Zdrada - portal zdradzonych - News: związek na krawędzi

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

zona Potifara06:11:14
bardzo smutny08:06:40
Kalinka9309:02:58
# poczciwy09:28:20
uzytkowniczka11:00:05

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

związek na krawędziDrukuj

Zdradzona przez mężato historia, w której zakończenie pisze życie, nic nie jest stabilne, pewne, ani czarne ani białe, kolory tęczy przenikają przez ostatnie dni codzienności, budując jednocześnie poczucie zagrożenia i obawy oraz poczucie małych zmian i być może szczęśliwego zakończenie tego trudnego rozdziału. dla innych idealne małżeństwo, bez problemów, z dwójką cudownych dzieci. w domu odsunięci od siebie, bardziej obok, z dystansem niż razem, równym krokiem. 9 lat znajomości (8 lat małżeństwa), cudowne początki, romantyzm, rozmowy i wspólne spędzanie czasu (oczywiście bywały ciche dni czy gorsze humory, ale raczej sporadycznie). Urodziła się M, cała miłość męża została przelana na maleństwo, troska, opieka - nadal czułam się ważna, ale moje potrzeby stawały się drugorzędne. dom, praca, dziecko, ograniczone kontakty to była moja codzienność - trochę dołująca, zmęczenie też dawało się we znaki. potem przyszła na świat druga panna M, trudne początki, brak czasu, wieczne zmęczenie. To chyba wtedy zaczęliśmy się od siebie odsuwać. Ja coraz rzadziej miałam ochotę na czułości, sex, bywałam opryskliwa, z fochem, obojętna na potrzeby męża. Przepracowana, przemęczona, niby wspierana ale czegoś brakowało. Mówiłam, że jesteśmy obok siebie!! To wtedy mąż stracił pracę - zajmował się dzieckiem, był cudownym wymarzonym tatą, niestety między nami jakoś tak bywało dziwnie, inaczej. Czułam, że oddalamy się coraz bardziej. Kiedy wrócił do życia zawodowego wydawało mi się, że teraz już będzie dobrze. Dodam, i z tego dumna nie jestem, ale powiedziałam, że może lepiej jak znajdzie sobie inną - bo ja mam dość takiej codzienności w której nie jestem szczęśliwa. I znalazł!! W pewnym sensie za moim przyzwoleniem. Pani S, koleżanka z pracy, inteligenta, super - tak o niej mówił, kiedy zaczynałam składać puzzle tej układanki. Niby tylko koleżanka, ale emocje były silniejsze niż znajomość. Coraz częstsze sms, telefony, nigdy wcześniej nie był tyle razy w piwnicy co w minionych tygodniach. Widząc jego fascynację, uświadomiłam sobie jak ważnym jest dla mnie człowiekiem, jak namiętne jest do uczucie miłości, o które nie potrafiłam zadbać, a którego nie chce stracić. Wyjazd na weekend nie zmienił nic - On skoncentrowany na sms, po raz pierwszy okłamał mówiąc że idzie do drugiego pokoju, do dzieci - wyszedł żeby zadzwonić!! (już wtedy ja prosiłam, o jasne określenie co chce i z kim chce być bo sytuacja była męcząca - mówił, że z nami a jednocześnie podtrzymywał tę relację). Przypadkiem odkryłam smsy: "kochanie, kotku.. tęsknie.. zadzwonie, jak żona uśnie". Po raz pierwszy czułam jak wali mi się świat - to już nie była koleżanka z pracy, to już było Jego Kochanie!! kilka dni pełnych mieszanych emocji, potem późne wyjście i foch po powrocie (według męża zakłócałam ich spokój bo próbowałam się do niego dodzwonić i dowiedzieć co się z nim dzieje - miał być po 3-4 godzinach, wrócił po prawie 12!!). Wtedy też zaangażowałam Jego mamę - to była taka moja walka i poczucie, że Ona też musi wiedzieć co robi Jej Syn!! A potem kolejny tydzień, spotkania, długie ich rozmowy, kolacje. I kolejna akcja: dziecko zostawił z opiekunką, sam wyszedł na spotkanie. To przelało czarę goryczy!! Będąc za granicą zadzwoniłam do teściowej - przyjechała, zrobiła ogromną awanturę, zadzwoniła do Pani S i ulżyła sobie. I wtedy wydawało mi się, że to może początek zmian na lepsze. Nie do końca. Wróciła, było niby miło (teraz już wiem, ze mąż pisał jeszcze maile do Pani S, otwarcie mówiąc o naszych relacjach, o tym, że nie zgadzam się na rozwód itd, nadal pisząc Kochanie, tęsknię, chcę się do Ciebie przytulić i szeptać Ci czułe słówka - maile odkryłam dopiero w tym tygodniu!!). Na weekend pojechał do kuzyna, miał przemyśleć i zdecydować. Wrócił, mówił, że wybrał rodzinę. Następnego dnia wyjechałam, potrzebowałam nabrać dystansu. Dzwonił, przeprosił, następnego dnia również przeprosił za wszystko. I utrzymywał takie zachowanie do kolejnego spotkania z Panią S w pracy. A potem jakby stał się inny, niby nadal utrzymywał że chce być z rodziną, ale już bez emocji, głębszego przekonania. Może to ważne, próbowałam z Nim rozmawiać, byłam u psychologa, cierpliwie znosiłam kolejne sms i telefony. Jasno powiedziałam czego chce: aby zerwał z nią kontakt i skoncentrował sie na rodzinie, aby walczył o nią skoro jest dla niego ważna. Miniony tydzień to czas szarganych emocji, ja rzuciłam że chce się rozwieść bo sytuacja mnie męczy i nie widzę szczerej chęci walki z jego strony. Szczerze porozmawialiśmy (mimo, że rozmowa bolała, była potrzeba i dała pewien spokój). Efekt: nie wiem czy chcę z Tobą być, nadal Cię kocham i jak chcesz rozwodu to ja się pod tym podpiszę - oto konkluzja wypowiedzi mojego męża. W piątek deklarował, że chce być ze mną, z nami. Dodał, że Pani S nie jest mu obojętna i jeszcze jakiś czas nie będzie. Mówię otwarcie: chcę żebyś zerwał kontakt, definitywnie. Im szybciej, tym lepiej. Rozumiem (lub próbuję) aspekty zawodowe, ale oczekuję że ta znajomość się skończy. Mówi, że próbuje.. przyznam, widzę pewne drobne zmiany, ale brakuje mi tego najważniejszego kroku: odcięcia relacji!! Uczucia się mieszają, nie chcę niczym straszyć czy postępować irracjonalnie, bo pewne drobne symptomy zmian widzę (kupił bukiet kwiatów, rozmawiamy, przytula się, całuje, mówi że wybrał i chce być z nami, żebym się nie martwiła). Gubię się w tym!! Dzisiaj mówi, że wychodzi na piwo z kolegami a ja myślę, że wychodzi z nią. I mimo, że rzadziej wysyła sms to strach i obawa we mnie pozostają. Psycholog radził jasno określać co chcę i być konsekwentną. Staram się, mąż widzi zmiany, podobają mu się. Ale ta obawa i niepewność o przyszłość są!! Co robić, jak reagować, co mówić. Deklaracje są, jakieś małe czyny też ale ja chce go mieć w 100% dla siebie, wiem, że pewnie nieco innego, ale nie potrafię funkcjonować w takim zachwianym świecie. Poradzicie??
10937
<
#1 | annahelena dnia 04.06.2014 22:33
lemma napiszę szczerze: nie pociągniesz tego. Z twoich słów wydziera się gorycz, żal i wielkie poczucie krzywdy. I strach, który cię paraliżuje, a który będzie cię motał za każdym razem gdy on wyjdzie, telefon zapiszczy czy spóźni się pół godziny.
Te ultimatum, które mu dałaś powinno być tylko jedno. I wystarczyłoby tylko jedno, gdyby mu rzeczywiście zależało, gdyby naprawdę tego chciał. Ale on nie chce, bo się zadurzył w tamtej kobiecie. Te motylki w brzuchu i powiew nowej ****.. przysłaniają mu cały świat.
Jak się zachować? Jest taka metoda: nazywa się metodą 34 kroków
1. Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2. Nie dzwoń często.
3. Nie podkreślaj pozytywnych elementów małżeństwa.
4. Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5. Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6. Nie proś o pomoc członków rodziny.
7. Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8. Nie kupuj prezentów.
9. Nie planuj wspólnych spotkań.
10. Nie szpieguj męża/żony. To cię zniszczy. Jeżeli chcesz to zrobić dla spokoju umysłu, wynajmij profesjonalistę.
11. Nie mów r0;Kocham Cięr1;.
12. Zachowuj się tak, jakby w twoim życiu wszystko było w porządku.
13. Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14. Nie siedź i nie czekaj na męża/żonę r11; bądź aktywny, rób coś, idź do kościoła, wyjdź z przyjaciółmi, itp.
15. Będąc w domu z /żoną (jeżeli to ty zazwyczaj rozpoczynasz rozmowę) postaraj się mówić jak najmniej.
16. Jeżeli zawsze pytasz, co robiła/ł w ciągu dnia twoja żona/ mąż, PRZESTAŃ PYTAĆ.
17. Musisz sprawić, że twój partner zauważy w tobie zmianę i zda sobie sprawę, że jesteś gotowy żyć dalej, z nim lub bez niego.
18. Nie bądź opryskliwa/y czy oziębła/y r11; po prostu zachowuj dystans i obserwuj, czy twój partner zauważy i, co ważniejsze, zda sobie sprawę, co traci.
19. Bez względu na to jak się DZIŚ czujesz, pokazuj mężowi/żonie jedynie zadowolenie i szczęście. Niech widzi osobę, z którą chciałby być.
20. Unikaj wszelkich pytań dotyczących małżeństwa do chwili, gdy mąż/żona zechce o tym rozmawiać (co może potrwać jakiś czas).
21. Nigdy nie trać kontroli nad sobą.
22. Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23. Nie rozmawiaj o uczuciach (to tylko wzmacnia te uczucia).
24. Bądź cierpliwa/y
25. Słuchaj tego, co naprawdę mówi do ciebie mąż/żona
26. Naucz się wycofać w chwili, kiedy chcesz zacząć mówić.
27. Dbaj o siebie (ćwicz, śpij, śmiej się i skoncentruj się na pozostałych elementach swojego życia).
28. Bądź silny/a i pewny/a siebie; naucz się mówić cicho i spokojnie.
29. Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić to twoje wszystkie KONSEKWENTNE działania będą mówiły więcej, niż jakiekolwiek słowa.
30. Nie pokazuj rozpaczy i zagubienia nawet w sytuacji, gdy cierpisz najbardziej i jesteÅ› zagubiona/y.
31. Rozmawiając z mężem/zoną, nie koncentruj się na sobie.
32. Nie wierz w nic, co słyszysz i w mniej niż 50% tego, co widzisz.
33. Nie poddawaj się bez względu na to, jak jest ciężko i jak źle się czujesz.
34. Nie schodź z raz obranej drogi.

Najważniejsze to zacząć myśleć o sobie, bo jesteś na pewno wartościową kobietą, która jest warta okazywania jej szacunku. Bo teraz twój mąż ewidentnie ci go skąpi.
Odpowiedz sobie szczerze na pytanie czy rzeczywiście chcesz z nim być, czy raczej jest to reakcja psa ogrodnika: skoro ja go nie mogę mieć to go nie będzie mieć nikt inny.
Czasami warto pozwolić odejść, spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy by stwierdzić, że to za czym tak goniliśmy, bez czego uważaliśmy nie możemy żyć, okazuje się być mało istotne dla nas.
11247
<
#2 | millagros dnia 04.06.2014 22:46
Rozumiem to co czujesz...ja miałam podobnie jak był zdradzał mnie z byłą dziewczyną, podobnie jak Twój mąż zapewniał, że już tylko ja etc...a później okazało się, że wychodząc do kolegi czy jak mówił pobiegać spotykał się z tą dzi...także, powiem Tobie szczerze, że ja nigdy nie poczułam się już pewnie, nie ufałam i stale w myślach ,,widziałam ich razem,,.Moja sytuacja była inna bo później pojawiły się jeszcze kolejne panie i więcej już nie wybaczyłam, ale może Twój mąż więcej tego nie zrobi, choć jak kiedyś ktoś mi powiedział, że jak zdradzi raz, to zdradzi i kolejny i w moim przypadku to się potwierdziło, czego Tobie oczywiście nie życzę....
6881
<
#3 | Fenix dnia 04.06.2014 22:47
lemma
Poczytaj koniecznie historie tutaj tzn komentarze do nich
Niestety taka szarpanina , chcę nie chcę , rodzina kochanka , kochanka rodzina , będą teraz na porządku dziennym
Szczerze napisalas że niestety sama przyłozyłaś rękę do Waszego kryzysu i chwała Ci za to
Zdradził mąz , i pomimo Twojego "pozwolenia" powinien najpierw próbować ratować Was nie szukać pocieszenia u innej
Niestety życie jednak to nie je-bajka i najczęsciej ludzie wybierają najprostsze z możliwych wyjśc , choć w konsekwencji najgorsze czyli zdradę
tego już nie cofniesz ...

Pokazałaś czego chcesz i oczekujesz , wie że chcesz Was ratować , kolejny ruch należy do niego
Być z Tobą , zabiegac o Ciebie itd , to teraz męża zadanie
Niestety jest to proces trudny i niekoniecznie kończący się sukcesem

Na wszelki wypadek zabezpiecz dowody , sms , maile itd , koniecznie
To nie zaszkodzi , a w razie niepowodzenia pomoże w Sądzie
wiem oburzysz się na te słowa , ale naprawdę wiele już tutaj widziałam i wiele osób żałowało że nie zrobiło tego

Najważniejsza teraz chłodna głowa , emocje na wodzy zero krzyków , histerii błagania
Owszem powtórz po raz kolejny , że chcesz ratować ( o ile naprawdę chcesz) , że chcesz dać Wam szansę
ale nie błagaj o nią
Na razie tyle , będę pisac w miarę jak wątek się rozwinie
Nie poddawaj się moja Kochana i bez względu na wszystko nie zapomnij o szasunku dla samej siebie

I jeszcze jedno , cokolwiek znowu odkryjesz , jakiekolwiek klamstwa , nie mów o tym mężowi , napisz nam co wiesz i poradzimy co z tym zrobić
naprawdę nigdy nie wiadomo co i kiedy może się przydać :cacy:cacy:cacy:cacy:cacy
11128
<
#4 | adanuta dnia 04.06.2014 23:21
lemma...
jakiś czas temu przeżyłam dokładnie to samo co Ty... mój mąż wyprowadzał się trzy razy i dwa razy wracał... zapewniał o miłośći, zeby wyjść na spotkanie z kochanką... przeżyłam półtora miesiąca szarpania się z niezdecydowanym chłopczykiem, który nie zrobił nic, oprócz tego "że się zakochał "... nie mógł się zdecydować, którą z nas bardziej kocha i z kim chce być... ja prosiłam, żeby się wyprowadził, zeby zaraz prosić żeby wrócił i dal mi szansę...
W końcu 6 tygodniach wahania, moich leż, błagań i krzyków, spokojnie poprosiłam, zeby się wyprowadził... nie było łatwo... ale w końcu wiedziałam, że odzyskałam panowanie nad sytuacją, ze to moja decyzja... i chociaż dołki się zdarzały to jestem na dobrej drodze do odzyskania siebie.. odzyskałam spokój, dobrze się czuję ze sobą, z przyjaciółmi którzy mi zostali i z tymi, których poznałam tu...
lemma, na pewno jest Ci bardzo ciężko, ale wierz mi, dasz sobie radę... bo jesteś silną kobietą, która poradzi sobie bez kogoś, kto nie jest Ciebie wart...
tak jak mówi Fenix, zabezpiecz dowody, pogoń gnojka i zacznij żyć... wszystko przed Tobą..
Jeśłi będziesz miała jakiekolwiek wątpliwośći czy pytania, pisz na prv.. Trzymam kciuki
:cacy
11250
<
#5 | lemma dnia 05.06.2014 10:22
Kochani.. wczorajszy wieczór, w samotności, rzekomo miał spotkanie z kolegami i koleżankami z pracy. Przed wyjściem powiedziałam, nie chcę żebyś szedł, bo wiem że wrócisz inny, ślepo zapatrzony w daleki punkt. Deklarowała, że to tylko swobodne spotkanie, że chce być ze mną, z nami, że zrozumiał i potrzebuje czasu, że chce to zakończyć definitywnie tak żeby jutro (czyli dziś) wypić szampana za nowy początek. I wyszedł.
Wrócił, zgodnie z daną obietnicą, ale ja spałam. Nie czułam potrzeby rozmowy, byłam zła, wściekła bo wiem, czuję, że rzucona obietnica zerwania kontaktu nie została dotrzymana. Ranek niby ok, przeprosiłam, powiedziałam że mam mętlik w głowie i nie potrafię teraz spokojnie porozmawiać. Poleciały łzy, wyszedł do pracy.. Niby widzę te zmiany i próbuję zaufać, ale w takiej scenerii raczej dość trudno.Brakuje mi tej najważniejszej: zerwania kontaktu poza zawodowym. Nie napisałam tego wcześniej - to zdrada emocjonalna dlatego taka bolesna.
Próbuję zostawić emocje na boku, nie wściekać się, nie awanturować, chcę podejść możliwie spokojnie bo wiem, że można to naprawić.. tylko brakuje mi Jego większego zaangażowania. I tyle.. męczą kolejne rozmowy, tłumaczenia, i zapewnienie że rozumie.. Niech ten czas biegnie szybciej!!
3739
<
#6 | Deleted_User dnia 05.06.2014 10:26
Oj, lemma...wydaje się, że jakoś naiwnie i po babsku oczekiwałaś samego różu w życiu, uzurpując sobie prawo do bycia na piedestale w tym związku, chciałaś być oczkiem w głowie męża i nawet dziecko stanowiło dla Ciebie niemal powód do zazdrości o czas, uwagę etc. Jednocześnie gdzieś chyba potrzeby męża nie były tym, na czym skupiałabyś swoją uwagę, narzekając na trudy, których miało nie być Fajne , a są, bo praca, bo dzieci etc. Nie obraź się, ale nie mówiąc, że mąż w czymś Cię rzeczywiście zaniedbywał, wyglądasz na kobietę-małą dziewczynkę, wychowaną na bajkach o księciu na białym koniu. Chyba, że czegoś nie dopisałaś, nie opisałaś dokładnie.
To, co wyżej nie jest (żebyś dobrze zrozumiała) żadnym usprawiedliwieniem dla poczynań męża.
No i pojawiła się ta, którą wykrakałaś Z przymrużeniem oka , a Ty nagle uświadamiasz sobie, że kochasz tego faceta. Super i szkoda, że musiał Ci ktoś pokazać, że facet, który nie był tym wymarzonym, jednak nim jest.
Na chwilę obecną wygląda jednak, że mąż całkiem niepłytko wpadł w zauroczenie kochanką i choć pewnie czuje się w obowiązku walczyć o Was, gdzieś tam błądzi w swojej głowie, może zastanawia czy dobrze wybrał i czy znowu nie zepchniesz go na dalszy plan.

Cytat

I mimo, że rzadziej wysyła sms to strach i obawa we mnie pozostają. Psycholog radził jasno określać co chcę i być konsekwentną. Staram się, mąż widzi zmiany, podobają mu się.


W moim odczuciu i niezależnie, w czym popełniałaś błędy, natychmiastowym powinno być zerwanie wszystkich kontaktów z kochanką (również smsowej wymiany zdań), tak, by nie było niedomówień i podejrzeń, że ciągnie znajomość dalej. Niedopuszczalnym jest rozkrok, w którym wydaje się, że Twój mąż stoi. W tym więc powinnaś być nieustępliwa.
Zmiany, które w Tobie zaszły...Jeśli myślimy o tym samym, super, ale niech to nie będzie poddańcze. W Waszej sytuacji to nie tylko Ty masz być stroną starającą się i powinnaś to dobrze przemyśleć, jak nie przesadzić w żadną stronę.
Masz pewność w ogóle, że romans zakończony?

Cytat

Ale ta obawa i niepewność o przyszłość są!! Co robić, jak reagować, co mówić. Deklaracje są, jakieś małe czyny też ale ja chce go mieć w 100% dla siebie, wiem, że pewnie nieco innego, ale nie potrafię funkcjonować w takim zachwianym świecie.


Zabrzmi nie w sposób, którego chyba oczekiwałaś Z przymrużeniem oka...Obawa i niepewność będą Ci trochę towarzyszyć...i dobrze, inaczej za jakiś mogłabyś wrócić do tych swoich bajek Fajne Zresztą, dawno powinnaś zrozumieć, że nigdy nie ma się nikogo na własność, że trzeba się starać, pracować nad związkiem, podsycać, dawać etc.
A spokój...Kiedyś wróci, o ile nie zabrnęliście za daleko w tym oddaleniu...
11250
<
#7 | lemma dnia 05.06.2014 22:37
Kochani, dziękuję Wam za Wasze słowa, mniej lub bardziej trafiające w sedno. Ta huśtawka wykańcza, dzisiaj mam fazę na: cokolwiek powie i zrobi, mam to gdzieś bo nie wierze w jego słowa. To pewnie jeden z wielu etapów. Trudno przez to przebrnąć, to nie wiadomo co jest najgorsze. Gdzieś wewnętrznie czuję, że będzie ok, ale brakuje pewnego zapewnienia. Może jestem naiwna??
Chce być sobą i cieszyć się zyciem, bajki nie istnieją, nie ma księcia na białym koniu. Ale kurka blaszka, nie można mieć cukierka i go zjeść?? Dzięki, całusy

Komentarz doklejony:
Kochani, dziękuję Wam za Wasze słowa, mniej lub bardziej trafiające w sedno. Ta huśtawka wykańcza, dzisiaj mam fazę na: cokolwiek powie i zrobi, mam to gdzieś bo nie wierze w jego słowa. To pewnie jeden z wielu etapów. Trudno przez to przebrnąć, to nie wiadomo co jest najgorsze. Gdzieś wewnętrznie czuję, że będzie ok, ale brakuje pewnego zapewnienia. Może jestem naiwna??
Chce być sobą i cieszyć się zyciem, bajki nie istnieją, nie ma księcia na białym koniu. Ale kurka blaszka, nie można mieć cukierka i go zjeść?? Dzięki, całusy

Komentarz doklejony:
Nie wyprowdził się, jak twierdi nigdy tego nie zakladał. Powtarza jak mantrę, ze chce być z nami ale ze nie potrafi ot tak zerwać tamtej znajomości. ze potrzeba czasu, a ja powoli umieram wewnętrznie jestem wykończona psychicznie, ile to tak ma jeszcze trwać??
11259
<
#8 | catsnow dnia 11.06.2014 20:21
lemma - mój mąż też twierdzi, że nie chce się wyprowadzać, że chce być ze mną i naszym dzieckiem, ale kocha też drugą kobietę i nie potrafi tak po prostu jej porzucić, zwłaszcza, że ona jest taka biedna, jest w takiej trudnej życiowej sytuacji... Wymiotować mi się chce. Ja też już wiem, że bajki nie istnieją i nie ma księcia na białym koniu. I chciałabym żeby mąż się postarał, bo nie bardzo rozumiem to, skoro tak bardzo mnie kocha, to dlaczego mnie tak krzywdzi?
3739
<
#9 | Deleted_User dnia 11.06.2014 23:28

Cytat

Powtarza jak mantrę, ze chce być z nami ale ze nie potrafi ot tak zerwać tamtej znajomości. ze potrzeba czasu, a ja powoli umieram wewnętrznie jestem wykończona psychicznie, ile to tak ma jeszcze trwać??


Tyle, ile przyzwalasz na podobne zachowania Fajne
Skoro dają (pozwalają), jak tu nie brać Fajne
11250
<
#10 | lemma dnia 19.06.2014 17:07
Cytatów. Wczoraj przeszłam sama siebie, wywaliłem ciuchy przez balkon i kazała wypiera**** Wyszedł, pojechał ale wrócił bo ja głupia zadzwoniłam. On ciągle mówi ze przecież jeszcze nic się nie stało, to tylko SMS bez znaczenia. Dla mnie ma.ogromne znaczenie, trzeba to odciąć raz a dobrze!! Jestem.psychicznie wykończona, należała się prochów z nadzieją ze zejdź ale najwyraźniej za mało. JA mam dość!! Szczerze i z całego serca. Kocham ale.doszłam do tego komentarza kiedy myślę że rozstanie jest.jedynym.sensownym.rozwiązaniem.dającym.spokój i pewna stabilizację. Ja sobie poradzę, to On obudzi.się z ręką w nocniku!! Dzięki ze piszesz
6755
<
#11 | Yorik dnia 20.06.2014 03:41
Lemma,

Cytat

Powtarza jak mantrę, ze chce być z nami ale ze nie potrafi ot tak zerwać tamtej znajomości. ze potrzeba czasu, a ja powoli umieram wewnętrznie jestem wykończona psychicznie,


Uświadom mu, że jest obłudny, mówi jedno, a robi drugie;
Skoro nie potrafi zerwać, to dokunuje wyboru i kłamie, że chce być z wami. Dlaczego ? Każda godzina tego czasu, który potrzebuje działa na waszą niekorzyść;
Uświadom sobie i jemu, że bierze pod uwagę tylko siebie, nie zakłada, że za chwilę będzie Ci bezpowrotnie obojętny i dasz mu więcej czasu niż myśli.

Musisz być stanowcza, Dobrze wie, że nie jesteś, że Ci zależy itd... Musisz postawić na jedną kartę za cenę rozstania. Wóz, albo przewóz, inaczej po Tobie;
Musisz przerwać ten obłęd, bo się wykończysz. Cokolwiek się stanie będzie znacznie lepsze niż niepewność i bezsilność, którą sama sobie fundujesz; Rozumiesz ?
Albo przyjdzie do Ciebie na kolanach i Ty będziesz stawiać warunki, albo nie, ale to tylko gorzej dla niego, bo jak się obudzi później, będzie w gorszej sytuacji od Ciebie;;
3739
<
#12 | Deleted_User dnia 20.06.2014 10:38

Cytat

Wczoraj przeszłam sama siebie, wywaliłem ciuchy przez balkon i kazała wypiera****


Powód?
Jeśli był, w pełni rozumiem ten balkon, ale trzeba było jednak być konsekwentną. Póki co wygląda, że jesteś wariatką Z przymrużeniem oka- najpierw pokazówka, potem na kolanach prosisz, by wrócił. W ten sposób dajesz mu jasno do zrozumienia, że powściekasz się i zaraz Ci przejdzie, więc co mu szkodzi grać wedle tego, co sobie założył.
Jeśli powodu nie było i tylko chciałaś sobie ulżyć, patrz wyżej - wariatka Szok

lemma, popracuj nad sobą, bo póki co panicznie boisz się go stracić i popełniasz błąd za błędem, czepiając się jego nogawek i pokazując, że jesteś słaba.
Najpierw zastanów się czego chcesz i ile jesteś w stanie zaryzykować, by to uzyskać. Widzisz już, że prośbą za wiele nie osiągniesz. Czas na dalsze kroki. Pytanie czy jesteś gotowa na postawienie wszystkiego na jedną kartę - konsekwentnie.
11250
<
#13 | lemma dnia 09.07.2014 10:11
I było już prawie na prostej, po wielkiej akcji ODCHODZE do innej, wrócił z prośbą o kolejna szansę. Dałam, zaczynało być ok, faktycznie przez 2 tygodnie czułam, ze próbuje, że się stara (może nie tak jak bym tego oczekiwała i pewnie to spowodowało, że to ja zaczynałam mieć wątpliwości czy warto, czy dam radę). Chyba trochę testowałam go czy wytrwa w swoim postanowieniu, czy bedzie stał przy swoim. I stał do piątku, kiedy znowu coś mu odbiło i znowu sfiksowała się bardziej w stronę tamtej panny niż mnie. I po raz kolejny to ja fiksuje, bo nie wiem. Wczoraj rozmyślając ile tak można, postanowiłam dać ultimatum (teraz jest z dziećmi tydzien na morzem). Kombinował, że po powrocie wyprowadzi się na troche do kuzyna zeby miec jeszcze czas na myslnie. Tu nie trzeba chyba myśleć tylko działać. Nie wiem, czy postawienie go pod ścianą jest dobre ale nic innego do głowy mi nie przychodzi. Wyprowadza się = odchodzi i deinitywnie kończymy, zostaje = zrywa kontakt raz a porzadnie, dzwoni przy mnie do niej i mowi zeby tamta nie dzwonila, nie wysylala sms, odklada tel i przynajmniej 2 tygonie siedzi ze mną?? Dobre takie ultiatum?? Chyba lepsze niz atrzenie jak bawi sie telefonem i zmienia decyzje jak chorągiewa na wietrze. popowiecie coś??
3739
<
#14 | Deleted_User dnia 09.07.2014 11:10
No tak- wygląda na to, że kochanka dyktuje mu warunki, a ty chcąc nie chcąc też zostałaś ustawiona w kolejce do tej zmiennej pani. Twój mąż chyba nie ma zbyt wiele do powiedzenia w tym swoim układzie z kochanką- gdy ona gwizdnie na niego, to on w te pędy leci do niej, a gdy jej coś nie pasuje wtedy wraca chłop do ciebie i robi ci wodę z mózgu. Po co ci taki destrukcyjny układ? Przecież ten człowiek wie doskonale, że boisz się rozwodu i że jesteś wiele jeszcze wycierpieć, żeby tylko utrzymać tę rodzinę w całości. Wobec tego on tak się buja, bo z jednej strony chciałby byc z kochanką, a zdrugiej strony on też jest pełen obaw, jak to ułoży mu się z obcą babą. To asekurant i wygodny egoista. Będzie ciągał cię tak jeszcze latami, bo co mu zależy? To nie on się męczy, tylko ty.
Czy to czas na jakieÅ› ultimatum?
Czy do tej pory nie było tak, że stawiałaś mu ultimatum?
I co właściwie z tego wynikło? Wrócił, odszedł, znowu wrócił i teraz zapowiada kolejny czas oczekiwania dla ciebie w stresie i w napięciu, bo on musi sie wielce zastanowić- nad czym tu myśleć? Albo się kogoś kocha i chce się z ta osobą być, albo sie nie kocha i nie zawraca komus doopy.
Chcesz, to baw siÄ™ z nim w kolejne ultimatum- moim zdaniem i tak niczego tym nie osiÄ…gniesz, bo on wyczuwa ciÄ™ na milÄ™ i bimba sobie na to twoje gadanie.
Musisz podjąć konkretną decyzje i nie oglądać sie na jego łaskę labo niełaskę, albo jeszcze gorzej nie uzalezniaj swojego życia od decyzji jego kochanicy.
Daj spokój- a cóz to za zycie, takie, jakie masz ty.
Ma kochankę, to niech sobie ją trzyma- jego decyzja i jego wybór, jednak dlaczego ty masz wiązać się z jakąś wywłoka na nie wiadomo, jak długo jeszcze?
Podejmij męską decyzję i nie certol sie z tym adonisem, bo za moment temu chlopu juz całkiem wywróci sie we łbie.
Niczego sie nie bój. To on zwiąże się z dziwą, a nie ty.
2120
<
#15 | binka dnia 09.07.2014 11:25
Lemma nie pozwól na takie traktowanie siebie. Jeżeli nie potrafisz podjąć radykalnych kroków ,rozumiem. Daj mu jednak do zrozumienia ,że Ty nie będziesz wiecznie czekać. Powiedz mu tak na spokojnie, że ty też chcesz sobie ułożyć życie,chcesz tak jak on znaleźć jakiegoś faceta. Tylko niech pamięta ,że ty to zrobisz raz na zawsze, a wtedy niech o tobie zapomni. Ty tak jak on chcesz mieć kogoś kto cię pokocha tak naprawdę a nie na niby.Chodzi o to aby on poczuł zagrożenie ,że może cię stracić, żeby zaczął myśleć. Rób cokolwiek. Nie strasz go,bo z tego wychodzą takie chocki klocki. On nabrał pewności ,że i tak może wrócić a ty go przyjmiesz z otwartymi rękami.
11250
<
#16 | lemma dnia 09.07.2014 14:26
Rozmawialiśmy przez telefon, On jak dzwoni to w głosie wszystko ok, jakby nic się nie stało bo przeciez co drugi facet żyje na dwa fronty. Stanowczo pwiedzialam, ze jesli wyprowadza się do kuzyna to jest to koniec i nie ma powrotu, ze ja nie potrzebuje odbudowy zwiazku korespondencyjnie tylko poprzez bliskosc i bycie razem. jesli chce byc z nami zrywa tam definitywnie przy mnie, a jesli sie wyprowadza to tez bez kolejnej mozliwosci powrotu, bo ilez mozna. z dziwnym tonem powiezial, tak przekaz jest jasny wiem.... boje sie jak cholera, ale wydaje mi sie ze nic wiecej nie da sie zrobic by uciac te chorą sytuację. ma wybór, jeden i ostatni i wiecej nie bedzie i gdzies podswiadomie wiem ze to go troche wytrąciło bo pewnie myślał, ze jakoś będzie a tu **** Smutek dobrz??
2120
<
#17 | binka dnia 09.07.2014 15:35
Brawo lemma :brawo, co ma być to będzie. Niech wie ,że przegina .
7063
<
#18 | ed65 dnia 09.07.2014 18:01
Witam wszystkich serdecznie
Miłego popołudnia

Lemma
Wielkie brawa!emotikona.pl/emotikony/pic/oklaski.gif
Tylko w ten a nie inny sposób.
Twoja siła jest jego słabością,
Twoja słabość staje się jego siłą.

Niczego się Tobie nie wolno bać.
Strach przed utratą powoduje bowiem, że możesz stracić jeszcze więcej.
Pozdrawiam
Życzę miłego popołudnia
11250
<
#19 | lemma dnia 10.07.2014 09:43
Rozmawialiśmy jeszcze ale ten temat nie wrócił.. myślę, ze jak wróci w sobotę to będzie wóz, albo przewóz Z przymrużeniem oka ja zajełam się robotą, kleję albumy dla dzieci, robię przemeblowanie.. tak jak napisaliście moja siła, jego słabość!! koniec, stanowczość ponad wszystko i mam nadzieję, że wytrwam w tym przekonaniu i nastawieniu dłużej niż do południa.. dzieki za Wasze wsparcie, to zawsze pomoga
3739
<
#20 | Deleted_User dnia 10.07.2014 10:22
Lemma i tak trzymaj- potem niech dzieje siÄ™, co chce.
Ty nie daj się zwariować temu panu.
Fakt, iż on jest twoim mężem nie oznacza, że ty straciłaś swoja autonomię- dalej jesteś suwerenną jednostką, no nie jesteś przyrośnięta do niego i nie masz wspólnych z nim organów potrzebnych do życia. W każdej chwili możesz żyć na własny rachunek.
To, że facet ten przykleił do swojego boku jakąś obcą wywłokę, to jego sprawa i jego wybór, a w przyszłości będzie to także jego problemem.
Ty boczniaka do swojego boku nie przykleiłaś i nie musisz żyć z dyndającą u boku meża jakąś boczniaczką.
Jeśli on woli babę, która włazi w jego rodzinę, to niech idzie do takiej.
Ty najwyżej pozostaniesz sama, ale będziesz wolna i przede wszystkim dumna z siebie, bo to nie ty zbrukałaś wasze małżeństwo, tylko mąż.
On uważa, że co drugi facet żyje na dwa fronty- no coś podobnego. Dla mnie to kompletne zaskoczenie, bo chociaż nie mam złudzeń, co do ludzi, to jednak tak idiotycznego tłumaczenia łajdactwa ja nie słyszałam.
Twój mąż jest zwyczajnie głupi i zepsuty i jak przystało na pustaka bez odrobiny wyobraźni wymyślił sobie sposób na życie. Z jednej strony żonka w domu, wygodny kąt i gniazdko, a z drugiej jakaś boczniaczka do celów rekreacyjnych.
Dlaczego kobiety są takie głupie i wchodzą w takie relacje? Mam na myśli te kochanki- czy nie widzą one, że pasą zwykłego rozpasanego wieprza?
Jest takie forum dla kochanek( kiedyś pisałam o tym)- gdybyś wiedziała, co wypisują tam te kobiety, jak wyją z rozpaczy, jak sobie nawzajem doradzają, jak utwierdzaja się w przekonaniu, że żonaty kocha tylko ją itd., to naprawdę aż żal doopę ściska. gdy czyta się podobne brednie. A każda z nich marzy tylko o jednym- sprawić, by chłop zostawił dla niej zonę, wtedy ona będzie fruwała ze szczęścia pod obłoki. To nieważne, że weźmie sobie gule jajo, które prędzej czy później zacznie śmierdzieć albo, że na cudzej krzywdzie zrealizuje swoje marzenia.
Bądź stanowcza, bo naprawdę nie warto poświęcać swojego czasu ani zdrowia na takiego faceta- niech bierze go sobie ta kochanica i niech się cieszy.
Dopóki będziesz pokazywała słabość, wahanie albo jakies wątpliwości, to on będzie na tym jechał- ciebie będzie zwodził i boczniaczkę także.
Weź porządną miotłę i rozgoń to dziadostwo.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?