Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę, aby nie gorzknieć na wszystkich polach i mieć radość nawet z takich małych bzdetów, jak te życzenia. Forum specyficzne, ale wciąż pozostajemy ludźmi, życie da
Perepek
18.12.2024 09:47:05
Hej zamierzam się złożyc pozew o rozwód macie do polecenia kogos z okolic Katowic? nie wiem jak sie za to zabrac
Ozyrys1
11.12.2024 18:21:15
Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam!
Chciałam się podzielić z Wami opisem mojego przypadku. Mam świadomość ze jest to sytuacja jakich wiele, ale może w ten sposób będzie mi łatwiej. Może przeczyta to ktoś, kto chce dopuścić się zdrady i zastanowi się nad uczuciami jakie towarzyszą osobie zdradzanej.
Jestem / byłam w związku małżeńskim przez 11 lat, spotykaliśmy się przez 4 lata, mamy 8 letnią córkę. Na dwa tygodnie przed 11 rocznicą ślubu, małżonek wrócił późno w nocy do domu, nie było to normalne, dzwoniłam do niego, wysyłałam sms, martwiłam się czy coś się nie stało.
Jak wrócił to był bardzo nerwowy, podminowany, oświadczył mi, że mnie nie kocha, nie chce że mną dłużej żyć, że ożenił się ze mną tylko z rozsądku, że chce rozwodu. Po tych słowach poszedł spać. Ja byłam w szoku, płakałam do rana. Rano zapytałam go wprost czy kogoś ma, powiedział mi ze to nie istotne, że chce rozwodu za porozumieniem stron. Przedstawił mi wszystkie formalności jakie należy załatwić, że chce podziału majątku, ze możemy sprzedać mieszkanie, ja z dzieckiem mogę zamieszkać u rodziców lub go spłacić, że nie będzie mi mógł płacić zbyt wysokich alimentów, bo musi z czegoś żyć, a ja przecież zarabiam lepiej, ma nadzieję ze nie będę utrudniać mu kontaktów z dzieckiem. Czyli wszystko sprawnie i szybko.
Od tego momentu znikał z domu, raz w nim spał, raz nie. Po dwóch tygodniach takiej sytuacji przysłał mi sms, że chciałby żebyśmy jednak byli rodziną, że przeprasza i tylko ode mnie zależy czy dam sobie z tym radę. Rozpoczęliśmy terapię małżeńską, na której deklarował że chce spróbować. Przyznał się ze ma kogoś, że ten związek trwa ponad rok, że ta kobieta jest po rozwodzie, że ma dziecko.
Kilka dni potem oświadczył mi że on nie wie z kim chce być czy z żoną czy z kochanką. Czekałam na decyzję, nie umiał jej podjąć, więc podjęłam za niego. W przeciągu jednego dnia umówił notariusza i się do niej przeniósł. Chciał tylko żeby dziecko nie znało prawdy, tzn. że on ma kochankę. Dla mnie to był szok, nie wiem jak żyłam, przestałam jeść, schudłam.
Od tej chwili minęły 3 m-ce. Jestem na lekach, pod opieką psychologa. Cały czas nie umiem tego zrozumieć, kim dla niego byłam. Czuję się jak śmieć którego ktoś wyrzucił. Nadal mam problemy z jedzeniem. Cały czas o tym myślę, dlaczego .... Myślę też o nim jak żyje, co robi.
Od niego dowiedziałam się, że nasze dziecko polubiło tę kobietę i zaprzyjaźniło się z jej dzieckiem, dzieli się ze mną swoim szczęściem przysyłając sms. Osiągnął to co chciał.
Nie potrafię zrozumieć, że moje dziecko zataiło to że ojciec poznał je z tą kobietą. Mam wrażenie że nie ma to najmniejszego znaczenia dla niej.
Czuję się niepotrzebna i wykorzystana. Zasypiając wieczorem modlę się o to by się nie obudzić, bo już nie daję rady.
Najgorsze jest to że cała ta sytuacja była przez niego perfekcyjnie zaplanowana, że badał czy w nowym związku będzie mu dobrze, jak to potwierdził to zrobił tzw., szybkie cięcie. Gdyby mu ten związek się nie układał to nadal byłby dobrym mężem. Nie widziałam symptomów, no chyba poza jednym zablokowanym dostępem do telefonu.
Dziecka nie obwiniaj. Ono kocha bezwarunkowo was oboje i nie powinno wybierać. Sama zrobiłaś wszystko pod dyktando męża, więc zachowanie dziecka nie dziwi.
Nie obwiniam dziecka. Tylko nie rozumiem, że zaakceptowała to tak szybko.
Zgodziłam się na podział majątku tylko dla jednej rzecz, żeby wyprowadził się z domu. A nie przychodził kiedy chce, wyjadal jedzenie z lodówki, zostawił ubrania do prania i korzystał z wszystkiego nie dając pieniędzy na opłaty.
Perfekcja zdrady ma polegac na tym, ze nie widziałaś żadnych symptomów czy, że skończyła się szybkim odejściem?
Zupełnie nie widzę tego perfekcyjnego zaplanowania oprócz zdecydowania o odejsciu, zaskoczenia Ciebie, a przez to szybkiej realizacji tego co sobie wymyślił;
Cytat
W przeciągu jednego dnia umówił notariusza i się do niej przeniósł.
Po co ten notariusz ??? przepisał Ci wszystko ?
Co z rozwodem, oświadczył, że z jego winy? ?
Rozumiem, że jesteś jeszcze w szoku, może dlatego parę rzeczy cieżko zrozumieć z tego co napisałaś; Wykorzystał zaskoczenie i zrobił Cię w konia ?
Takie zsakoczenie i szybki rozwój wypadków wywracający zycie do góry nogami każdego zetnie z nóg; Myślę, że i tak jesteś bardzo dzielna;
To jest ośmioletnie dziecko! Nie musi i nie powinno być niczego wybierać, o niczym donosić, być zmuszonym do akceptacji bądź wyrażania nieakceptacji. Miało dwoje rodziców, ma , będzie miało.
Moja córka "walczyła" z matką już od podobnego wieku i gdy się podwójne życie wysypało miała lat 16. Wiedziała o wszystkim! I co z tego? Czym miałem ją obarczyć i co mieć za złe? Własną ślepotę?
Dałaś się podejść i zmanipulować mężowi. Trudno, było i się nie wróci. Możesz jeszcze poprostować swoje sprawy. Zlikwidować wpływ zdrajcy na swoje życie i tego się trzymaj. Nie musi być obecny w Twoim życiu.
Opieka i alimenty ustalone?
Co do podziału majątku, to chcę zostawić sobie mieszkanie wiec musze go spłacić. On chce rozwodu bez orzekania o winie, żeby było szybko. On nie widz swojej winy, zakochał się. Powiedział mi ze ta kobieta jest dla niego tym czym ja nigdy nie byłam.
Ja coraz bardziej przekonuje się do złożenia pozwu z orzekanie o winie.
Nie mam jeszcze ustalonych alimentow i opieki.
Piszecie ze dałam się podejść. Przecież to była bliska mi osoba, ufalam mu i kochałam.
Był moim pierwszym mężczyzna. Ja nie mislam przy sobie dobrej nauczycielki w postaci kochanki -rozwodzi która w tej materii ma doświadczenie i kierowala nim.
Kola, kochanie, czytam i widzę siebie kilka lat temu... Mam ochotę Cię mocno przytulić. Wiem, co czujesz i jak Ci ciężko. Uwierz- to minie, tylko daj sobie trochę czasu.
Twój mąż to kompletny d u p e k i tak naprawdę to masz szczęście, że nie musisz już z nim żyć i być. Wiem, wiem, dziś w to nie wierzysz...
Spróbuj odnaleźć w codzienności trochę radości. Na początku to trudne, kochana, ale uda się, zobaczysz. Rób to, co kiedyś sprawiało Ci przyjemność- może nowy ciuszek, spotkanie z dawno niewidzianą przyjaciółką, kino z dzieckiem, jakiś seans u kosmetyczki. Nie myśl o nim, nie jest tego wart. Nie rozpamiętuj, nie pytaj dlaczego. Dlaczego? Bo to palant i tyle.
Wiem, to trudne. Ale najgorsze już się zdarzyło, teraz może być tylko lepiej!
Trzy miesiące za Tobą, najgorsze trzy miesiące Twojego życia. Za kilka lat będziesz dziękować losowi, że z nim nie jesteś- uwierz. Mówie, bo sama tak mam. A kiedyś wydawało mi się że ON to cały mój świat. Dziś świat jest piękny, a on to tylko ojciec mojego dziecka. Nie muszę go nawet lubić.
Mała nie rozumie Twojego cierpienia i to dobrze. A to, że zaakceptowała tę sytuację to drugie dobrze- czuje się z Tobą bezpieczna i jej świat się nie zawalił.
Męża do domu nie wpuszczaj. Wara mu od Twojej lodówki i pralki. Rozwód tylko z jego winy!!!! Mała dziś nie rozumie, ale kiedyś to będzie dla niej ważne, że to on odszedł i wybrał, że nie ma w tym Twojej winy.
Trzymaj się , kochana. Myślę o Tobie ciepło.I trzymam kciuki.Mooocno!!!
On chce rozwodu bez orzekania o winie, żeby było szybko. On nie widz swojej winy, zakochał się. Powiedział mi ze ta kobieta jest dla niego tym czym ja nigdy nie byłam.
Cytat
Ja coraz bardziej przekonuje się do złożenia pozwu z orzekanie o winie.
Od Ciebie zależy, czy chcesz mu pomóc w tym szczęsciu, które sobie zaplanował czy pokazać, że nie wszystko jest tak proste jak sobie ubzdurał;
Gdy sprawy mu się skomplikują zamiast pielęgnować szczęście z ukochaną zacznie ratowac własny tyłek i szybko się pewnie odkocha; Zastanów się czy taka szkoła życia mu sie nie przyda?
Nie ma podstaw tak twierdzić, ale jest możliwość, że on też został zmanipulowany, inna go cichaczem przejęła. Też byłaś jego pierwszą kobieta ?
Nie tęsknij za nim, po co Ci taki słaby i nieodpowiedzialny facet; którego bzykanie na boku całkowicie wchłonęło;
Nie zdziwił bym się gdyby za jakiś czas, jak zauroczenie się skończy, jęczał, że chce wracać, rok znajomości z doskoku to bardzo mało; Na to też musisz być przygorowana;
Chyba czujesz, że jakaś tam zdrada a porzucenie, nie licząc sie z nikim, to całkowicie inny kaliber; On zwolnił Cię tym ze wszystkiego; musisz myślec już wyłacznie o sobie i dziecku;
Dobrze zrobiłaś podejmując decyzje za niego, choć wydaje się, ze na to czekał; Dla Ciebie to dobry początek walki o siebie. Nie pozwoliłaś mu na podwójne życie, jasno określiłaś granicę. Nie przekreśliłaś go od razu, co się chwali. Reszta niestety należała do niego. . Musisz być konsekwentna we wszystkim co sobie ustalisz;
Wielu z nas dało się omamić. Uwierzyło w tanie gierki i słowa, nie chciało zaakceptować faktu, że zdradzić i oszukać może własny mąż/żona. Zanim docierają symptomy kłamstwa robimy niezwykłe rzeczy- pozwalamy się manipulować, wierzymy w chwilowość złego snu, błagamy o miłość, rozsądek. Aż przychodzi brak zgody na kłamstwo. Zwykły ludzki wkurw. Pokaż mu w sądzie gdzie miejsce kłamcy. Znajdź dobrego adwokata i puść w diabły bez prawa mieszania się we własne życie. On już wybrał.
Kola jesteś teraz w najgorszym momencie. Wszystko jest świeże. Tak jak napisał Yorik nie musisz mężowi niczego ułatwiać.
Dlaczego masz brać winę na siebie?
Tobie nie zależy na czasie tylko jemu.
Chce szybko być wolnym niech weźmie winę na siebie i załatwione. Możesz powołać kochankę na świadka gdyby mu trudno było podjąć decyzję. Ustal gdzie i kiedy spotyka się z córką to bo to nie jest powód do nachodzenia Ciebie.
Zmienił zameldowanie? Jeżeli podpisaliście umowę notarialną to najwyższy czas zmienić zamki i spakować resztę jego rzeczy.
Kola Ty chyba nie pierzesz jego szmat tylko wrzucasz do śmieci?
Dziewczyno trzymaj się dzielnie, poradziłaś sobie z jego,, wyprowadzeniem"
Masz wsparcie, z kim pogadać?
Zgodziłam się na podział majątku tylko dla jednej rzecz, żeby wyprowadził się z domu. A nie przychodził kiedy chce, wyjadal jedzenie z lodówki, zostawił ubrania do prania i korzystał z wszystkiego nie dając pieniędzy na opłaty.
Facet Cię zaszantażował i uległaś. Nie dobrze. Nie rób tego więcej; mozliwe, ze już na tym straciłaś;
Wynajmij prawnika; zorientujesz się jakie masz mozliwości; co Ci wolno a co nie; chyba, ze chcesz być całkowicie wykorzystana i stracic szacunek do samej siebie;
Spadło to na Ciebie jak grom z jasnego nieba.Wygląda na to, że zrobiłaś wszystko co mogłaś, jak na sytuację postawienia pod ścianą. Nie chciałaś zakopać tych 15 lat razem mimo cierpienia. Poszłaś nawet na terapię, choć wcale nie musiałaś.
To on dał ciała i dalej manipulował.
Masz teraz wybór, który zależy wyłącznie od Ciebie: albo pogążysz sie w rozpaczy, tęsknocie nie wiadomo za czym, może nawet nienawiści czy skorzystasz z szansy jaką dostałaś, staniesz się dojrzalsza kobietą, która wie czego chce od życia i dziękuje facetowi, ze ją zostawił
Zabrał juz wszystko.
Mieszka u kochanki. Tam też zabiera dziecko. Zamki zmieniłam.
Wymelduje się jak go spłace. Chce tylko kasy ode mnie, musi myśleć o swojej przyszłości.
Wsparcie mam w rodzicach, ale oni są tak zszokowany ze nie mogę ich dodatkowo obarcza i w przyjaciółce, która doprowadza mnie do pionu. Cała jego rodzina, ludzie z którymi spotykałam się na codzień raptem mnie nie zna.
Jesteś 3 m-ce po to krótko. Nie widzę tutaj żadnej perfekcyjności No może jedynie w zmanipulowaniu Ciebie.
On chce podziału majątku, on się zakochał, on, on.... a gdzie w tym wzystkim jesteś Ty.
Spłacenie bo musi zacząć od nowa, alimenty nie za duże bo słabiej zarabia. Dziewczyno koniec głaskania. Na razie robisz to co ON, pan i władca mówi. I to co jest mu wygodne.
Gdzie się spieszysz? Przecież dla Ciebie rozwód może trwać nawet rok. No moje oko. To nie żaden perfekcjonista ale debil.
Kochanka, wyprowadzenie z domu (porzucenie rodziny). Dziewczyno masz wszystko co potrzeba na rozwód z jego Winy. A jak bidulowi nie wyjdzie i wyląduje na ulicy, złoży wniosek że popadł w niedostatek i będziesz bulić (z tego co pamiętam ma na to kilka lat).
Kola wizyta u prawnika, podział majątku OK ale na Twoich zasadach. Jak wygląda sprawa nakładów na mieszkanie jakieś nakłady z majątku odrębnego?
Unormowanie stosunków z dzieckiem, zabezpieczenie alimentów. Prawnik, prawnik i jeszcze raz PRAWNIK.
Od tego musisz zacząć nie koleżanka, nie rodzina ale w/w. Nie będziesz wiedziała co robić pisz na forum. Są tu takie historie jakie nie śniły się prorokom.
Dla mnie Twój mąż to kawał gnoja .
Przez tempo jakie narzucił manipuluje nie tylko Tobą ale i dzieckiem.
Cytat
się do niej przeniósł. Chciał tylko żeby dziecko nie znało prawdy, tzn. że on ma kochankę.
Porządny człowiek nawet jak się zakocha to martwi się o dzieci ,jak ułożyć sobie kontakty.Rodzice razem dziecku tłumacza sytuację.
Twój cwany mąż zaklepał sobie Twoje milczenie .A za Twoimi plecami stworzył dziecku idyllę.
Nowy dom,z kolegą ,fajna ciocia która rozpływa się by zyskać sympatię i szczęśliwy ojciec .
W domu smutna mama,pokój bez kochanego taty ,cisza,jakieś zasady.Masakra.
Swoją drogą jak przedstawił dziecku sytuację?
Witaj Kola, na razie rozwodzisz się tak by go nie obrazić, żeby biedaczek nie ucierpiał i żeby pewnie źle o Tobie nie myślał i nie mówił.
Chcę żebyś uświadomiła sobie jedną rzecz. Wszystko co się teraz dzieje to konsekwencje JEGO postępowania. Ale to Ty je ponosisz a on raczej nie.
Znajdź prawnika , który takich jak on jadą na śniadanie. On nie będzie mieć żadnych emocji. Tak jak pisał betrayed Twój ex dał Ci dowody na tacy.
Nie myśl o zemście bo zaciemnia myślenie. Pomyśl o córce, która ma 8 lat i jeszcze jakieś 15 lat będziesz ją wspierać. A wiele się może przez ten czas wydarzyć. Musisz mieć zabezpieczenie. Jak Twój ex potrafił kisić ogóra poza domem i pewnie fundować coś kochance to nie odpuść mu "bo on tak słabo zarabia."
Olej gnoja, wyjedź na kilka dni, pisz tu dużo i jak masz kogoś to rozmawiaj. Na moją intuicję facet jest tchórzem i słaby psychicznie. Jak go Twój prawnik przyciśnie to zrobi taką kupę, że wszyscy poczują. I jeszcze jedno. Ta kochanica go pogoni. Nie teraz. Za jakiś czas. A jak jeszcze zobaczy że golas to po nim.
Pamiętaj, jesteś na pozycji gdzie możesz pociągać za wszystkie sznurki.
3maj się
Kola to, że twój mąż to kawał dupka to chyba wszyscy wiemy.
Chciałabym tylko uczulić w kwestii formalnej. Jak mu gładko puścisz ten rozwód (bez orzekania) to za jakiś czas możesz w "prezencie" dostać powiadomienie o płaceniu alimentów na męża. Bo skoro on mniej zarabia, skoro ty zostawiasz sobie mieszkanie, może zrobić w sądzie z siebie biednego żuczka. I wtedy będziesz jeszcze z kasy wyskakiwać, bo on będzie biedował z kochanką.
Nie dawaj się ogłupiać i nie odpuszczaj draniowi, bo tylko szkodę sobie zrobisz. Dowody masz twarde, bo z kochanką mieszka. Weź adwokata.
Kola umiesz tupnąć nóżką, czy dasz się ustawiać po kątach. Rozwód też chce po cichutku, a ty mu grzecznie potakujesz.
Byłam już u pani adwokat, która specjalizuje się w sprawach rozwodowych i w środowisku prawników na opinię tej która nie przegrywa. Mam wykaz rzeczy od niej do przygotowania.
Skłaniam się do rozwodu z orzeczeniem o winie tylko z jednej przyczyny, właśnie alimentów, które musiałabym na niego płacić. Nie chce przez kolejne lata żyć w strachu.
Całe moje życie to był mąż, dziecko i dom. Moja pani psycholog spytała mnie co ja robiłam dla siebie. Nie potrafiłam odpowiedzieć. Straszne...
On rozwijał swoje pasje, hobby ja go w tym wspierałam.
Dziecku powiedział pod moją nieobecność, że rodzice się nie kochają i chcą wziąć rozwód. Dziecko to b. przeżyło. Nie byłam w stanie dołożyć młodej, że tata ma kogoś i to jest prawdziwy powód rozwodu.
Swoją kochankę przedstawił dziecku jako koleżankę ( tyle wiem od dziecka), zabiera ją do ich domu. Młoda kłamała mnie nie powiedziała mi tego, na początku. On sam mi powiedział że ją już poznała, poznała też jej dziecko i bardzo się polubiły. Ostatnio przycisnęłam dziecko i zapytałam wprost dlaczego mi nie powiedziałaś, że poznałaś panią X i jej dziecko. Rozpłakała się i nic nie powiedziała. Nie wytrzymałam i powiedziałam jej że dlatego bierzemy rozwód, bo tata kocha tamtą panią, z nią chce tworzyć rodzinę, nie ze mną. Powiedziała mi tylko ze on nie będzie tatą dla tamtego dziecka.
Boję się jego reakcji jak dowie się ze chce rozwodu z orzeczeniem o winie. Nie wiem czy będę w stanie to wytrzymać. Obecnie przy wzroście 170 cm , ważę 48 km. Zawsze byłam szczupła, teraz to skóra i kości.
Oprócz paru sms, z których wynika iż ma kogoś, faktu że wiem jak nazywa się ta Pani, gdzie mieszka to nie mam innych dowodów.
Domyślam się ze o tym iż ma kogoś wiedział jego brat, ale nie sądze żeby w sadzie to zeznał.
Kola, jesteś wspaniałą, dzielną i mądrą kobietą. Żałuję, że w czasie, gdy już nie mój mąż postanowił zamieszkać z kochanką nie miałam twojej mądrości i jeszcze wiele lat za nim biegała i dawałam się urabiać. Na szczęście skończyłam.
Kochana, tak, jak już wiele osób tu napisało masz wszystkie atuty, by finansowo wyjść z tego małżeństwa z tarczą, a nie na tarczy: to on zdradził, to on odszedł, to on pozostawił dziecko pod twoją opieką. Niczemu nie jesteś winna!
A co do dziecka...cóż, dzieci szybko akceptują nowe sytuacje. I chcą nadal mieć oboje rodziców. Pytasz, dlaczego dziecko ci nie powiedziało: może tata zabronił? To taka sama manipulacja, jak ta, której ty uległaś, gdy prosił, by dziecko o niczym nie wiedziało. A przecież wie - ktoś tu kłamie, nie sadzisz? I nie płacz za nim. Mam dokladnie taką samą sytuację: ojciec moich dzieci zostawił je dla kobiety, która z pierwszego małżeństwa ma córkę. Była "wielka miłość, aż po grób", która po czterech latach wspólnego mieszkania dojrzała do kłótni, obrażania się, cichych dni, aż po sypianie w oddzielnych pokojach
Najgorsza jest samotność, raptem człowiek ma tyle czasu i nie ma co z nim zrobić.
Nie ma z kim porozmawiać, bo jeśli ktoś nie był w takiej sytuacji to nie jest w stanie zrozumieć ilości i jakości emocji jakie człowiekiem targają.
Ostatnio ktoś z pracy zapytał mnie co tam u męża? Nie potrafiłam powiedzieć że właśnie układa sobie życie z kimś innym? Odpowiedziałam, że chyba ok.
Wstydzę się, że zostałam porzucona.
Wstyd, strach przed mówieniem o zdradzie niczemu nie służy. Zwłaszcza Tobie. Czego się boisz? Otwartego powiedzenia o mężu, że jest łajzą? Chamem? Jest i tyle. Przed rodziną, rodzicami też udajesz? Nie musisz tłumaczyć niczego i nikomu. Nie musisz też udawać, że nic się nie dzieje.
Kieruje pracą kilku osób. Powinnam mieć autorytet, a nie wzbudzać litość.
Co niektórzy podejrzewają ze jestem poważnie chora tylko przyznać się nie chce.
Autorytetu w pracy Ci nie ubędzie z powodu osobistych spraw. Nie pierwsza i nie ostatnia zostałaś zdradzona. Identycznie z wszelkiej maści plotkami. Nie chodzi o przelewanie frustracji w pracy, a zmiany nastroju są widoczne, czy tego chcesz czy nie. Proste pytanie znajomej, koleżanki i równie prosta odpowiedź. Głupiemu nie masz co tłumaczyć, mądry zrozumie. I zdziwisz się jak nieraz obcy ludzie potrafią wspomóc. W rodzinie nie unikniesz pytań. Zdrada to żaden wstyd. Powód do dumy oczywiście też nie. Kogo chronisz milczeniem?
Hmm...autorytet ?
To nie Ty odeszłaś i mieszkasz z kochankiem;
Ty lepiej się martw, że jak piśniesz słówko, że za chwilę będziesz wolna to się od facetów nie opędzisz
Żeby litości nie wzbudzać, poinformuj oględnie i nie drąż tematu; odróznisz ludzi, którzy szukają sensacji od tych którzy chcą pomóc;
Kola ,,mam kłopoty rodzinne"powinno wystarczyć.Co słychać u męża załatwi ,,nie wiem"
Nie ukradłaś,nie zabiłaś,nie zdradziłaś,nie oszukiwałaś ponad rok bliskiej osoby patrząc jej w oczy,nie okradałaś dziecka z czasu poświęcając go obcemu dziecku i jego matce.Wstyd bo,,dałaś się skrzywdzić"?daj spokój.
Rozwód z orzeczeniem to nie tylko alimenty ale również decyzja sądu na papierze kto /w tym wypadku/ okazał się winnym rozpadowi związku.
Nie kto chciałby zrzucić winę na drugą osobę lub się tą winą z nią podzielić.
Dlaczego chcesz/miałabyś chcieć tą część przyjąć na siebie?
Czego się boisz,co on może zrobić?
Może ktoś zrobi kilka fotek,,szczęśliwej rodzinie",znasz jego adres,adwokatce brakuje czegoś by udowodnić mu winę?
Znajdź sposób na wieczory,chociaż raz w tygodniu.Urlop masz wybrany?może kilka dni poza domem dobrze by Ci zrobiło?
Ja też na początku wstydziłem się żeby powiedzieć innym o rozwodzie. Jakoś tak myślałem "ja? U nas? To niemożliwe. Taka fajna rodzina." Teraz pełny luz. Tyle jest rozwodów, że na nikim to nie robi wrażenia. A dokładnie wtedy pokazujesz, że jesteś silna i ponad to. Ja mówię zawsze słowami żony "bierzemy rozwód. Moja żona postanowiła ułożyć sobie życie z innym partnerem"
Mam jeszcze zaległy urlop, ale teraz bo nie dostanę, bo kończę projekt za który jestem odpowiedzialna.
Co do spędzania czasu to idealnym relaksem dla mnie jest jazda na rowerze. Przez ostatnie tygodnie jak tylko mogłam i pogoda pozwalała codziennie pedalowalam, bo nic tak dobrze nie pomaga jak 25, 30 km w nogach.
Teraz będzie o to trudniej bo zaczyna się rok szkolny i dojdą obowiązki z tym związane.
Najbardziej żal mi dziecka, boję się jak to się na niej odbije. Jest bardzo madrym i wrażliwym dzieckiem. Czy nie zaczną się problemy w szkole.
Nie mogę zrozumieć, dlaczego ojciec zostawia własne dziecko i tworzy rodzinę dla innego dziecka. Nie jest istotne że nie jest jego ojcem, ale będzie obserwował jak ono się rozwija, będzie miał wpływ na jego charakter, osobowość. A własne dziecko będzie widywal z doskoku. Jego dziecko będzie patrzeć jakie relacje łączą go z nową rodzina i będzie zastanawiać się dlaczego.
Moja pani psycholog powiedziała mi że mam za duże poczucie moralności i odpowiedzialności i dlatego nie jestem w stanie tego zrozumieć.
Miłość kojarzy mi się z czymś dobrym, a nie z budowaniem szczęścia na krzywdzeniu innych.
A teraz tabletka na sen i zapadam się w objecia Morfeusza. Dobrze, że ktoś wymyślił takie leki.
Kola oprócz smsów, nazwiska kochanki masz sama kochankę, którą można powołać na świadka. Toż to dowód jednoznaczny.
Czy córka nie mogłaby porozmawiać z jakimś psychologiem, z kimś neutralnym emocjonalnie, który mógłby jej wytłumaczyć to co aktualnie dzieje się i będzie się działo w jej życiu?
Co mąż chce tym ugrać, że nie powie jej, że odchodzi do innej kobiety? Będzie bardziej kryształowy? Przecież dziecko samo się domyśli i wywnioskuje. Dojdzie mu jeszcze jedna wada w jej oczach: ojciec kłamca.
Kola ty nie możesz brać jego decyzji na swoje barki. To ON, a nie TY podjął takie kroki. I po co ten wstyd? Wstydzić to się powinien on, a nie ty.
Kola, to on niech się wstydzi. Moja historia jest bardzo podobna i rozumiem co czujesz. Czas jaki minął - też niemal identyczny (wiem od maja). Mi pomagają rozmowy ze znajomymi, z przyjaciółmi. Mowię im, że wiem, że będę gadać to samo i nie muszą nic mówić. Czasem pomaga po prostu pobycie z kimś. Pisz tutaj jeśli to pomaga, a jak chcesz to pisz na pw.
Perfekcyjne to było chyba to że przez tyle czasu nic się nie domyśliłaś, potrafił tak doskonale się kryć i zapewne przez ten czas okazywał Ci swoją miłość, spał z Tobą ?! Skoro on teraz nie ma żadnych wyrzutów sumienia że tak Cię potraktował nie powinnaś mu ustępować, to Ty powinnaś stawiać warunki. Nie poddawaj się.
Pytasz, dlaczego dziecko ci nie powiedziało: może tata zabronił?
Podejrzewam, że wcale nie musiał zabraniać. W moim przypadku dziecko chlapnęło coś przez przypadek i od razu "buzia w kubeł". Mimo 10-ciu lat doskonale wyczuło co jest grane.
Ale popatrzmy z pozycji dziecka, które z każdym z rodziców chce być w dobrych stosunkach. Ja to nazywam "konflikt lojalności", taka inna "kwadratura koła".
Więc lepiej dzieci zostawić na boku i nie obciążać ich własnymi problememi. Widzą i czują wystarczająco wiele i jest to dla nich wystarczającym obciążeniem; a rozgrywki rodziców, pt. "tata nas zostawił", versus "mama jest taka beznadzieja" będą dla dziecka balastem pewnie po grobową deskę; bo dziecko widzi (nawet jak tylko chce widzieć) kochającą matkę i ojca.
Powiem Ci jedno. Nie kłam i nie mów, ze u niego OK. Mów prawdę, że to łajza i ze doszedł do innej, kłamstwo ma krótkie nogi. Nie Ty zawiniłaś, żeby coś ukrywać.
Nie płaszcz się przed nim i nie staraj się być jego przyjaciółką. Dojedź chama w sądzie ile się da i zmieszaj go z błotem. Jeśli jego kochanka ma dziecko no to musi on je zaakceptować i z nim żyć. Ojciec dziecka będzie miał też coś do powiedzenia. Wcześniej bądź później już nie będzie tam miał tak kolorowo jak miał z doskoku. Co innego bzykać z doskoku a co innego z kimś żyć, inwestować w to swój czas, zdrowie, pieniądze i inne elementy. Spokojnie żyj sobie dalej. Przechodziłem to samo 13 miesięcy temu i da się z tym żyć mówię Ci. najgorsze są 3 miesiące. Drugie trzy już lepiej kolejne 6 całkiem całkiem. Po roku już jest spoko i da się normalnie funkcjonować.
Komentarz doklejony:
Generalnie do wszystkich z porożami. Z początku jest ciężko i może każdy cierpi na swój sposób inaczej. u części występuje utrata własnej wartości, utrata sensu życia, niechęć do pracy, załamanie psychiczne, żal, smutek, złość, to wszystko przeplatane miłością, taki totalny kibel w głowie który nie daje funkcjonować. Powiem Wam jedno początki są ciężkie bo to istne trzęsienie ziemi. Świat wywraca się nam do góry nogami, w jeden dzień wszystko się wali, ktoś psuje nasze nawyki, przyzwyczajenia, musimy zmienić styl życia, osoby z którymi przbywamy itd. Cofamy się o kilka lat do tyłu, wydawało się nam coś proste łatwe i szło do przodu a tu nagle kilka kroków w tył. Takie jest życie a w nim zdradzacze którzy psują rodziny wyciskają łzy, pieniądze, obdzierają człowieka z godności i oblewają uczuciem wielkiego oszustwa. Ale powiem Wam jedno u mnie mineło 13 miesięcy i da się żyć.
Najgorsze są pierwsze 3 miesiące totalny kibel wszystko do góry nogami, wstajesz o 4 rano zlany potem i sam nie wiesz po co i w jakim celu. Kolejne 3 już jest lepiej. Głowa wyprana z wizji i planów itd. Coś strasznego, nie wiesz jak żyć samemu przecież żyłeś z kimś, strach przed samotnością jak to teraz będzie, jak ja będę żył itd. Kolejne 6 miesięcy jest lepiej da się już uśmiechać i zaczynasz myśleć że w sumie jest ok, że dobrze że to wyszło i że wiesz że od takiej osoby nie masz na co liczyć w życiu, że w trudnych momentach taka osoba Cię wysadza ze swojego życia i nie patrzy na lata spędzone razem, na dzieci ani na nic innego. Taka osoba ma wszystko w głębokim poważaniu. Tak więc uważam nie warto wybaczać zdradzaczom bo z tego chleba mąki nie będzie. Może i da się posklejać ten dzbanek ale wody to Wy sobie już w nim nie ponosicie. Do wszystkich rogaczy, jeśli już odejdziecie zajmijcie się sobą, idźcie na siłownię, basen i inne tego typu rzeczy, tam wyładujcie emocje, zmieńcie siebie, zmieńcie swoją sylwetkę, idźcie na kurs językowy, podróżujcie zwiedzajcie Polskę i Świat bo podróże kształcą, róbcie coś dla siebie szukajcie nowych pasji ( np. fotografia lub coś innego). Wbrew pozorom Wasz poziom poczucia swojej wartości będzie wyższy niż przed akcją rogi. Zobaczycie ile jesteście warci tak na prawdę a nie tyle ile Wam powiedział zdradzacz odchodząc od Was. Rogacze mówię Wam da się żyć a czas można sobie tak zorganizować że ma się totalny niedoczas. Co do nowych związków to chyba indywidualna sprawa ale osobiście uważam że około roku to dobra żałoba żeby zacząć coś nowego i chyba własnie patrząc na klasyczną żałobę po śmierci kogoś bliskiego która trwa rok to coś w tym jest. Ten rok to dobry okres moim zdaniem na przemyślenia i ułożenie sobie tego w głowie, na naukę życia samemu ze sobą itd.
Jeszcze raz dziękuje za słowa wsparcia, które od Was płyną. Nie ukrywam, że z utęsknieniem czekam na każdy nowy komentarz.
To co napisał tomihigh w ostatnim komentarzu to jest dokładny opis stanu tego jak się teraz czuję. Jestem z natury osobą spokojną, zrównoważoną i poukładaną, lubiłam planować i realizować swoje cele. Teraz czuję, że nie mam po co i dla kogo. Nie chce mieć marzeń.
Najgorszy jest lęk, czy sobie poradzę. Czy uda mi się zgromadzić pieniądze na czas abym go spłaciła. Czy będę miała pracę, aby zapewnić dziecku i sobie godne życie. Raptem rzeczy z którymi sobie do tej pory radziłam przerażają mnie. Cały czas słyszę tykający zegar w głowie. Najgorsze są noce, bez tabletki nie jestem w stanie spać. Nawet jak zasnę to albo śnią mi się koszmary albo ok. 2-3 w nocy chodzę po domu, a rano jestem do niczego.
Przeraża mnie wizja samotności i tego że zamknę się w sobie, będę bała się ludzi. Dziecko szybko dorośnie i będzie żyło swoim życiem, a ja.......
Kola, doskonale rozumiem wszystkie Twoje uczucia, bo też z dnia na dzień po 14 latach usłyszałam "dziękuję" mam nowe życie.
Wstyd - też się czułam jakbym miała wypisane na twarzy, ze zostałam porzucona, może to śmieszne ( teraz na pewno) ale ja się bałam nawet wyjść do sklepu
Strach - przed życiem bez niego, przed tym co takie nieznane i obce, bo jak z dnia na dzień ogarnąć walący się cały świat.
Samotność - wszechogarniająca w każdym wymiarze, głupie, ale w takiej sytuacji brakuje nawet tego, że robi się rano jedną kawę a nie dwie, nawet głupi kubek do kawy krzyczy do Ciebie - jesteś sama...
Wszystko to i cała reszta, to jak się czujesz, co myślisz, to co sobie wyobrażasz, czy to prawda czy nie, jest w Twojej sytuacji normalne,
musisz tylko sobie każdego dnia powtarzać że dasz sobie radę, że to nie koniec świata mimo tego, że wszystko o tym świadczy.
Pamiętaj, z tego można wyjść, musisz dać sobie czas i myśleć teraz o sobie i o dziecku.
Rozwód jak dla mnie - tylko z orzeczeniem o winie, jest trudno, ale dasz sobie radę, już sobie dajesz.
Też uważam, że nie warto dawać mu satysfakcji rozwodem za porozumieniem, niech sobie radzi skoro wybrał nowe życie.
Super, że prawnika już wstępnie ogarnęłaś, do sprawy od złożenia pozwu zazwyczaj mija koło 6 miesięcy, do tego czasu będziesz jeszcze silniejsza,
a gdybyś potrzebowała pomocy czy rady, pisz - wiele osób tutaj przechodziło to co Ty.
Powodzenia, trzymam kciuki
Spokojnie. Co do podziału majątku to najpierw rozwód. Sprawa o podział majątku jest oddzielną sprawa która może nastąpić po wyroku z tej sprawy o rozwód. Masz wiec trochę czasu. Nie spiesz się i nie wyskakuj z jakimś podziałem teraz.
Spokojnie dasz sobie radę, nie bój się samotności, szukaj pasji i poznawaj nowych ludzi. Do życia w samotności się przyzwyczaisz po pewnym czasie. Jeśli się oswoisz do życia samemu ze sobą to później sobie kogoś znajdziesz. W dzisiejszych czasach 1/3 to rozwodnicy i rozwódki. Nie jesteś eksponatem w muzeum. Też się tego bałem jak cholera. Dziś nie robi to na nikim wrażenia uwierz mi to norma w społeczeństwie. Jesteś jedną z wielu. Powiem Ci więcej nawet na pannach czy kawalerach nie robi to wrażenia.
W dzisiejszych czasach 1/3 to rozwodnicy i rozwódki. Nie jesteś eksponatem w muzeum.
fakt, takie mamy czasy, jak to mówią, dzisiaj się nie naprawia, dzisiaj wymienia się na nowe, niestety...
Ale trzeba przyznać, że na początku każdy z nas czuje się jak eksponat w muzeum, a na dodatek jak się jest samemu to jakoś zauważa się wokoło jedynie szczęśliwe pary, szczęśliwe rodziny, a Ci rozwodnicy jakoś nam nie wpadają w pole widzenia
fakt, takie mamy czasy, jak to mówią, dzisiaj się nie naprawia, dzisiaj wymienia się na nowe, niestety...
hurricane te stwierdzenie jest dobre do porównania zużytego sprzętu kuchennego czy mebli, które w obecnych czasach lepiej wymienić na nowe niż przepłacać naprawiając stare, a nie do porównania związków. Kiedyś rozwodnicy byli traktowani z ostracyzmem, tak samo jak stare panny czy kawalerowie. Czasy się zmieniły i podejście do związków też.
Lepiej się rozwieść i żyć samemu niż zlepiać "rozbity dzban" i tkwić w beznadziejnym związku.
Kiedyś ludzie nie związani węzłem małżeńskim byli ludźmi gorszej kategorii, dziś młode pokolenie wie, że żaden papier, biała kiecka czy ksiądz nie są potrzebni do tego, żeby żyć. Nie muszą przepraszać ciotki i wujka i odpowiadać na głupie pytania "kiedy ślub", " dlaczego nie masz męża/żony?".
Ja tam popieram zmianę jaka zachodzi. Nie uważam, że małżeństwo to coś do czego trzeba dążyć na siłę, i coś co trzeba utrzymywać za każdą cenę. Może dlatego, że mam poglądy mocno feministyczne i uważam małżeństwo za formę niewolnictwa, które narzucił mężczyzna kobiecie.
Doszłam do takich wniosków po 14 latach małżeństwa.
Lepiej się rozwieść i żyć samemu niż zlepiać "rozbity dzban" i tkwić w beznadziejnym związku.
Albo zabrakło przecinka, albo rozumiesz, że tylko beznadziejne do niczego nie prowadzące związki mają problemy.
Z pełną odpowiedzialnością użyłam takiego porównania,
a w dzisiejszych czasach nawet sprzętu kuchennego i mebli się nie naprawia, tylko wymienia na nowe.
Ludzie gdy pojawiają się problemy w związku często wybierają coś nowego nic podejmują próbę naprawienia, zrozumienia, dania sobie szansy, to i tylko to miałam na myśli.
Mam świadomość, że czasy się zmieniają, że podejście do małżeństwa również, też jestem zdania, że małżeństwo nie jest do niczego potrzebne, teraz tak uważam, bo jestem po rozwodzie po 14 latach;
jestem z kimś związana i wiem, że ślub nie jest żadną gwarancją i to wykroczenie drugi raz mi nie grozi
Cześć Kola
Pobierasz ze sklepu Google play i Instalujesz program SMS backup and restore na fonie i robisz kopię SMS - ów na karcie pamięci (zewnętrzna). Program ma opcję, gdzie ma zapisać kopię. Wybierasz co chcesz zarchiwizować (bo on robi kopię również MMS i połączeń telefonicznych
Bez problemu tym samym programem je odtworzysz na innym telefonie.
Zaletą jest to,ze jest darmowy i.
Druga to, że jak zrobisz backup, można je usunąć, zwalniając pamięć telefonu. Przestanie mulić.
Warto jednak sprawdzić ten backup , czy na pewno nie znikną zanim je usuniesz na innym telefonie z tym samym programem
Oczywiście wszystko co mówi nagrywaj, w tym rozmowy telefoniczne.
Są bezpłatne apki na Androida.. Lub jest wbudowany dyktafon w telefonie.. On również nagrywa rozmowy telefoniczne..
Żadnych układów ze zdrajcą!
Żadnego pójścia mu na rękę!
Dążysz do rozwodu z orzeczeniem o jego winie
To że on mało zarabia Ciebie nie interesuje. Ma dwie ręce, to może dorobić
Nie ma zmiłuj się.
Za sqrwysynstwo wystawia się wysoki rachunek do zapłacenia..
Wyprowadzając się do tej niuni w zasadzie sam położył się Ci na talerzu..
Niczego się nie bój.
Strach ma tak duże oczy, że aż strach się go bać
A jemu w to graj.
Bo jak uda mu się Ciebie zastraszyć, osiągnie to o co mu chodzi..
Jeśli ta prawniczka jest kumata w sprawach rozwodowych i ma dobre opinie, to poprowadzi Cię jak po sznurku..
Jeśli chcesz naprawdę dobrych rad w kwestii inwigilacji, to napisz na PW do B40..
Trzymaj się
Pozdrawiam
Ed
Komentarz doklejony:
Edit
B40 również pomoże jeśli chodzi o sprawy techniczne..
Komentarz doklejony:
http://www.samsung.com/pl/support/usefulsoftware/KIES/
Link do oryginalnego programu samsunga na komputer, jest wersja na Maca, jak i na Windowsa..
Jeszcze nawiązując do tego że nie jesteś sama to Ci coś napiszę. Dziś leciał w telewizji reportaż o wygraniu w małżeństwie i były rozmowy 60 latkow itd. W międzyczasie podano aktualne dane z tego roku. 72 tysiące osób wzięło ślub a 38 tysięcy wzięło rozwód. Czyli 52% malżeństw poszło do kosza. Do tego trzeba doliczyć separację których nie podali. Wiem że to żadne pocieszenie dla Ciebie ale zobacz skalę problemu. Kiedyś się naprawialo dziś wyrzuca się na śmietnik.
Jednak, nie zmienia to faktu, że jak człowiek jest w takiej sytuacji to nie widzi osób samotnych, tylko same pary. Masakra.
Jak byłam z dzieckiem na wakacjach to celowo szukałam wzrokiem osób samotnych z dziećmi. Niestety było ich jak na lekarstwo. Wszędzie dookoła "pełne" rodziny.
Kola a jak myślisz ile rodzin było po takich kryzysach jak nasze? Kola te SMS ma na telefonie czy wykasował? Dwa najprościej ustawić mu "chmurę" na telefonie. Wszystkie pozostałe np. Spyphone - nielegalne. Do oceny sądu należy czy dopuści jako dowód czy nie.
Jestem zwolennikiem Spay'ów - dają nam wiedzę i przewagę. Niestety wiedza bywa bolesna. Czasami nawet bardzo. Chmura da "prawie legalne dowody".
Komentarz doklejony:
Ale doczytałem on się wyprowadził masz dostęp do jego starego telefonu. Jak napisał Ed napisz na PW może coś wymyślimy. Kola każdy popełnia błędy, trzeba tylko znaleźć słaby punkt i zebrać dowody.
Wypowiedział wojnę Waszej rodzinie niech przyjmie konsekwencje. A litość... cóż jest dla słabych. Jestem zwolennikiem wgniecenia w ziemi. Nie chciał ratować jego sprawa. Teraz Twoją jest zadbać o Wasze (córki i Twoje) sprawy. A orzeczenie o winie bardzo ważne jak mu się posypie (czego z całego serca życzę) pokażesz dlaczego mała nie miała tatusia.
Może Wy potraficie mi to wytłumaczyć, bo ja już nie ogarniam, jeżeli facet zdradził, wyprowadził się do kochanki i tam mieszka to dla czego co najmniej raz na tydzień wysyła mi sms, z informacją jaki to jest teraz szczęśliwy, jak mu się super żyje. Cieszy się, że dziecko zaakceptowało tą sytuację, zaprzyjaźniło się z dzieckiem tej kobiety. Jak to ostatnio mi napisał, że w końcu wie, że żyje.
Czemu to ma służyć, wykończeniu mnie psychicznie czy jeszcze bardziej upodleniu.
Nie licząc, że ma coś z deklem? Produkuje dowody, że zaakceptowałaś jego zdradę, jego nowy związek, dąży do rozwodu bez orzekania o winie. Wszystko jest cacy, utrzymujecie dobre stosunki co będzie miało przełożenie na opiekę nad dzieckiem.
Te stosunki, to raczej nie są dobre bo dla mnie krzywdzi on dziecko. Raz - dwa razy na tydzień się z młodą widuje i tylko wtedy kiedy jemu pasuje. Ciężko mu zadzwonić nawet do dziecka. Jak ją zabiera do siebie to nie liczy się z tym że dziecko patrzy na obcą kobietę i jej dziecko, że tatuś śpi z tą panią.
Dziecko ma zmienne nastroje, problemy z koncentracją zabrałam ją do pani psycholog, rozmawiały długo. Młoda była b. zadowolona.
Jak się tatuś dowiedział o wizycie, to mi się oberwało, że dziecko krzywdzę, że z niej idotkę robię, że sama mam chyba nie po kolei w głowie i to ja powinnam się leczyć, że to moja wina, bo dziecku się mój nastrój udziela. (
Facet dalej cię urabia byś się nie szarpała. Na mój gust zna możliwe konsekwencje i wmawia Tobie i wszystkim dookoła swoją wersję. Trzymaj się prawniczki i nie daj sobie wmówić jego kłamstw. To fałszywa egoistyczna namiastka faceta.
(...) wyprowadził się do kochanki i tam mieszka to dla czego co najmniej raz na tydzień wysyła mi sms, z informacją jaki to jest teraz szczęśliwy, jak mu się super żyje
Krowa, która dużo ryczy mało mleka daje
Ciekawe komu chce udowodnić to, jaki jest szczęśliwy. Może sobie ?
Może to ma służyć zdołowaniu Ciebie jeszcze bardziej, na tyle, żeby odechciało Ci się walki o rozwód z orzekaniem o winie.
Tak, nie daj się psychicznie zdołować. Traktuj te sms jako dowód drugiego żecia ciągle Twojego męża. W sądzie przydadzaą się bardzo. Możliwe że myśli że skoro taki szczęśliwy to wyrozumiała żonka nie będzie chciała mu utrudniać. Szczęśliwy? Niech powie w sądzie,, moja wina" a Ty łaskawie uwolnisz się od niego dla dobra jego szczęścia.
Szkoda, że usłyszeć to można tylko w sporadycznych przypadkach.
Ktoś buduje sobie nowe życie na boku, często za plecami, stare spisuje się na straty i nie ma na tyle odwagi, żeby stanąć i powiedzieć jedno proste, prawdziwe zdanie - moja wina.
Nie dość, że komuś niszczy się całe życie to jeszcze na dokładkę funduje mu się piekło w sądzie. Jakby tego wszystkiego było mało.
Jakby nie można było dać już temu wszystkiemu święty spokój.
Ciekawe ile osób stąd kiedykolwiek usłyszało w sądzie to zdanie - "moja wina" ?
Kola, hartuj się i trzymaj emocje na wodzy. Twój mąż wybrał okrutną ale z drugiej strony przewidywalną strategię. Często bywa tak, że nowe=lepsze życie umiera śmiercią nagłą jak już wszystkie przeszkody (w tym ex żona) znikają z horyzontu. Kompletuj dowody i bądź silna.
Cześć Kola
Masz klarowna w sytuację.. Co chwila dostajesz dowody do ręki
Widzisz, w tej chwili toczy się z jego strony wojna psychologiczna
Gra na Twoim uczuciu i Twoich emocjach
Chce Ciebie, tak jak już napisał Apologises, osłabić na tyle, abyś poszła na takie rozwiązanie, które będzie korzystne dla niego
Tylko że biedny misiu nie przewidział, że treść tych SMS ów, rozmów coraz bardziej go pogrąża.
Nie przeszkadzaj mu w tym
ile osób stąd kiedykolwiek usłyszało w sądzie to zdanie - "moja wina"
jest duża szansa że mąż autorki usłyszy,, swoją winę" z ust sędziego
Kola ma dowody w ręce i jeżeli uzbroi się w cierpliwość,ubierze w spokój na rozprawę z pomocą adwokat poradzą sobie z gnojkiem.
Szczęśliwe sms-y ciut mniej będą boleć jeżeli potraktuje je jako dowody jego świństwa.Opinia psychologa dziecka też powinna zrobić swoje,bo jako ojciec zachował się debilnie.Chciał mieć dziecko,,po swojej stronie"i namieszał małej w głowie.
Jemu chyba nie chodzi o zdołowanie Koli /bo swym mały rozumkiem tego nie ogarnia/ lecz o pokazanie jej jaki stworzył azyl dla siebie i dziecka i jaką złą kobietą będzie jeżeli nie pozwoli mu się tym cieszyć godząc się na szybki rozwód.
A ta szybkość zależy od niego ,bierze winę na siebie i....dzięki zgodzie autorki może być wolny.
Kola wzmocnij się fizycznie,daj sobie w kość.To inny wysiłek niż praca.Mniej się wtedy myśli,więcej śpi i /jeżeli w grupie/można poznać fajnych ludzi.
Ja trzymam kciuki .
Nox w sądzie jak najbardziej, jest na to szansa i to duża, z resztą jak kilka osób tutaj zauważyło, mąż sam się pogrąża.
Na wygraną w sądzie Kola ma duże szanse.
Ja miałam na myśli to, że szkoda, że tego wszystkiego Koli mąż nie zaoszczędził, jej i wielu osób, które podobne sytuacje przechodziły.
Mają nowe życie, nowe miłości, nowe szczęścia itp. itd..., niech mają, a to co zostawiają za sobą, mogliby zostawiać ze spokojem, a nie z szarpaniną w sądzie...
Ale na to, żeby po całym tym bałaganie, który się zrobiło, stanąć i powiedzieć "moja wina" mało kogo stać.
A tak wiele wszystkim by to zaoszczędziło...
No ale w sumie, czego wymagać od ******
Kola, a czy przypadkiem nie jest tak, że Twój mąż podobne techniki stosował wcześniej a Ty potulnie przyjmowałaś jego wizje rodzinne i z uśmiechem na ustach realizowałaś jego wytyczne?
Komentarz doklejony:
Jeśli tak, to pora na przebudzenie... ale dopiero w sądzie. Na razie gromadź dowody.
No właśnie, czego spodziewać się po... Który mówi że jego córka może zamieszkać w domu babci bo on potrzebuje kasę? po kimś kto w tajemnicy przedstawia dziecku kochankę i czyni z niego konspiratora?
Wiem że masz teraz mętlik w głowie i cały ten bałagan ale powiem Ci graj spokojnie. Teraz to gra a jak w każdej grze można być mistrzem. Zbieraj dowody, zbieraj smsy, nagrywaj rozmowy, skłądaj wniosek z orzekaniem o winie. Pilnuj się żeby nie było że mu grozisz i takie tam. Graj mądrą spokojną kobietę skrzywdzoną przez drania i tyle. Zbieraj dowody, dowody i jeszcze raz dowody. Wiem że Cię przeraża myśl , że miałaś męża i pełną rodzinę, ze wszystko szło do przodu, że miałaś plany itd. Wszystko to znam bo przeszedłem to samo. Moja żona tez mieszka u kochanka. Wiem co widzisz, wiem co czujesz. U mnie minął rok. Za chwilę idę na sprawę rozwodową z orzekaniem o winie. Powiem Ci że to był cieżki rok, rok bicia się z myślami, rok budzenia się w nocy, rok przemyśleń, rok zmian, rok przeobrażeń i nowych planów. Jestem mądrzejszy od Ciebie właśnie o rok. Powiem Ci że dziś cieszę się że wyszło jak wyszło i że nie spędzę dalej życia z taką fałszywą osobą. Lepiej teraz niż za 10 lat lub 20lat. Pomyśl na co mogłabyś liczyć na starość od takiej osoby lub na co liczyć w trudnych chwilach. Dziś patrzę na nią jak na wroga, jak na osobę która niepotrzebnie zajęła mi 9 lat mojego życia. Dziś wiem że jest dobrze jak jest. Mam nowe plany i pomysły na życie, mam nowej pasje i zajęcia. Dziś brakuje mi czasu na wszystko. Dziś zajmuje się swoją osobą bo o sobie zapomniałem będąc z żoną i robiąc wszystko dla niej. Trochę taki egoista jestem bo myślę o sobie ale zdrowy egoizm nie jest zły. Nie martw się wszystko się ułoży. Może to banalne co powiem ale czas leczy rany. To prawda i to święta prawda. Powiem Ci że dziś mam w nosie co ona robi, jak żyje z tym kochankiem, ile razy się z nim bzyka itd. Dziś siedzę i się śmieję bo kolejny g**** c*** się zdziwi za kilka lat. Dziś się cieszę że gość wszedł w moje życie z butami i pożyczył sobie moją żonę. Ciekawe jaką będzie miał minę jak ktoś pożyczy sobie ją od niego. Zresztą z tego co zauważyłem to ona sama pcha się w objęcia nowych facetów zupełnie jak twój mąż. Nie martw się myśli że dorwał księżniczkę ale szarość życia codziennego jest nieubłagana. Dopadnie i jego i czar pryśnie. Ktoś kto lubi szarość życia codziennego i stabilność żył będzie a takie osoby jak twój mąż będą się wiecznie nudzić i szukać. Takie osoby same nie wiedzą czego chcą od życia. Karma wraca pamiętaj. Siedź, rozłóż wygodnie fotel usiądź, weź popcorn i oglądaj ze spokojem ten teatrzyk. Braw nie musisz bić bo nie warto. Takim szmatławcom braw się nie bije.
Nie wiem, czy mogę dać przykład. Raz jest lepiej raz gorzej, towarzyszy mi często poczucie winy, że może za szybko to rozegrałam, że może powinnam poczekać na jego reakcje, a tylko moja cholerna duma wzięła górę.
Co jakiś czas dostaję od męża "miłego" sms, typu że on nie wie czy dobrze zrobił, że do dziś ma różne myśli.
Innego razu przesyła mi sms że ciemnota ze mnie, skoro nie zaakceptowałam już tej sytuacji i nasze kontakty nie mogą być normalne, a wręcz koleżeńskie. Dziś dostałam sms np. że jak nie będę godziła się na wszystkie warunki spotkań z córką to będzie chciał mi ją odebrać, żeby mieszkała z nim, jego kochanką i jej córką.
Takie jego zachowanie sprawia, że nie chcę mu jednak odpuścić, może warto żeby jednak dostał lekcję. Tylko jakim kosztem ona się skończy dla mnie, na razie nie wiem.
Dziś uzgodniłam z Panią mecenas końcową wersję pozwu. Jutro najprawdopodobniej zostanie złożony w sądzie.
Pozostanie mi jedynie czekanie na jego reakcję, jak dostanie korespondencję i dowie się ze chce rozwodu z orzeczeniem o winie.
Znowu mam problem z jedzeniem, a bardziej nie odczuwaniem potrzeby jedzenia.
Wynika z tego że chyba na przykład się nie bardzo nadaje ) ale staram się isć do przodu.
może za szybko to rozegrałam, że może powinnam poczekać na jego reakcje
,
jaką?
to nie on rozegrał to wszystko szybko,tylko Ty?
Zbierasz te sms-y którymi Cię dręczy?
Na czym ma polegać według niego akceptacja sytuacji?
Twój mąż to kawał gnoja,nie zrobił nic by wasze kontakty miały poprawny charakter.I jeżeli chodzi o rozstanie i żądania finansowe o zachowaniu w stosunku do dziecka nie wspomnę.
Komentarz doklejony:
czy to że wnosisz o rozwód to nie jest pogodzenie się z sytuacją?
Tak, wszystkim SMS robię fotki i zapisuję.
Znaczna ich część to dowody
Fakt, ze wnoszę o rozwód nie traktuje jako pogodzenie się z sytuacją. Bardziej może jako potrzebę uporządkowania spraw, nie ponoszenia za niego odpowiedzialności itp.
Kola, ja wiem że dla Ciebie to uporządkowanie spraw, ale mąż powinien to potraktować jako pogodzenie się z sytuacją. Nie wisisz mu na ramionach, nie leżysz na wycieraczce błagając o miłość, Robisz krok w przyszłość swoją, zostawiając przeszłość waszą /przecież on tego potrzebował/
Znowu mam problem z jedzeniem, a bardziej nie odczuwaniem potrzeby jedzenia.
Kola zanim zniszczysz sobie żołądek, bo najwyraźniej on najbardziej obrywa, spróbuj może pobudzać go ziołami.
Jakaś mięta na pobudzenie apetytu.
Rumianek, żeby łagodzić. Koper. Taka nadprodukcja kwasów, w nerwach, na pusty żołądek, może mu bardzo zaszkodzić.
Zgodziłam się na podział majątku tylko dla jednej rzecz, żeby wyprowadził się z domu. A nie przychodził kiedy chce, wyjadal jedzenie z lodówki, zostawił ubrania do prania i korzystał z wszystkiego nie dając pieniędzy na opłaty.
Zupełnie nie widzę tego perfekcyjnego zaplanowania oprócz zdecydowania o odejsciu, zaskoczenia Ciebie, a przez to szybkiej realizacji tego co sobie wymyślił;
Cytat
Po co ten notariusz ??? przepisał Ci wszystko ?
Co z rozwodem, oświadczył, że z jego winy? ?
Rozumiem, że jesteś jeszcze w szoku, może dlatego parę rzeczy cieżko zrozumieć z tego co napisałaś; Wykorzystał zaskoczenie i zrobił Cię w konia ?
Takie zsakoczenie i szybki rozwój wypadków wywracający zycie do góry nogami każdego zetnie z nóg; Myślę, że i tak jesteś bardzo dzielna;
Moja córka "walczyła" z matką już od podobnego wieku i gdy się podwójne życie wysypało miała lat 16. Wiedziała o wszystkim! I co z tego? Czym miałem ją obarczyć i co mieć za złe? Własną ślepotę?
Dałaś się podejść i zmanipulować mężowi. Trudno, było i się nie wróci. Możesz jeszcze poprostować swoje sprawy. Zlikwidować wpływ zdrajcy na swoje życie i tego się trzymaj. Nie musi być obecny w Twoim życiu.
Opieka i alimenty ustalone?
Ja coraz bardziej przekonuje się do złożenia pozwu z orzekanie o winie.
Nie mam jeszcze ustalonych alimentow i opieki.
Piszecie ze dałam się podejść. Przecież to była bliska mi osoba, ufalam mu i kochałam.
Był moim pierwszym mężczyzna. Ja nie mislam przy sobie dobrej nauczycielki w postaci kochanki -rozwodzi która w tej materii ma doświadczenie i kierowala nim.
Twój mąż to kompletny d u p e k i tak naprawdę to masz szczęście, że nie musisz już z nim żyć i być. Wiem, wiem, dziś w to nie wierzysz...
Spróbuj odnaleźć w codzienności trochę radości. Na początku to trudne, kochana, ale uda się, zobaczysz. Rób to, co kiedyś sprawiało Ci przyjemność- może nowy ciuszek, spotkanie z dawno niewidzianą przyjaciółką, kino z dzieckiem, jakiś seans u kosmetyczki. Nie myśl o nim, nie jest tego wart. Nie rozpamiętuj, nie pytaj dlaczego. Dlaczego? Bo to palant i tyle.
Wiem, to trudne. Ale najgorsze już się zdarzyło, teraz może być tylko lepiej!
Trzy miesiące za Tobą, najgorsze trzy miesiące Twojego życia. Za kilka lat będziesz dziękować losowi, że z nim nie jesteś- uwierz. Mówie, bo sama tak mam. A kiedyś wydawało mi się że ON to cały mój świat. Dziś świat jest piękny, a on to tylko ojciec mojego dziecka. Nie muszę go nawet lubić.
Mała nie rozumie Twojego cierpienia i to dobrze. A to, że zaakceptowała tę sytuację to drugie dobrze- czuje się z Tobą bezpieczna i jej świat się nie zawalił.
Męża do domu nie wpuszczaj. Wara mu od Twojej lodówki i pralki. Rozwód tylko z jego winy!!!! Mała dziś nie rozumie, ale kiedyś to będzie dla niej ważne, że to on odszedł i wybrał, że nie ma w tym Twojej winy.
Trzymaj się , kochana. Myślę o Tobie ciepło.I trzymam kciuki.Mooocno!!!
Cytat
Cytat
Od Ciebie zależy, czy chcesz mu pomóc w tym szczęsciu, które sobie zaplanował czy pokazać, że nie wszystko jest tak proste jak sobie ubzdurał;
Gdy sprawy mu się skomplikują zamiast pielęgnować szczęście z ukochaną zacznie ratowac własny tyłek i szybko się pewnie odkocha; Zastanów się czy taka szkoła życia mu sie nie przyda?
Nie ma podstaw tak twierdzić, ale jest możliwość, że on też został zmanipulowany, inna go cichaczem przejęła. Też byłaś jego pierwszą kobieta ?
Nie tęsknij za nim, po co Ci taki słaby i nieodpowiedzialny facet; którego bzykanie na boku całkowicie wchłonęło;
Nie zdziwił bym się gdyby za jakiś czas, jak zauroczenie się skończy, jęczał, że chce wracać, rok znajomości z doskoku to bardzo mało; Na to też musisz być przygorowana;
Chyba czujesz, że jakaś tam zdrada a porzucenie, nie licząc sie z nikim, to całkowicie inny kaliber; On zwolnił Cię tym ze wszystkiego; musisz myślec już wyłacznie o sobie i dziecku;
Dobrze zrobiłaś podejmując decyzje za niego, choć wydaje się, ze na to czekał; Dla Ciebie to dobry początek walki o siebie. Nie pozwoliłaś mu na podwójne życie, jasno określiłaś granicę. Nie przekreśliłaś go od razu, co się chwali. Reszta niestety należała do niego. . Musisz być konsekwentna we wszystkim co sobie ustalisz;
Dzięki za zyczliwe słowa. Teraz bardzo tego potrzebuje.
Dlaczego masz brać winę na siebie?
Tobie nie zależy na czasie tylko jemu.
Chce szybko być wolnym niech weźmie winę na siebie i załatwione. Możesz powołać kochankę na świadka gdyby mu trudno było podjąć decyzję. Ustal gdzie i kiedy spotyka się z córką to bo to nie jest powód do nachodzenia Ciebie.
Zmienił zameldowanie? Jeżeli podpisaliście umowę notarialną to najwyższy czas zmienić zamki i spakować resztę jego rzeczy.
Kola Ty chyba nie pierzesz jego szmat tylko wrzucasz do śmieci?
Dziewczyno trzymaj się dzielnie, poradziłaś sobie z jego,, wyprowadzeniem"
Masz wsparcie, z kim pogadać?
Cytat
Facet Cię zaszantażował i uległaś. Nie dobrze. Nie rób tego więcej; mozliwe, ze już na tym straciłaś;
Wynajmij prawnika; zorientujesz się jakie masz mozliwości; co Ci wolno a co nie; chyba, ze chcesz być całkowicie wykorzystana i stracic szacunek do samej siebie;
Spadło to na Ciebie jak grom z jasnego nieba.Wygląda na to, że zrobiłaś wszystko co mogłaś, jak na sytuację postawienia pod ścianą. Nie chciałaś zakopać tych 15 lat razem mimo cierpienia. Poszłaś nawet na terapię, choć wcale nie musiałaś.
To on dał ciała i dalej manipulował.
Masz teraz wybór, który zależy wyłącznie od Ciebie: albo pogążysz sie w rozpaczy, tęsknocie nie wiadomo za czym, może nawet nienawiści czy skorzystasz z szansy jaką dostałaś, staniesz się dojrzalsza kobietą, która wie czego chce od życia i dziękuje facetowi, ze ją zostawił
Mieszka u kochanki. Tam też zabiera dziecko. Zamki zmieniłam.
Wymelduje się jak go spłace. Chce tylko kasy ode mnie, musi myśleć o swojej przyszłości.
Wsparcie mam w rodzicach, ale oni są tak zszokowany ze nie mogę ich dodatkowo obarcza i w przyjaciółce, która doprowadza mnie do pionu. Cała jego rodzina, ludzie z którymi spotykałam się na codzień raptem mnie nie zna.
On chce podziału majątku, on się zakochał, on, on.... a gdzie w tym wzystkim jesteś Ty.
Spłacenie bo musi zacząć od nowa, alimenty nie za duże bo słabiej zarabia. Dziewczyno koniec głaskania. Na razie robisz to co ON, pan i władca mówi. I to co jest mu wygodne.
Gdzie się spieszysz? Przecież dla Ciebie rozwód może trwać nawet rok. No moje oko. To nie żaden perfekcjonista ale debil.
Kochanka, wyprowadzenie z domu (porzucenie rodziny). Dziewczyno masz wszystko co potrzeba na rozwód z jego Winy. A jak bidulowi nie wyjdzie i wyląduje na ulicy, złoży wniosek że popadł w niedostatek i będziesz bulić (z tego co pamiętam ma na to kilka lat).
Kola wizyta u prawnika, podział majątku OK ale na Twoich zasadach. Jak wygląda sprawa nakładów na mieszkanie jakieś nakłady z majątku odrębnego?
Unormowanie stosunków z dzieckiem, zabezpieczenie alimentów. Prawnik, prawnik i jeszcze raz PRAWNIK.
Od tego musisz zacząć nie koleżanka, nie rodzina ale w/w. Nie będziesz wiedziała co robić pisz na forum. Są tu takie historie jakie nie śniły się prorokom.
Przez tempo jakie narzucił manipuluje nie tylko Tobą ale i dzieckiem.
Cytat
Porządny człowiek nawet jak się zakocha to martwi się o dzieci ,jak ułożyć sobie kontakty.Rodzice razem dziecku tłumacza sytuację.
Twój cwany mąż zaklepał sobie Twoje milczenie .A za Twoimi plecami stworzył dziecku idyllę.
Nowy dom,z kolegą ,fajna ciocia która rozpływa się by zyskać sympatię i szczęśliwy ojciec .
W domu smutna mama,pokój bez kochanego taty ,cisza,jakieś zasady.Masakra.
Swoją drogą jak przedstawił dziecku sytuację?
Chcę żebyś uświadomiła sobie jedną rzecz. Wszystko co się teraz dzieje to konsekwencje JEGO postępowania. Ale to Ty je ponosisz a on raczej nie.
Znajdź prawnika , który takich jak on jadą na śniadanie. On nie będzie mieć żadnych emocji. Tak jak pisał betrayed Twój ex dał Ci dowody na tacy.
Nie myśl o zemście bo zaciemnia myślenie. Pomyśl o córce, która ma 8 lat i jeszcze jakieś 15 lat będziesz ją wspierać. A wiele się może przez ten czas wydarzyć. Musisz mieć zabezpieczenie. Jak Twój ex potrafił kisić ogóra poza domem i pewnie fundować coś kochance to nie odpuść mu "bo on tak słabo zarabia."
Olej gnoja, wyjedź na kilka dni, pisz tu dużo i jak masz kogoś to rozmawiaj. Na moją intuicję facet jest tchórzem i słaby psychicznie. Jak go Twój prawnik przyciśnie to zrobi taką kupę, że wszyscy poczują. I jeszcze jedno. Ta kochanica go pogoni. Nie teraz. Za jakiś czas. A jak jeszcze zobaczy że golas to po nim.
Pamiętaj, jesteś na pozycji gdzie możesz pociągać za wszystkie sznurki.
3maj się
Chciałabym tylko uczulić w kwestii formalnej. Jak mu gładko puścisz ten rozwód (bez orzekania) to za jakiś czas możesz w "prezencie" dostać powiadomienie o płaceniu alimentów na męża. Bo skoro on mniej zarabia, skoro ty zostawiasz sobie mieszkanie, może zrobić w sądzie z siebie biednego żuczka. I wtedy będziesz jeszcze z kasy wyskakiwać, bo on będzie biedował z kochanką.
Nie dawaj się ogłupiać i nie odpuszczaj draniowi, bo tylko szkodę sobie zrobisz. Dowody masz twarde, bo z kochanką mieszka. Weź adwokata.
Kola umiesz tupnąć nóżką, czy dasz się ustawiać po kątach. Rozwód też chce po cichutku, a ty mu grzecznie potakujesz.
Skłaniam się do rozwodu z orzeczeniem o winie tylko z jednej przyczyny, właśnie alimentów, które musiałabym na niego płacić. Nie chce przez kolejne lata żyć w strachu.
Całe moje życie to był mąż, dziecko i dom. Moja pani psycholog spytała mnie co ja robiłam dla siebie. Nie potrafiłam odpowiedzieć. Straszne...
On rozwijał swoje pasje, hobby ja go w tym wspierałam.
Dziecku powiedział pod moją nieobecność, że rodzice się nie kochają i chcą wziąć rozwód. Dziecko to b. przeżyło. Nie byłam w stanie dołożyć młodej, że tata ma kogoś i to jest prawdziwy powód rozwodu.
Swoją kochankę przedstawił dziecku jako koleżankę ( tyle wiem od dziecka), zabiera ją do ich domu. Młoda kłamała mnie nie powiedziała mi tego, na początku. On sam mi powiedział że ją już poznała, poznała też jej dziecko i bardzo się polubiły. Ostatnio przycisnęłam dziecko i zapytałam wprost dlaczego mi nie powiedziałaś, że poznałaś panią X i jej dziecko. Rozpłakała się i nic nie powiedziała. Nie wytrzymałam i powiedziałam jej że dlatego bierzemy rozwód, bo tata kocha tamtą panią, z nią chce tworzyć rodzinę, nie ze mną. Powiedziała mi tylko ze on nie będzie tatą dla tamtego dziecka.
Boję się jego reakcji jak dowie się ze chce rozwodu z orzeczeniem o winie. Nie wiem czy będę w stanie to wytrzymać. Obecnie przy wzroście 170 cm , ważę 48 km. Zawsze byłam szczupła, teraz to skóra i kości.
Oprócz paru sms, z których wynika iż ma kogoś, faktu że wiem jak nazywa się ta Pani, gdzie mieszka to nie mam innych dowodów.
Domyślam się ze o tym iż ma kogoś wiedział jego brat, ale nie sądze żeby w sadzie to zeznał.
Kochana, tak, jak już wiele osób tu napisało masz wszystkie atuty, by finansowo wyjść z tego małżeństwa z tarczą, a nie na tarczy: to on zdradził, to on odszedł, to on pozostawił dziecko pod twoją opieką. Niczemu nie jesteś winna!
A co do dziecka...cóż, dzieci szybko akceptują nowe sytuacje. I chcą nadal mieć oboje rodziców. Pytasz, dlaczego dziecko ci nie powiedziało: może tata zabronił? To taka sama manipulacja, jak ta, której ty uległaś, gdy prosił, by dziecko o niczym nie wiedziało. A przecież wie - ktoś tu kłamie, nie sadzisz? I nie płacz za nim. Mam dokladnie taką samą sytuację: ojciec moich dzieci zostawił je dla kobiety, która z pierwszego małżeństwa ma córkę. Była "wielka miłość, aż po grób", która po czterech latach wspólnego mieszkania dojrzała do kłótni, obrażania się, cichych dni, aż po sypianie w oddzielnych pokojach
Nie ma z kim porozmawiać, bo jeśli ktoś nie był w takiej sytuacji to nie jest w stanie zrozumieć ilości i jakości emocji jakie człowiekiem targają.
Ostatnio ktoś z pracy zapytał mnie co tam u męża? Nie potrafiłam powiedzieć że właśnie układa sobie życie z kimś innym? Odpowiedziałam, że chyba ok.
Wstydzę się, że zostałam porzucona.
Co niektórzy podejrzewają ze jestem poważnie chora tylko przyznać się nie chce.
To nie Ty odeszłaś i mieszkasz z kochankiem;
Ty lepiej się martw, że jak piśniesz słówko, że za chwilę będziesz wolna to się od facetów nie opędzisz
Żeby litości nie wzbudzać, poinformuj oględnie i nie drąż tematu; odróznisz ludzi, którzy szukają sensacji od tych którzy chcą pomóc;
Nie ukradłaś,nie zabiłaś,nie zdradziłaś,nie oszukiwałaś ponad rok bliskiej osoby patrząc jej w oczy,nie okradałaś dziecka z czasu poświęcając go obcemu dziecku i jego matce.Wstyd bo,,dałaś się skrzywdzić"?daj spokój.
Rozwód z orzeczeniem to nie tylko alimenty ale również decyzja sądu na papierze kto /w tym wypadku/ okazał się winnym rozpadowi związku.
Nie kto chciałby zrzucić winę na drugą osobę lub się tą winą z nią podzielić.
Dlaczego chcesz/miałabyś chcieć tą część przyjąć na siebie?
Czego się boisz,co on może zrobić?
Może ktoś zrobi kilka fotek,,szczęśliwej rodzinie",znasz jego adres,adwokatce brakuje czegoś by udowodnić mu winę?
Znajdź sposób na wieczory,chociaż raz w tygodniu.Urlop masz wybrany?może kilka dni poza domem dobrze by Ci zrobiło?
Co do spędzania czasu to idealnym relaksem dla mnie jest jazda na rowerze. Przez ostatnie tygodnie jak tylko mogłam i pogoda pozwalała codziennie pedalowalam, bo nic tak dobrze nie pomaga jak 25, 30 km w nogach.
Teraz będzie o to trudniej bo zaczyna się rok szkolny i dojdą obowiązki z tym związane.
Najbardziej żal mi dziecka, boję się jak to się na niej odbije. Jest bardzo madrym i wrażliwym dzieckiem. Czy nie zaczną się problemy w szkole.
Nie mogę zrozumieć, dlaczego ojciec zostawia własne dziecko i tworzy rodzinę dla innego dziecka. Nie jest istotne że nie jest jego ojcem, ale będzie obserwował jak ono się rozwija, będzie miał wpływ na jego charakter, osobowość. A własne dziecko będzie widywal z doskoku. Jego dziecko będzie patrzeć jakie relacje łączą go z nową rodzina i będzie zastanawiać się dlaczego.
Moja pani psycholog powiedziała mi że mam za duże poczucie moralności i odpowiedzialności i dlatego nie jestem w stanie tego zrozumieć.
Miłość kojarzy mi się z czymś dobrym, a nie z budowaniem szczęścia na krzywdzeniu innych.
A teraz tabletka na sen i zapadam się w objecia Morfeusza. Dobrze, że ktoś wymyślił takie leki.
Czy córka nie mogłaby porozmawiać z jakimś psychologiem, z kimś neutralnym emocjonalnie, który mógłby jej wytłumaczyć to co aktualnie dzieje się i będzie się działo w jej życiu?
Co mąż chce tym ugrać, że nie powie jej, że odchodzi do innej kobiety? Będzie bardziej kryształowy? Przecież dziecko samo się domyśli i wywnioskuje. Dojdzie mu jeszcze jedna wada w jej oczach: ojciec kłamca.
Kola ty nie możesz brać jego decyzji na swoje barki. To ON, a nie TY podjął takie kroki. I po co ten wstyd? Wstydzić to się powinien on, a nie ty.
Cytat
Podejrzewam, że wcale nie musiał zabraniać. W moim przypadku dziecko chlapnęło coś przez przypadek i od razu "buzia w kubeł". Mimo 10-ciu lat doskonale wyczuło co jest grane.
Ale popatrzmy z pozycji dziecka, które z każdym z rodziców chce być w dobrych stosunkach. Ja to nazywam "konflikt lojalności", taka inna "kwadratura koła".
Więc lepiej dzieci zostawić na boku i nie obciążać ich własnymi problememi. Widzą i czują wystarczająco wiele i jest to dla nich wystarczającym obciążeniem; a rozgrywki rodziców, pt. "tata nas zostawił", versus "mama jest taka beznadzieja" będą dla dziecka balastem pewnie po grobową deskę; bo dziecko widzi (nawet jak tylko chce widzieć) kochającą matkę i ojca.
Nie płaszcz się przed nim i nie staraj się być jego przyjaciółką. Dojedź chama w sądzie ile się da i zmieszaj go z błotem. Jeśli jego kochanka ma dziecko no to musi on je zaakceptować i z nim żyć. Ojciec dziecka będzie miał też coś do powiedzenia. Wcześniej bądź później już nie będzie tam miał tak kolorowo jak miał z doskoku. Co innego bzykać z doskoku a co innego z kimś żyć, inwestować w to swój czas, zdrowie, pieniądze i inne elementy. Spokojnie żyj sobie dalej. Przechodziłem to samo 13 miesięcy temu i da się z tym żyć mówię Ci. najgorsze są 3 miesiące. Drugie trzy już lepiej kolejne 6 całkiem całkiem. Po roku już jest spoko i da się normalnie funkcjonować.
Komentarz doklejony:
Generalnie do wszystkich z porożami. Z początku jest ciężko i może każdy cierpi na swój sposób inaczej. u części występuje utrata własnej wartości, utrata sensu życia, niechęć do pracy, załamanie psychiczne, żal, smutek, złość, to wszystko przeplatane miłością, taki totalny kibel w głowie który nie daje funkcjonować. Powiem Wam jedno początki są ciężkie bo to istne trzęsienie ziemi. Świat wywraca się nam do góry nogami, w jeden dzień wszystko się wali, ktoś psuje nasze nawyki, przyzwyczajenia, musimy zmienić styl życia, osoby z którymi przbywamy itd. Cofamy się o kilka lat do tyłu, wydawało się nam coś proste łatwe i szło do przodu a tu nagle kilka kroków w tył. Takie jest życie a w nim zdradzacze którzy psują rodziny wyciskają łzy, pieniądze, obdzierają człowieka z godności i oblewają uczuciem wielkiego oszustwa. Ale powiem Wam jedno u mnie mineło 13 miesięcy i da się żyć.
Najgorsze są pierwsze 3 miesiące totalny kibel wszystko do góry nogami, wstajesz o 4 rano zlany potem i sam nie wiesz po co i w jakim celu. Kolejne 3 już jest lepiej. Głowa wyprana z wizji i planów itd. Coś strasznego, nie wiesz jak żyć samemu przecież żyłeś z kimś, strach przed samotnością jak to teraz będzie, jak ja będę żył itd. Kolejne 6 miesięcy jest lepiej da się już uśmiechać i zaczynasz myśleć że w sumie jest ok, że dobrze że to wyszło i że wiesz że od takiej osoby nie masz na co liczyć w życiu, że w trudnych momentach taka osoba Cię wysadza ze swojego życia i nie patrzy na lata spędzone razem, na dzieci ani na nic innego. Taka osoba ma wszystko w głębokim poważaniu. Tak więc uważam nie warto wybaczać zdradzaczom bo z tego chleba mąki nie będzie. Może i da się posklejać ten dzbanek ale wody to Wy sobie już w nim nie ponosicie. Do wszystkich rogaczy, jeśli już odejdziecie zajmijcie się sobą, idźcie na siłownię, basen i inne tego typu rzeczy, tam wyładujcie emocje, zmieńcie siebie, zmieńcie swoją sylwetkę, idźcie na kurs językowy, podróżujcie zwiedzajcie Polskę i Świat bo podróże kształcą, róbcie coś dla siebie szukajcie nowych pasji ( np. fotografia lub coś innego). Wbrew pozorom Wasz poziom poczucia swojej wartości będzie wyższy niż przed akcją rogi. Zobaczycie ile jesteście warci tak na prawdę a nie tyle ile Wam powiedział zdradzacz odchodząc od Was. Rogacze mówię Wam da się żyć a czas można sobie tak zorganizować że ma się totalny niedoczas. Co do nowych związków to chyba indywidualna sprawa ale osobiście uważam że około roku to dobra żałoba żeby zacząć coś nowego i chyba własnie patrząc na klasyczną żałobę po śmierci kogoś bliskiego która trwa rok to coś w tym jest. Ten rok to dobry okres moim zdaniem na przemyślenia i ułożenie sobie tego w głowie, na naukę życia samemu ze sobą itd.
To co napisał tomihigh w ostatnim komentarzu to jest dokładny opis stanu tego jak się teraz czuję. Jestem z natury osobą spokojną, zrównoważoną i poukładaną, lubiłam planować i realizować swoje cele. Teraz czuję, że nie mam po co i dla kogo. Nie chce mieć marzeń.
Najgorszy jest lęk, czy sobie poradzę. Czy uda mi się zgromadzić pieniądze na czas abym go spłaciła. Czy będę miała pracę, aby zapewnić dziecku i sobie godne życie. Raptem rzeczy z którymi sobie do tej pory radziłam przerażają mnie. Cały czas słyszę tykający zegar w głowie. Najgorsze są noce, bez tabletki nie jestem w stanie spać. Nawet jak zasnę to albo śnią mi się koszmary albo ok. 2-3 w nocy chodzę po domu, a rano jestem do niczego.
Przeraża mnie wizja samotności i tego że zamknę się w sobie, będę bała się ludzi. Dziecko szybko dorośnie i będzie żyło swoim życiem, a ja.......
Wstyd - też się czułam jakbym miała wypisane na twarzy, ze zostałam porzucona, może to śmieszne ( teraz na pewno) ale ja się bałam nawet wyjść do sklepu
Strach - przed życiem bez niego, przed tym co takie nieznane i obce, bo jak z dnia na dzień ogarnąć walący się cały świat.
Samotność - wszechogarniająca w każdym wymiarze, głupie, ale w takiej sytuacji brakuje nawet tego, że robi się rano jedną kawę a nie dwie, nawet głupi kubek do kawy krzyczy do Ciebie - jesteś sama...
Wszystko to i cała reszta, to jak się czujesz, co myślisz, to co sobie wyobrażasz, czy to prawda czy nie, jest w Twojej sytuacji normalne,
musisz tylko sobie każdego dnia powtarzać że dasz sobie radę, że to nie koniec świata mimo tego, że wszystko o tym świadczy.
Pamiętaj, z tego można wyjść, musisz dać sobie czas i myśleć teraz o sobie i o dziecku.
Rozwód jak dla mnie - tylko z orzeczeniem o winie, jest trudno, ale dasz sobie radę, już sobie dajesz.
Też uważam, że nie warto dawać mu satysfakcji rozwodem za porozumieniem, niech sobie radzi skoro wybrał nowe życie.
Super, że prawnika już wstępnie ogarnęłaś, do sprawy od złożenia pozwu zazwyczaj mija koło 6 miesięcy, do tego czasu będziesz jeszcze silniejsza,
a gdybyś potrzebowała pomocy czy rady, pisz - wiele osób tutaj przechodziło to co Ty.
Powodzenia, trzymam kciuki
Spokojnie dasz sobie radę, nie bój się samotności, szukaj pasji i poznawaj nowych ludzi. Do życia w samotności się przyzwyczaisz po pewnym czasie. Jeśli się oswoisz do życia samemu ze sobą to później sobie kogoś znajdziesz. W dzisiejszych czasach 1/3 to rozwodnicy i rozwódki. Nie jesteś eksponatem w muzeum. Też się tego bałem jak cholera. Dziś nie robi to na nikim wrażenia uwierz mi to norma w społeczeństwie. Jesteś jedną z wielu. Powiem Ci więcej nawet na pannach czy kawalerach nie robi to wrażenia.
Cytat
fakt, takie mamy czasy, jak to mówią, dzisiaj się nie naprawia, dzisiaj wymienia się na nowe, niestety...
Ale trzeba przyznać, że na początku każdy z nas czuje się jak eksponat w muzeum, a na dodatek jak się jest samemu to jakoś zauważa się wokoło jedynie szczęśliwe pary, szczęśliwe rodziny, a Ci rozwodnicy jakoś nam nie wpadają w pole widzenia
Cytat
hurricane te stwierdzenie jest dobre do porównania zużytego sprzętu kuchennego czy mebli, które w obecnych czasach lepiej wymienić na nowe niż przepłacać naprawiając stare, a nie do porównania związków. Kiedyś rozwodnicy byli traktowani z ostracyzmem, tak samo jak stare panny czy kawalerowie. Czasy się zmieniły i podejście do związków też.
Lepiej się rozwieść i żyć samemu niż zlepiać "rozbity dzban" i tkwić w beznadziejnym związku.
Kiedyś ludzie nie związani węzłem małżeńskim byli ludźmi gorszej kategorii, dziś młode pokolenie wie, że żaden papier, biała kiecka czy ksiądz nie są potrzebni do tego, żeby żyć. Nie muszą przepraszać ciotki i wujka i odpowiadać na głupie pytania "kiedy ślub", " dlaczego nie masz męża/żony?".
Ja tam popieram zmianę jaka zachodzi. Nie uważam, że małżeństwo to coś do czego trzeba dążyć na siłę, i coś co trzeba utrzymywać za każdą cenę. Może dlatego, że mam poglądy mocno feministyczne i uważam małżeństwo za formę niewolnictwa, które narzucił mężczyzna kobiecie.
Doszłam do takich wniosków po 14 latach małżeństwa.
Cytat
Albo zabrakło przecinka, albo rozumiesz, że tylko beznadziejne do niczego nie prowadzące związki mają problemy.
Z pełną odpowiedzialnością użyłam takiego porównania,
a w dzisiejszych czasach nawet sprzętu kuchennego i mebli się nie naprawia, tylko wymienia na nowe.
Ludzie gdy pojawiają się problemy w związku często wybierają coś nowego nic podejmują próbę naprawienia, zrozumienia, dania sobie szansy, to i tylko to miałam na myśli.
Mam świadomość, że czasy się zmieniają, że podejście do małżeństwa również, też jestem zdania, że małżeństwo nie jest do niczego potrzebne, teraz tak uważam, bo jestem po rozwodzie po 14 latach;
jestem z kimś związana i wiem, że ślub nie jest żadną gwarancją i to wykroczenie drugi raz mi nie grozi
Pobierasz ze sklepu Google play i Instalujesz program SMS backup and restore na fonie i robisz kopię SMS - ów na karcie pamięci (zewnętrzna). Program ma opcję, gdzie ma zapisać kopię. Wybierasz co chcesz zarchiwizować (bo on robi kopię również MMS i połączeń telefonicznych
Bez problemu tym samym programem je odtworzysz na innym telefonie.
Zaletą jest to,ze jest darmowy i.
Druga to, że jak zrobisz backup, można je usunąć, zwalniając pamięć telefonu. Przestanie mulić.
Warto jednak sprawdzić ten backup , czy na pewno nie znikną zanim je usuniesz na innym telefonie z tym samym programem
Oczywiście wszystko co mówi nagrywaj, w tym rozmowy telefoniczne.
Są bezpłatne apki na Androida.. Lub jest wbudowany dyktafon w telefonie.. On również nagrywa rozmowy telefoniczne..
Żadnych układów ze zdrajcą!
Żadnego pójścia mu na rękę!
Dążysz do rozwodu z orzeczeniem o jego winie
To że on mało zarabia Ciebie nie interesuje. Ma dwie ręce, to może dorobić
Nie ma zmiłuj się.
Za sqrwysynstwo wystawia się wysoki rachunek do zapłacenia..
Wyprowadzając się do tej niuni w zasadzie sam położył się Ci na talerzu..
Niczego się nie bój.
Strach ma tak duże oczy, że aż strach się go bać
A jemu w to graj.
Bo jak uda mu się Ciebie zastraszyć, osiągnie to o co mu chodzi..
Jeśli ta prawniczka jest kumata w sprawach rozwodowych i ma dobre opinie, to poprowadzi Cię jak po sznurku..
Jeśli chcesz naprawdę dobrych rad w kwestii inwigilacji, to napisz na PW do B40..
Trzymaj się
Pozdrawiam
Ed
Komentarz doklejony:
Edit
B40 również pomoże jeśli chodzi o sprawy techniczne..
Komentarz doklejony:
http://www.samsung.com/pl/support/usefulsoftware/KIES/
Link do oryginalnego programu samsunga na komputer, jest wersja na Maca, jak i na Windowsa..
Jak byłam z dzieckiem na wakacjach to celowo szukałam wzrokiem osób samotnych z dziećmi. Niestety było ich jak na lekarstwo. Wszędzie dookoła "pełne" rodziny.
Jestem zwolennikiem Spay'ów - dają nam wiedzę i przewagę. Niestety wiedza bywa bolesna. Czasami nawet bardzo. Chmura da "prawie legalne dowody".
Komentarz doklejony:
Ale doczytałem on się wyprowadził masz dostęp do jego starego telefonu. Jak napisał Ed napisz na PW może coś wymyślimy. Kola każdy popełnia błędy, trzeba tylko znaleźć słaby punkt i zebrać dowody.
Wypowiedział wojnę Waszej rodzinie niech przyjmie konsekwencje. A litość... cóż jest dla słabych. Jestem zwolennikiem wgniecenia w ziemi. Nie chciał ratować jego sprawa. Teraz Twoją jest zadbać o Wasze (córki i Twoje) sprawy. A orzeczenie o winie bardzo ważne jak mu się posypie (czego z całego serca życzę) pokażesz dlaczego mała nie miała tatusia.
Czemu to ma służyć, wykończeniu mnie psychicznie czy jeszcze bardziej upodleniu.
Dziecko ma zmienne nastroje, problemy z koncentracją zabrałam ją do pani psycholog, rozmawiały długo. Młoda była b. zadowolona.
Jak się tatuś dowiedział o wizycie, to mi się oberwało, że dziecko krzywdzę, że z niej idotkę robię, że sama mam chyba nie po kolei w głowie i to ja powinnam się leczyć, że to moja wina, bo dziecku się mój nastrój udziela.
Cytat
Krowa, która dużo ryczy mało mleka daje
Ciekawe komu chce udowodnić to, jaki jest szczęśliwy. Może sobie ?
Może to ma służyć zdołowaniu Ciebie jeszcze bardziej, na tyle, żeby odechciało Ci się walki o rozwód z orzekaniem o winie.
Nie daj się.
Cytat
Szkoda, że usłyszeć to można tylko w sporadycznych przypadkach.
Ktoś buduje sobie nowe życie na boku, często za plecami, stare spisuje się na straty i nie ma na tyle odwagi, żeby stanąć i powiedzieć jedno proste, prawdziwe zdanie - moja wina.
Nie dość, że komuś niszczy się całe życie to jeszcze na dokładkę funduje mu się piekło w sądzie. Jakby tego wszystkiego było mało.
Jakby nie można było dać już temu wszystkiemu święty spokój.
Ciekawe ile osób stąd kiedykolwiek usłyszało w sądzie to zdanie - "moja wina" ?
Masz klarowna w sytuację.. Co chwila dostajesz dowody do ręki
Widzisz, w tej chwili toczy się z jego strony wojna psychologiczna
Gra na Twoim uczuciu i Twoich emocjach
Chce Ciebie, tak jak już napisał Apologises, osłabić na tyle, abyś poszła na takie rozwiązanie, które będzie korzystne dla niego
Tylko że biedny misiu nie przewidział, że treść tych SMS ów, rozmów coraz bardziej go pogrąża.
Nie przeszkadzaj mu w tym
Cytat
jest duża szansa że mąż autorki usłyszy,, swoją winę" z ust sędziego
Kola ma dowody w ręce i jeżeli uzbroi się w cierpliwość,ubierze w spokój na rozprawę z pomocą adwokat poradzą sobie z gnojkiem.
Szczęśliwe sms-y ciut mniej będą boleć jeżeli potraktuje je jako dowody jego świństwa.Opinia psychologa dziecka też powinna zrobić swoje,bo jako ojciec zachował się debilnie.Chciał mieć dziecko,,po swojej stronie"i namieszał małej w głowie.
Jemu chyba nie chodzi o zdołowanie Koli /bo swym mały rozumkiem tego nie ogarnia/ lecz o pokazanie jej jaki stworzył azyl dla siebie i dziecka i jaką złą kobietą będzie jeżeli nie pozwoli mu się tym cieszyć godząc się na szybki rozwód.
A ta szybkość zależy od niego ,bierze winę na siebie i....dzięki zgodzie autorki może być wolny.
Kola wzmocnij się fizycznie,daj sobie w kość.To inny wysiłek niż praca.Mniej się wtedy myśli,więcej śpi i /jeżeli w grupie/można poznać fajnych ludzi.
Ja trzymam kciuki .
Na wygraną w sądzie Kola ma duże szanse.
Ja miałam na myśli to, że szkoda, że tego wszystkiego Koli mąż nie zaoszczędził, jej i wielu osób, które podobne sytuacje przechodziły.
Mają nowe życie, nowe miłości, nowe szczęścia itp. itd..., niech mają, a to co zostawiają za sobą, mogliby zostawiać ze spokojem, a nie z szarpaniną w sądzie...
Ale na to, żeby po całym tym bałaganie, który się zrobiło, stanąć i powiedzieć "moja wina" mało kogo stać.
A tak wiele wszystkim by to zaoszczędziło...
No ale w sumie, czego wymagać od ******
Komentarz doklejony:
Jeśli tak, to pora na przebudzenie... ale dopiero w sądzie. Na razie gromadź dowody.
Ale to szybko przechodzi, bo jak widać, nie warto.
Kola ma się skupić na tym, żeby mu się nie dać i na tym, żeby walczyć o siebie i dziecko.
wygwiazdkowałam "epitety"
hurricane
I nie daj się ponosić emocjom
Jak będziesz mógł to napisz (choćby na PW) po rozprawie.
Co jakiś czas dostaję od męża "miłego" sms, typu że on nie wie czy dobrze zrobił, że do dziś ma różne myśli.
Innego razu przesyła mi sms że ciemnota ze mnie, skoro nie zaakceptowałam już tej sytuacji i nasze kontakty nie mogą być normalne, a wręcz koleżeńskie. Dziś dostałam sms np. że jak nie będę godziła się na wszystkie warunki spotkań z córką to będzie chciał mi ją odebrać, żeby mieszkała z nim, jego kochanką i jej córką.
Takie jego zachowanie sprawia, że nie chcę mu jednak odpuścić, może warto żeby jednak dostał lekcję. Tylko jakim kosztem ona się skończy dla mnie, na razie nie wiem.
Dziś uzgodniłam z Panią mecenas końcową wersję pozwu. Jutro najprawdopodobniej zostanie złożony w sądzie.
Pozostanie mi jedynie czekanie na jego reakcję, jak dostanie korespondencję i dowie się ze chce rozwodu z orzeczeniem o winie.
Znowu mam problem z jedzeniem, a bardziej nie odczuwaniem potrzeby jedzenia.
Wynika z tego że chyba na przykład się nie bardzo nadaje
Cytat
jaką?
to nie on rozegrał to wszystko szybko,tylko Ty?
Zbierasz te sms-y którymi Cię dręczy?
Na czym ma polegać według niego akceptacja sytuacji?
Twój mąż to kawał gnoja,nie zrobił nic by wasze kontakty miały poprawny charakter.I jeżeli chodzi o rozstanie i żądania finansowe o zachowaniu w stosunku do dziecka nie wspomnę.
Komentarz doklejony:
czy to że wnosisz o rozwód to nie jest pogodzenie się z sytuacją?
Znaczna ich część to dowody
Fakt, ze wnoszę o rozwód nie traktuje jako pogodzenie się z sytuacją. Bardziej może jako potrzebę uporządkowania spraw, nie ponoszenia za niego odpowiedzialności itp.
Cytat
Kola zanim zniszczysz sobie żołądek, bo najwyraźniej on najbardziej obrywa, spróbuj może pobudzać go ziołami.
Jakaś mięta na pobudzenie apetytu.
Rumianek, żeby łagodzić. Koper. Taka nadprodukcja kwasów, w nerwach, na pusty żołądek, może mu bardzo zaszkodzić.