Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę, aby nie gorzknieć na wszystkich polach i mieć radość nawet z takich małych bzdetów, jak te życzenia. Forum specyficzne, ale wciąż pozostajemy ludźmi, życie da
Perepek
18.12.2024 09:47:05
Hej zamierzam się złożyc pozew o rozwód macie do polecenia kogos z okolic Katowic? nie wiem jak sie za to zabrac
Ozyrys1
11.12.2024 18:21:15
Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Pisze na tym forum, bo juz wszyscy maja mnie dość. Zaczęło się rok temu, gdy u męża znalazłam smsa do kochanicy o treści :"taka symetria się nie zdarza". Nie wiedziałam o co mam o tym mysleć, różne rzeczy przychodziły mi do głowy. Zapyałam go o to, zbeształ mnie z błotem, że jestem głupia i mam się zająć domem. Zaczełam przeglądac jego telefo i co chwila znajdowałam coraz ostrzejsze kawałki. W końcu nie wytrzymałam i wszczełam awanturę, na co on mi oświadczył, że kocha inną, nie wyprowadzi się na razie, bo nie wie czy cos z tego wyjdzie, ale jak ja poczekam- nie wie ile może tydzień, może 4 lata, to może jeszcze do siebie wrócimy. Zatkało mnie, ale on mówi, ze skoro mówię, że kocham to poczekam, bo "miłość cierpliwa jest". Spotykał się z niż i przychodził do domu. Wyganaiałam go, wyrzucałam mu rzeczy, a on z miną sadysty mówił, że to także jego mieszkanie, i że to ja się moge wyprowadzić. Z tej bezradności obdzwoniłam całą rodzinę, wszystcy wiedzieli, co robi jak się zachowuje, ale nikt nic nie robił. Potem wyprowadził się do matki. Mam dwoje dzieci, którymi tylko udawał, że się ineteresuje. wniosłam do Sądu o alimenty i rozdzielność majątkową, bo dowiedziałam się o jego zadłużeniach i nie chciałam za niego płacić. Za niego i jego lafiryndę. A o alimenty, bo wyliczał mi każdy grosz (dosłownie grosz) i ie miałam na dzieci i życie. Jak dostał pismo z sądu to tak się wściekł, że piana mu z ust ciekła. zarzucał mi, że jestem kłamliwa, bo mówię, ze kocham a o alimenty wnoszę. Mówił, że jestem beznadziejna, ze stoje w miejscu i się nie rozwijam, a jego nawa miłość to taka mądra i piękna. Mówił: spójrz na siebie, co Ty soba reprezentujesz? Zrób cos z soba, bo nikt Cię nie zechce. Każda próba rozmowy kończyła się tym samym. Do tego cała jego rodzina uważała, ze skoro wniosłam o alimenty i rozdzielność, to nie zależy mi, rozumieci MI na odbudowie związku, bo on przeciez się zagubił i mogłam mu dac więcej czasu, żeby się odnalazł. Poszłam do adwokata, poradził mi, że mam zbierac dowody do rozwodu. Przestaraszyłam się słowa rozwód, nie wiem dlaczego. W sumie wiem, bo go mimo wszystko kochałam i bałam się, że"mnie nikt więcej nie zechce". Ale zbierałam dowody. Mama dała mi kasę na detektywa. Mam zdjęcia, nagrania, bilingi,a teraz jeszcze doszło...dziecko. Niezbity dowód, bo ona jest w ciązy! A swoja drogą to ona tez ma jeszcze męża, z którym się będzie rozwodzić. Jak dowiedziałam się, że jest w ciąży nie umiałam zapanowac nad sobą, pojechałam tam, gdzie mieszkają i chciałam im nabluzgać, wyrzucić z siebie złość,a oni wezwali na mnie policję. Potem ona napisała na mnie na policję, ze ją zastraszam, że nachodzę, zarzucam telefonami, że boi się o swoje dziecko i żeby ze mną coś zrobili. Potem byłam wezwana na komisariat i musiałam się z tego tłumaczyć. Pan policjant okazał się całkiem w porządku, bo rozmawiał ze mna tak, jak musiał, czyli upomniał, ale wysłuchał mnie i wsparł. Mówię, że wszyscy maja mnie dość, bo ciągle opowiadam o nim, jakby mój swiat kręcił się wokól niego. Ludzie mówią, że nie mam czego załować, że znajdę sobie kogoś, że jestem wartościowa, ale on tak zrył mi psychikę, że nie wierze już, że cos dobrego moze mnie jeszcze spotkac. Złozyła o rozwód. Chciał się dogadac, że jak bez orzekania o winie to zrobię to zostawi mi mieszkanie. Zgodziłam się na to, bo się bałam, że będe musiał go spłacac, ale adwokat doradził mi inaczej i koniec końców wniosłam z orzekaniem. Od tamtej pory mówi, że mnie zniszczy, że skoncze na ulicy. Mam ochotę się z tego wycofać. Co robić, co robić????
Chce dopytać, zanim sie wypowiem....Asica, z tego, co piszesz wynika, ze on się zmienił z dnia na dzień? Jak wcześniej układało się Wasze małżeństwo? Czy mówienie Tobie, ze jesteś nikim zaczęło się w momencie, gdy sie "zakochał" w innej?
Nasze małżeństwo było zwyczajne, bez uniesień i wielkich słow. Często czułam się zaniedbanaa przez niego, bo tylko dom i dziecie i wsztstko, co z tym związane.A ja chciałam żeby dzieci miały dobre dzieciństwo i bardzo się im poświęcałam, ale męza nie zaniedbywałam. Był dla mnie równie ważny co dzieci. zaczełam pracować dopiero niedawno. zawsze mi zarzucał, że nie umiem się ubrać, że się nie maluje, nie mam , jego zdaniem żadnych zainteresowań. Ale przez długi czas to ja go utrzymywałam, bo stracił pracę. Siedział wtedy całymi dniami na komputerze i nic nawet w domu nie zrobił. Ja zawsze o niego dbałam, miał czysto w domu, zawsze obiady, kolacyjki, sniadania do łó,żka Mam 16 -letni staż i różnie bywało, jak to w każdym związku, upadki i wzloty. A teraz usłyszałam, ze nigdy mnie nie kochał!
Asica panika i zloscia sie nie walczy o swoje.Zostaw ich w spokoju, masz dowody walcz w sadzie i tylko tam.Malzenstwo masz pozamiatane , maz jest manipulantem i nie daj sobie wmowic ,ze nikt Cie nie zechce.I ani sie waz czekac na niego czy cos, zatrzasnij drzwi i niech spada na drzewo.
Asica,
wyciągłaś parę dobrych wniosków i zrobiłaś parę dobrych ruchów, za to należą ci się punkty.
W emocjach i złości popłynęłaś za daleko, ale cóż jesteś tylko człowiekiem, należy tylko wyciągnąć stosowne wnioski na przyszłość.
Na pewno nie ma sensu niczego naprawiać i wierzyć że za pomocą czarodziejskiej różdźki lub mszy gregoriańskich ten bezduszny człekopodobny twór zamieni sie w człowieka.
Dobrze zrobiłaś, że podjęłaś kroki prawne. Jednocześnie widzisz, że nie możesz liczyć na jego rodzinę, zatem wiesz na czym stoisz.
Najgorsze, że uwierzyłaś w te jego poniżające cię słowa, niepotrzebnie. Wiara w to pozbawia cię energii i sprawia że wszystkiego się boisz.
To co on mówi o tobie nie powinno mieć najmniejszego znaczenia dla ciebie. Zresztą czy opinia kogoś takiego jak on może mieć jakiekolwiek znaczenie. W końcu kim on jest, żeby tak cię upadlać.
Jemu buzi nie zamkniesz ale możesz sprawić, że jego słowa będziesz miała głeboko w tyle, to tylko twoja decyzja czy bierzesz je sobie do serca czy nie.
W końcu ty wiesz kim jesteś, skoro jeszcze nie, to przypomnij sobie kim byłaś zanim poznałaś jego.
Jemu żyć dobrze....w końcu będzie musiał płacić alimenty na swoje dzieci
ps. dowodów jego zdrady strzeż jak oka w głowie!
Wygląda na to, że Twój, jeszcze obecny, mąż jest słaba istotką czerpiącą przyjemność w upodlaniu innych. Dowartościowuje się tym, albo próbuje zagłuszyć poczucie winy dowalając Tobie. Mimo, ze piszesz, ze nie masz siły, ze nie wiesz co robić, robisz wiele i jesteś w tym dzielna. Wiadomo, że dpadają Cię rózne wątpliwości i obawy, zwłaszcza, ze on chce Cię o tym przekonać, ale dasz, a właściwie DAJESZ RADĘ!. On udarza w Twój słaby punky, więc nie dawaj mu satysfakcji i więcej powodów do tego, by miał się do czeg doczepić.
Musisz jednak pamiętać o szacunku do samej siebie! Tak jak pisze sinead- walcz tylko w sądzie. I o swoje , nie o niego.
Powodzenia!
Dziekuję wam bardzo za słowa wsparcia, tak ich potrzebuje teraz. Czytając je rozbeczałam się jak dzieciak, aż starszy syn przyszedł i pytał dlaczego płaczę. Nawet nie zdążyłam odpowiedzieć,a on mi powiedział: mamo, nie płacz za nim, nie ma za czym... Przed starszym synem nie dało się niczego ukryć, choć starałam się jak najwięcej mu oszczędzić, ale slepy ani głuchy nie jest i swoje rozumie. Jednak coś w życiu zrobiłam dobrze- dobrze wychowałam dzieci.
Asica, mamy tu do czynienia z przypadkiem dość często spotykanym. Jest kat-jest ofiara. Twój mąż zastrasza Cię. Stosuje wobec Ciebie przemoc psychiczną. To typowe zachowanie kogoś, kto traci grunt pod nogami. Im bardziej będziesz twarta tym bardziej Twój mąż będzie ciskać do Ciebie gromami i pogróżkami. Uważam, że zmierzasz w dobrym kierunku. Orzekanie o jego winie wzmocni Ciebie.
Nie bój się słowa rozwód. To nie koniec świata. To początek nowej drogi. Nieznanej, niepewnej dla Ciebie -stąd Twoje obawy. Niepotrzebnie.
O własnej klęsce mogłabyś mówić gdybyś nie walczyła. Oznaczałoby to że już się poddałaś. W tej chwili on czuje się zagrożony. Im Ty jesteś silniejsza, tym on słabnie. Pamiętaj o tym. Trzymam kciuki. Dasz sobie radę. Nawet nie wiesz jeszcze, ale już jesteś ponad tym całym syfem.
Asica,
to nowe cię przeraża, ale jak się dobrze zastanowisz to czy ty byłaś z nim szczęślwa w ogóle? Czy miałaś czas dla siebie i na realizację twoich pragnień.
Piszesz, że zarzucał ci braki ale jednocześnie wyliczał pieniądze.
Boże! Co za skunks! Chciał mieć wypoczętą, zadbaną, atrakcyjną i rozwijającą się żonę ale pieniędzy nie chciał wydawać.
Asica, proszę cię, zadbaj o siebie ale tylko dla siebie. Nie myśl o kimkolwiek, może dla dzieci będzie też miło spojrzeć na matkę, która ładnie wyglada, dba o swoje zdrowie, swój wygląd itd.
Pomaluj paznokcie tak na początek, wspaniale robi krwistoczerwony kolor, zaraz poczujesz się silniejsza i bardziej " luksusowa".
Wymodeluj włosy, nałóż podkład na twarz, odrobnę różu i delikatnej szminki. Idź kup sobie trochę kosmetyków jeśli nie masz, jeśli nie wiesz jak się malować poproś jakąś koleżankę, która ma doświadczenie. To są tylko dzialania zewnętrzne ale spełniają swoje zadanie. Potrzebujesz wsparcia w postaci takich ułameczków, które sprawią, że chwycisz trochę pozytywnej energii.
Puść sobie jakąś muzykę, którą lubisz i która cię uskrzydla. Muzyka szybko potrafi człowieka wyciągnąć z martwej zadumy.
Użyj perfum...i uśmiechaj sie do siebie w lustrze, jak do osoby którą kochasz. Wychowałaś dzieci, które cię kochają i szanują. Uwierz w siebie i w to, że możesz być szczęśliwa tylko musisz chcieć.
Trzymam kciuki za ciebie!
ps. I jak ognia wystrzegaj się myślnia o nim i o niej w kategoriach roztrząsania. Skup się tylko na rozwiązaniu problemu. Kompulsywne negatywne myśłenie niszczy człowieka, zatem unikaj tego jak tylko mozesz.
Moim zdaniem nie dałam się przekupić,że jak mu dam spokój i rozwód bez orzeczenia,to on mi zostawi mieszkanie.Zdaje sobie sprawę,że przy rozwodzi, nawet z orzekaniem o winie nastapi podział majątku i mam to w d...Wezmę kredyt jak b ędzie trzeba i go spłace.
"Okraść? jak to? Co ja mu niby kradnę?"- no z tego co zrozumiałem to mu pół mieszkania nie zamierzasz spłącać tak? Więc kradniesz mu jego połowę mieszkania.Coś źle zrozumiałem?
B52 a ty już wyrok wydałeś ? a może mieszkanie jest po rodzicach Asicy i wcale nikogo nie okrada?
Asica, rób jak mówi adwokat, rozwód z orzekaniem o winie, nic się nie dogaduj, mieszkanie podzielicie potem , masz dzieci, mieszkanie nie musi być podzielone po połowie, dużo rzeczy się na to składa, nie idź na żadne układy.
Chyba, że nie chcesz się babrać w sądzie i być świadkiem prania brudów - to zabiera chęć do życia i różnie się kończy.
Zważ, że jego rodzina, biorąc pod uwagę ich obecną postawę, powie o tobie najochydniesze rzeczy by jego wybielić, to masz pewne jak w banku. Może i jacyś kumple się znajdą by powiedzieć, że cię mieli kiedy chcieli. Wydaje ci się, że romeo nie mógł by tego zrobić....nie bądź taka tego pewna. Rozwód z orzekaniem bywa tak traumatyczny, że nawet zwycięstwo czlowieka już czasem nie cieszy.
Skoro romeo chce oddać ci mieszkanie w zamian za rozwód za porozumieniem stron, można to wziąć pod uwagę. Oczywiście ten zapis powienien być zrobiony przed rozwodem z wiadomych wzlgędów.
Zresztą, jak można okraść taką kanalię jak twój romeo, zastanawiam się i nijak nie mogę wyczaić.
Przecież jego kradzieźy, żadna inna kradzież nie pokryje.
bumerang- przeciez Asica napisała wyraźnie, że mieszkanie tez jest jego.
"mieszkanie nie musi być podzielone po połowie""jak można okraść taką kanalię jak twój romeo"- normalnie, pozbawienie kogos jego własności to po prostu kradzież, i jak by mocno ideologii nie dorabiac to fakt jest faktem.
B 52 a jak pan mąż ze wspólnie zarobionych pieniędzy utrzymuje kochankę, finansuje hotele, wyjazdy i inne przyjemności to nie jest okradanie żony? a też dzieci?
Bardzo mi się podoba pod tym względem USA , tam pewna pani żona pozwała pewną panią kochankę do sądu i zażądała odszkodowania i zwrotu wszystkich prezentów, które pan maż i pan zdradzacz w jednej osobie fundował pani kochance ze wspólnych pieniędzy swoich i żony w małżeństwie wszystko jest wspólne, mieszkanie i kasa i bez zgody żony to nie fer kupować pani kochance bieliznę i biżuterię . Czekam kiedy u nas będzie taka możliwość , mój eks okradał mnie przez 2 lata , nie mam żadnych skrupułów zatrzymując wspólny samochód i nie mam zamiaru nic mu oddać, chyba że on odda mi kasę wydaną na panią kochankę, a wiem ile wydał bo idiota płacił za hotele i imprezy kartą kredytową
Asica
"Zrób cos z soba, bo nikt Cię nie zechce"
Dokładnie to samo słyszałem w czasie swojego rozwodu.Żona z teściem prześcigali się w takich i podobnych "komplementach"
Po 3-trzech m-cach schudłem,do tego basen,siatkówka,łażenie po górach i....no i coraz to nowe jazdy.Tego ostatniego jednak nie polecam.Rozwód zmienił mnie również psychicznie.Uodporniłem się na stres,podejrzewam że dzisiaj nawet wybuch bomby A mnie nie ruszy.Piszę o tym dlatego żebyś wiedziała że po pierwsze można się zmienić a po drugie warto.Dla siebie samej dla dzieci i na pohybel sukinsynowi który który zniszczył część Twojego życia.:tak_trzymaj
bron Boże. z niczego się nie wycofuj. Wygrasz to pewne. Masz dowody! Wytrzymaj jeszcze troche jeszcze pare miesięcy, troche będzie sie to ciagną. A niby jak cie zniszczy??????? Będzie ci pisać esemesy????? Czy będzie cie straszyć stojąc za rogiem domu???? Nic się nie bój. Gó...o ci zrobi. Boi się teraz bo sobie przekalkulował ile go wyniosą te jego zdrady: mieszkanie, strata dzieci, alimenty, kochanka (tez pewnie przed nią wizja rozwodu i straty materialne) , pewnie ma dosyć i żałuje że się tak wpakował.) Zazdroszczę ci , że miałaś tyle odwagi i wystawiłaś go za ddzwi i złozyłas pozew, ja nie miałam tyle siły...(mąż miła romans i w lutym ta pinda urodziła jego dziecko, w sumie chciał odejść bo twierdził ze jego obowiązkiem jest jej pomóc, a my zona i dwoje malutkich dzieci nie mamy prawa do szczęścia? Teraz jest w domu chce wszystko naprawić ale po ostatnim miesiącu mam pustkę w sercu i wypaczony mózg , wyprany z wszelkich uczuć i nie wiem czy chce walczyć i układać przyszłość...także naprawdę ciesz się z tego że masz tyle siły . Powodzenia
Komentarz doklejony:
B52 a Ty nie wiesz, że za błędy się płaci w życiu? W przenośni i dosłownie. Wszystko co się robi w życiu to robi się razem dla swoich dzieci , dla rodziny, a jak ta małpa-mąż tego nie rozumie i lezie do wyra z obca babą z wizja tego , że grozi za to utrata rodziny to niech teraz odpowie za swoje czyny. Proste. Gdzie niby ona pójść z dziećmi, pod most? Nie ma prawa się upominać nawet o złotówkę, drań jeden.
Niech płaci, płacze i żałuje do końca życia....chociaż takie sukin......y nic nie czuja. !!!!!!!!!!!!!
luna 75- nie myl płącenia za błędy ze zwykłą zemstąi chęcia zniszczenia kogoś do zera(zreszta ta chęć jest całkiem zrozumiała, nie przeczę)."w życiu to robi się razem dla swoich dzieci" to jest akurat Twój poglad i nie wiem dlaczego narzucasz go innym.Nie uważam, by każdy żył tylko po to by być skarbonką swoich dzieci.
bumerang-"ze wspólnie zarobionych pieniędzy"- nie bardzo widzę jak mogą byc"wspólnie zarobione pieniadze".Co-jeden etat mają i pracują po połowie? Myślenie o drugim człowieku jak o niewolniku majacym ryrać na potrzeby drugiego jest mi obce.Zaś bardzo popularne wśród żeńskiej populacji Europu i Ameryki Północnej.Stad właśnie malejąca ilość malżeństw i wybychy śmiechu wsród młodych mężczyzn na pytanie o malzeńskie plany.Dziś mężami zostają tylko naiwne ciaptaki, bezbronne ofiary swojej ignorancji.
B52 małżeństwo ( no chyba, ze sie ma intercyzę) to wspólnota, wspólne dochody i wspólny majątek.
Niestety nieznajomość prawa nie zwalnia nas z obowiązku jego przestrzegania, masz szczęście, że twojej niewiedzy nie wykorzystała przeciw tobie twoja żeńska połówka, byłoby kiepsko.
tak mówi prawo B52 dokształć się trochę a potem dyskutuj :
W przypadku gdy między małżonkami istnieje ustawowa wspólność majątkowa (powstaje z chwilą zawarcia małżeństwa) co do zasady wszelkie przedmioty majątkowe nabyte w czasie trwania wspólności przez oboje małżonków lub przez jednego z nich wchodzą do ich majątku wspólnego; w szczególności do majątku wspólnego wchodzą pobrane wynagrodzenia za pracę, dochody z innej działalności zarobkowej każdego z małżonków, dochody z ich majątku wspólnego, dochody z majątku osobistego każdego z małżonków oraz środki zgromadzone na rachunku otwartego lub pracowniczego funduszu emerytalnego każdego z małżonków
część Twojej emerytury drogi B 52 też należy do małżonki jakbyś nie wiedział ta zgromadzona na OFE jeszcze się możesz zdziwić za jakiś czas
możesz sobie to nazwać "jednym etatem " tak właśnie to wygląda, pracują i co wypracują to jest ich wspólne i nie ma z czego kpić
Asica
Pytasz,"Co robić, co robić????"
Właśnie to co robisz czyli: "Ale zbierałam dowody.", "Mama dała mi kasę na detektywa. Mam zdjęcia, nagrania, bilingi"
I najważniejsze:" i koniec końców wniosłam z orzekaniem".
I jeszcze.Wasz majątek jest wspólny jego opowieści że jest inaczej nic tu nie zmienią.Chciałbym być tak ogarnięty kiedyś,jak Ty teraz.Pozdrawiam.:tak_trzymaj
hubi- nic nie rozumiem szczerze mówiąc.Taka mała dygresja-nie każdy musi postrzegać świat jak 90 % ludzi.
bumerang- nie żartuj proszę.Ja się naprawdę niczemu nie będę dziwić, bo tak się składa, że w niecały miesiąc od godziny 0 miałem już rozdzielnośc majatkową, zadne więc niespodzianki mi nie grożą.Na OFE nie licza bo nie płącę ZUS.Uważam więc, że dokształcony jestem co najmniej równie dobrze jak Ty.
Co do zaistniałej sytuacji, to dobrze na wstępie wspomniałaś "małżenstwo itd itd"- otóż tu małżeństwo włąsnie się kończy.I szanowny drań, jakikolwiek by nie był, ma prawo do włąsnych wypracowanych pieniędzy.Tak jak i do połowy majątku wspólnego.Kwestia utrzymania dzieci to juz całkiem odrębny temat.Ja naprawdę uwazam, ze powinno się podzielić po połowie i iść włąsną drogą.
B52 małżeństwo się kończy i szanowny drań niech idzie swoją drogą,ale szanowny drań zanim poszedł swoją drogą to był w małżeństwie i nie miał rozdzielności i wydawał "wspólny małżeński majątek" na utrzymywanie kochanki i o tym ja mówię, nie o niczym innym. I mam prawo porównywać to do okradania rodziny, bo przecież był w tej rodzinie, wypisuje się dopiero teraz z niej
zresztą ... ty uważasz jedno, ja drugie, ty chcesz dzielić po połowie, a je chcę dzielić sprawiedliwie , dla każdego ta sprawiedliwość co innego znaczy , na tyle w temacie i już
"sąd sądem a sprawiedliwość musi być po naszej stronie "
"Nikt nie może być sędzia we własnej sprawie".Ty tymczasem chcesz narzucić drugiej osobie swoją sprawiedliwość w swojej sprawie.Nigdy to się nie uda.Dlatego najlepiej podzielić po połowie i zapomnieć o osobie.
Asica dużo siły Ci życzę ,walcz o dom dla siebie i dzieci.Powodzenia,jesteś bardzo dzielna.B52 po połowie można się dzielić jeżeli nie ma dzieci i zanim jedna strona okradła drugą.Jeżeli dzieci zostają np z matką to trudno żeby matka spłacała ojca z części przysługującej wspólnemu potomstwu.
1234554321 bzdury gadasz.Zakładasz szowinistycznie, że mężczyzna swoją część natychmiast przepije.Nie wiem dlaczego.Ojcowie nie zawsze zapominają o dzieciach i "zbierają" tak samo majatek dla nich jak matki a czasem o wiele lepiej.No ale takie myślenie jest powszechne i akceptowane.Dlatego ślubów coraz mniej bo i kretynów ubywa.
B52 pisałam coś o piciu?W związku pracuje się na całość /na siebie i dzieci/kiedy związek się rozpada należy dzieciom zapewnić nie tylko alimenty ale i dach nad głową.Odchodzący to nie jest połowa rodziny,więc niekoniecznie połowa dorobku się mu należy.WYLUZUJ.nie znasz-nie oceniaj.
Drogie Panie.... Zapamiętajcie raz na zawsze!
Nigdy nie grzebie sie w telfonach, mailach swoich mężów!! Bo wtedy nie dość że jest to brak zaufania to jeszcze rodzą sie głupie domysły i chore sytuacje!
Asica, nie wycofuj się z niczego. Wyjściową pozycję masz dobrą: dowody zebrane, pozew o rozwód złożony. Teraz postaraj się nie popełnić niepotrzebnych błędów:
Po pierwsze, lepiej unikaj jakichkolwiek kontaktów z tą kobietą! Pamiętaj, że groźby są karalne i mogą Ci zaszkodzić w trakcie procesu.
Po drugie, pomyśl o kontakcie z psychologiem - pomoże Ci wyciszyć emocje, opanować obawy przed groźbami męża, procesem itp.
Po trzecie, przemyśl strategię na proces i późniejszy podział majątkowy. To, jaki pozew złożyłaś, nie ma znaczenia, bo obie strony mają prawo modyfikować swoje stanowisko w trakcie procesu. A może warto wziąć od męża to mieszkanie (oczywiście notarialnie) i wyższe alimenty na dzieci w zamian za rozwód bez orzekania o winie? No, chyba, że zależy Ci na alimentach na siebie... Powodzenia!
wyciągłaś parę dobrych wniosków i zrobiłaś parę dobrych ruchów, za to należą ci się punkty.
W emocjach i złości popłynęłaś za daleko, ale cóż jesteś tylko człowiekiem, należy tylko wyciągnąć stosowne wnioski na przyszłość.
Na pewno nie ma sensu niczego naprawiać i wierzyć że za pomocą czarodziejskiej różdźki lub mszy gregoriańskich ten bezduszny człekopodobny twór zamieni sie w człowieka.
Dobrze zrobiłaś, że podjęłaś kroki prawne. Jednocześnie widzisz, że nie możesz liczyć na jego rodzinę, zatem wiesz na czym stoisz.
Najgorsze, że uwierzyłaś w te jego poniżające cię słowa, niepotrzebnie. Wiara w to pozbawia cię energii i sprawia że wszystkiego się boisz.
To co on mówi o tobie nie powinno mieć najmniejszego znaczenia dla ciebie. Zresztą czy opinia kogoś takiego jak on może mieć jakiekolwiek znaczenie. W końcu kim on jest, żeby tak cię upadlać.
Jemu buzi nie zamkniesz ale możesz sprawić, że jego słowa będziesz miała głeboko w tyle, to tylko twoja decyzja czy bierzesz je sobie do serca czy nie.
W końcu ty wiesz kim jesteś, skoro jeszcze nie, to przypomnij sobie kim byłaś zanim poznałaś jego.
Jemu żyć dobrze....w końcu będzie musiał płacić alimenty na swoje dzieci
ps. dowodów jego zdrady strzeż jak oka w głowie!
Musisz jednak pamiętać o szacunku do samej siebie! Tak jak pisze sinead- walcz tylko w sądzie. I o swoje , nie o niego.
Powodzenia!
Nie bój się słowa rozwód. To nie koniec świata. To początek nowej drogi. Nieznanej, niepewnej dla Ciebie -stąd Twoje obawy. Niepotrzebnie.
O własnej klęsce mogłabyś mówić gdybyś nie walczyła. Oznaczałoby to że już się poddałaś. W tej chwili on czuje się zagrożony. Im Ty jesteś silniejsza, tym on słabnie. Pamiętaj o tym. Trzymam kciuki. Dasz sobie radę. Nawet nie wiesz jeszcze, ale już jesteś ponad tym całym syfem.
to nowe cię przeraża, ale jak się dobrze zastanowisz to czy ty byłaś z nim szczęślwa w ogóle? Czy miałaś czas dla siebie i na realizację twoich pragnień.
Piszesz, że zarzucał ci braki ale jednocześnie wyliczał pieniądze.
Boże! Co za skunks! Chciał mieć wypoczętą, zadbaną, atrakcyjną i rozwijającą się żonę ale pieniędzy nie chciał wydawać.
Asica, proszę cię, zadbaj o siebie ale tylko dla siebie. Nie myśl o kimkolwiek, może dla dzieci będzie też miło spojrzeć na matkę, która ładnie wyglada, dba o swoje zdrowie, swój wygląd itd.
Pomaluj paznokcie tak na początek, wspaniale robi krwistoczerwony kolor, zaraz poczujesz się silniejsza i bardziej " luksusowa".
Wymodeluj włosy, nałóż podkład na twarz, odrobnę różu i delikatnej szminki. Idź kup sobie trochę kosmetyków jeśli nie masz, jeśli nie wiesz jak się malować poproś jakąś koleżankę, która ma doświadczenie. To są tylko dzialania zewnętrzne ale spełniają swoje zadanie. Potrzebujesz wsparcia w postaci takich ułameczków, które sprawią, że chwycisz trochę pozytywnej energii.
Puść sobie jakąś muzykę, którą lubisz i która cię uskrzydla. Muzyka szybko potrafi człowieka wyciągnąć z martwej zadumy.
Użyj perfum...i uśmiechaj sie do siebie w lustrze, jak do osoby którą kochasz. Wychowałaś dzieci, które cię kochają i szanują. Uwierz w siebie i w to, że możesz być szczęśliwa tylko musisz chcieć.
Trzymam kciuki za ciebie!
ps. I jak ognia wystrzegaj się myślnia o nim i o niej w kategoriach roztrząsania. Skup się tylko na rozwiązaniu problemu. Kompulsywne negatywne myśłenie niszczy człowieka, zatem unikaj tego jak tylko mozesz.
Asica, rób jak mówi adwokat, rozwód z orzekaniem o winie, nic się nie dogaduj, mieszkanie podzielicie potem
Komentarz doklejony:
Nie, mieszkanie kupilismy razem niestety.
Zważ, że jego rodzina, biorąc pod uwagę ich obecną postawę, powie o tobie najochydniesze rzeczy by jego wybielić, to masz pewne jak w banku. Może i jacyś kumple się znajdą by powiedzieć, że cię mieli kiedy chcieli. Wydaje ci się, że romeo nie mógł by tego zrobić....nie bądź taka tego pewna. Rozwód z orzekaniem bywa tak traumatyczny, że nawet zwycięstwo czlowieka już czasem nie cieszy.
Skoro romeo chce oddać ci mieszkanie w zamian za rozwód za porozumieniem stron, można to wziąć pod uwagę. Oczywiście ten zapis powienien być zrobiony przed rozwodem z wiadomych wzlgędów.
Zresztą, jak można okraść taką kanalię jak twój romeo, zastanawiam się i nijak nie mogę wyczaić.
Przecież jego kradzieźy, żadna inna kradzież nie pokryje.
"mieszkanie nie musi być podzielone po połowie""jak można okraść taką kanalię jak twój romeo"- normalnie, pozbawienie kogos jego własności to po prostu kradzież, i jak by mocno ideologii nie dorabiac to fakt jest faktem.
Bardzo mi się podoba pod tym względem USA , tam pewna pani żona pozwała pewną panią kochankę do sądu i zażądała odszkodowania i zwrotu wszystkich prezentów, które pan maż i pan zdradzacz w jednej osobie fundował pani kochance ze wspólnych pieniędzy swoich i żony
"Zrób cos z soba, bo nikt Cię nie zechce"
Dokładnie to samo słyszałem w czasie swojego rozwodu.Żona z teściem prześcigali się w takich i podobnych "komplementach"
Po 3-trzech m-cach schudłem,do tego basen,siatkówka,łażenie po górach i....no i coraz to nowe jazdy.Tego ostatniego jednak nie polecam.Rozwód zmienił mnie również psychicznie.Uodporniłem się na stres,podejrzewam że dzisiaj nawet wybuch bomby A mnie nie ruszy.Piszę o tym dlatego żebyś wiedziała że po pierwsze można się zmienić a po drugie warto.Dla siebie samej dla dzieci i na pohybel sukinsynowi który który zniszczył część Twojego życia.:tak_trzymaj
Komentarz doklejony:
B52 a Ty nie wiesz, że za błędy się płaci w życiu? W przenośni i dosłownie. Wszystko co się robi w życiu to robi się razem dla swoich dzieci , dla rodziny, a jak ta małpa-mąż tego nie rozumie i lezie do wyra z obca babą z wizja tego , że grozi za to utrata rodziny to niech teraz odpowie za swoje czyny. Proste. Gdzie niby ona pójść z dziećmi, pod most? Nie ma prawa się upominać nawet o złotówkę, drań jeden.
Niech płaci, płacze i żałuje do końca życia....chociaż takie sukin......y nic nie czuja. !!!!!!!!!!!!!
bumerang-"ze wspólnie zarobionych pieniędzy"- nie bardzo widzę jak mogą byc"wspólnie zarobione pieniadze".Co-jeden etat mają i pracują po połowie? Myślenie o drugim człowieku jak o niewolniku majacym ryrać na potrzeby drugiego jest mi obce.Zaś bardzo popularne wśród żeńskiej populacji Europu i Ameryki Północnej.Stad właśnie malejąca ilość malżeństw i wybychy śmiechu wsród młodych mężczyzn na pytanie o malzeńskie plany.Dziś mężami zostają tylko naiwne ciaptaki, bezbronne ofiary swojej ignorancji.
Niestety nieznajomość prawa nie zwalnia nas z obowiązku jego przestrzegania, masz szczęście, że twojej niewiedzy nie wykorzystała przeciw tobie twoja żeńska połówka, byłoby kiepsko.
tak mówi prawo B52
W przypadku gdy między małżonkami istnieje ustawowa wspólność majątkowa (powstaje z chwilą zawarcia małżeństwa) co do zasady wszelkie przedmioty majątkowe nabyte w czasie trwania wspólności przez oboje małżonków lub przez jednego z nich wchodzą do ich majątku wspólnego; w szczególności do majątku wspólnego wchodzą pobrane wynagrodzenia za pracę, dochody z innej działalności zarobkowej każdego z małżonków, dochody z ich majątku wspólnego, dochody z majątku osobistego każdego z małżonków oraz środki zgromadzone na rachunku otwartego lub pracowniczego funduszu emerytalnego każdego z małżonków
część Twojej emerytury drogi B 52 też należy do małżonki
możesz sobie to nazwać "jednym etatem " tak właśnie to wygląda, pracują i co wypracują to jest ich wspólne
Pytasz,"Co robić, co robić????"
Właśnie to co robisz czyli: "Ale zbierałam dowody.", "Mama dała mi kasę na detektywa. Mam zdjęcia, nagrania, bilingi"
I najważniejsze:" i koniec końców wniosłam z orzekaniem".
I jeszcze.Wasz majątek jest wspólny jego opowieści że jest inaczej nic tu nie zmienią.Chciałbym być tak ogarnięty kiedyś,jak Ty teraz.Pozdrawiam.:tak_trzymaj
bumerang- nie żartuj proszę.Ja się naprawdę niczemu nie będę dziwić, bo tak się składa, że w niecały miesiąc od godziny 0 miałem już rozdzielnośc majatkową, zadne więc niespodzianki mi nie grożą.Na OFE nie licza bo nie płącę ZUS.Uważam więc, że dokształcony jestem co najmniej równie dobrze jak Ty.
Co do zaistniałej sytuacji, to dobrze na wstępie wspomniałaś "małżenstwo itd itd"- otóż tu małżeństwo włąsnie się kończy.I szanowny drań, jakikolwiek by nie był, ma prawo do włąsnych wypracowanych pieniędzy.Tak jak i do połowy majątku wspólnego.Kwestia utrzymania dzieci to juz całkiem odrębny temat.Ja naprawdę uwazam, ze powinno się podzielić po połowie i iść włąsną drogą.
zresztą ... ty uważasz jedno, ja drugie, ty chcesz dzielić po połowie, a je chcę dzielić sprawiedliwie
"sąd sądem a sprawiedliwość musi być po naszej stronie
poprawilam .sinead
"na tyle w temacie smiley i już"
więcej się nie odzywam
Nigdy nie grzebie sie w telfonach, mailach swoich mężów!! Bo wtedy nie dość że jest to brak zaufania to jeszcze rodzą sie głupie domysły i chore sytuacje!
Taka miłość jest toksyczna
Po pierwsze, lepiej unikaj jakichkolwiek kontaktów z tą kobietą! Pamiętaj, że groźby są karalne i mogą Ci zaszkodzić w trakcie procesu.
Po drugie, pomyśl o kontakcie z psychologiem - pomoże Ci wyciszyć emocje, opanować obawy przed groźbami męża, procesem itp.
Po trzecie, przemyśl strategię na proces i późniejszy podział majątkowy. To, jaki pozew złożyłaś, nie ma znaczenia, bo obie strony mają prawo modyfikować swoje stanowisko w trakcie procesu. A może warto wziąć od męża to mieszkanie (oczywiście notarialnie) i wyższe alimenty na dzieci w zamian za rozwód bez orzekania o winie? No, chyba, że zależy Ci na alimentach na siebie... Powodzenia!