Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Słowem wstępu powiem, że tekst który zaraz przeczytacie nie będzie redagowany poprawnie lub kreślony i poprawiany, chce opisać wam jak jest na prawdę i liczę na porady.
Zaczne od tego że jesteśmy ze sobą już bardzo długo - prawie 10 lat po ślubie + wcześniej 4 lata za rączkę.
Historia nasza będzie mocno rozwleczona w czasie więc prosze zapiąć pasy. Ja mam 32 lata, żona 31, córka 9.
Moja żona pochodzi z rozpadniętej rodziny, jej matka alkoholiczka przez jej ojca który jest człowiekiem nie do zniesienia - jak się okazało później.
Poznaliśmy się z mojej inicjatywy, pisaliśmy ze sobą, szukałem dziewczyny. Udało się, sex był, ale nie tyle ile potrzebowałem. Zaakceptowałem to że jej limit to raz lub max 2 razy na tydzień, nie było żadnych przesłanek ku temu że zastępuje mnie ktoś inny więc mi to odpowiadało. Uwierzcie, że da sie żyć w ten sposób i sex raz na tydzień to z perspektywy czasu moje aktualne marzenie. Chwile po rozpoczęciu naszej znajomości zaczołem pracować w delegacji, pracuje nadal ze względu na zarobki które musze wygenerować żeby utrzymać dom.
Nie jest to typowa praca w delegacji że mnie nie ma cały czas, wyjeżdżam czasem na 3 dni, czasem 4, czasem 5, a czasami przez pół roku pracuje na miejscu. Dogadywaliśmy się bardzo dobrze, zawsze mówiła, że wprowadziłem światło do jej życia, że teraz ono ma sens, wtedy jeszcze nie rozumiałem tego jak trudno jest żyć w takiej rodzinie, gdzie ojciec miał w dupie jej potrzeby, a matka zajmowała się winem prostym. Całe szczęście że miała sporo rodzeństwa, a ojciec (wampir emocjonalny) zarabiał na dom i jedzenie udając poszkodowanego i wiecznie niezadowolonego. Kolejne lata przeleciały nam dobrze, sex optymalnie raz na tydzień więc nic się nie zmieniło.
Zatrzymam się teraz w miejscu gdzie urodziła się córka, Ona zmęczona, ja zmęczony mniej bo troche w pracy troche w domu, ale wszystko idzie dobrze, moja żona dzielnie przetrwała bolesne karmienia i małą depresje z czego jestem bardzo dumny. Po urodzeniu razem czekaliśmy długo na nasz pierwszy sex i się doczekaliśmy, wróciło to na nasze normalne tory, życie toczy się dalej jeszcze kilka lat szczęśliwie.
Teraz przystane w miejscu w którym zaczeły się kłopoty.
Wiele rzeczy w tym okresie mogłem zrobić lepiej, ale musiał bym być tak doświadczony jak jestem teraz, jestem świadomy swoich błędów co mocno boli.
Nie moge określić odpowiedniego terminu kiedy to się zaczęło, może 3 lata temu, może 4 to był baaaardzo powolny upadek, proces a nie wydarzenie. Ja uważałem, że nie musze nic innego robić niż to co dotychczas skoro cały czas jest ze mną i jest szczesliwa, kwiaty pare razy w roku, prezenty na urodziny, dni kobiet, walentynki i okazje, czeste wyjscia do restauracji i wycieczki wspólnie organizowane (wycieczek i wakacji wspólnych mnóstwo). Musiałem się mylić, być za mało czuły lub po prostu się jej znudzić, bo pewnej nocy (około 4 lat temu) zauważyłem że podczas sexu odwraca wzrok i krzyzuje ręce na ciele zasłaniając się, mówiła że ją światło kłuje w oczy. Wtedy zaczeło się wszystko sypać, kolejny sex, ona znowu wycofana, kolejny sex pokazuje że bardzo jej to przeszkadza, ale czuje że robi to dla mnie, żebym ja byłzaspokojony.
Zapytałem o to, powiedziała że nie wie o czym mówię.
Do następnego etapu opowieści zaliczył bym moją chorą zazdrość.
Jak sie czułem podczas sexu kiedy żona się do tego zmuszała bez tłumaczenia mi powodów? Skoro wszystko jest dobrze to dlaczego jest tak? Brak rozmowy, a wszystkie problemy zaczeła zamiatać pod dywan, straciłem z nią jaki kolwiek kontakt. Nie uzyskałem od żony żadnych odpowiedzi i żadnych wyjaśnień więc poczułem że już mi nie ufa, jak przestała mi ufać stałem się bardzo zazdrosny. Byłem podejrzliwy przez cały czas od tego momentu, zadawałem nie potrzebne pytania odnośnie jej wyjść, bardzo głupie pytania tak że zawsze musiała się tłumaczyć. Przez to, że nie chciała ze mną rozmawiać o niczym uwierzyłem swoim obawą, że rozmawia teraz z innym mezczyzną. Uderzyłem ręką w drzwi i zapytałem czy kogoś ma. "stu kochanków" powiedziała, żart? nabija się znowu ze mnie, jestem już nikim, nawet moja żona nie potrafi zrozumieć, że cierpie bez niej, że boli mnie to jak sie oddaliliśmy, że nie potrafie już żyć normalnie.
Zaczeła się tresura. Teraz patrze z daleka i widzę, że byłem tresowany i to w bardzo inteligentny sposób. Moja żona od samego początku znajomości miała tendencje do grożenia mi brakiem sexu jeśli czegoś nie zrobie, albo jak na przykład pojde sie spotkac z kolegą (mimo, że robiłem to raz na rok), próbowałem jej tłumaczyć, że nie można sie tak szantażować, ale ona zawsze wiedziała że to jest jej mocna broń. Tresura wyglądała tak, że udawała ze mnie nie ma, dawała do zrozumienia że jestem nikim, nie ważne są moje uczucia, ale dawała nagrodę co jakiś czas. Najpierw sex co tydzień, potem co dwa, potem co miesiac, potem co dwa. Aktualnie nie ma już nic, a ja jestem rozbity, wytresowany. Myśle, że wszystko jest moją winą, nie wierze już w siebie, tyle razy byłem skrytykowany że już sobie sam nie ufam. Spotykam się z 100% odmową na wszystkie moje propozycje, 2 lata bez sexu, nigdy nie zdradziłem jej mimo to.
Wyobraźcie sobie teraz mężczyzne który ma 32 lata, żone, dziecko, pieniądze i nie uprawiał sexu przez 2 lata, jedynie masturbacja żeby przeżyć. Jestem sfrustrowanym zjebem, który nie potrafił uszcześliwić swojej żony na tyle żeby go szanowała. Prosiłem o terapie, ale nie chciała słuchać " wymyślanych przez mnie problemów"
Opowiedziałem już o nas więc teraz do sedna - zdrada. Jakiś czas temu ( półtora roku około) zaczeła się ładnie ubierać, zaczeła kupować bardzo dużo butów, torebek, sukienek, et cetera. Zawsze jej kupowałem i pozwalałem na wszystko, żeby mogła sobie zrównoważyć to jak miała ciężko w życiu i że nie dostała od rodziców nic. Co kilka dni widze ja w nowych paznokciach i nowym ubraniu, dba o siebie tak jak nigdy. Moja zazdrość wygasła spory czas temu. Postanowiłem być mimo wszstko nadal dobrym ojcem i mężem, akceptowałem wszystko z nadzieją, że kiedyś się poprawi, wierzyłem szczerze w to, że kiedyś podejdzie do mnie i powie "ciesze się że wytrzymałeś ze mną jak miałam trudny okres, teraz bedzie wszystko dobrze" Nigdy sie tak nie stało. Zaczołem znowu być podejrzliwy w momencie jak zauważałem w śmieciach torebki po prezentach a w jej garderobie bardzo drogie komplety bielizny bez żadnych paragonów. Po jakimś czasie wszystkie komplety drogich bielizn miały poobcinene metki z nazwą firmy żeby sie pewnie nie połapał. Nie mówiłem nic, byłem za mocno zniszczony żeby pytać o zdrade, nie miałem już siły walczyć, nadal wmawiałem sobie że kupuje to sobie sama bo taki ma kaprys. Mijały dni, ja patrzyłem jak ukrywa swój telefon, zakrywa ekran, ustawia hasła wszedzie gdzie sie da, roztrwania pieniadze nie wiadomo na co, poniża mnie, patrzyłem na jej cudowny uśmiech kierowany do innych ludzi. Kiedy widzialem jej uśmiech zakochiwałem się jeszcze bardziej i cierpiałem jeszcze bardziej, że do innych ludzi się uśmiecha,a do mnie nie.
Dotarliśmy do teraz, gdzie już pęka granica, gdzie już trudno mi sobie wmawiać, że ona mnie kocha i że mnie nie zdradza. Znalazłem w jej rzeczach pudełka po sexownej bieliźnie i zabawkę przeznaczoną do zabawy z partnerem (pejcz).
Nie powiedziałem jej o tym, że to widzialem, bo nie mam sił już i zbieram się żeby udowodnić zdrade, Czuje sie przy niej jak pchła i wiem że wszystko co powiem obróci tak że ja jestem zły, na pewno znajdzie wymówkę, a ja dostane kolejnego minusa.
Proszę mi jakoś doradzić, licze się też z krytyką mojej osoby, wszystko wskazuje na to że mnie zdradza, ja też tak czuje, ale nie moge nic zrobić, bo kocham ją szczerze i kocham naszą córkę. Nawet gdybym miał cierpieć całe swoje życie to zrobie to dla córki, żeby miała normalny dom z mamą i tatą.
Na koniec dodam, że brzydze się sobą za swoją podejrzliwość, brzydze się tym że przestałem jej ufać, czuje się okropnym śmieciem.
Moje uczucia są mieszane, przeplata się gniew, rozczarowanie i brak zaufania, za chwile w głowie mam mocną nadzieje że to sen, że źle to rozumiem a moje podejrzenia to tylko splot dziwnie ustawionych wydarzeń. Mimo wszystko nadal bez wachania oddał bym za nią swoje życie. Otwórzcie mi oczy i oceńcie tą sytuacje.
Na szczęście w tym roku nie tropiki, tylko all inclusive Bułgaria. Mimo to, kupa kasy, spokojnie na detektywa, ale..Moja córka się dobrze bawi, Ona jeszcze nic nie wie o rozwodzie więc nie chciałem jej tego zabierać. Gorsze jest patrzenie na moją żonę, muszę jakoś powstrzymywać popęd. Zainicjowałem oczywiście jedną próbę po kilku wspólnych drinkach, ale wiecie jak się skończyło. Głowa w bok i prawie bajka o wężu. Dla niej to takie oczywiste, że nie możemy się już kochać. Dziwne
Zainicjowałem oczywiście jedną próbę po kilku wspólnych drinkach, ale wiecie jak się skończyło. Głowa w bok i prawie bajka o wężu. Dla niej to takie oczywiste, że nie możemy się już kochać. Dziwne
Serio Stary ?!!!
A jakby CI dala to juz bylbys happy i odzyskales zonke
Wez Ty jeszcze raz wszystko przeczytaj co masz tu napisane.
Ale tak ze zrozumieniem tym razem.
I ciesz sie ,ze Ci nie dala i chyba nie jest tak cwana jak mylisz bo powinna dac i mialaby Cie z glowy na kolejne lata bo bylbys w siodmym niebie a ona moglaby dalej robic co dusza zapragnie.
Mowisz ze ogladasz kanal " Musisz wiedziec " na youtube ale chyba bez dzwieku
Niestety, parę drinków, może jakaś rozmowa niby normalna i mi odjebało. No, ale upewniony jestem. Oglądam i dużo mi to dało, bo dzisiaj były mega próby zajebania mi w ryj zawstydzaniem + poczuciem winy, to była mega próba jak na jej manipulacje. Ale teraz już wiem co chciała zrobić więc powiedziałem jej tylko że nie czuje się winny za jej stan emocjonalny.
Chciała sobie coś tam kupić, jakas biżuteria chyba, dając jej pieniądze zapytałem co dokładnie chciała, a Ona jeb mi te pieniądze na łapę i mówi "JUZ NIC!!!"
Miałem się wstydzi bo przy ludziach, miałem być winny bo przez moje pytanie co chciała sobie kupić to moja wina że sobie nie kupiła. Takie sytuacje już są dla mnie jasne, czysta manipulacja, może podswiadoma
Edit. Ps. Swoją drogą chyba rzeczywiście ją boli, że pieniądze które ja zarabiam są na moim koncie i pod moją ręką. Praca moja jest taka, że większość w gotówce mam wynagrodzone, więc kasę miała kiedy chciała pod ręką i jej nie rozliczalem. Teraz się zmieniło, kasę wpłacam na konto. Nic im nie braknie, ale nie będę sponsorował jej rozrywek
Edit2. Takiego przypadku dawno chyba tutaj nie mieliście, łatwe życie miałem zawsze (przynajmniej tak je traktowałem), więc konfrontacja z prawdą też jest trudna.
Edit3. Moje przeczucie jest takie, że chciała kupić dzisiaj coś dla kochanka. Nawet rano miałem myśl "ciekawe co i kiedy mu kupiła i gdzie to trzyma". Moje przeczucia sprawdzają się idealnie, a od paru tygodni im ufam co raz to bardziej. Przeczucia to mega rzecz.
Edit2. Takiego przypadku dawno chyba tutaj nie mieliście, łatwe życie miałem zawsze (przynajmniej tak je traktowałem), więc konfrontacja z prawdą też jest trudna.
Takich przypadków mieliśmy tu dużo.
Pisałem ci wcześniej,że wakacje owszem ale osobno i abyś zabrał brata, bezdomnego, psa, kota kolegę, byle nie jechać z nią.
Obito - Obito to ty będziesz miał dupę od kopniaków które mam ochotę ci sprzedać jak się spotkamy.
Cytat
Edit. Ps. Swoją drogą chyba rzeczywiście ją boli, że pieniądze które ja zarabiam są na moim koncie i pod moją ręką. Praca moja jest taka, że większość w gotówce mam wynagrodzone, więc kasę miała kiedy chciała pod ręką i jej nie rozliczalem. Teraz się zmieniło, kasę wpłacam na konto. Nic im nie braknie, ale nie będę sponsorował jej rozrywek
Jak o gadał mój kolega kilkukrotny rozwodnik, njalepiej w takich sytuacjach działa metoda Husaina. Zakręcasz kurek z ropą i czekasz.
Widzę, że na wakacjach nie tylko kalorie, alkohol i brak treningu sobie popuscilem, ale tez kontrola nad sobą padła. Chciałem działać mocniej i pewniej, przez co Ona tylko jest bardziej czujna.
Kolego Oirb, jak mawiał Owsiak "Oirb`ędzie się dzialo, jak wpadnę do Ciebie oczywiście wpadnę na 100
Widzę, że na wakacjach nie tylko kalorie, alkohol i brak treningu sobie popuscilem, ale tez kontrola nad sobą padła. Chciałem działać mocniej i pewniej, przez co Ona tylko jest bardziej czujna.
A ja jednak myślę, że założenia miałeś w głębi serca inne;
zwyczajnie liczyłeś, że to Was zbliży, że ona się otrząśnie;
sam ze sobą jesteś nieszczery a co za tym idzie nieautentyczny co ona widzi i brutalnie wykorzystuje; czym szybciej zdasz sobie sprawę z tego, że ona gardzi Tobą tym szybciej zaczniesz odbudowę siebie;
No jakieś małe postępy, zmiany niby wprowadza w życie co może się pani nie podobać. No bo jak to tak było inaczej ,a teraz jest inaczej. Na razie tylko milczy czy tam robi małe sceny ale to się może zamieni w końcu. No albo najdzie do jakiejś rozmowy albo co no sknerę zacznie robić z męża , na rachunki daje, na jedzenie daje takie tam podstawowe sprawy ale co z resztą?
Prędzej czy później do tego dojdzie jak będą tak sobie dalej żyć ale w sumie no zmiany trzeba wprowadzać. Inaczej to tak się będzie mielić i mielić ,nie wiadomo dokąd i jak długo.
Inaczej facet pozostanie w miejscu ,a my tu natrzaskamy 15 zakładek albo i lepiej.
Dzisiaj wracamy. Jak dojedziemy do domu to chciałem jej jakoś zakomunikować, że się nie godzę na to co jest i chcę to zakończyć. Zastanawiam się czy blefować, że o wszystkim wiem (o zdradzie)czy powiedzieć jej że kończymy to przez brak emocji, wsparcia i sypialni.
Co myślicie?
Że nadal Ci zależy i myślisz że ona się ogarnie?
Nie potrafisz blefować to sobie to odpuść. Jeżeli zaczniesz blef ona sprawdzi wyjdziesz znowu na męczybułę.
Niczego jej nie komunikuj tylko złóż papiery i niech jej Twoją decyzję zakomunikuje sąd poprzez pocztę.
Dopiero gdy ona spyta "ale dlaczego" to jej wyjaśnisz że nie jesteś mnichem a układ jaki jest nie jest małżeństwem.
Uważam,że pozew niespodzianka bez ostrzeżenia może być dla niej jakimś wstrząsem(z naciskiem na może).Poza tym uprzedzona o Twoich zamiarach jeszcze bardziej się będzie pilnować,zaczną się prowokacje,oczernianie Cię wśród rodziny,znajomych.Może dorobisz się Niebieskiej Karty.Tu jej inwencja jest prawie nieograniczona.Poza tym Ty nie masz prawie niczego na nią.Podejrzenia,poszlaki.Twarde dowody są b.pomocne.Nie musisz ich wykorzystać ale warto je mieć.Detektyw.
Ciezko dawac Tobie rady bo Ty za kazdym razem uparcie robisz odwortnie niz Ci poradzono... no chyba ,ze dawac Tobie zle rady to wtedy zrobisz odwrotnie i bedzie git
Obito
Napisałeś, że chciałbyś jej zakomunikować, że się na to nie godzisz i chcesz to zakończyć. Zakomunikuj, jeśli tego chcesz - a właściwie potrzebujesz.
Tylko zadaj sobie pytanie jaka jest intencja tego, że chcesz tak zrobić. Chcesz odejść, czy dać jej do zrozumienia, że ma się zmienić? Bo mi się wydaje, że to drugie.
Rób swoje, ale z pozwem niespodzianką wydaje mi się dobrym pomysłem. Na ta chwile zimna głowa, zdanego chamstwa i bycie gburem. Nie pij bo jak widzisz to źle wychodzi pod wpływem.
Szantaż na rozwód czy może taktyka taka, wiesz przede wszystkim musisz wiedzieć czego chcesz. Chcesz dać szansę to możesz dać szansę o ile ona wykaże taką chęć i inicjatywę ( SZCZERĄ INICJATYWĘ ). Bo jeśli to ma być zamydlanie oczu i ratowanie własnego tyłka dla niej bo zacznie się palić to ja za takie coś bym podziękował.
Rozwód zawsze można odwołać o ile ona zechce coś naprawiać,poprawiać ,prostować, popracować nad wami bo coś do niej dotrze z czasem,w czasie jak zostanie postawiona pod ścianę, wykaże wreszcie chęci do szczerych rozmów, może wyjawi nawet prawdę sama z siebie, coś wykrztusi w stylu nie wiem nie kocham cię, ciągnie to bo ciągnie ,bo jej wygodnie a bo nie ma innych alternatyw ( wiadomo ,która kobieta ci to tak powie bezpośrednio, mało która ).
Nic nie tracisz w sumie bo albo się zreflektuje i coś będzie się działo w kierunku tym czyli naprawiania związku albo się rozwiedziecie i nie wiem będziecie sobie tak żyli dalej ale bez ślubu albo pójdziecie w swoim kierunku każde.
Dzieciakowi tylko nie róbcie pralki w głowie za bardzo przy okazji tej operacji bo to was dotyczy ,nie dziecka.
Spalony i tak już jesteś ze śledzeniem czy inwigilowaniem bo odkryłeś się na wakacjach z tym kodem do telefonu.
Więc nie wiem czy chce ci się dalej bawić w kotka i myszkę , za słaby jesteś w tego typu zabawy.
Lepiej odczekaj z tymi nowościami kilka dni o rozwodach czy stawianiem pod ścianę i zobacz czy znikną jakieś rzeczy z szaf jakie znalazłeś wcześniej. W sumie to by znikły niezależnie czy złożysz ten wniosek o rozwód czy nie bo będzie chciała uchodzić za świętą, czyli nie wiem o co chłopu chodzi, jestem grzeczna.
Dorośli ludzie ,a mają takie problemy , jeśli źle się czujesz w tym związku to po co marnujesz czas, swoje zasoby,nerwy na nią skoro nie dostajesz w zamian tego co byś chciał ,oczekiwał dostawać. Jeśli są jakieś problemy to się o tym rozmawia, wyrzuca pewne rzeczy.
Po co te męczarnie? Albo coś do niej dotrze albo się rozchodzicie i tyle , no po co kontynuować taką namiastkę czegoś takiego.
Wiadomo ,że ty też pewnie nie byłeś ideałem męża ,partnera bo dawanie kasy ,dachu nad głową nie wystarczy by to jakoś hulało. Ale kurde no po co się tak katować jak nawet komunikacja u was szwankuje ,by rozmawiać o rzeczach nie tylko miłych i pięknych.
Jej tak pewnie wygodnie było by to kontynuować ,ty od kasy dostarczania ,naprawienia czegoś w domu czasem, popilnować dziecka jak przyjdzie taka potrzeba. Resztę rzeczy może poszukać sobie u kogo innego.
Kolejne grzebanie w śmierdzących śmieciach, aktem już mocnej desperacji. Jednak tym razem mam drobnostkę. Pisząc to, cały czas mam wrażenie, że Ona może to czytać, ale trudno. Jak już zaczęliśmy razem działać, to nie zrezygnuje z waszej pomocy Dostarczę wam odrobiny odskoczni od waszych problemów - pokazując swoje. Bez tego wpisu na tym forum pewnie dalej bym racjonalizował sobie jej zachowania, lecz po mojej już długiej aktywności tutaj, powoli idę w swoją stronę.
Znalazłem w koszu porwane karteczki w sosie pomidorowym i zgniłych juz obierkach z owoców...jak szczur
Wysuszylem te papierki i poskładałem je w piękny list z pretensjami i końcową racjonalizacją złego zachowania kochanka.
Wiadomość w stylu, że ona jest zabawką, że ona jest wykorzystywana wtedy kiedy on ma dobry humor. Jak on ma zły humor to nawet się nie odezwie. Lecz Uwaga!! Jak autorka pisze na końcu... "Wiem jestem głupia, ale mimo to wszystko i tak Ci ufam i wiem że wiecej mi tego nie zrobisz, poprostu CIE KOCHAM."
Trwa to od dawna, bo jest napisane "znamy się od tak dawna i wiesz co przecierpiałam, wiesz o mnie wszystko i bezgranicznie Ci ufam, a Ty to wykorzystujesz"
W liście jest dużo żalu autorki do kochanka, że on jej odpisuje tylko jednym słowem, max dwie odpowiedzi. Pisarka ma też żal o to, że jest zabawką, ciężarem. Z tego co czytam to widzę, że moja żona jest pod wpływem różnych manipulacji ze strony amanta. Manipulacje które Ona stosuje na mnie są mechanizmem jej podświadomym. Gdyby manipulowała niszcząc mi życie specjalnie to logicznie potrafiła by się bronić przed manipulatorem kochankiem, a nie pisać mu takie bzdury jak ja miesiąc temu bym pisał.
Znalazłem jeszcze podsrty wniosek do zakładu pracy o jakieś pieniądze na wakacje, czyli skarbek mój bawi się potrójnie, za nasze, za moje i jeszcze za swoje.
Przeczucie które się wzmocniło po dzisiejszych nowinach jest takie, że Ona od 3-4 lat odkłada gdzieś pieniądze i ma ich bardzo dużo. (Dlatego ja już nie odkładam prawie wcale) Wzmocniła mi się myśl, że zdradzanie mnie na prawdę trwa 3-4 lata, a nie od czasu pejcza i innych pierdół.
Nie ma na tym liście żadnych dat, nazwisk, imion, konkretnych sytuacji przyznających się do puszczania się. Zamiast tego jest dużo żalu, emocji, "miłości" i nadziei na super życie. Okazuje się, że moja żona nie zna swoich pierwotnych tendencji do hipergamii i popłynęła jak wariatka. Trząsłem się dzisiaj, już nie ze stresu poznawania prawdy, ale dlatego, że pojawiła się szansa, że dam radę i że jestem krok dalej.
W liście dowodem na to, że opisuje podejrzanego z podejrzanym jest to co w następnym zdaniu.
Napisała coś w stylu, że jak Oni siedzą naprzeciwko siebie (podejrzewam że w pracy w biurze) to On nawet się nie uśmiechnie na tajną wiadomość od niej. Może On stosując te sztuczki serio chce ją rozkochać na amen. Jak widać po liście działa. Moja żona zrobi wszystko dla tego pana, a On korzysta i się bawi, lub stosuje kontakt przerywany aby wzbudzić w niej większą tęsknotę i niedostępność w celu rozkochana.
Pytanie do Was. Listem w ryj? Czy jednak szukać czegoś mocniejszego skoro jakieś błędy Ona popełnia?
Podejrzewam, że jeżeli pokaże jej ten list to Ona będzie tak kłamała, żeby poprzestawiać fakty. Coś w stylu "ten list miał być do Ciebie, ale jak zwykle mnie śledziłeś i wszystko popsułeś", albo poprostu milczenie, bo przecież jest spoko, nikt jej za rękę nie złapał z obcym ch**em w ustach. "Wydaje Ci się, ja pi**dole... Boże..."
Liczę się mocno z waszym zdaniem dlatego pytam jeszcze raz. Wiecie co już wiem, co już mam, czego mi brakuje.
Listem w ryj? Albo.
Poczekać aż odkryje się bardziej i będę miał coś twardego dla niesprawiedliwych sędziów?
Dzisiaj akurat mam nastawienie silne i ja osobiście uważam, że dam radę jeszcze wytrzymać.
Że co, ktoś ma ci powiedzieć, że odejdź od niej, bo ona się nie zmieni? Czy że zostań z nią dla dobra waszej córki, żeby miała pełną rodzinę, bo twoja ślubna przejrzy na oczy i się zmieni?
A skąd my to mamy wiedzieć?
To jest twoje życie i twoja decyzja. I kropka.
Tyle już tu zostało powiedziane.
Masz taką strzępkową wiedzę jaką masz i na chwilę obecną podejmij taką decyzję na jaką cię STAĆ.
To TWOJE życie i TWOJE wybory.
Tak jak z papierosami, palenie albo zdrowie, wybór należy do CIEBIE
To zależy od wielu czynników.Czy jesteś w stanie pod względem mentalnym ciągnąć to dalej?Czy potrzebujesz orzeczenia winy przy rozwodzie?Na Twoim miejscu bym się z nią i jej kochankiem "zabawił"
Możesz stworzyć fikcyjne konto email bądź FB i wysłać "anonim"swojej żonie ,że wiesz o romansie i dajesz jej czas na powiedzenie mężowi.Możesz to samo wysłać do kochanka...Zgotujesz im fantastyczny koniec lata
A tak na poważnie wydaje mi się ,że kochanek kopnie ja w dupe (już to robi)Ona wielce zakochana o on chce tylko taniego tyłka.Jak Twoja żona wyjdzie z mgły romansowej to czeka ja przykra niespodzianka.Szykuj się na powrót jej "milosci"
Jak już zacznie się ta "miłość" to muszę mieć więcej na nią, żeby właśnie miała fajne niespodzianki. Dzisiaj czuję się silniejszy trochę - więc podziałam jeszcze. Zobojętnienie się pojawia przez co mam więcej siły do działania w tym coraz mniej przykrym temacie.
Cytat
Stary ale co ty tu chcesz jeszcze usłyszeć?
Opinie ludzi którzy już to przeszli i mają doświadczenie.
Tak się składa że już bardziej zdradzony nie będę, więc mam czas na podjęcie kroków i posłuchanie waszych rad. Działanie na wariata nic mi nie dawało. Chyba powoli stygnę, łatwiej teraz będzie się trzymać planu. W końcu mam potwierdzenie dla mnie mocne że nie mam co się łudzić i mam rogi do nieba.
Cytat
Możesz stworzyć fikcyjne konto email bądź FB i wysłać "anonim"swojej żonie ,że wiesz o romansie i dajesz jej czas na powiedzenie mężowi.Możesz to samo wysłać do kochanka...Zgotujesz im fantastyczny koniec lata Uśmiech
Poczuje się wtedy jak bym strzelał do nich z pistoletu na wodę. No bo co to za kara, mało adekwatna za ich setki sexow przez 4 lata. No i nie wiem czy to legalnie tak kogoś zastraszać. Ale chciałbym żeby jego żona się wszystkiego dowiedziała.
"Wiem jestem głupia, ale mimo to wszystko i tak Ci ufam i wiem że wiecej mi tego nie zrobisz, poprostu CIE KOCHAM."
To oznacza że Ciebie tam nie ma...i to od bardzo dawna...a Ty nawet po przeczytaniu tego listu nadal się łudzisz że ona się ogarnie. Ty wciąż ją kochasz, wciąż Ci zależy a ona ma Ciebie w doopie. Zrozum to w końcu.
Cytat
"znamy się od tak dawna i wiesz co przecierpiałam, wiesz o mnie wszystko i bezgranicznie Ci ufam, a Ty to wykorzystujesz"
Czyli ona wini Ciebie o to cierpienie...cokolwiek to było...bo pewnie tak się to zaczęło...zaczęła mu się zwierzać a on słuchał...
Cytat
Listem w ryj?
A po co?
Czemu to ma służyć?
Myślisz że ona nagle się ogarnie?
Zapała miłością?
Jak dla mnie nigdy nie byłeś pierwszym wyborem, tylko opcją.
Cytat
Poczekać aż odkryje się bardziej i będę miał coś twardego dla niesprawiedliwych sędziów?
Chcesz rozwodu z orzeczeniem o jej winie? I znowu...a po co? Masz się uwolnić z tego chorego układu i żyć dalej a nie odgrywać się bo to zatruwa.
Autorze-teraz jesteś krok przed swoja żona,buduj przewagę.Skoro wiesz kim jest kochanek to dla detektywa znalezienie dowodów będzie dziecinnie proste.
Gdy szambo wybije będzie to niesamowity komediodramat.Twoja żona na 99% zostanie wystawiona przez kochanka.Gdy uswiadomi sobie ,że zniszczyła rodzinę i reputację dla gościa który chciał tylko "ciupciać" za free to nie będzie jej milo Ty wtedy weź popcorn I colę i patrz jak jej świat będzie się walić.
Pamiętaj jedną rzecz; jeśli chcesz jej winy musisz być krystaliczny, wręcz przeźroczysty i mieć grube dowody; mało tego wszystko zależy od sędziego na jakiego trafisz;
Cztery dni temu przegrałem apelację i dostałem współwinę;
Dowody były grube - smsy, zdjęcia buziaków, wyznania miłości, korespondencja na facebook; w badaniach biegli wskazali, że bż wypowiada się niespójnie i ma skłonności do pomijania własnych błędów i niedociągnięć i nic to nie dało;
i uwaga - sąd I instancji uzasadniając nie wskazał jakie zachowania przyczyniły się do mojej współwiny; kluczył i podpierał się jakimiś ogólnikami typu nie działanie dla dobra rodziny i nie wspieranie królewny kiedy było jej źle itd; żadnych konkretów!
sąd II instancji nie dopatrzył się uchybienia przez sąd I instancji bo przecież art. 233 KPC mówi, że sędzia ma swobodę oceny dowodów i samodzielnie podejmuje decyzję o tym, które dowody uznać za wiarygodne, a które nie; jednym słowem jako, że w sprawach rozwodowych nie stopniuje się winy, każdą sprawę można przekręcić! każdą!!! Bandziorka;
Miej to na uwadze zbierając dowody i decydując się na walkę; stracona kasa, czas, energia i na końcu naplują Ci w twarz;
A apelacja nie bada na nowo sprawy tylko weryfikuje czy sąd I instancji miał prawo wydać taki wyrok a nie inny mimo, że np 7/10 sędziów badając tę sprawę wydałoby inny wyrok;
także taka sprawiedliwość jest w ginocentrycznych sądach rodzinnych w Polsce;
o tym, że biegli wskazali, iż bż ma problemy z odczytywaniem emocji innych i nie panuje nad swoimi już nie wspomnę - nawet to nie pomogło abym mógł dzielić się opieką naprzemienną;
Loteria pełną gębą;
A ile miałeś lat i ona jak się poznaliście? Kobiety choćby przeczytały wiele książek to i tak popełnia te same błędy i się uczy na nich jeżeli jest w stanie i chce się na nich uczuć. Mężczyzna z natury jest stworzony i czerpie przyjemność z bycia kobietą czy ta, czy inna ( oddzielając sferę psychiczną ). Kobieta w stosunku do mężczyzny się tego uczy w trakcie swojego życia. Często się tak zdarza że w pada wpada w objęcia miłości a po latach stwierdza że to ten następny jest jednak miłością jej zycia- to akurat u kobiet jest normalne i taka jest ich biologia. Mężczyzna może się uprawiać sex bez miłości kobiety zazwyczaj łączą te dwa elementy. A jak znajdzie się drugi z którym będzie jej lepiej to już masz pozamiatane. Dlatego jak mówił mój ojciec, za żonę nie bierze się dziewicy i k...y. po prostu nie popada się w skrajności. Ja jako student kupę lat temu przyszedłem na imprezę do siostry, gdzie była jejkoleżanka w wieku 38 lat, ja wtedy 20. Miała męża , dzieci , maz był jej jedynym partnerem. Popilismy i ja jako młody no cóż skorzystałem z okazji- samotny, napalony w tym wieku trudno nie myśleć o czymś innym . Następnego dnia oczywiście miała wyrzuty, ja nie pragnąłem dalszej znajomości. Po tygodniu powiedziała mi że nie wiedziała, że tak może być w czasie sexu dobrze- a ja odwaliłem jakaś popelinę- tak myślałem. Po 5 latach spotkałem ją znów, mówiła że rozwiodła się z mężem -on nie chciał, ale dlatego się rozwidla, że nie miała porównania w życiu i ma teraz partnera, z którym jest jej super i ogólnie się dogaduja, że mają porównanie w życiu dokonała teraz dobrego wyboru. Dlatego jeśli dochodzi do zdrady ( nie zdrady okazjonalnej, ) ja takiego czegoś nie wybaczam bo wiem jak myślą kobiety. Wolę jak kobieta jest świadoma, kocha mnie za to jakim jestem i wie co może stracić. Jeśli masz boczniaka, a byłeś jej pierwszym lub jej jest lepiej w sexie niż z Tobą to wg mnie już po tym związku, jeżeli będzie dalej z Tobą to już nigdy nie będzie jak było, bo ona podświadomie już wie że może być lepiej, a Ty tego jej już nie dasz. Z kobieta to jak wlasciel fiata 126p, jak go ma i nigdy nie maila auta, to że fajny super, nie muszę jeździć autobusem taki super mój samochodzik. Jak kupi mercedesa potem - nie wiedziałam że tak dobrze się jeździ autem, jak mogłam jeździć taki złomem jak fiat i itp. Najgorzej w życiu być takim fiacikiem. Dlatego uważam że kobieta musi mieć jakieś porównanie w życiu by dokonać dobrego wyboru, ale oczywiście są wyjątki jak zawsze w życiu, ale średnia statystyczna nie kłamie. Dlatego uważam że w sytuacji zdrady nie wybaczam. Kobieta w boczniaki znalazł to coś czego jej nie dawałeś i już na dłuższą.mete nie dasz.
Igor,
Jest jedno odstępstwo od tego co napisałeś, które wymyka się ze stereotypowego i schematycznego myślenia kobiet, mianowicie jakiekolwiek zaburzenia emocjonalne; a o takie w dzisiejszych czasach nietrudno;
Taka wówczas ma taki syf na strychu, że sama siebie nie potrafi zrozumieć, nie potrafi zarządzać własnymi emocjami;nie wie czego oczekuje od życia i nikt nigdy jej nie zadowoli bo żyje marzeniami w jakiejś bańce iluzji związku idealnego, którego nigdy nie zazna; to tak naprawdę jest największa tragedia tych kobiet ponieważ oczywiście nie zdają sobie z tego sprawy i za każdym razem przeskakując na inną gałąź są przekonane, że to ten wspaniały, jedyny, który spełni jej marzenia; kiedy bańka pęka nie skłania jej to do refleksji jak zdrowo myślącego człowieka tylko schemat jest powtarzany wkoło i tak do śmierci, zazwyczaj te etapy trwają po kilka lat, nie więcej; takie kobiety zazwyczaj nie dają sobie szansy i czasu na przemyślenia; nie potrafią być i żyć same; zawsze obok siebie muszą mieć kogoś kto dostarczy atencji i podniesie niskie poczucie własnej wartości niewiasty; facet, który w to wejdzie często również mający niskie poczucie własnej wartości (desperat) jest nieświadomy swojej roli w tym układzie; nie zdaje sobie sprawy, że jest tylko opcją, dostarczycielem, plastrem i tamponem emocjonalnym i jeśli tylko znajdzie się lepsza opcja zostaje bez mrugnięcia okiem spuszczony w kiblu przez damę;
Warto mieć również na uwadze to, że to my faceci wykastrowani i programowani społecznie już od narodzin przyczyniliśmy się do tego, że takie niewiasty czują się bezkarnie i nie ponoszą za swoje zachowania żadnych konsekwencji; zawsze znajdzie się jakiś białorycerski misiaczek (desperat), który będzie chciał księżniczkę uratować a to, że ona od początku podświadomie będzie nim gardzić nie jest ważne; ważne, że spełnia swoją rolę dostarczyciela dóbr;
Chore prawo, które już na starcie daje przewagę kobietom jako istotom "słabszym" jeszcze bardziej nakręca tę spiralę i przekonanie, że kobieta zawsze, niezależnie od okoliczności jest ofiarą; i żeby nie było, że jestem jakimś mizoginem - są też oczywiście sqrwysyny rodzaju męskiego, ale tacy zazwyczaj mają wyjebongo na wszelkie zasady współżycia społecznego; temat na inną dyskusję;
Poznaliśmy się w szkole średniej. Ona miała wcześniej zdarzenia z facetami(tak mówiła), ja można powiedzieć że nie mam porównania. Miałem jedną sytuację przed moją żoną, ale były to pierwsze razy z kobietą do ktorej nic nie czułem, więc i jakościowo było kiepsko. Technicznie to żona nie jest moją pierwszą, ale jeśli chodzi o sex przyjemny i spełniony dla obojga to jest pierwszą. Ona miała kilku chlopaków, (doświadczenie)mocno to odczuwałem na początku znajomości. Może już wtedy była na etapie zranienia się bad boyami i znalazła mnie. Chociaż ja też mocno dominowałem w związku i zawsze miałem przewagę, do mnie należała większość decyzji i prowadzenie relacji. Potem Ona chciała strasznie mnie zdominować i zrobiła to małymi krokami.
Stosowała sztuczki których nie znałem wtedy ,a znam teraz.
Ja też byłem tym gościem w którego jest zapatrzona i mam w łóżku wszystko, teraz albo serio jest ktoś lepszy, co daje więcej ode mnie. Albo działa jej natura, czyli zrobiła sobie ze mnie słabszego człowieka niż ona sama (dla kobiet to jest odrażające). Co by nie było, to co się stało już się nie odostanie. Na powrót nie będę dla niej silny kiedy tyle razy pokazałem łzy i słabość, pokazałem jej zbyt wiele razy jak bardzo mi ciężko. Nie zmienię już tego, że pozwoliłem sobie wejść na głowę. Robiła to każdym sposobem, jak nie drzwiami to oknem, chciała mocno nosić spodnie więc je nosi. Tak jak ja teraz chce zmienić swoje/nasze życie i zmienię.
Dlatego zacząłem traktować wszelkie związki i uczucia z przymrużeniem oka.Prawda jest taka,że nigdy nie jesteśmy ani nie bedziemy najlepszą opcją ,zawsze trafi się ten lepszy i na to nie mamy wpływu.Wiec trzeba korzystać dopóki można, mając zawsze z tyłu głowy,że nic nie musi trwać wiecznie...
Ja uważałem, że nie musze nic innego robić niż to co dotychczas skoro cały czas jest ze mną i jest szczesliwa, kwiaty pare razy w roku, prezenty na urodziny, dni kobiet, walentynki i okazje, czeste wyjscia do restauracji i wycieczki wspólnie organizowane (wycieczek i wakacji wspólnych mnóstwo). Musiałem się mylić, być za mało czuły lub po prostu się jej znudzić,
Pewnie, trzeba ba było wyciąć sobie jedną nerkę albo wydłubać oko i położyć na stół.
Chłopie ale zostałeś wytresowany
Pamiętaj że zachowania i traktowanie innych ludzi najczęściej wynosimy z domu rodzinnego. Tatuś Twojej żony z opisu pasuje do ukrytego narcyza, może i córeczka nauczyła się od niego jak traktować innych ? Warto się temu przyjrzeć.
Ona miała wcześniej zdarzenia z facetami(tak mówiła)
Czyli w szkole średniej "MIAŁA" zaliczonych kilku facetów? Szybko zaczęła.
Cytat
Chociaż ja też mocno dominowałem w związku i zawsze miałem przewagę,
I teraz musisz do tego wrócić. A żeby to osiągnąć musisz sobie w głowie przestawić wajchę z pozycji "bardzo mi zależy" na pozycję "równowaga"
Teraz ona ma przewagę bo od lat jej nie zależy na Tobie - gdyby tamten pstryknął palcami to by poleciała do niego.
Jest z Tobą z wygody
- zaspokajasz ją materialnie
- zajmujesz się domem
- zajmujesz dzieckiem
- ma wśród rodziny, przyjaciół, kolegów, znajomych, sąsiadów - ugruntowaną pozycję
To wszystko ma od Ciebie.
Od tamtego ma emocje, seks...
Nie masz o co walczyć bo nie jesteś wstanie zwyciężyć.
Teraz masz pomyśleć o sobie i o kontaktach z córką.
Jeżeli masz kasę wynajmij fachowców to namierza gościa, może i schadzkę.
W między czasie adwokat.
Jeśli miała kilku , ty jesteś następny i pojawia się kolejny to uwierz mi nie zastopujesz tego. Zawsze może pojawić się ten co da jej więcej lub sie tobą znudzi. Są kobiety też takie które muszą żyć w ciągłej euforii i obłudzie że komus na nich zależy, czuć się w centrum uwagi a ktoś to wykorzysta. Są uzależnione od tego uczucia. Jak mija pojawia się życie to zaczyna im czegoś brakować i podświadomie są podatne na flirt. Dlatego nie popada się w skrajności. Najlepsza jest taka co uczy się na swoich błędach i umie docenić jaki jesteś. Dlatego jak wyżej napisał kolega , związki należy traktować z przymrużeniem.oka. Kobieta, żona to obcy element w domu. Rodzina to rodzice, rodzeństwo, dzieci tam gdzie jest część twojej krwi, DNA. Żona jest obca, nigdy nie wiadomo co jej w głowie siedzi. Po rozwodzie nic cię z nią nie łączy. Podejrzewam że z tobą łączy ją tylko to.co.masz i obawa utarty stabilizacji i niepewność jutra. Emocji,.miłości w tym nie widzę. Bez tego nie ma.mocnych fundamentów zwiazku. Te fundamenty buduje gdzie indziej. Powiem ci tak ja żyłem z podświadomością przez długie lata że żona mnie zdradziła.i tak odszedłem. Nie dałem rady, mogłem zrobić to wczesnie- to jedyny mój błąd. Moja ponoć żałowała ale ja nagrałem jak koleżance mówiła , że to było ekscytujące czuła się jak za młodu i nie żałuję ale kocha męża , że ciekawe uczucie. To mnie dobiło i sam fakt co z nim robiła a przy mnie grała już dobra. Miałem ten obraz przed oczami 10 lat, była dalej bardzo dobra ale nie dałem rady i czuję się teraz lepiej. Związki już nie traktuje poważnie i cieszę się że mam córkę. Żyje swoim życiem i nie muszę nikomu się z niczego tłumaczyć. Nie ufam kobietom, w gruncie rzeczy są naiwne bo tak skonstruowała ich natura. Gdy nie ich naiwność to by ludzi na świecie nie było. Jak rozum zwycięża nad naiwnością i emocjami u kobiety masz szansę na trwały związek. Ale znajdzie się w jej guście facet który będzie słodził to natura może sobie dać znać i zostaniesz na bocznicy. Młoda nie mająca partnerów bez doświadczenia nie wyzbyła się tej naiwnosci bo nie była w takiej sytuacji i nie wie jak się zachowa w następnie sytuacji, dobrze jak po pierwszym razie wyzbedzie się tego zachowania zrozumie, że nie można być podatnym na niektóre rzeczy, że życie potem jest inne i są inne wartości które daje kochający mąż i tym się zyje, a jak brnie w kolejne i ciągle to samo tzn natura u niej wzięła górę i nie dasz rady stworzyć trwałego związku. Czyli jak mówię w skrajności się nie popada- kilka związków należy mieć oczy szeroko otwarte, że kieruje się emocjami i hormonami a nie uczuciem i dobrem związku. Jest podatna, przeprosi ale nie masz pewności co będzie dalej. W sumie nigdy nie mamy. Mój kolega co wybaczył żonie i żyli szczęśliwi nie mógł wybaczyć jednego, po alkoholu koleżance powiedziała że jak kocha się z mężem czasami fantazjuje o kochanku i szybciej dochodzi. Po tym rozwiódł się z żoną mimo że ona mówiła że to tylko po alkoholu. Powiedział w sądzie, że sypiając z żoną czuje się jakby sypiał z jej kochankiem, nigdy nie nosił używanych majtek i nie zmienia zdania. Też tak myślę. Nie wierzę w związek po zdradzie, zawsze z tyłu głowy będzie ten kochanek i co z nim robiła. To już nigdy nie będzie ten związek co wcześniej. Bycie po tym wszystkim to nauka walki z emocjami i hamowanie odruchów a nie akceptacja tego że ktoś nas zdradził. Ja nie potrafię takich rzeczy zaakceptować, po prostu mogę tylko żyć z tym i hamować emocje i udawać szczęśliwego w imię wyższych zasad i tyle. Ale to nie będzie tak jak wcześniej. NIGDY NIE BĘDZIE !!!
#Dlatego zacząłem traktować wszelkie związki i uczucia z przymrużeniem oka.Prawda jest taka,że nigdy nie jesteśmy ani nie bedziemy najlepszą opcją ,zawsze trafi się ten lepszy i na to nie mamy wpływu.Wiec trzeba korzystać dopóki można, mając zawsze z tyłu głowy,że nic nie musi trwać wiecznie...#
Bardzo zdrowe i racjonalne podejście. Sam kiedyś o tym pisałem, że każdy z Nas w pewnym momencie życia jest dla kogoś opcją, zawsze znajdzie się ktoś lepszy. Co do powrotów, ostatnio moja ex dziewczyna poznała kogoś, domyślacie się, że niczym pies ogrodnika nie jestem zachwycony. Myślałem, żeby zacząć od nowa, a wiecie dlaczego? To nie miłość, to bezpieczna opcja. Kobiety też tak mają...
Sasza-ale powiem Ci szczerze, z biegiem lat zobaczysz,że te "nudne" i bezpieczne opcje są dużo lepszym wyborem niż te ksieżniczki.
Co prawda w takim związku nie ma wielkich fajerwerków ale przynajmniej śpisz spokojnie.Po moich znajomych zauważyłem,że nudne związki(bez ognia)są dużo trwalsze.Ostatatecznie Ci ludzie są bardziej szczęśliwi niż "ja czy Ty"
Po tylu latach wiem,że jeśli szukasz czegoś poważnego to tzw"chemia"bardziej szkodzi niż pomaga.
Po tylu latach wiem,że jeśli szukasz czegoś poważnego to tzw"chemia"bardziej szkodzi niż pomaga.
Nie zgodzę się z tym; to o czym piszesz to nic innego jak tylko właśnie opcja; relacja z rozsądku, z różnych powodów - desperacji, strachu przed samotnością itd;
Nie wyobrażam sobie aby nie pożądać kobiety, z którą się coś zaczyna; nie potrzebuję do życia przyzwoitki tylko Kobiety przez duże K, do pogadania mam kumpli, przyjaciół i rodzinę;
To oczywiście cholernie ważne aby mieć wspólne sprawy, zainteresowania, poglądy, wartości, zasady, ale bez pociągu fizycznego na dłuższą metę zawsze kończy się to katastrofą; a tą katastrofą będzie albo rozpad relacji albo życie obok siebie;
Dojrzały związek jak sama nazwa wskazuje wynika z dojrzałości obojga partnerów a nie faktu, że była na początku chemia czy też jej nie było;
Bardziej chodzi mi o to,że ta tzw "chemia" mocno przeszkadza w realnej ocenie partnera.To oczywiste,że musi być pociąg fizyczny ale z mojej ocenie warto mieć w równym stopniu w partnerze przyjaciela jak i kochanka.
Wśród swoich znajomych i przyjaciół(plus moje doświadczenia) widziałem związki gdzie "bliskosc" partnerów była wręcz histeryczna(wszystko razem,wszędzie razem) I powiem Ci,że wiele tych związków się rozpadło.Znam też związki typowo "partnerskie" gdzie jest trochę więcej wolności,może mniej ognia,ale Ci ludzie są ze sobą i wydają się szczęśliwi.Bycie szczęśliwym nie oznacza trzymanie się za rączkę przez 24h.
Oczywiście to to tylko moje zdanie a może bardziej spostrzeżenie.
Poczciwy oczywiście też masz rację,może to pytanie nie na miejscu ale czy Ty właśnie nie postrzegałes tak swojej EX?Czy ona była dla Ciebie kobieta przez duże K?
Ja po mojej ex wolę spokój i przewidywalność.
Pozdrawiam
Poczciwy oczywiście też masz rację,może to pytanie nie na miejscu ale czy Ty właśnie nie postrzegałes tak swojej EX?Czy ona była dla Ciebie kobieta przez duże K?
Dobre pytanie. A odpowiedź zależna jest od tego w którym czasie byłby zadane;
W miejscu, w którym jestem dziś, z wiedzą, świadomością i mając pełen jej obraz zdecydowanie NIE. Wówczas wydawało mi się, że tak;
Odnośnie bliskości to co napisałeś dla mnie bardziej wpisuje się w formę kontroli;
Obito czytałeś wpis Marcusa jak załatwił taką sprawę (przyłapanie na gorącym uczynku) w czasach gdy na półkach był tylko ocet a wódka była na kartki? Jak się chce to się da.
Będę we wrocławiu przez trzy-cztery dni, znajdzie ktoś dla mnie chwilę? Ktoś kto wygrał już, lub dalej walczy. Nie mogę sobie poradzić sam z tym jaka wyrachowana i niedostepna jest moja żona, boje się bardzo, że za chwilę będzie chciała nastawić dziecko przeciwko mnie lub coś podobnego.
Miałem potrzebę powiedzenia jej, że ona nic mi od 3 lat nie dała, że nie widzę sensu być razem, że pora to zakończyć. Powiedziałem jej żebyśmy się zastanowili nad dobrem córki, nad podziałem obowiązków. Zgadnijcie, co mi odpowiedziała? Po prostu nic, dalej była zajęta robieniem paznokci, nic ją nie obchodzi co ja mówię. Nic ją nie obchodzi to, że chce się rozstać, nie przyjmuje tego do wiadomości...lub... Planuje rozwalenie mnie w mak... Nagrana rozmowa oczywiście, ale co z tego, że nagrana? Jak to był zwykły monolog, a Ona nawet nie otworzyła ust, nawet nie ziewneła. Takie nagranie nic nie daje.
Wiedziałem, że biorę kobietę z trudnego domu, ale myślem, że jak jej dam to czego potrzebuje to będzie zawsze dobrze - bo przecież zabrałem ją z piekła, ja zabrałem, ja pomogłem.
Można powiedzieć że dawałem jej fory i pozwalałem podejmować różne decyzję. (Żeby poczuła się ważna, bo w domu dla ojca była cieniem i zawsze bała się mieć swoje zdanie) Wymaxowałem jej poczucie wartości.
Nie mogę przeżyć tego że tak mi się życie odpłaciło, że Ona woli gościa dla którego jest zabawką, ale jak pisze w liście do niego"ufam Ci jak nikomu i wierzę, że więcej już mi tak nie zrobisz, bo po prostu Cię kocham"
Wiem, że źle zrobiłem tą rozmową, ale bardzo czułem potrzebę powiedzenia jej, że nie musimy być wcale razem.
Nie powiedziałem jej nic o tym, że mnie zdradza i że coś podejrzewam. Ona ciągle gra, to nie jest miłość, osoba kochająca nie zachowuje się tak, nie sprawia cierpienia.
Postępem jest to, że milczenie nie wyprowadziło mnie z równowagi i dzisiaj nie beczałem gdzieś ukryty. Potraktowałem to co mówię o rozstaniu jako prawdę i jedyne dobre wyjście na tą chwilę.
Tak, wiem, że rozstanie to najlepsze co może mnie teraz spotkac. Ale z tyłu głowy cały czas mam to, że zawsze robiłem dla niej dobrze - nie koniecznie dla siebie. Poświęciłem dużo dla jej dobra, kosztem swojego dobra. Trochę weszlo mi to w krew. Nawet jak będę stał już na sali sądowej i nawet jak będę miał twarde dowody to i tak cały czas będę czuł się źle, że krzywdzę człowieka, że krzywdzę żonę. Tacy ludzie jak ja nie powinni wiązać się na poważnie, bo ja nie umiem przestać kochać.
Mam też świadomość tego, że brak szacunku do mnie jest przez to, że Ona czuję się lepsza niż ja.
Jeżeli nie ma nikogo z wrocławia to może okolice świetokrzyskiego? Chce z kimś pogadać chociaż godzinkę.
Z własnego doświadczenia - nie ma sensu; albo rozwód albo ratowanie; półśrodki za jaki uważam separację się nie sprawdza a tylko wydłuża czas życia życiem, którego de facto już dawno nie ma; obciąża zupełnie niepotrzebnie głowę i psychikę;
Albo ostre cięcie, przepracowanie sprawy, odcięcie się całkowite i rozpoczęcie nowego rozdziału albo ratowanie jeśli oczywiście jest jeszcze co ratować; w tej konkretnej historii argumentów za przynajmniej ja - nie dostrzegam;
Nie mam doświadczenia w tych sprawach rozwód/separacja, ale właśnie kojarzyłem że u ciebie tak się skończyło (nie wiem jak dalej/teraz).
Nie wiem czy autor jest gotowy na ostre cięcie, jak nie będzie miał ogarniętego adwokata to go modliszka zje i wypluje resztki.
Nie mam doświadczenia w tych sprawach rozwód/separacja, ale właśnie kojarzyłem że u ciebie tak się skończyło (nie wiem jak dalej/teraz).
Dostałem współwinę, apelacja oddalona, mimo, że miałem wcześniej separację z jej winy...jak się trafi na skrzywdzoną pi...dę w todze to nie zrobisz nic;
Apelacja nie pomoże, bo przecież przy rozwodzie nie stopniuje się winy, a druga instancja nie ocenia merytorycznie wszystkich akt tylko ewentualne zaniedbania i uchybienia sędziego pierwszej instancji; także tego...wystarczy, że nie wspierałeś myszki a wynika to tylko wyłącznie z zeznań strony pozwanej więc sąd miał prawo wydać taki wyrok koniec kropka, mimo, że 9/10 sędziów mogłoby wydać zupełnie inny wyrok;
Trzeba po prostu mieć świadomość, że fakty, dowody to nie wszystko; trzeba mieć po prostu szczęście, albo inaczej - ogromnego pecha; ja dodatkowo miałem miękkie serce wówczas więc musiałem się przekonać o swojej twardej doopie; w sądzie rodzinnym już na starcie kobieta ma handicup 0:1
Litość się nie opłaca! Poczucie wyjątkowej niesprawiedliwości nie do opisania; znów spadła na cztery łapy..
Jutro napiszę coś, jeżeli uznam, że to ma sens - to wyślę do Was.
Sensacji nie ma, rewelacji też nie, za to zmieniło się wiele we mnie. Nie męczy mnie już miłość do "żony" - zgasło bez błysków i dymu. Wstępem - kończę, do jutra, dobranoc.
Tak, Oirbek mój miły kolega wie co u mnie i pilnuje mnie telefonami z pogadankami na luźne tematy. Zajebisty człowiek z Ciebie chłopie z krainy Tyskim płynącej i frenkfurterkami pachnącej.
Ogólnikowo odpowiadając - tak, żyję.
Miałem nic nie pisać, ale poświęciliście mi dużo czasu i to forum (Wy) uświadomiliście mi co się stało, co się dzieje, co mnie czeka. Przeszedłem przemianę mieszaną z olśnieniem, daliście mi wiedzę która sprawiła, że przestało boleć, bo dobrze jest wiedzieć co się dzieje. Dlatego Wam napiszę.
Nie minęło jeszcze wiele czasu, a już zmieniłem się nie do poznania. Przykro mi to mówić, ale jestem teraz człowiekiem bezczelnym i mówiącym prawdę z uśmiechem na twarzy. Wszystkim! Zauważyłem, że można powiedzieć to co się myśli i się uśmiechnąć, wtedy ludzie głupieją i wierząc nie wierzą, ale akceptują. Moja żona chociaż nic jej nie powiedziałem, doskonale wie, że ja wiem. Spycham ją na jej miejsce w szeregu, egoistycznie mówiąc czuję się dużo lepszym człowiekiem niż Ona, nie ma żadnych emocji co do niej. Myślałem, że kocham, myliłem się, to nie jest ta osoba, nie wiem jak mogłem ją kochać, kochanie jej było bez sensu, ale taka jest miłość. "Żona" aktualnie nie potrafi już mnie ranić, nie umie już mi dowalić, każdą jej manipulacje parowałem w taki sposób, że to Ona czuła niepewność, a nie ja - bo Ona ma się czego wstydzić i dobrze wie, że wiem dużo.
"Żona" stała się osobą która nie ma prawa o mnie decydować, nie ma prawa do moich decyzji, zasobów i samopoczucia. Przestała już próbować, bo wie, że nic nie ugra, czytam ją jak otwartą książkę.
Nie wiem jak to zakończę, ale wiem, że nie chce z nią już być. Wiem też, że jestem skazany na nią, bo mamy razem córkę. Jest mamą, ja tatą i to jedyne co nas łączy. Teraz ja ją zepcham niżej, pokaże jej jak wygląda dno, a wtedy będzie idealny moment na rozwód.
Chciała emocji z kolegami, zachciało się wybryków proszę bardzo. Mnie już nie ma, nas już nie ma. Przyjdzie czas, ze będzie żałowała. Nic mnie to nie obchodzi.
Teraz rozumiem co pisaliście o kupowaniu flaszki wódki dla kochanka, bardzo chętnie bym mu kupił wódkę i spakował babe - niech spier..-sobie idzie
Doskonale wiem co napiszecie Czekam ze zniecierpliwieniem
No i prawidłowo, nie będziesz sam się szanował to nikt inny za ciebie tego nie zrobi. To ,że macie dziecko to nie oznacza ,że musicie być uwiązani ze sobą przynajmniej do czasu jak osiągnie pełnoletniość czy wyfrunie z domu. Bo co to za życie, dalsze lata uciekają po prostu i to jest takie tkwienie obok siebie - tylko po to by dziecku zrobić dobrze?
Przecież ono nie jest głuche czy ślepe i skuma z czasem ,że jednak z wami nie jest coś w porządku do końca no jako relacja mąż-żona.
No chyba ,że wam to tak będzie odpowiadać i staniecie się jakimś luźnym małżeństwem i tak sobie będziecie żyć, no chyba że któreś z was się zakocha i postanowi wreszcie iść z tym wszystkim w swoją stronę czyli budować coś nowego z tym kimś innym.
Nadal ona nie jest skora do przeprowadzania szczerych rozmów czy by była jakaś w końcu wylewna z tym co czuje ( albo już nie czuje )?
Czy żeby powiedzieć jak to w końcu było z nią i tymi jej wyskokami?
Zakochała się w innym, przestałeś pociągać ją fizycznie już nawet? Przecież nawet u par gdzie były takie krzywe akcje no prędzej czy później jakoś lądują w tym łóżku. No siostrą zakonną chyba nie zostanie(?) Jaki wibrator pewnie gdzieś chowa po szafach.
Nie chciałoby mi się nadal być przy takiej kobiecie jako no umówmy się, łoś od przynoszenia,dawania pieniędzy dostając znów nic w zamian tak związkowo bo to że upierze,posprząta ,ugotuje to wiadome.
No ciekawe ile dacie radę tak to ciągnąć ogółem. Mimo wszystko dobrze ,że stanąłeś wreszcie na te przysłowiowe nogi.
Napisz trochę jak wskazujesz "Żonie" miejsce w szeregu, może komuś się przyda.
Nie da się wskazać dobrej metody temperowania "żony" dla osoby która jest raniona latami przez zdradzająca kobietę, a jednocześnie nadal występuje miłość i oddanie.
Dopiero kiedy ta miłość zniknie, można poświęcić czas sobie i dziecią bez śmietnika z tyłu głowy (bez myśli złych). Co mogę poradzić.... Przestańcie kochać partnerów którzy Was krzywdzą. Dopiero wtedy można grać, wtedy emocje są obok, a rozsadek wypowiada odpowiednie słowa, daje odpowiednie znaki i nawet swoim zapachem, bytem mówi głośno kto tu rządzi.
Przykłady mogą być błahe, bo takie najczęściej sytuację w życiu występują, trzeba na każdym kroku pokazywać swoją wartość, rację i dominację. U mnie to proste, bo wiele zachować sam przeżyłem jako ofiara, wystarczy odwracać i żeby nie było nudno dodawać coś od siebie.
Np wczoraj. Biorę z szafki preparat do konserwacji butów i pytam
-zostawia to jakieś plany?
-ale co to jest?
-przeciez Ty to kupiłaś, nie wiesz co kupujesz? To po ch*j kupujesz?
Też wczoraj. Bierze mojego laptopa, bo był pod ręką a chciała coś zrobić.
-jakie masz hasło?
-prywatne, zostaw mój komputer, zajmij się swoim, tam są moje prywatne sprawy.
(Tak jak by po ryju dostała, bo Ona wszędzie ma nowe hasła, gdyby się dało to do szafki z majtkami by sobie ustawiła hasło)
Okropne? Nie sądzę. Nie wiecie (w sumie wiecie )co ja miałem. Teraz ja rozgrywam. O sexie wspomniałeś. Gdyby zainstnialy okoliczności - nie ma na to szans. Nie śpimy razem, nie przebywamy razem, unikam. Ona unika też. Ja odmówie pomimo tego że nie miałem 2 lata. Sex niech sobie idzie do kolegi z pracy łysego chłopa co chciał się dowartościować i jednak nie zostawi dla niej rodziny xD ja przeżyłem tyle, wytrzymam jeszcze. Mogę sam potwierdzić wyjątek od reguły, że facet bez sexu nie wytrzyma. -wytrzyma.
Cytat
Twoja wiedza jest udokumentowana/namacalna?
Między mną a żona mam ją na widelcu. Znalazłem kolejny list pisany na brudno, podarty i wyrzucony do kosza. Kierowany do kochanka z czego nie da się wytłumaczyć. Mam materiały do przesłuchania z kilku tygodni, ale wolałem się zająć sobą. Zajęcie się sobą było idealnym rozwiązaniem, jest mi dobrze o chyba jestem szczęśliwy.
Rozwód nastąpi, ale najpierw zaniże mocno jej poziom który sam tam mocno wylevelowałem... ot to.
-zostawia to jakieś plany?
-ale co to jest?
-przeciez Ty to kupiłaś, nie wiesz co kupujesz? To po ch*j kupujesz?
Mam watpliowsic czy to dobre metody....
Uwazaj z ta "zemsta" nienawisc zabjia...
Uwazam ,ze lepiej jak najszybciej sie rozejsc a nie wzajemnie sie niszczyc tym bardziej ,ze corka na to patrzy.
Rob jak uwazasz.
Nie ja te metody wprowadziłem, to co ja teraz robię to jest pikuś. Przy córce nic takiego się nie dzieje. Rozwód bez orzekania o winie, mam nadzieję szybki. Są ludzie którym nie udowodnisz winy, jak złapiesz za rękę to powiedzą "to nie moja ręka".
Wzajemnie niszczyć... Uważasz, że zasłużyła na nagrodę teraz? Mam jej przepuścić wszystko, a Ona nie poniesie odpowiedzialności? Sam rozwód to poniesienie odpowiedzialności? To nie jest zemsta, to jest chwila sprawiedliwości. Wypłukany z głupiej miłości, wolny człowiek - tak się czuje.
Gdybyś mnie znał wiedział byś, że na kata nie mam zapędów.
Cytat
Myślę, że przeolbrzymiłeś moją treść. Nie bronie się już Uśmiech Swoje wiem.
Nie mowie,ze masz takie zapedy przestrzegam tylko przed tym ,ze czasem chec rewanzu moze sie wymknac spod kontroli. I nie oceniam i nie atakuje Cie, tak jak mowisz nie znamy sie osobiscie , zazwyczaj tutaj dokonujemy ocen tylko w oparciu o przekaz jaki ktos udostepni.
Na podstawie tego przekazu odnioslem ,moze i mylne wrazenie ,ze chcesz sie przed rozwodem troche "zrewanzowac " zonie i tylko pisze zebys z tym uwazal.
A co ze słynnym pejczykiem w szafie z bielizną?Myślę ,że dzień ,dwa przed rozprawą możesz odwiedzić padliniarza ( najlepiej w domu) z dobrą flaszką i podziękowaniem za całokształt.Może się chłopina zesra że strachu.Bądź grzeczny ale stanowczy,dbaj o córkę i siebie,a kiedy nadejdzie czas odpalają bombę i działaj.Pozdrawiam.
Crusoe, daj spokój z tym 'padliniarzem', takie nazewnictwo nikomu nie przystoi, sam byłem boczniakiem, ale żadnej padliny nie tykałem Myślisz, że każdy boczniak robi w spodnie na widok męża kochanki? Proszę Cię....
Szasza-na każdego kozaka zawsze znajdzie się lepszy kozak.Wiec ja bym był ostrożny z takimi stwierdzeniami.Inna sprawa to co Ty miałeś do stracenia?(jako singiel)Nie wiem czy sobie zdajesz sprawę ,ale dostając rozwód z orzeczeniem ,można być oskubanym z majątku ,plus ewentualne alimenty na małżonka...
Obito-podzielam zdanie Poczciwego.Twojej żonie jest bardzo dobrze w takim układzie.To co teraz robisz,to tylko ułatwiasz jej zadanie.Kochanek się nie określił ,mąż się emocjonalnie odłączył. Super sprawa.
Autorze,jeśli nie zależy Ci na orzekaniu winy to ja bym zasiadł już żoną do stołu.Powiedzialbym(blef),że mam raport detektywa i wiesz wszystko o jej romansie,możesz powiedzieć,że chcesz to wszystko zakończyć szybko,bez "skandalu",na uczywych warunkach.Po co ten teatr?Ktoś mądry kiedyś powiedział "szukając zemsty,szykuj dwie trumny"
Po co się szarpać?
Ps. Autorze ona i tak pozostanie z ręką w nocniku,gdyby kochanek chciał zostawić rodzinę to już by to zrobił.To Twoja żona straci wszystko.Męża(stabilizacje) I kochanka (emocje),ale jak to się mówi,grasz w głupie gry to wygrywasz głupie nagrody.
Ps2.Najlepsza kara dla żony będzie Twoje dobre życie i szczęście.Zobaczysz co się stanie jak kochanek spierdzieli miłość szybko wróci.
Przeczytałam pierwsza i ostatnia stronę komentarzy i jakoś słabo widzę ten rozwód, tą zmianę w twojej osobie. To takie bardziej chwilowe pokazanie sobie i światu że jestem panem sytuacji jednak wcale tak nie jest. Nie da się od tak zacząć wierzyć w siebie , stawiać siebie na pierwszym miejscu . I nie ,nie przestało boleć, boleć będzie jeszcze długo. Jak tylko runie ten mur który sobie postawiłeś żeby pokazać że jesteś mocny. A uwierz że któregoś dnia bez ostrzeżenia runie bo ma marne fundamenty. Długa droga przed tobą to pewne bo błądzisz jak dziecko we mgle, jak większość z nas na początku. Pokazywanie żonie gdzie jej miejsce w szeregu przyniesie ci chwilową satysfakcję , bo z tego co przeczytałam to nie jesteś takim typem faceta, może nie pojawia się z czasem wyzuty sumienia ale taki mały dyskomfort napewno. Ty ja ciągle kochasz a teraz chcesz ją ukarać za to jak cię potraktowała. Uwierz jej to nie obchodzi , ma gdzieś to że ja ukażesz bo jej nie zależy , nie zrobi to na niej żadnego wrażenia nawet najmniejszego .
Mazuta, świetnie napisane. Przed romansem i ex dziewczyną podbijałem do pewnej laski, prawda jest taka, że ona po prostu nie była zainteresowana, a ja naoglądałem się durnych filmów i myślałem, że jak będę walczyć, zabiegać, to się uda i będziemy razem. Hehe, czego nas uczą w tych szkołach, człowiek nie zna podstawowych reguł, jakie funkcjonują między kobietą, a mężczyzną. Leczyłem się z niej kilka lat, więc również nie uwierzę, że nagle stałeś się panem sytuacji. Jedyną szansą na takie cudowne uzdrowienie jest spontaniczne mega zauroczenie, miałem tak dwa razy, pomaga w mgnieniu oka, nie ma udawania i sciemniania przed samym sobą. Ale nieraz trzeba na takie uczucie poczekać rok, pięć lat. Trzeba odchorować i tyle. Natomiast nowa miłość na siłę, jako plaster na ranę, skończy się jak mój związek bez chemii - 4 lata dreptania w miejscu, stawania na głowie i w końcu rozstanie, bo psychicznie nie dawałem rady. I po dwóch latach pojawia się mężatka. I jest pierdol....cie. I takie coś mogłoby Cię uzdrowić i otworzyć oczy. Ale na razie oszukujesz sam siebie.
Pamiętam jak stawiałem mury, pamiętam jak one się obalały. Czy to jest kolejny mur? okaże się. Myślę, że nie, myślę, że już przestałem kochać, zacząłem myśleć inaczej, bez emocji takich jakie miałem przy niej. Chce stworzyć szczęśliwą przyszłość bez "mojej żony". Tak jest od niedawna. To nie jest tak, że ja zaczynam wierzyć w siebie od tak nagle. Buduje to już długo.
Sasza-tutaj akurat pełna zgoda.Też tak miałem,latałem za panną dwa lata i prawda jest taka ,że kobieta już pierwszego dnia wie czy chce czy nie bardzo.Możesz stawiać na głowie i oglądać filmiki ,niestety to strata czasu.W międzyczasie pojawiają się kobiety które "oddają" się prawie za darmo za dwa lata "walki" kopa w dupę ,za dwie godziny "palenia Jana" full serwis.Ehhh i bądź tu mądry
Obito bez ironi ale nie jestes Kaczmarski aby stawiac a raczej obalac mury... rozwiedz sie poprostu. Ta przepasc ktora wydaje sie tak szeroka i gleboka wcale taka nie jest. Skocz !!!
Hagi10, to co napisałeś, to meritum, tylko większość z nas tego nie rozumie. Ja pojąłem to w wieku lat 40-u ???? Zgadza się, laska w pierwszych kilkudziesięciu sekundach wie czy Cię dopuści do siebie, czy nie. Bo nam może się tylko wydawać, że to my podrywamy, a naprawdę to ona tylko na to pozwala, ona tu rozdaje karty. I teraz pytanie, jak długo pozostaniemy w jej kręgu zainteresowań. Czy na całe życie, czy na miesiąc. Tego nie wie nikt, wszak łaska pańska na ....itd. Mazuta również ma rację, ona ma w d... Twoje kary/sceny itd, bo jej po prostu nie zależy. Ona ma swój świat.
Cztery dni temu przegrałem apelację i dostałem współwinę;
Dowody były grube - smsy, zdjęcia buziaków, wyznania miłości, korespondencja na facebook; w badaniach biegli wskazali, że bż wypowiada się niespójnie i ma skłonności do pomijania własnych błędów i niedociągnięć i nic to nie dało;
i uwaga - sąd I instancji uzasadniając nie wskazał jakie zachowania przyczyniły się do mojej współwiny; kluczył i podpierał się jakimiś ogólnikami typu nie działanie dla dobra rodziny i nie wspieranie królewny kiedy było jej źle itd; żadnych konkretów!
Cytat
także taka sprawiedliwość jest w ginocentrycznych sądach rodzinnych w Polsce;
o tym, że biegli wskazali, iż bż ma problemy z odczytywaniem emocji innych i nie panuje nad swoimi już nie wspomnę - nawet to nie pomogło abym mógł dzielić się opieką naprzemienną;
Loteria pełną gębą;
To nie jest loteria. To świadoma celowa realizacja niejawnej instrukcji której treść da się zrekonstruować na podstawie tysięcy podobnych casusów wyraźnie odbiegających od praw prawdopodobieństwa. A na podstawie słynnej rzymskiej zasady
"is fecit, cui prodest" łatwo jest namierzyć autora/źródło tej instrukcji.
Nawet tu na forum jest sporo którzy wygrali więc albo nie wszystkie sądy są be albo nie tacy kryształowi poszkodowani.
Jeśli będziesz się rozwodził lub walczył o dziecko w Polskim sądzie rodzinnym to wtedy proszę się wypowiedz; dziś próbujesz się wymądrzać na tematy, o których nie masz zielonego pojęcia jak funkcjonują; Twoje teorie mają się nijak do rzeczywistości;
Dzisiaj uspokoję waszą ciekawość. Musiałem przejść sam tą drogę przez ciernie, żeby być w tym miejscu o którym każdy z was mi mówił. Ale doskonale wiecie, że nie jestem pied-rolonym robotem i musiałem wszystko przeżyć sam. Jestem przekonany, zrobiłem wszystko co się da dla dobra rodziny i dziecka.... Szona zrobiła prezent kochankowi, kupiła "karty przyjemności" - takie zdrapki które znalazłem w jej skrytce. W środku "lodzik", "sex w samochodzie", "spełnienie fantazji" et cetera. Same cukiereczki. Nie od dziś wiadomo że dolewając oliwy do ognia w końcu spłonie wszystko. Te karty to było przelanie się czary, przebranie miarki. Właśnie jej powiedziałem, że "od teraz nie jesteś moją żoną, od teraz OFICJALNIE nie jesteś moją żoną, czekaj na pozew rozwodowy, ja zaczynam przyzwyczajać nasze otoczenie do naszego rozwodu" No a teraz siadłem sobie do komputera ze słuchawkami nie czekając na jej odpowiedź, nie obserwując jej reakcji. Ja się poddałem, to już koniec, czuję ulgę po skończonej wojnie. Paradoksalnie "skończonej" - pisze zanim posypie się lawina "to dopiero początek chłopcze". Nie interesuje mnie czyja wina, ja cierpię, dziecko cierpi - czerpiąc wzorce z dysfunkcyjnej rodziny jaką zasponsorowała jej matka. Potem takie dziecko będzie traktowało męża jak śmiecia, bankomat. Ja robię bardzo dobrze i jestem już tego pewny, jestem pewny tego rozwodu i to jest decyzja świadoma. To co mówiliście wszyscy wcześniej było mega prawdą, ale co z tego? Miałem wierzyć w coś czego nie czuje? Robić tak jak każe mi ktoś skoro sam nie wiem co się dzieje? Wylądowałem, tutaj jest tak jak mówiliście. Nie ma czego ratować. No i na koniec powiem, witajcie ponownie, teraz zajmiemy się moim rozwodem, może coś mi doradzicie, tutaj już można działać jak robot, koniec emocji i kierowania się sercem.
Oirb, byku, przepraszam, że uciąłem kontakt. Zadzwonię :*
Oczywiście, że wie, że ja wiem. Nie potrzebuje orzeczenia winy. Potrzebuje skończyć to. Dzisiaj zaczną się cyrki, wycie i żal. Ona właśnie pojechała do roboty, a ja wczoraj po tym oznajmieniu żeby czekała na pozew wysłałem zdjęcia tych zdrapek do kochanka "że prezent nie dotrze na czas". Facet ma dzieci dorosłe, żone, dom... Jedna osoba która im "dobrze życzy" napisała do mnie, że on ma córkę w jej wieku... Jak zamieszkają razem to na pewno się dogadają. Za dużo się wydarzyło jak na jednego samego mnie.
Nie dawno troszkę stałem samochodem pod ich domem czekając na gościa żeby z nim pogadać. Od razu zaczęło się żony cierpienie, bo kochanek zaczął się wycofywać, bać mnie i o to że się wyda.
Tak jak mówisz,tutaj już nie ma na co czekać.Składaj papiery i chroń swoję zdrowie psychiczne i godność.Twoja żona to najprawdopodobniej "zjadacz ciastek".Chciałaby kochanka na mieście i męża "osła" w domu.Twoja żona to bardzo tragiczny przypadek.
Tak jak mówiliśmy, mogłeś "spalić jej swiat " wcześniej ,ale rozumiem,że każdy musi sam "dojść do końca" i sam zarysować tyłkiem o podłogę.
Jeden plus jest taki ,że tego doświadczenie już nikt Ci nie odbierze.Będziesz teraz silniejszym i dużo mądrzejszym człowiekiem.Ty już nie masz problemu.Problem ma Twoja żona , która na 100% zostanie kopnięta w tylek przez kochanka ; łatwo jest bzykać kochankę ,bez żadnych zobowiązań, gorzej wyrzucić to na światło dzienne.
Twoja żona najprawdopodobniej straci i męża i kochanka, więc szykuj się na powrót " starej żony" .
Mrdear, nie przesadzajmy jeszcze z piciem szampana, dużo do zrobienia jest... powoli. Nie chwal mnie. Sam siebie pochwaliłem za wczorajszą decyzję i oświadczenie. Jak już wam napiszę, że już po rozwodzie - to możemy się napić razem.
Obito były tu już takie dumne a może nawet jeszcze dumniejsze ale w życiu różnie bywa.Ty ją znasz najlepiej,decyzje są Twoje.Pamiętaj teraz musisz być konsekwentny.Ani kroku w tył.Ew. po uprawomocnieniu rozwodu.
Obito, no to tylko pogratulowac Tobie ,ze wreszcie czara goryczy sie przelala i ze zonka byla tak niefrasobliwa i nieostrozna a moze tak pewna Ciebie ,ze szla ze swoimi zabawami po przyslowiowej bandzie. Inczej moze dalej zyl bys w tej iluzji malzenstwa.
Nawet jak nie chcesz orzekania o winie to dowody oczywiscie trzymaj w razie jakby jasnie zona zaczela fikac.
Zastanow sie teraz jakie masz szanse i mozliwosci jesli chodzi o opieke nad corka.
Gromadz dowody, to może Ci się przydać w walce o opiekę nad dzieckiem.
Autorze lepiej żebyś nie poznał miłości kobiety która straciła obie gałęzie xD Wtedy kamasutra to mało
Nie lubię tego określenia, ale ona jest daleko we mgle romansowej.Gdy mgła zniknie to nie będzie dla niej miły widok.Kochanek pozostanie przy żonie ,bez męża, z dzieckiem na 50% ,z łatką latawicy...
Ostatecznie to Tylko ona poniesie konsekwencje.Ty już będziesz daleko, czy sam czy może z kimś kto będzie Cię szanował.
I żeby nie było , ten romans to nic nadzwyczajnego.Kobiety lubią wtedy upadlać swoich mężów/partnerów...Dawać lepszy "serwis" itp.Wiec nie zaprzątaj sobie tym głowy...Jedyny błąd który popełniłeś, to zbyt późna konfrontacja.
Poczciwy miał rację. Nigdy jej nie kochałem. Uświadomiłem właśnie rodziców o rozwodzie, najbliższych, przyjaciół. Jadę na weekend do brata, uświadomić resztę bliskich - bo uważam że tak powinienem zrobić. Dziecku powiem dopiero po szkoleniu u psychologa. Po weekendzie pisze z prawnikiem odpowiednie papiery, to czy chce wskazywać winę będzie ustalone na gorąco z prawnikiem. Dam wam znać, za jakiś czas, jak się sprawy mają.
Mam nadzieję, że na koniec żona nie zacznie walczyć o mnie, raczej nie o mnie, tylko o przetrwanie przy mnie. Jasne jak słońce jest, że już nie mamy szans na wspólne życie, ja bym nie dał rady. Co by się nie działo, jakie warunki by nie padły przy rozwodzie - rozwód jest konieczny, bo jesteśmy młodzi
Ona? To jest toksyk. Na pewno jest świecie przekonana, że to moja wina, że ją wytropiłem, bo gdybym się nie wtrącał to wszystko było by "dobrze".
Czy ona walczy. Chyba swoim sposobem walczy, jej odwieczną metodą na walkę jest cisza - co stosuje. Cisza była nawet w momencie jak czytałem jej zdrapki z prezentu dla kochanka "lodzik", "szybki numerek, ja odwalam całą robotę", "striptiz". Ja jej to czytam, zdrapując wszystkie po kolei, a ona cisza. Nie tłumaczy się, nigdy nie widziałem, żeby się przed kimś tlumaczyla, nie widziałem żeby kogoś przepraszała. Okłamywany jestem cały czas, to są kłamstwa czynami, zdrady
Na pewno jest świecie przekonana, że to moja wina, że ją wytropiłem, bo gdybym się nie wtrącał to wszystko było by "dobrze".
Bardzo ciekawy przypadek.Trochę śmieszno i trochę straszno.Autorze ona cały czas żyję w świecie fantazji i zobaczysz ,że jak to wszystko się "wywali" to nie będzie czego zbierać...
Dzieje się. Kompletuje dokumenty, świadków, rysuje się taktyka razem z moim radcą. Nie chcę wam mówić szczegółów, bo jest taka szansa, że szona tu zagląda.
Trochę razem przeżyliśmy więc będę wam mówił chociaż ogólnikowo co się dzieje. W piątek będę wiedział dużo więcej, napiszę.
. I ja rozumiem ze jak są jakieś powody - kłótnie -alkohol -i inne jeszcze które wszyscy znamy -to jest jakaś tam niechęć i takie tam .
Ale taka pogarda ??Mąż zarabia , chata wyremontowana , samochody wakacje , wszystko jest. Więc co ? skąd takie destrukcyjne
postępowanie?
Poczytaj o cyklu narcystycznym. Nie ma znaczenia co zrobisz. Kiedy jesteś w związku z narcyzem prędzej czy później ten związek się rozpadnie. Jest to stały najważniejszy punkt cyklu. Nie wynaleziono jeszcze sposobu aby to zatrzymać.
To niestety nie jest komentarz końcowy.
Czekam na odpowiedź "żony" na pozew. Trochę to potrwa, bo jak się okazało i można było wywnioskować od samego początku, ona przeciąga to ile się da. Odebrała awizo, ale nie pojawiła się na poczcie, teraz sąd wyśle jej to jeszcze raz, a późniejszą metoda na skuteczne dostarczenie będzie oddanie mi tego pozwu i doręczenie przez komornika. - tak działa to w naszym regionie.
Chcę opieki naprzemiennej, bo to najlepsze co może być dla mojej córki. To nie tylko opinia moja, to też opinia psychologa do którego chodzę, oraz psycholożki którą sama wybrała i zaprosiła "żona".Psycholożka ta miała za zadanie udowodnić "żonie" jakie rozwiązanie opieki będzie najlepsze w naszym przypadku.
Przyszła ta pani, przedstawiłem jej swoje propozycje i jak ja to widzę, rozmawiało się nam świetnie, a ona sama wielokrotnie przytaczała moje słowa tłumacząc nam i wyjaśniając wszystko. Nieskromnie powiem, że ja mam to w małym palcu, więc ta rozmowa była przyjemna jak spacerek po już dobrze znanym lesie. "Żona" była na tyle zdziwiona moim porozumieniem z psycholożką, że nie potrafiła wypowiedzieć nawet słowa, ale na koniec powiedziała, że jest coraz bardziej przekonana tej "opieki naprzemiennej". Więc niech chociaż w tak poważnej decyzji jak ta zadba o dobro córki. Córka też chcę takiej opieki naprzemiennej i jest w pełni świadoma tego co mówi, bo bardzo dużo z nią rozmawiam nic jej nie narzucając.
Jeszcze troszkę, coraz bliżej, jeszcze chwila i będę mógł znowu sobie układać życie, jak i pomagać córce już jako tata szczęśliwy. Zmieniam pracę na taką bardzo blisko domu, na taką gdzie mogę pracować kiedy chce i ile chce - to specjalnie dla tej opieki naprzemiennej. Zmieniłem też specyfikę treningu, teraz staje się sprawnym facetem, a nie tylko silnym
Było źle przez 4 lata, a dopiero teraz ludzie mi mówią "no przejebane masz". Ale nikt nie zdaje sobie sprawy, że czuje się na reszcie świetnie, że już nie jest przejebane, że już nie kocham jej i chyba nigdy nie kochałem. Mój organizm w końcu regeneruje się normalnie, w końcu mam ochotę ułożyć swoje życie od nowa. I w końcu czuje się taki jakim byłem parę lat temu, ale bogatszy o wiedzę i "radar". Ja lecę dalej, poziom trudności życia spadł o kilka pozycji. Teraz jest dużo lepiej, a ciężko było w ciszy.
Powiem wam jedno, nic tak nie boli jak niewiedza. Szukajcie zawsze powodu, szukajcie zawsze źródła problemu, nigdy nie przyjmujcie do normalności tego że coś jest źle. Jak poznacie źródło problemu to wiecie jak walczyć i z czym.
Jeszcze jedno. Ta sprawa była rozwiązana już rok temu w pierwszych komentarzach gdzie powinienem złożyć pozew. Dziękuję za trafne propozycje. Nic się nie zmieniło, wszystko jest tak jak mówiliście na samym początku, ja po prostu musiałem przejść przez tą drogę sam i nie żałuję. Nigdy tak bardzo nie poznałem siebie jak przez ten rok. +300% świadomosci. Gdybym ślepo postępował tak jak mi radziliście to był by to wasz rozwód, a nie mój. Teraz to mój rozwód w pełni świadomy, potrzebny i słuszny.
A dlaczego Twoja "żona" chcę to przeciągać ?Czy kochanek kopnął już waćpannę w tyłek?
p.s mam rację ,czasami trzeba upaść i walnąć tyłkiem o glebę ,żeby cos w życiu zrozumieć ,otrzepać spodnie i pójść dalej.Teraz najważniejsze aby nie popełniać już tych samych błędów.
Twoja żona w jakimś sensie wyświadczyła Ci przysługę.Teraz masz szansę żyć po swojemu.
Kochanek? Jest "zdziwiony" tym wszystkim, nie wie o co chodzi. Uznał ją za wariatkę i nazwał szaloną, że się zakochała i to nie jego wina. Ja rzygam nimi i tymi kłamstwami więc tylko czekam na koniec i wolność. Romans mają na pewno dalej, ale to już nie moja sprawa. Pozew odebrała.
Przysługę xD ja dziękuję za takie przysługi. Paskudnie to brzmi. Nie mam zamiaru jej dziękować za "przysługę".
Data rozwodu ustalona, to już niedługo, listopad
Kobieta będzie sędzią, może przez to być ciekawie. Na wiadomość o tym, że sędziuje kobieta od razu przypomniał mi się Poczciwy i to jak mu ciężko było przez solidarność jajników na sali sądowej.
Ja tam wierzę, że to będzie mądra sędzina i nie będzie robić cyrków. Często byłem świadkiem jak kobieta mówiła, że mężczyźni są źle traktowani, są takie kobiety, nie tylko te złe. Rozprawy się nie boje, co będzie to będzie, na pewno będzie lepiej, bo ciągnie się to już dlugo
Cytat
Serio Stary ?!!!
A jakby CI dala to juz bylbys happy i odzyskales zonke
Wez Ty jeszcze raz wszystko przeczytaj co masz tu napisane.
Ale tak ze zrozumieniem tym razem.
I ciesz sie ,ze Ci nie dala i chyba nie jest tak cwana jak mylisz bo powinna dac i mialaby Cie z glowy na kolejne lata bo bylbys w siodmym niebie a ona moglaby dalej robic co dusza zapragnie.
Mowisz ze ogladasz kanal " Musisz wiedziec " na youtube ale chyba bez dzwieku
Chciała sobie coś tam kupić, jakas biżuteria chyba, dając jej pieniądze zapytałem co dokładnie chciała, a Ona jeb mi te pieniądze na łapę i mówi "JUZ NIC!!!"
Miałem się wstydzi bo przy ludziach, miałem być winny bo przez moje pytanie co chciała sobie kupić to moja wina że sobie nie kupiła. Takie sytuacje już są dla mnie jasne, czysta manipulacja, może podswiadoma
Edit. Ps. Swoją drogą chyba rzeczywiście ją boli, że pieniądze które ja zarabiam są na moim koncie i pod moją ręką. Praca moja jest taka, że większość w gotówce mam wynagrodzone, więc kasę miała kiedy chciała pod ręką i jej nie rozliczalem. Teraz się zmieniło, kasę wpłacam na konto. Nic im nie braknie, ale nie będę sponsorował jej rozrywek
Edit2. Takiego przypadku dawno chyba tutaj nie mieliście, łatwe życie miałem zawsze (przynajmniej tak je traktowałem), więc konfrontacja z prawdą też jest trudna.
Edit3. Moje przeczucie jest takie, że chciała kupić dzisiaj coś dla kochanka. Nawet rano miałem myśl "ciekawe co i kiedy mu kupiła i gdzie to trzyma". Moje przeczucia sprawdzają się idealnie, a od paru tygodni im ufam co raz to bardziej. Przeczucia to mega rzecz.
Cytat
Takich przypadków mieliśmy tu dużo.
Pisałem ci wcześniej,że wakacje owszem ale osobno i abyś zabrał brata, bezdomnego, psa, kota kolegę, byle nie jechać z nią.
Obito - Obito to ty będziesz miał dupę od kopniaków które mam ochotę ci sprzedać jak się spotkamy.
Cytat
Jak o gadał mój kolega kilkukrotny rozwodnik, njalepiej w takich sytuacjach działa metoda Husaina. Zakręcasz kurek z ropą i czekasz.
Kolego Oirb, jak mawiał Owsiak "Oirb`ędzie się dzialo, jak wpadnę do Ciebie oczywiście wpadnę na 100
Cytat
A ja jednak myślę, że założenia miałeś w głębi serca inne;
zwyczajnie liczyłeś, że to Was zbliży, że ona się otrząśnie;
sam ze sobą jesteś nieszczery a co za tym idzie nieautentyczny co ona widzi i brutalnie wykorzystuje; czym szybciej zdasz sobie sprawę z tego, że ona gardzi Tobą tym szybciej zaczniesz odbudowę siebie;
I niestety nadal grasz w jej grę.
Prędzej czy później do tego dojdzie jak będą tak sobie dalej żyć ale w sumie no zmiany trzeba wprowadzać. Inaczej to tak się będzie mielić i mielić ,nie wiadomo dokąd i jak długo.
Inaczej facet pozostanie w miejscu ,a my tu natrzaskamy 15 zakładek albo i lepiej.
Co myślicie?
Cytat
Że nadal Ci zależy i myślisz że ona się ogarnie?
Nie potrafisz blefować to sobie to odpuść. Jeżeli zaczniesz blef ona sprawdzi wyjdziesz znowu na męczybułę.
Niczego jej nie komunikuj tylko złóż papiery i niech jej Twoją decyzję zakomunikuje sąd poprzez pocztę.
Dopiero gdy ona spyta "ale dlaczego" to jej wyjaśnisz że nie jesteś mnichem a układ jaki jest nie jest małżeństwem.
Cytat
Ciezko dawac Tobie rady bo Ty za kazdym razem uparcie robisz odwortnie niz Ci poradzono... no chyba ,ze dawac Tobie zle rady to wtedy zrobisz odwrotnie i bedzie git
Napisałeś, że chciałbyś jej zakomunikować, że się na to nie godzisz i chcesz to zakończyć. Zakomunikuj, jeśli tego chcesz - a właściwie potrzebujesz.
Tylko zadaj sobie pytanie jaka jest intencja tego, że chcesz tak zrobić. Chcesz odejść, czy dać jej do zrozumienia, że ma się zmienić? Bo mi się wydaje, że to drugie.
Rozwód zawsze można odwołać o ile ona zechce coś naprawiać,poprawiać ,prostować, popracować nad wami bo coś do niej dotrze z czasem,w czasie jak zostanie postawiona pod ścianę, wykaże wreszcie chęci do szczerych rozmów, może wyjawi nawet prawdę sama z siebie, coś wykrztusi w stylu nie wiem nie kocham cię, ciągnie to bo ciągnie ,bo jej wygodnie a bo nie ma innych alternatyw ( wiadomo ,która kobieta ci to tak powie bezpośrednio, mało która ).
Nic nie tracisz w sumie bo albo się zreflektuje i coś będzie się działo w kierunku tym czyli naprawiania związku albo się rozwiedziecie i nie wiem będziecie sobie tak żyli dalej ale bez ślubu albo pójdziecie w swoim kierunku każde.
Dzieciakowi tylko nie róbcie pralki w głowie za bardzo przy okazji tej operacji bo to was dotyczy ,nie dziecka.
Spalony i tak już jesteś ze śledzeniem czy inwigilowaniem bo odkryłeś się na wakacjach z tym kodem do telefonu.
Więc nie wiem czy chce ci się dalej bawić w kotka i myszkę , za słaby jesteś w tego typu zabawy.
Lepiej odczekaj z tymi nowościami kilka dni o rozwodach czy stawianiem pod ścianę i zobacz czy znikną jakieś rzeczy z szaf jakie znalazłeś wcześniej. W sumie to by znikły niezależnie czy złożysz ten wniosek o rozwód czy nie bo będzie chciała uchodzić za świętą, czyli nie wiem o co chłopu chodzi, jestem grzeczna.
Dorośli ludzie ,a mają takie problemy , jeśli źle się czujesz w tym związku to po co marnujesz czas, swoje zasoby,nerwy na nią skoro nie dostajesz w zamian tego co byś chciał ,oczekiwał dostawać. Jeśli są jakieś problemy to się o tym rozmawia, wyrzuca pewne rzeczy.
Po co te męczarnie? Albo coś do niej dotrze albo się rozchodzicie i tyle , no po co kontynuować taką namiastkę czegoś takiego.
Wiadomo ,że ty też pewnie nie byłeś ideałem męża ,partnera bo dawanie kasy ,dachu nad głową nie wystarczy by to jakoś hulało. Ale kurde no po co się tak katować jak nawet komunikacja u was szwankuje ,by rozmawiać o rzeczach nie tylko miłych i pięknych.
Jej tak pewnie wygodnie było by to kontynuować ,ty od kasy dostarczania ,naprawienia czegoś w domu czasem, popilnować dziecka jak przyjdzie taka potrzeba. Resztę rzeczy może poszukać sobie u kogo innego.
Znalazłem w koszu porwane karteczki w sosie pomidorowym i zgniłych juz obierkach z owoców...jak szczur
Wysuszylem te papierki i poskładałem je w piękny list z pretensjami i końcową racjonalizacją złego zachowania kochanka.
Wiadomość w stylu, że ona jest zabawką, że ona jest wykorzystywana wtedy kiedy on ma dobry humor. Jak on ma zły humor to nawet się nie odezwie. Lecz Uwaga!! Jak autorka pisze na końcu... "Wiem jestem głupia, ale mimo to wszystko i tak Ci ufam i wiem że wiecej mi tego nie zrobisz, poprostu CIE KOCHAM."
Trwa to od dawna, bo jest napisane "znamy się od tak dawna i wiesz co przecierpiałam, wiesz o mnie wszystko i bezgranicznie Ci ufam, a Ty to wykorzystujesz"
W liście jest dużo żalu autorki do kochanka, że on jej odpisuje tylko jednym słowem, max dwie odpowiedzi. Pisarka ma też żal o to, że jest zabawką, ciężarem. Z tego co czytam to widzę, że moja żona jest pod wpływem różnych manipulacji ze strony amanta. Manipulacje które Ona stosuje na mnie są mechanizmem jej podświadomym. Gdyby manipulowała niszcząc mi życie specjalnie to logicznie potrafiła by się bronić przed manipulatorem kochankiem, a nie pisać mu takie bzdury jak ja miesiąc temu bym pisał.
Znalazłem jeszcze podsrty wniosek do zakładu pracy o jakieś pieniądze na wakacje, czyli skarbek mój bawi się potrójnie, za nasze, za moje i jeszcze za swoje.
Przeczucie które się wzmocniło po dzisiejszych nowinach jest takie, że Ona od 3-4 lat odkłada gdzieś pieniądze i ma ich bardzo dużo. (Dlatego ja już nie odkładam prawie wcale) Wzmocniła mi się myśl, że zdradzanie mnie na prawdę trwa 3-4 lata, a nie od czasu pejcza i innych pierdół.
Nie ma na tym liście żadnych dat, nazwisk, imion, konkretnych sytuacji przyznających się do puszczania się. Zamiast tego jest dużo żalu, emocji, "miłości" i nadziei na super życie. Okazuje się, że moja żona nie zna swoich pierwotnych tendencji do hipergamii i popłynęła jak wariatka. Trząsłem się dzisiaj, już nie ze stresu poznawania prawdy, ale dlatego, że pojawiła się szansa, że dam radę i że jestem krok dalej.
W liście dowodem na to, że opisuje podejrzanego z podejrzanym jest to co w następnym zdaniu.
Napisała coś w stylu, że jak Oni siedzą naprzeciwko siebie (podejrzewam że w pracy w biurze) to On nawet się nie uśmiechnie na tajną wiadomość od niej. Może On stosując te sztuczki serio chce ją rozkochać na amen. Jak widać po liście działa. Moja żona zrobi wszystko dla tego pana, a On korzysta i się bawi, lub stosuje kontakt przerywany aby wzbudzić w niej większą tęsknotę i niedostępność w celu rozkochana.
Pytanie do Was. Listem w ryj? Czy jednak szukać czegoś mocniejszego skoro jakieś błędy Ona popełnia?
Podejrzewam, że jeżeli pokaże jej ten list to Ona będzie tak kłamała, żeby poprzestawiać fakty. Coś w stylu "ten list miał być do Ciebie, ale jak zwykle mnie śledziłeś i wszystko popsułeś", albo poprostu milczenie, bo przecież jest spoko, nikt jej za rękę nie złapał z obcym ch**em w ustach. "Wydaje Ci się, ja pi**dole... Boże..."
Liczę się mocno z waszym zdaniem dlatego pytam jeszcze raz. Wiecie co już wiem, co już mam, czego mi brakuje.
Listem w ryj? Albo.
Poczekać aż odkryje się bardziej i będę miał coś twardego dla niesprawiedliwych sędziów?
Dzisiaj akurat mam nastawienie silne i ja osobiście uważam, że dam radę jeszcze wytrzymać.
Że co, ktoś ma ci powiedzieć, że odejdź od niej, bo ona się nie zmieni? Czy że zostań z nią dla dobra waszej córki, żeby miała pełną rodzinę, bo twoja ślubna przejrzy na oczy i się zmieni?
A skąd my to mamy wiedzieć?
To jest twoje życie i twoja decyzja. I kropka.
Tyle już tu zostało powiedziane.
Masz taką strzępkową wiedzę jaką masz i na chwilę obecną podejmij taką decyzję na jaką cię STAĆ.
To TWOJE życie i TWOJE wybory.
Tak jak z papierosami, palenie albo zdrowie, wybór należy do CIEBIE
... idę zapalić
Możesz stworzyć fikcyjne konto email bądź FB i wysłać "anonim"swojej żonie ,że wiesz o romansie i dajesz jej czas na powiedzenie mężowi.Możesz to samo wysłać do kochanka...Zgotujesz im fantastyczny koniec lata
A tak na poważnie wydaje mi się ,że kochanek kopnie ja w dupe (już to robi)Ona wielce zakochana o on chce tylko taniego tyłka.Jak Twoja żona wyjdzie z mgły romansowej to czeka ja przykra niespodzianka.Szykuj się na powrót jej "milosci"
Cytat
Jak już zacznie się ta "miłość" to muszę mieć więcej na nią, żeby właśnie miała fajne niespodzianki. Dzisiaj czuję się silniejszy trochę - więc podziałam jeszcze. Zobojętnienie się pojawia przez co mam więcej siły do działania w tym coraz mniej przykrym temacie.
Cytat
Opinie ludzi którzy już to przeszli i mają doświadczenie.
Tak się składa że już bardziej zdradzony nie będę, więc mam czas na podjęcie kroków i posłuchanie waszych rad. Działanie na wariata nic mi nie dawało. Chyba powoli stygnę, łatwiej teraz będzie się trzymać planu. W końcu mam potwierdzenie dla mnie mocne że nie mam co się łudzić i mam rogi do nieba.
Cytat
Poczuje się wtedy jak bym strzelał do nich z pistoletu na wodę. No bo co to za kara, mało adekwatna za ich setki sexow przez 4 lata. No i nie wiem czy to legalnie tak kogoś zastraszać. Ale chciałbym żeby jego żona się wszystkiego dowiedziała.
Cytat
To oznacza że Ciebie tam nie ma...i to od bardzo dawna...a Ty nawet po przeczytaniu tego listu nadal się łudzisz że ona się ogarnie. Ty wciąż ją kochasz, wciąż Ci zależy a ona ma Ciebie w doopie. Zrozum to w końcu.
Cytat
Czyli ona wini Ciebie o to cierpienie...cokolwiek to było...bo pewnie tak się to zaczęło...zaczęła mu się zwierzać a on słuchał...
Cytat
A po co?
Czemu to ma służyć?
Myślisz że ona nagle się ogarnie?
Zapała miłością?
Jak dla mnie nigdy nie byłeś pierwszym wyborem, tylko opcją.
Cytat
Chcesz rozwodu z orzeczeniem o jej winie? I znowu...a po co? Masz się uwolnić z tego chorego układu i żyć dalej a nie odgrywać się bo to zatruwa.
Gdy szambo wybije będzie to niesamowity komediodramat.Twoja żona na 99% zostanie wystawiona przez kochanka.Gdy uswiadomi sobie ,że zniszczyła rodzinę i reputację dla gościa który chciał tylko "ciupciać" za free to nie będzie jej milo Ty wtedy weź popcorn I colę i patrz jak jej świat będzie się walić.
Cztery dni temu przegrałem apelację i dostałem współwinę;
Dowody były grube - smsy, zdjęcia buziaków, wyznania miłości, korespondencja na facebook; w badaniach biegli wskazali, że bż wypowiada się niespójnie i ma skłonności do pomijania własnych błędów i niedociągnięć i nic to nie dało;
i uwaga - sąd I instancji uzasadniając nie wskazał jakie zachowania przyczyniły się do mojej współwiny; kluczył i podpierał się jakimiś ogólnikami typu nie działanie dla dobra rodziny i nie wspieranie królewny kiedy było jej źle itd; żadnych konkretów!
sąd II instancji nie dopatrzył się uchybienia przez sąd I instancji bo przecież art. 233 KPC mówi, że sędzia ma swobodę oceny dowodów i samodzielnie podejmuje decyzję o tym, które dowody uznać za wiarygodne, a które nie; jednym słowem jako, że w sprawach rozwodowych nie stopniuje się winy, każdą sprawę można przekręcić! każdą!!! Bandziorka;
Miej to na uwadze zbierając dowody i decydując się na walkę; stracona kasa, czas, energia i na końcu naplują Ci w twarz;
także taka sprawiedliwość jest w ginocentrycznych sądach rodzinnych w Polsce;
o tym, że biegli wskazali, iż bż ma problemy z odczytywaniem emocji innych i nie panuje nad swoimi już nie wspomnę - nawet to nie pomogło abym mógł dzielić się opieką naprzemienną;
Loteria pełną gębą;
Jest jedno odstępstwo od tego co napisałeś, które wymyka się ze stereotypowego i schematycznego myślenia kobiet, mianowicie jakiekolwiek zaburzenia emocjonalne; a o takie w dzisiejszych czasach nietrudno;
Taka wówczas ma taki syf na strychu, że sama siebie nie potrafi zrozumieć, nie potrafi zarządzać własnymi emocjami;nie wie czego oczekuje od życia i nikt nigdy jej nie zadowoli bo żyje marzeniami w jakiejś bańce iluzji związku idealnego, którego nigdy nie zazna; to tak naprawdę jest największa tragedia tych kobiet ponieważ oczywiście nie zdają sobie z tego sprawy i za każdym razem przeskakując na inną gałąź są przekonane, że to ten wspaniały, jedyny, który spełni jej marzenia; kiedy bańka pęka nie skłania jej to do refleksji jak zdrowo myślącego człowieka tylko schemat jest powtarzany wkoło i tak do śmierci, zazwyczaj te etapy trwają po kilka lat, nie więcej; takie kobiety zazwyczaj nie dają sobie szansy i czasu na przemyślenia; nie potrafią być i żyć same; zawsze obok siebie muszą mieć kogoś kto dostarczy atencji i podniesie niskie poczucie własnej wartości niewiasty; facet, który w to wejdzie często również mający niskie poczucie własnej wartości (desperat) jest nieświadomy swojej roli w tym układzie; nie zdaje sobie sprawy, że jest tylko opcją, dostarczycielem, plastrem i tamponem emocjonalnym i jeśli tylko znajdzie się lepsza opcja zostaje bez mrugnięcia okiem spuszczony w kiblu przez damę;
Warto mieć również na uwadze to, że to my faceci wykastrowani i programowani społecznie już od narodzin przyczyniliśmy się do tego, że takie niewiasty czują się bezkarnie i nie ponoszą za swoje zachowania żadnych konsekwencji; zawsze znajdzie się jakiś białorycerski misiaczek (desperat), który będzie chciał księżniczkę uratować a to, że ona od początku podświadomie będzie nim gardzić nie jest ważne; ważne, że spełnia swoją rolę dostarczyciela dóbr;
Chore prawo, które już na starcie daje przewagę kobietom jako istotom "słabszym" jeszcze bardziej nakręca tę spiralę i przekonanie, że kobieta zawsze, niezależnie od okoliczności jest ofiarą; i żeby nie było, że jestem jakimś mizoginem - są też oczywiście sqrwysyny rodzaju męskiego, ale tacy zazwyczaj mają wyjebongo na wszelkie zasady współżycia społecznego; temat na inną dyskusję;
Cytat
Poznaliśmy się w szkole średniej. Ona miała wcześniej zdarzenia z facetami(tak mówiła), ja można powiedzieć że nie mam porównania. Miałem jedną sytuację przed moją żoną, ale były to pierwsze razy z kobietą do ktorej nic nie czułem, więc i jakościowo było kiepsko. Technicznie to żona nie jest moją pierwszą, ale jeśli chodzi o sex przyjemny i spełniony dla obojga to jest pierwszą. Ona miała kilku chlopaków, (doświadczenie)mocno to odczuwałem na początku znajomości. Może już wtedy była na etapie zranienia się bad boyami i znalazła mnie. Chociaż ja też mocno dominowałem w związku i zawsze miałem przewagę, do mnie należała większość decyzji i prowadzenie relacji. Potem Ona chciała strasznie mnie zdominować i zrobiła to małymi krokami.
Stosowała sztuczki których nie znałem wtedy ,a znam teraz.
Ja też byłem tym gościem w którego jest zapatrzona i mam w łóżku wszystko, teraz albo serio jest ktoś lepszy, co daje więcej ode mnie. Albo działa jej natura, czyli zrobiła sobie ze mnie słabszego człowieka niż ona sama (dla kobiet to jest odrażające). Co by nie było, to co się stało już się nie odostanie. Na powrót nie będę dla niej silny kiedy tyle razy pokazałem łzy i słabość, pokazałem jej zbyt wiele razy jak bardzo mi ciężko. Nie zmienię już tego, że pozwoliłem sobie wejść na głowę. Robiła to każdym sposobem, jak nie drzwiami to oknem, chciała mocno nosić spodnie więc je nosi. Tak jak ja teraz chce zmienić swoje/nasze życie i zmienię.
Cytat
Pewnie, trzeba ba było wyciąć sobie jedną nerkę albo wydłubać oko i położyć na stół.
Chłopie ale zostałeś wytresowany
Pamiętaj że zachowania i traktowanie innych ludzi najczęściej wynosimy z domu rodzinnego. Tatuś Twojej żony z opisu pasuje do ukrytego narcyza, może i córeczka nauczyła się od niego jak traktować innych ? Warto się temu przyjrzeć.
Cytat
Czyli w szkole średniej "MIAŁA" zaliczonych kilku facetów? Szybko zaczęła.
Cytat
I teraz musisz do tego wrócić. A żeby to osiągnąć musisz sobie w głowie przestawić wajchę z pozycji "bardzo mi zależy" na pozycję "równowaga"
Teraz ona ma przewagę bo od lat jej nie zależy na Tobie - gdyby tamten pstryknął palcami to by poleciała do niego.
Jest z Tobą z wygody
- zaspokajasz ją materialnie
- zajmujesz się domem
- zajmujesz dzieckiem
- ma wśród rodziny, przyjaciół, kolegów, znajomych, sąsiadów - ugruntowaną pozycję
To wszystko ma od Ciebie.
Od tamtego ma emocje, seks...
Nie masz o co walczyć bo nie jesteś wstanie zwyciężyć.
Teraz masz pomyśleć o sobie i o kontaktach z córką.
Jeżeli masz kasę wynajmij fachowców to namierza gościa, może i schadzkę.
W między czasie adwokat.
Bardzo zdrowe i racjonalne podejście. Sam kiedyś o tym pisałem, że każdy z Nas w pewnym momencie życia jest dla kogoś opcją, zawsze znajdzie się ktoś lepszy. Co do powrotów, ostatnio moja ex dziewczyna poznała kogoś, domyślacie się, że niczym pies ogrodnika nie jestem zachwycony. Myślałem, żeby zacząć od nowa, a wiecie dlaczego? To nie miłość, to bezpieczna opcja. Kobiety też tak mają...
Co prawda w takim związku nie ma wielkich fajerwerków ale przynajmniej śpisz spokojnie.Po moich znajomych zauważyłem,że nudne związki(bez ognia)są dużo trwalsze.Ostatatecznie Ci ludzie są bardziej szczęśliwi niż "ja czy Ty"
Po tylu latach wiem,że jeśli szukasz czegoś poważnego to tzw"chemia"bardziej szkodzi niż pomaga.
Cytat
Nie zgodzę się z tym; to o czym piszesz to nic innego jak tylko właśnie opcja; relacja z rozsądku, z różnych powodów - desperacji, strachu przed samotnością itd;
Nie wyobrażam sobie aby nie pożądać kobiety, z którą się coś zaczyna; nie potrzebuję do życia przyzwoitki tylko Kobiety przez duże K, do pogadania mam kumpli, przyjaciół i rodzinę;
To oczywiście cholernie ważne aby mieć wspólne sprawy, zainteresowania, poglądy, wartości, zasady, ale bez pociągu fizycznego na dłuższą metę zawsze kończy się to katastrofą; a tą katastrofą będzie albo rozpad relacji albo życie obok siebie;
Dojrzały związek jak sama nazwa wskazuje wynika z dojrzałości obojga partnerów a nie faktu, że była na początku chemia czy też jej nie było;
Wśród swoich znajomych i przyjaciół(plus moje doświadczenia) widziałem związki gdzie "bliskosc" partnerów była wręcz histeryczna(wszystko razem,wszędzie razem) I powiem Ci,że wiele tych związków się rozpadło.Znam też związki typowo "partnerskie" gdzie jest trochę więcej wolności,może mniej ognia,ale Ci ludzie są ze sobą i wydają się szczęśliwi.Bycie szczęśliwym nie oznacza trzymanie się za rączkę przez 24h.
Oczywiście to to tylko moje zdanie a może bardziej spostrzeżenie.
Poczciwy oczywiście też masz rację,może to pytanie nie na miejscu ale czy Ty właśnie nie postrzegałes tak swojej EX?Czy ona była dla Ciebie kobieta przez duże K?
Ja po mojej ex wolę spokój i przewidywalność.
Pozdrawiam
Cytat
Dobre pytanie. A odpowiedź zależna jest od tego w którym czasie byłby zadane;
W miejscu, w którym jestem dziś, z wiedzą, świadomością i mając pełen jej obraz zdecydowanie NIE. Wówczas wydawało mi się, że tak;
Odnośnie bliskości to co napisałeś dla mnie bardziej wpisuje się w formę kontroli;
https://www.zdradzeni.info/news.php?readmore=6326
Miałem potrzebę powiedzenia jej, że ona nic mi od 3 lat nie dała, że nie widzę sensu być razem, że pora to zakończyć. Powiedziałem jej żebyśmy się zastanowili nad dobrem córki, nad podziałem obowiązków. Zgadnijcie, co mi odpowiedziała? Po prostu nic, dalej była zajęta robieniem paznokci, nic ją nie obchodzi co ja mówię. Nic ją nie obchodzi to, że chce się rozstać, nie przyjmuje tego do wiadomości...lub... Planuje rozwalenie mnie w mak... Nagrana rozmowa oczywiście, ale co z tego, że nagrana? Jak to był zwykły monolog, a Ona nawet nie otworzyła ust, nawet nie ziewneła. Takie nagranie nic nie daje.
Wiedziałem, że biorę kobietę z trudnego domu, ale myślem, że jak jej dam to czego potrzebuje to będzie zawsze dobrze - bo przecież zabrałem ją z piekła, ja zabrałem, ja pomogłem.
Można powiedzieć że dawałem jej fory i pozwalałem podejmować różne decyzję. (Żeby poczuła się ważna, bo w domu dla ojca była cieniem i zawsze bała się mieć swoje zdanie) Wymaxowałem jej poczucie wartości.
Nie mogę przeżyć tego że tak mi się życie odpłaciło, że Ona woli gościa dla którego jest zabawką, ale jak pisze w liście do niego"ufam Ci jak nikomu i wierzę, że więcej już mi tak nie zrobisz, bo po prostu Cię kocham"
Wiem, że źle zrobiłem tą rozmową, ale bardzo czułem potrzebę powiedzenia jej, że nie musimy być wcale razem.
Nie powiedziałem jej nic o tym, że mnie zdradza i że coś podejrzewam. Ona ciągle gra, to nie jest miłość, osoba kochająca nie zachowuje się tak, nie sprawia cierpienia.
Postępem jest to, że milczenie nie wyprowadziło mnie z równowagi i dzisiaj nie beczałem gdzieś ukryty. Potraktowałem to co mówię o rozstaniu jako prawdę i jedyne dobre wyjście na tą chwilę.
Tak, wiem, że rozstanie to najlepsze co może mnie teraz spotkac. Ale z tyłu głowy cały czas mam to, że zawsze robiłem dla niej dobrze - nie koniecznie dla siebie. Poświęciłem dużo dla jej dobra, kosztem swojego dobra. Trochę weszlo mi to w krew. Nawet jak będę stał już na sali sądowej i nawet jak będę miał twarde dowody to i tak cały czas będę czuł się źle, że krzywdzę człowieka, że krzywdzę żonę. Tacy ludzie jak ja nie powinni wiązać się na poważnie, bo ja nie umiem przestać kochać.
Mam też świadomość tego, że brak szacunku do mnie jest przez to, że Ona czuję się lepsza niż ja.
Jeżeli nie ma nikogo z wrocławia to może okolice świetokrzyskiego? Chce z kimś pogadać chociaż godzinkę.
Cytat
Z własnego doświadczenia - nie ma sensu; albo rozwód albo ratowanie; półśrodki za jaki uważam separację się nie sprawdza a tylko wydłuża czas życia życiem, którego de facto już dawno nie ma; obciąża zupełnie niepotrzebnie głowę i psychikę;
Albo ostre cięcie, przepracowanie sprawy, odcięcie się całkowite i rozpoczęcie nowego rozdziału albo ratowanie jeśli oczywiście jest jeszcze co ratować; w tej konkretnej historii argumentów za przynajmniej ja - nie dostrzegam;
Nie wiem czy autor jest gotowy na ostre cięcie, jak nie będzie miał ogarniętego adwokata to go modliszka zje i wypluje resztki.
Cytat
Dostałem współwinę, apelacja oddalona, mimo, że miałem wcześniej separację z jej winy...jak się trafi na skrzywdzoną pi...dę w todze to nie zrobisz nic;
Apelacja nie pomoże, bo przecież przy rozwodzie nie stopniuje się winy, a druga instancja nie ocenia merytorycznie wszystkich akt tylko ewentualne zaniedbania i uchybienia sędziego pierwszej instancji; także tego...wystarczy, że nie wspierałeś myszki a wynika to tylko wyłącznie z zeznań strony pozwanej więc sąd miał prawo wydać taki wyrok koniec kropka, mimo, że 9/10 sędziów mogłoby wydać zupełnie inny wyrok;
Trzeba po prostu mieć świadomość, że fakty, dowody to nie wszystko; trzeba mieć po prostu szczęście, albo inaczej - ogromnego pecha; ja dodatkowo miałem miękkie serce wówczas więc musiałem się przekonać o swojej twardej doopie; w sądzie rodzinnym już na starcie kobieta ma handicup 0:1
Litość się nie opłaca! Poczucie wyjątkowej niesprawiedliwości nie do opisania; znów spadła na cztery łapy..
Sensacji nie ma, rewelacji też nie, za to zmieniło się wiele we mnie. Nie męczy mnie już miłość do "żony" - zgasło bez błysków i dymu. Wstępem - kończę, do jutra, dobranoc.
Ogólnikowo odpowiadając - tak, żyję.
Miałem nic nie pisać, ale poświęciliście mi dużo czasu i to forum (Wy) uświadomiliście mi co się stało, co się dzieje, co mnie czeka. Przeszedłem przemianę mieszaną z olśnieniem, daliście mi wiedzę która sprawiła, że przestało boleć, bo dobrze jest wiedzieć co się dzieje. Dlatego Wam napiszę.
Nie minęło jeszcze wiele czasu, a już zmieniłem się nie do poznania. Przykro mi to mówić, ale jestem teraz człowiekiem bezczelnym i mówiącym prawdę z uśmiechem na twarzy. Wszystkim! Zauważyłem, że można powiedzieć to co się myśli i się uśmiechnąć, wtedy ludzie głupieją i wierząc nie wierzą, ale akceptują. Moja żona chociaż nic jej nie powiedziałem, doskonale wie, że ja wiem. Spycham ją na jej miejsce w szeregu, egoistycznie mówiąc czuję się dużo lepszym człowiekiem niż Ona, nie ma żadnych emocji co do niej. Myślałem, że kocham, myliłem się, to nie jest ta osoba, nie wiem jak mogłem ją kochać, kochanie jej było bez sensu, ale taka jest miłość. "Żona" aktualnie nie potrafi już mnie ranić, nie umie już mi dowalić, każdą jej manipulacje parowałem w taki sposób, że to Ona czuła niepewność, a nie ja - bo Ona ma się czego wstydzić i dobrze wie, że wiem dużo.
"Żona" stała się osobą która nie ma prawa o mnie decydować, nie ma prawa do moich decyzji, zasobów i samopoczucia. Przestała już próbować, bo wie, że nic nie ugra, czytam ją jak otwartą książkę.
Nie wiem jak to zakończę, ale wiem, że nie chce z nią już być. Wiem też, że jestem skazany na nią, bo mamy razem córkę. Jest mamą, ja tatą i to jedyne co nas łączy. Teraz ja ją zepcham niżej, pokaże jej jak wygląda dno, a wtedy będzie idealny moment na rozwód.
Chciała emocji z kolegami, zachciało się wybryków proszę bardzo. Mnie już nie ma, nas już nie ma. Przyjdzie czas, ze będzie żałowała. Nic mnie to nie obchodzi.
Teraz rozumiem co pisaliście o kupowaniu flaszki wódki dla kochanka, bardzo chętnie bym mu kupił wódkę i spakował babe - niech spier..-sobie idzie
Doskonale wiem co napiszecie Czekam ze zniecierpliwieniem
Przecież ono nie jest głuche czy ślepe i skuma z czasem ,że jednak z wami nie jest coś w porządku do końca no jako relacja mąż-żona.
No chyba ,że wam to tak będzie odpowiadać i staniecie się jakimś luźnym małżeństwem i tak sobie będziecie żyć, no chyba że któreś z was się zakocha i postanowi wreszcie iść z tym wszystkim w swoją stronę czyli budować coś nowego z tym kimś innym.
Nadal ona nie jest skora do przeprowadzania szczerych rozmów czy by była jakaś w końcu wylewna z tym co czuje ( albo już nie czuje )?
Czy żeby powiedzieć jak to w końcu było z nią i tymi jej wyskokami?
Zakochała się w innym, przestałeś pociągać ją fizycznie już nawet? Przecież nawet u par gdzie były takie krzywe akcje no prędzej czy później jakoś lądują w tym łóżku. No siostrą zakonną chyba nie zostanie(?) Jaki wibrator pewnie gdzieś chowa po szafach.
Nie chciałoby mi się nadal być przy takiej kobiecie jako no umówmy się, łoś od przynoszenia,dawania pieniędzy dostając znów nic w zamian tak związkowo bo to że upierze,posprząta ,ugotuje to wiadome.
No ciekawe ile dacie radę tak to ciągnąć ogółem. Mimo wszystko dobrze ,że stanąłeś wreszcie na te przysłowiowe nogi.
Zdobyłeś dowody zdrady?
Wiesz kim jest jej "pocieszyciel"?
Cytat
Twoja wiedza jest udokumentowana/namacalna?
Napisz trochę jak wskazujesz "Żonie" miejsce w szeregu, może komuś się przyda.
Cytat
Nie da się wskazać dobrej metody temperowania "żony" dla osoby która jest raniona latami przez zdradzająca kobietę, a jednocześnie nadal występuje miłość i oddanie.
Dopiero kiedy ta miłość zniknie, można poświęcić czas sobie i dziecią bez śmietnika z tyłu głowy (bez myśli złych). Co mogę poradzić.... Przestańcie kochać partnerów którzy Was krzywdzą. Dopiero wtedy można grać, wtedy emocje są obok, a rozsadek wypowiada odpowiednie słowa, daje odpowiednie znaki i nawet swoim zapachem, bytem mówi głośno kto tu rządzi.
Przykłady mogą być błahe, bo takie najczęściej sytuację w życiu występują, trzeba na każdym kroku pokazywać swoją wartość, rację i dominację. U mnie to proste, bo wiele zachować sam przeżyłem jako ofiara, wystarczy odwracać i żeby nie było nudno dodawać coś od siebie.
Np wczoraj. Biorę z szafki preparat do konserwacji butów i pytam
-zostawia to jakieś plany?
-ale co to jest?
-przeciez Ty to kupiłaś, nie wiesz co kupujesz? To po ch*j kupujesz?
Też wczoraj. Bierze mojego laptopa, bo był pod ręką a chciała coś zrobić.
-jakie masz hasło?
-prywatne, zostaw mój komputer, zajmij się swoim, tam są moje prywatne sprawy.
(Tak jak by po ryju dostała, bo Ona wszędzie ma nowe hasła, gdyby się dało to do szafki z majtkami by sobie ustawiła hasło)
Okropne? Nie sądzę. Nie wiecie (w sumie wiecie )co ja miałem. Teraz ja rozgrywam. O sexie wspomniałeś. Gdyby zainstnialy okoliczności - nie ma na to szans. Nie śpimy razem, nie przebywamy razem, unikam. Ona unika też. Ja odmówie pomimo tego że nie miałem 2 lata. Sex niech sobie idzie do kolegi z pracy łysego chłopa co chciał się dowartościować i jednak nie zostawi dla niej rodziny xD ja przeżyłem tyle, wytrzymam jeszcze. Mogę sam potwierdzić wyjątek od reguły, że facet bez sexu nie wytrzyma. -wytrzyma.
Cytat
Między mną a żona mam ją na widelcu. Znalazłem kolejny list pisany na brudno, podarty i wyrzucony do kosza. Kierowany do kochanka z czego nie da się wytłumaczyć. Mam materiały do przesłuchania z kilku tygodni, ale wolałem się zająć sobą. Zajęcie się sobą było idealnym rozwiązaniem, jest mi dobrze o chyba jestem szczęśliwy.
Rozwód nastąpi, ale najpierw zaniże mocno jej poziom który sam tam mocno wylevelowałem... ot to.
Cytat
-ale co to jest?
-przeciez Ty to kupiłaś, nie wiesz co kupujesz? To po ch*j kupujesz?
Mam watpliowsic czy to dobre metody....
Uwazaj z ta "zemsta" nienawisc zabjia...
Uwazam ,ze lepiej jak najszybciej sie rozejsc a nie wzajemnie sie niszczyc tym bardziej ,ze corka na to patrzy.
Rob jak uwazasz.
Wzajemnie niszczyć... Uważasz, że zasłużyła na nagrodę teraz? Mam jej przepuścić wszystko, a Ona nie poniesie odpowiedzialności? Sam rozwód to poniesienie odpowiedzialności? To nie jest zemsta, to jest chwila sprawiedliwości. Wypłukany z głupiej miłości, wolny człowiek - tak się czuje.
Cytat
Wzajemnie niszczyć... Uważasz, że zasłużyła na nagrodę teraz? Mam jej przepuścić wszystko, a Ona nie poniesie odpowiedzialności?
A kto mowi o nagrodzie ? Mowie tylko ,ze slepa zemsta i nienawisc to obosieczna bron ,ktora bardziej zatruje Ciebie niz
dowali jej.
Cytat
Uwazaj zebys z ofiary nie stal sie katem i tym czego tak bardzo nienawidziles.
Teraz wiem co robię, córką ma pewnego siebie szczęśliwszego ojca, potrafię się z nią bawić tak jak kiedyś. Ona też jest teraz szczęśliwsza. To widać.
Myślę, że przeolbrzymiłeś moją treść. Nie bronie się już Swoje wiem.
Cytat
Cytat
Nie mowie,ze masz takie zapedy przestrzegam tylko przed tym ,ze czasem chec rewanzu moze sie wymknac spod kontroli. I nie oceniam i nie atakuje Cie, tak jak mowisz nie znamy sie osobiscie , zazwyczaj tutaj dokonujemy ocen tylko w oparciu o przekaz jaki ktos udostepni.
Na podstawie tego przekazu odnioslem ,moze i mylne wrazenie ,ze chcesz sie przed rozwodem troche "zrewanzowac " zonie i tylko pisze zebys z tym uwazal.
Pożyjemy, zobaczymy;
Obito-podzielam zdanie Poczciwego.Twojej żonie jest bardzo dobrze w takim układzie.To co teraz robisz,to tylko ułatwiasz jej zadanie.Kochanek się nie określił ,mąż się emocjonalnie odłączył. Super sprawa.
Autorze,jeśli nie zależy Ci na orzekaniu winy to ja bym zasiadł już żoną do stołu.Powiedzialbym(blef),że mam raport detektywa i wiesz wszystko o jej romansie,możesz powiedzieć,że chcesz to wszystko zakończyć szybko,bez "skandalu",na uczywych warunkach.Po co ten teatr?Ktoś mądry kiedyś powiedział "szukając zemsty,szykuj dwie trumny"
Po co się szarpać?
Ps. Autorze ona i tak pozostanie z ręką w nocniku,gdyby kochanek chciał zostawić rodzinę to już by to zrobił.To Twoja żona straci wszystko.Męża(stabilizacje) I kochanka (emocje),ale jak to się mówi,grasz w głupie gry to wygrywasz głupie nagrody.
Ps2.Najlepsza kara dla żony będzie Twoje dobre życie i szczęście.Zobaczysz co się stanie jak kochanek spierdzieli miłość szybko wróci.
Cytat
I jak mur, stoi?
Cytat
Dowody były grube - smsy, zdjęcia buziaków, wyznania miłości, korespondencja na facebook; w badaniach biegli wskazali, że bż wypowiada się niespójnie i ma skłonności do pomijania własnych błędów i niedociągnięć i nic to nie dało;
i uwaga - sąd I instancji uzasadniając nie wskazał jakie zachowania przyczyniły się do mojej współwiny; kluczył i podpierał się jakimiś ogólnikami typu nie działanie dla dobra rodziny i nie wspieranie królewny kiedy było jej źle itd; żadnych konkretów!
Cytat
o tym, że biegli wskazali, iż bż ma problemy z odczytywaniem emocji innych i nie panuje nad swoimi już nie wspomnę - nawet to nie pomogło abym mógł dzielić się opieką naprzemienną;
Loteria pełną gębą;
To nie jest loteria. To świadoma celowa realizacja niejawnej instrukcji której treść da się zrekonstruować na podstawie tysięcy podobnych casusów wyraźnie odbiegających od praw prawdopodobieństwa. A na podstawie słynnej rzymskiej zasady
"is fecit, cui prodest" łatwo jest namierzyć autora/źródło tej instrukcji.
Cytat
Jeśli będziesz się rozwodził lub walczył o dziecko w Polskim sądzie rodzinnym to wtedy proszę się wypowiedz; dziś próbujesz się wymądrzać na tematy, o których nie masz zielonego pojęcia jak funkcjonują; Twoje teorie mają się nijak do rzeczywistości;
Oirb, byku, przepraszam, że uciąłem kontakt. Zadzwonię :*
Nie dawno troszkę stałem samochodem pod ich domem czekając na gościa żeby z nim pogadać. Od razu zaczęło się żony cierpienie, bo kochanek zaczął się wycofywać, bać mnie i o to że się wyda.
Tak jak mówiliśmy, mogłeś "spalić jej swiat " wcześniej ,ale rozumiem,że każdy musi sam "dojść do końca" i sam zarysować tyłkiem o podłogę.
Jeden plus jest taki ,że tego doświadczenie już nikt Ci nie odbierze.Będziesz teraz silniejszym i dużo mądrzejszym człowiekiem.Ty już nie masz problemu.Problem ma Twoja żona , która na 100% zostanie kopnięta w tylek przez kochanka ; łatwo jest bzykać kochankę ,bez żadnych zobowiązań, gorzej wyrzucić to na światło dzienne.
Twoja żona najprawdopodobniej straci i męża i kochanka, więc szykuj się na powrót " starej żony" .
Cytat
nie poddałeś się właśnie, poddałbyś się gdybyś został na jej warunkach.
wygrałeś...
Hagi, ona jest zbyt dumna na powrót starej żony.
Nawet jak nie chcesz orzekania o winie to dowody oczywiscie trzymaj w razie jakby jasnie zona zaczela fikac.
Zastanow sie teraz jakie masz szanse i mozliwosci jesli chodzi o opieke nad corka.
Autorze lepiej żebyś nie poznał miłości kobiety która straciła obie gałęzie xD Wtedy kamasutra to mało
Nie lubię tego określenia, ale ona jest daleko we mgle romansowej.Gdy mgła zniknie to nie będzie dla niej miły widok.Kochanek pozostanie przy żonie ,bez męża, z dzieckiem na 50% ,z łatką latawicy...
Ostatecznie to Tylko ona poniesie konsekwencje.Ty już będziesz daleko, czy sam czy może z kimś kto będzie Cię szanował.
I żeby nie było , ten romans to nic nadzwyczajnego.Kobiety lubią wtedy upadlać swoich mężów/partnerów...Dawać lepszy "serwis" itp.Wiec nie zaprzątaj sobie tym głowy...Jedyny błąd który popełniłeś, to zbyt późna konfrontacja.
Mam nadzieję, że na koniec żona nie zacznie walczyć o mnie, raczej nie o mnie, tylko o przetrwanie przy mnie. Jasne jak słońce jest, że już nie mamy szans na wspólne życie, ja bym nie dał rady. Co by się nie działo, jakie warunki by nie padły przy rozwodzie - rozwód jest konieczny, bo jesteśmy młodzi
Nie tłumaczy się?
Nie próbuje nawet kłamać?
Czy ona walczy. Chyba swoim sposobem walczy, jej odwieczną metodą na walkę jest cisza - co stosuje. Cisza była nawet w momencie jak czytałem jej zdrapki z prezentu dla kochanka "lodzik", "szybki numerek, ja odwalam całą robotę", "striptiz". Ja jej to czytam, zdrapując wszystkie po kolei, a ona cisza. Nie tłumaczy się, nigdy nie widziałem, żeby się przed kimś tlumaczyla, nie widziałem żeby kogoś przepraszała. Okłamywany jestem cały czas, to są kłamstwa czynami, zdrady
Cytat
Trochę razem przeżyliśmy więc będę wam mówił chociaż ogólnikowo co się dzieje. W piątek będę wiedział dużo więcej, napiszę.
Cytat
Ale taka pogarda ??Mąż zarabia , chata wyremontowana , samochody wakacje , wszystko jest. Więc co ? skąd takie destrukcyjne
postępowanie?
Poczytaj o cyklu narcystycznym. Nie ma znaczenia co zrobisz. Kiedy jesteś w związku z narcyzem prędzej czy później ten związek się rozpadnie. Jest to stały najważniejszy punkt cyklu. Nie wynaleziono jeszcze sposobu aby to zatrzymać.
Czekam na odpowiedź "żony" na pozew. Trochę to potrwa, bo jak się okazało i można było wywnioskować od samego początku, ona przeciąga to ile się da. Odebrała awizo, ale nie pojawiła się na poczcie, teraz sąd wyśle jej to jeszcze raz, a późniejszą metoda na skuteczne dostarczenie będzie oddanie mi tego pozwu i doręczenie przez komornika. - tak działa to w naszym regionie.
Chcę opieki naprzemiennej, bo to najlepsze co może być dla mojej córki. To nie tylko opinia moja, to też opinia psychologa do którego chodzę, oraz psycholożki którą sama wybrała i zaprosiła "żona".Psycholożka ta miała za zadanie udowodnić "żonie" jakie rozwiązanie opieki będzie najlepsze w naszym przypadku.
Przyszła ta pani, przedstawiłem jej swoje propozycje i jak ja to widzę, rozmawiało się nam świetnie, a ona sama wielokrotnie przytaczała moje słowa tłumacząc nam i wyjaśniając wszystko. Nieskromnie powiem, że ja mam to w małym palcu, więc ta rozmowa była przyjemna jak spacerek po już dobrze znanym lesie. "Żona" była na tyle zdziwiona moim porozumieniem z psycholożką, że nie potrafiła wypowiedzieć nawet słowa, ale na koniec powiedziała, że jest coraz bardziej przekonana tej "opieki naprzemiennej". Więc niech chociaż w tak poważnej decyzji jak ta zadba o dobro córki. Córka też chcę takiej opieki naprzemiennej i jest w pełni świadoma tego co mówi, bo bardzo dużo z nią rozmawiam nic jej nie narzucając.
Jeszcze troszkę, coraz bliżej, jeszcze chwila i będę mógł znowu sobie układać życie, jak i pomagać córce już jako tata szczęśliwy. Zmieniam pracę na taką bardzo blisko domu, na taką gdzie mogę pracować kiedy chce i ile chce - to specjalnie dla tej opieki naprzemiennej. Zmieniłem też specyfikę treningu, teraz staje się sprawnym facetem, a nie tylko silnym
Było źle przez 4 lata, a dopiero teraz ludzie mi mówią "no przejebane masz". Ale nikt nie zdaje sobie sprawy, że czuje się na reszcie świetnie, że już nie jest przejebane, że już nie kocham jej i chyba nigdy nie kochałem. Mój organizm w końcu regeneruje się normalnie, w końcu mam ochotę ułożyć swoje życie od nowa. I w końcu czuje się taki jakim byłem parę lat temu, ale bogatszy o wiedzę i "radar". Ja lecę dalej, poziom trudności życia spadł o kilka pozycji. Teraz jest dużo lepiej, a ciężko było w ciszy.
Powiem wam jedno, nic tak nie boli jak niewiedza. Szukajcie zawsze powodu, szukajcie zawsze źródła problemu, nigdy nie przyjmujcie do normalności tego że coś jest źle. Jak poznacie źródło problemu to wiecie jak walczyć i z czym.
Jeszcze jedno. Ta sprawa była rozwiązana już rok temu w pierwszych komentarzach gdzie powinienem złożyć pozew. Dziękuję za trafne propozycje. Nic się nie zmieniło, wszystko jest tak jak mówiliście na samym początku, ja po prostu musiałem przejść przez tą drogę sam i nie żałuję. Nigdy tak bardzo nie poznałem siebie jak przez ten rok. +300% świadomosci. Gdybym ślepo postępował tak jak mi radziliście to był by to wasz rozwód, a nie mój. Teraz to mój rozwód w pełni świadomy, potrzebny i słuszny.
Pozdrawiam
p.s mam rację ,czasami trzeba upaść i walnąć tyłkiem o glebę ,żeby cos w życiu zrozumieć ,otrzepać spodnie i pójść dalej.Teraz najważniejsze aby nie popełniać już tych samych błędów.
Twoja żona w jakimś sensie wyświadczyła Ci przysługę.Teraz masz szansę żyć po swojemu.
Pozdrawiam.
Przysługę xD ja dziękuję za takie przysługi. Paskudnie to brzmi. Nie mam zamiaru jej dziękować za "przysługę".
Kobieta będzie sędzią, może przez to być ciekawie. Na wiadomość o tym, że sędziuje kobieta od razu przypomniał mi się Poczciwy i to jak mu ciężko było przez solidarność jajników na sali sądowej.
Ja tam wierzę, że to będzie mądra sędzina i nie będzie robić cyrków. Często byłem świadkiem jak kobieta mówiła, że mężczyźni są źle traktowani, są takie kobiety, nie tylko te złe. Rozprawy się nie boje, co będzie to będzie, na pewno będzie lepiej, bo ciągnie się to już dlugo