Praca za granicą powodem zdrad i rozwodów
- 06.01.2008
- Inne artykuły o zdradzie
- 19285 czytań
- 9 komentarzy
Przełom grudnia i stycznia tradycyjnie jest czasem ślubów, ale jak się okazuje, jest też czasem rozwodów. Ich liczba rośnie w Polsce lawinowo. Ze statystyk wynika, że w minionym roku na rozstanie zdecydowało się przeszło 80 tysięcy małżeństw. Sędziowie, psycholodzy i socjolodzy są zgodni: jedną z głównych przyczyn rozstań jest emigracja zarobkowa.
Jak pisze gazeta, wyjeżdżający do Anglii i Irlandii Polacy deklarują, że chcą tam zostać od trzech do pięciu lat. Według demografów, już teraz w rozłące żyje około pół miliona polskich małżeństw. W ciągu najbliższych dwóch lat ich liczba może wzrosnąć o kolejne 200 tysięcy. Na lotniskach i dworcach małżonkowie pocieszają się, że czas szybko minie, że będą się odwiedzać i codziennie dzwonić. Ale czy sami w to wierzą? - zastanawia się "Polska". Przeczy temu przykład Joanny i Tomka z Gdańska. On miał wyjechać na rok, żeby zarobić na spłatę kredytu, który zaciągnęli na pierwszą własną kawalerkę. Przysięgał, że przyleci na jej urodziny. Nie przyleciał. W Londynie związał się z Judith, właścicielką piekarni, w której znalazł pracę. Na pierwszej rozprawie rozwodowej, tak zwanej pojednawczej, stanowczo oświadczył, że nie wróci do Joanny. Nie miał nic przeciwko temu, by sąd orzekł jego winę - czytamy w dzienniku.
Zdaniem demografów z Uniwersytetu Jagiellońskiego, w podobny sposób zakończy się 30 procent "emigracyjnych" związków. Małżeństwa kończą się nie tylko przed sądami świeckimi, ale też kościelnymi, choć te nie orzekają rozwodów, lecz stwierdzają nieważność małżeństwa.
Jak zauważa "Polska", najczęstszym powodem rozwodów jest zdrada. Zazwyczaj dochodzi do niej już w pierwszych tygodniach pobytu za granicą. Zdecydowanie częściej dopuszczają się jej mężczyźni. Zdarza się też, że po wyjeździe małżonka, kobiety orientują się, że były w toksycznym związku i samym żyje im się lepiej.
Jak się chronić przed rozpadem małżeństwa? Specjaliści radzą, by kontaktować się codziennie: telefonicznie bądź e-mailem. Małżonkowie powinni też często się spotykać, a wspólnych rozmów nie ograniczać tylko do kwestii związanych z pieniędzmi - wyjaśnia gazeta.
Z danych GUS wynika, że aż 70 procent rozwodów w Polsce kończy się bez orzekania o winie. W 75 proc. przypadków pozew o rozwód wnoszą kobiety. Prawie trzy razy częściej rozwodzą się mieszkańcy miast niż wsi - odnotowuje dziennik "Polska".
Bylam w usa prawie 4 lata. Wiem, co to znaczy samotnosc. Nie szukalam kochankow, pracowalam. Nie dzwonilam do domu kiedy bylam chora. Chorowalam i pracowalam. Nie moglam pozwolic sobie na lezenie w lozku i rozzalanie sie nad soba. . To wlasnie ja nie moglam dostac przez 4 lata pracy w Polsce, a meza ponoc nie bylo stac na utrzymanie mnie. Slyszalam....hrabina...nic nie robi...klatki schodowe tez mozna zamiatac.....bolaly te slowa, ale coz.....zaciskalam zeby. w koncu wyjechalam. Od pierwszego dnia mialam prace. Dniami i nocami marzylam o powrocie, ale ciagle maz powtarzal, ze nie dostane pracy w Polsce, a jego nie stac na moje utrzymanie. Pracowalam. Ciagle dzwonilam do meza. Prosilam rodzine, znajomych aby mu pomagali
jezeli zajdzie taka potrzeba. Potrafilam dzwonic do niego 3 razy dziennie, kiedy zachorowal, zle sie czul. A on? co? Juz mial kochanke, oklamywal mnie. Dzwonilam nocami, ale jego oczywiscie nie bylo. Znowu pytania i prosby, aby mnie nie oklamywal. Wole najgorsza prawde od klamstwa. Moje prosby nie zostaly wysluchane To nie byla pierwsza. Pierwsza pojawila sie juz w 2005 roku, a moze wczesniej, tylko jeszcze nie wszystko wiem. W jego komorce byla cala lista Basieniek, Kasieniek i innej masci dziwek. Zbrukal nasze mieszkanie, nasz domek nad jeziorem. Odcial sie calkowicie od rodziny. Nie otwieral drzwi, ani rodzinie ani znajomym. Utrzymywal tylko kontakty z bardzo dobrymi , PONOC naszymi znajomymi ( malzenstwo), ktorzy wlasnie zapragneli uszczesliwic GO. Nawet po powrocie do domu, na pytanie czy cos zmienilo sie miedzy nami, czy kogos ma, kazal mi isc do lekarza i leczyc chora glowe. Wiec pojechalam, ale nie do lekarza. Pojechalam pod jej dom... zrobilam zdjecia jej domu, jego samochodu stojacego pod jej domem w dzien i oczywiscie w nocy.
Zrobilam rowniez zdjecia w jej miejscu pracy. Kiedy mu pokazalam, powiedzial, ze to jego przyjaciolka, u ktorej mieszka, bo ma blizej do zakladu pracy. Po pracy, pracuje u niej. Ciagle slyszalam, ze jest chory, zle sie czuje, nie moze pracowac. Teraz pracuje od 7 rano do 17 po poludniu i pozniej u niej. Niesamowita zmiana. Nagle wyzdrowial, nabral sil. Tyra po kilkanascie godzin dziennie. W domu nie mozna otworzyc szuflady, ale u niej wszystko w jak najlepszym porzadeczku! Ta farsa trwa juz od zeszlego roku od pazdziernika,
Ja jestem w kraju juz od czerwca. Mieszkam oczywiscie u siebie, ale nigdy nie wiem, kiedy wpadnie do domu po poczte i przeprowadzi kontrole. Nie moge wymienic zamkow, mieszkanie wlasnosciowe.
Uwazam, ze kiedy naprawde sie kocha, to odleglosc nie jest w stanie zmienic naszych uczuc. Mialam plany, nadzieje na lepsza przyszlosc, spokojniejsza i coz mnie spotkalo????????
Upokorzenie, zal, gorycz. Samotne wieczory, swieta. Dostalam prace, z czego bardzo sie ciesze i nie mam zamiaru wyjezdzac, ale nie wiem jak to wszystko sie skonczy. Jednego jestem pewna. Nigdy nie wybacze mu zdrady. Dla mnie jest skonczonym lajdakiem, zalosnym czlowieczkiem, ktory cale zycie myslal tylko o sobie.
Jego naloznica jest tyle samo warta co on. Mam nadzieje, ze Pan Bog wynagrodzi ich sowicie.
Nie wiem, czy wyjazd zagraniczny tłumaczy zdradę lub ilość tych zdrad, być może równie dobrze możemy tłumaczyć zdradę i zastanawiać się nad ilością zawieranych "przyjaźni" w pracy? Czy w pierwszym przypadku należy zrezygnować z wyjazdu, a w drugim z pracy? A może jest tak, że jeżeli ktoś chce zdradzać, to będzie to robić, jeżeli tylko nadarzy się okazja?
Wracając do statystyk. Jestem przekonany, że dużo więcej zdrad dzieje się w kraju, tylko nikt nie jest w stanie tego oszacować.
Oczywiscie ,ze jesli ktos ma bakcyla zdrady w sobie to w koncu nic go nie powstrzyma i sam/sama stworzy sobie okolicznosci..
Wyobraź sobie, że są jeszcze kraje, w których nie ma tak wielkiej migracji zarobkowej, jak w naszej ojczyźnie. Jesteś pewna, że jest tam mniej zdrad, bo ludzie mniej wyjeżdżają? Śmiem twierdzić, że nie.
Chciałbym, też powiedzieć jedną ważną rzecz, o której "badacze" zapominają - co mi po wierności partnerki, jeżeli będzie ona wymuszona tym, że dziewczyna nie będzie miała okazji do zdrady? Czy jej miłość do mnie, będzie szczera?
Wprawdzie zawsze można zamknąć delikwentkę, w wysokiej wieży, to podobno pomaga i jest bardzo skuteczne.
Poniewaz mieszkam na stale poza granicami kraju napatrzylam sie na kochanych mezow i zony
Wiernosc jest kwestia moralnosci i wewnetrznego kodeksu co jest dobre a co zle , najgorsze jest to, ze wiekszosc zdradzonych nigdy sie nie dowie o niczym.