Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę, aby nie gorzknieć na wszystkich polach i mieć radość nawet z takich małych bzdetów, jak te życzenia. Forum specyficzne, ale wciąż pozostajemy ludźmi, życie da
Perepek
18.12.2024 09:47:05
Hej zamierzam się złożyc pozew o rozwód macie do polecenia kogos z okolic Katowic? nie wiem jak sie za to zabrac
Ozyrys1
11.12.2024 18:21:15
Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Cześć wszystkim
Czytałam dzisiaj różne historie, i stwierdziłam że chciałabym się podzielić również swoją, może osoby bardziej doświadczone coś mądrego mi doradzą. Bo moja sytuacja jest naprawdę dziwna.
Więc, jak widać po nicku- ja mam 19 lat, osobą o której będzie mowa- 32. Poznaliśmy się w głupi sposób właściwie przez internet, i w sumie z mojej inicjatywy bardziej, jak miałam 16 lat. Dodam, że jednak miał być trochę młodszy- mówił że ma kilka mniej jak się poznaliśmy, zresztą wygląda znacznie młodziej do dziś. Ale nie w tym rzecz. Pomijając już wiele zdarzeń, bo naprawdę dużo się działo przez ten czas, przejdę do sytuacji obecnej- jesteśmy ze sobą blisko, ale ciężko mi określić co z tego będzie w przyszłości?
On się nie chce na nic decydować. W gruncie rzeczy ma pewne odchylenia jeśli chodzi o jego psychikę, [b]trochę takie duże dziecko, kłopoty z okazywaniem emocji, z zaangażowaniem[/b]. I tutaj o ten aspekt mi chodzi. Mianowicie-
Chciała bym Was prosić o poradę, co z nim mam zrobić? Starać się mu pomóc (właściwie cały czas jego przebywania ze mną to taka trochę terapia dla niego dobra). Nie wiem co z nim zrobić po prostu. Nie jesteśmy razem-niby, co najwyżej przyjacielsko-partnersko.
Tylko proszę nie piszcie żebym go zostawiła, przestała zawracać głowę etc., bo to i tak nie wchodzi w grę. Ogólnie to jest typ ewidentnie pasujący na tą stronę, jako osoba zdradzająca. Chyba większość swoich ex zdradzał, ostatnia o tym wiedziała i z nim była. Ale tu chodzi właśnie o tą jego psychikę. [b]Zastanawiam się czy starać się go odkręcać, czy myślicie że to coś może dać? Czy on kiedyś dojrzeje bardziej?[/b] Przy mnie i tak już znacznie lepiej z nim. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie. Jestem osobą która bardzo otwarcie mówi wszystko,i jak jakieś jego zachowanie było nieodpowiednie, to widzę że jak coś mu mówiłam, to obecnie się poprawił i wydaje mi się że moja obecność naprawdę pozytywnie na niego wpływa. No, może ostatnio był trochę zastój pewien. Wspominał że pewnie wkrótce znajdzie się jakaś nowa. Oczywiście przelotna, bo co to więcej. Zaczęłam drążyć temat i tak do dziś się zastanawiam. Będę jeszcze z nim rozmawiać. Chciałabym oszczędzić tej dziewczynie przykrości, a on żeby w końcu zrozumiał więcej. Chociaż właściwie nie mam pewności czy już teraz na boku się nie spotyka z jakąś lododajką czy kimś tego typu. Ogólnie mówi i utrzymuje że on nikogo nie szuka, no a jednak powiedział że pewnie jakaś się znajdzie. Wiąże się to też pewnie z moim wyjazdem na studia do innego miasta, jest pewien że zaraz sobie kogoś fajnego znajdę, a o nim zapomnę.
Co jak co, nasza dziwna relacja ma pewne profity dla obu stron. Wiecie, jakby jakaś laska (znowu przelotna) by się tutaj wdarła, znowu byłoby mi smutno, ona w końcu byłaby zrozpaczona (widziałam smsy poprzedniej...), A On znowu nic by z tego wszystkiego nie wyniósł.
Będę jeszcze z nim rozmawiać. Ale ta sytuacja jest naprawdę mega złożona, i ogólnie, no nie wiem, chciałabym żeby ktoś doświadczony może jeszcze mi powiedział coś mądrego. Wiem, że w sumie może i lepiej by było się wycofać, z racji tego że to wszystko jest deko powalone, ale próby tegoż działania różne już bywały, i jednak nie będzie to panaceum na naszą zagmatwaną sytuację.
Pomożecie?
Dodam, żeby zbytnich wątpliwości nie było, on raczej nie jest mną zainteresowany seksualnie. Jasne, że coś tam nas łączyło, czasem i jeszcze na siebie wpadniemy w łóżku (ostatnio chyba raz pół roku temu?), ale to zupełnie inaczej wygląda obecnie, no i ja mu się nie podobam więc wydaje mi się że związek odpada. Chociaż zachowujemy się jak "stare dobre małżeństwo", właściwie xd
Ale-tak jako przyjacielowi, i ogólnie co mogę z tym wszystkim jeszcze zrobić? Chciałabym żeby on coś w życiu jeszcze zrozumiał. Większe wartości, żeby nauczył się kochać. Bo myślę że z tym ma właśnie problem.
Kim jesteście dla siebie? Parą, partnerami, znajomymi?
Gdybyś była moją córką dałbym ci się boleśnie oparzyć, z bólem serca patrzyłbym jak facet cię rani. Co Twoi rodzice na tę znajomość?
Napisałaś , że Ty mu się nie podobasz i z jego strony nie ma zainteresowania twoją osobą, a jak jest z Twojej strony? Czy Twoja chęć cudownego uzdrowienia go, nie berze się stąd , że chciałabyś aby to w tobie się zakochał i darzył cię wielką miłością i był Ci wierny? bo jeśli tak to daruj sobie, nie ma czegos takiego jak zmiana drugiego człowieka na siłę jeśli on sam tego nie będzie chciał, wiem z własnego doświadczenia. Jeśli chodzi o jego podejście do kobiet, to każdą traktuje przedmiotowo i to raczej kwestia charakteru albo po prostu nie trafił jeszcze na taką dla której chciałby się zmienić. Zadnej filozofii w tym nie ma.
apologises, właśnie sęk w tym że ciężko to określić. Bardzo dobrzy przyjaciele, pewnie to będzie najbliższe. Ale i twierdził że jestem osobą z którą mógłby spędzić resztę życia, więc w sumie nie wiem.
ewciak177, jasne że jakąś tam sympatią go darzę, zresztą przecież bardzo dobrze się dogadujemy. Ja się na to nie nastawiam że wielka miłość itd.
Pytam jako przyjaciółka, ewciak177 nie chcę go na siłę zmieniać, ale jak pisałam widzę poprawy pewne, więc myślę czy warto w ogóle swoje zasoby energetyczne na to używać, czy całkowicie odpuścić i niech dalej sobie szuka romansów z tym że wydaje mi się że taką głupotę można by uciąć, a sam on, jak mówiłam, ma różne niuanse w psychice, które go napędzają do takich skoków. Niestety do psychologa na pewno nie pójdzie. Po prostu wiem że ogólnie jest z niego dobry człowiek, dlatego może warto byłoby mu jeszcze jakoś pomóc.
apologises, a no i przecież on mnie nie chce ranić (-:
Komentarz doklejony:
Wiem że nikt mi tutaj gotowego rozwiązania nie podsunie, nie znacie dokładnie szczegółów sytuacji itd, ale tak liczyłam może że ktoś będzie miał jakąś sugestię, znał taki przypadek, no nie wiem :-)
ewciak177, no zgadzam się, może to nie ja mu mam pomóc się zmienić, tego nie wiem. Ale osobiście uważam, że ciężko mówić, iż nie ma tutaj filozofii.
Niektórych dziewczyn żałuje, bo wszystko było ok a sam to zepsuł. Więc wydaje mi się że kwestia leży głębiej w psychice jeszcze, skoro nie może swoich problemów rozwiązać tylko je zamiata pod dywan.
możesz mu jedynie z nim rozmawiać na ten temat, nic więcej z tym nie zrobisz. Ja nie próbuje na siłę zmieniac swoich przyjaciół, choć nie zawsze podoba mi się ich postępowanie. Gdy robią coś źle , zwracam im uwagę i rozmawima, że tak się nie powinno postępować, doradzam, a co z tym zrobią to już ich wybór.
Komentarz doklejony:
Każdy postepuje według własnego sumienia, skoro on nie chce tego zmienić to ty tego nie zrobisz. Co masz zamiar pilnować każdej dziewczyny z którą się będzie spotykała , żeby ustrzec ją przed tym co ją czeka? Zajmij się sobą i swoimi problemami, dlaczego Ty nie znajdziesz sobie chłopaka i nie poświęcisz jemu uwagi? Przyjaciel przyjacielem i rozumię , że się martwisz ale bez przesady, przecież to dorosły facet.
Komentarz doklejony:
miałam kiedyś jednego znajomego co zmieniał dziewuchy jak rękawiczki i je zdradzał, każdy mu mówił, że źle robi, że tak nie powinien, ale on powiedział stanowczo , że jest babiarzem i lubi mieć dużo kobiet więc każdy sobie odpuścił, ale krzywo na niego patrzyliśmy i z czasem stał się obiektem docinek i żartów. Sa ludzie którzy wiedzą że robią źle a mimo to robią to dalej i są też tacy co będą ci przytakiwać że masz rację, nawet mówić że zdają sobie sprawę z tego , że tak nie powinni ale przy następnej okazji i tak to zrobią. To taki typ człowieka.
Chyba tu jest sedno. Zwykły przyjaciel, jeden z wielu nie rani przez spotkanie się z kimś innym. Nawet oszukując tabuny kobiet. Może budzić niesmak jego postępowanie. Dlatego pytałem o rodzaj waszej relacji. Nie chcesz czasem go na wyłączność? Jako partnera?
Myślę, że jesteś żywo zainteresowana nie tylko psyche swojego przyjaciela, stąd też heroiczne próby udzielenia "pomocy". Z racji wieku zakładam, że nie miałaś zbyt wielu parterów, więc trudno Tobie zrozumieć na czym polegają relacje facet/kobieta. To co teraz doświadczasz to zdeformowany obraz jak żyje wieczny chłopiec w świecie zmieniających się koleżanek lub przyjaciółek (zwał jak zwał). Jeśli chcesz być chwilowym przystankiem to Twoja decyzja, ja nie widzę w tym uczuć, bliskości, intymności. A "wpadanie na siebie w łóżku" to jedynie fantom.... Nie zadawalaj się bylejakością - bo jeśli teraz pójdziesz z życiu na skróty to wiele prawdziwych rzeczy może Cię ominąć
sytuacji obecnej- jesteśmy ze sobą blisko, ale ciężko mi określić co z tego będzie w przyszłości?
On się nie chce na nic decydować. W gruncie rzeczy ma pewne odchylenia
Ty go uleczysz i wasza przyszłość będzie określona.
Facet się bawi,dobrze mu z tym.Nie chce stałych związków .On jest zadowolony Ty nie.Ma się zmienić dla Ciebie bo ty lepiej od niego wiesz jak powinna wyglądać jego przyszłość.
Nie każdy musi prowadzić kobietę do ołtarza i otaczać się gromadką dzieci.
Kobiety z którymi się spotyka jeżeli nie sa gąskami zapatrzonymi w dojrzałego faceta same mają możliwość go poznać i ocenić.
Hm, przede wszystkim dziękuję wam bardzo za odpowiedzi póki co faktycznie nie będę zbytnio tematu ruszać głębiej, swoje już zaznaczyłam czego ja oczekuję, czekać na realizację nawet nie zamierzam, innych panien nie ma i mu wierzę, bo zresztą nie miałam podejrzeń wcześniej dopóki coś tam nie wspomniał, ale to takie gadanie na sprawdzenie co powiem chyba . Myślę że to wątpliwe, ale w zasadzie nawet jakby miał to dla mnie to większego znaczenia nie robi.
jagodalesna, heh no tak, byłam nie tylko jego psyche zainteresowana, jednak pytałam pod kątem jako przyjaciółka, bo właściwie jakby znalazł sobie inną, ale tak żeby się na lepsze zmienił to bym na pewno się cieszyła, a sytuacja wtedy byłaby jasna- jest zajęty i szczęśliwy, super idę dalej. a tak to stoję w drzwiach trochę i robię przeciągi
Nox, stanowczo nie chodzi tutaj o ołtarz itd, po prostu nasza relacja była bliska, była intymna, ale rękami i nogami, nie nazywaj tego związkiem. A mi by wszystko odpowiadało, poza aspektem seksualnym z jego strony zaczęło być słabo.
Heh, no koniec końców wychodzi na to że jednak nie spełni moich oczekiwań, rozmawiać zbytnio nie chce, nikogo poza mną nie ma, ja na siłę nie będę za nim łazić i mu terapii fundować, jak mówicie. Myślałam wcześniej że to faktycznie chodzi o mnie, o niego, nie wiem, o nasz dziwny związek "przyjacielski", w końcu po rozmowie stwierdzam że nic już raczej z niego nie będzie. Jak tutaj jagodalesna napisała, no ja bynajmniej nie planuję omijać tego co jeszcze przyjść może kochać go jakoś kocham, i w sumie szczerze to szkoda mi go byłoby zostawiać tak o samego. I tak będę o niego jakoś tam dbać.
Drzwi mu nie zamykam, może mu się odmieni coś i stwierdzi że jednak chce się otworzyć na głębsze uczucia. Wątpię, ale to już jego wybór. Ja powiedziałam czego oczekuję, prosiłam o jasną odpowiedź o współpracę ze mną, on wie z czego ja jestem niezadowolona, widzę że nic sobie z tego zbytnio nie robi, a moje niezadowolenie chciał rozwiązać żartem, droczeniem, "urokiem osobistym" i wszystkim innym tylko nie tym co chcę. Pytałam jasno, że chcę jakiejś odpowiedzi określenia się, czy tak, nie, no i nic. Tylko on się zapytał czy planuję sobie w takim razie ja znaleźć kogoś, w sensie że do seksu. Masakra po prostu.
Ola, w tym wieku masz prawo nie odróżniać wiecznych chłopców (syndrom Piotrusia pana), psychofagów czy innych popaprańców, ale czytać ze zrozumieniem już powinnaś. Przeczytaj raz jeszcze komentarze. Na własne życzenie pchasz się w chory układ i na siłę chcesz go uzdrowić. Jak jabłko zgniło to nie będzie już nigdy świeże. Ewentualnie możesz dać go na kompostownik, ale w tym Waszym "układzie" nawet kompostownika nie ma. Patrzysz na życie przez pryzmat swoich oczekiwań i "chciejstwa". On nie da Tobie jasnej odpowiedzi, nie podejmie za Ciebie decyzji, bo dlaczego miałby to zrobić? Przecież tak jest wygodnie. Sama na własne życzenie stoisz w drzwiach i drepczesz w miejscu. Trwać w takim stanie można latami, mając dzieci, kredyt i ...bylejakość. Decyzja oczywiście zależy od Ciebie.
Komentarz doklejony:
A propos - z każdym przyjacielem idziesz do łóżka?
Nie pcham się, przecież napisałam że daję temu spokój i nie będę dalej wnikać.
Komentarz doklejony:
Mogę mieć do Was jeszcze jedno pytanie?
Bo właściwie tak myślę nad tym wszystkim jeszcze, ale bardziej nad podejściem które mi proponujecie, jak to wygląda;
Już zostawiając to całe zagmatwanie mojej relacji z nim-
Dlaczego jesteście zdania, że to po prostu "taki typ człowieka" i nic się tutaj nie zmieni w tej kwestii?
Nie mówię o zmianie na siłę.
Ale każde zachowanie ma swoją przyczynę, a wspominałam że on się poprawił i jest wobec mnie w porządku- więc zmiana nastąpiła już;
Trochę mnie dziwi, że zostawili byście tak kogoś właściwie samemu sobie, wiedząc, że potrzebuje pomocy, a wy potraficie stopniowo w jakiś sposób do tej osoby dotrzeć.
Jeżeli znalazł by sobie w przyszłości jakąś partnerkę, chciałabym żeby też był szczęśliwy. Wiem że mu tego brakuje, ale tak jak podkreślałam, cały czas coś go blokuje. Jeśli ją z nim nie będę rozmawiać, to nawet jakby sobie znalazł ideał życiowy, schrzani to.
Komentarz doklejony: mam wrażenie że za bardzo się tym wszystkim przejmuję, z kolei jakbym chciała ograniczyć z nim kontakt, to będę miała wyrzuty sumienia że się od niego odwróciłam, ja naprawdę już nie wiem jak to wszystko ogarnąć, chora się przez to myślenie już czuję. Co ja mam z tym przewrażliwieniem zrobić?
Gdybyś była moją córką dałbym ci się boleśnie oparzyć, z bólem serca patrzyłbym jak facet cię rani. Co Twoi rodzice na tę znajomość?
ewciak177, jasne że jakąś tam sympatią go darzę, zresztą przecież bardzo dobrze się dogadujemy. Ja się na to nie nastawiam że wielka miłość itd.
Pytam jako przyjaciółka, ewciak177 nie chcę go na siłę zmieniać, ale jak pisałam widzę poprawy pewne, więc myślę czy warto w ogóle swoje zasoby energetyczne na to używać, czy całkowicie odpuścić i niech dalej sobie szuka romansów
apologises, a no i przecież on mnie nie chce ranić (-:
Komentarz doklejony:
Wiem że nikt mi tutaj gotowego rozwiązania nie podsunie, nie znacie dokładnie szczegółów sytuacji itd, ale tak liczyłam może że ktoś będzie miał jakąś sugestię, znał taki przypadek, no nie wiem :-)
ewciak177, no zgadzam się, może to nie ja mu mam pomóc się zmienić, tego nie wiem. Ale osobiście uważam, że ciężko mówić, iż nie ma tutaj filozofii.
Niektórych dziewczyn żałuje, bo wszystko było ok a sam to zepsuł. Więc wydaje mi się że kwestia leży głębiej w psychice jeszcze, skoro nie może swoich problemów rozwiązać tylko je zamiata pod dywan.
Komentarz doklejony:
Każdy postepuje według własnego sumienia, skoro on nie chce tego zmienić to ty tego nie zrobisz. Co masz zamiar pilnować każdej dziewczyny z którą się będzie spotykała , żeby ustrzec ją przed tym co ją czeka? Zajmij się sobą i swoimi problemami, dlaczego Ty nie znajdziesz sobie chłopaka i nie poświęcisz jemu uwagi? Przyjaciel przyjacielem i rozumię , że się martwisz ale bez przesady, przecież to dorosły facet.
Komentarz doklejony:
miałam kiedyś jednego znajomego co zmieniał dziewuchy jak rękawiczki i je zdradzał, każdy mu mówił, że źle robi, że tak nie powinien, ale on powiedział stanowczo , że jest babiarzem i lubi mieć dużo kobiet więc każdy sobie odpuścił, ale krzywo na niego patrzyliśmy i z czasem stał się obiektem docinek i żartów. Sa ludzie którzy wiedzą że robią źle a mimo to robią to dalej i są też tacy co będą ci przytakiwać że masz rację, nawet mówić że zdają sobie sprawę z tego , że tak nie powinni ale przy następnej okazji i tak to zrobią. To taki typ człowieka.
Cytat
Chyba tu jest sedno. Zwykły przyjaciel, jeden z wielu nie rani przez spotkanie się z kimś innym. Nawet oszukując tabuny kobiet. Może budzić niesmak jego postępowanie. Dlatego pytałem o rodzaj waszej relacji. Nie chcesz czasem go na wyłączność? Jako partnera?
Cytat
On się nie chce na nic decydować. W gruncie rzeczy ma pewne odchylenia
Ty go uleczysz i wasza przyszłość będzie określona.
Facet się bawi,dobrze mu z tym.Nie chce stałych związków .On jest zadowolony Ty nie.Ma się zmienić dla Ciebie bo ty lepiej od niego wiesz jak powinna wyglądać jego przyszłość.
Nie każdy musi prowadzić kobietę do ołtarza i otaczać się gromadką dzieci.
Kobiety z którymi się spotyka jeżeli nie sa gąskami zapatrzonymi w dojrzałego faceta same mają możliwość go poznać i ocenić.
Cytat
Kiedyś prawie wszyscy słyszeliśmy te słowa
Cytat
Tutaj polegniesz, najgorszym wyborem jest być terapeutom dla bliskiej osoby, to w zasadzie samobójstwo związku.
jagodalesna, heh
Nox, stanowczo nie chodzi tutaj o ołtarz itd, po prostu nasza relacja była bliska, była intymna, ale rękami i nogami, nie nazywaj tego związkiem. A mi by wszystko odpowiadało, poza aspektem seksualnym z jego strony zaczęło być słabo.
Heh, no koniec końców wychodzi na to że jednak nie spełni moich oczekiwań, rozmawiać zbytnio nie chce, nikogo poza mną nie ma, ja na siłę nie będę za nim łazić i mu terapii fundować, jak mówicie. Myślałam wcześniej że to faktycznie chodzi o mnie, o niego, nie wiem, o nasz dziwny związek "przyjacielski", w końcu po rozmowie stwierdzam że nic już raczej z niego nie będzie. Jak tutaj jagodalesna napisała, no ja bynajmniej nie planuję omijać tego co jeszcze przyjść może
Drzwi mu nie zamykam, może mu się odmieni coś i stwierdzi że jednak chce się otworzyć na głębsze uczucia. Wątpię, ale to już jego wybór. Ja powiedziałam czego oczekuję, prosiłam o jasną odpowiedź o współpracę ze mną, on wie z czego ja jestem niezadowolona, widzę że nic sobie z tego zbytnio nie robi, a moje niezadowolenie chciał rozwiązać żartem, droczeniem, "urokiem osobistym" i wszystkim innym tylko nie tym co chcę. Pytałam jasno, że chcę jakiejś odpowiedzi określenia się, czy tak, nie, no i nic. Tylko on się zapytał czy planuję sobie w takim razie ja znaleźć kogoś, w sensie że do seksu. Masakra po prostu.
pit, czemu taka pomoc to samobójstwo związku?
Komentarz doklejony:
A propos - z każdym przyjacielem idziesz do łóżka?
Komentarz doklejony:
Mogę mieć do Was jeszcze jedno pytanie?
Bo właściwie tak myślę nad tym wszystkim jeszcze, ale bardziej nad podejściem które mi proponujecie, jak to wygląda;
Już zostawiając to całe zagmatwanie mojej relacji z nim-
Dlaczego jesteście zdania, że to po prostu "taki typ człowieka" i nic się tutaj nie zmieni w tej kwestii?
Nie mówię o zmianie na siłę.
Ale każde zachowanie ma swoją przyczynę, a wspominałam że on się poprawił i jest wobec mnie w porządku- więc zmiana nastąpiła już;
Trochę mnie dziwi, że zostawili byście tak kogoś właściwie samemu sobie, wiedząc, że potrzebuje pomocy, a wy potraficie stopniowo w jakiś sposób do tej osoby dotrzeć.
Jeżeli znalazł by sobie w przyszłości jakąś partnerkę, chciałabym żeby też był szczęśliwy. Wiem że mu tego brakuje, ale tak jak podkreślałam, cały czas coś go blokuje. Jeśli ją z nim nie będę rozmawiać, to nawet jakby sobie znalazł ideał życiowy, schrzani to.
Komentarz doklejony: