Stara MIŁOŚĆ rdzewieje
- 20.03.2013
- Szeroko pojęta psychologia
- 5305 czytań
- 2 komentarze
Znalazłaś jego profil na portalu nasza-klasa. Poczułaś dreszczyk emocji. Zaśmiałaś się. Tyle lat minęło od pocałunków kradzionych na boisku w cieniu kasztanowca, a tu – proszę – nadal nie jest ci obojętny! Na początku chciałaś zobaczyć, jak wygląda. Potem przekonać się, czy i ty zapadłaś mu w pamięć. A później... Jednym słowem – zauroczyłaś się.
Zaczęliście korespondować. Na nowo poczułaś fascynację jego osobą, to dziewczęce podekscytowanie – czy już napisał? Czy program pocztowy poinformuje cię, że masz wiadomość? Na portalu nasza-klasa konta ma sześć milionów Polaków. Każdy zarejestrował się w tym samym celu – żeby odnaleźć znajomych i przyjaciół z przeszłości, a także pierwsze, szczenięce obiekty westchnień. Nancy Kalish, profesor psychologii z California State University w Sacramento, przez wiele lat prowadziła badania nad zjawiskiem utraconej miłości. Z 1300 osób, które przebadała, ponad połowa przyznała się, że odnalazła dawnego chłopaka czy dziewczynę w internecie. Ale to nie wszystko. Bo ponad 60 proc. Ankietowanych poszło z odszukaną miłością do łóżka.
Najważniejsza, najpierwsza
Dlaczego jest taka magiczna? Bo przypomina czasy beztroskiej młodości. A każdy chce być młody. I nie ma lepszego liftingu dla duszy, niż znaleźć sympatię z czasów, gdy miało się 16 czy 20 lat. To działa, bo wchodzisz w buty sprzed lat. Oczyma wyobraźni widzisz nie tego łysiejącego jegomościa z brzuszkiem, ale smukłego bruneta. Obraz sprzed lat nakłada ci się na obraz rzeczywisty i sama już nie wiesz, który jest prawdziwszy. A ty też widzisz siebie taką, jaką byłaś wtedy – bez rozstępów po ciąży i dodatkowych pięciu kilo. Jesteście znów piękni, młodzi, zakochani. Utracona miłość ma jeszcze jedną ważną cechę. Była niedokończona. Bo gdyby była dokończona, ten brunet byłby twoim mężem i to z nim kłóciłabyś się wieczorem o brudne naczynia. Albo bylibyście już po rozwodzie.
Ale tamta miłość nie została spełniona. Pozostała w pierwszej fazie zakochania. Idealna, a z każdym rokiem jest, twoim zdaniem, coraz doskonalsza. Z biegiem lat zapominamy o negatywach. Dlatego zresztą takie portale jak nasza-klasa, mogą funkcjonować. Jeśli pogrzebiesz w pamięci, przypomnisz sobie, że po maturze nie paliłaś się, by utrzymywać kontakty z kolegami ze szkolnej ławy. W psychologii istnieje coś, co nazywane jest efektem Zaigarnik (od nazwiska badaczki, która ten efekt odkryła). Działania, które zostają przerwane, są dostępne w naszej pamięci, bo nie zostało rozładowane napięcie emocjonalne, które towarzyszyło temu, czego nie skończyliśmy. To dlatego były mąż nie budzi w tobie aż tak żywych i gorących uczuć, jak chłopak z przeszłości odnaleziony w internecie.
Do łóżka z widmem
Esther Perel, psychoterapeutka, w książce "Inteligencja emocjonalna. Seks, kłamstwa i domowe pielesze" napisała, że na obrzeżach każdego związku mieszka "ktoś inny". Ten trzeci albo ta trzecia – licealna miłość, ale i kasjer ze stacji benzynowej, z którym trochę flirtujesz. "Prawdziwy lub nie, ktoś inny to punkt odniesienia, na którym balansuje para. Trzecia osoba to manifestacja naszego pragnienia tego, co niedostępne – to zakazany owoc" – uważa Perel. Problem zaczyna się, gdy "ktoś inny" rzuca cień na związek. Czyli wtedy, gdy zamiast żyć z partnerem, zaczynasz budować sobie ołtarzyk tego trzeciego. Wzdychasz, rozmarzasz się, przestajesz doceniać człowieka, którego sama wybrałaś, który jest z tobą tu i teraz. Łatwiej jest być z kimś w wyobraźni. Bo nigdy cię nie wkurzy i nie będzie mu rano nieład nie pachniało z ust. Tworzysz związek z ułudą, z aniołem.
To stwarza niebezpieczeństwo, że realne partnerstwo się posypie, bo mąż będzie miał dosyć twoich cowieczornych sesji przy komputerze i rozmarzonych, niewidzących go potem oczu. Istnieje też inne ryzyko. Rozczarowania, gdybyś podjęła próbę dokończenia tamtej miłości. Przepięknie pokazano to w filmie "Panny z Wilka", wyreżyserowanym przez Andrzeja Wajdę. Wiktor (Daniel Olbrychski) wraca po piętnastu latach do majątku Wilko, w którym przeżył pierwsze zauroczenia. Z jedną z sióstr z Wilka, Jolą, idą do łóżka. Rano Jola wyznaje mu, że czuje się zgnębiona „wczorajszą realizacją rzeczy, które powinny były pozostać na zawsze w studium nieurzeczywistnienia”. Wiktor jest zdumiony. Nie przyszłoby mu do głowy, by ten seks nazywać realizacją.
Pieszczoty, stosunek odbywały się na tak innej płaszczyźnie niż ich młodzieńczy flirt, że nie jest w stanie nawet tych dwóch rzeczy porównać, połączyć. Chcesz zrealizować i zakończyć młodzieńczą miłość. Ale jako ty w wieku 16 czy 20 lat, z tamtym chłopakiem, twoim rówieśnikiem. Nie chcesz ty, zamężna, po 30. czy 40. mieć seksu z tym żonatym, dzieciatym facetem, który w trakcie będzie sapał z braku kondycji, a potem zadzwoni do niego żona. I on będzie jej mówił, że został dłużej w biurze. Ten człowiek nie jest już tamtym brunetem. Możesz się z nim przespać, ale wiedz, z kim idziesz do łóżka.
Kontrolowane strzelanie oczami
Masz zapomnieć, że kiedyś kochałaś tamtego chłopaka? Nie. Takie wspomnienia są potrzebne. I "ten trzeci"w naszym związku też jest potrzebny. Esther Perel twierdzi, że świadomość, że ktoś taki istnieje sprawia, że dociera do nas, że mąż nie jest wcale kimś danym raz na zawsze. Niepewność jest wspaniałą przyprawą miłości. "Wreszcie, rezygnacja z innych potwierdza, że dobrze wybraliśmy, że jesteśmy z tym, którego naprawdę chcemy. Przyznajemy się do rozglądania się na boki, ale trzymamy pożądanie w ryzach. Flirtujemy, stojąc w bezpiecznej odległości" – przekonuje Perel.
Wymieniaj się mailami z chłopakiem sprzed lat. Poproś partnera, by też pokazał ci swoją dawną miłość w sieci. Pobawcie się wspomnieniami. Niech on wie, że jest ktoś, kto nadal trochę na twoim punkcie szaleje. I ty też miej świadomość, że na obrzeżach waszej miłości żyje "ta inna". Ale nie próbuj wrócić do przeszłości. To się udaje tylko w filmach. W rzeczywistości rzadko. Z badań Nancy Kalish wynika, że erotyczne powroty do przeszłości często wszystko komplikują. Stara miłość jednak rdzewieje. I lepiej nie przekonywać się o tym na własnej skórze.
Tekst: Jagna Kaczanowska
źródło:
Link