Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę, aby nie gorzknieć na wszystkich polach i mieć radość nawet z takich małych bzdetów, jak te życzenia. Forum specyficzne, ale wciąż pozostajemy ludźmi, życie da
Perepek
18.12.2024 09:47:05
Hej zamierzam się złożyc pozew o rozwód macie do polecenia kogos z okolic Katowic? nie wiem jak sie za to zabrac
Ozyrys1
11.12.2024 18:21:15
Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam,
pierwszy raz będę "mówiła" o tym co się dzieje w moim życiu... chyba potrzebuję to wszystko z siebie wyrzucić
jestem mężatką od 11 lat, mam cudowną córcię i ... męża.
pobraliśmy się po krótkiej znajomości i na początku było jak w bajce - mimo tego że zaczynaliśmy od zera, nie mieliśmy dosłownie nic. Poranna kawa smakowała jak nigdy później.
Od samego początku staraliśmy się o dziecko, pierwsza próba nie powiodła się ale po dwóch latach zostaliśmy rodzicami. Zawodowo też zaczęło się układać, oboje zaczęliśmy awansować, kupiliśmy mieszkanie. Takie życie o jakim zawsze marzyłam - bajka.
Jakieś 5 może 6 lat temu mąż zaczął wyjeżdżać na kilkudniowe wypady - z firmy - niektórych znajomych znałam, więc nie wzbudzało to moich podejrzeń Wszyscy jego kumple zazdrościli mu takiej żony, która nie robiła wymówek i życzyła udanego wypoczynku. Z tych wyjazdów widziałam zdjęcia i wszystko wydawało się ok. pewnego dnia - tak bez żadnego powodu - odebrałam sms-a z komórki męża - ja nigdy nie miałam nic do ukrycia więc nie pomyślałam że może on ma... w wiadomości nie było nic konkretnego - [i]"kolorowych snów, będę myślała etc"[/i] Numer zapisany był pod jakąś dziwną nic nie mówiącą nazwą. Oczywiście że próbowałam dowiedzieć się czegoś więcej - całą sytuację wyjaśnił że to tylko znajoma, że w firmie często kobiety próbują coś "wyrwać" ale on mnie kocha i nie reaguje na to. Ja w całej swojej naiwności - oczywiście uwierzyłam. Niczego nie podejrzewałam, tym bardziej że zmienił pracę.
Rok temu niestety ja straciłam pracę, uzgodniliśmy że będę szukać zajęcia zgodnie z doświadczeniem a finansowo damy sobie radę
Jakieś pół roku temu chciał mi coś pokazać na swoim laptopie - na którym otworzył się mail id "koleżanki" zauważyłam tylko że tęskni....
Od tego czasu moje trybiki zaczęły normalnie funkcjonować- pomimo dużych oporów starałam się sprawdzać jego pocztę - nigdy nie podejrzewałam że będę potrafiła to robić - a jednak
Dwa miesiące temu znalazłam maila w którym koleżanka wysyła zdjęcie domku , domku w jakim chciałaby z nim leżeć, kochać się...
Wczoraj znalazłam kolejnego - nie jestem wstanie pisać o treści... była tam też jego odpowiedź że oczywiście, że tęskni za swoją żabką...
maile były wysyłane w momencie kiedy ja byłam na rozmowie w sprawie pracy
nie byłam wstanie złapać oddechu, wzięłam kluczyki z auta i pojechałam
przez 3 godziny siedziałam na jakimś parkingu i płakałam
oczywiście wysyłał sms-y że kocha , że prosi żebym wróciła że zaczniemy wszystko od nowa - wcześniej zapewniał że nie zrobił nic złego - teraz nie mógł użyć takiego argumentu
Teraz może o "koleżance" - dzięki za postęp technologiczny i różne portale społecznościowe :) Pani jest starsza ode mnie o 3 lata ( ja od swojego jeszcze męża też jestem starsza o 3 lata) ma męża i dwójkę dzieci
ot i całą opowieść - pewnie taka jak tysiące tutaj - boli jak cholera, mam żal do niego , do siebie
co ja zrobiłam???? przez ostatni rok dbałam o dom, gotowałam, prałam, prasowałam koszule, robiłam kanapki do pracy, nie obciążałam dodatkowymi obowiązkami (typu zajęcia dodatkowe córki, wizyty u dentysty )
może powinnam częściej chodzić do fryzjera, ubierać się bardziej ..elegancko - ale jego drugi związek trwał jeszcze w okresie kiedy ja byłam czynna zawodowo - zresztą teraz nie chodzę w dresie z wałkami na głowie
wiem co powinnam zrobić: znaleźć pracę, wykopać go z domu
ale siedzę i wyję
ja nie mam siły zaczynać od początku .
jak można zrobić coś takiego drugiej osobie, jak można z premedytacją krzywdzić
co ja zrobiłam źle???
Picia
wiem co powinnam zrobić: znaleźć pracę, wykopać go z domu
ale siedzę i wyję
A niby dlaczego , wykopać ? Nie lepiej złapać kartę kredytową, kupić parę ekstra ciuszków, kosmetyczka, fryzjer, pazurki, makijaż, cmoknąć męża w czółko i w drodze z walizką do drzwi, poinformować go od niechcenia, że przez parę dni ma się zająć domem, bo wyjeżdżasz odpocząć.
Słuchaj, płakać to sobie możesz później, jak już mu znikniesz z pola widzenia. Teraz, to tylko go utwierdzasz w jego wielkości.
Dopóki ten człowiek będzie łaził koło Ciebie i będzie ględził o zaczynaniu wszystkiego od nowa, czyli dopóki on bedzie Cię zwodził, to Ty od niego nie odejdziesz i na pewno też nigdzie go nie wywalisz.
Dlaczego?
Otóż dlatego, że nie będziesz miała na to siły ani odwagi.
Taki stan psychiczny utrzyma się w Tobie przez jakiś czas, może będą to miesiące, może nawet lata, ale dopóki Ty nie dojrzejesz do tego, by rozgonić to dziadostwo, to będziesz holowała tego wacka na własnych plecach.
Jedyna szansę na faktyczne i szybkie zakończenie tego małżeństwa miałabyś, gdyby on Ciebie zostawił i polazł sobie w siną dal.
On tego jednak nie zrobi, bo on nie szukał bocznych doop, by znaleźć sobie materiał na nową żonę, lecz po to, by zabawić sie od czasu do czasu na boku. Dlatego on nigdzie sobie nie pójdzie.
Za jakis czas Ty przyzwyczaisz się do myśli, że jesteś rogatą żoną i przyjmiesz z pokorą rolę jego podstawowej kołdry i jeszcze będziesz się modliła, żeby on przypadkiem nie spotkał takiej, dla której by chciał Ciebie zostawić. Znajdziesz nawet plusy tego małżeństwa i będziesz udawała, że dopóki on wraca do domu, to właściwie nie dzieje się nic aż tak strasznego.
Tak będzie dopóki Ty nie osiągniesz swojego dna i któregoś dnia nie nabierzesz sił do tego, by wypisać się z tego związku. Na razie jesteś zdolna tylko do labidzenia.
mam wrażenie że nigdy nie będę wstanie zapanować nad natłokiem myśli, że zawsze będę zadawała sobie pytanie dlaczego (a i tak nie znajdę odpowiedzi)
do **** jest to wszystko
ps. dzięki za radę - skorzystam i to już jutro
a moich łez nie widzi - na szczęście wyjechał służbowo - chyba służbowo
Mono, Ty masz język szczerozłoty i płodny niczym Mickiewicz jaki .
Picia, uwierz mi, szkoda Twoich łez. Zresztą, chyba lepiej, żeby to on płakał, co sobie będziesz delikatną skórę pod oczami niszczyć. Także, niech on płacze, a choćby nad ogołoconym kontem, więc nie żałuj sobie dziewczyno, nie żałuj . Może jakaś ciekawa wycieczka zagraniczna , albo jakiś miluśny wypad do SPA ? Wysmarkaj nosek i przejrzyj oferty w internecie. I wyobraź sobie, jaką będzie miał minę Sama chciałabym to zobaczyć.
Tylko pamiętaj, jak już rzecz cała się stanie , proszę mi tu relacje zdać.
Twoja historia choć różni się nieco od mojej, to mimo wszystko dostrzegam wiele podobieństw. Nie wiem dlaczego my kobiety zaczynamy szukać w sobie wad, niedoskonałości w takiej chwili,.. ja też tak robiłam. Kiedy się otrząsnęłam, a zajęło mi to jakieś pół roku to zaczęłam o sobie myśleć, i pewnego dnia spojrzałam na siebie w lustrze.. i pierwszy raz w życiu pomyślałam " jesteś fajna ****" - miała 30 lat , tak po prostu i zaczęłam w to wierzyć, na przekór losu poczułam, że świat stoi otworem. oczywiście miałam gorsze chwile, ale mimo, że wcześniej dbałam o siebie, to postanowiła zmienić fryzurę - nie licząc się ze zdaniem niewiernego męża( wcześniej to pod jego upodobania się czesałam) zaczęłam być sobą, pewną siebie osobą, nie myślałam o potrzebach innych i zaczęłam myśleć tylko o sobie, nawet dziecko było już na drugim planie( ale nie zaniedbywałam go), to ja byłam najważniejsza dla siebie. I wtedy poczułam, a nawet dano mi to do zrozumienia, że jestem atrakcyjna, nawet bardzo, bo do dziś zauroczony jest we mnie jeden mężczyzna, który otwarcie o tym mówi, choć ja dałam mu do zrozumienia, że nie może na nic liczyć. Mój mąż, chyba też dostrzegł tą różnicę, bo zaczął mnie adorować i nie zapomnę tego dnia gdy po raz pierwszy po 12 latach bycia razem zaczął zrywać dla mnie z pola kwiaty( aż dziwnie to wyglądało), w życiu bym się tego po nim nie spodziewała??? Ja dałam szansę mojemu mężowi, nie było łatwo, zapłaciłam za jego zdradę i zabawę wysoką cenę, nie obyło się od wizyty psychiatry i czegoś w rodzaju nerwicy, bo co jakiś czas do dziś mam napady niezrozumiałych reakcji mojego organizmu. Myślę, choć to głupie , że jeszcze go tłumaczę ale w tym czasie pogubił się zupełnie i mimo swojego zachowania, pokrętnie robił tak bym to ja go przy sobie zatrzymała, tak to wtedy rozumiałam ... a dziś chyba jeszcze, choć nie wiem jak długo, bo jest co raz trudniej tkwię przy wcześniej podjętej decyzji ....ale teraz to nie ważne, czasem musze odpowiedzieć sobie na pytanie, czy było warto... , a minęły już 4 lata. Ale to też nie ważne. Ważne jest to, że my kobiety chyba mamy w sobie jakiś pieprzony gen matczyny nawet względem naszych mężów, którego musimy się wyzbyć i to dla naszego dobra, bo nasi mężczyźni, mimo, że teoretycznie tego od nas- od żon , oczekują to jednak ważniejsze jest byśmy były dla nich skryte, trochę nie do zdobycia, obojętne na ich zaloty, przykro powiedzieć i trudno zrealizować, ale musimy być bardziej " sukami" jak żonami, bo żon nie docenią i w końcu zdradzą, choćbyśmy były żonami doskonałymi. ..... a my co zrobimy, a przynajmniej większość z nas, wybaczy zbłąkanym owieczką... jak i ja , mimo ciągłego cierpienia, z nadzieją, że będzie lepiej...
Myszko a co z nieufnością?
nie boisz się że cała sytuacja się powtórzy, że tak naprawdę to mąż w dalszym ciągu może spotykać się z tą lub inną kobietą?
U mnie to jeszcze jest wszystko za świeże, jeszcze nie potrafię racjonalnie myśleć. Prawdopodobnie zdecyduję się na odejście, czy na rozwód ... nie wiem?
Mono pisała że będę dla niego "podstawową kołdrą" ja o sobie myślę jak o materacu.
chciałam podziękować za wszystkie słowa które tutaj piszecie - zarówno te pocieszające jak i te których zadaniem jest wylaniem przysłowiowego kubła zimnej wody
Picia nie zastanawiaj się co zrobiłaś źle.Małżeństwa to nie przedszkole.On zdradził bo chciał,bo miał z kim.Nie ma znaczenia czy jesteś blondynką,brunetką,czy na obiad były dwa dania czy jedno .Pytasz Myszkę co z nieufnością i ewentualną powtórką,u ciebie już jest powtórka.Pierwsza wpadka go nie otrzeźwiła,zdecydował że warto ryzykować.Bez względu na decyzję niech twój świat przestanie się kręcić wokół niego.Te kanapeczki,obiadki,prasowanie-rączki ma do klawiatury to i z innym sprawami sobie poradzi.Może mąż ,,koleżanki"też się powinien dowiedzieć jak jego skarb się nudzi i o czym marzy.Odnów znajomości,pytaj o pracę i nawet jeżeli jej nie znajdziesz wychodź do ludzi.Mąż korzysta z życia więc ty się nie umartwiaj tylko zrób coś ze sobą-wyłącznie dla siebie.Może z koleżanką ,,babski wypad' tak jak wyżej napisała rekonstrukcja ,to że nie masz pracy ma tu dobrą stronę nie musisz nikogo prosić o urlop.
MONO ma rację, bo na 100% tak będzie. Kwestia roku by ta kobieta zrozumiała, że pod dachem ma babiarza i nic nie wartego faceta, który jak tylko będzie okazja powtórzy zdradę. A z ta kobietą na pewno kontaktu nie zerwie. Na jakiś czas się wyciszy, by znowu po kryjomu zdradzać. Uwierz mi ...tak będzie.
Mi Mono pomogła i naciut nie wierzyła. A ja wygoniłam...... Ze swojego życia i jest mi lepiej. Córka moja cieszy się, że mamy spokój. A na zabicie czasu i myśli co dzień skalpel wyzwanie -siadam i cieszę się że swoich osiągnięć i nikt mnie nie wyśmiewa nie poniza. Żyje dla siebie bo życie mam tylko jedno.
dzięki dziewczyny
wczoraj byłam u fryzjera - tak dla poprawy humoru
poszłam na długi spacer - sama - zapomniałam jaka piękna może być jesień
w chwilach zwątpienia, wchodzę tutaj i czytam to co piszecie i to co sama napisałam
no i dzisiaj przespałam całą noc - bez budzenia się z kołatającym sercem
jeszcze raz dziękuję
ps. oczywiście będę dalej czytać i pisać jak zacznę motać się w swoich uczuciach
Trzymanie pod swoim dachem kogoś takiego nie ma żadnego sensu i jest zwykłym frajerzeniem się dla kogoś, kto żeruje na nas i jest na tyle durny, że kąsa rękę, która go karmi.
To już nawet zwierzęta są pod tym względem mądrzejsze od niektórych ludzi, bo nawet najbardziej zdziczałe stworzenie potrafi jednak docenić swojego karmiciela i opiekuna. Tu mamy do czynienia z chłopem, który chociaż w domu ma wszystko, co potrzebne do życia i do doceniania wartości tego życia, on chodzi i zarywa jakieś przygodne dzi..wy, które nastawiają się żonatemu. Stawia więc wyżej byle wywłoki od swojej rodziny i swojego gniazda.
Co można myśleć o takim facecie?
jest za co szanować kogoś takiego albo podziwiać?
Większość ludzi marzy o tym, by miec rodzinę, fajne poukładane życie, a przecież siedzą w domu samotnie i za cholerę nie mogą trafić na właściwą osobę, więc gdy juz wreszcie osiągną to o czym marzą, to przeciez potrafią docenić to i uszanować. Taki wacek niczego jednak nie szanuje, bo jemu wszystko przyszło stanowczo za łatwo. On nie musiał o nic się starać, nie zagryzał paluchów z bezsilności- on dostał od życia to, co najlepsze za darmo i bez specjalnego zatwardzenia z jego strony. Ot, przyszło, to może i sobie pójść- jaki problem? to taka głupota ludzka, że aż człowieka otrząsa z politowania.
Ale niech taki robi, co chce i co uważa za dobre dla siebie- ja mam to w doopie, jak wyląduje taki człowiek, bo jak znam życie, większość z nich i tak ląduje lepiej niż Ci, którzy są akuratni i starają się.
Pytanie jednak do partnerów takich osób- kim jesteś Ty, skoro pozwalasz, by na Twoich plecach pasł się jakiś idiota? Dlaczego uważasz, że Tobie należy się mniej od życia niż innym ludziom, którzy w tym czasie żyją ze zdrowymi na umyśle osobami? Dlaczego dajesz schronienie i swoją osobę, czyli to, co w Tobie dobre i najlepsze komuś, kto tego ani nie ceni, ani nie szanuje i tak naprawdę ma głęboko w doopie, bo uważa siebie za kogoś ulepionego z lepszej gliny i takich, jak Ty uważa za swój dwór przyboczny, który żyje po to, by jemu słuzyć? Kim jesteś dziewczyno? Czego, twoim zdaniem, Tobie brakuje, że trzymasz na swoich plecach pasożyta? Takich facetów puszcza się wolno i to najlepiej prosto w ramiona idiotek lecących na żonatych i jeszcze należy się modlić, by kochanka go nie pogoniła.
Bo ja rozumiem, że ktoś kogoś już nie kocha i oto nagle spotkał gwiazdę, z którą chce ułożyć sobie życie, to skoro tak, to idź człowieku, układaj sobie to życie, ale nie zawracaj mi głowy, nie wiąż mi życia, bo ja też mam prawo do szcześcia.
Wszystko jest dla ludzi, ale kurczę, jest wielkim świństwem siedzieć komuś na karku, komuś, kto kocha i wierzy i z premedytacją żerować na takiej osobie. Dlatego właśnie partnerzy takich ludzi w pierwszym rzędzie powinni zastanowić sie nad sobą i zamiast uząlać się nad swoim zmarnowanym zyciem, zrobić wszystko, by dalej tego życia nie marnować.
Zwyczajnie bowiem nie warto. Są tacy ludzie na świecie i łażą na tych samych ulicach, co my, dla których nie warto zrobić nic, nawet tyle, ile jest brudu za paznokciem. No są tacy ludzie i nic na to nikt nie poradzi. Od nas po prostu zależy tylko to, jakiego dokonamy wyboru.
Picia masz kontakt z mężem, dzwoni?
Jak sie zachowuje?
Nie wolno myśleć Ci, że coś źle zrobiłaś, absolutnie to nie jest Twoja wina.
Nie daj sobie wmówić, że jesteś winna.
Zdradził, bo chciał, bo miał za dobrą żonę i poprzewracało się chłopinie w głowie.
Tak to jest, że jak jest zbyt dobrze to muszą to spitolić, zeby nie było monotonii.
to teraz trochę o sytuacji mieszkaniowej
pisałam że kupiliśmy wspólnie mieszkanie, jakieś 3 lata temu kupiłam dom (niestety na kredyt) piszę że ja kupiłam - bo w tamtym momencie łatwiej było udokumentować moje dochody więc załatwiliśmy rozdzielność majątkową.
Mieszkanie jest wynajmowane - do końca roku
w domu mieszkamy wspólnie- całe szczęście nie wchodzimy sobie w drogę - zbyt często
problem polega na tym że do momentu kiedy nie znajdę pracy nie mam zbyt dużego pola manewru - raty muszę spłacać, do rodziców nie mogę pójść (nawet jak sprzedam dom i podzielimy kasę ze sprzedaży mieszkania to dziecko jest w wieku szkolnym i musiałabym poczekać do końca roku szkolnego)
zachowanie męża?? nie odzywa się, jego postawa jest raczej wroga - tak jakby miał pretensje, ale podejrzewam że to bardziej strach
jedyny nasz "kontakt" to rano znajduję kartkę - a co jest napisane - że kocha, przeprasza itp. -kartka ląduje w koszu
muszę poukładać swoje myśli, uporządkować swoją sytuację finansową
a i jeszcze jedno Mono piszesz że "zarywa dzi***i" cały szkopuł w tym że prawdopodobnie chodzi tylko o jedną pin*ę która też ma rodzinę
ale jak mawiał mój mąż "pies nie weźmie jak suka nie da" a " ciało puszczone raz puszcza się cały czas" - IRONIA LOSU
słowa które idealnie go opisują i tylko utwierdzają mnie w moim postanowieniu
Masz więc skomplikowaną sytuację, ale kto takiej nie ma. Rzadko się przecież zdarza, by sprawy bytowe przedstawiały się u kogoś super gładko i że wystarczy zrobić tylko raz ciach i już po problemie.
Jednak nie ma sytuacji bez wyjścia, ale wszystko zalezy od determinacji danej osoby i od tego, w jakim jest aktualnie położeniu. Nie lubię gdybać, ale co byś zrobiła, gdyby ten fircyk w zalotach naprawdę poszedł sobie do innej? Załóżmy, że boczniaczka byłaby wolna, miałaby swoją chatę i tylko kolanem o kolano by pocierała z niecierpliwości, żeby przyszedł do niej upragniony i ukochany żonaty? Toż poszedłby do niej, skoro widziałaby, że Ty rzucasz zadkiem na wieść o istnieniu bocznej. Potem wracałby do Ciebie, gdy kochanka by go chwilowo zmęczyła, a potem odchodził do niej, gdy miałby dość Ciebie. Co wtedy bys zrobiła? Przecież nie siedziałabyś z założonymi rękami i nie czekała na zmiłowanie boskie, lecz musiałabyś zacząć działać. Ty masz w miarę wygodną sytuację, bo boczna jest mężatką, pewnie ma ona także i dzieci, też jakiś dorobek wypracowany z meżem łosiem i cóż? Wiadomo, że rozwalanie dwóch rodzin, ogarnięcie tego wszystkiego łatwe nie będzie. Wiadomo więc, że Twój status mężatki raczej nie jest zagrożony. Mogłabyś też zrobić koło pióra tej pani i doniesc o wszystkim jej mężowi- ona na pewno odczepiłaby się od Twojego męża albo otworzyłabyś puszkę Pandory, bo mąż wykopałby taka z domu i do kogo ona by wtedy poszła po ratunek? Wiadomo do kogo- poszłaby do Twojego męża. On np. wynająłby dla nich chatkę- kopulatkę i jakoś by się to dalej toczyło. Twojemu mężowi daleko jednak do takich radykalnych rozwiązań, bo on nie szukał w swojej kochance materiału na żonę, lecz tylko doopy do przeruchania raz na jakiś czas. Będzie więc siedział w domu, obnosił się z obrażoną gębą i wypisywał do Ciebie kartki z wyznaniami miłosnymi. Taka sytuacja może utrzymywać się bardzo długo, niektóre małżeństwa żyją tak całymi latami, z czasem staje się taka patologia nawet normą, bo życie jakoś się przecież toczy. Wiele więc zależy od Twojego zdeterminowania, bo tak naprawdę, to sama będziesz musiała podjąc decyzję, co dalej. Facet nasrał Ci na podłogę, ale sprzątnąć będziesz musiała Ty, bo on palcem o palec nie kiwnie. Daj sobie kilka miesięcy na wykonanie paru sensownych ruchów pt. Stanę na głowie i będę niezależna, udaj się też do prawnika, żeby on podpowiedział Ci w jakim kierunku masz działać i zastanów się przede wszystkim czy dalej chcesz takiego męża, czy też nie widzisz dla siebie życia u boku kogoś takiego. Jak już tego będziesz pewna, to ja w życiu nie uwierzę w to, byś nie wiedziała, jak się obrócić, by pociągnąć sprawę w takim kierunku, o który Tobie będzie chodziło. W ekstremalnych sytuacjach nawet niespodziewanie spokojny i spolegliwy człowiek potrafi sprężyć się i obudzić w sobie bestię. Dasz więc radę, tylko musisz wiedzieć, czego chcesz,a czego w szczególności nie chcesz.
Komentarz doklejony:
Masz więc skomplikowaną sytuację, ale kto takiej nie ma. Rzadko się przecież zdarza, by sprawy bytowe przedstawiały się u kogoś super gładko i że wystarczy zrobić tylko raz ciach i już po problemie.
Jednak nie ma sytuacji bez wyjścia, ale wszystko zalezy od determinacji danej osoby i od tego, w jakim jest aktualnie położeniu. Nie lubię gdybać, ale co byś zrobiła, gdyby ten fircyk w zalotach naprawdę poszedł sobie do innej? Załóżmy, że boczniaczka byłaby wolna, miałaby swoją chatę i tylko kolanem o kolano by pocierała z niecierpliwości, żeby przyszedł do niej upragniony i ukochany żonaty? Toż poszedłby do niej, skoro widziałaby, że Ty rzucasz zadkiem na wieść o istnieniu bocznej. Potem wracałby do Ciebie, gdy kochanka by go chwilowo zmęczyła, a potem odchodził do niej, gdy miałby dość Ciebie. Co wtedy bys zrobiła? Przecież nie siedziałabyś z założonymi rękami i nie czekała na zmiłowanie boskie, lecz musiałabyś zacząć działać. Ty masz w miarę wygodną sytuację, bo boczna jest mężatką, pewnie ma ona także i dzieci, też jakiś dorobek wypracowany z meżem łosiem i cóż? Wiadomo, że rozwalanie dwóch rodzin, ogarnięcie tego wszystkiego łatwe nie będzie. Wiadomo więc, że Twój status mężatki raczej nie jest zagrożony. Mogłabyś też zrobić koło pióra tej pani i doniesc o wszystkim jej mężowi- ona na pewno odczepiłaby się od Twojego męża albo otworzyłabyś puszkę Pandory, bo mąż wykopałby taka z domu i do kogo ona by wtedy poszła po ratunek? Wiadomo do kogo- poszłaby do Twojego męża. On np. wynająłby dla nich chatkę- kopulatkę i jakoś by się to dalej toczyło. Twojemu mężowi daleko jednak do takich radykalnych rozwiązań, bo on nie szukał w swojej kochance materiału na żonę, lecz tylko doopy do przeruchania raz na jakiś czas. Będzie więc siedział w domu, obnosił się z obrażoną gębą i wypisywał do Ciebie kartki z wyznaniami miłosnymi. Taka sytuacja może utrzymywać się bardzo długo, niektóre małżeństwa żyją tak całymi latami, z czasem staje się taka patologia nawet normą, bo życie jakoś się przecież toczy. Wiele więc zależy od Twojego zdeterminowania, bo tak naprawdę, to sama będziesz musiała podjąc decyzję, co dalej. Facet nasrał Ci na podłogę, ale sprzątnąć będziesz musiała Ty, bo on palcem o palec nie kiwnie. Daj sobie kilka miesięcy na wykonanie paru sensownych ruchów pt. Stanę na głowie i będę niezależna, udaj się też do prawnika, żeby on podpowiedział Ci w jakim kierunku masz działać i zastanów się przede wszystkim czy dalej chcesz takiego męża, czy też nie widzisz dla siebie życia u boku kogoś takiego. Jak już tego będziesz pewna, to ja w życiu nie uwierzę w to, byś nie wiedziała, jak się obrócić, by pociągnąć sprawę w takim kierunku, o który Tobie będzie chodziło. W ekstremalnych sytuacjach nawet niespodziewanie spokojny i spolegliwy człowiek potrafi sprężyć się i obudzić w sobie bestię. Dasz więc radę, tylko musisz wiedzieć, czego chcesz,a czego w szczególności nie chcesz.
Wiesz, ja myślę że Ty decyzję już podjęłaś. Spoczniesz na tej mieliźnie i tak sobie będziesz egzystować przez kolejne 10-15 lat, ciągle zła na siebie, czemu nic nie zrobiłaś, kiedy był czas . A im dalej , tym bardziej Ci będzie wszystko jedno, bo poczucie pustki i przegranego życia , poucina skrzydła wszystkim Twoim marzeniom. Życie z przymusu.
Nie dawno opisywalam swoja historie,podobna do Twojej.podobnie myslalam,reagowalam,zamartwiam sie.Dzis,po troche ponad dwoch miesiacach,dziekuje zyciu,ze postawilo mnie przed takim problemem.Gdyby nie boczniaczka nadal zylabym w swiecie bez radosci,takim poukladanym u nydnym jak flaki z olejem.Cala sytuacja otworzyla mi oczy i kazala zaczac ZYC.Ludzie na portalu,dawno zapomniani znajomi,obcy ludzie pomogli.I za zadne skarby swiata nie wrocilabym do tego,co bylo.Sluchaj i wyciagaj wnioski z tego,co tutaj pisza,staraj sie zdystansowac i pomyslec,jakie bylo by Twoje zycie bez niego.Spokojniejsze,pelniejsze?Zycze Ci,zebys uporala sie z tym szybko i odnalazla siebie w obecnym chaosie.
sytuację mieszkaniową można rozwiązać w różny sposób.Jedyne co radzę nie bierz pod uwagę powrotu do rodziców tak długo jak to tylko możliwe.Jeżeli dom jest twój to ze sprzedaży mieszkania możesz spłacać kredyt.Możesz przejąć również mieszkanie/wynajęcie na spłaty kredytu/ w zamian za to że po otrzymaniu alimentów na dziecko zawiesisz je mężowi zamiast spłacać mu jego cz.mieszkania.Możesz wynająć dom i zamieszkać w mieszkaniu.Są różne możliwości ale nad powrotem do rodziców d.o.b.r.z.e się zastanów.
Cytat
ale siedzę i wyję
A niby dlaczego , wykopać ? Nie lepiej złapać kartę kredytową, kupić parę ekstra ciuszków, kosmetyczka, fryzjer, pazurki, makijaż, cmoknąć męża w czółko i w drodze z walizką do drzwi, poinformować go od niechcenia, że przez parę dni ma się zająć domem, bo wyjeżdżasz odpocząć.
Słuchaj, płakać to sobie możesz później, jak już mu znikniesz z pola widzenia. Teraz, to tylko go utwierdzasz w jego wielkości.
Dlaczego?
Otóż dlatego, że nie będziesz miała na to siły ani odwagi.
Taki stan psychiczny utrzyma się w Tobie przez jakiś czas, może będą to miesiące, może nawet lata, ale dopóki Ty nie dojrzejesz do tego, by rozgonić to dziadostwo, to będziesz holowała tego wacka na własnych plecach.
Jedyna szansę na faktyczne i szybkie zakończenie tego małżeństwa miałabyś, gdyby on Ciebie zostawił i polazł sobie w siną dal.
On tego jednak nie zrobi, bo on nie szukał bocznych doop, by znaleźć sobie materiał na nową żonę, lecz po to, by zabawić sie od czasu do czasu na boku. Dlatego on nigdzie sobie nie pójdzie.
Za jakis czas Ty przyzwyczaisz się do myśli, że jesteś rogatą żoną i przyjmiesz z pokorą rolę jego podstawowej kołdry i jeszcze będziesz się modliła, żeby on przypadkiem nie spotkał takiej, dla której by chciał Ciebie zostawić. Znajdziesz nawet plusy tego małżeństwa i będziesz udawała, że dopóki on wraca do domu, to właściwie nie dzieje się nic aż tak strasznego.
Tak będzie dopóki Ty nie osiągniesz swojego dna i któregoś dnia nie nabierzesz sił do tego, by wypisać się z tego związku. Na razie jesteś zdolna tylko do labidzenia.
do **** jest to wszystko
ps. dzięki za radę - skorzystam i to już jutro
a moich łez nie widzi - na szczęście wyjechał służbowo - chyba służbowo
Cytat
Mono, Ty masz język szczerozłoty i płodny niczym Mickiewicz jaki
Picia, uwierz mi, szkoda Twoich łez. Zresztą, chyba lepiej, żeby to on płakał, co sobie będziesz delikatną skórę pod oczami niszczyć. Także, niech on płacze, a choćby nad ogołoconym kontem, więc nie żałuj sobie dziewczyno, nie żałuj . Może jakaś ciekawa wycieczka zagraniczna , albo jakiś miluśny wypad do SPA ? Wysmarkaj nosek i przejrzyj oferty w internecie. I wyobraź sobie, jaką będzie miał minę
Tylko pamiętaj, jak już rzecz cała się stanie , proszę mi tu relacje zdać.
nie boisz się że cała sytuacja się powtórzy, że tak naprawdę to mąż w dalszym ciągu może spotykać się z tą lub inną kobietą?
U mnie to jeszcze jest wszystko za świeże, jeszcze nie potrafię racjonalnie myśleć. Prawdopodobnie zdecyduję się na odejście, czy na rozwód ... nie wiem?
Mono pisała że będę dla niego "podstawową kołdrą" ja o sobie myślę jak o materacu.
chciałam podziękować za wszystkie słowa które tutaj piszecie - zarówno te pocieszające jak i te których zadaniem jest wylaniem przysłowiowego kubła zimnej wody
wczoraj byłam u fryzjera - tak dla poprawy humoru
poszłam na długi spacer - sama - zapomniałam jaka piękna może być jesień
w chwilach zwątpienia, wchodzę tutaj i czytam to co piszecie i to co sama napisałam
no i dzisiaj przespałam całą noc - bez budzenia się z kołatającym sercem
jeszcze raz dziękuję
ps. oczywiście będę dalej czytać i pisać jak zacznę motać się w swoich uczuciach
To już nawet zwierzęta są pod tym względem mądrzejsze od niektórych ludzi, bo nawet najbardziej zdziczałe stworzenie potrafi jednak docenić swojego karmiciela i opiekuna. Tu mamy do czynienia z chłopem, który chociaż w domu ma wszystko, co potrzebne do życia i do doceniania wartości tego życia, on chodzi i zarywa jakieś przygodne dzi..wy, które nastawiają się żonatemu. Stawia więc wyżej byle wywłoki od swojej rodziny i swojego gniazda.
Co można myśleć o takim facecie?
jest za co szanować kogoś takiego albo podziwiać?
Większość ludzi marzy o tym, by miec rodzinę, fajne poukładane życie, a przecież siedzą w domu samotnie i za cholerę nie mogą trafić na właściwą osobę, więc gdy juz wreszcie osiągną to o czym marzą, to przeciez potrafią docenić to i uszanować. Taki wacek niczego jednak nie szanuje, bo jemu wszystko przyszło stanowczo za łatwo. On nie musiał o nic się starać, nie zagryzał paluchów z bezsilności- on dostał od życia to, co najlepsze za darmo i bez specjalnego zatwardzenia z jego strony. Ot, przyszło, to może i sobie pójść- jaki problem? to taka głupota ludzka, że aż człowieka otrząsa z politowania.
Ale niech taki robi, co chce i co uważa za dobre dla siebie- ja mam to w doopie, jak wyląduje taki człowiek, bo jak znam życie, większość z nich i tak ląduje lepiej niż Ci, którzy są akuratni i starają się.
Pytanie jednak do partnerów takich osób- kim jesteś Ty, skoro pozwalasz, by na Twoich plecach pasł się jakiś idiota? Dlaczego uważasz, że Tobie należy się mniej od życia niż innym ludziom, którzy w tym czasie żyją ze zdrowymi na umyśle osobami? Dlaczego dajesz schronienie i swoją osobę, czyli to, co w Tobie dobre i najlepsze komuś, kto tego ani nie ceni, ani nie szanuje i tak naprawdę ma głęboko w doopie, bo uważa siebie za kogoś ulepionego z lepszej gliny i takich, jak Ty uważa za swój dwór przyboczny, który żyje po to, by jemu słuzyć? Kim jesteś dziewczyno? Czego, twoim zdaniem, Tobie brakuje, że trzymasz na swoich plecach pasożyta? Takich facetów puszcza się wolno i to najlepiej prosto w ramiona idiotek lecących na żonatych i jeszcze należy się modlić, by kochanka go nie pogoniła.
Bo ja rozumiem, że ktoś kogoś już nie kocha i oto nagle spotkał gwiazdę, z którą chce ułożyć sobie życie, to skoro tak, to idź człowieku, układaj sobie to życie, ale nie zawracaj mi głowy, nie wiąż mi życia, bo ja też mam prawo do szcześcia.
Wszystko jest dla ludzi, ale kurczę, jest wielkim świństwem siedzieć komuś na karku, komuś, kto kocha i wierzy i z premedytacją żerować na takiej osobie. Dlatego właśnie partnerzy takich ludzi w pierwszym rzędzie powinni zastanowić sie nad sobą i zamiast uząlać się nad swoim zmarnowanym zyciem, zrobić wszystko, by dalej tego życia nie marnować.
Zwyczajnie bowiem nie warto. Są tacy ludzie na świecie i łażą na tych samych ulicach, co my, dla których nie warto zrobić nic, nawet tyle, ile jest brudu za paznokciem. No są tacy ludzie i nic na to nikt nie poradzi. Od nas po prostu zależy tylko to, jakiego dokonamy wyboru.
Jak sie zachowuje?
Nie wolno myśleć Ci, że coś źle zrobiłaś, absolutnie to nie jest Twoja wina.
Nie daj sobie wmówić, że jesteś winna.
Zdradził, bo chciał, bo miał za dobrą żonę i poprzewracało się chłopinie w głowie.
Tak to jest, że jak jest zbyt dobrze to muszą to spitolić, zeby nie było monotonii.
pisałam że kupiliśmy wspólnie mieszkanie, jakieś 3 lata temu kupiłam dom (niestety na kredyt) piszę że ja kupiłam - bo w tamtym momencie łatwiej było udokumentować moje dochody więc załatwiliśmy rozdzielność majątkową.
Mieszkanie jest wynajmowane - do końca roku
w domu mieszkamy wspólnie- całe szczęście nie wchodzimy sobie w drogę - zbyt często
problem polega na tym że do momentu kiedy nie znajdę pracy nie mam zbyt dużego pola manewru - raty muszę spłacać, do rodziców nie mogę pójść (nawet jak sprzedam dom i podzielimy kasę ze sprzedaży mieszkania to dziecko jest w wieku szkolnym i musiałabym poczekać do końca roku szkolnego)
zachowanie męża?? nie odzywa się, jego postawa jest raczej wroga - tak jakby miał pretensje, ale podejrzewam że to bardziej strach
jedyny nasz "kontakt" to rano znajduję kartkę - a co jest napisane - że kocha, przeprasza itp. -kartka ląduje w koszu
muszę poukładać swoje myśli, uporządkować swoją sytuację finansową
a i jeszcze jedno Mono piszesz że "zarywa dzi***i" cały szkopuł w tym że prawdopodobnie chodzi tylko o jedną pin*ę która też ma rodzinę
ale jak mawiał mój mąż "pies nie weźmie jak suka nie da" a " ciało puszczone raz puszcza się cały czas" - IRONIA LOSU
słowa które idealnie go opisują i tylko utwierdzają mnie w moim postanowieniu
Jednak nie ma sytuacji bez wyjścia, ale wszystko zalezy od determinacji danej osoby i od tego, w jakim jest aktualnie położeniu. Nie lubię gdybać, ale co byś zrobiła, gdyby ten fircyk w zalotach naprawdę poszedł sobie do innej? Załóżmy, że boczniaczka byłaby wolna, miałaby swoją chatę i tylko kolanem o kolano by pocierała z niecierpliwości, żeby przyszedł do niej upragniony i ukochany żonaty? Toż poszedłby do niej, skoro widziałaby, że Ty rzucasz zadkiem na wieść o istnieniu bocznej. Potem wracałby do Ciebie, gdy kochanka by go chwilowo zmęczyła, a potem odchodził do niej, gdy miałby dość Ciebie. Co wtedy bys zrobiła? Przecież nie siedziałabyś z założonymi rękami i nie czekała na zmiłowanie boskie, lecz musiałabyś zacząć działać. Ty masz w miarę wygodną sytuację, bo boczna jest mężatką, pewnie ma ona także i dzieci, też jakiś dorobek wypracowany z meżem łosiem i cóż? Wiadomo, że rozwalanie dwóch rodzin, ogarnięcie tego wszystkiego łatwe nie będzie. Wiadomo więc, że Twój status mężatki raczej nie jest zagrożony. Mogłabyś też zrobić koło pióra tej pani i doniesc o wszystkim jej mężowi- ona na pewno odczepiłaby się od Twojego męża albo otworzyłabyś puszkę Pandory, bo mąż wykopałby taka z domu i do kogo ona by wtedy poszła po ratunek? Wiadomo do kogo- poszłaby do Twojego męża. On np. wynająłby dla nich chatkę- kopulatkę i jakoś by się to dalej toczyło. Twojemu mężowi daleko jednak do takich radykalnych rozwiązań, bo on nie szukał w swojej kochance materiału na żonę, lecz tylko doopy do przeruchania raz na jakiś czas. Będzie więc siedział w domu, obnosił się z obrażoną gębą i wypisywał do Ciebie kartki z wyznaniami miłosnymi. Taka sytuacja może utrzymywać się bardzo długo, niektóre małżeństwa żyją tak całymi latami, z czasem staje się taka patologia nawet normą, bo życie jakoś się przecież toczy. Wiele więc zależy od Twojego zdeterminowania, bo tak naprawdę, to sama będziesz musiała podjąc decyzję, co dalej. Facet nasrał Ci na podłogę, ale sprzątnąć będziesz musiała Ty, bo on palcem o palec nie kiwnie. Daj sobie kilka miesięcy na wykonanie paru sensownych ruchów pt. Stanę na głowie i będę niezależna, udaj się też do prawnika, żeby on podpowiedział Ci w jakim kierunku masz działać i zastanów się przede wszystkim czy dalej chcesz takiego męża, czy też nie widzisz dla siebie życia u boku kogoś takiego. Jak już tego będziesz pewna, to ja w życiu nie uwierzę w to, byś nie wiedziała, jak się obrócić, by pociągnąć sprawę w takim kierunku, o który Tobie będzie chodziło. W ekstremalnych sytuacjach nawet niespodziewanie spokojny i spolegliwy człowiek potrafi sprężyć się i obudzić w sobie bestię. Dasz więc radę, tylko musisz wiedzieć, czego chcesz,a czego w szczególności nie chcesz.
Komentarz doklejony:
Masz więc skomplikowaną sytuację, ale kto takiej nie ma. Rzadko się przecież zdarza, by sprawy bytowe przedstawiały się u kogoś super gładko i że wystarczy zrobić tylko raz ciach i już po problemie.
Jednak nie ma sytuacji bez wyjścia, ale wszystko zalezy od determinacji danej osoby i od tego, w jakim jest aktualnie położeniu. Nie lubię gdybać, ale co byś zrobiła, gdyby ten fircyk w zalotach naprawdę poszedł sobie do innej? Załóżmy, że boczniaczka byłaby wolna, miałaby swoją chatę i tylko kolanem o kolano by pocierała z niecierpliwości, żeby przyszedł do niej upragniony i ukochany żonaty? Toż poszedłby do niej, skoro widziałaby, że Ty rzucasz zadkiem na wieść o istnieniu bocznej. Potem wracałby do Ciebie, gdy kochanka by go chwilowo zmęczyła, a potem odchodził do niej, gdy miałby dość Ciebie. Co wtedy bys zrobiła? Przecież nie siedziałabyś z założonymi rękami i nie czekała na zmiłowanie boskie, lecz musiałabyś zacząć działać. Ty masz w miarę wygodną sytuację, bo boczna jest mężatką, pewnie ma ona także i dzieci, też jakiś dorobek wypracowany z meżem łosiem i cóż? Wiadomo, że rozwalanie dwóch rodzin, ogarnięcie tego wszystkiego łatwe nie będzie. Wiadomo więc, że Twój status mężatki raczej nie jest zagrożony. Mogłabyś też zrobić koło pióra tej pani i doniesc o wszystkim jej mężowi- ona na pewno odczepiłaby się od Twojego męża albo otworzyłabyś puszkę Pandory, bo mąż wykopałby taka z domu i do kogo ona by wtedy poszła po ratunek? Wiadomo do kogo- poszłaby do Twojego męża. On np. wynająłby dla nich chatkę- kopulatkę i jakoś by się to dalej toczyło. Twojemu mężowi daleko jednak do takich radykalnych rozwiązań, bo on nie szukał w swojej kochance materiału na żonę, lecz tylko doopy do przeruchania raz na jakiś czas. Będzie więc siedział w domu, obnosił się z obrażoną gębą i wypisywał do Ciebie kartki z wyznaniami miłosnymi. Taka sytuacja może utrzymywać się bardzo długo, niektóre małżeństwa żyją tak całymi latami, z czasem staje się taka patologia nawet normą, bo życie jakoś się przecież toczy. Wiele więc zależy od Twojego zdeterminowania, bo tak naprawdę, to sama będziesz musiała podjąc decyzję, co dalej. Facet nasrał Ci na podłogę, ale sprzątnąć będziesz musiała Ty, bo on palcem o palec nie kiwnie. Daj sobie kilka miesięcy na wykonanie paru sensownych ruchów pt. Stanę na głowie i będę niezależna, udaj się też do prawnika, żeby on podpowiedział Ci w jakim kierunku masz działać i zastanów się przede wszystkim czy dalej chcesz takiego męża, czy też nie widzisz dla siebie życia u boku kogoś takiego. Jak już tego będziesz pewna, to ja w życiu nie uwierzę w to, byś nie wiedziała, jak się obrócić, by pociągnąć sprawę w takim kierunku, o który Tobie będzie chodziło. W ekstremalnych sytuacjach nawet niespodziewanie spokojny i spolegliwy człowiek potrafi sprężyć się i obudzić w sobie bestię. Dasz więc radę, tylko musisz wiedzieć, czego chcesz,a czego w szczególności nie chcesz.