Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę, aby nie gorzknieć na wszystkich polach i mieć radość nawet z takich małych bzdetów, jak te życzenia. Forum specyficzne, ale wciąż pozostajemy ludźmi, życie da
Perepek
18.12.2024 09:47:05
Hej zamierzam się złożyc pozew o rozwód macie do polecenia kogos z okolic Katowic? nie wiem jak sie za to zabrac
Ozyrys1
11.12.2024 18:21:15
Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Nie sądziłam, że kiedykolwiek przyjdzie mi opowiadać o moich problemach w internecie, ale czytam wasze historie i pomyślałam, że może jest ktoś kto i z mojej opowieści wyciągnie dla siebie jakieś wnioski, a może ktoś doradzi mi coś sensownego...
Mój mąż, a właściwie wtedy narzeczony zdradził mnie ok trzech lat temu. Jesteśmy prawie rok po ślubie. Razem jesteśmy już prawie osiem lat. Tamto wydarzenie było dla mnie oczywiście koszmarem. Ogromnym ciosem. Można powiedzieć, że zdrada była banalna, jakich wiele... Narzeczony wyjechał na delegację za granicę. Wiem dokładnie którego dnia to się stało. Rozmawialiśmy wtedy przez telefon. Narzeczony zbierał się na jakąś kolację służbową, w tle było słychać śmiechy, głośne rozmowy... jednym słowem ubaw na całego. Oczywiście narzeczony się trochę upił, napalona na niego koleżanka wykorzystała sytuację, on się nie oparł i poszło... Już drugiego dnia wiedziałam, że coś jest nie tak, bo zupełnie inaczej ze mną rozmawiał, a praktycznie unikał rozmów. Gdzieś z tyłu głowy pojawiła mi się ta myśl, ale odpychałam ją natrętnie i wmawiałam sobie, że jestem przewrażliwiona w związku z tą rozłąką. Cały czas miał wymówkę, że musi dłużej zostać bo negocjują jakąś umowę, bo jest zmęczony i się kładzie spać... A ja czułam, że rozmawiam z zupełnie innym człowiekiem. O zdradzie powiedział mi zaraz po przyjeździe. Wszedł do mojego domu już cały roztrzęsiony. Nie zapomnę tego spojrzenia. Nie musiał mi nawet nic mówić, bo wystarczyło popatrzeć mu w oczy. Nie był w stanie nawet powiedzieć mi słowa. W końcu wykrztusił z siebie, że zrobił coś strasznego, że brzydzi się sobą. Ja oczywiście wywaliłam go w pierwszym odruchu za drzwi. Cały świat mi się zawalił. Ten mój ukochany facet, który był całym moim życiem złamał mi serce. Ja nawet nie płakałam, ja wyłam jakby mnie ze skóry obdzierali. To była dla mnie totalna porażka. Poczułam się jak szmata. Poczułam, że nic nie znaczę, że jestem jakimś zerem. Narzeczony oczywiście wydzwaniał i przepraszał i błagał o wybaczenie. Nie będę pisała co mi mówił, bo mogłabym książkę napisać. Wiedziałam, że mnie kocha i że to była totalna głupota z jego strony. Przychodził do mnie codziennie. Siedzieliśmy w ciszy, potem ja wrzeszczałam, on przepraszał, ja beczałam, on beczał... Trwało to ze dwa tygodnie. Byliśmy już totalnie wykończeni i psychicznie i fizycznie. Ja w między czasie dowiedziałam się, że tą, z którą mnie zdradził była dziewczyna, która już od dawna do niego startowała. Mój narzeczony jest super przystojnym facetem, jest dobrze wychowany, bardzo szanuje kobiety, jest szarmancki... tak po prostu został wychowany. Nic dziwnego, że się podoba kobietom. Zawsze widziałam jakieś zazdrosne spojrzenia w naszą stronę. Ja jestem całkiem przeciętną osóbką i zawsze mi się wydawało, że nie pasuję do niego. Ot taka szara myszka i chodzący ideał. Nieraz dochodziły mnie słuchy, że on mnie prędzej czy później zostawi, że tacy faceci nigdy nie są wierni, że u niego w pracy takie lachony się kręcą, że pewno ma na boku co tydzień inną. I stało się... Oddałam mu pierścionek, powiedziałam, że to koniec. Poczułam się jeszcze gorzej, bo przecież kochałam go całym sercem, ale nie mogłam wyrzucić z myśli tych obrazów... on z jakąś kobietą w łóżku. Ogarniało mnie obrzydzenie na samą myśl. Po jakimś miesiącu totalnej męki i setkach rozmów i telefonów zrozumiałam, że popełniam straszny błąd! Przecież kocham tego faceta całym moim sercem, znam go od tylu lat, wiem jakim jest człowiekiem i wiem, że to musiało być głupie zaćmienie i pozwalam, żeby przez jakąś totalną głupotę nasze plany i wszystko co nas łączy legło w gruzach! Jak on mógł być tak głupi i słaby żeby nie móc się oprzeć jakiejś pierwszej lepszej lafiryndzie! Taki niby silny gość, a nie potrafi zapanować nad swoim k....sem. Strasznie to słabe... W końcu zaczęłam być wściekła na siebie. Dlaczego ja mam przekreślać nasze plany i to co nas łączyło przez taką głupotę. Bo czy to naprawdę jest ważniejsze od tylu naszych wspólnych lat i naszej miłości? Serio? Powiedziałam sobie, ze dość tego całego mazgajenia się. Obydwoje jesteśmy dorosłymi ludźmi, wiemy, że się kochamy i że chcemy razem iść przez życie. Wybaczyłam. Wybaczyłam tak, że to ja musiałam go w końcu podnosić z tej jego zdrady. To ja pociągnęłam wszystko do przodu, bo z niego został totalny strzępek. Kiedy wróciliśmy do siebie, zaczęło się... Ujawniła się "kochanka". Nie chciałam wiedzieć kimo na jest i nie chciałam znać szczegółów "zdrady", ale mimo to dowiedziałam się... Okazało się ,ze to była ta jedna z napalonych na mojego narzeczonego laseczka, której uderzył do głowy ten mój chodzący ideał. Zaczęła mnie nękać mailami, smsami, telefonami aż w końcu ośmieliła się mnie śledzić i zaczepiać na ulicy, przed moim domem i nawet w pracy. Była tak dumna z siebie, że zdołała skusić, tego zatwardziałego monogamistę na seks, że poczuła się jakby była królową całego świata. Nie omieszkała mi w szczegółach opisać ich "gorącej nocy". Zaczęła dopisywać sobie inne ekscesy, które miały rzekomo miejsce po powrocie do kraju. Opowiadała jak to mój narzeczony jej się skarży, że ja jestem okropna, że jestem kiepska w łóżku, że nie daję mu tego, czego on oczekuje, że jest ze mną tylko i wyłącznie z litości. Kiedy widziała, że to nie przynosi żadnego efektu, to zaczęła wymyślać kolejne bzdury, całkowicie sprzeczne do jej pierwszych rewelacji... że on jest ze mną tylko i wyłącznie dla seksu, bo widzi we mnie jedynie dobrą dupę i cycki, że owinęłam go sobie wokół palca i że boi się mnie zostawić, bo coś sobie mogę zrobić, ale że tak naprawdę kocha tylko ją i że się spotykają potajemnie cały czas. Nie pomogły groźby, ani prośby, żeby dała sobie spokój, bo i tak nic nie zdziała. Ona po prostu beznadziejnie się zakochała. Na początku jej nienawidziłam serdecznie, ale teraz czuję do niej obojętność i żal. Nie rozumiem takich ludzi. Jak można aż tak próbować zniszczyć szczęśliwy związek. Jak można aż tak zatruwać komuś życie... Gdybyśmy oboje byli inni to pewno już dawno byśmy się rozeszli! A teraz jesteśmy już rok po ślubie, a po tym wydarzeniu nie byłoby praktycznie żadnego śladu gdyby nie ta kobieta... Już nie wiem jak sobie z nią radzić. Zastanawiam się nad zaskarżeniem jej, ale wszystkie smsy i maile kasowałam, żeby nie trzymać niepotrzebnego syfu w swoim życiu. Mój mąż czasem wychodzi już z siebie. Raz tak na nią nawrzeszczał przez telefon, że jestem pewna, że gdyby był obok niej, to mogłoby dojść do rękoczynów. Przeraził mnie wtedy okropnie. Mój opanowany, uprzejmy mąż, a zachował się jak furiat... to był jedyny raz kiedy zobaczyłam w jego oczach taką furię... Nie mamy już pomysłu co zrobić w tej sytuacji. Ja jeszcze jakoś staram się olewać sprawę, ale widzę, że on nie potrafi. Każda wiadomość od niej powoduje w nim taką złość, że sama już nie wiem co robić. Zaczynam się o niego zwyczajnie bać...
Zgadzam się z Vitaminką. Trzeba zebrać dowody i zgłosić to na policję. Już od kilku lat stalking jest u nas karalny. A tak z drugiej strony chylę przed Tobą głowę. Ja nie potrafię wybaczyć.
żeby cokolwiek ruszyć musisz mieć coś w ręce czyli dowody są konieczne.
Ta dziewczyna jest w wieku męża czy to dużo młodsza osoba?
Brałaś pod uwagę konfrontację ,zaproszenie jej/z dowodami/ do rozmowy?
Mam na myśli Twoją z nią rozmowę/osobistą/w towarzystwie męża?A właściwie doprowadzenie do ,,ich" rozmowy przy tobie/z zaskoczenia/?
Nie chodzi mi o weryfikację jej informacji ale o jego odpowiedzi na zarzuty,wymysły.To ze mąż wydarł się na nią nie musi nic znaczyć/mógł ją później przeprosić/lub znaczyć tylko tyle ze wkurza go nękanie ciebie/a nie dziewczyna/
Zakładając że jest tak jak mówi mąż takie wyjaśnienie dziewczynie przez niego sytuacji na spokojnie /przy twoim minimalnym!!! udziale/mogłoby pomóc.
Z twojej strony wystarczyłyby 2-3 pytania i danie jej możliwości ,,wygadania się"
Jeżeli dziewczyna jest b.młoda to może sugestia że zwrócicie się o pomoc do jej rodziny uspokoiłaby ją?
Mogłabyś nagrać tą rozmowę.
Komentarz doklejony:
popracuj nad samooceną.Szare myszki mogą być dużo warte bo ważne co w nich siedzi.Niekoniecznie laska która emanuje urodą,seksualnym luzem ma większą wartość.Zależy co kto szuka.Nie wiadomo co w życiu cię spotka i czy mąż kiedyś nie wypije o jedno piwo za dużo.
Nigdy nie dopuść do siebie podobnych myśli..,, dla mnie totalna porażka. Poczułam się jak szmata. Poczułam, że nic nie znaczę, że jestem jakimś zerem...."
On wypił piwo,on się zeszmacił,on zachował się jak zero.Czy jesteś myszką,salonową lwicą,czy prężącym się kociakiem odpowiadasz za siebie,swoje czyny/w przyszłości za dzieci/
To czy masz męża czy nie,czy jest taki czy śmaki nie podnosi ani nie obniża Twojej wartości bo ona wynika z Ciebie a nie z zachowania innej /jakiejkolwiek osoby/
Od razu napiszę, że w tytule jest mały błąd, bo ja w zasadzie już wybaczyłam, ale ta kobieta nie daje mi ZAPOMNIEĆ... niestety, chociaż bardzo bym chciała.
Mój mąż jest trzy lata starszy ode mnie, ona jest mniej więcej w moim wieku z tego co wiem. Ja skończyłam w wigilię 27 lat Mój mąż rzeczywiście sugerował niejednokrotnie konfrontację. Głównie dlatego, że chciał mi udowodnić, że nie boi się jej wymysłów, które są według niego wzięte z kosmosu, bo to był tylko jednorazowy incydent, a resztę ona sama sobie dopisuje. Ja nie chciałam tego, bo bałam się co z tego wyniknie. Nie jestem osobą, która potrafi się odnaleźć w takich zaognionych konfliktach. Zawsze chciałam z kłótni wychodzić jakąś pokojową metodą, a ona jest totalnym przeciwieństwem mnie. Nie da się z nią prowadzić normalnej rozmowy. Słyszałam jedynie rozmowy męża z nią kiedy odbierał telefony od niej (dzwoniła do mnie). Zazwyczaj kończyły się u niego totalnym rozstrojem nerwowym. Jakoś nie wyobrażam sobie załatwiania takiej sprawy na policji i mieszania w tą całą aferę osób trzecich. Głównie też dlatego, że mieszkamy w małej wiosce, gdzie każdy każdego zna. Na komisariacie pracuje kuzynka mojego taty i generalnie o naszej sprawie wiedzieliby w niedługim czasie wszyscy znajomi. Natomiast na pewno musimy coś z tym fantem zrobić, bo to czasami jest nie do zniesienia. Może rzeczywiście metoda konfrontacji przyniesie skutek? Porozmawiam z mężem o tym.
Kiedy już myślę, że w końcu dała sobie spokój, to znowu się odzywa. Ostatnio dostałam wiadomość na fb przed świętami, że widziała nas w galerii handlowej i że tworzymy wspaniałą rodzinkę... Oczywiście wszystko to jest jednym wielkim sarkazmem z jej strony. Oczywiście nie podejdzie i nie powie nam niczego w twarz, tylko zawsze są to tego typu docinki. Teraz już docinki, ale na początku, kiedy się pogodziliśmy, był totalny sajgon, wyzwiska, groźby itd. Nie rozumiem dlaczego ona to robi? Czy rzeczywiście jest tak zakochana czy zazdrosna, czy właściwie o co biega? Dziewczyna jest rzeczywiście bardzo atrakcyjna... szczupła czarnula, wymalowana, zadbana, dobrze ubrana... Niestety przekonałam się, że inteligencją nie grzeszy i widocznie ma spore problemy ze swoja psychiką. Jednak musi mieć coś w sobie, że skusiła mojego męża... Cóż nie zadziałało tutaj nic innego jak właśnie ten agresywny seksapil. Potem człowiek się budzi rano i jest totalny gnój.
Jeżeli chodzi o moją samoocenę, to rzeczywiście bardzo upadła po zdradzie męża... Ale powoli odrabiam straty. Mąż naprawdę bardzo żałuje i stara się naprawić te wszystkie krzywdy i nie mogę mu zarzucić naprawdę niczego, bo facet się zwyczajnie stara jak może. Pewno, że nie jestem maszkaronem i pewno, że dbam o siebie, ale uważam, że mam do zaoferowania więcej niż tylko ciało i tego się trzymam I chyba właśnie w dużej mierze to, że ta cała cielesność i seksualność nie gra u mnie nadrzędnej roli, pozwoliło mi wybaczyć zdradę męża. Uważam, ze masz rację, że to my powinniśmy znać naszą wartość, ale powinniśmy też znać wartość tych z którymi jesteśmy. Jasne, że mąż, a wtedy narzeczony zachował się jak totalny cham, prostak, że się zeszmacił, że zdradził wszystko to co nas łączyło tyle lat dla jednej chwili z jakąś lafiryndą. Jednak nie mogę go oceniać tylko przez pryzmat tego jednego błędu. To jak się zachowuje teraz, jak się zachowywał po zdradzie i jaki był przed zdradą jest dla mnie ważniejsze. Uważam, że łączy nas coś tak pięknego, że nie można tego przekreślać. Stanęła przede mną taka przerażona bida, która już samym swoim spojrzeniem mówiła jestem szmatą... błagam wybacz. Jasne, że nie wybaczyłam od razu, bo w pierwszym momencie chciałam się rzucić na niego z pięściami.
Co do tego chylenia czoła przede mną, to naprawdę nie ma przed czym. Taka już jestem, takie mam przekonania. Każdy może popełnić błąd i każdemu należy się przebaczenie. Ja też nie zawsze byłam i nie jestem idealna. On popełnił taki błąd, ja popełniłam mnóstwo innych i on też niejednokrotnie musiał mi przebaczać. Wiem, że zdrada to już jest ogromny kaliber, ale jakoś udało mi się przebrnąć przez to i nie żałuję, bo jesteśmy bardzo szczęśliwi. Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale po tej zdradzie inaczej patrzymy na siebie. Tak nas to jakoś zlepiło jeszcze bardziej ze sobą. Tak się nam teraz wydaje, że jak to przetrwaliśmy, to chyba wszystko przetrwamy.
Może to tą kobietę tak strasznie wkurza? Może myślała, że rozwali ten związek i weźmie go dla siebie, a tu taka lipa jej z tego wyszła?
klamerka, bo w przyrodzie jest wiele strasznych rzeczy: trzęsienie ziemi, epidemia dżumy, tajfun. Do takich należy zaliczyć kobietę odrzuconą. To harpia, jędza i Cuella de Mon w jednym. Miała nadzieję, że przez łóżko uda jej się go złapać. Zakochała się fanatycznie i miała nadzieję na więcej. A tu zonk. Dla twojego męża to był tylko seks, dla niej nadzieja na coś więcej. Stąd ta próba ośmieszenia twoich zdolności seksualnych, bo skoro jej się udało zaciągnąć do łóżka twojego faceta, to w jej mniemaniu musiałaś być po prostu kiepska.
A czy ty męża pytałaś jaki był według niego powód dla którego znalazł się w łóżku z inna kobietą? Dlaczego się nie oparł jak to napisałaś? Bo to, że był pod wpływem alkoholu to marne wytłumaczenie. Czy nie szło mu właśnie o ten seksapil kochanki? Tego, że była właśnie taka kobieca, wyuzdana i gorąca?
Cytat
cała cielesność i seksualność nie gra u mnie nadrzędnej roli, pozwoliło mi wybaczyć zdradę męża.
A może właśnie powinnaś się tym zastanowić, bo dla twojego męża widać to ważna strona życia.
Bo dla mnie te słowa brzmią trochę inaczej "nie jestem urodziwą kobietą - wampem, dlatego łatwiej mi zrozumieć dlaczego mąż skusił się na seksowną kobietę, dlatego łatwiej mi wybaczyć".
Może tego kochanka też nie jest w stanie zrozumieć? Dała mu seks życia, a on wybrał szarą myszkę.
Wygląda na to, że kobieta ma problem psychiczny i kto wie do czego może dojść.
Ta dziewczyna jest w wieku męża czy to dużo młodsza osoba?
Brałaś pod uwagę konfrontację ,zaproszenie jej/z dowodami/ do rozmowy?
Mam na myśli Twoją z nią rozmowę/osobistą/w towarzystwie męża?A właściwie doprowadzenie do ,,ich" rozmowy przy tobie/z zaskoczenia/?
Nie chodzi mi o weryfikację jej informacji ale o jego odpowiedzi na zarzuty,wymysły.To ze mąż wydarł się na nią nie musi nic znaczyć/mógł ją później przeprosić/lub znaczyć tylko tyle ze wkurza go nękanie ciebie/a nie dziewczyna/
Zakładając że jest tak jak mówi mąż takie wyjaśnienie dziewczynie przez niego sytuacji na spokojnie /przy twoim minimalnym!!! udziale/mogłoby pomóc.
Z twojej strony wystarczyłyby 2-3 pytania i danie jej możliwości ,,wygadania się"
Jeżeli dziewczyna jest b.młoda to może sugestia że zwrócicie się o pomoc do jej rodziny uspokoiłaby ją?
Mogłabyś nagrać tą rozmowę.
Komentarz doklejony:
popracuj nad samooceną.Szare myszki mogą być dużo warte bo ważne co w nich siedzi.Niekoniecznie laska która emanuje urodą,seksualnym luzem ma większą wartość.Zależy co kto szuka.Nie wiadomo co w życiu cię spotka i czy mąż kiedyś nie wypije o jedno piwo za dużo.
Nigdy nie dopuść do siebie podobnych myśli..,, dla mnie totalna porażka. Poczułam się jak szmata. Poczułam, że nic nie znaczę, że jestem jakimś zerem...."
On wypił piwo,on się zeszmacił,on zachował się jak zero.Czy jesteś myszką,salonową lwicą,czy prężącym się kociakiem odpowiadasz za siebie,swoje czyny/w przyszłości za dzieci/
To czy masz męża czy nie,czy jest taki czy śmaki nie podnosi ani nie obniża Twojej wartości bo ona wynika z Ciebie a nie z zachowania innej /jakiejkolwiek osoby/
Mój mąż jest trzy lata starszy ode mnie, ona jest mniej więcej w moim wieku z tego co wiem. Ja skończyłam w wigilię 27 lat
Kiedy już myślę, że w końcu dała sobie spokój, to znowu się odzywa. Ostatnio dostałam wiadomość na fb przed świętami, że widziała nas w galerii handlowej i że tworzymy wspaniałą rodzinkę... Oczywiście wszystko to jest jednym wielkim sarkazmem z jej strony. Oczywiście nie podejdzie i nie powie nam niczego w twarz, tylko zawsze są to tego typu docinki. Teraz już docinki, ale na początku, kiedy się pogodziliśmy, był totalny sajgon, wyzwiska, groźby itd. Nie rozumiem dlaczego ona to robi? Czy rzeczywiście jest tak zakochana czy zazdrosna, czy właściwie o co biega? Dziewczyna jest rzeczywiście bardzo atrakcyjna... szczupła czarnula, wymalowana, zadbana, dobrze ubrana... Niestety przekonałam się, że inteligencją nie grzeszy i widocznie ma spore problemy ze swoja psychiką. Jednak musi mieć coś w sobie, że skusiła mojego męża... Cóż nie zadziałało tutaj nic innego jak właśnie ten agresywny seksapil. Potem człowiek się budzi rano i jest totalny gnój.
Jeżeli chodzi o moją samoocenę, to rzeczywiście bardzo upadła po zdradzie męża... Ale powoli odrabiam straty. Mąż naprawdę bardzo żałuje i stara się naprawić te wszystkie krzywdy i nie mogę mu zarzucić naprawdę niczego, bo facet się zwyczajnie stara jak może. Pewno, że nie jestem maszkaronem i pewno, że dbam o siebie, ale uważam, że mam do zaoferowania więcej niż tylko ciało i tego się trzymam
Co do tego chylenia czoła przede mną, to naprawdę nie ma przed czym. Taka już jestem, takie mam przekonania. Każdy może popełnić błąd i każdemu należy się przebaczenie. Ja też nie zawsze byłam i nie jestem idealna. On popełnił taki błąd, ja popełniłam mnóstwo innych i on też niejednokrotnie musiał mi przebaczać. Wiem, że zdrada to już jest ogromny kaliber, ale jakoś udało mi się przebrnąć przez to i nie żałuję, bo jesteśmy bardzo szczęśliwi. Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale po tej zdradzie inaczej patrzymy na siebie. Tak nas to jakoś zlepiło jeszcze bardziej ze sobą. Tak się nam teraz wydaje, że jak to przetrwaliśmy, to chyba wszystko przetrwamy.
Może to tą kobietę tak strasznie wkurza? Może myślała, że rozwali ten związek i weźmie go dla siebie, a tu taka lipa jej z tego wyszła?
A czy ty męża pytałaś jaki był według niego powód dla którego znalazł się w łóżku z inna kobietą? Dlaczego się nie oparł jak to napisałaś? Bo to, że był pod wpływem alkoholu to marne wytłumaczenie. Czy nie szło mu właśnie o ten seksapil kochanki? Tego, że była właśnie taka kobieca, wyuzdana i gorąca?
Cytat
A może właśnie powinnaś się tym zastanowić, bo dla twojego męża widać to ważna strona życia.
Bo dla mnie te słowa brzmią trochę inaczej "nie jestem urodziwą kobietą - wampem, dlatego łatwiej mi zrozumieć dlaczego mąż skusił się na seksowną kobietę, dlatego łatwiej mi wybaczyć".
Może tego kochanka też nie jest w stanie zrozumieć? Dała mu seks życia, a on wybrał szarą myszkę.