Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę, aby nie gorzknieć na wszystkich polach i mieć radość nawet z takich małych bzdetów, jak te życzenia. Forum specyficzne, ale wciąż pozostajemy ludźmi, życie da
Perepek
18.12.2024 09:47:05
Hej zamierzam się złożyc pozew o rozwód macie do polecenia kogos z okolic Katowic? nie wiem jak sie za to zabrac
Ozyrys1
11.12.2024 18:21:15
Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam.
Od razu chcę przeprosić jeśli pomyliłam kategorie. Nie jest to typowa zdrada, dlatego nie wiem gdzie mogę temat "podpiąć".
Od dłuższego czytam to forum, albo raczej od momentu w którym został założony wątek, na mój temat, pełen bezpodstawnych, bolesnych oskarżeń. Nie podam tematu wątku, chcę pozostać anonimowa, jednocześnie chciałabym podzielić się tym co czuję i co myślę.
Zastanawiam się od pewnego czasu, co wam daje bezpodstawne prawo do obrażania ludzi, czy to kobiet czy to mężczyzn posądzanych o zdradzanie, szczególnie nie znając nic tak naprawdę, a ślepo wierząc w to co jest napisane w temacie. Nie jeden i nie dwa razy zostałam tu obrażona, boleśnie i bezpodstawnie, i nie kryję, że takie obrazy i obelgi w stronę osoby której się nie zna są bolesne.
Zostałam oskarżona o zdradę, zostały mi włożone w słowa usta, których nigdy nie wypowiedziałam i przypisane czyny które nigdy nie miały miejsca, przez autora wątku oczywiście. Nie kryje byłam winna w pewnej części rozpadowi związku i temu, że mój partner czuł się odtrącony. Jednak nigdy się tak zwanie 'nie puściłam', nie zdradziłam, co więcej to ja zostałam zdradzona już na samym początku związku i okłamywana w jego trakcie.
Nie toleruje zdrady, nie szanuje ludzi którzy zdradzają (nawet swoich rodziców, gdyż zdradzali się notorycznie, a ja jako dziecko byłam zmuszona na to patrzeć. Naiwnie obiecałam sobie wtedy, że nigdy nie zdradzę i nigdy zdrady nie wybaczę.) Jednak wybaczyłam, zostałam zdradzona, a potem długi czas okłamywana i wmawiane było mi, że nic takiego miejsca nie miało. Dopiero gry po ponad pół roku, albo roku (nie pamiętam już dokładnie - nie chce nawet) doprowadziłam do konfrontacji partnera, z tą dziewczyną - prawda wyszła na jaw. Bolało, bolało cholernie, cierpiałam, płakałam, wróciła depresja. Jednak wybaczyłam.
Mój partner, może nie zawsze, ale był typem strasznego zazdrośnika, nie wolno mi było posiadać kolegów, gdyż sam nie wierzył w przyjaźń między kobietą, a mężczyzną. W tym temacie byłam przeciwieństwem. Miałam przyjaciół, nie tak zwanych sex friend, jak zaraz ktoś może pomyśleć. Miałam przyjaciół, mężczyzn, z którymi mogłam się pośmiać, pogadać o problemach, wyjść na piwo czy na zakupy. Jednak każde wyjście, każda rozmowa kończyła się podejrzeniami i kłótnią (nadmienię od razu, że nie ignorowałam, nie olewałam partnera na rzecz kolegów - spotkania miały miejsce jedynie w momentach gdy partner miał swoje plany, a każdą wolną chwilę spędzaliśmy wspólnie). Dodatkowym problemem był mój były. Tu nie kryję - zawaliłam na całej linii, bo zamiast podzielić się z obecnym partnerem, ze mnie nęka smsami, wiadomościami itp. trzymałam to w tajemnicy. A smsy nie były przyjemne, starałam się je na bieżąco kasować, jednak nie zawsze (np w nocy miałam możliwość) a mój partner je czytał, czytał a potem kasował. Byłam głupia, mogłam odrazu przyznać się do problemu, ale nauczyłam się przez całe swoje życie że trzeba sobie radzić samemu. Problem ucichł, a potem sie nasilił, w momencie gdy zażądałam zwrotu gotówki. (była to nie mała kwota i tylko dlatego miało to miejsce. Myślę, że każdy by nie odpuścił kwoty która sięga prawie 3 tysięcy złotych). Nie sądziłam, ze tak to się skończy. Potem pewien czas później korzystając z laptopa partnera zobaczyłam wątek na forum. O mnie. Z oskarżeniami. Wyzwiskami. Byłam obrażana i jak wspomniałam szybciej zostały przypisane czyny i słowa które nigdy nie miały miejsca, chyba po to by wyolbrzymić? Albo stworzyć problem.
Nie wiem czemu tu piszę, może dlatego, że są święta, że każdy zasługuje na wybaczenie, albo chociaż na próbę postawienia się na miejscu drugiej osoby. Byłam głupia mając tajemnice, zapłaciłam za swoją głupotę jednak w sposób bardziej bolesny niż mogłam pomyśleć. ZOstałam oskarżona o coś czym się brzydzę i czego ofiarą sama padłam, a Wy ludzie na tym forum, cóż.
Zastanówcie się czasem zanim napiszecie "olej" "kopnij w ****" lub obrazicie daną osobę, bo może to ona jest ofiarą i do naprawdę idiotycznego nieporozumienia.
Pozdrawiam i chcę życzyć wesołych świąt.
Ja wiem z której historii jesteś- czy zechcesz podzielić się z innymi użytkownikami kogo partnerką jesteś . Znając historię z opisu Twojego partnera ustosunkowalismy się do niej. I jeszcze,jedno pytanie - po co wy w ogóle jesteście razem.
Piszą tu różni ludzie. Dostają odpowiedzi na miarę tego co nam dadzą. Oszuści i bajkopisarze też się zdarzają. Jeśli czytasz to forum to wiesz że nawet z tą drugą stroną rozmawiamy również. Została zdradzona i oszukana to opisz to. Może otrzymasz odpowiedź i wsparcie.
No śmiechłem, proponuję scalić wątki Piszesz Nie toleruje zdrady, nie szanuje ludzi którzy zdradzają to w takim wypadku ukamieniujemy Twojego partnera. Tak się składa że 99% osób stąd też nie szanuje. Dziwne. hmmm.
Życzę Wam Bezpodejrzliwych Świąt bez grzebania w komórkach i kompach.
No kochana ja tez nie umiem czytac ze spokojem komentarzy ze spokojem. Zdrada zdrada a tu siedzi jeden czy drugi co nie ma sobie nic do zarzucenia. Kobieta ma nie stac przy garach isc do fryzjera czy kosmetyczki bo mąż zrobił z niej kucharke sprzatczke pomywaczke czyli służącą a tu daje hmm cudowne rady. Gdzie sam w domu nic nie robi przyjdzie najesc sie i spać. A żona dla niego to idiotka. Na dodatek by oczekiwał sluzalczosci przeblagania za dokonana zdradę a sam nic nie daje oprocz tych zasranych rad na tym portalu. Zony dziewczyny narzeczone by was nie zdradzały gdybyscie nie byli obłudni. Leje sie tu nienawiść i kłamstwo. Byscie sie zajeli ukladaniem sobie zycia a nie innym ludziom i nakazywanie co maja robić.
Qwa
ty jesteś naprawdę bezczelna. Qrefka puszczająca się za plecami męża z przypadkowymi facetami, do tego osoba chora psychicznie i z zaburzoną osobowością - i rżniesz tu pokrzywdzoną? Jesteś wybitną (..) i wybitnym toksykiem. Nawet gdybyś się nie puszczała, mąż powinien od ciebie wiać na koniec świata. Twoje kolejne wypowiedzi i stąd, i z czata tylko potwierdzają, że nic do twojej łepetyny się nie przebiło...
uwazaj chłopie bo ci jaja zniosę na głowie zanim mnie zabijesz
Komentarz doklejony:
a mojego męża weź se pod pachę i idzcie razem na wódkę, bo masz schizy i musisz je zapić. Sorki Szelmo ze na Twoim poście ale bym zamknęła ten internetowy burdel
Droga Szelmo, prawda jest taka że tu świat wirtualny, nie realny. Tu każdy może pisać co mu ślina przyniesie na język i trudno ocenić czy to prawda czy fałsz.
Prawda Szelmo też jest taka, że nie każda osoba zdradzona zasługuje na poklepanie w plecy i otarcie łez, ale tu też trudno ocenić a nawet niemożliwe co ma "za skórą" pokrzywdzony/a w jego odczuciu autor postu.
Qwa a ty co robisz na tym forum? hehehe przyganiał kocioł garnkowi Woland:
Cytat
puszczająca się za plecami męża z przypadkowymi facetami
hmm nigdy nie chciałem być przypadkiem, ale może to był błąd...
A swoją drogą, dobrze jest jak się trafia ktoś o całkowicie odmiennym zdaniu, nawet tak kontrowersyjnym jak Qwa - to ożywia dyskusję i forum nie jest takie monotematyczne...
No Szelmo tylko potwierdzasz, że rzadko się zdarza by wina była tylko po jednej stronie. Gdzieś już pisałem, ze świat nie jest czarno-biały, są jeszcze odcienie szarości
Dobrze, że napisałaś, to nam uświadamia, że nie każda historia nawet najbardziej łzawa musi być całkowicie prawdziwa, że ta sama historia opowiedziana przez drugą stronę, może wyglądać zupełnie inaczej
Panie przodem więc Qwa za "internatowy burdel" normalnie należała by się kulka, Woland podobnie za wyraz na Q i pozostałe uwagi.
Potraktujcie to jako ostrzeżenie, z racji świąt kulki nie przyznam chociaż zasłużyliście oboje, w przypadku dalszej wymiany grzeczności wyrozumiały nie będę - B40
Zastanawiam się od pewnego czasu, co wam daje bezpodstawne prawo do obrażania ludzi, czy to kobiet czy to mężczyzn posądzanych o zdradzanie, szczególnie nie znając nic tak naprawdę, a ślepo wierząc w to co jest napisane w temacie.
Wydając komentarze i radząc, bazujemy na tym, co autor nam o sobie i swojej sytuacji opowiedział. Trudno być jasnowidzem i zgadywać, co jest, a co nie jest prawdą. Zresztą wydaje mi się bzdurnym, by pisząc historię wybielać się, ponieważ otrzymuje się wtedy zupełnie chybione porady...Co z nimi wtedy innego zrobić, jak nie wyrzucić do kosza?
Jeśli jednak opisana przez Twojego partnera historia jest wyssana z palca, zawsze możesz po prostu opisać swoją wersję.
btw, nam jest tu wszystko jedno, które z Was kłamie. W końcu to nie nasze życie, nie nas dotyczy ten bałagan...
Zastanawiam się od pewnego czasu, co wam daje bezpodstawne prawo do obrażania ludzi, czy to kobiet czy to mężczyzn posądzanych o zdradzanie
Ja bym nawet kamieniował, ale podobno nie wypada
Cytat
Nie kryje byłam winna w pewnej części rozpadowi związku i temu, że mój partner czuł się odtrącony.... Dodatkowym problemem był mój były. Tu nie kryję - zawaliłam na całej linii, bo zamiast podzielić się z obecnym partnerem, ze mnie nęka smsami, wiadomościami itp. trzymałam to w tajemnicy. Problem ucichł, a potem sie nasilił, w momencie gdy zażądałam zwrotu gotówki.
To jest jawne przyznanie się do zdrady - bo zdrada wcale nie musi oznaczać wkładania drewienka tam gdzie nie wolno. Zdrada to już ignorowanie, trzymanie tajemnic, oszukiwanie, prywatyzowanie telefonu. kręcenie, itd...
Cytat
Mój partner, może nie zawsze, ale był typem strasznego zazdrośnika, nie wolno mi było posiadać kolegów, gdyż sam nie wierzył w przyjaźń między kobietą, a mężczyzną. W tym temacie byłam przeciwieństwem. Miałam przyjaciół, nie tak zwanych sex friend, jak zaraz ktoś może pomyśleć. Miałam przyjaciół, mężczyzn, z którymi mogłam się pośmiać, pogadać o problemach, wyjść na piwo czy na zakupy.
I ma 100% racji! Przyzwoite kobiety mają co najwyżej męskich znajomych, z którymi co najwyżej mogą iść na zakupy czy na piwo - ale wyłącznie razem z partnerem, a nie w tajemnicy.
Cytat
Nie toleruje zdrady, nie szanuje ludzi którzy zdradzają... Dopiero gry po ponad pół roku, albo roku (nie pamiętam już dokładnie - nie chce nawet)
Hmm... co tam pół roku czy rok - kto by to spamiętał?! :cacy
Cytat
Byłam głupia mając tajemnice, zapłaciłam za swoją głupotę
Może podsumuję - jak jesteś w związku, to są pewne kwestie których zwyczajnie nie wypada robić - a sama tu się do tego jawnie przyznałaś. Sama sobie przesunęłaś granice przyzwoitości, a dziwisz się, że jak ktoś je ma, to się im strasznie dziwi - i odbierasz to jako obrazę, a tak nie jest. Obrażasz się na to, że są tu ludzie, którzy piętnują takie postępowanie jakie tu opisałaś. Będąc w związku musisz trzymać się konsekwentnie zasad, bo związek to nie jest mieszkanie bez drzwi i okien, że każdy może tam sobie wejść i wyjść jak mu pasuje i kiedy. Jak oczekiwałaś tzw. związku otwartego, to takie rzeczy jakie popełniłaś ustala się na początku, a nie w trakcie.
Każda tu osoba na forum poddaje krytyce to, co uważa za słuszne - ale fakt, że dotyka to Ciebie, mówi nam tylko, że coś jest na rzeczy. Bowiem prawdziwa cnota krytyk się nie boi.
Ramirez, związek to więzienie ? Każdy człowiek ma prawo do oddychania własnymi płucami , bez pytania o pozwolenie przy wdechu i wydechu, oraz do zamykania drzwi od WC jak się idzie załatwić . Ja nie miałam haseł na kompie, telefon zawsze na wierzchu itp, ale jakby mi kto przegląd robił , to miło by się nie skończyło. To 100x lepiej żyć samemu, niż w kisić się w takim obozie koncentracyjnym , z którego wyjście jest tylko przez komin .
rekonstrukcja dnia grudzień 26 2014 01:19:32
Ramirez, związek to więzienie ?
Rekonstrukcjo kochana - tak, związek zawsze jest quasi więzieniem, na które zgadzamy się popełniając pierwszy kompromis. Później nie ma już odwrotu - że na to się zgadzamy, a na to już nie. Albo ustalamy na początku wszystkie ważne dla nas reguły, albo potem już ich nie zmieniamy - bo zdrada jest jedną z tak złamanych reguł. I wcale nie chodzi o to, by się wzajemnie katować czy szpiegować. Sami siebie dobrowolnie zamykamy we własne klatki, by partnera nie krzywdzić - a nie zamykamy partnera w klatce, by czasem nas nie skrzywdził. Jak obie strony to wiedzą, to nie ma problemów ze zdradą, czy utratą zaufania. Natomiast jak ktoś tego "zniewolenia" sobie narzuconemu nie akceptuje, to faktycznie - lepiej mu żyć samotnie, bo będzie dla podkreślania swojej wolności może ranił kochającą osobę.
Jeżeli bylibyśmy razem, czy ja miałbym jakiś problem z tym, byś brała mój telefon, komputer, fejsa czy e-maile? Żadnego! Bo mąż i żona to jedność, a nie odrębność. Chcesz być odrębna- nie wchodź w w jedność, bo może kogoś swoimi działaniami podkreślającymi odrębność poranisz.
Ramirez zgadzam się z tobą. Rekonstrukcjo, oczekujesz otwartego związku? to sobie poszukaj partnera do otartego związku. Wtedy będziecie sobie nawzajem hasłować laptopy i telefony.
A wracając do tematu.
Szelma ja nie odpowiem na twoje zaczepki.
Osobiście piszę tutaj w celu pomocy innym z poczuciem oddania tego co dostałem jak opowiedziałem swoją historię.
Nie mam też ochoty ani czasu na wnikanie w autentyczność historii, jak pewnie wielu z nas.
Nie interesują mnie Twoje zaczepki wynikające z twoich wyrzutów sumienia.
Chcesz dyskusji to napisz jaśniej, jaka historia i Twój punkt widzenia.
Wiedz, że takie postawienie sprawy to tak jak rozmawiać z głuchym o pogodzie.
Nie Andy74, nie jestem zwolenniczką, choć rozumiem że dla niektórych osób jest to optymalna opcja. Jeśli już czegoś oczekuję, to raczej związku dwojga dorosłych, poważnych, dojrzałych i odpowiedzialnych ludzi , a nie blaszanej puszki na szprotki podduszone w sosie własnym. Sorki , ale dla mnie związkiem to nie jest, tylko jakimś układem w którym jedno drugiemu patrzy na ręce ( a zresztą ... ręce, może bieliznę osobistą kontrolować , no w końcu "co moje , to twoje" ). To jest niepoważne, poniżające, wręcz chore. I nie dziwi mnie, że ktoś przyduszony w tego typu relacji, jak powącha ociupinę wolności, to dokazuje jak pies zerwany z łańcucha.
Życzę Wam Bezpodejrzliwych Świąt bez grzebania w komórkach i kompach.
ty jesteś naprawdę bezczelna. Qrefka puszczająca się za plecami męża z przypadkowymi facetami, do tego osoba chora psychicznie i z zaburzoną osobowością - i rżniesz tu pokrzywdzoną? Jesteś wybitną (..) i wybitnym toksykiem. Nawet gdybyś się nie puszczała, mąż powinien od ciebie wiać na koniec świata. Twoje kolejne wypowiedzi i stąd, i z czata tylko potwierdzają, że nic do twojej łepetyny się nie przebiło...
Komentarz doklejony:
a mojego męża weź se pod pachę i idzcie razem na wódkę, bo masz schizy i musisz je zapić. Sorki Szelmo ze na Twoim poście ale bym zamknęła ten internetowy burdel
Daj spokój bo tylko karmisz trola.Najlepiej ją olać,nie odpowiadac na jej bzdury to sama zniknie z naszego portalu jak snieg po zimie.
Choc kurde z drugiej strony...Aż się krew gotuje jak sie czyta takie wypociny i bzdury jak pisze Qwa.
Szelma
podaj tytuł wątku abyśmy mogli sie odnieść....Łatwiej bedzie,zobaczysz.
Prawda Szelmo też jest taka, że nie każda osoba zdradzona zasługuje na poklepanie w plecy i otarcie łez, ale tu też trudno ocenić a nawet niemożliwe co ma "za skórą" pokrzywdzony/a w jego odczuciu autor postu.
Woland:
Cytat
A swoją drogą, dobrze jest jak się trafia ktoś o całkowicie odmiennym zdaniu, nawet tak kontrowersyjnym jak Qwa - to ożywia dyskusję i forum nie jest takie monotematyczne...
No Szelmo tylko potwierdzasz, że rzadko się zdarza by wina była tylko po jednej stronie. Gdzieś już pisałem, ze świat nie jest czarno-biały, są jeszcze odcienie szarości
Dobrze, że napisałaś, to nam uświadamia, że nie każda historia nawet najbardziej łzawa musi być całkowicie prawdziwa, że ta sama historia opowiedziana przez drugą stronę, może wyglądać zupełnie inaczej
Potraktujcie to jako ostrzeżenie, z racji świąt kulki nie przyznam chociaż zasłużyliście oboje, w przypadku dalszej wymiany grzeczności wyrozumiały nie będę - B40
Cytat
Kiedyś można było nazywać rzeczy po imieniu, ale reforma panie
Cytat
Wydając komentarze i radząc, bazujemy na tym, co autor nam o sobie i swojej sytuacji opowiedział. Trudno być jasnowidzem i zgadywać, co jest, a co nie jest prawdą. Zresztą wydaje mi się bzdurnym, by pisząc historię wybielać się, ponieważ otrzymuje się wtedy zupełnie chybione porady...Co z nimi wtedy innego zrobić, jak nie wyrzucić do kosza?
Jeśli jednak opisana przez Twojego partnera historia jest wyssana z palca, zawsze możesz po prostu opisać swoją wersję.
btw, nam jest tu wszystko jedno, które z Was kłamie. W końcu to nie nasze życie, nie nas dotyczy ten bałagan...
Cytat
Ja bym nawet kamieniował, ale podobno nie wypada
Cytat
To jest jawne przyznanie się do zdrady - bo zdrada wcale nie musi oznaczać wkładania drewienka tam gdzie nie wolno. Zdrada to już ignorowanie, trzymanie tajemnic, oszukiwanie, prywatyzowanie telefonu. kręcenie, itd...
Cytat
I ma 100% racji! Przyzwoite kobiety mają co najwyżej męskich znajomych, z którymi co najwyżej mogą iść na zakupy czy na piwo - ale wyłącznie razem z partnerem, a nie w tajemnicy.
Cytat
Hmm... co tam pół roku czy rok - kto by to spamiętał?! :cacy
Cytat
Może podsumuję - jak jesteś w związku, to są pewne kwestie których zwyczajnie nie wypada robić - a sama tu się do tego jawnie przyznałaś. Sama sobie przesunęłaś granice przyzwoitości, a dziwisz się, że jak ktoś je ma, to się im strasznie dziwi - i odbierasz to jako obrazę, a tak nie jest. Obrażasz się na to, że są tu ludzie, którzy piętnują takie postępowanie jakie tu opisałaś. Będąc w związku musisz trzymać się konsekwentnie zasad, bo związek to nie jest mieszkanie bez drzwi i okien, że każdy może tam sobie wejść i wyjść jak mu pasuje i kiedy. Jak oczekiwałaś tzw. związku otwartego, to takie rzeczy jakie popełniłaś ustala się na początku, a nie w trakcie.
Każda tu osoba na forum poddaje krytyce to, co uważa za słuszne - ale fakt, że dotyka to Ciebie, mówi nam tylko, że coś jest na rzeczy. Bowiem prawdziwa cnota krytyk się nie boi.
Cytat
Ramirez, związek to więzienie ?
Rekonstrukcjo kochana - tak, związek zawsze jest quasi więzieniem, na które zgadzamy się popełniając pierwszy kompromis. Później nie ma już odwrotu - że na to się zgadzamy, a na to już nie. Albo ustalamy na początku wszystkie ważne dla nas reguły, albo potem już ich nie zmieniamy - bo zdrada jest jedną z tak złamanych reguł. I wcale nie chodzi o to, by się wzajemnie katować czy szpiegować. Sami siebie dobrowolnie zamykamy we własne klatki, by partnera nie krzywdzić - a nie zamykamy partnera w klatce, by czasem nas nie skrzywdził. Jak obie strony to wiedzą, to nie ma problemów ze zdradą, czy utratą zaufania. Natomiast jak ktoś tego "zniewolenia" sobie narzuconemu nie akceptuje, to faktycznie - lepiej mu żyć samotnie, bo będzie dla podkreślania swojej wolności może ranił kochającą osobę.
Jeżeli bylibyśmy razem, czy ja miałbym jakiś problem z tym, byś brała mój telefon, komputer, fejsa czy e-maile? Żadnego! Bo mąż i żona to jedność, a nie odrębność. Chcesz być odrębna- nie wchodź w w jedność, bo może kogoś swoimi działaniami podkreślającymi odrębność poranisz.
A wracając do tematu.
Szelma ja nie odpowiem na twoje zaczepki.
Osobiście piszę tutaj w celu pomocy innym z poczuciem oddania tego co dostałem jak opowiedziałem swoją historię.
Nie mam też ochoty ani czasu na wnikanie w autentyczność historii, jak pewnie wielu z nas.
Nie interesują mnie Twoje zaczepki wynikające z twoich wyrzutów sumienia.
Chcesz dyskusji to napisz jaśniej, jaka historia i Twój punkt widzenia.
Wiedz, że takie postawienie sprawy to tak jak rozmawiać z głuchym o pogodzie.
Cytat