Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

bardzo smutny00:06:03
Julianaempat...00:21:12
heniek00:46:45
zona Potifara01:44:44
Hagi1001:46:36

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Myślałam ,że trafiłam 6 w totolotka...Drukuj

Dzień dobry wszystkim... Chciałam się podzielić z Wami kawałkiem mojego życia, które od półtora roku jest koszmarem.Jestem mężatką z 20 letnim stażem, w tym roku mieliśmy obchodzić 20tą rocznicę ślubu. Być może obejdziemy tą rocznicę nie w dobrej knajpie ze znajomymi a w sądzie na rozwodzie. Kiedy się poznaliśmy w pracy nie byliśmy podlotkami, mieliśmy po 30 lat. Mąż był po burzliwym rozstaniu z poprzednią kobietą, która zostawiła go dla pieniędzy innego faceta. nie byli małżeństwem, ale mąż bardzo przeżył jej zdradę. Dlatego wydawało mi się, że wie co czuje człowiek zdradzony i zostawiony. Byliśmy bardzo szczęśliwi, kochaliśmy się i byliśmy wzorem dla rodziny i przyjaciół.Mamy dwójkę fajnych dzieci. Zawsze wydawało mi się że jesteśmy nie tylko dobrymi małżonkami ale też przyjaciółmi, gdzie jedno wspiera i kocha drugie.Mąż miał zasady, był uczciwy i o mężczyznach w tzw. kryzysie wieku średniego wyrażał się z pogardą. Dowiedziałam się o wszystkim w bardzo typowy sposób. Dzień przed moimi 51 urodzinami dostałam smsa. Od razu wiedziałam, że nie był on adresowany do mnie.Mąż bezpośrednio pracuje w tym samym pokoju z dwiema tzw."prawymi rękami" i od razu moje podejrzenia padły na jedną z nich. Mąż przyznał się do fascynacji pewną 34-letnią panią, mężatką z dzieckiem. Zarzekał się że to nie jego współpracowniczka.Dodam że oboje pracujemy w tej samej instytucji, gdzie administracja składa się z samych kobiet. Ta dziewczyna była z innego działu, ale moje podejrzenia i treść smsu dalej wskazywała na jedną z koleżanek pracujących z nim. Pisał między innymi, że ją kocha. Mąż przysięgał, że do niczego między nimi nie doszło, że tylko mnie kocha, że skończy tą znajomość, że szukał nowości, odskoczni, adrenaliny itd. Uwierzyłam mu, ale mój świat się zawalił. Jakie miałam następnego dnia urodziny każdy się domyśla. kilka dni później zajrzałam na pocztę męża i to co tam znalazłam zwaliło mnie z nóg. Poczytałam sobie o tym co robili i chcieliby robić na spotkaniach, mąż wyraźnie się podkręcał opisami co będzie z nią robić. Ona była zachwycona jak było cudownie. I znowu treść meili była jakby znajoma z jego współpracy z koleżanką z boku. Powiedziałam mu że wiem o tej korespondencji. Tłumaczył, że te teksty miały go podniecić bo ostatnio mieliśmy problemy w sypialni i dlatego niby do niczego między nimi nie doszło, ale do zdrady można się też dopuścić "ręcznie". Przyrzekał, że nigdy więcej, że kocha tylko mnie . Chciałam ratować nasz związek i robiłam wszystko, żeby było jak dawniej chociaż czułam się jakby mnie zabił. Nie mogłam spać, nocami płakałam w poduszkę, w dzień chodziłam jak nieprzytomna i robiłam dobrą minę do złej gry, bo nikt o tym nie wiedział, nie mogłam jeść, w ciągu 3 miesięcy schudłam 20 kg, czy zresztą wzbudziłam zachwyt koleżanek w pracy. Minęły 4 w miarę spokojne miesiące. Starałam się wierzyć w jego zapewnienia, że nic złego się nie dzieje. aż pewnego dnia znalazłam w jego kieszeni prezerwatywę. W głowie zapaliło mi się czerwone światełko. Mąż wytłumaczył że kupił ją żeby urozmaicić nasze nudnawe pożycie, ale nigdy później jej nie użył. Dodam, że od kilku miesięcy nie było czego urozmaicać bo on niby stracił zainteresowanie seksem i miał problemy więc nie kochaliśmy się od dłuższego czasu.Rozumiałam to bo mąż ma bardzo stresującą i męczącą pracę. Potem zaczęło się z nim dziać coś dziwnego, był ciągle zamyślony, nieobecny, często zostawał w pracy po godzinach - właśnie z tą "podejrzaną", w czasie urlopu ciągle szukał miejsc gdzie mógłby zostać na chwilę sam (z telefonem), wychodził z psem - z telefonem, był zniecierpliwiony, szczególnie dbał o to żebym ja z tym telefonem nie została dłużej sama. Coraz uważniej go obserwowałam bo moja babska intuicja coraz więcej mi podpowiadała. Gdy dochodziło do rozmów o jego zachowaniu tłumaczył, że to ta młoda do niego pisze i pyta co u niego słychać. Ale mnie to jakoś nie przekonywało. W październiku kolejna prezerwatywa w kieszeni. Znowu kupiona w tym samym celu, a przecież nie kochaliśmy się już prawie od roku. Dostrzegałam coraz więcej faktów na nowy-stary romans mojego męża. Miałam ochotę wejść do nich do pokoju i zapytać ich co jest grane? Pomyślicie, że jestem głupia i już dawno powinnam pogonić faceta albo zrobić im awanturę. Najśmieszniejsze, że spotykaliśmy się na gruncie towarzyskim na imprezach,a koleżanka ma fajnego partnera i niby jest w nim bardzo zakochana. Nie miałam odwagi postawić sprawy na ostrzu noża i powiedzieć im, że widzę co się dzieje.Ciągle kochałam tego swojego męża. Aż przyszły moje kolejne urodziny. A dwa dni po nich przypadkowo na korytarzu usłyszałam rozmowę telefoniczną mojego męża z nią i jego zapewnienia,że ją kocha. Tym razem awantura była straszna.Krzyczałam, płakałam, tłukłam go pięściami a następnego dnia przyjechaliśmy wcześniej do pracy i pogadaliśmy we trójkę. To niby on ją nachodził ze swoimi uczuciami, nie dawał spokoju, jednocześnie twierdząc że nie zostawi rodziny, a ona mówiła, że nie chce romansu w pracy, że go nie kocha i nie pokocha, że ma wracać do rodziny i dać jej spokój. Ale przecież jeżeli od pół roku mąż chodził jak odurzony, przyznał że się całowali to znaczy że była zachęta z jej strony. Zaopatrzenie się w prezerwatywy też musiało mieć jakieś podstawy i przyzwolenie. Ja znalazłam tylko dwie. A ilu nie widziałam? W końcu mąż przyrzekł, że z tym skończy, że będzie ją traktował jak pracownika a nie kobietę, że nie chce mnie zostawić. Zgodziłam się na jeszcze jedną próbę ratowania naszego małżeństwa. Ale ja już w nic nie wierzę. Straciłam zaufanie, obserwuję, snuję domysły, zastanawiam się co oni robią w pokoju, znowu mam problemy ze snem i jedzeniem. I jestem coraz bardziej pewna że ten sms z zeszłego roku był do niej. I ciągle go kocham i nie chcę rozstania. Za miesiąc mam umówioną wizytę u psychiatry. Bo potrzebuję pomocy...
5808
<
#1 | Nox dnia 29.04.2016 20:40
Jeżeli nie chcesz rozstania to nie analizuj,nie sprawdzaj,nie snuj domysłów.
Jeżeli dręczy cię co robią,o czym mówią w pokoju to przed pracą podłóż podsłuch.
4498
<
#2 | rekonstrukcja dnia 29.04.2016 22:46
Nie wiem, czy akurat psychiatra jest Ci najbardziej potrzebny. Myślisz, że jak się naćpasz psychotropami, to męża romans się rozwieje w powietrzu ? Chyba ostatnie , czego Ci potrzeba to otumanianie się. Przecież on już i tak robi z Ciebie kretynkę , zresztą za mocno się starać nie musi. Teraz Ci przylepi łatkę psychicznie chorej. Im bardziej pokazujesz swoje nieszczęście, tym bardziej on ma to gdzieś.

A tak się składa, że na ten typ który Twój mąż sobą reprezentuje jest jedna skuteczna metoda. Nowe ciuszki, nowa fryzura, uśmiech na twarz i zero zainteresowania mężem .
6755
<
#3 | Yorik dnia 29.04.2016 22:54
Jak to mówią i w najlepszych rodzinach się zdarza.

Nie kochasz go, tylko swoje wyobrazenia o nim, nie chcesz ich tracić, ale juz je straciłaś. Musi to tylko do Ciebie dotrzeć.
On nie chce zostawić rodziny, ale nie dla Ciebie tylko dla wygody, za dużo komplikacji; poza tym dobrze jest jak jest dla nich obojga, po co to zmieniać ?

Nie chcesz rozstania ?
Jeśli zostanie tak jak jest, to i tak będzie.

Nox faktycznie ujęła to trafnie.
Olej to razem z nim. Zacznij cieszyć się życiem, ale bez niego, bądź samodzielna, niedostępna, tajemnicza i zadbana, zatop się w swój swiat; przyleci do Ciebie, wtedy zdecydujesz co dalej; ale gdy odnajdziesz siebie, gość będzie tylko dodatkiem, który w końcu zacznie uwierać jak wrzód na D.
Może wtedy jakiś lepszy się trafi, choć teraz to nie do pomyślenia.. :-)) Uwolnij się od niego mentalnie, a zaczniesz logicznie myśleć.
Nie daj się urabiać jak dziecko i wodzić za nos; pokaż że jesteś dojrzałą kobietą. To wszystko. Nie musisz się z nim rozstawać. nie musisz się mścić; tylko nie pozwól robić z siebie idiotki, bo nie tylko on nie będzie Cię szanował, dzieci, znajomi i współpracownicy też;
Nie dowartościowuj go swoim cierpieniem, bo utwierdzasz go w przekonaniu, że jest pępkiem świata.

Jesli czujesz, że nie dasz rady dalej być upokarzana (w końcu wszyscy w robocie będą wiedzieli i litowali się nad Tobą lub zrobią z Ciebie zołzę z którą facet nie wytrzymał), daj mu ostatnią szansę na poprawę a w międzyczasie zbieraj dowody, żeby wypieprzyć wszystko w kosmos i zacząć nowe życie, bo szkoda go na szarpaninę i ciągłą niepewność jutra.
3739
<
#4 | Deleted_User dnia 29.04.2016 23:16
Na co Ci taki mąż-nie-mąż? :niemoc
6755
<
#5 | Yorik dnia 29.04.2016 23:17
Atrakcyjny Kazimierz - mąż i nie mąż Szeroki uśmiech

[ https://www.youtube.com/watch?v=t2Xus...2Xusdi6ZDk ]

Przynajmniej wiadomo jaki mu prezent ma żona na urodziny kupić - ładnie zapakowaną paczkę prezerwatyw, ucieszy się, bo nie będzie sprawcą wielu ciąż.. :-)
9937
<
#6 | Ramirez dnia 30.04.2016 01:27

Cytat

Dodam, że od kilku miesięcy nie było czego urozmaicać bo on niby stracił zainteresowanie seksem i miał problemy więc nie kochaliśmy się od dłuższego czasu. Rozumiałam to bo mąż ma bardzo stresującą i męczącą pracę.

Mąż przyznał się do fascynacji pewną 34-letnią panią, mężatką z dzieckiem.

Tym razem awantura była straszna.Krzyczałam, płakałam, tłukłam go pięściami, a następnego dnia przyjechaliśmy wcześniej do pracy i pogadaliśmy we trójkę. To niby on ją nachodził ze swoimi uczuciami, nie dawał spokoju, jednocześnie twierdząc, że nie zostawi rodziny, a ona mówiła, że nie chce romansu w pracy, że go nie kocha i nie pokocha, że ma wracać do rodziny i dać jej spokój. Ale przecież jeżeli od pół roku mąż chodził jak odurzony, przyznał że się całowali


Pięćdziesiątka na karku to może piękny wiek dla mężczyzny, ale nie koniecznie dla kobiety. Po 20 latach razem, mając dzieci - bycie razem to przyjaźń, lojalność, miłość - ale z seksem to może być już problem dla kogoś, do kogo uśmiecha się kobieta lat 34, która mogłaby być jego córą. Jako faceci, nie traktujemy miłości w kategorii mono - nasza konstrukcja pozwala kochać jednocześnie wiele kobiet, tak jak się i nimi zachwycać. Oczywiście, takie coś budzi zrozumiałą zazdrość, więc się do tego nie przyznajemy, zarzekając się nawet, że to nienaturalne - ale... zbyt wiele potwierdzonych faktów i zdarzeń zdradzaczy za tym przemawia, którym zamarzyło się życie na dwa domy, a przyparci do muru mówili, że kochają obie panie.

Czy on nie chce Ciebie, swojej żony, matki swoich dzieci? Nie - on Ciebie tak samo chce, bo zna to co stabilne, to co tworzycie razem, dom, dzieci, rodzina, święta... to są wartości same w sobie, z których głupio jest rezygnować. Ale jako facet powiem też, że większość z nas marzy o seksie z laską po trzydziestce - ale nie każdy swoje marzenia realizuje.

Są kobiety, które seks traktują w wymiarze rozrywki. Jak jeszcze w dodatku jest się podległą pracownicą w instytucji - to taki układ często kusi, by uwieść i rozkochać starszego szefa - ile wtedy można dla siebie fajnych bonusów pozałatwiać, jak bardzo można takim szefem manipulować, zamienić w narzędzie, którym można poszczuć znienawidzone koleżanki - to wiedzą tylko te panie, które muszą ze sobą konkurować w miejscu pracy.
Jedne uśmiech 34-latki, i mąż zgłupiał! Seks z młodą laską fajny jest - możemy się wtedy nieco odmłodzić. A dla laski to górowanie nad koleżankami w pracy, ze statusem kochanki szefa - żadna nie fiknie, nie ośmieli się... więc warto czasem "dać ciała", by mieć luzy w stresującej robocie - ot, taki czysto biznesowy układ.

Jedyna sensowna rada w Twoim przypadku to odpuścić sobie ten stres. I tak jak napisał Yorik: "Zacznij cieszyć się życiem, bądź samodzielna, niedostępna, tajemnicza i zadbana, zatop się w swój świat; przyleci do Ciebie, wtedy zdecydujesz co dalej; ale gdy odnajdziesz siebie, mąż będzie tylko dodatkiem do życia". Jak będzie się z nim ciekawie rozmawiało, to go sobie zostawisz - a jak będzie nudny jak flaki z olejem, to nic wielkiego się nie stanie, gdy go nie będzie - świat bez niego może okazać się światem dużo ciekawszym.
Źle, że na razie uzależniłaś własne poczucie szczęścia od jego lojalności.
3739
<
#7 | Deleted_User dnia 30.04.2016 08:50
Ramirez znowu pociesza się, że gdy facet ma 50 lat, to może jeszcze... A kobieta musiUśmiech
To może coś o wieku mężczyzn;
0 - 20 lat - mężczyzna jest jak FIAT: mały i figlarny.
20-30 lat - mężczyzna jest jak PORSCHE: szybki i energiczny.
30-40 lat - mężczyzna jest jak CITROEN: perfekcyjny.
40-50 lat - mężczyzna jest jak POLONEZ: obiecuje więcej niż może zrobić.
50-60 lat - mężczyzna jest jak ZUK: trzeba go ręcznie zastartować.
60- ... lat - wypada zmienić markę
Do tego można uogólnić;
14 - 70 - Mężczyzna jest jak Kuba
rządzony przez jednego, małego...
Nie zależnie od płci;

Sukcesem jest:
w wieku 4 lat: nie sikać w majtki
w wieku 12 lat: mieć przyjaciół
w wieku 17 lat: posiadać prawo jazdy
w wieku 19 lat: uprawiać seks
w wieku 35 lat: zarabiać dużo pieniędzy
w wieku 60 lat: uprawiać seks
w wieku 70 lat: posiadać prawo jazdy
w wieku 75 lat: mieć przyjaciół
w wieku 80 lat: nie sikać w majtki

wniosek: Koło się zamyka.
Dla wszystkich na poprawę nastroju;
https://www.youtube.com/watch?v=9Jywdzvusm8
2495
<
#8 | Tulia dnia 30.04.2016 09:17
kiwimaja, trudno jest zaakceptowac prawde o czlowieku, ktorego kochalo sie tyle lat. z perspektywy czasu lepiej widac to, co bylo dobre i co warto wspominac. zal, poczucie straty jest niestety nieuchronne. po prostu czasem cos sie konczy i zaklinanie rzeczywistosci nie pomoze. wiedza o tym, czego faceci po piecdziesiatce pragna jest moze i przydatna, ale niekoniecznie trzeba sie ta wiedza posilkowac. wazne, zebys sama zrozumiala, czego Ty dzis chcesz. mysle, ze juz nie tego faceta. sprobuj sobie odpuscic, bez jakiegos zarzekania sie, ze z nim juz nic i nigdy. z nim juz nic, nie teraz. nie warto byc z kims, kto rani. jestes w szoku i nawet nie potrafisz dokladnie okreslic, jak glebokie sa te rany. lepiej sie zaszyc w dobrym miejscu i przeczekac. moze nie warto zwiazku przekreslac, moze istnieje nadzieja na to, ze za rok- dwa bedzie znow dobrze, inaczej - ale jednak dobrze. teraz jest zle, wiec musisz znalezc alternatywe dla tego stanu. to trudne, ale sprobuj przekierowac emocje na inne dzialania. na pewno sa rzeczy, ktore lubisz robic, a ktore w zwiazku bylo ciezko realizowac. bycie singlem to nie tragedia. wokol jest tylu ciekawych ludzi, ktorych warto poznac. rozbudz w sobie ciekawosc innym czlowiekiem, jego zyciem. daj sobie czas na smutek, ale nie zamykaj sie w nim. powodzenia.
5808
<
#9 | Nox dnia 30.04.2016 11:06
Tulia ma rację Maja.A ja mam taką propozycję.Zrób tak jak pisze Rekonstrukcja.,, Nowe ciuszki, nowa fryzura, uśmiech na twarz ..." i zanim..,,zero zainteresowania mężem.." podłóż ten podsłuch.
Zbierz dowody na to on że nie odbiega od tego co napisała Sybilla
Jeżeli szczebiot jest dwustronny przyda się jeszcze bardziej.
Już wiesz że ,,szczęśliwego pożycia "świętować nie będziesz bo utopisz się w kropli szampana.
Zadzwoń do restauracji ,dowiedz się ile kosztowałaby taka impreza.
Wyciągnij od niego ta kasę np na rezerwację sali albo pod pretekstem remontu łazienki......wymyśl coś.
Jeżeli lubisz słońce poszukaj rezerwacji last minute ...gdzie chcesz.Albo zrób rezerwację nad polskie morze.....
Weź urlop,wyłącz telefon i jedź,zrób sobie prezent.
Jemu nic nie mów albo zostaw wiadomość że odezwała się do Ciebie na fb ,,pierwsza miłość"chłopak który nigdy o Tobie nie zapomniał.Dzieci uprzedź że jesteś bezpieczna.Wróć ,,jak milion dolarów"
Jak wrócisz zrób użytek z nagrania ,albo włącz w socjalnym ich szczebiot.
Albo jedna wersja dla sądu,druga dla partnera 34 latki.
i ..,Zacznij cieszyć się życiem, bądź samodzielna, niedostępna, tajemnicza i zadbana, zatop się w swój świat..."

Komentarz doklejony:
Ramirez Ty to potrafisz kobietę pocieszyć w pierwszych słowach ,,swojego listu"

..,,Pięćdziesiątka na karku to może piękny wiek dla mężczyzny, ale nie koniecznie dla kobiety.." Żeby chociaż na 3 stronie,jak już dziewczyna wejdzie w dialog i dostanie trochę wsparcia i z nami ,,okrzepnie"
9937
<
#10 | Ramirez dnia 30.04.2016 11:55

Cytat


Wyciągnij od niego ta kasę np. na rezerwację sali, albo pod pretekstem remontu łazienki... wymyśl coś.
Jeżeli lubisz słońce poszukaj rezerwacji last minute... gdzie chcesz. Albo zrób rezerwację nad polskie morze...
Weź urlop, wyłącz telefon i jedź, zrób sobie prezent.


Życie jest jak pudełko czekoladek. Nie każdy tylko ma jeszcze siłę i chęć, by je otworzyć i z niego korzystać garściami.
Czasem jest tak, że nawet dostajemy takie pudełko otwarte i postawione pod nos. Co z tego, że nie wolno... gdy się chce Fajne.
W swej słabej naturze, sięgamy więc - myśląc, że jak nie podejmiemy takiej decyzji, to nam coś z życia ubędzie, że pozostanie niespełnienie... Matnia wyborów. Tu rodzina, żona, dom... tam otwarte pudełko czekoladek.

Zdradę więc, należy bardziej traktować jako dotyk swoistej ułomności partnera. To trochę tak, jakbyście dziewczyny zostały na noc zamknięte w galerii handlowej i mogły poprzymierzać wszystkie ciuchy. Niby szczęście, że to wszystko Wasze i na wyciągnięcie ręki - ale..., tylko do kolejnego poranka, do kolejnego otwarcia - kiedy sprawy wracają na swoje miejsce, a czasem trzeba ponieść tego konsekwencje.

To wcale nie znaczy, że trzeba machnąć ręką - nawet niesforne dziecko należy surowo karcić, bo tak działa prawidłowe wychowanie. Więc tak jak radzą tu dziewczyny - on winien ponieść niczym to dziecko - surową karę. Czy ułomność dziecka, powinna przenosić się na matkę? Czy więc ułomność męża, powinna przenosić się na żonę?! To jest ten dystans, o którym piszą dziewczyny. Nie patrzeć na życie z perspektywy krzywdy i czegoś co się traci z ułomnym, ale z perspektywy odzyskiwanej wolności i działania dla siebie. Wtedy, każde pudełko czekoladek, przestaje mieć znaczenie.
:cacy
3739
<
#11 | Deleted_User dnia 30.04.2016 20:24
Niestety 50-tka nie za bardzo ma czym konkurować z 34-ką, no chyba, że jest bardzo zadbana, kobieca i sexy. Ale wtedy to raczej opędzałaby się od adoratorów, szczególnie ....młodych.
Niestety mąż, jak większość dojrzałych mężczyzn został skuszony młodym jabłkiem i chce go skosztować jak najwięcej.
Niczego tu w zasadzie nie mozesz zrobić oprócz skupienia się na sobie. Jego olej, obojętność chyba najbardziej go zaboli.
4498
<
#12 | rekonstrukcja dnia 30.04.2016 21:00
Hakaa, tylko że ta 34-latka ma dość istotny feler : męża i dziecko. Kolejna rzecz, Kiwikaja ma o męża konkurować z jakąś babką z pracy ? A po co ? Jedną odgoni, to kolejne się przyplączą, przecież tam same kobitki pracują. Właściwie, to one same nie startują, tylko gościu je sobie przygruchuje, bo ma problemy z mientkim ch**** . Ale w tym wieku to raczej normalka u faceta.

Kiwimaja, odśwież się co nieco i olej dziada, z którego w łóżku i tak pożytku nie ma. To jest właśnie przewaga 50-latki nad 50-latkiem. Ona może wszystko, a on bez tony wspomagaczy, to tylko palcem w bucie sobie pomacha.
9937
<
#13 | Ramirez dnia 01.05.2016 03:07

Cytat

Hakaa, tylko że ta 34-latka ma dość istotny feler: męża i dziecko.

Rekonstrukcjo - to jest partner i dziecko - więc z moralnością i zasadami to tam może być coś nie halo.

Wiesz, dlaczego Maja znalazła tę prezerwatywę? A potem drugą? Przez żebraninę u hieny!
To z reguły wygląda tak, że ciągnie miśka do miodu, nawija makaron, raz wychodzi mu to lepiej, raz gorzej - a panna się nim zwyczajnie bawi i tresuje. On zakochuje się, a gdy już jest niby blisko, dowiaduje się: " - a masz misiu prezerwatywę?!"
Noż k*** nie ma...., i to jest cały dramat, tyle starań, tyle wysiłku... i przez głupią gumkę wszystkie starania idą w łeb. :rozpacz

Więc kupuje i nosi, przez miesiąc, może i dwa czy trzy - licząc na to, że gdy kolejny raz dostanie kolejną szanse, to padnie to samo pytanie: "- a masz misiu prezerwatywę?!", to wyciągnie ją i z dumą pokaże, tak jakby obwieszczał światu zdobytego Pulitzera, krzycząc z radości: "-MAM!" Fajne

Przecież gdyby tam w pracy dochodziło do czegoś więcej - to Maja nie miałaby szansy na jej znalezienie. Rano facet kupuje gumkę w kiosku i ją zużywa. Nie ma. Ale gdy jest w sytuacji wygłodniałego misia wodzonego za nos - nosi ją na wszelki wypadek, że uda się w końcu zaliczyć, że uda się wypracować tę sytuację, żeby kiedyś ją założyć. A tu wtopa, żona ją znajduje.... więc kupuje kolejną, tak na wszelki wypadek, z nadzieją że kiedyś się uda. Ponownie wtopa. Nie uda się - bo sprawa się rypła. Wszyscy zostali postawieni do kąta!

Głupi stary cap się zakochuje w hience, która mogłaby być jego córką. Hience, która dała mu nadzieję, założyła postronek i powiodła ku własnym celom jak barana na rzeź. I ten idiota dał się jej poprowadzić jak na postronku.

Cytat

Kiwikaja ma o męża konkurować z jakąś babką z pracy? A po co? Jedną odgoni, to kolejne się przyplączą

Jak Maja chce go - to zawsze trzeba konkurować, choćby dla zasady. Odpuszczenie oznacza, że mamy go już serdecznie dość, że cieszy nas okazja powstała z sytuacji zdrady, by go z takim pretekstem w końcu wykopać ze swojego życia. Bolesne jest to, że jest w sytuacji w której powinna konkurować. Ego cierpi, bo z wyobrażenia mądrego, gamoń wyszedł.

I wierz mi, że wcale nie ma konkurencji innej prócz tej jednej hienki, która postanowiła ugrać sobie tylko wiadomy cel.
Popatrzmy na to realnie - 34 letnia laska z dzieckiem, mająca partnera, miałaby sięgać po żonatego 50-cio latka. Po jaką cholerę?! Po co? Szeroki uśmiech
Był jej tylko do czegoś potrzebny!!! Uwieść starego dla zabawy? Koleżankom udowodnić, że da radę? Sobie, że jest ładna, że stare mury klękają jak przechodzi przez korytarz? Szeroki uśmiech

Bolesna prawda o 50-cio latku jest taka, że jeśli chciałby zaliczyć młodą, to albo musiałby mieć albo aktorski wygląd, albo wyglądać jak bankomat. A ta praca to raz, że nerwowa, a dwa, że instytucja - z kasą się nie zaszaleje.

Wbrew pozorom, sytuację w jakiej jest Maja może dziewczyna wykorzystać. Znika takie zwyczajne przełożenie "ON". zamienia się na "JA". Dostajemy do ręki absolutne prawo sprawiania sobie DOBRZE, nie ma niczego, co miało by nas w tym już ograniczać, żadne jego priorytety. Był gamoniem, skrzywdził Cię - to znajdź dla siebie tyle nagród kompensujących tą krzywdę, ile zechcesz.

To co dziewczyny radzą - wykorzystaj tą sytuację, rób dobie dobrze na ile zdołasz. I niech on płaci za to poczucie krzywdy, aż powiesz: wystarczy.
4498
<
#14 | rekonstrukcja dnia 01.05.2016 10:51
Ramirez, Ty JUŻ oczywiście wiesz, że 34-latka jest hienką. Pozwolę sobie mieć inne zdanie : po kiego grzyba jej czyjś stary mąż ze sflaczałym interesem, skoro ma swojego męża (pewnie równolatka) - ojca swojego dziecka, a to jest duża zaleta , nie do przecenienia. Inna rzecz , jakby była hienką to, Kiwimaja nie pisałaby z pozycji zdradzonej, tylko opuszczonej żony. A na to się nie zapowiada, bo pan mąż niczym gnida trzyma się jej mocno i nie puszcza.

Cytat

Jak Maja chce go - to zawsze trzeba konkurować, choćby dla zasady.
Dla zasady ? A dla jakiej to zasady warto ? O ile wiem słowa warto używa się w przypadku, kiedy poniesiona cena jest w korzystnym stosunku do wartości nabytego towaru. Mai niestety nie stać na obiektywną wycenę, bo towar przereklamowany , a poza tym jest galimatias , jak to zwykle przy promocji.

Cytat

Wiesz, dlaczego Maja znalazła tę prezerwatywę? A potem drugą? Przez żebraninę u hieny!
To z reguły wygląda tak, że ciągnie miśka do miodu, nawija makaron, raz wychodzi mu to lepiej, raz gorzej - a panna się nim zwyczajnie bawi i tresuje. On zakochuje się, a gdy już jest niby blisko, dowiaduje się: " - a masz misiu prezerwatywę?!"
Noż k*** nie ma...., i to jest cały dramat, tyle starań, tyle wysiłku... i przez głupią gumkę wszystkie starania idą w łeb. smiley

Więc kupuje i nosi, przez miesiąc, może i dwa czy trzy - licząc na to, że gdy kolejny raz dostanie kolejną szanse, to padnie to samo pytanie: "- a masz misiu prezerwatywę?!", to wyciągnie ją i z dumą pokaże, tak jakby obwieszczał światu zdobytego Pulitzera, krzycząc z radości: "-MAM!" smiley

Przecież gdyby tam w pracy dochodziło do czegoś więcej - to Maja nie miałaby szansy na jej znalezienie. Rano facet kupuje gumkę w kiosku i ją zużywa. Nie ma. Ale gdy jest w sytuacji wygłodniałego misia wodzonego za nos - nosi ją na wszelki wypadek, że uda się w końcu zaliczyć, że uda się wypracować tę sytuację, żeby kiedyś ją założyć. A tu wtopa, żona ją znajduje.... więc kupuje kolejną, tak na wszelki wypadek, z nadzieją że kiedyś się uda. Ponownie wtopa. Nie uda się - bo sprawa się rypła. Wszyscy zostali postawieni do kąta!
Piękny wywód, szkoda tylko, że... dawno prezerwatyw nie kupowałeś. Może za czasów komuny kupowało się w kiosku RUCH po sztuce. Teraz , w czasach dobrobytu Z przymrużeniem oka , są dostępne wszędzie standardowo pakowane po TRZY w pudełku. Skoro Maja trafiała na ostatnią samotną prezerwatywę, to odpowiedz sobie na pytanie gdzie jej dwie siostrzyczki wylądowały.

Cytat

Wbrew pozorom, sytuację w jakiej jest Maja może dziewczyna wykorzystać. Znika takie zwyczajne przełożenie "ON". zamienia się na "JA". Dostajemy do ręki absolutne prawo sprawiania sobie DOBRZE, nie ma niczego, co miało by nas w tym już ograniczać, żadne jego priorytety. Był gamoniem, skrzywdził Cię - to znajdź dla siebie tyle nagród kompensujących tą krzywdę, ile zechcesz.

To co dziewczyny radzą - wykorzystaj tą sytuację, rób dobie dobrze na ile zdołasz. I niech on płaci za to poczucie krzywdy, aż powiesz: wystarczy.
No i tu się zgadzamy. Tylko , co z tego. Ano nic, bo obydwoje doskonale wiemy, że Maja ze swoim zachowaniem ofiary losu , szybciej sobie żyły podgryzie, niż pomyśli o sobie, jako beneficjentce tej sytuacji.
3739
<
#15 | Deleted_User dnia 01.05.2016 12:15
Maju, nie chcę Ci jeszcze "dokładać" i być złym prorokiem, ale jesteś pewna, że chodzi tylko o tę dziewczynę z pracy? Czytałam twój list wiele razy i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że odczytujesz jednoznacznie wiele symptomów, które potem łączysz w jedną całość, zgodnie z pierwszym "poślizgiem" Twojego męża. wszystko o czym pisałaś, cyt:
"Potem zaczęło się z nim dziać coś dziwnego, był ciągle zamyślony, nieobecny, często zostawał w pracy po godzinach - właśnie z tą "podejrzaną", w czasie urlopu ciągle szukał miejsc gdzie mógłby zostać na chwilę sam (z telefonem), wychodził z psem - z telefonem, był zniecierpliwiony, szczególnie dbał o to żebym ja z tym telefonem nie została dłużej sama. Coraz uważniej go obserwowałam bo moja babska intuicja coraz więcej mi podpowiadała."

wskazuje na regularny romans, tajemnicę i odwzajemnienie drugiej strony. Przecież musiał dostawać odpowiedzi, rozmawiać o różnych porach z jakąś kobietą. Wysyłał jej wiadomości "na pęczki" i tamta nie podpadła partnerowi/mężowi? Może sobie ją upatrzył, rzeczywiście jak "zeznali' na konfrontacji, ale pamiętaj że zdradzacz przyzna się tylko do tego, o czym już wiesz, albo kiedy wyczuje ile wiesz, nie wyda się z niczym więcej nawet o centymetr!
Kiedy Twojemu mężowi odbiło z powodu andropauzy i przełamał pewne tabu, to niewykluczone, że sobie gdzieś jeszcze "trenuje" przed "skokiem". Może to być nawet jakaś panienka którą sponsoruje, bo te meile z peanami na cześć jego wyczynów łóżkowych, to mi raczej na dodatkową gratyfikację dla niego wyglądają. Jakoś nie chce mi się tutaj 'dopasować" mężatka, 34 letnia, w szczęśliwym związku, która do tego przy konfrontacji nawet rumieńcem wstydu nie spłonęła, tylko całe "brudne bajoro" do jego dyspozycji zostawiła.
A on co, stał jak uczniak i czekał, aż ona skończy "wieszanie na nim psów"?
Maja, czy Ty na pewno wszystko wiesz?
9937
<
#16 | Ramirez dnia 01.05.2016 13:04

Cytat

Kiedy Twojemu mężowi odbiło z powodu andropauzy i przełamał pewne tabu, to niewykluczone, że sobie gdzieś jeszcze "trenuje" przed "skokiem".


Dziewczyny, nie demonizujcie całej tej sytuacji - my faceci jesteśmy prości - tu nie ma co szukać trzeciego dna. 34-letnia hienka nie jest mężatką, ma PARTNERA, dochodzącego zapewne, bo dziecko w domu też jest.
A mąż Mai... trochę później dopadło go to, z czego się sam kiedyś śmiał: "Mąż miał zasady, był uczciwy i o mężczyznach w tzw. kryzysie wieku średniego wyrażał się z pogardą."

Mówiąc krótko - to taki sam gamoń, odbiło mu tak samo na stare lata, ale w tym przypadku należy spoglądać na niego w wymiarze UŁOMNOŚCI. Bo to co spotkało Maję, to tylko ułomność jej męża. Są ludzie, których na stare lata dotyka rak, są tacy, co trafiają na wózek inwalidzki, są też tacy, którym szajba odbija, są tacy, którym się wydaje, że życie można zacząć raz jeszcze, zakochując się kobiecie w wieku córki. Ułomność, z którą trzeba sobie radzić, niczym z kalectwem...

Cytat

Piękny wywód, szkoda tylko, że... dawno prezerwatyw nie kupowałeś. Może za czasów komuny kupowało się w kiosku RUCH po sztuce. Teraz , w czasach dobrobytu Z przymrużeniem oka , są dostępne wszędzie standardowo pakowane po TRZY w pudełku.

Pokazuje język Ale... Takie noszeni gumki, to jak noszenie modlitewnika - coś na zasadzie: "w razie pożaru zbić szybkę". To, ile to było prezerwatyw - jest teraz już bez znaczenia, dobrze - że jakieś były.
3739
<
#17 | Deleted_User dnia 01.05.2016 13:45
Ramirez skąd wiesz, że to tylko partner? W dodatku dochodzący? Czy tylko dochodzący partner może spłodzić dziecko? W liście Maja pisze o nim dwa razy, raz używa określenia mąż, w kontekście ich relacji, raz nazywa go partnerem, gdy próbuje nam go przedstawić. Więc skąd Twoja pewność, że nie jest mężem?
Do tego nie mówimy tu o Tobie i twojej zdradzie, więc "podwieszanie" wyczynów jegomościa, o których nikt tak naprawdę nic nie wie, nawet Maja, pod sztandar "my faceci itd..." jest uważam oznaką Twojej zarozumiałości i megalomanii. Nie wiesz co się dzieje w małżeństwie Mai, ja nie wiem, Rekonstrukcja nie wie i nikt nie wie. Trzeba sprawę dogłębnie zbadać, żeby Maja mogła podjąć właściwą decyzję, co zrobić ze swoim życiem. Bo to, że jej mąż w wieku 50+ postanowił zagrać swoim losem w "dwie karty", nie znaczy że dla niej wszystko się skończyło. Tłumaczenie zaś, że gość jest "ułomny" normalnie mnie rozwaliło. Jeszcze tylko krok od tego, by Maja zaczęła się nad nim litować i na wózku inwalidzkim wozić!!
Wbrew Twoim wynurzeniom, że kobieta w wieku Mai zawsze będzie na straconej pozycji, bo starsza od kochanki, uważam że to doskonały wiek, by zacząć nowe życie. Bo ten erzac który Maja ma dzisiaj, z codziennymi torturami niepewności, czy dziś znów "ślubny" nie dorobił jej rogów, raczej życiem nazwać nie można.
I na koniec o prezerwatywie w kieszeni.... Jakoś nie podają nigdzie w podręcznikach, by nosić taką w kieszeni, w tajemnicy przed żoną, gdy się jest dwadzieścia lat po ślubie. Wydaje mi się, że owa "szybka w razie pożaru", dawno jest zbita!
9937
<
#18 | Ramirez dnia 01.05.2016 15:35

Cytat

koleżanka ma fajnego partnera i niby jest w nim bardzo zakochana.

Cytat

raz nazywa go partnerem, gdy próbuje nam go przedstawić. Więc skąd Twoja pewność, że nie jest mężem?
:rozpacz

Cytat

Tłumaczenie zaś, że gość jest "ułomny" normalnie mnie rozwaliło. Jeszcze tylko krok od tego, by Maja zaczęła się nad nim litować i na wózku inwalidzkim wozić!!


Miłość do męża.... Miłość do dziecka.... Nagle się dowiadujesz, że Twoje dziecko zostało przyłapane w sklepie na kradzieży pudełka czekoladek!!!! :szoook Jest Ci przykro, ale... stawiasz dziecko pod murem i oddajesz strzał w tył głowy?! :szoook
Nie - traktujesz to jako ułomność. Bo to jest dokładnie taka sama ułomność umysłu - życie otwiera przed gamoniem nowe pudełko czekoladek i on daje się temu pragnieniu skusić. Kradnie je, niczym dziecko w sklepie. I zostaje złapany.

Zdrada to jest ułomność naszych partnerów. Coś, przed czym ich umysł nie był w stanie ich działań zatrzymać, a czasem coś, gdzie naszą postawą ich do tego nieświadomie popchnęliśmy. Sięgają więc po te "pudełko czekoladek" - bo chcą. Ale nadal to jest pewnego rodzaju ułomność.

Oczywiście, po dostrzeżeniu ułomności jest nam tragicznie przykro - bo latami żyliśmy w przekonaniu o jakości i stałości partnera. O jakości jego umysłu. I czego się dowiadujemy na koniec? Że dvpa - że są słabi, że nie liczy się konstrukt jaki razem budowaliśmy przez lata nazywany rodziną, lecz liczą się tylko ich słabości, którym ulegają.

Tak jak na złodzieja może pojawić się słuszny gniew, pragnienie ukarania, tak na zdrajcę też. Ale po chwili refleksji, nasza ocena zdarzenia powinna być tylko jedna - że to efekt defektu, ułomności ich umysłu. Bo głód emocji - to również jest pewnego rodzaju defektem. To też taka sama tragedia, jakby ktoś ukochany trafił na ten wspomniany wózek inwalidzki.

Możemy też przyjąć inną postawę. Postawę wzgardy dla jego słabości, podłości i oszustwa. Mamy zawsze wybór. Kobiety mają "wbudowaną" wzgardę do wszelkiej słabości. A zdrada to też słabość charakteru.

Gdy zostaliśmy przed takim wyborem postawieni, możemy też litować się sami nad sobą, nad zepsutymi wspomnieniami, kiedy byliśmy jeszcze razem - bo one stają się bolesne, nieautentyczne, nieprawdziwe i minione. Możemy litować się nad sobą z poczuciem zmarnowanych lat, mając poczucie, że dużo nam odebrano. Tak - okradziono nas z naszych własnych przekonań o naszej wyjątkowości. A partner staje się emocjonalnym kaleką.

Zdajemy więc sobie na tym etapie życia, że tak na prawdę jesteśmy w nim sami i samotni. Nawet jak pozwolimy pozostać takiemu ułomnemu partnerowi przy sobie, to kolejne dni będą już inne. Możemy tak jak dziecku kradnącemu w sklepie cukierki wybaczyć, dalej żyjąc z nim pod jednym dachem, a możemy skupić się na... doznanej krzywdzie, która zniszczy nam życie.

Bo nie umiemy poradzić sobie ze zrozumieniem tego co się stało, nie potrafimy wybaczyć, nie potrafimy odpuścić. Ale to jest tak, jakbyśmy nie potrafili wybaczyć dziecku tego, że ukradło w sklepie ostatnie pudełko czekoladek. Mamy sami wybór, czy chcemy się tym zamartwiać, wspominać każdego dnia i katować tym, czy już odpuścić. Czy je wykopać za drzwi, czy zostawić.

Żyć w strachu, że znowu zdradzi?! Wystarczy, że przestanie to mieć jakiekolwiek dla nas znaczenie. Wiemy, że partner jest ułomny - i jakoś musimy z tym dalej żyć. Ale jak złodziej jest notoryczny i nie rokuje poprawy - to kto chciałby się z takim katować - wtedy ostre cięcie: rozwód.
4498
<
#19 | rekonstrukcja dnia 01.05.2016 17:27
Ramirez, sam siebie przechodzisz. Gorszych głupot dawno nie czytałam. Najgorsze jest to , że grasz podprogowo i niestety może Ci się udać wcisnąć tę pulpę niektórym kobietom, bezbronnym kiedy ktoś uderza w ich matczyne instynkty.

Dziewczyny, nie dajcie się ogłupić. Niech szlachetny Ramirez powie, czemu zdradzająca kobieta to rządna krwi hiena zagrażająca ludzkości, a zdradzający facet to bezbronna, zbłąkana owieczka, którą trzeba tulić do piersi, żeby nie być posądzoną o małostkowość i nieczułość wobec kaleki.

Cytat


Możemy tak jak dziecku kradnącemu w sklepie cukierki wybaczyć, dalej żyjąc z nim pod jednym dachem, a możemy skupić się na... doznanej krzywdzie, która zniszczy nam życie.
A kto karze skupiać się na doznanej krzywdzie ? Olać typka niech kradnie te cukierki, niech się JEGO MAMUŚKA martwi, jak mu zęby od tych cukierków wypadną i kichy pogniją.

Cytat

Żyć w strachu, że znowu zdradzi?! Wystarczy, że przestanie to mieć jakiekolwiek dla nas znaczenie. Wiemy, że partner jest ułomny - i jakoś musimy z tym dalej żyć. Ale jak złodziej jest notoryczny i nie rokuje poprawy - to kto chciałby się z takim katować - wtedy ostre cięcie: rozwód.
Od ilu zdrad zaczyna się notoryczność ? Dwa razy może się nawpieprzać cukierków bezkarnie, a trzeci raz oznacza rozwód ? A właściwie, dlaczego trzeci raz ma coś znaczyć, skoro:

Cytat

Wystarczy, że przestanie to mieć jakiekolwiek dla nas znaczenie.
Co za różnica, czy 5 czy 50 razy dzieje się coś bez znaczenia ? No niech sobie żre te cukierki, co dziecku odmówisz Szeroki uśmiech ?
9937
<
#20 | Ramirez dnia 01.05.2016 19:55

Cytat

Niech szlachetny Ramirez powie, czemu zdradzająca kobieta to żądna krwi hiena zagrażająca ludzkości, a zdradzający facet to bezbronna, zbłąkana owieczka, którą trzeba tulić do piersi, żeby nie być posądzoną o małostkowość i nieczułość wobec kaleki.


Czasami konieczne jest poświęcenie tutaj aż 3 lat życia, by z gniewu do zdrady, ustalić jej przyczyny (hienizm), a następnie dojść do jedynego właściwego wniosku, że to jest tylko ułomność niczym kalectwo, tyle że emocjonalne.

U kobiet-hien, jest to nie do zaspokojenia potrzeba doznań jakimi są emocje, gdzie stabilny i stały partner zapewnia wyłącznie nudę i one emocji szukają na zewnątrz. Jak do tego doprawimy emocje szczyptą "musi mi się opłacać" i "ten da się lepiej wykorzystać, to zmieniam", to masz wykreowany obraz hieny. Do tego silna nienawiść do wszelkiej męskiej okazanej słabości.

Mężczyzna, on nie potrzebuje aż takiej huśtawki emocjonalnej do życia (chociaż są wyjątki - hieniarze), jest nieskomplikowany w tej materii. Ale gdy dla własnych głupich marzeń sięga po to, po co większość z nas nigdy by się nie odważyła - po te ostatnie pudełko czekoladek na przykład - to takie zdarzenie należy również rozpatrywać w charakterze ułomności, tak jak ułomne są te jego pragnienia. Ułomny emocjonalnie facet niszczy konstrukt małżeństwa, by u schyłku życia móc się jeszcze zabawić.

Cytat

Co za różnica, czy 5 czy 50 razy dzieje się coś bez znaczenia? No niech sobie żre te cukierki, co dziecku odmówisz? Szeroki uśmiech


Zdrowe podejście, choć może być pełne troski gdy powiesz STOP - polega na nie nadawaniu temu większego znaczenia. Kto się tym katuje? Ta dziewczyna, która nadaje temu większe znaczenie. Może trzeba umieć powiedzieć sobie: "rób co chcesz, teraz mi ma być dobrze". Owszem, położenie lachy może mieć konsekwencje, bo nagle zaburza to jej świat - mąż melduje, że się zakochał, piłą kroi telewizor, rozwodzi się, chce się z inną ożenić. To już jest paskudna rewolucja. Ale gdy mąż dochodzi do wniosku, że był gamoń i już mu przeszło - i nie chce niszczyć konstruktu jakim jest rodzina i małżeństwo, to w pewnym momencie trzeba odrzucić poczucie żalu i krzywdy, a zacząć normalnie z tym żyć, już bez strachu. Zwyczajnie przestajesz żyć dla niego, zaczynasz żyć dla siebie - powiewa Ci to kalafiorem, czy będzie chciał zdradzić, czy nie - przestaje mieć to większe znaczenie, bo gdy nie nadajesz temu znaczenia, to jesteś jak za tarczą, która Cię chroni. Traktujesz męża niczym ułomnego gamonia - a z tym da się normalnie żyć. Albo latami cierpisz, rozdrapując każdej nocy starą ranę. Zawsze masz wybór: odpuścić lub cierpieć.
4498
<
#21 | rekonstrukcja dnia 01.05.2016 20:18

Cytat

Traktujesz męża niczym ułomnego gamonia - a z tym da się normalnie żyć. Albo latami cierpisz, rozdrapując każdej nocy starą ranę. Zawsze masz wybór: odpuścić lub cierpieć.

Czyli co ? Ciupciaj sobie dziubasku, najważniejsze że się nie rozwiedziemy z tego powodu. Ja wprawdzie też mam potrzeby seksualne, pewnie nawet większe niż ty w tym wieku, ale jakoś się rozładuję robiąc szalik na drutach i piekąc ciasto.
3739
<
#22 | Deleted_User dnia 01.05.2016 20:18
Mężczyzna to często taka wesz zakołnierzowa; będzie siorpał krew, tuczył się i bekał z nażarcia, bo miło wygodnie, ciepło i bezpiecznie mu za kołnierzem u połowicy. Po co coś zmieniać? Po co się deklarować z rozpoczynaniem nowego życia, jak stare wcale niezłe jest; gacie wyprane, micha pełna, psy nakarmione. Jeśli do tego połowicy nawet nie przeszkadza, że sobie skok w bok urządzi i głupią udaje, wręcz niewidomą... to raj dla takiego! Uśmiech To miałeś właśnie na myśli Ramirez? Bo to, że mężczyzna to idiota, którego przez życie prowadzi "gonidło", to już wiemy. Porównanie z dzieckiem to już zupełna masakra... Wiesz co się robi z dzieckiem, które kradnie? Nie rozstrzeliwuje się go, to nadużycie... Jednak jest to porażka wychowawcza, po której można nawet rodzicem przestać być! W najlepszym wypadku trzeba zrewidować swój dotychczasowy sposób wychowywania i zacząć wszystko od nowa. No i kara musi być... Do tego trzeba oddać to, co się ukradło... najlepiej z własnej skarbonki odkupić Uśmiech
4498
<
#23 | rekonstrukcja dnia 01.05.2016 20:24

Cytat

Bo to, że mężczyzna to idiota, którego przez życie prowadzi "gonidło", to już wiemy.
No, to było piękne nad wyraz. Się uśmiałam, aż się moja psina obudziła.
9937
<
#24 | Ramirez dnia 01.05.2016 22:44

Cytat

W końcu mąż przyrzekł, że z tym skończy, że będzie ją traktował jak pracownika a nie kobietę, że nie chce mnie zostawić. Zgodziłam się na jeszcze jedną próbę ratowania naszego małżeństwa. Ale ja już w nic nie wierzę. Straciłam zaufanie, obserwuję, snuję domysły, zastanawiam się co oni robią w pokoju, znowu mam problemy ze snem i jedzeniem. I ciągle go kocham i nie chcę rozstania.


Maja przychodzi tutaj po konkretną pomoc, jak sobie poukładać życie po zdradzie i pozbyć się tego nieznośnego bólu niepewności. Rozwieść się przez brak zaufania - każdy głupi potrafi, to jest banał potrzebny de facto urzędom, ale sztuką jest znaleźć sposób, by nadal żyć razem i umieć poradzić sobie z tym bólem.

Maja nie chce rozstania!!!
Może teraz to dotrze...

A jedyne rady, jakie potraficie dać, to "weź, zobacz, jak cię zdradzał, to może jeszcze raz to zrobi, eee, na pewno to zrobi... musisz się koniecznie rozwieść, bo inaczej będziesz się nadal męczyła w niepewnościach swoich". :rozpacz

Od takich rad można tylko sfiksować, ale wiecie, gdzie je trzeba wsadzić...Szeroki uśmiech
Ze swoich rad same skorzystałyście, ale przez lata na zetce, wcale nie czujecie się po zdradzie lepiej. Nie odpuściłyście!!!

Każda z Was, dziewczyny, została potwornie skrzywdzona przez mężczyznę. Ale ja tak samo mógłbym powiedzieć o kobietach.

A tutaj czytam: "mężczyzna to idiota, którego przez życie prowadzi "gonidło", to już wiemy". Bez przesady... Rekonstrukcja, delikatna, wrażliwa dziewczyna, wiem - wielokrotnie rozmawialiśmy przez telefon - a tu na zetce: "kobieta, która nienawidzi mężczyzn". Fajne Sybilla, podobnie: "Mężczyzna to często taka wesz zakołnierzowa; będzie siorbał krew, tuczył się i bekał z nażarcia". Fajne

Tworzycie mit Seksmisji: "Liga rządzi, Liga radzi, Liga nigdy was nie zdradzi". Ale to nie zmniejsza wcale bólu po zdradzie. Tylko zrozumienie tego co się stało, zmarginalizowanie znaczenia tego co się stało, ot, przykry wypadek, coś jak rozbicie auta na drodze - ale po czymś takim można dalej żyć, o ile nie nadamy temu jakiegoś szczególnego znaczenia. Czasami trzeba umieć machnąć ręką... bo jakiś ułomny kaleka emocjonalny Was też skrzywdził, ale na tyle skaleczył, że i Wasze życie stało się kalekie. Nie tędy droga...
12604
<
#25 | Atrakcja dnia 01.05.2016 23:36
Porównywanie zdrady do ułomności/kalectwa - przesada. Szeroki uśmiech
Kaleka na wózku, nieważne jak bardzo chciałby chodzić - nie jest w stanie i nie ma na to żadnego wpływu. Zdradzający człowiek ma wpływ na to co robi i podejmuje taką decyzję świadomie.
Z reguły powód zdrady jest bardzo prosty, skomplikowane są dopiero jej skutki, zwłaszcza dla zdradzonego.

Ale zaprawdę takie myślenie musi poprawiać samopoczucie, podejście typu: żeby mnie zdradzić trzeba być ułomnym kaleką. Szeroki uśmiech
Nie, wcale nie trzeba.
4498
<
#26 | rekonstrukcja dnia 01.05.2016 23:51
Maja, to jest robiona na szaro na lewo i prawo. Maja nie chce rozstania, Maja pewnie też nie chce być zdradzana. Tyle , że Maja nie ma na to wpływu. Maja to może sobie pobzyczeć, co zresztą robi . I z jakim skutkiem ? A no takim, że co chwilę ma okazję się przekonać, ile znaczą te przyrzeczenia męża.

A teraz odnośnie tego

Cytat

A tutaj czytam: "mężczyzna to idiota, którego przez życie prowadzi "gonidło", to już wiemy".
Toż Sybilla powtarza po tylko Tobie, a Ty się obrażasz na swoje własne słowa ?



Maja ma dwa wyjścia : przestać brzęczeć i siedzieć cicho nawet jakby te prezerwatywy kilogramami wysypywały się z każdej mężowskiej kieszeni. Co z tego będzie miała ? Męża...na papierze.
Drugie wyjście : pokazać, że nie jest się głupią pindą , która łyknie każdy kit, żeby tylko mąż mąż nie odszedł. Co z tego będzie miała ? Odzyska szacunek do siebie, zawalczy o swoją godność, spokój, normalne życie bez robienia z tata wariata.
9937
<
#27 | Ramirez dnia 02.05.2016 01:09

Cytat

Kaleka na wózku, nieważne jak bardzo chciałby chodzić - nie jest w stanie i nie ma na to żadnego wpływu. Zdradzający człowiek ma wpływ na to co robi i podejmuje taką decyzję świadomie.


Kleptoman - również nie musi kraść, a kradnie. Zdradzacz - również nie musi zdradzać, a zdradza. Pedofil - nie musi gwałcić, a gwałci. Zabójca - nie musi zabijać, a zabija. Alkoholik - nie musi pić, a pije. Świadomie pije!!!

Granica ludzkiego umysłu, wyznaczająca ułomność umysłową a normalność, jest cienką czerwoną linią.

Ktokolwiek zdradził - jest w takim samym stopniu osobą ułomną, ułomną w zakresie odczuwania, empatii - i ludzkich emocji.

Zaakceptowanie faktu, że mieliśmy do czynienia z osobami mającymi pewne defekty emocjonalne, wynikające często z jakiś tam deficytów - pozwala nie tylko poprawić samopoczucie - pozwala odpuścić.
Jak widzisz bowiem kleptomana na wózku inwalidzkim, który kradnie Ci cokolwiek, to możesz być na takie zachowanie wściekła, ale po chwili ta złość przechodzi, zamieniona na współczucie. Jak niepełnosprawny ukradł raz czekoladowy batonik, to go lewaccy kretyni zamknęli w więzieniu, dopiero afera medialna go z niego wypuściła, bo naturalnym odruchem ludzkiego współczucia, jest nie znęcać się nad ułomnością.

Mało - to współczucie pozwala poczuć się nieco lepiej, bo my nie mamy przynajmniej tej ułomności, która nami miota i skłania do czynów nagannych.

Cytat

Drugie wyjście: pokazać, że nie jest się głupią pindą, która łyknie każdy kit, żeby tylko mąż mąż nie odszedł. Co z tego będzie miała? Odzyska szacunek do siebie, zawalczy o swoją godność, spokój, normalne życie bez robienia z tata wariata.


Kochana Rekonstrukcjo, ktoś nazwał Cię głupią pindą przez to, że zostałaś zdradzona, bo zaufałaś?! :szoook Tylko mu współczuć. :rozpacz

Maja nie łyka kitu - jest w pełni świadoma, że widziała zaledwie wierzchołek góry lodowej całości zdarzeń. Chce jednak zaufać mężowi. Jednocześnie, to co się stało jest źródłem niepewności jutra i bólu jaki znamy tu wszyscy. Boli, bo jest jeszcze otwartą raną. Nie musi odzyskiwać żadnego szacunku do siebie, bo go nie straciła, to mąż musi latami to czynić, by był godzien pokładanego zaufania. Godności też Mai nikt nie ujął, bo godność utracił jej mąż poprzez swe czyny, wynikające z ułomności emocji jakiej ulegał.

Jeśli mąż okaże się teraz nielojalny - to poniesie tego konsekwencje w postaci decyzji Mai - może nawet o rozwodzie, ale to będzie dla niego tylko swoistą nagrodą. Ale jak będzie lojalny - to trzeba z tym jakoś żyć, bez nakręcania w sobie tej spirali strachu. Co ma być to będzie, te negatywne emocje wcale tu nie pomagają.

"Nie chcesz widzieć jak Cię zdradza, to się z nim rozwiedź, bo pewnikiem będzie zdradzał" - to tylko jest potwierdzeniem jego ułomności, ale jest strasznie płaskie, bo to tak, jakby wobec podjętego ryzyka, od razu wykonać wyrok. A jeśli im się uda?

Rekonstrukcjo kochana, link z kretyńskimi tłumaczeniami się zdradzaczy jaki nie tak dawno przytaczałaś, jest dowodem na swoistą ułomność umysłu zdradzaczy. Taka Pszczoła, wyszło na to, że chwaliła się tutaj swoim kalectwem wiecznie niezaspokojonych emocji, jakich chciała doznawać ze strony mężczyzn, którymi szybko się nudziła.

Zdrada - oznacza więc swoistą ułomność partnerów naszych, z jaką przyszło nam się w życiu zmierzyć.
4498
<
#28 | rekonstrukcja dnia 02.05.2016 01:57

Cytat

Kochana Rekonstrukcjo, ktoś nazwał Cię głupią pindą przez to, że zostałaś zdradzona, bo zaufałaś?! smiley Tylko mu współczuć. smiley
Drogi Ramirezie , nie nazwał, bo ja nie przyjęłam debilnych tłumaczeń i starałam się liczyć na swój rozum, a nie na to, że jak łgarz przysięga, to jest jak świętość. Natomiast niewątpliwie sama siebie głupią pindą bym nazwała, gdybym kolejne wpadki uznawała na podstawie bajek zdradzacza. Żeby jeszcze mąż Mai potrafił kłamać, ale on takie brednie gada, że to wręcz nie wypada dawać się na to nabrać.

Co do godności. Osoba, która za wszelką cenę musi z kimś być, niestety godnie się nie zachowuje. Tłumaczyć dlaczego ?

Powiedz Ramirez, co się stało, że mąż Mai teraz się zacznie z nią liczyć ? Przecież jedyne co mu wbito w głowę, to że on musi troszkę lepiej pilnować się i nową skrytkę zrobić na gumki. I tyle. A kiwać jej nie przestanie, bo wie że i tak mu wszystko na sucho ujdzie, bo ona jest za bardzo od niego uzależniona. Maja trochę pobrzęczy, da się przeżyć taką "karę" za te słodkie grzechy.
9937
<
#29 | Ramirez dnia 02.05.2016 03:15

Cytat

Co do godności. Osoba, która za wszelką cenę musi z kimś być, niestety godnie się nie zachowuje. Tłumaczyć dlaczego?


Mam wrażenie, że spłycasz, więc poproszę. :niemoc
Przypomnę tylko, że prawdziwa miłość jest bezwarunkowa. Tylko utrata szacunku, z reguły stopniowa, może ten stan zmienić.

Cytat

Powiedz Ramirez, co się stało, że mąż Mai teraz się zacznie z nią liczyć?


Jako kobiety, potraficie kochać swoje dzieci miłością matczyną i żadne z reguły nie narzeka. My faceci - możemy jednocześnie kochać kilka kobiet - i nie budzi to w nas żadnej sprzeczności, może czasem kulturowe wyrzuty sumienia.

20 lat razem, jak nie w piekle, to nie jest coś, co można lekką męską ręką przekreślić.

Chciałybyście błędnie założyć, że skoro on swe emocje skierował ku innej, to musiał "zresetować" swe uczucia do Mai i nie będzie się z nią liczyć. Tak to u facetów nie działa, chyba że to zimny drań.

U facetów rozum częściej bierze górę nad emocjami, więc stabilny spokój i rodzina, z czasem stają się ważniejsze niż seks na boku.

Aczkolwiek, by męża nie kusiło - zaleciłbym zmianę miejsca pracy - bo ja nie chciałbym tak funkcjonować ze świadomością, że może go znowu hiena kusić.
Z drugiej strony - ważne jest, żeby to Maja dała mu ostatnią szansę, a nie on, że nie odejdzie. Inaczej - wszystko będzie postawione na głowie, i faktycznie - za jakiś czas jego ułomna natura znowu może dać znać o sobie.
4498
<
#30 | rekonstrukcja dnia 02.05.2016 10:53

Cytat

Jako kobiety, potraficie kochać swoje dzieci miłością matczyną i żadne z reguły nie narzeka. My faceci - możemy jednocześnie kochać kilka kobiet - i nie budzi to w nas żadnej sprzeczności, może czasem kulturowe wyrzuty sumienia.
No i ? Żadna nie narzeka ? Wszystkie kobiety haremowego są happy ? Nawet pisać mi się nie chce jak się ma "miłość" do kochanek z miłością do własnych dzieci.

Cytat

U facetów rozum częściej bierze górę nad emocjami, więc stabilny spokój i rodzina, z czasem stają się ważniejsze niż seks na boku.
O tak, szczególnie o stabilny rozwój chodzi. Śmieszne jest to używanie górnolotnych określeń. "Stabilny rozwój i rodzina" - czyli dobrze przyrządzona micha, uprane gacioszki, pełen pakiet pielęgnacyjny w wypadku kataru i innej równie groźnej dla życia mężczyzny choroby.

Rozumiem, że za cel główny obrałeś sobie kitowanie Mai, aby żaba którą połyka miała smak dobrze znanego schabowego. Nie ma się co przejmować, przejdzie jej toto przez gardło i bez Twoich ulepszaczy smaku, bo...musi. Wszak Maja ma 51 na liczniku i nie ma innego wyjścia, niż polubić ropuchę, bo prawdziwy dramat to się zacznie, jak ropucha sama poszuka nowego domku. A rozbestwione ropuchy potrafią zadziwić.
12604
<
#31 | Atrakcja dnia 02.05.2016 11:16

Cytat

Przypomnę tylko, że prawdziwa miłość jest bezwarunkowa. Tylko utrata szacunku, z reguły stopniowa, może ten stan zmienić.

Bezwarunkowa miłość może być ze strony rodzica do dziecka i odwrotnie. Szok
W miłości damsko-męskiej nie ma bezwrunkowości już od samego początku.
Bo przecież żeby dany mężczyzna/kobieta został naszym mężem/żoną to najpierw musi być zauroczenie/zakochanie (więc już czymś musi się nam spodobać), a dopiero potem zaczynamy go/ją kochać z jej wadami ale nadal występują oczekiwania i wymagania!
W miłości bezwarunkowej nie ma żadnych warunków/wymagań/oczekiwań.

Gdyby tak było to byśmy mogli wszyscy spocząć na laurach z przekonaniem: hulaj duszo, miłość bezwarunkowa będzie trwać!

Ja jako żona mogłabym sobie wykreować ułomność, że od dziś odmawiam mężowi seksu. Do tego nie dbam o siebie, bo akurat tak mi się zachciało.
A mąż jeśli pojdzie do agencji lub zwyczajnie odechce mu się ascezy seksualnej, to ja wówczas stwierdzę, że mnie nie kochał bo przecież miłość jest bezwarunkowa.

Tak samo w drugą stronę. Ja rozumiem, że mężczyźni potrafią zasafscynować się lub nawet kochać kilka kobiet naraz. Ale wcale nie muszą z tej okazji zdradzać, bo potrafią zrezygnować z jednego na rzeczy drugiego.
Natomiast zdrada jest wyborem i pójściem na ryzyko "może się uda, może nie" i faktycznie empatią zddradzając nikt się nie kieruje, co nie znaczy, że jej nie ma! Ani nie znaczy to, że jest chory/zaburzony.

Alkoholik pije regularnie, kleptoman też kradnie regularnie i specjalista potwierdzi ich uzależnienie i fakt, że nie panują nad sobą.
I nawet uzależniony może udać się na terpię i wyjść z nałogu.

Zdradzający może być chory/ułomny jeśli zdradza regularnie jak powyżsi, wymaga terpaii, jest np SLAA (uzależenieni od seksu i miłości).
Wtedy mamy doczynienia ułomnością.
Jeśli ktoś narąbie się raz - nie jest alkoholikiem.
Jeśli ktoś zdradzi raz - nie jest SLAA.
Żeby stwierdzić u kogoś zaburzenie/chorobę/ułomność to na czymś trzeba diagnozę oprzeć, na jednym występku z reguły się nie da. Tak samo nikt nie zapisze dziecka to szkoły specjalnej dla ułomnych, bo raz zdradzyło mu się czegoś nie zrozumieć na lekcji.

Wrzucanie wszystkich ludzi, którzy zdradzili do worka z kalekami i ułomami jest jak dla mnie grubą przesadą i brakiem realizmu Szok.

Do tego kobiety nie odchodzą od zdradzającego męża tylko dlatego, że straciły doń szacunek, albo wyczuły w nim słabość charakteru i straciły zainteresowanie.
Często odchodzą dla samych siebie, żeby nie cierpieć przy kimś kto je zdradził.
Bo jest nie tylko obawa, że zdrada się powtórzy ale i bez powtórek jest cierpienie z tej zdrady, która już była i nie każdy ma siłę kontynuować związek ze zdradzaczem. Kobiety odchodzą mimo, że kochają facetów, którzy je zdradzili, a jednak wybierają swoją godność. Bo ustępstwo na zdradę, zaakacpetowanie jej, jest dla wielu ludzi brakiem godności i poszanowania samego siebie.

I do tego naprawdę nie wiem czy wmawianie zdradzonej żonie, że jej mąż jest tylko ułomny więc zdrada może mu się zdarzyć z racji kalectwa umysłowego, poprawi jej samopoczucie. Szok
9937
<
#32 | Ramirez dnia 02.05.2016 11:44

Cytat

"Stabilny spokój i rodzina" - czyli dobrze przyrządzona micha, uprane gacioszki, pełen pakiet pielęgnacyjny w wypadku kataru i innej równie groźnej dla życia mężczyzny choroby.


Dokładnie tak, bo sam seks jest mocno przereklamowany - można go kupić "na wagę" w każdej agencji towarzyskiej, za 200, 100, i za 50 zł czasem w promocji jak w Biedronce! Fajne
Natomiast spokój i rodzina - są nie do kupienia i są bezcenne...

Cytat

za cel główny obrałeś sobie kitowanie Mai

Nie, raczej przeszkodzić, by nie udało Wam się skłonić Mai do rozwiedzenia się z mężem, niezależnie od sytuacji w jakiej teraz są. Rozwód wziąć, każdy głupi potrafi - to raptem tylko 150 zł kosztuje... :rozpacz
Więc bardzo często faceci są karani z czystej zemsty rozwodem - bo on odbiera to, co dla nas powinno być najcenniejsze: spokój, dzieci i rodzinę, a jakiś "zamiennik" po rozwodzie - to już często nie to samo.
3739
<
#33 | Deleted_User dnia 02.05.2016 12:13
Kobitka się szarpie od jakiegoś czasu bez żadnych efektów, a na jej historii toczy się przepiękna dyskusja o godności, jak zdradzają faceci i do czego takiemu potrzebna żona. Fajnie, ale po co? Może by tak wrócić do klasyki?
Misiaczek jest dużym chłopcem, a bawi się jak małolat. Coś go powstrzyma? Nawróci się? Tego chce autorka, bo kocha. Moim zdaniem nie ma w tej historii żadnej różnicy, czy zdrajca jest kobietą czy mężczyzną. Jak zawsze potrzebne są konsekwencje wobec zdrajcy, dowody i ich użycie. I aby było jasne dla autorki-żadnych gwarancji na sukces. Bo to tylko szansa na powrót gadziny do rozumu. Nic więcej, nic mniej.
Bo facet jest jak dziecko, bo może kochać parę kobiet. No żesz k. .. m.. . Jest dorosły, ileś lat temu coś sobie nawzajem obiecali, umówili się na jakieś zasady w związku. Jak rozumiem nic o wolnym związku nie było wcześniej. Jako urzędas na stanowisku też nie ma w umowie bzykania podwładnych. Więc w czym problem? Zasadzić kopa na pobudkę, bez żadnego znieczulenia i czekać na pobudkę. Bez głaskania i łatwego wybaczania, bo to tylko gwarancja powtórki. I jeszcze raz powtórzę - to szansa, nie gotowa recepta na pozbycie się kaszlu. Misiu może i jest mężem, ale nie jest własnością autorki. Zrobi co on będzie chciał lub musiał. Nie czego sobie kobiecina życzy.
4498
<
#34 | rekonstrukcja dnia 02.05.2016 12:24

Cytat

Nie, raczej przeszkodzić, by nie udało Wam się skłonić Mai do rozwiedzenia się z mężem, niezależnie od sytuacji w jakiej teraz są. Rozwód wziąć, każdy głupi potrafi - to raptem tylko 150 zł kosztuje...
Komu Ty chcesz zrobić dobrze ? Sobie ? Jej mężowi ? A pomyślałeś w ogóle o Mai ? Nie , bo ona się nie liczy , przecież ma 51 lat i powinna się cieszyć, że jeszcze mąż jej nie porzucił, jak jakieś stare pudło.

Oczywiście nawet do głowy Ci nie przyjdzie, że Maja może być ładniutką babeczką, fajną i zmysłową kobietą, tylko oklapła przy wygodnickim mężulku, a przez jego skoki w bok, straciła wiarę w siebie i motywację do dobrego życia. Wegetację to ona już ma, więc nie wciskaj jej kitu, że taki stan ma swoje uroki. Ciebie boli, że może dziewczyna zawalczy o siebie, o swoje sprawy, o swoją przyszłość. No bo jakim prawem, co ? Przecież ona ma psi obowiązek bezwarunkową, matczyną miłością hołubić męża, który na kłopoty z wackiem znalazł sobie cudowną kurację : okłady z młodych piersi.

A Mai tyle samo się należy od życia, ile innym. Ona też ma prawo do tego, żeby ktoś o nią dbał, cieszył się na jej widok, delektował jej obecnością , dawał jej rozkosz w sypialni. Ale przede wszystkim ma prawo budzić się rano ze spokojną głową i nie zawracać sobie dupy jakimiś kretyńskimi ściemami, którymi jest częstowana przez ułomnego ( Twoja wersja Ramirez ) męża. Ta kobieta zagubiła się w zamulonej przez męża wodzie, nie wie gdzie dno, nie wie że nad powierzchnią istnieje nadal normalny świat. A Ty jej mulisz tę breję dodatkowo, swoimi farmazonami o tym, że ona ma się poświęcać, bo jak nie to znaczy, że nie potrafi kochać i za karę będzie sama. ONA JUŻ JEST SAMA.

Komentarz doklejony:
Apologises :

Cytat

Jak zawsze potrzebne są konsekwencje wobec zdrajcy, dowody i ich użycie. I aby było jasne dla autorki-żadnych gwarancji na sukces. Bo to tylko szansa na powrót gadziny do rozumu. Nic więcej, nic mniej.

Idealnie to napisałeś. Właśnie o to Ramirezie chodzi. Nie o to, żeby tę kobietę na siłę rozwieźć, tylko żeby pokazać jej , że ta konfrontacja męża z twardą rzeczywistością jest szansą na powrót do rozumu. Dla obojga zresztą, bo i Maja też się ze swoim rozumem pogubiła. Ale mimo wszystko większa nadzieja, że Maja ten bałagan ogarnie, niż jej mąż, bo on póki co ze swoim rozumem ma bardzo nie po drodze.
4780
<
#35 | lalka dnia 02.05.2016 12:58

Cytat

spokój i rodzina - są nie do kupienia i są bezcenne...
dlaczego więc mężczyzna , w dodatku dojrzały, odrzuca to wszystko, rezygnuje z tego dla kilku upojnych chwil????

Cytat

Więc bardzo często faceci są karani z czystej zemsty rozwodem
. To nie kara, tylko konsekwencja.
9937
<
#36 | Ramirez dnia 02.05.2016 15:13

Cytat

Dlaczego więc mężczyzna, w dodatku dojrzały, odrzuca to wszystko, rezygnuje z tego dla kilku upojnych chwil????


Ułomność naszych emocji. Stoisz przed wystawą, widzisz tą bluzeczkę jaka Ci się podoba, i już nie możesz się powstrzymać, by ją kupić. Albo ten sweterek. Albo buty... nagle wiesz, że musisz je mieć, że to prawdziwa okazja, dzięki której poczujesz się lepiej. Z przymrużeniem oka

Ludzie po to, by przez chwilę poczuć się lepiej, tracą nawet życie. Cały przemysł z narkotykami na tym bazuje, że oferują coś, dzięki czemu ludzie mogą poczuć się lepiej. Cały przemysł z alkoholem czy innymi używkami opiera się na człowieku uzależnionym od swych pragnień. Również przemysł reklam, ten tak zwany marketing i zarządzenie, to sztuka kreowania potrzeb i sprzedawania ich realizacji. Nagle się dowiadujesz, że powinnaś to kupić, a jak tego nie zrobisz, to poczujesz się źle. Więc kupujesz... trafia się okazja.

A taki mąż - nagle dostrzega życiową okazję, nowa kobieta, która się do niego uśmiechnie, podziwia, stawia na piedestał, powie mu coś, czego nigdy od żony nie usłyszał, że jest taki boski. Co z tego że to często gra i kłamstwa, makaron na uszy... Ktoś ma swój cel, często jest to zabawa, by zdobyć frajera, dopisać do listy zdobyczy. Daje się uwieść na oczy lub uśmiech, a potem na coś więcej, dostaje małpiego rozumu. Ułomność.

Ale czasami są to przypadki szczególne. To klucze genetyczne, gdzie sam nasz organizm krzyczy nam: miej z nią seks, bo z tego będziesz miał wspaniałe dzieci. To czysta biologia, kiedy widzisz dziewczynę i czujesz, że chcesz, że musisz, że jak nie zrobisz tego, to matka natura ześle ci raka na prostatę, a kolejne trzęsienie ziemi zniszczy całą Japonię... Fajne Ulegasz temu pragnieniu, przegrywasz z rozumem, jesteś ułomny i słaby wobec własnych pragnień.

Cytat

To nie kara, tylko konsekwencja.

Miłość dużo potrafi wybaczyć, ale gdy tracisz szacunek, bo się zawiodłaś - to są i konsekwencje. Po prostu, nie możesz na niego patrzeć, rozwodzisz się, by uciec przed cierpieniem jakie wywołuje jego widok, jego nieustanne przypomnienie tego co zrobił, gdy nie potrafisz sobie z tym poradzić, by nadal go kochać. Wtedy ostre cięcie, pozbywasz się problemu z oczu, szukasz czegoś nowego dla siebie. Albo nadal kochasz i cierpisz, a chcesz go ukarać rozwodem.

Komentarz doklejony:

Cytat

W miłości damsko-męskiej nie ma bezwrunkowości już od samego początku.
Bo przecież żeby dany mężczyzna/kobieta został naszym mężem/żoną to najpierw musi być zauroczenie/zakochanie (więc już czymś musi się nam spodobać), a dopiero potem zaczynamy go/ją kochać z jej wadami, ale nadal występują oczekiwania i wymagania!
W miłości bezwarunkowej nie ma żadnych warunków/wymagań/oczekiwań.


Oczekiwania i wymagania w miłości?!:szoook Moim zdaniem - nie ma i nie może być żadnych oczekiwań i wymagań.

Jeśli teza byłaby prawdziwa, mężczyzna mający oczekiwania: "masz być piękna, chuda i młoda", wobec niespełnionych jego oczekiwań i wymagań z biegiem lat - ma prawo do bezwarunkowego rozwodu Szeroki uśmiech Albo do czegoś, co powstałe braki skompensuje... Szeroki uśmiech

Facet tak nie działa. Widzi dziewczynę, i choćby byłą dziwką w agencji - może się w niej zakochać. Żadnych warunków, żadnych wymagań, żadnych oczekiwań... albo kochasz całym sercem, albo wydaje Ci się że kochasz. Nie może być tak, że kocham Cię, bo gotujesz pyszną pomidorową z makaronem. Tzn., to jest miły dodatek do miłości i powód do tego, żeby się ożenić, a nie do miłości. Warunkowanie i oczekiwania - są jedynie przyczynkiem do ożenku, ale nie do miłości. Miłość powinna być zawsze bezwarunkowa.

Cytat

Natomiast zdrada jest wyborem i pójściem na ryzyko "może się uda, może nie" i faktycznie empatią zdradzając nikt się nie kieruje co nie znaczy, że jej nie ma! Ani nie znaczy to, że jest chory/zaburzony.

Tutaj się akurat nie mogę zgodzić. Uleganie emocjom, prócz zakochania Szeroki uśmiech - jest ułomnością, jeśli naruszają one przyjęte na siebie zobowiązania.


Cytat

Jeśli ktoś narąbie się raz - nie jest alkoholikiem.

Tak, o ile taka zdrada jest wynikiem pijaństwa. Ale "wypadek", a realizacja skrytych pragnień, knucie - by tylko zrealizować swoje ułomne zamysły - to dwie różne kwestie.

Cytat

Często odchodzą dla samych siebie, żeby nie cierpieć przy kimś kto je zdradził.
Kobiety odchodzą mimo, że kochają facetów, którzy je zdradzili, a jednak wybierają swoją godność. Bo ustępstwo na zdradę, zaakceptowanie jej, jest dla wielu ludzi brakiem godności i poszanowania samego siebie.


W tym przypadku godność jest mało opłacalna i jest wygodnym mitem, usprawiedliwieniem dla uzasadnienia zdrady. By było godnie, rozwodzimy się, a potem przez kolejne lata nie mamy ani jednego stosunku. Nie mamy z kim pogadać... Czyste frajerstwo i same straty... Z przymrużeniem oka

Godność i pusta sakiewka, warte jest tyle co pusta sakiewka. Fajne
3739
<
#37 | Deleted_User dnia 02.05.2016 19:46
Cyt; (jeden z wielu)

W tym przypadku godność jest mało opłacalna i jest wygodnym mitem, usprawiedliwieniem dla uzasadnienia zdrady. By było godnie, rozwodzimy się, a potem przez kolejne lata nie mamy ani jednego stosunku. Nie mamy z kim pogadać... Czyste frajerstwo i same straty... smiley

Godność i pusta sakiewka, warte jest tyle co pusta sakiewka. smiley

Ramirez, z całym szacunkiem, bo niegłupi z Ciebie facet... Ale przestań już wypisywać te durności, zmień leki bo te Ci szkodzą, albo wyjdź zwyczajnie na spacer. Swieże powietrze każdemu dobrze robi.
4498
<
#38 | rekonstrukcja dnia 02.05.2016 20:20

Cytat

By było godnie, rozwodzimy się, a potem przez kolejne lata nie mamy ani jednego stosunku. Nie mamy z kim pogadać... Czyste frajerstwo i same straty...
Ramirez, a Ty dlaczego się rozwiodłeś ? Po Twoich komentarzach łatwo się domyślać, że Tobie byłoby wszystko jedno, czy Twoja partnerka zdradza, pod warunkiem, że nie skąpiłaby i Tobie swoich wdzięków.
9937
<
#39 | Ramirez dnia 02.05.2016 23:32

Cytat

Po Twoich komentarzach łatwo się domyślać, że Tobie byłoby wszystko jedno, czy Twoja partnerka zdradza, pod warunkiem, że nie skąpiłaby i Tobie swoich wdzięków.

:rozpacz

Cytat

Zdrowy rozsądek podpowiada, ze partnerzy, którzy nie znajdują szczęścia emocjonalnego i seksualnego w małżeństwie częściej nawiązują romanse. Czasami jednak świat nie jest taki jak nam się wydaje. Shirley Glass i Thomas Wright badali zależność pomiędzy szczęściem małżeńskim, a kontaktami pozamałżeńskimi (Glass, Wright, 1985). Ku swojemu zdziwieniu odkryli oni, że stopień satysfakcji z małżeństwa nie wpływa na prawdopodobieństwo dopuszczenia się zdrady przez mężczyznę. Aż 56% mężów, którzy mieli romans, oceniało swoje małżeństwo, jako "bardzo szczęśliwe".

Jak dowiodły badania, jedynym wyjątkiem od reguły, była sytuacja, gdy mężczyzna nawiązywał kontakty pozamałżeńskie. W przeciwieństwie do innych ci mężczyźni byli wyjątkowo zadowoleni ze swoich małżeństw przez cały okres ich trwania. Zależność ta nie występowała jednak wówczas, gdy romans pojawił się na początku małżeństwa. W takich wypadkach zdrada na ogół sygnalizuje tragedię i wynika z ogromnego niezadowolenia mężczyzny ze związku. Jednakże wielu mężczyzn żyjących w szczęśliwych związkach nawiązuje romanse.

U kobiet wygląda to inaczej, większość z tych, które dopuściły się zdrady, twierdziła, że były nieszczęśliwe w swoich małżeństwach. Ta różnica pomiędzy płciami wyraźnie wskazuje na to, że romanse spełniają inne funkcje adaptacyjne u kobiet i mężczyzn. Zdrada mężczyzn jest z natury czysto seksualna natomiast niewierność kobiet ma podłoże emocjonalne. Jak pokazuje praca Shirley Glass, 44% mężczyzn, którzy dopuścili się zdrady, nie stwierdzało żadnego emocjonalnego zaangażowania w związek z kochanką, lub określało go, jako niewielki.

Kobieta zaś, choć nie aprobuje przygód partnera, które pochłaniają jego czas i zasoby, bardziej będzie się niepokoić z powodu niewierności emocjonalnej, magnetycznego przywiązania do innej kobiety, co może w końcu doprowadzić do jeszcze bardziej znacznego przegrupowania zasobów.


Ułomność

Cytat

Czy partnerzy o pewnych cechach osobowości częściej niż inni kończą w ramionach kochanków? W badaniach Bussa i Sheckelfforda (1997) przeanalizowano ponad 1000 cech osobowości, ale jedynie trzy okazały się pewnymi wyznacznikami skłonności do niewierności.

Pierwsza to narcyzm. Ludzie o takiej osobowości mają wyolbrzymione i niewłaściwe poczucie własnej wartości, przeceniają swoje osiągnięcia i talenty, żyją fantazjami o nieograniczonym sukcesie, władzy, oczekują uznania ich wielkości, a kiedy nie są podziwiani - wpadają w złość. Cechuje ich brak empatii, zawiść i koncentracja na własnych potrzebach.

Druga cecha to niski poziom sumienności, czyli zawodność, opieszałość, niedbałość, brak zorganizowania, impulsywność, brak samokontroli.

Trzecia cecha to psychotyczność; podobnie do niskiego poziomu samokontroli, osoby takie są bardzo impulsywne, mają problemy z samokontrolą i brakiem pewnych hamulców. W skrajnych przypadkach u osoby takiej można przypuszczać socjopatię.

Zarówno niski poziom sumienności, jak i wysokie wyniki na skali psychopatyczność, okazały się właściwymi zapowiedziami niewierności małżeńskiej. Podobnie jak u osób narcystycznych współmałżonkowie z tymi cechami flirtowali, umawiali się na randki, uprawiali przygodny seks częściej niż osoby bardziej sumienne i mniej impulsywne. Zależności te w jednakowym stopniu odnoszą się do mężczyzn jak i kobiet. Wydaje się, że żadna z płci nie jest wolna od wpływu osobowości na skłonność do zdrady. Nie wszystkie osoby samolubne, manipulujące i impulsywne muszą dopuścić się niewierności, ale cechy te zwiększają prawdopodobieństwo jej wystąpienia.



Godność

Cytat

Jednak najciekawsza jest liczba osób, które nie domagały się rozwodu, nawet, gdy parter dopuścił się zdrady: niemal jedna trzecia badanych to osoby, które przebaczyły. Czym takie osoby się charakteryzują? Czynnikiem decydującym, choć głównie z perspektywy kobiety, okazuje się tutaj potencjalna wartość matrymonialna partnera.

Żony, oceniane jako atrakcyjniejsze od swych partnerów, mające wyższą potencjalną wartość na "rynku" matrymonialnym częściej niż inne twierdziły, że zażądałyby rozwodu w przypadku niewierności męża, mając przy tym świadomość, że nie będą miały większego problemu ze znalezieniem nowego partnera. Natomiast kobiety o mniejszej atrakcyjności fizycznej i niższej potencjalnej wartości matrymonialnej częściej przebaczały.

Kobieca psychologia seksualności, łącznie z kobiecą skłonnością do zdrady istnieje dzisiaj wyłącznie dlatego, że naszym pramatkom przynosiła ona korzyści.

Męska obsesja na punkcie kobiecego ciała i możliwości zaspokojenia swego pożądania sprawiają, że wiele kobiet czuje się traktowanych przedmiotowo. Ale nie tylko mężczyźni zachowują się w ten sposób. Doskonałym tego dowodem jest współczesne zjawisko groupies r11; fan(k)i muzyków rockowych podążają za swoim idolem, między innymi, w nadziei uprawiania z nią/nim seksu. Osoby takie najczęściej nie otrzymują, ani uwagi, ani inwestycji zasobów.

Pamela des Barres w swojej książce Ir17;m with the Band: Confesssions of a Grupie ("Jestem z zespołem: wyznania fana"Z przymrużeniem oka zauważyła, że półgodzinny "numerek" z idolem może być dla "groupiego" najważniejszym wydarzeniem dnia (des Barres, 1987). Większość kobiet, które decydują się na takie kontakty, zdaje sobie sprawę, że ich gwiazda nie zakocha się w nich, a następnego dnia może nawet nie pamiętać ich imienia.

Równocześnie ryzyko związane z przelotnymi kontaktami, jest ogromne: kobiety narażają się na odejście swojego stałego partnera, oraz zarażenie chorobami przenoszonymi drogą płciową.

Kobiety, które decydują się na seks z atrakcyjnymi mężczyznami, rodzą seksownych synów. Gdy ci dorosną w ostatecznym rozrachunku przyciągną do siebie więcej kobiet, dzięki zwiększonej rozrodczości swoich seksownych synów, matki osiągają sukces reprodukcyjny.

W przeciwieństwie do cech, jakich kobiety pragną u stałego partnera, w przelotnych kochankach poszukują seksownych uwodzicieli, którzy mają wszystko, czego potrzeba, aby zaciągnąć kobietę do łóżka. Są to cechy, które w następnych pokoleniach przydają się synom w zdobyciu przewagi nad rywalami. Nie jest to oczywiście strategia świadoma - kobiety nie myślą o genetycznych skutkach swoich wyborów.

Rozmawiając z pięćdziesięcioma kobietami, które były zaangażowane w związki pozamałżeńskie, Lynn Atwater, doszła do wniosku, że na wzrost poczucia własnej wartości tych kobiet w dużej mierze wpływało przekonanie, że są fizycznie bardziej pociągające r11; sygnałem, że tak rzeczywiście jest, było dla nich zainteresowanie innych mężczyzn. Pewna kobieta tak oceniła skutki romansu: "Myślę, że jestem teraz bardziej pewna siebie, i wiem, że nie muszę udowadniać swojej seksowności tak jak robiłam to wcześniej".

Uogólnienia dotyczące kobiet są zawsze problematyczne z jednego podstawowego powodu: nie wszystkie kobiety są takie same. Niektóre kobiety uwielbiają romanse r11; dzięki nim wzrasta ich poczucie własnej wartości, oraz odnoszą wiele innych korzyści. Inne przerażone są na samą myśl o złamaniu przysięgi małżeńskiej.


Źródło: http://www.psychologia.net.pl/artykul...?level=455
6755
<
#40 | Yorik dnia 03.05.2016 04:20
Ramirez, na siłę, źle definiujesz ułomność; to nie ta interpretacja treści; przeczytaj dokładnie posty Atrakcji;
Co przytoczony kawałek ma do godności, to też ciężko zrozumieć.

Cytat

Zaakceptowanie faktu, że mieliśmy do czynienia z osobami mającymi pewne defekty emocjonalne, wynikające często z jakiś tam deficytów - pozwala nie tylko poprawić samopoczucie - pozwala odpuścić.

Nie można ułomnością nazwać pożądania, zauroczenia, fascynacji czy miłości do kogoś, tylko dlatego, że kiedyś ktoś się czegoś zobowiązał; to raczej słabość, słaba wola do dotrzymywania zobowiązań;

Osobowościowa skłonność do niewierności to też nie jest ułomność;

Nie trzeba zaklinać rzeczywistości, żeby odpuścić. Wystarczy zrozumieć, że nie ma ludzi idealnych, oczywiście oprócz zdradzonych, którzy są wzorem wszelakich możliwych cnót i są niezłomni w przestrzeganiu swoich wielu zasad, choćby życie za to mieli oddać, przynajmniej przez jakiś czas.

Jeśli już ktoś jest ułomny, to właśnie zdradzeni, skoro wierzyli, że ich i ich wybrańców prawa przyrody nie dotyczą a ich kontrola może być okresowa lub mieć ograniczony zakres; Zakładane jakiekolwiek ograniczenia na emocje instynktu przetrwania lub rozmnażania z zasady są mało skuteczne.
Ciężko przed czymś uciekać całe życie. Nawet u oziębłych kobiet gospodarka hormonalna może się kiedyś zmienić i wpłynąć na emocje lub popęd;

Naprawdę tak trudno zrozumieć, że rządzi nami głównie biologia i ciągłe wzajemne interakcje, a nie prosta matematyka z życzeniowymi normami? Niektórzy faktycznie mają upośledzone te interakcje, dużo mniejszą lub brak kontroli nad emocjami, ale głównie jest to wybór zgodny ze swoją naturą, emocjami, bardzo często niezaspokojonymi potrzebami, pragnieniami i oceną sytuacji w danym momencie;

Rekonstrukcja,

Cytat

Co do godności. Osoba, która za wszelką cenę musi z kimś być, niestety godnie się nie zachowuje. Tłumaczyć dlaczego ?

Musi czy chce, bo to duża różnica.
Niektórzy wiedzą tylko, co to miłość własna, a ktoś jest potrzebny do jej utrzymywania i pławienia się w niej;
Prawdziwie kogoś kochać to kochać bardziej niż siebie, kochać mimo wszystko, mimo wielu, wielu wad, za jedną tylko zaletę, za to że jest.

Jeśli ktoś nie jest w stanie tego zrozumieć, to znaczy, że nigdy tak nie kochał. Nie jest w stanie poświęcić jakiejś głupiej swojej godności, a co dopiero czegoś więcej.

Każdy potrafi kogoś kochać za zapewnienia wyjątkowości , nadmuchiwanie próżności i wymierne korzyści. Gdy pojawia się cierpienie przychodzi chwila prawdy czy jesteśmy w stanie dla kogoś je znieść wierząc, że warto; To właśnie jest miarą miłości, może niezbyt rozsądnej, czasami przeklętej, ale jakże prawdziwej; czyż nie ?
9937
<
#41 | Ramirez dnia 03.05.2016 05:41

Cytat

Ramirez, na siłę, źle definiujesz ułomność;
Nie można ułomnością nazwać pożądania, zauroczenia, fascynacji czy miłości do kogoś, tylko dlatego, że kiedyś ktoś się czegoś zobowiązał; to raczej słabość, słaba wola do dotrzymywania zobowiązań;

Osobowościowa skłonność do niewierności to też nie jest ułomność;

:rozpacz
To jeszcze raz, za słownikiem języka polskiego:
http://sjp.pl/ułomność

UŁOMNOŚĆ
1. bycie ułomnym, kalekim;
2. bycie niedoskonałym, słabym, nieudolnym;
3. wada, przywara
łaciński: (1.2) debilitas f Szeroki uśmiech

Jeżeli ludzie prowadzący badania w zakresie psychologii, wykazują, że do zdrad mają tendencję osoby o osobowościach:
1. narcystycznych,
2. osoby mające niski poziom sumienności, czyli zawodność, opieszałość, niedbałość, brak zorganizowania, impulsywność, brak samokontroli,
3. socjopaci,
to w większości przypadków takie osobowości kwalifikują się do określenia mianem ułomnych. Pozostali zdradzający - to zdradzający może z przypadku, ale to, że ulegają emocji OSZUKUJĄC - to również jest lekkim wskazaniem na socjopatów. Jeśli w wyniku emocji zdradzamy popełniając to przestępstwo, to tak samo zbrodnia popełniona w afekcie również jest przestępstwem - I NIECH NIKT MI NIE WMAWIA, ŻE ZBRODNIĄ NIE JEST.

Logika matematyczna nakazuje traktować te zbiory jako tożsame, chciejstwo by było inaczej, nie ma nic do rzeczy.
Za chwilę postawicie pomnik zdradzającym :cacy

Cytat

Zakładane jakiekolwiek ograniczenia na emocje instynktu przetrwania lub rozmnażania z zasady są mało skuteczne.

Kamienowanie jak do tej pory było dość skuteczne! Fajne

Cytat

Nawet u oziębłych kobiet gospodarka hormonalna może się kiedyś zmienić i wpłynąć na emocje lub popęd;

Ułomność! Nawet u człowieka wypity alkohol może wpłynąć na jego zdolność oceny sytuacji, i zabije kogoś po pijaku, albo zgwałci. Ułomność!!! Bo nikt mający rozum, nie wsiądzie po pijaku do auta! Debilis - tak.

Cytat

Naprawdę tak trudno zrozumieć, że rządzi nami głównie biologia i ciągłe wzajemne interakcje, a nie prosta matematyka z życzeniowymi normami?

Rządzi rozum i logika. Emocje są cechą świata odzwierzęcego, a więc w pewnym sensie tego gorszego.

Cytat

Niektórzy faktycznie mają upośledzone te interakcje, dużo mniejszą lub brak kontroli nad emocjami, ale głównie jest to wybór zgodny ze swoją naturą, emocjami, bardzo często niezaspokojonymi potrzebami, pragnieniami i oceną sytuacji w danym momencie;

Ułomność! Jeśli nie, za co siedzą i dlaczego bandyci, gwałciciele, pedofile i im podobni?! Za popełnianie czynów zabronionych takich jak zdrada dokonanych pod wpływem emocji!
Jeszcze nie tak dawno zdrada była w kodeksie karnym przestępstwem, niestety - do głosu doszli lewacy i to się zmieniło. :rozpacz
Odwrócono nasze pojęcia i zakłamano, zdrada nagle znalazła wśród nich przyzwolenie społecznie i nawet nobilituje - oni mówią, 80% facetów zdradza!!!

Weźmy takiego celebrytę Marcinkiewicza i jego Isabel Fajne
W każdym normalnym kraju, nikt by nigdy tego gościa do telewizji nie wpuścił - a tutaj, sensacja i autorytet :rozpacz Wywiady w gazetach, wielka miłość :rozpacz

Cytat

Prawdziwie kogoś kochać to kochać bardziej niż siebie, kochać mimo wszystko, mimo wielu, wielu wad, za jedną tylko zaletę, za to że jest.
Jeśli ktoś nie jest w stanie tego zrozumieć, to znaczy, że nigdy tak nie kochał. Nie jest w stanie poświęcić jakiejś głupiej swojej godności, a co dopiero czegoś więcej.

:tak_trzymaj

Psychologia dostrzega dwie kategorie miłości: miłość prawdziwą bezwarunkową, oraz miłość wyrachowaną, warunkową. Obie niestety istnieją, obie nazywane są miłością niestety, choć ta druga na to wcale nie zasługuje, ale jakoś musieli ją nazwać...
Gerald Jampolski i Diane Cirincione w swoich pracach opisują miłość warunkową, wyrażającą się w stwierdzeniu: "będę cię kochać, dopóki (jeśli) będziesz mi dawać to, czego pragnę". :rozpacz
I mamy: tracisz pracę, pieniądze, itp... - i zaliczasz wylot z życia swojej pani... :_jezyk

Cechy miłości warunkowej, jakie możemy zawsze z marszu wymienić, by ją łatwo rozpoznać jako zagrożenie, to:
- walka o wyłączność,
- łatwe przejście ze stanu warunkowości do nienawiści,
- skłonność do brania,
- kontrola i manipulowanie,
- zawłaszczanie,
- zazdrość,
- egoizm,
- postawa roszczeniowa.

Obdarzamy kogoś słowami i gestami miłości tylko i wyłącznie wtedy, kiedy obiekt naszych uczuć postępuje zgodnie z naszymi wymaganiami... :_jezyk Często nawet wyraźnie nie formułujemy swoich pragnień, tylko chcemy, by partner sam się domyślił, co jest nam w danej chwili najbardziej potrzebne. Jak kocha, to powinien wiedzieć! Gdy jednak trudno mu to odkryć, "uświadamiamy" mu to dąsając się, obrażając, strojąc fochy, obojętniejąc, fundując ciche dni, lub też krytykując go na każdym kroku, obwiniając, stosując złośliwości i uszczypliwości, a także agresywnie się awanturując. :rozpacz
Wszystko to służy zmuszeniu ukochanej osoby, by tańczyła w rytm naszej melodii. Tresujemy partnera tak, jak robi się to ze zwierzętami :rozpacz

Chrzanić taką miłość!!! Choć z taką my mężczyźni mamy najczęściej do czynienia, i taką definiowała nieświadomie kochana Atrakcja. Szeroki uśmiech
Ale miłość naszego psa - stoi o niebo wyżej od takiej!

Miłość bezwarunkowa jest często źle rozumiana - jako zgoda na absolutnie każde zachowanie drugiej osoby. Taka miłość nie oznacza jednak tolerowania szaleństw czy szkodliwych zachowań, godzenie się na czyjeś zachowanie, jakiekolwiek by ono nie było. W związkach opartych na miłości bezwarunkowej nie ma kontrolowania, manipulowania, podporządkowania, wykorzystywania, posiadania innego człowieka, nie ma egoizmu, zazdrości, rywalizacji, ciągłej krytyki i obwiniania. Miłość matczyna jest do niej podobna. Co by nie zrobił taki Tomaszek z Nocy i Dni - było mu wybaczane Fajne

W kwestii godności, chodziło mi o to, że kobiety nie powinny szafować w nadmiarze pojęciem godności. Wobec tak przeogromnej ilości historii negatywnych zdarzeń, czyż można więc mówić o godności, gdy się tylko wyrzuci tego zdradzającego chłopa ze swojego życia? W sensie indywidualnym może tak, ale globalnie - jest to dość słaby argument wobec wielu mocniejszych w znaczeniu. Dla mnie to trochę tak, jakby argumentować: "rozwiedziesz się, to przynajmniej będziesz lepiej grać w piłkę nożną". Niby coś jest na rzeczy, ale... :cacy
3739
<
#42 | Deleted_User dnia 03.05.2016 10:00
Wypada tylko się zgodzić z tezami Ramireza, co też oficjalnie czynię, oraz proszę już wszystkich o nie zaprzeczanie. Przyczyny są dwie;
1. Jeśli tego nie zrobię (nie zrobimy), Ramirez gotow udowadniać nam swoje tezy bez konca. Jest to w psychologii nazywane "dowodem przez zastraszanie",(albo Państwo uwierzą na słowo, albo będę przez trzy godziny dowodził)
2. Z litości dla autorki wątku, która spodziewała się pewnie mądrej porady co począć z niewiernym mężem, a w zamian uzyskała niekończąca się tyradę o ułomności swojego męża, spowitą oparami tezy, że tylko jak zgodzi się na jego niewierność, może znaleźć szczęście, zadowolenie i pełną nirwanę.
4498
<
#43 | rekonstrukcja dnia 03.05.2016 12:05
Sybilla, Ramirez ma problem, który prawdopodobnie ma związek z konsekwencjami rozwodu, z którymi nie potrafi się pogodzić. Są ludzie, dla których największym nieszczęściem jest sytuacja, kiedy trzeba się przestawić na nowe tory. Nie potrafią zrozumieć, że tymi nowymi torami jedzie się ... jak każdymi innymi, bo jazda to jazda, kierunek tylko uległ zmianie. I dlatego tak kombinuje, bo woli stać, filozofować na temat jazdy, spalając przy tym swoje paliwo, niż po prostu ruszyć. To coś , jak poranne dywagacje którą nogą lepiej wstać z łóżka ( taka ściema, że coś się w tym kierunku robi, kiedy tak naprawdę wcale się nie chce wstawać, ale nie wypada tak po prostu leżeć ). Wpadł we własną pułapkę i dlatego tyle pisze, żeby słowotokiem sobie ulżyć. To chyba jasne, że nie tak nas chce przekonać, jak sam siebie oszukać, ale na sposób "uczony" , żeby było trudniej się z tym nie zgodzić. Akademicka dyskusja. Całość można byłoby wyrazić w kilku prostych komunikatach, ale przecież trzeba jakoś odwrócić uwagę od brzydkiej treści, którą chce się sprzedać. Myślisz Ramirez, że z tego potoku nie da się kamieni dostrzec ?


Cytat

W kwestii godności, chodziło mi o to, że kobiety nie powinny szafować w nadmiarze pojęciem godności. Wobec tak przeogromnej ilości historii negatywnych zdarzeń, czyż można więc mówić o godności, gdy się tylko wyrzuci tego zdradzającego chłopa ze swojego życia?
Możesz wytłumaczyć, o co Ci chodzi ? W ogóle cały ten ostatni akapit , to jak klaskanie osoby sparaliżowanej. Można się tylko domyślać, że chciałaby trafić dłonią w dłoń.

Ramirez, przecież Ty wymagasz od kobiet miłości matczynej. A to początek końca każdego związku. Głupota w czystej postaci, choć niestety jest często uprawiana w polskich rodzinach.

Cytat

Co by nie zrobił taki Tomaszek z Nocy i Dni - było mu wybaczane
I do czego to doprowadziło ?

Co do jednego się zgadzam, chodzi o Marcinkiewicza. W normalnym społeczeństwie, to ten gościu wstydziłby się pchać ludziom przed oczy. Ale to taka mentalność, im bardziej się skompromituje, tym mniej widzi w tym coś wstydliwego.
3739
<
#44 | Deleted_User dnia 03.05.2016 14:09
No nie... Kochana Rekonstrukcjo... bo zgodnie z tezą Ramireza, to pan M. jest tak głęboko upośledzony/ułomny, że właściwie można/trzeba mu wybaczyć wszystko. Nie wiem, czy na rentę inwalidzką on się nie kwalifikuje już. Z tej litości nad nim, to może ktoś powinien go zgłosić do programu "Spełniamy życzenie beznadziejnie chorego". I taką koszulkę od Lewandowskiego powinien dostać... z autografem. Niech się cieszy. Jak to byłoby miło popatrzeć, na radość na twarzy takiego biednego, głęboko ułomnego pana M.
No chyba, że mamy społeczeństwo nienormalne.. Bo to też wchodzi w grę.
9937
<
#45 | Ramirez dnia 03.05.2016 16:09

Cytat

Z litości dla autorki wątku, która spodziewała się pewnie mądrej porady, co począć z niewiernym mężem...


Ustalmy fakty: autorka wątku nie ma problemu co począć z niewiernym mężem, ale jak poradzić sobie z tym co się stało po zdradzie. Wy proponujecie wykonać na nim wyrok, niczym karę śmierci - w sumie tanie i łatwe do wykonania, a jak jest się już samej, to problem jak sobie poradzić ze zdradą... magicznie znika razem z mężem, za to ile godności się pojawia. Fajne

Ja usilnie bronię tezy, podpierając się materiałami z naukowych prac o psychologii, że:
- zdradzający mąż może kochać nadal żonę, lecz ulec nowej fascynacji, często chciałby kochać dwie kobiety;
- potrzeba realizacji emocjonalnej z naruszaniem zasad współżycia społecznego jest ułomnością, czemu zaprzeczacie ze wszech miar sił... bo osoby ułomne zasługują na nieco inne postrzeganie i wybaczenie, a to zbytnio w wykonywaniu wyroków na byłych jakoś Wam nie pasuje. Fajne
- jeśli boisz się, że pies może pogryźć to owszem, możesz uśpić psa, ale można pozbyć się tego strachu, poznając naturę zwierzęcia oraz kiedy chce ugryźć. Akceptując jego naturę, przestajesz się go tak strasznie bać. Wiesz, że gryzie. Mało - stawiam tezę, że powinno się go tak zastraszyć, by nawet o tym nie pomyślał!

Cytat

Wpadł we własną pułapkę i dlatego tyle pisze, żeby słowotokiem sobie ulżyć.

Uważasz, że powinienem się już ożenić?!

Cytat

zgodnie z tezą Ramireza, to pan M. jest tak głęboko upośledzony/ułomny, że właściwie można/trzeba mu wybaczyć wszystko.

Jedna różnica: ex żona może mu wybaczyć tę jego ułomność, my możemy jedynie spoglądać na niego z buddyjskim współczuciem! :cacy
Wybaczenie jest jedyną drogą ku temu, by cieszyć się wspaniałą majówką. Uśmiech
4498
<
#46 | rekonstrukcja dnia 03.05.2016 21:11

Cytat

Uważasz, że powinienem się już ożenić?!
Bez przesady, aż takiego szoku Twój organizm nie wytrzymałby. Rusz się trochę na zewnątrz, wyjdź do ludzi, już będzie postęp. Przecież jako kolega jesteś ok . Do związku, to się i tak nie nadajesz, małżeństwo z Tobą to już w ogóle musiałoby być koszmarem. Ramirez przyznaj , że życie singla jest zbyt wygodne , ma za dużo zalet, aby z niego dobrowolnie rezygnować Szeroki uśmiech. Tylko dlaczego tak ludzi straszysz ? Jakby Ci było tak źle samemu, to coś byś z tym zrobił.
9937
<
#47 | Ramirez dnia 03.05.2016 23:00

Cytat

Bez przesady, aż takiego szoku Twój organizm nie wytrzymałby.

Szeroki uśmiech
Ufff... dobrze jest się upewnić! Fajne
6755
<
#48 | Yorik dnia 04.05.2016 05:18
Ramirez,

Cytat

Ja usilnie bronię tezy, podpierając się materiałami z naukowych prac o psychologii, [...]

Tezy się nie broni, a udowadnia i to ze świadomością, że może okazać się nieprawdziwa.
Nie można udowodnić tezy, gdy założenia są nieprawdziwe lub nie bierze się ich pod uwagę; Logika matematyczna bez założeń też nie istnieje. Stosowanie synonimówn z sjp jak widać też wymaga wiedzy. podawane są aby przybliżyć znaczenie pojęcia, nie znaczy to wcale, że są z nim wymienne;

W podpieraniu się wybiórczym, tendencyjnym, często bez zrozumienia, gdzie jedynym celem jest "obrona" tezy, uzyskuje się efekt odwrotny, często się ją grzebie, nawet gdy jest prawdziwa.

Wnioskowanie z dziedziny w której nie ma się dogłębnej wiedzy to niestety najczęściej jest to tylko radosna twórczość poety i często rażąco przeciwstawne wnioski, zwłaszcza jesli ktoś nie rozróżnia poziomów uogólnień i istotnych uzasadnionych wyłączeń Z przymrużeniem oka;
3739
<
#49 | Deleted_User dnia 04.05.2016 09:09
Jeszcze o białej i czarnej magii nie było. Może to być jakimś rozwiązaniem:brawo
12908
<
#50 | kiwimaja dnia 04.05.2016 11:44
Kochani!
Cieszę się, że staraliście się poradzić mi coś w tej kryzysowej sytuacji. Każda z propozycji jest jakimś wyjściem ale są też pewne "ale"...
Nie tak łatwo zdecydować się na rozwód po 20 latach życia razem - jest tyle wspólnych rzeczy, które trzeba by podzielić. Nie jesteśmy milionerami - budżetówka nie daje nam za dużo zarobić. Cały dobytek podzielony na pół to nie za dużo, żeby zaczynać wszystko od początku.
Po drugie trudno wyobrazić sobie resztę życia bez tej osoby, z którą się było tyle czasu. Szczególnie jak się ją jeszcze kocha. Powiecie, że świat się nie kończy na tym jednym facecie, że własna godność, szacunek do siebie...ja to wszystko doskonale wiem! Tracę szacunek do siebie za to ,że mu pozwalam na takie traktowanie! Ale to są chyba najtrudniejsze wybory w życiu!
Poza tym jedno wyjaśnienie. Chyba z emocji nie dość jasno opisałam obiekty westchnień mojego męża.
1. Młoda 34 letnia mężatka - to osoba o której mąż mi powiedział jako o pierwszym zauroczeniu. Wiele inf. mi do niej nie nie pasowało. Mąż z nią nie pracuje, mogli się kontaktować służbowo. To niby ona była adresatką smsa który trafił do mnie.
2. Druga to bezpośrednia pracownica męża, niestety też młodsza ode mnie - ma partnera, którego niby kocha, informacje z smsa i meili i późniejszych wydarzeń pasują do niej. I z nią była rozmowa telefoniczna na korytarzu o kochaniu.
Wydaje mi się, że o tej pierwszej mąż powiedział mi tylko dla zmylenia a cały romans jest z tą drugą. I tu jest duży problem, bo obiecał ze to skończy,
ale siedzi z nią biurko w biurko a do emerytury jeszcze kawał czasu.
Jestem ugotowana!
Bo gdyby było inaczej to po skończeniu pierwszego romansu w lutym 2015 po pamiętnym smsie, już w maju miałby następną "ukochaną". A raczej go o to nie podejrzewam. Wydaje mi się że od początku chodzi o tą drugą.
Może obiję jej buźkę na korytarzu i będzie zabawa dla całej firmy:rozpacz?!
3739
<
#51 | Deleted_User dnia 04.05.2016 12:08
Do tej pory błąkasz się między swoimi domysłami, a strachem przed samotnością. Cóż z tego że przeprowadzasz z mężem rozmówki wychowawcze, że zrobisz w pracy scenę? Mąż zaczął się co najwyżej lepiej kryć, a w razie Twojej akcji zrobią z Ciebie wariatkę. Możesz zaakceptować ten stan rzeczy, albo nie. Półśrodki niczego nie zmienią. Tymi półśrodkami wykończysz tylko swoją psychikę do końca. Warto?
3739
<
#52 | Deleted_User dnia 04.05.2016 12:48
Od początku domyślałam się, że nie jedną "gwiazdę" chodzi! Uśmiech
Co do reszty Twoich przemyśleń, to dokładnie tak, jak wyżej napisał apologises. Możesz się uśmiechać i udawać, że deszcz pada.... Albo zrobić krótkie cięcie. I nie mam tu na myśli okładanie kochanki na biurowym korytarzu. To akurat sprawi, że większość będziesz mieć przeciwko sobie, a mąż wyjdzie na uciśnionego misia, który z zołzą nie może w domu wytrzymać i szuka pocieszenia gdzie się da. Coś zrobić musisz, od ciebie zależy co to będzie.

Komentarz doklejony:
Jeszcze jedno; Zaklinanie rzeczywistości nic nie da. Nie jesteście szczęśliwym małżeństwem i otwórz oczy! Co było, to się skończyło. Mąż lata sobie z kwiatka na kwiatek, a ty mówisz o utrzymaniu małżeństwa? Jeśli nie zmienisz myślenia, to będziesz wiele zajęcia miała w następnych latach. Najlepiej już dziś zaopatrz się w profesjonalny sprzęt szpiegowski, bo zwykłe "wpadki" twojego męża, jak np. ta z prezerwatywą, już się skończą! Uśmiech Od teraz nieźle się namęczysz, zanim coś znajdziesz. Fajna zabawa was czeka na następne lata. Taki "Gang Olsena na tropie".... Albo jeszcze lepiej; "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz".
6755
<
#53 | Yorik dnia 04.05.2016 15:38
Kiwimaja,

Cytat

ale siedzi z nią biurko w biurko a do emerytury jeszcze kawał czasu. Jestem ugotowana!

Tak to jest, że więcej czasu i to ten najlepszy w ciągu dnia przebywamy ze znajomymi w pracy, nie z rodziną;

Chcąc nie chcąc chyba wejdziesz w związek jednostronnie otwarty, bo nie jesteś w stanie nic zrobić jak tylko grać w pozory.
Ciekawe czy mu nie będzie przeszkadzało, jak Ty sobie kogoś znajdziesz i będzie słyszał, że kogoś kochasz ?
Może spróbuj ? Uśmiech
5808
<
#54 | Nox dnia 04.05.2016 18:50
Maja o ten podział chodzi,naprawdę?Co nowego potrzebujesz sobie kupić gdyby on się wyprowadził do pani z mieszkaniem?????

... trudno wyobrazić sobie resztę życia bez tej osoby, z którą się było tyle czasu. Szczególnie jak się ją jeszcze kocha..."a jak wygląda Twoje życie od 1.5 roku???Bez bliskości,bez seksu,bez szacunku,z litością w oczach współpracowników.Czego ci zabraknie z tego co masz teraz?nie z tego co było bo to czas przeszły.Bez obijania buźki ,,firma"ma ubaw.
Myślisz ze jak z którąś zerwie to między wami będzie super bo on się na nowo zakocha w starej zonie?On już posmakował z innego źródełka,jednego,moze dwóch.Był/jest atrakcyjny dla młodszej partnerki ,więc jak ona straci zainteresowanie to już wie jak zaskarbić sobie sympatię kolejnej.
Ty tez nawiazałaś z nim znajomość biurową,ma 2o letnią praktykę.
3739
<
#55 | Deleted_User dnia 05.05.2016 15:24
Hej Kiwimaja, czy była z mężem już rozmowa o ewentualnym rozwodzie? Myślę, że jak do niego dotrze, co go czeka bez Ciebie, to da sobie spokój z biurową panienką.

Własnoręczne: robienie obiadów, pranie, sprzątanie, zakupy to zadania ponad siły większości facetów i taka wizja skutecznie może ochłodzić zapędy zdradzacza. Do tego jeszcze poważne uszczuplenie finansów Jaśnie Pana, bo trzeba alimenty płacić.

Spróbuj od tej strony, może uda się go postawić do pionu. Niestety ludzie wbrew pozorom potrzebują bata nad sobą a miłość, jak pisał Ramirez, może być warunkowa.
9937
<
#56 | Ramirez dnia 05.05.2016 21:04

Cytat

Spróbuj od tej strony, może uda się go postawić do pionu. Niestety ludzie wbrew pozorom potrzebują bata nad sobą a miłość, jak pisał Ramirez, może być warunkowa.


Znowu mnie zeklną, ale trudno... Fajne
Maju, być może jest to dość ważny dla Ciebie artykuł, byś mogła poświęcić mu chwilę - gdyby zniknął z netu, pozwolę sobie zacytować to co w tym dialogu jest najważniejsze:

Cytat

... Mężczyźni bardziej oddzielają seks od uczuć i częściej traktują zdradę jako zabawę zmysłową. Częściej angażują się w relację dlatego, że inna kobieta im się bardzo podoba i budzi ich sympatię, ale nie mają zamiaru likwidować stałego związku, w którym liczy się to, że kobieta jest matką ich dzieci (czasami, niestety, jest to podstawowa kategoria). Inna, ta druga kobieta, należy do obszaru zabawy. W niektórych męskich kręgach przecież nawet nie wypada nie mieć kochanki, bo się uchodzi za pantoflarza. Wielu zdradzających mężczyzn chce mieć wszystko naraz, tylko kłopot polega na tym, że ani kochanka, ani żona nie podzielają tej koncepcji, więc jest to praktyka tajemna.

A ja czytałam, że zdradza 80 proc. mężczyzn i 30 proc. kobiet.

Różne są statystyki dotyczące ogółu społeczeństwa, ale w wymienionej przeze mnie grupie - miejskiej i inteligenckiej - kobiety (nie bez znaczenia jest to, że dotyczy to grupy kobiet świadomie sterujących swoją płodnością, co umożliwia oddzielenie seksu od prokreacji) wcale nie zdradzają rzadziej, tylko nie chcą się do tego otwarcie przyznawać. Nie będą się przecież tym chwalić - takie mamy wzorce kulturowe. Kobiety zdradzają inaczej, podchodzą do tych relacji poważniej, częściej szukają bliskości psychicznej, więc mogą się związać z bliską osobą, przyjacielem domu, sympatią z dawnych lat, mają skłonność do tego, żeby mieć w zanadrzu jakiegoś adoratora. W wymiarze erotycznym jest to poszukiwanie czegoś więcej, niż ma się w małżeństwie, i nie tak powszechnie, jak to u mężczyzn bywa, chodzi o aspekt zabawowy. Z tego powodu w większym stopniu może wpływać na więź w stałym związku, ponieważ 'szczęściodajny' romans uwypukla deficyty w relacji z mężem.
...
- No ale dziś nie mówmy o kobietach, które zdradzają, tylko o zdradzonych. Tamten temat zostawmy sobie na kiedy indziej.

Tak, wróćmy do 'męskiej natury'. Najbardziej obowiązującą w antropologii jest koncepcja monogamii seryjnej. Człowiek - i kobieta, i mężczyzna - nie jest z natury monogamiczny. W interesie biologicznym samca - przepraszam, że schodzę na zwierzęce kategorie - jest zapłodnienie jak największej liczby samic. Dlatego mężczyzna jest płodny przez całe życie.

- Do mnie w ogóle nie przemawiają te argumenty biologiczne. Przecież samiec musi potem to potomstwo utrzymywać, to powinno go zniechęcać do rozmnażania.

Musi, ale nie tak długo. Pożądanie, takie niezadbane świadomie, wygasa po trzech, czterech latach, biorąc pod uwagę uwarunkowania hormonalne. Tłumaczy się to w ten sposób, że gdy dziecko ma cztery lata, to już chodzi, mówi. W kulturach pierwotnych w tym wieku mogło już samo zdobywać pożywienie i funkcjonować w grupach rówieśniczych. I, jak po dziś dzień, można było liczyć na pomoc starszych kobiet. Tak się zresztą biologicznie uzasadnia rolę babć, które dlatego mają menopauzę i stają się niepłodne, żeby mogły pomagać w wychowywaniu dzieci córek. W takiej perspektywie ojciec nie jest już szczególnie potrzebny. Dziś możemy zaobserwować podobne zjawisko w społeczeństwach zamożnych - 'samice' świetnie sobie dają radę same, a mężczyźni w tym czasie zmieniają partnerki i przechodzą przez takie dwie, trzy serie w cyklu swojego życia. Brzmi to nie za dobrze, ale fakty społeczne można tak interpretować.

- Czyli lepiej udawać, że nie damy sobie bez nich rady?

Jest to jakiś pomysł. Ze smutkiem stwierdzam, że taktyka wchodzenia w rolę niezaradnej i zagubionej kobietki jest dosyć skuteczna.

W nas, kobietach, te biologiczne koncepcje budzą sprzeciw, a mężczyzn one częściej przekonują. Według nich są one logiczne. Ta koncepcja pokazuje prawdę nie emocjonalną, tylko bezwzględną - biologiczno-statystyczną. Oczywiście do takiej logiki też można się przyczepić. Przyjmując antropologiczno-biologiczne koncepcje jako determinujące w każdej hierarchicznej strukturze: np. w firmie samiec alfa (czyli szef) powinien pokrywać wszystkich swoich podwładnych (obojga płci!), żeby zachować swoją pozycję! W świecie małp seks spełnia nie tylko funkcję reprodukcyjną, ale też hierarchizującą.

- Czy może pani coś doradzić zdradzanym kobietom?

Nie ma jednej rady. Jaki jest powód jego zdrady - może jest seksoholikiem i związek można uratować, podejmując leczenie? A może zdradza, bo kobieta jest pruderyjna i wtedy może pomóc seksuolog? A może matkuje mu w związku i 'kastruje go' psychicznie? Wtedy wspólna terapia i zmiana na układ bardziej partnerski sprawi, że nie będzie już potrzebował zdradzać. A może pojawiły się u niego jakieś osobiste, męskie kompleksy, które leczy poza związkiem? Zmienił priorytety życiowe i zapomniał, że w relacji jest jeszcze drugi człowiek? Czasami to jest zwykła wygoda i egoizm, brak odwagi, psychiczna niedojrzałość i już. Wtedy to jego problem, z którym sobie poradzi lub nie. Jego partnerka, nawet jeśli będzie miała dobrą wolę, nie będzie miała na to wpływu. Każda sytuacja jest inna, dlatego doradzanie jest takie trudne.

Jedno mogę poradzić wszystkim: jeśli zastałyśmy go łóżku z inną kobietą, to nie rzucajmy się na nią z pazurami. Odwołuję się do kobiecej solidarności. Dlaczego tak chętnie obwiniamy za zdradę drugą kobietę? Przecież odpowiedzialny jest przede wszystkim nasz partner. Nierzadko ta druga pani też jest w trudnej sytuacji, bo nie ma aż tak dużo kobiet, które z premedytacją sypiają z partnerami innych kobiet. Z reguły są uwikłane w jakieś osobiste problemy (są rozpaczliwie samotne, mają niską samoocenę) i najczęściej są przez naszego partnera też oszukiwane.

- Czyli jak się zachować?

Najbardziej klasycznym rozwiązaniem jest takie, które nazwę zdroworozsądkowym, czyli walizki za drzwi. Kobiety sobie podają tę mądrość z pokolenia na pokolenie: 'Jeśli jeszcze cię nie zdradził, to powiedz mu, że tak zrobisz, jak zdradzi. A jak to zrobi, to zrób to'.

- Słucham?

Wywal te walizki za drzwi. To przykre, że tak jest, ale jest skuteczne. Niewiele ma to wspólnego z partnerstwem. Najskuteczniej działa, jeśli zastraszymy zawczasu. To taki model trochę polsko-włoski wywodzący się z kultu żonomatki. Zakładamy, że w naturę mężczyzny wpisana jest skłonność do zdradzania, wobec tego faceta trzeba trzymać krótko. Czyli że co pewien czas robimy porządek w związku i ostrzegamy, straszymy, co by było, gdyby. Nie za często. I powiem dużymi literami: NIESTETY, to działa. W wielu związkach wierność opiera się na strachu przed tym, że jeśli zdradzę, to spotka mnie za to jakaś straszna kara. I to jest określane jako świadomy wybór i dojrzała decyzja. Ale chyba tak nie do końca jest, prawda? Bo to jest wybór negatywny - ze strachu przed karą. Wybór pozytywny polega na tym, że mężczyzna wybiera tę kobietę spośród tysięcy innych i już. "Wybrałem właśnie ją, w imię miłości, i nie zdradzam jej".

W praktyce często spotykam się z pierwszą argumentacją - wielu mężczyzn mówi, że nie zdradza, bo się swoich żon boi. Smutne. Ale oni czują się źle w takim układzie i przedstawiają się jako osoby zniewolone i zastraszone. Do niczego dobrego to nie prowadzi, bo dodatkowym skutkiem takiego układu jest to, że mężczyzna, który nie ma wolności, jak już zdradzi, to na całego, bo nie przeszedł treningu.

- Jakiego treningu?

Takiego, że wchodzimy w relacje z płcią przeciwną, flirtujemy, dobrze się bawimy, ale nie zagraża to związkowi. Poprzez przebywanie w tego typu sytuacjach mężczyzna się uczy kontrolować swoje pożądanie. Najgorsza jest siła, której nie rozumiemy. Mąż, który ma dużo kontaktów z kobietami, może być dużo bardziej zdystansowany do tej sprawy niż taki, który takiej wolności nie ma, którego straszymy i kontrolujemy. Jeśli nagle zostanie "spuszczony ze smyczy", to do końca nie wie, co czyni. Pożądanie robi z nim, co chce.

- Czyli poprzeczka wyżej w myśleniu o zdradzie to więcej wolności?

Tak. Wtedy punktem wyjścia jest myśl, że mój partner jest wolnym człowiekiem i że niczego mu nie mogę narzucić. To on jest odpowiedzialny za to, co robi, a my też mamy wolność wyboru, czy przyjmujemy jego pomysł na życie, czy nie.

- Czy wtedy inaczej będziemy reagować?

Jeśli się kochamy, to tak. Gdy dochodzi do pojedynczej zdrady, możemy to potraktować jako sygnał ostrzegawczy, rodzaj wezwania do mobilizacji. Oczywiście zawsze na początku jest cierpienie, a nie chłodne kalkulacje. Mężczyzna zazwyczaj okazuje wtedy poczucie winy, smutek, jest szczególnie miły i mówi, że nie rozumie, jak to się mogło stać. No i twierdzi, że uświadomiło mu to, jakie jesteśmy dla niego ważne. Może mówić prawdę. Jeśli padają takie zdania i czujemy, że mężczyźnie zależy, to jest to podstawą do tego, by zacząć ze sobą rozmawiać. A gdy to już się stanie, to często wychodzi, że rzeczywiście nie do końca nam obojgu podobała się ta wizja związku, że nasza relacja się nie rozwijała, że czuliśmy się oddzielni, samotni, niedoceniani. To często pracuje przecież w dwie strony - obie strony tak czują, tylko jedna zdradza jako pierwsza. Taka zdrada nie jest związana z jakimiś biologicznymi pobudkami, tylko raczej z takim egzystencjalnym brakiem poczucia bliskości z drugą osobą.

Jeśli będziemy chcieli to naprawić, to wspólne przeżycie zdrady może nam pomóc tę bliskość odzyskać, bo jesteśmy razem w smutku i zaczynamy wspólnie dostrzegać, jak zmienia się nasza miłość. To, że już nie będzie jak kiedyś, to oczywiste, ale może być pełniej, dojrzalej. Zdrada powoduje, że coś zyskujemy. Zobaczyliśmy, jak nam na sobie zależy, zaczęliśmy o tym rozmawiać. Czasami te rozmowy dotyczyć będą seksu, czasami tego, że jedna osoby czuła się bardziej samotna niż druga, bardziej zapracowana. Dobrze też jest takie rozmowy prowadzić w obecności terapeuty, osoby trzeciej. Może to być też seksuolog, bo problemem może być też to, że niby się już dogadaliśmy, ale jest opór, bo kobieta myśli: "A jaka ona była? Czy on mnie dotyka w ten sam sposób, w jaki dotykał ją?". Większości z nas trudno przeżyć, że partner był blisko fizycznie z inną kobietą.

- I jak to przejść?

Trudne pytanie. Po pierwsze, decyzja podstawowa, że jednak to ten człowiek, z którym chcemy dzielić życie. To jest dlatego tak ważne, żeby skoncentrować się na naprawianiu relacji, a nie wylewaniu żalu i odtrącaniu. Po drugie, jak to zwykle w sytuacjach trudnych - czas. Po trzecie, powrót do tego, co nas scalało i pogłębiało więź psychiczną, oraz znajdowanie nowych wspólnych obszarów. Czułość, a nie seks. Z tym nie należy się spieszyć.

Czasami, chociaż to bardzo niepedagogiczne, co powiem, ale na to wskazuje praktyka, odzyskanie właściwej perspektywy umożliwia seksualna relacja z innym mężczyzną. Nie namawiam oczywiście, bo do tego można dojść drogą refleksji, ale czasami to przerasta nasze możliwości i dlatego decydujemy się w takim momencie życia na seksualne eksperymenty. Ludzka rozpaczliwa reakcja i tyle. Bywa ważna, bo uświadamia, że budowanie bliskości nie opiera się na seksie.

- Jak to?

Kiedy poznajemy kogoś, kogo jesteśmy gotowi pokochać, relacja rozwija się harmonijnie - przekraczanie granic intymności fizycznej jest całkowicie zgrane z przekraczaniem granic psychicznych i dlatego czujemy się wtedy tak szczęśliwi. Kiedy zaś dochodzi do zdrady, to dlatego tak boli, bo pamiętamy te cudowne doświadczenia ze swoim partnerem i przekładamy je na jego relację z inną kobietą. Zapominamy, że to nasze, jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne przeżycia i takie porównywanie nie ma sensu. Chodzi mi o to, że seks to nie zawsze miłość - na poziomie świadomości to jest oczywiste, ale kiedy jesteśmy zdradzane, to właśnie przede wszystkim o utratę uczucia nam chodzi. Bo w związku, który chcemy ratować, o miłość chodzi, nie o seks. Jeśli będziemy budować uczucie i na nowo tworzyć intymność, to tak samo, delikatnie i harmonijnie, możemy odtwarzać, powtarzam, naszą jedyną i niepowtarzalną więź seksualną. Oczywiście najważniejsze w tym wszystkim jest podejście mężczyzny, który jeśli nie chce kobiety stracić, musi się otworzyć emocjonalnie na nią. To też jest trudne, bo wymaga odwagi, cierpliwości, empatii.

- Czy zawsze powinnyśmy być takie światłe i przebaczać?

Oczywiście, że nie. Nie namawiam każdej zdradzanej kobiety do terapii związku i do wybaczania. O nie! Czasami po prostu nie warto. To zawsze wynika z poczucia z dwóch stron, że nam WSPÓLNIE na tej relacji zależy, że nadal postrzegamy tę drugą osobę jako wartościową, nie chcemy jej skreślać. Może chwilowo odrzucamy ją w przypływie złości, ale w głębi serca czujemy, że to ważny dla nas człowiek.

Złą motywacją do podtrzymywania związku jest lęk - co ja zrobię, jak zostanę sama. Zamiast żyć w poczuciu bezsensu, trzeba nauczyć się żyć samemu - poczuć, jaka jestem bez tego związku i że w ogóle jestem. Zdrada nas obnaża - okazuje się, jakimi jesteśmy ludźmi. Często kobiety, już gdy zakończy się związek, mówią, że widocznie facet nie był tego wart, że jest mnóstwo cudownych rzeczy w życiu, że same dla siebie są wartością. I odkrywają to dzięki zdradzie!

Co do kryzysu wieku średniego, to rzeczywiście jest to wiek, w którym pojawia się duże zagrożenie zdradą. I ze strony mężczyzn, i ze strony kobiet. W smudze cienia jesteśmy wyjątkowo podatni na głos namiętności. Zdrada ma wtedy smak młodości, nowych możliwości, złudy, że możemy zatrzymać czas. Spotykam kobiety, które to rozumieją i wtedy dają mężczyźnie wolność, bo mają świadomość, że życie mija, a on być może jeszcze czegoś nie przeżył. A mężczyzna z tego korzysta lub nie. Wielu dojrzałych mężczyzn tak mi mówi - że chociaż nie mają ochoty z tego korzystać, to bardzo doceniają "darowaną" im wolność. W odwrotną stronę, gdy mężczyzna przestaje nas traktować jak własność, działa to tak samo.

Druga osoba nie jest naszą własnością i nie możemy za nią odpowiadać. Nie musimy wszystkiego akceptować, ale nie "wychowujemy się" wzajemnie. Ufamy, że wiemy, co robimy. To właśnie bardziej zobowiązuje nas do uczciwości niż pilnowanie, bo jest zobowiązaniem osobistym, wewnętrznym, a nie narzuconym z zewnątrz - bo tak wypada albo ktoś każe. Zakładamy wtedy, że bycie w związku opiera się na dobrej woli i na wyborze. Przy dojrzałej relacji możemy mówić o "jasności relacji". To wymaga odwagi - samoświadomości i uczciwości wobec siebie. To, co jest wspaniałe, jeśli uda się nam przyjąć taką postawę, to to, że uwalnia nas ona od cierpienia w sytuacji zdrady.

- Nie mamy prawa nic wymagać?

To najwyższa szkoła jazdy - możemy wymagać tylko od siebie i jesteśmy odpowiedzialni tylko za siebie. ... Chodzi o to, że nie ma kłamstwa i relacja jest jasna. Takie związki istnieją i ludzie, którzy w nich żyją, często mówią, że pojawia się między nimi głęboka przyjaźń. Taka uczciwość między ludźmi oczywiście jest trudna i musi wynikać z dobrego wzajemnego poznania i z dystansu do siebie samych. I z pewnej filozofii życiowej.

Często po tym, jak zostałyśmy zdradzone, odczuwamy, jak ważną rolę odgrywają w naszym życiu przyjaciele, pasja, ile satysfakcji daje nam relacja z dzieckiem. Cierpienie pobudza też do kreatywności. Poszukujemy tego, co jest wartościowe w naszym życiu. Bywa, że same zdradzamy i przekonujemy się, że nie ma to aż takiego znaczenia... Po jakimś czasie kobiety często mówią: "Po co ja tak cierpiałam? Dlaczego tak rozpaczałam?". Tylko jak trudno sobie wyobrazić, gdy przeżywa się zdradę, jakie to będzie miało znaczenie za pięć lat. I chociaż czasami to jeszcze w głowie się nie mieści, to będziemy wtedy gotowe na miłość - bywa, że do tej samej osoby albo zupełnie innej. Na miłość uważniejszą, dojrzalszą i opartą na zgodnych wyborach obydwu stron.

Źródło: http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-o...rects=true

:cacy
3739
<
#57 | Deleted_User dnia 05.05.2016 21:28
Ramirez, ja Tobie dobrze radzę; Ożeń się! Uśmiech Pozwalaj swojej żonie na skoki w bok, po każdym takim zabieraj ją na wycieczkę do Paryża, niech Cię postrzega jako tego "samca któremu chce tylko rodzić dzieci" nawet nie Twoje, oraz ciesz się, że możesz "korzystać z młodego ciała" , choć one już do imentu przez kogoś przed Tobą wykorzystane. Bierz życie jakie jest, czuj się młodo, szlachetnie i mądrze, gdy Twoja połowica tylko będzie czekać na możliwość by podciągnąć spódnicę dla jakiegoś obślizgłego gościa. Wybaczaj, uśmiechaj się i rozdawaj błogosławieństwa..... Tylko ja nie wiem, czy po tym można będzie Cię nazwać "samcem" jak ciągle o sobie mówisz.
9937
<
#58 | Ramirez dnia 05.05.2016 22:20

Cytat

Ramirez, ja Tobie dobrze radzę; Ożeń się! smiley Pozwalaj swojej żonie na skoki w bok, po każdym takim zabieraj ją na wycieczkę do Paryża, niech Cię postrzega jako tego "samca któremu chce tylko rodzić dzieci" nawet nie Twoje, oraz ciesz się, że możesz "korzystać z młodego ciała"


Ci co mają mało lub niewiele, nie potrafią się dzielić... Ci, do których należy wszechświat - są szczęśliwcami, którzy potrafią się dzielić i korzystać.
Wystarczy wykonać przez chwilę taką medytację, że gdy masz szansę u pięknej, młodej i bogatej - czy wobec ryzyka, że zdrada może się pojawić z jej strony, czy nie warto dla tych nocy z nią i tego jej bogactwa (choćby duchowego), podjąć to ryzyko? Fajne Czy nie warto mieć z nią dzieci - a przynajmniej je robić.Szeroki uśmiech Bo jak mawiał pewien chłop spod Poznania: "nie ważne czyje byczki, grunt że moje cieliczki...". Szeroki uśmiech Niechaj więc będzie taka młoda, piękna, taka bogata (- by mi mogła kupić w prezencie np. kampera na ten Paryż, w ostateczności przyczepę większą od Niewiadówki - bo mam prawie 2m wzrostu, w której razem będziemy czytać tomiki poezji w świetle Księżyca pod paryskim niebem...) Fajne
Żenię się z taką dziewczyną od razu :tak_trzymaj Problem jest niestety w tym, że ani młoda, ani piękna, ani bogata mnie nie chcą - więc co ja tu mogę... :niemoc
Ale z pewnej perspektywy, pewne sprawy dużo lepiej są widoczne, inne kwestie stają się istotniejsze, a inne przestają mieć znaczenie. Facet ma ciacho w łóżku i się zastanawia, czy je ma z niego wyrzucić. Facet ma wspaniałe dzieci - i zastanawia się, czy się ich nie pozbyć razem z niewierną. Facet ma pracę, zdrowie, kasę, żonę, dzieci - i się zastanawia, czy to wszystko potłuc o kant kolana, bo życie nie spełnia jego oczekiwań, bo komuś udało się ją zmanipulować... :cacy Ja bym się zamienił! Szeroki uśmiech Nie będzie miał żony, dzieci, seksu z nią, tego wspaniałego konstruktu jakim jest rodzina. Ma wybór... może to popsuć. Na własne życzenie, bo nie umie się w tym jeszcze znaleźć... albo dlatego, że jest jeszcze młody i głupi, i wierzy w bajki...
3739
<
#59 | Deleted_User dnia 05.05.2016 22:43
"Ci co mają mało lub niewiele, nie potrafią się dzielić... Ci, do których należy wszechświat - są szczęśliwcami, którzy potrafią się dzielić i korzystać.
Wystarczy wykonać przez chwilę taką medytację."
Dziwne spostrzeżenia, nie z tej Ziemi. Zawsze ilekroć coś dostałam od kogoś w życiu, a dostałam niewiele, to było to od ludzi biednych, skromniutkich, z oszczędności życia. Bogaci "do których należy wszechświat" nawet na mnie i moje problemy nie spojrzeli.
Chłop spod Poznania to człek praktyczny, cieliczki jego, to i grosz wpadnie. Jednak krowa to nie kobieta, a dzieci to nie cielęta... Spróbowałbyś takiemu chłopu spod Poznania babę wychędożyć.
Skracając .... Ramirez... Dla jednaj nocy nawet z cud diablicą nie warto czytać poezji, jeśli jesteś nie jedyny w kolejce. Ale to tylko moje zdanie, może świat mężczyzn wygląda inaczej, a nie zauważyłam czegoś? Chociażby tego, że mężczyzn prawdziwych coraz mniej Uśmiech Są teraz panowie którzy czekają by kobieta kamper kupiła, by sobie z nią poswawolić.
6755
<
#60 | Yorik dnia 06.05.2016 02:11
Ramirez,

Cytat

Ja bym się zamienił! Nie będzie miał żony, dzieci, seksu z nią, tego wspaniałego konstruktu jakim jest rodzina. Ma wybór... może to popsuć. Na własne życzenie, bo nie umie się w tym jeszcze znaleźć... albo dlatego, że jest jeszcze młody i głupi, i wierzy w bajki...

Głównym błędem jest proste postrzeganie rzeczywistości jako statycznej z percepcją tu i teraz. Większość wierzy, że ludzi można na stałe poklasyfikować oczywiście z sobą na czele Uśmiech Nie wiedzą, że w każdym z nas kryje się zombi. a potem się mocno dziwią najmniej samemu sobie;
9937
<
#61 | Ramirez dnia 06.05.2016 15:29

Cytat

Głównym błędem jest proste postrzeganie rzeczywistości jako statycznej z percepcją tu i teraz.

Cały nasz świat jest projekcją holograficzną naszego mózgu, przyjmując taki a nie inny akurat model kreacji naszej jaźni. Przeszłość przestaje być rzeczywista już chwilę po. Istnieje jako elektroniczna kopia dawnego zapisu zarejestrowanego przez nasz mózg, okraszona naszą interpretacją. Pozostaje jako swoista emocja przeszłości. Nie warto przywiązywać się do starych zapisków, ani nimi żyć. Jest zawsze tylko tu i teraz, i jakaś krótka droga przed nami.
https://www.youtube.com/watch?v=Cz1Fq...773B272FB1
3739
<
#62 | Deleted_User dnia 06.05.2016 16:37
Całkiem nieźle. Został obalony sens nauki, zdobywania wiedzy przez doświadczenie. Co było wczoraj jest tylko subiektywnym zapisem, pewnie złudzeniem. Po co to pamiętać? Włożyłem rękę do ognia wczoraj, mogę włożyć i dzisiaj. Pewno się coś zdążyło zmienić. Litości.
2495
<
#63 | Tulia dnia 06.05.2016 19:24
a co jesli czas nie istnieje? Wszystkie wydarzenia sa nadal, istnieja rownolegle. zachodza miedzy nimi zaleznosci. uznanie, ze przeszlosc przestaje byc rzeczywista i nie warto do niej przywiazywac znaczenia jest swego rodzaju zezwierzeceniem, lekcewazeniem innych i siebie, tak uwazam. warto pamietac, warto byc i warto planowac. zawsze mnie zdumiewaja ludzie, ktorzy odcinaja przeszlosc jak cos niepotrzebnego, cos do czego nie warto przywiazywac wagi. wydarzy sie nowe, dzieje sie nowe. cierpienia sie unika, tylko zazwyczaj trudno ocenic co dla nas bedzie najlepsze. unikanie cierpienia moze byc najgorszym wyjsciem. lepiej meczyc sie i byc razem, czekajac na lepsze dni czy uciac, skonczyc i ...czekac na lepsze dni. cudownie by bylo znac odpowiedz i zeby pasowala do wszystkich.
9937
<
#64 | Ramirez dnia 07.05.2016 15:05

Cytat

uznanie, ze przeszlosc przestaje byc rzeczywista i nie warto do niej przywiazywac znaczenia jest swego rodzaju zezwierzeceniem, lekcewazeniem innych i siebie


Można się nie zastanawiać nad znaczeniem przeszłości, ale można też uznać, że przeszłość jest elektroniczną kopią zdarzeń zarejestrowanych przez mózg. Możemy wobec tych zarejestrowanych zdarzeń się nimi nieustannie katować, nadając im ogromne znaczenie, ale możemy świadomie zepchnąć te wspomnienia w najdalszy kąt, nie starając się wcale ich ponownie rozpamiętywać każdego dnia. Przestajemy nadawać znaczenie naszym wspomnieniom, żyjemy tu i teraz, a jedynym pozytywem jest pozyskane doświadczenie. To doświadczenie podpowie nam, że wkładanie ręki do ognia nie jest fajne, bo będziemy pamiętać zapisane w mózgu poparzenia. :_jezyk Tak samo ze zdradą. Czasem nie jest już do uniknięcia, ale gdy staje się starym zapisem, to nadawanie mu jakiegoś większego znaczenia, pozwalanie, byśmy tkwili latami pełni bólu, jest ogromnym błędem - bo blokuje nas na życie. A te może być całkiem fajne, wystarczy kupić, ruszyć dalej w drogę i cieszyć się tym co jest, np. czymś takim: https://www.youtube.com/watch?v=eFJMP...FJMP280PiU :cacy
2495
<
#65 | Tulia dnia 07.05.2016 15:44
Nie wydaje Ci sie, Ramirez, ze istnieje jeszcze cos posrodku? nie rozpamietywanie w bolu i nie wrzucenie w najdalszy kąt po wycisnieciu stosownej ilosci doswiadczenia, ale nabranie dystansu i cieszenie sie tymi wspomnieniami. jestesmy suma doswiadczen i przezyc, tych radosnych i tych bolesnych tez. wydaje mi sie, ze lepiej obrocic wspomnienia w cos, co pozwoli nam jeszcze bardziej cieszyc sie zyciem. zreszta nie wiem, to tylko moje wrazenie. nie bylam nigdy w zwiazku z facetem, ktorego nie warto pamietac. choc kazdy z nich ostatecznie mnie zranil. duzo bardziej rani mnie swiadomosc, ze znakomita czesc tych facetow zapewne nie ma potrzeby pamietac o mnie Z przymrużeniem oka ale to juz inna historia.
9561
<
#66 | Woland dnia 07.05.2016 17:06
Jest różnica między wyciąganiem wniosków, zachowywaniem miłych wspomnień, a podtrzymywaniem zażyłych kontaktów, gotowością do powrotu do łóżka ex itp. Ktoś kto nie umie zamknąć jednych drzwi, nie umie otworzyć kolejnych. Potem ma masę takich pouchylanych - nic zamknięte, nic otwarte. Dla mnie tacy ludzie to emocjonalni popaprańcy i lepiej ich unikać.
9937
<
#67 | Ramirez dnia 07.05.2016 20:30

Cytat

wydaje mi sie, ze lepiej obrocic wspomnienia w cos, co pozwoli nam jeszcze bardziej cieszyc sie zyciem.


Dokładnie o to chodzi Tulia. Wzmacniamy to co było dobre, wygaszamy wspomnienia złych emocji na tyle, na ile potrafimy. Na początku jest źle, bo sobie z tym nie radzimy jeszcze zbyt dobrze, wszyscy mówią: czas goi rany, ale można ten proces przyśpieszać, zmieniając nastawienie, wiedząc jak on działa, potrafiąc odpuścić.

Cytat

duzo bardziej rani mnie swiadomosc, ze znakomita czesc tych facetow zapewne nie ma potrzeby pamietac o mnie


Nikt z nas nie lubi być ignorowany, ale uwierz mi jako facetowi, że nasze EX nie są w stanie zniknąć z naszych wspomnień - jak i odwrotnie.

Jedyny problem to taki, że faceci teraz angażują się w nowe związki, a to zwyczajnie oznacza, że mają dość mało czasu na rozmyślania, w przeciwieństwie do nas... Fajne Z drugiej strony, może odczuwasz jeszcze pragnienie, by EX jeden z drugim się odezwał, ale dla nas facetów, a jesteśmy nieskomplikowani w tej materii, wiedząc, że nasz kontakt to lawina wspomnień i emocji - wolimy to pragnienie ignorować, nie zbliżać się, nie odzywać - mając świadomość, że mogłoby to być potraktowane jako swoiste znęcanie się - bo już tkwimy w innej sytuacji, w innym wyborze, i nie chcemy w najmniejszym stopniu komplikować sobie obecnego życia, a wywołane emocje być może powodowałyby dość niekomfortowe sytuacje, czy propozycje jakich nie chcemy usłyszeć.

Lepiej więc założyć żelazną maskę, jak kontakt z dziećmi wymaga spotkań, to łatwo ją dostrzec.
Czasami jednak jest tak, że z czasem, gdy te kontakty z dziećmi są, maska czasem znika, zaczynają się normalne dialogi, ale wtedy to już z reguły kobieta łapie dystans i nie pozwala go naruszyć. Chyba, że nie wyleczyła się jeszcze z dawnej miłości...
2495
<
#68 | Tulia dnia 07.05.2016 21:03
niezupelnie, Ramirez, mi o to chodzilo. W sumie Twoje dwa ostatnie zdania najlepiej oddaja to, co myslalam. tylko zeby do takich poprawnych stosunkow miedzy expartnerami doprowadzic potrzebna jest dobra wola, dystans i zwykla przyzwoitosc. jesli zanegujemy wszystko, co bylo dobre, ciezko ten stan osiagnac nawet po dlugim czasie od rozstania.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?