Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę, aby nie gorzknieć na wszystkich polach i mieć radość nawet z takich małych bzdetów, jak te życzenia. Forum specyficzne, ale wciąż pozostajemy ludźmi, życie da
Perepek
18.12.2024 09:47:05
Hej zamierzam się złożyc pozew o rozwód macie do polecenia kogos z okolic Katowic? nie wiem jak sie za to zabrac
Ozyrys1
11.12.2024 18:21:15
Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam, trafiłam na forum przez zupełny przypadek poszukując wsparcia i może odpowiedzi na moje dylematy:( chciałam Wam opowiedzieć moją historię bo tak jest łatwiej to z siebie wyrzucić.
Mam 28lat, mój mąż 32lata. Wzięliśmy ślub we wrześniu 2015 roku, zatraciłam się w przygotowaniach, mąż jakby mi wturował, potwierdzał moje pomysły bądź negował, wszystko wydawało się normalne. Po ślubie jednak zaczeliśmy się kłócić, szarpać, przestaliśmy ze soba normalnie rozmawiać. Myślałam - musimy się dotrzeć ( przed ślubem byliśmy razem jakieś 8lat). Któregoś dnia wziełam jego telefon - stało się - zdradza mnie z koleżanką z pracy, próbowałam jakoś do niego trafić, nie zraziłam się, uznałam, że mamy gorszy czas...nadal kłótnie, wyprowadzki, wprowadzki, byłam zmęczona i dla własnej wygody wierzyłam w słowa kiedy mówił, że nie ma już z nią kontaktu. I tak przez poł roku 2016 aż odkryłam konto na sympatii i tam już kolejną kobietę. W jednym czasie nr 1 i nr 2 i nic o sobie nie wiedziały. Kazałam się wyprowadzić - zrobił to bez słowa wyjaśnienia czy przeprosin. Po ok 2 miesiącach wrócił na kolanach, pisał listy, uwierzyłam - znowu. Zamieszkaliśmy razem, było ok, po miesiącu zaczeły się kolejne afery...popychania, bijatyki, ciche dni, spanie w oddzielnych łóżkach ale niestety nie dopuszczałam do myśli, że znowu coś może być na rzeczy z dziewczyną nr 1. Raz było gorzej raz lepiej, przestaliśmy już się bić, wyzywać itp. Zaczeliśmy starać się o dziecko...w maju 2017 się udało...w sierpniu wrócił pijany do domu, wziełam jego telefon...znowu ona, non stop- starał się a ona była, jej mówił, że mnie zostawi ale nie jest jeszcze gotowy a ona czekała i dawała kolejne szanse. Wyjezdzalismy na weekend, zaplanowany razem a jej pisał, ze bał sie mnie puścić samą. Wiele razy rozmawialiśmy, że jeśli źle mu ze mną, to ja to rozumiem, że wystarczy to uczciwie zakończyć abyśmy sie nie znienawidzili. Dziś mija kolejny miesiąc. On nie pomagał, nie był podczas ciąży, nie reagował na bicie serca małego, na zdjecia, które mu wysyłałam. Uznał, że to, że nam się nie udało to nie znaczy, ze mam mu odebrać kontakt z synem. Mimo, że pisał do niej, ze chciałby abym poroniła. Wiele było klamstw w tych mailach do niej nie wiem już kim on jest. Stał sie obcym człowiekiem ale nadal go kocham i nie moge sie po tym wszystkim ogarnąć. Chcialam mieć pełna rodzinę, chciałam aby był, kąpał, bawił się zanim położy małego spać. Był mężem i ojcem. Ostatnio zmienił postawę, chce pomagać. Pozew jest w sądzie, sama go złożyłam, adwokat opłacony, czekam na termin rozprawy. Napisałam mu ostatnio sms, że chcę kogoś bliżej poznać i czy w obecnej sytuacji jego nagłej zmiany mogę liczyć na to, że noe będzie mnie tym atakować w sądzie. Odpisał,że odposze mi 3stycznia bo sie z czymś spóźnił jeden dzień. Boje się, że znpwu zacznie mi nawijać makaron na uszy, że znowu ja w to wszystko uwierze, ze ona czy inna nigdy nie zginą, że zawsze będę zdradzana. Tym samym dziecko. Ale ciężar odpowoedzialnośi za syna jest ogromny, decyzje ktore musze podejmowac maja wplyw na niego.
Siedze i cały czas o nim myślę, nie muszę mowić, że cała moja rodzina go nienawidzi, że ma go za zero i strace ich jeśli bym postanowiła wrócić ZNOWU do męża. Akceptuje to, że go nie ma i nie chce wrócić, wiem, że on się nie zmieni, wiem, że byłabym cale zycie meczennica :( i w końcu i tak by mnie zostawił dla innej...
Może dlatego poszukałam wsparcia, bo chcę być silniesza aby nie dać się znowu oszukać....
Martyna, czy cokolwiek w swoim życiu zrobiłaś z pełną świadomością? Czy masz poczucie siły sprawczej? Życie toczy się gdzieś obok Ciebie, kolejne koleżanki męża jak postaci z telenoweli przewijają się obok Ciebie. Przyzwolenie to akceptacja. Nie wiedziałaś o tym? Strasznie niestabilna emocjonalnie musisz być. Szukałaś porady u specjalisty? To forum da Ci wsparcie ale nie odwali roboty za Ciebie. Musisz się wzmocnić. Musisz wiedzieć czego chcesz TY SAMA, niezależnie od tego co uważa Twoja rodzina.
Martyna to taki etap koedy decyzje jeszcze mocno ważysz. Każdy z nas ma zaprogramowane idealizacje, wyobrażenie świata i innych ludzi. Ta idealizacja popycha nas do tego by ratować często coś czego nie ma.
Większość z nas marzy o rodzinie, stad wydaje nam się to marzenie ważniejsze od realności. Dlatego czasem chcemy ratować na sile.
Twój mąż wybrał inne życie i z tego co piszesz nie ma w nim Ciebie.
Skąd przemoc się wzięła? Z jakich rodzin pochodzicie? Dlaczego piszesz ze kochasz gdy ktoś krzywdzi fizycznie i psychicznie ? Skąd to u Ciebie - znasz powody (jak biją to raczej naturalna postawa to ucieczka)?
Ja chcialabym aby bylo normalnie, dowiedziałam sie o wszystkim rok temu ale dalismy sobie szanse. Teraz zostalam sama z dzieckiem i licze na to, ze przynajmniej przeprosi za wszystko. Przemoc, sama nie wiem, po prostu zaczelam sie tak bronic? Bo juz nie dawalam sily a malzenstwo jest dla mnie wazne? On sie bronil mocnomnie trzymajac lub odpychajac. Tak, akceptowalam wiele...
Nie do konca decyzja nalezy do mnie, odpowiadam za syna, jesli zechce sie o nas starac to strace wszystkich innych, kazdy mowi, ze bylabym po prostu glupia gdybym wrocila. Boje sie, ze nie jestem w stanie ulizyc sobie juz zycia z kims innym...
Daliście sobie szansę? Czy zamiotłaś problem pod dywan? Pytam, bo to zasadnicza różnica. Nie można prześlizgiwać się przez życie z postawą życzeniową, licząć na to, że jakoś to będzie. Taka postawa w dłuższej perspektywie jest skazana na klęskę.
Poszlismy raz na terapie, pozniej uznalismy ze sami sobienporadzimy. I wszystko wrocilo do sytuacji ktora mielismy przed rozstaniem. Fakt, to chyba bylo wyjscie zamiatania pod dywan i z mojej strony i z jego. Teraz jest jak jest ... on ma inne zycie a ja tkwie w tym wszystkim z zagrozona ciaza...
Musze sie jakos z tego wykaraskac, chcialabym aby ojciec dziecka byl tez mezem ale jest inaczej. Na terapie? Moze bylam ze 4razy juz. Ale opowoedzialam jej wszystko i stwierdzila, ze jestem "zdrowa" ze jedyne co mozna poprawic to kontrola nad zyciem, co do meza kazala sobie powtarzac ze to dla mnie dobra zmiana a ja mam takie dni ze nie mam sily wstac nawet z lozka
Cztery spotkania to bardzo mało.
Czasem terapie trwają latami.
Nie jestem specjalistą ale też korzystałam, wyszło mi to jakby nie patrzeć na dobre.
Oczywiście odrębną kwestią jest terapeuta, bo można trafić jak kulą w płot.
Ważne jest jednak to, że próbujesz sobie pomóc i szukać, terapia, to forum, to już jest duży krok.
Na początku do wielu rzeczy trzeba się zmuszać, ale pomyśl sobie, że to dla dziecka.
Masz dla kogo walczyć.
Powodzenia.
Dopiero bylam ze 4razy ale stwierdzila, ze musze sobie powtarzac ze to jest dla mnie dobra zmiana tylko trudno w to uwierzyc.
Czasem mam takie dni, ze nie mam sily wstac z lozka
Martyna. Terapia ma prawo nie działać tak szybko, terapia może nawet nie pomóc ale próbować warto. Terapią jest też to forum. Czytaj historie innych. To pomaga. Pomaga, choćby dlatego, że widzimy, że nie tylko nas spotkał taki los.
Z czasem znajdziesz w sobie siłę, będzie jej coraz więcej. Niestety potrzebuje to czasu. Jak napisała Hurricane - masz dla kogo żyć.
Jak od czasu do czasu nie wstaniesz cały dzień z łóżka to się nic nie stanie, możesz sobie na taką chwilę luksusu pozwolić
Każdy z nas to zna i wie jak to jest.
Daj sobie czas i bądź dla siebie dobra i dla swojego dzieciątka.
Staram sie na prawde ale obwiniam sie za to, ze jest ... ze mam na sobie tak duza odpowoedzialnosc. Ze mimo tego, ze mialam jakies przeczucia, ze nie odbudowalismy tego malzensfwa to zdecydowalismy sie na dziecko i ja jak ostatnia idiotka w to weszlam bez przemyslenia. Boje sie ze nie podolam, wiem ze dziecko musi miec meski czynnik w domu i boje sie ze mu go nie dam po prostu...bo faceci uciekaja od kobiet z dziecmi
Skąd takie myślenie? a może jest odwrotnie,to kobiety z dziećmi uciekają od facetów czując za plecami ten balast.
Każdy facet wyczuje intencje, a żaden nie chce być Jeleniem czy meblem,a raczej nie chcemy chłopa do wychowywania naszych dzieci a partnera,ale facet to tylko facet a ich logika hmmm na poziomie...lepiej nie kończyć
Staram sie na prawde ale obwiniam sie za to, ze jest ... ze mam na sobie tak duza odpowoedzialnosc.
A jak myślisz, masz wpływ na wszystko co się dzieje w Twoim życiu ?
"Masz do skrzydeł
przywiązaną złotą rybę
Jeśli Ty odfruniesz
Serce jej przestanie bić"
Cytat
Boje sie ze nie podolam, wiem ze dziecko musi miec meski czynnik w domu i boje sie ze mu go nie dam po prostu...bo faceci uciekaja od kobiet z dziecmi
Jest ojciec, jeśli on nie chce jest dziadek, nie ma jednego i drugiego są koledzy, przyjaciele, znajomi.
Nie ma zasady że uciekają, tylko tchórze, bez dojrzałości, jeszcze nie teraz ale może trafisz na faceta który się Tobą zaopiekuje, który poświęci wysiłek i pomoże się naprawić. Wiem że kobiety są niecierpliwe ale tutaj nie ma innej rady. Kobiety też czasem samotność popycha do dziwnych zachowań przy których tracą szacunek do siebie, upadają, staraj się wystrzegać tego.
Czytam fora, slucham kolezanek, marne szanse ulozenia sobie zycia. Ch ialabym wierzyc, ze jeszcze kiedys bede szczesliwa i los sie odwroci bo chyba juz dosc sobie na barki wzielam nieszczescia. Maz sie nie zmieni chociaz bardzo bym chciala. Nie, nie mam wplywu na wszystko ale jak analizuje teraz wszystko, to moglam tego uniknac. Moglam byc tylko rozwodka a nie rozwodka z synkiem.
Czytam fora, slucham kolezanek, marne szanse ulozenia sobie zycia.
Pieprznij tym, słuchaj siebie, bo nikt za Ciebie nie ułoży Twojego życia.
Tylko Ty jesteś kowalem swojego losu i nie skupiaj się na przyszłości tylko na bieżącym czasie.
Witaj Martynanazywo. Nie wiem ile historii na tym portalu przeczytałaś, jeżeli mało to musisz poczytać więcej i koniecznie komentarze. Ja rok chodziłam na terapie prywatnie a dopiero tutaj dowiedziałam sie, ze mój mąż to psychofag. Poczytałam sobie w necie to to taki bo nie miałam pojęcia, że cos takiego istnieje. Pooglądaj sobie filmiki na youtube o manipulatorach, o narcyzach i innych zaburzeniach osobowości a przede wszystkim filmik Beaty Pawlikowskiej pt zdrada. Składa sie on z 3 części. Myślę ze po tym zrozumiesz dużo rzeczy.
Dziekuje, na pewno zobacze bo na prawde potrzebuje sie wzmocnic. Takie dni jak dzis kiedy zawsze spedzalismy razem powoduja u mnie straszny zjazd emocjonalny. Niby wiem co nieco o jego osobowosci ale ciagle mysle "a jakby poszedl na terapie, moze by sie zmienil"i tak w kolko...ech
A sama nie potrafisz sobie czasu zorganizować? Kino, basen, galeria,spacer? Koleżanki, mama, siostra? Byłaś/ jesteś od niego uzależniona ale uwierz mi samej tez jest fajnie, moze nawet lepiej, przynajmniej mi. Jeszcze nie mogę robic dużo rzeczy które bym chciala np uwielbiam tańczyć i poszłabym gdzies ale narazie nie mam z kim, chodzi mi o koleżankę nie o faceta. Jeszcze jedno ważne stwierdzenie ze jeżeli same sobie nie damy szczęścia to nikt nam nie da.
Komentarz doklejony:
A jemu terapia nie pomoże. Jemu nic nie pomoże. Takie moje zdanie.
No wlasnie nie za bardzo moge bo mam ciaze zagrozona i lekarz kaze mi lezec dlatego jedyne wyjscie to lekarz:/ dlatego tez tak ciezko.
Jak oderwac sie od niego emocjonalnie to najciezsza sprawa po 10latach:/ chcialabym nie zastanawiac sie gdzie teraz jest albo jak spedza z nia czas. To meczace i sama daje sobie taki krzyz, wiem to. Kiedy nachodza mnie takie mysli to staram sie to od siebie odrzucic ale boje sie, ze jak naposze, ze chce wrocic, ze sie bedzie staral ,to znowu zmiekne i znowu dam sobie taki krzyz w zyciu. A ja chce byc w koncu szczesliwa
Jak kolejnym razem zmiękniesz i pozwolisz mu wrócić to będzie, że tak powiem po tobie bo on będzie pewny ze zawsze i wszystko mu wybaczysz. Pomyśl sobie tak: Jak jego może mieć każda to ja go nie chce, jeżeli zostawil kobietę ktora go kocha ponad wszystko dla suki ktora poleci na każdego to ja go nie chce.
Tak to prawda....ech.... oby sie nie odezwal a jak sie odezwie to od razu tu napisze abyscie mnie wszyscy powstrzymali dali sile
Wierze, ze dam rade sie z tego podniesc, ze znajde partnera ktory bedzie uczciwy, w sumie tego najbardziej sie obawiam, ze kolejny zrobi mi to samo
Martyna,a ty nie masz teraz o czym myśleć? tylko ciągle czy ktoś cie zechce,czy znajdziesz nowego partnera,na to przyjdzie czas,teraz masz trochę pracy nad sobą zwłaszcza sobą bo prawie że,już zachowujesz się jak desperatka,wkrótce na świat przyjdzie maleństwo i to jemu poświęcisz najwięcej uwagi.
Podjęłaś decyzje o rozwodzie i tego się trzymaj,po wielokrotnych zdradach powrotu nie ma,teraz jesteś ważna ty i dziecko i wasze bezpieczeństwo...
Do teraz żyłaś na zasadzie "rozum swoje, a serce swoje". To typowe dla pewnego zaburzenia które krótko można zdefiniować "kochanie za bardzo". Jeśli kobieta przestaje w pewnym momencie dbać o siebie w związku, o swoje bezpieczeństwo emocjonalne, komfort psychiczny, oraz o całą sferę zwyczajnego dobrego samopoczucia i bezpieczeństwa, na korzyść takich odczuć jak ciągłe wybaczanie partnerowi, oraz stawiania jego potrzeb wyżej niż własnych w imę źle pojmowanej miłości do niego, to jest właśnie uzależnienie od niego oraz "kochanie za bardzo". Zaburzenie to nie powstaje samo, kształtuje się w osobowości przez lata, najczęściej jako skutek wcześniejszych złych doświadczeń w relacjach partnerskich (np. zdrada i porzucenie), bądź jeszcze wcześniejszych, sięgających dzieciństwa i relacji z rodzicami.
Masz wiele pracy przed sobą aby z tego wyjść i zacząć życie jako nowa osoba, wolna, niezależna i ważna dla siebie.
Cytat
w sumie tego najbardziej sie obawiam, ze kolejny zrobi mi to samosmiley
W tej chwili wciąż tkwisz w tym przeświadczeniu, że tylko mężczyzna i miłość, obojętnie jaka by nie była da Ci szczęście; nie tędy droga. :niemoc
Szczęscie możesz dać sobie sama, wypracować je dla siebie, "ogarnąć" się na tyle by być pewną siebie, dobrze funkcjonującą osobą, bez skłonności do wpadania w uzależnienie od mężczyzny. Wtedy gdy w końcu kogoś poznasz, ocenisz go realnie, nie przez pryzmat własnych braków i pragnień. Będziesz traktować go jak równego sobie, nie odbierając sobie wartości. Związek będzie dla Ciebie wyborem, a nie koniecznością by zaspokoić swoje niedostatki i deficyty.
Potrzeba Ci konsekwencji i wytrwałości, aby do tego dojść. Terapia jak najbardziej porządana, ale nie spodziewaj się efektów w krótkim czasie. To będzie długa droga wychodzenia z uzależnienia, jak dla alkoholika lub narkomana.
Powodzenia!
Martyna - gdzieś przemawia straszny lek przed byciem sama. Rozumiem, mamy taka konstrukcje psychiczna ale u Ciebie jeszcze wąchasz się co z mężem (właściwie to czekasz i się odrobine łudzisz) ale już zakładasz ze nikogo nie spotkasz. Sama wpędzasz się w lekka desperację. Później niestety doprowadza to do tego, ze kobiety po rozwodach z dziećmi pchają się w nowe relacje na etapie desperacji, myśląc jak tu zainteresować faceta i jak zrekompensować mu moj deficyt (deficytem staje się dziecko). Ta desperacja powoduje natychmiastowe relacje seksualne a potem jest kolejna rana bo panowie, rzadko szanują to co dostają za szybko. Spirala się nakręca jest kolejny i kolejny facet - stad później mit, ze kobiecie z dzieckiem trudno znaleźć faceta. Oczywiście nie każdego stać na związek z taka kobieta, ale kobiety w tych relacjach nie mogą zapomnieć o swojej godności, o etapie poznanie i fascynacji człowiekiem, a nie rekompensowaniu wymyślonego deficytu.
Na budowanie nowego przyjdzie czas jak przerobisz stare byle ten lek nie był argumentem do trwania w tej agonii związku jaki mieliście (tamto musi umrzeć by narodziło się nowe - z nim czy z kims innym).
Co do terapii - terapeuta musi stawiać jakies poprzeczki, wymagania. Cztery spotkania to mało ale on musi Ci odpowiadać choć być wymagający, a nie wyłącznie glaskajacy i lechatjacy Twoje ego.
Odnoszę wrażenie, ze wpadasz w lekka depresje na to jest pomoc farmakologiczna (choć pewnie ciąża to komplikuje) jednak nie warto tez się męczyć. Farmakologia pomoże przejść najtrudniejszy etap a terapia będzie powoli układać to co pogmatwane. Jednak terapia nie zabierze bólu po stracie jaka jest zdrada, rozwód. Tu nie oczekuj cudów. Żałobę leczy czas.
Komentarz doklejony:
Miało być w początkowym tekście
* wachasz a nie wąchasz
** łechtający Twoje ego (pod koniec)
Nie, nie kochalam za bardzo. Nie szanowalam, wyzywalam, krytykowalam i myslalam, ze on musi byc identyczny jak ja, ze musi robic tak jak ja chce. Tak nie powinno byc i teraz to wiem. Prawda jest taka, ze gdybym tego sama nie odkryla to by ze mna byl caly czas. To co mowilam, robilam po tym jak kazalam sie wyprowadzic....zenujace. i nikt o zdrowych zmyslach by nie walczyl tylko by uciekl tam gdzie mial zrozumienie. To proste.
Odnoscie relacji, to nie wpadam w desperacje, tak na prawde nie znajde nikogo bo nie bede chciala, kazdego bede porownywac do niego. I nigdy nie wylecze nie zapomne o uczuciach do niego. To straszne ale prawdziwe. Zwlaszcza ze mamy syna. I ja wierze, ze ludzie moga przejsc przemiane, ale nie sami tylko za sprawa specjalisty.i to dlugotrwaly proces.
Nie szanowalam, wyzywalam, krytykowalam i myslalam, ze on musi byc identyczny jak ja, ze musi robic tak jak ja chce.
Ktoś Cię nauczył tego schematu i pewnie odnosiłaś się tak do otoczenia.
Pamiętaj że facet też potrzebuje szacunku, czułości, zrozumienia bo nie jesteśmy z kamienia. Smutne jest to że mężczyźni nie mają już szacunku względem siebie nawzajem,
Cytat
I ja wierze, ze ludzie moga przejsc przemiane, ale nie sami tylko za sprawa specjalisty.
Sami, specjalista nas tylko kieruje w odpowiedni tok myślenia, widzenia swojej rzeczywistości, sami robimy kroki w swojej "przemianie", zaczynamy widzieć to czego wcześniej nie zauważyliśmy.
Cudów nie ma, terapeuci to nie bogowie, nie zmienią człowieka jak sam nie chce, ludziom się wydaje że ktoś za nich zrobi wszystko, za pomocą tabletek, cudownej rozmowy.
Tak, w moim domu rodzinnym niestety taki schemat jest obecny ale widze to dopiero jak poszlam do psychologa, nie zdawalam sobie sprawy z bledow jakie popelniam. Teraz zaluje, ze tak to wygladalo, stracilam rodzine, meza i nozliwosc bycia z kims kogo kocham.
Trudno.
Podniose sie bi musze
A co do specjalistow, to tak, to wlasnie mialam na mysli, ale wierze,ze jesli na prawde sie chce, to jestesmy e stanie sie poprawic. Ja weszlam na droge swoich zmian.
Martyna, u mnie bylo odwrotnie, mąż mnie źle traktował, krytykował, wyzywał, kombinował, nie szanował i tak dalej ale ja jakoś nie poszłam na lewo tylko on. Jeżeli tak bardzo czujesz się winna to będziesz miała naukę na przyszłość. Juz teraz wiesz jak nie należy traktować faceta. A twoj mąż zanim cię zdradził to mógł powiedzieć ci że źle go traktujesz ze to czy tamto i że jeżeli sie nie zmienisz to on po prostu odejdzie. A on zrobił coś co jest najłatwiejsze. Przestań sie obwiniać.
Komentarz doklejony:
Nie jest sztuką kochać kogoś za coś, sztuką jest kochać kogoś wbrew czemuś, ja mojego męża właśnie kochałam pomimo tych przykrości które mi wyrządził i nie mówię tylko o zdradzie. To jest właśnie prawdziwa miłość, bezinteresowna. Tylko szkoda że bez wzajemności.
Niestety mowi, komunikowal, nie zdawalam sobie sprawy, ze to moze doprowadzic do zdrady, do ucieczki bo inaczej tego nazwac nie moge. Tak mam naucze na przyszlosc.
A czu jest na forum osoba z podobna sytuacja? Czy to faktycznie jest tak, ze ktos nie umie sie popraeic?
Niestety mowi, komunikowal, nie zdawalam sobie sprawy, ze to moze doprowadzic do zdrady, do ucieczki bo inaczej tego nazwac nie moge. Tak mam naucze na przyszlosc.
Jak to, nie zdawałaś sobie sprawy? Mąż Cię zdradza notorycznie, nie ma umiaru i żadnych zahamowań, nawet Twoja ciąża i fakt przyjścia na świat dziecka nie jest dla niego otrzeźwieniem, tylko przeszkodą w rajcowskim życiu jakie prowadzi
Cytat
Mimo, że pisał do niej, ze chciałby abym poroniła. Wiele było klamstw w tych mailach do niej nie wiem już kim on jest. Stał sie obcym człowiekiem
A Ty wciąż liczysz na cud? Na to że ktoś taki się poprawi?
Nie Martyna, nie ma szans na jego poprawę.
Nie, nie kochalam za bardzo. Nie szanowalam, wyzywalam, krytykowalam i myslalam, ze on musi byc identyczny jak ja, ze musi robic tak jak ja chce.
Tresować to można sobie psa,a i pies ma uczucia.Mocna, pewna siebie, dominująca, a nawet agresywna,facet został pokonany,zmień to bo każdego innego twojego partnera czeka to samo,nie zapominając o dziecku.
Cytat
A czu jest na forum osoba z podobna sytuacja? Czy to faktycznie jest tak, ze ktos nie umie sie popraeic?]
Nie że nie umie,ale nie chce,poprawić możesz tylko siebie.
Wiesz co, jesteś bardzo podobna do mojego męża, on też chciał żebym nie miała swojego zdania tylko takie jakie on ma i jego rodzice, zwłaszcza mama, żebym akceptowała wszystko co robi a robił głupie rzeczy. Wściekał się gdy wychodziłam gdzieś z koleżankami a było to baaardzo rzadko a on jeździł na wycieczki firmowe, szkolenia i różne imprezy firmowe. Jemu można bylo wszystko a mi nic.
No i zamiast mi byc lepiej jest ni jeszcze gorzej tak, wiem co jest we mnie nie tak i na orawde chce to w sobie zmienic, dlatego ta terapia. Nie chce nikogo stresowac, chce byc szczesliwa i dac swobode w zwiazku wiem, ze duzo pracy przede mna. Wiem to
Nie szanowalam, wyzywalam, krytykowalam i myslalam, ze on musi byc identyczny jak ja, ze musi robic tak jak ja chce.
Cytat
To co mowilam, robilam po tym jak kazalam sie wyprowadzic....zenujace. i nikt o zdrowych zmyslach by nie walczyl tylko by uciekl tam gdzie mial zrozumienie. To proste.
Cytat
Przemoc, sama nie wiem, po prostu zaczelam sie tak bronic? Bo juz nie dawalam sily a malzenstwo jest dla mnie wazne? On sie bronil mocnomnie trzymajac lub odpychajac.
Sadze, ze przez caly nasz zwiazek tak to wszystko wygladalo. Bylam wychowana w domu gdzie nie ma szscunku, ojciec wyzywa matke itp. Niestety wydawalo mi sie to normalne...wiele razy mi to sygnalizowal, nie reagowalam bo wydawalo sie to normalne....teraz kiedy poskadalam sobie pewne puzle u psychologa, widze, ze yo jest nie normalne. Ze tak nie powinno byc. I chcialabym go po prostu za to przeprosic. Za to jak go traktowalam przez 10lat bez wzgledu na to co on mi zrobil bo to juz jest jego problem i on sie z tym musi uporac a ile w ogole ma jakies wyrzuty sumienia. Po odkryciu zdrady bylo juz tylko gorzej.... :_jezyk a przeciez nie mam wplywu na to jaka decyzje w zyciu podejmuje inny czlowiek
Bardzo dojrzała jesteś, skoro to wszystko widzisz.
Oboje się powinniście bardzo przeprosić; też mógł postawić sprawę wcześniej na ostrzu noża a nie komplikować wszystko jeszcze bardziej.
Pamiętaj jedno, na przeszłość nie masz wpływu na teraźniejszość i przyszłość tak.
On na pewno mnie nie przeprosi, zreszta nie wymagam tego. Niech podejmuje decyzje z ktorymi czuje sie dobrze. Mi jest i bedzie ciezko, to jest wiadome ale pomyslalam, ze bedzie mi po prostu latwiej sie zmienic kiedy napisze a czy przeczyta czy nie...to tez juz tylko jego wybor.
Najchetniej cofnelabym czas i chciala zauwazyc pewne komunikaty
ale pomyslalam, ze bedzie mi po prostu latwiej sie zmienic kiedy napisze a czy przeczyta czy nie...to tez juz tylko jego wybor.
Co ma przeczytać? Liczysz na to, że jesli mąż przeczyta ten cały "cykl" Twojego kajania się, brania winy na siebie i Twojego "olśnienia", to zmieni się jak w Harrym Potterze i zaskoczy Ciebie, Twoja rodzinę i znajomych, okazując Ci szacunek i uwielbienie?
Stosowanie przemocy to jedno i z pewnością masz z tym problem, ale mąż to nie anioł wrodzony i zdaje mi się, że się gubisz w końcu, co było powodem, a co skutkiem.
Cytat
Akceptuje to, że go nie ma i nie chce wrócić,
Wszystkie metody zawiodły, więc chwytasz się czego tylko się da?
Ile można Ci zrobić, żebyś poczuła się znieważona i zaczęła w końcu myśleć o sobie i dziecku, nie o nim?
A kto pisze o kajaniu? Takie fora troche chyba nie maja sensu. Wiekszosc bawi sie w bogow i ocenia jakby mnie ktos znal. To ze czuje, ze powinnam przeprosic to nie znaczy, ze oczekuje ze zacznie walczyc bo to smieszna. Maz uklada sobie zycie, tak moze jeszcze w 100% do mnie nie dociera to wszstko. Ale zalezy mi na tym aby syn mial ojca, ojciec wykazuje pierwiastek ludzkosci od swiat woec uwazam, ze powinna byc w naszym zyciu rozmowa. O rozmowe prosic nie zamierzam wiec napisze swoje przeprosiny.
A kto pisze o kajaniu? Takie fora troche chyba nie maja sensu. Wiekszosc bawi sie w bogow i ocenia jakby mnie ktos znal. To ze czuje, ze powinnam przeprosic to nie znaczy, ze oczekuje ze zacznie walczyc
Cytat
O rozmowe prosic nie zamierzam wiec napisze swoje przeprosiny.
Martyna, zrobisz jak zechcesz.. Twoje małpy Twój cyrk.
Chciałaś rady, to się nie wkurzaj, że ktoś widzi Twoją sytuację inaczej, niż byś chciała.
Aha... Z tymi przeprosinami na piśmie to się wstrzymaj aż rozwód dostaniesz, bo jeszcze "wylądujesz" z orzeczeniem o Twojej winie i z całym pakietem konsekwencji, jakie taki wyrok sądu niesie.
Ale zrobisz jak zechcesz.
Ja w przeciwieństwie do Yorika uważam, że nie jesteś dojrzała a działanie pod wpływem emocji, które nie zawsze "korespondują" z rzeczywistością często prowadzi tam, gdzie nigdy nie chcielibyśmy się znaleźć. Skup się na dziecku.
Martyna po ty m co napisałaś na forum rozwód tylko z winy twego męża wcale nie jest taki pewny,ale to tylko moje skromne zdanie.Jestem pewny że za traktowanie jak psa wielu mężczyzn zrobiłoby to samo.Pozdrawiam.
Rozpad malzdnstwa spowodowalo jego podwojne zycie. Mogl po prpstu odejsc i nie oszukiwac jesli byl nie zadowolony. Romans trwal trzy lata i zaczal sie przed slubem
Większość z nas marzy o rodzinie, stad wydaje nam się to marzenie ważniejsze od realności. Dlatego czasem chcemy ratować na sile.
Twój mąż wybrał inne życie i z tego co piszesz nie ma w nim Ciebie.
Skąd przemoc się wzięła? Z jakich rodzin pochodzicie? Dlaczego piszesz ze kochasz gdy ktoś krzywdzi fizycznie i psychicznie ? Skąd to u Ciebie - znasz powody (jak biją to raczej naturalna postawa to ucieczka)?
Nie do konca decyzja nalezy do mnie, odpowiadam za syna, jesli zechce sie o nas starac to strace wszystkich innych, kazdy mowi, ze bylabym po prostu glupia gdybym wrocila. Boje sie, ze nie jestem w stanie ulizyc sobie juz zycia z kims innym...
Wiesz, na efekty jednak trzeba poczekać.
Ale bardzo dobrze, że o tym pomyślałaś.
Czasem terapie trwają latami.
Nie jestem specjalistą ale też korzystałam, wyszło mi to jakby nie patrzeć na dobre.
Oczywiście odrębną kwestią jest terapeuta, bo można trafić jak kulą w płot.
Ważne jest jednak to, że próbujesz sobie pomóc i szukać, terapia, to forum, to już jest duży krok.
Na początku do wielu rzeczy trzeba się zmuszać, ale pomyśl sobie, że to dla dziecka.
Masz dla kogo walczyć.
Powodzenia.
Czasem mam takie dni, ze nie mam sily wstac z lozka
Z czasem znajdziesz w sobie siłę, będzie jej coraz więcej. Niestety potrzebuje to czasu. Jak napisała Hurricane - masz dla kogo żyć.
Każdy z nas to zna i wie jak to jest.
Daj sobie czas i bądź dla siebie dobra i dla swojego dzieciątka.
Cytat
Skąd takie myślenie? a może jest odwrotnie,to kobiety z dziećmi uciekają od facetów
Każdy facet wyczuje intencje, a żaden nie chce być Jeleniem czy meblem,a raczej nie chcemy chłopa do wychowywania naszych dzieci a partnera,ale facet to tylko facet a ich logika hmmm na poziomie...lepiej nie kończyć
Cytat
A jak myślisz, masz wpływ na wszystko co się dzieje w Twoim życiu ?
"Masz do skrzydeł
przywiązaną złotą rybę
Jeśli Ty odfruniesz
Serce jej przestanie bić"
Cytat
Jest ojciec, jeśli on nie chce jest dziadek, nie ma jednego i drugiego są koledzy, przyjaciele, znajomi.
Nie ma zasady że uciekają, tylko tchórze, bez dojrzałości, jeszcze nie teraz ale może trafisz na faceta który się Tobą zaopiekuje, który poświęci wysiłek i pomoże się naprawić. Wiem że kobiety są niecierpliwe ale tutaj nie ma innej rady. Kobiety też czasem samotność popycha do dziwnych zachowań przy których tracą szacunek do siebie, upadają, staraj się wystrzegać tego.
Cytat
Pieprznij tym, słuchaj siebie, bo nikt za Ciebie nie ułoży Twojego życia.
Tylko Ty jesteś kowalem swojego losu i nie skupiaj się na przyszłości tylko na bieżącym czasie.
Komentarz doklejony:
A jemu terapia nie pomoże. Jemu nic nie pomoże. Takie moje zdanie.
Jak oderwac sie od niego emocjonalnie to najciezsza sprawa po 10latach:/ chcialabym nie zastanawiac sie gdzie teraz jest albo jak spedza z nia czas. To meczace i sama daje sobie taki krzyz, wiem to. Kiedy nachodza mnie takie mysli to staram sie to od siebie odrzucic ale boje sie, ze jak naposze, ze chce wrocic, ze sie bedzie staral ,to znowu zmiekne i znowu dam sobie taki krzyz w zyciu. A ja chce byc w koncu szczesliwa
Wierze, ze dam rade sie z tego podniesc, ze znajde partnera ktory bedzie uczciwy, w sumie tego najbardziej sie obawiam, ze kolejny zrobi mi to samo
Podjęłaś decyzje o rozwodzie i tego się trzymaj,po wielokrotnych zdradach powrotu nie ma,teraz jesteś ważna ty i dziecko i wasze bezpieczeństwo...
Masz wiele pracy przed sobą aby z tego wyjść i zacząć życie jako nowa osoba, wolna, niezależna i ważna dla siebie.
Cytat
W tej chwili wciąż tkwisz w tym przeświadczeniu, że tylko mężczyzna i miłość, obojętnie jaka by nie była da Ci szczęście; nie tędy droga. :niemoc
Szczęscie możesz dać sobie sama, wypracować je dla siebie, "ogarnąć" się na tyle by być pewną siebie, dobrze funkcjonującą osobą, bez skłonności do wpadania w uzależnienie od mężczyzny. Wtedy gdy w końcu kogoś poznasz, ocenisz go realnie, nie przez pryzmat własnych braków i pragnień. Będziesz traktować go jak równego sobie, nie odbierając sobie wartości. Związek będzie dla Ciebie wyborem, a nie koniecznością by zaspokoić swoje niedostatki i deficyty.
Potrzeba Ci konsekwencji i wytrwałości, aby do tego dojść. Terapia jak najbardziej porządana, ale nie spodziewaj się efektów w krótkim czasie. To będzie długa droga wychodzenia z uzależnienia, jak dla alkoholika lub narkomana.
Powodzenia!
Na budowanie nowego przyjdzie czas jak przerobisz stare byle ten lek nie był argumentem do trwania w tej agonii związku jaki mieliście (tamto musi umrzeć by narodziło się nowe - z nim czy z kims innym).
Co do terapii - terapeuta musi stawiać jakies poprzeczki, wymagania. Cztery spotkania to mało ale on musi Ci odpowiadać choć być wymagający, a nie wyłącznie glaskajacy i lechatjacy Twoje ego.
Odnoszę wrażenie, ze wpadasz w lekka depresje na to jest pomoc farmakologiczna (choć pewnie ciąża to komplikuje) jednak nie warto tez się męczyć. Farmakologia pomoże przejść najtrudniejszy etap a terapia będzie powoli układać to co pogmatwane. Jednak terapia nie zabierze bólu po stracie jaka jest zdrada, rozwód. Tu nie oczekuj cudów. Żałobę leczy czas.
Komentarz doklejony:
Miało być w początkowym tekście
* wachasz a nie wąchasz
** łechtający Twoje ego (pod koniec)
Odnoscie relacji, to nie wpadam w desperacje, tak na prawde nie znajde nikogo bo nie bede chciala, kazdego bede porownywac do niego. I nigdy nie wylecze nie zapomne o uczuciach do niego. To straszne ale prawdziwe. Zwlaszcza ze mamy syna. I ja wierze, ze ludzie moga przejsc przemiane, ale nie sami tylko za sprawa specjalisty.i to dlugotrwaly proces.
Cytat
Ktoś Cię nauczył tego schematu i pewnie odnosiłaś się tak do otoczenia.
Pamiętaj że facet też potrzebuje szacunku, czułości, zrozumienia bo nie jesteśmy z kamienia. Smutne jest to że mężczyźni nie mają już szacunku względem siebie nawzajem,
Cytat
Sami, specjalista nas tylko kieruje w odpowiedni tok myślenia, widzenia swojej rzeczywistości, sami robimy kroki w swojej "przemianie", zaczynamy widzieć to czego wcześniej nie zauważyliśmy.
Cudów nie ma, terapeuci to nie bogowie, nie zmienią człowieka jak sam nie chce, ludziom się wydaje że ktoś za nich zrobi wszystko, za pomocą tabletek, cudownej rozmowy.
Trudno.
Podniose sie bi musze
A co do specjalistow, to tak, to wlasnie mialam na mysli, ale wierze,ze jesli na prawde sie chce, to jestesmy e stanie sie poprawic. Ja weszlam na droge swoich zmian.
Komentarz doklejony:
Nie jest sztuką kochać kogoś za coś, sztuką jest kochać kogoś wbrew czemuś, ja mojego męża właśnie kochałam pomimo tych przykrości które mi wyrządził i nie mówię tylko o zdradzie. To jest właśnie prawdziwa miłość, bezinteresowna. Tylko szkoda że bez wzajemności.
A czu jest na forum osoba z podobna sytuacja? Czy to faktycznie jest tak, ze ktos nie umie sie popraeic?
Cytat
Jak to, nie zdawałaś sobie sprawy? Mąż Cię zdradza notorycznie, nie ma umiaru i żadnych zahamowań, nawet Twoja ciąża i fakt przyjścia na świat dziecka nie jest dla niego otrzeźwieniem, tylko przeszkodą w rajcowskim życiu jakie prowadzi
Cytat
A Ty wciąż liczysz na cud? Na to że ktoś taki się poprawi?
Nie Martyna, nie ma szans na jego poprawę.
Cytat
Tresować to można sobie psa,a i pies ma uczucia.Mocna, pewna siebie, dominująca, a nawet agresywna,facet został pokonany,zmień to bo każdego innego twojego partnera czeka to samo,nie zapominając o dziecku.
Cytat
Nie że nie umie,ale nie chce,poprawić możesz tylko siebie.
Cytat
Cytat
Cytat
Zaczęłaś to robić przed czy po odkryciu zdrady ?;
Oboje się powinniście bardzo przeprosić; też mógł postawić sprawę wcześniej na ostrzu noża a nie komplikować wszystko jeszcze bardziej.
Pamiętaj jedno, na przeszłość nie masz wpływu na teraźniejszość i przyszłość tak.
Najchetniej cofnelabym czas i chciala zauwazyc pewne komunikaty
Cytat
Co ma przeczytać? Liczysz na to, że jesli mąż przeczyta ten cały "cykl" Twojego kajania się, brania winy na siebie i Twojego "olśnienia", to zmieni się jak w Harrym Potterze i zaskoczy Ciebie, Twoja rodzinę i znajomych, okazując Ci szacunek i uwielbienie?
Stosowanie przemocy to jedno i z pewnością masz z tym problem, ale mąż to nie anioł wrodzony i zdaje mi się, że się gubisz w końcu, co było powodem, a co skutkiem.
Cytat
Wszystkie metody zawiodły, więc chwytasz się czego tylko się da?
Ile można Ci zrobić, żebyś poczuła się znieważona i zaczęła w końcu myśleć o sobie i dziecku, nie o nim?
Cytat
Cytat
Martyna, zrobisz jak zechcesz.. Twoje małpy Twój cyrk.
Chciałaś rady, to się nie wkurzaj, że ktoś widzi Twoją sytuację inaczej, niż byś chciała.
Aha... Z tymi przeprosinami na piśmie to się wstrzymaj aż rozwód dostaniesz, bo jeszcze "wylądujesz" z orzeczeniem o Twojej winie i z całym pakietem konsekwencji, jakie taki wyrok sądu niesie.
Ale zrobisz jak zechcesz.
A syn jest i jakies zasady trzeba zachowac. Nie mam ochoty nienawidzic cale zycie.