Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

bunt nastolatki - brak zgody na spotkania z ojcemDrukuj

Nie wiem czy piszę we właściwym wątku, otóż mam obecnie pewien problem. Moja córa, po tych wszystkich perypetiach z moim mężem a jej ojcem ( opisanych przeze mnie we wcześniejszym temacie) nie ma ochoty na kontakty z nim. Na jakiekolwiek. Ma obecnie 15 lat i jest bardzo , ale to bardzo niezależną osóbką.Jak się zaprze ( a tak jest teraz), nie ma siły która by ją do czegoś zmusiła a ponieważ mój jeszcze mąż coś tam zaczyna przebąkiwać o wymuszeniu kontaktów z dzieckiem poprzez sąd, to mam do lepiej zorientowanych w temacie pytanie? Czy prawnie (poprzez sąd) można zmusić nastolatkę do kontaktów z ojcem? Tym bardziej, że z mojej strony nie ma żadnych zakazów na kontakty z dzieckiem. Gdy się wyprowadzał z domu, córa jasno i wyraźnie mu powiedziała, że nie chce się z nim spotykać, nie chce żeby do niej dzwonił bo nie odbierze i nie będzie odpowiadała na jego smsy. Mija dwa miesiące, ale poza mówieniem o tęsknocie za dzieckiem, on też nie przejawia ochoty na żadne próby kontaktu z nią. Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego straszy nas sądem. Być może ktoś tutaj był w podobnej sytuacji i wie jak z niej wybrnąć?
4498
<
#1 | rekonstrukcja dnia 03.11.2014 00:46
Jest takie powiedzenie : "Rodziny się nie wybiera". No fakt, choć czasem bolesny przeokrutnie. Na szczęście w pewnym wieku ( a 15 lat można już uznać za TEN wiek ) , człowiek ma prawo odciąć się od tych członków rodziny, którzy więcej zabierają niż wnoszą do życia. Czasem sobie myślę, że my stare pryki powinniśmy choć od czasu do czasu przypomnieć sobie co to znaczy mieć w sobie świeżość, ideały i nonkonformizm nastolatka. Moim skromnym zdaniem, dziewczyna sobie krzywdy nie robi, po prostu próbuje żyć w zgodzie ze swoimi przekonaniami . Inna sprawa : wyciąga wnioski z obserwacji "tatusia" i nie chowa ich pod dywan, ale odważnie stawia czoła.

Andarh71, przeczytałam przed chwilą Twój pierwszy wątek. Bardzo jesteś dzielna kobieta, pod koniec aż się ciepło na sercu robiło. Myślę, że córka jest do Ciebie bardzo podobna. Dzielna, inteligentna, odważna i silna. Pozwól jej być sobą.
6072
<
#2 | kakinka78 dnia 03.11.2014 10:34
Andarh - z tego, co pamiętam w wieku 13 lat człowiek nabywa ograniczoną zdolność prawną. Dziecko może od tego momentu nawet wskazać rodzica, z którym chce mieszkać. Sądy kierować się muszą przede wszystkim dobrem dziecka. A i jeszcze jedno: rodzic ma prawo do kontaktów z dzieckiem (roszczenia Twojego ex) - błąd - to przede wszystkim dziecko ma prawo do kontaktów z rodzicem, z którym nie mieszka. Jaki wniosek - Twoja córeczka ma prawo decydować o tym, jak będą wyglądać stosunki z ojcem. Nie zwalnia go to jednak z obowiązków wobec dziecka (alimenty). Gdyby on robił Wam w związku z postawą córki nieprzyjemności - rozważcie ograniczenie władzy rodzicielskiej - najlepiej uderzyć takim wnioskiem w momencie, gdy córka dostanie wezwanie do sądu na rozprawę o ustalenie kontaktów. Jeżeli ktoś decyduje się na rozbicie rodziny, to niestety musi ponosić konsekwencje swoich decyzji. Sam na włąsne życzenie stracił i dom, i żonę, i córkę. Twoja córeczka samodzielnie podjęła decyzję. Ty jesteś czysta, skoro nie manipulowałaś nią. Będzie dobrze, głowa do góry.
11532
<
#3 | Andarh71 dnia 03.11.2014 19:17
Dziękuję i za miłe słowa, i za konkretną odpowiedź.
Uff, a tak się bałam, że nie mamy wpływu na jego widzimisię, że może nam jeszcze mocno uprzykrzać życie. To dobrze , że córa może już sama zdecydować o tym czy chce, czy też nie chce spotykać się z ojcem. Już jestem spokojna...
I jeszcze raz dziękuję Rekonstrukcji za te miłe słowa pod adresem córci...
3739
<
#4 | Deleted_User dnia 03.11.2014 21:21
Sąd IMO weźmie pod uwagę postawę córki, co nie oznacza, że w pełni przychyli się do jej zdania. Moim zdaniem do tego, by zupełnie pozbawić ojca możliwości widywania dziecka niezbędne są badania psychologiczne i jawne dowody, że ojciec ma np zły wpływ na Twoją córkę.

Zostawiam do poczytania:

http://polki.pl/finanse_dokumenty_art...15049.html

http://forumprawne.org/prawo-rodzinne...-ojca.html

http://kontaktyzdzieckiem.pl/?p=317

http://wyborcza.pl/1,75478,15262551,C...za_to.html

http://www.eporady24.pl/dziecko_nie_c...,6398.html

Jest tego trochę w sieci...

Najlepiej byłoby, gdybyście potrafili normalnie i spokojnie porozmawiać o Waszej sytuacji - Ty i mąż, a potem to samo w odpowiedniej formie już z córką.
Wychowywałam się w rodzinie, gdzie na końcu trudnej drogi ze zdradą w tle, moi rodzice się rozeszli. Wiedziałam, co jest powodem i umiałam odpowiednio nazywać rzeczy po imieniu, także oceniać, kto i w czym zawinił. Ojciec mimo wszystko był mi ojcem do końca i choć oczywistym jest, że skrzywdził moją matkę, chciałam, żeby istniał w moim życiu.
Myślę, że skoro córka jest z Tobą mocno związana, masz wiele możliwości, żeby jej teraz pomóc. Ona jest prawdopodobnie nie tylko młodą gniewną, być może także zwyczajnie zagubioną dziewczyną, której dzieciństwo nagle zostało przerwane, która zamiast mieć jedynie swój młodzieńczy świat, została obarczona Waszymi kłopotami.
Zamiast więc myśleć, co zrobić, żeby ograniczyć ojcu kontakty z córką, spróbuj pomóc jej odnaleźć się w nowej sytuacji...
4498
<
#5 | rekonstrukcja dnia 03.11.2014 22:26
JakichWiele , przymusić do spotkań można małe dziecko. To jest piętnastolatka . Nie wiem , czy można to wkleić , najwyżej usuniecie, ale komentarz spod jednego z przytoczonych artykułów jest właściwie dokładnie tym wszystkim , co ja myślę na ten temat.Sabian Koralewska pisze:

Cytat


08.03.2013 o 22:44
Jestem adwokatem z 20 letnim stażem i zajmuję się głównie sprawami rodzinnymi. Stale mam do czynienia z konfliktem na tle kontaktów dzieci z ojcami jak również z matkami. Często to rodzice doprowadzają swoim zachowaniem do konfliktów i problemów w trakcie kontaktów z uwagi na wzajemną niechęć . Jednak dosyć często zdarza się tak,że dziecko autentycznie nie chce tych kontaktów i to niezależnie od postawy zobowiązanego rodzica, a mimo to zmusza się dziecko do niechcianych kontaktów z rodzicem uprawnionym.Cały czas dziwi mnie upór zarówno rodziców jak i przedstawicieli prawa do braku szacunku do uczuć i samookreślenia samego dziecka jako człowieka.W wielu sytuacjach dziecko jest traktowane przedmiotowo .Musi spotkać się z rodzicem bo tak ustanowili dorośli nikt nie liczy się z uczuciami dziecka,które nie ma nic do powiedzenia.Czy ktoś kiedyś zastanowił się ile krzywdy można zrobić takiemu małemu człowiekowi zmuszając go do kontaktu z niekochanym rodzicem.Skąd Pan wie,że to jest kaprys dziecka,że nie chce tego kontaktu. Czy my dorośli jeśli nie mamy ochoty na spotkanie z rodzicami czy innym osobami jesteśmy do tego zmuszani?czy sami decydujemy.Decydujemy sami bo z racji dorosłości mamy do tego prawo .Natomiast dziecko z uwagi na wiek jest traktowane przez dorosłych przez pryzmat naszych uczuć,zachowań i spostrzeżeń. Jednak czy zawsze mamy rację?Ze swojego doświadczenia zawodowego widzę,że niejednokrotnie poprzez stereotypy orzekając o kontaktach dzieci z rodzicami robimy tym dzieciom wielką krzywdę.Niejednokrotnie orzekając o kontaktach dzieci z rodzicami zaspokajamy tylko potrzeby dorosłych kosztem tych bezbronnych istot,które postrzegamy albo przez stereotyp manipulacji albo kaprysu dziecka.Może by tak spojrzeć szerzej poprzez uczucia samego dziecka i zobaczyć w tym dziecku nie tylko dziecko ale i małego człowieka,któremu odebrano możliwość decydowania o nim samym bo jest małoletni a my dorośli wiemy lepiej.
3739
<
#6 | Deleted_User dnia 03.11.2014 22:50
Sąd, przynajmniej dopóki nie rozpatrzy opinii psychologa, nie wie skąd niechęć dziecka (15-latka to w dalszym ciągu nie dorosły), do rodzica i ile jest w tym manipulacji, a ile faktycznie istniejących przesłanek.
My także nie wiemy, jak wyglądają rozmowy Andarh71 z córką o całej zaistniałej sytuacji i czym (o ile) jest obarczana ta dziewczyna zupełnie nieadekwatnie do wieku.
Nie wiemy także czy ojciec, jakkolwiek, jako mąż zupełnie się nie sprawdził, jest dla córki ojcem z prawdziwego zdarzenia.
Nie wiemy także, czym naprawdę kieruje się ta 15-latka. Czy to stawianie po stronie matki jest wyrazem jej poparcia i boi się sprawić jej w jakimś sensie zawód, pokazując, że jednak ojca kocha, czy może tak utożsamia się z matką, że krzywda jej wyrządzona jest krzywdą wyrządzoną jej samej.
Moim zdaniem naprawdę za mało wiemy, żeby wyrokować i zastanawiam się czy aby na pewno sama Andarh71 zna całą prawdę...
Powiem ze swojego podwórka...Ganiłam ojca za traktowanie mojej matki, wielokrotnie stawiałam w jej obronie i całkiem jawnie przeciw niemu. Ba, po latach usłyszałam, że to ja ich rozwiodłam, bo wspierałam matkę w podjęciu decyzji o odejściu. Nigdy jednak nie przestałam chcieć mieć go na wyciągnięcie ręki, a on nigdy mnie nie odtrącił.
Bywały jednak momenty, gdy jako dziecko zwyczajnie bałam się okazywać mu cieplejsze uczucia, w obawie, że zrobi się jej przykro. Zupełnie jakbym swoją miłością, skierowaną do niego, miała ją zdradzić...Paranoja, prawda?

Żeby było jasne...Nie jest moim zamiarem sugerowanie, że trzeba na dziecku wymóc kontakty z ojcem, bo to poprawne socjologicznie. Usiłuję tylko pokazać, że dziecko czasami jest tak zagubione, że warto z nim porozmawiać, rozwiać wątpliwości, posłuchać, czasem wyciągnąć to, czego powiedzieć nie chce, nie potrafi etc.
Co dalej...To już zależy od tego, co naprawdę myśli ten młody człowiek, co nim kieruje. Obawiam się tylko, że tak silna dziewczyna może nie chcieć w pełni otworzyć się przed np matką, robiąc tzw dobrą minę do złej gry: "spójrz, jestem silna, wspieram cię, damy (dasz) radę", a w środku przestraszone dziecko, od którego chcąc/nie chcąc wymaga się dorosłości...
3739
<
#7 | Deleted_User dnia 03.11.2014 23:07
JakichWiele
Bardzo fajnie to opisałaś i masz rację, bo mnie o takich reakcjach dziecka mówiła moja znajoma która jest psychologiem dziecięcym.
Jak widzę to co ona opisała jest bardzo podobne do tego o czym Ty piszesz.
Andarh71 konflikt lojalności dziecka może być powodem zachowania córki.
Relacje ojciec córka są bardzo ważne w życiu dziewczynek, kształtują i przygotowują do życia w dorosłym życiu.
4498
<
#8 | rekonstrukcja dnia 03.11.2014 23:41
JakichWiele , dziewczyny w tym wieku brzydzą się zdradą. Moja córka (jak się porypało miała dokładnie tyle lat, co córka Andarh71) powiedziała mi przedwczoraj przy okazji jakiejś tam innej rozmowy, że do końca życia sobie zapamięta, ile zniszczeń i nieszczęścia niesie zdrada partnera.

JakichWiele, trudno jest oddzielić człowieka od jego czynów i traktować osobno. Kiedyś pewien psycholog powiedział , że najlepszy prezent z punktu widzenia dorosłego życia , jaki ojciec może ofiarować swojemu dziecku , to kochać jego matkę. My rozumiemy, że miłość się kiedyś może skończyć i nie wolno mieć o to pretensji, to oczywiste. Natomiast podłość , chamstwo, świadome niszczenie nie powinno być w pakiecie z odkochaniem . W momencie kiedy ktoś uderza tym wszystkim w rodzica wychowującego dziecko, to jest to okrucieństwem również wobec dziecka. I chyba tylko kompletny głupek nie ma tej świadomości. Dziecko , które widzi razy wymierzane kochanemu rodzicowi , odczuwa je równie boleśnie, a psychika cierpi na tym bardziej niż gdyby ono samo fizycznie oberwało.



Kolejna rzecz, trochę z innej beczki : dlaczego dziecięca bądź młodzieżowa widownia jest tą wyjątkowo wymagającą ? Bo to są super krytycy, intuicyjnie wymacujący fałsz, brak kunsztu, pomysłu, wszelkie niedociągnięcia aktora. Byle czym się nie da oblecieć. Tak samo jest w życiu. Nie doceniamy naszych dzieci, nie szanujemy ich , nawet ten cały Dekalog z punktem IV. Dla mnie to cholerna napuszona bzdura. A jeśli już tak się przy nim upierać, to proszę bardzo , niech się w nim znajdzie coś o dzieciach, bo zasługują na to, jak żadne z nas dorosłych.


Dziewczyna , która ma 15 lat i która sama matce mówi, że ta powinna w końcu zrobić ze sobą porządek i odciąć się od męża, to nie jest zmanipulowana istotka. To ona dała matce kopa na wyprostowanie, sama jedna wiedziała wcześniej wszystko to, co my starzy wyjadacze tu uradziliśmy. No to , kto jest mocniejszy ? Ja chylę czoła i to nisko do samej ziemi. I bardzo żałuję, że sama swojego czasu nie posłuchałam własnej córki, bo przecież , co taka młodziutka może wiedzieć o sprawach dorosłych. Młodzi ludzie są cudowni i sensowni, bo nie mają tak powypaczanych doświadczeniami charakterów , jak my zgredy. I ja wcale nie chcę , wręcz nie życzę sobie żeby mnie czczono i szanowano, tylko dlatego że punkt czwarty tego wymaga. TO BŁAZENADA.

Komentarz doklejony:
I jeszcze coś, gdyby któryś z członków rodziny , powiedzmy ciotka, babka, czy jakiś stryjek dokonał zniszczeń wewnątrz tej rodziny, to też tłumaczeniem niechęci dziecka byłby konflikt lojalności ? A co to, dzieciak jest głupi i nie wie, że jak mu ktoś w rodzica uderza , to i on oberwie ? Od kiedy to cierpienie najbliższych jest obojętne dla kondycji innych członków rodziny ?

Widział ktoś, jak zabijana jest niedźwiedzica do której się garnie mały niedźwiadek ? Powiedzcie mu, że zabójca go kocha i niech zrozumie, że nie chciał i nie zrobił mu żadnej krzywdy. Przecież chodziło tylko o futro jego matki...
3739
<
#9 | Deleted_User dnia 04.11.2014 00:23
Widzisz, rekonstrukcjo, co człowiek to inne podejście, jedni wybaczają, inni nie. To samo prawdopodobnie dotyczy każdego innego wieku niż wiek dorosły i każdej innej sytuacji.
Nie neguję, że zdrada rodzica bije bezpośrednio w dzieci.
Nie mówię, że dziecko zapomni, szczególnie, gdy już cokolwiek rozumie, co się dzieje. Może nawet nigdy nie wybaczy, jeśli widzi nie tylko sam skutek, ale i całą rozciągłość procesu niszczenia.
Mówię, że dziecko chce być kochane, akceptowane i chcemy czy nie naszych zdradzaczy też bywa, że potrzebuje. Tylko kurcze...Czasami zwyczajnie ciężko się przyznać przed sobą, a najczęściej przed tą płaczącą matką, że kocha się tego ojca, mimo, że tak niedoskonały, że pragnie się jego miłości. Nie wiem czy dobrze mnie rozumiecie: Naprawdę wymaga odwagi powiedzieć matce, że kocha się tego ojca, który przecież zdradza. Zakładam sytuację, jak u mnie: nie awanturował się, nie pił, nie podnosił głosu, nie urządzał rękoczynów.
Kiedy ja zrozumiałam, co wyprawia mój ojciec miałam 13-15 lat. Oglądałam tę sytuację do 19 roku życia - wtedy zwiałam na studia na drugi koniec Polski i w krotce potem matka podała o rozwód.
Może nie do końca wiedziałam, jak to jest być zdradzoną, ale widziałam łzy, złość, bezsilność, słyszałam krzyki, stawiane warunki, recydywę etc.
Rozumiałam to, co widzę - dlaczego, skąd, kto...
Nigdy nie zapomniałam.
Nigdy nie przestałam winić ojca za piekło, które nam urządził.
Nigdy nie oceniłam go inaczej niż, że skrócił, ba!, zabrał mi dzieciństwo, spowodował, że długie lata czułam się gorsza, ciągle i na każdym kroku udowadniałam, że dam sobie radę, że potrafię, że jestem silna. Robiłam to chyba dla siebie, ale wtedy, gdy mieszkałam w domu i dla niej - dla mojej matki, jakbym brała na siebie odpowiedzialność za nią. Jakbym swoją siłą, miała dodać jej odwagi. I chyba tak rzeczywiście było - w końcu podjęła decyzję o odejściu, a po latach ojciec powiedział, że przeze mnie.

Cytat

Dziewczyna , która ma 15 lat i która sama matce mówi, że ta powinna w końcu zrobić ze sobą porządek i odciąć się od męża, to nie jest zmanipulowana istotka. To ona dała matce kopa na wyprostowanie, sama jedna wiedziała wcześniej wszystko to, co my starzy wyjadacze tu uradziliśmy. No to , kto jest mocniejszy ?

Dziewczyna, która ma 15 lat wiele rozumie i może nawet (patrząc na siebie sprzed lat) można powiedzieć o niej, że jest silna. Ale to jest dziecko, któremu łatwo niektóre sprawy układać nieco po swojemu (nie chcę wchodzić w szczegóły, ale moja matka bardzo dobrze wykorzystywała tę moją siłę w sprawach, na które dziś mam zupełnie inny pogląd), którym można sterować, szczególnie jeśli robi to osoba, do której ma zaufanie.
Do tego dołóż branie odpowiedzialności za tę "słabą" i potrzebującą opieki (w odczuciu dziecka) matkę.
Dołóż również ciągłe obarczanie się winą, że jednak kocha się tego ojca, który mnie kocha (o ile ma się poczucie, że tak jest), a który rani matkę. Ta wina nie pozwala z jednej strony na "oficjalne" kochanie go, a z drugiej pojawia się ogromna potrzeba, żeby on mnie jednak kochał, żeby przytulił...Ale jak?? Przecież ona (matka) to widzi. Co powie? Nie spodoba jej się to. Będzie jej przykro. Spauzuję się w odwzajemnianiu jego uczuć...Ale pragnę tego...

W dużym skrócie i nieco schematycznie oraz oczywiście z mojej perspektywy dziecka, które chciało i nie mogło być kochane miłością bez warunków, bez bojaźni, bez przeciągania przysłowiowej liny...

Młodzi ludzie są cudowni, spostrzegawczy, krytyczni, odważni...Ale to my za nich, nie oni za nas powinniśmy być odpowiedzialni i zauważać, by za dużo od nich nie wymagać, nawet gdy z pozoru wydają się silni i przebojowi...

Wracając do wątku Andarh71, fantastycznie, że dziewczyna ma charakter, potrafi oceniać etc. Wykorzystaj to tak, by nie musiała nigdy nienawidzić ojca. Nienawiść niszczy każdego, tym bardziej młodą osobę, nawet gdy z pozoru jest z tych, jak ja, która wiele lat mawiałam "ja wam jeszcze k**** kiedyś pokażę" Bardzo długo nie mogłam się pozbyć gniewu i potrzeby udowadniania, że nie jestem nikim...
Ech...wybaczcie, 1 listopada i wizyta na cmentarzu zawsze wyzwalają we mnie seans z przeszłości...Dziś niektórych spraw nie da się już nadrobić...
4498
<
#10 | rekonstrukcja dnia 04.11.2014 02:42
JakichWiele, myślę że w przypadku TEJ mamy i TEJ córki nie chodzi o bycie silną na pokaz , za mamę i za siebie. Może przez moment. Pozwoliłam sobie jeszcze raz przeczytać poprzedni wątek i wcale nie widzę tam Andarh71, jako słabej kobietki. To , że na początku trochę ponarzekała i wystękała , że jest wypalona ? Ojej, a cóż w tym niezwykłego ? Teraz do mnie dotarło, że ta kobieta zgięła się właściwie tylko na chwilę i to właściwie ona sama uznała to za jakąś wielką słabość. Z mojego punktu widzenia i za pierwszym i za drugim razem pozbierała się w iście mistrzowskim tempie i stylu. Nie ma tu użalania się , wycia i smarkania miesiącami . Trochę doła ma, ale to dziurka mikroskopijna w porównaniu z tym, co po takim ciosie mogłaby pod sobą wykopać. Poza tym, zdrada w wieku 40+ potrafi kobietę zwalić z nóg i to tak konkretnie, nierzadko z potrzebą hospitalizacji, a Ty Andarh71 jesteś kawał dobrej roboty ( uszanowanie dla Twoich Rodziców Z przymrużeniem oka ). Naprawdę podziwiam i gratuluję.

Także wracając do córki i jej decyzji. W wieku 15 lat , człowiekowi bardziej zależy na tym , żeby w swoim rodzicu widzieć kogoś mądrego , zaradnego i porządnego, niż przytulacza co pogłaszcze po głowie i opowie bajkę . A szczególnie zgrzytają wtedy w uszach te bajeczki o rodzicu, który przecież nadal kocha, tylko troszkę się pogubił. Jaki koń jest każdy widzi i nastolatek ma prawo do samodzielnego wyrażania opinii . Infantylne wmawianie , że stary ...no właśnie KOŃ Z przymrużeniem oka , co zgrywa się jak młodziutki rumak, jest nadal odpowiedzialnym i statecznym tatą ? Dlaczego nikomu do głowy nie przyjdzie, że tej dziewczynie zwyczajnie wstyd za głupotę ojca ? Że mierzi ją , co ten człowiek z siebie zrobił ? I że to jest podstawą jej postawy i niechęci do spotkań. A ten facet nie dość , że tego nie rozumie, to jeszcze odgrywa się na kobiecie - matce dziewczyny, insynuuje jej jakieś niskie pobudki i straszy sądem ? No pewnie, wszak najlepszą formą obrony jest atak. Zrobić z siebie pośmiewisko, a potem szukać winnego.


A zresztą ... Kto chce mieć ojca pajaca, ręka do góry Fajne !

Andarh71, wyluzuj. Nie daj sobie wmówić winy. A tym bardziej zastraszać. Powiedz panu , żeby choć postarał się dojrzeć do swojego wieku i roli ojca. Całe szczęście, że córka ma już 15 lat, bo gdyby była młodsza to ten niedojrzały człowiek mógłby faktycznie wymusić to, czego nie potrafił ... wypracować.
6072
<
#11 | kakinka78 dnia 04.11.2014 09:45
Niestety wyroki sądów bywają absurdalne i często niewiele mają wspólnego nie tylko ze sprawiedliwością, ale nawet ze zwykłym zdrowym rozsądkiem. Ja jednak nie o tym - sąd nie może zmusić 15-letniej osoby do kontaktów z rodzicem wbrew woli. Córka ma już zdolność prawną i może sama się wypowiadać przed sądem. To nie jest czterolatka, wymagająca odrębnego przesłuchania w obecności psychologa czy też badań w RODK. Ja bym przyczyn postawy córki nie zrzucała głównie na krzywdę wyrządzoną matce. Więź z ojcem musiała być słabsza znacznie wcześniej, a prowadzenie podwójnego życia przez tego dodatkowo ją rozluźniło. Ojciec nie poświęcił dorastającemu dziecku wystarczającej uwagi, a swoimi wyskokami zniszczył własny autorytet. I żaden sąd tego autorytetu nie przywróci. Weźcie też pod uwagę, co grozi faktycznie za utrudnianie kontaktów - grzywna. Córka uczy się, jest na utrzymaniu rodziców. Sąd nie może obciążyć córki karą za jej suwerenną decyzję, karę musieliby pokryć rodzice. Swoją drogą z tego ojca to niezły drań - straszyć sądem. Gdyby mu faktycznie zależało, zabiegałby o ten kontakt bez względu na postawę córki. Do skutku. Jeżeli tak mu zależy na dobrym kontakcie z dzieckiem, to Andarth zaproponuj mu, aby przyjechał zrobić w któryś weekend przedświąteczne porządki u córy w pokoju - niech jej wypucuje okno w pokoju, wypierze firanki, pościera kurze, wypierze i poprasuje ubrania, a do tego zostawi sumkę, żebyście mogły sobie w tym czasie gdzieś wyjść i się oderwać od obowiązków np. na babskie zakupy i do kina. Dobry kontakt i opieka nad dzieckiem to też udział w obowiązkach, a nie tylko dobra zabawa raz na dwa tygodnie. Niech coś dla niej pożytecznego zrobi.
4498
<
#12 | rekonstrukcja dnia 04.11.2014 13:07
Kakinka, sąd może zmusić 15-latkę do tych kontaktów. Nie tyle sąd, co policja, bo sąd przecież tylko wydaje postanowienie, że w takie i takie dni w takich i takich godzinach rodzic ma prawo do widzenia z dzieckiem. I były już takie wypadki, że policja na podstawie postanowienia siłą zabierała małoletniego na widzenie, bo taki ma obowiązek żeby dołożyć wszelkich starań, aby to co sąd ustanowi , było respektowane. Tyle, że taki manewr odbywał się na młodszych dzieciach. Natomiast tutaj, cóż. To nie jest maluszek , więc co ? Skują dziewczynę w kajdanki ? Oczywiście można jeszcze zastraszyć umieszczeniem w placówce, bądź w rodzinie zastępczej.

No właśnie to jest "fajne", że przy pomocy organów państwowych można dziecko zmusić do respektowania praw rodzica do widzeń, natomiast odwrotnie ? Uuuuu, już widzę szeregi policjantów wylewających się co weekend z komisariatów, żeby dociągnąć niegrzecznych tatusiów i niegrzeczne mamusie na spotkania z dzieckiem.

Inna rzecz, tam gdzie ingeruje siła i strach, tam żadne dobro się nie uchowa , a tylko wygeneruje dalsza patologia i cierpienie kolejnych ludzi nią dotkniętych.
6072
<
#13 | kakinka78 dnia 04.11.2014 13:47
Zbyt drastyczne to. Art. 113 KRiO stale podkreśla dobro dziecka, a w paragrafie 1 jest wręcz zapis "Jeżeli wymaga tego dobro dziecka, sąd opiekuńczy ograniczy utrzymywanie kontaktów rodziców z dzieckiem". Ponadto pierwszym krokiem jest skierowanie na terapię rodzinną. Andarth wyżej już pisała, że z córką chodziły na terapię w wyniku poczynań tatusia. To jest dla sądu bardzo mocny dowód przeciw ojcu, ponieważ to matka zatroszczyła się o naprawę szkód wyrządzonych rodzinie przez ojca. Owszem, zawsze może się trafić jakiś oderwany od rzeczywistości sędzia i orzec jakiś idiotyczny wyrok, ale żyjemy w kraju, w którym prawo bardzo trudno się egzekwuje i można bawić się w kotka i myszkę bardzo długo. No i wydaje mi się, że to takie tylko gadanie wrednego dziada - Andarth wspomniała, że za jego gadaniem o tęsknocie nie idą żadne czyny. Ja bym w razie ewentualnego pozwu przyłożyła tym wnioskiem o ograniczenie władzy - to naprawdę działa.
11532
<
#14 | Andarh71 dnia 04.11.2014 16:43
Moja postawa wobec spotkań córki z ojcem jest taka,że wręcz ją do tego zachęcam. Co jakiś czas rozmawiam z nią i opowiadam o tęsknocie ojca do niej, niestety im bardziej próbuję ą nakłonić do spotkań, tym ona bardziej się zamyka w sobie i jest na nie. Pisałam już wcześniej , że jest bardzo niezależna, dlatego też kiedy widzę ją taką wycofaną kończę ten temat , bo wiem że efekt będzie odwrotny niż bym chciała. Uważam też, że pomimo tego że skończyliśmy się jako małżeństwo to rodzicami pozostaliśmy oboje i nasza córka powinna mieć i mamę, i tatę. I uważam za ostatecznośc ograniczenie mężowi praw rodzicielskich, nie chciałabym tego robić.
Fakt, wydarzyło się w naszym życiu parę zdarzeń, które przyczyniły się do jej dzisiejszej niechęci córy do ojca. Faktem jest też, że córa jest bardzo pamiętliwa a mąż w tym początkowym okresie zakochania się w swojej Nowej Miłości dwa lata temu "zapomniał" o tym, że ma córkę. Nie kontaktował się z nią w ogóle.
Faktem też jest, że to ja głównie wychowywałam dziecko, bo mąż był często poza domem ( taka praca) i faktycznie ta więź ze mną jest silniejsza.
Usłyszałam również, że go nienawidzi za to, bo zabrał jej dzieciństwo ( o czym wyżej już ktoś napisał).
Po prostu lista zarzutów i żalów wobec ojca jest dość długa i nie pomaga w tym jej też mocny i silny charakter, i bardzo jasno i krystalicznie sprecyzowane poglądy.
Mam też cały czas na uwadze to, że mimo całej swej dojrzałości nad wiek, jest dalej dzieckiem i to bardzo skrzywdzonym.
Bo z rozszczebiotanej dziewczynki, której było wszędzie pełno mam dzisiaj w domu smutną i milczącą małą kobietkę i boleję nad tym ogromnie. Bo jako rodzice pragniemy przecież szczęścia dla naszych dzieci a nie bólu i cierpienia.

Komentarz doklejony:
Mam też pewność, że straszenie mnie dzisiaj sądem to taki jego blef.
Jest po prostu wściekły na mnie, bo nie zgadzam się na jego powrót do domu i pewno stąd się to bierze.
To takie straszenie z bezsilności, coś w stylu: nie zgadzasz się to ci zaszkodzę z innej strony. I myślę,że na tym poprzestanie
6072
<
#15 | kakinka78 dnia 05.11.2014 10:59
Nic się nie dzieje bez przyczyny. Tak jak myślałam - córka wyciągnęła własne wnioski i nie powinnaś jej nakłaniać do zmiany stosunku do ojca. On sam zapracował sobie na jej niechęć. Nie tylko zniszczył relację z Tobą, ale i zniszczył relację z dzieckiem. Nie chroń ojca przed konsekwencjami jego własnych czynów. Dostał już raz szansę, ale ją zmarnował. Nie dziw się więc córce, że ona nie chce kolejny raz mu uwierzyć i dać szansę. Andarth powinnaś się cieszyć, że mimo tych wszystkich zawirowań w życiu córeczki-nastolatki, ona nadal ma kontakt z Tobą. Mogło być gorzej - mogła się odciąć zupełnie od rodziców i poszukać sobie jakiejś alternatywy w postaci chociażby nieodpowiedniego towarzystwa. Nim się nie przejmuj - trudno narobił problemów, niech teraz je rozwiązuje. Jak chce straszyć sądem - to dziecko go znienawidzi, a tak może z czasem złe emocje miną. On powinien wór pokutny przywdziać i zabiegać do skutku. Nie jest bóstwem, któremu się z automatu ojcowski kult należy. Miał miłość i szacunek swojego dziecka, to nie dbał o to. Teraz musi na ten szacunek zwyczajnie u dziecka zasłużyć. Najważniejsze , to Ty nie strać kontaktu z córką.
5448
<
#16 | Andzia76 dnia 05.11.2014 14:08
Wydaje mi się że nie ma co na siłę wpychać córki w ramiona tatusia. Mimo 15 lat, córka przeszła swoje i poprzez pryzmat swoich doświadczeń nie chce mieć z nim kontaktu. Ja np doskonale to rozumiem, bo gdyby mnie narzucili takie spotkania, gdy miałam lat 15, wołami by mnie do mojego ojca nie zaciągnęli.
JW napisała:
Wychowywałam się w rodzinie, gdzie na końcu trudnej drogi ze zdradą w tle, moi rodzice się rozeszli. Wiedziałam, co jest powodem i umiałam odpowiednio nazywać rzeczy po imieniu, także oceniać, kto i w czym zawinił. Ojciec mimo wszystko był mi ojcem do końca i choć oczywistym jest, że skrzywdził moją matkę, chciałam, żeby istniał w moim życiu.
No cóż. Ja wychowałam się w rodzinie, gdzie ojciec był alkoholikiem, damskim bokserem i również szlajał się bez umiaru. Przyjęłam na siebie (nieświadomie) opiekę nad moją rodziną (czyt. mamą i młodszą siostrą). Mając 15 lat zmobilizowałam mamę do wniesienia sprawy o rozwód, zresztą zeznawałam na niej. Pamiętam jak po niej mój ojciec zapytał czemu na sprawie mówiłam o nim: ON. Odpowiedziałam wtedy: Każdy głupi potrafi zrobić dziecko, nie każdy jednak potrafi je wychować. Nie brałeś udziału w moim wychowywaniu, więc nie widzę powodu, by mówić do ciebie tato. Po rozwodzie rodziców widziałam go może z 5 razy w przeciągu ponad 20 lat.
Tak więc reasumując:
Nic na siłę Uśmiech nie ma sensu zaczynać rozmowy z córką na temat ojca, skoro ona jak widać nie ma na to najmniejszej ochoty. A od przebąkiwania o sądzie do faktycznych ustaleń sądowych to dłuuga droga, na którą ten Twój pan i władca nie będzie miał chyba ochoty.
powodzenia
3739
<
#17 | Deleted_User dnia 05.11.2014 15:45
Andarh71 daj córci czas, sama zadecyduje o tym czy chce spotykać się ze swoim ojcem. 15 lat to naprawdę jeszcze niedojrzałe dziecko, z jednej strony
już zaczyna myśleć z drugiej weszła w najtrudniejszy okres w swoim życiu.
Ona teraz musi wyładować się na rodzicu do którego straciła zaufanie.
11532
<
#18 | Andarh71 dnia 08.11.2014 11:06
dziękuję wszystkim za cenne komentarze.
Nie za bardzo wiedziałam, jak się poruszać w tym temacie, bo nie znam się na prawie rodzinnym.
W moim przypadku (a raczej córy) wszystko na razie opiera się na mówieniu, ba przebąkiwaniu o wymuszeniu kontaktach z córką i na tym się kończy.
Na razie to takie straszenie, tylko po co to robi? Stresuje niepotrzebnie mnie ( córci nic nie mówiłam, bo nie chcę jej niepotrzebnie martwić) i dokłada niepotrzebnych trosk na głowę.
3739
<
#19 | Deleted_User dnia 15.02.2015 11:56
Hej, Andarh71
To jedziemy na tym samym wózku!
Wypowiedzią w wątku "Niewierna mama", skierowałaś mnie do swojej historii. Napisz, co teraz się dzieje. Jak relacje córki z ojcem. Jak Twoje? Jak układasz sobie życie?
Wiesz, pozytywów rozstania u mnie jest mnóstwo. Ale gadowi nie daruję jednego: że odsunął się od dzieci. I wiem, że ból siedzi w nich głęboko. A, może bardziej, pogarda... Czasem dadzą upust emocjom. Ale, ogólnie, to nie ma tematu. Jakby ojciec nie żył. Z drugiej strony, co taki wykolejeniec, mógłby teraz ofiarować swoim dzieciom? :niemoc
Trzymaj się, dzielna 40-latko! To najlepszy wiek! Dużo w nas mądrości, rozwagi, za nami dużo pouczających doświadczeń, ale też wiele dziecięcej radości i apetu na życie! To chyba też dzięki naszej młodzieży! Uśmiech
11532
<
#20 | Andarh71 dnia 15.02.2015 14:27
Rzadko dopada mnie nostalgia, aczkolwiek wczorajszy dzień temu sprzyjał.
U mnie tzw. staro bidaUśmiech Raz lepiej, raz gorzej ale ze wskazaniem na lepiej.
Między nami (czyli mną i moim mężem) relacje jakoś się ułożyły,można powiedzieć, że są poprawne.Może dlatego,że tak rzadko się widujemy ( raz w miesiącu) a może dlatego,że emocje opadły już i potrafimy ze sobą rozmawiać na spokojnie?
A może on już zrozumiał, że mosty zostały spalone i w tym ognisku już nic się dla niego nie rozjarzy?
Marnym też pocieszeniem jest dla mnie to, że im się nie układa i obecne ich życie to ciągłe awantury, rozstania i powroty. I przeprosiny męża za to wszystko, co nawyrabiał ( nie ,nie było kwiatów i klękania) i dzisiejszy jego żal, że przez chuć rozbił rodzinę.
Niestety relacje córki i męża pozostały na tym samym poziomie, co pół roku temu czyli nijakie. Córa dalej nie chce go widzieć ani słyszeć o ewentualnych spotkaniach z ojcem. Jedyną rzeczą pozytywną jaką widzę w ich relacjach to smsy ojca do niej, średnio dwa razy w tygodniu i co mnie najbardziej cieszy: córcia je czyta. Fakt, że tam sobie procha coś pod nosem jak je czyta, ale czyta bo wcześniej blokowała go.
Cieszy mnie bardzo postawa męża, bo się nie zraża jej gniewem i niechęcią, i cały czas próbuje delikatnie nawiązać kontakt z dzieckiem. Przynajmniej teraz nie zachowuje się jak słoń w składzie porcelany.
Oprócz takich pojedynczych dni, w których trochę mi tam źle i niedobrze, ogólnie nie narzekam.
Moje życie nie skończyło się przecież, tylko toczy się dalej, prawda?
Z racji tego, że mam podejrzanie dużo czasu wolnego dla siebie ( dlaczego wcześniej byłam taka zagoniona?) od października wracam na studia. Zamierzam je w końcu skończyć i cieszyć się tytułem mgr przed nazwiskiem, a co mi tam... taki bonusik sobie samej zaserwuję.
Avenious masz rację, że 40 lat to najlepszy wiek dla kobiety bo już wiemy czego chcemy od życia a ja dodatkowo zrozumiałam,że bycie singlem wcale nie oznacza samotności (no, nie wierzę że to napisałam). Po odejściu męża odkurzyłam stare znajomości, zbliżyłam się bardzo z rodziną i otrzymałam od nich dużo wsparcia.
W domu mam spokój, relacje z córcią są fantastyczne. Ja naprawdę nie mam prawa narzekać...ale też jestem tylko człowiekiem i czasem tylko jest mi tak sobie.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?