Zdrada - portal zdradzonych - News: Zdrada męża z przyjaciolka

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

bardzo smutny00:08:30
Koralina01:15:27
Julianaempat...02:53:38
@ hurricane03:54:04
# poczciwy03:54:27

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Zdrada męża z przyjaciolkaDrukuj

Zdradzona przez mężaWitam mąż zdradził mnie z moją przyjaciółką. Ich romans trwał 3 miesiące. Dowiedziałam się o tym miesiąc temu. Mąż sam się przyznał. Twierdzi że chce ratować nasze małżeństwo że kocha mnie i chce być ze mną. Dużo że sobą rozmawiamy. Poruszamy wiele tematów między innymi ten dlaczego to się stało. Czego brakowalo nam w małżeństwie. Powiedział mi że jemu brakowało sexu. Ja również powiedziałam czego mi w małżeństwie brakowało. Mąż twierdzi że mnie nie zostawi, że chce być ze mną z naszymi dziećmi. Jednak wiem że myśli o niej. Czasami piszą do siebie. Ostatnio powiedział, że chciałby się z nią spotkać żeby się z niej wyleczyć. Mówił mi że na początku to był tylko sex i dobra zabawa, ale później ona wyznała mu miłość. Zapytalam sie go czt ja kocha powiedzial ze nie kocha jes ale sie nia zauroczył, że je ona moim przeciwstawieństwem.
Wiem też że dużo złych rzeczy mówiła o mnie np że nie kocham mojego Męża że jestem z nim ze względu na dzieci i pieniądze. Co oczywiście nie jest prawdą bo strasznie kocham mojego Męża. Udało mi się nawet udowodnić że w tej kwestii go okłamywała. Udowodniłam że nigdy nie wypowiedziłam takich słów że nie kocham mojego Męża. Wprost przeciwnie zawsze mówiłam jej że go kocham. Mąż tłumaczy mi że nie chce być z nią ale ze mną. Jednak o niej myśli wspomina chwilę które razem spędzili i widzę jak się z tym męczy. Zresztą sam mówi że chciałby to myślenie wyłączyć ale nie potrafi. Chciałabym mu jakoś pomoc ale nie wiem jak. Jednocześnie boli mnie to że o niej myśli że wspomina to co razem przeżyli. Boję się że będzie chciał do niej wrócić. Wczoraj powiedział że chciałby się z nią spotkać i pogadać wyjaśnić sobie pewne rzeczy że myśli że to mu pomoże p niej zapomnieć. Ale ja się boję że będzie na odwrót. Boję się też że Ona będzie chciała na niego wpłynąć żeby do niej wrócił. Dlatego nie jestem w stanie zgodzić się na to spotkanie. Nie wiem czy dobrze robię. Chciałabym żeby ten koszmar się skończył. Chciałabym i tym wszystkim zapomnieć. Czy to jest możliwe.
3739
<
#1 | Deleted_User dnia 21.11.2018 10:13
"Najlepsza koleżanka to męża kochanka"

Cytat

Wczoraj powiedział że chciałby się z nią spotkać i pogadać wyjaśnić sobie pewne rzeczy że myśli że to mu pomoże p niej zapomnieć.


Pięknie cię czaruje,niech idzie z biletem w jedną stronę.

Cytat

Dlatego nie jestem w stanie zgodzić się na to spotkanie. Nie wiem czy dobrze robię.


I słusznie,ale w dyby go skujesz,będzie chciał to pójdzie, tak czy inaczej...prosi o przyzwolenie i tak za każdym razem kit będzie wciskać,niezły cwaniaczek Fajne
Już ja bym tej koleżance pokazała gdzie jest jej miejsce Fajne a on no cóż albo naprawia to co spieprzył,albo niech pakuje walizki,kubeł zimnej wody na łeb to się obudzi czaruś...siłą go nie zatrzymasz ale przyzwolenie na spotykanie dawać też nie,dawać robić z siebie idiotkę,a oni sie będą zabawiać bo zobaczył kawałek innej dupy,postaw jasno warunki a pierwsze co, koniec kontaktu z nią...
14480
<
#2 | Oszukana37 dnia 21.11.2018 10:45
Zahira ja też myślę że nie powinnam na to spotkanie się zgadzać. On niby próbuje nasze małżeństwo naprawiać. Spędzamy że sobą dużo czasu szczerze rozmawiamy. Czesto rozmawiamy o tej sytuacji o tym co czujemy. Nie wiem czy dobrze robimy czy tylko nie potrzebnie rozdrapujemy rany. On twierdzi że traktuje ją jak koleżankę. Sytuacja jest o tyle skomplikowana że Ona próbowała popełnić samobójstwo.
13728
<
#3 | poczciwy dnia 21.11.2018 11:05
Oszukana,

Skoro Twój mąż próbuje ratować małżeństwo i jest to szczere z jego strony a nie tylko czcze gadanie to powinien robić wszystko aby nie dawać Ci argumentów do podejrzeń. Tymczasem on się chce z nią spotkać...
Za miękko troszkę do tego podchodzisz co może skończyć się nie najlepiej.
Chce się z nią spotkać proszę bardzo, ale to bilet w jedną stronę, niech zda sobie z tego sprawę. On powinien w sposób szczególny dbać w tej chwili o Twoje bezpieczeństwo, być maksymalnie uczciwym, szczerym i autentycznym.
Rozmowy, owszem, niestety ale przepracowanie tego co się wydarzyło nie jest sprawą łatwą a wręcz odwrotnie- bardzo trudną i bolesną, ale niezbędną do ewentualnego uzdrowienia małżeństwa.
14039
<
#4 | Romanos dnia 21.11.2018 11:41
Oszukana37,
Spotkać sie, "żeby się z niej wyleczyć"?
Taaa...
A jak spowoduje wypadek drogowy to też będzie chciał spowodować drugi, żeby z tego pierwszego się "wyleczyć"? Szeroki uśmiech

A może mu zaproponuj i zobacz jak zareaguje...

Tak, może się spotkać raz, na 30 minut w miejscu publicznym i ze świadomością, że obserwuje ich jakaś osoba, której Ty ufasz i która zda Ci później niezależną relację. Albo i bez tej wiedzy z jego strony Szeroki uśmiech
Oczywiście miejsce i czas spotkania jest Ci znany wcześniej...
14480
<
#5 | Oszukana37 dnia 21.11.2018 11:52
Romans też o tym myślałam. Sytuacja jest o tyle patowa że my mieszkamy na tym samym osiedlu, nasze dzieci się przyjaźnią i mamy wspólnych znajomych z którymi często spędzamy wspólnie czas. Czyli do ich spotkania wcześniej czy później dojdzie. Nawet przez przypadek
Mąż zdaje sobie sprawę jak ciężka jest dla mnie to sytuacja. Jak wczoraj mi powiedział o tym to powiedziałam mu że nie dam rady że nie jestem w stanie się zgodzić na to, że dla mnie to za dużo. I powiedział ok rozumiem. Tylko do tego spotkania wcześniej czy później dojdzie. I dlatego nie wiem co robić.
14039
<
#6 | Romanos dnia 21.11.2018 11:56
Pomysl nad tym co napisałem, a jeśli się zdecydujesz na takie rozwiązanie i powiesz mu; obserwuj uważnie jego reakcję...
Po prostu zgódź się na spotkanie kontrolowane...
To, że tak czy siak mogą się spotykać bez Twojej wiedzy i zgody to pewne i na to wpływu nie masz.
14480
<
#7 | Oszukana37 dnia 21.11.2018 12:34
Romanos Muszę się zastanowić. Nie wiem czy dam radę. W tej sytuacji najgorsze jest to że zdradziły mnie dwie najbliższe osoby. Zostałam całkiem sama z tym wszystkim. Gubię się nie do końca wiem czy dobrze postępuje. Chcę ratować nasze małżeństwo druga strona też podobno tego chce. Ale odpadają mnie wątpliwosci czy jest to szczere. Podczas rozmów mówi mi że mnie kocha że jego serce zawsze należało tylko do mnie. Ze powiedział mi o tym wszystkim bo chciał ratować nasze związek. Ale to wszystko jest takie trudne. Wiem też że Ona bardzo nim manipulowala bo jej celem było ułożenie sobie z nim życia. My do tej pory uchodzilismy za dobraną parę wiadomo nie idealną. Jednak ostatnio mieliśmy trudny rok. Poważne kłopoty zdrowotne mojego Męża, które przez pewien czas bardzo nas do siebie zbliżyła. Bardzo się wspieralismy dużo rozmawialiśmy. A potem On się ode mnie oddalił czego ja chyba do końca nie zauważyłam. A Ona o tym wszystkim wiedziała i później to wykorzystała. I ciągle żyje w starchu że to nie koniec że jeszcze coś się wydarzy złego. Ostatnio próbowała popełnić samobójstwo i jestem pewna że było to po to żeby zwrócić na siebie jego uwagę i wzbudzić w nim litość i pewnie trochę jej się to udało bo mi też nie było łatwo sobie z tym poradzić. Więc czekam co Ona jeszcze wymyśli.
13728
<
#8 | poczciwy dnia 21.11.2018 13:09

Cytat

Chcę ratować nasze małżeństwo druga strona też podobno tego chce.

Chęci a podstawy do tego by ratować to dwie zupełnie inne i niezależne rzeczy.
czy wobec twoich wątpliwości uważasz, że na ten czas masz te podstawy?

Cytat

Wiem też że Ona bardzo nim manipulowala bo jej celem było ułożenie sobie z nim życia.

Cytat

A Ona o tym wszystkim wiedziała i później to wykorzystała.

Nie zauważasz, że bronisz jego występki szukając winnych, ale tego co powinien ponieść prawdziwą odpowiedzialność zwyczajnie z niej zwalniasz?
Biedny misio, tak bardzo się bronił a ona go zmusiła, zmanipulowała nim, szantażowała...to co on biedny mógł zrobić?
Ty nie jesteś w stanie w chwili obecnej racjonalnie myśleć i to jest zrozumiałe, w związku z czym tym bardziej to nie czas na podejmowanie decyzji czy jesteś w stanie ratować. Póki co żyjesz wyobrażeniami i idealizujesz swojego partnera a to nie ma nic wspólnego z możliwością podjęcia świadomej decyzji o swojej przyszłości.
14480
<
#9 | Oszukana37 dnia 21.11.2018 14:13
Poczciwy
To nie jest tak że ja idealizuje mojego Męża i próbuje go usprawiedliwić. Bardzo mnie zraniÅ‚ i zawiódÅ‚. Ale Ona też mnie zawiodÅ‚a i zraniÅ‚a. Ona wiedziaÅ‚a wiele rzeczy o mnie a ja o niej przez 6 lat codziennie rozmawiaÅ‚yÅ›my. A potem romans z moim mężem. I dobrze wiem że obie strony nie sÄ… bez winy bo chcieli tego obydwoje. Tylko trudno jest mi siÄ™ pogodzić z tym że Ona mu przez ten czas wpieraÅ‚a że ja go nie kocham że jej tak wielokrotnie mówiÅ‚am oczerniaÅ‚a mnie przed nim. JednoczeÅ›nie caÅ‚y czas udawaÅ‚a przyjaciółke. I nawet jak On jej powiedziaÅ‚ że do wszystkiego siÄ™ przyzna że musi mi powiedzieć bo mnie kocha i chce ratować nas zwiÄ…zek to poprosiÅ‚a go żeby nie mówiÅ‚ że to Ona bo Ona nadal chce byc moja przyjaciółka.Ja nie po prostu nie rozumiem jak można być tak faÅ‚szywym. Ja bym tak nie potrafiÅ‚a. Ona do mnie ostatnio napisaÅ‚a smsa czy nie mogÅ‚abym przywieść do niej moich dzieci żeby siÄ™ pobawìÅ‚y. OczywiÅ›cie nie odpisaÅ‚am jej bo nie chce żeby moje dzieci miaÅ‚y z niÄ… kontakt. To zaczęła pisać do mojego Męża żeby że mnÄ… pogadaÅ‚ i żebym zgodziÅ‚a siÄ™ na spotkanie naszych dzieci. OczywiÅ›cie nie zgodziÅ‚am. WkurzyÅ‚a mnie tym strasznie jak można być takim obÅ‚udnym.
Rozmawiałam z mężem dlaczego to się wydarzyło co go popchnelo do tego kroku. Wkurzył mnie swoimi tłumaczeniami ale ja też mu powiedziałam dość ostro że moje zachowanie było konsekwencją jego zachowań. Obydwoje doszliśmy do wniosku że oddalilismy się od siebie nie rozmawialiśmy o tym co czujemy czego potrzebujemy. Ktoś mi powiedział że małżeństwo jest jak ogród o który trzeba dbać a my obydwoje o tym zapomnieliśmy. Teraz próbujemy nad tym ogrodem pracować i wyrywać te chwasty które się w nim pojawiły. Tylko jest to trudne.
Napisałeś że nie jestem w stanie racjonalnie myśleć i pewnie tak jest. Ostatni miesiąc to straszna huśtawka skrajnych emocji z którymi sobie do końca nie jestem wstanie poradzić. Zostałam tak naprawdę zdradzona podwójnie, straciłam zaufanie do ludzi. W pewien sposób odcialam się od znajomych i rodziny, bo boję się ktoś mnie znowu skrzywdzi.
Wiem że nie chce przekreślić tych spędzonych wspólnie lat i chce zawalczyć o ten związek. Tylko nie za bardzo wiem jak poradzić sobie ze strachem że znowu zostanę oszukana.
14019
<
#10 | amor dnia 21.11.2018 14:22

Cytat

Tylko trudno jest mi się pogodzić z tym że Ona mu przez ten czas wpierała że ja go nie kocham że jej tak wielokrotnie mówiłam oczerniała mnie przed nim. Jednocześnie cały czas udawała przyjaciółke.

o ile to on nie chce Was skłócić, aby wiele innych rzeczy nie wyszło to, czy nie jest Twoim zdaniem śmiesznym, że ktoś z boku mówi mu, że żona go nie kocha, a on nawet tego z żoną nie weryfikuje, tylko tą osobę w nagrodę za dostarczenie tak cennych informacji dmucha? :cacy
14480
<
#11 | Oszukana37 dnia 21.11.2018 14:38
On twierdzi że w to do końca nie wierzył, ale ziarno niepewności w nim się pojawiło. My sobie to wyjaśnilismy i nawet udało mi się udowodnić że go okłamywała. W tej całej sytuacji najgorsza jest to że i On i Ona grali na swoich emocjach. Długie rozmowy zwierzenia przemyślenia. Ona mu wyznawala miłość on podobno nigdy jej tego nie powiedział i zawsze tłumaczył że kocha mnie. Może to zabrzmi dziwnie ale właśnie te ich wzajemne emocje najbardziej mnie bolą. Boli mnie że był z kimś blisko emocjonalnie. I chyba ta zdrada emocjonalna bardziej boli niż fizyczna.
11897
<
#12 | murka dnia 21.11.2018 15:27
Oszukana, przestań być siłaczką...
Mąż biedulek ma niedosyt emocji? I łapie się na takie tanie chwyty jak: żona cię nie docenia, nie kocha, to ja ci biedaku obciągnę i pokocham tak jak na to zasługujesz??
A ty, mam wrażenie jeszcze nie wyszłaś z szoku i czekasz aż ktoś cię obudzi i powie że to nieprawda. On chce emocji? Daj mu je, one są tam w tobie w środku i jak w końcu wybuchną to sama się zdziwisz. Nie musisz tego co się stało ukrywać przed światem, bać się konfrontacji, to nie Ty dałaś D..y na całego. Niech poniosą obydwoje konsekwencje. Nawet tylko towarzyskie, wstyd potrafi skutecznie otworzyć oczy.
13728
<
#13 | poczciwy dnia 21.11.2018 15:57

Cytat

To nie jest tak że ja idealizuje mojego Męża i próbuje go usprawiedliwić.

Jak zatem nazwałabyś poniższe Twoje stwierdzenie?

Cytat

I dobrze wiem że obie strony nie są bez winy bo chcieli tego obydwoje.

Co Ciebie interesujÄ… jej emocje i uczucia?
Ona Ci coś obiecywała, przysięgała?
Gdyby Twój mąż był skałą w tym zakresie to choćby go wołami chciała przekonać do tego romansu, nie dałaby rady.
Oczywiście to, że poszedł na miasto zamiast w domu się najeść jest wynikiem poprzedzającego go kryzysu, którego nawet mogłaś nie zauważyć i tego nikt nie neguje. Za kryzys może a nawet powinnaś wziąć współodpowiedzialność;Tyle,że kryzys to jedno a romans to krok dalej i świadomy wybór. Wybór, którego dokonał Twój mąż, nikt inny!

Cytat

Ostatni miesiąc to straszna huśtawka skrajnych emocji z którymi sobie do końca nie jestem wstanie poradzić.

Tym bardziej nie powinnaś w tym momencie nic deklarować. Najpierw powinnaś sobie poradzić z własnymi silnymi emocjami, zadbać o siebie a ewentualnie w późniejszym czasie zastanawiać się na Wami, jeśli w ogóle po opadnięciu kurzu będziesz dalej przekonana, że jest co zbierać.

Komentarz doklejony:

Cytat

Wiem że nie chce przekreślić tych spędzonych wspólnie lat i chce zawalczyć o ten związek.

Chęci wywołane silnym wstrząsem, szokiem i sinusoidą emocji to zupełnie co innego niż świadoma decyzja podjęta na podstawie realnej oceny sytuacji, przeszłości i ewentualnej przyszłości.
Ty ewidentnie nie jesteś jeszcze w tym miejscu aby podjąć taką decyzję. Za dużo w Tobie skrajnie silnych i różnych emocji.
14019
<
#14 | amor dnia 21.11.2018 16:14

Cytat

Ona mu wyznawala miłość on podobno nigdy jej tego nie powiedział i zawsze tłumaczył że kocha mnie.

skÄ…d masz tÄ… informacjÄ™?
z jakiejÅ› ich korespondencji, czy od niego?
4452
<
#15 | dirty dnia 21.11.2018 17:54
Oj Oszukana ... cóż miałem podobne dylematy jak Ty i troszkę podobna historie. Wtedy wydawało mi się, ze przecież mogą sie spotkać i takie dyrdymały.
Sprawy są dość proste. Nie ma potrzeby absolutnie żadnej by się spotykali. Egoizm zarówno Twojego męża jego kochanki (podobnie jak mojej żony kiedyś) właśnie objawia się w tej prośbie.
Wystarczy sobie wyobrazić odwrotna sytuacje - Ty masz kochanka mówisz mężowi, bo boisz ze się wyda, lub masz wyrzuty sumienia - pierwsze pytanie gdzie w tym jest druga strona, czy wyłącznie egoizm inaczej nazywany miłością własna. Prośba o spotkanie to przedłużanie romansu. Jasne jest to, ze jeśli macie być Wy - koleżanka musi zniknąć z Waszego życia, nie ma potrzeby by w nim uczestniczyła. Mąż musi być transparenty i o nawet przypadkowym spotkaniu meldować i być przygotowany na to, ze będzie podlegał weryfikacji, ograniczonemu zaufaniu.
Co mogą mieć kochankowie do wyjaśnienia... wersje kłamstw... czy spijają sobie z dziubkow czy ustalają wersje dalszego życia, czy może legalna randkę?
Absolutnie musisz zadbać o siebie - albo on zaczyna zabiegać albo niestety trzeba być stanowczym i dopuść w głowie, ze to moze oznaczać koniec ( chcesz pokoju ? Bądź gotowa na wojnę.) Za moment tą postawa miękkich kolan utrudnisz również sobie życie i ewentualne Wasze - bo jak masz się czuć teraz i za jakiś czas.. zdradził i na Twoich oczach prosi o legalna kontynuacje. Niestety to jest chore - choć tez na to chorowałem. Tu nie ma dżentelmeńskich postaw - Ty masz prawo wymagać nic nie obiecując. Nawet jeśli taka postawa jest Ci obca to pomysl jak właśnie będziesz wspominać ta prośbę, te spotkanie / wiele kolejnych spotkań - kim wtedy będziesz dla niego ... furtka, kołem zapasowym ???
Gdy człowiek żałuje błędu i chce go naprawić to decyduje się na prace, a nie szuka przyzwolenia na kontynuacje - ta postawa jest negatywna i nie budzi optymizmu, ale i Twoja spolegliwość martwi.
Uwierz popełniłem te błędy - konsekwencje we własnej psychice później są potężne - bo pragnęłas być przyzwoita, a może pragnelas tylko miłości zapominając o sobie.
14480
<
#16 | Oszukana37 dnia 21.11.2018 18:03
Amor
Te informacje mam i z korespondencji i od Niego a nawet od niej.

Poczciwy
Ja wiem że go nic nie tłumaczy i gdyby nie chciał to by tego nie zrobił. On teraz zapewnia że mnie kocha i że chce być tylko ze mną i prosi żebym go nie zostawiała. Prosi by dać nam szansę wszystko to odbudować. I ja chce spróbować. Tylko tak jak pisałam wcześniej wiem że On o niej myśli i z tym nie mogę sobie za bardzo poradzić.
3739
<
#17 | Deleted_User dnia 21.11.2018 18:04
Oszukana,

Cytat

Sytuacja jest o tyle skomplikowana że Ona próbowała popełnić samobójstwo.


Klub samobójców otwierają Fajne

Cytat

Więc czekam co Ona jeszcze wymyśli.


Będzie tak długo kombinować aż was rozdzieli,teraz kręci nim za chwile może tobą.

Romanos,

Cytat

może się spotkać raz, na 30 minut w miejscu publicznym i ze świadomością, że obserwuje ich jakaś osoba, której Ty ufasz i która zda Ci później niezależną relację. Albo i bez tej wiedzy z jego strony smiley


I tak i nie,miejsce publiczne jak najbardziej,ale nie rozsądne jest wciągać to inne osoby...

Oszukana,chce iść z nią się spotkać ok, ale ty idziesz razem z nim,wiem ile to nerwów kosztuje,przeciwieństwem miłości jest obojętność.

Cytat

Ja bym tak nie potrafiÅ‚a. Ona do mnie ostatnio napisaÅ‚a smsa czy nie mogÅ‚abym przywieść do niej moich dzieci żeby siÄ™ pobawìÅ‚y. OczywiÅ›cie nie odpisaÅ‚am jej bo nie chce żeby moje dzieci miaÅ‚y z niÄ… kontakt. To zaczęła pisać do mojego Męża żeby że mnÄ… pogadaÅ‚ i żebym zgodziÅ‚a siÄ™ na spotkanie naszych dzieci.


Ona to jakaÅ› samotna matka?
14039
<
#18 | Romanos dnia 21.11.2018 18:07

Cytat

Ona Ci coś obiecywała, przysięgała?


Nie, ale razem z mężem Oszukanej, zrobili jej krzywdę...
Jest wina, jest kara...
Gdybyś Ty, w porozumieniu z moją ówczesną żoną włamał sie do mojego domu to co? Miałbym Cię nie zastrzelić tylko dlatego, że nie obiecywałeś, ze się nie włamiesz?
No wolne żarty...
13880
<
#19 | Crusoe dnia 21.11.2018 18:11
Brawo Romanos.Jakie to proste i logiczne.Szkoda tylko,że nie dla wszystkich.:brawo:brawo:brawo
14480
<
#20 | Oszukana37 dnia 21.11.2018 19:48
Mam mętlik w głowie. Sama nie wiem już co robić. Dirty napisałeś że miałeś podobną sytuację, że chciałeś być w porządku i z tego co zrozumiałam nie była to dobra droga. Jezeli mozesz nspisz jak to się u Ciebie skończyło.Ja przez ten miesiąc dużo z nim rozmawiałam starałam się to wszystko zrozumieć ale nie wiem czy to dobra droga. Już sama nie wiem jak postępować żeby było dobrze. Mam powoli dość nie mam też już siły ani psychiczne ani fizycznej.
14488
<
#21 | Muza dnia 21.11.2018 21:28
Jesteś w tej chwili w bardzo niekorzystnej dla siebie sytuacji, ponieważ w całej trójki bohaterów uczestniczącej w tym bagnie ty jesteś najsłabsza, więc obojętne w którą by część ciebie któreś z nich nie uderzyło łatwo im będzie ciebie pokonać i powalić. Powinnaś zatem wzmocnić się, i może zacząć od psychologa? Zrobić coś, co da ci po prostu pewność siebie, a co za tym idzie, także i siłę.
14039
<
#22 | Romanos dnia 21.11.2018 22:16
Zahira...
A ja uwazam, ze lepiej jesli na takim spotkaniu "przyzwoitka" to osoba trzecia, niezangazowana emocjonalnie w "problem".
Przynajmniej maleje ryzyko mordobicia lub targania za kudly "tej wywloki" Uśmiech
Z reszta z doswiadczenia wiem, ze "wywieranie wplywu" na boczniaka jest duzo skuteczniejsze jesli robi to osoba trzecia, a nie osoba "bezposrednio pokrywdzona".
4452
<
#23 | dirty dnia 21.11.2018 22:17
W jakimś sensie Ci napisałem jak się skończyło.

Ty/(ja) pozostajesz z pytaniem kim jesteÅ› dla kogoÅ›?
Po co były te spotkania? komu one służyły?
Czy ktoś chce budować - dowalając do pieca?
Jest to jeden z kamyków, które wzmagają poczucie, że jesteś poduszką, miękkim lądowaniem, wyborem zapasowym bo.... druga strona się nie zdecydowała.
Dziś uważam, że spotkania były wyłącznie z powodu pragnienia by relacje kontynuować. Były po to, by w jakimś sensie któraś ze stron wzięła odpowiedzialność za decyzję.
By było jasne - można zrozumieć, że ktoś jest zagubiony ale dorosłość to sztuka wyboru - chcesz podejmować próbę ratowania - to jak w spowiedzi: uznanie winy, pokuta, próba naprawienia i mocne postanowienie poprawy i jeszcze zadośuczynienie, a tu co to kurna jest...
Relacje by trwały potrzebują podgrzewania, płaszczyzny - takie spotkanie to podgrzewanie emocji.

jest jeszcze aspekt takiej zależności, lęku który zdradzamy nie stawiając wymagań bardzo konkretnych drugiej strony. To zaproszenie do powtórki !!!
Zobacz jak bardzo odwraca się sytuacja, on zdradza - Ty cierpisz.. ale to nic masz zrozumieć ... na czym polega jego praca nad związkiem? na robieniu z siebie ofiary?
piłka niestety jest krótka - kłamstwo, kolejne spotkanie (świadome, a przypadkowe natychmiast zameldowane) = koniec, właśnie z szacunku do siebie.
14019
<
#24 | amor dnia 21.11.2018 22:58
ja też mam takie doświadczenie, że jeśli on sam nie dokona jednoznacznego wyboru, to nawet jak zostanie, to i tak będzie nieobecny i o relacje walczył będzie jedynie powierzchownie;

z tymi spotkaniami to też różnie bywa; u mnie było tak, że na takim własnie spotkaniu kochankowie się ścieli;

stąd ja po drugiej zdradzie zweryfikowałam spojrzenie na kilka schematów i wychodzę z założenia, że ... rani Cię ktoś, nie szanuje Twoich uczuć, to stosujesz 34 kroki i odsuwasz się od tej osoby;
zdecydowanie, jednoznacznie;

chce się spotykać, nie zatrzymasz go, jak będzie chciał; źle gdyby to ukrywał; i w sumie dobrze, że o tym mówi; ale... w moim odczuciu ważna jest właśnie, w tych momentach jego szczerości, Twoja postawa;
powinien wiedzieć, że wcale nie jest oczywistym, że po tym spotkaniu na niego będziesz czekać; a jeśli już, to czy nie przypadkiem z wnioskiem rozwodowym w ręku; bo Ty nie wiesz co poczujesz;

to on powinien się martwić teraz, jak rozwiązać tą sprawę tak, by żadnej z osób nie skrzywdzić, a nie Ty, o to czy zgodę wyrazić; to on ma ponosić te konsekwencje, a nie Ty głowić się za niego jak teraz sprawę rozwiązać;
decyzja co z tym zrobić powinna wyjść moim zdaniem od niego; a Ty powinnaś się jedynie do tego adekwatnie ustosunkować;
13728
<
#25 | poczciwy dnia 21.11.2018 23:57

Cytat

Nie, ale razem z mężem Oszukanej, zrobili jej krzywdę...
Jest wina, jest kara...
Gdybyś Ty, w porozumieniu z moją ówczesną żoną włamał sie do mojego domu to co? Miałbym Cię nie zastrzelić tylko dlatego, że nie obiecywałeś, ze się nie włamiesz?
No wolne żarty...

Wybacz Romanos, wydajesz się trzeźwo myślącym chłopem, pod Twoimi postami bardzo często się podpisuję, ale...to co powyżej dla mnie świadczy o zwyczajnej albo niedojrzałości, infantylności lub nie do końca ogarnięciu własnych emocji.
Przykład z włamywaczem - totalnie chybiony.
Jeśli włamałbym się do Twojego domu to czy Twój zegar, Twoja półka, Twoje lustro miałoby szansę obrony? Miałoby prawo wyboru?Nie!
lub
Jeśli Twoje dziecko pokłóci się i pobije z kolegą w przedszkolu to karzesz tego kolegę czy skupiasz się na własnym synu? Przecież to oni obydwoje narobili syfu wg Twojego rozumowania.
Czym zatem wg Ciebie różni się homo sapiens od rzeczy materialnych?

Cytat

No wolne żarty...

No właśnie...wolne żarty!
14039
<
#26 | Romanos dnia 22.11.2018 00:18
Poczciwy,
Jesli moja zona zdrafza mnie z Toba to oboje jestescie sprawcami mojego "zlego samopoczucia" nieprawdaz? Mozemy oczywiscie przyjac, ze zona bardziej, bo w koncu ona cos tam mi przysiegala, a Ty nie, ale...
Ale Ty tez masz swoj swiadomy i celowy udzial w tym krzywdzeniu...
Wiec strzelam - do jednego i do drugiego...
Nie mam oczywiscie obowiazku strzelac do Ciebie, ale jak najbardziej mam prawo i z tego prawa jesli bede mial ochote, skorzystam.
Zwlaszcza jesli bede przekonany, ze odegranie sie na Tobie bedzie dodatkowym ciosem w zdradzajaca mnie zone.
Mozesz wierzyc lub nie, ale emocji w tym naprawde nie ma. Jest zimna kalkulacja - ktos mial udzial w zniszczeniu mojego dotychczasowego zycia i otrzymuje "godziwa zaplate" za wykonana "prace".

Cytat

3739
<
#27 | Deleted_User dnia 22.11.2018 08:47
Romanos,

Powtórzę się: Nie rozsądne jest wciągać osoby trzecie Fajne swoje sprawy załatwiasz sam,nikt kto ma rozum na to się nie zgodzi...straszna mściwość się z ciebie wylewa Szok
Podwójna zdrada,skąd ja to znam, ich spotkania były nieuniknione,bo mieszkamy blisko siebie,to ta przyzwoitka dopiero by się musiała nalatać Szeroki uśmiech zdrada przyjaciółki boli tak samo,równie mocno z którą znasz sie od piaskownicy,wiecie o sobie wszystko i jakiś menel wszystko spieprzy,wykorzysta czyjąś słabość winny jest tylko on rozwalił swoją rodzinę mógł rozwalić i jej,a dziś przyjaciółkami nie jesteśmy, ale się spotykamy Fajne
13728
<
#28 | poczciwy dnia 22.11.2018 09:45
Romanos,
Ok. Twój punkt widzenia jednak do mnie nie przemawia i nie przemówi.:niemoc
Też kiedyś jak dorwałbym kochanka to połamałbym mu co najmniej nogi a dziś...dziś mi go zwyczajnie szkoda tak jak i niewiernej bo to w rzeczywistości bardzo nieszczęśliwi ludzie, którzy są w tej chwili każde z osobna w czarnej doopie.
W tej chwili jakakolwiek zemsta świadczyłaby o mojej słabości bo w moim mniemaniu ludzie spoglądający w kierunku zemsty zamiast zająć się swoim życiem to ludzie słabi.Po co zajmować sobie czas i głowę na jakieś miernoty, które nie są warte poświęcenia nawet minuty mojego cennego czasu.

Komentarz doklejony:

Cytat

Jesli moja zona zdrafza mnie z Toba to oboje jestescie sprawcami mojego "zlego samopoczucia" nieprawdaz?

Twój szef w pracy też pewnie też jest nie raz i nie dwa powodem Twojego złego samopoczucia, świadomie bądź nieświadomie, a jednak do niego nie strzelasz.
14039
<
#29 | Romanos dnia 22.11.2018 11:21
Zahira,
Tu nie ma "jedynie slusznych rowiazan". Czasami udzial kogos trzeciego tonuje emocje.
Gdybym kilka miesiecy temu pozwolil znajomemu "porozmawiac" z kochankiem jego zony, na ile znam znajomego (a znam bardzo dobrze), bylby trup...
A ja zrobilem to na zimno i bez emocji "spacyfikowalem" tegoz "przyjacirla zony mojego przyjaciela".

Poczciwy,
Alez ja nie mam najmniejszego zamiaru przekonywac Cie do mojego stanowiska; niech pozostana rozne Uśmiech
Kazdy zrobi jak lubi i moze... Uśmiech
Ja zwyczajnie uwazam, ze przy okazji wyciagania konsekwencji wobec kogos kto nas zdradzil, nie stanie sie nic zdroznego jesli i konsekwencje ponieie ktos z kim nas zdradzono. No bo skoro to "przestepczosc zorganizowana" Z przymrużeniem oka to strzelac mozna do kzdego gangusia...
14019
<
#30 | amor dnia 22.11.2018 14:49

Cytat

Ja zwyczajnie uwazam, ze przy okazji wyciagania konsekwencji wobec kogos kto nas zdradzil, nie stanie sie nic zdroznego jesli i konsekwencje ponieie ktos z kim nas zdradzono. No bo skoro to "przestepczosc zorganizowana" smiley to strzelac mozna do kzdego gangusia...

zemsta, a już tym bardziej wciąganie osób trzecich w nią, to nie są konsekwencje, to generowanie dalsze zła;
co innego gdyby takie uderzenie było w obronie, albo celowo służące wyrwaniu z amoku;
to są bardzo subtelne sprawy, ale warto odróżnić;
14039
<
#31 | Romanos dnia 22.11.2018 15:45
Amor...
Rzecz w tym, ze nie ma tu rozwiazan "zerojedynkowych", bo to dzialanie na relacjach pomiedzy zywymi ludzmi...
- zemsta wiekszosc ludzi niszczy, niektorych buduje (rzadko),
- alkohol w rozpaczy nie kazdego dobija, niektorym pomagaznow zaczac logicznie myslec,
- samobojstwo zasadniczo nie jest dobrym rozwiazaniem, dla niektorych najlepszym wyborem...
Itp. itd...

Kazdy w sobie powinien rozwazyc co mu zaszkodzi, a co pomoze i za tym podazac ze swiadomoscia ze konsekwencje jego wyborow niekoniecznie beda "fajne".
11897
<
#32 | murka dnia 23.11.2018 06:17
Naprawdę nie potrafię zrozumieć toku myślenia: żal mi kochanka/kochanki bo to nieszczęśliwy człowiek. Zemsta nie jest mi do niczego potrzebna i tylko świadczy o mojej słabości. Blabla. Guzik prawda. To jest taktyka wmawiania sobie psychologicznego bełkotu bo nie mamy szansy tej zemsty dokonać. Jaka by ona nie była, nie da żadnego wyrównania krzywdy, więc lepiej sobie wmówić jestem ponad to Uśmiech ja nie jestem. Ja skorzystam z każdej okazji nawet za 10 lat żeby zrobić krzywdę, bo nie rozumiem czemu nie. Cieszę się że raz na sto lat ktoś tutaj myśli podobnie.
14359
<
#33 | MarcinPoznan dnia 23.11.2018 07:28
Murka, to chyba kwestia indywidualna jak podchodzimy do tematu kochanek i kochanków naszych partnerów.
Ja sam chciałem zrobić wiele złego fagasowi swojej żony. Planowałem pewne posunięcia aby zemste przeprowadzić na zimo.
Siedziało to we mnie, napedzalo mnie a jednoczesnie niszczylo.
Moje mysli byly nakierowane na zemste, destrukcje itd.
Ci ktorzy mnie lepiej znaja czy to z czata czy to z forum, wiedzÄ… ze mam corke ktora kocham ponad zycie.
Ta mala istotka (obecnie 23 m-ce) wlewala do mojego serca ogrom radości, milosci i usmiechu.
Myślałem o tym co da mi zemsta i wiecie co stwierdziłem, nic mi nie da!
Mam cudowna corke, kontakty w sprawie corki z zona na bardzo dobrym poziomie i chce isc dalej wlasna drogÄ….
W dużym stopniu dla dobra dziecka a po części dlatego aby sie uwolnić od tych demonow w glowie.
Postanowiłem zostawić za soba tamten zwiazek zniszczony w tak perfidny sposob i pozbierać sie tak szybko jak to sie da.
Zdrada mojej zony mnie nie zniszczyła, wrecz mnie umocnila.
Zdalem sobie sprawe z tego, ze mozna z tego wyjsc szybciej a wystarczy tylko mocno chciec.
Kiedy doszedłem do wniosku ze jej juz nie kocham, chęci zemsty mi minęły, czy to na niej czy na nim.
Stali mi sie obojętni, byc moze dla niektorych z was będzie to szok ale napisalem zonie sms aby sobie z nim zyla tak jak chce, ze dla mnie liczy sie tylko dziecko i dlatego tez, nie bede jej robil problemów.
Co bylo w tym wszystkim najcięższe, akceptacja tego co sie stalo, tego ze moje zycie juz zawsze będzie inne, co nie znaczy ze gorsze.
Co sie stalo po kilku tygodniach?
Poznałem kogos kto nie jest plastrem na rane, bo sam zatamowalem krwawienie.
Kogos kto ceni jakim jestem czlowiekiem i dla kogo moje wartości zyciowe sa jednoznaczne z jej wartościami.
Tym bardziej teraz jakas zemsta nie jest mi w glowie.
Zamiast obmyslac plan zemsty, obmyslam jak milo spedzic wieczór z dziewczyną.
Mam wrecz wrażenie ze poznanie tej osoby to nagroda od losu,zycia za ciezka pracę nad swoja psychika.
Kazdy z nas inaczej przeżywa swoj dramat, ja mam szacunek dla tych co odpuscili zemste ze strachu, dla tych co sobie poukladali w glowach i tez zrezygnowali, ale tez dla tych co nadal obmyslalja forme zemsty.
Wszyscy jesteśmy różni od siebie i kazdy z nas wybiera swoja własna drogę.

Komentarz doklejony:
Dodam, ze minelo 7 miesięcy od wyprowadzki mojej zony i pół roku od odkrycia, ze mnie zdradzala.
3739
<
#34 | Deleted_User dnia 23.11.2018 08:55
A ja sie przyznam ze jestem pomiedzy murka i MarcinPoznan. Czasami mysle o zemscie ale rozwarzam od razu co mi to morze dac. I tak na serio nie wiem na kim mial bym sie zemscic. Na mojej ex, na koledze z pracy, na bracie, ojcu, matce? A moze na wrzystkich? Wiem gdzie mieszkaja, gdzie wsiadaja do pociagu gdzie pracuja, nawet wiem gdzie klucz do chalpy schowany...

Chyba dobrze ze mieszkaja setki kilometrow ode mnie. Dwa tygodnie temu bylem bardzo blisko, 30km. Po cichu myslalem ze podjade i na sportowo ceglami okna powybijam, tak dla rozluznienia.
No ale w koncu pomyslalem o sobie "ty debilu" po co? To nie zemsta, to glupota. Byly tesciu zamowi sobie nowe i ani go to nie ruszy, bo to przeciesz emocjonalne dno, maszyna. A kasy ma dosyc.

I tak sobie zyje czasami z takimi myslami. Oczywiscie boli co ze mna zrobili i ze bylem wtedy za miekki.
Pozostawiam jednak zyciu regulacje takich spraw. Na przyklad ze moja ex w lato przez przypadek trafilem i ucieszylo mnie ze kariery w Dubaju nie zrobila.:brawo Nawet cegla nie byla potrzebna.

Po drugie jestem razem z nowa kobieta, szczesliwy, juz dwa lata. Dlaczego mam sobie to zniszczyc? Musze zaakceptowac ze pewnych spraw nie da sie do konca przepracowac i jednak pozostawiaja rany ktore czasem sie otworza. Teraz sie nowe zycie liczy i tu wkladam energie. Po kij jakies cegly nosic.

No ale jak zycie im dopali i sie dowiem, to nie mam skrupulow kartki z gratulacjami wyslac.
13728
<
#35 | poczciwy dnia 23.11.2018 09:42
murka, odnosząc się do moich słów, czuję się wywołany do tablicy;

Cytat

Naprawdę nie potrafię zrozumieć toku myślenia: żal mi kochanka/kochanki bo to nieszczęśliwy człowiek.

A czy ktoś Ci tutaj próbuje coś narzucać? Nie musisz tego rozumieć jak i innych rzeczy. To Twoja sprawa, albo rzekłbym Twój problem.

Cytat

Zemsta nie jest mi do niczego potrzebna i tylko świadczy o mojej słabości. Blabla. Guzik prawda. To jest taktyka wmawiania sobie psychologicznego bełkotu bo nie mamy szansy tej zemsty dokonać.

Bełkotem nazwałbym Twoje argumenty, które wynikają...no właśnie z czego?. Jeśli dalej nie potrafisz odpędzić tych myśli od siebie dam Ci dobrą radę zupełnie bezinteresownie - popracuj nad własnym poczuciem wartości.

Cytat

Jaka by ona nie była, nie da żadnego wyrównania krzywdy, więc lepiej sobie wmówić jestem ponad to

Na jakiej podstawie oceniasz, że ktoś sobie coś wmawia? Na podstawie własnych przekonań?Własnych problemów?

Cytat

Ja skorzystam z każdej okazji nawet za 10 lat żeby zrobić krzywdę, bo nie rozumiem czemu nie

Widzisz a ja zamierzam za 10 lat w przeciwieństwie do Ciebie być cholernie szczęśliwym człowiekiem, w zupełnie innym miejscu a nie zawracać sobie głowę jakimś małym człowieczkiem, który do pięt nie dorasta mi w żadnym aspekcie życia, ale każdy ma prawo iść swoją drogą.

Cytat

Cieszę się że raz na sto lat ktoś tutaj myśli podobnie.

Widzisz ja jak coś piszę na forum to robię to z przekonaniem, kierując się własnym doświadczeniem w tym zakresie, wartościami którymi się kieruję, nie szukając w przeciwieństwie do Ciebie poklasków innych i sprzymierzeńców. Marne to.
3739
<
#36 | Deleted_User dnia 23.11.2018 09:45
Mi żal tych wszystkich kochanek,kobiety są emocjonalne i się głupie angażują,i wierzą jak dzieci w św Mikołaja,jak się wyda to mężowie nagle kochają swoje żony,faceci to świnie Fajne i bywa że nie ma ani żony, ani kochanki...I siedzi potem taki samotny stary suchar.
I po co się mścić i planować zemstę ? życie wystawi rachunek, dostajesz to na co zasłużysz,okazja na zemstę zawsze się trafi,jeśli jest taka możliwość.Raczej nie nadstawiamy drugiego policzka,większość z nas jest mściwa,nie puszczamy krzywd płazem,jest okazja do odwetu wykorzystamy ją.Oszacować jakie będą zyski a jakie straty...Najbardziej boli strata samego siebie.
Zemsta to iluzja,za krzywdę należy się mścić,nie jest słodka jest gorzka.Przewidywalność co do skutków...złe uczucia kłębią się,planujesz pragniesz zemsty nie pomaga w wybaczeniu utrwala w pozycji ofiary,a wystarczy uwolnić sie od poczucia krzywdy,być człowiekiem szlachetnym, trudne?
Miałam wiele okazji do zemsty,nie tylko na tych 3 lafiryndach ale i na byłym,jedną wykorzystałam okazję znając słabości swojego byłego,to było perfidne z mojej strony,jaki normalny facet zapieprzałby 1500 km na jedną noc Fajne moje samopoczucie leżało na dnie,przez rok nie dawał mi spokoju,w końcu zebrałam się na odwagę i przyznałam się że zrobiłam to celowo,taka słodka niewinna zemsta,tak się mi wydawało...myślałam że mi trzaśnie w mordę,długo się nie odzywał i nie czułam się z tym wcale dobrze,nic nie straciłam,zyskałam...
11897
<
#37 | murka dnia 23.11.2018 10:17
poczciwy to nie tylko twoje słowa. Nie "celowałam" w Ciebie. To ogólna tendencja na forum, mająca zdaje się świadczyć o osiągnięciu wyższego stopnia rozwoju emocjonalnego, taki czarny pas w dziedzinie radzenia sobie po zdradzie. Dla mnie jest to coś w rodzaju mantry: wybaczam, odpuszczam jestem lepszy, umiem się cieszyć dniem dzisiejszym, z uśmiechem patrzę w przyszłość, nie dam się pokonać piętnu zdrady... Długo by jeszcze można takie hasła rzucać. Niestety ja nie umiem być w stosunku do siebie hipokrytką. Co z tego że cieszę się dniem dzisiejszym i bardzo jasno patrzę w przyszłość, jeśli mam wewnętrzną potrzebę doprowadzenia do tego żeby ktoś kto zrobił kurestw.o drugiemu człowiekowi odczuł przynajmniej w części podobny ból, ze świadomością że to nie jest przypadek.
14019
<
#38 | amor dnia 23.11.2018 12:47
murka

Cytat

To jest taktyka wmawiania sobie psychologicznego bełkotu bo nie mamy szansy tej zemsty dokonać.

zaintrygowałaś mnie;
a czemu ktoś może nie mieć szansy, by tej zemsty dokonać?
6755
<
#39 | Yorik dnia 23.11.2018 13:55
murka,

Cytat

Długo by jeszcze można takie hasła rzucać. Niestety ja nie umiem być w stosunku do siebie hipokrytką.

Cytat

Ja skorzystam z każdej okazji nawet za 10 lat żeby zrobić krzywdę, bo nie rozumiem czemu nie.

to nie problem z rzucaniem haseł,
źli, mściwi i zacietrzewieni w nienawiści ludzie żyją nienawiścią;
świadomie chcą innych krzywdzić, bo sprawia im to przyjemność
14006
<
#40 | msz dnia 23.11.2018 15:21
Cześć! Dawno nie pisałem, ale zaglądam do Was i czytam kilka wątków. Mam wrażenie, że czytając wasze wpisy sam się rozwijam więc mam nieodpartą chęć się udzielić. Powiem Wam, że chyba mało jest miejsc gdzie jest tak dużo różnych ale jednak rświadomychr1; osób.
No ale do rzeczy. Ja na zemstę patrzę chyba jeszcze inaczej. Tak jak uważam, że za winę należy się kara, tak też wiem jak łatwo rykoszetem dostają inne osoby które winne nie były. Kiedyś tu napisałem, że chcącemu nie dzieje się krzywda r11; i to prawda ale spójrzcie: Ktoś chce ukarać kochanka. Zakładając, że chce to zrobić mądrze i na zimno wybiera sposób żeby rbyć czystymr1;. Np. wie że kochanek wsiadł po kielichu zdradzony wsiada do bardzo drogiego samochodu wyjeżdża przed niego hamuje i zatrzymuje kochanka na dupie. Dzwoni po policję i z szyderczym uśmiechem mówi rtak mi przykror1;. Kochanek cierpi bo właśnie stracił 100 tysięcy i prawo jazdy, ale czy tylko on. Cierpi jego matka, żona cierpią jego dzieci.
Ktoś chce skompromitować kochankę, ale co jeśli skompromitowana rłajzar1; swoje frustracje rozładuje również na bogu ducha winnych rbękartachr1;.
Uważam, że czasem trudno się nie mścić. Pokusa jest duża. Nie wiem czy pisać o rozwoju inteligencji emocjonalnej (często zarazem duchowej) czego Murka dotknęłaś, bo uważam że jesteś żywym dowodem że to prawda z resztą Romanos chyba też. Nawet nie wiem czy nie jesteście rozwinięci bardziej niż inni. Do czego zmierzam??? Dla mnie miłość to nie jest relacja. Dla mnie miłość to Ja. To ja pragnący dla kogoś i dla siebie dobrze. Ciężka praca moja i mojej połówki włożona w mój rozwój (nawet gdy byliśmy tylko/aż przyjaciółmi) sprawiła, że w pewnym momencie rozwinąłem się tak że rmiłuję żonęr1; mimowolnie. Chcę dla niej dobrze i tyle (Nie zawsze chcę dobrze kosztem Siebie dlatego spięcia mniejsze i większe są normalne). Oczywiście człowiek może rozwijać się bez końca i stać się kimś takim jak JCH i dla wszystkich chcieć dobrze, ale chyba się Nam nie uda. Ja po prostu odnoszę wrażenie, że Wy jesteście tak przepełnieni miłością do swoich połówek, że nie możecie się mścić na nich, dlatego rbardziej winnir1; są kochankowie i kochanki.
Kurcze Murka lubię czytać twoje wpisy. Szczególnie te o tym jak piszesz na co lecą te rgówniaryr1;. Na teksty o ruchaniu itpr30;???Sam mam podobne odczucia. Chociaż być może każdy z Nas ma po części syndrom madonny i ladacznicy czy tam rycerza i rozpustnika, co Ja po części bym rzdiagnozowałr1; u waszych połówekr30;Ale Ty jesteś dla mnie zagadkąr30;Ciekawy świata i szukający odpowiedzi tłumaczę sobie to tak, że wasza miłość jest po prostu bardzo skupiona na waszych połówkach, tak jak lupar30;No ale dla mnie Murka jesteś ogarnięta emocjonalnie. Konflikty na forum gasisz w zarodku, jesteś optymistką, jesteś ciekawa świata, świadomie oceniasz, wydajesz się być szczera, wiem że to forum a nie liver30;No zagadkar30;
Wasze życie, wasza wola, przemyślcie tylko to by rykoszetem nie dostał nikt niewinny. Bo jak złamiesz życie winnemu, z problemami, kredytami, frustracjami często zostają inni. A ze względu na zwykłą empatię boli nas gdy cierpi ktoś niewinny. Nawet gdy ktoś dostaje rykoszetem bo nie mamy innego wyjścia. Niestety nie wiem jak boli gdy inne wyjście mamy a jesteśmy świadomi krzywdy. Podejrzewam, że jeszcze bardziej. Nie chcę was przekonywać, że zemsta zniszczy Was, bo równie dobrze Wam może dać ulgę i w końcu spokój. przestrzegam natomiast przed tym jaką reakcję łańcuchową może wywołać, o czym Wy możecie się nigdy nie dowiedzieć. No ale róbta co chceta.
Hej!
6755
<
#41 | Yorik dnia 23.11.2018 15:38
msz,

Cytat

Ja po prostu odnoszę wrażenie, że Wy jesteście tak przepełnieni miłością do swoich połówek, że nie możecie się mścić na nich, dlatego rbardziej winnir1; są kochankowie i kochanki.

Pytanie czy to miłość, jeśli tak to tak naprawdę do kogo ?
14006
<
#42 | msz dnia 23.11.2018 15:59
Nie wiem czym dla kogoś innego jest miłość...Wiem jak Ja ją interpretuję...Każdy może definiować ją jak chce... to nie jabłko...nie chce nikogo przekonywać..ja czuję to tak że osoba nam bliska znajduję w nas "boski algorytm" i przekonując nas do siebie wdraża go i rozwija Nas tak byśmy byli dla nich lepsi nie tracąc nic z siebie...nie chcę roztrząsać tego co czuje ktoś inny...nie wiem tego....być może kiedyś będę to postrzegał inaczej...who knows??
6755
<
#43 | Yorik dnia 23.11.2018 16:32
msz,

Cytat

.ja czuję to tak że osoba nam bliska znajduję w nas "boski algorytm" i przekonując nas do siebie wdraża go i rozwija Nas tak byśmy byli dla nich lepsi nie tracąc nic z siebie..

Ktoś znajduje w Tobie boski algorytm (Twoje słabości i próżności) użyteczny dla siebie, wdraża go Tobie by coś z Ciebie mieć (interesowne łechtanie Twojej prózności), jednocześnie nie tracąc nic z siebie? To faktycznie prawdziwa bezinteresowna miłość Szeroki uśmiech
14006
<
#44 | msz dnia 23.11.2018 17:15
"nie tracąc nic z siebie" chodziło o mnie...ktoś się zbliża do mnie, pokazuje zaangażowanie, namiętność i otwiera tą lepszą część mnie, przy czym ja nie tracę nic z tego co we mnie dobre...kurcze nie widzę sprzeczności...i pomijam bezinteresowność...nie piszę o tym czy ktoś mnie nie wykorzysta...od tego by mnie ktoś nie wykorzystał jest rozsądek, egoizm, szacunek do samego siebie...ale na pewno nie miłość...
Poza tym samo przyzwolenie by ktoś się do mnie zbliżył jest równoznaczne z pokazaniem temu komuś moich słabości, moich wad, nawet mojej próżności...chyba nie da się inaczej...od tego by nie dać się wy..mać są inne mechanizmy obronne, rozum, intuicja, instynkty, wiedza itp...a gwarancji i tak nie ma...zawsze może boleć...idealnie by było, gdyby ktoś do kogo miłość mnie wypełnia darzył miłością również mnie...co mam nadzieje mnie spotkało...ale różnie bywa...tak to widzę...I tak yorik masz rację...kogoś możemy pokochać a ktoś może nas ranić...to dziwne??? uważasz, że miłość zawsze jest "odwzajemniona"...Ja nie!

Komentarz doklejony:
Kurcze...często ktoś coś w Nas "otwiera"...nawet to forum..te tematy...uruchamiacie we mnie tego bardziej wrażliwego 'Mnie'...i tak hipotetycznie: gdybym pozwolił się komuś z was do mnie zbliżyć...poznać mnie...ktoś by się angażował w relację (bez namiętności oczywiście), być może uruchomił by we mnie "przyjaźń" do siebie...co może kiedyś przerodziło by się w (gdybym był klechą powiedziałbym) "chrystusową miłość"...tak widzę powstawanie miłości nie tylko między kobietą a mężczyzną ale nawet tą "idealną"..ale nie narzucam nikomu mojego postrzegania...
I nie czuję się specjalnie romantykiem...tak jakoś czasem mnie bierzeUśmiech
bez odbioru
11897
<
#45 | murka dnia 23.11.2018 18:18
amor dnia listopad 23 2018 11:47:20
murka
To jest taktyka wmawiania sobie psychologicznego bełkotu bo nie mamy szansy tej zemsty dokonać.

Cytat

zaintrygowałaś mnie;
a czemu ktoś może nie mieć szansy, by tej zemsty dokonać?
bo to zawsze będzie odet, nigdy by to nie nastąpiło gdyby zdrada nie zaistniała, to dotyczy partnera, a na kochance, tym bardziej nie ma jak bo co by jej nie zrobić to nie będzie to nie będzie to samo.

Komentarz doklejony:
Oj. Przepraszam. Telefon i tempo. Nie mam jak tego poprawić.

:cacy Yorik
6755
<
#46 | Yorik dnia 24.11.2018 02:16
msz,

Cytat

.i tak hipotetycznie: gdybym pozwolił się komuś z was do mnie zbliżyć...poznać mnie...ktoś by się angażował w relację (bez namiętności oczywiście), być może uruchomił by we mnie "przyjaźń" do siebie...co może kiedyś przerodziło by się w (gdybym był klechą powiedziałbym) "chrystusową miłość"..

Hmm...no i dobrze;..miłość bez namiętności to jak obiad bez mięsa, ale im więcej wegetarian tym więcej pokarmu dla mięsożernych Uśmiech;
3739
<
#47 | Deleted_User dnia 24.11.2018 10:15

Cytat

.uruchamiacie we mnie tego bardziej wrażliwego 'Mnie'...i tak hipotetycznie: gdybym pozwolił się komuś z was do mnie zbliżyć...poznać mnie...ktoś by się angażował w relację (bez namiętności oczywiście), być może uruchomił by we mnie "przyjaźń" do siebie...co może kiedyś przerodziło by się w (gdybym był klechą powiedziałbym) "chrystusową miłość"...tak widzę powstawanie miłości nie tylko między kobietą a mężczyzną ale nawet tą "idealną"..ale nie narzucam nikomu mojego postrzegania...
I nie czujÄ™ siÄ™ specjalnie romantykiem...


No na przyjemności to trza sobie zasłużyć Szeroki uśmiech
msz, Fajnie cię znowu widzieć Z przymrużeniem oka

A wracając do tematu zemst i mściwości to nie tylko kochanki w dupę dostają, ale i byłe żony,ach te byłe teściowe żmije,a ja sie zastanawiałam kto mi od 2 lat ciągle świnie podkłada, podejrzewając o to sąsiadkę,stara rura ledwo zipie a drugiemu nie da żyć...
4452
<
#48 | dirty dnia 24.11.2018 11:24
Zemsta ... coś chyba wszyscy musimy oddzielić: nasze czarne myśli, pragnienia z mroku naszych dusz, a na zimno wdrażany plan.
Czemu tej zemście zazwyczaj podlegają kochankowie - bo ich łatwiej ukarać. Niestety dodatkowo to taki syndrom najprostszego obwiniania kogoś za moje błędy. Teoria nie brudzę się, a moich porażek w życiu są winni wszyscy dokoloa. Na ta dżumę choruje 3/4 ludzkości zapatrzona w zniekształcone obrazy siebie. Przejrzeć się w romansie, w kochanku/ ce, w relacji, która tak zraniła jest ... być może szczytem na jaki możemy wyłącznie dążyć ... ale za ta nizina jest - obwinianie wszystkich dookoła ... jasne nie spychajmy tych słów, w meandry dyskusji czy jestem winien, ze ktoś mnie zdradził ... ta płaszczyzna nie jest tak prosta. To kwestia filozofii wyboru, kierunku w którym zmierzasz ... jasne po drodze można błądzić i zatapiać się w zemście, w syndromie ofiary ale droga na szczyt oznacza, wstaje odrzucam te pokusy i w bólu brudzenia swego ego idę dalej... szukając czystej intencji swoich wyborów... czy zemsta to nadmiłość małżonka czy wyłącznie miłość własna, nie pozwalająca brudzić się, uciekając w proste atawistyczne odruchy bycia ofiara, a ofiary maja obowiązek wymierzać sprawiedliwość...

Ps. Jak kiedyÅ› przestane odczuwać pokusÄ™ zemsty - pierwsi siÄ™ dowiecie. 😉 dziÅ› wybieram kierunek jednak odmienny.😉
14019
<
#49 | amor dnia 24.11.2018 11:52
murka

Cytat

bo to zawsze będzie odet, nigdy by to nie nastąpiło gdyby zdrada nie zaistniała, to dotyczy partnera, a na kochance, tym bardziej nie ma jak bo co by jej nie zrobić to nie będzie to nie będzie to samo.

to na co chcesz czekać 10 lat?

czemu po zdradzie większość nie postawi sprawi jasno, zdradziłeś/zdradziłaś na tą chwilę nie jestem Ci winna/winien wierności?
ze swojej siły, czy ze swojej słabości?
2862
<
#50 | niezapominajka dnia 24.11.2018 11:52
Mnie kochanka jest kompletnie obojętna, nawet nie pojawia się w moich myślach w codziennym życiu. Ale po odkryciu jak pisałam w innym temacie, plany zemsty były zacne.
Teraz niech sobie żyje jak chce, gdzie chce. Nie interesuje mnie to kompletnie.
Energię wolę spożytkować na coś dla siebie.
14019
<
#51 | amor dnia 24.11.2018 12:11
ludzie noszą dziwne przekonanie, że zemsta uwolni ich od pamięci o tym co się złego wydarzyło, co negatywnego czują; co jest absurdem totalnym;
bo pielęgnując myśli o zemście, tylko to złe samopoczucie w sobie pielęgnują;

kodując w sobie tą ścieżkę neuronalną, którą następna myśl będzie lecieć, przy byle kolejnym silniejszym, podobnym bodźcu ;
i chodzą później zgorzkniali, pełni zawiści; i złorzeczenia wszystkim i wszystkiemu dookoła;

zemsta nie przywraca równowagi sprzed zdrady, nie zamyka sprawy, rodzi prawo wendetty, wciąga w niekończącą się trwanie w kręgu kata i ofiary, jest kurczowym trzymaniem się i zatrzymywaniem przy nas osoby która nas skrzywdziła;

to wybaczenie/odpuszczenie przynosi ulgę i odcina nas od przeszłości i tej osoby; daje nam wolność;
zniszczyłeś/zniszczyłaś dar, który otrzymywałaś/otrzymywałeś nie otrzymasz go już nigdy więcej; nic nie jestem Ci winien/winna

Komentarz doklejony:
odcina od tej osoby/ czy też od tego złego co zrobiła
14359
<
#52 | MarcinPoznan dnia 24.11.2018 13:08
Amor, piękniej tego nie moglas opisać.
Ale to co napisałaś rozumieją tylko Ci ktorzy uzyskali juz równowagę emocjonalna, lub sa jej bliscy.
Co nie znaczy ze chodzi tu o zapomnienie, tego co sie stało nie da sie zapomnieć, choć można wybaczyć.
Ja osobiscie mam taki charakter, ze nie zapominam nigdy krzywd jakie mi ktos wyrządził.
Ale tez nie czuje potrzeby pielęgnowania checi zemsty do tych osób.
Nowa droga, nowy rozdział w zyciu i jedyne co mi pozostanie po tej krzywdzie, to nauka na przyszłość z wyciagnietych konsekwencji.
Ale jak ktoś chce sie mscic to ja nie bede go pouczał co ma robic z wlasnym życiem.
Kazdy z nas jest inny i inaczej odbiera rzeczywistość...
4452
<
#53 | dirty dnia 24.11.2018 13:22
To nie tylko kwestia równowagi emocjonalnej. Cześć ludzi wybiera drogę bycia wieczna ofiara i pielęgnuje to uczucie, egzaltujac się swoim cierpieniem, często wzmagając chęć zemsty. Wtedy właściwie świadomie wybierają drogę, która stoi w sprzeczności z równowaga emocjonalna ale w ich mniemaniu jest z nią równoważna - choć to ślepy zaułek.
13728
<
#54 | poczciwy dnia 24.11.2018 16:09
Dirty, amor :brawo, nic dodać nic ująć. W punkt!
14006
<
#55 | msz dnia 26.11.2018 12:32
Kurcze!Żeby być dobrze zrozumianym - absolutnie nigdy nie namawiam nikogo do zemsty. Sam też nie jestem mściwy - chyba. W "współwypowiadających" się przypadkach też radziłbym odpuścić i ujarzmić chęć zemsty. Chodzi mi raczej o to, że czasem rozumiem, iż osoba "wbita" w pozycję ofiary, ze względu na indywidualne poczucie sprawiedliwości, może mieć wrażenie że zaspokojenie głodu sprawiedliwości pomoże wyjść z tej pozycji. Chodzi o to, że czasem ktoś może widzieć "winę" wyraźniej niż inni. Żeby być dobrze zrozumianym posłużę się przykładem.
Pewien młody człowiek, posiadający wiedzę jak uwieść kobietę postanowił wykorzystać moją córkę. Najpierw rozmawiał, później ją rozumiał, następnie wspierał. Gdy się otworzyła zbliżył się na tyle, ze pocałował.Przeprosił. Odczekał. Później musnął. Rozkochał. Wszystko to robił z pełną świadomością, że chce sobie "za darmo" poużywać. Gdy już rozkochał ją w sobie powoli zaczął ją wyniszczać. Izolować od znajomych i od rodziny. Zaślepioną zauroczeniem kobietę brał jak chciał i kiedy chciał. Manipulował tak by wysyłała mu nagie zdjęcia. W końcu nagrał film jak mu "obciąga". Filmem tym chwalił się wśród znajomych. Ograbił ją z płytko pojętej godności i reputacji. W końcu film dotarł do mnie.
Wczujcie się w to co może czuć ojciec w takiej sytuacji

A teraz proszę was byście przeczytali to jeszcze raz. Zamieniłem tylko jeden wyraz:
Pewien młody człowiek, posiadający wiedzę jak uwieść kobietę postanowił wykorzystać moją żonę. Najpierw rozmawiał, później ją rozumiał, następnie wspierał. Gdy się otworzyła zbliżył się na tyle, ze pocałował.Przeprosił. Odczekał. Później musnął. Rozkochał. Wszystko to robił z pełną świadomością, że chce sobie "za darmo" poużywać. Gdy już rozkochał ją w sobie powoli zaczął ją wyniszczać. Izolować od znajomych i od rodziny. Zaślepioną zauroczeniem kobietę brał jak chciał i kiedy chciał. Manipulował tak by wysyłała mu nagie zdjęcia. W końcu nagrał film jak mu "obciąga". Filmem tym chwalił się wśród znajomych. Ograbił ją z płytko pojętej godności i reputacji. W końcu film dotarł do mnie.

Oczywiście to tylko przykład. Nie wiem jak bym się zachował i to pomijam.
Pomijam też to że mogłem zostawić otwarte drzwi do swojego małżeństwa. Pomijam swój udział w relacji, komunikacji. Skupmy się na owym młodym mężczyźnie który chciał se tylko poruchać!!!! Z jego punktu widzenia nie ma znaczenia czy bzyka żonę czy córkę...Ma jakąś winę??? ktoś mu wymierzy karę?? bóg?? Życie??? Ktoś ma mu powiedzieć: idź i nie grzesz więcej...Będziemy mieć czyste sumienie jak wykorzysta następną naiwną kobietę...Nie wiem jak bym się zachował...Mam nadzieję że nigdy się nie dowiem...Wiem natomiast jedno!!! te samo zachowanie "złoczyńcy" może być inaczej oceniane...
14019
<
#56 | amor dnia 26.11.2018 12:59

Cytat

Z jego punktu widzenia nie ma znaczenia czy bzyka żonę czy córkę...Ma jakąś winę??? ktoś mu wymierzy karę?? bóg?? Życie???

ale to przy założeniu, że żona, czy córka są totalnymi bezwolnymi bezmózgami, które nie biorą nigdy odpowiedzialności za to co robią? i trzeba mieć wieczną pieczę nad nimi?
14006
<
#57 | msz dnia 26.11.2018 13:15
Tak amorka! Dokładnie przy takim założeniu!Napisałem wyraźnie, by skupić się tylko na owym "ruchaczu".
Swoją drogą takich jak to ty nazwałaś bezmózgowców - wale nie jest tak mało. Ale pomińmy to. Interesuje nas tylko "wyrzut sumienia", że owy "ruchacz" zrobi z innym bezmózgowcem podobnie...
14019
<
#58 | amor dnia 26.11.2018 13:40

Cytat

Napisałem wyraźnie, by skupić się tylko na owym "ruchaczu".

za rozpowszechnianie tego typu filmików, bez zgody, grozi odpowiedzialność karna;

za to, że po drodze robili sobie dobrze, trudno karać kogokolwiek; no bo za co w tym wypadku?

czy będzie miał wyrzuty sumienia? to jest pytanie o to ilu zdradzających je ma?
z natury ludzie wolą uciekać od własnej odpowiedzialności i swojego współudziału
14006
<
#59 | msz dnia 26.11.2018 13:59

Cytat

czy będzie miał wyrzuty sumienia? to jest pytanie o to ilu zdradzających je ma?

Pisałem o swoim sumieniu, gdybym nic nie zrobił.\
Ja absolutnie nikogo nie przekonuję do jakiejś racji, bo żadnej racji nie przedstawiam. Chciałem tylko pokazać inną "optykę" omijającą emocje osoby zdradzonej.

Komentarz doklejony:
Ale jeszcze raz podkreślam, że zemsta zawsze zostawia na ziemi kawałek zła. Zdrada zawsze jest zdradą. Zło zawsze jest złem. Nie kwestionuję tego. Nie każdego natomiast od zła można skutecznie odciągnąć. Zatem warto powiedzieć: jak już ktoś używa zła to niech celnie celuje. Niech samobójca nie spadnie komuś na głowę. Niech wypychający kogoś pod pociąg nie zmusza strażaka do zbierania szpachelką mózgu z torów, niech zdradzona wysadzi kochankę na pustyni a nie na koncercie, czy w kościele...ale jeszcze raz podkreślę: należy siebie budować tak by zło rozumem,dobrem a czasem obojętnością zwyciężyć...nie kwestionuję tego...
14019
<
#60 | amor dnia 26.11.2018 14:16

Cytat

Pisałem o swoim sumieniu, gdybym nic nie zrobił.\

nawet gdybyś coś zrobił, to wcale nie jest tożsame z tym, że wyrzuty sumienia w nim się odezwą;

a prędzej, wręcz przeciwnie, odezwie się w nim chęć wyrównania rachunków;
tym bardziej jeśli masz do czynienie z osobą, która nosi w sobie wiele pokładów zła;
i patrząc na to jak nasze myśli kształtują określone ścieżki neuronalne, to jest w sumie całkiem logiczne;

w myśl zasady:
Uważaj na swoje myśli, stają się słowami.
Uważaj na swoje słowa, stają się czynami.
Uważaj na swoje czyny, stają się nawykami.
Uważaj na swoje nawyki, stają się charakterem.
Uważaj na swój charakter, staje się twoim przeznaczeniem

to tak jakbyś oczekiwał od osoby, która ma zły charakter i pełno w sobie nienawiści do innych i świata, aby nagle zagościły w niej dobre myśli i dobre działania, po tym jak skierujesz w jej stronę jeszcze więcej tego złego, któremu ona i tak już się poddała

więc pytanie nadal pozostaje to samo, co powinieneś zrobić, aby tą osobę dotknęło i popchnęło w pozytywnym kierunku, a nie negatywnym?

Komentarz doklejony:
a co do Twojego sumienia, to co możesz zrobić w kwestii rzeczy na które masz ograniczony wpływ?
14006
<
#61 | msz dnia 26.11.2018 14:52
Amor! Ale Ja w zupełności zgadzam się z tym co napisałaś. Przyswoiłem tą wiedzę dawno temu. Chciałbym być na tyle silny by w chwili prawdy tą wiedzę wykorzystać. Zacząłem ten wątek tylko dla tego, że widzę owego "ruchacza" jako krzywdziciela. To tyle. Nie piszę że jest winny rozpadowi relacji. Nie piszę, że on mnie krzywdzi. Nie piszę, że muszę go karać. Piszę tylko, że jest krzywdzicielem. I że jak jest wina powinna być kara. Rozumiem, że to tylko ruchacz...gnida, która nie potrafi czy nie chce budować szczerej relacji...powinienem pisać, że on niczego nie rozumie, że nie wie co czyni...ale rozumiem fakt, że ktoś mu nie współczuje...ot to tyle...

Komentarz doklejony:
Wiem, że to porąbane. Gdyby wszyscy pisali...weź odwet...pewni bym pisał: spokojnie, nic ci to nie da, nie bądź złym człowiekiem...ale chcę też dać namiastkę zrozumienia, bo wiem jakie myśli musiałem w głowie nie raz ujarzmić...na razie mi się udawało...mam nadzieję, że zawsze będę zachowywał się możliwie poczciwie i nie dam się ponieść...ale czasem sam na siebie się wkur.iam gdy ciesze się i mam satysfakcję, że życie komuś odpłaciło za moją krzywdę...mówię sobie - czego rżysz..to zemsta tylko nie twoimi rękami....ehhh porąbane to wszystko....pozostaje powiedzieć: kochajcie się ludziska

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?