Zdrada - portal zdradzonych - News: Zdrada i jego kłamstwa - czy można odbudować to co było ?

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

Szkodagadac
Jaylo03:10:18
Hagi1003:44:29
Crusoe03:59:17
mloda_glupia04:06:25

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Julianaempatyczna
08.03.2024 14:46:35
Cześć, Twoja historia jest już na stronie. Obserwuj męża . Dlaczego te życzenia były inne?

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Zraniona378
08.03.2024 11:31:18
Cześć jestem nowa.Opisalam swoją historię ,ale nie ma jej na stronie jak to działa

poczciwy
31.01.2024 15:55:47
Agnieszka nie czekaj aż emocje odpuszczą tylko opisz historię a komentarze użytkowników pozwolą Ci spojrzeć na to z boku;

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Zdrada i jego kłamstwa - czy można odbudować to co było ?Drukuj

Zdradzona przez mężaWitam. Mąż zdradził mnie po 12 latach szczęśliwego małżeństwa i ciągle obawiam się, że to się nie skończyło... Zacznę jednak od początku... Poznałam mojego męża kiedy byłam jeszcze w liceum. Był moim pierwszym i jedynym facetem. Jest o kilka lat starszy ode mnie, więc miał przede mną kilka dziewczyn, jednak nie było to nic poważnego. Od razu strasznie zakochaliśmy się w sobie i byliśmy praktycznie nierozłączni. Po 4 latach znajomości kiedy byłam na studiach wzięliśmy ślub. Jesteśmy małżeństwem od 14 lat. Mamy dwoje wspaniałych dzieci. Nasze małżeństwo uważam za niezwykle udane, byliśmy ze sobą naprawdę blisko, bardzo się wspieraliśmy we wszystkich trudnych sytuacjach, no i codziennie wspólne wieczory, rozmowy, wyjazdy wakacyjne i weekendowe całą rodziną ale też tylko my we dwoje, itd. Mąż był co prawda bardzo zapracowany, ale kiedy był w domu to chętnie poświęcał czas dzieciom, pomagał mi w sprzątaniu, robił śniadanka i przynosił mi do łóżka. Mieliśmy też bardzo udane życie seksualne r30; ogólnie zanim to wszystko się zaczęło uważałam, że nie może być lepiej. Jakieś trzy lata temu mój mąż zmienił pracę. Byłam strasznie z niego dumna bo to było naprawdę niezłe stanowisko w najbardziej prestiżowej firmie w naszym mieście, no i pieniądze też niezłe. Musiał jednak pracować więcej no i niestety zdarzały się delegacje służbowe, początkowo rzadko, potem gdzieś raz na miesiąc. Wiosną 2016 roku zauważyłam, że on zaczyna się zmieniać. Niby wszystko ok, ale jakby jakiś taki bardziej nerwowy się zrobił. Częściej robił coś sam, a to musiał coś zrobić w garażu, a to chciał wyjść na siłownię. Jakby normalne rzeczy, ale było tego coraz więcej. Do tego dołączył telefon służbowy, który nosił ciągle w kieszeni i chodził z nim nawet do kibla i pojawiła się blokada na telefonie prywatnym. Kiedy pytałam co się dzieje zawsze powtarzał, że wszystko ok, że ja jakaś przewrażliwiona jestem, że przecież to, że nie przytulamy się przez cały wieczór to nie znaczy, że coś się zmieniło albo, że ma dużo pracy i stresów. Sama też próbowałam to sobie wmawiać aż pewnego dnia po imprezie u znajomych, na której sporo wypił nazwał mnie Kamilą... a ja mam na imię zupełnie inaczej. Kilka dni później znalazłam też u niego w portfelu ( w miejscu gdzie zawsze było moje zdjęcie) wizytówkę owej Kamili. Okazało się, że jest to tak jakby jego koleżanka z pracy. Tak jakby bo nie pracowała z nim bezpośrednio, tylko w filii t e j same j firmy w sąsiednim mieście no i na innym stanowisku. Wiem, że mój mąż musiał dość często bywać w tej filii ale kontaktów służbowych to z tą panią nie miał, bo pracowali na zupełnie różnych stanowiskach. Dowiedziałam się, że ona mieszka w tym samym mieście, ma męża, a jej córka chodzi do tej samej szkoły co nasze dzieci. Zaczęłam sprawdzać bilingi jego telefonu prywatnego. Było tam trochę połączeń i smsów z nią. Gdy zapytałam powiedział, że to tylko koleżanka z pracy i owszem były sytuacje, że się kontaktowali ale to nic ważnego, on już nie pamięta o czym rozmawiali, no i kategorycznie zaprzeczył jakoby miało ich coś łączyć. Nie miałam twardych dowodów więc postanowiłam mu wierzyć. Układało nam się dobrze, nadal dużo się kochaliśmy, mieliśmy swoje plany, a połączeń i smsów z nią z telefonu prywatnego więcej nie było. Tylko ten jego telefon służbowy nie dawał mi spokoju. Sytuacja wysypała się dopiero na początku lata 2017 roku. Mąż pewnego popołudnia pracował w domu korzystając z naszego laptopa. Dostał wtedy jakiś telefon i musiał pilnie wyjść i nie wylogował się z poczty. Zupełnie przypadkiem wzięłam tego laptopa i przeczytałam tam kilkanaście wiadomości od niej . Wszystko stało się jasne r30; wyglądało to tak jakby żyli w jakimś związku, z którego mój mąż próbuje się wyplątać. Ona pisała, że bardzo go kocha i że zasługują na siebie. Namawiała, że powinni być razem. Pisała też, że rozumie jego decyzję, że rodzina jest dla niego najważniejsza, że przeprasza, że wpakowała mu się w życie. Byłam w kompletnym szoku. Kiedy przyszedł do domu poinformowałam go o swoim odkryciu i kazałam się wynosić. Najpierw zszokowany wyszedł, ale wrócił po godzinie i zaczął się tłumaczyć. Powiedział, że trwało to około roku. Czasami się spotykali na kawę lub obiadek, głównie jednak kontaktowali się telefonicznie. Mówił, że poznali się w pracy i zaprzyjaźnili się po prostu, dobrze im się rozmawiało, jednak ona się zakochała i zaczęła oczekiwać czegoś więcej z jego strony, dlatego on postanowił to skończyć. Przez kilka dni zbierałam myśli. Mąż przysięgał, że nic do tej kobiety nigdy nie czuł i że więcej się z nią nie skontaktuje. Postanowiłam mu wierzyć, choć nie było łatwo. Były bardzo udane rodzinne wakacje, mój mąż bardzo się starał, ale mnie dręczyło, że musi być coś jeszcze. Tuż po wakacjach w firmie męża zmieniali telefony służbowe. Przed oddaniem starego mąż zrzucał z niego jakieś prywatne zdjęcia do naszego komputera. Raz gdy byłam sama w domu postanowiłam je przejrzeć... i znalazłam wśród nich nagrany telefonem filmik, na którym on i ta jego rtylko koleżankar1; uprawiają seks. Wtedy całkiem zawalił się mój świat. Kazałam mu wynosić się z domu. Spał wtedy w samochodzie pod domem a na drugi dzień już został w domu i nie chciał się wynieść. Powiedział, że w ubiegłym roku kilka razy mówiąc mi, że jedzie w delegację służbową zabrał ją do hotelu na seks. Nie umiał mi wyjaśnić dlaczego to nagrali, mówił, że wcześniej oboje sporo wypili. Mąż kilka tygodni spał na kanapie i błagał o szansę. Jakoś nie umiałam wyrzucić go z domu i przekreślić naszego całego życia dlatego w końcu uległam. Pogodziliśmy się i postanowiłam dać mu szansę. Po kilku tygodniach jednak okazało się, że to jeszcze nie koniec tej historii, bo przypadkowo znalazłam w łazience telefon, nie prywatny, nie służbowy tylko zupełnie inny! Od razu przyszło mi do głowy, że to do kontaktu z nią bo odkąd pogodziliśmy się mąż zdjął blokadę z telefonu służbowego i prywatnego. On oczywiście zaprzeczył a telefon był wyłączony i zupełnie czysty, także dowodów zdrady brak. Minęło kolejnych parę tygodni i sytuacja z telefonem się powtórzyła. Tym razem niestety prawda była brutalna. Była tam ich korespondencja z kilku dni. Ona ciągle pytała o mnie i miała pretensje o to, że on ze mną jest, że poświęca mi czas, że jej nie odpisuje itp. On czasami pisał z nią tak zwyczajnie co słychać, czasami prosił w tych smsach żeby dała mu spokój ale były też takie smsy, że o niej myśli i tęskni. Wyszłam z tym telefonem z domu w środku nocy. On dosłownie szalał, że to nie tak jak myślę, że mnie kocha, że zabije się jeśli odejdę. Spędziłam tę noc u siostry, której o wszystkim powiedziałam, a rano napisałam do tej jego kochanki i zażądałam spotkania. Przyjechała skruszona, płakała i przepraszała. Przyznała się do tego, że to ona chciała tego związku, że on od początku mówił jej, że z nią nie będzie, że rodzina jest dla niego najważniejsza. Tłumaczyła się , że jest od lat nieszczęśliwa w swoim małżeństwie i w moim mężu upatrywała szansy na lepsze jutro, że była gotowa w każdej chwili wyjść z domu z jedną walizką, gdyby tylko on tego chciał. Aż mi jej się szkoda zrobiło. Do tego doznałam szoku, że mój mąż zdradził mnie z kimś takim. Pierwszy raz widziałam ją z bliska - niska, niezgrabna, zniszczone włosy i cera, wielki nos. Stwierdziłam, że owszem mam już od kilku lat parę kilo więcej niż kiedyś, ale przy niej wyglądam jak lalka. Nie mogę zrozumieć co w niej widział. W gadce też nie wydała się jakaś szczególnie inteligentna. Reasumując to nasze spotkanie, powiedziała, że między nimi wszystko się skończyło już wtedy na początku lata a teraz był to tylko taki kontakt telefoniczny, przyjacielski a te jej pytania o mnie to po prostu zazdrość z jej strony. Prosiła mnie, żebym dała swojemu mężowi szansę. Przysięgała, że więcej się z nim nie skontaktuje i postara się unikać i jego i mnie. Powiedziałam jej, że miałam ochotę skontaktować się z jej mężem i np. pokazać mu nagranie, które miałam. Błagała bym tego nie robiła, bo choć go nie kocha, to mają córkę i nie chce niszczyć jej rodziny. Nie zrobiłam tego bo fakty są takie, że nie chciałam się wtrącać w ich rodzinę. Dość, że moja wisiała na włosku. Po przemyśleniach i wielu rozmowach i zapewnieniach ze strony mojego męża po raz kolejny dałam szansę. Było mi ciężko, bo miałam wciąż straszne poczucie krzywdy, ale było też dobrze bo oboje bardzo się staraliśmy, żeby było jak dawniej. Znowu były miłe wspólne wieczory, wyjazdy i dużo seksu. Naprawdę byłam na dobrej drodze do wybaczenia mu tego co zrobił r30; tylko niestety znowu znalazłam telefon. Był zablokowany, więc niczego nie przeczytałam ale nie obchodziło mnie to wtedy. Znowu się z nią spotkałam, choć teraz uważam to za błąd. Już nie była taka skruszona, a w ręcz przeciwnie ogarnęłą się i powiedziała, że był to kontakt tak samo z jej strony jak i z jego choć tylko koleżeński. Potwierdziła co prawda jego wersję, że ten kontakt wrócił kilka dni wcześniej gdy spotkali się przypadkowo gdzieś pod firmą i że nic nie było między nimi tylko popisali przez kilka dni. Przyznała, że wiedziała, że nic z tego nie będzie ale miała jakąś przyjemność z tego, że on z nią pisze. On bardzo mnie przepraszał, mówił że sam nie wie dlaczego znowu wszedł w ten kontakt, że ten lewy telefon sprawił sobie bo po tym przypadkowym spotkaniu zaczęła strasznie wydzwaniać na służbowy i prywatny a on nie chciał, żebym to widziała i denerwowała się. Miałam dość tych tłumaczeń, nie wierzyłam już w nic, zaczęłam sama pakować jego rzeczy. Dojrzewałam do decyzji o całkowitym rozstaniu... ale dwa dni później dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Byłam załamana. Choć wiedziałam, że chcę tego dziecka to pojawiło się ono chyba w najgorszym momencie mojego życia. Mój mąż to nawet się ucieszył, przekonywał mnie, że to oznacza, że musimy być razem, że to będzie nowy początek, że teraz on już nigdy nie zrobi nic tak głupiego. W tej sytuacji trudno mi było myśleć o rozstaniu. Wiedziałam, że go potrzebuję. Pomyślicie pewnie, że bardziej głupim i żałosnym nie można być bo nie dość, że wciąż daję szansę facetowi, który zdradza i oszukuje, to jeszcze dałam sobie zrobić dziecko. Były znowu między nami ustalenia i jego obietnice. Minęło 6 miesięcy. Zmienił pracę, choć nie prosiłam o to, bo wiedziałam jak lubi swoją. Ta nowa praca jest nieco mniej płatna i mniej prestiżowa, ale twierdzi, że zrobił to dla mnie, żeby za wszelką cenę uniknąć możliwości spotkania z nią. Zaczęliśmy planować przyszłość, mąż namawia mnie na budowę domu, podjął już pewne kroki. W związku z nową pracą został skierowany na kilkutygodniowy staż w innym mieście. W tym okresie przyjeżdża tylko na weekendy. Ciężki to dla mnie czas bo nie dość, że tęsknię i ja i dzieci to ciąża już daje mi się we znaki i zwyczajnie ciężko mi bez niego. Tuż przed jego pierwszym wyjazdem zaczął się jakoś dziwnie zachowywać. Tłumaczył, że martwi go ten cały staż, po którym czekają go egzaminy, że to zupełnie coś innego niż robił do tej pory no i że nie chce wyjeżdżać i zostawiać mnie teraz samej z dziećmi. Ja jednak przeczuwałam, że coś innego jest na rzeczy i jak zwykle intuicja mnie nie zawiodła. Jak był w domu w weekend dwa tygodnie temu znowu, tym razem w kuchni, znalazłam kolejny telefon. Po prostu weszłam a on jakoś tak dziwnie się zachowywał. Najpierw udałam, że niczego nie zauważyłam a później gdy spokojnie oglądał telewizję po prostu zabrałam go z tej skrytki i zamknęłam się w łazience. Oczywiście to znowu była ona, choć z innego numeru (za każdym razem kiedy coś znalazłam to były to różne numery). Miał tam dosłownie setki nie odebranych połączeń od niej i mnóstwo smsów, w których ona pisała, że jest chu...m, że siedzi ze mną w domu podczas gdy ona czeka na jakąś wiadomość. Pytała czy ze mną sypia, czemu nie może do niej zadzwonić, pisała, że powinien być z nią a nie ze mną. Typowy bełkot zazdrosnej kochanki. Nie czytałam wszystkiego bo mój mąż zorientował się i zaczął dobijać się do łazienki. Schowałam ten telefon a on dosłownie zaczął wywalać rzeczy z szafek żeby go znaleźć. Wszystkie opisane wcześniej sytuacje staraliśmy się rozwiązywać tak, żeby odbywało się to poza dziećmi. Rozmawialiśmy czy też kłóciliśmy się kiedy ich nie było w domu albo to my wychodziliśmy porozmawiać. Tym razem jednak nie wytrzymałam i zrobiłam ostrą awanturę, którą niestety słyszał nasz 13 letni syn. Wtrącił się i powiedział, że wie co tata robi, że wie iż trwa to już od ponad dwóch lat i że go za to nienawidzi. Później długo rozmawialiśmy i syn powiedział mi że wiele razy widział jak tata pisze smsy, widział jak chowa ten lewy telefon, słyszał wielokrotnie jego rozmowy telefoniczne z nią, również takie, w których mój mąż krzyczał na nią żeby dała mu spokój, że ma żonę i dzieci i nie chce mieć z nią nic wspólnego. Strasznie dzieciak się z tym męczył. Bał się powiedzieć coś i dla mnie i dla niego. To chyba jest najgorsze ze wszystkiego co do tej pory w tej sytuacji się wydarzyło. Myślałam, że to są sprawy między nami, że ja oberwałam swoje ale chociaż ochroniłam dzieci przed tym syfem... a tu się okazało, że mój syn chyba wcześniej coś tam wiedział niż ja sama. Oddałam wtedy ten telefon mężowi. On od razu zniszczył go i kartę, po czym posprzątał ładnie wszystko no i chciał rozmawiać. Ja jednak nie byłam w stanie zmusić się do rozmowy z nim. Całe szczęście, że nazajutrz musiał znowu wyjechać. Oczywiście ciągle dzwonił i pisał, błagał o szansę, już ostatnią, ale na odległość jakoś tak łatwiej było mi odmówić. Przyjechał w piątek wieczorem choć prosiłam by tego nie robił. Spędził cały weekend w domu, poświęcił bardzo dużo czasu córce. Syna nie było w domu bo wcześniej już miał zaplanowany wyjazd z moją siostrą i kuzynami w góry. Może to i lepiej. Próbował wielokrotnie porozmawiać też ze mną. Tłumaczył się podobnie jak wcześniej, że to ona zaczęła. W jednym z ostatnich dni jego pracy w poprzedniej firmie ona przyjechała do jego biura bo dowiedziała się, że się zwalnia. Podobno rozmawiali tylko chwilę bo ją wyprosił, ale znowu zaczęła wydzwaniać. Mąż przyznał, że ten kontakt to tak wracał co jakiś czas na kilka dni, i że nie było nic więcej poza tymi telefonami i smsami, że czasami tak trochę pogadali po koleżeńsku i wtedy było ok, ale później znowu zaczynała z tymi oczekiwaniami to on próbował to kończyć, a wtedy ona znowu zaczynała szaleć r11; wydzwaniała na prywatny po kilkadziesiąt razy dziennie, podobno też groziła, że coś zrobi sobie albo dla mnie. Powiedział, że zdaje sobie sprawę, że jest to jakieś chore, co ja też muszę przyznać, bo z tego co widziałam to ona wydzwaniała i pisała dosłownie przez cały dzień, jakby poza tym nie miała swojego życia. Napisałam do niej. Nawrzucałam jej, że chce się puszczać z facetem, którego żona jest w ciąży. Okazało się, że ona o tym fakcie nic nie wiedziała. Była w szoku i wściekła na mojego męża że jej o tym nie powiedział. Napisała mi, że on też dla niej zniszczył życie, że ona zgodziła się na kontakt bo sądziła, że nas łączy tylko wspólna opieka nad dziećmi. To nawet zabawne bo sama go o to prosiłam, żeby w razie jakiegoś przypadkowego spotkania nie informował jej ani o ciąży ani o innych rzeczach dotyczących naszego życia. Jak widać, posłuchał. Mąż znowu błaga mnie o szansę, nadal chce budować nasz dom i tworzyć rodzinę. Twierdzi, że zrobi wszystko co zechcę. Przede wszystkim też chce naprawić relację z synem. Nie wiem co mam teraz zrobić. Poprosiłam żeby wyprowadził się chociaż na jakiś czas żebym mogła się ogarnąć sama ze sobą ale on nie chce się na to zgodzić, twierdzi, że wtedy tylko oddalimy się od siebie i będzie jeszcze trudniej odbudować nasze relacje, no i że właśnie teraz jest mi szczególnie potrzebny, że nie mogę zostać sama. Jestem teraz w ósmym miesiącu ciąży, od dwóch tygodni ciągle płaczę, nie mogę spać i jem tylko ze względu na mój stan. Nie umiem wybaczyć mężowi. Ciągle zastanawiam się, czy to wszystko co mi powiedział o ich związku to prawda. Czy to możliwe, że dwoje dorosłych ludzi, którzy przez niemal rok mieli ze sobą romans, później przez kolejny rok co jakiś czas kontaktują się ze sobą wyłącznie telefonicznie jedynie dla pogadania i popisania bez jakiegokolwiek kontaktu fizycznego? A może sypiali ze sobą przez cały czas tylko ja dawałam się tak łatwo wkręcić? Czuję się dosłownie jak śmieć. Nie rozumiem jak on mógł od początku w ogóle zadać się z tą kobietą, zainteresować się nią, poświęcić jej tyle czasu i mnie z nią zdradzić, a przede wszystkim nie rozumiem jak mógł oszukiwać mnie przez tak długi czas? I dlaczego to nie skończyło się zwłaszcza kiedy zaszłam w ciąże? Boże, jak pomyślę jacy byliśmy kiedyś szczęśliwi... Czego mu brakowało? On nie potrafi odpowiedzieć. Twierdzi, że miał wszystko... Mam nadzieję, że ktoś zechce to przeczytać. Wiem, że jest tego dużo i sporo w tym chaosu. Czy ktoś może mi poradzić czy możliwe jest wyjście na prostą po czymś takim? Wiem, że można żyć ze świadomością bycia zdradzonym przez ukochaną osobę bo żyję już z tym ponad rok, ale czy to kiedyś przestanie boleć? Bardzo chciałabym dać mężowi tę ostatnią szansę ale boję się, że znowu będzie to samo i że to się nigdy nie skończy. Z drugiej strony kocham go naprawdę bardzo, tęsknię za nim cały czas i nie wyobrażam sobie, że mogę już z nim nie być r30; Błagam Was o jakąś radę, wsparcie bo nawet nie mam z kim o tym porozmawiać. Pozdrawiam
13725
<
#1 | Mazuta dnia 22.08.2018 06:23
Ile tych ostatnich szans chcesz dać?
Zastanawiam się po co załatwiał lewy telefon zamiast zmienić nr żeby nie mieć z nią kontaktu skoro to ona tak mu się narzuca?
Wiem że chcesz mu wierzyć, że masz ciągle nadzieję że to ona chce z nim być a nie on z nią. Ale coś tu jest nie tak. Przez rok nie potrafi zerwać z nią kontaktu chociaż nie chce żeby on był?
No cóż będziesz chciała uwierzysz ale czy warto, czy potrzeba ci takich emocji?
A wyjście na prostą po tylu kłamstwach będzie bardzo bardzo trudne. Wszystko powinno odbywać się teraz na twoich zasadach. A on powinien być przejrzysty. Boisz się powtórki no cóż wygląda na to że jest ona bardzo prawdopodobna. Twojemu mężowi chyba podoba się takie podwójne życie, z jednej strony żona rodzina a z drugiej kochanka która cały czas daje mu do zrozumienia że jest dla niej ważny. A to lechta jego ego.
Dużo pracy przed wami i wydaje mi się że sami nie dacie rady tego ogarnac. Może wizyta u psychologa? Wspólna terapia? Wprowadź 34 kroki bo chyba na miękko chciałaś nad tym wszystkim przejść. A niestety temat zdrady i dalszego wspólnego życia trzeba przepracowac.
14039
<
#2 | Romanos dnia 22.08.2018 09:38
Wierzysz w co chcesz wierzyć i masz nadzieję na to, na co chcesz mieć nadzieję...
Może warto zapytać siebie samą czy nadal śnię i czy chcę sie naprawdę obudzić nawet jeśli to bolesne?
Uderzyło mnie pierwsze zdanie "...po 12 latach szczęśliwego małżeństwa".
Dla kogo "szczęśliwego"?
4452
<
#3 | dirty dnia 22.08.2018 09:43
By dać komus szanse on musi na nią zasługiwać. Skazujesz siebie na poczucie bycia kołem zapasowym. Twój mąż wielokrotnie złamał warunki zwolnienia warunkowego.
Wszystko może pozornie wyglądać na piękne jednak pytanie jest takie - jak będziesz się czuła. Gdzie jest element konsekwencji w Twoim postępowaniu? Gdzie jesteś Ty w życiu Twojego męża? Nie wiedział jak się poczujesz gdy dowiesz się poraz 18 o ukrytych kontaktach?
Może łatwiej zaakceptować życie w trójkę ze świadomością, ze nie jesteś ta jedyna a85; (Przepraszam taka ironia by zmusić Cię do smutnej refleksji).
Są takie momenty, gdy trzeba powiedzieć dość... jasne wszystko można próbować ratować, dźwigać ale jesteśmy ludźmi nic nie zniknie z głowy, z serca, ze świadomości, ze ktoś rezygnował z nas mimo tego, ze już się wydało i zapewniał, ze tego nie zrobi nigdy więcej.

Komentarz doklejony:
Pytanie oczywiście brzmi czego Ty chcesz? Wersja jak w bajce ??... raczej nie istnieje. Jeśli mimo wszystko zdecydujesz, ze odpuszczasz mu grzechy (to Twoje życie i masz do tego prawo) wtedy pewnie mimo opini zewnętrznych podpowiemy jak spróbować reaktywować, pudrować - zwal jak zwał, Was i ostrzec przed konsekwencjami (co już częściowo zrobiłem).
Jeszcze jedna rzecz - może banalna ale na Twoim etapie (a byłem dokładnie na Twoim etapie) wydawało mi się, ze muszę podjąć decyzje już teraz na zawsze... nic bardziej mylnego decydujesz każdego dnia, dziś nie odchodząc możesz zawsze to zrobić jutro (jednak tu również jest pokusa oszukania siebie, niby decyzji w zawieszeniu; pozorna siła, pozorna decyzyjność, pozorne wyjście z twarzą wyłącznie przed sobą i swoim ego by ukryć zranienie i poczucie koła zapasowego).
13728
<
#4 | poczciwy dnia 22.08.2018 10:18
Powiedz mi jakim cudem mąż ma Cię szanować skoro sama tego nie potrafisz zrobić? Nie szanujesz siebie i oczekujesz aby inni to robili.
Twój mąż po raz "n" Cię okłamuje w ten sam bezczelny i perfidny sposób a Ty po raz "n" po krótkiej chwili przechodzisz nad tym do porządku dziennego. To nie ma prawa się udać.
Czy dziecko jak popełni błąd i nie poniesie za to konsekwencji będzie miało świadomość, że źle zrobiło i wyniesie naukę na przyszłość?
Konstrukcja jest dokładnie ta sama jak u dorosłych. Tak działa nasza psychika, podświadomość.
Zacznij działać rozważnie a nie emocjonalnie bo w przeciwnym razie ta karuzela będzie nabierać tylko rozpędu dopóty dopóki z niej nie spadniesz obijając się tak, że już nie będziesz mieć siły się podnieść.
13880
<
#5 | Crusoe dnia 22.08.2018 11:47
Beta odpowiada Ci takie życie? Kim ty jesteś dla męża? Bezwolnym popychadłem które zawsze ustąpi. Na po,cząstek poinformuj męża ku.. wny o sytuacji, nawet przy niej. Wtedy zobaczysz jak to ona była nieszczęśliwa w małżeństwie, jak kocha Twojego gwiazdora i czy ta walizka naprawdę jest spakowana i gotowa do drogi. Ty już nie masz nic do stracenia, cierpisz, syn ojca nienawidzi, maluszek cierpi z Tobą. Na miękko niczego nie ugrasz. Bądź twarda to może się uda, ale będzie ciężko. :cacy
14329
<
#6 | beta19834 dnia 23.08.2018 00:45
Kochani! Dziękuję za Wasze komentarze. Niektóre słowa bolą i choć sama sobie też wiele razy je powtarzałam, to napisane przez kogoś innego nabierają trochę innego wymiaru.
Chciałabym odnieść się do niektórych komentarzy:
Mazuta r11; masz rację r11; każda szansa, którą do tej pory dałam mężowi miała być tą ostatnią i z każdą zmarnowaną prze niego szansą poczułam się jeszcze gorzej. Tak, chcę mu wierzyć mimo wszystko, ale na razie nie wierzę. Ciągle mam z tyłu głowy myśl, że pewnie nie wiem wszystkiego. Czasami myślę, że wnikanie co dokładnie było, kiedy i dlaczego jest bez sensu bo nic mi teraz takie informacje nie dadzą, jednak chyba nie umiem inaczej. Mój mąż deklaruje, że mogę go sprawdzać praktycznie na wszystkich płaszczyznach, mówi, że mogę robić mu rewizję osobistą żeby sprawdzać czy nie przemyca telefonu, sprawdzać jego telefon, że rozmawiać ze znajomymi przez telefon może na głośniku żebym wszystko słyszała itp. Wiem już jednak z doświadczenia, że jeśli będzie chciał powrócić do tego kontaktu to znajdzie sposób, po prostu będzie bardziej ostrożny. Pytanie tylko czy znowu dam mu ten kredyt zaufania... Co do pomocy psychologa...cóż... nigdy nie chciałam korzystać z tego typu porad. Kilku moich znajomych ma złe doświadczenia i może stąd moja niechęć. To, że jestem na tym portalu to też duży krok, kiedyś śmiałam się z tego, że ludzie zwierzają się sobie w internecie... teraz mam wrażenie, że to było w innym życiu. Mój mąż powiedział, że jeśli bardzo mi zależy to pójdziemy na terapię, ale jego nastawienie do tego jest o wiele bardziej sceptyczne niż moje.
Romanos r11; celnie uderzasz, choć myślę, że już się obudziłam. Nie rozumiem jedynie twojego powątpiewania w 12 lat naszego szczęśliwego małżeństwa. Rzeczywiście byliśmy dobrym, szczęśliwym małżeństwem zanim to wszystko się zaczęło, układało nam się super, kłótnie były sporadyczne i o drobiazgi z życia codziennego. Cudowne dzieci które przysparzały nam moc radości przez całe lata. W łóżku super, on też tak zawsze twierdził, kiedy chciał wtedy miał, zawsze miałam też dużą inicjatywę i pomysły. Niestety, to nie dla mnie zaproponował nagrywanie seksu. Powiesz, że gdyby małżeństwo było szczęśliwe to nie byłoby zdrady. Dużo czasu poświęciłam na dociekanie dlaczego to się stało. On zawsze powtarzał, że ja nie zawiniłam, ani nie popełniłam nigdzie błędu, że to on się pogubił. Trochę to było tak, że dopadł go kryzys wieku średniego. Jak zaczął tamtą pracę akurat kończył czterdziestkę. Tam poznał sporo ludzi, zaprzyjaźnił się z kilkoma chłopakami nieco młodszymi od siebie, mającymi bardzo luźne podejście do życia i niejedno za uszami. Zaczęło się wspólne imprezowanie na tych delegacjach i oprócz tego jakieś tam męskie wypady prywatnie od czasu do czasu a to siłownia, a to rybki, a to znów jakaś impreza. Nie chciałam mu tego ograniczać choć nie zawsze byłam zadowolona. Wiedziałam, że przez całe lata rzadko chodził gdzieś sam i nawet cieszyłam się, że ma tylu nowych kolegów. A on chyba chciał być trochę tak jak oni, wtedy pojawiła się tamta, zaczęły się najpierw tylko rozmowy, czasami kawki, później smski i jakoś poszło... Nie tłumaczę go, jego wina jest niepodważalna, po prostu mniej więcej taka zmiana zaszła w nim przed zdradą.
Dirty r11; często w tej mojej popieprzonej sytuacji myślałam o sobie jak o kole zapasowym. Mąż powtarza, że absolutnie tak nie jest, że nigdy nie brał pod uwagę możliwości odejścia do niej, zawsze chciał być tylko ze mną. Mówi, że zrozumiał co zrobił, że ona do pięt mi nie dorasta i tak dalej. Ponure myśli jednak wciąż krążą mi po głowie, że on może tęskni do niej tylko po prostu nie chciał psuć ułożonego życia, które wiedliśmy. Żona zawsze czekająca z utęsknieniem, w domu zawsze wyprane, ugotowane, posprzątane. Dzieciaki śliczne, zadbane, grzeczne, prymusy w szkole, istny powód do dumy, uwielbiające wręcz swojego tatusia. Tak, ma wiele do stracenia. Piszesz o tym zaakceptowaniu życia w trójkę. Nawet kiedyś powiedziałam do męża, oczywiście była to ironia, żeby może zaprosił ją do nas, ja też się z nią zaprzyjaźnię i nie będą musieli mnie oszukiwać. Powiedziałam ostatnio mężowi, że nawet jeśli dam mu szansę to może zdarzyć się tak, że nie poradzę sobie z tym i po prostu się rozstaniemy, ale masz rację, że mam jakieś takie dziwne poczucie, że muszę podjąć decyzję jak najszybciej i nie będę mogła jej cofnąć...
Poczciwy r11; rzeczywiście chyba przestałam się szanować i z pewnej siebie kobiety, którą kiedyś byłam stałam się żałosną istotą. On to chyba wykorzystał. Wiem, że jest świnią, oszukał mnie tyle razy tak bezczelnie patrząc mi w oczy. Nie mogę znieść tego, że ten wspaniały człowiek, który był dla mnie wszystkim, okazał się tak podłym, zwykłym kur....em. Jednocześnie nie potrafię przestać go kochać, choć chciałabym znienawidzić. Bardzo mądrze piszecie o tym, żeby nie dawać szansy rna miękkor1; i działać rozważnie, tylko ja cholera nie wiem jak to się robi! Widzę, że błędem było dawanie mu szansy bez konsekwencji, tylko myślałam wtedy, że mój ciągły żal, sprawdzanie itp. to dla niego są te konsekwencje. Teraz widzę, że konsekwencje tego ich romansu poniosłam tylko ja. Ale czy tak naprawdę mogłam zrobić coś, żeby on więcej nie wszedł w kontakt z nią? Błagam poradźcie mi jak być mądrzejszą.
Crusoe r11; nie odpowiada mi życie zdradzanej i oszukiwanej żony, nie tego chciałam i ciągle wierzyłam, że to się skończy. Dziękuję za Twoją radęUśmiech.Wiele razy myślałam o tym by poprosić o rozmowę jej męża i powiedzieć mu wszystko co wiem. Uważałam jednak, że nie chcę wchodzić z butami w czyjąś rodzinę i być może niszczyć życia jakiemuś dziecku, pomimo że ona nie miała skrupułów. Przede wszystkim, choć jej nienawidzę, to wiem, że nie ona jest tu najbardziej winna, tylko mój mąż, który mnie zdradził, oszukał i utrzymywał z nią kontakt. Nie ważne czy bardziej chciała tego ona czy on. O tym, że ona była gotowa na jeden gest mojego męża odejść od swojego wiem od niej samej, bo powiedziała mi o tym przy naszym pierwszym spotkaniu. Mało tego była nawet gotowa zostawić dziecko. To ona powiedziała, że od dawna jej się z mężem nie układa, że każde z nich ma swoje sprawy, nie spędzają ze sobą czasu i tak naprawdę są ze sobą dla dziecka i wspólnego majątku. W dodatku powiedziała mi, że ona chyba wie jak ja się czuję bo kiedyś mąż też ją zdradził, z tym, że już wtedy było między nimi źle i nie zrobiło to w ich związku większej różnicy. To są jej słowa. Teraz sama nie wiem czy warto jeszcze temu jej mężowi cokolwiek mówić. Szczerze to jest mi nawet teraz bardziej głupio, co ja mu powiem, że dlaczego nie odezwałam się jak dowiedziałam się o wszystkim już rok temu. A u nich to naprawdę musi być jakoś dziwnie skoro on po takim czasie nadal o niczym nie wie. W dodatku w tym czasie kiedy ona i mój mąż mieli ze sobą kontakt to ona całymi dniami wisiała na telefonie. Jak to możliwe, że tamten niczego nie zauważył, skoro nawet ja r11; najgłupsza i najbardziej naiwna z żon zawsze coś wyczułam.
Czytam te Wasze komentarze już po raz trzeci i łzy leją mi się po twarzy... Wyjaśnię jeszcze, że za każdym razem gdy dałam mężowi szansę, to pomimo że są dzieci, kierowałam się własnymi uczuciami. Próbowaliśmy dalej dla nas. Teraz jednak myślę, że gdyby nie ciąża to tym razem bym odeszła bo miarka się już przebrała. Decyzja o rozstaniu byłaby ostatecznością. Nie wyobrażam sobie jednak, że urodzę dziecko a jego wtedy przy mnie nie będzie. Tworzyliśmy wspaniałą rodzinę we czwórkę (oczywiście zanim on się sk...wił). Nasze dziecko, które już niedługo się urodzi przecież też na to zasługuje.
Proszę piszcie szczerze co myślicie. Naprawdę bardzo tego potrzebuję. Jeszcze chyba nigdy nie rozsypałam się tak bardzo jak teraz. Od dwóch tygodni wstaję z łóżka tylko dla moich dzieci. Tych w domu i tego w brzuchu. Dziękuję za wszystkie komentarze i pozdrawiam.
13728
<
#7 | poczciwy dnia 23.08.2018 09:34

Cytat

tylko myślałam wtedy, że mój ciągły żal, sprawdzanie itp. to dla niego są te konsekwencje.

To co napisałaś powyżej to sa konsekwencje...ale dla Ciebie nie dla niego i dobrze, że to zauważasz. On nic nie stracił za każdym razem kiedy Cię oszukiwał wracał jak gdyby nigdy nic bo wiedział, że nie może mu się stać krzywda.
Czasem dopóki ktoś nie dotknie dna, nie zrozumie nic a tym samym nie będzie mógł wyciągnąć wniosków, mieć motywacji do zmiany siebie, do pracy nad własnym Ja.
Rozumiem Twój stan, albo inaczej - staram się zrozumieć bo masz do czynienia z recydywistą, ja tego nie doświadczyłem, dlatego, że szybko uciąłem, czy dobrze? to się okaże pewnie za jakiś czas.
Nie ma dobrych wyborów w takiej sytuacji. Każdy z nich niesie za sobą jakieś konsekwencje, co prawda inne, ale tak samo wymagające.
W pewnym momencie będziesz musiała sobie odpowiedzieć na pytanie czy jesteś w stanie żyć w ciągłym strachu, czy będziesz umieć zaufać, czy będziesz umieć się czuć szanowana, doceniana, podziwiana w tym związku. Tych pytań jest wiele więcej i na wszystkie trzeba będzie spróbować znaleźć odpowiedź.
14298
<
#8 | Daxa dnia 23.08.2018 10:02
Bezczelnie romansowal przy synu, nie przeszkadzała mu jego obecność . Teraz ciągle błaga i przeprasza - no taka recydywa. Bo jesteś w ciąży to musisz mu przebaczyc bo jak dziecko bez ojca się wychowa?Zastanawia mnie choć nie powinien ciągle ukrywany telefon ale to już nie ma znaczenia. On gdyby czuł pokorę i wstyd dawno by wyrzucil kartę a nie wtedy gdy zlapałas go za rękę . Czekał na kontakt z nią to takie podniecajace:cacy. Teraz po zlapaniu go powiedzialabym jej mężowi. Dlaczego? Jak się oddalili niech się rozwiodą bo widocznie oboje sie męczą . Nie twoja sprawa jaka jest prawda bo wtedy od jej męża mogłabyś usłyszeć prawdę . Oni się boją konsekwencji a wtedy by się okazało czy jest odporny na kontakt z nią bo ona by zaatakowala go z podwójna wsciekloscia. Terapia psychologiczna dla Ciebie i dla syna on niech sam idzie nie swoją . A potem wspólną ewentualnie. 34 kroki to strzał w 10. Stosuj bezwzeględnie dla swojego komfortu psychicznego
12644
<
#9 | ustka dnia 23.08.2018 15:09
Podpisuje sie pod tym,co piszą moi poprzednicyMUSISZ bezwzglednie poinformować o tym jak najszybciej jej meża.Ona dzieki Tobie stworzyła sobie komfortową sytuacje nie informowania jej meza,obiecała,że skończy znajomosc jednak tego nie zrobiła!W pewnym stopniu przyczyniłaś sie do przedłużenia tego romansu!Zobaczysz,że Ci ulży choć w małym stopniu.Cierpisz wiem jak to jest!Jesteś młoda dasz rade,musisz to przerwać,abyś sama sobie mogła spojrzeć w oczy,i żeby Ci Twoj syn nie powiedział jak mi kiedyś moj" nie pchaj sie w ramiona faceta,ktory Cie poniżył i upokorzył"Kartke,z tym tekstem nosiłam przez 3 lata,tyle dojrzewałam do tego,aby zdrajce wreszcie zostawić!Musisz być konsekwentna i zdecydowana!My też budowaliśmy dom,a on przez cały czas romansował!Takie typy nie zmieniają sie zapamietaj.Wiem,że ro brzmi brutalnie,ale taka jest rzeczywistość,Ile razy wchodziłaś już do tej samej rzeki?Liczyłaś?dałaś mu tyle szans,że głowa mała!Niby sie kajał,a jednak wracał do niej!Znam te teksty,że to tylko koleżanka,też ironizowałam jak Ty zaproś ja do naszego domu,to razem bedziemy sie przyjaznić,ale nigdy tego nie zrobił,wiadomo dlaczego!I ja jak zobaczyłam na kogo mnie zamienił,to w szoku byłam,ale w obu przypadkach okazało sie,że nie wyglad jest tu najważniejszy!Mamy wiele wspolnego ze sobą,a jeszcze na budowe może chce wziaść kredyt?Nie godz sie na to!W drodze kolejne dziecko,ale co chcesz mu fundować od malenkosci zestresowaną matke?Myslisz,ze dzieci nie czują napiecia miedzy rodzicami?dopiero to przeżywają!A chyba ich dobro jest najważniejsze!Jesteś młoda z tego co piszesz atrakcyjna dasz rade!Ja wiem,że niektore wpisy bolą,ja też te gorsze chcialam pominać,ale własnie w nich jest ta gorzka prawda,ktorej nie chcemy dostrzegać!Trzymaj sie!obyś podjetej decyzji nigdy nie żałowała!pozdrawiam seerdecznie!
6755
<
#10 | Yorik dnia 23.08.2018 15:36
Nie uważam, że ktokolwiek ma prawo mieszać komuś obcemu w życiu, szczególnie nie znając nigdy czyjejś sytuacji do końca; ale jeśli faktycznie z Tobą na coś się umawiała i nie dotrzymała słowa dalej mieszając, wiedząc jakie mogą być konsekwencje, zero skrupułów.
13880
<
#11 | Crusoe dnia 23.08.2018 17:13
Beta ani Twój mąż ani jego kochanka nie dotrzymali swych obietnic.Mąż to totalna recydywa.Dla mnie to taki mały nikt.Wesz która żeruje na Tobie i rodzinie wiele lat.Uważam że masz pełne prawo powiadomić jej męża.To definitywnie załatwi sprawę.Albo jej mąż ją zostawi i ona straci ekonomicznie jak pisałaś albo ona sama odejdzie.Nawet na dziecku jej nie zależy.Twój mąż też wtedy będzie mieć jasną sytuację ona lub Ty.No i Ty będziesz wiedzieć kto dla niego jest najważniejszy.Decyzja należy do Ciebie .Oczywiście możesz się zadręczać latami, inwigilować ,szukać lewych telefonów.Mało Ci tego typu emocji.Pomyśl czy warto tak dalej poświęcać się dla kogoś kto ma to w d..ie.
14329
<
#12 | beta19834 dnia 23.08.2018 21:14
Zdziwiło mnie trochę Wasze zgodne twierdzenie, że powinnam pogadać z jej mężem. Wcześniej myślałam, jak Yorik, że nie mam prawa mieszać w życiu innych ludzi nie znając sytuacji do końca bo faktycznie jej nie znam. To ona mówiła, że u nich jest źle, a wiem, że umie kłamać i nie dotrzymuje słowa. Podejrzewam, że z tym akurat mówiła prawdę bo gdyby facet ją kochał to by zauważył, że coś wyprawia. Mieszkamy w raczej małym mieście, ludzie znają się tu z widzenia a ja nigdy nie widziałam ich nigdzie razem, ani na zakupach, ani na spacerach, nawet w szkole jak jakieś występy dzieci były to on był sam. Dlatego myślę, że może to być prawda, że żyją razem ale jakby osobno. Z jednej strony chciałabym powiedzieć o wszystkim temu facetowi, choćby dlatego, że po części uważam tak jak Ustka, że zachowując to dla siebie jakby pomogłam im kontynuować romans. Gdybym mu powiedziała, to albo facet by ją usadził i by się odczepiła, albo, jak twierdzi mój mąż, pewnie by się rozstali a wtedy ona już całkiem nie dałaby spokoju. Kto wie, może by przyszła z tą swoją walizką do nas pod drzwi. Nie brałam jednak pod uwagę opcji, że wtedy mój mąż mógłby wybrać ją. Ja wiele razy mu powiedziałam wyraźnie, że jeśli coś do niej czuje to niech z nią będzie, niech lepiej mnie zostawi niż ma mnie ciągle upokarzać tymi oszustwami. Naprawdę uważam, że byłoby to bardziej uczciwe. On wciąż jednak powtarzał, że nie chce z nią być, a nawet, że nie chce mieć z nią nic wspólnego, nie chce jej widzieć a jednak zrobił to co zrobił. Przez cały ten okres kiedy były te różne epizody ze znalezionymi telefonami ja nie powiedziałam o tym nikomu poza moją siostrą cioteczną, u której raz nocowałam po wyjściu z domu. Ona zna tylko część tej historii, nie wie co dzieje się teraz. Był czas, że przychodziłam do pracy cała zapuchnięta od całonocnego płaczu, że nawet szef brał mnie na rozmowę i pytał co się dzieje i czy może mi jakoś pomóc, ale i tak nikomu o niczym nie powiedziałam, nasze rodziny, przyjaciele, nikt nic nie wie. Uchodzimy za wzorowe małżeństwo... Tej całej kochance tylko raz napisałam jakieś brzydkie słowo, a tak przy każdym naszym spotkaniu rozmawiałam z nią grzecznie jak kulturalna kobieta. A teraz czasami szlak mnie trafia, bo ona siedzi w tym swoim pięknym domu, może i tęskni za moim mężem, ale krzywda żadna jej się nie stała, a mi co z tek mojej k...wa kultury przyszło!!! Dlatego mam ciągłe myśli o tym by do tego jej mężą pójść i nie traktuję tego nawet jako chęci zemsty!
14298
<
#13 | Daxa dnia 23.08.2018 21:43
Pozwol wreszcie by mąż poniósł konsekwencje swoich czynów. Co Cie trzyma? Żal? Miłość?dlaczego nie masz wsparcia w rodzinie? W pracy?czemu nikt nie wie o jego wybrykach?jemu ma by wstyd a nie Tobie. To nie Ty zdradziłas. Otwierasz nad nim parasol ochronny. A jaki moze byc powod że trzyma się Ciebie ? Ile mogą go kosztów alimenty na Ciebie i dzieci? Koszty podzialu majątku? I do tego kochanica i dziecko któremu musiałby byc ojcem. Za droga impreza dla niego dlatego robi wszystko by Cię zmiękczyc.
13880
<
#14 | Crusoe dnia 23.08.2018 22:05
Beta nosisz w sercu i głowie ogromny ciężar .Ten ciężar może Cię przewrócić ,zgnieść.Serce lub głowa mogą zastrajkować.Pamiętaj masz dzieci.One Cię potrzebują.Daxa dobrze pisze .Zrzuć ten ciężar na męża,kochankę i otoczenie.Pam,to jej brat bliźniak.iętaj zdradzie zawsze towarzyszy kłamstwo.Jestem pewny że rodzina ,znajomi z pracy staną po Twojej stronie.Ty naprawdę nie masz się czego wstydzić,to nie Twoja wina.A oni niech popróbują choć tego piwa które nawarzyli.Trzymaj się.Musisz to przetrwać.

Komentarz doklejony:
miało być:zdradzie zawsze towarzyszy kłamstwo ,to jej brat bliźniak.
14329
<
#15 | beta19834 dnia 23.08.2018 23:20
Daxa piszesz dokładnie to, o czym codziennie sama myślę. Tak trzyma mnie przede wszystkim miłość, która ciągle jest pomimo wszystko. Z tym parasolem ochronnym też prawda. Wiem, że alimenty na 3 dzieci by go pogrążyły i nawet sama mówiłam do niego, że pewnie dlatego ze mną jest, bo nie jest w stanie zarobić na nowe życie i alimenty. On zaprzecza, powtarzając mi w kółko, że bardzo mnie kocha i nie może żyć beze mnie. Ciągle mówi, ze chce odbudować to co było zanim pojawiła się ona. Nawet wierzę w to, że jego chęci są szczere, ale pojawia się pytanie czy tym razem wytrwa w tym postanowieniu albo raczej jak długo w nim wytrwa. Wiem, że bardzo wstrząsnęło nim to, że o całej sprawie wie nasz syn i że będzie bardzo starał się odzyskać jego zaufanie, dlatego, choć wiem że nie powinno tak być, gdzieś głęboko we mnie tli się jakaś iskierka nadzieji.
Daxo, wiem, że nie ja powinnam się wstydzić, ale jednak jest mi wstyd. Jak pisałam wcześniej mieszkamy w małym mieście, nie chciałam, żeby połowa miasta plotkowała na nasz temat choć pewnie nie powinnam się tym przejmować w sytuacji gdy rozsypuje się moje życie.
Wyobraźcie sobie, że jak po którejś już akcji z telefonem wymieniłam kilka smsów z jego kochanką, żeby poinformować ją, że znowu się wydało, to sama mnie zapytała czy mam zamiar iść z tym do jej męża i bezczelnie dodała że jeśli tak to ona sama to załatwi ale szkoda wojny na całe miasto! Powiedziałam wtedy, żeby załatwiała ale wiem, że facet do tej pory nic nie wie. Z tą wojną chodziło jej chyba właśnie o plotki, które wtedy by były. Miałam wtedy wrażenie, że chce mnie nastraszyć, bo wie, że z powodu tego czym się zajmuję zawodowo muszę dbać o nieposzlakowaną opinię, choć to chyba nie moja opinia powinna ucierpieć.
Crusoe wiem, że w swojej rodzinie i wśród znajomych miałabym wsparcie. Czy w jego to nie wiem. Jeśli się rozejdziemy to pewnie nie, bo przecież on ciągle chce ratować i ja bym wtedy wyszła na sukę, która nie chciała dać szansy.
Kochani wciąż waham się w sprawie rozmowy z jej mężem. Trochę to jest tak, że nie chcę sobie fundować takiego stresu teraz, a trochę rzeczywiście boję się co wtedy będzie i tych plotek i tego, że to dodatkowo na moją rodzinę też źle wpłynie. No i sumienie, choć nie powinno, to jakoś tak mnie gryzie, że jej mąż i córka ucierpią.
Jestem tchórzem po prostu ...
12644
<
#16 | ustka dnia 23.08.2018 23:48
Beta nie jestes tchorzem,tylko kochasz za bardzo i jesteś dobrym człowiekiem.Nie chcesz,aby ktoś przez Ciebie cierpiał,ale popatrz,oni skrupolow nie mieli i wykorzystali wszystkie Twoje słabośći.Życie nie nauczyło Cie jeszcze jak być twardym!Ale ta sytuacja powinna być dla Ciebie lekcją !
14329
<
#17 | beta19834 dnia 23.08.2018 23:52
Ustka, twój komentarz jest jak cios w twarz. Wiem, że czas pozbawić się złudzeń, ale to takie trudne... ciągle chcę wierzyć w to, że jeszcze nie wszystko stracone. Napisałaś do mnie jesteś młoda, dasz radę. Ja na razie nie widzę tego, że mogę dać sobie radę i chodzi tu o wiele rzeczy. O dzieci przede wszystkim. Wiem jak bardzo kochają i potrzebują ojca, nawet syn, który teraz ma żal, chce żeby wszystko nam się ułożyło. No i maleństwo, które będzie za 7 tygodni. Wiem jak wygląda życie z niemowlęciem i nie chcę być z tym sama. Boję się, że gdy nie dam szansy, zabije mnie poczucie winy, że być może dałoby się nas uratować a ja nie wykorzystałam wszystkich możliwości i pozbawiłam dzieci pełnej rodziny. Do te go na tę chwilę mam ta kie poczucie, że bez niego moje życie się skończy, nie będę wtedy jakby wybrakowanym towarem, bo czy 35letnia matka trójki dzieci może być dla kogoś atrakcyjna? Kiedyś byłam naprawdę bardzo ładną dziewczyną, miałam pewność siebie i blask w oczach. Teraz już tego nie widzę...
Wiem, że nie takie rzeczy p o w inny wpływać na życiowe decyzje, ale nie mogę poz by ć si ę tych czarnych myśli.

Komentarz doklejony:
Jutro mój mąż wraca już ze swojego stażu. Czeka nas rozmowa. On codziennie dzwon i prosi o szansę no i tak chce porozmawiać co w domu i o dzieciach. Najpierw chamsko nie odbierałam i nie chciałam gadać. Teraz jednak stwierdziłam, że nie mogę zachowywać się jak dzieciak . W tym tygodniu rozmawialiśmy przez telefon tak normalnie. Fajnie jest trochę tak zwyczajnie pogadać, ale potem przychodzą myśli "nie wierzę w ani jedno twoje słowo, jesteś chujem, który zdradzał mnie nawet w ciąży, itp." Jutro ponownie zapyta czy dam mu szansę, a ja nie mam jeszcze dla niego odpowiedzi i wiem, że na razie nie dam rady rozmawiać rzeczowo, bez emocji. Już wcześniej prosiłam by dał mi czas. On da, tylko pewnie będzie jak wcześniej, będzie spał w salonie i czekał aż ja się przełamię. Wiem, że gdy on będzie blisko będzie mi jeszcze trudniej bo chociaż żal i poczucie krzywdy są ogromne to bardzo też za nim tęsknię inie wiem już które uczucia są silniejsze.Chyba naprawdę kocham zabardzo. Z drugiej strony gdy ulegnę pewnie powróci zaraz też poczucie strachu, że to znowu się nie skończy. Czemu to musi być takie popieprzone...
Analizowałam te 34kroki. Kurcze wydaje mi się, że jest to nie do wykonania. Trochę chyba trzeba zmienić się w taką zimną sukę a to nie jestem ja, nie wiem czy dam radę to wprowadzić. Powiedzcie mi, czy udało Wam się postępować zgodnie z nimi? I jeszcze kiedy powinno się je wprowadzić, na etapie podejmowania decyzji czy wtedy gdy postanawiamy, że próbujemy?
Dziękuję za wszystko co mi dziś napisaliście , każdy komentarz dał mi naprawdę dużo do myślenia.
13728
<
#18 | poczciwy dnia 24.08.2018 09:34
Beta,

Cytat

Jutro ponownie zapyta czy dam mu szansÄ™, a ja nie mam jeszcze dla niego odpowiedzi

I wcale nie musisz tej odpowiedzi mieć. Daj sobie samej czas na poukładanie wszystkiego w głowie, ogarnięcie emocji, zrób bilans zysków i strat.
Dopiero wtedy na chłodno będziesz mogła podjąć decyzję o ewentualnej szansy,nie dla niego, tylko przede wszystkim dla siebie, dla Was, ale on musi mieć świadomość, że tym razem będzie to (nie napiszę, że na Twoich) ale na pewno na innych zasadach niż dotychczas.

Cytat

I jeszcze kiedy powinno się je wprowadzić, na etapie podejmowania decyzji czy wtedy gdy postanawiamy, że próbujemy?

Wdrażasz je najszybciej jak to możliwe.
One w Twoim przypadku są niezbędne. Twój mąż musi widzieć, że tym razem w Tobie coś pękło, że nie będzie jak do tej pory, nie ustąpisz jak dotychczas a jeśli dasz szansę to będzie już naprawdę ostatnia szansa.
Nasze zachowania, gesty znaczą więcej niż jakiekolwiek słowa.
14329
<
#19 | beta19834 dnia 24.08.2018 14:32
Dziękuję Poczciwy. Postanowiłam za wszelką cenę zachować spokój i opanowanie. Nie będę stroić fochów, płakać i rzucać się z pretensjami. No przynajmniej postaram się żeby emocje nie wzięły góry. Potrzebuję teraz spokoju,żeby to jakoś ułożyć sobie najpierw w głowie, dlatego na razie nie zamierzam prowadzić z mężem rozmów dotyczących przyszłości.Nie będzie to łatwe bo jakaś komunikacja przecież musi między nami być ale musi poczekać na moją decyzję. To z mojej strony i tak dużo po tym wszystkim co mi zrobił, że nie mówię mu od razu koniec tylko jeszcze otwieram w pewnym sensie głowę na tego człowieka, bo serce na razie na pewno nie.
Dzisiaj jakby czuję w sobie jakąś energię, której nie było w ostatnich tygodniachUśmiech. Postanowiłam konsekwentnie realizować zasady 34kroków.

Komentarz doklejony:
Dodam jeszcze, że widzę, jak przez tę czarną rozpacz zmarnowałam ostatnie tygodnie, a przecież dzieciom wakacje się kończą! Wyjadę z nimi na kilka dni dopóki jeszcze fizycznie daję radę, a później muszę przygotować je do szkoły no i czas ogarnąć mieszkanie i przygotować je na nowego członka rodziny. Mam też do zaliczenia kilka spotkań towarzyskich bo niedługo będę miała ograniczone możliwości wyjścia, także mam co robić. To pomoże mi w realizacji tego kroku żeby nie siedzieć w domu i nie czekać na niego, co wcześniej robiłam. Muszę skończyć ze smarkaniem w rękaw. Przy tym zobaczę jak on się zachowa. Czy będzie cierpliwy? Czy będzie starał się o mnie tak jak obiecuje? Czy naprawi relację z synem? A może zaraz znowu zacznie szukać z nią kontaktu? Teraz już nie pozwolę żeby zrobił to wtedy gdy ja się otworzę. Tym razem muszę siebie chronić, żeby nie spaść z karuzeli, jak ktoś z Was mi wcześniej napisał.
Nie wiem jak pójdzie mi z tym nie szpiegowaniem. Przez tak długi okres tych jego oszustw zachowywałam się często jak detektyw, choć było to dla mnie upokarzające, to jakoś tak to we mnie weszło, że musiałam sprawdzać. Teraz nie wiem czy umiem inaczej no i boję się też, że nie pilnowany może sobie pozwolić na więcej. Co myślicie?
13728
<
#20 | poczciwy dnia 24.08.2018 16:26
Beta

Cytat

dlatego na razie nie zamierzam prowadzić z mężem rozmów dotyczących przyszłości.

Bardzo dobrze, na ten moment nie możesz traktować go jak swojego partnera i planować z nim przyszłości.

Cytat

że nie mówię mu od razu koniec tylko jeszcze otwieram w pewnym sensie głowę na tego człowieka, bo serce na razie na pewno nie.

A nie odwrotnie? Na to co czujemy do kogoś nie mamy większego wpływu. Poprzez nasze działanie możemy w jakiś sposób ograniczać te uczucia, ale są one raczej mimowolne.
Rozum jak najbardziej - bo to od niego w zasadzie zależą finalnie nasze działania, nasze decyzje, nasze samopoczucie itd.

Cytat

Mam też do zaliczenia kilka spotkań towarzyskich bo niedługo będę miała ograniczone możliwości wyjścia, także mam co robić. To pomoże mi w realizacji tego kroku żeby nie siedzieć w domu i nie czekać na niego, co wcześniej robiłam.

Prawidłowy tok myślenia. Wykorzystaj ten czas maksymalnie dla siebie, nie oglądając się na niego. On musi zobaczyć, że jesteś w stanie być szczęśliwą, cieszyć się życiem, dać sobie ze wszystkim radę również bez niego obok.
Takie spotkania pozwolą Ci na chwilkę zapomnieć o tym całym bałaganie. O to właśnie chodzi.

Cytat

Nie wiem jak pójdzie mi z tym nie szpiegowaniem.

Tego nie możesz robić bo będzie Cię to zżerało od środka. Negatywne emocje zamiast koić będziesz takim zachowaniem tylko potęgować. I zamiast iść do przodu będziesz robić krok w przód i dwa w tył. Co ma być to będzie. Na niego i jego zachowania, uczucia nie masz wpływu a uwierz, że Twoje szpiegostwo tego nie zmieni. Jeśli będzie mieć nieczyste intencje i myśli to nawet przykucie do kaloryfera nie będzie stanowić wielkiej przeszkody żeby znaleźć sposób oszukania Ciebie.Po prostu znajdź sobie coś na co będziesz mogła przekierować swoje myśli gdy tylko pojawi się ochota na szpiegostwo.

Cytat

Postanowiłam konsekwentnie realizować zasady 34kroków.

Tego musisz się trzymać.
Wytrwałości i konsekwencji w działaniu życzę.
14113
<
#21 | aniacz dnia 26.08.2018 18:33
Droga Beta, bardzo pzypominasz mi mnie samą Uśmiech serduszko kochałony zdradzacza mimo wszystko, rozum widzi, że recydydwa nie wróży nic dobrego. Sama widzę po swojej sytuacji ( mąż zdradził w pracy, wyjazd służbowy) że jeśli facet chce, to może uciąć kontakt i być transparentnym. Mój zamontował mi maila służbowego w telefonie, ma gps. Dzięki technologiom Z przymrużeniem oka mam cały czas wgląd w jego maile i wiadomości. Owszem- może mieć drugi telefon do kontaktów stricte z nią. Ale jego transparentność, którą mi dał + jego zachowanie dają mi poczucie, że rnic tam się więcej nie dziejer1;. I tego Tobie życzę, aby przyszedł czas, w którym poczujesz spokój- takie wewnętrzny balans, że to TY jesteś Panią TWOJEGO życia. Z nim czy bez niego. Powiem Ci, że chętnie poszłabym z Tobą na kawę Z przymrużeniem oka wzbudziłaś moją sympatię a nie udzielam się na forum. Życzę Ci abyś poukładała wszystkie sprawy i pamiętaj, że nie ma rzeczy niemożliwych. Jeśli chcesz to sobie bez pana zdradzacza poradzisz, pytanie czy chcesz ...
Wszystkiego dobrego Beta i pamiętaj, że MY kobiety ZAWSZE sobie poradzimy Szeroki uśmiech
14329
<
#22 | beta19834 dnia 26.08.2018 20:03
aniacz
Dziękuję za Twoje słowa. Powoli sama zaczynam wierzyć w to, że jak trzeba będzie, to dam sobie radę sama. Mimo wszystko nie chcę jeszcze odpuścić, przede wszystkim z powodu uczuć. Tak, miłość jest ogromna, do tego dzieci i to wszystko co mieliśmy... Dlatego daję sobie na razie czas na podjęcie decyzji co dalej, próbuję skupiać się na dniu dzisiejszym. Wszystkie plany, które były będą musiały zaczekać. Widzę, że mąż się stara. Chodzi koło mnie i próbuje się zbliżyć. Niby też pokazuje mi, że jest transparentny, tłumaczy mi się sam, nie pytany ze wszystkiego, gdzie i po co idzie jak wychodzi z domu, z każdego telefonu, itp. Wiem jednak, że w jego wydaniu, ta transparentność może okazać się nic nie warta. Dlatego na razie przyjęłąm zasadę "nie wierzenia" w to co słyszę .

Poczciwy
Dzięki za wszystkie rady dotyczące 34 kroków. Nie szpieguję, nie sprawdzam i widzę, że się da. Sama teraz czuję się lepiej, że nie łapię drżącymi rękami jego telefonu, gdy tylko wychodzi na chwilę z pokoju. O nic też nie pytam i sam przychodzi do mnie i zaczyna opowiadać co robił. Ciężko jest jednak zachować dystans w jednym domu, Dziś rano zrobił śniadanie i kawę i poprosił, żebyśmy zjedli razem. No co, zgodziłam się. On korzystając z sytuacji rozpoczął rozmowę, której na razie chciałam uniknąć. Myślę, że zniosłam ją z godnością, choć miałam łzy w oczach, to obyło się bez wylewania żalu. Powiedziałam jedynie, że zrozumiałam wreszcie, że zmarnowałam ponad dwa lata życia na płacz, ciągły strach i domysły czy coś jest na rzeczy czy nie i że już więcej do tego nie dopuszczę, choćbym miała zostać sama. Powtórzyłam też, że na razie nic nie postanawiam, że potrzebuję czasu by stwierdzić czy jest wart dania ostatniej szansy. On oczywiście swoje, że naprawdę się zmienił, kocha mnie, zrobi wszystko itd. Cóż... zobaczymy

Komentarz doklejony:
Witajcie. Znowu moją chwilową pewność siebie trafił szlag. Przedwczoraj mój mąż wziął się ostro za pracę w domu, chce odmalować mieszkanie przed narodzinami dziecka. Już dawno mieliśmy to zrobić, tak to się przeciągnęło w związku z jego wyjazdem. Pojechał wtedy kupić parę potrzebnych rzeczy. Nie było go strasznie długo, dosłownie kilka godzin. Poza tym ja potrzebowałam czegoś z miasta a nie mogłam się do niego dodzwonić, bo telefon wyłączony. Od razu milion czarnych myśli... Jak wrócił to nic nawet nie mówił, tylko zabrał się za robotę. Ja dosłownie się wściekłam, on oczywiście nie rozumiał o co mi chodzi. Ogólnie doszło do jakiejś wymiany zdań i poszłam spać wściekła.
Wczoraj taka sytuacja. Rano miałam wizytę kontrolną u swojego lekarza. Jego gabinet jest w pobliżu naszego domu. Kiedy wyszłam od lekarza stwierdziłam, że zajdę kupić coś na obiad i skierowałam się do pobliskiego marketu. Z tamtego miejsca prowadzi tam taka ścieżka skrótowa, samochodem trzeba tak jakby jechać na około. Kiedy doszłam do parkingu pod sklepem stanęłam jak wryta bo zobaczyłam tam mój samochód (rano mąż pojechał nim do pracy). W tym momencie zadzwonił mój telefon- koleżanka z pracy miała ważną sprawę. Zaczęłam rozmawiać, wtedy mój mąż wysiadł z samochodu i z uśmiechem kazał mi wsiadać do środka (cały czas rozmawiałam przez telefon). Byłam zdziwiona, już miałam wsiadać ale jakoś tak rozejrzałam się dookoła po parkingu i zobaczyłam samochód tej k...wy. Jej nie było w środku, musiała być w sklepie, ale mnie jakby piorun strzelił! Nawet nie wiem jak to się stało bo byłam w najprawdziwszym szoku, że mąż w końcu wsadził mnie do samochodu i wyjechaliśmy z parkingu. Nagle mówię k..wa przecież ja do sklepu szłam, co tu robisz, w czasie pracy na randki przyjeżdżasz? On, że to taki nieszczęśliwy przypadek, że był służbowo załatwić coś na mieście i chciał zajechać do domu zobaczyć jak było u lekarza i zobaczył jak skręcam w drogę do marketu, dlatego tam pojechał, żeby spotkać się ze mną. Jak wjeżdżał to widział jej auto, ale nie chciał wtedy odjeżdżać bo dopiero by to wyglądało. Mówi, ze nie wiedział, że ona może tam być, przecież to małe miasto bla bla bla. I co ? Wierzyć? Istnieją takie przypadki? Chyba tylko u nich. Kazałam odwieść się pod ten market. Kiedy podchodziłam pod drzwi, ona wyjeżdżała z parkingu. Jeszcze otaksowała mnie wzrokiem, szczególną uwagę zwracając na mój brzuch. I znowu noc nie przespana, płacz i zwątpienie.
Dziś rano już stwierdziłam, że nie wytrzymam. Choć ne chciałam tego robić, napisałam do jej męża... Chłop oddzwonił zszokowany, chyba do tej pory nic nie podejrzewał. Spotykamy się niedługo. Cała trzęsę się ze strachu, nie znam go, nie wiem jak zareaguje. Nie wiem czy dobrze robię. A jeśli zniszczę komuś życie, a przy tym do końca zniszczę swoją rodzinę? Może on wolałby nie wiedzieć i dalej żyć spokojnie ...
14243
<
#23 | Brunetkatonieja dnia 01.09.2018 20:40
Mam nadzieje, ze dajesz rade w tej niezaciekawej sytuacji. Pierwszy raz jak przeczytalam Twoja historie to pomyslalam, ze kochanka przesladuje meza a on taki biedny. Jednak teraz wydaje mi sie, ze jemu to sie podoba I cieszy sie, ze jakas baba za nim lata. Myslalas o podrzuceniu do auta dyktafonu? Daj znac jak poszla rozmowa z mezem kochanki. Trzymam kciuki zeby maz nie zmarnowal tej ostatniej szansy.
14113
<
#24 | aniacz dnia 02.09.2018 13:43
Pojechał po rzeczy do malowania i nie było go kilka godzin? Wrócił bez słowa wytłumaczenia? Zastanawiam się gdzie tu transparentność... może on myśli, że nadal jesteś nic niewidzącą żonsią? A powiedział cóż to za sprawa służbowa zaniosła go na miasto i pod sklep gdzie naprawdę całkiem przypadkiem był ronar1;?? ...
Smutne to Smutek
13728
<
#25 | poczciwy dnia 02.09.2018 14:27

Cytat

On, że to taki nieszczęśliwy przypadek, że był służbowo załatwić coś na mieście

Cóż za niefart. Nie wierzę w takie przypadki. Jak dla mnie on ciągle się z nią kontaktuje, spotyka, obym się mylił. Intuicja raczej nas w takich przypadkach nie zawodzi. Szczerze Ci współczuję...
14329
<
#26 | beta19834 dnia 05.09.2018 02:36
Witam Was ponownie ... W ciągu kilku ostatnich dni tyle się wydarzyło, przeżyłam chyba apogeum emocji, aż nie wiem od czego zacząć.on naprawdę nie chciał mieć z nią nic wspólnego, to by nie miał po prostu. Z tym dyktafonem

Brunetkatonieja - cóż nie łudzę się już, że to on był taki biedny, prześladowany przez nią. Z tego co widziałam w ich korespondencji to rzeczywiście ona była bardzo natarczywa i wywierała na nim ogromną presję, ale jakby on naprawdę nie chciał mieć z nią nic wspólnego, to by nie miał po prostu. Z tym dyktafonem to myślałam nie raz tylko tak z praktycznego punktu widzenia nie wiem gdzie go umieścić, żeby się nie zorientował no i jest to trochę jakby wbrew przyjętej przeze mnie zasadzie żeby nie szpiegować i nie zatruwać sobie tym życia.

Aniu - po tej kilkugodzinnej nieobecności mój mąż wrócił i zabrał się za te planowane prace remontowe, nie wyjaśniając mi zupełnie nic, bo, jak później powiedział, po mojej minie widział, że powie słowo i ja wybuchnę. Jak później zrobiłam mu awanturę to oczywiście wyjaśnił co jeszcze musiał załatwić i dlaczego trwało to tak długo. Później dyskretnie to sprawdziłam - z tym akurat mówił prawdę. Co do tej sprawy służbowej na mieście to też ją załatwiał, nawet pokazywał mi od razu dokumenty i później w domu też jeszcze bardzo mi się z tego tłumaczył i strasznie przeżywał, że tak niefortunnie to wyszło. Ciągle się upiera, że pod ten sklep to pojechał za mną, a to, że ona tam była to czysty przypadek.

Chciałoby się wierzyć, tylko, że ja, tak jak Poczciwy (mądry chłop z Ciebie tak w
ogóle), nie wierzę w takie przypadki i jeśli chodzi o całą tę sprawę to intuicja zawsze dobrze mi podpowiadała.

Z powodu właśnie tego pamiętnego zdarzenia pod sklepem zaczęłam podejrzewać , że oni nadal mogą się kontaktować, a nawet spotykać się, bezczelnie, nawet pod sklepem koło domu. No więc spotkałam się z jej mężem. Rozmawialiśmy około godziny i powiedziałam mu co wiem, tj. od kiedy trwa ich zażyłość, o tym pierwszym roku, w którym wyjeżdżali razem i kiedy był ten romans, do czego przyznał się mój mąż. Powiedziałam też o moich spotkaniach z jego żoną i o tym, że przez ostatni rok nadal, z przerwami kontaktowali się ze sobą, o ostatnim znalezionym telefonie. On nie miał o niczym pojęcia. Powiedział jedynie, że widział, że ona większość czasu spędza z telefonem, nawet za bardzo się przy nim nie kryła. Czasami jak zapytał co robi to coś tam odpowiedziała, że z koleżanką pisze, a on za bardzo nie wnikał, powiedział mi, że nie miał czasu się tym interesować. U nich rzeczywiście było jakoś tak byle jak. On twierdził, że pracuje na 2 etaty, żeby zarobić na utrzymanie domu. Jak ma wolne to sam zajmuje się domem bo ona tego nie cierpi, dba o ogród, sprząta, robi zakupy i każdą wolną chwilę spędza z córką. Mówił, że ta wywłoka często awanturowała się i rzucała się do niego z pretensjami, że jest z nim nieszczęśliwa, groziła mu rozwodem praktycznie przy każdej kłótni. Teraz on już rozumie skąd u niej takie zachowanie. Facet wściekł się, że zapieprzał latami, żeby zapewnić jej standard życia, a ona nie dość, że nie doceniała, to jeszcze poszukała sobie wrażeń. Ogólnie to on od razu powiedział, że dla niego to oznacza koniec, że on nie widzi żadnej możliwości żeby chociaż próbować jej cokolwiek wybaczać. Zapytał jeszcze czy według mnie oni nadal się spotykają. Odpowiedziałam, że takiej wiedzy nie mam, że mój mąż przysięga na wszystko, że nie, a ja jedynie podejrzewam, że może coś być (opowiedziałam sytuację pod sklepem). Podziękował mi za rozmowę i rozjechaliśmy się.
Kiedy mój mąż tego dnia wrócił z pracy, zaczął od razu pytać czy jeszcze gniewam się o tą sytuację z pod sklepu, znowu zaczął tłumaczyć, że z tamtą nie widział się od dawna i nie kontaktuje się od czasu tego znalezionego telefonu. Przyznałam mu się od razu do spotkania z mężem kochanki. Mój mąż najpierw niedowierzał, ciągle pytał dlaczego to zrobiłam i dlaczego teraz, kiedy to wszystko zostało definitywnie zakończone. No i strasznie się wściekł, że on raz na zawsze zamknął ten temat i nie zamierzał nigdy więcej się z nią kontaktować, a teraz to ona znowu zacznie wydzwaniać i jeździć za nim, a do tego całe miasto będzie o tym gadać, bo mąż tej kochanki to taki typ, który wszędzie to rozpowie i zrobi wszystko, żeby narobić nam kłopotów. Zaraz też trzasnął drzwiami i nie było go aż do wieczora. Mąż kochanki zadzwonił do mnie i opowiedział mi pokrótce jak przebiegłą jego rozmowa z żoną. Ogólnie to ona się wszystkiego wyparła, powiedziała, że ktoś wywleka bardzo starą sprawę, a do sypiania z moim mężem nie przyznała się. Nawet podobno cwaniara powiedziała, że możemy się skonfrontować. On do niej powiedział to dzwoń, a ona na to, że ani do mojego męża ani do mnie nie ma numeru i powiedziała, że jedzie to wyjaśnić. Była wtedy kilka razy u nas pod domem, widziałam ją przez okno, nawet chciałam zejść i powiedzieć jej kilka słów, ale akurat odjechała. Nie wchodziła do środka na szczęście, pewnie dlatego, że samochodu mojego męża nie było pod domem. Jeździła wtedy po mieście i szukała mojego męża. Dodzwonić się do niego nie mogła bo zablokował jej numery. W końcu zaczęła wydzwaniać do mnie. Nie odebrałam, bo akurat nie mogłam rozmawiać, to zaczęła pisać smsy o takich treściach, że mogłabym z tym nawet iść na policję. Takimi wyzwiskami mnie obrzuciła, że w życiu nie pomyślałam, że dorosłą kobietę na coś takiego stać. Dno totalne. Pisała też, że nakłamałam jej mężowi, że ten romans jest, gdzie nie ma go już grubo ponad rok, że zachowałam się jak niedowartościowana, mściwa i zakompleksiona żona. Dobrze, że k...wa ona się dowartościowała moim kosztem. Oczywiście ma do mnie pretensje, twierdzi, że ja zniszczyłam jej życie i teraz ona grozi, że zniszczy moje i narobi mi takiego gówna, z którego się nie wygrzebię. Nieźle, co? Czy to ja z jej mężem sypiałam czy ona z moim? Bo wyszło na to, że to ja jestem wszystkiemu winna i rodzinę im rozbiłam.
Na drugi dzień rano pojechała do pracy do mojego męża i bezczelnie przy przełożonym i współpracowniku poprosiła go na stronę. On wyszedł z nią na chwilę przed budynek bo nie chciał robić scen w pracy. Ona pytała go dlaczego ja to zrobiłam, powiedziała, że ten jej mąż to już połowę rodziny i znajomych obdzwonił i zrobił z niej dziwkę. Jej mąż powiedział też jej, że ja dam mu wydruki smsów i seks film do sądu. To był blef z jego strony. Niczego mu nie obiecywałam i nie zamierzałam dawać.
Mąż mi opowiedział o tej ich rozmowie. Ogólnie to miała też do niego pretensje i powiedziała, że my razem zniszczyliśmy jej życie - on, że jej nie chciał no i ja, że poszłam do jej męża.
Późno już strasznie, prawie nie widzę co piszę... jutro dopiszę co dalej. Pozdrawiam
14243
<
#27 | Brunetkatonieja dnia 05.09.2018 19:17
Faktycznie duzo sie dzialo. Samo czytanie wzbudza u mnie duzo emocji.... Widze poniekad moje doswiadczenie ze zdradzaczem, tez same dziwne zbiegi okoliczmosci a moze poczesci to, ze w bedac w ciazy tez musialam swoje wyplakac. Trzymaj sie cieplo.
14329
<
#28 | beta19834 dnia 06.09.2018 14:17
Uzupełniając opowieść o spotkaniu z mężem kochanki i późniejszych wydarzeniach dodam, że od czasu tego spotkania mąż kochanki jeszcze kilkakrotnie dzwonił do mnie i dopytywał o jakieś szczegóły. Facet chce rozwodu i wygląda na to, że chce kombinować żeby przybić jej wyłączną winę i pozbyć się jej z domu. Powiedział, że dał jej miesiąc na wyprowadzkę, dziecko ma zostać z nim. Najpierw nie wiem czemu jakoś tak źle było mi z tym bo nie chodziło mi o rozbijanie ich rodziny. Teraz stwierdziłam, że nie powinno mnie to obchodzić, facet miał prawo wiedzieć z kim żyje, a ona zasłużyła na to co ją teraz spotyka, zwłaszcza, że jeszcze przy tym tak mnie potraktowała. Masakra jakaś.
Jest mi trochę niezręcznie, że on wydzwania do mnie, choć mogłam się tego spodziewać. W końcu sama do niego poszłam. Kilka dni temu powiedział, że chce spotkać się z moim mężem. Ja powiedziałam o tym swojemu. Odpowiedział, że odezwie się do niego. Dwa dni później mąż kochanki znowu zadzwonił i powiedział, że do tej pory mój mąż się z nim nie skontaktował i poprosił mnie o przypomnienie. Kiedy powiedziałam o tym swojemu mężowi, wściekł się, że on do mnie wydzwania, zadzwonił do niego i powiedział, że nie widzi potrzeby, żeby mieli się teraz spotykać, że nie będzie mu się tłumaczyć, że ja niepotrzebnie z nim rozmawiałam, bo on z jego żoną nie ma już nic wspólnego i nie zamierza mieć. Powiedział mu też, żeby więcej nie dzwonił do mnie bo jestem w ciąży i muszę dbać o zdrowie i odpoczywać a nie zajmować się ciągle tą sprawą, która dawno jest nie aktualna.
No cóż, nawet jeśli nie byłoby sytuacji pod marketem to był telefon znaleziony miesiąc temu, ale dla mojego męża to już stara sprawa. Było to jakieś 3 dni temu i facet rzeczywiście do mnie więcej nie zadzwonił. Ona też milczy. Mój mąż twierdzi, że do niego też się nie odezwała od tamtej sytuacji, kiedy przyjechała do niego do pracy.
Podczas rozmowy z jej mężem wyszło też, że w czasie kiedy mój mąż był 6 tygodni (z przerwami weekendowymi) na stażu w Krakowie, ona raz była służbowo w delegacji ... też w Krakowie. Było to w tym ostatnim tygodniu stażu, w czasie kiedy mój mąż błagał mnie o szansę ... Podobno to też przypadek. Mąż przysięga, że nie ma pojęcia o żadnych jej delegacjach, bo od miesiąca są bez kontaktu. Ona podobno swojemu pokazała jakieś tam służbowe maile. Nocowała w hotelu w zupełnie innej dzielnicy. Nie wiem, jakoś nie daje mi to spokoju... Jej mąż mówił, że będzie to sprawdzał. I dla niego i dla mnie ma to kluczowe znaczenie.
Ogólnie po całej tej rozmowie z mężem kochanki mój mąż uważam, że zachował się fatalnie. Był wściekły, miał do mnie pretensje, w sumie dwa dni się o to kłóciliśmy. Tego drugiego dnia później mnie przeprosił i zapewnił, że dalej chce wszystko między nami naprawiać, a ona i to co u nich będzie nie ma dla niego znaczenia. Jednak przez te parę dni przeżyłam takie emocje, że odbiło się to też na moim zdrowiu. Dostałam tydzień temu przedwczesnych skurczów w 33 tygodniu i zostałam skierowana do szpitala. Na szczęście po badaniach stwierdzili, że nie jest tak źle i puścili mnie do domu z zaleceniem leżenia.
Na dzień dzisiejszy udało mi się trochę wyciszyć, dużo odpoczywam, stosuję 34 kroki. U nas w domu miało być szybkie malowanie, ale zakres prac jakoś się rozszerzył i remont trwa już drugi tydzień. Mąż jednak nie pozwala mi się do niczego dotknąć, wyręcza we wszystkim i dba o mnie. Wszystko też ze mną konsultuje, chce razem wszędzie chodzić, po zakupy, do lekarza, itp. Co kilka dni próbuje porozmawiać ze mną o nas, co dalej. Ja powtarzam jednak, że decyzja czy ta ostatnia szansa będzie pozostaje na razie w zawieszeniu i to, że mi odszykuje mieszkanie niczego na razie nie zmienia. Na razie jeszcze nie mogę się pogodzić i oswoić z tym wszystkim co było. Muszę zyskać pewność, że w tym ostatnim miesiącu rzeczywiście niczego nie było i że już nie będzie....
13728
<
#29 | poczciwy dnia 06.09.2018 14:31
beta,

O te zaufanie właśnie się rozchodzi.Raz nadszarpnięte jest ciężkie do odbudowania i wymaga ogromnego nakładu pracy. W przypadku recydywisty nie mówimy o jednym niewinnym kłamstwie a o całym łańcuchu kłamstw, krętactw. Jak uwierzyć takiemu człowiekowi, który już tyle razy nas zawiódł?
Zdajesz sobie sprawę, że mimo iż faktycznie Twój mąż nawet gdyby stał się aniołkiem teraz a Ty starałabyś się z całych sił zaufać mu ponownie może Cię to przerosnąć? Czasem chęci to za mało, ale u Ciebie nie ma póki co podstaw nawet do tych Twoich dobrych chęci...
14329
<
#30 | beta19834 dnia 07.09.2018 16:01
Poczciwy, racja, chodzi o zaufanie, którego w tej chwili nie ma z mojej strony wcale. Do tego przybrałam jakąś taką dziwną obojętną pozę, sama widzę, że buduję dystans między nami. Jak zaczynam się nad tym zastanawiać to dochodzę do wniosku, że owszem tęsknię bardzo za mężem i za tym jak było, z drugiej jednak strony nie chcę żadnej bliskości w tej chwili. Tak jakbym zaczęła czuć obrzydzenie do niego za to wszystko. Dziwne to, bo tego obrzydzenia nie było wtedy, gdy odkryłam romans, kiedy dowiedziałam się, że był seks. Dlaczego czuję je właśnie teraz? Chyba właśnie mnie to przerosło...
13728
<
#31 | poczciwy dnia 07.09.2018 16:52
Beta

Cytat

Dziwne to, bo tego obrzydzenia nie było wtedy, gdy odkryłam romans, kiedy dowiedziałam się, że był seks. Dlaczego czuję je właśnie teraz?

To bardzo proste. Ponieważ na tamten czas górę wzięły emocje.
Zostałaś zaskoczona tym faktem, walił Ci się świat. Nie myślałaś wówczas racjonalnie. Nie dopuszczałaś tej myśli do siebie. Broniłaś się przed tym.
Teraz kiedy emocje trochę opadły a do głosu doszedł rozsądek i pewne rzeczy poukładałaś sobie w głowie to zaczynasz dostrzegać ogrom zniszczeń stąd taki stan.

Cytat

Do tego przybrałam jakąś taką dziwną obojętną pozę, sama widzę, że buduję dystans między nami.

Dlatego właśnie jestem zwolennikiem w takich sytuacjach przynajmniej czasowej separacji aby dać sobie przestrzeń do myślenia, jemu do działania. Przy okazji sprawdziłabyś się w tej opcji bez niego. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że nie zawsze jest to fizycznie czy też logistycznie możliwe.

Cytat

Jak zaczynam się nad tym zastanawiać to dochodzę do wniosku, że owszem tęsknię bardzo za mężem i za tym jak było,

Powinnaś zdać sobie sprawę, że tego Pana za którym tęsknisz już nie ma, on jest tylko w Twoich wyidealizowanych myślach.
Tak jak było kiedyś już nie będzie to pewnik, ale nikt nie powiedział, że nie może być lepiej i tego Ci życzę, tyle, że to bardzo wyboista droga, ale tego jesteś już świadoma.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?