Zdrada - portal zdradzonych - News: nie wiem co dalej

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

bardzo smutny02:36:41
makasiala04:06:39
Julianaempat...05:32:36
Matsmutny06:47:52
Przegrana08:16:14

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Matsmutny
18.04.2024 15:12:06
zdrada bardzo boli . Mnie zdradzila kobieta po 4 latach martyna gryglak z łapsz wyżnych Smutek

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

nie wiem co dalejDrukuj

Zdradzona przez mężaWitam was serdecznie. Nie wiem od czego zaczac...pod koniec czerwca odkrylam,ze moj maz mnie zdradza..konkretnie : korzysta z prostytutek. O tym,ze prowadzi podwojne zycie wiedzialam od dawna-notoryczne klamstwa,ponizanie mnie,obwinianie,ale ze robi to od dlugiego czasu korzystajac z przerw w pracy i ze w ogole posunal sie tak daleko..dalej nie moge uwierzyc...jestesmy 9 lat po slubie mamy 2 dzieci 8 i 3 lata, ja 3 razy poronilam . Na uwagi ze strony rodziny i starych znajomych ,ktorzy nie mogli zrozumiec gdzie podziala sie silna optymistka sprzed lat,zawsze bronilam meza,ze moze to czy tamto ale do zdrady nigdy nie dojdzie,bo na pewno ma granice. Nie widzialam tego ,ze zamnkelam sie na caly swiat widzac tylko meza i dzieci,ze zatracilam sama siebie dla chorej milosci. Pozwolilam soba manipulowac,pozwolilam sobie stac sie uzalezniona,zalekniona tylko zona..ktora ma gotowac ,sprzatac i nie chciec niczego wiecej bo ani bita nie jestem i kase tez dostaje wiec... Szantaze emocjonalne,furie,wysmiewanie mnie ..no i to klamstwo i falsz. Maz wmawial mi,ze sobie ciagle cos uroilam,ze jestem zazdrosna ale kobiety maja naprawde wyjatkowa a ja najwyrazniej bardzo silna,skoro zadzwonilam do niego kiedy wlasnie byl w burdelu i po tonie glosu wyczulam,ze nie jest ani w pracy jak mi wmawial ani w zadnym innym miejscu jakie wymienial. Pozniej juz mialam metlik czy faktycznie cos jest na rzeczy czy sobie wymyslam. Maz dal mi telefon i powiedzial,zebym sobie przeszukala jak mu nie wierze,smial mi sie w oczy..a ja nie wiem dlaczego sprawdzilam-w jego obecnosci-nawigacje na telefonie . Pozniej wpisalam adres w internecie i od razu pokazal sie burdel...kiedy wyslalam linka mezowi nic nie odpowiedzial a kiedy wrocil do domu poprosilam zeby mi tylko popatrzyl w oczy..wyszedl z domu i wrocil po 3 dniach. Powiedzial,ze to trwa od dawna ale on chce ratowac rodzine. Teraz zaczelam kojarzyc fakty. Moim zdaniem maz jest uzalezniony od seksu. Nadmiar pornografii no i ja taka niedoskonala w tych sprawach pchnely go w objecia....zla. Raz czuje sie winna ale kiedy uzmyslowie czego sie dopuszczal juz wczesniej..z jaka premedytacja to robil a pozniej wracal do domu i kazal mi siedziec cicho bo on caly dzien rozmawia z ludzmi i w domu chce miec cisze. nigdy nie moglam zrozumiec dlaczego jest tak pewny siebie,chelpi sie ze jest narcyzem i ma takie poczucie pewnosci siebie nie osiagajac w zyciu niczego nowego np. na szczeblu zawodowym czy majac jakies hobby ..teraz wiem,ze mial dla mnie tylko pogarde bo w ciagu dnia zaliczal takie laski,ze ja dla niego bylam nikim. Doczytal ktos ? Duzo moglabym pisac...ale teraz nie wiem co dalej czy dawac szanse czy wniesc o seperacje bo o tym mysle. Od czerwca do teraz nie ma wiekszej poprawy..tzn. dalej czuje obojetnosc z jego strony. To jest czlowiek ktory uwaza ,ze za pieniadze mozna kupic wszystko..tylko sie przeliczy...bo nie mnie...uczciwosc o ktora blagalam meza od kilku lat jest dla mnie wazniejsza niz zycie w lepszych warunkach ale ze zrujnowana psychika. jeszcze ze wzgledu na dzieci ..nie wiem co dla nich bedzie lepsze..dalej mam metlik w glowie i chyba nadal nie moge w to uwierzyc...
5808
<
#1 | Nox dnia 27.08.2016 23:38
Witaj. Pierwszy krok już zrobłaś, przejrzałaś na oczy i nazwałaś sprawy po imieniu.
Teraz trzeba wykopać tą silną optymistkę którą w sobie masz.
Mąż powiedział że chce ratować, ale nic się od czerwca nie zmienia.
Zrób badania na wszelkie możliwe choróbska przenoszone drogą płciową.
Możesz udowodnić mężowi zdradę i złe traktowanie?
Jesteś w stanie zdobyć się na szczerość i poprosić o pomoc rodzinę.?
Możesz, jesteś w stanie zamieszkać bez męża jeżeli taką decyzję podejmiesz?

Komentarz doklejony:
Jeżeli będzie mu zależało na rozstaniu pójdzie na kompromis czy będzie walczył?
12704
<
#2 | impac1 dnia 28.08.2016 01:05
Witaj Agrestka,
Wiadomość dla Ciebie: mąż się nie zmieni i na obecną chwilę wydaje mu się, że ma nad Tobą władzę. Fizyczną, psychiczną i może materialną. Dobra część tej wiadomości to ta, że mu się tylko wydaje. To że jesteś na tym forum oznacza, że zaczynasz się budzić i widzieć rzeczy, które zaczynają Cię męczyć. Zła część wiadomości to ta że energię, któtą powinnaś przeznaczyć na siebie i dzieci będziesz marnować na próby zmiany męża i oczekiwanie na jego zmianę. Nic z tego.
Bardzo ale to bardzo polecam Ci książkę "Moje dwie głowy" (jest też blog). Przeczytaj i zrozumiesz o czym piszę.
Oprócz seksoholizmu w Twoim opisie jest potężna ilość przemocy w domu (głównie psychicznej). Wygugluj sobie i poczytaj ile możesz. Pierwszy krok zrobiłaś, super! Twoja intuicja Ci mówi, że nie powinno być jak jest. Ufaj jej. A przy okazji zdobywaj wiedzę. Będziesz w nią uzbrojona co da Ci spokój i pewność siebie. Tylko się nie cofaj! Zrób to dla siebie i swoich dzieci.
Powiedz swojej rodzinie. I przyjaciołom. Samemu jest bardzo ciężko.
Będziesz mieć wątpliwości od razu pisz. Jest tu dużo osób, które takich jak Twój mąż mają rozłożone na czynniki pierwsze. Słuchaj rad, wybierz coś i działaj.
Tyle na razie ode mnie. Dużo przed Tobą ale do zrobienia.
13095
<
#3 | Agrestka dnia 28.08.2016 09:04
Bardzo dziekuje za cieple slowa zrozumienia.Szczerze -to balam sie krytyki typu :widocznie nie mial tego w domu itp. Przeczytalam swoj wpis-opis-zdrady-jest bardzo chaotyczny ale jest tyle watkow w tym temacie ,ze nie wiem co jest naprawde istotne. Na pewno w naszym zwiazku zawiodla komunikacja. Od dawna nie umielismy ze soba roznawiac ale ze swojej strony robilam co moglam .Juz w styczniu prosilam meza zebysmy poszli na terapie malzenska bo ono juz prawie nie funkcjonuje..uslyszalam od meza ze wszystko jest super i jak chce to moge sama pojsc. Poszlam wiec sama,opowiedzialam pani psycholog jak wyglada nasze zycie a ona stwierdzila,ze faktycznie moze mnie skierowac na psychoterapie i ze jak ja sie wzmocnie to moj maz tez sie zmieni. Terapie zaczynam od wrzesnia -dopiero teraz dostalam wolne miejsce. Glownym celem terapii mialo byc zamkniecie zaloby po utraconych dzieciach ale w miedzyczasie tak wiele sie wydarzylo,ze terapia bedzie kompleksowa...
Mieszkamy w Austrii,ja jestem tutaj sama tzn. bez rodzenstwa czy rodziny. Do tej pory mialam przyjaciela w mezu-tzn. tak myslalam i tak go traktowalam. Mowilam mu o wszystkim,nie mialam zadnych tajemnic...natomiast on niczego mi nie opowiadal,pytal tylko o sprawy dotyczace domu-czysto techniczne.Ja jestem sama -nie liczac kolezanek czy znajomych a on ma tutaj ciocie-ktora go wspiera a mysle nawet ze kieruje jego decyzjami. Nie wspomne o wsparciu np. takim ,ze kiedy jego skoki w bok wyszly na jaw poprosilam,zeby auto zostawial w domu bo jego nie ma prawie do 19 a ja czasem musze z dziecmi podjechac do lekarza . Wczesniej od czasu do czasu jezdzil na rowerze wiec myslalam ze znowu zacznie -to tylko 5 km. Ja na rowerze dojezdzalam do pracy 8 km. i w ogole tego nie odczuwalam jako zmeczenia ,samochod zaczal zostawiacw domu-przypuszczam ze dla swietego spokoju ale zaraz dostal od cioci auto firmowe,w gruncie rzeczy znowu jest bardziej mobilny niz na rowerze i moze robic co chce.
W minionym roku maz dostawal bardzo wysokie rachunki za telefon co mnie zainteresowalo,wytlumaczyl mi ze przekroczyl limit internetowy..ale to byly duze sumy...teraz ja widze to tak...najpierw byly filmy porno,pozniej seks telefon a to go juz tak nakrecilo,ze nie mogl nie pojsc o krok dalej i wyladowal w burdelach.

Jest do mnie bardzo arogancki. Oczywiscie nie sypiamy ze soba ale wczesniej tak i powiedzialam do niego,ze zrobil tyle zla a moze jeszcze hiv dostalam w prezencie na co on odpowiedzial:nie wiem z kim ty sypiasz ,ze sie martwisz o hiv...
rece mi opadly... z kim ja jestem.
Nie znam osobiscie bardziej oddanej,lojalnej,wiernej zony ktora wszystko co robila bylo z mysla o nim a on do mnie z takimi tekstami. No ale....wlasnie to mnie zgubilo,zamiast patrzec na siebie patrzylam na niego a teraz mam... bede szukac pomocy. Juz sie ciesze na ta terapie od wrzesnia-mysle ze mnie umocni. Mam tez umowione spotkanie z adwokatem,zeby w ogole miec pojecie co ja moge zrobic.

Jesli chodzi o dowody. Mam tylko jego sms w ktorym maz napisal ze owszem byl tam ale nie skorzystal no i on sie przyznal do tego sam . Mysle ,ze w sadzie tez by sie przyznal.

W ogole juz zaczelam wierzyc we wszystko co mowi,ze to ka go do tego doprowadzilam,ze przeze mnie ,no generalnie ja jestem ta zla..ale moze zrobilam cos niemoralnego -tylko ze w tych okolicznosciach jakos sie nad tym nie zastanawialam..otoz poszlan do piwnicy po sloiki na leczo i zobaczylam stara aktowke meza do ktorej wczesniej nie zagladalam. Zajrzalam. Jakies stare kalendarze i jeden stary list-wiem ze nie powinnam go czytac bo byl do meza ale byl otwarty i nie moglam sie oprzec. List jest sprzed 18 lat. My mamy po 39. List jest od jego bylej dziewczyny,ktora w tamtym czasie wyjechala do Niemiec i pisze do niego o ich relacjach...zaniemowilam . Ona juz wtedy zarzucala mu to,co ja teraz. Ze kreci,ze znow ja zdradzil,ze musi robic mu wpadki i go kontrolowac,ze znow przez niego plakala i ze z nim nie moglaby by realizowac siebie bo on nigdy by sie na jej pomysly nie zgodzil. Generalnie na koncu listu go wykpila ze moze jakas rozwodka go zechce...naprawde mnie zamurowalo. On byl juz taki jako mlody chlopak.
Przeraza mnie ten czlowiek...

Dziekuje za Wasze wsparcie i dobre rady Uśmiech Wiem,ze sama nie dam rady tego przeskoczyc,przynajmniej nie juz. Musze sie najpierw wzmocnic.. kiedys to ja ciaglam ludzi do gory bo mi o tym teraz mowia ,widocznie przyszedl czas zeby teraz inni pociagneli mnie do gory...Milej niedzieli.
12704
<
#4 | impac1 dnia 28.08.2016 12:24
Witaj,
nie wiedzialem, ze jestes w Austrii.
Jesli znalazlas dawny list gdzie jego byla opisuje mu to co Ty przezywasz teraz to jest to typowy psychofag ( http://mojedwieglowy.blogspot.com/ ). Niestety moja obecna na takiego trafila tylko chyba jeszcze tego nie wie. Ale jego dwie poprzednie zony tak. Mialem okazje z nimi rozmawiac.
Nie obwiniaj sie. To nie Twoja wina, ze on tak postepuje. Juz taki byl i jest. I to nie Twoja wina, ze tego nie widzialas. Milosc jest slepa.
Na blogu jest mozliwosc kupna ksiazki przez internet. Jak bedzie jakis problem to pisz na priv. Kupie tutaj w Polsce i Ci wysle.
I jeszcze jedno. Trzy! poronienia. Moze to i fizjonomia ale moim zdaniem fundowal Ci ogromny stres tylko Cie tak zakrecil, ze moglas sobie z tego nie zdawac sprawy.

"Do wszystkich, ktorzy w zyciu mnie skrzywdzili, oklamali, zdradzili i zlamali serce... Zmusiliscie mnie abym zobaczyla zmiane, ktora musze wprowadzic w swoim zyciu, daliscie determinacje, motywacje i wiare, ze zmiana jest konieczna. Daliscie mi wiecej niz mogliscie mi zabrac. Dziekuje..."
13095
<
#5 | Agrestka dnia 28.08.2016 22:49
Dziekuje za kazde slowo...
wlasnie siedze w lozku ,boli mnie glowa i widze,ze musze szybciej dzialac zanim bedzie za pozno,zanim maz swoja sila psychiczna znowu sprowadzi mnie do parteru. Dzisiaj caly dzien nie odzywalam sie do meza..po prostu nie moglam,jeszcze za duzo emocji . On wzial dzieci i pojechal na basen. Pozniej wrocili i ja dalej nic...Chodzi dumny,zero pokory,zero szacunku,zamyka sie z telefonem w toalecie na dlugi czas...ale ok. Moze. Wieczorem zaczal zgrywac zdjecia z urlopu i przegrywac....zapytalam komu chce pokazac on mowi,ze koledze z pracy. (o koledze za chwile) ja powiedzilam,ze nie chce zeby moje zdjecia pokazywal czlowiekowi ,ktory kryl jego zdrady przed szefem. Niech przegra swoje,dzieci ale moje nie. Na co oczywiscie otrzymalam lawine slow...ze nie mam prawa decydowac o zdjeciach,ze nie staram sie,nie rozmawiam z nim,nie tak sobie wyobrazal nasze godzenie sie,generalnie on ma mnie juz dosc,bo on sie stara a ja nie. Wiec zapytalam go jak sie stara? Zaraz po ujawnieniu zdrady byla rozmowa,bo pytal czy dam mu druga szanse. Powiedzialam ,ze wnosze o seperacje,prosze go testy na hiv i powinien pojsc na terapie,bo ewidentnie ma problem. On na to wszystko sie zgodzil. Miesiac pozniej powiedzial,ze na seperacje sie nie zgadza, na terapie nie pojdzie -ewentualnie mozemy pojsc razem. Pozniej mnie prosil zebysmy to zalatwili razem bez sadow. Zgodzilam sie pod warunkiem,ze do konca wrzesnia cos ruszy w temacie. Jak do tej pory nie zrobil niczego. Terminu na terapie ani niczego. Raz przyszedl po pracy z kwiatkiem i pyta to jak godzimy sie? Ja popelnilam bardzo duzo bledow.Zle to rozegralam,zapatrzona w niego -to ja prosilam o rozmowy dlaczego do zdrady doszlo,on nie zaczal ze mna tematu ani raz-poza pierwszym przepraszam i przyznaniem sie do winy. Pozniej nic sie nie zmienialo,zdradzona oczekiwalam jakiejs pokory,szacunku,czy chocby zrozumienia...uslyszalam tylko ze on na kolanach przepraszal mnie nie bedzie.Ze wyolbrzymiam problem i duzo innych.CHCialam dac mu szanse zeby sobie kiedys nie zarzucic,ze nie probowalam tego ratowac. Tylko chyba inaczej patrzylabym na przyadkowa zdrade a inaczej kiedy on to wszystko skrpulatnie planowal i wyjezdzal w pracy -bo ma taka.mozliwosc ze moze na przyklad 2-3 godziny robic pomiar techniczny.Jego kolega ,pan po 65 roku zycia dumny z tego,ze kiedys po prostu wyszedl z domu i zostawil rodzine. Pozniej zalozyl nowa. Maz powiedzial mi kiedys ze kolega wie gdzie on jest a reszta nie musi. Czyli ja rozumiem to tak,ze wiedzial o meza wyskokach.
Jest bardzo duzo sytuacji,ktore az krzyczaly,ze zle sie dzieje. Powiedzialam o tym mojej siostrze i powiedziala,ze jest mniej zaskoczona niz ja. Ze kiedy cos probowala mi zasugerowac to ja zawsze bronilam meza i jie pozwalam mu nic mowic. Ze serce jej pekalo kiedy widziala jak mnie niszczy i zrobil ze mnie tylko wyrobnice. Dala mi duzo rad ale ja jestem jeszcze slaba i g....nadal chce wierzyc,ze on sie zmieni. Na co moja siostra,ze jestem jedyna osoba na tym swiecie,ktora w tego czlowieka wierzy. Za to ja widze,ze maz nie ma zamiatu sie zmienic. Tp jest czlowiek ,ktory zaspakaja swoje prymitywne potrzeby i cele wyzsze dla niego nic nie znacza
Mowi,ze jemu uczciwosc w zyciu nie jest potrzebna i ,ze w sumie to lepiej od razu wniesc o rozwod. On woli placic alimenty na dzieci i dalej dobrze sie bawic,niz postarac sie i zawalczyc o siebie czy rodzine.
Z jednej strony jestem gotowa zaryzykowac i odejsc z drugiej czuje jego ogromny wplyw na mnie,czyste uzaleznienie...
W srode bede wiedziala,czego moge sie spodziewac po wniesieniu o seperacje. Poki co nie myslalam o rozwodzie . Nie jest mi potrzebny bo nie wiem ile czasu bedzie musialo minac bym mogla komus znowu zaufac..nie wiem czy to w ogole bedzie mozliwe.
Nie mamy wspolnych dobr majatkowych do podzialu . Maz ma w Polsce dom ale jest jego i dostal go od rodzicow zaraz przed slubem. Wszystko jest na meza na mnie nic. Zreszta kiedy w dyskusji pojawil sie temat pieniadza,uslyszalam,ze nie dostane ani centa! Nie oczekuje niczego od czlowieka bez honoru. Wiem,ze bedzie mi bardzo ciezko z dwojka dzieci bez bliskiej rodziny,w obcym panstwie ale wiem jak funkcjonuje kiedy jade do mamy i odpoczywam od niego. Jestem spokojna,zero nerwow. MUsze dac rady i podjac stanowcza decyzje bo inaczej...
Boje sie tylko jednego,ze on zacznie grac dziecmi. Do tej pory mogly dla niego nie istniec ale teraz bardzo sie dla nich stara-to tez dobrze-bo chce zeby mialy ojca ,nie mam zamiaru ograniczac mu kontaktu z dziewczynkami ,chociaz wewnetrznie sie o nie boje bo on na wszystko patrzy przez pryzmat seksu,gdy mala kiedys zgubila smoczek i okazalo sie ze na nim siedzi,on powiedzialSzok to jej pierwszy wibrator...do 9 miesiecznego dziecka...
Jakolwiek chce wierzyc w ludzi...
Wracajac do tematun ,kupuje im wszystko co chca,zabiera gdzie chca,caly czas wlacza bajki kiedy ja zabraniam bo nie widze sensu by 3 i 8 latka siedzialy kilka godzin przed telewizorem. Daje im swoja komorke do zabawy-notabene w ktorej kiedys corka znalazla film pornograficzny i po mojej interwencji maz zalozyl profil tylko dla dzieci. Generalnie pochodzi z rodziny,ktora uwaza ze za pieniadze mozna wszystko i on tez tak mysli...moze starczy na dzisiaj..dobrej nocy..
12173
<
#6 | jagodalesna dnia 30.08.2016 00:41
Zadbaj o siebie i dzieci. Nie powinnaś mieć dylematów, bo postawa Twojego męża jest jednoznaczna i nawet nie fatyguje się abyś myślała, że chce coś zmienić w Waszym życiu... Ja w jego postawie nie widzę nawet resztek szacunku, nie mówiąc o innych uczuciach... Trzymaj się.
13095
<
#7 | Agrestka dnia 30.08.2016 19:38
Dziekuje jagodalesna Uśmiech
to tez blisko agrestow Z przymrużeniem oka
Tak...zaczelam codziennie jezdzic na rowerze,ktory zawsze byl dla mnie wazny ale ostatnio zaniedbany..zaczynam powoli myslec o sobie poztywniej,bo w ostatnich miesiacach zaczelam wierzyc w slowa meza...
Zostawiam ta sprawe troche zwyklemu biegowi zyciowemu...czasem wydarzy sie w nim cos takiego co bedzie oczywistym drogowskazem... Pozdrawiam Uśmiech
5808
<
#8 | Nox dnia 30.08.2016 19:57
Agrestka samosię nic nie zrobi,zostawiasz sprawę zwykłemu biegowi tylko nie zamykaj znowu oczu.
Pamiętaj że nawet mając męża w domu jesteś sama/bo nie wiadomo kiedy coś się zawali/
Może wyprowadzi się do ciotki?
Jego sposób na ,,wychowywanie"pozostawia wiele do zyczenia

Cytat

uzalezniona,zalekniona tylko zona..ktora ma gotowac ,sprzatac i nie chciec niczego wiecej bo ani bita nie jestem i kase tez dostaje wiec...
Szantaze emocjonalne,furie,wysmiewanie mnie ..no i to klamstwo i falsz.

na to dzieci patrzÄ…,tego siÄ™ uczÄ….
Szukaj wsparcia w przyjaciołach,fachowej rady ,pomocy.Nie zamykaj się znowu w sobie,ze sobą i swoją samotnością.Nie broń go ani przed sobą ani przed innymi i nie szukaj wymówek na złe traktowanie Ciebie i dzieci.
13095
<
#9 | Agrestka dnia 30.08.2016 20:42
Nox...szczerze..to chyba znow zaczynam...ale wiem,ze teraz widze wiecej,to co kiedys dla mnie bylo oczywistoscia,normalnoscia-dzisiaj otwarcie potrafie nazwac chorym ukladem . Zostawiam biegowi czasu ale po czesci.W przyszlym tygodniu zaczynam terapie i wiaze z nia naprawde wiele..jakkolwiek dziekuje za kazdego "zdrowego kopa "z waszej strony Uśmiech)
12173
<
#10 | jagodalesna dnia 30.08.2016 23:27
Agrestka, wynurzyłaś się na chwilę z bagna, nabrałaś głęboki wdech, ale uważaj kilka chaotycznych, nieskoordynowanych ruchów i przepadniesz. Nie wiem jaką jesteś osobą, ale powinnaś stać się bardzo konsekwentna. Z jednej strony porozpieszczaj trochę siebie (rower - super!), z drugiej strony nie pobłażaj sobie (terapię potraktuj jak systematyczny obowiązek, dla Ciebie, dla dzieci). Tak długo tkwisz w chorym układzie, że zatarły się granice pomiędzy tym co normalne (dopuszczalne, akceptowalne) a tym co chore i toksyczne. Pora zacząć żyć!
13095
<
#11 | Agrestka dnia 31.08.2016 12:18
Hej
Wlasnie wracam od Pani adwokat.
Coz...z jej prktycznego punktu widzenie seperacja nic nie wnosi,tylko strata pieniedzy. Sugeruje od razu wniosek o rozwod jako straszak a pozniej ewntualne rozmowy z mezem czy bierze sie za siebie czy nie. Tylko w momencie gdy maz przyklasnie rozwodowi wszystkie tego konsekwencje..na ktore ja na dzien dzisiejszy nie jestem gotowa... i teraz pytanie:czy w ogole ma sens stawianie meza pod przyslowiowa sciana ,ktora mialaby go zmobikizowac do zmiany? Znajac juz troche jego podejscie do zycia -wysmieje mnie..po prostu chyba nadal chce wierzyc,ze mimo wszystko zalezy mi jeszcze na rodzinie..Pani Ad. przerazila sie tym ile razy powiedzialam,ze maz chce,czy sie zgodzi...a nie to czego ja chce...brak slow...
12604
<
#12 | Atrakcja dnia 31.08.2016 12:46
Agrestko, oczywiście, że powinnaś złożyć pozew o rozwód.
I nie zastanawiać się czy to męża Twojego postawi do pionu czy nie, a myśleć tylko o uwolnieniu siebie z tego w czym obecnie tkwisz.
(tak nawiasem, im drastyczniejsze środki tym bardziej stawiają do pionu)
Naprawdę nie powinno być w Twojej głowie zmartwień "co on pomyśli, co on zrobi, co mu będzie wygodne". Zwyczajnie on na to nie zasługuje.
Idź spójrz w lustro i zobaczysz kobietę, o której interes masz dbać. Interes męża olej tak samo jak on olewał Ciebie. Myśl o dzieciach i o sobie.
Bo jak będziesz o mężu myślała nadal, to on Ci na łeb wejdzie jeszcze bardziej (bo pozwlasz mu na to), a sama skończysz w wariatkowie jak nie zmienisz kierunku myślenia.
Szukaj dla siebie dobrego terapeuty, proś przyjaciół/rodzinę/innych ludzi o pomoc, ale przede wszystkim sama sobie pomagaj i pracuj nad sobą.
Bo sama sobie możesz najbardziej zaszkodzić.
Walcz o swoje szczęście, a raczej nie jest ono przy mężu...

Komentarz doklejony:
Chciałabym dodać, że wydaje mi się, że tym co najbardziej Cię niszczy i jednocześnie jest dla Ciebie najbardziej niebezpieczne to oczekiwanie, że on się zmieni.
Czasami najtrudniejsze jest zaakcetpowanie, że ktoś jest chory/zaburzony/taki czy inny, ale po prostu taki jest i tylko takim można go brać.
3739
<
#13 | Deleted_User dnia 31.08.2016 13:27
Mądra pani adwokat. Straszenie męża niewiele pomoże. Do tej pory sam nie wyciągnął wniosków z tego co robi. Nawet jeśli masz nadzieję na jego zmianę, to rozwód pozostaje jedyną szansą. Konsekwencja jego czynów. Albo nim wstrząśnie albo nie. Tylko od niego zależy czy skorzysta z takiej szansy. Równie dobrze nie będzie w stanie. A to już nie od Ciebie zależy.
13095
<
#14 | Agrestka dnia 31.08.2016 14:17
Ojej..przepraszam Was za wszystkie literowki ale pisze z telefonu. Ja jeszcze bardzo mocno zyje wiara,zyje emocjami. Pani Ad. powiedziala,zebym zbierala dowody nawet jego sms-y ,kopie tego listu sprzed 18 lat, itp . a o rozwod zawsze mozna zlozyc..
On z jednej strony powtarza,ze chce ,ze mu zalezy ja probuje w to wierzyc ale wiem,ze juz mu nie zaufam,wiem , ze teraz bedzie bardziej uwazal na to co robi i tyle. Jedyne co to wzmocnic siebie co powtarzaja mi wszyscy w kolo.Jest furiatem nie znoszacym sprzeciwu. Po tym klamstwie zanim jeszcze dowiedzialam sie o burdelu...bylo mi przykro i pierwszy raz od 9 lat powiedzialam,ze nie pojde na kolacje do jego ciotki bo nie potrafie tak udawac,ze jest super jak narasta we mnie coraz wieksze poczucie beznadziejnosci...wiecie co uslyszalam: masz odwolac wczasy..wczasy ktore planowlismy od marca,hotele byly zabuchowane-obiecalismy starszej corce-interseuje sie geografia- podroz przez Polske zeby zobaczyla,jakie Polska ma morze itp. Oczywiscie jak juz znalazlam jakis hotel wszystko bylo za drogie..ale na moj stanowczy sprzeciw ze nie pojde...notabene ciotce wczesniej dalam znac,ze maz mnie klamie i nie potrafie udawac,ze ja nie przyjde tylko on z dziecmi-za to od razu kara...ale jaka!!! jaka nieadekwatna...
W sercu wiem,ze musze odejsc zeby zaczac zyc..wiem,ze musze zrobic to ja ,nikt za mnie tego nie zrobi...daje sobie troche czasu. Czy warto waszym zdaniem wyznaczac takie granice czasowe ???
Dziekuje Wam za zrozumienie i duze wsparcie. Pozdrowienia...
3739
<
#15 | Deleted_User dnia 31.08.2016 14:39
Odkurzyłem Agrestko temat "psychofag" ,znajdziesz w ramce forum na górze strony.
12604
<
#16 | Atrakcja dnia 31.08.2016 14:45

Cytat

ja probuje w to wierzyc ale wiem,ze juz mu nie zaufam


Agrestka, dlaczego próbujesz mu wierzyć? po co? żeby mieć więcej rozczarowań?

Nakręcasz jego zachowania swoimi, swoją słabością, służalczością, które go tylko w Tobie irytują. Dajesz mu przyzwolenie na takie zachowania bo je akceptujesz. Twoje ewentualne prośby nic nie dadzą, dać coś mogą tylko konkretne działania.
Starasz się chyba wzbudzić litość w mężu. Ale w takim typie człowieka jak on - Twoja słabość wzbudza pogardę. Uwierz mi, nie licz na jego współczucie, że widząc Twoją bezradność, łzy i załamanie coś go ruszy. Chcesz go ruszyć? To bądź twarda. Powiedz "nigdzie nie idę, mam w dupie co pomyślisz, chcę rozwodu". Wtedy będzie kombinował jak Cię uspokoić.
Ale moim zdaniem nie powinnaś nabierać się już na żadne jego zagrywki. Im łatwiej łykasz jego kity, tym mniej on Cię szanuje.
Odradzam Ci całym sercem te małżeństwo, bo każda poprawa będzie chwilową gierką.
Ale wiedz jedno, dopóki jesteś z mężem i dopóki musisz się z nim jakoś komunikować: taki typ człowieka respektuje tylko osobę silną, stanowczą, która nie pozwoli mu przekraczać granic. Natomiast zdepcze jak robaka każdego w kim wyczuje słabość. I będzie przekonany, że zdeptany na to zasłużył bo sam na własne życzenie jest żałosnym słabeuszem.
Także wstawaj z kolan i więcej przed nim nie klękaj, jeśli Wasza komunikacja ma jakoś rozsądnie przebiegać.
12173
<
#17 | jagodalesna dnia 31.08.2016 18:08
Agrestka, Ty chyba jednak chcesz się utopić w tym bagnie. Pytanie tylko w imię czego???? Myślisz czasami o wzorcach jakie dajesz dzieciom? Brak miłości, szacunku, przemoc emocjonalna... BEZWOLNOŚĆ, patologiczna uległość Matki, w takim środowisko żyją Twoje dzieci i przez pryzmat tych doświadczeń będą kształtować swoje dorosłe życie, w tym relacje z partnerami. Na co czekasz? Może na kartę złotego klienta burdelu dla Twojego męża???

Komentarz doklejony:
Jakie Ty musiałaś mieć wzorce rodzinne, jeśli pozwalasz sobie na takie traktowanie?
5808
<
#18 | Nox dnia 31.08.2016 20:18
sama po 9 latach bycia potulną żoną,gospodynią,matką nie potrafisz się zmienić.
Ani dla siebie ani dla dzieci.Nie potrafisz popatrzeć na Wasze życie oczami dzieciaków.Chciałabyś by Twój ojciec tak przy Tobie traktował matkę?
By nie liczył się z jej zdaniem nie tylko jako kobiety ale i matki która z dziećmi spędza większość czasu??????
Dlaczego on zatem miałby się zmienić?
Zanim poznał ciebie miał jakieś wzorce zachowań co do partnerek/które łyknęłaś/
i upodobania seksualne /którym nie jesteś w stanie sprostać/Zdrada nie jest dla niego żadnym problemem ,od kilkunastu lat ma ją w krwi,spermie i czym tam jeszcze.
Miałby się stać przykładnym ,wiernym mężem,zapomnieć o wyluzowanych prostytutkach które za kasę powiedzą,zrobią wszystko?Jego już nie wszystko podnieci.Ma z tego zrezygnować dla dzieci?
A co on wie o wychowywaniu dzieci,o wspólnej zabawie,rozmowie.Chodzi na wywiadówki,kąpie młodsze?
.

Cytat

Cytat

Sugeruje od razu wniosek o rozwod jako straszak a pozniej ewntualne rozmowy z mezem czy bierze sie za siebie czy nie.

chyba nie byłas z nią tak szczera jak z nami.
Rozwód jako straszak????straszyć można tylko raz.W tym przypadku raz i na krótko.Bo w waszym związku to Ty jesteś wystraszona.
Ale w jednym ma racjÄ™,wycisz siÄ™ i zbieraj DOWODY .
13095
<
#19 | Agrestka dnia 31.08.2016 21:56
Boze..jest tak duzo prawdy w tym co piszecie..Nox oczywiscie ze jestem wystraszona. Myslisz,ze dlaczego poszlam na terapie? Bo zobaczylam ze moje zycie zagolopowalo sie-obok mnie! Mialam zalamania po poronieniach i one mnie doprowadzily do tego momentu w ktorym zaczynasz czuc,ze sama pewnych rzeczy juz nie dzwigniesz ale jeszcze masz sile zeby innych prosic o pomoc.

Jagodalesna-no tak,moja mama tez byla ulegla. Nie bylo w rodzinie jakiejs patologii ale to do ojca nalezalo ostatnie zdanie.w mojej rodzinie -mama znosila wszystko w imie milosci,wiary. No i niestety do dzisiaj tak wszystko widzi,ze przeciez dzieci,ze wybaczyc,dac szanse...

Nie bede ukrywala,ze ja sama mam problem,ze to ja musze sie wzmocnic,zmienic,Nox masz w 100% racje,ale u mnie dopiero nastapil etap przebudzenia...zawalcze o siebie -obiecuje! dobrej nocy.
3739
<
#20 | Deleted_User dnia 01.09.2016 00:50
Agrestko, czy Ty naprawdę chcesz jeszcze być z tym facetem?
Dasz się dalej poniżać zapatrzonemu w siebie gnojkowi, który modli się do mamony?
Rozumiem, gdyby wyraził głęboką skruchę, pokajał się i chciał odbyć wieloletnią pokutę (popatrz na De Niro w "Misji"Z przymrużeniem oka - byłaby jakaś szansa dla twojego związku.
Ale gość jest nireformowalny i po prostu prymitywny, bo jak można nazwać to coś?
A nawet gdy się "pogodzicie", to ciągle będzie cię porównywał z prostytutkami, które zaliczył. Chcesz tego?
13095
<
#21 | Agrestka dnia 22.09.2016 20:33
Witam Was jeszcze raz. Jeszcze pewnie nie raz....
Sytuacja:
Wiem,ze to malzenstwo skonczy sie rozwodem,jakiekolwiek proby rozmowy nie przyniosly niczego dobrego. W zasadzie niczego nie przyniosly...
Jestem bez pracy-dlatego jeszcze nie wnosze o rozwod. Intnsywnie szukam pracy,raz w tygodniu chodze na terapie-cos tam pomaga...
Z mezem...w zasadzie bez dluzszych dialogow,jak juz w temacie dzieci.
Wspominalam wam ,ze jakies dwa tygodnie temu maz w tajemnicy przedemna przepisal swoj dom na rodzicow? ja juz nie mam watpliwosci w jakim kierunku bedzie szlo to malzenstwo. Maz generalnie daje mi do zrozumienia ze albo zyjemy tak jak dotychczas albo wcale. Ja wiem,ze dostaje duze wsparcie od swojej rodziny,ktora oczywiscie za wszystko wini mnie i zabronila mi sie z nimi kontaktowac dopoki nie rozwiazemy swojego problemu. Mezowi powiedzieli,ze na sie mi z niczego nie tlumaczyc ,zablokowac telefon ..i w sumie to skrytykowali go za to ze...dal sie przylapac. Jakkolwiek nie mam ochoty na zadne kontakty z ludzmi pokroju mojego meza. Powiedzialam o wszystkim swojej rodzinie i tez mam duze wsparcie...i o ironio..moi rodzice uwazaja,ze powinnam mu wybaczyc i zostac dla dzieci.
Jest mi bardzo ciezko poniewaz jest we mnie jeszcze bardzo duzo emocji do tego czlowieka. Pracuje nad soba intensywnie,zeby sie opowiadac mu wszystkiego jak to zawsze robilam...
Dam znac jak wniose o rozwod,ale to jeszcze troche potrwa.
5808
<
#22 | Nox dnia 22.09.2016 20:51
a myślałaś o alimentach na dzieci ,zabezpieczeniu bytu rodzinie już teraz
czy nie robi problemów ?

Cytat

Wspominalam wam ,ze jakies dwa tygodnie temu maz w tajemnicy przedemna przepisal swoj dom na rodzicow?

nie wspominałaś,ale to mówi o nim jeszcze więcej.

Komentarz doklejony:
od ślubu mieszkasz w Austrii?poradzisz sobie sama?
Siostra mieszka w Polsce?
Rodzice radzą ,,ciszę"bo myślą że wsparcie finansowe męża jest najważniejsze,
13095
<
#23 | Agrestka dnia 22.09.2016 22:02
Tak od slubu. Tutaj sie poznalismy. Siostra niestety w Polsce. Ja jestem tutaj sama. Znajac myslenie rodziny meza w ogole nie jestem zaskoczona tym co zrobil. Rozsmieszyl mnie tylko. Akurat ten dom nie byl czyms co chcialam posiadac czy o czym myslalam dlatego szczerze:nie dotknelo mnie to w ogole..dotknelo mnie to ze zrobil to tylko w porozumieniu ze swoja mama i ze w ogole podjal sie takich krokow. Nie oczekuje od niego wiele. To czlowiek bez honoru i bez morale. Wiem,ze moglabym juz wniesc o rozwod i otrzymywac tez alimenty na siebie ale ja w przeciwienstwie do niego mysle inaczej,naprawde nie chce od tego czlowieka juz niczego. Oczywiscie na dzieci bedzie zobowiazany placic ale ja chce sie sama utrzymac bo mam dosc dobry zawod i wiem,ze bede mogla. Na pewno po tylu latach siedzenia w domu nie bedzie mi latwo ale zasiegam roznych informacji i jestem dobrej mysli w tym temacie. On zaproponowal ratowanie rodziny ale w sumie do tej pory nie spelnil.ani jednej prosby
terapia
badania....
Terapeutka mowi ze on sie nie zmieni.bo ma super ukad
na pokaz super rodzina
w domu ulegla zona
dobra praca
udane zycie seksualne poza domem...wiec po co.mialby cos zmieniac.
Duzo jest mojej winy i moich slabosci...
No niestetu ucieklo mi sporo lat swiadomego zycia. Matko...zeby byc przed 40 i bac sie do meza powiedziec NIE! Do czego ja doprowadzilam...
walcze o siebie .Na niego staram sie nie zwracac uwagi ale to tez mu nie pasuje...mysle czy on pierwszy nie wniesie o rozwod . Z drugiej strony widze,ze bal by sie tych alimentow na mnie.
Moi rodzice nie mysla o pieniadzach oni mysla prze z pryzmat religii.
To sa bardzo dobrzy ludzie i bardzo wierzacy. Pieniadze nie maja da nich zadnego znaczenia co udowodnili nam swoim sposobem zycia Uśmiech
9937
<
#24 | Ramirez dnia 23.09.2016 03:44

Cytat

zeby byc przed 40 i bac sie do meza powiedziec NIE! Do czego ja doprowadzilam... dotknelo mnie to ze zrobil to tylko w porozumieniu ze swoja mama


Twoja historia to początek próby postawienia pewnej diagnozy opisywanej w książce pewnego lewaka:
"Wieck Wilfried - Mężczyzna pozwala kochać głód kobiety"

Cytat

Mężczyzna pozwala kochać. Pozwala kochać kobiecie. Pozwala kochać siebie. Sam jednak nie kocha, utożsamia bowiem miłość z pożądaniem i seksem. Jeśli natomiast ona chce być kochana, on rezygnuje z miłości, wycofuje się. Wtedy wszystko staje się dla niego zbyt trudne.
...
Mężczyzna oczekuje od kobiety stymulacji erotycznej i estetycznej. Musi być zawsze piękna, miła i czuła. Powinna uosabiać miłość, świeżość i czystość. Poza tym powinna być wesoła i pełna uwodzicielskiego czaru. Również pewna grzeczność jest mile widziana, w zależności od tego, w jakim humorze jest właśnie znudzony i nie zaspokojony partner.
Musi być zawsze gotowa do pomocy, kiedy on ma problemy duchowe, kiedy jest niezadowolony, przemęczony, źle się czuje i kwęka. On ma prawo sarkać i być zgnębiony mrukliwy i uparty, ale od niej oczekuje, że zawsze będzie w stosunku do niego cierpliwa i miła.
...
Zawsze uważałem, że mężczyzna jest silniejszą stroną związku, że stanowi oparcie dla kobiety i pomaga jej. Teraz zrozumiałem, że jest raczej odwrotnie. To mężczyzna jest bezsilny i słaby, a kobieta podtrzymuje go na duchu i pozwala funkcjonować. To kobiecie zależy na związku z mężczyzną i to ona ten związek pielęgnuje i podtrzymuje. Na tym właśnie poczuciu bezpieczeństwa, które stwarza mężczyźnie kobieta, buduje on, posługując się pewnego rodzaju szantażem, system konkurencji, prestiż i władzę. Wszyscy wiedzą, że grozi psychiczna i ogólna katastrofa, gdy się nie uda realizacja wartości reprezentowanych przez kobiety.

...nasze społeczeństwo wychowało mnie w duchu zależności od kobiety. Jestem skazany na jej siłę i opiekę, a ponieważ nie chcę tego uznać, upieram się przy iluzji autonomii. Tymczasem okazało się, że mężczyzna odczuwa głód kobiety. Ten pierwszy głód w jego życiu powstał w okresie, kiedy nie potrafił jeszcze myśleć czy mówić. Dlatego tak bardzo trudno mu uwolnić się od niego.

... mężczyźni właściwie wcale nie są komunikatywni. To częściej kobieta szuka wymiany myśli, natomiast mężczyzna milczy, nie mówi niczego istotnego na temat siebie, innych osób i stosunków międzyludzkich, i to w tak wyrafinowany sposób, że nikt tego nie zauważa. W trakcie tych obserwacji stawało się dla mnie jasne, że przyczyną milczenia mężczyzny jest jego bezsilność.
Te oto męskie ułomności będą przedmiotem mojej analizy: uzależnienie od kobiety, głód kobiety, zazdrość o kobietę, milczenie i bezsilność. Z drugiej zaś strony terapeutyczna siła kobiety.
Ponieważ mężczyźni nie mogą żyć bez kobiet, ponieważ je zwalczają, kiedy ta prawda może wyjść na światło dzienne, wykazują skłonności do masochizmu i przemocy. Naturalnie istnieją zarówno silni i czuli mężczyźni, jak i egoistyczne, apodyktyczne i bezwzględne kobiety.

Ojciec nie był typem patriarchy, a mimo to mężczyzną typowym dla patriarchalnej kultury, osobnikiem bezsilnym, który nie potrafił być troskliwy nawet dla nas, dzieci.... Swoje potrzeby zaspokajał bez skrupułów i refleksji. Oczywiste jest więc, że nie wyemancypowana żona tak "zredukowanego" mężczyzny była nie zaspokojona w wielu dziedzinach. Małomówny i nieobecny, pozostawał dla nas daleki i obcy. Po południu kładł się na swoim tapczanie, czytał gazety... "Zainfekowany" niezaspokojoną tęsknotą matki, syn poszukuje w każdej kobiecie kuszącej obietnicy. Pragnie każdej, która sygnalizuje choć odrobinę gotowości do rozpieszczania go, i oczekuje nieograniczonej przychylności, jeśli tylko okaże trochę przywiązania. Moje życie jest przykładem działania tego mechanizmu. Stałem się bardziej nieczuły, gdyż byłem zbyt słaby, aby móc zaspokoić potrzebę miłości mojej matki. Ponieważ nie było nikogo, kto ośmieliłby mnie do mówienia o moich własnych problemach, zapominałem z czasem o urazach. Mężczyzna, który wzrasta w takich okolicznościach, odsuwa od siebie to, co kobiece, ponieważ jest to dla niego synonim bycia nieszczęśliwym, bycia w śmiertelnym niebezpieczeństwie... W dalszym ciągu życie jej nie cieszyło i wylewała potoki łez za zamkniętymi drzwiami swego pokoju. Oznaczało to dla nas wielogodzinne rozstanie, ale jedynie fizyczne. Emocjonalnie stanowiliśmy nierozerwalny związek. Jej rozdzierające serce łkanie dochodzące zza drzwi doprowadzało mnie do depresji. Nie mogłem od tego uciec. Ogarniał mnie paniczny strach, że mogłaby rzucić się z okna. Jej skargi, że lepiej byłoby już umrzeć, były dla mnie torturą... Od kiedy jednak zacząłem spotykać się z dziewczętami, matka zaczęła jeszcze dobitniej podkreślać emocjonalną wyłączność naszego związku. Wierna tej zasadzie, wyrażała się sceptycznie o moich przyjaciółkach. Tylko zupełnie idealna i kochająca bez zastrzeżeń mogła być przez nią zaakceptowana. Kobieta, która nie ośmieliłaby się odebrać syna matce... Pytania matki przypominały przesłuchanie: "Czy ona naprawdę cię kocha? Czy jesteś z nią szczęśliwy? Czy jest odpowiednia dla ciebie?" Kiedy zaręczyłem się, matka wybuchła płaczem i trudno było ją uspokoić.
... Rzadko zadawałem sobie pytanie, czy potrafię kochać. Nigdy nie spytałem jej, czy czuje się kochana przeze mnie. Zrzędziłem, prowokowałem, raniłem tylko jej uczucia. Mój brak zaufania miał swe źródło w koszmarach przeżywanych przez moją matkę, nie zaś w realiach naszego życia. Bliskość matki oznaczała oddalenie od wszystkich innych. W ten sposób nauczyłem się bać bliskości, unikać związków. Ścisły kontakt oznaczał brak dystansu, wygnanie w świat uczuć matki. Dotknięcia, kontakty fizyczne przenosiły mnie w krąg jej smutku i depresji. Mój lęk przed zbliżeniem miał swoje źródło w świadomości, że w wypadku mojej matki bliskość oznaczała niewolę, przymus wierności, zasadę, że należy zachować dystans w stosunku do innych ludzi... Depresja kobiet w społeczeństwie patriarchalnym jest psychicznym ekwiwalentem za ich ucisk i zależność. Kto jednak ma matkę o depresyjnym usposobieniu, uczy się odczuwać również wszystkie inne kobiece zachowania jako bezwartościowe, a podziwiać zachowania męskie. Dopiero kiedy uda nam się zrozumieć ograniczoność tych uczuć, staje się jasne, dlaczego maminsynki, a takimi są wszyscy mężczyźni, nie pozwalają sobie na pewne emocje.... Modne stało się infantylne zastępowanie jednego nieudanego związku innym nieudanym związkiem. "Skoki w bok" nie były dziecięcą chorobą ruchu. To mieszczańscy rodzice byli ich odkrywcami i to oni przekazali nam tę tradycję w testamencie. Ten wariant kompensowanej niezdolności do miłości, jak wiadomo, nie został nigdy dostatecznie przeanalizowany. Kobietom przymusowa wolna miłość już wkrótce wydawała się podejrzana. Niektóre z konieczności brały w tym udział i cierpiały... Nie mogę ryzykować, aby w oczach innych mężczyzn uchodzić za chorego, za kogoś nieudolnego, neurotycznego. Nie wykazaliby w takim wypadku zrozumienia. Chodzi wyłącznie o wydajność, sprawność i to wszystko". Ktoś inny stwierdza: W zasadzie problemy pojawiają się dopiero u psychologa. To dobre dla nieudaczników. Robię wystarczająco dużo dla żony i dzieci. Przynoszę pieniądze do domu. Mężczyzna nie może cierpieć ani chorować. W każdym razie nie wolno mu tego okazywać. Potrzeba przyjmowania pomocy od innych --- to byłaby w jego odczuciu porażka. Rozmowy dotyczące wzajemnych stosunków --- to kapitulacja. Przy tego typu nastawieniu sytuacja ulega pogorszeniu. W skrytości ducha jest przekonany o swej przewadze nad kobietą, uważa ją za mniej wartościową, ponieważ jest słabsza.
Fakty jednak świadczą o czymś wręcz odwrotnym. Wolfgang Kórner, autor książki "Moja żona odeszła", opowiada o bólu rozstania, który spadł na niego jak szok. Popadł w depresję, gdy go żona opuściła, przerażenie było ogromne. Wszyscy porzuceni mężczyźni określają to jako ciężki cios - taki jest wynik ankiety przeprowadzonej przez Kórnera. Jeden z nich chciał popełnić samobójstwo, ale uprzednio zamordować swego rywala. Inny z porady domowego lekarza "znieczulał się" środkami uspokajającymi. Bez przerwy płakał. Inny znów czuł się wyczerpany i załamany. W jeszcze innym wypadku porzucony mężczyzna czuł się bliski obłędu. Zazdrość omal nie doprowadziła go do szpitala dla nerwowo chorych. Prawdziwe załamanie następowało przeważnie dopiero po rozwodzie. Przedtem, aż do ostatniej chwili, nie przyjmowali do wiadomości powagi sytuacji. Mężczyźni bardzo niechętnie słuchają czegoś takiego, a jeśli już to temu nie wierzą, lub szybko o tym zapominają. Myślą, że coś takiego nie może im się przytrafić, lub twierdzą, że niewiele by ich to obeszło. Spośród siedmiu mężczyzn, których ankietował Kórner, jeden po trzech latach znów zszedł się z żoną, jeden popełnił samobójstwo, a pięciu pozostałych, po roku lub dwóch, znalazło nowe partnerki. Zdołały one wydobyć ich z poczucia beznadziejności i chaosu. Mówię tu o jednostronnej pomocy kobiety: bez głębszej poprawy i impulsów do rozwoju. Jak długo taka kobieta jest w pobliżu, mężczyzna dalej żyje beztrosko i bezmyślnie, nie przyjmuje żadnej odpowiedzialności za siebie.

Co oznacza to uparte wzbranianie się przed współpracą nad kształtowaniem wzajemnych stosunków? Długo się nad tym zastanawiałem.
Odpowiedź była tak blisko, że aż trudno było ją dostrzec: mężczyźni mają już dość pomocy. Uzyskują pomoc, która im pozwala nie pracować nad sobą. W osobie żony, przyjaciółki, matki, siostry, w każdym razie kobiety, która ich wysłuchuje i stanowi ich podporę, znajdują terapię i terapeutkę. Dlatego mogą sobie pozwolić na rezygnację z czegoś głębszego. Nawet prostytutki mówią, że mężczyźni opowiadają im o swych kłopotach. Wysłuchują one cierpliwie opowieści o problemach i życiu mężczyzn (por.: Piekę Biermann, "Jesteśmy kobietami jak inne"Z przymrużeniem oka- Bardzo często mężczyźni bardziej niż seksu oczekują pociechy i zachęty. Dlatego każda prostytutka jest czynną terapeutką. Praca i sukcesy zawodowe nie pozwalają mężczyźnie odnajdywać się w dostatecznym stopniu. Bez swojej kobiety byłby jeszcze bardziej ubogi psychicznie. Nie mógłby nawet wykonywać swojej pracy, nie mówiąc już o innych życiowych zadaniach.... Mężczyzna nie musi się z nikim dzielić swoją prywatną terapeutką, jest ona dla niego i tylko dla niego.... Kiedy mężczyzna znajdzie się w towarzystwie sympatycznej kobiety, stara się dać jej do zrozumienia mimiką lub gestami, zuchwale, irytująco lub taktownie, czego chce: jeszcze więcej przychylności. Chce, aby przyjęto do wiadomości jego tęsknoty, zauważono jego stłumioną potrzebę ciepła i uwolniono go od zmartwień.

Kobieta, którą znalazł sobie mężczyzna, jest zawsze taka silna, jak on tego potrzebuje. Ale nawet najsilniejsza kobieta potrzebuje czasem słów otuchy z jego strony. I tu mężczyzna nie zdaje egzaminu. Nie chce już być pocieszany, kiedy czuje, że kobieta chciałaby za to odwzajemnienia, ponieważ nie chce przyjmować odpowiedzialności za jej kłopoty. W dalszym ciągu oczekuje kobiecej przychylności, ale bez żadnych warunków i zobowiązań, bez żadnych pretensji. Również dlatego nie rejestruje świadomie, co właściwie otrzymuje od kobiety, a tylko bierze, bezmyślnie i bez wdzięczności. Nawet nie chce się tego nauczyć. Zachowuje się tak, jakby nie było dla niej większego szczęścia jak dbanie o niego. Jest niezadowolony, a nawet oburzony, kiedy ona zgłasza pretensje do rewanżu z jego strony, ponieważ nie wie, co ona przez to rozumie, i nie wie, że mógłby się czymś zrewanżować. Będzie więc w tym miejscu nieuniknione określenie podstawowej siły kobiety. Jeszcze tego nie analizowaliśmy. Kobieta uśmiecha się, uznaje mężczyznę za sympatycznego i wykazuje zainteresowanie nim i jego sprawami.
Pociesza go i uspokaja. Z czego się bierze takie zachowanie? Otóż kobieta ma siłę do obecności. Potrafi pozostać, podczas gdy mężczyzna chce uciekać. Wytrzymuje przy nim, kiedy opuszcza go odwaga, kiedy marudzi i dąsa się. Nie opuszcza go i pozostaje przy nim, jest obecna, również uczuciowo. Nie znaczy to, że musi być koniecznie przychylna, po prostu jest realnie obecna i tę obecność mężczyzna przyjmuje jako coś oczywistego. Jej obecność dodaje mu sił, a więc czerpie z niej, z jej zasobów energii.... Wszyscy mężczyźni wiedzą, że pożądanie seksualne skazuje ich na kobiety. Pragną niemal każdej kobiety napotkanej na ulicy.
Uważają, że poza tym nie potrzebują kobiety tak naprawdę. Wydaje się to symptomem współczesnych męskich pragnień, aby traktować kobietę przede wszystkim jak obiekt seksualny. Męskie tęsknoty koncentrują się na pożądaniu, seksie i orgazmie. Ponieważ jest to (rzekomo) tak zaprogramowane przez naturę, mężczyzna uważa bez jakichkolwiek skrupułów, że ma prawo tak traktować kobietę. A tego, do czego ma prawo, nikt nie może mu odebrać, a już z całą pewnością nie kobieta. Egzekwuje to prawo, w razie potrzeby, w sposób agresywny, przemocą.

...Czy mężczyźni w rzeczywistości nie są bardziej od seksu spragnieni rozpieszczania, podziwiania i serdeczności? Czy ambicja nie jest znacznie silniejszą motywacją niż ich tak zwany popęd płciowy? Czy poświęcana im uwaga i troskliwość zawsze związane są właśnie z seksem?
Mężczyzna wymaga miłości, z której może korzystać w każdej chwili. Dlatego oczekuje od kobiety, która jest według jego oceny całkowicie do jego dyspozycji, aby zawsze była seksualnie gotowa.
W związku z nowoczesną "rewolucją seksualną" - to określenie zawdzięczamy Wilhelmowi Reichowi, który chciał być bardziej freudowski niż Freud - korzysta nadal ze wszystkich innych usług. Pokonał kobietę. Kiedy kobieta to zauważa i nie chce pełnić funkcji dawczyni, wtedy pojawia się następna. To może chwilę potrwać. Przez to, że męskie pożądanie ma charakter głodu, również ta następna może ulec wymianie. Ludzka godność kobiety musi być permanentnie raniona, ponieważ mężczyźnie nie chodzi o niewymienialną żywą osobę i nie o jej rzeczywiste potrzeby, Jeśli zaś idzie o siłę uzależnienia, to męski głód kobiety różni się od innych uzależnień pod względem stopnia. Czyni go jeszcze bardziej pozbawionym hamulców, każe mu być jeszcze bardziej bezwzględnym, ponieważ w tym wypadku mężczyzna czuje się całkowicie w prawie. Kobieta jest odbierana jako cząstka natury. Głód kobiety czyni przez to mężczyznę bardziej desperackim i brutalnym niż inne uzależnienia. Mamy tu do czynienia z prauzależnieniem, modelem wszystkich uzależnień i najgorszym ze wszystkich uzależnień. Jest ono najbardziej skrywane, ponieważ - jest najczęstsze i najbliższe.... Kiedy pożądamy kobiety, to używamy jej bez zastanowienia dla zaspokojenia naszego głodu. Kobieta jest wtedy dla nas przede wszystkim źródłem tego, czego potrzebujemy, a mężczyzna jest człowiekiem, który ma prawo do kobiety. Mężczyzna i kobieta to biorący i dająca, posiadacz i własność. Ponieważ wykorzystujemy kobiety, nie możemy traktować ich jak ludzi. One się produkują, my je konsumujemy. Kobieta żyje tuż przy nas, a my pragnąc, dostrzegamy ją tylko z oddalenia. Ona kocha, a my pozwalamy kochać. Tyle o różnych obrazach człowieka. W świecie mężczyzn kobieta nie jest istotą obdarowaną świadomością i osobową tożsamością. W patriarchacie nie ma ona prawa do życia nie okaleczonego przez mężczyznę, jest traktowana jak przedmiot, jak fragment natury. Radość i wdzięczność za podarunek, jakim jest jej obecność, nie zajmuje w naszym świecie zbyt wiele miejsca, a już solidarność w najmniejszym stopniu. Kobieta jest używana jako obrona przed samotnością, poczuciem bezsensu i destrukcyjnymi impulsami. Kobiety wiedzą o tym, znają swój świat i cierpią z tego powodu. My, mężczyźni, żyjemy w zupełnie innym świecie.
Ale kobieta to też człowiek. To brzmi prosto i rozsądnie, lecz tak nie jest. Czy mężczyźni potrafią widzieć w kobiecie człowieka? Czy są w stanie ofiarować jej taki sam podarunek, jaki sami od niej otrzymują, czyli uwagę i zainteresowanie? Być może, jest to kwestia nierównomiernie wykształconych emocji, które pozwalają zrozumieć kobietom, że wszyscy ludzie, również mężczyźni, mają świadomość. Mężczyźni odbierają siebie jako absolut. Większej liczbie absolutów trudno się ze sobą pogodzić, nie są bowiem równoprawne. W konsekwencji mężczyźni reagują radykalnie, walczą, aby zwyciężyć, aby podporządkować sobie innych, zarówno w życiu prywatnym, jak i publicznym.

Mężczyzna musi być przynajmniej tak sprawny, aby móc być pracownikiem i żołnierzem.
W tym celu wystarczy "pigułka" zwana kobietą oraz ustawicznie przez nią stosowana jednostronna terapia. Państwowe i inne instytucje chcą widzieć w kobiecie lekarstwo na dolegliwości mężczyzn, ponieważ potrzebują właśnie zależnych, a nie samodzielnych mężczyzn, którzy są jako tako spokojni i dzielni tak długo, jak długo nie zabierze się im "pigułki".
Dlatego też tak trudno odnaleźć osobę dealera w tej skomplikowanej sieci zarządzeń dotyczących rodziny, małżeństwa i stwarzania uzależnień. Mimo przedwczesnych diagnoz stawianych przez niektórych naukowców mężczyzn uważam, że ojcowie są tu w większym stopniu odpowiedzialni niż matki. Sami są uzależnieni, lecz nie dostrzegają tego i nie wskazują swym synom drogi do wyswobodzenia się. "Memu synowi powinno być lepiej niż mnie", mówi ojciec, ale wcale nie troszczy się o swego syna. Obojętny i bezradny, przygląda się tylko, jak syn uzależnia się od matki i zapomina o ojcu. Za tym zachowaniem kryje się podsycana niezadowoleniem wrogość w stosunku do syna. Swym przykładem ojciec sprawia, że również dla syna obecność kobiety zaczyna być atrakcyjna. Później, kiedy matka staje się synowi niezbędna,
również on deprecjonuje jej wartość. Wykorzystuje ją tak samo, jak to robił ojciec. Dlatego też uważa to za naturalne. To funkcjonuje, ponieważ matka się nie broni, przeciwnie, sugeruje synowi, aby we wszystkim był podobny do ojca. Wszystko, co uzyskuje teraz od matki, utwierdza go w tym, jak wiele matka znosi: maltretowanie przez ojca, który bije ją i gwałci, ponieważ czuje, że nie ma siły od niej odejść. Jeśli syn ma być uczuciowy i zdolny do przeżywania wstrząsów, a więc w pewnym sensie kobiecy, to potrzebni są jako wzory ojcowie, którzy nie są konsumentami kobiet i nie są dealerami kobiet, mężczyźni, którzy współpracują z kobietami na równych prawach, podejmują się takich samych obowiązków, w pracy i w domu, w opiekuńczej wymianie uczuć i w procesach myślowych. Potrzebne są do tego matki, kobiece wzorce dla córek i synów, które dadzą odpór nie tylko gwałcicielom i wyzyskiwaczom, ale również mężczyznom uzależnionym od kobiet.... Społeczeństwo określa, jakie "pigułki" mogą wybrać jego członkowie. Ono też ustala, jak człowiek ma być od takiej "pigułki" uzależniony. Patriarchat wyznaczył kobietę na "pigułkę" dla mężczyzny. Rytualne tradycje rodzinne rozpoczynają ten proces przyzwyczajania do niej już w najwcześniejszym dzieciństwie. Działanie "pigułki" może być zarówno pobudzające, jak i przytłumiające, a używanie jej może być dla "pacjenta" tak ważne, iż sądzi on, że nie może już żyć bez uczuć i odczuć stymulowanych przez "pigułkę". Musi być przyjmowana stale lub w regularnych odstępach czasu, przy czym uzależnienie "pacjenta" (mężczyzny) od "pigułki" (kobiety) można porównać do zależności syna od matki. Jest ona w każdym razie pierwszą "pigułką" w życiu mężczyzny. Po dłuższym zażywaniu uzależnienie staje się już tak duże, że odstawienie jej prowadzi do objawów głodu, do symptomów psychicznej i fizycznej choroby. Ponowne zażycie "pigułki" szybko likwiduje te objawy chorobowe, lecz nie jest to efekt trwały. Przy stałym zażywaniu "pigułki", której działanie stopniowo słabnie, pacjent odczuwa potrzebę zwiększenia dawki, aby móc osiągnąć dotychczasowy efekt leczniczy. Używanie "pigułek" nie zalecanych wyraźnie przez społeczeństwo spotyka się z potępieniem i karą. Jeśli pacjent nie może zdobyć "pigułki" legalnie, ucieka się do przemocy, która często ma cechy przestępstwa.

Wśród rozwiedzionych mężczyzn wskaźnik umieralności jest trzy razy większy niż u rozwiedzionych kobiet. Wdowcy umierają w ciągu sześciu miesięcy od śmierci żony, o 40% częściej, niż wskazywałby na to statystyczny wiek umieralności mężczyzn, przeważnie na chorobę wieńcową, na złamane serce, jak słusznie głosi mądrość ludowa. Nieżonaci mężczyźni podejmują cztery razy więcej prób samobójstwa niż niezamężne kobiety. Mężczyźni, którzy niedawno stracili matkę, częściej wykazują skłonność do samobójstw niż inni. Rozwodnicy szybciej się żenią powtórnie, niż rozwiedzione kobiety wychodzą za mąż. (Wszystkie dane: Herb Goldberg, "Zdezorientowany mężczyzna"Z przymrużeniem oka. Golberg odnotowuje fakty, lecz interpretuje je w duchu wrogości do kobiet. Dochodzi mianowicie do wniosku, że mężczyzna podświadomie obawia się, że bez kobiety nie będzie mógł żyć.


Kobiety, które rzekomo NAGLE i NIEOCZEKIWANIE porzucają swych partnerów, co spada na nich jak grom z jasnego nieba, próbowały przedtem przez całe lata skłonić ich do słuchania. Teraz następuje konfrontacja z nagłym, niebezpiecznym rozstaniem. Przychodzą stany depresyjne, próby samobójstw, lęki i wszelkiego rodzaju zaburzenia psychosomatyczne, lecz z reguły również napady agresji w stosunku do "niewiernej" kobiety. W rozdziale piątym wspominałem Wolfganga Kórnera, który przeprowadzał wywiady z porzuconymi mężczyznami. Jego własna ż ona również go opuściła, zupełnie bez uprzedzenia, jak on sądzi. Odeszła, mimo że "prowadzili stały dialog" i "najczęściej zgadzali się ze sobą". W trzy tygodnie po jej odejściu miejsce krótkotrwałej "euforii" wyswobodzenia zajęły stany depresyjne. 52-letni Otto "nie wie, dlaczego jego żona odeszła", mimo że przyznaje, iż regularnie pił, robił awantury żonie i używał wobec niej przemocy.
Dlaczego mężczyzna idzie do prostytutki? Ponieważ "jego" partnerka nie lubi uprawiać z nim seksu.
Ponieważ ona po prostu już nie może, nie ma już siły. Ponieważ on odnosi się do niej bez serca, niegrzecznie. Mężczyzna odczuwa jej odmowę jako "pozbawienie". Nie wie, że wiele kobiet było wykorzystywanych seksualnie już w dzieciństwie i że teraz odczuwają paniczny strach, kiedy jakiś mężczyzna próbuje się do nich zbliżyć. Ich odmowa może również oznaczać protest przeciwko ciągłym nadmiernym żądaniom, ta niechęć może przybrać formę migreny. Mężczyzna rzadko rozumie kobietę. Zamiast tego wpada w złość, kiedy czuje, że nie ma nad nią żadnej władzy. Chce osiągnąć swój cel. Czekanie i zabieganie to dla niego zbyt męczące. Idzie więc do prostytutki. Ona musi być mu posłuszna, kupuje jej ciało bez żadnego dodatkowego zaangażowania. Prostytutka mu nie odmawia. Zależy to tylko od tego, ile jest gotów zapłacić. Ona potrzebuje pieniędzy, mimo że czuje wstręt do intymnych kontaktów. Jako "pigułka" z pozoru funkcjonuje wspaniale. Ale nienawidzi go, o wiele bardziej, niż kiedykolwiek nienawidziła go własna żona, za to, że on kupuje i używa jej wbrew jej rzeczywistym chęciom. Przy tym wykonuje ona pracę. Nie jest to praca niewolnicza, ponieważ otrzymuje zapłatę. Być może zaspokaja również seksualne potrzeby klientów, ale na pewno zaspokaja pewne potrzeby emocjonalne, przede wszystkim potrzebę władzy. Pieke Biermann w książce "Jesteśmy kobietami jak inne" opisuje, co robi prostytutka i jak się przy tym czuje. Zachowuje się po macierzyńsku i opiekuńczo, bo klient opowiada jej o swoich problemach. Ona go wysłuchuje i później "nosi" ze sobą jego problemy. On opowiada o swoich zahamowaniach, swojej impotencji, o swych kłopotach małżeńskich i o tym, że żona go nie kocha. Poza tym opowiada jej historię swego życia. Ona go "ustawia", wychowuje w spokojny sposób za pomocą specyficznych metod psychologicznych, które stworzyła specjalnie dla tego mężczyzny cierpiącego na "chorobę odsunięcia"."
13095
<
#25 | Agrestka dnia 23.09.2016 13:05
...moze....

Komentarz doklejony:
Jest mi coraz trudniej. Nie myslalam,ze bedzie az tak ciezko zyc po zdradzie...maz zada ode mnie szacunku ,zrozumienia,niczego mu nie moge powiedziec bo go upadlam...Wiec Pan jest nadal Panem. Zle to rozegralam bo od poczatku to ja zabiegam o rozmowe ,terapie a on nie mowi nic bo ma problemy z komunikacja. Moze rzeczywiscie ma ale jak trzeba mnie zaatakowac to jakos slow mu nie brakuje...nie da sie tak zyc. Sam powiedzial ze mamy sobie dac czas do konca roku jak nie potrafimy tego naprawic to trzeba bedzie sie rozejsc. Znowu on dyktuje warunki. Jak juz mnie to przerosnie to zaryzykuje i nawet bedac bez pracy wniose o rozwod...on w ogole nie rozumie tego,ze minely dopiero 3 miesiace,ze jak na niego patrze mam ogromne obrzydzenie..terapeutka mowi zebym sie jeszcze z tym wszystkim wstrzymala bo jestem stosunkowo slaba a walka w sadzie z nim moglaby mnie dobic
Zebym sie wzmocnila i wtedy BUM! Tylko ze ja nie czuje sie mocniej...
Spotykam sie z kolezankami, staram sie wiecej rozmawiac z ludzmi ale to niewiele daje...

Komentarz doklejony:
O 3 miesiace za dlugo...Mieliscie racje,pewnym ludziom.nie powinno sie dawac nawet drugiej szansy.
Jak juz pisalam balam sie odejsc i mysle ze dalej wierzylam w cudowne nawrocenie..Przedwczoraj mielismy 9 rocznice slubu. Dostalam.od meza kwiaty i list,ze chce ze.mna byc,ze mu to utrudniam bo mu dogryzam ale on to zniesie bo wie ze zasluzyl..ok. Moje dogryzanie polega na tym,ze zapytam kiedy mi to wszystko wyjasni...a on.ze mowieac o burdelu upadlam go....
Niewazne .
To bylo przedwczoraj. Wczoraj weszlam na komputer domowy,otwiera i otworzylybsie okienka TeamViviera ktorego maz kiedys zainstalowal,zeby cos tam poprzesylac do firmy. Ja o tym programie juz zapomnialam,ale widocznie maz sprawdzal.na jakie strony wchodze. Tylko ze ja widzac te okienka tez je otworzylam i mnie zamurowalo. Maz w pracy przegladal ogloszenia prostytuek i mial otowrzone okienko jednej z dam..wiec niewiele myslac zadzwonilam do niego i pytam co robi ale on sie juz zorientowal,ze program jest otwarty i wszystko widze...jego pierwszy argument ..ze wywracalam oczami na kwiaty i nie chcialam z nim rozmawiac...rozlaczylam sie.
Wrocil po pracy i mowi ,ze musimy porozmawiac a ja do niego :ale o czym...skoro jest juz wszystko jasne. Wiec uslyszalam,ze w pobiedzialalek zamyka mi dostep do konta i oddaje wynajmowane mieszkanie ktore jest na niego....
Nie wiem czego oczekiwal ale ja powiedzialam tylko tyle..czyli wyrzucas mnie z dziecmi z domu. Wzielam dzieci i wyszlam do sasiadki.
To bylo o 19.
Napisal dwa smsy
ze przeprasza
a pozniej,potrzebuje cie

ja nic nie odpisalam.
ok. 21 wrocilam.z dziecmi do domu. Maz juz chrapal w lozku. Polozylam dzieci spac a sama nie mogloam.zasnac po tym co mi powiedzial..
o 2 w nocybuslyszalam jakies szmery. Moj maz sie przewracal i probowalmisc ale nie mogl. Powiedzial tylko,ze zjadl 20 tabletek i ma na maksa rozluznione miesnie i ze chce dojac do toalety ale nie moze. I ze na pewno teraz bede szczesliwsza... a pozniej ze do rana mu przejdzie. Zadzwonilam po sasiadow a pozniej po pogotowie. Wzieli go do szpitala. Komunikatywny jest bo wszystko mowill i nawet sam szedl powlekajac nogami.

I co teraz?
jutro nalot telefoniczny od jego rodziny -nie chce myslec co uslysze.
Sasiedzi radza mi zehym szybko od niego uciekala bo bedzie tylko gorzej.
Mam termin na poniedzialek u adwokatki.. juz chyba nie mam.nad czym sie zastanawiac.
5808
<
#26 | Nox dnia 18.10.2016 14:47
Agrestka przeczytałam że coś drgnęło u Ciebie,trzymam kciuki .
Jak dopiszesz sama kilka wpisów,, pod sobą" to się ,,zablokujesz",a my i tak nie widzimy tematu jako,,aktywny"
13095
<
#27 | Agrestka dnia 22.10.2016 09:43
Witajcie...WNIOSLAM o rozwod.
Jestem bardzo zasmucona,bo moja banka mydlana pekla,moje marzenia o szczesliwej rodzinie rozsypaly sie.Czuje ogromna strate,porazke..tyle emocji wkladalam w te relacje,nie wiem jak dalej bedzie. Powiedzialam do meza,ze wnioslam o rozwod a on z drwina i smiechem: Tak? i co jeszcze?
Jaki ten czlowiek jest mnie pewien,wie ze rodzina byla dla mnie wszystkim i mysli,ze zaakceptuje to co on robi byleby tylko zatrzymac go przy sobie.
Boje sie jego reakcji na wezwanie do sadu,skoro juz teraz tak mocno wypiera ta mozliwosc to co bedzie jak dostanie list ????? Smutek((
3739
<
#28 | Deleted_User dnia 22.10.2016 11:02
Jego reakcja to jego problem. Żyjesz z człowiekiem który nie ma pokory w sobie do zmian jest butny arogancki i jeszcze Ciebie upokarza. Zrobił wszystko co w jego mocy by zniszczyć to małżeństwo. Jego kroki czyli przepisanie domu zamknięcie konta itp same są dowodem na jego stosunek do Ciebie. Trwaj w swoim zamyśle nie zmieniaj zdania i dąż do celu. Jeśli chcesz troszkę sobie podrasowac zdanie na temat męża polecam blog efekt lustra (musisz wpisać ze blog) i uciekajmy do przodu. Gdzies tam jest historia i znecaniu sie mezow czy partnerow nad zonami. Na co kobiety z miłości zdolne znieść???? Bicie ? Przypalanie? Obrażanie ? Znęcanie psychiczne? Powiem Ci ze weszłam na jeden i drugi blog i nie byłam w stanie czytać. Ale Tobie polecam byś nie zapomniała z kim jeszcze żyjesz. Że mogłoby być gorzej ale rozwód powinien zmienić stan Twojego życia i to na lepsze. Zbieraj dalej dowody nagrywał co do Ciebie mówi.
12891
<
#29 | pit dnia 22.10.2016 11:17
Agrestka wszystko przed Tobą, bo nie wiadomo co jeszcze usłyszysz na sali sądowej Z przymrużeniem oka
5808
<
#30 | Nox dnia 22.10.2016 11:56
Agrestka

Cytat

.WNIOSLAM o rozwod.
Jestem bardzo zasmucona,bo moja banka mydlana pekla,moje marzenia o szczesliwej rodzinie rozsypaly sie.

Ty mi tu nie koloruj świata.Z powodu wniosku o rozwód pękła bańka?dlatego że Tobie się znudziło być żoną pękła?Było cudnie do wczoraj a dzisiaj rozwód i szlak trafił rodzinę?Miałaś uczciwego fajnego faceta,mądrego,szczerego,dbającego o rodzinę i TY się z tego układu wzajemnego wspierania wypisałaś?
Szczęśliwej rodziny tworzonej z partnerem nie było,więc marzenia nadal są aktualne tylko w innym składzie.
Teraz TY i dzieci ,w przyszłości może się ktoś przypałęta.Trzymaj się i pamiętaj że mąż to nie jest ten facet za którego wychodziłaś za mąż.Wtedy to były powłoka +marzenia,pragnienia.Teraz to facet wyłącznie z krwi ,kości pozbawiony Twoich złudzeń.Ty się trzymaj psychicznie jak najdzielniej, i pracuj nad sobą byś stanęła w sądzie jak silna osoba a nie zastraszone biedactwo.
13095
<
#31 | Agrestka dnia 22.10.2016 16:05
Pit...tak wiem,z jednej strony nie boje sie,bo nie zrobilam niczego zlego zeby maz mogl mi zarzucic no moze poza naiwnym posluszenstwem ktore przestalo dzialac a z drugiej strony nie wiadomo na jakiego sedziego trafisz...

NOX i tutaj mam bardzo duzo sobie do zarzucenia. Siostra mowi ze ona zawsze taki byl tylko ja go sobie tak wyidealizowalam,ze niczego zlego nie chcialam widziec -tak.musialo byc,zylam zludzeniami...tylko Matko!! To bylo nieswiadome.CZY to jest normalne? Tak.mocno sie uzaleznic od faceta? I to jakiego...bo jak teraz analizuje nasze zycie to rece mi opadaja.

Wazne ze mialam odwage wniesc o ten rozwod. Terapeutka mowi ,ze jak nie jestem pewna czy chce rozwodu to w sumie moge z nim zostac ale musze go juz takiego zaakceptowac bo on sie nie zmieni.
No niestety ale dam z "tego "srodowiska wybieranych przez mojego meza jak menu na przerwe obiadowa nie jestem w stanie zaakceptowac...ze o znamionach jakie odciskaja sie na zachowaniu meza po spotkaniach z tymi paniami nie wspomneSmutek
5808
<
#32 | Nox dnia 22.10.2016 16:19
TAK to jest normalne.Idealizujemy.Jak coś nie gra mamy nadzieję że dla nas się zmieni.
No bo przecież po ślubie.....to już nie kawaler.Byłaś na niego skazana,w obcym kraju,bez rodziny.
Komu miałaś ufać jak nie jemu?
Innym na portalu też ręce opadały innym opadają, ale najważniejsze że również klapki z oczu
13095
<
#33 | Agrestka dnia 22.10.2016 18:06
BOJE SIE!Odwieszalam swoja kurtke w przedpokoju gdzie wisial plecak meza,odwieszajac kurtke obtarlam reke na plecaku meza bo wystawaly jakies ostre opakowania. Patrze a tam 80 tabletek nowych-tych samych ktirymi ostatnio probowal sie truc. Boje sie ze sobie cos zrobi,bo nie chce pogodzic sie z rozwodem..Mam to gdzies zglosic ¿???
3739
<
#34 | Deleted_User dnia 22.10.2016 18:13
Nie wiem jak to działa w Austrii, ale w Polsce zgłaszanie na policji nic nie daje. Wiem jak to trudne do pogodzenia, ale choćbyś siedziała przy nim non stop, chłop zrobi co uzna za stosowne.
Jak dobrze pamiętam, ze swoją rodziną utrzymuje poprawne stosunki. Może warto ich poinformować o swoich obawach?
12891
<
#35 | pit dnia 22.10.2016 18:24
Bezpłatny kryzysowy telefon zaufania dla dorosłych 116 123
http://samobojstwo.pl/
5808
<
#36 | Nox dnia 22.10.2016 18:24
wywal je /nie w domu/tak żeby nie widział i udawaj że nic o nich nie wiesz.
Facet nieodpowiedzialny przynosić jakieś świństwo do domu gdzie są dzieci.
Może on się nimi faszeruje na bieżąco.
3739
<
#37 | Deleted_User dnia 22.10.2016 19:05
Z jednej strony musisz być czujna a z drugiej pamiętać ze to będzie szantaż emocjonalny. Będzie chciał żebyś to Ty się poczuła winna i ze Ty do tego doprowadziłaś. Ale pamietaj ze to on Cię zdradzał i jeszcze niedawno nie miał skrupułów pamiętaj co widziałaś na laptopie. Będzie dążył byś zmieniła zdanie bo przy Tobie ma komfort zdradzania. Jest dużym facetem musi odpowiedzieć za swoje czyny.
5808
<
#38 | Nox dnia 22.10.2016 19:57
Agrestka szukaj możliwości wyprowadzki.Już Cię kiedyś wyrzucał.
Pytaj,szukaj.
On narobi jakiś głupot przy dzieciach i zostanie im trauma do końca życia.
Może tabletki go rozluźniają.Ktoś z mojego kręgu znajomych kiedyś nażarł się relanium.Bo po pierwszych 3 zapomniał że je już brał i wziął kolejne.
I też mówił że zjadł całe opakowanie ale obok leżały nietknięte.
Jak znowu coÅ› odstawi to zagra na Tobie jak na skrzypcach.
Gdyby chciał sobie coś zrobić na serio to mu widownia niepotrzebna.

Komentarz doklejony:
może na święta do Polski?
13095
<
#39 | Agrestka dnia 22.10.2016 21:45
Dziekuje..ja mysle,ze on byl pewien,ze mnie zastraszy i bardzo sie zdziwil kiedy plan go zawiodl..teraz sie zagubil,nie wie co dalej robic a ze nie kierowal sie w zyciu zadnymi wartosciami to nie ma sie do czego odniesc. Tez tak mysle,ze teraz probuje zagrac ofiare..on jest jednak bardzo slaby psychicznie a z drugiej strony dalej gra twardziela . Teraz boje sie go jeszcze bardziej. Nox nie mam sie gdzie wyprowadzic. Plan byl taki,ze ja zostaje tutaj a on ma sie wyprowadzic -przynajmniej w swietle prawa AT.
5808
<
#40 | Nox dnia 22.10.2016 22:30
Nie obawiasz się że jak nie zmienisz adresu on będzie przychodził,, jak do siebie"?
Jego ciotka jest w stanie pomóc? Jeżeli powiesz że z jego psych nie jest dobrze, że po wcześniejszym numerze boisz się jego zachowania. I że boisz się o dzieci. Ma warunki by z nią zamieszkał,? np pod pretekstem opieki nad nią. Spróbuj.
13095
<
#41 | Agrestka dnia 22.10.2016 22:58
Nox ciocia nie jest w takim.wieku by wymagac opieki. Po drugie ona i rodzice meza uwazaja ze ja do tego doprowadzilam...tylko za bardzo nie wiem czym...ale oni zawsze sa czysci i niewinni...Po trzecie jest wolne mieszkanie gdzie maz moglby zamieszkac ale nie chce !!! Jakkolwiek juz postanowilam,ze jutro poinformuje jego rodzine o tym co on robi ..bo przyuszczam,ze znaja tylko pol-prawde.
7375
<
#42 | B40 dnia 23.10.2016 00:01
Agrestka pozwól że opowiem krótką historię. Miałem kiedyś super kumlpa nazwijmy go Ireneusz. Razem kopaliśmy piłkę, razem jeździliśmy rowerami na ryby. Chodziliśmy do jednej klasy. W ósmej w "Dniu dziecka" umówiliśmy się na wypad wędkarski. Przyjeżdżam, Ireneusza nie ma OK rozumiem zaspał lub mus się nie chciało. W poniedziałek dowiedziałem się że Irek .... się powiesił. Pewnie myślisz po co o piszę. Ano po to że jeżeli ktoś chce z sobą skończyć to kończy. Nik nie wie nikt nic nie widzi. Tabletki na widoku, opakowania na widoku to .. zobacz co ja zrobię "przez ciebie" . Zwyczajna gra. Jeżeli dziecko umie skończyć z sobą nie umie tego dorosły facet?

Pamiętam moja żona gdy nie wiedziałem o zdradzie powiedziałem że dłużej tak się nie da być niby razem. Nałykała się tabletek (w bezpiecznej ilości) i później odsunęła się bo - MA TRAUME.

Agrestka pamiętaj zdrajca to aktor, wyszkolony w swoim fachu. Miesiące, czasami lata kłamstw i udawania.

Gdy złożyłem pozew jasno wyjaśniłem. Jak się czegoś nałykasz wrzucę cię do bagażnika i odstawię na oddział. Nic nie łyknęła. Fajne

To robi Twój mąż. To gra wzbudzenie poczucia winy, demonstracyjne trucie (gdy ktoś się truje nie idzie na własnych nogach) Po prostu znajdują go zasikanego 0 kontaktu. Tabletki w plecaku kolejny sygnał - zobacz co sobie zrobię. Zakomunikuj mu że teraz nie będzie wyciągania ze szpitala ale wsadzasz go na oddział zamknięty bo jest zagrożeniem dla Ciebie i dzieci. To gracz, rzekł bym że wytrawny. Wyrachowany w swoich poczynaniach.
13095
<
#43 | Agrestka dnia 23.10.2016 00:13
No to tak mna zmanipulowal,ze odnosi nadal sukces...nie moge spac i slucham czy wszystko ok.
B40 byc moze masz racje a co jesli nie ?

Zadrecze sie tym. Dlaczego ja ciagle cos znajduje chociaz nie szukam, dlaczego tak sie boje,chociaz nic zlego nie zrobilam ???
CHORE!!!
Nie chce miec kogos na sumieniu tylko dlatego,ze mialam odwage po tylu latach powiedziec Nie!

Zglosze to w poniedzialek do jakiejs instytucji, moze na policje...bo co z tego ze nie bije...
Ja nie mam odwagi z nim teraz dyskutowac, on jest dosc pokaznych gabarytow a ja nie.Po prostu staram sie byc obojetna...staram sie...
7375
<
#44 | B40 dnia 23.10.2016 00:22
Dziewczyno znajdujesz bo jest w takim miejscu abyś znalazła. Proste jak drut. Dlaczego zdrajca w swojej zdradzie nie jest taki beztroski w pozostawianiu dowodów. TO AKTOR.

I się staraj dyktafon przy d... , ewentualnie tel z nagrywaniem otoczenia. Mieszkacie w AT. Mąż jest Austriakiem czy po prostu oboje wyjechaliście z PL.
5808
<
#45 | Nox dnia 23.10.2016 01:30
B40,Polak- dom miał w Polsce.
Agrestka z jego rodzicami porozmawiaj,wiedzą że się truł?
Jak tylko coś będziesz podejrzewać wzywaj pogotowie.Powiedz że zjadł opakowanie tabletek/bo go nie możesz znaleźć/jak mu zrobią płukanie żołądka/na żywca/to się mu odechce umierać na niby.
I żadnych odwiedzin i siedzenia przy łóżku.
Idź do fryzjera i z dziećmi na lody.
Ja naprawdę myślę że on się jeszcze długo nie wyprowadzi,a odwiedzając dzieci/?/będzie się czuł jak u siebie.Może rodzice coś wskórają.Nastrasz ich trochę
/jak nie mają problemów ze zdrowiem/ by się nim zajęli.Może to go wyprostuje.Ciebie martwić/znęcać się/ to co innego niż rodziców.
13095
<
#46 | Agrestka dnia 29.10.2016 13:14
Oczywiscie maz zyje i ma sie dobrze. We wtorek wieczorem wyszedl z domu,zostawil telefon i go nie bylo. Tak bez slowa..az moje dziecko zaczelo sie zastanawiac czy mogl sie na nia o cos tak szybko obrazic..i znow godzina tlumaczenie,ze ona jest niewinna i to jej nie dotyczy,ze pewnie nagla praca i ble..ble..pozniej dostalam maila od meza,ze musi wyjechac ,wyciszyc sie,zebym zrozumiala..tylko ani slowa dokad i czy wroci...wiec majac na uwadze tabletki ktore znalazlam,znow panika ze sobie cos zrobi..jedynie moj trzezwo myslacy brat stwierdzil,ze jesli ten czlowiek sobie moze cos zrobic to chyba tylko przyslowiowe"dobrze"..
I rzeczywiscie kiedy moj maz w srode wieczorem wrocil zrelaksowany,wykapal sie usiadl obok mnie i mowi ze mnie kocha,na co ja ze jak to :kiedy w sierpniu pytalam go czy cos do mnie czuje-czekalam na kocham cie -to uslyszalam ze z jednej strony zlosc a z drugiej jakies tam przywiazanie a w momencie gdy zbliza sie rozwod on mnie zaczal kochac!!!
Ja juz zdania nie zmienie,wiec uslyszalam,ze on mi rozwodu nie da i bedzie ratowal przed sadem rodzine...szkoda ze tylko przed sadem a nie w domu...bo nie ma zadnej zmiany w jego zachowaniu...
On sie boi zmian,powiedzial ze nie ma zamiaru sie wyprowadzac-to ma pecha bo ja tez nie!
Czy sad moze mi nie dac rozwodu?
Generalnie to zakrawa na niewolnictwo. Nie zgadza sie zebym odeszla,bo nie znajdzie szybko drugiej tak naiwnej jak ja..ktora latami bedzie wierzyla w jego klamstwa..TRUDNO ja juz sie przebudzilam .
Bardzo dlugo myslalam czy wnosic o rozwod,jestem osoba wierzaca i slub byl dla mnie bardzo waznym wydarzeniem...wlasnie takim na dobre i zle,bardzo mi zle z tym poczuciem,ze nie udalo sie ..ze zniszcze dzieciom psychike bo to na pewno po latach odcisnie sie na ich psychice...Ze ten temat to nie byla moja bajka...a teraz sama wnosze do sadu.
Z drugiej zas strony..jesli maz zaczyna robic takie rzeczy ktore zagrazaja bezpieczenstwu i zony i dzieci..to w sumie na co czekac...

Mam juz termin rozprawy...
3739
<
#47 | Deleted_User dnia 29.10.2016 15:31
Agrestka, teraz to trzeba by zmienić tytuł Twojego postaUśmiech Tak się zmieniłaś przez ostatni czas. Z zalęknionej, wystraszonej i zmanipulowanej Agrestki zamieniłaś się w kobietę, która "wyczłapuje" się powoli z bagna, w którym tkwiła przez lata.
Twój mąż nigdy się nie zmieni, bo ludzie się nie zmieniają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. On był taki zawsze, tylko Ty tego nie widziałaś, albo nie chciałaś widzieć. Teraz masz jego obraz obnażony, konkretny, pozbawiony wszelkich upiększeń i przekłamań.
Idziesz we własciwym kierunku, masz wsparcie najblizszych (przynajmniej brata) i nie załamuj się.
Wierz mi, zwiazek po takich zdradach i klamstwach już nigdy nie będzie taki sam jak kiedyś. Co ja mowię! Już nigdy nie będzie nawet przypominał tego z przed..
To jak siedzenie na beczce prochu. Lont został odpalony ....Kiedy bomba wybuchnie? Tego nie wie nikt, ale lont się tli.

Na zawsze zniszczone zostało zaufanie, wiara i taka szczenięca naiwność. Tego już nic w związku nie wróci.
Mąż teraz obieca Ci wszystko, kochać też będzie Cię szalenie, bo ten jego tak skrzętnie budowany światek chwieje się w posadach! Na zewnątrz kochająca się rodzinka, dzieci, żona, a na boku dywizja kochanek czy tam panienek z burdelu. Już nie wiem, co gorsze.
Kto mu teraz zapewni ten spokojny, wysprzątany kącik z gorącym obiadkiem na stole? Panienki z pod latarni? Tego pewnie nie brał pod uwagę wogóle, że może to stracić. Teraz zrobi wszystko, żeby status quo zachować. Sporo się natrudził, by sobie to wszystko zapewnić jednocześnie. Przygotuj się, ze nie odda tego zbyt łatwo. Ty, Twoje uczucia i dzieci wreszcie nie mają dla niego żadnego znaczenia. Gdyby miały, to dbałby o rodzinę i jej szczęście, bo szczęśliwa kobieta i żona, to szczęśliwa matka, która to szczęście na dzieci przenosi. I odwrotnie.

Myslisz, że dzieci były szczęsliwe w takiej rodzinie, jaką zbudowaliście z mężem? I nie ma w tym Twojej winy. Może jedna: Byłaś zbyt mało wymagająca.
Powodzenia Agrestka.
5808
<
#48 | Nox dnia 30.10.2016 15:33
ilonesia

Cytat

Tkwiłam w małżeństwie 17 lat.Były kobiety, zdrady,i wszystko to co opisałyście powyżej.15 czerwca rok temu zaczęłam sie dusić.nie da się opisać ileż łez wylałam(też go nie wzruszały,wręcz irytowały) Nie rozumialam go dlaczego nie chce rozmów, ratowania?? Czy aż takim zimnym jest sukinkotem?15 czerwca powiedziałam Pas! Swój stan porównywałam do gąsiora z fermentującym winem.Jeżeli coś sie z nim nie zrobi,to wybuchnie,i tego gąsiora już nie sklei żaden najlepszy klej.Nie było reakcji..
15 czerwca gdy powiedziałam to już naprawdę koniec.było mi csmutno,ale zarazem poczułam jakby ogromny głaz,który mnie przygniatał zelżał.Nie jestem w stanie opisać tej ulgi...Coś paliło, coś ciążyło i nagle tak błogo i lekko.Dość pomiatania, poniżania mnie, dość oszukiwania etc..
DziÅ› po prawie roku jak to wyglada?
Od razu po rozstaniu poszlam do pracy.Do ludzi, Dziękuję im za to każdego dnia..Zaczęłam zyć bezstresowo....Pierwszy moj własny zakup telewizora, o którym marzyłam a na który nie było nas stać( dziewczyny kosztują, dbanie o siebie kosztowne,zawsze były ważne potrzeby męża) Dzis liczę sie ja.Dzieci i ja.
Najstarszy syn powiedział, Mamo jak Ty odżyłaś, trzeba było to przeciąć już dawno..
lepiej późno niż tkwić w takim toksycznym związku!
Po roku mój ślubny skamle, błaga, poniża sie ,upadla..
Ale dziś mnie NIE wzruszaja jego łzy.Są irytujące wręcz.Teraz rozumiem jak on się irytowal gdy ja płakałam....
Dziś jestem dla niego skałą, on w szoku bo był pewien ,że dla niego zrobię wszystko,że wróci kiedy zechce i ja go zawsze przyjmę.A ja ?A ja jestem szczęśliwa.Spokojna,uśmiechnieta.nawet zadalam mu pytanie, dlaczego mam psuć to co sobie przez rok zbudowalam?Swój bezpieczny świat,Świat w którym nie ma kłamst, obłudy.Świat w którym stoi moje łóżko i ja wiem,że ono jutro też stać będzie(Mąz co jakiś czas mi mówił,że chce być sam,że mu dobrze samemu,itd..więc sypialiśmy osobno,potem kruszal,że jednak kocha,spaliśmy razem,potem znów ktoś sie pojawiał,więc musiałam zmieniać łóżko) Dziś wiem że zasnę w tym samym łóżku co wczoraj, co jutro..
Dlatego dziewczyny to co pisałyście znam bardzo dobrze.I wierzcie mi proszę,że minie ból.Pomyślcie proszę o sobie bo męzowie egoiści nie myślą o Was..Teraz jest czas dla Was....hihi mój np dzwoni i pyta czy może zajrzeć (Boże rok temu skakała bym pod sufit) a dzis odpowiadam Sory ale idę na basen, ide na rower, mam już inne plany..
Kiedyś wysyłalam mu dziesiątki sms-ów ,ktore go denerwowaly i nie odpisał.Dziś?Wyłaczam telefon gdy dzwoni, nie odpisuje na glupie sms-y i nawet nie ruszył mnie szantaż emocjonalny że "życie beze mnei jest bez sensu i je zakańcza" Ok, rób co uważasz za słuszne..
Tak bardzo mnie skopal że sama jestem w szoku jak reaguję na jego próby pojedniania,
Wiem tylko ,że samej jest mi CUDNIE
Czego i Wam dziewczyny życzę z calego serca.
13095
<
#49 | Agrestka dnia 30.10.2016 22:01
Myslaca ,Nox -dziekuje Uśmiech
Wlasnie czuje sie jak huragan,ktory gdyby mogl zmiotlby
Myslaca ,Nox -dziekuje Uśmiech
Wlasnie czuje sie jak huragan,ktory gdyby mogl zmiotlby z powierzch ziemi oprocz meza tez jego ciotke...nie wiem jak to rozegrac..
otoz przed nasza rocznica slubu ciotka spotkala w szkole moja corke(jej dzieci chodza do tej samej szkoly) i powiedziala jej zeby w rocznice slubu wziela nas za rece i kazala nam sie pogodzic i razem zostac. wkurzyli mnie to okropnie ale przemilczala...
wczoraj po poludniu pojechalam na zakupy ,wracam nie ma meza i dzieci. dzwonie i pytam gdzie sa? u ciotki. ok. maz przeciez ma prawo zabierac dzieci do swojej rodziny ale bylo mi przykro ze zrobil to niczego mi nie mowiac. ok. wymyslam.
kiedy jednak moje 8 letnie dziecko dzisiaj opowiedzialo mi co ciocia mowila mialam ochote tam pojechac i powiedziec jej dosadnie co mysle..
moja corka jest bardzo wrazliwa,ambitna,wszystko mocno przezywa...non stop jakies bole glowy,leki..no zaczyna wychodzic klimat naszej rodziny.
mowi:
Mamus ciocia znowu wczoraj mnie pytala: no co nie udalo ci sie zatrzymac rodzicow przy sobie ? Ze tata chce zostac ale mama kaze mu odejsc,ze powinna byc lepsza dla niego i pozwolic mu zostac...
no rece mi opadly...
chronie te dzieci jak moge,nic zlego na tatusia nie mowie a taka...obciaza mi psychicznie dziecko za nasze rozstanie...
maz oczywiscie nie widzi problemu w pytaniu ciotki a mnie chce sie plakac,bo wiem jak moje dziecko wszystko zapisuje w panieci i przezywa. czasem mnie czyms tak zaskoczy...ja zdziwiona:ty to jeszcze pamietasz...a ona :jak juz cos sie wydarzylo ja to do konca zycia zapamietam..dodam,ze chodzi o male szczegoly. Ma super pamiec. zna dziesiatki piosenek w dwoch a nawet trzech jezykach i pi prostu wiem,ze bedzie o tym rozmyslala caly czas,ze mogla cos zrobic a nie zrobila. Kocham dzieci nad zycie,jestem mysle czasem nadopiekuncza matka ale to co dzisiaj uslyszalam...zagotowalo mna...
co z tym zrobic ???
usunięty podwójny wpis apologises

Komentarz doklejony:
Przepraszam za bledy i literowki ale pisze z telefonu...
5808
<
#50 | Nox dnia 31.10.2016 00:07
To że mąż problemu nie widzi jakoś mnie nie dziwi. Zachowuje się jakby sam jeszcze chodził do szkoły /nauczanie początkowe/ Z ciotunią trzeba porozmawiać na spokojnie. Sama jest matką i powinna zrozumieć że spokój dziecka, poczucie bezpieczeństwa jest b. ważne. Z mężem przydałoby się ustalić wspólną,wersję i ją córce przekazać. Jak się nie da sama musisz temat omówić.,wytłumaczyć że ciocia nie o wszytkim wie, nie wszysko rozumie. Że ją z tatą kochacie ale....

Komentarz doklejony:
Takiej rozmowy nie ułatwi fakt że mąż nadal z wami mieszka.
Cioci uświadom jakim zagrożeniem dla psychiki dziecka jest niestabilny emocjonalnie ojciec faszerujący się chemią którą trzyma w domu. Może jak jak to zrozumie pomoże Ci w namówieniu go do przeprowadzki.
Tylko spokój , nerwy na wodzy, dobro dzieci na pierwszy planie, męża na drugim/bo może wyprowadzka i rozwód podziałają na niego mobilizująco/ Spróbuj zrobić z niej sprzymierzeńca. Wrogiem zawsze zdąży być.
13095
<
#51 | Agrestka dnia 11.11.2016 22:28
Hej..coraz trudniej...
nie myslalam,ze bede miala tyle dylematow przed rozprawa. Maz nie rozmawia ze mna,jedyne co zrobil to wzial do swojego adwokata papiery dotyczace mieszkania-ktore nie jest wlasnosciowe -czyli zamiast porozmawiac ze mna jak ja widze ten rozwod, szuka sposobu jak zabrac mi prawo do pozostania w domu. Ostatnio zaczal mi mowic "ze on tez moze przejac dzieci" i moze sie okaze ze to ja jestem.winna..wiec o czym my mowimy..ja nie wiem jakiej on we mnie winy chce szukac.ale ok.Dowiem sie na rozprawie . Na dzien dzisiejszy nie mam nic do ukrycia ,zawsze gralam w otwarte karty i po prostu nie boje sie jakichs zarzutow. Boje sie tylko ze bedzie gral ofiare,bo juz mi powiedzial,ze on powie,ze chce ratowac rodzine a ja nie ! Tylko ze czynami pokazal ze nie chce ratowac rodziny tylko uklad w jakom zyjemy.
Poza tym dalej postepuje zle i jesli jest jakas zmiana to tylko na gorsze.
Mysle o tym jak sobie poradze sama,z jednej strony czuje ze dam rady a z drugiej..juz tyle lat z nim bylam,ze nie wiem jak to bedzie...ale to chyba normalne rozterki wspoluzaleznionej.
Ok. Odezwe sie po rozprawie. Pomodlcie sie prosze zebym jakos przetrwala ten czas,bo z zachowania meza wnioskuje,ze moze byc ciezko...
3739
<
#52 | Deleted_User dnia 11.11.2016 22:50
Agrestka... Jestem z Tobą myślami i wspieram Cię. Co Ci powiedzieć?
Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Musisz wygrać nie tylko z nim, ale też ze swoimi uczuciami, a te niezłe potrafią płatać figleUśmiech
"Przejąć dzieci", to ci życzeniowe myślenie Uśmiech

Dzieci się nie przejmuje, to nie walizki na dworcu. Z dziećmi albo ma się kontakt i więź, albo nawet sądy nie pomogą. Wiem, bo w wieku 6 lat uciekłam z rodziny zastępczej i wywalczyłam sobie nigdy do niej nie wrócenie.

U was trochę inna jest sytuacja, bo jesteście rodzicami. Tylko sądy to też nie idioci i granie ofiary często obraca się przeciw aktorowi.
Mąż szuka teraz sposobu, by Cię pozbawić majątku, domu i finansów. Jednym jego zagraniem, jest osłabienie Ciebie w ogóle, zastraszenie.
Nie daj siÄ™!
Walcz, choćby nie było widoków na zwycięstwo.
Zwyciężają tylko najbardziej zdeterminowani.
Trzymaj siÄ™ Agrestka.
13095
<
#53 | Agrestka dnia 12.11.2016 22:26
Dziekuje Myslaca! Bogu dzieki mam super adwokatke,bez niej chyba nie probowalabym sama to rozgrywac,chocby z braku znajomosci prawa. To jest okropne uczucie,zwlaszcza dla osob wierzacych. To jest taka ogromna walka wewnetrzna.Z jednej strony przebacz,milosc musi wybaczac,przysiegalas tez na zle a z drugiej strony swiadomosc,ze jestes dla kogos praktycznie smieciem,ktorego trzeba zniszczyc plus mocbe uzaleznienie meza,niepokoj o dzieci a ta jego chora duma....To jest czlowiek,ktory nie znosi sprzeciwu. Dalej ma byc tak jak on chce. Nie mam prawa odejsc,dalej mam byc ...ale.kim?
Boli mnie to wszystko okrutnie...mysle co by bylo gdybym z nim zostala.. z drugiej strony caly czas mam przed oczami obraz ,nie wiadomo od kiedy wracal do domu jak przyzwoity maz a w ciagu dnia robil to z kim popadnie...planowal,szukal ,wszystko swiadome i wyrachowane...brrrr..
Wiem jak na zle patrzy sie na rozwod,rozwodki,wiem jak.moich rodzicow to zaboli...ze nie potrafili mnie wychowac...tylko litosci nie chce rozowdu by kogos szukac,nie chce rozwodu bo niezgodnosc charakterow-bo to akurat dla mnie byloby do przepracowania...chce nadal nosic obraczke i chce zostac sama ,tylko dla dzieci! Szukam usprawiedliwienia dla siebie ,dla swojego wyboru...qurcze ..dalej czuje sie winna,jak on to potrafil.mi wmowic. Ostatnio tez mowil,ze wlasbie po 10 latach pokazalam mu jak go kochalam...skoro mialam odwage wnosic o rozwod. To nie bedzie latwy rozwod...mam przeczucie ,ze rozpetalam wojne z duzym zlem...
Odwazylam sie wiec musze poniesc konsekwencje. Szczerze ? jak chce niech walczy o ten dom,niech wezmie wszystkie rzeczy materialne tylko niech sie na mnie nie msci...bo jego zemsty boje sie najbardziej. swoja droga juz wywiozl wartosciowsze i nowsze rzeczy z domu...brak slow! brak slow....dobrej nocy.
3739
<
#54 | Deleted_User dnia 13.11.2016 00:30
Agrestka, gdzie Ty miałaś oczy wychodząc za to coś? Przecież ten facet aż tak bardzo od ślubu się nie zmienił. Gdy czytam takie opisy, to po prostu nie mogę uwierzyć, że można być taką świnią i chamem. Niektórzy ludzie powinni mieć ustawowo zabronione wchodzenie w związki. Mam nadzieję, że gościu dostanie po swoim pustym łbie na waszej rozprawie. Ja chętnie kopnąlbym go w kość ogonową :-) Trzymam kciuki.
13098
<
#55 | sprite dnia 13.11.2016 00:34

Cytat

Ostatnio tez mowil,ze wlasbie po 10 latach pokazalam mu jak go kochalam...skoro mialam odwage wnosic o rozwod


Moja zdrajczyni po tym jak się dowiedziała że złożyłem pozew stwierdziła że domagając się orzeczenia winy wbijam jej nóż w plecy bo przecież wcześniej chciałem ratować małżeństwo Uśmiech

Agrestka - jeszcze ciekawych rzeczy się dowiesz na swój temat ale za jakiś czas będzie Cię to nieźle bawić. Nie bój się i zacznij myśleć o sobie i dzieciach.
13095
<
#56 | Agrestka dnia 13.11.2016 12:43
Dziekuje Wam za wsparcie!
Sprite-ja nie wiem na ile to jest swiadome u zdradzajacych..ale mnie najbardziej u meza przeraza to,ze on jakby nie rozumial tego co zrobil..kiedy chcialam jeszcze we wrzesniu o tym porozmawiac uslyszalam,ze mam go nie upadlac!!! O ironio !!! Tak samo teraz mowi,ze widzi jak go 10 lat kochalam...on nie widzi tego jak on mnie kochal,ze zamiast ze mna porozmawiac poszedl swoja zla droga ....
BOL!!!
3739
<
#57 | Deleted_User dnia 13.11.2016 13:14
Przeszłaś Agrestko bardzo trudną drogę, by wreszcie znaleźć się w punkcie, w którym jesteś. Niesamowicie ważny jest ten ból, by wyleczyć się ze swojego męża psychofaga. On jest zwyczajnie chorym człowiekiem. Nie pomożesz ani jemu, ani sobie tkwiąc i litując się nad nim. Jak sama zauważyłaś jesteś już silniejszą kobietą niż pół roku, rok temu. Dasz radę, bo walczysz o dobre życie dla siebie i dzieciaków. Strach i ból przeminie. Zawsze przemija, gdy widać cel.
3739
<
#58 | Deleted_User dnia 13.11.2016 13:33
Oj dziewczyno mam ochotę dać Ci kopa w de.. za tę głupie hasła typu jak rodzice źle mnie wychowali!!źle to Twój meżuś został wychowany, cała jego rodzina jest źle wychowana wręcz chora psychicznie ta durna ciotka co dzieciom w głowie miesza.Ty masz źle poukładane ze myślisz tak o sobie! Stworzylas dom najlepiej jak umiałaś to ze mężuś poszedł w długą z dziwkami to nie Twoja wina. Im bliżej sprawy tym gorzej możesz myśleć o sobie i spróbować ponownie naprawy tego czegoś. Według biblii jest podstawą do rozwodu to zdrada, robił to z premedytacja kalkulujac ze Ty to ogarniesz i nie pisniesz słowa sprzeciwu. Więc Twoja wiara nie musi upaść. Ten człowiek jest bardzo chory psychicznie, twoje zdrowie się odbije na tym więc jeśli możesz zadbaj o lekarza ale tak by on nie wiedział o tym bo wykorzysta to przeciw Tobie. Poczytaj swoje posty są między radością a strachem. Wybierz tą lepszą opcję. Nie wolno Ci się bać. Kilka dni temu czytałam historię babki na innym portalu gdzie mąż odszedł po 1.5 roku i prowadził inne życie przez 5 lat. Złożył pozew bez orzekania o winie Miał nadzieję ze będzie wyrok bez orzekania. I co? Sąd orzekł jego winę , idiota się odwołał do apelacyjnego i przegrał. Udowodnienie winy czyli jak masz dowody jego winy to chyba żaden sąd takiemu nie da wiary. Nie dołuj sie nie rezygnuj pisz tu zawsze i dziel sje swoimi obawami
13095
<
#59 | Agrestka dnia 13.11.2016 15:45
Anegdota...niestety sama tez to u siebie zauwazylam i zaczelam sie zastanawiac czego ja w sumie chce ,skoro w jeden dzien ide walczyc ze zlem a w drugi wystarczy,ze Pan ze mnie zadrwi to cala sie trzese i boje a przeciez niczego zlego nie zrobilam zeby sie bac!
Mysle,ze to lata jego wplywu na mnie,jego wmawiania mi,ze wszystkiemu jestem winna. W ostatnich miesiacach jeszcze przed odkryciem zdrady bylo naprawde zle. Praktycznie nic mu nie pasowalo a ja robilam wiecej i wiecej i nie moglam zrozumiec o co chodzi..teraz wiem o co chodzilo i o co chodzi. Musze byc wytrwala w swoim postanowieniu. Odezwe sie po rozprawie. Pa!
3739
<
#60 | Deleted_User dnia 13.11.2016 16:25
Agrestko, to co teraz się dzieje w twoim życiu mocno wpłynie na twój charakter. Myślę, że się zmienisz, uwierzysz w siebie, otworzysz oczy, staniesz się twardsza, no i... będziesz wolna, niezależna, może szczęśliwa. Zaciśnij zęby i pięści, dopnij swego.
5808
<
#61 | Nox dnia 13.11.2016 22:32
Agrestka ja trzymam kciuki byś psychicznie dała radę.
Masz nadzieję że mąż ma jeszcze jakieś ludzkie odruchy.
Bo tyle lat razem,bo dzieci,bo przecież to kiedyś bliski człowiek.
A to od wielu lat jest egoista,w nosie ma Twoje uczucia,bezpieczeństwo dzieci ważny jest on i jego pozamałżeńskie życie erotyczne .Nie daj się zgnębić i pamiętaj że to nie jet ten sam człowiek w którego wierzyłaś,do którego miałaś zaufanie/nawet jak wówczas na nie nie zasługiwał/Dasz radę .
3739
<
#62 | Deleted_User dnia 13.11.2016 23:34
Agrestko, i ja trzymam kciuki za ciebie. Trzymam bardzo mocno, bo sama przez lata chroniłam psychofaga. A potem to na mnie została zrzucona wina za rozpad małżeństwa. Ale...kiedy dziś czytam o metodach działania psychofagów, to zastanawiam się, czy i jego rodzina, a przynajmniej jej część nie była, tak, jak i ja okłamywana. O tym, że kilka razy obsmarował mnie w bardzo poważnych kwestiach wiem, ale ile takich sytuacji było naprawdę? Chwilami żałuję, że wiedząc już o jego uzależnieniach i zdradach nie przekazałam tych informacji dalej...ale wychowano mnie wg zasady, że sprawy domu pozostają w domu.
Może ta ciotka o której piszesz też jest kompletnie nieświadoma tego, z jakimi problemami się zmagasz, może widzi cię taką, jaką przedstawiał cię twój mąż - podłą babę czyhającą na jego dobre imię, majątek i co tam jeszcze ma do zaoferowania, wariatkę probującą rozdzielić go z dziećmi. A ciotka wierzy, bo nie ma żadnych powodów/dowodów, by nie wierzyć. Ale może po prostu być też równie zaburzona, jak on...
Trzymaj się, dzielna, silna Agrestko - jesteś WIELKA Uśmiech
13095
<
#63 | Agrestka dnia 25.11.2016 23:05
Tytul watku niestety nadal aktualny.
Wnioslam o rozwod.
Tydzien temu odbyla sie pierwsza rozprawa na ktorej spalila moja adwokatka...
Otoz poszlysmy do sadu ,maz mowil ze bedzie ratowal rodzine i nie zgadza sie na rozwod. Na pierwszej rosprawie slysze,ze maz chce sie rozwiesc polubownie wiec ja na to przystalam,bylam jak w jakims amoku.. ale chce i stawia warunki. Jak chce zostac w domu to musze splacic jego wklaa sprzed slubu a jak nie mam kasy to ja mam wyniesc sie z dziewczynkami i on mi daje troche doslownie troche kasy...moja adwokatka wiedziala ze jestem mocno od meza uzalezniona i sie go boje,mimo tego zaczela na mnie naciskac co wybieram . No comment. Wyszlam stamtad i plakalam. Generalnie stanelo na tym ze ja mam przedstawic swojanpropozycje i w srode mamy probowac sie dogadac a jesli to nie nastapi to z automatu rozprawa z orzeczeniem o winie.
Pytanie
Probowac dogadac sie polubownie. Maz zaropnowal placenie mi alimentow przez 3 lata.Czy postawic takie warunki zeby sie nie zgodzi i podtrzymac wniosek pierwszy.
Moje watpliwosci:
Sprawa kieruje ciotka ktora dyktowala adwokatowi co ma pisac a maz sie nie odzywal
Sprawa druga cokolwiek powiedzialam wszytskiemu zaprzeczal,wiec ta sprawa bedzid ciagnac sie latami i mnid to wykonczy a taki jest cel.meza bo mi o tym powiedzial
on mnie obwinia o rozad zwoazku
ze ograniczalam.mu kontakty z dziecmi
raz po zdradzie powiedzialam mu ze nie zgadzam sie zeby dzieci jechaly same z nim do babci bo naruszyl.moje poczucie bezpieczenstwa i ze jak juz to pojedziemy tam razem. Ma to w smsie .
Poza tym zrobil z siebie ofiare .Plakal..ja sie zastanawiam czy niedojrzalosc emocjonalna oczuwiscie ugruntowana opinia moze pomoc ?
To jak on sie zachowuje jest na poziomie 7 latka...

Ciezki czas przede mna...trzymajcie kciuki.
Boje sie go nadal i chyba dlatego ze mi tyle lat wmawial ze jestem winna ja w to uwierzyla o teraz sie tego boje..
5808
<
#64 | Nox dnia 26.11.2016 16:46
Agrestka ,a szybka konsultacja z innym prawnikiem nie wchodzi w rachubÄ™?
3739
<
#65 | Deleted_User dnia 26.11.2016 17:02
Konsultacja z innym prawnikiem swojÄ… drogÄ….
Po pierwszej rozprawie chyba już resztki złudzeń opadły, co do męża i do jego rodziny. Chłop nie będzie się patyczkował, nie szanował Cię do tej pory, więc nie ma powodu by teraz zrobił się łaskawy i dobroduszny. Jesteś Agrestko na wojnie, wszelkie chwyty dozwolone. Tu nie ma konwencji genewskiej, nie ma szlachetnych rycerzy.
Pytasz jak mu udowodnić ,że jest psychopatą? W Polsce to trudne, bez papierów psychiatrów , dowodów np znęcania się jest bardzo trudno. Jak jest u Ciebie? Może warto podzwonić po tamtejszych organizacjach pozarządowych?
3739
<
#66 | Deleted_User dnia 26.11.2016 17:52
Agrestka, a ja Cie nie będę głaskać, bo widzę, że głaskanie Ci szkodzi.
Ja mam wrażenie, że Ty masz poważny problem z zrzucaniem odpowiedzialności na innych.
Tak Ci wygodnie. To taki rodzaj lenistwa.

Każdy człowiek ma w sobie dość siły, aby wziąć odpowiedzialność za własne życie.Ty też, ale z jakiś sobie tylko znanych powodów tego nie robisz

Cytat

Boje sie go nadal i chyba dlatego ze mi tyle lat wmawial ze jestem winna ja w to uwierzyla o teraz sie tego boje..

Skoro nadal tak bardzo się go boisz, że nie chcesz brać odpowiedzialności za swoje życie, to ja napiszę Ci tylko jedno:
Każda osoba, która pozwala sobie na bycie ofiarą, hoduje w sobie kata.
I Ty właśnie to robisz.
Hodujesz w sobie kata.
13095
<
#67 | Agrestka dnia 26.11.2016 19:17
OMG Amor...takich slow mi trzeba... Smutek
Ja wiem,ze musze od niego odejsc!
Do tego juz dojrzalam .
Zmienilam adwokata. Nie wiem co na to sad ale wczesniej zapytalam czy moge to zrobic i moge.
Rozmawialam dzisiaj z nim.dlugo...powiedzial,ze szkoda,ze tamta adwokatka nie uwzglednila we wniosku przemocy psychicznej i ponizania. Wiadomo,nie mam nagran zeby to udowodnic a padaly z jego ust ciezkie slowa i caly czas szantaz emocjonalny. Jak zrobisz to ,to zobaczysz jak skonczysz...i w ogole duzo zlych slow.
Generalnie widze,ze na pewno bedziemy wnioskowac o ocene psych.o dojrzalosci emocjonalnej.
Bardzo martwi mnie moja najstarsza corka. Maz odwozi je rano do szkoly i robi pranie mozgu. To jest dziecko gabka-jak kazde zreszta ale ona jest wyjatkowo wrazliwa..wieczorem wpasa w spazmatyczny placz i to co mi mowi...ze tata powiedzial,ze ona w zimie juz tu nie bedzie mieszkac albo mowi do mnie ty w ogole o szczesciu dzieci nie myslisz...to sa slowa ciotki bo tym mi argumentowala to dlaczego powinnam zostac z mezem...
Generalnie nie jest dobrzr. Widze ,ze corka sobie z tym nie radzi i juz zaczyna mi to podchodzic pod depresje. Musze szybko zrobic teramin do psychologa. Moja terapeutka byla przerazona propozycja meza. Macie racje...z jakiego powodu mialby mnie nagle zaczac szanowac. Niepokojaca jak dla.mnie jest jego ogromna chec zemsty na mnie za to,ze nie chce z nim zostac. Wmanewrowal w to dzieci ,ja nie mowie o nim nic zlego a on i ciotka caly czas na mnie nadaja i dziecko jest totalnie zagubione.

Walka. Nic innego nie pozostalo. Walka musi byc bezwzgledna bo ci ludzie sa bezwzgledni! Dziekuke Wam za wsparcie.
Amor!
Ja bylam najstarsza w rodzinie ,do tego chora mama,to ja zawsze bralam odpowiedzialnosc-praktycznie na kazdej plaszczyznie za mlodsze rodzenstwo . Jak poznalam meza on sie mna na poczatku bardzo dobrze zaopiekowal . Z terapeutka doszlysmy do wniosku,ze wreszcie ktos mnie odciazyl i wpadlam w skrajnosci w skrajnosc...
czas wrocic do dawnej Agrestki. Nie ma okresowego brania odpowiedzialnosci za zycie. Masz racje ..rodzimy sie sami i umieramy sami. W tym temacie nie mozna polegac na innych. Ja zrobilam ten blad ,ze uwierzylam w falszywe slowa...tak,bo bylo mi tak wygodnie . Teraz mam na co czesciowo sama zapracowalam.
Do znow!
p.s.
Porozmawialibyscie albo napisali cos do ciotki zeby zdystansowala do moich dzieci ?
3739
<
#68 | Deleted_User dnia 26.11.2016 19:48

Cytat

Porozmawialibyscie albo napisali cos do ciotki zeby zdystansowala do moich dzieci ?

Agrestka, popatrz na to chwilowo z innej strony.
Jak chcesz wychowywać sama dzieci, skoro nie potrafisz ich chronić, nie potrafisz ich nawet nauczy jak mają chronić same siebie?
I znów ten sam mechanizm "zróbcie coś za mnie".

Najważniejsza sprawa, Do sądu idzie się po wyrok, a nie po sprawiedliwość.

Wiele osób próbuje ugrać w sądach na roli ofiary. Wpadają w narcystyczne role tak głęboko, że zapominają o co walczą i przegrywają z kretesem.

Cytat

Jak chce zostac w domu to musze splacic jego wklaa sprzed slubu a jak nie mam kasy to ja mam wyniesc sie z dziewczynkami i on mi daje troche doslownie troche kasy...

Jak wyjdziesz z roli ofiary i spojrzysz na chłodno, to zobaczysz, że to jest prosta negocjacja/ proste targowanie się. I jeśli chcesz wygrać (np to mieszkanie), tak musisz do tego podejść. Bez zbędnych i szkodliwych emocji.
I pamiętaj, że też musisz z siebie coś dać. Przekalkuluj ile jesteś w stanie wyłożyć i postaw wyżej, abyś miała z czego spuszczać. Nie masz teraz kasy, targuj się o czas spłaty i korzystne dla siebie warunki.
3739
<
#69 | Deleted_User dnia 26.11.2016 21:45
Agrestko, chciałabym ci napisać, że wszystko będzie dobrze, że się ułoży i wkrótce odetchniesz z ulgą, ale...nie mogę. Ja sama bardzo żałuję, że nie potrafiłam walczyć o lepsze warunki dla siebie i córek, że nawet nie wiedziałam, że mi wolno. Po prostu po tylu latach życia w toksycznym związku widziałam głównie swoje błędy,on, a także jego, ale i moja rodzina, ochoczo mnie o tym zapewniali, a czytając niektóre porady jeszcze się sama w tym utwierdzałam...
Teraz, po roku terapii, 6 miesiącach bez kontaktu z już nie moim mężem, zaczynam coraz lepiej widzieć, co naprawdę działo się w moim małżeństwie. I, co najważniejsze, wreszcie doczekałam się określenia już nie mojego męża jako osoby z rysem psychopatycznym, a ja, choć pogubiona, jestem całkowicie NORMALNA.
Wiem, że jest ci ciężko - tyle niewiadomych przed tobą, a jednak dajesz radę! Udaje ci się odnajdywać wsparcie, uzyskać potrzebne porady i właściwie je wykorzystać. Cały czas idziesz do przodu!
Więc nawet, gdyby ten trudny czas miał jeszcze trochę potrwać, nie poddawaj się, nie daj zmanipulować ani zastraszyć, w imię jakiś bzdurnych idei, a przede wszystkim nie odpuszczaj kwestii finansowych, bo choć jesteś bardzo dzielna i zaradna, alimenty od korzystającego z twojej dotychczasowej opieki męża po prostu ci się należą. Przypomnij sobie, ile znaczył dla niego ten wizerunek dobrego męża i ojca i przelicz na działania specjalistów od PR - tyle właśnie jesteś warta. I ty, i twoje dzieci, i wasz święty spokój Uśmiech

Komentarz doklejony:
*że się wszystko SAMO ułoży i wkrótce odetchniesz
3739
<
#70 | Deleted_User dnia 27.11.2016 21:06
Witaj Agresto.Byc moze nie jestem a raczej napewno nie jestem wzorem do nasladowania i dawania tu rad ale polecam poczytac Ci moja tutaj historie poniewaz jest w niej mnostwo cudownych porad,cudownych osob i wiele mozna madrosci z nich wyniesc. Ja nie wynioslam,wrecz pograzylam sie jeszcze bardziej.Zamiast uciekac ja dalam soba manipulowac jak marionetka.Tak,ze jak Niby Moj partner zaproponowal mi malzenstwo uznalam to jako ostatnia dla niego szanse.Dzis po 1,5 malzenstwa(ktore to wzial ze mna tylko dla korzysci w zwiazku z moim niemieckim obywatelstwem i wyjazdem wspolnym) i 5 latach zwiazku jestem w trakcie rozwodu.Maz podal mnie w De do sadu ze nie mial co jesc przez 2 miesiace,ze a bralam na niego pieniadze(kupowalam i robilam jemu jego siostrze i jej partnerowi wszelkie posilki) siostra jest swiadkiem ze pozyczyla mu 2000eu.Klamia w sadzie i niczego sie nie boja.Tak konczy sie przygoda z psychofagiem i dopuki nie zdasz sobie sprawy z kim masz do czynienia to szczerze niewidze dla ciebie ratunku.A szkoda bys zdala sobie sprawe z potwornosci takich osob gdy z Ciebie nie zostanie juz nic z czlowieka.Poniewaz ja nie umiem odczowac juz zadnego bolu,cierpienia.Standardowo moj maz czyta wszystkie watki bo od dobrych 5 lat tu jest.Tak ze rob fotczki M.... i idz z tym do siostry a potem adwokatki.Jestes perfekcjonista w znajdowaniu falszywych dowodow,przekrecania faktow,wyciagania zdan z kontekstu.Agresto-----motto dla Ciebie : "Do wszystkich, ktorzy w zyciu mnie skrzywdzili, oklamali, zdradzili i zlamali serce... Zmusiliscie mnie abym zobaczyla zmiane, ktora musze wprowadzic w swoim zyciu, daliscie determinacje, motywacje i wiare, ze zmiana jest konieczna. Daliscie mi wiecej niz mogliscie mi zabrac. Dziekuje. Pamitaj dasz rade Uśmiech
5808
<
#71 | Nox dnia 28.11.2016 21:04
Basia ja Cię serdecznie pozdrawiam/wcześniej miałam nick składający się z szeregu cyferek/
Obydwu Wam życzę dużo siły.
Agrestka ,coś zaczęłaś,wiesz że cofać się już nie masz gdzie.
Więc idź do przodu zdecydowanie,nie masz wpływu jakim on będzie ojcem ani jak będzie manipulował dziećmi.A będzie kombinował bo to egoista.
3739
<
#72 | Deleted_User dnia 29.11.2016 00:19

Nox Uśmiech i ja serdecznie Cie pozdrawiam i dobrze pamietam Uśmiech cóż swój czas tortur musiałam przejść.Każdy ma swój indywidualny czas który potrzebuje by z takich zwiazków wychodzić.U mnie stało się o wiele za dużo.Ale dziś moge napisać co sie ze mną stało----A gdy wylejesz już w swoim życiu morze łez,to przyjdzie taki dzień,że ani jedna już nie popłynie.

I będziesz jak skała...zimna,twarda i niezniszczalna.
Nigdy nie należy sie poddawać,czas i tak pokarze nam tylko,że nie warto było marnować czasu na zło.Nox odezwij sie na priv Uśmiech a Agrestka potrzebuje wiecej kopa od dobrych ludzi i dużo czytania na tematy z kim właściwie toczy bój.Zazwyczaj to zakompleksieni mali chłopcy,ktorzy budują swoje ego na zadawaniu ran i wykorzystywaniu miłości i empatii.Gonić to ile sił zanim zryje Ci głowe do reszty
usunięty podwójny wpis apologises
5808
<
#73 | Nox dnia 01.12.2016 19:41
Agrestko co z TobÄ…,jak sobie radzisz?

Komentarz doklejony:
26.12
Agresto???
13095
<
#74 | Agrestka dnia 06.01.2017 23:58
Tylko wiary,wzroku skierowanego do przodu i porzadnego wgladu w siebie samych ...nam wszystkim zdradzanym zycze w 2017 ROKU!
LUDZIE DAJE RADY!

Z jednej strony...nie jestem.dumna...juz zawsze bede rozwodka...
Z drugiej strony...mysle,ze jestem jednak bardzo silna! Ze sie przebudzilam we wlasciwym czasie. Ze ruszam powoli na przod choc latwo nie jest...bo.ex juz maz pokazuje dalej na ile go stac ,czym w sumie zaskoczona nie jestem.

Nie wiem czy jest sens opisywac przebieg rozwodu.
Generalnie wnioslam z orzekaniem o winie.
Po mocnych szantazach emocjonalnych i manipulacjach oraz przy pomocy niezbyt kompetentych adwokatow -zgodzilam sie na rozwod za porozumieniem.stron...bo niby to tylko papierek...Maz zaproponowal placenie mi alimentow -oprocz tych dzieciecych-przez najblizsze 3 lata-dopoki nie znostryfikuje dyplomu. W domu nie zostalam,poniewaz nie mialabym szans na splacenie jego wkladu-musialabym pozniej pracowac tylko na kredyty a zycie jest jedno...wybralam zycie skromniejsze ...czego wiekszosc znajomych nie rozumie...bo mi sie niby nalezalo.
Nie chce wchodzic w szczegoly. Moze kiedys w przyplywie emocji opisze teatr jakim jest dla.mnie SAD! Jak jedna osoba ,ze zmiennymi humorami moze decydowac o tym kto jest winny a kto nie..
To byml.moj pierwszy w zyciu kontakt z ta instytucja i prosze Boga zeby ostatni.

Do meritum
Po 2 rozprawie bylismy juz rozwiedzeni. Na kiepskich jak dla mnie warunkach ale bylam wtedy za slaba by walczyc.
Zostaly mi 2 miesiace do znalezienia mieszkania i wyprowadzki.
Jesli tylko uda sie zrobic to wczesniej-uciekam,bo zycie po rozwodzie pod jednym dachem.jest b.ciezkie nawet pomimo tego ze przestaje sie meza bac a nawet ba! poszlam wreszcie na policje na wszelki wypadek zglosic to co maz mi zarzuca przed wyprowadzka-poniewaz okazuje sie ze tylko on zdecyduje co zabiore ...i tu nawet mowa o moich prywatnych rzeczach-co juz -nawet pomimo poczatkowego dopiero odczulania na meza uwazam za przesade!!!
Gdybym byla sama zostawilabym.mu wszystko ale ze mam 2 dzieci to o lyzki i talerze zawalczyc musze...

Jest dobrze. Jest powrot do korzeni.
Jest wiara,ze w zyciu pomimo wszystko warto walczyc o siebie samego..tak o siebie samego-pisze to ja altruistka -Agrestka Uśmiech
5808
<
#75 | Nox dnia 07.01.2017 00:06
Dobrze że jesteś bo myślałam że dałaś się ukatrupić emocjonalnie. Powodzenia.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?