Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę, aby nie gorzknieć na wszystkich polach i mieć radość nawet z takich małych bzdetów, jak te życzenia. Forum specyficzne, ale wciąż pozostajemy ludźmi, życie da
Perepek
18.12.2024 09:47:05
Hej zamierzam się złożyc pozew o rozwód macie do polecenia kogos z okolic Katowic? nie wiem jak sie za to zabrac
Ozyrys1
11.12.2024 18:21:15
Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Mamy po 37 lat, trójkę dzieci, 10, 12 i 15, małżeństwem jesteśmy 15 lat.
Jak teraz na to patrzę, to wydaje mi się, że między nami nigdy nie było dobrze. Zbyt mocno kochałam i sadziłam, że tej miłości wystarczy za nas dwoje...
Ale on i tak się oddalał...uciekał w sport, telewizję, później popularny portal z grami on line...
Tam poznał ją...w listopadzie 2011 roku...
Na początku zwykła znajomość z osobą z którą można pograć...
Nasze małżeństwo zaczęło się sypać na poważnie.
On wolny czas na grach spędzał, a ja się cieszyłam, bo mnie nie wyzywa ani dzieci i nie robi hałasów tyle co zawsze. Idąc do łóżka czułam obrzydzenie. Robiłam wszystko aby on już spał, albo ja udawałam, że śpię. A sex mieliśmy zawsze zaje...ty.
W styczniu 2012 wyjechał za granicę, a już w kwietniu na owym portalu z grami założył sobie drugie konto /i ona też/ aby mogli być sam, na sam. GG, numer telefonu pod ukrytym hasłem, skype... We wakacje 2012, kiedy pracował we Włoszech, zaczęli to robić on line /wtedy tego nie wiedziałam/ a już we wrześniu planowali wyjazd do Meksyku...nie muszę chyba dodawać pikantnych szczegółów jakie planowali sobie robić.../dostałam się niedawno do jego gg/
Przez cały ten czas wiedziałam, że kogoś ma, wiedziałam, że to ona, on sam zaprzeczał i przysięgał, że to nic nie znaczy, ale jego zachowanie mówiło co innego. Trwało to sporo czasu, aż w końcu pękłam...zdałam sobie sprawę, że nic dla niego nie znaczę, dzieci również, a on wolny jak ptak hula sobie za granicą.
W ciągu 2 tygodni załatwiłam sobie pracę za granicą i wyjechałam, wysyłając do niego dzieci. To było w lipcu 2013, gdzie on cały czas namiętnie z nią romansował. Zapowiedziałam mu, że jak wrócę, chcę zobaczyć o czym z nią na skypie pisał...wykasował wszystko, jak również z telefonu smsy. Rok temu przeprowadziliśmy kilka poważnych rozmów, gdzie zapytany, zapewniał, że sexu nie było /nie wierzyłam, ale miałam nadzieję, że to prawda/, że to tylko flirt, że chce ratować rodzinę itp.
To nie pierwsze takie rozmowy, więc nie dałam szansy, dałam czas...od stycznia różnie bywało...gdy byłam w PL /bo on z dziećmi teraz siedzi w domu/ to był miły wyrozumiały, cierpliwy...jak nigdy...ale już w dniu mojego wyjazdu rano zadzwoniło do niej, do mnie nie...
Tak więc od stycznia różnie to bywało, ale ostatecznie w lutym zerwał z nią kontakt, przynajmniej tak twierdzi. Widziałam zmiany w jego zachowaniu, w tym, że chciał rozmawiać, że jest szczery...po 8 miesiącach zaczęłam pomalutku wierzyć, że może się nam udać...
Aż tu SRUUU...dostałam się na to jego przeklęte GG, wyszedł planowany wypad, a on ciągnięty za język przyznał sie do cybersexu!!!!Do sexu w realu się nie przyznał, ale miał czas i sposobność, bo był przelotem u niej w mieście i nie chciał, aby ktoś z rodziny po niego przyjechał, wolał czekać 6h na pociąg i kolejne 4 jechać...
Stoję przed decyzją o rozwodzie...stałam sie dla niego wredną suką, zimną i oschłą...on się otwiera, odpowiada na intymne pytania dotyczące ich związku...dla niego to nie był romans, tylko niewinny flirt...ale bardziej od zdrady fizycznej, bolała mnie przez te lata zdrada emocjonalna...a najbardziej zabolało mnie kłamstwo, który mnie nakarmił kilka miesięcy temu, że nie uprawiali w żaden sposób sexu. Nienawidzę kłamstwa, zwłaszcza, gdy mam pewność, że było inaczej. A ten romans trwał w najlepsze dwa lata...Jego szczerość /bo przecież mu to ciąży i chciał mi "wszystko" wyznać/ odbiła się konkretnie na moim zdrowiu...10 dni L4 i za parę dni kardiolog, bo nie wiadomo co się stało.
Nawet wróżki pytałam czy rozwód musi być...podobno jest nieunikniony, bo mamy różne charaktery...ale ja wiem, że to jest ten, z którym chciałam się zestarzeć... Nie wiem sama co mam robić...
Przez cały ten czas wiedziałam, że kogoś ma, wiedziałam, że to ona, on sam zaprzeczał i przysięgał, że to nic nie znaczy, ale jego zachowanie mówiło co innego.
Cytat
bardziej od zdrady fizycznej, bolała mnie przez te lata zdrada emocjonalna...a najbardziej zabolało mnie kłamstwo, który mnie nakarmił kilka miesięcy temu, że nie uprawiali w żaden sposób sexu.
Oj, sama siebie oszukiwałaś przez te dwa lata, a teraz zżymasz się na męża, kiedy opowiada o tym, o czym doskonale wiedziałaś
Na rękę Ci było, jak sama powiedziałaś, że siedzi w necie i gra. Ba, wiedziałaś, że jest jakaś "ona" i też tolerowałaś. Naprawdę sądziłaś, że tylko puzzle układają?
No więc pytam: w jakim celu niczego z romansem nie zrobiłaś i dopiero teraz wraz z wróżką , chcesz podjąć decyzję?
Coś widze ze niektórym to trzeba by było zabronic dostepu do komputera , zupełnie jak u mnie niewinna gra i po małżeńtwie , sory ale ty do wrózek chodzisz? to tez pewne bajki, tak samo jak wirtualny swiat, jestem facet interesuje sie akurat tez troche ezoteryka, ale nie jest to dla mnie wykładnia zycia," ..ale ja wiem, że to jest ten, z którym chciałam się zestarzeć... Nie wiem sama co mam robić..." masz dwa wyjścia, dalej tkwic w tym bagnie, albo zakończyć to całkowicie, jednak czasem trzeba cos zburzyć by zaczac od nowa, być moze z tym samym partnerem ale i tak od nowa. decyzja nalezy do Ciebie
JakichWiele nie tyle się oszukiwałam, co kochałam za bardzo. Dlatego nic nie zrobiłam. Tak, teraz wiem już co to oznacza z psychologicznego punktu widzenia. Kiedyś tylko mówiłam puste słowa, że jestem za dobra, że za mocno kocham...teraz wiem, że to jest udowodnione naukowo, że takie osoby istnieją, w większości kobiety i ich związki właśnie tak się kończą...
Jestem również osobowością borderline, co także miało wpływ na przebieg naszego związku.
Tolerowałam sytuację, bo wtedy nie wiedziałam, że oprócz więzi emocjonalnej łączy ich sex. Tego dowiedziałam się od niego dwa tygodnie temu. Kiedy to, po 9 miesiącach, już zaczynałam się pomalutku otwierać i wierzyć, że może nam się uda uratować małżeństwo. A później odkryłam, że planowali zabawić się w Meksyku, więc tak drążyłam temat, że on uznał, iż chce być ze mną szczery i przyznał się do cybersexu...na prawdę ta szczerość nie była mi potrzebna...
Wróżka nie jest moją wyrocznią, nie biegam co chwilę i nie każę zaglądać w szklaną kulę. On miał postawione w lutym ultimatum - ona, albo ja. Sam zdecydował.
zawiedzionyfac zdarzyło mi sie zasięgnąć porady wróżki obecnie czwarty raz w życiu, jak do tej pory sprawdziło się wszystko. Obecnie mam "dostęp" do znanej i cenionej w swoim świecie kobiety, a, że sama kiedyś się zajmowałam tą tematyką, to potrafię odróżnić ziarno od plew...Po za tym sobie się nie wróży...takie wróżbiarskie BHP.
Cytat
masz dwa wyjścia, dalej tkwic w tym bagnie, albo zakończyć to całkowicie, jednak czasem trzeba cos zburzyć by zaczac od nowa, być moze z tym samym partnerem ale i tak od nowa.
Skłaniam się ku rozwodowi, właśnie po to, aby zacząć od nowa...ale nie mam żadnych dowodów, kompletnie, a jeśli rozwód, to z wyłącznej jego winy ma być. Powiedział, że nie będzie stawiał przeszkód. Musiałabym też chyba ją na świadka wezwać...da się tak? Dadzą rozwód, jeśli on sie przyzna a dowodów nie ma? W dodatku pożycie małżeńskie nie ustało /przynajmniej do czasu jego przyznania się przed dwoma tygodniami/ i dzieci są...
On powiedział, że chce walczyć i mnie odzyskać, nawet po rozwodzie będzie do tego dążył...na ile to prawda, jak długo starczy mu dobrej woli, chęci i sił - nie wiem...
Na razie robi prawie wszystko aby było lepiej, ale nie zostawiam mu wątpliwości. Ma być rozwód. "Prawie", bo prosiłam go by poszedł na terapię małżeńską, ale się wykręcił. Teraz ma powiedziane, że musi, jeśli chce wogóle cokolwiek zacząć...choćby po rozwodzie chciał walczyć...
Radziłam się również na forum psychologicznym. Od lutego zapisane mam prawie 18 stron .. Jeśli ktoś chce dowiedzieć się jak to się wszystko zaczęło, to tytuł wątku taki jak tutaj. Lubię psychologię, ale łatwiej mi pomagać innym, sobie nie potrafię...
Jeśli znasz kobietę z która Cię zdradzał to możesz ją powołać na świadka, reszta na PW bo porady prawnika tu trzeba, u mnie też zaczeło się od gry a później były wyjazdy niby do kolegi, sory ale dla nie których wirtualny swiat staje sie receptą na zycie.
Masz świętą rację. To nawet nie recepta na życie, ale prowadzenie podwójnego życia, gdzie real jest nudny i w ogóle beee, a online jest z podniecającym dreszczykiem emocji.
To nie jest tak, że ja nie zbierałam. Dużo rzeczy wymogłam na nim, aby pisał na skypie, a nie mówił....ale nie wpadłam na pomysł, aby to sobie wydrukować... a po 3 miesiącach wiadomości są kasowane.
Teraz przyznanie do zdrady mam również napisane na Viberze i potwierdzenie chęci wyjazdu do Meksyku /a nie jak wcześniej twierdził, że to marzenie, które nigdy nie zostanie spełnione/ i znów nie mam jak wydrukować, ani nie wiem jak to skopiować i zapisać. Mało, ale zawsze by coś było...
Komentarz doklejony:
Niestety w tamtym czasie nie miałam dostępu do żadnego komunikatora, a jeśli już się zdarzyło, to wszystko na bieżąco było kasowane.
Komentarz doklejony:
Zapomniałam linka dać do forum psychologicznego...trzeba się zarejestrować.
http://forumpsychologiczne.org/
tytuł mojego wątku, jak tu
moja historia...trwa już tyle lat...
Nie opisałaś, megi1, swojego życia tutaj tak, jak zrobiłaś to na w/w forum, a moim zdaniem tylko wspomnienie o borderline, bez konkretów z Twojego życia, opisujących z czym się to u Was jadło, daje nieprawdziwy obraz całości.
I potrwa jeszcze dłużej, jeśli w końcu nie zbierzesz się w sobie i nie rozgonisz tego dziadostwa. Nie certol się w tym facetem, bo on kpi z Ciebie w żywe oczy- Yorik ma rację- niektóre kobiety mają coś takiego w sobie, że aż chce się je zdradzać. Ja gdybym była chłopem, też bym Cię zdradzała, bo tak łatwo mozna Cię wykiwać. Skompromitowałaś się jako kobieta w tym swoim cudownym małżeństwie- pozwoliłaś na to, by byle chłop wszedł Ci na głowę i wiesz co zrobił na jej czubku, prawda?
Komentarz doklejony:
Ty jesteś borderką, on od Ciebie ucieka, Ty go gonisz- chory toksyczny układ i dość ponure stadło. Ciekawe które w was wymieknie albo pójdzie wreszcie po rozum do głowy i zakończy to małżeństwo. Ja stawiam na tego faceta- Ty na pewno nie odejdziesz od niego i na pewno też nigdzie nie puścisz tego faceta- w razie czego uczepisz się jego portek i będziesz wyła do księżyca. Tańczycie chory taniec- współczuję Twojemu mężowi.
Komentarz doklejony:
W waszym przypadku to jakby wiódł ślepy kulawego. Facet jest od Ciebie uzależniony psychicznie i na maksa na Ciebie dosyć- nie potrafi jednak odejść tak raz a dobrze, więc zdradza Cię i tworzy we łbie mity. Jest jednak marionetką w Twoich rękach i dlatego nie może zrobić kroku ani do przodu, ani do tyłu. W pewien chory sposób on próbuje sprowokowac Ciebie do rozstania, ale Ty mocno trzymasz sznurki i nie pozwolisz zyć ani jemu, ani sobie. Dlatego to tak długo trwa. Będziecie się tak mordować jeszcze bardzo długo- może rzeczywiście doczekacie sie wspólnie spędzanej starości.Oboje jesteście chorzy, lecz każde z was na inny sposób.
Twój mąż to wycwaniony facet trzymaj się od niego z daleka bo Cię z niszczy ....Jego świat to to jedno wielkie kłamstwo ..Niech idzie i żyję tak jak chce ...dla dobra Twojego i dzieci ....
JakichWieleTam jest to wszystko opisane, ponieważ on miał z tymi wypocinami iść na terapię psychologiczną. Chciałam wiec, aby psycholog miał obraz sytuacji widziany moimi oczyma. Nie sądziłam, że warto tu całość przekleić...trochę tego jednak jest...
Cytat
tak łatwo mozna Cię wykiwać. Skompromitowałaś się jako kobieta
Auć...zabolało...
Ale to prawda Mono...nigdy niczego nie żądałam, nie wymagałam...stałam się dla niego meblem...
Nie sądzę jednak, aby w jakikolwiek sposób on na moje wymagania reagował, chyba, że złością i wyrzutami.
Tak, nie "wytresowałam" sobie chłopa, bo za bardzo go kochałam. Teraz to wiem. Właściwie wiem to już od dawna, lecz na tresurę było za późno...inna go wtedy tresowała...
O dziwo to ja chcę rozwodu /no dobra, w głębi duszy marzę, by tego nie robić/ ale twardo trzymam się tej wersji. Wiem, że on mnie zniszczy, właściwie już jestem wrakiem człowieka i strzępkiem nerwów. Jednak na wieść o rozwodzie przez bardzo krótki czas chciał abym tego nie robiła. Później powiedział, że problemów robić nie będzie, skoro widzi, że ja tego chcę. Nie powiedział jedynie, żebyśmy zrobili to w cywilizowany sposób, bez hałasów itp. Najlepiej, żeby nikt się nie dowiedział. Zapowiedziałam, że rozwód ma byc z jego wyłącznej winy. Zgodził się bez problemu.
Już wiele razy robił tak, że zrzucał na mnie odpowiedzialność za ważne decyzje. Mam wrażenie, że teraz też tak jest, co potwierdza Twoje przypuszczenia
Cytat
on próbuje sprowokowac Ciebie do rozstania
Tylko dlaczego teraz widać jego zmiany w zachowaniu w stosunku do mnie? Znów się kamufluje? Chce oszukać, że jest lepszym człowiekiem, że zrozumiał, iż może stracić coś ważnego...poczucie bezpieczeństwa, rodzinę, że skrzywdził nie tylko mnie, ale i dzieci?
BETKAA to prawda...jego świat, to jedno wielkie kłamstwo. On sam okłamywał siebie, wierząc w swoje iluzje.
Wciąż jestem za dobra...wciąż próbuję go usprawiedliwiać...takie podejście psychologiczne ...analizuję dlaczego, po co...? Włażę w jego skórę... moje nieszczęście polega na tym, że nie potrafię być suką...
Komentarz doklejony:
Jest możliwość edycji?
Miało być napisane "Powiedział jedynie, żebyśmy zrobili to w cywilizowany sposób"
Komentarz doklejony:
Mam wrażenie, że on po prostu się nie stara...nie ma ambicji, by podjąć wysiłek, walczyć...by zwyciężyć. Jakby to nie było jego celem, a jedynie zatrzymanie mnie i święty spokój. Ja chcę czegoś więcej...czułego dotyku, uśmiechu, błysku w oczach...
Owszem, trochę się zmienił, ale czy to trwałe zmiany, czy stać go będzie już zawsze się pilnować, by być miłym...? Dla niego najlepiej by było, gdybym o wszystkim zapomniała i moglibyśmy zacząć wszystko od nowa...
Owszem, ma lepszy stosunek do mnie, do dzieci...ale żyjemy na odległość...to nie to samo...
Cytat
Cytat
Oj, sama siebie oszukiwałaś przez te dwa lata, a teraz zżymasz się na męża, kiedy opowiada o tym, o czym doskonale wiedziałaś
Na rękę Ci było, jak sama powiedziałaś, że siedzi w necie i gra. Ba, wiedziałaś, że jest jakaś "ona" i też tolerowałaś. Naprawdę sądziłaś, że tylko puzzle układają?
No więc pytam: w jakim celu niczego z romansem nie zrobiłaś i dopiero teraz wraz z wróżką
Cytat
...albo ona z nim
Jestem również osobowością borderline, co także miało wpływ na przebieg naszego związku.
Tolerowałam sytuację, bo wtedy nie wiedziałam, że oprócz więzi emocjonalnej łączy ich sex. Tego dowiedziałam się od niego dwa tygodnie temu. Kiedy to, po 9 miesiącach, już zaczynałam się pomalutku otwierać i wierzyć, że może nam się uda uratować małżeństwo. A później odkryłam, że planowali zabawić się w Meksyku, więc tak drążyłam temat, że on uznał, iż chce być ze mną szczery i przyznał się do cybersexu...na prawdę ta szczerość nie była mi potrzebna...
Wróżka nie jest moją wyrocznią, nie biegam co chwilę i nie każę zaglądać w szklaną kulę. On miał postawione w lutym ultimatum - ona, albo ja. Sam zdecydował.
zawiedzionyfac zdarzyło mi sie zasięgnąć porady wróżki obecnie czwarty raz w życiu, jak do tej pory sprawdziło się wszystko. Obecnie mam "dostęp" do znanej i cenionej w swoim świecie kobiety, a, że sama kiedyś się zajmowałam tą tematyką, to potrafię odróżnić ziarno od plew...Po za tym sobie się nie wróży...takie wróżbiarskie BHP.
Cytat
Skłaniam się ku rozwodowi, właśnie po to, aby zacząć od nowa...ale nie mam żadnych dowodów, kompletnie, a jeśli rozwód, to z wyłącznej jego winy ma być. Powiedział, że nie będzie stawiał przeszkód. Musiałabym też chyba ją na świadka wezwać...da się tak? Dadzą rozwód, jeśli on sie przyzna a dowodów nie ma? W dodatku pożycie małżeńskie nie ustało /przynajmniej do czasu jego przyznania się przed dwoma tygodniami/ i dzieci są...
On powiedział, że chce walczyć i mnie odzyskać, nawet po rozwodzie będzie do tego dążył...na ile to prawda, jak długo starczy mu dobrej woli, chęci i sił - nie wiem...
Na razie robi prawie wszystko aby było lepiej, ale nie zostawiam mu wątpliwości. Ma być rozwód. "Prawie", bo prosiłam go by poszedł na terapię małżeńską, ale się wykręcił. Teraz ma powiedziane, że musi, jeśli chce wogóle cokolwiek zacząć...choćby po rozwodzie chciał walczyć...
Radziłam się również na forum psychologicznym. Od lutego zapisane mam prawie 18 stron .. Jeśli ktoś chce dowiedzieć się jak to się wszystko zaczęło, to tytuł wątku taki jak tutaj. Lubię psychologię, ale łatwiej mi pomagać innym, sobie nie potrafię...
To nie jest tak, że ja nie zbierałam. Dużo rzeczy wymogłam na nim, aby pisał na skypie, a nie mówił....ale nie wpadłam na pomysł, aby to sobie wydrukować... a po 3 miesiącach wiadomości są kasowane.
Teraz przyznanie do zdrady mam również napisane na Viberze i potwierdzenie chęci wyjazdu do Meksyku /a nie jak wcześniej twierdził, że to marzenie, które nigdy nie zostanie spełnione/ i znów nie mam jak wydrukować, ani nie wiem jak to skopiować i zapisać. Mało, ale zawsze by coś było...
Komentarz doklejony:
Niestety w tamtym czasie nie miałam dostępu do żadnego komunikatora, a jeśli już się zdarzyło, to wszystko na bieżąco było kasowane.
Komentarz doklejony:
Zapomniałam linka dać do forum psychologicznego...trzeba się zarejestrować.
http://forumpsychologiczne.org/
tytuł mojego wątku, jak tu
moja historia...trwa już tyle lat...
I potrwa jeszcze dłużej, jeśli w końcu nie zbierzesz się w sobie i nie rozgonisz tego dziadostwa. Nie certol się w tym facetem, bo on kpi z Ciebie w żywe oczy- Yorik ma rację- niektóre kobiety mają coś takiego w sobie, że aż chce się je zdradzać. Ja gdybym była chłopem, też bym Cię zdradzała, bo tak łatwo mozna Cię wykiwać. Skompromitowałaś się jako kobieta w tym swoim cudownym małżeństwie- pozwoliłaś na to, by byle chłop wszedł Ci na głowę i wiesz co zrobił na jej czubku, prawda?
Komentarz doklejony:
Ty jesteś borderką, on od Ciebie ucieka, Ty go gonisz- chory toksyczny układ i dość ponure stadło. Ciekawe które w was wymieknie albo pójdzie wreszcie po rozum do głowy i zakończy to małżeństwo. Ja stawiam na tego faceta- Ty na pewno nie odejdziesz od niego i na pewno też nigdzie nie puścisz tego faceta- w razie czego uczepisz się jego portek i będziesz wyła do księżyca. Tańczycie chory taniec- współczuję Twojemu mężowi.
Komentarz doklejony:
W waszym przypadku to jakby wiódł ślepy kulawego. Facet jest od Ciebie uzależniony psychicznie i na maksa na Ciebie dosyć- nie potrafi jednak odejść tak raz a dobrze, więc zdradza Cię i tworzy we łbie mity. Jest jednak marionetką w Twoich rękach i dlatego nie może zrobić kroku ani do przodu, ani do tyłu. W pewien chory sposób on próbuje sprowokowac Ciebie do rozstania, ale Ty mocno trzymasz sznurki i nie pozwolisz zyć ani jemu, ani sobie. Dlatego to tak długo trwa. Będziecie się tak mordować jeszcze bardzo długo- może rzeczywiście doczekacie sie wspólnie spędzanej starości.Oboje jesteście chorzy, lecz każde z was na inny sposób.
Cytat
Ale to prawda Mono...nigdy niczego nie żądałam, nie wymagałam...stałam się dla niego meblem...
Nie sądzę jednak, aby w jakikolwiek sposób on na moje wymagania reagował, chyba, że złością i wyrzutami.
Tak, nie "wytresowałam" sobie chłopa, bo za bardzo go kochałam. Teraz to wiem. Właściwie wiem to już od dawna, lecz na tresurę było za późno...inna go wtedy tresowała...
O dziwo to ja chcę rozwodu /no dobra, w głębi duszy marzę, by tego nie robić/ ale twardo trzymam się tej wersji. Wiem, że on mnie zniszczy, właściwie już jestem wrakiem człowieka i strzępkiem nerwów. Jednak na wieść o rozwodzie przez bardzo krótki czas chciał abym tego nie robiła. Później powiedział, że problemów robić nie będzie, skoro widzi, że ja tego chcę. Nie powiedział jedynie, żebyśmy zrobili to w cywilizowany sposób, bez hałasów itp. Najlepiej, żeby nikt się nie dowiedział. Zapowiedziałam, że rozwód ma byc z jego wyłącznej winy. Zgodził się bez problemu.
Już wiele razy robił tak, że zrzucał na mnie odpowiedzialność za ważne decyzje. Mam wrażenie, że teraz też tak jest, co potwierdza Twoje przypuszczenia
Cytat
BETKAA to prawda...jego świat, to jedno wielkie kłamstwo. On sam okłamywał siebie, wierząc w swoje iluzje.
Wciąż jestem za dobra...wciąż próbuję go usprawiedliwiać...takie podejście psychologiczne ...analizuję dlaczego, po co...? Włażę w jego skórę... moje nieszczęście polega na tym, że nie potrafię być suką...
Komentarz doklejony:
Jest możliwość edycji?
Miało być napisane "Powiedział jedynie, żebyśmy zrobili to w cywilizowany sposób"
Komentarz doklejony:
Mam wrażenie, że on po prostu się nie stara...nie ma ambicji, by podjąć wysiłek, walczyć...by zwyciężyć. Jakby to nie było jego celem, a jedynie zatrzymanie mnie i święty spokój. Ja chcę czegoś więcej...czułego dotyku, uśmiechu, błysku w oczach...
Owszem, trochę się zmienił, ale czy to trwałe zmiany, czy stać go będzie już zawsze się pilnować, by być miłym...? Dla niego najlepiej by było, gdybym o wszystkim zapomniała i moglibyśmy zacząć wszystko od nowa...
Owszem, ma lepszy stosunek do mnie, do dzieci...ale żyjemy na odległość...to nie to samo...