Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Hagi1000:11:42
bardzo smutny00:31:41
Julianaempat...01:00:38
heniek02:03:56
zona Potifara03:01:55

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

A jednak...Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansWitajcie... Zapewne nie muszę pisać, że nigdy nie myślałam, że spotka mnie coś takiego i będę szukać zrozumienia na tego typu stronie... a jednak. Moja historia nie odbiega zapewne od większości tutaj opisywanych, ale chcę aby ktoś obiektywnie ocenił moją sytuację. Mam 21 i od dwóch lat jestem w związku z chłopakiem, nazwijmy Go "T" niedawno się zaręczyliśmy... Są już gadki o ślubie itp. Otóż T jest bardzo dobrym człowiekiem, nigdy lepszego nie znałam i zapewne nie poznam. Zrobiłby dla mnie wszystko, ale jednego w naszym związku brak... namiętności. My praktycznie w ogóle się nie kochamy, bo ja nie mam na to ochoty, w odróżnieniu od niego. Szczerze mówiąc On mnie w ogóle nie pociąga i myślałam do tej pory, że "e tam jakoś to będzie, seks nie jest mi tak bardzo potrzebny do szczęścia, byle mnie szanował" otóż.... poznałam kogoś innego... na początku zaczęło się niewinnie od pisania, wirtualnie... ale z czasem coraz bardziej zaczęło mnie to wciągać. Mogłam z "M" pisać całymi dniami i nocami i o dziwo mieliśmy o czym... W końcu się spotkaliśmy. Myślałam, że po spotkaniu wybije sobie go z głowy, ale tak się nie stało. Całowaliśmy się, czułam przy nim coś takiego, czego od dawna nie czułam, jak mnie dotykał... Nie, nie zrobiłam tego z nim! Ale też nie powiem, że o tym nie myślę... Walczę sama ze sobą i nie wiem co mam zrobić. Boję się, że to tylko zauroczenie, krótka fascynacja, chęć doznań i zaspakajanie nudy w związku... A może spanikowałam przez te całe gadki o ślubie... Nie chcę ranić "T", ostatnią rzeczą któej bym chciała, to właśnie to żeby zmarnować mu dwa lata życia... Boję się też reakcji rodziny, wszyscy bardzo go lubią. Na kogo ja wyjdę? Sama znam odpowiedź... Boję się też, że skończę z moim obecnym chłopakiem i na tamtej drugiej znajomości też się rozczaruję... Proszę doradźcie mi co mam zrobić...
9767
<
#1 | milord dnia 26.07.2013 10:58
>>>Ale też nie powiem, że o tym nie myślę... Walczę sama ze sobą i nie wiem co mam zrobić.<<<
A jak zrobisz to poczujesz się lepiej?Z przymrużeniem oka A jeśli to jeszcze nie ten?
Nazwę go "M" lub "T" lub "X". Litera alfabetu to nic.
Trochę rozwagi, która nigdy nie byla mi dana w twoim wieku.
Życie pod dyktando innych zawsze kończy się fiaskiem.
Ctrl + delete.
3739
<
#2 | Deleted_User dnia 26.07.2013 11:23
Zagubina_21 jestes jeszcze młoda i jeszcze nie dojrzałaś do małżeństwa. (bez złośliwości z mojej strony)
Myslisz o ślubie z T dlatego że rodzina tego chce?
Zapomnij, to tak nie działa. Pierwsza rzecz musisz zerwać z T. Niestety, dobry chłopak i tak dalej, ale jeśli Cię nie pociąga i nie masz ochoty po dwóch latach związku na seks to sory ale to nie ma szans na przetrwanie.
Chcesz go oszukiwać, spotykać się z M? To nieuczciwe i krzywdzące, T na to nie zasługuje, a Tobie takie zachowanie nie przystoi.
Musisz najpierw dowiedzieć się czego Ty chcesz od życia a potem mysleć o małżeństwie i na pewno nie o tym żeby na siłę uszczęśliwiać otoczenie. To Twoje życie.
9815
<
#3 | zagubiona_21 dnia 26.07.2013 11:51
Właśnie ja nie chcę ślubu, nie jestem gotowa i nie wiem czy kiedykolwiek będę... Albo po prostu to nie ten jedyny? Jak mam z Nim skończyć skoro wiem jak bardzo On będzie przeze mnie cierpiał... Może po prostu powiedzieć mu, że ba razie nie chcę żadnego ślubu, bo nie jestem pewna swoich uczuć.. właśnie jak ja mogę z nim być skoro nie lubię się z nim kochać... przecież On też ma swoje potrzeby i w ogóle dziwię się, że On to toleruje, seks raz w miesiącu lub często nawet rzadziej... lecz czy moja i jego rodzina to zrozumie... Sama nie wiem, co będzie z tym drugim, na razie ciągle o nim myślę, nie ma chwili żebym tego nie robiła...
9767
<
#4 | milord dnia 26.07.2013 12:20
To nie wychodź za mążZ przymrużeniem oka
Przyjdzie moment, że będziesz gotowaZ przymrużeniem oka
9815
<
#5 | zagubiona_21 dnia 26.07.2013 12:37
Dziękuję Wam wszystkim... jak na razie próbuję dać sobie spokój z "M" może mi się uda? Ale czy tak czy siak, powiem mojemu, że ślubu nie chcę, albo to zrozumie, albo nie... swoją drogą dorosłość, to ciężki kawałek chleba :/
6959
<
#6 | zgryzolowaty dnia 26.07.2013 12:38
jaka wzruszająca troska...aż mnie na wymioty bierze... któregoś dnia wyrzucisz z siebie całą prawdę... być może po jakiejś zdradzie... wtedy dopiero będzie ogrom cierpienia dla tego człowieka...być może w jednej chwili, może ci zrobi krzywdę a może staniesz się dla niego tak obaca az jego ogarnie zgroza...wiem co mówię...otrzymasz wtedy obojętność...zostaniesz tylko złym snem...niczym wiecej...pytasz co robić...zakończyć tę farsę
3739
<
#7 | Deleted_User dnia 26.07.2013 12:42
"lecz czy moja i jego rodzina to zrozumie..."

A co Cię to obchodzi. Nie tłumumacz się, taka jest Twoja decyzja i koniec. Pogadaja sobie troche i będzie po ptakach.

"On będzie przeze mnie cierpiał..."- Jeśli nie będziesz z nim szczera to będzie cierpiał jeszcze bardziej. Daj spokój chłopakowi, on zasługuje na dziewczyne która będzie za nim szalała a nie na kogoś kto myśli o innym i nie ma wogóle ochoty się z nim kochać.

Wciskasz kity że się boisz że go skrzywdzisz. Jak dla mnie jest Ci z nim wygodnie i zachowujesz się jak egoistka. Gdyby Ci zależało na nim juz dawno byś zaproponowała tylko przyjaźń.
9767
<
#8 | milord dnia 26.07.2013 12:53
To się idź i wyrzygaj Zgryzolowaty i wróćZ przymrużeniem oka. Tak nie można. Chciałbyś być uwikałny w coś na co nie masz ochoty lub by rodzice planwali Twoja przyszłość przez akceptację?
Tak się nie da... Mylisz zdradę.
9818
<
#9 | vanDevelde dnia 26.07.2013 13:45
Napisałaś, że masz 21 lat. Dużo to i mało zarazem. Czas rozwydrzonej nastolatki już minął bezpowrotnie, a w pełni dorosłe życie na dobrą sprawę jeszcze się nie rozpoczęło.
W dawnych czasach ludzie częściej przestrzegali zasady "Primum non nocere". W Twojej obecnej sytuacji trudno ocenić, kto komu bardziej szkodzi. Mam jednak wrażenie, że jesteś kolejną, statystyczną córeczką mamusi albo tatusia, która dla ich "szczęścia" zrobi wszystko, tylko nie to, aby sama była szczęśliwa. Nie myśl sobie, że w jakikolwiek sposób Cię usprawiedliwiam! Nic z tych rzeczy!
Nie bójmy się słów - do zdrady już doszło. Najpierw emocjonalnej ("poznałam kogoś innego... na początku zaczęło się niewinnie od pisania, wirtualnie... ale z czasem coraz bardziej zaczęło mnie to wciągać. Mogłam z "M" pisać całymi dniami i nocami i o dziwo mieliśmy o czym..Uśmiech , później w wersji "light" (" Całowaliśmy się, czułam przy nim coś takiego, czego od dawna nie czułam, jak mnie dotykał..."Z przymrużeniem oka
Mówisz tylko o namiętności, bo tego nie ma (nie było) w Twoim związku. Ona minie, wcześniej czy później, ale minie. I co wtedy? Rok, dwa, trzy lata i co dalej? Kolejny związek, bo będziesz szukała czegoś nowego, czego w poprzednim związku nie było?
Co masz robić? Oto jest pytanie!
Jeżeli w związku z "T" nie było od początku tego "czegoś", a jesteś z nim 2 lata (!!!) tylko dlatego, że "rodzina go lubi", to kończ to jak najszybciej! Zgadzam się z Tobą, że seks do szczęścia może i nie jest potrzebny, ale w małżeństwie KONIECZNY!
Nie daj się w coś takiego wmanewrować!
ps. A czy panowie wiedzą już o swoim istnieniu?
9815
<
#10 | zagubiona_21 dnia 26.07.2013 13:46
Może macie rację z tym, że to dla mnie wygoda, bo mozna to tak odebrać. Ale ja boję się tylko jednego... że On mnie znienawidzi jesli go zostawię, nie będzie chciał mieć kontaktu itd. Jedyne o czym marzę dla niego, to Żeby w razie czego szybko znalazł inną dziewczyną taką,która w pełni na niego zasługuje... Ja na pewno nie zasługuję na jego dobroć i jestem tego świadoma. Ale też może za szybko uwikłałam się w poważny związek i teraz nie wiem jak mam z tego wybrnąć? Teraz go nie zdradziłam, a skąd mam widzieć kiedy znowu mi odbije... Może warto poczekać jeszcze trochę? Ja nie powiem teraz, że raptem zakochałam się w "M", ale On mi otworzył oczy na to, że jeszcze nie jestem z tym "jedynym" Smutek

Komentarz doklejony:
To jest tak, że "M" wie, że jestem zaręczona i wie też, że w związku tym nie do końca jestem szczęśliwa... a narzeczony nie wie o niczym, bo nie potrafiłabym powiedzieć mu o czymś takim. Wiem jestem egoistką, ale wolę załatwić to jak już w ten sposób, że powiem mu, że nie jestem gotowa na ślub bo nie wiem czy to jest z mojej strony miłość i nie chcę Go całkowicie unieszczęśliwiać... I ja nie staram się siebie wybielić, tak jak niektórzy sugerują jaka to jestem dobra itd. ale chcę po prostu załatwić to tak, żeby potem do końca zycia niczego nie żałować.. właśnie z tym seksem... jak w małżeństwie kiedyś będzie to wyglądać, jeśli będziemy kochać się "od święta" ? Czy jest szansa na to, że kiedyś mi się zachce z Nim kochać?
7914
<
#11 | rogacz76 dnia 26.07.2013 14:22
Tak dla jasności
Z tym sexem to jest tak od początku związku z T czy raczej od czasu poznania M?.:niemoc

Komentarz doklejony:
Ps.Skoro M wie że,jesteś w związku z T i mimo to nadal chce rozbić twój związek to czy jest wart twojego zainteresowania?.
Ludzie dla których wartości,zasady innych są nic nie warte i z premedytacją je łamią nie są chyba warci zainteresowania.Prawda?
9818
<
#12 | vanDevelde dnia 26.07.2013 14:45
rogacz76 postawił Ci trafne pytanie. Uważasz, że coś dobrego może wyjść ze związku z facetem, który mimo tego, że wiedział, że jesteś już zajęta, chętnie i bez żadnych oporów się z Tobą spotykał? Mało tego - obmacywał i całował! Nie oszukuj się. Nie trać czasu na taką farsę. Zakończ związek z "T", a z "M" nawet nie próbuj rozpocząć! To jest zwykły kłusownik. Nieszczęśliwa kobieta w związku jest jak zraniona sarna. Myśliwy z prawdziwego zdarzenia da jej spokój...
Życzę słońca na Twojej drodze! Z przymrużeniem oka

Komentarz doklejony:
M jest starszy od Ciebie? Może tez jest w związku bez namiętności i tak sobie we dwójkę poprawiacie humor?
3739
<
#13 | Deleted_User dnia 26.07.2013 15:16
Zagubiona_21 ty już zdradziłać T. Przestań się oszukiwać!!!
Widzę że przyszłaś Tu aby wszyscy poparli Twoją decyzje a nie po poradę.
Sory ale świnia będziesz jeśli nie zerwiesz z narzeczonym.
Pociąg seksualny jest niezbędny w małżeństwie.

Przemyśl to co napisali rogacz76 i vanDevelde. Trafili w sedno.
9815
<
#14 | zagubiona_21 dnia 26.07.2013 15:36
"M" jest starszy ode mnie o 4 lata. Nie jest z nikim związany i mówi mi ciągle, że walczyłby o mnie gdybym nie była zaręczona, a w takiej sytuacji nie chce rozbijać niczyjego związku. Poza tym spotkaliśmy się tylko raz i ja już mam świadomość tego, że jestem szmatą i zdradziłam.. Z "M" zakończyłam znajomość, bo boję się znowu w coś nie potrzebnego wpakować... Na początku znajomości z obecnym narzeczonym kochaliśmy się często (przeważnie chyba tak jest) ale póżniej, mniej więcej po pół roku przestałam mieć w ogóle ochotę na jakiekolwiek zbliżenie. Bardziej robiłam to z obowiązku niż z pożądania i wcale nie odczuwałam z tego przyjemności... teraz jest chyba co raz gorzej... Jak z nim skończę, to kto zrozumie, że nie mogłam z nim być bo nie miałam z nim ochoty na seks?
6755
<
#15 | Yorik dnia 26.07.2013 16:01
Kiepska sprawa.
Mechanizmy mechanizmami i przyczyny przyczynami, ale jak przed ślubem się rypie, to po może być tylko masakra.

Warto dać sobie szansę i w założenie rodziny wejść z odpowiednim impetem i wizją świetlanej przyszłości. nawet jak się kiedyś nie uda tego utrzymać, to warto to przeżyć.

Dla pogłebienia refleksji zachęcam do obejrzenia filmu Pamiętnik.
Utopia, ale na jakiś czas możliwa, a potem, jak Bozia da.

Reacje między ludzkie to interakcje i stopień komplementarności. Z narzeczonym chyba jest to jednostronne. Czemu? albo z Tobą coś nie tak, bo nie potrafisz pielęgnować w sobie tego co masz, nie wychodzi z Ciebie, tylko oczekujesz wszystkiego od świata, bierzesz tylko od kogoś, sama nic nie tworzysz; albo faktycznie nie bardzo się dobraliście, i z innymi może być OK. Tego nie wiadomo.

R76 ma rację, odbijanie kimuś dziewczymy, to zwykły egoizm i świństwo pod płaszczykiem jej dobra. Zdażyło się, trudno, w głowie zaszumiało. Ale powinien się odsunąć i Tobie dać dużo czasu na wybór, a nie doginać, bo to rozwalanie związku.

A jak już zostanie tym samcem alfa i Cię przechwyci, kto wie, czy nie weźmie się za następne wyzwanie ? Tym razem nie zranionej zwierzyny, a całkiem zdrowej, bo to trochę trudniejsze ?
A Tobie zmieni się perspektywa i znów będziesz bzykała się raz na miesiąc (on pewnie częściej Szeroki uśmiech,) póki nie pojawi się następny koleś...z którym na początku będziesz chciała dużo częściej....
Możliwe ?....możliwe...

Już wie, że można Cię przechwycić, dokładnie wie jak, nawet zaraz przed ślubem, jak ktoś się dobrze zakręci. Będzie chciał mieć taką żonkę...? Będzie, bo on jest tak wyjątkowy, że jemu to inny Cię nie skubnie. Tylko on komuś mógł.



A teraz punkt widzenia nastolatki:
Nie ma w tym nic złego, bo przed takim uczuciem nie można uciec, to silniejsze niż wszystko. Nawet nie patrzy, czy jestem w związku, tak bardzo mnie kocha i ma nadzieję, że miłość zwycięży wszystko.
To dowód miłości i tego jak bardzo mu zależy. chce mnie uratować przed popełnieniem życiowego błędu.

Szczęściu nie można odmawiać, bo możliwe, że nigdy już do drzwi nie zapuka. Niezaspokojenie pragnienia unieszczęsliwi mnie w życiu, bo będę żyła z kimś kogo nie kocham i może całe życie kochała innego, żałowała, że nie poszłam za głosem serca.

Poskładaj to sobie Z przymrużeniem oka
9815
<
#16 | zagubiona_21 dnia 26.07.2013 16:11
A czy nie myślicie, że powinnam dać sobie/nam jeszcze trochę czasu? Przemyśleć wszystko 10x żeby potem niczego nigdy nie żałować... Bardzo się boję, że zrobię coś pochopnie i nigdy już tego nie naprawię. Yorik może faktycznie ja nie jestem zdolna do prawdziwej miłości i potem w kolejnym związku znowu mi się coś odwidzi? nie chcę taka być. Ale też wiem jaka momentami jestem wredna i dlatego jeszcze bardziej chcę to skończyć, bo On szczęśliwy ze mną nie będzie, tym bardziej jeśli w małżeństwie ja ciągle nie będę miała ochoty na zbliżenia. A może potrzebuję czasu, a nie jego ciągłej zazdrości i zabraniania mi wszystkiego? Może nie chcę chodzić wszędzie tylko za rączkę, a o pójściu gdziekolwiek ze znajomymi nie może być mowy? Może po prostu duszę się w tej "złotej klatce"...
3739
<
#17 | Deleted_User dnia 26.07.2013 17:17
Dla mnie to wyglada tak:
Narzeczony nie pozwala Ci się spotykać ze znajomymi- to sie nie spotykasz
Rodzicom się podoba Twój chłopak- muszą być zadowoleni to z nim nie zerwę, a nawet zastanowie sie nad ślubem
Mister M miał ochote na małe conieco- czemu nie w końcu nie mam żadnych własnych zasad.

Czy Ty do końca życia będziesz starała sie spełniać oczekiwania otoczenia?
Nie chce Cie martwić ale to Ci się akurat nie uda bo zawsze będzie ktoś niezadowolony. TY:wykrzyknik
6755
<
#18 | Yorik dnia 26.07.2013 17:36
Zagubiona,

Cytat

Może po prostu duszę się w tej "złotej klatce"...


No i po nitce do kłębka doszliśmy chyba do meritum.

Gdzie jesteś TY ? Gdzie Twoja świadomość siebie i własnych potrzeb itd....;..Nie chcesz taka być, że coś Ci się odwidzi ?......to nie bądź.
W tym układzie Twoja zdrada z hukiem po ślubie to raczej murowana !
Jak odzyskasz siebie i sama określisz co jest dla Ciebie dobre, co złe, co ważne, a co nie i jak masz żyć, będą to tylko wyłacznie Twoje przemyślane decyzje i świadome uczucia..., konsekwencje wyborów........będzie dobrze..., bo docenisz i będziesz zadowolona z siebie. A jak z siebie, to i ze swoich wyborów. Jednym z nich będzie jakiś facet Z przymrużeniem oka Będzie Ci zależało, będziesz dawała siebie, bo będzie Ci to sprawiało przyjemność, w łóżku teżZ przymrużeniem oka
9815
<
#19 | zagubiona_21 dnia 26.07.2013 18:29
Yorik masz rację we wszystkim tym co piszesz... najgorsze jest to, że rodzice na prawdę tak za nim są, ze boję się, że mnie znienawidzą i do końca życia będę o nim słuchać. Przed nim miałam chłopaka 3 lata i o dziwo z tamtym miałam ochotę na seks przez cały związek, a powód rozstania dalece odbiegał od tego jakim jest ten teraźniejszy. Po prostu tamten mnie nie szanował, wyzywał i często i gęsto przez niego cierpiałam. A jednak w łóżku zawsze miałam ochotę z nim być. Tutaj jest odwrotnie, chłopak mnie kocha i spełnia moje zachcianki, zawsze mogę na niego liczyć i nigdy mnie nie skrzywdzi, a jednak... to nie jest to, czym chciałabym aby było... jakbym mogła to nazwać po imieniu to użyła bym słowa "przyjaciel"

Komentarz doklejony:
Dorotka123 pewnie trochę tak jest... ale nie mogę teraz tu mówić, że przez cały związek z "T" byłam nieszczęśliwa, tylko dopiero teraz uświadomiłam sobie, że to chyba nie jest "to", że nie chcę ślubu i podporządkowywania się komuś... może nie dorosłam..
3739
<
#20 | Deleted_User dnia 26.07.2013 18:44
A Ty znowu swoje. Rodzice to , rodzice tamto....
To nie Twoi rodzice będą z nim sypiać tylko Ty.Musisz być podmiotem tych relacji , a nie narzędziem do zaspokojenia oczekiwań innych.
To nie ten facet po prostu.Zostając z nim czekając nie wiadomo na co krzywdzisz Was oboje. Yorik już napisał jak to się skończy jak z nim zostaniesz.Kilka -jak będą dzieci - osób z rozpiep... życiem.
Nie dawkuj mu tej decyzji.Powiedz otwarcie co czujesz.Ale odejdź nie mówiąc o zdradzie -niepotrzebnie go nie rań - a możesz wierzyć to boli.Nie da się tego zakończyć bezboleśnie po prostu.To jest życie i jeszcze nie raz będziesz musiała podejmować trudniejsze decyzje -sama.
Jesteś w takim wieku ,że będziesz próbować różnych rzeczy żeby być w pełni świadomą czego chcesz, a czego nie.Jak znajdziesz odpowiedniego faceta ,to nie będziesz musiała analizować wszystkiego z każdej strony -będziesz wiedzieć ,że to ten.
9815
<
#21 | zagubiona_21 dnia 26.07.2013 18:51
Dziękuję Wam wszystkim, otworzyliście mi szerzej oczy i zauważyłam, że ten związek do niczego nie prowadzi. Ani ja ani On nie będzie ze mną nigdy szczęśliwy, a kto jak kto, ale On na to zasługuje jak nikt inny. Mam nadzieję, że kiedyś pokocham kogoś tak jak On mnie. Muszę teraz zebrać się na odwagę i mu to wyznać, oczywiście, że o zdradzie mu nie powiem. Sądzę, że i tak wystarczająco Go zranię.
6755
<
#22 | Yorik dnia 26.07.2013 20:46
Kurcze, tak chyba będzie najlepiej.
Skoobi jest taki pewny, bo najlepiej załatwiać takie sprawy po męsku i nie oglądać się za siebie.

Szkoda faceta, bo czuję, że nawet to co Ci przeszkadza wynika z jego troski o Ciebie i wygląda na to, że niejedna była by z nim bardzo szczęśliwa. Sama bardzo dobrze go postrzegasz, może ten układ w jakim jesteście wam przeszkadza?

Dam jeszcze tylko jedną myśl i jestem ciekaw co na to inni ?
Nie wiem czy warto, ale może ? Zdecyduj.

Może to co Cię spotkało ma jakiś sens ?
Na pewno na coś się przyda. Już widzisz, że wszystkim dookoła wcale po drodze z Tobą nie jest.
Ruszyło Cię, zmusiło do zastanowienia się nad życiem, poukładaj to sobie.

Pierwsze co musisz zrobić to totalnie wyluzuj, nic nie musisz, zajmij się sobą, nie cudzymi oczekiwaniami i wymogami.
Ślub oczywiście odwlecz bezterminowo. Daj sobie czas na analizę..

Gościowi, który zaindukował Ci emocje i zmusił do myślenia podziękuj, bo jednak Cię ruszył.
Nie wskazane, żebyś mogła z nim być, bo pojawił się w złym momencie, więc odpuśćcie oboje sobie, ale tak na poważnie.
Na to co możesz liczyć, to z nim zaszaleć, ale wtedy dopiero cierpienia wszystkim być dostarczyła w dużej dawce i sama bardzo źle na tym wyszła.

Miej na uwadze to, że nastąpiło z pewnością przekierowanie Twoich uczuć. Narzeczonemu zabrałaś te resztki, które jeszcze od Ciebie miał. Wycisz się. Zapomnij o tym, który się pojawił.
Cały czas pracuj nad tym, abyś zaistniała, a będzie Ci łatwiej w tym stanie, w którym teraz jesteś.

Zastanów się co byś chciała zmienić w układzie w którym jesteś, zupełnie nie myśląc o sprawach łóżkowych, bo to pewnie u Ciebie jest tylko pochodną. Zaprojektuj swój świat i spróbuj go wprowadzić w życie.

Ktoś tu powiedział, że u kobiety na udaną, upojną noc pracuje się cały dzień. Musisz zadbać o swój dzień, a o noc nie będziesz musiała się martwić.

Niestety to często będzie układ zero jedynkowy. Jeśli nie spotkasz się ze zrozumieniem, lub zobaczysz, że wyraźnie wam lub rodzicom nie po drodze, to wiadomo. Jeśli kompromis, to też musisz zobaczyć, na ile z siebie rezygnujesz ?

Masz pewnie w sobie wypracowany jakiś ideał swojego faceta i nawet o tym nie wiesz, zdefiniuj go i zobacz na ile pokrywa się z narzeczonym. Może wystarczy zobaczyć go w innym świetle ?, zaznaczyć swoje potrzeby, granice itd..i być konsekwentnym. Jeśli facetowi naprawdę na Tobie zależy, to to zrozumie.
Często jest tak, ze ktoś chce jak najlepiej a strzela sobie samobuja.
Z nim może tak być..
Skoro nie zaznaczasz siebie, to skąd on ma wiedzieć jak ma się do Ciebie ustawiać ? Musisz przejąć wasz związek w swoje ręce i zobaczyć co z tego będzie..
Np. czy TY zdajesz sobie sprawę co Cię kręci ? czy tylko oczekujesz ? Może jak każdy facet, ten Twój jest niedomyślny, nie narzekasz, nie pokazujesz co dokładnie byś chciała, to myśli, że wszystko jest OK. Mało tego, pewnie wcale mu nie jest dobrze.

Pierwsza rzecz to rozwalić tą złotą klatkę..która w przekonaniu wszystkich jest dla Twojego dobra.

Dużo łatwiej jest wpaść od razu na kogoś komplementarnego, niż coś wypracować, ale nawet wtedy nie będzie to gwarancją udanego życia.
Nikt na to nie pójdzie, bo nikt tak nie robi, życie weryfikuje, ale terapia przedmałżeńska związku wiele pewnie by wam dała i rozjaśniła...Szybko.zapadła by decyzja, w którą stronę idziecie.

No nie wiem, tak sobie tylko pomyślałem, ale zupełnie nie wiem, czy to ma sens...?
9815
<
#23 | zagubiona_21 dnia 26.07.2013 21:22
Sama nie wiem co począć... w rzeczywistości narzeczony mi się podoba jako facet, charakter oczywiście też, ale może Yorik masz rację, że powinnam więcej o nim rozmawiać o swoich potrzebach, tych łóżkowych... i żeby mi dał trochę więcej luzu, a nie tylko mnie kontrolował... Z tamtym już się nie kontaktuje, wyczułam że najprawdopodobniej chodziło mu tylko o luźny układ, bo podobno "zasługuję na o wiele więcej niż On może mi dać" i czułby się gorszy ode mnie pod względem finansowym, nie wiem czy to jest jakiekolwiek wytłumaczenie, czy tylko wymówka. Aczkolwiek cieszę się z takiego obrotu, szybciej zapomnę o tym: zauroczeniu? Teraz pozostaje mi tylko trudna decyzja, czy skończyć związek z "T", czy dać Nam jeszcze trochę czasu... boję się, że lepszego od niego już nigdy nie spotkam, bo tak jak napisałeś może wystarczy nakierować swój związek i życie na właściwy tor...? skończyć mogę to w 5 minut, a żałować będę być może całe życie...
3739
<
#24 | Deleted_User dnia 26.07.2013 21:26
boję się, że lepszego od niego już nigdy nie spotkam - to daj jemu szansę żeby poznał lepszą od Ciebie- taką która go będzie kochać takiego jak jest i nie będzie go zdradzać. Zostaw go w spokoju, ponieważ przemawia przez Ciebie wyrachowanie , a nie miłość.
9815
<
#25 | zagubiona_21 dnia 26.07.2013 21:29
lisbet dlaczego oceniasz mnie od razu jako tą wyrachowaną? Przecież nie spałam z innym, a wtedy dopiero byłaby to prawdziwa zdrada? wielu ludzi chyba przed ślubem zrobi jeszcze coś tak głupiego... chyba najważniejsze jest to, że tego żałuję i nie mogę sobie z tym dać rady...
9818
<
#26 | vanDevelde dnia 26.07.2013 21:33
W Y R A C H O W A N I E ! To jest słowo klucz całej tej historii. Nie chcę Cię osądzać, ale bardzo @ujesz! Boisz się puścić jednej gałęzi, dopóki nie chwycisz się drugiej. A że ta druga jest niepoznana do końca, stąd Twoje wątpliwości...
9815
<
#27 | zagubiona_21 dnia 26.07.2013 21:33
poza tym problem jest bardziej złożony, nie chodziło w mojej historii o skok w bok, to co się wydarzyło też miało jakiś głębszy sens... może taki żeby docenić to co się ma i co można stracić.

Komentarz doklejony:
łatwo przypiąć komuś łatkę wyrachowanej i puszczalskiej, może warto czasami dostrzec drugie dno...
3739
<
#28 | Deleted_User dnia 26.07.2013 21:38
najważniejsze jest to, że tego żałuję i nie mogę sobie z tym dać rady...- to chyba nie do końca tak, bo gdyby ten drugi M nie okazał się zwykłym podrywaczem, to już byś z nim była. A tak M Ciebie spławił więc z powrotem do narzeczonego. Trochę tu historii każdy z nas przeczytał i zdradzacze naprawdę pięknie żałują.
Powiem tak - biorąc z nim ślub unieszczęśliwisz i jego i siebie- za parę lat znowu przytrafi Ci się nowe zauroczenie. Skoro go kochasz to daj mu szansę na lepsze życie , takie którego nie zazna z Tobą.

Komentarz doklejony:
Drugie dno- nie ma żadnego drugiego dna- nie dorabiaj proszę ideologii do zwykłego zauroczenia które nie poszlo po Twojej myśli. W Twoim postępowaniu nie ma nic szlachetnego, a wręcz przeciwnie.
3739
<
#29 | Deleted_User dnia 26.07.2013 22:44
Dajcie dziewczynie spokój.Wie ,że zrobiła źle i nie poszła drogą donikąd.W porę przyszła refleksja -no może troszkę za późno.
Ona jest na progu życia dopiero.Ile osób nie pojawiło by się tu na forum gdyby ich partnerzy często delikatnie mówiąc w sile wieku mieli tyle rozsądku co zagubiona.To ją czegoś nauczy a o to tu chodzi.
Ma wyrzuty sumienia wie co zrobiła -przecież założyła konto na portalu zdrada świadomie.

Przeważnie zgadzam się z Yorikiem ale nie tym razem.A właściwie nie w całości.Zauważył istotną rzecz - to co się wydarzyło to jest lekcja , która pomoże jej przeżyć życie świadomie i nie krzywdząc innych .W każdym razie dostała taką szansę.
Dla mnie brakuje w tym związku chemii.I niewiele z tym się da zrobić.I chyba jest jeszcze coś.Narzeczony ma wszystkie te cechy , które powodują ,że życie u jego boku jest pewne i stabilne.
W takim związku wszystko wiadomo , nie ma szaleństw , brak spontaniczności , jest pewnie , stabilnie , tak samo.Facet jest dobry i poukładany więc nie dostarcza emocji.To jego stałe cechy charakteru i jeżeli będzie od niego wymagała zamiast jazdy furmanką rollercoastera to on nie będzie sobą w tym związku.
Możesz próbować coś zmieniać i z nim porozmawiać.Tylko jest problem,że nie do końca możesz wiedzieć czego chcesz.
Przecież zanim poznałaś M. nie uświadamiałaś sobie ,że w Waszym związku są takie deficyty.On zaczął odkrywać Cię jako kobietę .
A Twój narzeczony to już jest partnerstwo jak w związku z kilkudziesięcioletnim stażem.Wiesz już ,że istnieją lądy pożądania , które ciężko będzie z narzeczonym eksplorować.Będąc z nim w związku będziesz cały czas miała świadomość ,że coś Cię omija.
W wieku lat powiedzmy 40 -wiele osób na portalu Uśmiech - trafisz na faceta ,który wyzwoli w Tobie pożądanie i nic więcej.Ulegniesz obrócisz w gruzy życie Waszej rodziny.Nie ulegniesz będziesz miała poczucie ,że życie przeciekło Ci przez palce.Ale przeżyjesz je stabilnie i bez fajerwerków.Masz nad czym myśleć.
3739
<
#30 | Deleted_User dnia 26.07.2013 23:00
to co się wydarzyło to jest lekcja , która pomoże jej przeżyć życie świadomie i nie krzywdząc innych - sztuka żeby nie krzywdzić również siebie- wejście w związek od początku letni i z jakimś deficytem nie rokuje na przyszłość. A refleksja może i przyszła ale po tym jak M okazał się osobą niezainteresowaną głębszą relacją, więc i ta refleksja nie ma jakiejś większej wartości. Ale to moje zdanie.
6959
<
#31 | zgryzolowaty dnia 27.07.2013 03:07
zdaje się, że wszystko jasne...obecny chłopak który przychyla cie nieba jest po prostu nudny...potrzebujesz pieprzu, potrzebujesz pana i władcy który będzie miał cie gdzieś...znam panią i to psychologa po jagielonce... wyszła za mąż za przystojnego lekarza... sama uchodziła za silna osobowość i mawiają, ze jej potrzebny ktoś miałby ja w nosie... no cóż, mąż ma dziecko z inną, zajety karierą...zas ona nie wygląda na szczęśliwą... zawsze mawiałem, uwaga na marzenia, mogą się spełnić...
jakby co to proponuję w Londynie poszukać sobie wysokich chłopców z Nigerii tych co przeszli na islam...czy czujesz już drżenie kolan i motylki w brzuchu ? to wszystko ocieka mi taką obłudą, że aż mnie mdli...

Zgryzolowaty, nie musisz tu być, skoro taki wrażliwy jesteś i Ci szkodzi. Już inni Ci zwracali uwagę.
Nie sprowadzaj wszystkiego do chuci, podnieca Cię to ?
Twoja utrzymująca się pogarda do ludzi nie wszędzie pasuje. Yorik
6755
<
#32 | Yorik dnia 27.07.2013 06:37
Wyrachowanie- dbanie wyłącznie o własny interes.

Obłuda- nieetyczne, fałszywe, nieszczere, dwulicowe postępowanie, podejmowane jedynie ze względu na zewnętrzne formy lub korzyści.


Zostaw go w spokoju, ponieważ przemawia przez Ciebie wyrachowanie, a nie miłość.

Czy to aby nie są wzniosłe slogany? Nadużywane, to mowa o niczym. W problemy autora nie trzeba się wczuwać, bo i po co ?
Kryształowi nie musząZ przymrużeniem oka
Wyrachowanie lub obłuda nie jest kluczem tej historii.
9767
<
#33 | milord dnia 27.07.2013 07:39
Stabilizacja to jedno a pożądanie to drugie. W wieku, w którym jest Zagubiona częściej idzie się za głosem serca niż za głosem rozsądku. Jej rodzice widzą, że być może ten jej niby narzeczony to dobry materiał. Dałby stabilizację. ale to chyba jeszcze nie to. I w małżeństwie potrzebna jest czasami odrobina szaleństwa. Szczególnie na początku. On tego nie daje. Nie spełnia wszystkich kryteriów. Nie ma tej spontaniczności, która czasami jest w związku tak potrzebna. Jutro jest czwartek > bedą mielone. i tak co tydzień i wszystkie czwartki w roku. I tak do końca życiaZ przymrużeniem oka I całe szczęście, że wyszło to teraz a nie po ślubie. Facet uznał ją za materiał zdobyty, uzyskał aprobatę jej rodziców i koniec historii. Wszyscy dookoła oczekują, że teraz się pobiorą, będą mieli dzieci, kredyt na dom i psa. I wszystko byłoby fajnie gdyby to był TEN właściwy facet.
9815
<
#34 | zagubiona_21 dnia 27.07.2013 09:43
Z kim ja mogłabym o tym porozmawiać, wyżalić się i poprosić o radę? Z Mamą? Ona - 41latka już kiedyś mówiła, żebym przemyślała sobie dobrze, czy chcę być z "T", b powiedziałam jej o tym, że praktycznie ze sobą nie sypiamy... Stwiardziła, że w tak młodym wieku, to bardzo dziwne i że może lepiej to skończyć... Ja sama widzę jej małżeństwo z moim tatą, widzę że nie do końca jest w nim szczęśliwa. Ona bardzo atrakcyjna, on z brzuchem, niższy, nie za bardzo o siebie dbający i jeszcze ciągle wymagający, a to chce zjeść, a to chce wypić i kilka razy mam mi mówiła, że seks to już teraz dla niej też nie jest żadna przyjemność. Ale jednak ona cały czas przy nim trwa i nigdy nie wywinęła mu żadnego numeru, a okazji ku temu niewątpliwie miała wiele. To jest właśnie prawdziwa miłość, czy po prostu poświęcenie dla rodziny, domu, męża? Patrząc z boku nie chcę takiego życia. Tak jak mówicie chciałabym przeżyć coś głębszego, coś co sprawi że uwierzę w prawdziwą miłość, choćbym miała się rozczarować. Miałam do tej pory na poważnie tylko dwóch chłopaków, a oni przede mną mięli sporo dziewczyn... może dlatego teraz przyszła refleksja żeby zaznać czegoś więcej? Mam 21, a czuję się tak jakbym żyła już 10 lat w związku. Zero spontaniczności, zero wyjazdów z koleżankami, przyjaciółmi, pójścia na piwo, zapalenia papierosa. Wszedzie tylko z NIM, bo chyba mysli, że bez niego yo nie oddycham i zaraz coś sobie zrobię. Narzeczony ma 26 lat, więc możliwe, że dlatego chce tego ślubu bo mówi, ze dla niego to już czas.. Kiedyś jak rozmawialismy, to większość jego byłych dziewczyn, też nie chciała często się z nim kochać.. więc nie jestem wyjątkiem od reguły. Padły tutaj słowa, WYRACHOWANA itp. być może i taka jestem. Ale wolę zastanowić się nad tym teraz niż rok po ślubie stać w sądzie i walczyć ze sobą jak psy.
2495
<
#35 | Tulia dnia 27.07.2013 10:02
zagubiona, jestes bardzo mloda i masz prawo szukac swojej recepty na zycie. wcale mnie nie dziwi, ze tak wazne dla Ciebie jest zdanie otoczenia - rodzicow, Twojego chlopaka. czlowiek, jesli ma szczescie, znacznie pozniej uniezaleznia swoj punkt widzenia od innych. trzeba przezyc troche lat, zeby moc nie chciec zadowalac wszystkich dookola. i ani to egoizm, ani obluda, ani poszukiwanie pieprzu. gdzies w sieci czytalam, ze nie ma jednego przepisu na osiagniecie w zyciu sukcesu, za to jest jeden dajacy pewnosc, ze poniesiesz porazke - chec zadowolenia wszystkich. Twoja wartosc nie jest towarem podlegajacym ocenie. nie jestes bardziej moralna, bo tak powiedziala mama czy kolezanki. masz 21 lat i absolutnie nie powinnas sie w tym momencie zastanawiac czy ten facet to najlepsze co moglo w zyciu Cie spotkac. nie kochasz go i to jedyny powod, dla ktorego nie powinnas z nim byc. sposob, w jaki sie rozstaniecie nie jest bardzo istotny. trudno oczekiwac, ze nie sprawisz mu bolu. jedyne, co moglabym Ci podpowiedziec, to szczerosc, taka szczerosc na jaka mozesz sobie tylko pozwolic. bez ranienia, ale szczerze, patrzac w oczy. bez dawania cienia szansy, bez trzymania go w odwodzie, na wszelki wypadek. bedzie go bolalo, ale przynajmniej nie bedzie zyl jeszcze miesiacami z jakas chora nadzieja.
zastanawiasz sie nad swoimi rodzicami, czemu mama jest z malo atrakcyjnym i wymagajacym ojcem. wiesz, wiele lat nie moglam zrozumiec, czemu moj tata jest ze strasznie klotliwa, zgryzliwa, wiecznie narzekajaca moja mama. jak mantre powtarzalam sobie, zeby tylko moje malzenstwo bylo inne. i bylo, oj bylo. teraz ja zostalam sama z dziecmi, a moi rodzice nadal sa razem. tata wciaz mowi mamie, ze ja kocha, nieba by jej przychyli, a moja mama nadal jest wyniosla ksiezniczka, wiecznie niezadowolona. dba o tego tate z szorstkoscia, w ktorej tylko uwazny obserwator ma szanse doszukac sie cienia czulosci. i wiesz co, strasznie im zazdroszcze. ja mam dzis 41 lat, moze i Ty w moim wieku zrozumiesz, jaka glupota mlodosci jest zarzekanie sie: ja nie bede zyc jak moi rodzice!
odchodzac od swojego chlopaka, musisz sie liczyc z tym, co tracisz. wydaje mi sie - po lekturze Twoich wpisow - ze przeanalizowalas sytuacje, zrobilas bilans zyskow, ciezko Ci sie jeszcze pogodzic ze stratami, ale tak to w zyciu jest - nie mozna miec ciastka i zjesc ciastka. powodzenia.
3739
<
#36 | Deleted_User dnia 27.07.2013 11:45
Wyrachowanie- dbanie wyłącznie o własny interes.
- tak widzę to jako dbanie o własny interes i nieliczenie się z narzeczonym. Rozważając małżeństwo z kimś kogo się nie kocha jest robieniem drugiej stronie krzywdy- nikt nie chciałby być z osobą która jest z tobą bo sobie to wykalkulowała. To odbije się negatywnie w przyszłości.
Czy to aby nie są wzniosłe slogany? Nadużywane, to mowa o niczym. W problemy autora nie trzeba się wczuwać, bo i po co ?
Kryształowi nie musząsmiley
- no widzisz Yorik taki ze mnie kawał kryształowego, nieczułego kawała drewna.
3739
<
#37 | Deleted_User dnia 27.07.2013 12:42
lisbet :

Cytat

sztuka żeby nie krzywdzić również siebie- wejście w związek od początku letni i z jakimś deficytem nie rokuje na przyszłość. A refleksja może i przyszła ale po tym jak M okazał się osobą niezainteresowaną głębszą relacją, więc i ta refleksja nie ma jakiejś większej wartości. Ale to moje zdanie.


Może być tak ,że impuls skłaniający do zastanowienia się nad tym wszystkim jest skażony moralnie w momencie powstania bo w jego tle tli się zdrada.Nie wiem lisbet w jaki sposób chcesz wartościować refleksje.Moim zdaniem lepiej jest oceniać przemyślenia po tym do czego doprowadzą niż po przyczynach ,które je wywołały.
Lepiej byłoby jeżeli refleksja pojawiłaby się samoistnie a już choćby nawet nie była zaindukowana przez tego trzeciego.
Ale to już się stało i czasu cofnąć się nie da .Jedyne co można zrobić to wykorzystać ten błąd w przyszłości.
Zdradziła i tego nie cofnie.Będzie jakieś ledwo dostrzegalne piętno w ciągu dalszym.Ważne żeby nie krzywdziła innych w tym T szczególnie.On też ma prawo do szczęścia - i autorka nie może mu szansy na szczęśliwe życie odbierać.Będzie tragedią ,jeżeli z obawy o konsekwencje decyzji zostaną razem bo zagubiona zdecyduje się na życie nijakie -dla nich obojga- ale bezpieczne. Zastanawiam się czy to można nazwać egoizmem - raczej strachem przed zmianą i próbą uniknięcia straty-jak to napisała Tulia i ja też tak to widzę.
W tym wieku jest czas na szaleństwa , próby na zanurzenie się w życie na pierwsze samodzielne wybory i związane z tym potencjalne porażki.

zagubiona masz naprawdę szczęście ,że ta sytuacja pojawiła się teraz .Przeczytaj tą historię i dalsze części też.To skutek wybrania niewłaściwej osoby.Tu już nie chodzi o dwa lata i dwie osoby.
http://www.zdradzeni.info/news.php?re...dmore=3491
Ten portal to siedlisko tego typu dramatów.To nie jest ten facet.
On jest dla Ciebie starszym bratem bardziej niż mężczyzną.
6959
<
#38 | zgryzolowaty dnia 27.07.2013 13:16
Yorik...poczytaj uważnie wynurzenia tej chyba niezbyt zagubionej...
dodatkowo tatuś jej sie niepodoba bo z brzuchem... no cóż, nie jest łatwo mieć za tatusia np. Brada Pitta czy innego Richarda Gere... moim zdaniem ona dobrze wie co chce a jedyne co szuka to utwierdzenia w podjętych decyzjach i krokach...spokojna rozczochrana... podjęła decyzję tylko ktoś musi odgadnąć jaką i wspierać ją w tym... swoja drogą dziwię się jej narzeczonemu, nie widzi ? nie czuję ?...chyba zbyt zakochany...
6755
<
#39 | Yorik dnia 27.07.2013 18:50
Nie mam monopolu na logiczne myślenie, ale moim zdaniem:

Z wyrachowaniem lub obłudą mamy do czynienia, gdy ktoś od początku zdaje sobie sprawę i bezdusznie realizuje swój plan nie licząc się z tym, że ktoś inny na tym straci. Rozważanie posunięć tylko pod względem swoich korzyści ze szkodą innych było by wyrachowaniem. Nieświadoma czyjaś krzywda, uświadomiona po fakcie nim nie jest.
Refleksje i prośba o obiektywną pomoc z uwzględnieniem wszystkich z otoczenia, bo sytuacja trudna, nie świadczy o wyrachowaniu.

Zagubiona, młoda, świetnie myśląca dziewczyna, niefortunnie to określiła. Nie chodzi o drugie dno, tylko o płaszczyzny w których nie wszyscy oceniający (działający w dobrej wierze) potrafią się odpowiednio odnaleźć. Tak jest we wszystkich wątkach. Często budzi to silne kontrowersje.

1. Ważna jest ocena postępowania osoby, jej motywów i czynników na nią wpływających.
2. Znacznie cenniejsza jest obiektywna ocena sytuacji, ze wskazaniem zależności i zagrożeń.
3. Cenne jest wskazanie rozwiązania.
4. Mistrzostwem jest wskazanie rozwiązania z obiektywną i celną argumentacją zrozumiałą dla osoby w danej sytuacji (w potrzebie), bo to co się stało już się nie odstanie.
To naturalne, że powstają jakieś subiektywne emocje, ale nie mogą przesłaniać istoty rzeczy.

Nie będę się odnosił do poszczególnych wypowiedzi, bo to niewiele wniesie.
Niech każdy Sam zaklasyfikujcie swoje i zobaczy na jakich płaszczyznach jest w stanie się poruszać.
Każda jest cenna i nie może być pominięta.

Każde z was jest skarbnicą ogromnej cennej wiedzy z której wszyscy korzystają i której nie znajdzie się na ulicy, ale bardzo istotne jest, aby była przekazywana z pożytkiem.

Argumentacja sloganami, frazesami, banałami, ogólnie przyjętymi społecznie prawdami, poglądami często nie ma mocy praktycznej. Oprócz tego, że wzbudza emocje, często niczemu nie służy, zwłaszcza jak jest chybiona. Przy wielowątkowości problemów i dużym stopniu ich komplikacji, niewiele wnosi.
Łatwo jest się nauczyć ogólnych zwrotów, czy wyrażeń a nawet schematycznych poglądów i wklejać je bezkrytycznie wszędzie, gdzie się da.
3739
<
#40 | Deleted_User dnia 27.07.2013 19:49
Łatwo jest się nauczyć ogólnych zwrotów, czy wyrażeń a nawet schematycznych poglądów i wklejać je bezkrytycznie wszędzie, gdzie się da.
- to może na przyszłość odpuść sobie taki slogan: Kryształowi nie muszą- i wszystko będzie ok
6755
<
#41 | Yorik dnia 27.07.2013 21:41
Lisbet,

Cytat

- to może na przyszłość odpuść sobie taki slogan: Kryształowi nie muszą- i wszystko będzie ok

No kurka,... ale mnie przyłapałaś..Szok
3739
<
#42 | Deleted_User dnia 27.07.2013 23:19
W temacie występują dwa główne podejścia.Pierwsze to oddzielenie dotychczasowego postępowania i postawy autorki - od udzielanych porad.
Oczywiście postępowanie traktowane jest jako naganne , natomiast ocena autorki dokonana przez ten pryzmat nie ma wpływu na rozpatrywanie tego przypadku jako tylko problemu do rozwiązania z całym dobrodziejstwem inwentarza.
W drugim podejściu ocena postępowania autorki jest przenoszona na ocenę jej osobowości - z racji tego co zrobiła jest to ocena negatywna.

Spór rozgorzał z powodu różnego podejścia do motywów działania autorki - czyli różnej oceny jej osobowości dokonanej na podstawie faktów opisywanych w jej postach.

Ale tak naprawdę ocena osobowości jest drugorzędna w tym wypadku.

Mam wrażenie ,że gdyby wszystkim z nas zadano pytanie na które można odpowiedzieć tylko tak lub nie to odpowiedź byłaby taka sama .
To pytanie brzmi : czy kontynuować związek z T ?
Prawdopodobnie każdy odpowie : związek z T należy zakończyć.
Lub inaczej.Jeżeli zamiast pisać na forum bylibyśmy w składzie ławy przysięgłych to wydanie jednomyślnego werdyktu byłoby formalnością.

O tym ,że tak naprawdę zalecamy to samo rozwiązanie świadczy fakt ,że
po części zgadzam się z każdym.Z lisbet z Yorikiem z Tulią.

http://sjp.pwn.pl/slownik/2540400/wyr...rachowanie :


Cytat

wyrachowanie «chęć wyciągnięcia ze wszystkiego osobistych korzyści»



Cytat

Yorik dnia lipiec 27 2013 17:50:53
Rozważanie posunięć tylko pod względem swoich korzyści ze szkodą innych było by wyrachowaniem. Nieświadoma czyjaś krzywda, uświadomiona po fakcie nim nie jest.


W definicji wyrachowania ,którą zamieściłem ,a która pochodzi ze strony do której odsyła wklejony przeze mnie link wynika nie ma mowy o stanie świadomości osoby kierującej się wyrachowaniem co do skutków jakie wywoła działanie bądź jego brak w celu osiągnięcia osobistych korzyści.
Lub prościej.Nie ma znaczenia czy osoba wyrachowana jest świadoma skutków postępowania czy nie.To dla tej osoby jest bez znaczenia.W definicji wyrachowanie nie ma nic o stanie świadomości osoby wyrachowanej więc to znaczy ,że świadomość ewentualnych krzywd jest nieistotna, neutralna przy określaniu kogoś wyrachowanym.
Z tego wynika ,że jeżeli ktoś działał kierując się osiągnięciem własnych korzyści nie będąc świadomym wyrządzanych tym działaniem krzywd to jest wyrachowany.


Cytat

Yorik dnia lipiec 27 2013 17:50:53
Z wyrachowaniem lub obłudą mamy do czynienia, gdy ktoś od początku zdaje sobie sprawę i bezdusznie realizuje swój plan nie licząc się z tym, że ktoś inny na tym straci.


Cytat

Obłuda- nieetyczne, fałszywe, nieszczere, dwulicowe postępowanie, podejmowane jedynie ze względu na zewnętrzne formy lub korzyści.
- to cytat z definicji podanej przez Yorika.

Obłuda jest zupełnie czymś innym niż wyrachowanie.
Jest to wprowadzanie w błąd( dowolna forma -czyli kłamstwo , zatajanie prawdy , zachowania nie będące komunikatami werbalnymi itd....) -poprzez działanie lub jego brak- w celu osiągnięcia korzyści lub jako mimikra społeczna.

Z tego wynika ,że samo realizowanie planu gdy posiada się wiedzę ,że ktoś na tym traci nie jest obłudą.Nie występuje tu istotny czynnik świadomego wprowadzenia w błąd , a z tego wynika ,że świadome postępowanie szkodzące innym nie wyczerpuje definicji obłudy.

Cytat

Yorik dnia lipiec 27 2013 17:50:53
Refleksje i prośba o obiektywną pomoc z uwzględnieniem wszystkich z otoczenia, bo sytuacja trudna, nie świadczy o wyrachowaniu.


Ależ nic podobnego.Zależy od intencji.Jeżeli autorka pyta bo chce poznać różne opinie i sposoby postępowania ,żeby potem wybrać to ,które przyniesie jej najwięcej korzyści to jest to wyrachowanie.Oczywiście problem jest jak określić intencje.Może też bowiem pytać ,żeby wybrac najlepsze rozwiązanie dla wszystkich bo uświadomiła sobie ,że ma problem.

Ale to takie rozważania przy okazji.

Dla mnie najważniejsze w tym temacie jest to :

Cytat

Yorik dnia lipiec 27 2013 17:50:53
1. Ważna jest ocena postępowania osoby, jej motywów i czynników na nią wpływających.
2. Znacznie cenniejsza jest obiektywna ocena sytuacji, ze wskazaniem zależności i zagrożeń.
3. Cenne jest wskazanie rozwiązania.
4. Mistrzostwem jest wskazanie rozwiązania z obiektywną i celną argumentacją zrozumiałą dla osoby w danej sytuacji (w potrzebie), bo to co się stało już się nie odstanie.
To naturalne, że powstają jakieś subiektywne emocje, ale nie mogą przesłaniać istoty rzeczy.


Ważna i głęboka myśl i myślę ,że można ten tekst gdzieś zachować jako drogowskaz - jest cenny i powinien być jakimś wzorcem i kanonem dyskusji.Jako standard gdzieś przykleić na forum jako zalecenie.
Yorik ukłony do samej ziemi
:brawo:brawo:brawo

Komentarz doklejony:
Yorik na lisbet uważaj Uśmiech
Jest spostrzegawcza ,inteligentna i celnie ripostuje.
I zna się na ciastkach i kawie i nie tylko UśmiechUśmiech
6755
<
#43 | Yorik dnia 27.07.2013 23:35

Cytat

Yorik na lisbet uważaj smiley
Jest spostrzegawcza ,inteligentna i celnie ripostuje.
I zna się na ciastkach i kawie i nie tylko

A myślisz, że teraz to mi się portki nie trzęsą ? Szok Szok Szok
W tej gonitwie myśli, nawet nie pomyślałem, że komuś na odcisk nadepnę.

Teraz to mogę liczyć właśnie tylko na tą inteligencję i wyrozumiałość Z przymrużeniem oka

Komentarz doklejony:

Cytat

wyrachowanie «chęć wyciągnięcia ze wszystkiego osobistych korzyści»

Każdym postępowaniem człowieka kieruje chęć wyciągnięcia osobistych korzyści, materialnych lub nie.
No nie będzie inaczej.
To przy tej definicji wszyscy są wyrachowani.

Definicja PWN jest kulawa, nie pełna i nie można jej traktować dosłownie...
Brakuje mi tu...>wyłącznie<...osobistych korzyści, dorzuciłbym jeszcze może ...>nie patrząc na straty innych< lub >bez względu na wszystko inne<.


Hmm.....Skoobi,..żeś zaszalał Szeroki uśmiech. jakoś mam dziwne wrażenie, że z 2 + 2 wyszło Ci 5 Szok
A od kiedy to chęci nie są pod kontrolą świadomości w celu osiągnięcia jakichś korzyści? Jest jeszcze instynkt lub amok, który kieruje postępowaniem przy zduszonej świadomości i korzyści też się pojawią, ale z tym wyrachowanie zupełnie mi się nie kojarzy.

Na tym poziomie to faktycznie intencje. Możemy tylko zakładać oszukaństwo lub nie. Każdy widzi to co chce, bez podstaw.
Primum non nocere w ocenie wypada stosować.



Zresztą nie ważne. Widać jak na dłoni, że zarówno nadawca, jak i odbiorca wali na oślep, tak jak się jemu wydaje. Nikt przecież nie ma w głowie definicji.

Ja swoje stworzyłem na potrzebę chwili, tak jak czułem, myśląc, że aż tak bardzo się nie mylę w stosunku do nadawcy.
Pewnie wyrachowanie zagubiona też zrozumiała po swojemu.

Jeśli dorzucimy do tego >miłość< jeszcze z zabarwieniem wartości nadrzędnej, >to wyrachowanie a nie miłość< to dopiero bonanza będzie.

------------------------------------------------------------------

Zagubiona, jeśli jeszcze z nami jesteś, przeczytaj jeszcze raz wszystkie posty i wyciągnij z nich dla siebie to co najlepsze, bo są naprawdę niezłe. Mam nadzieję, że się przydaliśmy. To nie przypadek, że werdykt jest jednogłośny.

Przepraszamy za dyskusję Off Topic w Twoim wątku.
9815
<
#44 | zagubiona_21 dnia 08.08.2013 11:09
Witajcie. Chciałabym podzielić się z Wami tym co się ostatnio wydarzyło w moim życiu. Otóż wszystko się posypało, trochę nawet mimowolnie. Powiedziałam początkowo narzeczonemu, że nie jestem pewna swoich uczuć i, że chyba lepiej będzie to skończyć, ale daliśmy sobie czas do września, do wesela mojego brata aby nie robić cyrku...Jednakże wyszło inaczej. Narzeczony powiedział o wszystkim mojej mamie i zrobiła się wielka afera, prawdę mówiąc nie jesteśmy już zaręczeni. Mój tata powiedział, że mam wynosić się z domu, bo nie może na mnie patrzeć, że na studia od tej pory też już mi nie daje, że mam szukać pracy i się wynosić, bo w jego oczach jestem zwykłą szmatą. No i tak właśnie robię. Znalazłam już mieszkanie w mieście (do tej pory mieszkałam na wsi, z rodzicami) razem z koleżanką żeby było taniej. Teraz tylko pozostaje mi znaleźć pracę i się stąd wynieść. Tu wstyd mi będzie chyba nawet oddychać. Czy żałuję tego co się stało? Sama nie wiem, na pewno żałuję tego, że zraniłam narzeczonego i, że to wszystko się tak szybko potoczyło. Ale teraz już nie mam nad czym się chyba zastanawiać tylko działać i zrobić wreszcie coś ze swoim życiem, bo jak na razie mój życiorys nadaje się chyba do kosza...
3739
<
#45 | Deleted_User dnia 08.08.2013 11:29
zagubiona_21- teraz jesteś panią swojego życia, nie pozostaje nic innego jak życzyć Tobie powodzenia.
8155
<
#46 | Kik dnia 08.08.2013 12:12

Cytat

Tu wstyd mi będzie chyba nawet oddychać.


a niby czemu? dlatego ze postapiłas uczciwie..
Rodzice starsi przekazują nam wiele cennych uwag, choć my czasem tego nie dostrzegamy. Niemniej jednak rodzice na tym etapie Twojego zycia nie mogą decydować o Twoim szczęsciu.
Dobrze zrobilaś bo na lata unieszczęsliwilabys siebie i druga osobe. A gdybys nie wytrzymala za kilka lat a bylo by juz dziecko? to była by dopiero tragedia.
Trzymaj się, powodzenia.
A rodzice z czasem ochłoną.. w końcu jestes ich dzieckeim, kochają Cię i zapewne chca dla Ciebie jak najlepiej.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?