Zdrada - portal zdradzonych - News

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

mrdear
Obito00:31:03
A-dam00:40:01
bardzo smutny01:04:58
milyfacet02:18:24

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

i co robic?Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaznamy sie juz 8 lat jestesmy 7 razem bywalo roznie jak to bywa 1 raz zdradzil mnie na pewno ..... od 2 lat wyjezdza przyjezdza 2 razy do roku przed wyjazdem duzo wczesniej za granice przeczytalam wiadomosci od jego kolezanki z pracy z ktorej wynikalo ze bardzo by chciala z nim dzis spac .... wybaczylam bo zekomo to ona byla natretna wyjechal ja dostalam prace nowi ludzie zapomnialam minelo pol roku i teraz co jakis czas znow widze znowe znajomosci jakie zawiera za granica z kobietami mlodszymi z roznych miejsc teraz znow dostaje szalu mamy razem zamieszkac zbudowac cos wspolnego ....nie wiem co robic mam wiem ze gdybym byla obserwatorem odpowiedz by brzmiala odpusc to sobie ale to nie jest latwe gdy zaczynam temat o kobietach ona sie denerwuje nie odzywa sie ja przepraszam co mam robic dac mu czas przyjezdza juz nie dlugo postawic ultimatum nie wiem co robic mam aby byc pewna ze zalezy mu ze ja jestem ta 1 najwazniejsza nie chce naciskac nie chce zalowac zlego wyboru z gory dziekuje za pomoc

pomocy!Drukuj

Zdradzona przez mężaWitam, szukam tu pomocy, ratunku bo nie wiem co zrobic, jak zyc, czy ratowac nasze malzenstwo, a moze juz nie ma czego ratowac. Pomózcie, prosze, doradzcie Mam 23 lata, moj maz 28, jesresmy po slublie 2 lata, mamy wlasne mieszkanie, prace. W czerwcu ubieglego roku po raz pierwszy przypadkiem szukajac czegos na komputerze wpadłam na pewien slad ktory doprowadził do tego, ze wyszlo na jaw, ze moj maz jest czestym gosciem na czacie, dodatkowo z poznanymi tam kobietami pisal na gg, rozmawial przez skype, pisal smy, dzwonil (a dla mnie nie mial czasu napisac), dodatkowo wymieniali sie zdjeciami, a to wszystko w tajemnicy przede mna. Przegladajac historie rozmown o malo co nie dostalam zawalu, pisal jak mu zle ze mna, opisywal historie, ktore nigdy nie mialy miejsca. Powiedzialam mu co otkrylam, klamal do konca, jak pokazalam dowody, milczal. Wtedy po raz pierwszy byl zimny dla mnie, w pewnym sensie dawal mi do zrozumienia, ze kobiety poznane na czacie sa wazniejsze. W moim kierunku zadnego zainteresowania, totalna olewka. Bolalo jak cholera, plakalam, pytalam dlaczego. Powiedzialam mu jasno i wyraznie, ze mi sie to nie podoba, ze ma z tym skonczyc. Nie przykladalam wiekszej wagi do tych kobiet ale do faktu, ze mnie oklamalywal, kryl sie z tym i zloscil sie ze go sprawdzam. A jak pisalam na poczatku, odkrylam to przypadkiem, ufalam mu i zadne sprawdzanie nie przyszlo by mi nawet do glowy. Wybaczylam, on obiecal, ze juz nie bedzie i szczerosc przede wszystkim. Naiwnie uwierzylam. Podone historie powtórzyly sie jeszcze 3 razy. Plakalam, prosilam zeby mi tego nie robil, ze nie chce cierpiec przez niegi i plakac, tlumaczylam, ze jezeli mu czegos brakuje w naszym zwiazku to popracujmy i naprawmy to, pytalam co ze mna nie tak, czego mu nie daje, ze musi tak postepowac, ze mi to robi. Wylam, zachodzac sie placzem przed nim, on nic. Milczal, ja mowilam, on milczal, pytalam, on milczal. Ostatnim razemem do wszystkiego doszlo to, ze w momencie kiedy chcialam mu wyrwac tel z reki pchnal mnie o szybe w samochodzie, z takimi nerwami i sila, bylam przerazona. Byla miedzy nami juz taka sytuacja, ze przeczolagal mnie przez mieszkanie w nerwach, posiniaczyl mi rece kiedy nie chcialam pozwolic mu wyjsc z domu, bo chcialam rozmawiac, po jednej z akcji z czatem. Ostatnim razem postawilam sprawe jasno, jeszcze raz wejdzie na czat, znowu zalozy nowe konto pocztowe, znowu bedzie gg, smsy i telefony, to bedzie to KONIEC. Zagrozilam, ze doprowadzi swoim zachowaniem do rozwodu. I co? nie minal miesiac i sytuacja sie powtorzyla! Odkrylam wszystko, ale postanowilam dac szanse, ostatnia, podytywalam go, dajac szanse tym samym aby sie przyanal. Nie zrobil tego. Pokazalam co otkrylam. Klamal jak zwylke. Zapytalam co teraz? On ze trzeba przeczekac i minie mi zlosc i bedzie ok i ze dramatyzuje, bo to tylko pisanie. Dalam mu czas na podjecie decyzji albo sie wyprowadza ale akceptuje moja warunki, tzn konczy definitywnie z pisaniem i klamaniem (samam nie wiem czy to mozliwe), idziemy na terapie, co dziennie sprawdzam bilingi jego rozmow i modlimy sie za nas, razem. Odpowiedz jego byla taka, ze moze zaakceptowac tylko jeden, a mianowicie przestac pisac. Nie odzywamy sie do siebie, znalazlam w necie, ze ogladal stancje (ogladal kilka pokoi, ale na tym zakonczyl, szukanie innego lokum), szukal jak czatowac w telefonie, i jak zony wykrywaja zdrady-Zalosne mija czas, a my sie nie odzywamy i nic poza tym, nie ufam, nie wierze w zadne slowo, w nic! kocham go niestety i boje sie zostac sama, jak utrzymam dom, cale szczescie, ze nie mamy dzieci. Boje sie zycia bez niego, a jednoczesnie nie wyobrazam sobie zycia z nim. dzis chce go zapytac jak dalej wyobraza sobie nasze malzenstwo, przenosze sie tez od dzisiejszej nocy do innego pokoju ze spaniem. Czuje sie taka glupia, ponizona, nie wiem czy sama siebie szanuje, czuje jakby mnie niszczyl psychicznie. To zimo, brak zainteresowania z jego strony. Co robic? nie mam z kim pogadac, komu sie zwierzyc czy poradzic, nie chce tym obciazac mamy bo wiem jak bedzie cierpiec widzac moj bol. Boje sie ze jezeli z nim zostane to nie skonczy sie to czatownie, z czasem bedzie sie tak kryl, ze nie bede nic wiedziec, a moze i przyjdzie czas na zdrade w realu. Jest coraz bardziej egoistyczny i widze i czuje brak szacunku do mojej osoby z jego strony. I nie wiem tylko gdzie zrobilam blad? dbam o siebie, gotuje, sprzatam, staram sie byc dla niego kumplem, przyjaciolka, kochanaka, zona. Chce mu oddac cala siebie i co mam w zamian. Co robic?

zdradaDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaciężko mi o tym pisać i nie wiem od czego zacząć...jestem młada zaledwie kilkunastoletnia mama...żyje z chłopakiem bez ślubu i wychowuje synka. mój chłopak żle mnie traktował ale to jakos znosiłam...nigdy nie przypuszczałam że mnie zdradza...gdy wyjechał do angli do pracy prawda wyszła na jaw...jego koledzy opowiedzieli mi o tym że mnie zdradzał...on zaprzecza a ja już nie wiem komu wierzyc...może ktoś poradzi mi co mam robic...

a ja go nadal kochamDrukuj

Zdradzona przez mężaJestem sama,nie mam komu się wyżalić.Może nikt tego nawet nie przeczyta,a mi może ulży.Jesteśmy małżeństwem krytyczną ośmiolatkę.Mamy dwoje wspaniałych dzieci,z miłości nie z przypadku.Jakiś rok temu coś się zaczęło psuć.zaczęliśmy się mijać w drzwiach.Nie mieliśmy wspólnych tematów.Całe dnie w pracy a noce w piwnicy.wychodził jak spałam,wracał jak już spałam.I tak dzień za dniem.Najpierw mówiłam sobie ,że prościej by mi było zrozumieć jego zachowanie gdyby kogoś miał.ąle to co przeżyłam w noc przed pierwszą komunią naszej córki to najgorszy horror którego nie życzę najgorszemu wrogowi.Wyjątkowo szłam spać później niż on(dodam ,że nie śpimy razem już ponad rok).Jego telefon zadzwonił gdzieś ok 1godz nie odebrałam bo to jego kolega z pracy,ale coś mnie tknęło i przeczytałam smsy których nie zdążył wykasować."kochanie już nie mogę się doczekać kiedy będziemy się kochać" "kochanie u mnie wszyscy już śpią".Dowiedziałam się,że to mężatka z dwoma synami.Po natychmiastowej rozmowie z nim dowiedziałam się,że to nic nie jest on do niej nic nie ma to ona narobiła sobie nadziei O ludu co za banały.Obiecał mi że wszystko skończone z nią ale ja jakoś nie mogę w to uwierzyć,to tak strasznie BOLI.Teraz jego wyjścia przepłakuje bo wciąż myślę że może do niej akurat dzwoni,może do niej pojechał.Ale żeby tego wszystkiego było mało sprawę komplikuje fakt,że ja nadal bardzo go kocham i chcę być z nim.Chce mi się wyć z rozpaczy i bezsilności.

BrzydzÄ™ siÄ™ nim !!Drukuj

Zdradzona przez mężaWitam, nazywam się Agnieszka, jestem małżeństwem z 20-letnim stażem, mamy dwójkę dzieci, dorosłą 20-letnią córę i 4-letniego synka. Zawsze byliśmy zgodną parą, w naszej rodzinie nie było alkoholu, przemocy, ani biedy. Pamiętam ten straszny dzień do tej pory. Kwiecień 2004 rok, nakryłam wtedy córkę na paleniu papierosów, a ona nie wiedziała jak się wytłumaczyć i powiedziała mi prawdę. Dziewczynka mająca 12 lat odkryła że jej tata zdradza mamę. Nie chciałam w to uwierzyć, dopóki nie pokazała mi kawałka rozmowy mojego męża z tamtą kobietą. Świat mi się zawalił, zawsze myślałam że jesteśmy naprawdę przykładnym i idealnym małżeństwem. Kochałam go nad życie. Od razu chciałam z nim porozmawiać. Córka wyszła z domu żeby nie słuchać naszej kłótni. Płakałam, a on kłamał w żywe oczy. W końcu się przyznał. Obwiniałam siebie za to co się stało. Nigdy w ogóle nie przyszło by mi do głowy że może zrobić coś takiego. Bo niby kiedy miał to zrobić jak cały czas pracował ?! A jednak, stało się. Wybaczyłam mu i przez myśl mi nie przeszła wzmianka o rozwodzie. Na przeprosiny zabrał mnie za granicę i kupił wymarzony samochód i twierdził że skoro ofiarował mi takie prezenty to zapomniałam o tym wszystkim. Teraz minęło już 8 lat, a ja po prostu z dnia na dzień coraz bardziej go nienawidzę. Gdyby nie ta nie planowana ciąża to zapewne spakowała bym jego rzeczy i wypieprzyła za drzwi. A teraz co ? Mam pozbawić, ojca dziecku ? Nawet nie jest dobrym ojcem. Zawsze liczyły się dla niego tylko pieniądze, potem jego potrzeby, a na końcu rodzina. Córki to już w ogóle nienawidzi, tylko się z nią kłóci. Ma żal do niej, że wszystko mi powiedziała. A ja wiem że nadal gada przez kamerkę z różnymi panienkami. Tylko sprawdzam czy kamerka była ruszana czy leży tak jak leżała. Nie śpimy razem już od 4 lat. Każdy ma swój pokój, brzydzę się z nim sypiać. Myślałam nawet o wynajęciu detektywa. Mąż jest kamerzystą, w sobotę nad ranem wraca do domu z 'pracy. I właśnie po weselu mnie zdradził. Najgorsze jest w tym wszystkim, że mam taką pracę, która nie oddaje mi regularnie wypłaty i tylko dlatego tkwię t tym toksycznym związku, że nie miała bym za co żyć ! Córka tej nienawidzi ojca, chce abym się z nim rozwiodła. Notorycznie sprawdza jego komputer, skrzynki odbiorcze itd. Mąż wmawia mi że to ja mam kochanka, chociaż nie ma podstaw żeby tak twierdzić. Praca, dom, dziecko i zasrane obowiązki. Co mam robić ?! Nie wiem, po prostu nie wiem!!

Długo już po zdradzie...Drukuj

Zdradzona przez mężaSzanowne Panie, Żony! Zostałam zdradzona przez mojego Męża w roku 2010, romans trwał do 2011. W międzyczasie wyrzuciłam go z domu, on wrócił, straciłam ciążę, nachłapałam się chamstwem i poniżeniami tamtej sucz... Nie istotne... Postanowiłam ratować swoje małżeństwo, dla dobra dziecka, domu, rodziny, ale i jak mi się ówcześnie wydawało z miłości... Dlaczego wydawało?! Ponieważ dzisiaj wiem, że zdrady nie da się zapomnieć, ona będzie wiecznie żyła w nas, w każdej sekundzie naszego życia z tym, który nas zdradził. W moim przypadku nie ma dnia, chwili, ułamka sekundy żebym o tym nie myślała, jestem nadal ze swoim Mężem, ale dzisiaj są to inne powody niż te wzniosłe z tamtego czasu. Dzisiaj jestem silniejsza, co mnie nie zabiło to mnie wzmocniło, mam większe poczucie własnej wartości i nie dam sobie w kasze dmuchać o nie! Dzisiaj nie boję się zostać sama, wiem na pewno, że sobie poradzę, więc jeśli mój Misio zechce coś odwalić to drzwi są szeroko otwarte w jednym kierunku... Dzisiaj jestem 28 letnią dziewczyną, która stoi mocno na nogach i już nikt nigdy jej nie skrzywdzi!!! Życzę Wam żeby te chwile, które tak dobrze znamy, upokorzenie, żal, ból i morze łez stały się podwaliną do siły jaką w sobie znajdziecie a Mąż zdradzacz? Pies go srał! Nie Wy tracicie! On traci! Pamiętajcie zło jakie Wam wyrządzono do nich wróci, pod taką czy inną postacią, świat jest sprawiedliwy a Wy nie możecie w siebie zwątpić!!! Pozdrawiam Was serdecznie!

samotnośćDrukuj

Zdradzony przez żonęTo nie jest zdrada. Chyba. Sam nie wiem. Chciałbym Wam opowiedziec o swej samotności w związku, w małżeństwie. Poznałem ją latem 2005 roku. Przypadkiem. Zaiskrzyło od razu. W lutym 2006 był nasz ślub. Była w ciąży. Kochaliśmy się. W sierpniu 2006 urodziła się nasza córeczka. Byłem przy porodzie. Żona mieszkała w innym mieście ja w innym. Co weekend jeździłem do żony. Mieszkała z rodzicami i moją szwagierką. Ja pracowałem Nie mogłem przeprowadzić się do teściów. Wiosną 2007 roku pojawiła się szansa abyśmy wkońcu zamieszkali razem. Moja mama wyjeżdżała za granicę i zostawiła nam mieszkanie. Mój ojciec i teść wyremontowali je. Na jesieni żona z córeczką wkońcu przyjechały. Żona zaraz wyjechała. Święta. Wróciła w połowie lutego tylko po to aby za moment wrócić do rodziców na kolejne święta. A potem na wakacje. Latem 2010 kupiliśmy własne mieszkanie. Ja cały czas pracowałem żona nie próbowała zrobić nawet kursu. Biorąc pod uwagę okres naszego małżeństwa mieszkaliśmy ze sobą może 30%. Po zakupie mieszkania i wyremontowaniu go razem mieszkaliśmy może cztery miesiące. Ja utrzymuje rodzinę, sam dbam o dom. Ona wywiozła naszą córeczkę. Po raz kolejny. Powiedzcie, czy to jest normalne że mąż siedzi sam? Że sam zarabia, sam dba o dom? Kiedy była ze mną było ok. Normalnie jak w małżeństwie. Kiedy tylko jechała do rodziców wszystko się psuło. to ja musiałem jechać aby zobaczyć córkę, wszystkie święta tam. Sześć lat jesteśmy po ślubie. Jak wytłumaczyć to, że prawie jej nie ma w domu?

Toksyczna, chora miłość cd.Drukuj

Zdradzeni w innych związkachJakiś czas temu opisywałam swój przypadek, chciałam napisać teraz, co się dzieje u mnie. Ona jest w ciąży!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Właśnie dzisiaj w pracy poszła fama!!!! :((((((((((((( Na razie to nieoficjalna plotka, ale już się rozeszła i zresztą wszyscy zauważyli, że ona przytyła i nosi luźne ubrania!!!! No po prostu szok, znowu wpadłam w dołek, nie ogarniam tego, nie rozumiem, ona nawet nie zdążyła się rozwieść z tym mężem, dlaczego takim kobietom los sprzyja, wszystko im się układa i zarywają facetów jakich chcą!!!!!??????????????? Właśnie takie kobiety podobają się facetom, które odbijają mężów, które rzucają tych mężów kilka miesięcy po ślubie, ****, ja tego nie kapuję!!!! Ja muszę od niej lekcje brać!!!! ZWARIUJĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Zdrada, wybaczenie i ogromny ból...Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaWitam! Mam na Imię Iza. przedstawie krótko historie mojego bólu;( Rok temu podczas, gdy wyjechałam na praktyki do Włoch mój chłopak, który obiecał mi że zawsze będę jego jedyną zdradził mnie z przypadkowo napotkaną dziewczyną(w miejscowości gdzie pracował.) Dowiedziałam się o tym już tydzien po moim wyjeździe...Myślałam wtedy ze moje życie nie ma sensu.. całe szczeście, że miałam przy sobie przyjaciółke której bardzo dziękuje za wsparcie. Nie mogłam się tam pozbierac (chłpak cały czas pisał i dzwonił do mnie,po to by się usprawiedliwic ze to był najgorszy błąd jego życia i ,ze nadal mnie kocha i nigdy nie przestanie), po powrocie do Polski mój chłopak odebrał mnie z dworca, wracaliśmy do domu w milczeniu...Jednak gdy odwieźliśmy moją przyjaciółkę i byliśmy sami w samochodzie on zaczął do mnie mówic że przeprasza że kocha itp..., po tygodniu wybaczyłam mu wszystko... minął rok, a ja po mimo tego iż słownie mu wybaczyłam w głębi duszy czuje inaczej... zauważyłam ze coraz częściej się kłócimy,ja mu mniej mówie o ważnych sprawach, płacze nocami..., nie wiem co mam robić.. być dalej z nim czyy ułożyć sobie życie od nowa..... załamana;(

nadal zyje w bolu...Drukuj

Zdradzona przez męża...nie wiem od czego zaczac.to trudne ale sprobuje,wiec... moj maz wyjechal na zielone wyspy 5 lat temu.od 2 lat wiem ze jest z inna kobieta.wiem od dwoch ale to ze cos jest nie tak czulam juz jakies pol roku wczesniej(moze troche wiecej).bylo zle czulam ze sie oddalilismy od siebie ale zrzucalam to na rozlake.bardzo go kochalam(kocham nadal niestety).coraz trudniej nam bylo rozmawiac ze soba .ciagle jakies pretensje,wyrzuty.chcialam cos z tym zrobic bo nie chcialam tak dluzej zyc..ja tu z dziecmi on tam.pod koniec 2009r.zaplanowalismy nasze wymarzone wakacje do egiptu.co sie pozniej okazalo tylko ja z dziecmi czekalismy na te wakacje.myslalam ze na wakacjach zblizymy sie do siebie,wiele wytlumaczymy.chcialam z nim porozmawiac o tym ze cos musimy z tym zrobic ze ja juz dluzej nie chce tak zyc..bez niego.ze musimy podjac decyzje albo on wraca albo ja jade z dziecmi do niego.taki mialam plan.byle do wakacji... wiec kupilismy wycieczke w listopadzie.w grudniu przylecial na swieta...bylo fatalnie.byl obcy..nie moj.zaczal cos mowic o separacji.tlumaczyl ze oddalilismy sie od siebie i takie tam...a ja ze go kocham.nadszedl dzien wyjazdu.ja w rozsypce.on mowi ze bedzie dobrze...wierzylam mu.polecial.. pisal ze kocha,teskni..wierzylam mu bezgranicznie.z czasem smsy,rozmowy staly sie oschle juz nie mowil tak czesto o swojej milosci.w marcu powiedzial mi przez telefon ze mmnie nie kocha.to byl cios.. nastepnego dnia przepraszal i mowil zebym o tym zapomniala.ze bedzie dobrze. ja caly czas jego zachowanie tlumaczylam rozlaka,ze zle na niego to wplywa.ze po prostu jest mu tam zle bez nas bo przeciez mowil ze jestesmy wszystkim co ma.ze ta irlandia to taka zlota klatka z ktorej ciezko sie wyrwac,ze jeszczetroche musimy wytrzymac. nasze kontakty byly coraz zimniejsze.niby rozmawialismy czesto na skype,smsy,telefony.ale to juz nie bylo to. czulam sie fatalnie.tesknilam strasznie za nim.pewnego razu napisal mi smsa zaczynajac od slow"zono".nigdy tak nie pisal.zawsze kochanie ,kotku... czulam,czulam ze cos jest nie tak. 1 maj 2010 r.przez przypadek odkrylam ze dzwoni czesto pod jeden numer.sparalizowalo mnie...poczekalam do nastepnego dnia.2 maj dzwonie do niego i mowie ze musimy porozmawiac.umowilismy sie na skypa za 3h.zaprowadzilam dzieci do rodzicow zeby nie sluchaly.wlasciwie to nie byla rozmowa.zapytalam co to za nr. on mowi nie wiem,mowie to zajrzyj w telefon..i to bylo potwierdzenie tego mojego koszmaru.milczeniem potwierdzil wszystko.zaczelam plakac...rozlaczyl sie.ogarnela mnie rozpacz,bol..niesamowity fizyczny bol. przez cztery miesiace ukrywalam to przed rodzina.widzieli ze cos jest nie tak ale ja nie chcialam mowic,nie potrafilam.przez te cztery miesiace funkcionowalam na zasadzie: musze wstac ,zaprowadzic dzieci do szkoly.zrobic im jedzenie ot tyle.ciagle spalam.nie moglam jesc.po 2 tyg.probowalam wmusic w siebie jogurt ktory zwymiotowalam.po jakis 3 tyg.probowalam rozmawiac z mezem.mowilam mu ze go kocham ze mamy przeciez dzieci.on nie chcial od niej odejsc,powiedzial mi ze sie zakochal.okazalo sie ze mieszka z nia od stycznia 2010r. chcialam ratowac nasza rodzine.powiedzialam ze przylece do niego z dziecmi.wystraszyl sie.powiedzial ze wroci pod koniec roku.wierzylam mu .uwierzylam ze jednak nie chce nas stracic.nadchodzily wakacje.nie wiedzialam co robic.przeciez to te nasze wymarzone wakacje.zdecydowalam ze polecimy.,przeciez mamy ratowac nasze malzenstwo.myslalam ze to nasza szansa.polecielismy.okazalo sie ze mnie oszukal.przeczytalam od niej smsa ktorego wyslala do meza.bylo tam napisane cos w stylu...zona tymczasowo sciemniona.chodzilo o to ze mowiac do mnie ze wroci do nas,klamal.to byly najgorsze wakacje w moim zyciu...a mialy byc bajkowe.probowal jeszcze klamac,ze wroci.od wrzesnia zaczelam prace.bylam w totalnej rozsypce.funkcjonowalam jak robot.robilam to co bylo niezbedne.zaczelam pic.nie upijac sie ale pilam codziennie..zeby nie czuc.. nadszedl grudzien.to byl chyba 6 grudzien.przylecial.nie chcialam tego .prosilam go.on ze chce sie zobaczyc z dziecmi.byl chyba 5 dni.pilam.nie dawalam sobie rady.dzien przed jego wylotem wzielam duza ilosc tabletek.popilam alkoholem.NIE CHCIALO MI SIE ZYC.STALAM SIE DLA NIE GO NIKIM.tak mnie traktowal.nastepnego dnia zabralo mnie pogotowie a on polecial.wiedzialam ze poleci.nie zrobilam tego na pokaz.po prostu...umarlam....2 dni mnie odtruwali.a potem wyladowalam na oddziale psychiatrycznym.depresja.bylam tam miesiac po 2 tyg.zobaczylam mojego 5 letniego synka.lzy mi plynely.chcialam umrzec a przeciez mam dla kogo zyc.moje dzieci sa moim sloncem...pomyslalam sobie jak ja moglam,ale tak wtedy to czulam.po wyjsciu ze szpitala zaczelam niby stawac na nogach.leki,psycholog.bulo ciezko ale lepiej..po roku odstawilam leki bo myslalam ze jest juz ok...teraz mysle ze nie powinnam tego robic. bolalo,nadal boli ze czlowiek ktorego kocham z ktorym mam dzieci nawet nie probowal ratowac naszej rodziny. to juz trwa ponad 2 lata a ja wciaz go kocham.rani mnie,upokaraz a ja wciaz... czuje ze wracam do miejsca sprzed 2 lat.zaczelam siegac po alkohol..nienawidze sie za to.ostatnio nalega na rozwod.pytam dlaczego,czy planuje slub? a on ..juz nigdy nie wpakuje sie w take gowno... PROBUJE ZYC,ALE CHYBA MI TO NIE WYCHODZI. DLACZEGO TO TAK BOLI,DLACZEGO????? P.S przepraszam ,wiem ze moze chaotycznie z bledami.ale mam nadzieje ze sens zrozumiecie.

jest coraz gorzejDrukuj

Zdradzony przez żonęW 2009 roku dowiedziałem się, że żona mnie zdradzała przez około 2 lata. Wybaczyłem itd. Chciałem żeby przestała pracować z tym gościem ale ona powiedziała, że nigdy w życiu. On jest jej szefem a ona dość ważną ma funkcje w jego firme (firma mała)
Odkryłem po pewnym czasie, że romans dalej trwa ale się kamuflują. Miałem wgląd w maile cały czas. Ona pisała, że zawsze będzie go kochała itd, że jak wychodziła za mnie za mąż to wiedziała że to nie jest dobre rozwiązanie i wiedziała że kiedyś spotka tego właściwego mężczyznę.
Po kilku miesiącach tego ukrytego romansu zrobiłem znowu jazdę. Powiedziałem tez rodzinie jej. W mojej rodzinie tylko siostra wiedziała od początku. Matce nie chciałem mówić bo strasznie przeżyła rozwód siostry a to by ja chyba zabiło.
Potem parę miesięcy żyliśmy w zawieszeniu. Potem jednego razu zobaczyłem, że wysłała maila do swojego szefa (z innej skrzynki już) Wiem bo ma założonego keyloggera. Pisała mu, że chciałaby mu urodzić dziecko ( on ma chopla na punkcie posiadania dziecka- bo nie może podobno)
Napisała że nie chce rodzić jego dzieci innemu mężczyźnie (nie rozumiem tego) ale chce aby to był owoc ich miłości.
On to chyba olał bo następnego dnia spotkała się ze mną poza domem i powiedziała że chce wszystko naprawić. Ja jej na to że jej nie wierze. Że na to potrzeba czasu a nie da się z dnia na dzień wszystkiego naprawdzić ale powiedziałem że możemy spróbować ale droga jest długa.
Znowu zawieszenie parę miesięcy i potem ona mówi mi że składa pozew rozwodowy bo ja nic nie robię dla ratowania związku. Powiedział że chce iśc na studia podyplomowe i tam kogoś pozna i się zakocha. Jej rodzina suszyła jej głowę chyba bo się wycofała.
Teraz jest masakra jeździ do Warszawy z nim (bo tam jest oddział jego firmy) Potrafią pojechać razem wieczorem, nocować u niego i następnego dnia iść do pracy.
Ja też prowadzę firmę. Wpakowałem się jednak w duże problemy finansowe. W tym momencie idę na dno. Jestem z nią, mieszkamy razem ze względu na małe dzieci 7 i 5 lat.
Wpakowałem się w takie problemy finansowe, że rzadko jem normalny obiad, często nie mam kasy nawet na bilet tramwajowy ( chodzę piechotą po kilkanaście kilometrów czasem jak muszę coś załatwić. Próbuje dalej prowadzić firmę wszelkimi sposobami walczyć. Przyjąłem zlecenia różne i muszę je doprowadzić do końca chociaż. Ostatnio musiałem jechać w niedziele pilnie za Kraków do pewnej miejscowości dopilnować czegoś. W moim aucie nie było paliwa a w rowerze miałem rozwalony łańcuch. Szykuje się do wyjścia z domu i kombinuje w myślach jak tam się dostać. W kieszeni mam dosłownie 13 groszy. Myślę na piechotę nie zdąrze doszedłbym wieczorem. Przeszło mi przez myśl, że może pożyczę auto od żony bo sprawę mam "gardłową" Klientka dzwoni co 15 minut czy ja tam jadę. Żona się kąpie w wannie. Mówi mi żebym czasem nie tykał jej auta bo jej auto to jej auto i koniec. Ok to mam z głowy. Biorę się za naprawę łańcucha w rowerze. Znajduje spinkę do łańcucha cudem jakimś w szpargałach. Musze jednak skrócić oczko jedno w łańcuchu. Męczę się jak nie wiem co a łańcuch ani drgnie a klientka dzwoni... Czuje że mam już naprawdę dość. Myślę o samobójstwie to mnie uspokaja jakoś dziwnie. Nigdy bym tego nie zrobił ale to myślenie mnie uspokaja. Udaje mi się naprawić łańcuch. Jadę na zakopiankę. Góry, doliny....masakra. Tego dnia zrobiłem 70 km na rowerze. Największy kryzys miałem wracając. Zero kasy żeby kupić cokolwiek do żarcia. Piłem wodę z kranu na stacjach benzynowych. Ale załatwiłem co miałem.
Nie wiem co robić dalej nie mam już na nic siły. Zacząłem siwieć na potęgę. Mam 38 lat