Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę, aby nie gorzknieć na wszystkich polach i mieć radość nawet z takich małych bzdetów, jak te życzenia. Forum specyficzne, ale wciąż pozostajemy ludźmi, życie da
Perepek
18.12.2024 09:47:05
Hej zamierzam się złożyc pozew o rozwód macie do polecenia kogos z okolic Katowic? nie wiem jak sie za to zabrac
Ozyrys1
11.12.2024 18:21:15
Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Pewnego dnia mój wspaniały mąż powiedział, że poznał inną kobietę do której coś czuję, w tedy spytałam go czy ją kocha, nie umiał odpowiedziećr30;..milczał, spytałam czy kocha ją bardziej ode mnie, wtedy też nie umiał tego powiedzieć. I się zaczęło. Z czasem zaczął mi mówić, że mnie kocha bardziej. Ale ja czułam, czułam i czuję, że jest cos nie tak, wiem, że on ją strasznie kocha. Mnie już teraz tak nie kocha jak kiedyś, za dużo się wydarzyło. Ze mną jest prawie non stop i z dziećmi. Ale czy to jest wszystko? Jest ze mną , a do niej wzdycha z tęsknoty, non stop puszcza i słucha muzyki o miłości, tęsknocier30;..ona jest strasznie dla niego ważna, często do siebie piszą czule, wyznając sobie miłość i to jest straszne. Mąż się wszystkiego wypiera, nie chcę abym cierpiała, ale wiem doskonale, że tak jest, jestem pewna, że nieraz wyznał jej miłość, powiedział jej r16;kocham cięr1;. Mówi mi, że chce ze mną być, ale czy mu wierzyć? straciłam do niego zaufanie. Teraz pomaga jej przy rozwodzie, strasznie się w to wszystko zaangażował, myślami jest non stop z nią. Kiedyś powiedziałam mu, że ciałem jest ze mną, a myślami z nią? A on a chciałabyś się z nią zamienić? Nigdy nie zdradziłam swojego męża, strasznie go kocham, aż za bardzo. Wiem, że w przeszłości nie byłam za dobrą żoną, bo miałam swój świat. Bardzo poświęcałam się pracy, domowi, byłam nerwowa, i co najważniejsze rzadko się z nim kochałam. I teraz wiem, że tutaj bardzo zawaliłam. Dopiero teraz to sobie uświadomiłam. Wcześniej miałam jakąś blokadę co do seksu, dzięki tej sytuacji się otworzyłam i czerpiemy teraz dużo przyjemności z seksu. Mąż szukał aprobaty, towarzystwa innych kobiet i otworzył swoje serce dla innej, doprowadził do tego, że się zakochał. Jest on bardzo dobrym człowiekiem, dobrym ojcem i mężem. W sumie niczego mi nie brakowało. A teraz od pół roku awantury o to ruczucier1; o tą rmiłośćr1; nie potrafię tak żyć. On już ma mnie dość, czasami nie ma ochoty już na mnie patrzeć. Mój płacz, zmiany nastroju są mu obojętne, wyśmiewa się z nich. Całkiem zobojętniał na mnie. Wiem, że jego miłość do niej jest strasznie, strasznie silna, czuję to. Kocham go i to czuję. Ona ma męża i dwójkę dzieci, z mężem się teraz rozwodzi, a on jej w tym pomaga. Boję się, że go stracę, boję się, on tylko mną gra. Teraz jest ze mną z przyzwyczajenia, dla dzieci aby miały rodzinę, ale po rozwodzie on odejdzie ode mnie. Teraz zmęczony jest moimi nastrojami, awanturami, nie potrafi z niej zrezygnować. Powiedział mi, że ona zawsze będzie w jego życiu. Ona jest podobno ładną kobietą, lituję się nad nią bo mąż był dla niej niedobry, strasznie jej pragnie. Dla niego ona jest wyjątkowa pod każdym względem, a mną jest już zmęczony. Jesteśmy 12 lat małżeństwem i wiem, że ja jestem na straconej pozycji. Kazałam mu kiedyś wybierać, to powiedział abym tego nie robiła. Wiem, że ją by wybrał, bo bez niej byłby nieszczęśliwy. A Jar30;. Zostawi mnie i ja będę nieszczęśliwa, bo wiem, że zakochuję się tylko raz. Kocham dzieci i im się poświęcę, ale moje życie prywatne zostanie zniszczone. On cierpi jest rozdarty pomiędzy nas dwie, Jar30;. przyzwyczajenie, lekkie uczucie, łączą nas dzieci, po tylu latach stwierdza, że nie był ze mną szczęśliwy, mówi że mnie kocha, ale miłość to nie wszystko, a onar30;, nowa, ekscytacja, jest ofiarą i jej pomaga w rozwodzie do którego też się przyczynił, pożądanie, łączą ich wspólne zainteresowania, poglądy, super się dogadują, jest dla niego tą druga połówką. Szczerze, znam swojego męża i na jej temat nie da nic złego powiedzieć, broni jej z pazurami, jak coś mówi na jej temat to zachowuję się tak jakby miał non stop motylki w brzuchu, strasznie cierpi z miłości do niej. Do mnie ma żal, że ja mam zmienne nastoje, ale ciężko mi żyć, ze świadomością, że on tak strasznie ją kocha, tęskni za nią strasznie i to boli. Mówi mi, że mam wszystko dom, rodzinę, samochód, fantastyczny teraz seks, ciuchy, że jest przy mnie i jeszcze mi mało, że on mnie nie rozumie, że ona mnie nie rozumie i inni. Ale jak żyć z człowiekiem, którego się kocha, wiedząc, że kocha kogoś innego? Wszystko by mogło być inaczej jak on by zerwał z nią kontakt, odkochał się w niej, ale on nie chcę bo mu z tym uczuciem jest dobrze. I jak ja mam się zmienić, jak mam pracować nad nami? Krzywdzi mnie i nasze dzieci, a sam jest kłębkiem nerwów, gdzie całą złość na mnie wyładowuję i to jest strasznie. Jestem w ciężkiej sytuacji i nie życzę nigdy nikomu takiego cierpienia.
Możecie mnie krytykować, ale nic nigdy nie dzieje się bez przyczyny. Ja, najlepiej wiem co czuję i tego akurat nikt mi nie odbierze. Zawsze byłam przy nim i zawsze go wspierałam, nigdy go nie zdradziłam, a wiem, że jestem atrakcyjną kobietą i mężczyźni bardzo zwracają na mnie uwagę. Jednak nigdy nie patrzyłam na żadnego faceta jak na obiekt seksu, czy pożądania. Miałam jego i on mi tylko wystarczał, nawet mi to nie było w głowie. Po prostu obydwoje zatraciliśmy się, zabrakło w naszym małżeństwie komunikacji, była ona nie właściwa. To, że ja nie dawałam m seksu tyle ile chciał, to też nie brało się znikąd. Często się kłóciliśmy , wtedy o głupoty, nieraz mi coś nie miłego powiedział co mnie akurat zabolało, a moja urażona duma doprowadzała do tego, że nie miałam ochoty na seks. Wiem, teraz, ze to było niedobre, bo miłość, seks zbliża dwojga osób. Byłam strasznie głupia. Po prostu miedzy nami zabrakło komunikacji. Zagubiliśmy się w sobie, każdy myślał o sobie , a nie o tym, że rani drugą osobę. I stało się, ulokował uczucia w kimś innym, tak silne, ze ją wybrał. Pięknych chwil też dużo przeżyliśmy, mamy dwójkę, wspaniałych chłopców. Po tym jak poczułam, że go tracę otworzyły mi się oczy, zaczęłam inaczej patrzeć na życie, otworzyłam się na seks, przeżyłam straszne piekło wewnętrzne, żyłam w niepewności bo nie wiedziałam co jest do końca grane, czułam, że coś się dzieję, ale wierzyłam, chciałam mu wierzyć, że mnie tylko kocha, że jestem miłością jego życia, że jestem dla niego najważniejsza. Byłam jak opętana, płakałam, wypominałam mu to, że znalazł sobie inną kobietę. Miał prawo, sami do tego dopuściliśmy. Tylko pytanie, dlaczego zatraciliśmy się w sobie, tak bardzo się kochaliśmy, czemu tak sie stało, dlaczego życie jest tak okrutne? Zabrakło rozmowy, zabrakło wstrząśnięcia wcześniejszego, a teraz już jest za późno, stało się. Cierpię i to bardzo, nie życzę żadnemu wrogowi takiego cierpienia. To jest gorsze niż ból fizyczny. Wstaję rano i tak to boli. Ale wiecie.....wiem, że to boli, ale czas leczy rany. Dobrze, że wiem bo już się nie oszukuję, on mnie nie oszukuję. Dla niego to też pewnie ulga, że wiem, będzie mu łatwiej teraz. Już nigdy nie będę tą osobą co byłam, zostałam za bardzo zraniona, zraniona świadomie. Ale się pozbieram bo mam dla kogo, wezmę się za siebie. Zawsze był dom, mąż, dzieci, praca tylko tym żyłam. Nie mówię, że moje posunięcia wszystkie były właściwe w małżeństwie, ale każdy z nas coś źle robi. Nie ma ideałów. Wiele razy coś źle zrobiłam, ale wiecie, każdy czasem coś bezmyślnie zrobi, a później są tego konsekwencje. Muszę trochę odpocząć, już dawno temu potrzebowałam odpoczynku, chociaż dwa dni w samotności chciałam, aby odpocząć, pobyć ze sobą samą, aby się zresetować, ale nikt mi tego nie dał. A informowałam. Teraz marzę chociaż o jednym dniu tylko dla siebie, bez obowiązków codziennych, którego nigdy nie miałam, marzę aby pobyć sama ze sobą, w innym otoczeniu, poukładać to sobie wszystko, zrelaksować się, czuć tylko siebie, poczuć wolność, albo nic nie czuć. Pękło coś we mnie, rozlało sie po moim wnętrzu teraz muszą to jakoś moje organy wchłonąć. Jak się kocha to się, aż tak nie rani, chyba, że kogoś kocha się o wiele bardziej. Muszę żyć z tą świadomością, będę no bo co mi pozostało. Muszę odnaleźć siebie, tą starą JA, pewną siebie, ale już inną. Dobrze, ze wiem prawdę, przynajmniej będę spokojniejsza, może nieszczęśliwa, ale też inna.... Nie chcę jego litości i jego współczucia, nie radziłam sobie z nim przez pół roku, gdzie utrzymywał mnie w nie pewności, to teraz znając najgorszą prawdę muszę sobie z tym sama poradzić. Jeżeli on chcę abym się zmieniła, to jedynym lekarstwem dla mnie jest mój spokój, samotność, dzieci, na razie nie on. Jego widok sprawia mi tylko dodatkowy ból. Ale to do momentu jak tego wszystkiego sobie nie poukładam. Ale wiecie, że miłość pozostanie, będzie lepiej bo tylko tak może być. Muszę walczyć o siebie i cieszyć się życiem, muszę poczuć powiew życia.... Chyba nie jestem, aż takim śmieciem, wrednym człowiekiem, jaki widzi we mnie mój mąż? Wierzę, że teraz po tym wszystkim może być tylko lepiej. Wiara czyni cuda. W sumie ona nadaje sens naszemu istnieniu.
Komentarz doklejony:
Dziękuję za wszystkie słowa, zamykam temat. Bo teraz muszę sobie sama z tym wszystkim poradzić. Za dużo mówiłam, że się zmienię, teraz muszę to wcielić w życie i iść tą drogą. Poznają nas nie po słowach, tylko po uczynkach. Za dużo padło słów z moich ust, na prawdę o wiele za dużo, teraz muszę wcielić te słowa w życie. Dam sobie radę i stanę się innym człowiekiem. Z tą zmianą będę lepsza dla wszystkich.
Jola-
dziękuję Ci osobiście za to co napisałaś. Odnalazłam w tych przemyśleniach cząstkę siebie. Dlatego że ja też zawsze siebie winiłam i pozwoliłaś mi dostrzec dlaczego, zrozumieć to. Cieszę się że wreszcie napisałaś dlaczego czułaś się tak winna. Czujesz się do tej pory winna tego że on pokochał inną, że zdradził, że odszedł, że już nie kocha Ciebie (bo odmawiałaś seksu po tym jak był wredny) Pamiętaj Jolu- to jest TYLKO poczucie winy.Jedno ostatnio zrozumiałam - dręczenie się poczuciem winy to jest działanie agresywne skierowane na siebie (a powinno ono być skierowane na zdrajcę). Już wyjaśniam. Nazwałam Twojego męża zdrajcą- ponieważ nie tak się rozwiązuje- nawet najtrudniejsze problemy małżeńskie- szukając sobie pocieszenia w innej kobiecie,chociażby było najgorzej! On wybrał najłatwiejsze rozwiązanie- a nie te najtrudniejsze, na gruncie miłości do Ciebie, do rodziny i zobowiązań. Najtrudniejsze rozwiązanie to jest rozmowa, rozmowa, rozmowa, do skutku, do znudzenia. A potem jak się nie uda to dalej rozmowa,rozmowa, rozmowa i potem propozycja terapii, jedna, druga, setna kolejna, jakieś konsekwencje i potem znowu rozmowa i próba!! Jak się kogoś kocha i szanuje to się nie zdradza i próbuje się rozwiązywać problemy aż do znudzenia aż do wyczerpania, dopóki jest siła (nie napisze aż do śmierci) Jolu, wiesz że są osoby które zdradziły mimo że mieli dobrych partnerów,a mimo to ci partnerzy trwają przy nich!! i nigdy ich nie zdradzili i są dla nich dobrzy? Ty nie zdradziłaś męża, jak Cie ranił,to zwyczajnie nie miałaś ochoty na seks z nim po tym jak nie traktował Cię dobrze (zgodnie z Twoją wrażliwością).
Nie wiń siebie, nie widzę tutaj Twojej winy. Przecież to zachowanie Twoje nie trwało 20 lat, przecież nie wzięło się stad że grałaś księżniczkeę pachnącą On Cię ranił, zawodził, podejrzewam że był tak wredny jak jest teraz kiedy odchodzi- kto miałby ochotę na częsty seks z takim facetem? Ja nie- też bym co drugi raz unikała.
Poza tym- za kryzys tak- jesteście odpowiedzialni obydwoje!
Za zdradę - odpowiedzialny jest TYLKO ON, Twój mąż.
Takie jest moje zdanie.
Jedyną osobą która może i powinna mieć tutaj wyrzuty sumienia jest ON- zdrajca.
Ty Jolu możesz jedynie dostrzec swoje błędy, nie popełnić ich w następnym związku, a przede wszystkim lepiej wybrać mężczyznę następnym razem (ten Twój mąż...szkoda słów- on widzi w Tobie wrednego człowieka,śmiecia?wychowałaś mu synów, zajmowałaś się domem, kochałaś go).
Zachowaj spokój i odzyskaj siebie po takim traumatycznym małżeństwie. Ja właśnie je bardzo pomału odzyskuje po podobnym.
p.s. On może zle o Tobie teraz myśli bo znalazł pocieszenie i przyjazń gdzie indziej, ale chociaż Ty o sobie tak zle nie myśl, bo masz tylko siebie
A może wszystko było by inaczej, gdybyś go kochała? Teraz to tylko konkurencja z inną samicą
Trafiłeś w dziesiątkę. Najpierw męża zagłodziła, bo nie miała dla niego czasu ani ochoty na łóżko a i uczucia pewnie poszły w odstawkę. A pan mąż jest przecież człowiekiem, który do życia widocznie potrzebuje więcej niż obiad, czyste pranie i stosunek raz na tydzień.
Hakaa, raz na tydzień ? spytaj się to Ci nie powie jak było naprawdę; Karała go brakiem seksu za pierdoły, to jak to mogło wyglądać?; facet sfrustrowany, podminowany, nieszczęśliwy, ta jeszcze bardziej dowalająca, mało wiele co; spirala wzajemnych pretensji i żali dążąca do nieskończoności; Kłótni seksem nie rozładowała, bo przecież twarda kobieta nie ustąpi aż faceta do końca nie wyćwiczy tzn. zniewoli lub on ucieknie
Ale to co napisała Jola teraz, to pełen szacunek. Teraz wie, że brała w tym udział, że nie można przeciągać liny w nieskończoność, bo pęknie;
Jola, to nie o zmuszanie się do seksu chodzi, to tylko pochodna braku umiejętności rozwiązywania konfliktów;
NowaJa,
Cytat
Nazwałam Twojego męża zdrajcą- ponieważ nie tak się rozwiązuje- nawet najtrudniejsze problemy małżeńskie- szukając sobie pocieszenia w innej kobiecie,chociażby było najgorzej! On wybrał najłatwiejsze rozwiązanie- a nie te najtrudniejsze,
A ile ma trwać to najgorzej? rok, dwa, dziesięć, całe życie?
Jeśli nie można uzyskać kompromisu bo ktoś ma to gdzieś, a żółte kartki ostrzegawcze wyrzuca do kosza bo widzi tylko siebie, to nie najłatwiejsza, a jedyna;
Yorik,
Nie zgodzę się z Tobą niestety...
Przecież ludzie czasami nie potrafią ze sobą rozmawiać i jeszcze gorsze rzeczy się dzieją,a nie zdradzają się (czy brak umiejętności rozwiązywania konfliktów ze strony żony- daje mężowi automatycznie jakieś większe przyzwolenie do zdrady?)
Nie wiemy ile u Joli trwało to najgorzej (dla niej też), zanim on postanowił że ma dość. Nikt o to Joli nie pytał, może dwa tygodnie? U mnie np. trwało 5 lat.
Jeśli nie można uzyskać kompromisu i nic nie działa, ani żółte kartki, ani czerwone, to idzie się do sądu i składa podanie o rozwód, rozwodzi się i droga wolna.
Albo można też- idzie się do żony i mówi- przykro mi koniec farsy, wyprowadzam się i będę szukał innej. Albo jeśli już pozwolił sobie na przekroczenie granic, to nawet jak już kogoś znalazł będąc w małżeństwie - idzie do żony i mówi przykro mi, zakochałem się i się wyprowadzam. A nie proponuje się związek otwarty żonie, zwala winę na nią i wyzywa ją od najgorszych.Tak to robią tchórze.
Nie brońmy krzywdziciela. ktoś kto wyzywa swoją żonę w ten sposób, w takiej sytuacji gdzie sam nie jest kryształowy, nie jest w porządku.
Jolka Jolka!!!
zgadzam się z NowaJa!!!!
na wnioski o twoim udziale w kryzysie przyjdzie czas, teraz skup się na sobie prawniku, przygotuj się na najgorsze.Mój mąż też zakochal się i dowody od detektywa, pozwolą mi w sądzie dochodzić prawdy.
wiem co czujesz- tak mniej więcej i niestety powiem Ci ze przegrasz! Nawet jeśli zostanie z Tobą to przegrasz jeszcze więcej bo stracisz normalne życie. Ja jestem już pół roku od tych smutnych wydarzeń i jest coraz lepiej. Z tego się wychodzi.
nie będę namawiać Cię do dbania o siebie chcesz mieć brudne włosy nieogolone nogi nie masz siły, to wszystko normalne daj sobie tą możliwość bycia w żałobie. Czy wdowie ktoś zwraca uwagę, że ma odpryski na pazurach? Ty też masz do tego prawo! Jola twój mąż nie mąż to tchórz zwykły pospolity, może nawet dręczy Ciebie tylko po to żebyś złożyła wniosek rozwodowy, żeby było na Ciebie. przecież w sumie jesteś już na krawędzi- nie mam racji?
jak chcesz płakać to płacz jak chcesz być słaba to bądź, jak chcesz rzygać to rzygaj (tylko nie pij). przechodź żałobę jak trzeba, przecież w głębi wiesz co się stanie . nie musisz czekać a t świadomość i lęk przed prawdą wyniszcza Cię
trzymaj się
Jenka dnia grudzień 10 2017 23:25:57
Jolu, masz pełne prawo czuć się źle: odrzucona, załamana, skrzywdzona
.
Cytat
Myslaca dnia grudzień 11 2017 09:26:08
Co ona ma rozumieć? Nie jest Tobą, ma prawo wyrażać się na Twój temat podobnie jak każda kochanka,
Jesteś jego żoną i masz prawo nie godzić się z tą cała sytuacją.
Cytat
amor dnia grudzień 12 2017 20:36:41
Jola masz prawo i powinnaś mu wręcz jasno zakomunikować, jak dupek nie ma takiego wyczucia, że nie życzysz sobie rozmów o niej, bo na tą chwilę jest to dla Ciebie zbyt bolesne.
Cytat
andzia85 dnia grudzień 17 2017 08:23:17
Czy wdowie ktoś zwraca uwagę, że ma odpryski na pazurach? Ty też masz do tego prawo!
Kochani, autorka zamknęła swój temat dwie strony temu i pewnie już nas nie czyta, a my się tu produkujemy na darmo:
Cytat
Komentarz doklejony:
Dziękuję za wszystkie słowa, zamykam temat. Bo teraz muszę sobie sama z tym wszystkim poradzić. Za dużo mówiłam, że się zmienię, teraz muszę to wcielić w życie i iść tą drogą. Poznają nas nie po słowach, tylko po uczynkach
Komentarz doklejony:
Dziękuję za wszystkie słowa, zamykam temat. Bo teraz muszę sobie sama z tym wszystkim poradzić. Za dużo mówiłam, że się zmienię, teraz muszę to wcielić w życie i iść tą drogą. Poznają nas nie po słowach, tylko po uczynkach. Za dużo padło słów z moich ust, na prawdę o wiele za dużo, teraz muszę wcielić te słowa w życie. Dam sobie radę i stanę się innym człowiekiem. Z tą zmianą będę lepsza dla wszystkich.
dziękuję Ci osobiście za to co napisałaś. Odnalazłam w tych przemyśleniach cząstkę siebie. Dlatego że ja też zawsze siebie winiłam i pozwoliłaś mi dostrzec dlaczego, zrozumieć to. Cieszę się że wreszcie napisałaś dlaczego czułaś się tak winna. Czujesz się do tej pory winna tego że on pokochał inną, że zdradził, że odszedł, że już nie kocha Ciebie (bo odmawiałaś seksu po tym jak był wredny) Pamiętaj Jolu- to jest TYLKO poczucie winy.Jedno ostatnio zrozumiałam - dręczenie się poczuciem winy to jest działanie agresywne skierowane na siebie (a powinno ono być skierowane na zdrajcę). Już wyjaśniam. Nazwałam Twojego męża zdrajcą- ponieważ nie tak się rozwiązuje- nawet najtrudniejsze problemy małżeńskie- szukając sobie pocieszenia w innej kobiecie,chociażby było najgorzej! On wybrał najłatwiejsze rozwiązanie- a nie te najtrudniejsze, na gruncie miłości do Ciebie, do rodziny i zobowiązań. Najtrudniejsze rozwiązanie to jest rozmowa, rozmowa, rozmowa, do skutku, do znudzenia. A potem jak się nie uda to dalej rozmowa,rozmowa, rozmowa i potem propozycja terapii, jedna, druga, setna kolejna, jakieś konsekwencje i potem znowu rozmowa i próba!! Jak się kogoś kocha i szanuje to się nie zdradza i próbuje się rozwiązywać problemy aż do znudzenia aż do wyczerpania, dopóki jest siła (nie napisze aż do śmierci
Nie wiń siebie, nie widzę tutaj Twojej winy. Przecież to zachowanie Twoje nie trwało 20 lat, przecież nie wzięło się stad że grałaś księżniczkeę pachnącą
Poza tym- za kryzys tak- jesteście odpowiedzialni obydwoje!
Za zdradę - odpowiedzialny jest TYLKO ON, Twój mąż.
Takie jest moje zdanie.
Jedyną osobą która może i powinna mieć tutaj wyrzuty sumienia jest ON- zdrajca.
Ty Jolu możesz jedynie dostrzec swoje błędy, nie popełnić ich w następnym związku, a przede wszystkim lepiej wybrać mężczyznę następnym razem (ten Twój mąż...szkoda słów- on widzi w Tobie wrednego człowieka,śmiecia?wychowałaś mu synów, zajmowałaś się domem, kochałaś go).
Zachowaj spokój i odzyskaj siebie po takim traumatycznym małżeństwie. Ja właśnie je bardzo pomału odzyskuje po podobnym.
p.s. On może zle o Tobie teraz myśli bo znalazł pocieszenie i przyjazń gdzie indziej, ale chociaż Ty o sobie tak zle nie myśl, bo masz tylko siebie
pozdrawiam :cacy
Cytat
Trafiłeś w dziesiątkę. Najpierw męża zagłodziła, bo nie miała dla niego czasu ani ochoty na łóżko a i uczucia pewnie poszły w odstawkę. A pan mąż jest przecież człowiekiem, który do życia widocznie potrzebuje więcej niż obiad, czyste pranie i stosunek raz na tydzień.
Ale to co napisała Jola teraz, to pełen szacunek. Teraz wie, że brała w tym udział, że nie można przeciągać liny w nieskończoność, bo pęknie;
Jola, to nie o zmuszanie się do seksu chodzi, to tylko pochodna braku umiejętności rozwiązywania konfliktów;
NowaJa,
Cytat
A ile ma trwać to najgorzej? rok, dwa, dziesięć, całe życie?
Jeśli nie można uzyskać kompromisu bo ktoś ma to gdzieś, a żółte kartki ostrzegawcze wyrzuca do kosza bo widzi tylko siebie, to nie najłatwiejsza, a jedyna;
Nie zgodzę się z Tobą niestety...
Przecież ludzie czasami nie potrafią ze sobą rozmawiać i jeszcze gorsze rzeczy się dzieją,a nie zdradzają się (czy brak umiejętności rozwiązywania konfliktów ze strony żony- daje mężowi automatycznie jakieś większe przyzwolenie do zdrady?)
Nie wiemy ile u Joli trwało to najgorzej (dla niej też), zanim on postanowił że ma dość. Nikt o to Joli nie pytał, może dwa tygodnie? U mnie np. trwało 5 lat.
Jeśli nie można uzyskać kompromisu i nic nie działa, ani żółte kartki, ani czerwone, to idzie się do sądu i składa podanie o rozwód, rozwodzi się i droga wolna.
Albo można też- idzie się do żony i mówi- przykro mi koniec farsy, wyprowadzam się i będę szukał innej. Albo jeśli już pozwolił sobie na przekroczenie granic, to nawet jak już kogoś znalazł będąc w małżeństwie - idzie do żony i mówi przykro mi, zakochałem się i się wyprowadzam. A nie proponuje się związek otwarty żonie, zwala winę na nią i wyzywa ją od najgorszych.Tak to robią tchórze.
Nie brońmy krzywdziciela. ktoś kto wyzywa swoją żonę w ten sposób, w takiej sytuacji gdzie sam nie jest kryształowy, nie jest w porządku.
zgadzam się z NowaJa!!!!
na wnioski o twoim udziale w kryzysie przyjdzie czas, teraz skup się na sobie prawniku, przygotuj się na najgorsze.Mój mąż też zakochal się i dowody od detektywa, pozwolą mi w sądzie dochodzić prawdy.
wiem co czujesz- tak mniej więcej i niestety powiem Ci ze przegrasz! Nawet jeśli zostanie z Tobą to przegrasz jeszcze więcej bo stracisz normalne życie. Ja jestem już pół roku od tych smutnych wydarzeń i jest coraz lepiej. Z tego się wychodzi.
nie będę namawiać Cię do dbania o siebie chcesz mieć brudne włosy nieogolone nogi nie masz siły, to wszystko normalne daj sobie tą możliwość bycia w żałobie. Czy wdowie ktoś zwraca uwagę, że ma odpryski na pazurach? Ty też masz do tego prawo! Jola twój mąż nie mąż to tchórz zwykły pospolity, może nawet dręczy Ciebie tylko po to żebyś złożyła wniosek rozwodowy, żeby było na Ciebie. przecież w sumie jesteś już na krawędzi- nie mam racji?
jak chcesz płakać to płacz jak chcesz być słaba to bądź, jak chcesz rzygać to rzygaj (tylko nie pij). przechodź żałobę jak trzeba, przecież w głębi wiesz co się stanie
trzymaj się
Cytat
Jolu, masz pełne prawo czuć się źle: odrzucona, załamana, skrzywdzona
Cytat
Co ona ma rozumieć? Nie jest Tobą, ma prawo wyrażać się na Twój temat podobnie jak każda kochanka,
Jesteś jego żoną i masz prawo nie godzić się z tą cała sytuacją.
Cytat
Jola masz prawo i powinnaś mu wręcz jasno zakomunikować, jak dupek nie ma takiego wyczucia, że nie życzysz sobie rozmów o niej, bo na tą chwilę jest to dla Ciebie zbyt bolesne.
Cytat
Czy wdowie ktoś zwraca uwagę, że ma odpryski na pazurach? Ty też masz do tego prawo!
Cytat
Dziękuję za wszystkie słowa, zamykam temat. Bo teraz muszę sobie sama z tym wszystkim poradzić. Za dużo mówiłam, że się zmienię, teraz muszę to wcielić w życie i iść tą drogą. Poznają nas nie po słowach, tylko po uczynkach