Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę, aby nie gorzknieć na wszystkich polach i mieć radość nawet z takich małych bzdetów, jak te życzenia. Forum specyficzne, ale wciąż pozostajemy ludźmi, życie da
Perepek
18.12.2024 09:47:05
Hej zamierzam się złożyc pozew o rozwód macie do polecenia kogos z okolic Katowic? nie wiem jak sie za to zabrac
Ozyrys1
11.12.2024 18:21:15
Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Postaram się krótko: jesteśmy z żoną 11 lat po ślubie, ja 34 ona 35 lat. Troje dzieci (9, 6 i 6), znamy się 15 lat, chodziliśmy w liceum do tej samej klasy ale mieliśmy swoje afekty zeszliśmy się na 1 roku studiów, ślub równo z ich zakończeniem, po 2 latach najstarszy syn i tak to do teraz szło. Ciężka praca w domu i w pracy i głównie skupienie na tym.
Ja przed żoną miałem tylko jeden związek - z dziewczyną w liceum, traumatyczny dla mnie, bo to de facto historia o nieodwzajemnionej miłości i wielokrotnym odrzuceniu, ale bez ucinania nadziei.
Co może warto dodać, to że oboje jesteśmy obiektywnie atrakcyjni fizycznie. Ja jestem znakomicie zarabiającym managerem w IT, żona zaczynała w audycie, ale swoim samozaparciem i moją pomocą przebranżowiła się na IT i robi w korpo za przyzwoite pieniądze. Mamy pół bliźniaka na kredyt, dwa auta, kasy tyle że nie czytamy cen i stać nas na wszystkie "rozsądne" potrzeby i czasem nawet marzenia.
Moja żona była za młodu harcerką i to jest jej prawdziwa pasja, miłość jej życia - góry, las, namioty, gitara. Lubi hardkorowe wakacje, spanie w zimnie i brudzie, łażenie daleko i chce być wśród ludzi. Ja jestem zdecydowanie na bardziej lajtowe klimaty.
No i w telegraficznym skrócie, mniej więcej 1.5 roku temu zaczęła dość często (mniej więcej raz w miesiącu, czasem częściej) wyjeżdżać. W góry, do Włoch, znowu w góry, na kajaki itp, wszędzie z gościem - nazwijmy go Ł. Ł to młodszy, przystojny koleś, którego żona zna od młodości, jakoś im się rozeszło przez ostatnie 11 lat, ale teraz im sie zeszło. Żona mówi, że to taki typ hardkorowca i że też lubi góry itp, ale że na partnera życiowego to się nie nadaje. Ściągnęła go ponad 1.2 roku temu do siebie do pracy, gdzie regularnie się umawiali i widywali. Do tego w mniej więcej co drugi - trzeci weekend byli razem (w teorii) na jakichs zawodach biegowych, czasem umawiali się na rower, kajaki itp itd. Facet ma 3 dzieci, i zaczął się mojej żonie zwierzać jaka to jego żona nie jest zła i że w sumie to od niej chyba odejdzie.
W którymś momencie żona zaczęła spędzać całe dnie na telefonie, na którym to non stop widziałem tego człowieka i zacząłem jej mówić, że mi to wszystko śmierdzi. Było to mniej więcej w maju 22. Oczywiście żona mnie zapewniła, że spoko luz to tylko góry. Jeszcze bardziej zacząłem niepokoić się, kiedy zaczęła mówić mi, że to ok, jeśli kiedys sie prześpię z jakąś dziewczyną, jeśli mam taką potrzebę (oboje jesteśmy/byliśmy dla siebie jedynymi partnerami). Jak powiedziała mi, że "w życiu to nigdy nic nie wiadomo " i że zawsze może się zdarzyć, że się rozejdziemy (październik), to się przestraszyłem, a jak w grudniu powiedziała, że w sumie to ona jest kochliwa i skora do zdrady, to wiedziałem, że jest grubo. Oczywiście cały czas wyjeżdżała z tym gościem. A ja jak zawsze, dobry mąż, mówiłem - ufam Ci, jedź żono, ja znowu ogarnę dzieci, nie ma sprawy.
Gdzies w listopadzie okłamała mnie też, że gdzies z tym gościem nie była (na jakims kolejnym wyjeździe) i złapałem ja na tym.
No więc w końcu mówię - koniec. W grudniu powiedziałem jej, jak bardzo mi to nie odpowiada, że mi to wszystko śmierdzi, że czuję, że ma moje potrzeby na końcu, i że tego gościa widzę wszędzie i cały czas. Zrozumiała, popłakała się...
I umówiła się z nim 2 dni po tej rozmowie na wyjazd do Jordanii. Napisała mi to w taki sposób, że myślałem, że jadą paczka znajomych, a okazało się, że jedzie ona, ten koleś i małżeństwo. Do tego, okłamała mnie w kontekście logistyki drugi raz, mimo, że ja złapałem na poprzednim kłamstwie i obiecała więcej tego nie robić.
Po jej powrocie byłem juz przekonany, że coś jest nie tak. Powiedziałem jej, że mnie zdradza, jak fatalnie sie z tym czuję. Nie spałem w styczniu i lutym połowę nocy, budziłem się z atakami paniki, poszedłem do psychologa. Przestałem z nią spać, dotykać jej jakkolwiek, nie chciałem z nią rozmawiać. Od ponad miesiąca śpię na kanapie.
Namówiła mnie na terapię małżeńską, jak jej powiedziałem, że nie widzę innego wyjścia żeby wyjść z mojego stanu. Wyprowadziłem się na kanapę. Terapia, na którą uczęszczam sam i ta małżeńska bardzo pomaga przy pracy nade mną samym - jestem typem osoby symbiotycznej, zawsze oddawałem to co chciałem na rzecz innych. Nie pomaga ona natomiast KOMPLETNIE w moim poczuciu bycia zdradzonym i okłamanym. Mówiłem mojej żonie mniej więcej pół roku temu że czuję, że spotka jakiegoś "górskiego" kogoś prędzej czy później i że odejdzie ode mnie.
No i najważniejsze - żona przyznała się do romansu. Tzn twierdzi nadal, że nie spała z nim, a ja dowodów na to nie mam, ale tak naprawdę nie ma żadnego powodu, żeby sie przyznawała - myślę, że ma za dużo do stracenia a to byłby zbyt mocny bilet dla mnie do rozwodu. Do tego, że była w nim zakochana, że on był dla niej najważniejszym facetem przez ten czas itp już natomiast sie przyznała i jest to dla mnie... obrzydliwe.
Wobec żony czuję głównie niechęć, nieufność lub obojętność, taką mieszankę. Rozmawiamy dzięki terapii, no i mówię jej tam jak się czuję, ale raczej w ogołoconej formie - mam wrażenie, że jak z nią zostanę to na praktycznie 100% prędzej czy później spotka mnie znowu to samo, a ja po raz kolejny w życiu nie zaryzykuję i tak jak za młodości zamiast poznać siebie, pobyć samemu albo z różnymi osobami i skorzystac z młodości będę naparzać, tak i tutaj zostanę i po latach będę załować. Jest tyle rzeczy, które chciałbym zrobić... Chicałbym byc z kimś, komu moge uać, a nie z kłamcą. I nie z kimś, kto mnie zdradzał, i to tak długo, mimo moich próśb. Nie rozumiem, jak można kogoś kochać i olewac to, że mówi, że coś jest nie tak z kimś innym.
Obudzony o 2 w nocy powiem, że chcę odejść, albo chociaż wyprowadzic się do jakiegoś mieszkania na połowę czasu i pobyć samemu. Kocham moje dzieci strasznie i spędzam z nimi myślę znacznie więcej czasu niz statystyczny ojciec i mam zamiar nadal tak robić, więc chciałbym podzieliś sie z nią 50/50% czasu w domu, aż nie podejme ostatecznej decyzji o rozwodzie. Nie ma natomiast mowy o zostawaniu "bo dzieci" - za dużo mam w rodzinie przykładów, gdzie rodzice zostali "bo dzieci", a skończyło sie to głęboką traumą dla dzieci. Ze mna jako przykładem nr 1. O pieniądze też się nie boję, oboje mamy niezłą kasę.
Chciałem Was prosić... O rzuceniu jakiegoś przemyślenia, bądź światła na tę historię. Pewnie standardową jakich jest tu milion, które wertuję nocami od tygodni. Może chociaż co sądzicie o tej potrzebie wyprowadzi na połowę czasu... Takie życie obok siebie jest trudne do zniesienia, nie kłócimy się, ale o bliskości nie ma mowy, a rozmowy są zazwyczaj trudne. Nie czuje się natomiast, mimo czasu ani terapii, ani o centymetr bliżej chęci pozostania, czy jakiejkolwiek bliskości, wręcz na myśl o łóżku mam poczucie jakiegoś koszmaru i terapeucie, który nam tu zasugerował, powiedziałem, że to idiotyczny pomysł i że jeśli on tak na serio to ja kończę terapię.
Pierwsze w kolejności to jak zmienić innych żeby byli tacy jak nam się podoba (czyli żeby robili to co my chcemy, działali na rzecz podbijania naszego ego).
Sprowadzają tu ludzi najróżniejsze potrzeby.
Zmiana siebie i praca nad sobą jest moim zdaniem na końcu
Oczywiście, że jest na końcu bo nie mają świadomości swoich ułomności i deficytów; jeśli nie mam czegoś świadomości to w jaki sposób mam myśleć o pracy nad nimi?
4 wspomniałaś o tym, że jesteś praktykującym psychologiem więc powinnaś te podstawy znać? Prowokujesz?
4, o wiele łatwiej jest obarczać i zmieniać kogoś niż siebie, żeby zmieniać siebie, najpierw trzeba siebie poznać. Później chcieć coś zmienić. O ile jest łatwiej obarczyć tym kogoś? tym bardziej kogoś podatnego.
Pierwsze w kolejności to jak zmienić innych żeby byli tacy jak nam się podoba (czyli żeby robili to co my chcemy, działali na rzecz podbijania naszego ego).
Ok masz na myśli komentujących a niekoniecznie tych, którzy opisują swoje historie i oczekują wsparcia?
Powinnaś wyrażać się troszkę jaśniej bo ja odebrałem to tak, że masz na myśli tych drugich;
Fakt, ludzie mogą mieć różne powody, dla których się pojawiają na różnych forach, ale na tym polega siła takich miejsc; różnorodność;
Hagi10 dnia 14.04.2023 12:45
Nie wiem może to tylko ja jest tak nieufny ale nie wykluczałbym, że romans cały czas trwa i zszedł do podziemia.Najwyrazniej jest jakiś powód pewnego wycofania się.Kto wie,może żona delikwenta się dowiedziała?To wszystko jest zbyt piękne,żeby mogło być prawdziwe.Cięzko uwierzyć,że po tak długim romansie Pani nagle odnalazła miłość do męża.Przecież jest oczywiste,że gdyby jej naprawdę zależało to widząc,że już nic nie ugra na kłamstwie,zaczęłaby mówić prawdę.Na teraz to ja widzę ogrom manipulacji i kto wie grę na czas ?Może jest to czas na określenie się boczniaka.
Teoria możliwa jak wiele innych.Autor pisze że czytał sporo na tym forum.Nie wiem czy dotarł do historii która mi się właśnie przypomniała.Jeśli masz bucklebee chwilę czasu i chęci to przeczytaj sobie.Ciekawa lektura.
Sytuacja trochę podobna.Przyłapana na zdradzie zona tez na raty się przyznawała.Też żałowała i zapewniała męża że kocha tylko jego ( nawet przed nim klękała ) Była tak wiarygodna że większość forumowiczów ( łącznie ze zdradzonym mężem ) stawiała ja za wzór skruszonej zony której warto dać szansę.Do forumowej beatyfikacji już niewiele brakowało...
( jeśli nie chcesz czytać całości - fakt trochę przydługie - to ujawnię że kubeł zimnej wody mamy w poście 163)
... aha ! - zapomniałem - wcześniej żona kategorycznie zażądała by nie próbował odzyskać historii korespondencji( jej z kochankiem ) na komunikatorze.
To tak odnośnie Twoich dylematów czy sprawdzić zonie telefon. https://zdradzeni.info/news.php?readm...c_start=99
bucklebee
1) ,,Test" na danie do sprawdzenia telefonu/kompa - zrobiony??
2) Włączyła na stałe lokalizację i wie, ze jej wyłączenie będzie oznaczało jedno???
3) Udostępniła Ci na stałe wszystkie zdjęcia z tych wyjazdów?
bucklebee (ale i inni) Kluczowe dla ocenienia sytuacji w jakiej jest osoba zdradzona, po szoku jaki ta zdrada wywołała jest postawa ,,zdradzacza".
I jeżeli chce się w ogóle myśleć ,,co dalej", to ta postawa daje asumpt do tej oceny.
Winna ona (o ile w ogóle ,,zdradzacz" chce zmazać swoją winę) zawierać:
- szczere i nie wymuszone wyznanie wszystkich win;
- szczery żal za wyrządzone zło;
- szczerą skruchę;
- prośbę, a nawet wręcz błaganie, o wybaczenie, z świadomością, że to nie nastąpi z minuty na minutę;
- wręcz ślubowanie, iż to się nie powtórzy;
- gotowość poddania się pokucie;
- zadeklarowanie i całkowite wykonanie pełnej transparentności.
I to wszystko musi wyjść od ,,zdradzacza", a nie być ,,wynegocjowane".
TE warunki muszą być wszystkie spełnione razem i jednocześnie. A ocena wykonania należy do osoby zdradzonej.
Dopiero wtedy osoba zdradzona może podjąć racjonalną decyzję ,,co dalej".
Bez ich spełnienia wiadome jest jedno - ,,powtórka z rozrywki".
MarcusM,
Pełna zgoda, zresztą powtarzane jak mantra w zasadzie w każdej historii; największym problemem w tym wszystkim wydaje się być słowo "szczery" no bo jak osoba zdradzona zwłaszcza, że przed chwilką jawnie była okłamywana ma zmierzyć tę szczerość? I to jest często największy problem nawet przy krystalicznej i być może bardzo autentycznej postawy i chęci zdradzacza;
Dopuścisz #poczciwy dnia 14.04.2023 20:08 myśl, że możesz nie mieć racji?
Bowiem w sytuacji ,,podbramkowej" u każdego człowieka włączają się mechanizmy pozwalające ocenić, czy coś jest szczere czy nie.
Dlatego tak pytam o ten ,,test prawdomówności", czyli o żądanie udostępnienia na kilka dni telefonu/kompa. Bo nie ma znaczenia czy udostępni czy nie - ale ma znaczenie jej reakcja (i czas reakcji) na to żadanie.
Z tego co piszesz twoja żona żyje w świecie przygód. To nie jest codzienność dzieci, obowiązki, proza życia codziennego, tak lubi i tego nie zmienisz, Przerabiałam więc wiem albo to akceptujesz albo rozpoczynasz nowy etap. Potrzebujesz spokoju psychicznego i emocjonalnego, więc musisz zdecydować co wybierasz wartości które napisałeś czy żonę która lubi przygody. Tu nie ma winy ani twojej twojej ani jej po prostu macie inne wartości. Żeby nie było zdrady nie pochwalam bo to nie jest żadne rozwiązanie. I nie jesteś jej winny w żaden sposób.
Mały update ode mnie. Dziś nie byłem w stanie niczego załatwić, bo właśnie kończę pracę... Nie wiem, kiedy ostatnio tak długo siedziałem.
Byłem natomiast u swojej terapeutki. Mocno mnie poirytowała, ale nie wiem, może ja coś znowu źle myślę... Generalnie twierdzi, że moja potrzeba zaufania i prawdomówności jest dziecinna, i że byłem za dobry, że aż mdły i jakoby przez to mojej żonie sie przejadło, więc sobie znalazła przygodę/faceta gdzie indziej.
Abstrahując od contentu, strasznie mnie irytuje łatwość, z jaką ona oczekuje ode mnie "dorosłej" postawy, czyli określenia problemu, planu naprawczego i jego wdrożenia. Przecież to jest jakiś absurd, każdy ma gdzieś granice bólu po przekroczeniu której nie można od niego oczekiwać że se pogada co sie ma zmienić i będzie dalej żył z tym bagażem... Przynajmniej tak mi się wydaje. Ale w sumie jestem po prawie 14h pracy więc nie wiem.
Generalnie twierdzi, że moja potrzeba zaufania i prawdomówności jest dziecinna, i że byłem za dobry, że aż mdły i jakoby przez to mojej żonie sie przejadło, więc sobie znalazła przygodę/faceta gdzie indziej.
Jednak trochę racji ma
- byłeś za bardzo ufny, nawet gdy Ł zaczął Ci przeszkadzać i sam podejrzewałeś żonę o zdradę to nie zrobiłeś nic. Znaczy nie sprawdziłeś czy masz rację czy nie.
- prawdomówność jest jak najbardziej wskazana i pożądana. Mogłeś ją spytać czy okłamuje partnera?
- tak byłeś za dobry ale nie tak jak ona mówi.
Byleś za dobry bo godziłeś się na sprowadzenie siebie/swoich potrzeb gdzieś na margines. Ona decydowała Ty się godziłeś nawet jeśli Ci nie pasowało - w związku ma być partnerstwo . Ty zapewniłeś jej uprzywilejowaną pozycję.
Ale to nie Ty jesteś powodem że ona sobie kogoś znalazła.
Cytat
Abstrahując od contentu, strasznie mnie irytuje łatwość, z jaką ona oczekuje ode mnie "dorosłej" postawy, czyli określenia problemu, planu naprawczego i jego wdrożenia.
Nie jest Twoja winą że ona znalazła. Jej wybór na 100% ale(prawie zawsze jest) gdyby równowaga w związku była zachowana to może nie miałaby jak znaleźć.
Więcej czasu z Tobą, rodziną, mniej wyjazdów itd.
To się jej spytaj dlaczego Ty masz robić plan naprawczy małżeństwa skoro to żona zdradziła.
To ona jest dziecinna.Skoro jej się przejadło to miała prawo poprosić o rozwod i odejść.Ona jednak wolała trzymać dwie sroki za ogon(prowadziła podwójne życie).Twoja terapeutka chce na siłę was pojednać,widać gołym okiem,że oczekuje zamiecenia wszystkiego pod dywan.Ty chyba nie tego oczekujesz.
Byłem natomiast u swojej terapeutki. Mocno mnie poirytowała, ale nie wiem, może ja coś znowu źle myślę... Generalnie twierdzi, że moja potrzeba zaufania i prawdomówności jest dziecinna, i że byłem za dobry, że aż mdły i jakoby przez to mojej żonie sie przejadło, więc sobie znalazła przygodę/faceta gdzie indziej.
Zmien terapeutke bo to jedna z psycho - loszek. Zaufanie i prawdomownosc to podstawa udanego zwiazku a nie jakies dziecinne potrzeby. Ona tez robi w uja swojego partnera i mu nie ufa? Znaczy sie ze ta psycho- loszka prosi swego partnera zeby nie byl dobry zeby nie musiala mu rogow dorabiac? ...
Co za czasy , ze za bycie dobrym sie opiernicz zbiera ...
Autorze,
Twoja terapeutka ma 100% racji; ja nie zauważam aby w tym stwierdzeniu, że byłeś za dobry ona próbowała Ci przypisać choćby współwinę; 90% poza normalnyfacet2 też to dostrzega nie wiadomo gdzie...
Wszyscy mówią i piszą o górnolotnej przysiędze, jakiejś obietnicy, uczciwości, wartościach itd. Świetnie i tak wyglądałoby życie w idealnym świecie, ale on idealny nie jest i nigdy nie będzie; i niema to kompletnie nic wspólnego z tym, że ktokolwiek próbuje zdjąć odpowiedzialność ze zdrajcy. To zupełnie inna kwestia!!! Takie są fakty mimo, że niektórzy usilnie próbują innym wmówić, że jest to kwestia relatywizowania...
Przecież nie od dziś wiadomo, że z punktu widzenia ewolucji biologicznej kobieta zawsze będzie ciągnęła do silnego samca ( niekoniecznie fizycznie) bo słabi faceci tzw biali rycerze ich po prostu nie pociągają; kwestia zrozumienia mentalności, emocji i zachowań kobiet głównie na poziomie mózgu trzewiowego; owszem na jakimś etapie marzą o tzw. misiaczku, ale finalnie prawie zawsze kończy się to tak samo; albo schematycznie ucieka w ramiona innego a jeśli ma silnie wpojone zasady i wartości to nie ucieknie, będzie trwać nieszczęśliwa w relacji, być może będzie próbować wskrzesić te emocje, ale często z marnym skutkiem, w takim przypadku szacunku i miłości tam nie będzie za grosz; będzie to bardziej przypominać współlokatorów; niektórym to pasuje; pewnie z 70% małżeństw tak wygląda; biały rycerz, ciepła klucha czy zwał jak zwał w dłuższej perspektywie nie jest w stanie zapewnić kobiecie żadnych emocji, które potrzebne są jej jak tlen do prawidłowego funkcjonowania, więc staje się nieatrakcyjny, jeśli staje się nieatrakcyjny toteż nie pociąga jej i nie pożąda;
To, że od ponad 2000 lat ludzie społecznie się dostosowują do rzeczywistości, cywilizują, nie oznacza, że pierwotne instynkty zanikły;
Nie pochwalam oczywiście tego i sam wsadzałbym do więzienia za przemoc; ale pytanie do otwartych umysłów; dlaczego kobietom, które żyją w toksycznej relacji z przemocowcem tak ciężko jest odejść?...
Po prostu wszystkie reguły, zasady, owszem one są ważne i potrzebne do życia w cywilizowanych warunkach; ale one są zwyczajnie sprzeczne z naturą ludzką;
#poczciwy dnia 15.04.2023 08:01 i #poczciwy dnia 15.04.2023 08:26
Zdajesz sobie sprawę, że rozwinięcie logiczne tego co napisałeś to ,,laudacja" dla ZŁA?
Bowiem jest nadużyciem twierdzenie, że DOBRO jest sprzeczne z naturą ludzką. Gdyż człowiek to nie jest samo ZŁO. Rodzi się bowiem jako ,,czysta karta", ale ma w sobie pierwiastki dobra i zła.Od niego tylko zależy który go zdomunuje.
Zamiast studiować post-freudowskie pseudo teorie, zapoznaj się z tym na przykład, jak człowieka widzą wschodnioazjatyckie systemy filozoficzne. szczególnie z koncepcją ,,Yin - Yang".
Dobro i zło to podstawowe pojęcia etyczne. Dobrem określa się wszystko to, co przynosi korzyść człowiekowi/ludziom, nie powoduje niczyjej krzywdy, służy szczęściu. Zło to przeciwieństwo dobra – jego skutkiem jest ludzka krzywda, nieszczęście. Zło to jedna z dwóch podstawowych kategorii moralnych- przeciwieństwo dobra. Fakt jego istnienia w niczym nie uzasadnia jego ,,hodowania" w umyśle i duszy człowieka.
Seneka w dziełach mówi o tym w ten sposób: "Staje się gorszy, kto psuje drugiego".
Ofiarą złą może się stać sam złoczyńca, którego uleganie złu prowadzi do autodestrukcji.
Mahatma Gandhi: "Dobro i zło i muszą istnieć obok siebie a człowiek musi dokonywać wyboru i tylko od niego zależy co wybierze."
Proklos zwany Diadochem w ,,De malorum subsistentia" stawia tezę, iż czyste Zło samo w sobie, ale jako opozycyjne wobec ,,Dobra". zła można porównać do pasożyta, który, aby być, potrzebuje jakiegoś bytu, a wówczas ujawnia się w nim jako wypaczenie. Zło, inaczej niż Dobro, nie ma postaci absolutnej, nie może być zatem zasadą o przeciwnym do Dobra biegunie wartości. Występuje tylko „na czymś”, nie może być też uznane za skutek Dobra, a jego przeciwieństwo.
Słynny niemiecki filozof Gottfried Wilhelm Leibniz dokonał próby uporządkowania dyskursu związanego z postrzeganiem ,,zła" i uznał iż ,,zło" to brak dobra w postępowaniu człowieka, czyli np. grzech, pycha, złośliwość, kłamstwo, głupota, żądza - czyli zło moralne.
Platon przyjmuje realnie istniejące zło.
Twierdził, że trzeba je ujmować je jako siłę destrukcyjną, która niszczy i destabilizuje ład społeczny opierający się na harmonii, którą tworzy ,,dobro".
TO właśnie, rozróżnianie dobra i zła, oraz tego jaki one niosą skutki, odróżnia nas od zwierząt.
Pojechałeś.
Od zwierząt odróżnia nas to że potrafimy myśleć. I to my właśnie poprzez umiejętność myślenia oraz rozwój cywilizacyjny decydujemy co jest dobre a co złe.
Jesteś niewątpliwie inteligentnym facetem. Jednak wygląda na to, że Twoja skrajnie ortodoksyjna religijność w wydaniu katolickim bardzo mocno zrujnowała Ci psychikę. Całe szczęście porzuciłeś tę ideologię. Jednak mentalność pełnienia czy składania wobec kogoś roli czy aktów uległej ofiary w kwestii uczuciowej pozostała Ci na tyle mocno wpojona, że trudno jest Ci się jej pozbyć (efekt prania mózgu typowy dla ideologii religijnych). Jesteś więc ciągle tą potulną owieczką. Tym spolegliwym barankiem. A samą relację romantyczną postrzegasz w bardzo wyidelizowany sposób, niemal jak z katechizmu dla dzieci (postawa symbiotyczna).
Twoja terapeutka ma niestety całkowitą rację. Jesteś tak okropnym flegmatykiem, że niemal każda _współczesna_ kobieta miałaby problem wytrzymać z Tobą psychicznie przez ileś lat. Rozgryzasz daną kwestię nawet na atomy. Powtarzajac proces kilkukrotnie. Zbędnie czekasz. Przesadnie analizujesz. Doprowadzajac relację do sytuacji w której nawet związki cuckold nie czują się komfortowo i o wiele wcześniej powiedziałyby stop. Pełnokriwsty samiec nie skażony szkodliwymi idealogiami reagowałby szybko. Nie ufałby jak dziecko karmiony idealogią wierności we wszystko co mówi żona. Niestety związki realizowane z dozą nieufności mają znacznie większą szansę przetrwania niż te zaniedbane, "bo ufałem bezgranicznie". Owszem, ktoś moze mieć farta i nie strzeli sobie w łeb tą bezgraniczną ufnością. Ale jednak statystycznie lepiej wychodzą ci, którzy sprawdzają.
Twoje podejście flegmatyka sprawdza się jak widać doskonale w życiu zawodowym, ale bardzo słabo sprawdzi się w relacjach romantycznych. Kobiety naprawdę potrzebują czuć, że żyją. Że są z samcem. Poczuć dzikość. Impulsywność w kontaktach. Być traktowaną z pożądaniem niemal na każdym kroku. Jest to o tyle łatwe do realizowania w Twoim przypadku, że masz szczęście posiadać atrakcyjną fizycznie żonę.
Skoro byłeś w stanie zauważyć szkodliwość ideologii religii w którą byłeś bezgranicznie zanurzony (czego dostrzeżenie przez ogrom osób jest wręcz niewykonalne), to być moze będziesz w stanie dostrzec również potrzebę zmiany w kwestii relacji romantycznych? Przewartościowania podstaw na których tworzysz wartości chcąc budować relację?
Widzę dwa rozwiązania:
1. Budujesz relację patriarchalną. Podporządkowując sobie żonę ekonomicznie. Rozwiazanie znane od dawna i promowane przez religie patriarchalne (również przez katolicyzm cytujący w tej kwestii Biblię). A więc żona ma siedzieć w domu. Zero pracy. Koleżanek czy tym bardziej kolegów. Ma wychowywać dzieci, prać, sprzątać, gotować. I czekać uśmięchnięta na powrót męża z pracy (tzw. opiekunka domowego ogniska). Zaletą tej relacji jest to, że nie musisz być dopasowany do żony w żadnej kwestii. Problem w tym, że w obecnych czasach coraz trudniej znaleźć kobietę chętną na takie ekonomiczne zniewolenie. Aczkolwiek Ty będąc zamożną osobą, raczej nie miałbyś - nawet w obecnych czasach - z tym problemu. Nie polecam jednak tego rozwiazania.
2. Zmieniasz swoje spojrzenie na relacje damsko-męskie. W obecnym społeczeństwie relacje te uległy sporemu rozluźnieniu w wyniku emancypacji finansowej kobiet (niezależności ekonomicznej kobiet od mężczyzn - wieszcząc nieuchronny upadek patriarchatu). A więc musisz wykazać się staraniem dopasowania do upodobań partnerki. Nie tylko jej hobby w postaci survivalu, ale również w kwestii charakteru. Czy wyznawanych wartości. Niestety, samo dawanie jej wolnej ręki, to nie jest dopasowanie się. A najkrótsza droga, do zakochania się w innej osobie, która potrafi się do niej dopasować. Bowiem obecnie kobiety posiadając coraz większą niezależność finansową (dające im poczucie bezpieczeństwa) mogą znacznie łatwiej podjąć decyzję o rozważeniu romansu czy ewentualnej zmianie partnera.
MarcusM
Twój problem polega na tym, że nie rozróżniasz założeń może i słusznych od rzeczywistości; rzucasz jakimiś formułkami, definicjami, których nikt tutaj nie neguje a przynajmniej nikt poza Tobą tego nie dostrzega; czy ktoś na tym forum kiedykolwiek pochwalił zło? Potrafisz rozróżnić fakty od teorii?
To retoryczne pytanie bo gdyby tak było nie pisałbyś takich głupot;
Żyjesz w jakimś innym świecie idealizacji i na siłę próbujesz wszystkim wmówić, że wszyscy, którzy nie stosują się do Twojej wypaczonej definicji moralności to źli ludzie;
Cytat
Zdajesz sobie sprawę, że rozwinięcie logiczne tego co napisałeś to ,,laudacja" dla ZŁA?
Sęk w tym, że ludzie logicznie myślący nie dostrzegą tam w najmniejszym stopniu nic poza faktami popartymi statystyką a już na pewno nie dostrzegą pochwał dla zła, które próbujesz mi wmówić stosując co rusz gashlighting; nie oczekuję, że zrozumiesz bo najpierw musiałbyś się zmierzyć ze swoim bólem,który ewidentnie w sobie nosisz;
Z czym Ty chcesz dyskutować chłopie? Ze statystykami? Statystyki to fakty!!!! Rozumiesz? Choćbyś nie wiem jak zaklinał rzeczywistość nie zmienisz tego; jak to się ma do Twoich definicji albo cytatów, którymi próbujesz co rusz podeprzeć swoje chore teorie? Teoria to jedno a rzeczywistość to drugie;
A Ty zwyczajnie nie potrafisz się dostosować do rzeczywistości, w której przyszło Ci żyć; naprawdę czasem lepiej jest zaakceptować pewne fakty, na które nie mamy wpływu, zaręczam, że będzie Ci się łatwiej żyć; porzuć swoją iluzję i idealizację świata a zrobi Ci się zdecydowanie lżej;
Więc zaakceptujmy złodziejstwo, morderstwa, cudzołóstwo, kłamstwo, ...
Bedzie łatwiej życ.
Znów manipulujesz, nie wiem czy robisz to świadomie czy nie;
Dla Twojej wiadomości akceptacja nie ma kompletnie nic wspólnego z przyzwoleniem; a Ty nieustannie wrzucasz to do jednego wora;
Twoja terapeutka ma 100% racji; ja nie zauważam aby w tym stwierdzeniu, że byłeś za dobry ona próbowała Ci przypisać choćby współwinę; 90% poza normalnyfacet2 też to dostrzega nie wiadomo gdzie...
Skoro 90% to dostrzega to moze Ty się mylisz rozwazyles to ?
I juz nie to jest najgorsze w tej psycho-loszce ,ze posrednio wlasnie probuje wmowic wine za zdrade zony autorowi ale to ,ze dla niej potrzeby zaufania i prawdomownosci w zwiazku to
jakies dziecinne potrtzeby .
Jesli zaufanie i prawdomoownosc nie sa filarami w udanym zwiazku to co nimi jest?
Cytat
To, że od ponad 2000 lat ludzie społecznie się dostosowują do rzeczywistości, cywilizują, nie oznacza, że pierwotne instynkty zanikły;
Oczywsice ,ze nie zanikly ale te wlasnie ksztaltowane od 2000 lat normy spoleczne sa odpowiedzia na wspolczesną struktruę i forme spoleczenstwa .
Ludzie zgadza sie nie sa z natury monogamiczni a kobiety sa hipergamiczne ale w obecnej formie spoleczenstwa nie mozna wrocic wybiorczo do instyntków pierwotnych i stad jest/ bylo pietnowanie spoleczne zachowan pierwotnych.
Jesli wrocimy tylko wybiorczo do pewnych zachowan pierwotnych (co propaguje feminizm miedzy innymi -hipergamia) co zreszta ma juz miejsce w kulturze zachodu to przy dzisiejszej formie spolecznej dopraowadzi do zalamania demograficznego ( co ma obecnie zreszta miejsce w kulturze zachodu ) i upadku tejze kultury.
W obecnym społeczeństwie relacje te uległy sporemu rozluźnieniu w wyniku emancypacji finansowej kobiet (niezależności ekonomicznej kobiet od mężczyzn - wieszcząc nieuchronny upadek patriarchatu). A więc musisz wykazać się staraniem dopasowania do upodobań partnerki. Nie tylko jej hobby w postaci survivalu, ale również w kwestii charakteru. Czy wyznawanych wartości. Niestety, samo dawanie jej wolnej ręki, to nie jest dopasowanie się. A najkrótsza droga, do zakochania się w innej osobie, która potrafi się do niej dopasować. Bowiem obecnie kobiety posiadając coraz większą niezależność finansową (dające im poczucie bezpieczeństwa) mogą znacznie łatwiej podjąć decyzję o rozważeniu romansu czy ewentualnej zmianie partnera.
Czyli w skorcie namawiasz autora do zaburzenia równości w związku... to on ma się całkowicie dostosowac do partnerki , dzielic jej pasje, zaintersowania , jej wartosci i calkowice akceptowac jej charakter. Bo jesli tego nie zrobi to pancia korzystajac z tego ,ze nie zyjemy juz w spolecznstwie patriarchalnym znajdzie sobie kogos na boku kto sie z nia w tych brakujaych jej elematach dopasuje. Super!!!
To moze niech ta pani postara sie wspolgrac w teamie bo malzoenstwo to team a jak nie to niech uczciwe odejdzie a nie szuka dwoch ba moze wiecej partnerów naraz, ktorzy zaspokoja jej kazde potrzeby.
Od zwierząt odróżnia nas to że potrafimy myśleć. I to my właśnie poprzez umiejętność myślenia oraz rozwój cywilizacyjny decydujemy co jest dobre a co złe.
Od zwierząt odróżnia nas m.in. zdolność do introspekcji a nie samo myślenie.
Zgadzam się co do tego, że to człowiek decyduje co jest dobre a co złe. Widać to w różnicach kulturowych. Co dla jednej kultury, jest dobre dla innej jest złe. Np. u nas jako złe odbierane jest obrzezanie dziewczynek, bicie i gwałcenie kobiet i dzieci, filizofia oko za oko… a w krajach gdzie dominuje radykalny islam bicie, gwałt i okaleczanie nie jest złem.
Dla mnie wzięcie pod buta kogoś co wiąze się przecież z przejęciem odpowiedzialności za życie dorosłego człowieka jest niewspółmierne z zyskami jakie ma się z tego. Człowiek najcenniejsze co ma to czas i energia. Po co ją tracić na wieczne sprawdzanie czyjejś prawdomówności, kontrolę i konfrontację? Można żyć w zgodzie ze swoimi wartościami bez tego wiecznego szarpania się kimś kto nie rozumie słowa miłość i przyjaźń. Bo w związkach, które opierają się na hamowaniu czy blokowaniu drugiej osobie możliwości zaspokajania swoich potrzeb i życia w zgodzie ze swoimi wartościami nie ma ani przyjaźni ani miłości nawet zwyczajnego lubienia siebie wzajemnie nie ma. O co tu walczyć? O władzę nad kimś? Po co? Szkoda czasu.
A jeszcze odnosnie tego na co autor pozwolil a na co nie i czy i na ile za duzo pozwolil - pozwolenie na za duzo nie oznacza z automatu pozwolenia na WSZYSTKO.
Zgodze sie ze autor pozwolil na za duzo jesli chodzi o wyjazdy z kolega na wyprawy poza dom i to na kilka dni ze wspolnym noclegiem ale to nie oznacza z automatu ( chodz do tego czesto to prowadzi) ze "cicho" pozwolil na seks czy romans zonie. Zona to tez nie spuszczona ze smyczy suka ,ktora nie czując lancucha ma robic co jej sie podoba ( ze nie wspomne juz jak mówi Peterson - "Jak masz dzieci to juz nie tylko chodzi o ciebie" - o czym wielu dzis zapomina).
Jak pozwole zonie na taniec z innym facetem i w przyplywie chwili ten taniec bedzie moze zbyt inytmny/frywolny a ja zeby nie robic afery w towarzystwie nie zareaguje odrazu tylko bede chcial z tym poczekac na chwile na osobnosci to nie znaczy ze z automatu zgadzam sie aby za chwile zona robila loda innemu.
Miejmy umiar powtorze autor pozwalajac zonie na za duzo nie pozwilil na wszystko
I dodam ,ze zgadzam sie tu z Marcusem , ze ten portal zaczyna przybierac jakas forme linczu na zdradzanych gdzie o ironio to ich sie wini za zdrade partnera. Niby tu pisza "nie jestes winny zdrady partnera ale..." a wiadomo gdzie sobie mozna wsadzic wszystko przed ale...
Nie twierdze ,ze nie nalezy szukac drugiego dna zdrady i wlasnych deficytow tylko nie przesady z tymi poszukiwaniami.
Skoro 90% to dostrzega to moze Ty się mylisz rozwazyles to ?
Cytat
I juz nie to jest najgorsze w tej psycho-loszce ,ze posrednio wlasnie probuje wmowic wine za zdrade zony autorowi ale to ,ze dla niej potrzeby zaufania i prawdomownosci w zwiazku to
jakies dziecinne potrtzeby .
Rozważam to co czytam i słyszę nie dopowiadając sobie sam tego czego nie usłyszałem a co pasuje do mojej teorii czy punktu widzenia a wstwierdzeniu cyt.Generalnie twierdzi, że moja potrzeba zaufania i prawdomówności jest dziecinna, i że byłem za dobry, że aż mdły i jakoby przez to mojej żonie sie przejadło, więc sobie znalazła przygodę/faceta gdzie indziej. możesz mi łaskawie wskazać fragment, w którym terapeutka obarcza odpowiedzialnością za zdradę autora? Ona stwierdza pewien fakt, z którym można się zgodzić lub nie, ale nie mam pojęcia jak można to zinterpretować jako przypisanie winy autorowi; dlatego chętnie przeczytam o co chodzi, wyjaśnij mi proszę bo być może faktycznie się mylę
Oczywiście, że jego potrzeba prawdomówności jest dziecinna; bo chyba nie wziąłeś pod uwagi, że na terapii rozmawia się o tym konkretnym przypadku, którego ta terapia dotyczy a nie generalizuje się; wobec tego naiwnością autora jest, że w dalszym ciągu oczekuje od swojej małżonki prawdomówności po tym co wyprawiała do tej pory; a terapeutka może w niezbyt profesjonalny sposób, ale dobitnie mu to zakomunikowała;
Cytat
Ludzie zgadza sie nie sa z natury monogamiczni a kobiety sa hipergamiczne ale w obecnej formie spoleczenstwa nie mozna wrocic wybiorczo do instyntków pierwotnych i stad jest/ bylo pietnowanie spoleczne zachowan pierwotnych.
Oczywiście, że nie można, ale można a nawet trzeba zaakceptować fakt, że one istnieją i tylko tyle; a nie je odrzucać tylko dlatego bo nie jest to zgodne z czyimiś przekonaniami;
Cytat
Czyli w skorcie namawiasz autora do zaburzenia równości w związku... to on ma się całkowicie dostosowac do partnerki , dzielic jej pasje, zaintersowania , jej wartosci i calkowice akceptowac jej charakter. Bo jesli tego nie zrobi to pancia korzystajac z tego ,ze nie zyjemy juz w spolecznstwie patriarchalnym znajdzie sobie kogos na boku kto sie z nia w tych brakujaych jej elematach dopasuje. Super!!!
Nie, koleżanka w ten sposób zwraca uwagę, że ta równowaga była zaburzona a autor dał się zdominować właśnie dlatego uciekła ona do innego; wyciąłeś fragment jej tekstu, który wypacza jej punkt widzenia; przekaz z całości jest zupełnie inny i jasny;
Prośba do wszystkich!!
Uprzejmie upraszam aby używając jakichkolwiek słów (np. ,,akceptacja" sprawdzić (chociażby w SJP PWN) ich znaczenie, aby swojego ich rozumienia nie przedstawiać jako właściwego.
dodam ,ze zgadzam sie tu z Marcusem , ze ten portal zaczyna przybierac jakas forme linczu na zdradzanych gdzie o ironio to ich sie wini za zdrade partnera. Niby tu pisza "nie jestes winny zdrady partnera ale..." a wiadomo gdzie sobie mozna wsadzic wszystko przed ale...
Prośba do wszystkich!!
Uprzejmie upraszam aby używając jakichkolwiek słów (np. ,,akceptacja"Z przymrużeniem oka sprawdzić (chociażby w SJP PWN) ich znaczenie, aby swojego ich rozumienia nie przedstawiać jako właściwego.
akceptacja
1. «aprobata»
2. «formalna zgoda na coś»
3. «pogodzenie się z czymś, czego nie można zmienić»
4. «uznanie czyichś cech, czyjegoś postępowania za zgodne z oczekiwaniami»
Gdzie widzisz problem? Ja wiem, że Ty w swoim płytkim myśleniu dostrzegasz wszystkie punkty poza pkt. 3, ale to nie oznacza, że inni tego nie dostrzegają
Jeszcze jedno. Dlaczego w tym co w niektórych komentarzach jest przedstawiane jako ,,prawdy oczywiste" tak wyraźnie daje się zauważyć wpływ:
„Błogosławieni silni; albowiem oni posiądą ziemię. Biada słabym; albowiem odziedziczą jarzmo;
Błogosławione żelazne ramiona; albowiem słabi przed nimi uciekną.
Biada tym, który czczą Boga; albowiem zostaną ogołoceni”. Wyzwolenie, całkowity liberalizm i wyniszczenie moralne; postrzegania prawa, środowiska kulturowego, społecznego i rodzinnego jako rzeczywistości tyranizującej człowieka, ma być jedynym wyznacznikiem człowieczeństwa? Jakiego człowieczeństwa??
i że byłem za dobry, że aż mdły i jakoby przez to mojej żonie sie przejadło, więc sobie znalazła przygodę/faceta gdzie indziej.
A tu autora obarcza.
Cytat
wobec tego naiwnością autora jest, że w dalszym ciągu oczekuje od swojej małżonki prawdomówności po tym co wyprawiała do tej pory
A jesli chodzi , ze po tym co sie stalo dalej oczekuje od niej prawdomownoscci to masz Ty i ta terapeutka racje ze jest to dziecinne i naiwne. Ale ja to odebralem,ze ona mowila o caloksztalcie.
Cytat
Nie, koleżanka w ten sposób zwraca uwagę, że ta równowaga była zaburzona a autor dał się zdominować właśnie dlatego uciekła ona do innego; wyciąłeś fragment jej tekstu, który wypacza jej punkt widzenia; przekaz z całości jest zupełnie inny i jasny;
Ale wlasnie to rozwiazanie numer 2 prowadzi do jeszcze wiekszego zaburzenia rownowagi na rzecz zony i wiekszej jej dominacji.
A gdzie wyczytałeś, że ktoś napisał, że autor pozwolił na wszystko?
No padaly tu stwierdzenia ,ze autor akceptowal takie zycie zony i mu pasowalo (4 to bodajze pisala) i tak akceptowal wyjazdu zony z kolega a nie romans. O tym mowie.
Cytat
Zawsze możesz wrócić na kafeterię Z przymrużeniem oka
Nigdy tam nie bylem nawet nie wiem o czym mowisz ale tak moge.
Cytat
i że byłem za dobry, że aż mdły i jakoby przez to mojej żonie sie przejadło, więc sobie znalazła przygodę/faceta gdzie indziej.
A tu autora obarcza.
Ok, Ty dostrzegasz do czego masz prawo, ja tam nie dostrzegam przypisania mu odpowiedzialności za zdradę, tylko zwrócenie uwagi na zachowania, który mogły ją w jakimś stopniu i sensie do niej popchnąć, tylko tyle;
Cytat
Ale wlasnie to rozwiazanie numer 2 prowadzi do jeszcze wiekszego zaburzenia rownowagi na rzecz zony i wiekszej jej dominacji.
Można to również tak interpretować, dlatego liczy się całokształt; bo umówmy się jeśli ktoś w każdym innym aspekcie da sobie wleźć na głowę a tylko w jakimś wycinku życia będzie spełniał "wymagania, oczekiwania" partnerki to nic to nie zmieni; jeśli jednak jest równowaga tzn. dostajesz tyle ile sama dostarczasz to wtedy takie nagięcie można nawet nazwać kompromisem; coś co występuje permanentnie z jednej strony nie jest kompromisem a uległością, dostosowaniem się; i tu jest problem; kobieta to też człowiek a nie jakiś nad człowiek tak samo jak facet i od niej trzeba wymagać po prostu, a autor "postawił na piedestale" swoją żonę bez żadnych wymagań po prostu, tylko za to, że żyje;
Wyzwolenie, całkowity liberalizm i wyniszczenie moralne; postrzegania prawa, środowiska kulturowego, społecznego i rodzinnego jako rzeczywistości tyranizującej człowieka, ma być jedynym wyznacznikiem człowieczeństwa?
Bo tak jest latwiej zyc i o ironio mowia to tu czesto ci co zachecaja do rozwoju i pracy nad soba. A ta praca ma polegac jak widac na rozwoju w sobie egocentryzmu
isteata dnia 15.04.2023 12:14
Możesz wyjaśnić w jaki sposób Twój komentarz, będący de facto pochwałą/promowaniem egocentryzmu/egotyzmu z domieszką hedonizmu ma pomóc autorowi wpisu?
Bo może on jest tylko napisany dla uzasadnienia Twoich postaw/działań?
Byłem natomiast u swojej terapeutki. Mocno mnie poirytowała, ale nie wiem, może ja coś znowu źle myślę..
Paradoksalnie to dobrze, że tak się poczułeś; Zabolało? Musi boleć nie ma innej drogi; Musisz się zastanowić czego oczekujesz od takiej terapii czy klepania po plecach i pocieszenia czy konfrontacji czasem z brutalną i bolesną prawdą;
Bo tak jest latwiej zyc i o ironio mowia to tu czesto ci co zachecaja do rozwoju i pracy nad soba. A ta praca ma polegac jak widac na rozwoju w sobie egocentryzmu Pokazuje język
Nie admiral, właśnie rozwój polega na tym, że dopuszczam do siebie myśl, że każdy ma prawo żyć jak chce, że nie musi wyznawać tych samych wartości co ja; i to się nazywa zdrowa akceptacja rzeczywistości i wolności; masz ochotę zdradzić, proszę bardzo Twoje życie, tylko miej na uwadze jakie to konsekwencje niesie za sobą i bądź gotowy je ponieść; jeśli ktoś próbuje mnie wrzucić w swoje ramy i nie widzi nic ponad to, nie jest w stanie nawet tego zaakceptować, że ktoś może nie mieć ochoty na to - to jest właśnie chore i niedojrzałe a w przypadku MarcusM wręcz fanatyczne;
ja tam nie dostrzegam przypisania mu odpowiedzialności za zdradę, tylko zwrócenie uwagi na zachowania, który mogły ją w jakimś stopniu i sensie do niej popchnąć, tylko tyle
A to nie to samo ?
Jak mechanik mowi zatarles pan silnik bo w misce olejowej Sahara i olales pan fakt ,ze sie lampka czujnika kontroli oleju swiecila to jasno wskazuje ,kto jest odpowiedzialny za to a nie tylko wskazuje czynnik ktore do tego doprowadzily.
Ale ok mozemy to inaczej nazywac/interpretowac.
Nie admiral, właśnie rozwój polega na tym, że dopuszczam do siebie myśl, że każdy ma prawo żyć jak chce
Ok poczciwy niech kazdy zyje jak chce ale w ramach obowiazujacych norm spolecznych bo zyjac w danym spoleczenstwie godzimy sie na te normy a nie ustalamy wlasne nam pasujace. Jak chcemy zyc tylko wlasnym normami to trzeba przeprowadzic sie na bezludna wyspe i tam kierowac sie zasada: Robta co chceta.
Zdrada poki co jest ( moim zdaniem slusznie ) jeszcze pietnowana w naszej kulturze, choc juz coraz rzadziej.
Ok poczciwy niech kazdy zyje jak chce ale w ramach obowiazujacych norm spolecznych bo zyjac w danym spoleczenstwie godzimy sie na te normy a nie ustalamy wlasne nam pasujace. Jak chcemy zyc tylko wlasnym normami to trzeba przeprowadzic sie na bezludna wyspe i tam kierowac sie zasada: Robta co chceta.
Zdrada poki co jest ( moim zdaniem slusznie ) jeszcze pietnowana w naszej kulturze, choc juz coraz rzadziej.
Dokładnie niech każdy żyje jak chce; ktoś ma ochotę ukraśc, proszę bardzo, ale powinien być świadomy, że w zależności od kwoty będzie to wykroczeniem albo przestępstwem, ktoś zdradził, ok ma wybór, ale niech ma świadomość, że może zostać sam lub dostać winę w sądzie i tyle;
A to, że Twoje normy są takie a nie inne znaczy, że są Twoje i tylko Twoje; dlaczego zakładasz, że każdy będzie ich przestrzegał? Bo przysięga? Bo ktoś dał słowo? Bo ktoś chodził na religię? Ludzie obudźcie się z tego snu; każdy żyje jak chce i będzie ponosił konsekwencje swoich wyborów takich lub innych niezależnie od tego jak to sobie usprawiedliwi czy też uroi, ale nie każcie ludziom podporządkowywać się swoim zasadom tylko dlatego bo jesteście ich wyznawcami;
A to, że dokonaliśmy tutaj wszyscy jak jeden mąż takiego a nie innego wyboru partnerów życiowych to chyba też nie za dobrze świadczy o nas samych czyż nie? Przecież to my dokonaliśmy tego wyboru dlaczego zatem nie dostrzegliśmy, że ktoś nie ma tożsamych wartości z naszymi? Aaaa nie jasne, że nie po co w ogóle to analizować i się z tym konfrontować, po co sobie komplikować życie,skoro można przyjąć wygodną tezę, że zły człowiek nas zdradził i nie ma kompletnej wartości. Więc pytam jeszcze raz jak admiral to świadczy o Tobie, jak Marcus to świadczy o Tobie, że wzięliście sobie takie kobiety,które Was wydymały???? Gdybyście sobie takie pytania zadali już dawno to nie żylibyście w dalszym ciągu złudzeniami w świecie idealizacji, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością; Trzeba byłoby zdeptać to swoje napompowane ego a to by cholernie bolało, dlatego łatwiej jest powiedzieć tfu zły człowiek; i to niby ma świadczyć o Waszej dojrzałości?niech każdy sam sobie odpowie na to pytanie to nie moja rola; ok Wasz wybór; taką drogę obraliście, tylko nie próbujcie w nią wciskach wszystkich, którzy mają odmienne wartości od Was; amen
A to, że dokonaliśmy tutaj wszyscy jak jeden mąż takiego a nie innego wyboru partnerów życiowych to chyba też nie za dobrze świadczy o nas samych czyż nie? Przecież to my dokonaliśmy tego wyboru dlaczego zatem nie dostrzegliśmy, że ktoś nie ma tożsamych wartości z naszymi? Aaaa nie jasne, że nie po co w ogóle to analizować i się z tym konfrontować, po co sobie komplikować życie,skoro można przyjąć wygodną tezę, że zły człowiek nas zdradził i nie ma kompletnej wartości. Więc pytam jeszcze raz jak admiral to świadczy o Tobie, jak Marcus to świadczy o Tobie, że wzięliście sobie takie kobiety,które Was wydymały????
Ale ja sie zgadzam ,ze to moj blad wybor partnerki zreszta u mnie byly czerowne flagi wiec to juz w ogole moja niewiedza i brak doswiadczenia w zwiazkach.
I ja jestem za praca nad soba i rozwoem swojej swiadomosci ale tez jestem przeciwny zrzucaniu wszystkiego na pierwotne instynkty i tym tlumaczniu sobie zachowan ludzi. Ludzi ktorzy jednak zyja w cywylizowanym spoleczenstiwe i widza jakie w danym spoleczestwie obowiazuja normy spoleczno-kulturowe.
Z tym ,ze z ta przysiega nie zapominaj ,ze jest tak ze skladaja ja obie storny wiec wychodizmy z zalozenia ,ze ta druga strona tez podziela nasz swiatopoglad w tej sprawie a krysztalowej kuli zeby wiedziec ze klamie albo zmieni w tracie zdanie na mamy.
I ja jestem za praca nad soba i rozwoem swojej swiadomosci ale tez jestem przeciwny zrzucaniu wszystkiego na pierwotne instynkty i tym tlumaczniu sobie zachowan ludzi. Ludzi ktorzy jednak zyja w cywylizowanym spoleczenstiwe i widza jakie w danym spoleczestwie obowiazuja normy spoleczno-kulturowe.
Ale nikt tutaj nie zrzuca odpowiedzialności tylko na instynkty; tylko zwraca uwagę, że one też mają znaczenie, tyl, że niektórzy podważają, że one w ogóle występują i mają jakieś znaczenie; owszem mają; ale liczy się całokształt;
Cytat
Z tym ,ze z ta przysiega nie zapominaj ,ze jest tak ze skladaja ja obie storny wiec wychodizmy z zalozenia ,ze ta druga strona tez podziela nasz swiatopoglad w tej sprawie a krysztalowej kuli zeby wiedziec ze klamie albo zmieni w tracie zdanie na mamy.
I to jest clou; warto wziąć pod uwagę również to, że ta osoba na tamten czas może była szczera i być może naprawdę myślała i chciała żeby było na zawsze; ludzie jednak się zmieniają na przestrzeni lat; ma wpływ na to wiele okoliczności; ja tego nie oceniam tylko stwierdzam fakt; to, że my tego nie dopuszczamy do świadomości nie oznacza, że tak będzie;mamy wpływ tylko na siebie i warto o tym pamiętać;
I tu nie chodzi o to ,ze ktos ma przestrzegaac moich norm czy zasad ale takich jakie panuja w danym spoleczestwie w ktorym dany czlowiek zyje i godzi sie zyc. Stad tez mamy nie zabijaj nie kradnij nie cudzoloz itd. to nie sa moje normy tylko.
I to jest clou; warto wziąć pod uwagę również to, że ta osoba na tamten czas może była szczera i być może naprawdę myślała i chciała żeby było na zawsze; ludzie jednak się zmieniają na przestrzeni lat; ma wpływ na to wiele okoliczności; ja tego nie oceniam tylko stwierdzam fakt; to, że my tego nie dopuszczamy do świadomości nie oznacza, że tak będzie;mamy wpływ tylko na siebie i warto o tym pamiętać;
Ok tylko czy z ta swiadomoscia damy rade stworzyc silny ,trwaly zwiazek bo ta swiadomosc na starcie zaklada brak zaufania do drugiej osoby a bez zaufania to chyba lipa jest nie zwiazek.
I tu nie chodzi o to ,ze ktos ma przestrzegaac moich norm czy zasad ale takich jakie panuja w danym spoleczestwie w ktorym dany czlowiek zyje i godzi sie zyc. Stad tez mamy nie zabijaj nie kradnij nie cudzoloz itd. to nie sa moje normy tylko.
Owszem, ale łatwiej się żyje wiedząc, że nie każdy ich przestrzega i przyjąć, że one obowiązują i tak musi być; dla Ciebie to może mieć znaczenie dla innych nie; to, że one są świetnie, ale to nie oznacza z automatu, że wszyscy będą ich przestrzegać;
Najlepsze jest to ( to nie personalnie zarzut do Ciebie admiral), że ludzie często na każdym kroku krytykują kościół i doktryny religijne, ale nie mają problemu z powoływaniem się na przykazania jeśli to jest im akurat potrzebne i wygodne; to czysta hipokryzja i z tym też można się nie zgadzać, ale trzeba akceptować, że takie rzeczy mają miejsce i tyle;
Ok tylko czy z ta swiadomoscia damy rade stworzyc silny ,trwaly zwiazek bo ta swiadomosc na starcie zaklada brak zaufania do drugiej osoby a bez zaufania to chyba lipa jest nie zwiazek.
Każdy ma swoje przemyślenia na ten temat po własnych doświadczeniach; ja akurat uważam, że w każdej dziedzinie życia warto stosować zasadę ograniczonego zaufania; i nie wyklucza to możliwości stworzenia fajnej, świadomiej, partnerskiej relacji, w której będzie panować równowaga; kwestia tylko dobrania się
Ale ja sie zgadzam ,ze to moj blad wybor partnerki zreszta u mnie byly czerowne flagi wiec to juz w ogole moja niewiedza i brak doswiadczenia w zwiazkach.
Czyli mając sygnały zignorowałeś je, podobnie jak i ja; ale do tego dochodzi się po czasie; to się nazywa refleksja; kolejnym krokiem jest znalezienie przyczyny dlaczego zignorowałeś i co sprawiło, że jednak w to wszedłeś; na tym polega rozwój; on chroni nikogo innego tylko nas przed popełnieniem tego samego błędu, uczy wyciągania wniosków; wzmacnia; problem polega na tym, że ludziom dziś brakuje pokory i wolą wybrać z pozoru prostszą drogę obwinienia o wszystko zdrajcę; "bo to zła kobieta była" tak jest wygodnie i bezboleśnie; tyle , że kolejny upadek jest jeszcze bardziej bolesny i nagle przychodzi otrzeźwienie; człowiek zdaje sobie sprawę, że stracił kolejne 10 lat; często już na wszystko jest za późno i nie można nic zrobić, mając przeświadczenie, że przegrało się życie...
Każdy ma wybór;
Czyli mając sygnały zignorowałeś je, podobnie jak i ja; to się nazywa refleksja; kolejnym krokiem jest znalezienie przyczyny dlaczego zignorowałeś i co sprawiło, że jednak w to wszedłeś;
Znaczy wtedy nie wiedzialem, ze to sa/moga byc czerwone flagi np. to ze ojciec zony to alkoholik i przemocowiec podobnie jak jej pierwszy partner i ojciec jej syna( choc to akurat dalej nie wiem czy ma znaczenie) i myslem ze ja bedac ich przeciwienstwem bede dla niej idelany ... mylilem sie. No bylo wiecej tych flag plus moja podobnie jak autora tego watku zgoda na przesuwanie granic itp. duzo tych bledow. Generalnie nie powinienem do tego zwiazku wchodzic nie z maja wiedza i doswiadczeniem ... za "krotki" bylem na zawiazek z kims takim...
Znaczy wtedy nie wiedzialem, ze to sa/moga byc czerwone flagi np. to ze ojciec zony to alkoholik i przemocowiec podobnie jak jej pierwszy partner i ojciec jej syna
Kopia mojej sytuacji; wtedy też nie wiedziałem jaki ma to wpływ i przełożenie na dorosłość;wręcz przeciwnie cżłowiek czuł się jak wybawca; nie słyszałem o jakichś DDA, DDD czy innych zaburzeniach osobowości typu rys narcystyczny;
takie kobiety nigdy nie docenią dobroci i normalności bo dla nich normalność to ciągła walka o przetrwanie i każdy inny związek będą sabotować bo unikają prawdziwej bliskości jak ognia...książkę można by napisać;
I dodam ,ze zgadzam sie tu z Marcusem , ze ten portal zaczyna przybierac jakas forme linczu na zdradzanych gdzie o ironio to ich sie wini za zdrade partnera. Niby tu pisza "nie jestes winny zdrady partnera ale..." a wiadomo gdzie sobie mozna wsadzic wszystko przed ale...
Gdzie ja go linczuję?
Gdzie go winię za zdradę jego żony?
No i ,,jesteśmy doma"!
Czyli mamy ujawnione ,,źródło" takich przekonań, uzasadniających ,,róbta co chceta".
A jest nim nie kto inny jak Zygmunt Bauman, który wieszczy schyłek i zanikania etyki, oraz moralności, jako opresyjnych względem źródłowych impulsów moralnych i eo ipso
zniekształcających datum morale, wpędzających intuicje
moralne w nieautentyczność. Musi się więc narodzić ,,prawdziwa i autonomiczna moralność",
wyzwolona spod tyranizującej mocy schematów etycznych, podporządkowanych moralizatorskiej misji ich twórców i głosicieli.
Musi nastąpić decentracja kulturowa, radykalna
pluralizacja postaw i wartościowań, płynność i niedookreśloność czasów ponowoczesnych. Epoka wyzwolenia z wszelkich obowiązków, powinności moralnych i norm etycznych.
Dialektyka marksistowsko-leninowska składa ukłony. Mimo tego iż jest to wbrew dotychczasowemu jej twierdzeniu - ,,jednostka niczym - kolektyw wszystkim".
,,Fundowane" jest to także przez różnej maści scjentystyczne podejścia.
A jednak moralność i etyka rozumiane w w tradycji parmenidejskiej i arystotelesowskiej jako byt, żyje i ma się dobrze, jest ciągle żywy w człowieku, mimo wielokrotnych prób jego unieważnienia podejmowanych.
Gdzie ja go linczuję?
Gdzie go winię za zdradę jego żony?
A czemu to wziales tak do siebie akurat nie Ciebie mialem na mysli to raz a dwa pislalem ogolnie jak odbieram tu pewne trendy a nie tylko o tym watku .
MarcusM - nie wiem co bierzesz, ale przestań;
Udajesz takiego oczytanego, rzucasz hasłami rodem ze słownika wyrazów obcych a jak przychodzi do rozróżnienia znaczenia prostych polskich słów akceptacja a przyzwolenie/zgoda udajesz głupka; zachowując się tym samym jak rozkapryszone dziecko, które nie przyjmuje do wiadomości, że coś nie jest takim jak mu się wydaje; na niewygodne dla Ciebie pytania też nie odpowiadasz; to też dużo mówi o Tobie i o tym z czym tak naprawdę sobie dalej nie poradziłeś, ale to Twój problem; dlatego pozwól, że nie będę kontynuował dyskusji z Tobą;
bucklebee
Powyższy dyskurs wbrew pozorom jest także o Twoim problemie i aspektach jakie winny być wzięte pod uwagę przez Ciebie przy jego rozwiązywaniu.
Admirał: "Czyli w skorcie namawiasz autora do zaburzenia równości w związku... to on ma się całkowicie dostosowac do partnerki , dzielic jej pasje, zaintersowania , jej wartosci i calkowice akceptowac jej charakter. Bo jesli tego nie zrobi to pancia korzystajac z tego ,ze nie zyjemy juz w spolecznstwie patriarchalnym znajdzie sobie kogos na boku kto sie z nia w tych brakujaych jej elematach dopasuje. Super!!!
To moze niech ta pani postara sie wspolgrac w teamie bo malzoenstwo to team a jak nie to niech uczciwe odejdzie a nie szuka dwoch ba moze wiecej partnerów naraz, ktorzy zaspokoja jej kazde potrzeby."
Twoje stanowisko jest coraz rzadziej podzielane we współczesnych relacjach. Nawet wśród osób, które deklarują podobne podejście do zdrady jak Ty. Bowiem, gdy sami jednak mają podobną sytuację to na ogół dążą do porozumienia się i naprawienia związku. Zdradę partnerki traktując jako przyczynek do szukania również winy u siebie.
Cytat
MarcusM: "Możesz wyjaśnić w jaki sposób Twój komentarz, będący de facto pochwałą/promowaniem egocentryzmu/egotyzmu z domieszką hedonizmu ma pomóc autorowi wpisu?
Bo może on jest tylko napisany dla uzasadnienia Twoich postaw/działań?"
Autor posta sam dostrzegł dzięki terapiom, że posiada spore braki w kwestii podejścia do relacji romantycznych. Traktuje partnerkę niemal jak matkę. Oczekujac, że może jej bezgranicznie zaufać. W obecnych czasach znacznie większej samodzielności i niezależności partnerów niż za minionych lat trąci to anachronizmem.
Ludzie stali się samowystarczalni i znacznie łatwiej jest im prowadzić życie w pojedynkę niż kiedyś. Kobieta nie potrzebuje już mężczyzny, by zapewniał jej ochronę fizyczną. Od tego jest policja i surowe prawo karne chroniące m.in. kobiety. Stosowanie siły fizycznej przez mężczyznę odeszło już do lamusa również w zwiazkach (zauważ, że nie aż tak dawno temu było to przecież społecznie akceptowalne). Nie potrzebuje również mężczyzny, by zapewniał jej pomoc finansową, bowiem niemalże zrównały się w dostępie do lepiej płatnych zawodów do niedawna wykonywanych głównie przez mężczyzn (np. kierowczyni ciężąrówki, policjantka, posłanka, żołnierka, wykładowczyni akademicka itp). Nie potrzebuje również męża do majsterkowania czy naprawia jej samochodu. Zleci to serwisowi.
Współczesna kobieta potrzebuje natomiast mężczyzny, by dzielił z nią pasje. By był jej równoprawnym partnerem. Czyli również by jak w zespole współdzielił z nią wszystkie obowiązki po równo. A nie jak to było w patriarchacie, gdzie nierówna gra zespołowa polegała na tym, że kobieta miała dbać o to, by mąż nie był głodny, nie był brudny i nie był zmęczony opieką nad dziećmi. A w dodatku jeszcze miała iśćdo pracy. Natomiast mąż po powrocie z pracy otwierał piwko, wykładając nogi na stolik, włączał telewizor i czekał aż poniżany zawodnik w jego drużynie oprócz pracy na etacie odwali również całą brudną robotę w domu.
Współczesna kobieta potrzebuje natomiast mężczyzny, by dzielił z nią pasje. By był jej równoprawnym partnerem.
Pod warunkiem, że mówimy o świadomych, niezaburzonych i niezepsutych ludziach; jednostki mające jakieś zaburzenia, o które dziś nietrudno w czasach konsumpcjonizmu wręcz wykorzystują drugich a Ci drudzy często nie są nawet świadomi, że są tylko używani jak sprzęt AGD;
Prowadzicie tu zaawansowane dysputy filozoficzne, a wg mnie sprawa jest prostsza. Pokolenie naszych rodziców żyło w innych czasach, również zdarzały się zdrady, ale z przyczyn prozaicznych nie wychodziły one na jaw. Dzisiaj mamy firmy detektywistyczne, kamery, podsłuchy, nawigacje, oprogramowania szpiegowskie itd. Nawet możliwość badań DNA za nieduże pieniądze. Więc łatwiej to wykryć. Zdrad na pewno jest więcej. Ludzie po prostu nudzą się sobą, nie mają wspólnych zainteresowań, często przestają się sobie podobać. Więc po co tutaj powoływać się na ojców filozofii. Aby utrzymać związek, trzeba czasem mieć dużo szczęścia. Swego czasu pracowałem w parku przemysłowym, kilka tysięcy ludzi, miasto w mieście. To, co wyprawiali tam i mężczyźni i kobiety było dla mnie takim szokiem, że do dziś w to nie mogę uwierzyć. Seks w biurach, toaletach, na magazynie, wszędzie. Żonaci, mężatki, single. Dla wielu była to pierwsza praca w życiu (kobiety odchowały dzieci i poszły do pracy) i tutaj zaczynali podwójne życie, tu odżywali po latach nudnego życia w domu.
Pomijając, że wybierając partnera życiowego powinnismy zwrócić uwagę nie tylko na jego wygląd czy stan materialny lub status społeczny, ale również na wyznawany system wartości (ateista, fanatyk religijny, wyznawca teorii spiskowych, piewca patriarchatu, feminista itp) czy zainteresowania (lub ich totalny brak).
To warto mieć również świadomość, że miłość ma często to do siebie, że wspólne zainteresowania naturalnie powstają. A więc koleżanka w pracy "polubiła" pasję męża do bycia hodowcą gołębii. Co wiąże się ze zmianą stylu życia dostosowaną pod gołębie. Czyli wyjazdy na loty, kupowanie odżywek, różne karmy, weterynarze, kupno i sprzedaż gołębii innym hodowcom. Bywanie na imprezach organizowanych przez hodowców, czy przyjmowanie wizyt innych hodowców w domu jak i bywanie z wizytą u nich itp.
Tutaj niestety Autor wpisu nie podziela pasji żony. A wręcz otwarcie jest nastawiony do tej pasji wrogo. Nie mając najmniejszego zamiaru dostosować się do niej. Ja chociażby zacząłem czytać książki tylko dlatego, że dziewczyna, która mi się podobała uwielbiała czytać książki. Czytałem więc koniecznie te, które ona przeczytała i jej się spodobały, by mieć z nią wspołne zainteresowania i tematy do rozmów. To bardzo łączy ludzi. Nawet drobne codzienne rozmowy o wspołnych sprawach i zainteresowaniach bardzo mocno zbliżają i budują silną więź romantyczną.
Jeśli żona musi to robić z kimś innym, bo my mamy to gdzieś. Bowiem wybierając partnerkę niespecjalnie zainteresowaliśmy się jakie ona wyznaje wartości i jakie ma zainteresowania. To potem nie dziwmy się, że żona zacznie z czasem się od nas oddalać. Dodając do tego współczesną łatwość życia jako singiel, taka decyzja jest znacznie łatwiejsza do podjęcia niż kiedykolwiek wcześniej.
Jeśli żona musi to robić z kimś innym, bo my mamy to gdzieś.
Czy ktoś zabraniał żonie realizować swojej pasji - turystyki ogólnie mówiąc - nie. Pełna zgoda męża ale czy to oznacza zgodę na romans bo mąż siedzi w domu z 3 dzieci? Dlaczego mąż ma realizować pasję żony a ona nie była w stanie pojechać z nim i dziećmi na Bali?
Cytat
Bowiem wybierając partnerkę niespecjalnie zainteresowaliśmy się jakie ona wyznaje wartości i jakie ma zainteresowania.
Autor znał je. I nie mówił nie.
Cytat
To potem nie dziwmy się, że żona zacznie z czasem się od nas oddalać.
A żona to jakaś mądra inaczej?
Mąż poświęcał się na 100% rodzinie, żonie a ona nie mogła poświęcić się dla rodziny i swojego pędu poświęcić częściowo rodzinie? Przecież ona była egoistką i zarzucanie autorowi że nie był wstanie polubić jej zainteresowań i latać po górach to nadużycie.
Nie mogła z nim pojechać do Jordanii?
Dodając do tego współczesną łatwość życia jako singiel, taka decyzja jest znacznie łatwiejsza do podjęcia niż kiedykolwiek wcześniej.
Nie znam kobiety, zwłaszcza z dziećmi, która postanowiłaby zostać singlem nie trzymając już kolejnej gałęzi; kobiety nie odchodzą w próżnię a jeśli już to baaardzo rzadko; wolą trwać w kiepskim związku, ale to zawsze związek, który daje jakieś poczucie bezpieczeństwa co da kobiet jest niewątpliwie bardzo istotne;
Nie znam kobiety, zwłaszcza z dziećmi, która postanowiłaby zostać singlem nie trzymając już kolejnej gałęzi; kobiety nie odchodzą w próżnię a jeśli już to baaardzo rzadko; wolą trwać w kiepskim związku, ale to zawsze związek, który daje jakieś poczucie bezpieczeństwa co da kobiet jest niewątpliwie bardzo istotne;
Czytam tak ten temat już 3 stronę i zastanawiam się nad jednym, pomijam tutaj kwestię ślubu cywilnego, jeżeli związek małżeński jest zawierany w kościele katolickim to chyba można się spodziewać, że wyznanie partnera też jest katolickie (bo do ślubu temu nie zaprzeczył), a co za tym idzie, mogę SIĘ SPODZIEWAĆ I ZAKŁADAĆ, że wyznaje te same wartości co ja, które są zawarte w dekalogu, prawda? I etyka sytuacyjna, na którą się tu dużo osób powołuje, jest zgodnie z naukami katolicyzmu NIE DOPUSZCZALNA, ponieważ mamy wartości NADRZĘDNE zawarte w dekalogu, którymi każdy katolik ma się kierować we własnym życiu.
Czytam tak ten temat już 3 stronę i zastanawiam się nad jednym, pomijam tutaj kwestię ślubu cywilnego, jeżeli związek małżeński jest zawierany w kościele katolickim to chyba można się spodziewać, że wyznanie partnera też jest katolickie (bo do ślubu temu nie zaprzeczył), a co za tym idzie, mogę SIĘ SPODZIEWAĆ I ZAKŁADAĆ, że wyznaje wartości zawarte w dekalogu, prawda?
Czy moje założenie jest błędne?
Błędne. Ja brałem kościelny bo chciała tego moja wife mi było to obojętne.
A Ci co pozew złożyli przeciw niewiernej żonie to niby jest kto?
Przecież mogliby żyć wygodnie, nie mają opcji a jednak decydują się odejść; tzn masz rację nie wszyscy
Bucklebee, daj znać po wizycie u notariusza jak się czujesz i jak poszedł podział majątku. Czy nie miałeś z tym problemów i ewentualnie jeśli tak to jakie. Polecam też przeczytać ten poradnik jak będziecie ustalać plan opieki:
http://brpd.gov.pl/sites/default/files/dziecko_w_rozwodzie_-_poradnik_dla_rodzicow.pdf
Nie znam kobiety, zwłaszcza z dziećmi, która postanowiłaby zostać singlem nie trzymając już kolejnej gałęzi; kobiety nie odchodzą w próżnię a jeśli już to baaardzo rzadko;
Przeczytaj jeszcze raz mój post, ale ze zrozumieniem; tam jest udzielona odpowiedź na Twoje pytanie;
isteata - ,,zastępy niebieskie"
czyli Rozwiązłość i kaudelizm w natarciu.
Cytat
lubię dziewczyny rozwiązłe, wyzwolone seksualnie. I sam mam taką za partnerkę.
Cytat
Seks zaczęła dość wcześnie. Dziewictwo straciła w wieku 15 lat. Poznałem ją, gdy miała 25 lat i tylu partnerów seksualnych, że straciła rachubę. Podniecają mnie takie lubieżne i wyuzdane kobiety. Dlatego to właśnie ją wziąłem za partnerkę.
Cytat
ja akceptuję jej seks z kolegami czy tam z innymi zapoznanymi mężczyznami.
Odnoszę wrażenie, że masz silną skłonność do manipulacji w rozmowach. Idąc Twoim tokiem rozumowania, osoby, które się rozwiodły nie powinny doradzać innym, bowiem zawsze doradzą rozwód. I vice versa.
Prezentujesz pogląd, w którym jeśli ktoś wyznaje jakieś wartości, to nie będzie w stanie zrozumieć systemu wartości innej osoby. Nawet jeśli jest to system bardzo powszechny. Co jak doskonale wiemy nie jest prawdą. Niestety Twoja retoryka skupia się bardziej na wywoływaniu jałowych dysput. Wręcz na trollowaniu, aniżeli na chęci pomocy i doradzenia.
normalnyfacet2:
Czy ktoś zabraniał żonie realizować swojej pasji - turystyki ogólnie mówiąc - nie. Pełna zgoda męża ale czy to oznacza zgodę na romans bo mąż siedzi w domu z 3 dzieci? Dlaczego mąż ma realizować pasję żony a ona nie była w stanie pojechać z nim i dziećmi na Bali?
Takie podejście męża wobec żony sprzyja niestety romansom właśnie. Jest to istotny fakt, który pomijasz usilnie atakując jego żonę, ale kompletnie nie zwracając na to uwagi autorowi posta. Nie znamy szczegółów w jaki sposób planowali wakacje. Być może, gdyby nie wrogość męża wobec planów zony, byliby w stanie się porozumieć? Niestety, zamiast starać się porozumieć, to mówił coś w stylu: "a jedź sobie gdzie chcesz, ale beze mnie." Czyniąc to niestety wielokrotnie przez dłuższy okres czasu.
Cytat
normalnyfacet2:
Mąż poświęcał się na 100% rodzinie, żonie a ona nie mogła poświęcić się dla rodziny i swojego pędu poświęcić częściowo rodzinie? Przecież ona była egoistką i zarzucanie autorowi że nie był wstanie polubić jej zainteresowań i latać po górach to nadużycie.
Nie mogła z nim pojechać do Jordanii?
Jesteś singlem?
Nie, nie jestem singlem. Pomijajac wyznawany system wartości, to moim zdaniem również dzięki temu, że nie szukam usilnie winy jedynie w partnerce. Do czego zauważyłem posiada skłonność wiele osób wypowiadających się w tej dyskusji.
Być może pozorny egoizm żony autora posta mógł wynikać z jego niedojrzałości do związku.O czym przecież on sam wspomina. Ale jakoś mało kto stara się obiektywnie spojrzeć na ich relację, również przez pryzmat jego niedojrzałości w tej kwestii.
Twoje stanowisko jest coraz rzadziej podzielane we współczesnych relacjach. Nawet wśród osób, które deklarują podobne podejście do zdrady jak Ty.
Czyli jakie stanowisko i podejscie?
Cytat
Bowiem, gdy sami jednak mają podobną sytuację to na ogół dążą do porozumienia się i naprawienia związku. Zdradę partnerki traktując jako przyczynek do szukania również winy u siebie.
No i to jest dobre podejscie albo inaczej byloby gdyby czesto zdradzany poprzez manipulacje zdrajcy nie dal sobie wmowic winy za zdrade. Pozniej taki zdradzony szuka winy w sobie a taki zdradzajacy ma wywalone wrotki w swoja wine i szukanie w sobie slabosci. A w dalszej konsekwenscji mamy powtorki z rozrywki.
I dalej czytajc kolejne Twoje wpisy namawiasz do zachwiania rownowagi w zwiazku.
Natomiast mąż po powrocie z pracy otwierał piwko, wykładając nogi na stolik, włączał telewizor i czekał aż poniżany zawodnik w jego drużynie oprócz pracy na etacie odwali również całą brudną robotę w domu.
Znasz dzis takie pary ? Bo te co ja znam - mowie nie tylko o moiom pokoleniu ( a mam 43 lata) ale takze pokoleniu moich rodzicow czy pokoleniu mojego syna- maja rowny podzial obowiazkow.
Cytat
Bowiem wybierając partnerkę niespecjalnie zainteresowaliśmy się jakie ona wyznaje wartości i jakie ma zainteresowania.
Czasem ludzie w ciagu zycia zmienia swoje wartosci, poglady i zaintersowania i nie mowie tu nawet o ludziach zachwianych czy z rysem narcystycznym bo tam to jest od poczatku gra.
Cytat
Być może pozorny egoizm żony autora posta mógł wynikać z jego niedojrzałości do związku.O czym przecież on sam wspomina. Ale jakoś mało kto stara się obiektywnie spojrzeć na ich relację, również przez pryzmat jego niedojrzałości w tej kwestii.
A to juz w kontekscie finalu czyli zdrady zony pachnie proba odwracania kota ogonem - " zdradzilam bo on byl zly i niedojrzaly " Bo moze i autor jest niedojrzaly do zwiazku ale czym ze jest zdrada jak tez brakiem tejze dojrzalosci. Zdrada nie naprawi w zaden sposb tego zwiazku.
PS. Isteata jestes mezczyzna ? Bo odnosze, moze tylko ja wrazenie ,ze piszesz jak kobieta. Mam nadzieje ,ze nie probujesz nas robic tu w przyslowiowe "jajo".
Prowadzicie tu zaawansowane dysputy filozoficzne, a wg mnie sprawa jest prostsza.
A ja mam wrazenie Sasza ,ze TY dalej usilnie probujesz usprawiedliwac swoje zamilowanie do wyjadania midoku z ula innych anizeli budowania wlasnego ula.
Cytat
Aby utrzymać związek, trzeba czasem mieć dużo szczęścia.
Przede wszystkim to trzeba duzo pracy w niego wlozyc.
Takie podejście męża wobec żony sprzyja niestety romansom właśnie. Jest to istotny fakt, który pomijasz usilnie atakując jego żonę, ale kompletnie nie zwracając na to uwagi autorowi posta.
Czyżby? Bo mi wychodzi że czytasz wybiórczo.
Cytat
normalnyfacet2 dnia 10.04.2023 01:45
Miałeś wiedzę że ona jeździ z jakimś gostekiem na różne wojaże i nic z tym nie zrobiłeś?Skąd taka skrajna nieodpowiedzialność?
Jest tego więcej.
Cytat
Nie znamy szczegółów w jaki sposób planowali wakacje. Być może, gdyby nie wrogość męża wobec planów zony, byliby w stanie się porozumieć?
Przecież autor napisał że mieli jechać na Balii ale ona parła na góry. Gdzie Ty widzisz wrogość męża do planów żony? Gdzie on to napisał?
To że napisał iż go wypady w góry czy namioty nie bawią to wrogość? Jak poczytasz uważnie to generalnie oni jechali tam gdzie chciała żona, dlatego pytałem - czemu ona nie mogła raz w roku jechać tam gdzie chciał mąż? To też jego wina że ona nie chciała?
Cytat
Niestety, zamiast starać się porozumieć, to mówił coś w stylu: "a jedź sobie gdzie chcesz, ale beze mnie." Czyniąc to niestety wielokrotnie przez dłuższy okres czasu.
I tu sobie dopisujesz - wystarczy poczytać co pisze autor.
W małżeństwie są dwie strony - ona z tego czerpała a mąż był od pilnowania dzieci - ona nie mogła zaproponować czegoś innego niż góry, namioty itp.? Przecież tam były/są małe dzieci.
Cytat
Być może pozorny egoizm żony autora posta mógł wynikać z jego niedojrzałości do związku.O czym przecież on sam wspomina. Ale jakoś mało kto stara się obiektywnie spojrzeć na ich relację, również przez pryzmat jego niedojrzałości w tej kwestii.
I znowu dopisujesz. Autor jak najbardziej dorósł do małżeństwa. Poległ jedynie w kwestii zbytniej ufności względem żony. Mierzył ją swoją miarą. Zapomniał że ludzie w tym jego żona nie muszą realizować jego podejścia do życia.
Patrzę obiektywnie i nieraz napisałem wprost autorowi co o tym sądzę.
Cytat
Czyli po prostu mącisz wodę...ok.
Po prostu sprawdziła zyski i straty - stąd te decyzje.
Dlaczego kłamie - niektórzy kłamią do końca taki charakter.
Cytat
Zmiana siebie i praca nad sobą jest moim zdaniem na końcu
Oczywiście, że jest na końcu bo nie mają świadomości swoich ułomności i deficytów; jeśli nie mam czegoś świadomości to w jaki sposób mam myśleć o pracy nad nimi?
4 wspomniałaś o tym, że jesteś praktykującym psychologiem więc powinnaś te podstawy znać? Prowokujesz?
Cytat
Ok masz na myśli komentujących a niekoniecznie tych, którzy opisują swoje historie i oczekują wsparcia?
Powinnaś wyrażać się troszkę jaśniej bo ja odebrałem to tak, że masz na myśli tych drugich;
Fakt, ludzie mogą mieć różne powody, dla których się pojawiają na różnych forach, ale na tym polega siła takich miejsc; różnorodność;
Cytat
Nie wiem może to tylko ja jest tak nieufny ale nie wykluczałbym, że romans cały czas trwa i zszedł do podziemia.Najwyrazniej jest jakiś powód pewnego wycofania się.Kto wie,może żona delikwenta się dowiedziała?To wszystko jest zbyt piękne,żeby mogło być prawdziwe.Cięzko uwierzyć,że po tak długim romansie Pani nagle odnalazła miłość do męża.Przecież jest oczywiste,że gdyby jej naprawdę zależało to widząc,że już nic nie ugra na kłamstwie,zaczęłaby mówić prawdę.Na teraz to ja widzę ogrom manipulacji i kto wie grę na czas ?Może jest to czas na określenie się boczniaka.
Teoria możliwa jak wiele innych.Autor pisze że czytał sporo na tym forum.Nie wiem czy dotarł do historii która mi się właśnie przypomniała.Jeśli masz bucklebee chwilę czasu i chęci to przeczytaj sobie.Ciekawa lektura.
Sytuacja trochę podobna.Przyłapana na zdradzie zona tez na raty się przyznawała.Też żałowała i zapewniała męża że kocha tylko jego ( nawet przed nim klękała ) Była tak wiarygodna że większość forumowiczów ( łącznie ze zdradzonym mężem ) stawiała ja za wzór skruszonej zony której warto dać szansę.Do forumowej beatyfikacji już niewiele brakowało...
( jeśli nie chcesz czytać całości - fakt trochę przydługie - to ujawnię że kubeł zimnej wody mamy w poście 163)
... aha ! - zapomniałem - wcześniej żona kategorycznie zażądała by nie próbował odzyskać historii korespondencji( jej z kochankiem ) na komunikatorze.
To tak odnośnie Twoich dylematów czy sprawdzić zonie telefon.
https://zdradzeni.info/news.php?readm...c_start=99
1) ,,Test" na danie do sprawdzenia telefonu/kompa - zrobiony??
2) Włączyła na stałe lokalizację i wie, ze jej wyłączenie będzie oznaczało jedno???
3) Udostępniła Ci na stałe wszystkie zdjęcia z tych wyjazdów?
Kluczowe dla ocenienia sytuacji w jakiej jest osoba zdradzona, po szoku jaki ta zdrada wywołała jest postawa ,,zdradzacza".
I jeżeli chce się w ogóle myśleć ,,co dalej", to ta postawa daje asumpt do tej oceny.
Winna ona (o ile w ogóle ,,zdradzacz" chce zmazać swoją winę) zawierać:
- szczere i nie wymuszone wyznanie wszystkich win;
- szczery żal za wyrządzone zło;
- szczerą skruchę;
- prośbę, a nawet wręcz błaganie, o wybaczenie, z świadomością, że to nie nastąpi z minuty na minutę;
- wręcz ślubowanie, iż to się nie powtórzy;
- gotowość poddania się pokucie;
- zadeklarowanie i całkowite wykonanie pełnej transparentności.
I to wszystko musi wyjść od ,,zdradzacza", a nie być ,,wynegocjowane".
TE warunki muszą być wszystkie spełnione razem i jednocześnie. A ocena wykonania należy do osoby zdradzonej.
Dopiero wtedy osoba zdradzona może podjąć racjonalną decyzję ,,co dalej".
Bez ich spełnienia wiadome jest jedno - ,,powtórka z rozrywki".
Pełna zgoda, zresztą powtarzane jak mantra w zasadzie w każdej historii; największym problemem w tym wszystkim wydaje się być słowo "szczery" no bo jak osoba zdradzona zwłaszcza, że przed chwilką jawnie była okłamywana ma zmierzyć tę szczerość? I to jest często największy problem nawet przy krystalicznej i być może bardzo autentycznej postawy i chęci zdradzacza;
Bowiem w sytuacji ,,podbramkowej" u każdego człowieka włączają się mechanizmy pozwalające ocenić, czy coś jest szczere czy nie.
Dlatego tak pytam o ten ,,test prawdomówności", czyli o żądanie udostępnienia na kilka dni telefonu/kompa. Bo nie ma znaczenia czy udostępni czy nie - ale ma znaczenie jej reakcja (i czas reakcji) na to żadanie.
Byłem natomiast u swojej terapeutki. Mocno mnie poirytowała, ale nie wiem, może ja coś znowu źle myślę... Generalnie twierdzi, że moja potrzeba zaufania i prawdomówności jest dziecinna, i że byłem za dobry, że aż mdły i jakoby przez to mojej żonie sie przejadło, więc sobie znalazła przygodę/faceta gdzie indziej.
Abstrahując od contentu, strasznie mnie irytuje łatwość, z jaką ona oczekuje ode mnie "dorosłej" postawy, czyli określenia problemu, planu naprawczego i jego wdrożenia. Przecież to jest jakiś absurd, każdy ma gdzieś granice bólu po przekroczeniu której nie można od niego oczekiwać że se pogada co sie ma zmienić i będzie dalej żył z tym bagażem... Przynajmniej tak mi się wydaje. Ale w sumie jestem po prawie 14h pracy więc nie wiem.
Cytat
Jednak trochę racji ma
- byłeś za bardzo ufny, nawet gdy Ł zaczął Ci przeszkadzać i sam podejrzewałeś żonę o zdradę to nie zrobiłeś nic. Znaczy nie sprawdziłeś czy masz rację czy nie.
- prawdomówność jest jak najbardziej wskazana i pożądana. Mogłeś ją spytać czy okłamuje partnera?
- tak byłeś za dobry ale nie tak jak ona mówi.
Byleś za dobry bo godziłeś się na sprowadzenie siebie/swoich potrzeb gdzieś na margines. Ona decydowała Ty się godziłeś nawet jeśli Ci nie pasowało - w związku ma być partnerstwo . Ty zapewniłeś jej uprzywilejowaną pozycję.
Ale to nie Ty jesteś powodem że ona sobie kogoś znalazła.
Cytat
Terapeutka tego od Ciebie oczekuje?
Cytat
Cytat
Cytat
Więcej czasu z Tobą, rodziną, mniej wyjazdów itd.
To się jej spytaj dlaczego Ty masz robić plan naprawczy małżeństwa skoro to żona zdradziła.
Cytat
Zmien terapeutke bo to jedna z psycho - loszek. Zaufanie i prawdomownosc to podstawa udanego zwiazku a nie jakies dziecinne potrzeby. Ona tez robi w uja swojego partnera i mu nie ufa? Znaczy sie ze ta psycho- loszka prosi swego partnera zeby nie byl dobry zeby nie musiala mu rogow dorabiac? ...
Co za czasy , ze za bycie dobrym sie opiernicz zbiera ...
Cytat
Niech sie lepiej spyta tej psycho - znawczyni o jej historie zwiazkow to bedzie wiedzial skad te glupie porady....
Cytat
Lub zorganizował dla nas
Twoja terapeutka ma 100% racji; ja nie zauważam aby w tym stwierdzeniu, że byłeś za dobry ona próbowała Ci przypisać choćby współwinę; 90% poza normalnyfacet2 też to dostrzega nie wiadomo gdzie...
Wszyscy mówią i piszą o górnolotnej przysiędze, jakiejś obietnicy, uczciwości, wartościach itd. Świetnie i tak wyglądałoby życie w idealnym świecie, ale on idealny nie jest i nigdy nie będzie; i niema to kompletnie nic wspólnego z tym, że ktokolwiek próbuje zdjąć odpowiedzialność ze zdrajcy. To zupełnie inna kwestia!!! Takie są fakty mimo, że niektórzy usilnie próbują innym wmówić, że jest to kwestia relatywizowania...
Przecież nie od dziś wiadomo, że z punktu widzenia ewolucji biologicznej kobieta zawsze będzie ciągnęła do silnego samca ( niekoniecznie fizycznie) bo słabi faceci tzw biali rycerze ich po prostu nie pociągają; kwestia zrozumienia mentalności, emocji i zachowań kobiet głównie na poziomie mózgu trzewiowego; owszem na jakimś etapie marzą o tzw. misiaczku, ale finalnie prawie zawsze kończy się to tak samo; albo schematycznie ucieka w ramiona innego a jeśli ma silnie wpojone zasady i wartości to nie ucieknie, będzie trwać nieszczęśliwa w relacji, być może będzie próbować wskrzesić te emocje, ale często z marnym skutkiem, w takim przypadku szacunku i miłości tam nie będzie za grosz; będzie to bardziej przypominać współlokatorów; niektórym to pasuje; pewnie z 70% małżeństw tak wygląda; biały rycerz, ciepła klucha czy zwał jak zwał w dłuższej perspektywie nie jest w stanie zapewnić kobiecie żadnych emocji, które potrzebne są jej jak tlen do prawidłowego funkcjonowania, więc staje się nieatrakcyjny, jeśli staje się nieatrakcyjny toteż nie pociąga jej i nie pożąda;
To, że od ponad 2000 lat ludzie społecznie się dostosowują do rzeczywistości, cywilizują, nie oznacza, że pierwotne instynkty zanikły;
Nie pochwalam oczywiście tego i sam wsadzałbym do więzienia za przemoc; ale pytanie do otwartych umysłów; dlaczego kobietom, które żyją w toksycznej relacji z przemocowcem tak ciężko jest odejść?...
Zdajesz sobie sprawę, że rozwinięcie logiczne tego co napisałeś to ,,laudacja" dla ZŁA?
Bowiem jest nadużyciem twierdzenie, że DOBRO jest sprzeczne z naturą ludzką. Gdyż człowiek to nie jest samo ZŁO. Rodzi się bowiem jako ,,czysta karta", ale ma w sobie pierwiastki dobra i zła.Od niego tylko zależy który go zdomunuje.
Zamiast studiować post-freudowskie pseudo teorie, zapoznaj się z tym na przykład, jak człowieka widzą wschodnioazjatyckie systemy filozoficzne. szczególnie z koncepcją ,,Yin - Yang".
Dobro i zło to podstawowe pojęcia etyczne. Dobrem określa się wszystko to, co przynosi korzyść człowiekowi/ludziom, nie powoduje niczyjej krzywdy, służy szczęściu. Zło to przeciwieństwo dobra – jego skutkiem jest ludzka krzywda, nieszczęście. Zło to jedna z dwóch podstawowych kategorii moralnych- przeciwieństwo dobra. Fakt jego istnienia w niczym nie uzasadnia jego ,,hodowania" w umyśle i duszy człowieka.
Seneka w dziełach mówi o tym w ten sposób: "Staje się gorszy, kto psuje drugiego".
Ofiarą złą może się stać sam złoczyńca, którego uleganie złu prowadzi do autodestrukcji.
Mahatma Gandhi: "Dobro i zło i muszą istnieć obok siebie a człowiek musi dokonywać wyboru i tylko od niego zależy co wybierze."
Słynny niemiecki filozof Gottfried Wilhelm Leibniz dokonał próby uporządkowania dyskursu związanego z postrzeganiem ,,zła" i uznał iż ,,zło" to brak dobra w postępowaniu człowieka, czyli np. grzech, pycha, złośliwość, kłamstwo, głupota, żądza - czyli zło moralne.
Platon przyjmuje realnie istniejące zło.
Twierdził, że trzeba je ujmować je jako siłę destrukcyjną, która niszczy i destabilizuje ład społeczny opierający się na harmonii, którą tworzy ,,dobro".
Cytat
Pojechałeś.
Od zwierząt odróżnia nas to że potrafimy myśleć. I to my właśnie poprzez umiejętność myślenia oraz rozwój cywilizacyjny decydujemy co jest dobre a co złe.
Twoja terapeutka ma niestety całkowitą rację. Jesteś tak okropnym flegmatykiem, że niemal każda _współczesna_ kobieta miałaby problem wytrzymać z Tobą psychicznie przez ileś lat. Rozgryzasz daną kwestię nawet na atomy. Powtarzajac proces kilkukrotnie. Zbędnie czekasz. Przesadnie analizujesz. Doprowadzajac relację do sytuacji w której nawet związki cuckold nie czują się komfortowo i o wiele wcześniej powiedziałyby stop. Pełnokriwsty samiec nie skażony szkodliwymi idealogiami reagowałby szybko. Nie ufałby jak dziecko karmiony idealogią wierności we wszystko co mówi żona. Niestety związki realizowane z dozą nieufności mają znacznie większą szansę przetrwania niż te zaniedbane, "bo ufałem bezgranicznie". Owszem, ktoś moze mieć farta i nie strzeli sobie w łeb tą bezgraniczną ufnością. Ale jednak statystycznie lepiej wychodzą ci, którzy sprawdzają.
Twoje podejście flegmatyka sprawdza się jak widać doskonale w życiu zawodowym, ale bardzo słabo sprawdzi się w relacjach romantycznych. Kobiety naprawdę potrzebują czuć, że żyją. Że są z samcem. Poczuć dzikość. Impulsywność w kontaktach. Być traktowaną z pożądaniem niemal na każdym kroku. Jest to o tyle łatwe do realizowania w Twoim przypadku, że masz szczęście posiadać atrakcyjną fizycznie żonę.
Skoro byłeś w stanie zauważyć szkodliwość ideologii religii w którą byłeś bezgranicznie zanurzony (czego dostrzeżenie przez ogrom osób jest wręcz niewykonalne), to być moze będziesz w stanie dostrzec również potrzebę zmiany w kwestii relacji romantycznych? Przewartościowania podstaw na których tworzysz wartości chcąc budować relację?
Widzę dwa rozwiązania:
1. Budujesz relację patriarchalną. Podporządkowując sobie żonę ekonomicznie. Rozwiazanie znane od dawna i promowane przez religie patriarchalne (również przez katolicyzm cytujący w tej kwestii Biblię). A więc żona ma siedzieć w domu. Zero pracy. Koleżanek czy tym bardziej kolegów. Ma wychowywać dzieci, prać, sprzątać, gotować. I czekać uśmięchnięta na powrót męża z pracy (tzw. opiekunka domowego ogniska). Zaletą tej relacji jest to, że nie musisz być dopasowany do żony w żadnej kwestii. Problem w tym, że w obecnych czasach coraz trudniej znaleźć kobietę chętną na takie ekonomiczne zniewolenie. Aczkolwiek Ty będąc zamożną osobą, raczej nie miałbyś - nawet w obecnych czasach - z tym problemu. Nie polecam jednak tego rozwiazania.
2. Zmieniasz swoje spojrzenie na relacje damsko-męskie. W obecnym społeczeństwie relacje te uległy sporemu rozluźnieniu w wyniku emancypacji finansowej kobiet (niezależności ekonomicznej kobiet od mężczyzn - wieszcząc nieuchronny upadek patriarchatu). A więc musisz wykazać się staraniem dopasowania do upodobań partnerki. Nie tylko jej hobby w postaci survivalu, ale również w kwestii charakteru. Czy wyznawanych wartości. Niestety, samo dawanie jej wolnej ręki, to nie jest dopasowanie się. A najkrótsza droga, do zakochania się w innej osobie, która potrafi się do niej dopasować. Bowiem obecnie kobiety posiadając coraz większą niezależność finansową (dające im poczucie bezpieczeństwa) mogą znacznie łatwiej podjąć decyzję o rozważeniu romansu czy ewentualnej zmianie partnera.
Twój problem polega na tym, że nie rozróżniasz założeń może i słusznych od rzeczywistości; rzucasz jakimiś formułkami, definicjami, których nikt tutaj nie neguje a przynajmniej nikt poza Tobą tego nie dostrzega; czy ktoś na tym forum kiedykolwiek pochwalił zło? Potrafisz rozróżnić fakty od teorii?
To retoryczne pytanie bo gdyby tak było nie pisałbyś takich głupot;
Żyjesz w jakimś innym świecie idealizacji i na siłę próbujesz wszystkim wmówić, że wszyscy, którzy nie stosują się do Twojej wypaczonej definicji moralności to źli ludzie;
Cytat
Sęk w tym, że ludzie logicznie myślący nie dostrzegą tam w najmniejszym stopniu nic poza faktami popartymi statystyką a już na pewno nie dostrzegą pochwał dla zła, które próbujesz mi wmówić stosując co rusz gashlighting; nie oczekuję, że zrozumiesz bo najpierw musiałbyś się zmierzyć ze swoim bólem,który ewidentnie w sobie nosisz;
Z czym Ty chcesz dyskutować chłopie? Ze statystykami? Statystyki to fakty!!!! Rozumiesz? Choćbyś nie wiem jak zaklinał rzeczywistość nie zmienisz tego; jak to się ma do Twoich definicji albo cytatów, którymi próbujesz co rusz podeprzeć swoje chore teorie? Teoria to jedno a rzeczywistość to drugie;
A Ty zwyczajnie nie potrafisz się dostosować do rzeczywistości, w której przyszło Ci żyć; naprawdę czasem lepiej jest zaakceptować pewne fakty, na które nie mamy wpływu, zaręczam, że będzie Ci się łatwiej żyć; porzuć swoją iluzję i idealizację świata a zrobi Ci się zdecydowanie lżej;
Cytat
Aha.
Więc zaakceptujmy złodziejstwo, morderstwa, cudzołóstwo, kłamstwo, ...
Bedzie łatwiej życ.
Cytat
Bedzie łatwiej życ.
Znów manipulujesz, nie wiem czy robisz to świadomie czy nie;
Dla Twojej wiadomości akceptacja nie ma kompletnie nic wspólnego z przyzwoleniem; a Ty nieustannie wrzucasz to do jednego wora;
Cytat
Więc zaakceptujmy złodziejstwo, morderstwa, cudzołóstwo, kłamstwo, ...
Bedzie łatwiej życ.
Zaakceptować że to się dzieje a nie godzić się na to.
Patrzeć realnie a nie życzeniowo.
Cytat
Skoro 90% to dostrzega to moze Ty się mylisz rozwazyles to ?
I juz nie to jest najgorsze w tej psycho-loszce ,ze posrednio wlasnie probuje wmowic wine za zdrade zony autorowi ale to ,ze dla niej potrzeby zaufania i prawdomownosci w zwiazku to
jakies dziecinne potrtzeby .
Jesli zaufanie i prawdomoownosc nie sa filarami w udanym zwiazku to co nimi jest?
Cytat
Oczywsice ,ze nie zanikly ale te wlasnie ksztaltowane od 2000 lat normy spoleczne sa odpowiedzia na wspolczesną struktruę i forme spoleczenstwa .
Ludzie zgadza sie nie sa z natury monogamiczni a kobiety sa hipergamiczne ale w obecnej formie spoleczenstwa nie mozna wrocic wybiorczo do instyntków pierwotnych i stad jest/ bylo pietnowanie spoleczne zachowan pierwotnych.
Jesli wrocimy tylko wybiorczo do pewnych zachowan pierwotnych (co propaguje feminizm miedzy innymi -hipergamia) co zreszta ma juz miejsce w kulturze zachodu to przy dzisiejszej formie spolecznej dopraowadzi do zalamania demograficznego ( co ma obecnie zreszta miejsce w kulturze zachodu ) i upadku tejze kultury.
Cytat
Czyli w skorcie namawiasz autora do zaburzenia równości w związku... to on ma się całkowicie dostosowac do partnerki , dzielic jej pasje, zaintersowania , jej wartosci i calkowice akceptowac jej charakter. Bo jesli tego nie zrobi to pancia korzystajac z tego ,ze nie zyjemy juz w spolecznstwie patriarchalnym znajdzie sobie kogos na boku kto sie z nia w tych brakujaych jej elematach dopasuje. Super!!!
To moze niech ta pani postara sie wspolgrac w teamie bo malzoenstwo to team a jak nie to niech uczciwe odejdzie a nie szuka dwoch ba moze wiecej partnerów naraz, ktorzy zaspokoja jej kazde potrzeby.
Cytat
Od zwierząt odróżnia nas m.in. zdolność do introspekcji a nie samo myślenie.
Zgadzam się co do tego, że to człowiek decyduje co jest dobre a co złe. Widać to w różnicach kulturowych. Co dla jednej kultury, jest dobre dla innej jest złe. Np. u nas jako złe odbierane jest obrzezanie dziewczynek, bicie i gwałcenie kobiet i dzieci, filizofia oko za oko… a w krajach gdzie dominuje radykalny islam bicie, gwałt i okaleczanie nie jest złem.
Dla mnie wzięcie pod buta kogoś co wiąze się przecież z przejęciem odpowiedzialności za życie dorosłego człowieka jest niewspółmierne z zyskami jakie ma się z tego. Człowiek najcenniejsze co ma to czas i energia. Po co ją tracić na wieczne sprawdzanie czyjejś prawdomówności, kontrolę i konfrontację? Można żyć w zgodzie ze swoimi wartościami bez tego wiecznego szarpania się kimś kto nie rozumie słowa miłość i przyjaźń. Bo w związkach, które opierają się na hamowaniu czy blokowaniu drugiej osobie możliwości zaspokajania swoich potrzeb i życia w zgodzie ze swoimi wartościami nie ma ani przyjaźni ani miłości nawet zwyczajnego lubienia siebie wzajemnie nie ma. O co tu walczyć? O władzę nad kimś? Po co? Szkoda czasu.
Zgodze sie ze autor pozwolil na za duzo jesli chodzi o wyjazdy z kolega na wyprawy poza dom i to na kilka dni ze wspolnym noclegiem ale to nie oznacza z automatu ( chodz do tego czesto to prowadzi) ze "cicho" pozwolil na seks czy romans zonie. Zona to tez nie spuszczona ze smyczy suka ,ktora nie czując lancucha ma robic co jej sie podoba ( ze nie wspomne juz jak mówi Peterson - "Jak masz dzieci to juz nie tylko chodzi o ciebie" - o czym wielu dzis zapomina).
Jak pozwole zonie na taniec z innym facetem i w przyplywie chwili ten taniec bedzie moze zbyt inytmny/frywolny a ja zeby nie robic afery w towarzystwie nie zareaguje odrazu tylko bede chcial z tym poczekac na chwile na osobnosci to nie znaczy ze z automatu zgadzam sie aby za chwile zona robila loda innemu.
Miejmy umiar powtorze autor pozwalajac zonie na za duzo nie pozwilil na wszystko
Właśnie TAK.
Bo ona musi zrozumieć, iż ,,nie można mieć ciastka(męża) i zjeść ,,ciacho"(boczniaka).
Nie twierdze ,ze nie nalezy szukac drugiego dna zdrady i wlasnych deficytow tylko nie przesady z tymi poszukiwaniami.
Cytat
Cytat
jakies dziecinne potrtzeby .
Rozważam to co czytam i słyszę nie dopowiadając sobie sam tego czego nie usłyszałem a co pasuje do mojej teorii czy punktu widzenia a wstwierdzeniu cyt.Generalnie twierdzi, że moja potrzeba zaufania i prawdomówności jest dziecinna, i że byłem za dobry, że aż mdły i jakoby przez to mojej żonie sie przejadło, więc sobie znalazła przygodę/faceta gdzie indziej. możesz mi łaskawie wskazać fragment, w którym terapeutka obarcza odpowiedzialnością za zdradę autora? Ona stwierdza pewien fakt, z którym można się zgodzić lub nie, ale nie mam pojęcia jak można to zinterpretować jako przypisanie winy autorowi; dlatego chętnie przeczytam o co chodzi, wyjaśnij mi proszę bo być może faktycznie się mylę
Oczywiście, że jego potrzeba prawdomówności jest dziecinna; bo chyba nie wziąłeś pod uwagi, że na terapii rozmawia się o tym konkretnym przypadku, którego ta terapia dotyczy a nie generalizuje się; wobec tego naiwnością autora jest, że w dalszym ciągu oczekuje od swojej małżonki prawdomówności po tym co wyprawiała do tej pory; a terapeutka może w niezbyt profesjonalny sposób, ale dobitnie mu to zakomunikowała;
Cytat
Oczywiście, że nie można, ale można a nawet trzeba zaakceptować fakt, że one istnieją i tylko tyle; a nie je odrzucać tylko dlatego bo nie jest to zgodne z czyimiś przekonaniami;
Cytat
Nie, koleżanka w ten sposób zwraca uwagę, że ta równowaga była zaburzona a autor dał się zdominować właśnie dlatego uciekła ona do innego; wyciąłeś fragment jej tekstu, który wypacza jej punkt widzenia; przekaz z całości jest zupełnie inny i jasny;
Uprzejmie upraszam aby używając jakichkolwiek słów (np. ,,akceptacja"
Cytat
A gdzie wyczytałeś, że ktoś napisał, że autor pozwolił na wszystko?
Cytat
Zawsze możesz wrócić na kafeterię
Cytat
Uprzejmie upraszam aby używając jakichkolwiek słów (np. ,,akceptacja"Z przymrużeniem oka sprawdzić (chociażby w SJP PWN) ich znaczenie, aby swojego ich rozumienia nie przedstawiać jako właściwego.
akceptacja
1. «aprobata»
2. «formalna zgoda na coś»
3. «pogodzenie się z czymś, czego nie można zmienić»
4. «uznanie czyichś cech, czyjegoś postępowania za zgodne z oczekiwaniami»
Gdzie widzisz problem? Ja wiem, że Ty w swoim płytkim myśleniu dostrzegasz wszystkie punkty poza pkt. 3, ale to nie oznacza, że inni tego nie dostrzegają
Dlaczego w tym co w niektórych komentarzach jest przedstawiane jako ,,prawdy oczywiste" tak wyraźnie daje się zauważyć wpływ:
„Błogosławieni silni; albowiem oni posiądą ziemię. Biada słabym; albowiem odziedziczą jarzmo;
Błogosławione żelazne ramiona; albowiem słabi przed nimi uciekną.
Biada tym, który czczą Boga; albowiem zostaną ogołoceni”. Wyzwolenie, całkowity liberalizm i wyniszczenie moralne; postrzegania prawa, środowiska kulturowego, społecznego i rodzinnego jako rzeczywistości tyranizującej człowieka, ma być jedynym wyznacznikiem człowieczeństwa?
Jakiego człowieczeństwa??
Cytat
A tu autora obarcza.
Cytat
A jesli chodzi , ze po tym co sie stalo dalej oczekuje od niej prawdomownoscci to masz Ty i ta terapeutka racje ze jest to dziecinne i naiwne. Ale ja to odebralem,ze ona mowila o caloksztalcie.
Cytat
Ale wlasnie to rozwiazanie numer 2 prowadzi do jeszcze wiekszego zaburzenia rownowagi na rzecz zony i wiekszej jej dominacji.
Cytat
A gdzie wyczytałeś, że ktoś napisał, że autor pozwolił na wszystko?
No padaly tu stwierdzenia ,ze autor akceptowal takie zycie zony i mu pasowalo (4 to bodajze pisala) i tak akceptowal wyjazdu zony z kolega a nie romans. O tym mowie.
Cytat
Nigdy tam nie bylem nawet nie wiem o czym mowisz ale tak moge.
Cytat
i że byłem za dobry, że aż mdły i jakoby przez to mojej żonie sie przejadło, więc sobie znalazła przygodę/faceta gdzie indziej.
A tu autora obarcza.
Ok, Ty dostrzegasz do czego masz prawo, ja tam nie dostrzegam przypisania mu odpowiedzialności za zdradę, tylko zwrócenie uwagi na zachowania, który mogły ją w jakimś stopniu i sensie do niej popchnąć, tylko tyle;
Cytat
Można to również tak interpretować, dlatego liczy się całokształt; bo umówmy się jeśli ktoś w każdym innym aspekcie da sobie wleźć na głowę a tylko w jakimś wycinku życia będzie spełniał "wymagania, oczekiwania" partnerki to nic to nie zmieni; jeśli jednak jest równowaga tzn. dostajesz tyle ile sama dostarczasz to wtedy takie nagięcie można nawet nazwać kompromisem; coś co występuje permanentnie z jednej strony nie jest kompromisem a uległością, dostosowaniem się; i tu jest problem; kobieta to też człowiek a nie jakiś nad człowiek tak samo jak facet i od niej trzeba wymagać po prostu, a autor "postawił na piedestale" swoją żonę bez żadnych wymagań po prostu, tylko za to, że żyje;
Cytat
Bo tak jest latwiej zyc i o ironio mowia to tu czesto ci co zachecaja do rozwoju i pracy nad soba. A ta praca ma polegac jak widac na rozwoju w sobie egocentryzmu
Możesz wyjaśnić w jaki sposób Twój komentarz, będący de facto pochwałą/promowaniem egocentryzmu/egotyzmu z domieszką hedonizmu ma pomóc autorowi wpisu?
Bo może on jest tylko napisany dla uzasadnienia Twoich postaw/działań?
Cytat
Paradoksalnie to dobrze, że tak się poczułeś; Zabolało? Musi boleć nie ma innej drogi; Musisz się zastanowić czego oczekujesz od takiej terapii czy klepania po plecach i pocieszenia czy konfrontacji czasem z brutalną i bolesną prawdą;
Cytat
Nie admiral, właśnie rozwój polega na tym, że dopuszczam do siebie myśl, że każdy ma prawo żyć jak chce, że nie musi wyznawać tych samych wartości co ja; i to się nazywa zdrowa akceptacja rzeczywistości i wolności; masz ochotę zdradzić, proszę bardzo Twoje życie, tylko miej na uwadze jakie to konsekwencje niesie za sobą i bądź gotowy je ponieść; jeśli ktoś próbuje mnie wrzucić w swoje ramy i nie widzi nic ponad to, nie jest w stanie nawet tego zaakceptować, że ktoś może nie mieć ochoty na to - to jest właśnie chore i niedojrzałe a w przypadku MarcusM wręcz fanatyczne;
,,Ludzie ludziom zgotowali ten los".
Taki jest końcowy efekt Twojej postawy.
Cytat
A to nie to samo ?
Jak mechanik mowi zatarles pan silnik bo w misce olejowej Sahara i olales pan fakt ,ze sie lampka czujnika kontroli oleju swiecila to jasno wskazuje ,kto jest odpowiedzialny za to a nie tylko wskazuje czynnik ktore do tego doprowadzily.
Ale ok mozemy to inaczej nazywac/interpretowac.
Cytat
NIE MA i NIGDY nie będzie zgody na rozprzestrzenianie się zła.
A TYM jest stosowanie etyki sygetycznej wobec niego.
Cytat
Ok poczciwy niech kazdy zyje jak chce ale w ramach obowiazujacych norm spolecznych bo zyjac w danym spoleczenstwie godzimy sie na te normy a nie ustalamy wlasne nam pasujace. Jak chcemy zyc tylko wlasnym normami to trzeba przeprowadzic sie na bezludna wyspe i tam kierowac sie zasada: Robta co chceta.
Zdrada poki co jest ( moim zdaniem slusznie ) jeszcze pietnowana w naszej kulturze, choc juz coraz rzadziej.
Cytat
I może przy tym zostańmy
Cytat
Zdrada poki co jest ( moim zdaniem slusznie ) jeszcze pietnowana w naszej kulturze, choc juz coraz rzadziej.
Dokładnie niech każdy żyje jak chce; ktoś ma ochotę ukraśc, proszę bardzo, ale powinien być świadomy, że w zależności od kwoty będzie to wykroczeniem albo przestępstwem, ktoś zdradził, ok ma wybór, ale niech ma świadomość, że może zostać sam lub dostać winę w sądzie i tyle;
A to, że Twoje normy są takie a nie inne znaczy, że są Twoje i tylko Twoje; dlaczego zakładasz, że każdy będzie ich przestrzegał? Bo przysięga? Bo ktoś dał słowo? Bo ktoś chodził na religię? Ludzie obudźcie się z tego snu; każdy żyje jak chce i będzie ponosił konsekwencje swoich wyborów takich lub innych niezależnie od tego jak to sobie usprawiedliwi czy też uroi, ale nie każcie ludziom podporządkowywać się swoim zasadom tylko dlatego bo jesteście ich wyznawcami;
A to, że dokonaliśmy tutaj wszyscy jak jeden mąż takiego a nie innego wyboru partnerów życiowych to chyba też nie za dobrze świadczy o nas samych czyż nie? Przecież to my dokonaliśmy tego wyboru dlaczego zatem nie dostrzegliśmy, że ktoś nie ma tożsamych wartości z naszymi? Aaaa nie jasne, że nie po co w ogóle to analizować i się z tym konfrontować, po co sobie komplikować życie,skoro można przyjąć wygodną tezę, że zły człowiek nas zdradził i nie ma kompletnej wartości. Więc pytam jeszcze raz jak admiral to świadczy o Tobie, jak Marcus to świadczy o Tobie, że wzięliście sobie takie kobiety,które Was wydymały???? Gdybyście sobie takie pytania zadali już dawno to nie żylibyście w dalszym ciągu złudzeniami w świecie idealizacji, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością; Trzeba byłoby zdeptać to swoje napompowane ego a to by cholernie bolało, dlatego łatwiej jest powiedzieć tfu zły człowiek; i to niby ma świadczyć o Waszej dojrzałości?niech każdy sam sobie odpowie na to pytanie to nie moja rola; ok Wasz wybór; taką drogę obraliście, tylko nie próbujcie w nią wciskach wszystkich, którzy mają odmienne wartości od Was; amen
Cytat
«pogodzenie się z czymś, czego nie można zmienić»
NIE MA i NIGDY nie będzie zgody na rozprzestrzenianie się zła
Nie kompromituj się dalej...jaśniej się nie da się tego wytłumaczyć, jeśli nie widzisz różnicy, przykro mi;
Cytat
Ale ja sie zgadzam ,ze to moj blad wybor partnerki zreszta u mnie byly czerowne flagi wiec to juz w ogole moja niewiedza i brak doswiadczenia w zwiazkach.
I ja jestem za praca nad soba i rozwoem swojej swiadomosci ale tez jestem przeciwny zrzucaniu wszystkiego na pierwotne instynkty i tym tlumaczniu sobie zachowan ludzi. Ludzi ktorzy jednak zyja w cywylizowanym spoleczenstiwe i widza jakie w danym spoleczestwie obowiazuja normy spoleczno-kulturowe.
Z tym ,ze z ta przysiega nie zapominaj ,ze jest tak ze skladaja ja obie storny wiec wychodizmy z zalozenia ,ze ta druga strona tez podziela nasz swiatopoglad w tej sprawie a krysztalowej kuli zeby wiedziec ze klamie albo zmieni w tracie zdanie na mamy.
Cytat
Ale nikt tutaj nie zrzuca odpowiedzialności tylko na instynkty; tylko zwraca uwagę, że one też mają znaczenie, tyl, że niektórzy podważają, że one w ogóle występują i mają jakieś znaczenie; owszem mają; ale liczy się całokształt;
Cytat
I to jest clou; warto wziąć pod uwagę również to, że ta osoba na tamten czas może była szczera i być może naprawdę myślała i chciała żeby było na zawsze; ludzie jednak się zmieniają na przestrzeni lat; ma wpływ na to wiele okoliczności; ja tego nie oceniam tylko stwierdzam fakt; to, że my tego nie dopuszczamy do świadomości nie oznacza, że tak będzie;mamy wpływ tylko na siebie i warto o tym pamiętać;
Cytat
Ok tylko czy z ta swiadomoscia damy rade stworzyc silny ,trwaly zwiazek bo ta swiadomosc na starcie zaklada brak zaufania do drugiej osoby a bez zaufania to chyba lipa jest nie zwiazek.
Cytat
Owszem, ale łatwiej się żyje wiedząc, że nie każdy ich przestrzega i przyjąć, że one obowiązują i tak musi być; dla Ciebie to może mieć znaczenie dla innych nie; to, że one są świetnie, ale to nie oznacza z automatu, że wszyscy będą ich przestrzegać;
Najlepsze jest to ( to nie personalnie zarzut do Ciebie admiral), że ludzie często na każdym kroku krytykują kościół i doktryny religijne, ale nie mają problemu z powoływaniem się na przykazania jeśli to jest im akurat potrzebne i wygodne; to czysta hipokryzja i z tym też można się nie zgadzać, ale trzeba akceptować, że takie rzeczy mają miejsce i tyle;
Cytat
Każdy ma swoje przemyślenia na ten temat po własnych doświadczeniach; ja akurat uważam, że w każdej dziedzinie życia warto stosować zasadę ograniczonego zaufania; i nie wyklucza to możliwości stworzenia fajnej, świadomiej, partnerskiej relacji, w której będzie panować równowaga; kwestia tylko dobrania się
Cytat
Czyli mając sygnały zignorowałeś je, podobnie jak i ja; ale do tego dochodzi się po czasie; to się nazywa refleksja; kolejnym krokiem jest znalezienie przyczyny dlaczego zignorowałeś i co sprawiło, że jednak w to wszedłeś; na tym polega rozwój; on chroni nikogo innego tylko nas przed popełnieniem tego samego błędu, uczy wyciągania wniosków; wzmacnia; problem polega na tym, że ludziom dziś brakuje pokory i wolą wybrać z pozoru prostszą drogę obwinienia o wszystko zdrajcę; "bo to zła kobieta była" tak jest wygodnie i bezboleśnie; tyle , że kolejny upadek jest jeszcze bardziej bolesny i nagle przychodzi otrzeźwienie; człowiek zdaje sobie sprawę, że stracił kolejne 10 lat; często już na wszystko jest za późno i nie można nic zrobić, mając przeświadczenie, że przegrało się życie...
Każdy ma wybór;
Cytat
A to nie wymaga myślenia? Naprawdę będziemy to rozbijać na atomy?
Jak pójdziemy w filozofię to wysiadam.
admiral
Cytat
Ale...czytając nie dodawaj sobie czegoś czego tam nie ma.
Nie rozumiesz dopytaj. Żaden wstyd.
Cytat
Znaczy wtedy nie wiedzialem, ze to sa/moga byc czerwone flagi np. to ze ojciec zony to alkoholik i przemocowiec podobnie jak jej pierwszy partner i ojciec jej syna( choc to akurat dalej nie wiem czy ma znaczenie) i myslem ze ja bedac ich przeciwienstwem bede dla niej idelany ... mylilem sie. No bylo wiecej tych flag plus moja podobnie jak autora tego watku zgoda na przesuwanie granic itp. duzo tych bledow. Generalnie nie powinienem do tego zwiazku wchodzic nie z maja wiedza i doswiadczeniem ... za "krotki" bylem na zawiazek z kims takim...
Cytat
Nie rozumiesz dopytaj. Żaden wstyd.
No to dopytam : co niby dodaje ?
Cytat
Kopia mojej sytuacji; wtedy też nie wiedziałem jaki ma to wpływ i przełożenie na dorosłość;wręcz przeciwnie cżłowiek czuł się jak wybawca; nie słyszałem o jakichś DDA, DDD czy innych zaburzeniach osobowości typu rys narcystyczny;
takie kobiety nigdy nie docenią dobroci i normalności bo dla nich normalność to ciągła walka o przetrwanie i każdy inny związek będą sabotować bo unikają prawdziwej bliskości jak ognia...książkę można by napisać;
Cytat
Gdzie ja go linczuję?
Gdzie go winię za zdradę jego żony?
Czyli mamy ujawnione ,,źródło" takich przekonań, uzasadniających ,,róbta co chceta".
A jest nim nie kto inny jak Zygmunt Bauman, który wieszczy schyłek i zanikania etyki, oraz moralności, jako opresyjnych względem źródłowych impulsów moralnych i eo ipso
zniekształcających datum morale, wpędzających intuicje
moralne w nieautentyczność. Musi się więc narodzić ,,prawdziwa i autonomiczna moralność",
wyzwolona spod tyranizującej mocy schematów etycznych, podporządkowanych moralizatorskiej misji ich twórców i głosicieli.
Musi nastąpić decentracja kulturowa, radykalna
pluralizacja postaw i wartościowań, płynność i niedookreśloność czasów ponowoczesnych. Epoka wyzwolenia z wszelkich obowiązków, powinności moralnych i norm etycznych.
Dialektyka marksistowsko-leninowska składa ukłony. Mimo tego iż jest to wbrew dotychczasowemu jej twierdzeniu - ,,jednostka niczym - kolektyw wszystkim".
,,Fundowane" jest to także przez różnej maści scjentystyczne podejścia.
A jednak moralność i etyka rozumiane w w tradycji parmenidejskiej i arystotelesowskiej jako byt, żyje i ma się dobrze, jest ciągle żywy w człowieku, mimo wielokrotnych prób jego unieważnienia podejmowanych.
Cytat
Gdzie go winię za zdradę jego żony?
A czemu to wziales tak do siebie akurat nie Ciebie mialem na mysli to raz a dwa pislalem ogolnie jak odbieram tu pewne trendy a nie tylko o tym watku .
Udajesz takiego oczytanego, rzucasz hasłami rodem ze słownika wyrazów obcych a jak przychodzi do rozróżnienia znaczenia prostych polskich słów akceptacja a przyzwolenie/zgoda udajesz głupka; zachowując się tym samym jak rozkapryszone dziecko, które nie przyjmuje do wiadomości, że coś nie jest takim jak mu się wydaje; na niewygodne dla Ciebie pytania też nie odpowiadasz; to też dużo mówi o Tobie i o tym z czym tak naprawdę sobie dalej nie poradziłeś, ale to Twój problem; dlatego pozwól, że nie będę kontynuował dyskusji z Tobą;
Powyższy dyskurs wbrew pozorom jest także o Twoim problemie i aspektach jakie winny być wzięte pod uwagę przez Ciebie przy jego rozwiązywaniu.
Nie przejmuj się, Tobie się to i tak nie przyda bo Ty przecież nie masz żadnego problemu; tak tylko z nadmiaru czasu się tu pojawiasz
edek
Cytat
jak kiedyś zapracujesz na to aby dostać szansę być adminem to będziesz mógł o tym decydować a póki co pozostało Ci się dziwić;
Cytat
To moze niech ta pani postara sie wspolgrac w teamie bo malzoenstwo to team a jak nie to niech uczciwe odejdzie a nie szuka dwoch ba moze wiecej partnerów naraz, ktorzy zaspokoja jej kazde potrzeby."
Twoje stanowisko jest coraz rzadziej podzielane we współczesnych relacjach. Nawet wśród osób, które deklarują podobne podejście do zdrady jak Ty. Bowiem, gdy sami jednak mają podobną sytuację to na ogół dążą do porozumienia się i naprawienia związku. Zdradę partnerki traktując jako przyczynek do szukania również winy u siebie.
Cytat
Bo może on jest tylko napisany dla uzasadnienia Twoich postaw/działań?"
Autor posta sam dostrzegł dzięki terapiom, że posiada spore braki w kwestii podejścia do relacji romantycznych. Traktuje partnerkę niemal jak matkę. Oczekujac, że może jej bezgranicznie zaufać. W obecnych czasach znacznie większej samodzielności i niezależności partnerów niż za minionych lat trąci to anachronizmem.
Ludzie stali się samowystarczalni i znacznie łatwiej jest im prowadzić życie w pojedynkę niż kiedyś. Kobieta nie potrzebuje już mężczyzny, by zapewniał jej ochronę fizyczną. Od tego jest policja i surowe prawo karne chroniące m.in. kobiety. Stosowanie siły fizycznej przez mężczyznę odeszło już do lamusa również w zwiazkach (zauważ, że nie aż tak dawno temu było to przecież społecznie akceptowalne). Nie potrzebuje również mężczyzny, by zapewniał jej pomoc finansową, bowiem niemalże zrównały się w dostępie do lepiej płatnych zawodów do niedawna wykonywanych głównie przez mężczyzn (np. kierowczyni ciężąrówki, policjantka, posłanka, żołnierka, wykładowczyni akademicka itp). Nie potrzebuje również męża do majsterkowania czy naprawia jej samochodu. Zleci to serwisowi.
Współczesna kobieta potrzebuje natomiast mężczyzny, by dzielił z nią pasje. By był jej równoprawnym partnerem. Czyli również by jak w zespole współdzielił z nią wszystkie obowiązki po równo. A nie jak to było w patriarchacie, gdzie nierówna gra zespołowa polegała na tym, że kobieta miała dbać o to, by mąż nie był głodny, nie był brudny i nie był zmęczony opieką nad dziećmi. A w dodatku jeszcze miała iśćdo pracy. Natomiast mąż po powrocie z pracy otwierał piwko, wykładając nogi na stolik, włączał telewizor i czekał aż poniżany zawodnik w jego drużynie oprócz pracy na etacie odwali również całą brudną robotę w domu.
Cytat
Pod warunkiem, że mówimy o świadomych, niezaburzonych i niezepsutych ludziach; jednostki mające jakieś zaburzenia, o które dziś nietrudno w czasach konsumpcjonizmu wręcz wykorzystują drugich a Ci drudzy często nie są nawet świadomi, że są tylko używani jak sprzęt AGD;
To warto mieć również świadomość, że miłość ma często to do siebie, że wspólne zainteresowania naturalnie powstają. A więc koleżanka w pracy "polubiła" pasję męża do bycia hodowcą gołębii. Co wiąże się ze zmianą stylu życia dostosowaną pod gołębie. Czyli wyjazdy na loty, kupowanie odżywek, różne karmy, weterynarze, kupno i sprzedaż gołębii innym hodowcom. Bywanie na imprezach organizowanych przez hodowców, czy przyjmowanie wizyt innych hodowców w domu jak i bywanie z wizytą u nich itp.
Tutaj niestety Autor wpisu nie podziela pasji żony. A wręcz otwarcie jest nastawiony do tej pasji wrogo. Nie mając najmniejszego zamiaru dostosować się do niej. Ja chociażby zacząłem czytać książki tylko dlatego, że dziewczyna, która mi się podobała uwielbiała czytać książki. Czytałem więc koniecznie te, które ona przeczytała i jej się spodobały, by mieć z nią wspołne zainteresowania i tematy do rozmów. To bardzo łączy ludzi. Nawet drobne codzienne rozmowy o wspołnych sprawach i zainteresowaniach bardzo mocno zbliżają i budują silną więź romantyczną.
Jeśli żona musi to robić z kimś innym, bo my mamy to gdzieś. Bowiem wybierając partnerkę niespecjalnie zainteresowaliśmy się jakie ona wyznaje wartości i jakie ma zainteresowania. To potem nie dziwmy się, że żona zacznie z czasem się od nas oddalać. Dodając do tego współczesną łatwość życia jako singiel, taka decyzja jest znacznie łatwiejsza do podjęcia niż kiedykolwiek wcześniej.
Cytat
Czy ktoś zabraniał żonie realizować swojej pasji - turystyki ogólnie mówiąc - nie. Pełna zgoda męża ale czy to oznacza zgodę na romans bo mąż siedzi w domu z 3 dzieci? Dlaczego mąż ma realizować pasję żony a ona nie była w stanie pojechać z nim i dziećmi na Bali?
Cytat
Autor znał je. I nie mówił nie.
Cytat
A żona to jakaś mądra inaczej?
Mąż poświęcał się na 100% rodzinie, żonie a ona nie mogła poświęcić się dla rodziny i swojego pędu poświęcić częściowo rodzinie? Przecież ona była egoistką i zarzucanie autorowi że nie był wstanie polubić jej zainteresowań i latać po górach to nadużycie.
Nie mogła z nim pojechać do Jordanii?
Jesteś singlem?
Cytat
Nie znam kobiety, zwłaszcza z dziećmi, która postanowiłaby zostać singlem nie trzymając już kolejnej gałęzi; kobiety nie odchodzą w próżnię a jeśli już to baaardzo rzadko; wolą trwać w kiepskim związku, ale to zawsze związek, który daje jakieś poczucie bezpieczeństwa co da kobiet jest niewątpliwie bardzo istotne;
Cytat
Nie znam kobiety, zwłaszcza z dziećmi, która postanowiłaby zostać singlem nie trzymając już kolejnej gałęzi; kobiety nie odchodzą w próżnię a jeśli już to baaardzo rzadko; wolą trwać w kiepskim związku, ale to zawsze związek, który daje jakieś poczucie bezpieczeństwa co da kobiet jest niewątpliwie bardzo istotne;
Czy moje założenie jest błędne?
Cytat
Czy moje założenie jest błędne?
Proszę bardzo i nie ma za co
Cytat
A co to ma się do historii autora?
Cytat
A Ci co pozew złożyli przeciw niewiernej żonie to niby jest kto?
Przecież mogliby żyć wygodnie, nie mają opcji a jednak decydują się odejść; tzn masz rację nie wszyscy
http://brpd.gov.pl/sites/default/files/dziecko_w_rozwodzie_-_poradnik_dla_rodzicow.pdf
Cytat
Przeczytaj jeszcze raz mój post, ale ze zrozumieniem; tam jest udzielona odpowiedź na Twoje pytanie;
czyli
Rozwiązłość i kaudelizm w natarciu.
Cytat
Cytat
Cytat
Odnoszę wrażenie, że masz silną skłonność do manipulacji w rozmowach. Idąc Twoim tokiem rozumowania, osoby, które się rozwiodły nie powinny doradzać innym, bowiem zawsze doradzą rozwód. I vice versa.
Prezentujesz pogląd, w którym jeśli ktoś wyznaje jakieś wartości, to nie będzie w stanie zrozumieć systemu wartości innej osoby. Nawet jeśli jest to system bardzo powszechny. Co jak doskonale wiemy nie jest prawdą. Niestety Twoja retoryka skupia się bardziej na wywoływaniu jałowych dysput. Wręcz na trollowaniu, aniżeli na chęci pomocy i doradzenia.
Cytat
Czy ktoś zabraniał żonie realizować swojej pasji - turystyki ogólnie mówiąc - nie. Pełna zgoda męża ale czy to oznacza zgodę na romans bo mąż siedzi w domu z 3 dzieci? Dlaczego mąż ma realizować pasję żony a ona nie była w stanie pojechać z nim i dziećmi na Bali?
Takie podejście męża wobec żony sprzyja niestety romansom właśnie. Jest to istotny fakt, który pomijasz usilnie atakując jego żonę, ale kompletnie nie zwracając na to uwagi autorowi posta. Nie znamy szczegółów w jaki sposób planowali wakacje. Być może, gdyby nie wrogość męża wobec planów zony, byliby w stanie się porozumieć? Niestety, zamiast starać się porozumieć, to mówił coś w stylu: "a jedź sobie gdzie chcesz, ale beze mnie." Czyniąc to niestety wielokrotnie przez dłuższy okres czasu.
Cytat
Mąż poświęcał się na 100% rodzinie, żonie a ona nie mogła poświęcić się dla rodziny i swojego pędu poświęcić częściowo rodzinie? Przecież ona była egoistką i zarzucanie autorowi że nie był wstanie polubić jej zainteresowań i latać po górach to nadużycie.
Nie mogła z nim pojechać do Jordanii?
Jesteś singlem?
Nie, nie jestem singlem. Pomijajac wyznawany system wartości, to moim zdaniem również dzięki temu, że nie szukam usilnie winy jedynie w partnerce. Do czego zauważyłem posiada skłonność wiele osób wypowiadających się w tej dyskusji.
Być może pozorny egoizm żony autora posta mógł wynikać z jego niedojrzałości do związku.O czym przecież on sam wspomina. Ale jakoś mało kto stara się obiektywnie spojrzeć na ich relację, również przez pryzmat jego niedojrzałości w tej kwestii.
Cytat
Czyli jakie stanowisko i podejscie?
Cytat
No i to jest dobre podejscie albo inaczej byloby gdyby czesto zdradzany poprzez manipulacje zdrajcy nie dal sobie wmowic winy za zdrade. Pozniej taki zdradzony szuka winy w sobie a taki zdradzajacy ma wywalone wrotki w swoja wine i szukanie w sobie slabosci. A w dalszej konsekwenscji mamy powtorki z rozrywki.
I dalej czytajc kolejne Twoje wpisy namawiasz do zachwiania rownowagi w zwiazku.
Cytat
Znasz dzis takie pary ? Bo te co ja znam - mowie nie tylko o moiom pokoleniu ( a mam 43 lata) ale takze pokoleniu moich rodzicow czy pokoleniu mojego syna- maja rowny podzial obowiazkow.
Cytat
Czasem ludzie w ciagu zycia zmienia swoje wartosci, poglady i zaintersowania i nie mowie tu nawet o ludziach zachwianych czy z rysem narcystycznym bo tam to jest od poczatku gra.
Cytat
A to juz w kontekscie finalu czyli zdrady zony pachnie proba odwracania kota ogonem - " zdradzilam bo on byl zly i niedojrzaly " Bo moze i autor jest niedojrzaly do zwiazku ale czym ze jest zdrada jak tez brakiem tejze dojrzalosci. Zdrada nie naprawi w zaden sposb tego zwiazku.
PS. Isteata jestes mezczyzna ? Bo odnosze, moze tylko ja wrazenie ,ze piszesz jak kobieta. Mam nadzieje ,ze nie probujesz nas robic tu w przyslowiowe "jajo".
Cytat
A ja mam wrazenie Sasza ,ze TY dalej usilnie probujesz usprawiedliwac swoje zamilowanie do wyjadania midoku z ula innych anizeli budowania wlasnego ula.
Cytat
Przede wszystkim to trzeba duzo pracy w niego wlozyc.
Cytat
Czyżby? Bo mi wychodzi że czytasz wybiórczo.
Cytat
Miałeś wiedzę że ona jeździ z jakimś gostekiem na różne wojaże i nic z tym nie zrobiłeś?Skąd taka skrajna nieodpowiedzialność?
Jest tego więcej.
Cytat
Przecież autor napisał że mieli jechać na Balii ale ona parła na góry. Gdzie Ty widzisz wrogość męża do planów żony? Gdzie on to napisał?
To że napisał iż go wypady w góry czy namioty nie bawią to wrogość? Jak poczytasz uważnie to generalnie oni jechali tam gdzie chciała żona, dlatego pytałem - czemu ona nie mogła raz w roku jechać tam gdzie chciał mąż? To też jego wina że ona nie chciała?
Cytat
I tu sobie dopisujesz - wystarczy poczytać co pisze autor.
W małżeństwie są dwie strony - ona z tego czerpała a mąż był od pilnowania dzieci - ona nie mogła zaproponować czegoś innego niż góry, namioty itp.? Przecież tam były/są małe dzieci.
Cytat
I znowu dopisujesz. Autor jak najbardziej dorósł do małżeństwa. Poległ jedynie w kwestii zbytniej ufności względem żony. Mierzył ją swoją miarą. Zapomniał że ludzie w tym jego żona nie muszą realizować jego podejścia do życia.
Patrzę obiektywnie i nieraz napisałem wprost autorowi co o tym sądzę.