Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Złamane i oszukane życie...Drukuj

Zdradzona przez męża Poznaliśmy się, gdy miałam 26 lat, On młodszy o rok. Ja, po pierwszym małżeństwie z dorobkiem w postaci 6 letniej córeczki, On w rzekomo rozpadającym się związku. Powiedziałam wówczas, jeśli będziesz sam przyjdź do mnie. Przyszedł bardzo szybko. W każdy weekend pokonywał setki kilometrów, by przyjechać. Po roku spakowałam nasze manatki i przeprowadziłyśmy się z córką do wspólnie wynajmowanego mieszkania w Jego miejscowości. Zaczęliśmy razem pracować, wspólnie rozwijać firmę od przysłowiowego zera. Był trudny czas, długi na kartach kredytowych, nie przespane noce, kredyty. W końcu rozpoczęliśmy budowę domu. Chcieliśmy (a może tylko ja?) mieć wspólne dzieci, miało być ich dwoje. Przestałam brać tabletki po 2 latach wspólnego zamieszkiwania i zostawiliśmy wszystko losowi. Byliśmy młodzi, nie spieszyliśmy się, będzie jak będzie. Pracowaliśmy bardzo dużo, wiele godzin każdego dnia. Byliśmy zmęczeni, ale szczęśliwi. Sex był udany od samego początku, On potrzebował go dużo, czasem codziennie, czasem zdarzał się dzień lub bardzo rzadko dwa abstynencji (wyjazd, alkohol, bardzo późny powrót, choroba). Szybko zorientowałam się, po historii w komputerze oraz po przyłapaniu Go na tym, że poza naszym regularnym seksem onanizuje się. Redtuby, płyty otrzymywane w prezencie od kumpla, tv włączony na "różowym" kanale. Nie mam sobie nic do zarzucenia w tym temacie, spełniałam w dużym zaangażowaniem wszystkie Jego zachcianki, po prostu lubię sex, namiętność, bliskość, czułość, czasem z odrobiną pikanterii. Przeprowadziliśmy się do nowo wybudowanego domu. Po 7 latach związku postanowiliśmy wziąć ślub. Ten papier nie był ważny, ale Jego rodzice za każdym razem wypominali nam, że żyjemy bez ślubu i w końcu pomyślałam sobie, z w imię czego się upieramy, skoro im zależy... Pojechaliśmy z naszych gór nad morze i tam w towarzystwie córki i 3 njbliższych przyjaciół wzięliśmy ślub. Nasze małżeństwo wydawało sie być bardzo przykładne. Mąż był typem "chłopaka z sąsiedztwa", miał wzorzec rodziny, sądziłam że to ważne. Dla wielu znajomych to my byliśmy wzorcem jak metr z Sevres. Związki naszych przyjaciół się rozpadały, a my trwaliśmy kochając się, szanując, rozwijając, pracując. Dzieci się nie pojawiały. Przyszedł czas na lekarza, bo 40 gdzieś wisiała na horyzoncie. Usg, badania, badania hormonalne - wszystko ok z mojej strony. Testy owulacyjne i sex w trakcie jajeczkowania - zero efektu. Wtedy (i później wielokrotnie) poprosiłam o to, by przebadał spermę. Nigdy tego nie zrobił. Pozwalaliśmy sobie na rozwijanie swoich pasji, ja jechałam z przyjaciółką do Maroka medytowaćc na pustyni, On z kumplami na narty (ja nie jezdzilam ze wzgledu na kontuzje kolan), ja skończyłam szkołę trenerów i staż psychoterapeutyczny, On jezdzil na mecze piłkarskie gdzieś w Europie. Razem spędzaliśmy wakacje. Były też straszne chwile, jak śmierć przyjaciela w 2 miesiace po naszym slubie, śmierć Jego kuzyna, mojego ojca - razem płakaliśmy, leżeli nocami przy zapalonym świetle i rozpaczali. To były trudne chwile i straszne zdarzenia, ale byliśmy w tym razem, to nas dodatkowo łączyło. Firma rosła, kontakty były coraz szersze, pieniądze zaczęły sie pojawiać. Wtedy w 9 lat po ślubie, początkiem września, powiedział mi, że zdradził. Pierwszą reakcją mojego organizmu były torsje. Zwymiotowałam. On żałował, błagał o szansę, płakał, zaklinał, zgadzał się na wszystko. Ośmieszał tę dziewczynę (której numer telefonu dał mu przyjaciel od pornosów), a sam był Jego alibi przede mną. Rozpaczałam około 4 miesięcy. Na początku wyjechaliśmy na Maderę, żeby córka nie widziała moich łez. Szalałam, płakałam, miałam pretensje. Tamta bombardowała Go (Nas) po pijanemu smsami. Postanowiłam wybaczyć i zapomnieć. Błagał, by nikomu nie mówić. Milczałam. W okolicach lutego podczas intymnej sytuacji spytał mnie: czy już znowu mi ufasz? Ufałam. "Tak kochanie, ufam Ci". Było to jedno z najbardziej fałszywych, wrednych pytań, ponieważ już wtedy trwał Jego kolejny romans. Fundnął go sobie na 40 urodziny. Na wyjazd z kumplami na narty zabrał sobie kochankę. 10 lat młodszą (a jakże) starą pannę z zaburzeniem osobowości typu borderline. Dowiedziałaam sie o tym w rok po poprzednim razie. Kumple nie mieli moralnych oporów, by wpadać do wspólnego biura, podawać mi rękę, patrzeć w oczy i się uśmiechać. 10 rocznica naszego slubu przypadała w poniedziałek 25, w kolejny weekend mąż "pojechał z kumplami na urodziny". Tak uczcił naszą rocznicę. Czegoś potrzebowaam: zadzwoniłam. Nic. Zadzwoniłam więc do kumpla, zdziwił się, że jest z moim mężem, kolejny też. On oddzwonił w końcu i wtedy juz wszystko było wiadomo. Oczywiście zaprzeczał. Później wyłączył komórkę. Wrócił do domu rano. To była najdłuższa i najgorsza noc mojego życia. Nie mogłam uwierzyć, że oto moja "drużyna" się rozpada. Że mężczyzna, któremu tak bardzo zaufałam, oddałam najlepsze lata, zrezygnowałam z posiadania dzieci by z nim być, po prostu wybrał sex, zauroczenie, fascynację... Najgorsze jednak dopiero sie zaczeło. On zaczął się zastanawiać co zrobić. Kluczył, kłamał, kręcił i kombinował. Postanowiłam zadzwonić do niej, by spytać jakie mają plany, czy chcą być razem, czy to jednorazowy romans, co będzie dalej. Byłam spokojna, zmiażdżona i prosiłam o odpowiedź. Dostałam wiązkę wyzwisk. Wurzuciłam go z domu. Zaczeły się smsy od niej. Z nich dowiedziałam się jak długo to trwa, że jezdzili na narty, co jej obiecywal i przysiegal, ze beda mieli 3 dzieci, dostalam tez zdjecia. Wyzwiska na temat szczegolow mojej anatomii, pod adresem mojej corki. Zaczełam jezdzić na terapię. W pazdzierniku rozpoczelam w Krakowie szkołę. Raz w trakcie drogi Katowice - Kraków przyszło 40 smsow obrażających mnie, miażdżących. Wydzwaniała i smsowała do mnie jej koleżanka. Wtedy powiedziałam o wszystkim córce (mieszkała i studiowała) juz w Krakowie. Młoda nauczyła mnie jak w mojej komórce zablokować numer. Niestety przerosło mnie to. Nie spałam, trząsłam się, bałam dzwięku telefonu, nie chodziłam do pracy, przerwałam po 2 miesiącach studia. Poszłam po leki do psychiatry. Antydepresanty i przeciwlękowe. Teraz myśę, że wtedy jeszcze nie było tak źle. Miałam siłę by czasem coś zrobić. Miałam energię, może niesiona złością... nie wiem... On co jakiś czas, prawdopodobnie by mieć kntrolę nad sytuacją wypuszczał takie próbne pytania czy mógłby ewentualnie, bo przeciez jestem kobieta jego zycia... bla... bla.... bla... Dawałam sie nabrać za każdym razem, On przysięgał że z tamtą już nie jest, że to skończone, ale prawda była taka, ze chciał nas obie utrzymac na długiej smyczy. Tchórzliwy gnojek. Tamta szalała, gdy tylko cos miedzy nimi sie psulo, pewnie myslala ze on do mnie wroci i wowczas wysylala mi partie smsow, mmsow, zeby mnie zmiazdzyc, wkurzyc, nie wiem... Kupowala nowe numery telefonu i udawalo jej sie wyslac zaim zablokowalam kilka roznych rrzeczy. Tak dostalam wiec zdjecie penisa mojego meza we wzwodzie, nagranie "przyrzeczenia zycia", gdzie moj maz mowi ja R... Z.... kocham S.... R.... i obiecuje miec z nia 3 dzieci...". Najdotkliwsze stało się, gdy końcem maja umarła moja mama. Pojechalismy zorganizowac pogrzeb. Rozumek tej pani nie ogarnial, ze jesli z kims spedziles 17 świąt bozego narodzenia, 17 wielkanocy i bywałeś, rozmawiales, dbales, mniej lub bardziej lubiles, to chcesz oddac jej te ostatnia przysluge i pojechac na jej pogrzeb lub pomoc w jego organizacji, zonie ktora wlasnie opiusciles. Bo TAK, bo jestes czlowiekiem. Ta pani tego nie ogarnela, dostalam swoja porcje smsow, w ktorych wyrzucala mnie z mojej firmy, kazala sobie placic za to ze "wyzebralam" by moj maz zawiozl mnie "ICH" samochodem (na ktory ja pracowalam), zadala 360 zlotych. Pogrzeb odbyl sie 1 czerwca. Do dzisiaj nie jestem w stanie wejsc w okres zaloby. Wczesniej byla jeszcze Wielkanoc, na ktora maz wprosil sie na "poczestunek", przekonujac mnie ze jest biedny sam. Za kazdym razem gdy robil akie podchody, moje serce pękało, bo później nie było żadnego ciągu dalszego. Jak to jest być rzucaną kilka razy? Własnie tak. Zdaje się w czerwcu wylatywał na urlop do USA, przyjechał przed wylotem i obiecał, że zaraz jak tylko wróci pójdzie na terapię, że wszystko zmieni, że nie chce mi nic obiecywać, bo tyle już obiecał i nie dotrzymał, ale ta baba juz sie nie liczy, że nasłała na niego jakichś prychów na meczu Legii i cudem uszedł z życiem, że podbiegła do grupki kibiców i zczęła wrzeszczeć, że on ją bije, katuje etc. Na tej podstawie wiemy, że ma borderline. Obiecał, że po powrocie złożymy doniesienie do prokuratury, że ona jest stalkerką i nęka mnie. Po powrocie odezwał się jedym smsem po 3 dniach, a gdy zadzwonilam spytac o co chodzi i co sie stalo, zaczal wrzeszczec na mnie przez telefon... Wtedy zrozumiałam ostatecznie, że nic z tego już nie będzie. Pojechałam do prawniczki i złozyłyśmy pozew o rozwód z jego winy. Od 3 listopada tego roku jestem rozwiedziona. Przyznal sie do winy. 15 minut po rozwodzie staral sie mnie mamić: "Mariusz powiedzial, ze ludzie czasem i po rozwodzie sie schodzą". Wtedy zrozumiałam, że to człowiek chory psychicznie. Przez okres tego roku, jezdze na terapie co tydzien, biore antydepresanty, nie mam niestety witalności. Nie pracuję. Nie jestem czasem (jak dzisiaj) w stanie wstac z łóżka. Miewam czasem samobójcze myśli. Po ostatniim ataku tej wariatki (juz po rozwodzie) zgłosiłam sprawę na policję. Czasem trzymam w dłoni tabletki i myślę co byoby, gdybym przerwala to cierpienie, bo czy ono kiedykolwiek sie skonczy?
5808
<
#1 | Nox dnia 07.12.2015 22:23
Reni wiele przeszłaś,wiele wycierpiałaś ale poradziłaś sobie,uporałaś się ze wszystkim.Teraz po odpięciu tego wagonika chcesz się poddać?
Może masz źle dopasowane leki i należałoby je zmienić skoro pozbawiają cię chęci do życia.
Kiedyś medytowałaś,podróżowałaś,nie pojechałabyś z przyjaciółką na małą wyprawę?Masz przyjaciół?
Nie poddawaj się teraz,szukaj celu w sporcie,medytacji,podróżach,studiach w czymkolwiek co pozwoli ci odstawić leki i znowu żyć pełną piersią,

Komentarz doklejony:
niech ten gnojek nie ma satysfakcji że cię zniszczył,że bez niego sobie nie poradzisz.A wariatka będzie dla niego najlepszą karą którą sam na dodatek wybrał i na nią zasłużył.
9937
<
#2 | Ramirez dnia 07.12.2015 23:44

Cytat

Raz w trakcie drogi Katowice - Kraków przyszło 40 smsow obrażających mnie, miażdżących. Wydzwaniała i smsowała do mnie jej koleżanka. Wtedy powiedziałam o wszystkim córce (mieszkała i studiowała) juz w Krakowie. Młoda nauczyła mnie jak w mojej komórce zablokować numer. Niestety przerosło mnie to. Nie spałam, trząsłam się, bałam dzwięku telefonu, nie chodziłam do pracy, przerwałam po 2 miesiącach studia. Poszłam po leki do psychiatry. Antydepresanty i przeciwlękowe. Teraz myśę, że wtedy jeszcze nie było tak źle.


Jeżeli uświadomimy sobie, że sami jesteśmy źródłem negatywnych emocji czy pragnień, mamy szansę, by nad nimi zapanować.

Reni, weź wyślij do mnie te 40 SMS-ów obrażających mnie, miażdzących! Fajne Sami nadajemy znaczenie temu, z czym mamy do czynienia.
Jeśli nadałbym tym SMS-om jakieś znaczenie, uderzałyby one w moje JA. A ja je bym zwyczajnie olał.
Jest taka fajna buddyjska przypowieść:

Cytat

Niedaleko Tokio żył wielki samuraj.
Kiedy się zestarzał, poświęcił się nauczaniu młodych buddyzmu Zen.
Mówiono jednak, że pomimo podeszłego wieku był w stanie pokonać każdego przeciwnika.
Pewnego wieczoru odwiedził go młody wojownik zupełnie pozbawiony skrupułów.
Był on również znany ze swojej techniki prowokacji.
Najpierw czekał na pierwszy ruch przeciwnika, a potem dzięki wyjątkowej bystrości umysłu oceniał popełnione przez niego błędy i przypuszczał nagły kontratak.
Nigdy jeszcze nie przegrał żadnej walki.
Wiele słyszał o sławie samuraja i udał się na spotkanie z nim z zamiarem pokonania go i umocnienia własnej reputacji.
Pomimo protestów swoich uczniów stary samuraj przyjął wyzwanie wojownika.

Kiedy ludzie zgromadzili się na placu, młody człowiek zaczął obrażać starego nauczyciela.
Rzucał w niego kamieniami, pluł mu w twarz, obsypywał obelgami jego i jego przodków,
nie przebierając w słowach. Przez wiele godzin robił wszystko co w jego mocy,
aby wyprowadzić samuraja z równowagi, ale starzec pozostał niewzruszony.


Pod wieczór porywczy wojownik wycofał się, wycieńczony i poniżony.
Uczniowie, rozgoryczeni faktem,
że ich nauczyciel nie zdołał odpowiedzieć na wyzwiska i prowokacje młokosa, spytali:
r12; Jak mogłeś znosić takie upokorzenia?
Dlaczego nie podjąłeś ryzyka, nawet gdybyś miał przegrać tę walkę?
A ty nawet nie wyciągnąłeś miecza i pokazałeś się nam jako tchórz.
r12; Jeśli ktoś przychodzi do ciebie z podarunkiem i ty go nie przyjmujesz,
to do kogo wtedy należy ten prezent?
r12; spytał samuraj.
r12; Do darczyńcy r12; opowiedzieli uczniowie.
r12; To samo dotyczy zawiści, złości i obelg r12; rzekł ich nauczyciel.
Jeśli nie są przyjęte, pozostają własnością osoby,
która nosi je w sobie.



Cytat

Przez okres tego roku, jezdze na terapie co tydzien, biore antydepresanty, nie mam niestety witalności. Nie pracuję. Nie jestem czasem (jak dzisiaj) w stanie wstac z łóżka. Miewam czasem samobójcze myśli. Po ostatniim ataku tej wariatki (juz po rozwodzie) zgłosiłam sprawę na policję. Czasem trzymam w dłoni tabletki i myślę co byoby, gdybym przerwala to cierpienie, bo czy ono kiedykolwiek sie skonczy?


Reni - powiem, jaki jest tak na prawdę Twój problem. Nauczyłaś się, że Twoje szczęście zależy od drugiego człowieka.
Gdy nagle okazało się, że go zabrakło - pojawiła się w Twoim życiu pustka. A z nią depresja.

To ogromny błąd, kiedy uzależniamy własne szczęście od drugiego człowieka. On powinien być wyłącznie dodatkiem do Twojego bogatego życia, a nie źródłem szczęścia czy nieszczęścia.

A źródłem szczęścia stają się w naszym życiu czasem z pozoru nieistotne drobiazgi. Coś się uda, upieczesz pyszne ciasto, w firmie coś się ruszy, itd... zapomnieliśmy dostrzegać te drobiazgi jako pozytywy dnia, natomiast skupiamy nasze myśli na negatywach i sami nadajemy im znaczenie.

Musi być i okrzan :cacy
43 lata to piękny wiek, ale wierz mi, że żadna kobieta nie powinna sięgać po mężczyznę równolatka, czy jak tu - po młodszego. Na początku było może rewelacyjnie, ale latka lecą, a taki facet zaczyna w końcu oglądać się za młodszymi. Popełniłaś ten kardynalny błąd, trudno, każdy człowiek ma prawo do błędów, ale wierz mi, że mając lat 43, możesz być bardzo atrakcyjną laską dla każdego starszego od siebie mężczyzny.

Jesteś tu, tak jak my wszyscy, po tej katastrofie życiowej, czujesz się jak na jakimś dnie, jak my wszyscy - ale w końcu trzeba podnieść się i stanąć na nogi - a potem czas na swoisty rachunek sumienia: czyli jakie masz obecnie aktywa i walory, oraz co chcesz osiągnąć - bo to dla Ciebie dopiero i co najmniej półmetek życia.

Może być tak, że poznasz kogoś fajnego, a potem sama z siebie będziesz się śmiała i mówiła, ot, jaka ja durna byłam, że tak strasznie się katowałam i dołowałam, gdy przez to co się stało, poznałam nowe, które jest o niebo lepsze. Może tak być?! Może - i to zależy tylko od Twojego pozytywnego myślenia, więc odcinaj się od każdej negatywnej myśli, jaka się pojawia, a przynajmniej nie skupiaj się na niej. Nie nadawaj znaczenia.

Jesteś w punkcie, w którym zaczyna się na nowo restart życia - tak jak my tutaj. Pierwsza rzecz: sama nadajesz wszystkiemu znaczenie, więc jak dobija Cię brak faceta, to musisz dojść do tego jedynego słusznego wniosku, że... drugi człowiek nie jest źródłem szczęścia!!!
A skoro tak, to skupianie się i nadanie znaczenia dla bolesnej i smutnej przeszłości - jest podstawowym błędem, i to powinnaś jak najszybciej to sobie uświadomić. To już przeszłość, jest za Tobą, jest jak wyblakła fotografia - ale wszystko jest jeszcze przed Tobą.

Łap chwile, zacznij je dostrzegać, te pozytywy dnia każdego. Do starych wspomnień i spraw już nie wracaj - są bez sensu.
No i nie mów, że do bycia szczęśliwą, potrzebujesz jakiegoś faceta... Fajne
3739
<
#3 | Deleted_User dnia 08.12.2015 00:21
Strasznie to wszystko pochrzanione, myślałem, że ja już przeżyłem co ciekawsze akcje. Jak ten świat nieustannie zaskakuje.
Dopóki odbierasz każde zdarzenie tak bardzo do siebie, dopóty będzie bolało na maxa. Pan mąż nadal Ci w życiu potrzebny? Jeśli masz coś niedopięte, rozwód, majątek cokolwiek, kontaktuj się z tym romeo tylko za pośrednictwem adwokata. Jest bardzo mądra zasada -od toksyków się ucieka, tu nie ma miejsca na rozmowy, negocjacje, bo to takie niczego nie wnoszą, poza rozstrojem nerwowym. Na dobrą sprawę możesz zmienić nawet numer swojej komórki, trzy dychy i błogi spokój. Tym samym pozbędziesz się nieproszonych SMS i innych podobnych przyjemności. Pani borderline nie da Ci spokoju dopóki reagujesz na jej zaczepki. Pełna olewka, a swoje schizy skieruje do najbliższego celu-zgadnij kogo. To będzie Twój mąż, więc jeśli męczy Cię chęć jakiejś zemsty, to i wysilać się nie musisz. Gościu poczuje emocje, za którymi gonił, aż mu bokiem pójdzie.
Teraz jak najbardziej poważnie, terapia terapią. Nie odpuszczaj jej, dobrze pójdzie to pomoże. Jest jeszcze coś innego-pomoc tych, którym udało się wyjść z takiego uzależnienia od ludzi i ich zachowań jak Twoje. Książka i blog "moje dwie głowy,napisane przez zwykłą kobietę, nie super psychologa, doktora czy niewiadomo kogo. Zwykła baba wzięła za łeb swoje życie i udało się jej. Jeśli ona mogła to i Ty możesz.
Sporo piszesz dzisiaj, przebijają różne rzeczy z Twoich wypowiedzi. Uwierz, że świat jest też dobry, ludzie niekoniecznie są samymi porąbańcami. Rozmawiaj na swoim wątku, coś z tego będzie.
3739
<
#4 | Deleted_User dnia 08.12.2015 07:07
Patrz apologises nauczka dla Ciebie. Rozwiedziesz się z winy żony borderki a ta cholerna borderka tobie i twojej przyszłej żonie guni14 nie da spokoju. Musisz spieprzac na koniec świata. Tu nie masz co szukać. Nawet zmiana nr tel itp ci nie pomoże (sorry wam).
Przypomniało mi się jak pisałeś tu na czacie :siekiera duży worek foliowy i twoja osobista cholera. Może to jest dobry sposób na pozbycie się problemu Z przymrużeniem oka. Chociaż Donbas działa
3739
<
#5 | Deleted_User dnia 08.12.2015 07:33
No i takie cuda możesz przyjąć za bardzo dobrze do siebie lub kolekcjonować dla śmiechu ( ewentualnie przykładu "medycznego" ). Dziś borderka idzie bardzo niewyspana do pracySzeroki uśmiech. Miłego dnia.
3739
<
#6 | Deleted_User dnia 08.12.2015 10:05
Witajcie dzisiaj, dziękuję za Wasze komentarze, za poświęcony mi czas. Pisze to i czuję, że oczy robią mi się mokre. Może nikt nigdy nie poświęcił mi tak dużo czasu? Hmm...

Nox - masz rację, ja to z rozumu wszystko wiem. Nawet żeby siebie "zmusić", zmobilizować kupuję np bilet na przedstawienie. Gdy termin jest dosc odległy ciesze się, a później rezygnuję, nie jadę, nie daję rady.
Leki zmieniałam 3 razy. Czasem odstawiam próbnie. Nie dobrze jest.
Faktycznie mam małą satysfakcję, gdy myślę o tym, co dostanie od tej zaburzonej dziewuchy.

Ramirez - widocznie nie jestem Wielkim Samurajem Smutek Wtedy każdy taki sms bolał mnie, bo odkrywał kawałek prawdy o tym, o czym nie mialam pojecia (ale dał mi tez twarde dowody do rozwodu!), o tym jak wiele wiedzy ma na temat np MOICH intymnych spraw, czyli że mężczyzna którego kochałam zachował się właśnie tak, nielojalnie.
Prawdą jest, że dzisiaj też boli. Zastanawiam się co... może sam fakt, że ktoś zwraca się do mnie z nienawiścią... że wykorzystuje wiedzę na mój temat uzyskaną od kogos komu ufałam... że atakuje moje dziecko (stare juz 23 letnie, ale jednak dziecko).
Czytałam "kobiety które kochaja za bardzo", trudno diagnozowac siebie, być może masz rację. Nie jest jednak tak, że ne miałam własnego życia, własnej przestrzeni, własnych pasji, własnego czasu. Wręcz przeciwnie, dzisiaj winię siebie za to, że coś przegapiłam, że może własnie bardziej powinnam była uwiesić się na nim, jezdzic na te pieprzone mecze, pilnować Go na nartach. Piszę to i sama w to nie wierzę. To nie byłabym ja, tylko jakiś żandarm.
Ramirez, nie kręcą mnie starsi mężczyźni Z przymrużeniem oka nic nie poradzę. Cała się buntuję na Twoją sugestię Z przymrużeniem oka
Ja wiem, że być może poznam kogoś fajnego, ja wiem, ze moze kiedyś będzie inaczej, ale rzecz w tym, że jest mi tak bardzo trudno dotrwać do tego "kiedyś". Czuję się jak śmiertelnie chora osoba, trochę bez nadziei na wydrowienie. Dlatego myślę czasem o eutanazji Smutek
Prześladują mnie myśli o tym co się wydarzyło. Było to niespodziewane i wyjątkowo wredne. Tak jakby kroś przejechał mnie tirem dla zabawy. Chyba właśnie TO boli najbardziej, że ktoś komu bezgranicznie ufasz, robi ci coś takiego. Nie chodzi o sam ruch posuwisto zwrotny, ale kłamstwa, oszustwa, wciaganie w to innych osób, zdradzanie moich intymnych spraw, opowiadanie o tym jaka jestem (no przecież zła, jak inaczej żonaty uwodzi laski?).
Super byłoby umieć wyłączyć te myśli, tak na klka dni, może później byłoby łatwiej, może mózg by zapomniał? Heh... nie możliwe. Na razie xanax pozwala zasnąć. Tak, uważam by się nie uzależnić.

Apologises - no pochrzanione, ale uwierz że pominęłam sporo, bo bałam się, że jak będzie miało to kilometr, to nikt nie zechce przeczytać. Nie wiem, jak nie odbierac tego wszystkiego do siebie, z tym właśnie mam problem, że każdy cios tak bardzo boli. Widzisz jedyna możliwość żeby całkowicie sie odciąć, to zostawić dorobek całego życia (chorej Larwie) i odejść w siną dal. To nie jest takie proste, może sama doradzałabym to przyjaciółce: ratuj swoje życie, uciekaj, ratuj to co ci zostało - siebie samą. Praktcznie nie jest takie proste. Usiłuję tak poukładać kontakty, by osobiście ich nie mieć. Przez moją asystentkę, przez Jego aststentkę. Zmiana numeru nie ma sensu, bo i tak staje się on publiczny, musze być czynna zawodowo, mimo że odpuściłam ostatni rok, każdego dnia obiecuję sobie, że już jutro wstanę i zacznę pracować. "Moje dwie głowy" zamówiłam już wczoraj. Dziękuję.

R.


Ps. Wczoraj dokładnie w czasie, gdy pisałam swoją przydługą opowieść, mój ex przysłał mi smsa: "Ile ciastek na święta i zamówić? Są pakowane po 1 i po 2 kg"
Nie odpisałam, chociaz świeżbiło mnie żeby napisać: "Koniecznie zamów 2 kilogramy, a później ciasteczko po ciasteczku, jedno po drugim wpakuj je sobbie w tyłek."
12333
<
#7 | elixa dnia 08.12.2015 11:21
Reni,
jeśli wierzysz w Boga, jakkolwiek go pojmujesz, to dziękuj mu stokrotnie za to, że nie masz z tym człowiekiem wspólnych dzieci.

To co się stało już się nie odstanie, ale od Ciebie tylko zależy jak długo będziesz tę przeszłość wlokła za sobą.
Choć dotkliwe rany odniosłaś, to jednak sensownym jest, w ramach celowej samodyscypliny ograniczyć rozpamiętywanie swojego męczeństwa.
Każda myśl, a ta przygnębiająca zwłaszcza oddziaływuje na ludzki organizm, zmieniając jego biochemię i szereg procesów tam zachodzących.
Wszak nierozważnym działaniem byłoby wskrzeszanie przeżytej traumy i dobijanie samej siebie, jeśli jemu do końca się to nie udało.
Reni, ocalałaś zatem patrz na tę okoliczność życiową głównie poprzez swoje osobiste zwycięstwo, sukces.
Jakość Twojego życia jest w Twoich rękach, tylko czas najwyższy w to uwierzyć.
I choć to przez co przeszłaś było megatrudne to jednak nie okoliczności są kluczowe, ich ciężar gatunkowy, ale głównie Twoja postawa wobec tego czego przyszło Ci doświadczyć.
I nad tę Twoją właściwą postawą dobrze byłby popracować np. dobra terapia zamiast faszerowania się lekami.
Życzę Ci spokojnej rekonwalescencji, bez oglądania się za siebie.
Patrz tylko przed siebie.Uśmiech
9937
<
#8 | Ramirez dnia 08.12.2015 15:16

Cytat

Ramirez - widocznie nie jestem Wielkim Samurajem Smutek Wtedy każdy taki sms bolał mnie, bo odkrywał kawałek prawdy o tym, o czym nie mialam pojecia (ale dał mi tez twarde dowody do rozwodu!), o tym jak wiele wiedzy ma na temat np MOICH intymnych spraw, czyli że mężczyzna którego kochałam zachował się właśnie tak, nielojalnie.

Ramirez, nie kręcą mnie starsi mężczyźni Z przymrużeniem oka nic nie poradzę. Cała się buntuję na Twoją sugestię Z przymrużeniem oka
Ja wiem, że być może poznam kogoś fajnego, ja wiem, ze może kiedyś będzie inaczej, ale rzecz w tym, że jest mi tak bardzo trudno dotrwać do tego "kiedyś".


Ach, Reni, nie trzeba być Wielkim Samurajem by dostrzec to, że gdy ktoś miota obelgami a Ty to zwyczajnie olewasz, to jest to tylko wydatek energetyczny miotającego Fajne Intymne sprawy?! Oh, jakie by one mogłyby nie być, byśmy nie mogli ich sobie teraz wyobrazić Szeroki uśmiech Więc sama teraz widzisz, że nie ma to żadnego znaczenie, co ktoś wie lub co ktoś sobie wyobraża, co ktoś napisze.... po prostu nie ma, gdy sami nie nadamy temu czemuś Wielkiego Znaczenia.
A tu nikt inny nie nadał temu właśnie tego Wielkiego Znaczenia - i przez to urósł wyimaginowany bolesny problem. Daj więc sobie spokój już z takim myśleniem.
Po prostu - odpuść!

W kwestii tych starszych panów... Szeroki uśmiech Napiszę przewrotnie, by ukazać prawdziwy problem.
Jak jest się młodym, nie jest nigdy problemem, gdy on jest młodszy od niej, ale z wiekiem problem rośnie. Skoro sama odrzucasz "starszych panów", miej baczenie na to, dlaczego on sięgnął po młodszą. W wieku 43 lat, taki facet co ma 42 lata postrzega kobiety lat 43 niczym już 53 letnie, więc gdy trafia mu się młodsza, to po nią sięga, gdy nie ma zasad. Tu - sama skreślasz starszych Fajne Ale też dokładnie na tej zasadzie, może i sama zostałaś przez gada skreślona, jako ta "starsza pani". Ale dla faceta lat 53, będziesz ciachem.Fajne
3739
<
#9 | Deleted_User dnia 08.12.2015 19:20
Ramirez, zapewne nie trzeba być Wielkim Samurajem, żeby dostrzec, ale nie o dostrzeżenie chodziło, prawdaż? Może dla Ciebie jest to proste, ale autor opowieści jednak uznał, że trzeba być Wielkim Samurajem, żeby znieść bez uszczerbku atak owego "młodego człowieka". Jeśli tak wspaniale znosimy różne razy, to uznajmy, że i zdrady nas nie poruszają, po co to miejsce w takim razie?

Ramirez możesz myśleć sobie co chcesz, ja uważam się za ciacho zarówno dla mężczyzn 30 letnich, 40 i 50 letnich. Nie podoba mi się to co piszesz, Twoje wartościowanie. Powiem Ci tak: nawet jeśli byłabym 19 letnią Miss World nie gwarantuje mi to miłości i wierności faceta.
9937
<
#10 | Ramirez dnia 08.12.2015 20:46

Cytat

Jeśli tak wspaniale znosimy różne razy, to uznajmy, że i zdrady nas nie poruszają, po co to miejsce w takim razie?


Reni, widzisz - gdy tu trafiliśmy na zetkę, większość z nas była w bardzo podobnym do Twojego stanie psychicznym. Ja tu trafiłem w pechowym dla mnie 2013. Dla wielu tu z nas wystarczyła rozmowa, pomoc, wsparcie, aby nie być z tym samotnie - ale wieloma osobami trzeba było szarpnąć, by mogli się odbić z tego dna w jakim tkwili.

Ramirez z roku 2013 wie, bo pamięta co czujesz, ale Ramirez 2015 wie, że to było samokatowanie się na skutek porzucenia i samotności. I gdyby można było sobie przesłać wiadomość wstecz, byłaby tylko kolejną informacją: nie nadawaj temu co się stało, tej krzywdzie, tak strasznego znaczenia. Bo po dwóch latach jest już po tym... luz.

Reni, teraz wydaje Ci się, że jest dno i trzy warstwy mułu, i te samobójcze myśli, ale skoro tutejszy zbiór ludzi których spotkało to samo, będzie twierdziło, że po dwóch czy kilku już latach, staje się to tylko przykrym wspomnieniem - to może warto skorzystać z naszego doświadczenia.

To trochę tak, jak z oglądaniem horrorów. Dla niektórych jest to nawet zabawne, ale wielu po filmie nie już pójdzie do łazienki, o piwnicy już nie wspominając Fajne Możesz im mówić - nie bój się, nikt tam z siekierą już nie czyha, to tylko film, gra aktorów - ale nie posłuchają! :szoook
Potem po czasie może się i śmieją z siebie, że po horrorze bali się iść wysikać. Fajne

To działa dokładnie na tej zasadzie, że sami nadajemy dla własnych zdarzeń i przemyśleń znaczenie.

I jest trochę jak z żałobą po zmarłym - można żałować, tęsknić, posypywać głowę popiołem, ale jeśli ktoś musi przez rok wciągać chemię by jakoś funkcjonować, ma depresję na tyle silną, że ma już wszystkiego dość i nie chce mu się nic - to ktoś odważny musi mu powiedzieć: czas zakończyć tę żałobę, co było nie wróci i szaty rozdzierać by próżno, czas zacząć żyć już dla siebie, a dla tej historii zmienić nadane znaczenie, na już mniej istotne. Bo jest jak oglądany horror, i już można iść normalnie siusiu. Fajne

Cytat

Ramirez, nie kręcą mnie starsi mężczyźni smiley nic nie poradzę. Cała się buntuję na Twoją sugestię smiley


Cytat

ja uważam się za ciacho zarówno dla mężczyzn 30 letnich, 40 i 50 letnich. Nie podoba mi się to co piszesz, Twoje wartościowanie. Powiem Ci tak: nawet jeśli byłabym 19 letnią Miss World nie gwarantuje mi to miłości i wierności faceta.


Hej, kto tu kogo wartościował...? Fajne
Męski świat jest w większości dość brutalny. Nie wiem czy dostrzegasz, jak zdobywamy kobiety?! Fajne
Oczywiście, można się na kobiecie czasem przez przypadek zwyczajnie potknąć, ale w większości przypadków jest tak, że my samce najpierw kobietę... dostrzegamy oczami. Szeroki uśmiech A jak ją widzimy, to nim nastąpi zakochanie, działa tzw. ewidencja zalet: cechy ciała.

Kiedy ta wstępna weryfikacja wypada ok - następuje kolejny krok by zdobyć kobietę, ale na tym etapie dodajemy do ewidencji zalet poznane jej przymioty: komunikacja, charakter, umiejętności, zawód, zaradność, umiejętność gotowania, moralność, bogactwo, itd...
Potem powstaje umiejętnie budowana latami więź, by jak mija po kilku latach hormonalny haj zakochania, warto było być razem.

Słowo WARTO jest kluczem dla wielu facetów.
Dla takiego 25-cio latka, na początku WARTO określa ciało i seks. Potem cała reszta. Zaraz... Dla 42 latka WARTO też określa ciało i seks. Fajne
Jak trafiasz na gnojka, to w wieku 43 lat jego WARTO zamienia się stopniowo w małe 'warto', a z czasem w 'nie warto' - gdzie nagle może się okazać, że ma smaka na bardzo młode ciało, uzupełniając w ten sposób deficyty własnego JA.

Dlatego, mając 43 lata, jesteś ciachem dla każdego faceta po 50-tce - i nic na to nie poradzisz, ale nasze pragnienie, by być ciachem dla kogoś ledwo po trzydziestce, może okazać się złudną iluzją, i może prowadzić raczej do wykorzystania i katastrofy, niż zbudowania czegoś sensownego. Przecież z tego tylko powodu doznałaś katastrofy, z powodu podstawowego błędu jaki popełniają kobiety, wybierające na swoich partnerów w młodości swoich równolatków lub młodszych.

Przed wojną - było to nie do pomyślenia, bo tam rodziny wielopokoleniowe, ciocie i babcie miały wpływ kto się z kim mógł wiązać, a z tą wiedzą było jasne przesłanie: kobieta musi mieć starszego i dojrzalszego od niej mężczyznę, bo tylko dzięki temu ma szansę na stabilne i trwałe małżeństwo.

Cytat

Przez okres tego roku, jezdze na terapie co tydzien, biore antydepresanty, nie mam niestety witalności. Nie pracuję. Nie jestem czasem (jak dzisiaj) w stanie wstac z łóżka. Miewam czasem samobójcze myśli. Czasem trzymam w dłoni tabletki i myślę co by było, gdybym przerwala to cierpienie, bo czy ono kiedykolwiek sie skonczy?


Określ teraz źródło tego cierpienia!

Zobacz, jak bez sensu jest pokładać swoje szczęście w jakimś byłym facecie, który okazał się na stare lata gamoniem! Z tego powodu masz cierpieć?! Że źle wybrałaś młodszego faceta, a on poszedł w cholerę z jakąś borderką?

On Cię od siebie zwyczajnie uwolnił, on nie jest potrzebny do odczuwania szczęścia przez Ciebie, tak jak nie potrzebujesz żadnego świadectwa z urzędu, że jesteś mężatką, do tego odczuwania szczęścia. Bo szczęście jest w nas, w tym co potrafimy doświadczać dnia codziennego, co potrafimy zrobić i zdobyć, a nie poprzez kogoś, kto znikł.

Czas żałoby po nim już przeminął, nie jest Ci do niczego już potrzebny. A skoro tak, to zacznij dziewczyno żyć, cieszyć się z każdego dnia, święta idą, to mają być fajne święta...

Bo wiesz, jaki jest powód cierpienia większości nas tutaj na zetce?!
Samotność, w jakiej się znaleźliśmy po rozstaniu. Wiele osób nie radzi sobie z samotnością. Wystarczy nie być samotną, by wrócił spokój, by nie potrzebna stała się jakaś uzależniająca chemia.
3739
<
#11 | Deleted_User dnia 08.12.2015 23:11
Ramirez z 2015 roku też wie, że wszystko trzeba przeżyć samemu i nie da się komuś doradzić: bądź mądra - nie cierp. I >pstryk< stało się. Ramirezowi z 2013 roku też nie przeszłoby po takiej dobrej radzie, prawda?

Ramirez, źródłem mojego cierpienia jest zawiedziona miłość. To czy ja sobie wytłumaczę, że to był palant i nie był tego wart nie ma znaczenia dla jakości i długości cierpienia. To moja zawiedziona miłość, moje niespełnione marzenia i moje niezrealizowane plany posiadania dzieci.
Nie mów mi proszę jak długo powinnam przeżywać żałobę. Każdy ma swoje tempo.
Wydaje mi się, że trochę zbyt pochopnie stawiasz swoje diagnozy. Nie każdy przypadek jest taki sam, są różne niuanse. Nie przyklejaj mi proszę łatki, kobiety która kocha za bardzo, bo cierpi po zdradzie i wpadła w depresję.
Nie mów mi z jakiego powodu mogę cierpieć, a z jakiego nie.
Nie, nie czuję się samotna. Nie tęsknię za Nim. Nie pragnę by wrócił.

To, że wypowiadasz się w imieniu wszystkich mężczyzn, jest nawet zabawne. Ja tez nie mam 12 lat i mam swoje doświadczenia i obserwacje i wiem, że miłość różnymi drogami chadza. To co jest stereotypem i statystyką, nie musi być nasze. Znam różne pary i różne zaskakujące różnice wieku, kulturowe, środowiskowe. Ty po prostu piszesz o sobie. Ty masz takie podejście i proszę nie wciskaj tego wszystkim mężczyznom. Równie dobrze ja mogłabym tym językiem korzyści wciskać wszystkim kobietom, że patrzą najpierw na portfel itd. Proponuję, by każde z nas pozostało przy swoim zdaniu, bo Ty mnie nie przekonasz, ja Ciebie zdaje się tez nie Uśmiech
3739
<
#12 | Deleted_User dnia 09.12.2015 13:23
ja tak obok tematu do Ramireza, bo widzę, że głównym powodem rozwodów, zdrad wg Ciebie jest ..... różnica wieku miedzy kobietą a mężczyzną, a raczej brak różnicy wieku Uśmiech. Ciekawe teorie wysnułeś, może i 43 letnia Reni, jest atrakcyjnym ciachem dla 50-60 latka, ale problem w tym, że ten 60 latek, jest dla Reni rozciapaną bułą i tyle. Dobieranie się w związek wg różnicy wieku jako podstawowego kryterium jest ... chore, głupie i dziwne Uśmiech. Swoją dziwną teorią skazujesz mężczyzn w wieku 20-30 lat na samotność a czasem na pedofilię, bo kogo zgodnie z twoją teorią ma sobie wziąć mężczyzna 20 letni za partnerkę ? 10 letnie dziecko ? nie no, przecież 20 letni facet nie potrzebuje związku, spokojnie poczeka aż skończy 30 lat żeby móc zacząć spotykać się z 17-18 sto latkami i nie wylądować w więzieniu z powodu molestowania nieletnich. Chora teoria Ramirez, sory, chora i tyle.
Wiesz jest inna teoria, nie wiem czy prawdziwa, ale bardziej mi się podoba, że mężczyźni 20-30 letni powinni spotykać się z 40 sto letnimi kobietami w kwiecie wieku bo są mniej więcej na równym poziomie aktywności seksualnej. U kobiet wg niektórych badań seksualność rośnie wprost proporcjonalnie do wieku, a u mężczyzn wprost proporcjonalnie do wieku spada, dowodem, niezliczona ilość reklam w telewizji dotyczących cudownych środków jak to ładnie nazwano "rozpalaniem konara ". A tak sobie pozwoliłam skomentować, nudząc się w pracy , a pisałam to ja, kobieta będąca w związku z młodszym facetem Uśmiech
9937
<
#13 | Ramirez dnia 09.12.2015 14:43

Cytat

Jeden tutaj usiłuje mi wcisnąć, że to dlatego, że mąż był młodszy niż ja o rok i Go nie kręciłam, ale ja wkładam między bajki takie pierdylety. Mnie tez nie kręcą łysi, a mimo to z łysym siedziałam i Go kochałam.
Nieomal każdy coś w małżeństwie zaniedbuje, popełnia jakiś błąd. NIe jest to jednak powód do tego by zdradzać. Zapomniał o rocznicy: bach strzelę sobie romans za karę; nie dość dba o samochód (hehe...): bzyknę się za rogiem z przechodniem. Wierzę, że może tak się w życiu zdarzyć, że człowiek straci rozum, raz na chwilę. Że nie będzie miał dość sił, przez chwilę, przez moment, że rozum i wszystko inne pójdzie w kąt (liczę się z linczem za te słowa). Jestem taka superwomen, że mi się nie zdarzyło.
Po moim mężu tez wyglądało za pierwszym razem, że żałuje, że się wystraszył. Tak jednak nie było. Teraz z perspektywy czasu myślę, że On po prostu gdzieś w głębi duszy liczył, że jednak wyrzucę Go z domu i że będzie żył sobie życiem kawalera, a później ewentualnie wróci za 3 lata, wyszalany, albo i nie jak mu sie zechce. To, że wniosłam o rozwód było dla Niego zaskoczeniem, myślał że blefuję. Myślał, że ponieważ Go kocham, ma nade mną władzę.


Cytat

Ciekawe teorie wysnułeś, może i 43 letnia Reni, jest atrakcyjnym ciachem dla 50-60 latka, ale problem w tym, że ten 60 latek, jest dla Reni rozciapaną bułą i tyle.


Cytat

Chora teoria Ramirez, sory, chora i tyle. ... Wiesz jest inna teoria, nie wiem czy prawdziwa, ale bardziej mi się podoba, że mężczyźni 20-30 letni powinni spotykać się z 40 sto letnimi kobietami w kwiecie wieku, bo są mniej więcej na równym poziomie aktywności seksualnej.


Fajne :cacy
Jakie deficyty związku zdradzający mąż uzupełnia sobie w takim przypadku!? Szuka partnerki do gry w szachy? Fajne Zdradza przez przypadek?
Może...

Raczej trzeba to sobie powiedzieć, szuka poza domem tego, czego w nim nie ma. Jakiś powód zdrady był, skoro decyzja o zdradzie się pojawiła. Jeśli miałbym fajną dziewczynę w domu, miałbym seks, obiad, kolację, miałbym tę intelektualną relację, która mi pasuje - to trzeba być ostatnim kretynem, by dla zabawy sięgać po flirt z inną, a po etapie flirtowania - zdradzić. Choć może i trafić się tzw. hiena, która za cel postawi sobie nową zdobycz: żonatego faceta zabrać rodzinie.

Ale gdy są jakieś deficyty w związku, a partnerka nie jest WYSTARCZAJĄCO dobra, w rozmaitych kategoriach - to inna kobieta kusi tylko tym, że łatwo po nią sięgnąć... lub, ma jakąś przewagę nad żoną. Czasem jest to młodość, czasem uroda, czasem charakter.... coś, co popycha do zdrady, czasem też głupota gamonia.

Wniosek z tego może płynąć tylko jeden: lepiej zawsze być młodszym niż starszym, zdrowszym niż chorym, bogatszym niż biedniejszym - i żadna odwrotna teoria tej statystyki nie zmieni! Fajne
Ale po zdradzie trzeba spojrzeć w lustro, powiedzieć sobie: jestem jaka jestem - otrzepać się i powstać w końcu z kolan!

Cytat

Ramirez, źródłem mojego cierpienia jest zawiedziona miłość. To czy ja sobie wytłumaczę, że to był palant i nie był tego wart, nie ma znaczenia dla jakości i długości cierpienia. To moja zawiedziona miłość, moje niespełnione marzenia i moje niezrealizowane plany posiadania dzieci.
Nie mów mi proszę jak długo powinnam przeżywać żałobę. Każdy ma swoje tempo.


Ja tylko chciałem odpowiedzieć na zadane pytanie:

Cytat

Czasem trzymam w dłoni tabletki i myślę co byoby, gdybym przerwala to cierpienie, bo czy ono kiedykolwiek sie skonczy?

... że to cierpienie się skończy. Ale wnioskuję teraz, że chyba, że nie takiej odpowiedzi oczekiwałaś... :cacy

Bo trzeba tu jeszcze dodać, że największe cierpienia zawsze przeżywają wszyscy ci, którzy mają ogromne własne EGO - niczym władcy i królowie, bo jak to jest możliwe, że mnie - boską władczynię czy władcę, mógł ktoś tak głupio porzucić. Więc cierpimy, jeśli nie z samotności, to z urażonego EGO, z poczucia doznanego poniżenia i porażki.
A po co...
Zawsze na świecie będzie ktoś, dla którego będziemy maksymalnym ciachem! Szeroki uśmiech
Same to tylko chcecie samych młodszych, a odwrotnie to już nie... Fajne
3739
<
#14 | Deleted_User dnia 09.12.2015 16:39

Cytat

Ale gdy są jakieś deficyty w związku, a partnerka nie jest WYSTARCZAJĄCO dobra, w rozmaitych kategoriach - to inna kobieta kusi

no to jeszcze poproszę o dokładną interpretację " WYSTARCZAJĄCO dobra" co to znaczy? Co to za ogólniki, chce się zdradzić to się zdradza, a powód zawsze się znajdzie, bo dla faceta WYSTARCZAJĄCO dobra - znaczyło - codziennie obiad 3 daniowy na godzinę 15 stą, a niestety dostawał 2 daniowy i o zgrozo na 16 stą. Nie wiem jak Ty, ale ja nie spisywałam dokładnej listy wymagań i obowiązków, które należy wypełnić dokładnie aby nie zostać zdradzoną.

Cytat

Wniosek z tego może płynąć tylko jeden: lepiej zawsze być młodszym niż starszym, zdrowszym niż chorym, bogatszym niż biedniejszym - i żadna odwrotna teoria tej statystyki nie zmieni! smiley

Wniosek dla mnie płynie z Twojego rozumowania tylko jeden :
lepiej być z młodym niż starym Uśmiech , po co mi rozciapana buła, wolę smakowite ciacho Uśmiech

Cytat

Same to tylko chcecie samych młodszych, a odwrotnie to już nie... smiley


i vice versa Uśmiech przecież twierdzisz, że facet 50 letni chce atrakcyjną 30-40 latkę czemu kurna nie chce równie atrakcyjnej 50 siątki ?
ok, pożartowałam sobie, rozerwałam się troszeczkę, Ramirez, czas cieszyć się życiem, dać sobie na luz, kierować się w wyborze nowego partnera nie wiekiem a innymi zaletami i pamiętać, że nić nie jest dane na zawsze , ani młodość, ani pieniądze, ani zdrowie, ani miłość, trzeba korzystać z życia póki czas, brać co najlepsze i nie oglądać się za siebie, skończyć te analizy, stało się, zostaliśmy zdradzeni i czy to ważne teraz, po czasie czy z powodu za słonej zupy czy przez chrapanie? zdradzili bo chcieli i już, nie ma się co doszukiwać jakiś dziwnych powodów w stylu bo był za młody, tylko tyle i aż tyle.

Cytat

Ale po zdradzie trzeba spojrzeć w lustro, powiedzieć sobie: jestem jaka jestem - otrzepać się i powstać w końcu z kolan!

no właśnie Ramirez , no właśnie, czas to zrobić , powodzenia
9937
<
#15 | Ramirez dnia 09.12.2015 18:51

Cytat

no to jeszcze poproszę o dokładną interpretację " WYSTARCZAJĄCO dobra", co to znaczy?

Hmm... np. zupa pomidorowa, z makaronem, przynajmniej raz w tygodniu? Szeroki uśmiech Ta definicja nigdy nie jest stała, a dynamicznie zmienna, w zależności od człowieka. Bowiem zdrada nie wynika raczej z sięgania po gorzej czy mniej, ale po lepiej i więcej.

Cytat

przecież twierdzisz, że facet 50 letni chce atrakcyjną 30-40-latkę, czemu kurna nie chce równie atrakcyjnej 50-tki ?

Czasami chce... Ja tylko twierdzę, że wystarczy tak przynajmniej 5 lat różnicy w wieku, by żona była zawsze młoda Szeroki uśmiech A to jest wtedy zawsze zaleta, a nie jakaś wada. Szeroki uśmiech A lepiej mieć więcej zalet, czy mniej? Szeroki uśmiech

Dla 50 letniego faceta każda młodsza od niego raczej zawsze będzie ciachem. Odwrotność czasem wnosi niepotrzebne ryzyko.

W tym momencie trzeba by było wkroczyć w nową dyskusję, czy nasze wybory były przypadkowe i spontaniczne, czy jednak jest w tym trochę zimnej kalkulacji, a czasem egoizmu Fajne Przecież gdyby było inaczej, statystyka popularności brzydali byłaby identyczna jak i tych przystojnych... Szeroki uśmiech Tak samo, jak fakt, że bycie młodszym/młodszą od X,Y - zawsze zwiększa szanse bycia wybraną/wybranym.

Żyjemy niestety w kulturze, w której panuje "obowiązek przyjemności" za wszelką cenę. Związki też mają temu służyć. Mamy się w nich rozwijać, spełniać, czerpać z nich satysfakcję. I nagle, gdy rozstanie psuje przyjemność osiąganą ze związku, jesteśmy nieszczęśliwi, bo pojawia się moja zawiedziona miłość, moje niespełnione marzenia i moje niezrealizowane plany.

Tylko że paradoksalnie, sami dla siebie tworzymy ten stan nieszczęścia, ale na szczęście, sami możemy z niego łatwo zrezygnować. Wystarczy zrozumieć te mechanizmy, dotrzeć do ich źródeł.
5808
<
#16 | Nox dnia 09.12.2015 18:55
..,, największe cierpienia zawsze przeżywają wszyscy ci, którzy mają ogromne własne EGO - niczym władcy i królowie, bo jak to jest możliwe, że mnie - boską władczynię czy władcę, mógł ktoś tak głupio porzucić...."-dużo piszesz Ramirez ale chyba mało czytasz.Większość /mogę chyba tak napisać/opisujących swoje zdrady pisze o niskiej samoocenie/nie z powodu tego ze ego wcześniej latało pod sufitem/
o pewnego rodzaju upodleniu zaistniałą sytuacją.Bez względu na płeć pytają dlaczego ja?ale nie dlatego ze czuli się Bogami w związku ale z powodu zawiedzenia się na osobie której się ufało,której się wierzyło.Cierpią osoby które mają wspólny świat w małżeństwie które myślą MY, wszystko robię dla Nas/niekoniecznie dla niego/
Po rozpadzie związku lepiej by sobie radzili gdyby zdradzający potrafili odejść z klasą /skoro w związku zawiedli/ ale oni szarpią się o co się da.A nowi/?/ partnerzy dolewają oliwy.Skoro tak mi super z nowym to szybciutko dzielę to co do podziału i zachłystuję się nowym szczęściem.
Ale to nowe szczęście potrzebuje auta żony,domu dla siebie.Przecież nie po to dawało rozkosze nadzianemu by teraz dorabiać się.Na to trzeba wysiłku,pracy a chce się mieć gotowe.
No i zaczyna się walka o alimenty dla dzieci,o dom,firmę,psa.I resztki dobrego słowa po latach wspólnego życia zamieniają się w żal i pretensje w sądzie.
Ramirez a w czym ty byłeś taki niedobry że cię zdradzono?
..,, nie ma to żadnego znaczenie, co ktoś wie lub co ktoś sobie wyobraża, co ktoś napisze.... po prostu nie ma, gdy sami nie nadamy temu czemuś Wielkiego..."
Twój dobry kolega myje ci w pracy tyłek przed szefem i ciebie to nie boli? Twoja cudowna kobieta krzyczy z rozkoszy /z tobą/w sypialni a mówi do twojego przyjaciela że jesteś denny w łóżku-nie rusza cię to? A to przecież twój przyjaciel. A co jeżeli to mówi kochankowi,facetowi którym gardzisz?
Nie chodzi o to że nadstawia tyłek/to się nie zmydla/ ale o to że zamiast mówić kochankowi jaki ten jest zaje...mówi mu jaki ty jesteś beznadziejny.
A w domu szczebioce ci do ucha jak cię kocha,pyta o radę,przytula się.
To czego brakowało twojej dziewczynie Ramirez?
Nikt nie mówi dziewczynie w wieku 20-30 lat by rozglądała się za gościem w wieku jej ojca.Tym bardziej że gdy ona będzie ryczącą czterdziestką to on będzie w wieku 60/70 i co ona ma szukać młodego kochanka?przecież według ciebie nie ma po co.
3739
<
#17 | Deleted_User dnia 09.12.2015 20:10
Ramirez, gdybym była paranoiczką, którą nie jestem, to pomyślałabym, że chcesz mi przypierdolić. Na razie jeszcze nie wiem z jakiego powodu. Nic nie wiesz o moim życiu, bladego pojęcia nie masz, wszystkie te insynuacje to są Twoje przeniesienia. Jestem za stara, mam sobie poszukać starszego pana, coś było ze mną nie tak i dlatego facet poszedł w siną dal i mam wybujałe ego, bo cierpię z powodu zdrady i rozstania. Wow! Nie znam Twojej historii, nie wiem ile masz lat, ale odnoszę wrażenie, że kobiet to Ty za bardzo nie lubisz. Jestem jednak Wielkim Samurajem i wszystkie Twoje zarzuty... :niemoc
Gdybym była osobą która bardzo przejmuje się zdaniem innych, to pewnie wpadłabym teraz w stan katatonii po Twojej wypowiedzi.
Tak szczerze, po co jesteś na tym forum?
12333
<
#18 | elixa dnia 09.12.2015 20:24

Cytat

Ramirez a w czym ty byłeś taki niedobry że cię zdradzono?
I
To czego brakowało twojej dziewczynie Ramirez?

Pyta Nox, ja pytanie ponawiam.
Powinieneś się sobie przyjrzeć Ramirez, ale tak dogłębnie, z całkowitą szczerością, o ile oczywiście na taką szczerość wobec siebie Cię stać w ogóle, choć rozumiem że możesz czuć się przerażony tym czego się możesz o sobie dowiedzieć.
Może jak zajmiesz się tym co naprawdę Tobie dolega, to w końcu doznasz olśnienia, że związki to coś znacznie bardziej złożonego niż Ty jesteś w stanie sobie wyobrazić.
Tak na marginesie, Twoje wnioski, które są produktem nadzwyczaj ograniczonej percepcji są tak naprawdę niezwykle żenujące.
Widzisz tylko tyle na ile pozwala Twój stan świadomości.... i chyba tylko to jest w stanie uzasadnić Twój infantylny sposób radzenia sobie z osobistą porażką.
9937
<
#19 | Ramirez dnia 09.12.2015 21:17

Cytat

Jestem jednak Wielkim Samurajem i wszystkie Twoje zarzuty... :niemoc
Gdybym była osobą która bardzo przejmuje się zdaniem innych, to pewnie wpadłabym teraz w stan katatonii po Twojej wypowiedzi.
Tak szczerze, po co jesteś na tym forum?


1. Zastanawiasz się nad popełnieniem głupoty, jaką jest samobójstwo.
2. Nie możesz się ruszyć z letargu w jaki wpadłaś.
3. Tkwisz w miejscu z sobie zadawanym nieustannie bólem.
4. Zauważ, że natrętna komunikacja z larwą gada również działa na Ciebie destrukcyjnie.
5. Masz jakieś warsztaty z psychoterapii, ale nie wykorzystujesz tego doświadczenia.
6. Polecasz terapię małżeńską, ale sama tkwisz w bólu autodestrukcji.

Gdzie jest więc problem?!
W Tobie! Tylko w Tobie!


Ja jestem tylko i wyłącznie lustrem, które pomaga Ci się przejrzeć, byś mogła w końcu wstać z kolan i się ruszyć.

Jeśli chodzisz na terapię - zadbaj o to, by prowadził ją mężczyzna, kobiety nie sprawdzają się w tej roli.
A dobrego terapeutę rozpoznasz, gdy będziesz po każdych zajęciach szczerze go nienawidziła, wychodząc z zajęć z płaczem, i obiecując sobie, że już tam nie wrócisz. Inaczej - będziesz dalej tkwiła w miejscu.

Stoisz po pachy w bagnie, a ktoś musi Cię z tego bagna ruszyć. Albo popchnąć głębiej - byś chciała się sama już z niego wydobyć - bo to, że tam tkwisz, to tylko Twoja decyzja, Twoja wola!

Tak, masz 43 lata, tak, ale masz nie szukać młodszych gówniarzy dla siebie, ale trochę starszych, dojrzalszych - zła rada?!
Nigdzie nie pisałem, że musi być to staruszek lat 60 czy 70! :cacy
Masz ogromne EGO, bo nadal po takim czasie cierpisz, zadając sama sobie ból, bo użalasz się non stop nad sobą.

Robisz postępy! Tak! Ty masz być Wielkim Samurajem! Masz wypracować dla siebie taką tarczę ochronną, żeby zadawane ciosy przez drugą stronę umieć przyjąć i je odbijać, a nie użalać się i uginać pod nimi. Masz je olewać! Powoli powinno dojść do Ciebie, że skoro możesz olewać mnie, to i każdego, kto potrafi naruszyć Twoją dość cienką jak widać skorupkę wrażliwości.

Czy wiesz, jak się wyciąga duże zwierzę z bagna? Czasami trzeba doprowadzić je do tego, żeby samo chciało z niego wyjść! Bacikiem@! Fajne

A nie głaskać po głowie i mówić, tak ładnie Ci w tym bagnie, tkwij w nim dalej! Pokazuje język

-------------------------

Cytat

.Większość /mogę chyba tak napisać/ opisujących swoje zdrady pisze o niskiej samoocenie/nie z powodu tego, ze ego wcześniej latało pod sufitem/


Ktoś, kto miał niską samoocenę przed zdradą, dużo łatwiej zaakceptuje fakt zdrady, niż ktoś o mentalności boga. Ta ostatnia osoba będzie szczególnie to przeżywała i traktowała jako katastrofę, życiową klęskę. Ta pierwsza, może tylko pomyśleć przez chwilę "trudno się dziwić" - i dużo szybciej wróci do życia. Taka obserwacja teoretycznie pozwala na samoocenę tego, jak bardzo mamy rozbudowane EGO, na ile jest ono ogromne.

Cytat

Po rozpadzie związku lepiej by sobie radzili gdyby zdradzający potrafili odejść z klasą

Lepiej, ale skoro zdradzający nie mają zasad, to nie mają też klasy. Mały Fiacik nigdy nie będzie Mercedesem kombi! Fajne

Cytat

Ramirez a w czym ty byłeś taki niedobry, że cię zdradzono?

Nie byłem dla mojej EX.... WYSTARCZAJĄCO dobry. Może choćby w tym, że nie spełniałem wszelkich zachcianek... :niemoc

Cytat

Twój dobry kolega myje ci w pracy tyłek przed szefem i ciebie to nie boli? Twoja cudowna kobieta krzyczy z rozkoszy /z tobą/w sypialni, a mówi do twojego przyjaciela, że jesteś denny w łóżku - nie rusza cię to? A to przecież twój przyjaciel. A co jeżeli to mówi kochankowi, facetowi którym gardzisz?


Wszystko co się dzieje wokół, jest napędzane jakimiś intencjami.
Kolega obrabiający tyłek ma w tym jakiś swój interes. Teoretyczna "moja kobieta" również ma w takiej komunikacji jakiś cel, coś tym chce osiągnąć. Nie powiesz mi, że będąc przy zdrowych zmysłach, ktokolwiek by się tym przejął?! Trzeba dostrzegać te intencje, po co tak mówili, jakie korzyści chcieli z tego powodu osiągnąć, po co posuwali się do takiej manipulacji...

Dostrzegasz to jako swoiste przykrości, ale wszelka małostkowość nie dotyczy Wielkiego Samuraja! Fajne On to zwyczajnie olewa ciepłym moczem :_jezyk
Ja mam się przejmować tym, że ktoś był małostkowy, podły, głupi!? Nie żartujcie sobie...

Cytat

To czego brakowało twojej dziewczynie Ramirez?

Dziecka. Koleżanki miały, a my nie mogliśmy mieć, więc "hienizm" pozycjonuje taką kobietę na samym dole kobiecej hierarchii, bowiem wtedy czuje się niespełniona, jako ta gorsza od innych... Góry pieniędzy. Absolutnego podporządkowania jej celom.

Cytat

Nikt nie mówi dziewczynie w wieku 20-30 lat by rozglądała się za gościem w wieku jej ojca.

Tego nigdzie nie napisałem - cytat na potwierdzenie tego poproszę! Szeroki uśmiech Odpowiadam za to co napisałem, a nie jak to zostało zrozumiane. Szeroki uśmiech
Facet ma być po prostu starszy i dojrzalszy od swojej dziewczyny, i tylko tyle.
Gdy on wybiera starszą - może to świadczyć, że szuka "matczynej opieki", więc jest na tyle niedojrzały, by się też niedojrzale zachowywać. A w efekcie niedojrzałości - może być zdrada i rozstanie. Oczywiście, są pewnie wyjątki, bo wyjątki są zawsze... ale jest też rachunek prawdopodobieństwa. Fajne
5808
<
#20 | Nox dnia 09.12.2015 21:52
...Facet ma być po prostu starszy i dojrzalszy od swojej dziewczyny, i tylko tyle. .."dojrzalszy?to właśnie dla 20 latki -40 latek.30 latek ,chwilę po studiach w czym dojrzalszy?
A dla 40 latki musi być starszy? ale już nie musi być doświadczony bo kobieta swój rozum i doświadczenie ma .
Bez sensu.Mój szwagier ma 48lat jest baaaardzo przystojny a psychikę ma nastolatka i taki umrze.A inny ktoś w wieku 21 lat będzie dojrzały emocjonalnie
i psychicznie.Ludzie się spotykają i widzą to ,,coś"Problem w tym że nie są szczerzy ze sobą ani gdy się poznają/i stroszą piórka/ani gdy minie trochę czasu.
6755
<
#21 | Yorik dnia 09.12.2015 22:12
Tak sobie czytam i czytam i jest coraz ciekawiej.....żadna Ramireza nie chce Szeroki uśmiech

Sorry Reni27, ale oboje przyjeliście styl życia dość ryzykowny dla zwiazku. Żyliście oddzielnie, oddzielnie zaspokajając swoje zachcianki, oddzielnie przeżywając swoje fajne emocje, chwile szczęścia. Szukaliście ich oddzielnie nie widząc w przyjętych proporcjach nic złego. Każde żyło bardziej w swoim świecie i innym wyobrażeniu tego wspólnego. Powiedz, co tak naprawdę Was łączyło skoro nie przeżywaliście życia razem oprócz tych złych chwil, gdy trzeba było się wesprzeć ?
Teraz zaczęłaś trochę mysleć, ale chyba byłaś jednak nastolatką, która myśli, że miłość bierze się z powietrza, jak raz się coś poczuje, to na całe życie i wcale nie trzeba o to dbać, bo to jakieś przeznaczenie. Smutne, ale to znaczy, że o relacjach i więziach międzyludzkich nie wiedziałaś nic, skoro myślałaś, że to perpetum mobile. Tak bardzo byłaś wsłuchana w siebie i tylko to co Ty czujesz, że nie zauwazyłaś, że tworzysz zwiazek z drugą osobą, która może mieć inne potrzeby niż Ty, szukać zupełnie innych emocji o których nie miałaś pojęcia.
Założyłaś, nie wiadomo czemu, że skoro Tobie jest dobrze w takim układzie z nim i Tobie to wystarcza, to jemu też musi;

Wiesz dlaczego byliscie wzorcem? Bo nie wnikaliście za bardzo w swoje światy. Nauczyliście sie żyć oddzielnie, a przed sobą graliście jakieś role.Ile uniesień i jakie mieliście razem a ile oddzielnie?
Równie dobrze Ty mogłaś mieć kogoś na boku, a i tak by się to kręciło. Nie zdziwił bym się, ale nie miałaś, bo akurat jak każda kobieta nie zrealizowałaś swojego zaprogramowanego celu, nie rozmnożyłaś się, a jego wytypowałaś na ojca swoich dzieci i na tym się koncentrowałaś.
Myślałaś, że jak zaciążysz, to wszystkie bolączki i deficyty znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i będziesz szczęśliwa;
Teraz ta droga do Twojego szczęścia została przerwana z jego winy Twoim zdaniem.
Ta droga do szczęścia to była wasza wspólna czy tylko Twoja ? Zastanów się dobrze zanim sobie odpowiesz;
Kwestia braku dzieci i zobowiązań wobec nich to dłuższy temat;
Facet nie miał balastu, tylko kobietę, którą zawsze można wymienić. Z inną też ewentualnie można założyć rodzinę. Zawsze jest ktoś, kto będzie lub chociaż przez chwilę będzie się wydawał lepszy od nas; wszystko jest względne.
Gdybyś osiągnęłą cel, dzieci podchowała, to zobaczyła byś lukę, którą chciała byś zapełnić. Ciekawe jak, gdyby ojcem dzieci się nie dało?

Reasumujac, muszą być jakieś odskocznie, ale nie mogą zdominować lub być ważniejsze od bycia razem. To właśnie wspólne przeżywanie fajnych, nie tylko złych chwil łączy. Dla faceta to coś na zewnatrz stało się o wiele atrakcyjniejsze. Nie miał swojej kobiety pod ręką, więc załatwił sobie zastępstwo, które go oczywiście wchłonęło nie wiadomo kiedy. Była wolna przestrzeń, która powinna być Wasza, a została zajęta przez kogoś innego; Twoja realizacja siebie, planów zawężyła Twoje pole widzenia. Aby ktoś chciał z Tobą być z własnej nieprzymuszonej woli, musisz dawać mu fajne emocje, nie tylko obowiązki i realizacje planów; a żeby tak było trzeba z sobą być;
No ale jak dostaje się miłość za free, niewiadomo czemu i skąd, to nie zastanawia się na czym to polega, myśli się, że jest się jedyną wspaniałą i wyjątkowa na świecie, więc partner na inną nawet nie spojrzy;
Tak to wygląda;

I przestań pitolić, że nikt ma Ci nie mówić z jakiego powodu masz cierpieć, jak to ma wyglądać i ile ma trwać; Masz wyraźny defekt mechanizmów obronnych i przerośnięte Ego, niestety. Chcesz uchodzic za osobę logiczną, znającą życie, kontrolującą sytuację, a wcale tak nie jest. Ciężko się przyznać, co?
Potrzebujesz pomocy, którą odrzucasz i to jest Twój problem, bo gdybyś wysiliła trochę mózgownicę, wiedziała byś co Ramirez chce Ci przekazać, a nie czepiała się nieudolnych jego przykładów.

Mówisz, że nie jesteś kobietą kochającą za bardzo? Twój stan mówi zupełnie coś innego. Nie tęsknisz za nim ? Wcale mnie to nie zdziwiło. Wygląda na to, że to był tylko przekaźnik w miłości do siebie samej ; miał być i to zgodny z Twoimi wyobrażeniami;

Pomogło by Ci zakochanie się w kimś, ale to niemożliwe, bo nie wiesz na czym to polega. Uczucia muszą Ci same spaść z nieba, prawda?

Nie jest dobrze, że uciekasz wspomagając się chemią, która Cię trzyma przy życiu. Kiedyś w końcu musisz zrobic rachunek sumienia, zaakceptować to co się stało, zobaczyć, że nic Ci nie ubyło a wzbogaciło i zastanowić się jak i po co chciała byś dalej żyć. Powodów jest tysiące, ale Ty wolisz byc ślepa;
Jesli myślisz, że poznałaś już wszystkie cudowne uroki życia, a dla reszty nie warto byłoby się pozbierać, to faktyczne musisz być alfą i omegą Z przymrużeniem oka

pozdrawiam,
3739
<
#22 | Deleted_User dnia 09.12.2015 22:33
"Jeśli chodzisz na terapię - zadbaj o to, by prowadził ją mężczyzna, kobiety nie sprawdzają się w tej roli.
A dobrego terapeutę rozpoznasz, gdy będziesz po każdych zajęciach szczerze go nienawidziła, wychodząc z zajęć z płaczem, i obiecując sobie, że już tam nie wrócisz. Inaczej - będziesz dalej tkwiła w miejscu."

Wow! Nie jesteś praktykującym psychologiem, ani psychoterapeutą, to wiem z tonu Twoich wypowiedzi i przedstawianych poglądów. Tym jednak co napisałeś powyżej to chyba otwierasz jakiś nowy nurt w psychoterapii? Ramireizm?
Nie podzielam Twojego zdania w większości tematów. Uważam je wręcz za szkodliwe jeśli trafiłyby na podatny grunt osoby osłabionej. Poczytaj trochę o depresji, pozbądź się uprzedzeń do kobiet...
Wydajesz się być neofitą usiłującym nawracać ogniem i mieczem.
Myślisz bardzo stereotypowo i oceniasz ludzi nie wchodząc w temat głębiej. Masz swoje przekonania i nie jesteś w stanie przyjąć, że może być inaczej niż sobie wyobraziłeś. Nie jesteśmy w stanie się porozumieć.
Wyczuwam też skrywaną agresję, może to być to ta dotycząca płci...
Dlatego po raz kolejny proponuję, niech każde z nas pozostanie przy swoim zdaniu.

Komentarz doklejony:
Sorry Yorik, ale spadłam z krzesła, ja nie wiem skąd Wy bierzecie te swoje wnioski? Ja ze swoim mężem robiłam nieomal wszystko: mieszkałam, pracowałam w jednym biurze, spałam w jednym łóżku i uprawiałam prawie codziennie sex, jeździłam na zakupy, jeździłam na wakacje, weekendy wyjazdowe, organizowałam imprezy dla naszych przyjaciół w naszym domu, niespodziankowe przyjęcia urodzinowe, nawet ślub wzięliśmy 700 km od domu nad brzegiem morza, żeby było romantycznie i inaczej, organizowałam święta i całą masę innych rzeczy. Skąd na Boga pomysł, że żyliśmy oddzielnie? Bo wspomniałam, że mieliśmy tez oddzielną przestrzeń i nie trzymaliśmy się kurczowo siebie? Bo on jechał kilka razy w roku na mecz, a raz w roku na narty? Że ja miałam swoją szkołę, do której jeździłam sama? No sorry, rzeczywiście mając 40 lat nie wymagałam obecności chłopa w wc.
Wiesz poza tym jest tak, że związek tworzy dwoje ludzi, z tego co piszesz wynika, ze skoro ja nie daje tego komuś czego chce to on sobie szuka poza i to normalne. Gratuluję. Ja mam tak, że jak nie dostaję tego czego potrzebuje, to zgłaszam się po to, rozmawiam i mówię czego mi brak, a nie idę się łajdaczyć.
Szukasz jakoś na siłę winy we mnie. Bardzo terapeutyczne Uśmiech
Nawet mi wciskasz, że ja nie umiem dbać o miłość.

Dzięki Yorik za Twoje oceny, długa lista doprawdy. Sporo domorosłych psychologów tutaj. Tak, to moja wina że mąż mnie zdradzał i że cierpię z tego powodu. Masz rację to nienormalne. Przerośnięte ego jak nic, że się pragnie żyć w związku bez zdrady! A fuj!

Kompletnie nie odnajduję siebie w całym Twoim komentarzu. Powoli zaczynam rozumieć jak funkcjonuje to forum.

Komentarz doklejony:
Teraz pewnie napiszesz, że spędzaliśmy w takim razie za dużo czasu razem i dlatego to moja wina... No huk! Nie ma ucieczki przez przeniesieniem Szeroki uśmiechDD:tak_trzymaj
9937
<
#23 | Ramirez dnia 10.12.2015 00:01

Cytat

Wyczuwam też skrywaną agresję, może to być to ta dotycząca płci...

Ja i agresja?! Agresja zero;
Szeroki uśmiech
Z dedykacją dla Ciebie, jeśli jest sądzone, byś to odczytała - trzeba kliknąć w ustawienia i włączyć napisy, jeśli potrzeba...
A jak nie, to trudno, nie przejmuj się...
:cacy
https://www.youtube.com/watch?v=hlQAg...lQAgV4wqHg
3739
<
#24 | Deleted_User dnia 10.12.2015 00:14
Dość dziwnie dyskusja przebiega. Jak dla mnie gość był/jest niedojrzały jeśli wcześniej zaczął uciekać najpierw w świat pornosów, potem swoje imaginacje przeniósł do reala. Wreszcie związanie (prawie świadome! ) z borderką. Jego zdrada mówi za niego. To jemu czegoś brakowało, on ma coś nie tak z systemem wartości, ze swoim ego. A jego wiek jest raczej bez znaczenia.
Że autorkę nadal boli? Dość indywidualna kwestia. Jedni idą bardziej przebojem i nawet zdradę jakoś szybko odchorowują, inni nie umieją przeboleć bardziej błahych rzeczy przez wiele lat. Nad czym się można wtedy zastanowić? Własny system wartości, nie za dobrze jest łączyć go z systemem innego, każdego człowieka. Poczucie swojej wartości- niejednokrotnie idzie w drzazgi poczucie męskości (kobiecości) , zaczyna się szukanie kogoś kto uleczy ,albo wprost przeciwnie pojawia się lęk przed byciem z kimś innym.
Mąż Reni przejawiał symptomy nieliczenia się z jej uczuciami dość wcześnie, znalazł też swój patent na wierność. Może warto się zastanowić, dlatego Renia nie chciała tego zobaczyć? Drugim ważnym pytaniem może być - czy jest coś, co przedłuża niepotrzebnie jej żałobę po rozwalonym związku? Czy to tkwi w niej, czy bardziej dokłada się nowa niunia męża. Co z tym może zrobić.
PS. Ja tam lubię czytać Ramireza, pióro ma dobre, owszem jest diabelnie kontrowersyjny, ale zmusza do myślenia.
3739
<
#25 | Deleted_User dnia 10.12.2015 00:27
witam

czego chcecie od kobiety , opisała kawał swojego życia z którego poświęciła wiele lat i trwała w związku z człowiekiem który ją oszukał i manipulował , w którym mu na wiele pozwoliła , ( sam sobie jeżdził na te narty ) czy to wam nie wystarcza ? czy tu potrzeba jeszcze innych dowodów ? była z nim robiła wiele rzeczy które mu odpowiadały z których czerpał korzyści , a on nie miał żadnych skrupółów aby rozerwać jej duszę na strzępy , osobiśćie dałbym bardzo wiele aby mieć choć namiastkę tego co ona dała temu człowiekowi , a odwdzięczył bym się bardzo głębokim uczuciem dla niej , czyż nie liczy się najbardziej dobre serce które ona mu oddała , które topi wszystkie smutki ,zmartwienia , ciężkie życiowe sytuacje ? niesety on nie wykorzystał szansy uznał że można nią manipulować bo miał jej bezgraniczne zaufanie , ale czara goryczy sie przelałą w pewnym momencie , he pracował na to wiele lat

z tego co pisze Reni27 on nie jest wart nawet jej jednego małego uśmiechu nie wspominając innych rzeczy ,

na tym forum niestety nikt i nic nie doradzi jak wyprostować swoje życie , jak sprawić aby ból minął , jedynie jak poprowadzić drogę , scieżkę do rozwodu i tylko tyle , propozycje zajmij się sobą , nie dają nic bo ból w sercu jest nie do wytrzymania nikt nie jest w stanie go ogarnąć , tu raczej można się dowiedzieć jak szybko wziąść rozwód aby mieć święty spokój .... hm ale co dalej ? niestety nie ma takiej rady bo ona poprostu nie istnieje , można jedynie próbować zminimalizować ból chodząc po psychiatrach psychologach i biorąc jakieś srodki chemiczne które i tak wyniszczają organizm , inni topią swój ból w alkoholu jeszcze inni pakując się w kolejny toksyczny związek , ale czasem ludzie sobie przebaczają , jednym się to udaje , a innym niestety nie bo osoby które zdradzily dalej oszukują i pakują się w kolejne zdrady , jeszcze inni pałają chęcią zemsty która prowadzi i wymuszą coraz większa agresje strony przeciwnej i dalej do kolejnych nie obliczalnych konsekwencji , w miarę upływu czasu takiej wojny gdzie wszystkie strony odnoszą coraz krwawsze rany po drodze obrywają osoby nie winne niczemu np. dzieci , które od maleńkości będa mialy złamaną psychike na przyszłość , hm i jeszcze jedno pytanie , pewnie też retoryczne , jak doradzić aby nie zrobic jeszcze większej krzywdy ?

pozdrawiam Reni27 Z przymrużeniem oka
5107
<
#26 | Lw-i dnia 10.12.2015 00:52
Jak chcesz profesjonalistów psychologów to tutaj ich nie znajdziesz.
Pomagamy jak umiemy, jednym lepiej, innym gorzej a czasem pewnie i zaszkodzimy - takie życie...
Ramirez ma sporo racji, ale prościej go zaszufladkować jako złego samca i spokój Uśmiech
Taka uwaga jedna, ogólna - często się to powtarza w opisach. Jeśli ktoś pisze że "poświęcił" swoje życie (lata, najlepsze lata, zdrowie itp) to niedobrze. Ojjjj bardzo niedobrze. To znaczy że to nie było życie tylko teatr!!!
U mnie wybuchło po 7 latach. I uważam że NIC nie straciłem (no, niewierną jedynie - ale tego nie ma co żałować). Żyłem najlepiej jak umiałem, dla siebie, dla niej i dla nas. Jak można to nazywać stratą?! Jedyna strata to lata walki w sądach. To JEST strata.
PS.
Czytałem trochę pobieżnie ale jeśli jesteś od roku na prochach to czas coś z tym zrobić bo zaczyna to źle wyglądać.
6755
<
#27 | Yorik dnia 10.12.2015 03:56

Cytat

Sorry Yorik, ale spadłam z krzesła,

No i co z tego, dalej gadasz jak naćpana. Czas się dla Ciebie zatrzymał. Czujesz się skrzywdzona, atakowana, pomijasz to co jest dość istotne.
Black dog, albo prochy nie pozwalają Ci zrozumieć treści, a co dopiero przesłania.
Oj długa droga przed Tobą;

To, że na nim siedziałaś wcale nie oznacza, że byliście blisko; Kto był stroną dominujacą? Kto najczęściej ustępował ? Kto podejmował dalekosieżne i istotne strategicznie decyzje?

Przeniesienie ? tylko tyle się na tej terapii dowiedziałaś? cieniutko Uśmiech
Poczytaj siebie, zobacz jak idealizujesz te wszystkie lata, idealna żona, idealna kochająca kobieta, ciacho przez te wszystkie lata, idealne życie was obojga, facet był jak pączek w maśle i jakiejś walniętej borderce wyznawał miłość i oszalał na jej punkcie;
Wszystko wskazuje na to, że albo nagle doznał jakiegoś urazu głowy, albo od dawna bliskości nie było, nie zależało mu i uciekł albo pokochał w końcu kogoś tą prawdziwą bezwarunkową, bezkresną miłością na zawsze Uśmiech taką dla której warto poświęcic wszystko i zacząć od zera.

Zakładam, że w zwiazku też nie słuchałaś, albo tylko to co chciałaś, nie odpowiadałas na ważne pytania, nie przyjmowałaś wielu rzeczy do wiadomości narzucając swój jedynie słuszny i jedyny punkt widzenia, nie wysilając się zbytnio, zeby cokolwiek zrozumieć; w jaki sposób i czemu ? nie wiem.
Może już tak masz ?
Czy w tej depresji nie trzyma Cię coś do czego nie chcesz się przyznać i od tego uciekasz ? Nie jesteś szczera;

Komentarz doklejony:
To co Cię przygniata, to to że dowiedziałaś się jak bardzo się myliłaś. Niedowierzasz własnym zmysłom. Wszyscy wiedzą jak usprawiedliwiają się ludzie, którzy wiedzą, że zrobili coś nie w porządku. Wywracają wszystko na lewą stronę i ubarwiają.
Borderka dołożyła swoje, ale podstawy miała od Twojego faceta. Czy dopiero od niej dowiedziałaś się co on czuł i jak Cię odbierał ?
Od niej dowiedziałaś się jak odbierał waszą intymność ?
Są w tym ułamki prawdy ?
Czy to Cię dobija ?
3739
<
#28 | Deleted_User dnia 10.12.2015 04:58
Jak doradzić by nie zrobić jeszcze większej krzywdy? Myślę, że łatwe to nie jest i jeśli ktoś to robi, z założeniem postawionym w pytaniu, to przede wszystkim myślę, że ważna jest empatia. Ważne, by postawić się na moment w skórze tej osoby i zastanowić czego ona może potrzebować. Ja na przykład potrzebowałam wzmocnienia. Pisałam o ucieczce witalności, życiowych sił... Sama do końca nie wiem co by mi pomogło, może właśnie współodczuwanie, informacje typu "tez tak miałam, ale po 2 latach się otrząsnęłam", jakiś rodzaj solidarności, który od niektórych odczułam. Również w prywatnych wiadomościach. Nie jestem specjalistką, mam tylko takie wyobrażenie i jak tak myślę o tym, to robi mi się lepiej.
Co jeszcze? No myślę sobie, że dobrze jest unikać ocen i osądów. Tutaj było dużo z dupy wziętych. Owszem, zdawałam sobie sprawę z tego, że to nie terapia grupowa i że nie ma moderatora dyskusji dbającego o bezpieczeństwo, o to by poszczególni uczestnicy nie poszli w swoich zapędach (oj różnych) za daleko. Może wówczas też za dużo o tym nie myślałam, po prostu poczułam potrzebę podzielenia się swoją historią... Tak myślę, że to było to.
Jak jeszcze nie szkodzić? Ano ważna jest świadomość, że cokolwiek myślimy i nam się wydaje na temat innego człowieka, to jako ludzie, wszak omylni, nie bądźmy tak jednoznaczni w swoich osądach (chyba że zależy nam aby przepchnąć swoje, choćby siłą). Warto też postarać się o trochę łagodności, biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z duszą która krwawi, ma poprzyklejane plastry, zwroty "rusz mózgownicą" mogą być odbierane nie tylko pogardliwe, ale też podważają naszą wiarygodność. Ja po takim tekście myślę sobie "po co mam słuchać takiego dziada, który w ten sposób się do mnie odzywa, mam zero szacunku do niego, bo i on mnie nie szanuje, więc po co go słuchać?". No tak to działa.
To co mnie osobiście najbardziej drażni (ponieważ doprowadza do wysnuwania błędnych wniosków na podstawie własnych przeżyć i doświadczeń, co bywa zrozumiałe, ALE bez dopuszczenia innych możliwości) to przekonanie, że skoro Zośka pisze, że ugotowała grochówkę, a później jej stary wpieprzył, to znaczy, że zupa była za słona. Taki brak elastyczności myślenia, i dopowiadanie sobie całego wielkiego ciągu dalszego opartego na tym własnym z dupy wziętym wniosku. Teraz niech się Zośka wije i broni, że zupy nie przesoliła, przecież my i tak wiemy lepiej, że dostaliśmy wpierdol po przesoleniu zupy.
Lw-i - graff rzeczywiście użył słowa "poświęciła". Jednak jak o tym teraz sobie myślę, to wydaje mi się, że często ludzie używają tego słowa mając na myśli wykonanie jakiejś pracy na czyjąś/ czegoś rzecz która okazała się np. bezcelowa, albo i przynosząca efekty, ale własnym kosztem np. "poświęciłam pracę zawodową dla wychowania dzieci" teatru tu nie widzę. Rozumiem z tego zdania, że pani chciała pracować, ale za ważniejsze uznała zajęcie się rodziną. Poświęciłam wiele lat na budowanie związku, który okazał się porażką. Tutaj tez teatru nie wyczuwam. Chociaż to nie moje słowa przypominam. Myślę sobie, że związek to taka umowa dwojga, którzy coś tam sobie przyrzekają, obiecują, ustalają wspólne cele i takie tam... Oboje w jakiś sposób coś tam poświęcają dla dobra ZWIĄZKU, ona np ochoczo przeprowadza się do obcego miasta (poświęca swoje przyjaźnie i znajomości, zostawia znane od dzieciństwa miejsca, świadomie wchodzi w czasem bolesny okres adaptacji w nowym środowisku), On rezygnuje z podrywania babek w knajpie i konsumowania z nimi świeżo zawartej znajomości. Miłość sprawia, że te rzeczy są czasem oczywiste i niezbyt dotkliwie odczuwalne, ale z perspektywy nieudanego (bo miało być i nie opuszczę Cię, aż do śmierci) związku, stają się nakładem poniesionym po psiuncio. Mówi się też, poświęciłam się sportowi - teatr? Nie. Poświęciłam sporo czasu by zbudować szopkę bożonarodzeniową - teatr? Szopka Z przymrużeniem oka
Dziękuję apologises. Tak myślę, że gdyby sprawa nie ciągnęła się tak długo przez wyskoki larwy i szarpaniny mężusia, to pewnie dzisiaj byłoby pozamiatane. Niestety kopanie leżącego ma na leżącego wpływ. Możemy sobie z perspektywy tych co są na prostej dawać dobre rady, ale to faktycznie nie zmienia położenia leżącego. Ja też lubię pióro Ramireza, lubię też pióro Jerzego Urbana, ale za cholerę dziada nie lubię i też wolę że przypieprza innym, nie mi Z przymrużeniem oka
Graff - dziękuję. Tak to z grubsza odczuwam. Poważnie jechać z kumplami raz w roku na kilka dni na narty to tak wiele? Nie zdawałam sobie sprawy, tym bardziej, że też pozwalałam sobie na babskie imprezy raz na jakiś czas Uśmiech No, nie wiem, może to w naszym społeczeństwie nie jest przyjęte. Wiesz my wszystko robiliśmy razem łącznie z pracą, bałam się tak z głowy, że będziemy jak takie papużki nierozłączki, że zatracimy siebie w nas, że on nie pojedzie ze mną na wegetariańskie warsztaty gotowania, a ja po co mam się zmuszać do Alp i psuć chłopakom zabawę. No jakoś tak myślałam. Przez wiele lat funkcjonowało prawidłowo. I chyba nie zadziałało w ten sposób, że okazja czyni złodzieja. Tutaj złodziej po prostu dopasował skok do swojego wcześniejszego planu zajęć. Zresztą nie wyobrażam sobie życia spędzanego na pilnowaniu się nawzajem.
Wiesz, odnosząc się tego o czym piszesz, gdy się rozstawaliśmy powiedziałam mu, że chciałabym spotkać mężczyznę takiego, który da mi przynajmniej 3/4 tego co ja pragnę mu ofiarować (ach znowu to słowo, ale kumasz o co chodzi, taka retoryka, możemy zastąpić słowem: zaproponować, ale zaś się przyczepią, że nie o transakcję handlową tutaj chodzi) On wówczas mi powiedział, że nie spotkam, bo takich facetów nie ma :/
Nie podjęłam jeszcze decyzji jak będzie. Czy mężczyzna potrzebny mi jest do szczęścia Z przymrużeniem oka Na razie jest jak jest. Robię co można, włącznie z wyciąganiem ręki na forum. Daję sobie czas i wyrozumiałość Z przymrużeniem oka chociaż pewnie tutaj jest źle widziana. Rzeczywiście to nie ten etap szukania pomocy tutaj. Żałuję, że nie trafiłam tu wcześniej, ale z drugiej strony dowody na niewierność same przylazły, odrobinę sobie pomogłam sprytem niesiona złością, orzeczenie o winie mam i alimenty też. Możliwe, że wówczas czułabym się pewniej czytając rady, co z czym zrobić i jak, ale dałam radę Z przymrużeniem oka
Życzę dobrej nocy, pora spać Z przymrużeniem oka Usuwam profil, więc nie poczytam już. Powodzenia.
Reni.


Ja robię swoje...
Ja robię swoje i ty robisz swoje.
Nie jestem na tym świecie po to, aby spełniać twoje oczekiwania.
A ty nie jesteś po to, by spełniać moje.
Ty jesteś ty, a ja jestem ja.
Jeśli uda nam się spotkać - to cudownie.
Jeśli nie - to trudno.

Fritz Perls,
"Gestalt Therapy Verbatim", 1969
5107
<
#29 | Lw-i dnia 10.12.2015 07:23
Przeczytasz albo i nie... Widzisz, tak właśnie myślałem. Przyszłaś tutaj, żeby Cię pogłaskać, powiedzieć Ci jak nam Cię szkoda, jakim on był kretynem itp. W związku z tym, że sama napisałaś o prochach i myślach samobójczych dostałaś próby kopa w 4 litery bo to dość skuteczny sposób żeby zmusić do zmian.
Ale Ty wiesz lepiej... I to jest problem.

Co do poświęciłam coś dla czegoś. Widzisz, cały dowcip tkwi w założeniu, że gdyby nie to, to byłoby LEPIEJ (poświęciłam karierę dla rodziny - a skąd pewność że była by kariera a nie np. bankructwo?). Tak naprawdę nikt nie wie, czy byłoby lepiej czy gorzej. Uśmiech
3739
<
#30 | Deleted_User dnia 10.12.2015 10:46
Nie ma to jak, męska znajomość kobiecej natury.
:rozpacz
5808
<
#31 | Nox dnia 10.12.2015 12:14
Reni czytać możesz i po wylogowaniu.Piszesz z sensem,analizujesz i szkoda ze znikasz bo Twój pkt widzenia przydałby się innym.
To co odebrałaś jako krytykę było/chyba/bardziej kopem do radzenia sobie teraz z dołami niż krytykowaniem stylu życia.
Jeżeli Ty taka poukładana kobieta ,sensowna tak źle znosisz sytuację już tyle czasu to domyślasz się jak się czują kobiety zostawione z małymi dziećmi,bez pracy,pieniędzy.Kobiety które nie mogą udowodnić/nie mają za co/ kłamstw partnera,nie mają wsparcia rodziny.
Masz dorosłą córę ,oby nigdy nie była w podobnej sytuacji.Spróbuj pomóc sobie tak jakbyś chciała pomóc jej.
3739
<
#32 | Deleted_User dnia 10.12.2015 13:07
Lw-i , 99% procent z nas przyszło tu po to żeby pogłaskać nas po głowie, żeby usłyszeć, że będzie dobrze, że czas leczy rany.
Po co tu przyszedłeś? po zdradzie? żeby usłyszeć, że miała rację, że Cię zdradziła, bo dziecko dla kobiety najważniejsze? chciałbyś to wtedy usłyszeć?
Cofnijcie się proszę tak na chwilę w tamte odległe czasy, poczytajcie swoje wpisy z przed lat, nie chcieliście wtedy usłyszeć, że macie wygórowane EGO i dlatego nie umiecie pogodzić się ze zdradą, nikt nikomu nie mówił, że to przez EGO nie umie sobie poradzić ze zdradą, a powinien, raz ciach i już, nie myśleć, nie przeżywać, wstać z kolan i już. Jakbym coś takiego usłyszała tu na forum 6 lat temu jak tu przyszłam i moją jedyną myślą było jak ze sobą skończyć to .... nie wiem jak bym zareagowała, albo jakbym usłyszała, że mnie zdradził, bo byłam dla niego NIEWYSTARCZAJĄCO DOBRA, to kuźwa mógł się nie żenić jak byłam za mało dobra, debilne argumenty. Zdradził mnie, bo był dupkiem bez honoru, bez zasad, bez uczuć, to on był winny a nie JA, koniec kropka, i nie ważne ile zup przesoliłam ile razy bolała mnie głowa, po prostu nie lubił słonej zupy to mógł się rozwieść a nie zdradzać. Szukanie igły w stogu siana, takie wymyślanie argumentów na siłę.
Avenious masz rację, męska znajomość kobiecej natury, jak tak nas znacie kochani panowie to ....nigdy nie uda się wam zbudować związku z żadną z nas Z przymrużeniem oka

Pamiętam te nasze wspólne na czacie i z niektórymi osobami osobiste ( zlotowe) wycia i narzekania i utwierdzania się w tym, że on/ona to był zły a nie my ? To stawiało na nogi, to dawało kopa do działania, to utwierdzało nas w poczuci własnej wartości, nie było żadnego Ego, zdeptani byliśmy jak robaki, nie mieliśmy siły na nic, depresje, leki, myśli samobójcze. Trzeba dać kopa w 4 litery, żeby zmusić do działania, trzeba, ale panowie, ten wasz kop to nie kop, wy wysypujecie na człowieka znajdującego się na samym dnie i wyciągającego ręką po pomoc, koparkę piachu i jeszcze dodajecie wywrotkę betonu, żeby mu za łatwo nie było się przebić.
Mnie nigdy tu nikt tak nie potraktował, nie zrobił pseudoanalizy mojego życia w kila minut, nikt nie ocenił mnie po napisaniu kilku zdań, nikt nie wydał na mnie od razu wyroku, ale zawsze mogłam liczyć na wysłuchanie, na pomoc, na kopa w dupę jak trzeba było, ale nie takiego jak wy dajecie Uśmiech
jestem 7 lat po, długich siedem lat, żyję, pracuję, cieszę się tym co mam, ale nie zapomniałam tego jak wtedy się czułam, jak długo ( ponad 2 lata) zajęło mi wyjście z tego, jak długo trzymała mnie depresja, pamiętam Twoje pierwsze rozmowy ze mną Ramirez na czacie, pamiętam spotkania z Lwi, kochani, pamiętam co mówiliście wtedy, przypomnijcie to sobie, nie zapominajcie tak szybko, wiem, że sposób spojrzenia na zdradę zmienia się, bardzo się zmienia, jesteśmy inni, ale wierzę, że zostało w was jeszcze trochę tamtej empatii, współczucia, zrozumienia, nie tylko psychologiczne podejście do zdrady, trochę babskiego spojrzenia na to, proszę was o to, spróbujcie to nie boli
3739
<
#33 | Deleted_User dnia 10.12.2015 18:21
witam

może jeszcze odczytasz ,

gdybyś mnie dała 3/4 , nawet bym sie nie zawahał , poprostu czuł bym cie bardzo blisko , niestety on nie umiał z tego zrobic użytku , igrał z twoimi uczuciami , a to już bardzo poważna sprawa , mam nadzieję że życie go wyprostuje w tej kwesti , czy on wogóle Ciebie kochał ? może gdzieś tam na początku , ale jak poczuł troszke luzu wykorzystał to i poszedł w długą , ale to już jego sprawa , myślę że koledzy też dołożyli swoją cegiełkę ,

musisz się jakoś pozbierać po tym wszystkim , szczęście przyjdzie samo , wokół Ciebie jest dużo innych i dobrych ludzi , cóż ciężko będzie zaufać , ale można spróbować Z przymrużeniem oka))

pozdrawiam CIę
5107
<
#34 | Lw-i dnia 10.12.2015 23:48
bumerang, ponieważ mocno akcentujesz moją sytuację to wyjaśniam.
1. Nie widzę abym próbował gdzieś "przywalić" autorce.
2. Dla mnie jest zasadnicza różnica w którym momencie bycia "po" jest ktoś komu próbuję pomóc. Chciałbym delikatnie przypomnieć że autorka jest już po rozwodzie, chodzi na terapię (czyli jest pod jakąś opieką psychologiczną), jest również wspomagana farmaceutycznie (tych leków nie dają bez recepty), trwa to jakiś rok i z tego co pisze wynika że... to nic nie daje! Głaskanie tutaj niestety nie pomoże. W moim odczuciu autorka wpadła w dołek, okopała się w nim i nie chce z niego wyjść, trzeba ją trochę na siłę wyturlać. Co chłopacy próbowali zrobić (lepiej lub gorzej) :niemoc.
3. Zrozumcie kobiety - my faceci jesteśmy prości... To oczywiście uogólnienie ale jako argument przedstawię tutaj słowa jednego ze zdradzanych facetów który zdecydował się pozostać w naszym mniemaniu w "toksycznym związku" - on stwierdził że z funkcji "kucharka" korzysta znacznie częściej i jest to dla niego ważniejsze niż funkcja "kochanka". Logiczne, spójne i widać tak mu pasuje. I taka logika pasuje do facetów. Uśmiech
PS.
To też nie było tak różowo że byłem tylko głaskany, skopany tyłek też nieraz miałem...
I to co prawda nie miejsce na to (zapraszam na któryś mój wątek) ale... u mnie dziecko nie było przyczyną. To tylko był jej argument.
6755
<
#35 | Yorik dnia 11.12.2015 02:47
Bumerang,

Cytat

Avenious masz rację, męska znajomość kobiecej natury, jak tak nas znacie kochani panowie to ....nigdy nie uda się wam zbudować związku z żadną z nas Z przymrużeniem oka

Związek ze zdradzoną kobietą, którą zdrada niewiele nauczyła, to przecież samobójstwoUśmiech
Czasami można zrobić wyjątek, gdy pozytywnie wypadną testy sprawnościowe, może warto ??, jak to mówi Ramirez Uśmiech
Ale zawsze możecie łączyc się w pary między sobą. Co prawda potomstwa z tego nie będzie, ale za to jakie zrozumienie w tym babskim spojrzeniu na tyle różnych spraw Szeroki uśmiech

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?