Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę, aby nie gorzknieć na wszystkich polach i mieć radość nawet z takich małych bzdetów, jak te życzenia. Forum specyficzne, ale wciąż pozostajemy ludźmi, życie da
Perepek
18.12.2024 09:47:05
Hej zamierzam się złożyc pozew o rozwód macie do polecenia kogos z okolic Katowic? nie wiem jak sie za to zabrac
Ozyrys1
11.12.2024 18:21:15
Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam wszystkich,
mija właśnie 7 miesięcy od momentu, kiedy odkryłam zdradę męża i 6 miesięcy od czasu, kiedy zaprzestał jej kontynuowania. Samą zdradę już kiedyś tu opisywałam, więc nie będę się już wdawać w szczegóły. W każdym razie był to bardzo burzliwy czas; ciągła huśtawka zdarzeń i emocji, skrajne odczucia, różne myśli. Mąż się stara, zapewnia mnie o swojej miłości i o popełnionej pomyłce, a ja staram się mu wybaczyc... Za każdym jednak razem, kiedy już wydaje mi się, że udaje mi się odzyskać wewnętrzny spokój, znów powracają demony... nie potrafię uwierzyć w jego miłość i pomyłkę, wyrządził mi tak straszną krzywdę, ból i cierpienie, że nawet największemu wrogowi bym nie zgotowała takiego losu, nie mówiąc już o człowieku, którego niby się kocha... boli cały czas, cały czas się staram o tym nie myśleć, nie mówić, zacząć normalnie żyć, ale nawet jeśli między nami jest wszystko dobrze, w mojej podświadomości ciągle widzę tę trzecią... jestem już tak strasznie tym wszystkim zmęczona, że zaczynam się zastanawiać, czy to ma sens dalej ciągnąć, czy jestem w stanie kiedyś mu wybaczyć i przestać się zadręczać. Cały czas byłam święcie przekonana, że go kocham, że chcę z nim być i jeśli tylko on odpokutuje swoje czyny i będzie się starał zrehabilitować, ja zrobię wszystko, żeby mu wybaczyć. Teraz już nie wiem nic... może moja miłość została przez niego zabita, a tkwię przy nim tylko z przyzwyczajenia męcząc się przy tym strasznie. Choć dalej odczuwam sinusoidę emocji, raz mam mnóstwo wątpliwości, a raz odczuwam miłość i pewność, że będzie wszystko dobrze. No i tak się miotam, nie więdząc, czego sama chcę... co robić?
wiem, wiem ja dowiedziałam sie nie dawno człowiek jest w środku strasznie rozdarty , 10 lat ponad razem, od półtora roku jesteśmy małżeństwem ja też wybaczyłam, aaaaaaaa nie moge
Jeśli się nadal przejmujesz jego zdradą, to znaczy że nadal go kochasz. Zdrada osoby nam obojętnej jest raczej neutralna emocjonalnie, no może być ewentualnie traktowana jak rodzaj kłamstwa, dość powszechnego w naszym życiu...
lenka33
każdy z nas po zdradzie walczy z demonami, jeden poradzi sobie z tym w pół roku, ktoś inny po roku; ja walczyłam z demonami ponad dwa lata, sinusoida każdego dnia, tygodnia, W końcu wyplułam to wszystko ze środka, choć było ciężko i teraz nie wracają. Daj sobie czas, niestety w tym przypadku nie przyspieszysz :cacy
Choć dalej odczuwam sinusoidę emocji, raz mam mnóstwo wątpliwości, a raz odczuwam miłość i pewność, że będzie wszystko dobrze. No i tak się miotam, ...
Pachnie depresją. Najlepiej "pomoc zewnętrzna", czyli terapia.
Cały czas byłam święcie przekonana, że go kocham, że chcę z nim być i jeśli tylko on odpokutuje swoje czyny i będzie się starał zrehabilitować, ja zrobię wszystko, żeby mu wybaczyć. Teraz już nie wiem nic... może moja miłość została przez niego zabita, a tkwię przy nim tylko z przyzwyczajenia męcząc się przy tym strasznie.
Dziewczyno - zastanów się, czego chcesz od życia!? Mąż popełnił zbrodnię zdrady - to fakt. Decyzję podjęłaś że zostajesz - to też fakt. Teraz jesteś pełna wątpliwości, czy go kochasz - i to też jest fakt. Po zdradzie, życie nigdy już nie będzie takie same. Tkwiłaś w miłosnej iluzji, a on tę zasłonę iluzji brutalnie zerwał, więc zaczynasz postrzegać świat bardziej realnie, bardziej dojrzale - stąd, wiele wątpliwości, bo... miłość to takie fajne uczucie, gdzie postrzega się tego naszego partnera w sposób idealny, wyidealizowany. Po zdradzie - on traci tę swoją idealność. I wtedy - widzisz go takim jakim jest. W dodatku pojawia się ukryta tęsknota za tym uczuciem, które było kiedyś, a zaniknęło, tęsknota za tą idealną iluzją miłości.
Jak popatrzysz tak z daleka na swoje małżeństwo - to tak na serio, Twój mąż praktycznie się nie zmienił w bardzo wielu aspektach. Kiedyś wybrał Ciebie, Ty wybrałaś jego - on w pewnym momencie dał się skusić innej, ale sprawa się rypła, to nie wybrał tamtej - ale właśnie Ciebie.
Jest coś warty? Pracuje, zarabia? Stara się? Chce być z Tobą - to może to doceń!
Utraciłaś motyle w brzuchu - tak, świat Ci to zabrał. Brakuje Ci tego - więc zastanawiasz się teraz, czy jak rzucisz męża - czy poznanie kogoś nowego, inspirującego, nie przywróci tej dawnej emocji, której teraz brakuje. Tak działa ten mechanizm.
Czy więc na pewno chcesz tu znaleźć poradę: "rzuć męża w diabły, znajdziesz lepszego"!?
Masz dołki - tak jak napisał Suchy 64, sama sobie z nimi nie poradzisz - wskazana jest terapia. Po dobrej terapii, to co określasz jako demony - może nie znikną zupełnie, ale wtedy zostaną na tyle "oswojone", że poznając ich naturę, dasz sobie z nimi radę. To tak jak z groźnym psem - najpierw się go boisz, ale jak poznajesz bliżej, to i na spacer wyprowadzasz. Sami tworzymy te demony, sami więc możemy je wykluczać ze swojego życia.
Trudne - wiem!
Hmm..jak ja Cię rozumiem...też wybaczyłam,ale zrozumiałam jedno : wybaczyć to nie znaczy wrócić do tego co było kiedyś między nami...wybaczyć to zacząć budować związek pd nowa...niestety. Myślę że w tym związku trudno będzie Ci wrócić do takiego poczucia bezpieczeństwa które czułaś przed zdradą. Wiem że to brzmi strasznie ,ale taki jest fakt . Ja nigdy tego nie zapomnę, owszem wybaczyłam ,ale stałam się ostrożna i wiem że każdy sms do niego o późnej porze, późne powroty do domu itp zawsze wzbudzą we mnie to ochydne skojarzenie ,że jest ktoś trzeci...walczę z tym ,ale to bardzo męczące. Myślę że sama wiesz doskonale czego oczekujesz od swojego zwiazku i skoro zastanawiasz się co zrobić to czujesz że to nie tak powinno wyglądać ,tylko być może nie masz sił na radykalne zmiany. Myślę że cokolwiek postanowisz ,to nigdy nie będzie to ostatecznością, zawsze będziesz mogła to zmienić. Żadna Twoja decyzja do niczego Cię nie zmusza!!! Jeśli czujesz że czas się rozstać to odejdź, jeśli chcesz zostać to zostań!!! Mnie bardzo pomogła terapia, naprawdę uwierzyłam w siebie i naprawdę jeśli masz możliwość to skorzystaj.
dziękuję wszystkim za komentarze i wsparcie! Pod ich wpływem na razie podjęłam decyzję odnośnie psychologa. Cały czas próbowałam, nie wiedzieć czemu, uniknąć ingerencji osoby trzeciej, ale teraz chyba nie mam już nic do stracenia, bo widzę, że sama nie potrafię sobie pomóc i mimo upływającego czasu wcale nie jest lepiej. Na początek zdecyduję się na indywidualną konsultację psychologiczną, a później w zależności od potrzeb: albo terapia indywidualna, albo małżeńska.
Lenka a macie dzieci?? mogę wiedziec jak dłuo trwał ten romans męża i czy to jest na 100% pewne? powiem tak na swoim przykłądzie wiem o czym mówisz cieżko jest zaufać a tym bardziej wrócić do stanu z przed zdrady. ja na pewno nie zastanawiałabym sie nad decyzją gdybym nie miała dziecka, jednak ono wiele komplikuje i wszelskie starania robię dla niej. gdyby nie córka kopnęłabym męza w 4 litery i pogoniła niech ma tę szansę ale u innej skoro szukał wrażeń. aż cholera mnie bierze na samą myśl o tym co robił. a niby realnie mnie nie zdradził ...niby. cały czas sie zastanawiam czy nie poszedł na całość... szczerze Ci wspólczuje minęło tyle czasu a Ty nadal tak to przeżywasz, mamy podobny charakter u mnie też są momenty że jest ok a za chwilę mi się wszystko przypomina i zaczynam sobie w głowie układac rózne scenariusze
nie mamy dzieci, a romans trwał 2-2,5 mies. Łatwo się mówi: gdyby nie dziecko, ja zaś sobie mówię: gdyby nie ślub kościelny... tak naprawdę próbujemy się na siłę tłumaczyć, chcemy być silni i twardzi a okazuje się, że tak nie jest... Mój mąż też twierdzi, że nie zdradził fizycznie, ale w to nie wierzę. Przecież gdyby nie dowody czarno na białym w życiu by się do niczego nie przyznał, a i z tym miał wielki problem. Na sam seks już dowodów nie posiadam, choć podejrzewam, że nawet gdybym miała jego sex-video twierdziłby, że to fotomontaż... oni w życiu się do niczego nie przyznają!
Ja już kiedyś wypowiadałam się w twojej sprawie- zdaje się, że w twoim przypadku nie tylko o zdradę chodziło lecz także o przemoc wobec ciebie.
No cóż..
Nie masz z ni dziecka, masz swoje mieszkanie- co trzyma cię przy tym facecie? Ślub kościelny?
Ja powiem ci tak- wobec takiego argumentu, jakim jest ślub kościelny mnie opadaja ręce i jedyne, co moge zrobić, to tobie współczuć.
wiedz bowiem, że skoro zostałas z tym człowiekiem, to od tej pory tak właśnie będzie wyglądało twoje zycie- na nic tu psycholog( on nie wymaże z twojej pamięci faktu, że ktos cię zdradził i to na dodatek z jakąś mężatką).
Tak własnie będziesz teraz żyła i nie potrwa to miesiąc albo dwa- tego rodzaju bylejakość życia osobistego będzie trapiła cię przez wiele, kolejnych lat życia.
Tak będzie, jak napisałam.
dla mnie również ślub kościelny to nie powód żeby sie męczyć z kimś takim i jeszcze jeśli dochodzi do tego przemoc to już mi ręce opadają, moim zdaniem powinnas dac sobie więcej szansy niech on o Ciebie zawalczy a Ty odpuść sobie i wtedy zobaczysz czy zależy mu na Tobie. nie macie dziecka a to ułatwia i to bardzo, ja na pewno nie zastanawiałabym się ani chwili gdybym ze swoim zdrajcą nie miała córki, która go kocha. kop w d..e i niech idzie do tamtej. i nie wiem nawet czy dam rade dla córki przejść przez to wszystko stale mi w głowie siedzi jego zdrada.... może poczekam jakiś czas aż będę samodzielna bo teraz jestem od niego uzależniona finansowo, i wtedy zostawię go niech zobaczy co stracił moze doceni kochającą żonę i dziecko. znam przypadek jak mąz zdradził żone pare lat po ślubie, wybaczyła mu a on powtórzył to znowu i nie wiem czy nadal tego nie robi bo 2 razy się wydało a ciekawe ile razy spróbował. pewnie sobie myśli że raz mi wybaczyła to i zrobi to kolejny. i dlatego ciągle sie zastanawiam czy mój mąż nie zrobi znwou tego samego albo czy nie posunie sie dalej myśląc typowo jak samolubny facet....
Myślę że wizyta u psychoterapeuty to dobra decyzja, wiem ponieważ sama korzystałam...ze zwykłej poradni w ramach ubezpieczenia i dostałam mega wsparcie ! To prawda że psycholog nie podejmie za Ciebie decyzji o rozstaniu ,ale wesprze Cię w każdej Twojej decyzji - jakakolwiek by nie była ! A to bardzo ważne! Myślę że mając wsparcie będziesz w stanie podjąć każde wyzwanie i po jakimś czasie poczujesz w sobie siłę i zdecydowanie ! Tego nie zrozumie nikt ,kto tego nie doświadczył...hm...i pamietaj że partner pewnie nie będzie Cię w tym wspierał ponieważ po jakimś czasie zauważy zmiany w Twojej osobowości i poczuje że traci nad tobą kontrolę. Pozostanie mu zaakceptować nową Ciebie ,albo próbować Ci przeszkodzić...ale do tego czasu będziesz już inną nazwę sobą i będziesz w stanie jasno sprecyzować czego chcesz ,a czego nie! Trzymam za Ciebie kciuki!
Tak, to prawda- dobry psycholog oraz pełna współpraca ze strony pacjenta mogą spowodować tak istotne zmiany w ocenie własnej osoby, że po jakims czasie wiele osób odkrywa, że właściwie to nic już ich nie łączy z człowiekiem, który zdradził- troszkę na zasadzie" co ja w nim widziałam?"i bez żadnego udawania i zmuszania się do takich myśli. Człowiek tak potrafi się zmienic, a ściślej mówiąc tak potrafi zmienić myślenie o samym sobie( rodzaj prania mózgu- staram sie tylko bardziej to zobrazować używając takiego porównania), że zmieniaja się nawet gusty i ktoś, kto do tej pory wydawał się komus niemalże bożyszczem nagle spada do poziomu zera.
Jednak, jeśli ktos idzie na terapię, bo ma nadzieję, że dzięki niej zapomni o zdradzie, to ja stanowczo odradzam- szkoda czasu i kasy.
Witaj Lenka.
Nie bez powodu zdradę porównuje się do morderstwa.
Bo zdrada nim jest.
Zabija to co było w związku najpiękniejsze.
Wzajemną miłość, szacunek i zaufanie.
Po zdradzie nic już nie jest i nie będzie takie same.
Wszystko zaczyna się od początku.
Bo tego co było już niestety nie ma.
Podjęłaś decyzję o daniu szansy.
I jak widać, to Ty ponosisz jej skutki i konsekwencje.
Chyba jednak nie zdawałaś sobie sprawy, przed jak olbrzymim wyzwaniem stanęłaś.
Liczyłaś, że wszystko wróci do normy.
Że Twoje uczucie jest silniejsze i przezwycięży wszystko.
Będzie dalej pięknie, łatwo i przyjemnie.
Niestety, tak nie jest i za szybko nie będzie.
Wydaje mi się, że z jego strony jednak ani wsparcia, ani zrozumienia nie masz.
Chyba on w dalszym ciągu bagatelizuje temat.
Nie zdaje sobie kompletnie sprawy z tego, że wykonał egzekucję nie tylko na małżeństwie, ale przede wszystkim na Tobie, Twojej miłości.
Nie mylę się , prawda?
A przecież dla Ciebie, w przeciwieństwie do niego, to jest wciąż krwawiąca, świeża rana.
Lenka
Nie dajesz rady, nie potrafisz z tym żyć,cierpisz, nie masz wsparcia i zrozumienia ze strony męża?
To pozostaje tylko jedno wyjście.
Pytanie do Ciebie.
Czy Ty jesteś jednak na takie rozwiązanie gotowa.?
Lenka
Często się okazuje, że lepsze jest bolesne, ale krótkie cięcie niż cierpienie bez końca.
Bo :
Masz prawo do bycia szczęśliwą.
Masz prawo kochać i być kochaną.
Masz prawo do życia z kimś, kto nie rani, oszukuje, jest uczciwy i potrafi odwzajemnić Twoje uczucie.
Masz także prawo do tego, aby zakończyć to wszystko bez oglądania się na niego, bo nie czujesz się ani szczęśliwą, ani kochaną.
Skoro nie czujesz się szczęśliwą, kochaną.
Cierpisz, to może nie warto się męczyć z kimś, kto na Twoją miłość i szacunek nie zasługuje.
Życie przecież mamy tylko jedno.
Nikt nam drugiego nie podaruje.
Czy warto go zmarnować dla kogoś, kto już zdążył pokazać , że jesteś dla niego wyłącznie opcją?
Czy warto go zmarnować dla kogoś, kto pokazał, że w czterech literach ma Twoją miłość i oddanie ?
Czy warto go zmarnować dla kogoś, kto nie wykazuje zrozumienia dla tego, przez co przechodzisz i nie tylko nie wspiera lecz wręcz bagatelizuje sprawę ?
To są te podstawowe pytania, na które musisz sama sobie teraz odpowiedzieć.
Lenka
Naprawdę istotnym nie jest to, czego chce on.
Ważne jest natomiast to, czego chcesz Ty.
Ani ja, ani nikt z nas za Ciebie decyzji nie podejmie.
To jest Twoje życie i wyłącznie Ty o nim decydujesz.
Czy uda się na tyle zapomnieć, że nauczysz się z tym żyć?
Czy da się zbudować nowy związek na nowych zasadach?
Jak pokazuje ten portal, dla jednych tak., dla innych nie.
Aby się udało, musi być spełniony jeden kluczowy warunek.
To zdrajca ma na rzęsach wręcz stawać, aby udowodnić, że na daną szansę zasługuje.
Terapia owszem, ale tylko po to, aby odnaleźć siebie, odbudować swoje poczucie wartości.
Tak jak napisała Mono, marnowanie czasu i pieniądzy tylko dlatego, że chcesz wybaczyć jest kompletnie pozbawione sensu.
Jeżeli on nie zapewnia Tobie wsparcia, zrozumienia dla tego, przez co przechodzisz, to szkoda czasu i pieniędzy.
Jeśli walczysz samotnie, to Twoja walka nie ma najmniejszego sensu.
Nie dość, że jest z góry skazana na porażkę, to dodatkowo stracisz czas, zdrowie i zaprzepaścisz szansę na ułożenie sobie życia na nowo.
A ta samotna walka wyniszczy Ciebie do tego stopnia, że podnosić się będziesz bardzo długo,
Nie walczy się o coś, co nie istnieje. A o to co istnieje przecież walczyć nie trzeba.
Powiem szczerze, że nie lubię, jak ktokolwiek pisze, że WIE, co powinien ktoś inny zrobić i WIE z całą pewnością, jak będzie wyglądało Jego/Jej życie w przyszłości...
Ja tego nie wiem i naprawdę nie wierzę, żeby ktokolwiek był w stanie wszystko przewidzieć...
Ja nawet nie wiem do końca, jak Twoje życie teraz wygląda, bo widzimy tylko Jego drobny wycinek przedstawiony emocjonalnie w Twoich krótkich wypowiedziach... i uważam, że naprawdę tylko Ty jesteś w stanie zdecydować, co jest dla Ciebie najlepsze... i wierzę, że to zrobisz!
Tak, jak napisał powyżej Ed:
Cytat
Masz prawo do bycia szczęśliwą.
Cytat
Czy da się zbudować nowy związek na nowych zasadach?
Jak pokazuje ten portal, dla jednych tak., dla innych nie.
Ja mogę Ci napisać o swoich doświadczeniach prawie 1,5 roku po...
Wyjście z kryzysu okazało się duuuużo trudniejsze niż myślałam...
Dłuuuuugo trwa...
Ale ja optymizmu póki co nie tracę - poza chwilami zwątpienia
W tej chwili jest nieźle!!!
Tak jak napisali niektórzy powyżej - myślę, że gdyby nie dzieci, to również u mnie sytuacja wyglądałaby inaczej. Chciałabym chyba czasowego rozstania, wyjeżdżając z nadzieją, z planem, że zatęsknię i wrócę...
Wydaje mi się, że taka decyzja pomogłaby mi się otrząsnąć, upewnić co do słuszności mojego postępowania.
Jednak ze względu na dzieci, nie robię radykalnych ruchów - staram się im nie burzyć poczucia bezpieczeństwa i stabilności.
Zobaczymy, czy mi się to ostatecznie uda...
Ale czy Ty zostaniesz, czy odejdziesz - to Twoja decyzja...
Żeby najlepszą dla Ciebie decyzję podjąć i żeby znaleźć wsparcie w nieuniknionych chyba kryzysach, dołkach psychicznych, które się zdarzają i wybaczającym, i rozstającym się ze zdradzaczami- może się chyba przydać terapeuta.
Spróbuj - zobaczysz, jak Tobie będzie to pasowało...
Mi pomaga bardzo kontakt z ludźmi z forum - mam poczucie, że nikt mnie tak dobrze nie rozumie i nawet jeśli nie zawsze mamy identyczne poglądy, to... te wiadomości, rozmowy, spotkania były dla mnie naprawdę cenne.
Ale może miałam po prostu szczęście...
Przy okazji - dziękuję Wam bardzo!!!!
Lenka, zastanów się może, czy nie znajdziesz tu pokrewnej duszy (lub kilku dusz ) o podobnym podejściu do życia i po podobnych przejściach, które mogłyby Ci pomóc poradzić sobie z tymi trudnymi emocjami...
Wiem, że gdybym ja była na Twoim miejscu to dzielenie się przeżyciami i przemyśleniami, czy to z terapeutą, z przyjaciółką w realu, czy z przyjaciółmi forumowymi mogłoby mi pomóc poukładać myśli i wyciszyć się.
Mam nadzieję, że tym, czy innym sposobem, Ty też sobie wszystko w życiu po tym huraganie stopniowo poukładasz...
Trzymam za Ciebie mocno kciuki!!!
I ściskam Cię walentynkowo!!!
:brawo
Witaj!U mnie jest tak samo.Jestem 7 miesięcy od odkryciu zdrady męza i tak samo cierpie jak i Ty.W ciagu dnia mam takie wachania ,że idzie zwariowac.Chodzę do psychologa,troche pomaga.Małymi krokami.Tu ,na tym portalu tez mam dużo pomocy i wsparcia.Jestem z mężem,ale na razie o wybaczeniu nie ma mowy.Zrozumiałam,że to On musi się starac .I tak jest.Kocham go niby tak samo jak 20 pare lat temu,ale to juz nie ten sam maz,nie ten sam kochanek,nie ten sam ojciec naszych dzieci.Nawet spotykajac sie z naszymi znajomymi-to juz nie te same spotkania.Bardzo chciała bym żeby było "normalnie".po staremu,ale pomału zaczyna do mnie docierac,że tak juz nie bedzie.Trzeba tworzyć "nowe".Ja ostanio mówię,że zbieramy nowe wspomnienia....Demony tez niestety dopadaja mnie co rusz.Lenka musimy je zwalczyc.Postaraj sie tak jak ja zamienić demony na anioły.Pozdrawiam i zycze Tobie i sobie wytrwałosci i powodzenia!
Renea, zgodzę sie z Tobą że to już nie bedzie to samo życie to samo małżeństwo nawet Wy już nigdy nie bedziecie tacy sami i to własnie mnie przeraża... wczoraj miałam znowu załamke totalnie sie rozsypałam znowu robiłam wyrzuty męzowi, mysli złe mysli powróciły, nie dawały zasnąć. stale te same wspomnienia mnie męczą i pytanie jak ktos kochający moze to zrobic drugiej ukochanej osobie????:niemoc:niemoc: nie wiem czy dam rade przez te wszystkie etapy przejść.i jak tak myśle na trzezwo o tym wszystkim to chyba lepiej jest sie rozstac i nie patrzec w oczy zdrajcy i nie zmuszac sie do usmiechu do odrobiny czułości, wiem że nie znamy dokłądniej czyjejś sytaucji ale patrząc na wszystko z boku łatwiej jest coś doradzić. zazdroszcze wszystkim zdradzonym bezdzietnym, wiem że to podłe, nie załuje ze mam córke ale byłoby prościej. kiedy planowaliśmy mieć dziecko nie było mowy o zdradzach i wybaczaniu i cierpieniu, miałabyc sielanka miłość i zaufanie. teraz zaufanie jest na poziomie zerowym sielanka jest pozorna a miłość powoli wygasa. racja że zycie jest tylko jedno i nie warto go marnować na cierpienia i męki, powinnaś iść koniecznie do specjalisty powiedziec o swoich obawach i lękach na przyszłość. zrób liste wszystkich zalet i wad męża ja tak zrobiłam i przyznam sie ze wiećej tych wad jest stanowczo. męczy mnie to CHOLERNIE nie dam chyba rady nawet dla dziecka patrze czasem na swojego męza z takim obrzydzeniem i wstretem że szok. więc pomyśl kobietko co jest w stanie Cię uszcześliwic czego pragniesz co jest priorytetem dla Ciebie nie dla Twojego niewiernego męza, to on ma teraz sie starac i nadrabiac chociaż to moze dla Ciebie zrobic. nie dołuj sie :cacy wiem łatwo sie mówi ja ponad tydzien po mam załamki co chwile nie wiem jak dalej bedzie. moze wykopie sobie nore i schowam sie jak kret a problemy same znikną. może za pare lat bedzie możliwa podróż w czasie i cofnę sie żeby zapobiec wszystkiemu ... mam nadzieje ze pozbierami się obie do kupy i pokazemy tym łajdakom jakie fajne z nas babeczki
Pewnie, że fajne z Was babeczki!!!
Przepraszam... Fajne z nas wszystkich babeczki!!!
Siła do pokonania dołów psychicznych tkwi w nas i trzeba ją tylko wydobyć!
Ale do tego czasami przydaje się czyjeś wsparcie...
A może któryś z forumowych Panów się odezwie, żeby smętne kobiety w Walentynki troszkę podbudować...?
Jeśli chodzi o wypisywanie zalet i pozytywnych wspomnień, które łączą... to my też to przerabialiśmy... zwłaszcza, jak mój mąż był depresyjny...
Chyba trochę działało...
Ale może warto zacząć od uświadamiania sobie i wypisywania swoich własnych zalet, tego jak wiele jesteśmy warte/warci niezależnie od tego, jak by nam małżonkowie nie dokopali...?
Trzeba chyba uparcie szukać tego, co da nam radość i satysfakcję w życiu!
Jeśli w ten satysfakcjonujący życiowy plan da się wpisać niewiernego - to dobrze, ale jeśli się nie da - też sobie damy radę!!!
Pozdrawiam serdecznie!!!
Marta74
ja mam same zalety hihi a tak poważnie wiem że nie jestesmy idealne ale to nikogo nie upoważnia do tego bysmy były zdradzane. mąz jest dla mnie teraz wielkim ****kiem i jeszcze mu pokaze jaka ze mnie seksi bomba aż zal mu tyłek scisnie
jednak żaden facet nie chce nas tutaj wesprzec może sie boją. ja mam ten plan na życie chce byc szczesliwa i czerpac z zycia to co najlepsze a mąz jak chce o mnie walczyc to niech sie stara ja nie bede w tej kwestii robiła juz nic...
Tak trzymaj!!! :brawo
Niech Mu żal tyłek ściska...
I niech o Ciebie walczy, jak lew...
A Ty czerp z życia pełnymi garściami!!!
Chociaż, jeśli my chcemy, żeby te nasze związki przetrwały kryzys, to też się chyba tak troszeczkę starać musimy...
nie tak od razu...
nie za wszelką cenę...
i nie kosztem swojego cierpienia, bo Oni (jeśli chcą z nami zostać) muszą wytrzymać to piekło, które nam i sobie zgotowali...
Ale z drugiej strony Zdradzacze to też ludzie i... troszkę serca, czułości, wsparcia też im musimy czasem okazywać, bo inaczej nikt w związku nie będzie szczęśliwy...
Tak mi się wydaje...
pewnie ze im tez sie należy ta czułość ale nie tak od razu, muszą troche pocierpiec nie tak bardzo jak my ale muszą, już dosyc sie starałam sprzątałam prałam gotowałam i zaspokajałam jego potrzeby a nie było czasu na moje zachcianki teraz one będą dla mnie priorytetem i on ma je spełniać mam zamiar iść do pracy wyjść w końcu do ludzi , od dawna o tym marzyłam a teraz nie będe juz słuchać jego głupich rad, zaczynam intensywne poszukiwania oj my KObietki musimy sobie jakoś radzić !
tak Cv gotowe jeszcze pptrzebuje paru dni na ochłonięcie i wyruszam w świat mam nadzieje ze znajde tę pracę bo ostatnio w moich stronach jest dość ciężko ale będe sie starać trzymam kciuki za Ciebie i inne skrzywdzone duszyczki :cacy:brawo jak to sie mówi nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło moze to jakas lekcja dla nas ? dość brutalna ale lekcja.... jak z tej piosenki życie jest ściemniarą ....
każdy z nas po zdradzie walczy z demonami, jeden poradzi sobie z tym w pół roku, ktoś inny po roku; ja walczyłam z demonami ponad dwa lata, sinusoida każdego dnia, tygodnia, W końcu wyplułam to wszystko ze środka, choć było ciężko i teraz nie wracają. Daj sobie czas, niestety w tym przypadku nie przyspieszysz :cacy
Cytat
Pachnie depresją. Najlepiej "pomoc zewnętrzna", czyli terapia.
Cytat
Dziewczyno - zastanów się, czego chcesz od życia!? Mąż popełnił zbrodnię zdrady - to fakt. Decyzję podjęłaś że zostajesz - to też fakt. Teraz jesteś pełna wątpliwości, czy go kochasz - i to też jest fakt. Po zdradzie, życie nigdy już nie będzie takie same. Tkwiłaś w miłosnej iluzji, a on tę zasłonę iluzji brutalnie zerwał, więc zaczynasz postrzegać świat bardziej realnie, bardziej dojrzale - stąd, wiele wątpliwości, bo... miłość to takie fajne uczucie, gdzie postrzega się tego naszego partnera w sposób idealny, wyidealizowany. Po zdradzie - on traci tę swoją idealność. I wtedy - widzisz go takim jakim jest. W dodatku pojawia się ukryta tęsknota za tym uczuciem, które było kiedyś, a zaniknęło, tęsknota za tą idealną iluzją miłości.
Jak popatrzysz tak z daleka na swoje małżeństwo - to tak na serio, Twój mąż praktycznie się nie zmienił w bardzo wielu aspektach. Kiedyś wybrał Ciebie, Ty wybrałaś jego - on w pewnym momencie dał się skusić innej, ale sprawa się rypła, to nie wybrał tamtej - ale właśnie Ciebie.
Jest coś warty? Pracuje, zarabia? Stara się? Chce być z Tobą - to może to doceń!
Utraciłaś motyle w brzuchu - tak, świat Ci to zabrał. Brakuje Ci tego - więc zastanawiasz się teraz, czy jak rzucisz męża - czy poznanie kogoś nowego, inspirującego, nie przywróci tej dawnej emocji, której teraz brakuje. Tak działa ten mechanizm.
Czy więc na pewno chcesz tu znaleźć poradę: "rzuć męża w diabły, znajdziesz lepszego"!?
Masz dołki - tak jak napisał Suchy 64, sama sobie z nimi nie poradzisz - wskazana jest terapia. Po dobrej terapii, to co określasz jako demony - może nie znikną zupełnie, ale wtedy zostaną na tyle "oswojone", że poznając ich naturę, dasz sobie z nimi radę. To tak jak z groźnym psem - najpierw się go boisz, ale jak poznajesz bliżej, to i na spacer wyprowadzasz. Sami tworzymy te demony, sami więc możemy je wykluczać ze swojego życia.
Trudne - wiem!
No cóż..
Nie masz z ni dziecka, masz swoje mieszkanie- co trzyma cię przy tym facecie? Ślub kościelny?
Ja powiem ci tak- wobec takiego argumentu, jakim jest ślub kościelny mnie opadaja ręce i jedyne, co moge zrobić, to tobie współczuć.
wiedz bowiem, że skoro zostałas z tym człowiekiem, to od tej pory tak właśnie będzie wyglądało twoje zycie- na nic tu psycholog( on nie wymaże z twojej pamięci faktu, że ktos cię zdradził i to na dodatek z jakąś mężatką).
Tak własnie będziesz teraz żyła i nie potrwa to miesiąc albo dwa- tego rodzaju bylejakość życia osobistego będzie trapiła cię przez wiele, kolejnych lat życia.
Tak będzie, jak napisałam.
Jednak, jeśli ktos idzie na terapię, bo ma nadzieję, że dzięki niej zapomni o zdradzie, to ja stanowczo odradzam- szkoda czasu i kasy.
Witaj Lenka.
Nie bez powodu zdradę porównuje się do morderstwa.
Bo zdrada nim jest.
Zabija to co było w związku najpiękniejsze.
Wzajemną miłość, szacunek i zaufanie.
Po zdradzie nic już nie jest i nie będzie takie same.
Wszystko zaczyna się od początku.
Bo tego co było już niestety nie ma.
Podjęłaś decyzję o daniu szansy.
I jak widać, to Ty ponosisz jej skutki i konsekwencje.
Chyba jednak nie zdawałaś sobie sprawy, przed jak olbrzymim wyzwaniem stanęłaś.
Liczyłaś, że wszystko wróci do normy.
Że Twoje uczucie jest silniejsze i przezwycięży wszystko.
Będzie dalej pięknie, łatwo i przyjemnie.
Niestety, tak nie jest i za szybko nie będzie.
Wydaje mi się, że z jego strony jednak ani wsparcia, ani zrozumienia nie masz.
Chyba on w dalszym ciągu bagatelizuje temat.
Nie zdaje sobie kompletnie sprawy z tego, że wykonał egzekucję nie tylko na małżeństwie, ale przede wszystkim na Tobie, Twojej miłości.
Nie mylę się , prawda?
A przecież dla Ciebie, w przeciwieństwie do niego, to jest wciąż krwawiąca, świeża rana.
Lenka
Nie dajesz rady, nie potrafisz z tym żyć,cierpisz, nie masz wsparcia i zrozumienia ze strony męża?
To pozostaje tylko jedno wyjście.
Pytanie do Ciebie.
Czy Ty jesteś jednak na takie rozwiązanie gotowa.?
Lenka
Często się okazuje, że lepsze jest bolesne, ale krótkie cięcie niż cierpienie bez końca.
Bo :
Masz prawo do bycia szczęśliwą.
Masz prawo kochać i być kochaną.
Masz prawo do życia z kimś, kto nie rani, oszukuje, jest uczciwy i potrafi odwzajemnić Twoje uczucie.
Masz także prawo do tego, aby zakończyć to wszystko bez oglądania się na niego, bo nie czujesz się ani szczęśliwą, ani kochaną.
Skoro nie czujesz się szczęśliwą, kochaną.
Cierpisz, to może nie warto się męczyć z kimś, kto na Twoją miłość i szacunek nie zasługuje.
Życie przecież mamy tylko jedno.
Nikt nam drugiego nie podaruje.
Czy warto go zmarnować dla kogoś, kto już zdążył pokazać , że jesteś dla niego wyłącznie opcją?
Czy warto go zmarnować dla kogoś, kto pokazał, że w czterech literach ma Twoją miłość i oddanie ?
Czy warto go zmarnować dla kogoś, kto nie wykazuje zrozumienia dla tego, przez co przechodzisz i nie tylko nie wspiera lecz wręcz bagatelizuje sprawę ?
To są te podstawowe pytania, na które musisz sama sobie teraz odpowiedzieć.
Lenka
Naprawdę istotnym nie jest to, czego chce on.
Ważne jest natomiast to, czego chcesz Ty.
Ani ja, ani nikt z nas za Ciebie decyzji nie podejmie.
To jest Twoje życie i wyłącznie Ty o nim decydujesz.
Czy uda się na tyle zapomnieć, że nauczysz się z tym żyć?
Czy da się zbudować nowy związek na nowych zasadach?
Jak pokazuje ten portal, dla jednych tak., dla innych nie.
Aby się udało, musi być spełniony jeden kluczowy warunek.
To zdrajca ma na rzęsach wręcz stawać, aby udowodnić, że na daną szansę zasługuje.
Terapia owszem, ale tylko po to, aby odnaleźć siebie, odbudować swoje poczucie wartości.
Tak jak napisała Mono, marnowanie czasu i pieniądzy tylko dlatego, że chcesz wybaczyć jest kompletnie pozbawione sensu.
Jeżeli on nie zapewnia Tobie wsparcia, zrozumienia dla tego, przez co przechodzisz, to szkoda czasu i pieniędzy.
Jeśli walczysz samotnie, to Twoja walka nie ma najmniejszego sensu.
Nie dość, że jest z góry skazana na porażkę, to dodatkowo stracisz czas, zdrowie i zaprzepaścisz szansę na ułożenie sobie życia na nowo.
A ta samotna walka wyniszczy Ciebie do tego stopnia, że podnosić się będziesz bardzo długo,
Nie walczy się o coś, co nie istnieje. A o to co istnieje przecież walczyć nie trzeba.
Pozdrawiam.
Usunąłem dubla - Betrayed40
Powiem szczerze, że nie lubię, jak ktokolwiek pisze, że WIE, co powinien ktoś inny zrobić i WIE z całą pewnością, jak będzie wyglądało Jego/Jej życie w przyszłości...
Ja tego nie wiem i naprawdę nie wierzę, żeby ktokolwiek był w stanie wszystko przewidzieć...
Ja nawet nie wiem do końca, jak Twoje życie teraz wygląda, bo widzimy tylko Jego drobny wycinek przedstawiony emocjonalnie w Twoich krótkich wypowiedziach... i uważam, że naprawdę tylko Ty jesteś w stanie zdecydować, co jest dla Ciebie najlepsze... i wierzę, że to zrobisz!
Tak, jak napisał powyżej Ed:
Cytat
Cytat
Jak pokazuje ten portal, dla jednych tak., dla innych nie.
Ja mogę Ci napisać o swoich doświadczeniach prawie 1,5 roku po...
Wyjście z kryzysu okazało się duuuużo trudniejsze niż myślałam...
Dłuuuuugo trwa...
Ale ja optymizmu póki co nie tracę
W tej chwili jest nieźle!!!
Tak jak napisali niektórzy powyżej - myślę, że gdyby nie dzieci, to również u mnie sytuacja wyglądałaby inaczej. Chciałabym chyba czasowego rozstania, wyjeżdżając z nadzieją, z planem, że zatęsknię i wrócę...
Wydaje mi się, że taka decyzja pomogłaby mi się otrząsnąć, upewnić co do słuszności mojego postępowania.
Jednak ze względu na dzieci, nie robię radykalnych ruchów - staram się im nie burzyć poczucia bezpieczeństwa i stabilności.
Zobaczymy, czy mi się to ostatecznie uda...
Ale czy Ty zostaniesz, czy odejdziesz - to Twoja decyzja...
Żeby najlepszą dla Ciebie decyzję podjąć i żeby znaleźć wsparcie w nieuniknionych chyba kryzysach, dołkach psychicznych, które się zdarzają i wybaczającym, i rozstającym się ze zdradzaczami- może się chyba przydać terapeuta.
Spróbuj - zobaczysz, jak Tobie będzie to pasowało...
Mi pomaga bardzo kontakt z ludźmi z forum - mam poczucie, że nikt mnie tak dobrze nie rozumie i nawet jeśli nie zawsze mamy identyczne poglądy, to... te wiadomości, rozmowy, spotkania były dla mnie naprawdę cenne.
Ale może miałam po prostu szczęście...
Przy okazji - dziękuję Wam bardzo!!!!
Lenka, zastanów się może, czy nie znajdziesz tu pokrewnej duszy (lub kilku dusz
Wiem, że gdybym ja była na Twoim miejscu to dzielenie się przeżyciami i przemyśleniami, czy to z terapeutą, z przyjaciółką w realu, czy z przyjaciółmi forumowymi mogłoby mi pomóc poukładać myśli i wyciszyć się.
Mam nadzieję, że tym, czy innym sposobem, Ty też sobie wszystko w życiu po tym huraganie stopniowo poukładasz...
Trzymam za Ciebie mocno kciuki!!!
I ściskam Cię walentynkowo!!!
:brawo
Pewnie, że fajne z Was babeczki!!!
Przepraszam... Fajne z nas wszystkich babeczki!!!
Siła do pokonania dołów psychicznych tkwi w nas i trzeba ją tylko wydobyć!
Ale do tego czasami przydaje się czyjeś wsparcie...
A może któryś z forumowych Panów się odezwie, żeby smętne kobiety w Walentynki troszkę podbudować...?
Jeśli chodzi o wypisywanie zalet i pozytywnych wspomnień, które łączą... to my też to przerabialiśmy... zwłaszcza, jak mój mąż był depresyjny...
Chyba trochę działało...
Ale może warto zacząć od uświadamiania sobie i wypisywania swoich własnych zalet, tego jak wiele jesteśmy warte/warci niezależnie od tego, jak by nam małżonkowie nie dokopali...?
Trzeba chyba uparcie szukać tego, co da nam radość i satysfakcję w życiu!
Jeśli w ten satysfakcjonujący życiowy plan da się wpisać niewiernego - to dobrze, ale jeśli się nie da - też sobie damy radę!!!
Pozdrawiam serdecznie!!!
ja mam same zalety hihi a tak poważnie wiem że nie jestesmy idealne ale to nikogo nie upoważnia do tego bysmy były zdradzane. mąz jest dla mnie teraz wielkim ****kiem i jeszcze mu pokaze jaka ze mnie seksi bomba aż zal mu tyłek scisnie
jednak żaden facet nie chce nas tutaj wesprzec może sie boją. ja mam ten plan na życie chce byc szczesliwa i czerpac z zycia to co najlepsze a mąz jak chce o mnie walczyc to niech sie stara ja nie bede w tej kwestii robiła juz nic...
Tak trzymaj!!! :brawo
Niech Mu żal tyłek ściska...
I niech o Ciebie walczy, jak lew...
A Ty czerp z życia pełnymi garściami!!!
Chociaż, jeśli my chcemy, żeby te nasze związki przetrwały kryzys, to też się chyba tak troszeczkę starać musimy...
nie tak od razu...
nie za wszelką cenę...
i nie kosztem swojego cierpienia, bo Oni (jeśli chcą z nami zostać) muszą wytrzymać to piekło, które nam i sobie zgotowali...
Ale z drugiej strony Zdradzacze to też ludzie i... troszkę serca, czułości, wsparcia też im musimy czasem okazywać, bo inaczej nikt w związku nie będzie szczęśliwy...
Tak mi się wydaje...
Grunt to dobry plan, motywacja i... wytrwałość!!!
Drobnymi kroczkami do celu...
CV masz już gotowe...???
Czy właśnie przygotowujesz...?
A ja powinnam się zabrać za mój cholerny doktorat...
Trzymam za Ciebie kciuki, a Ty trzymaj za mnie!!!