. Porzucił mnie kiedy z najmłodszym dzieckiem byłam w ciąży, ale to ja musiałam odejść a właściwie uciekać bo zabrał by mi dzieci. A dziś słysze to była fikcja
Jesteś już jakiś czas na portalu. Sama w swoim wpisie mówisz, że chłop skreślił Wasze małżeństwo jakieś 2 lata temu. To szmat czasu a ja mam wrażenie, że mimo upływu czasu Ty stoisz w tym samym miejscu. Jeśli będziesz się nieustannie samobiczować, nie przyjmować do wiadomości tego co się wydarzyło to w najlepszym przypadku czeka Cię pobyt na oddziale psychiatrycznym.
Dlaczego po takim czasie jeszcze dziwią Cię słowa gościa, który już niejednokrotnie w ostatnim czasie udowadniał Ci, kim jesteś dla niego? Na co liczyłaś?
Sorki, ale nie Ty pierwsza i ostatnia poświęciłaś się w całości i zostałaś oszukana. Dlaczego boisz się konfrontacji z prawdą i wzięcia w końcu życia we własne ręce. Najwyższy czas.
Cytat
rodziłaś dzieci dla konkretnego mężczyzny???
o czym Ty mówisz ROza?
rodziłaś dzieci, bo kobiety rodzą te dzieci, które dana para dostaje w darze;
dzieci nie są własnością danej pary, czy jakiejś grupy społecznej;
to wolne jednostki; i nikt z nas nie jest niczyja własnością;
to samo z jego twierdzeniem, że wasze małżeństwo było fikcją; skoro tak mówi, to najwyraźniej takie są jego odczucia; on ma pełne prawo do swoich własnych odczuć; tak samo jak i Ty do swoich;
jeśli on z Waszej relacji wyciągnął dla siebie tylko tyle, to jest jego problem, że tak głupio zmarnował sobie ten wasz wspólny czas i nie zauważył tego ile kobieta dawała w tej relacji siebie;
jeśli wyciągnęłaś dla siebie z tej relacji więcej, to jest Twój zysk; wcale nie musisz teraz umniejszać waszego życia, tylko dlatego, że on to robi na potrzeby ułatwienia sobie odejścia;
to jest jego problem, że umniejsza wartość swojego dotychczasowego życia;
Jak mam z tym żyć z tą wiedzą.. tyle czasu winiłam siebie...
a to psychopata, maminsynek i niepijący alkoholik w jednym który próbował omotać naszą opiekunkę bo...była jak to określił posuszna i uległa, a ja już taka nie byłam...jak mam żyć ??
Wszystko masz już dostatecznie napisane przez użytkowników.
Tam wszystko jest. Czytaj tak długo aż zrozumiesz.
Czego oczekujesz więcej?
To że Twoim zdaniem uległa nie byłaś to znaczy, że byłaś wyzwaniem w tresowaniu Ciebie.To wcale nie znaczy, że się nie uzależniłaś od emocji, które Ci dostarczał, mimo, że Cię niszczyły. Nauczyłaś się funkcjonować z manipulantem i teraz za tym tęsknisz, bo to Twój normalny świat. Przez tyle lat nawet Ci do głowy nie przyszło w czym bierzesz udział, ciekawe czemu?
Przeanalizuj czemu dałaś się uzależnić i sobą manipulować, bo to stanowi Twój problem. Ta wiedza właśnie Ci jest potrzebna i lepiej będzie jak ją z siebie wydobędziesz i będziesz z nią żyć.
Komentarz doklejony:
Pytacie jak wyglada teraz moje życie? Ustąpiły bóle głowy, drżenie rąk. Ciągle o nim myślę. Włóczy mnie po sądach. To co o mnie opowiada zostawię dla siebie. Co 2 tygodnie widzenia i aktorska gra, a dla mnie to czas walki z chorymi emocjami. Serce jedno rozum drugie.
Cytat
ROza pakowanie się w poczucie winy jest totalnym nieporozumieniem.
Naprawdę zdecydowanie lepszym sposobem jest wyraźne postawienie granic, kto za co odpowiada i wzięcie odpowiedzialności za swoje. Tylko za swoje.
Takie mieszanie granic kto za co jest odpowiedzialny już świadczy o tym, że dzieje się coś niezdrowego w relacji i zaburzone jest branie odpowiedzialności za życie. Najczęściej dwie strony przerzucają się ta odpowiedzialnością i nikt nie chce jej brać.
Jeśli jesteś odpowiedzialna za to, że gdzieś puściły Ci nerwy. To tylko za to jesteś odpowiedzialna, i dla samej siebie warto abyś sobie nad tym popracowała I tylko tyle. Jeśli nie wynosiłaś na czas śmieci lub byłaś zbyt zmęczona, by wywiązać się ze wszystkich obowiązków, to warto abyś Ty popracowała nad lepszą organizacją czasu pracy i czasu na odpoczynek dla siebie lub nie braniem sobie zbyt wielu rzeczy na głowę, które są ponad Twoje siły. I za to jesteś odpowiedzialna. To jesteś władna zmienić. To leży w Twoich granicach to jest Twoje.
Jednak np za wybór Twojego partnera by kogoś skrzywdzić, oszukać, zmanipulować, w żaden sposób nie Ty jesteś odpowiedzialna, ani Twoje puszczające nerwy, czy Twój brak dobrej organizacji czasu. Bo to są jego zachowania i jego wybory! I za nie odpowiedzialny jest on.
Nawet przykładowo jak ktoś wybucha, to druga strona i tak zawsze ma wybór dla swojego zachowania. Może też wybuchnąć, może nie podejmować konfliktu i odejść, może starać się konflikt załagodzić i wiele wiele innych. Więc wybór drugiej osoby jest jej wyborem i za nim idzie jej odpowiedzialność.
Nie bierz na siebie rzeczy które nie są Twoje, bo wchodzisz przez to w jakąś toksyczność.
Jeśli Twój partner jest psychopatą, to znaczy, że masz w sobie takie swoje własne schematy, które psychopata w Tobie uruchamia i w które sama bardzo chętnie wchodzisz i dobrze się w nich mościsz.
To tak jak np w rodzinach gdzie jest uzależnienie i silny alkoholizm, kobiety chętnie lokują się w infantylizacji i roli tych dobrych. I ona sama wręcz prowokują i sabotują swoim zachowaniem, by alkoholik zaczął pić, bo mogą się wówczas poczuć takim dobrymi bohaterkami, tymi lepszymi od niego , od tego pijusa. Ale problemem jest ich potrzeba bycia lepszymi od pijącego i kompensowanie sobie ich trudnego życia mrzonkami w postaci wchodzenia w infantylność. Przykładowo, ktoś mówi miłymi głosem, daje kwiaty, to jest od razu dla nich księciem z bajki i uparcie księcia chcą w drugim człowieku widzieć, by sobie tą infantylizacją kompensować nijakie życie, o które nie potrafią nijak zadbać i go dobrze wybudować.
Nie przez przypadek przyciągasz psychopatów.Musisz mieć w sobie schematy, które świetnie współgrają z ich schematami. Wyłapanie ich i praca nad nimi wymaga wiele świadomej pracy. Najlepiej pod okiem dobrego specjalisty. Bo w tak ciężkich przypadkach jest ich zazwyczaj wiele i wymaga to czasem wieloletniej świadomej ciężkiej pracy nad sobą.
Wtedy dopiero będziesz miała szansę zrozumieć co się stało i dlaczego on i Ty działacie tak, a nie inaczej.
Teraz, zamiast wchodzić w infantylizację (przykład: ja momentami się nabieram łudze się że te łzy to prawdziwe) warto może, za czym zaczniesz pracę ze specjalistą, abyś skoncentrowała się na swoich potrzebach. Na tym czego w tym momencie, tu i teraz, Ty potrzebujesz dla siebie.
Czy Ty potrzebujesz spokoju, czy pocieszania nieogarnięte emocjonalnie Misia, o którym już wiesz jasno, że celem jego manipulacji jest odebranie Ci dzieci i jego działania są obliczone na konkretny efekt.
Dla siebie samej możesz śmiało przyjrzeć się temu "dlaczego on to robi?" i kiedy wcześniej, takie zachowania z Waszej strony skutkowały i przez to weszły do stałego repertuaru.
Powinnaś wiedzieć, że z osobą w której on nie uruchamiałby takich schematów, takie jego manipulacyjne zachowania nie miałby żadnych szans, bo np kobieta bez takich schematów zareagowałaby zupełnie inaczej niż Ty. Przykładowo w życiu by się nie litowała nad zasmarkaną, manipulującą w ten sposób dorosłą beksą, tylko przykładowo zrobiła duże oczy ze zdziwienia, spytała czy nie wezwać karetki lub gościa wyśmiała widząc nieszczerość działań. Ty z jakiegoś powodu w tą infantylizację wchodzisz. Z jakiegoś powodu chcesz widzieć wielką miłość, w sytuacji w której masz cały szereg zachowań świadczących o braku nawet skrawka miłości w tej relacji.
Komentarz doklejony:
Zastanów się głęboko nad tym jakie są Twoje potrzeby. Jakiego życia chcesz dla siebie. To powinno Ci pomóc stawiać jemu i innym dobre i zdrowe granice. Twoje granice.
Komentarz doklejony:
I nie bój się stawiania tych granic. Bo w dobrej relacji one są przez obie strony szanowane i pielęgnowane. Postawie ich to też w sumie test na to, czy ktoś autentycznie kocha. Bo jak kocha, to szanuje Twoje i je pielęgnuje.
Trywialny i taki trochę od czapy przykład, ale na takim prostym chyba najłatwiej zobrazować. Boisz się jeździć szybko samochodem, to partner jadąc z Tobą zwalnia, choć uwielbia szybką jazdę, bo wsłuchuje się w Twój lęk i pomaga Ci go przezwyciężyć, nie zostawia Cie z tym samej, nie lekceważy. Ty wiedząc o tym co on lubi też nie histeryzujesz za każdym razem, tylko analizujesz dlaczego masz tak silny brak zaufania, przyglądasz się temu z czego on wynika, i pracujesz nad tym lękiem w sobie, by partnera własnymi ograniczeniami nie zarzucać.