Rozwód jak wojna 2 | [0] |
martunia35 | 21. Kwiecień |
nika310 | 21. Kwiecień |
Pawel42 | 21. Kwiecień |
orgo25 | 21. Kwiecień |
telawiwjafa | 21. Kwiecień |
# poczciwy | 00:11:04 |
BabaYaga | 00:18:14 |
bardzo smutny | 00:39:23 |
Roszpunka1988 | 02:17:35 |
zona Potifara | 09:37:24 |
Może w końcu sprowadź wszystko do pionu i zacznij działać według jakiegoś planu?
Skoro mąż ma kochankę od kilku miesięcy, wyprowadza się z domu, (wiesz gdzie mieszkał przez ten czas?), kłamie i manipuluje Tobą wmawiając Ci jakąś idiotyczną historyjkę o mobilnej pani psycholog, nie robi niczego konstruktywnego abyś mu zdradę wybaczyła, a wręcz jeszcze nakręca spiralę przerzucając winę na Ciebie i robiąc sceny z obrzucaniem Cię wyzwiskami włącznie, to chyba masz dostateczny dowód na to, ile dla niego znaczysz?
Cytat
Jeśli on nie potrafi walczyć o to, by naprawić to co zepsuł, to kto to ma zrobić za niego, Ty?
Kryzysy zdarzają się w każdym małżeństwie, jednak kryzys to nie powód do szukania pocieszania w ramionach kochanki/a. Jeśli już do tego doszło to postawa "po" jest najważniejsza, aby móc coś zbudować od nowa. Postawa Twojego męża jest raczej czytelna; masz wziąć winę na siebie i przejść do porządku dziennego nad wszystkim. Ciekawe na jak długo starczy mu "sił aby walczyć", do następnego kryzysu? I znowu cała polka od nowa?
Moim zdaniem okaż stanowczość, nie wrogość ale stanowczość właśnie. Nie pozwalaj sobie na takie traktowanie, bo otworzysz puszkę Pandory. Twój mąż niczego nie zrozumie oprócz tego, że dajesz przyzwolenie na nieszanowanie siebie i rodziny, a to droga donikąd.
Oczywiście jeśli naprawiać to zdardzacz musiałby przyjąć inna postawę - na ten moment to manipuluje i przerzuca poczucie winy. Nie ma w nim skruchy. Poukładaj odrobine emocje, poczytaj trochę historii, włącz 34 kroki (są na głównej stronie wypisane jako taka podpowiedz jak zachować odrobine godności wobec zadrady małżonka i jego niezbyt czytelnej postawy).
W życiu są chwile, że po przekroczeniu granicy nie ma już możliwości powrotu, nie ma resetu.
Cytat
Możesz mu powiedzieć, że też byś walczyła ale nie potrafisz, bo teraz Tobie wiele brakuje i masz niepodważalny powód do rozwodu. Zakończenie "małżeństwa" to jest skutek nie przyczyna. Na zakończenie waszego związku nie miałaś wpływu i to On będzie teraz żył ze świadomością, że do tego doprowadził, chyba, że zamiast mózgu ma galaretę.
Cytat
Biała ściana to jest biała ściana a nie pomarańczowa i nie daj sobie zrobić takiej galarety w głowie jaką on sam tam ma