Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam wszystkich ponownie
w piątek umieściłam opis mojej historii, który jak się okazało, z powodu awarii systemu, został utracony wraz z Waszymi komentarzami. Przyznam, że nie spodziewałam się aż takiego odzewu, no ale cóż moja sytuacja jest beznadziejna..
Przypominam po krótce ( już nie będę się aż tak rozpisywać, bo na pewno dobrze pamiętacie ) - w moim związku zabrakło seksu, nasze potrzeby w pewnym momencie się rozjechały zupełnie, a ja nie dbałam o to, że mąż ma znacznie większe potrzeby niż ja. W końcu mój mąż kilka miesięcy temu zakomunikował mi, że szukał seksu, a znalazł miłość. Otóż zakochał się w innej kobiecie, przy czym twierdzi, że nadal kocha mnie tak jak kiedyś, że jego uczucia do mnie się nie zmieniły, nadal jestem miłością jego życia, ale jeżeli chcę z nim być to muszę zaakceptować, że jest druga kobieta. On nie chce nas zostawiać ( mamy dziecko w wieku 8 miesięcy), bo nas kocha, ale tam też są uczucia i nie potrafi tak po prostu się rozstać z tamtą dziewczyną. Ona znalazła się w trudnej sytuacji życiowej, on jej pomógł w tych ogromnych problemach i cały czas pomaga, również finansowo, oczywiście. Nie jest tak, że znika z domu na całe dnie, raczej spotyka się z nią w godzinach pracy, czasem w weekendy i zdarzyło mu się wyjechać z nią na 2-3 dni kilka razy. Ja czuję się tragicznie. On uważa, że ja go skrzywdziłam, że zwątpił w to, że ja go naprawdę kocham, a teraz jeśli naprawdę go kocham, to powinnam zaakceptować nową sytuację. Ja wykańczam się psychicznie, próbuję to jakoś zaakceptować, ale raczej słabo mi wychodzi. Zwłaszcza, że postawa męża w tej chwili się zmieniła. O ile wcześniej pokazywał, że jest mu źle z tym, że mnie tak rani, o tyle teraz stwierdził, że nie ma na to wpływu, kocha ją i tyle i ja muszę się z tym pogodzić. Stwierdził, że odkrył, że jest poligamistą i najlepiej by było, to jest jego marzenie, żebyśmy się poznały i przynajmniej polubiły. Pomóżcie, jak sobie pomóc? Ja go kocham i nie chę go zstawiać.
Nie wiem, być może to co było napisane w poprzednim istnieniu Twojego wątku wyczerpało temat, zresztą jestem podobnego zdania, więc nie dopisze niczego nowego. Jeśli ktoś stawia Ci catsnow taki warunek, że masz zaakceptować jawny trójkąt dorabiając ideologie o poligamii to albo jesteś naiwna albo ... jeszcze gorzej, ale nie wypada mi tego napisać.
Powiem Ci jak to się najprawdopodobniej skończy. Będziesz tkwiła w tym szambie i utytłasz się po łokcie w czymś z czego nigdy nie wyjdziesz.
Wybór sama sobie wyeliminowałaś.
catsnow twój mąż cię nie kocha. To fakt nie do podważenia, bo gdy się kocha to się nie zdradza. Nikt, kto kogoś darzy uczuciem nie funduje mu traumy na całe życie. Nikt wtedy nie poniża, oszukuje, zdradza. Bo gdyby tak było jak byś nazwała związek dwojga ludzi bez tego? To miłość i to miłość?
TY jesteś od niego uzależniona, twój mózg nie pozwala sobie na przyjęcie informacji, że twój mąż to skończony skur...el. To patałach bez serca.
Ja ci wtedy doradziłam wizytę u psychiatry. I tego się trzymam. Bo tobie nie wystarczy pogadanie z osobą o tym co się dzieje, ale też pewnie przydałyby się jakieś leki, bo żadna kobieta ceniąca swoją godność, mająca szacunek do samej siebie nie pozwoliła by na takie traktowanie.
Teraz on ci pokazuje, że totalnie olewa twoje uczucia. Jest mu dobrze jak jest. A wiesz dlaczego? Bo sama mu na to pozwoliłaś.
Za jakiś czas jak go nie wykopiesz z domu, albo sama nie odejdziesz będziesz wrakiem człowieka. Zmarnowana psychicznie z samooceną ryjącą podłogę.
Może to wina hormonów, że co draństwo, które serwuje ci mąż widzisz w zniekształconym obrazie? Może depresja poporodowa?
Catsnow, proszę cię poradź się profesjonalisty. Masz przecież dziecko, istotę, która potrzebuje szczęśliwej i uśmiechniętej mamy.
I proszę nie wmawiaj sobie, że skoro seksu nie było tyle ile on potrzebował, to mu daje pozwolenie na zdradę.
kiedy przeczytałam wszystkie Wasze komentarze w poprzednim opisie mojego wątku, to poczułam się jakbym była w innym świecie. Nie mogę uwierzyć w to, że osoba, którą znam tak długo (15 lat) i która zawsze była dla mnie wzorem i ideałem, mogłaby naprawdę okazać się aż tak zła. Mnie się wydaje, że mój mąż się mocno zagubił, że za jakiś czas się jednak odnajdzie. Dlaczego miałaby nastąpić aż tak diametralna zmiana? Do tej pory łączyło nas absolutnie wszystko, rozumieliśmy się bez słów, mieliśmy wspólne pasje i do wszystkiego dochodziliśmy razem. Skąd nagle taka zmiana? Nie mogę w to uwierzyć. Naprawdę uważacie, że nie ma szans na to, że on za chwilę się ocknie i mu przejdzie?
annahelena - zastanawiałam się nad pójściem do psychiatry, ale przecież na złamane serce nie ma leków, może mi dać lek przeciwdepresyjny, ale nie jestem pewna czy chciałabym go brać, może lepiej pójdę najpierw do psychologa
Catsnow napisała : Mnie.się wydaje że mój mąż się mocno.zagubił , że za jakiś czas jednak się odnajdzie.
Zawsze mnie niezmiernie zadziwia robienie że zwykłego cwaniaka małego zagubionego, niezbyt rozgarnietego misia z mokrym noskiem...biedny misio potrzebuje duzio przytulania...
Swoją drogą to odnaleźć się mogą np. zagubione skarpety w praniu .
Catsnow,
Obudź się do cholery! Twój mąż znalazł sobie bzykanko bo Ty masz małe dziecko a wcześniej w ciąży też mogłaś nie mieć ochoty na sex! Tobie pie...li glupoty ze kocha dwie- dobre haha... Poczekaj aż znajdzie sobie prasowaczkę( już będziesz trzecia) następnie praczkę i tak do u.s.r.a.n.e.j śmierci. Poligamista haha a później może zoofil (może ma już jakąś kozę na oku).
Sorry ale nie kupuję takiej obłudy. Małżeństwo to nie tylko przyjemności. Tobie nie przyda się psychiatra a psycholog. Pędź jak najszybciej to postawi Cię do pionu Pozdrawiam
Witaj Catsnow
Przestań go wreszcie usprawiedliwiać , szukać winy u siebie.
Winny tego co się stało jest wyłącznie on!
Koniec, kropka!!!!!!
Mojej ex po porodzie też siadło libido, przybyło parę wałeczków ale jej nigdy nie zdradziłem!
Cytat
Naprawdę uważacie, że nie ma szans na to, że on za chwilę się ocknie i mu przejdzie?
Dokładnie, uważam, że ani się nie ocknie ani mu nie przejdzie!
Aż do momentu, gdy bezpieczny do tej pory grunt jaki mu zapewniasz, nie zacznie uciekać mu spod nóg.
I pod doopą nie zacznie mu się palić.
A póki co robi co chce, bo mu na dajesz przyzwolenie!
Kochasz go ale miłością głupią, a nie miłością mądrą.
Bo kochać mądrze, to znaczy być stanowczym i konsekwentnym.
I nie pozwala się na wszystko tym których kochamy.
Dopóki nie grozi mu utrata wszystkiego, widzi, że ma alternatywę r11; będzie Ciebie olewał.
Jak mu pokażesz stanowczość i zdecydowanie- uczucie może nie wróci ale szacunek dla Ciebie na pewno!
Zagubić się to można w nieznanym mieście lub w lesie!
W jego przypadku mowy nie ma o zagubieniu, pobłądzeniu i temu podobnych idiotycznych próbach tłumaczenia zwykłego qrestwa!
Robi to świadomie, z premedytacją i w pełni władz umysłowych.
Czy Ty uważasz go za małe dziecko lub kogoś pozbawionego rozumu- a mówiąc wprost.
Czy uważasz go za idiotę?
Nie moja droga,
To on z Ciebie usiłuje zrobić idiotkę.
A dlaczego?
Bo mu na to pozwalasz, łykając wszystkie idiotyzmy jakie Tobie mówi.
Catsnow
Nie zostaw mu żadnego wyboru, ze zdrajcą podobnie jak z terrorystą się nie negocjuje tylko stawia ultimatum!
Skoro nie ma zamiaru skapitulować, strzel mu prosto między oczy aby już Ciebie nigdy więcej nie skrzywdził.
Od tej pory żadnych rozmów, zabezpiecz dowody, larwę na świadka, prawnik i pozew w sądzie.
Skoro nie pomaga siła argumentów, pora na argument siły!
Pies rwie się do suki?
Zdejmij mu kaganiec, spuść ze smyczy i niech ****!
Tylko niech potem nie skomle pod drzwiami, abyś go wpuściła
A uwierz, będzie skomlał.
Tylko wtedy już dla niego będzie za późno.
Zanim on cokolwiek zrozumie, Ty już o nim zapomnisz
Kończ te zabawę zanim naprawdę przez tego ****opląta zmarnujesz sobie swoje życie!
Mamy je tylko jedno. Nikt nam drugiego nie podaruje.
****opląt już pokazał dobitnie, że jesteś dla niego wyłącznie opcją i ma w doopie Ciebie, Twoje uczucie i rodzinę!
Wybrał myślenie tym co dynda mu między nogami, zamiast myśleć tym co jest między uszami.
Catsnow rozumiem ze kochasz go tak bardzo i nie chcesz go stracic ale on juz w tym momencie tymi slowami pokazal ze nie ma szacunku do Ciebie i teraz skoro go od razu na zbity pysk nie wyrzucilas to bedzie juz tylko gorzej.jesli sie zdecydujesz z nim zostac i nawet kiedys tamten romans sie skonczy to i tak juz szacunku nie odzyskasz a zreszta i tak znajdzie bezkarnie nastepna.Swoja droga ciekawa jestem co na to jego kochanica ,czy jej nie przeszkadza zwiazek poligamiczny skoro niby on wciaz Cie kocha
Problem polega na tym, że ja wiem, że jeśli postawię mu ultimatum, to on wybierze ją. Chociażby z przekory, bo to jest człowiek, dla którego najgorsze w życiu jest jak coś mu się każe, jak coś musi.
zuzannaa - panienka jest bardzo szczęśliwa, bo sama została kopnięta w **** przez życie tak, że teraz taki układ jej zupełnie wystarcza, mój mąż jej pomaga we wszystkim, oczywiście finansowo również, więc myślę, że ona będzie w stanie przełknąć wiele rzeczy byle nie zostać z niczym. On twierdzi, że zakochała się w nim na zabój. Marzę o tym, żeby się okazało, że na zabój to ona kocha jego pieniądze, a nie jego.
A jeśli chodzi o psychologa - to byłam już u jednej pani, która bardzo mnie rozczarowała. Znacie może kogoś godnego polecenia, kto przyjmuje w Warszawie lub okolicach?
Ja napisałam się trochę na twoim wątku, ale wszystko to przepadło- nie wiem czy przeczytałaś moje komentarze, czy nie.
Do tego wszystkiego, co napisałam wcześniej, dodam - ten facet powiedział ci, że odkrył w sobie poligamistę.
Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, co on tak naprawdę ci powiedział? Czy to do ciebie dociera?
On powiedział ci bezczelnie prosto w oczy, że od tej pory będą w jego życiu boczniaczki, mało tego, ty będziesz musiała zgadzać się na nie i nawet zaprzyjaźniać się z nimi.
Pytam sie iwęc ja ciebie- jak wyobrażasz sobie dalsze swoje zycie w tego rodzaju układzie? Bo to związkiem już nie jest i na pewno nigdy nie będzie?Odnajdziesz się w takim układzie? Będziesz szczęśliwa? A co z chorobami? Będziesz dzielić się facetem z obcymi babami i nawet dzielić się z nimi ich chorobami? W takiej komunie chcesz żyć?
Uciekaj od tego człowieka- to chory na głowę, zepsuty bydlak, a nie mężczyzna do życia.
Wcześniej był niby to zatroskany, teraz puszy się i pokazuje, że niczego nie zmieni- kochanica jak była, tak dalej jest i będzie, nie ta, to za chwilę inna. Pełno jest kobiet, które pójdą do łóżka z żonatym chłopem?Ta twoja kochanica nie jest jedyną na tym świecie tego rodzaju szmatą. Ty pokazałaś mu teraz, jak bardzo zależy ci na nim, jak to kochasz go nad życie, chodzisz z nim do łożka, gdzie dwoisz się i troisz, by zaspokoić go seksualnie, pokazujesz jaką cudowną żoną dla niego jesteś itd. To dlatego on lekceważy cię teraz jeszcze bardziej. Udało mu się bowiem przesunąć twoje granice, wlazł ci po prostu na głowę i na nią nasrał- dlatego lekceważy cię, pomiata tobą i na twoich oczach hołubi kochanicę. To szczyt chamstwa i ludzkiej podłości- zrób porządek z tym człowiekiem, bo zeżre on cię żywcem i nawet nie beknie mu się po tej uczcie.
Problem polega na tym, że ja wiem, że jeśli postawię mu ultimatum, to on wybierze ją.
Catsnow, problem leży nie w tym, co zacytowałem.
Problem polega na tym, że uwiesiłaś się na szyi tego sqrwiela i za cholerę go nie chcesz puścić.
Wolisz utonąć razem z nim niż dać sobie szansę na uratowanie.
Powtórzę: pies rwie się do suki, zdejmij kaganiec, obrożę i puść go wolno!
Gołego!
Cytat
Chociażby z przekory, bo to jest człowiek, dla którego najgorsze w życiu jest jak coś mu się każe, jak coś musi.
Skoro tak jest to zastosować to co napisałem.
Każ mu **** do tej qrewny!
Lub mam jeszcze lepszy pomysł.
Powiedz mu, że zabraniasz mu skoku z Warsaw Trade Tower bez zabezpieczenia
Jak myślisz: skoczy z przekory bo mu zabraniasz?
Układ jaki mu zapewniasz jest dla niego wprost wymarzony!
Oto dwie samice za punkt honoru postawiły sobie za cel zagarnąć na wyłączność jakiegoś po**** z kasą
I zrobią w tym celu wszystko, zniosą każde jego sqrwielstwo aby tylko któraś z nich nie została na lodzie.
Mylę się?
Wczytaj się uważnie w to co napisała Mono.
Bo to co napisała to nie żadne science fictions lecz realny opis tego co Ciebie czeka w przypadku dalszego życia z tym zdrowo walniętym w dekiel facetem.
Szukasz dobrego psychologa?
Najlepszymi psychologami to jesteśmy my, ekipa tego portalu.
W dodatku darmowymi.
Nam nie trzeba płacić ciężkich pieniędzy
Nikt tak skutecznie nie stawia do pionu.
Jest jednak tylko jeden warunek.
Trzeba z tej naszej pisani wyciągać odpowiednie wnioski !
Bez tego dalej będziesz leżeć na podłodze , wyć w poduszkę i czekać kiedy dostaniesz od niego kolejnego kopa.
z wcześniejszego wpisu catsnow wynikało że szuka psychologa by pomógł jej zaakceptować podejście męża do zdrady.Ponieważ psycholog tego nie zrobiła autorka się na niej zawiodła.
Wiem co czujesz. I jak cierpisz. Też mam małe dziecko, tylko że ja zostałam zdradzona i porzucona I jakąkolwiek podejmiesz decyzji będziesz bardzo cierpieć, tym bardziej ze będziesz musiała podtrzymywać kontakt z NIM ze względu na dziecko. Jestem 7,5 miesiąca po rozstaniu i powiem że nadal jest BARDZO ciężko.
Z przykrością ale się zgadzam z moimi przedmówczyniami - twojemu mężowi odpowiada ta sytuacja i myślę że jak postawisz sprawę na ostrzu noża wybierze kochankę. Tak będzie mu łatwiej. I mam wrażenie że do tego dąży, ale chce byś to Ty wzięła na siebie odpowiedzialność za rozstanie.
Boisz się tego, że on zostawi cię dla kochanki. Sądzisz tak, bo znasz tego człowieka. Uważasz go pewnie za wielce niezależnego i masz go wie, jakiego to samca alfa. Domyślam się, że chłop ten jest dla ciebie autorytetem i dlatego wolisz pokornie znosić to, iż on toba pomiata niż zademonstrować swoje zdanie.
Wiesz co mówił do mnie "mój"(on mój nigdy nie był, bo miałam go na spółę z innymi, chciaż ja oczywiście nie wiedziałam o tym i żyłam sobie w błogim stanie pomroczności jasnej, ale gdy się dowiedziałam, to pogoniłam dziadostwo ze swojego życia, bolało jak diabli i dalej jest mi przykro, bo kurczę nie zasłużyłam na takiego prztyczka od losu), w każdym razie on powiedział mi, że gdy tak powarkuję na niego, to przypominam mu małego żałosnego ratlerka, który oszczekuje wielkiego doga oraz że podobna jestem do pchły, która rzuca się na grzebieniu. Śmiał się, kpił i był pewny, że ja stanę, jak cielę i będę patrzyła na malowane wrota, że nie zliczę nawet do czterech, bo tak był mnie pewny. Zaliczył potężnego kopa, a przed kopem pociągnęłam go jeszcze za kudły- nigdy bowiem nie byłam mimozą, zawsze ceniłam sobie działanie- on miał mnie po prostu za kogoś innego, bo był bucem i oceniał mnie ze swojej perspektywy- to narcyz był. i wielki cham.
Dziewczyno miła- musisz zrozumieć, że ludzie traktują cię tak ,jak im na to pozwolisz. Skoro ktoś pluje ci prosto w szczerą buzię, a ty udajesz, że deszcz pada, to czego ty się spodziewasz? On, ten chłop, jako pierwszy będzie lekceważył cię i miał za nic.
To kobieta ma być desydentem w związku, a nie facet- taki ma byc porządek.
Choćby miało cię skręcić, to na pierwszym miejscu zawsze powinnaś stawiać swój honor. Jesteś kobietą czy nie jesteś?
Tak ci żal, że pójdzie do bocznej? A toż niech idzie- będziesz trzymała go na uwięzi, poniżała się przed nim i zeszmacała we własnych oczach? A to sroce spod ogona wypadłaś, żeby ktoś pomiatał tobą i śmiał się tobie prosto w oczy? Puść tego buca i niech giry on połamie w tym pędzie do dziwki, która wchodzi w rodzinę i zabiera dziecku ojca.
Zobaczysz, jak ona go urządzi.
I uświadom sobie też, że ona jest dla niego bardzo pociągającym gadżetem, bo jest od ciebie młodsza- ty robisz pewnie za mamuśkę, ona za biedną zagubioną kobietkę, taką stuprocentową, która to potrzebuje silnego ramienia mężczyzny. A on niczym obrońca jej wielki stanie na wysokości zadania i uratuje tę biedaczkę.
A wiesz o co tak naprawdę chodzi w tym wszystkim?- powiem ci tak brutalnie. Chodzi o jej krocze, które najwyraźniej bardzo temu panu odpowiada.
Nie odciągniesz go od jej krocza, bo to to taki popęd nad którym rozum nie panuje, w przypadku takich, jak twój mąż.
A ty porywasz się z motyką na słońce.
Catsnow, i tak cierpisz i tak. Na zdecydowane decyzje Cię nie stać;
Zaprzyjaźnij się z tą panią; ustalcie jakieś warunki za jego plecami
Męża wyedukuj, że poligamiczność to też zobowiązania, nie tylko przyjemności, a pierwsza żona nie może się poczuć nawet przez chwilę gorsza i w takich układach zawsze ma większe prawa;
Przyjrzyj się jak to wygląda u Mormonów;
Sama też się porządnie zastanów, czy aby przypadkiem też nie jesteś poligamiczna, serio..;
Właściwie to każdy jest, taka natura....tylko niektórzy jeszcze nie wiedzą, większości nie wypada się z tym ujawniać lub nie mogą i udają, ze nie są
Znajdź sobie faceta i poinformuj męża, że też jakoś okazało się, że jesteś poligamiczna i musi to zaakceptować jeśli Cię kocha tak jak twierdzi
Wiesz co? jest tyle fajnych facetów, a wydaje mi się, że łatwo znajdziesz kogoś mądrzejszego, niż tego filozofa, który zamierza Cię teraz do końca życia karać trzymając w niepewności jutra..;
Nie pytał Cię o zdanie, postawił przed faktem, teraz to zwykły szantażysta, bo dobrze wie, że moze sobie z Tobą na wszystko pozwolić; uległa jesteś do granic przyzwoitości;...
Ty go szantażowałaś tym seksem, aby coś ugrywać, czy nie ?
Ma prawo aż tak się mścić, czy nie ?
Pokaż mu jeszcze przez chwilę, jaką jesteś super kobietą, również w łóżku i daj mu to szczęście za którym goni;..stań się obojętna....tak będzie najlepiej;......zobaczysz co będzie;...świadomość utraty czegoś wzbudza duze emocje..;
Jak go olejesz, powinien zrobić Ci na przekór, prawda ?
I odkrył w sobie poligamistę- kawalarz i jajcarz z niego, dowciapny niczym szczypiorek na wiosnę. Ja powiem ci, jak nazywa się ta jego skłonność do poligamii- to zwykłe pospolite łajdactwo. On to w sobie odkrył, a używa wielce naukowych określeń, żeby nie wyjść na prostaka. Ten facet musi być chyba bardzo nadętym i zadufanym w sobie człowiekiem. A ty i kochanka pompujecie jego ego i tylko utwierdzacie go w przekonaniu, jakie to z niego cudo. Nie daj się już więcej otumaniać.
Catsnow,
Właśnie Yorik mnie wyprzedził , koniecznie powiedz mężowi, że Ty też masz kilku samców, z którymi od teraz się będziesz spotykała bo to Ci bardzo odpowiada. Mogę się wybrać do Wawy i zrobimy mu niespodziankę. Co Ty na to?
Mono, właśnie z niego jest cudo jak cholera , że takiemu baranowi trafił się taki diament jak Catsnow.
Cholera, ze ja trafiłem na taką zołzę, co za życie!
Pozdrawiam
Yorik, historia catsnow jest niemal identyczna jak moja i nie uwierzysz ... mój praweie-były-mąż powiedział mi cytuje "szkoda, że nie mogę być mormonem, chcę być i z nią i z Tobą" ..
wiem ile czasu mi zajęła walka z demonami i co mi pomogło... jeszcze raz, catsnow, odezwij się na prv
adanuta napisz dlaczego wy niektóre kobiety takie jesteście? Nie pytam się złośliwie. Pytam, bo mój mózg nie ogarnia tego rozumowania catsnow. A skoro ty też to przechodziłaś, ale jesteś już na innym etapie to wiesz.
Czy to niska samoocena, coś w dzieciństwie, strach przed samotnością?
Czytając wypowiedzi catsnow ma się wrażenie, że niektóre kobiety myśleniem siedzą w XIX wieku. Jakby nie były wolnymi ludźmi tylko sprzedane na jakąś wieś podrzędnemu baronowi.
Przepraszam carsnow, że tak nalatuję na ciebie, ale nie wiem jak inaczej do ciebie dotrzeć, jak cię ratować. A nie chcę cie głaskać po głowie, bo pomyślisz, że to co robi z tobą twój mąż jest w porządku, bo nie jest.
annahelena - to wszystko nie jest takie proste, ja wiem, że mój mąż przecież nie jest w porządku. Ale przynajmniej na razie nie wyobrażam sobie życia bez niego. Może to wynika z tego, że jak się poznaliśmy 15 lat temu to ja miałam 17 lat, on jest 9 lat starszy, to była moja pierwsza miłośc, taka bajkowa, aż nie do uwierzenia. Zresztą wszyscy nasi znajomi i rodzina uważają nas za parę idealną i zazdroszczą tej wielkiej miłości. O ironio... Zawsze tak było, że rozumieliśmy się bez słów, mieliśmy wspólne pasje i tak dalej, także ja po prostu nie potrafię tak tego wszystkiego przerwać i przekreślić.
Mój mąż już nieraz podkreślał, że tak bardzo żałuje, że u nas nie ma wielożeństwa oraz że bardzo chciałby się sklonować, żeby być cały czas z jedną i drugą...
catsnow, ależ to jest bardzo proste. Walizka, kopa w tyłek i zamykasz drzwi. Problem w tym, że ty tego nie chcesz.
Sprzed awarii poleciłam ci byś zerknęła na bloga moje dwie głowy. Twój mąż ma cechy psychofaga, dlatego ty żyjąc z nim bez wizyty u specjalisty nie poradzisz sobie, o ile w ogóle będziesz chciała coś z tym zrobić. Z uzależnienia ciężko się wychodzi.
Skoro znajomi uznają was za idealnych, to opowiedz im o tym co robi twój mąż. Zobaczysz, że zareagują tak samo jak my. Jeśli masz mądrych przyjaciół doradzą ci to, co my ci doradzamy. Zobaczysz swojego męża innymi oczami.
Na razie jesteś jak alkoholiczka: upojona miłością, twierdząca, że tylko to co cię uzależniło daje ci szczęście. Twój mąż jest twoją wódką, którą dziennie się upijasz twierdząc, że dzięki temu świat widzisz lepszym.
Chciałabym, żeby to co wszystko napisałaś okazało się wielkim trollingiem. Żeby na świecie nie istniały takie kobiety, które myślą jak ty. Dla których jakiś skur...el stanowi istotę szczęścia, a ty mając takie poglądy przekażesz je swoim dzieciom.
Żal, po prostu żal...
LisbeT,
Catsnow mam wrażenie, że nie dociera do Ciebie co on wyprawia ani co my staramy się Ci przekazać. Twój mózg nie jest w stanie prawidłowo funkcjonować bo jesteś uzależniona od swojego ,,pana". 15 lat prania mózgu zrobiło swoje i uwierz mi miałem to samo. Dla niego najlepiej, żeby baba siedziała cicho gdy on realizuje swoje fantazje seksualne.
Kochana na świecie jest wiele krajów gdzie Twój mąż czułby się jak w niebie i tam panuje takie prawo. O majętności mężczyzny świadczy ilość żon i bydła. U nas prawo jest inne i przywileje również. Jeśli Ci to odpowiada to pozwól mężowi na harem i kropka. Ale wiemy, ze jest inaczej więc nie dawaj sobie wciskać kitu.
Podobno małżeństwa poligamiczne pojawiły się sporo wcześniej niż monogamiczne (życie zgodnie z naturą człowieka). Obecnie, występują wśród Aborygenów, Hindusów, plemion afrykańskich, Indian, w islamie i w odłamach mormonów;
Poligamia ma chronić przed cudzołóstwem (gdy kobieta pokocha żonatego już mężczyznę, może, w świetle prawa religijnego, stać się jego legalną żoną) i prostytucją (jeśli żona nie zaspokaja seksualnych potrzeb męża, on jej nie zdradza, nie zostawia, bierze za żonę kolejną kobietę).
annahelena.. moja historia ma swój koniec i to dość szybki... po miesiącu szarpania się poprosiłam jaśnie pana ch***a, żeby się wyprowadził. Potrzebowałam tego miesiąca, po to, żeby zrozumieć, że to nie jest mały zagubionym chłopcem, tylko kłamliwym manipulantem, który musi sobie udowodnić jaki jest męski.
Nie bedę ukrywać, że ludzie stąd pomogli mi bardzo... a najbardziej własnie te kopniaki a nie głaskanie po głowie... teraz po pół roku jestem na prostej, z jako tako ogarniętą głową i świętym spokojem,,, i dlatego radzę catsnow- utnij to przy samej doopie i nie daj sobie wmówić , że on cierpi.. pakuj mu walichę i niech spada... trzymam kciuki za Ciebie dziewczyno
Komentarz doklejony:
annahelena, to co napisałaś w komentarzu wyżej dokładnie opisuje moje uczucia... mnie do rozpaczy doprowadzało wyobrazenie sobie pustej szafy, bez jego ciuchów.. a dziś... cieszę się, że mam więcej miejsca na moje kiecki ale na to trzeba chwilę..
catsnow uwierz mi ... to będzie początek nowego i uwierz
mi, lepszego życia.. ..
adanuta też mam taką nadzieję, że catsnow odejdzie od swojego Abdulaha. Tylko niech go kopnie porządnie, żeby doleciał do któregoś z kraju, który wymienił Yorik.
Powtórzę to, co napisałam w zeszłym tygodniu w Twoim zaginionym wątku...
Mi nie przeszkadza, jeśli ktoś żyje w jakimś niestandardowym związku poliamorycznym, homoseksualnym, otwartym... czy jeszcze jakimś innym i wszystkim opowiada, jaki jest szczęśliwy...
Ale uważam, że absolutnie nie możesz się godzić na trwanie w układzie, w którym Ty jesteś strasznie nieszczęśliwa. Z Twoich wypowiedzi sprzed tygodnia wynikało, że mąż, pomimo wyjątkowo trudnej dla Ciebie sytuacji, nie dba o Twój komfort psychiczny, po prostu narzuca Ci swoją wolę i jeszcze wygłasza pretensje...
Czy tak właśnie jest...??
Ja nie twierdzę, że Twój mąż Cię nie kocha - wydaje mi się, że można czuć się związanym z więcej niż jedną osobą - wszystko zależy od definicji miłości (a jest ich wiele...) ale nawet jeśli Cię kocha, to Cię w tej chwili krzywdzi...
A Ty na to pozwalasz...
Dziewczyno kochana, nie możesz automatycznie przyjmować warunków narzuconych przez Twojego męża, jeśli one Ci nie pasują. Szukaj rozwiązania, w którym będzie Ci dobrze.
To trudne , ale możliwe...
Niestety już nigdy nie będzie tak, jak wcześniej...
Ale masz wiele opcji do wyboru.
Musisz się pozbierać, wzmocnić psychicznie i przeanalizować, czego tak naprawdę chcesz.
Trójkąt z dwiema interesującymi kobietami jest podobno fantazją większości facetów, tyle że nie wszyscy się do tego głośno przyznają, więc może nie ma się co dziwić, że Twój mąż miałby ochotę na kumulację wspaniałych wrażeń.
Pofantazjować może... co nie znaczy, że Ty się musisz na to zgodzić - jesteś dorosłą, niezależną kobietą i Ty decydujesz, czy jakieś mocno niestandardowe opcje Ci pasują, czy nie...
Na pewno nie powinnaś stawiać się w pozycji ofiary, która z miłości zrobi wszystko...
Musisz w tej trudnej sytuacji, która rzeczywiście pachnie uzależnieniem od autokraty spróbować wzmocnić siebie i przeanalizować możliwe opcje.
Ja widzę takie:
1. Akceptujesz aktualny stan rzeczy i cierpisz, albo stopniowo przyzwyczajasz się...
2. Próbujesz zmodyfikować układ na swoją korzyść- np. tolerujesz fakt, że mąż ma kochankę, ale wymagasz od męża, żeby o Niej nie wspominał, bo Ciebie to boli, lub szukasz wrażeń/ujścia emocji/czasu dla siebie w jakichś sportach, ambitnej pracy, wymagającym hobby - kiedy Ty masz czas dla siebie, mąż zajmuje się dzieckiem...
3. Eksperymentujesz z różnymi układami - trójkąty, czworokąty, kochanek dla Ciebie, jako odskocznia... co już wcześniej proponowano...
Jeśli Jemu wolno eksperymentować, to nie rozumiem, jakim prawem miałby Tobie zabraniać, gdybyś tylko miała ochotę...?
Jest w końcu w Polsce równouprawnienie, czy go nie ma...?
4. Stawiasz ultimatum - Ona albo ja, bo w tym układzie jesteś nieszczęśliwa i nie możesz go zaakceptować. Liczysz się z tym, że może odejść przynajmniej na czas jakiś. Ale przecież kobieta silna i niezależna doskonale da sobie radę również bez Niego!!!
5. Stwierdzasz, że jeśli On zachowuje się w ten sposób i chce żyć zupełnie niezgodnie z powszechnie akceptowanymi normami kulturowymi, to Ty tego zaakceptować nie możesz i rozstajesz się z Nim, nawet jeśli On rzuci kochankę.
Rzeczywiście istnieje spore ryzyko, że skoro taki układ pasuje Mu tak idealnie w tej chwili, to nawet jeśli ta dziewczyna się odmelduje, to znajdzie się następna...
Atrakcyjnych kobiet jest na świecie sporo, a potrzebujących wsparcia finansowego i psychicznego jeszcze więcej...
Chyba niewielkie są szanse, że Twój mąż trwale powróci do standardowej, monogamicznej relacji...
Najwięcej głosów przemawiało tu chyba za opcją nr 5 ... ale to Ty decydujesz, czy wybierzesz tę opcję, inną, czy też Twoje własne rozwiązanie, którego tu nie wymieniłam...
Szukaj swojej własnej drogi do szczęścia, Catsnow...
Trzymam kciuki!!!
Marta74 - dziękuję bardzo za to, że udało Ci się powtórzyć Twój wpis.
To też nie jest tak, że mąż zupełnie nie dba o mój komfort psychiczny. Ale on jest taki i zawsze taki był, że nie owija w bawełnę. Najgorsze jest chyba to, że on w ogóle nie czuje się winny zaistniałej sytuacji, uważa, że całą winę ponoszę ja, bo przez kilka lat nie zaspokajałam jego potrzeb seksualnych i wielokrotnie mnie ostrzegał, że w którymś momencie będzie za późno.
Co do opcji, które wymieniłaś - na dzień dzisiejszy 4 i 5 w ogóle nie wchodzą w grę. Opcja 3 też nie - mam w tej chwili dosyć mężczyzn i nowych nazwijmy to "emocji interpersonalnych", już mój mąż mi zapewnia aż nadto takich emocji.
Nie mam za bardzo pomysłu na opcję nr 2, bo jak przestanie zupełnie o niej mówić, to wydaje mi się, że będzie jeszcze gorzej, bo się cały czas będę zastanawiać, co z nią. Wygląda na to, że na chwilę obecną pozostaje tylko opcja nr1, ale jakim ja to muszę okupić cierpieniem? Nie wiem czy dam radę.
Wiesz catsnow, dla mnie to jesteś oszustką. Zastanawiam się czy przed ślubem dałaś powiedziałaś mu, że sex jest dla ciebie na bardzo bardzo dalekim planie. A może byłaś gorącą kochanką, a po ślubie stwierdziłaś, że skoro jest mój to niech się zaprzyjaźni z Zosią Rączkowską. Nawarzyłaś sobie piwa to go teraz wypij.
Wiesz kaz, może i w jakimś sensie oszukałam męża, ale najbardziej to chyba oszukałam samą siebie...
a jakbyś nie zauważył to właśnie próbuję to piwo wypić, dlatego nie odchodzę od niego, tak jak wszyscy mi tu na tym forum radzą. Najłatwiej jest tak powiedzieć. Najtrudniej doradzić, jak to piwo wypić?
Ja napisałam na samym początku tego wątku, że ta kobieta jest niereformowalna i że szuka tu rad, które wspierałyby ją w świadomej decyzji pozostania w trójkącie- nie udało jej się znaleźć psychologa, który nauczyłby ją, jak zaakceptować kochankę i cieszyć się jednocześnie mężem, to sobie tu napisała.
To chyba taki rodzaj trollingu.
Małżeństwo związek dwóch osób, zazwyczaj kobiety i mężczyzny, zatwierdzony prawnie i społecznie, regulowany zasadami, obyczajami, przekonaniami i postawami, określającymi prawa i obowiązki stron małżeństwa (partnerów) oraz status ich możliwego potomstwa. Małżeństwu powszechnie przypisuje się rolę założycielską wobec rodziny, co wiąże się z opieką nad dziećmi, ich wychowaniem i socjalizacją. Małżeństwo jest zazwyczaj potwierdzone przez ślub uznający jego strony za małżonków oraz niesie za sobą skutki prawne określone prawem małżeńskim. W cywilizacji zachodniej ugruntowane jest małżeństwo monogamiczne. Należy jednak zaznaczyć, że tradycyjne znaczenie małżeństwa w zasięgu niektórych kultur czy religii obejmowało bądź nadal obejmuje również poligynię. Niektóre grupy etniczne akceptują poliandrię. Współcześnie, systemy prawa niektórych państw lub też inne jurysdykcje zezwalają na zawarcie lub tylko uznają małżeństwo osób tej samej płci.
Żyjemy póki co w cywilizacji zachodniej.
Za co Ty bierzesz na siebie odpowiedzialność. Za to, że mąż przez lata nie nauczył Cię, że sex i bliskość cielesna a z nią związana więź uczuciowa, to najlepsza frajda jaką człowiek ma w życiu. Zamiast tego wciska Ci kity usprawiedliwiające ku.rewstwo.
Zacznij myśleć.
Czasami jest tak źle, że można albo się śmiać, albo oszaleć. Jonathan Carroll
Dojdziesz do takiego etapu że nie zostanie Ci nawet odrobina śmiechu, zostanie szaleństwo.
To Twoje życie... Twój wybór...
Ja bym w opcji pierwszej żyć nie chciała...
Uważam, że nie po to żyję, żeby być nieszczęśliwa.
Ale rzeczywiście nie wiemy, co Ty lubisz, a czego nie...
A jaki był układ w Twoim domu rodzinnym...?
Staram się nikomu nic nie narzucać i jestem gotowa akceptować naprawdę różne warianty związków pod warunkiem, że ludziom jest w nich dobrze.
Obawiam się jednak, że, jak napisał Tezeusz, jeśli pozostaniesz w aktualnym układzie, czeka Cię jakaś forma szaleństwa...
catsnow pisałaś wcześniej że mąż nie ma zamiaru zaakceptować ewentualnego pana w tym układzie.Mąż nie składa ci propozycji wprowadzenia osób trzecich do związku.On cię informuje że ma zamiar zabawiać się i ty nie masz nic do powiedzenia.Jak ci się nie podoba albo jak sama zechcesz tak spróbować to on się zwija.To nie związek tylko ultimatum.Szkoda że nie dajesz sobie szansy na związek z kimś kto by cię szanował a temperament seksualny miałby zbliżony do twojego.Może się wydarzyć że kochanka zajdzie w ciążę ,albo że zmieni się na inną kochankę która będzie potrzebowała więcej wycieczek,więcej seksu itd a może któraś zechce zostać żoną.Kim jesteś w tym związku /-bo nie partnerem.Ja nie napiszę odejdź ale zastanów się jak będzie wyglądało twoje życie w przyszłości kiedy będziesz potrzebowała wsparcia drugiego człowieka,rozmowy, pomocy a mąż wybierze miejsce gdzie niczego się nie oczekuje prócz spełniania fantazji,gdzie nie ma problemów-jest zabawa.Jak często będzie go widywać dorastające dziecko i jak będziesz tłumaczyć ,nieobecności?Jak będziesz rozmawiać z mężem wiedząc co robi,czym może cię zarazić przy dziecku.Jak chcesz udawać rodzinę i jak chcesz nauczyć dziecko życia i przygotować go do stworzenia rodziny -j a k i dostanie wzór od ciebie?
No cóż, poligamia poligamią, ale całkowite wieszanie psów na facecie nie jest uczciwe.
Tezeusz,
Związek jest
Cytat
regulowany zasadami, obyczajami, przekonaniami i postawami, określającymi prawa i obowiązki stron małżeństwa (partnerów).
No niestety. Niby to nie jest przymus, ale chyba za jedną z głównych zasad, postaw i obowiązków partnerów jest współżycie płciowe, gdy zanika, pełna forma związku przestaje istnieć, bo bliskość zanika;
Sprawianie sobie przyjemności, najlepiej w zaangażowaniu jest czynnikiem mocno łączącym. Jak to siada, to nie trzeba być Einsteinem do czego prędzej czy później z dużym prawdopodobieństwem będzie prowadzić;
Wchodzi w to jeszcze sprawa temperamentu, czy tam potrzeb, ale mąż widział, że ta sfera siadła, zgłaszał, zwracał uwagę, w końcu ostrzegał itd, a chyba wcale nie musiał, bo przecież to widać i czuć, ciężko nie zauważyć; Nie miał kompletnej kobiety; a pewnie robił, co mógł, żeby to zmienić;
To był moment na szukanie pomocy, jeśli samemu sprawy nie można było rozwiązać, a na partnerze zależało; Tyle, że nieświadoma Catsnow żadnego problemu w tym nie widziała, bagatelizowała, jej było przecież dobrze; traktowała to pewnie w kategoriach zbędnych zachcianek; realizowała się na innych płaszczyznach; jak widać, chyba trochę mniej ważnych, zaniedbując fundamenty;
Pytanie. Kto pierwszy wypowiedział zobowiązania w związku. Sorry, wypowiadał- latami !!!, nawet nie istotne czy świadomie?
Kto zakończył związek?
Cytat
Za co Ty bierzesz na siebie odpowiedzialność. Za to, że mąż przez lata nie nauczył Cię, że sex i bliskość cielesna a z nią związana więź uczuciowa, to najlepsza frajda jaką człowiek ma w życiu. Zamiast tego wciska Ci kity usprawiedliwiające ku.rewstwo.
Rozumiem chęć ulżenia kobiecie w tej sytuacji i zwrócenie uwagi na myślenie o sobie, ale to niestety już wygląda jak klasyczna porada z cyklu solidarność jajników; czyżby, czyżby?
No jasne, że to męża wina. Tylko on powinien być wszystkiego świadomy, posiadać wszystkie umiejętności, zwłaszcza seksuologa i psychoterapeuty. Poza tym pytanie, czy bliskości trzeba się uczyć, czy jest to wewnętrzna potrzeba?
Ha, ha przecież wiadomo, że niektórych niczego się nie nauczy, choćby się najbardziej chciało; stanęli w rozwoju i już. Ich wybór, tylko i wyłącznie. A też do niczego się nikogo nie zmusi, jeśli komuś na czymś nie zależy. Nawet jeśli, to tylko na chwilę, przeważnie z jakością beznadziejną, bo tylko na odwal;
Catsnow;
Cytat
Najgorsze jest chyba to, że on w ogóle nie czuje się winny zaistniałej sytuacji, uważa, że całą winę ponoszę ja, bo przez kilka lat nie zaspokajałam jego potrzeb seksualnych i wielokrotnie mnie ostrzegał, że w którymś momencie będzie za późno.
Prorok jaki czy co? No, kto by pomyślał?
Przecież jak kotek nie dostaje mleczka, sąsiadka mu z dobroci serca wystawia michę, to co ma robić?
Na początku zagląda tam okazjonalnie, bo wie, że zawsze może liczyć jak w brzuszku burczy. Z upływem czasu stwierdza, że znacznie lepiej jak się tam przeniesie; już na noc nie będzie wracał, będzie tylko odwiedzał, aż nie będzie miał po co;
To taki dość częsty schemat, zwłaszcza, gdy pojawia się potomstwo. Niektóre kobiety zaspokajają swoje potrzeby emocjonalne przelewając całe uczucia na potomstwo; a bez emocji + rutyna to i bzykać się nie chce i tak zostaje na lata; Na szkołach rodzenia tego nie uczą?
Facet dostaje wypowiedzenie, a potem zdziwienie, wielkie pretensje i rozpacz, bo rodziny już nie ma;
Naprawdę dziwne, że facet nie czuje się winny? Ile czasu można kogoś uświadamiać? Jak facet czuł się w takim niezwiązku?
A co jest najlepsze?
Jak faceta już prawie nie ma, to raptem wielkie zrozumienie i nadrabianie zaległości;
Czyli to nie żadna choroba. Jak się chce można ? można;
Raptem i przyjemność się nie wiadomo skąd znalazła; ale czy te lata można nadrobić; zwłaszcza jak znalazło się zastępstwo? chyba nie. Za gapowe się płaci.
Gość jest stanowczy, a miarka się przebrała i pozamiatane; chociaż w życiu wszystko jest możliwe;
Komentarz doklejony:
Czym innym jest zrozumienie motywacji faceta (ja też bym nie miała ochoty żyć w białym małżeństwie, pomimo że jestem najpewniej posiadaczką jajników ), a czym innym zgoda na życie w poczuciu nieszczęścia i krzywdy...
Jeśli facet jest stanowczy, to Catsnow też powinna być stanowcza i ustalić takie granice, które dałyby Jej wystarczający komfort.
Jeśli chciałaby żyć bez seksu... to nikt Jej nie ma prawa zmuszać do kontaktów, ale Jej mąż rzeczywiście nie ma moim zdaniem obowiązku pozostać w takim małżeństwie.
Muszą poszukać kompromisu...
Układy mogą być bardzo różne... warta stosowania jest chyba uniwersalna reguła normy partnerskiej...
Trzeba dążyć do znalezienia rozwiązania akceptowalnego dla wszystkich.
Chyba że Catsnow naprawdę wybiera życie nieszczęśliwej męczennicy... z miłości... :cacy
autorka jest w związku 15 lat i dopiero jak w pojawiło się dziecko mąż postawił ultimatum.Rozumiem jego potrzeby ale po co decydowali się na potomstwo skoro on był taki niedopieszczony?Może też autorka mimo reglamentacji wcale mało seksu nie wydzielała -ot średnia krajowa ale potrzeby drugiej str były wyjątkowe.Autorka dowiedziała się o zdradzie kiedy dziecko było malutkie,romans już chwilę musiał trwać i skoro mąż postawił na szali dopiero co powiększoną rodzinę.Constans żałujesz 15lat ale patrząc na to jak traktuje cię mąż teraz jak mało liczy się z tobą ,twoim zdaniem z matką swojego dziecka naprawdę nie szkoda ci przyszłości swojej i dziecka?A mąż?apetyt rośnie w miarę jedzenia,on już poluzował hamulce.
Yorik - czy Ty aby nie jesteś moim mężem? dosłownie wszystkie argumenty jak jego, jak wyjęte z jego ust.
Oczywiście wywód jest jak najbardziej logiczny i w ten sposób na to patrząc, cała wina leży po mojej stronie.
Sprawa nie jest jednak tak jednoznaczna - ja wcale nie chcę żyć bez seksu! i to nie jest tak, że byliśmy białym małżeństwem, jak niektórzy tutaj sądzą. Jak zauważył mój przedmówca nasz związek trwa 15 lat, małżeństwem jesteśmy od 7, a z seksem było właśnie tak, że średnia krajowa była, ale to było zdecydowanie za mało, potrzeby mojego męża są zdecydowanie ponad średnią krajową, co więcej dowiedziałam się ostatnio, że jeszcze forma była zła, bo nie było tych wielkich porywów namiętności, takich jak na początku. Cóż, gwoździem do trumny okazała się ciąża i poród. Z racji poważnego zagrożenia ciąży miałam zakaz współżycia, a zaspokajałam męża w inny sposób bardzo rzadko. Natomiast najgorzej było po porodzie, bo bałam się rozpocząć współżycie, czego mój mąż nie rozumiał i nie rozumie.
Komentarz doklejony:
w sumie trochę zostałam przez jego naciski zmuszona do rozpoczęcia współżycia po porodzie
Komentarz doklejony:
no i mimo że znamy się tyle lat, nie zdawałam sobie sprawy, że dla mojego męża najważniejszy w związku jest seks
Catsnow, Kochana napisałem Ci wcześniej, że w ciąży prawdopodobnie nie uprawialiście seksu. Po porodzie też nie było z tym za dobrze.
Może jestem cholera jakimś odmieńcem ale wku....wia mnie tłumaczenie, że znalazł sobie ,,lalę na bocznicy'' bo żona ma zagrożoną ciążę a po porodzie ma lęki. Catsnow wina leży po Twojej stronie? bo co? Bo Twój mąż jest zwykłym popapranym egoistą! Wkur...łem się sorry za epitety ale NIE KUPUJĘ TEGO!!!
Faktycznie jeszcze brakuje, żeby do domu przyprowadził Ci kozę, co Ty na to? Zawsze możesz przyznać , że woli młodsze. Cholera jasna Catsnow:wykrzyknik
Catsnow. Zgadzam sie z Yorikiem. Jednakże zdaję sobie sprawę że oprócz tego jest w związku druga osoba i do niej się też trzeba dostosować nawet jeśli trzeba się do tego zmusić. Jeśli jednak nie uda się to, to wtedy rozchodzimy się w swoje strony i tyle. Postępowanie twojego męża jest nie fer. Rozumiem powody jego poszukiwań, bo sam tak miałem w pewnym okresie. Jednakże to co robi obecnie jest nie do zaakceptowania i dla mnie i dla Ciebie! Odejdź! To jedyne wyjście. Miłość w końcu przejdzie Tobie. Bo jemu już przeszła. On działa wg. zasady. Jeśli kochasz dwie kobiety, wybierz tą drugą, bo gdybyś kochał tą pierwszą, nie było by drugiej. Otwórz oczy i zobacz jak tobą pomiata. To już nie jest twój ukochany, on zniknął. Kiedyś to zrozumiesz. Pozdrawiam
makasiala, Jeśli kochasz dwie kobiety, wybierz tą drugą, bo gdybyś kochał tą pierwszą, nie było by drugiej.v - to super prawdziwe zdanie...
Catsnow, ODEJDŹ, ODEJDŹ, ODEJDŹ... Będzie Ci mega ciężko na początku, ale pomoże Ci świadomość, że w końcu odzyskałaś panowanie nad swoim życiem i to będzie Twoja decyzja... uwierz, mi wiem co mówię...
Catsnow wina leży po Twojej stronie? bo co? Bo Twój mąż jest zwykłym popapranym egoistą!
W oczach męża, to jego żona jest zwykłą popapraną egoistką, która latami myślała tylko o sobie. I tak długo wytrzymał.
Catsnow,
Cytat
a z seksem było właśnie tak, że średnia krajowa była, ale to było zdecydowanie za mało, potrzeby mojego męża są zdecydowanie ponad średnią krajową,
A jaka jest średnia krajowa Twoim zdaniem i jakie ma to znaczenie dla Was ? Fajny argument
Cytat
[...] że jeszcze forma była zła, bo nie było tych wielkich porywów namiętności, takich jak na początku.
Wiedza i dojrzałość faceta- mniej niż zero.
Cytat
Z racji poważnego zagrożenia ciąży miałam zakaz współżycia, a zaspokajałam męża w inny sposób bardzo rzadko. Natomiast najgorzej było po porodzie, bo bałam się rozpocząć współżycie, czego mój mąż nie rozumiał i nie rozumie.
Jego zdaniem po porodzie zupełnie go olałaś, przestał się liczyć jako samiec, jako facet, wartość jego jako faceta spadała do zera i pewnie się zastanawiał, czy całkowicie i dla innych też jest do niczego ?. Możliwe, że odbierał to tak, że przestałaś go kochać;.
Nie sądze, żebyś rozumiała co czuł i jak to odbierał. Liczyło się tylko to co Ty czujesz. On Ciebie też do końca nie rozumiał, choć pewnie próbował;
Cytat
w sumie trochę zostałam przez jego naciski zmuszona do rozpoczęcia współżycia po porodzie
Czy tak to powinno wyglądać ? Może zamiast się szarpać, nalegać będąc odtrącanym, wtedy już powinien sobie kogoś znaleźć ?
Jego zdaniem wypowiedziałaś bliskość, aż w końcu doszedł do wniosku, że i zobowiązania;
Cytat
[..] nie zdawałam sobie sprawy, że dla mojego męża najważniejszy w związku jest seks
Dlaczego spłycasz, tak Ci wygodnie, chyba wciąż nic nie rozumiesz ?
Cytat
Yorik - czy Ty aby nie jesteś moim mężem?
Nie. Jestem zwykłym facetem, jakich wielu.
Chciałem nie tylko Tobie pokazać, jak bardzo kobiety nie rozumieją mężczyzn i vice versa. Jak ludzie Egoistycznie patrzą na świat, a potem się dziwią i jeszcze mają wielkie pretensje;
Widzisz, makasiala dobrze zauważył, że związek to często dostosowanie się do drugiej osoby, a więc ofiary, wyrzeczenia, kompromisy, rezygnacja z wielu rzeczy, nawet jak czasami boli; Jeśli wypadkowa jest na plus, to warto;
Często to też walka z własnym egoizmem, którą się wygrywa lub przegrywa;
Każdy ma inaczej ustawiony próg wyrzeczeń; ale każdy go ma.
Dochodzi jeszcze odpowiedzialność za drugą osobę, za rodzinę; jedni ją mają inni nie;
Oboje doprowadziliście do obecnej sytuacji; chociaż teraz to on ewidentnie przegiął;
Podziwiam Cię, bo jesteś kobietą, która potrafi dużo wytrzymać i w końcu chyba zaczęłaś trochę myśleć;
Cytat
On uważa, że ja go skrzywdziłam, że zwątpił w to, że ja go naprawdę kocham, a teraz jeśli naprawdę go kocham, to powinnam zaakceptować nową sytuację.
Bzdura. Zrobił coś takiego, że niejedna by się odkochała w 3 sekundy i nie chciała go na oczy widzieć;
Jedyne co mogła byś zrobić, to mu to wybaczyć, jeśli by zrozumiał, że przegiął i chciał Ci to zrekompensować, chciał się z Tobą dogadać, ale on nie widzi w tym nic złego; nie zależy mu już na Tobie; wiesz o tym prawda ?
Nie oszukuj się !
Cytat
[...] teraz stwierdził, że nie ma na to wpływu, kocha ją i tyle i ja muszę się z tym pogodzić.
Kwintesencja. Musisz, ale czemu na jego warunkach ?;
Ty jesteś z wygody lub z litości; nic wiecej.
Zbierz mocne dowody, rozwiedź się z jego winy. To go chyba obudzi. Zobaczysz, że przestnie być poligamistą. A dalej zobaczysz, co przyniesie życie;
Jeśli powód jest rzeczywiście taki jak on twierdzi, a czytając twierdzę że tak, to wcale nie jest poligamistą, obecnie niesie go jedynie fala chuci, szczęścia, podekscytowania. Skończy się, jednakże powinnaś ty napisać THE END. Bo pomimo twych błędów, zasady to zasady i koniec. W ostateczności rozwód to nie śmierć, i zawsze istnieje odwrót. Ale jeśli tego nie zrobisz, to go napewno nie obudzisz swoim służalczym pobłażaniem. Chyba,że tak jak Igor z frankensteina jesteś stwożona do słów YES MASTER...
Tak, pociąg fizyczny to mega siła! Coś wiemy na ten temat, my, z tego portalu. Przecież nasze połówki nie spędzały czasu na modlitwie różańcowej...
I nie wygrasz z tym, catsnow. Twój mąż nie widzi już w Tobie seksualnego obiektu, mówiąc naprostszym językiem. Co z tego, że przy Tobie się wyśpi czy naje. Nie spełniana jest jego podstawowa potrzeba. Więc zachował się jak rasowy samiec. Mało tego, ma Twoją aprobatę! Czyż może być bardziej dogodna sytuacja?!
Więc nie licz na to, że on się zmieni. W życiu nie zamieni namiętych, chętnych kobiet na rozmemłaną, marudzącą babę! A Ty, raczej, w demona seksu się nie zamienisz. Nie, nie krytykuję Ciebie. Po prostu trafiłaś na mężczyznę, nad którym górują samcze instynkty.
Po takich przejściach trudno Wam będzie żyć w poczuciu spełnienia i szczęścia. Czy nie rozsądniej wycofać się z tego układu? I dać sobie szansę na nowe? Lepsze? Otworzyć na szczerą, uczciwą miłość? Poczuć przypływ rozkoszy? Dlaczego trzymasz się tak kurczowo rozpasanego fiuta? Na co jeszcze liczysz?
Na nic Twoje metody. Więc zaufaj nam. Co masz do stracenia? Naprawdę nic.
Olej go. Nie pytaj, nie ingeruj w jego życie. Miej swoje tajemnice. Niech zobaczy, że Ci nie zależy. Może taka metoda na niego zadziała? A, jak nie, to naprawdę mała strata. Im szybciej to do Ciebie dotrze, tym dla Ciebie lepiej.
No cóż, ja na chwilę obecną mam takie poczucie, że strategia, jaką przyjęłam , to jest jedyna strategia, która może do mojego męża w którymś momencie przemówić. Tak czuję. Skoro on uważa, że tak bardzo go skrzywdziłam, to chciałabym mu pokazać, że chcę to naprawić. Wydaje mi się, że nie jestem na tyle wytrzymała, żeby taki stan rzeczy trwał latami, ale wydaje mi się też, że jeśli stanę się obojętna, to tylko sobie zaszkodzę - obojętna wobec niego to ja już byłam w pewnych kwestiach i zrobiłam sobie kuku.
Czy ja naprawdę jestem taka głupia, bo wydaje mi się, że tamta fascynacja się kiedyś skończy i wtedy on doceni to, że żona okazała się taka wyrozumiała , kiedy on tak bardzo ją ranił.
Oczywiście zaczynają mnie zastanawiać pewne rzeczy, bo rzeczywiście nie widzę spójności w zapewnianiu mnie o wielkiej miłości i jednoczesnym mówieniu o silnych uczuciach do drugiej kobiety i niemożności zakończenia tego. Ale wiem jedno - muszę mu pokazać, że mi naprawdę zależy, a po pewnym czasie dopiero będę mogła ocenić , co to przyniosło. Nie mogłabym nie dać jemu i sobie tej szansy, myślę, że bym żałowała.
A swoją drogą nie spodziewałabym się nigdy, że tak się zachowam w takiej sytuacji - zawsze mi się wydawało, że nie umiałabym wybaczyć zdrady. Dodam, że myślałam o klasycznej sytuacji, w której dochodzi do zdrady jednorazowej czy przez jakiś czas, ale potem to się kończy i jest jakaś chęć naprawy związku i skrucha. A tu proszę - tkwię w związku, w którym jestem jawnie zdradzana i zostałam zapewniona, że na pewno się to nie zmieni, przynajmniej na razie. I przeraża mnie myśl, że mogłabym ten związek utracić... jest to silniejsze ode mnie. I niestety mam duże poczucie winy, że to przez moją ignorancję i egoizm doprowadziłam do tego. Ależ to wszystko cholernie boli...
Wybacz nie wiem czy jesteś głupia ale na pewno bardzo naiwna...
i w ogóle nie czytasz ze zrozumieniem co napisano powyżej ..
Wzbudzanie winy w zdradzonym mężu czy żonie to pierwszy krok zdradzających ...bo zawsze najlepszą obrona jest atak ..
Doprowadzają do takiej sytuacji że to ty nagle przyjmujesz na swoją odpowiedzialność fakt jego zdrady ..bo on taki biedny był i zaniedbany ..
Swoim przyzwoleniem i uniżoną pełną winy postawą sprawiasz że czuje się jeszcze bardziej bezkarny ..może mieć ciastko i zjeść ciastko ..
nie kocha cię i nie szanuje ...to w końcu przyjmij do wiadomości
bo osoba która kocha a zbłądziła sama dąży do tego by to naprawić a nie zrzuca winę i odpowiedzialność na partnera ...
strach zawsze nam towarzyszy gdy zaczynamy postrzegać przyszłość jako samotność ..lękiem czy sobie poradzimy ...zasłaniamy się wielkim uczuciem "bo ja go tak kocham nad życie" " "nie umiem bez niego żyć"... a za co kochasz za wspomnienie którym kiedyś był czy za to kim jest teraz naprawdę ..
Lęk i strach odbiera nam pewność siebie ..tracimy do siebie szacunek upodlając się jeszcze bardziej w ich oczach ...
a nasze zachowanie budzi w nich jedynie pogardę ..tak tak uświadom to sobie w końcu ...
bo za co ma cie szanować i cenić ...za rzekomą "wyrozumiałość"...
nie tak to postrzega ...karmi się głębią twojej naiwności ..stawia warunki zaznaczając że dalej będzie posuwał panienkę na boku.
Otwórz oczy ..postaraj się pomyśleć co byś doradziła swojej najlepszej koleżance jakby znalazła się w takiej sytuacji.
Twojego małżeństwa już nie ma ..kwestia taka czy dalej chcesz w imię tej "wielkiej miłości" skazać się na beznadziejne życie w ciągłym leku strachu czy jutro nie odejdzie bo tamta np. zajdzie w ciążę i mężuś wybierze ją ....a może zamieszkajcie razem ..ty będziesz prała sprzątała gotowała spełniała jego zachcianki a ta druga leżąca pachnąca cały dzień na kanapie odrobi swoje w łóżku w nocy ...
No cóż, ja na chwilę obecną mam takie poczucie, że strategia, jaką przyjęłam , to jest jedyna strategia, która może do mojego męża w którymś momencie przemówić. Tak czuję.
Przez tyle lat nie czułaś poligamisty a teraz raptem czujesz ?
Niestety, chyba tak to nie działa, ale to tylko moje zdanie.
Przecież Ty go nagradzasz i potwierdzasz, że zrobił dobrze;
Cytat
Czy ja naprawdę jestem taka głupia, bo wydaje mi się, że tamta fascynacja się kiedyś skończy i wtedy on doceni to, że żona okazała się taka wyrozumiała , kiedy on tak bardzo ją ranił.
YES MASTER
Dajesz przyzwolenie na idealny układ, a więc się nie skończy
Może się chyba rozrosnąć, usłuszysz za chwilę, że jest swingersem .
To Ty sprawiasz, że układ z inną jest bardzo atrakcyjny; nie rozumiesz tego? Gdy Cię utraci, będzie miał ją na codzień, jest szansa, że znudzi mu się;
Cytat
I niestety mam duże poczucie winy, że to przez moją ignorancję i egoizm doprowadziłam do tego.
Wcale do tego nie doprowadziłaś; przyczyniłaś się, ale wybór był jego; Szukał seksu a niechcący się zakochał ? No ludzie, połowę mózgu mu wycięli ?
Podobno brakowało mu tylko seksu, a co zrobił ? Odpłynął od Ciebie zupełnie.
Teraz wiciąż mu z Tobą brakuje seksu ?
Teraz Cię szantażuje, że jeśli nie zaakceptujesz jego kochanki, którą kocha to Cię zostawi ?
Myślę, że powinnaś powiedzieć, droga wolna, obojętnie co będzie; nawet mając jakąś nadzieję; to chyba jest jedyna strategia.
Jak ktoś nie może dokonać wyboru, trzeba zrobić to za niego;
Cytat
Yorik - czy Ty aby nie jesteś moim mężem?
No może jednak jestem. Więc weź pod uwagę sugestie starego poligamisty
Catsnow. Urwałaś się z cum. Kompletnie popłynęłaś... . Obojętnie ile twojej winy jest całej sytuacji. To jest jego decyzja. Jego postępowanie. Urabia cię jak chce. Boże! Dlaczego moja jeszcze żona nie jest tak jak ty!? Ile ja mógłbym wtedy osiągnąć: Władał bym światem:wykrzyknik
Dokładnie tak! Nagradzasz swego pana za to że wkłada innej! Przepraszam za prostactwo i chamstwo. Ale taka jest po prostu prawda. Marnujesz sobie życie, a ja nie mogę na to spokojnie patrzeć. Jak byłem w rozsypce, to paradoksalnie brutalna prawda napisana na tym forum, otworzyła mi oczy i postawiła do pionu. Chwiejnego, ale pionu. Więc ogarnij się!
Chcesz strategii?
Proszę.
Podstawowa prawda- nie kocha się kogoś, kogo się nie szanuje.
Myślisz że on cię za twoje postępowanie zacznie szanować?
Pokaż mu że masz wartość, że coś znaczysz. Niech cię zapragnie, zacznie pożądać znowu. Swoją strategią tego nie osiągniesz. Jak byłem delikatny dla żony i jej postępku, to miała mnie głęboko. Jak Oberwała po **** i jej się postawiłem, to zaczęła mnie doceniać. Na szczęście dla mnie , za późno to zrobiła
Ocknij się i nie pozwól sobą pomiatać.
Nie ma sensu namawiać Cię na coś, czego kompletnie nie akceptujesz. Swoją drogą, jak niskie trzeba mieć poczucie wartości, by mieć tak wysoką tolerancję na zdradę...
Ale cóż, Twój wybór. Jesteś z nami i bądź nadal. Chcemy Twojego dobra. I będziemy wspierać, pocieszać.
Mimo, że kompletnie rozjeżdżamy się w opiniach.
Może potrzebujesz czasu, a może kolejnego ciosu. Bo musisz być na to przygotowana. Ta wersja jest bardziej prawdopodobna, niż zakończenie happy endem.
Przeraża Cię życie bez niego. Więcej w Twoim zachowaniu symptomów uzależnienia niż prawdziwej miłości do niego. To jest kochanie za bardzo. Chora miłość. Ale nie możesz wciąż oddychać jego powietrzem, bo brakuje go wtedy i jemu i Tobie.
Bez względu na Twoje wybory, będziemy z Tobą. Podziwiam Twoją cierpliwość i konsekwencję. Choć przez to bardzo cierpisz.
Przyjdzie moment, że coś się zmieni w Twoim życiu. Może, jeśli nie Ty, zadecyduje on. Oby starczyło Ci siły i godności, by to wszystko przetrwać.
Bo nie może być tu mowy o walce; Ty się poddałaś.
:cacy
Catsnow strasznie się katujesz.
Czytasz na pewno różne wątki na tym forum, prawda?
Nie wiem czy zauważyłaś, ale jesteś jedną z najbardziej zagubionych i nieszczęśliwych osób, które tu piszą, bądź kiedykolwiek napisały.
Wszystkie zdradzone osoby, ktorym świat nagle się zawalił rozpaczały, stały bezradne i nie wiedziały, co dalej.
Pisały tu różne kobiety i chociaż każda z nich była zrozpaczona, to jednak wszystkie one reagowały jakoś zdrowiej niż ty.
Jedne były wściekłe, urażone do żywego i chociaż czuły się oszukane i zranione, to jednak miały w sobie wolę walki. Nie chciały przyjmować na siebie roli ofiary i czyjegoś pomietła. Walczyły, zabezpieczały się finansowo, dopytywały, jak najlepiej przeprowadzić rozwód, jak zabezpieczyć siebie i dzieci.
Inne były zagubione i chociaż pisały o miłości do męża i wyrażały wolę utrzymania rodziny, chociażby dla dziecka, to jednak nie wyobrażały sobie zaakceptowania kochanicy i holowania jej na własnych plecach. Dla tych kobiet sprawą bezduskusyjną było to, że kochanica musi zniknąć- innej opcji nawet sobie nie wyobrażały. Może miały one jakieś złudzenia, może miały je stanowczo za długo, ale w końcu każdej z nich udało się pojąć, że tak nie da się z nikim żyć.
Ty jedna od samego początku masz jakies dziwne poglądy i całkowicie niedorzeczne podejście do tego, co dzieje się w twoim małżeństwie. Robisz wrażenie osoby niespełna rozumu albo kogoś z innej planety.
Twój mąż ma regularną kochanicę, utrzymuje ją , bzyka i na dodatek nie ma najmniejszego zamiaru zrezygnować ze swojego łajdactwa. Jest bezczelny, chamski i z całą pewnością bardzo ciebie pewny i zwyczajnie podły, do granic możliwości.
Czy ty masz taką sytuację, że w razie czego wylądowałabyś z dzieckiem pod mostem? Czy musiałabyś handryczyć się z tym chamem o każdy grosz?
O co chodzi w tym wszystkim? Czy on ma dużo kasy i dlatego aż tak bardzo ci imponuje? A może jest taki wielce wykształcony, może jest człowiekiem bardzo w tym kraju wpływowym, że ty aż do takiego stopnia czujesz się przez niego zniewolona?
No musi być jakiś racjonalny powód twojego zachowania. W normalnym świecie, skutki łajdactwa jednego ze współmałżonków , no wszystko przebiega jakoś inaczej.
Ty wymykasz się wszelkim schematom, logice i zdrowym ludzkim reakcjom.
Czy ten facet stosuje wobec ciebie wieloletnią przemoc, że aż tak zahukał cię i pozbadł?
To, co ty wypisujesz jest nienormalne i według mojej oceny jesteś tutaj chyba najbardziej tragiczną ofiarą.
Potrzebujesz pilnie pomocy specjalisty, ale nie takiego, który miałby nauczyć cię, jak pogodzić się z życiem w trójkącie. Ty musisz pójść do psychologa i poprosić go, by pomógłby ci wyrwać się z tego chorego małżeństwa, od tego bardzo podłego faceta.
To socjopata- ja mogę postawić taką diagnozę na podstawie twoich wpisów. To chory emocjonalnie czub- musisz od niego uciec.
Idź do terapeuty, który specjalizuje się w przemocowych związkach. Wyszukaj takiego i koniecznie zdbaj o to, by miał tę wąską specjalizację. Zwykły psycholog raczej ci nie pomoże.
Masz dziewczyno poważny problem. Bierz dzieciaka i uciekaj od tego złego człowieka- on oboje was wykończy.
Za kilka lat wspomnisz moje słowa, jeśli z nim zostaniesz. To, co on robi teraz, to dopiero początek gehenny, jaką ty z nim przejdziesz.
Uciekaj od tego zaburzeńca i chroń dzieko przed jego wpływem. On skrzywi je emocjonalnie.
...,wydaje mi się, że tamta fascynacja się kiedyś skończy i wtedy on doceni to, że żona okazała się taka wyrozumiała...."-a dlaczego on wiedząc że ma taką wyrozumiałą żonę która ma u niego posłuch kończąc z ,,fascynacją"nie zapała uczuciem do innej????????Przecież ustalił że jak ci się nie podoba ....a ty stan zaakceptowałaś.I nie chodziło o konkretną kochankę ty przyjęłaś do wiadomości,bez zastrzeżeń sposób na życie męża.To jaka kochanka będzie na tapecie nie ma znaczenia.
castsnow totalnie Ciebie nie rozumiem. Jakkolwiek jestem w stanie zrozumieć że można komuś dać szansę można próbować. Co i tak jest trudne. Tak nie mogę zrozumieć dlaczego się na to godzisz.
Masz żyć w poligamicznym związku? W sumie ciekawa propozycja raczej gwiazdor nie jest zainteresowany rozwiązaniem 2+2 Raczej chodzi o 1 plus 2.
Dawno nie czytałem o tak debilnym wyjaśnieniu zwykłego ku...wa. Zasada jest prosta dajesz szansę - czyt. wyznaczasz granicę. I zdrajca się dostosowuje - TAK WYGLĄDA DANIE SZANSY.
Ty nie dajesz szansy. Zgadzasz się na poniżający układ. Twój wybór. Ja bym się na to nie zgodził. I chyba mało kto z naszego forum. Teraz układ adonisa jest prosty. Żona z wytęsknionym dzieckiem, kochanka do rozrywek i bach do domku misek się wykąpie. Żonka nasmaruje mu plecki balsamem. Dziewczyno TAK CHCESZ ŻYĆ?
Wykończysz się w ten sposób. Bedziesz wrakiem i tak odejdzie. Chcesz płakać? Ile rok, dwa. Całe życie?
To że nie zaspokajałaś jego potrzeb? Sorry urodziłaś dziecko w sumie niedawno. Wcześniej zagrożona ciąża czego wymagał że bedzie się bzykał z tobą przy każdej okazji. Czas to skończyć.
I niestety mam duże poczucie winy, że to przez moją ignorancję i egoizm doprowadziłam do tego.
Albo masz poczucie winy za coś, o czym nam tutaj nie powiedziałaś.
Albo...naiwna to baaardzo delikatne określenie Ciebie
Albo wkręcasz nas tu na maksa.
Zaryzykuję...Nikt, kto ma cztery zdrowe kończyny i z choć minimalnym IQ, żeby nie zakwalifikować go do upośledzonych umysłowo, nie da się wmanewrować w podobny układ. Albo więc czegoś nie wiemy, albo ściemniasz, dziewczyno...
Albo więc czegoś nie wiemy, albo ściemniasz, dziewczyno..
To może być jakaś samotna kobieta, która chociaz w ten sposób chce zwrócić na siebie uwagę i dlatego wymyśliła taką historię wywołując tym samym dyskusję. Ciężko uwierzyć w taką wersję, ale ludzie naprawdę bywają różni, więc czy mogłoby zadziwić nas coś takiego?
Może jednak byc i tak, że opisana tu historia jest prawdziwa- ja założyłam opcję, że jest prawdziwa i dlatego troszkę produkowałam się na tym wątku. Nawet, jeśli to wszystko jest wymyśloną tylko bajeczką, to może jest ktoś, kto czyta nasze forum i być może, boryka się z podobnym problemem. Może ktoś inny, całkiem anonimowy dla nas skorzysta na tym wątku, bo może komuś z nas udało się rzucić nowe światło na tego rodzaju układ.
Tak więc ja nie żałuję, że troszkę tu sobie popisałam.
To wygląda na typowo przemocowy układ albo jest zwykłym trollingiem. Ofiara wieloletniej przemocy często myśli właśnie w taki sposób, często nawet nie wie, że żyje w przemocowym związku.
Jeśli opisana historia jest prawdziwa, to dobrze się stało, że facet ten znalazł sobie kochanicę (notabene ona też jest poturbowana przez życie- bardzo znamienne, prawda? sporo mówi o tym człowieku), bo może to sprawi, że catsnow otworzy wreszcie oczy. Może wreszcie coś w niej pęknie i stanie się początkiem nowego życia.
Oby tak było, ale sama ona na pewno sobie nie poradzi- sprawa zaszła z nią za daleko. Ona jest w fazie noszenia wora pokutnego i grzechów całego świata. Na tym etapie i tak nic do niej nie dotrze. Musi zaliczyć większe dno i może wtedy coś w niej zaskoczy.
Szkoda tego dziecka.
No cóż, bardzo to przykre, że ktoś posądza mnie o trolling, kiedy to samo życie... Wydaje mi się, że wszyscy, którzy tu piszą są w znacznie dalszym momencie i etapie po zdradzie. Z pewnością moja droga jest bardzo długa. Napisałam na tym forum dlatego, że chciałam właśnie takiego zimnego spojrzenia na sytuację przez osoby, które mnie nie znają, a mają za sobą przeżycia związane ze zdradą. Wydaje mi się też, że Wasze wypowiedzi zasiały jakieś ziarnko, które być może za jakiś czas wykiełkuje.
I niczego nie ukrywam. Mój mąż nie jest ani osobą super wpływową, ani miliarderem. Niczego w tej historii nie zataiłam i nie zmyśliłam.
Marta74 - odpowiem na Twoje pytania: na pewno są granice mojej tolerancji co do niego i jego zachowań, tego jestem pewna. Nie jestem do końca pewna, gdzie są te granice, bo jak pisałam wcześniej zawsze wydawało mi się, że zdrada spowodowałaby natychmiastowe rozstanie. Na pewno taką granicą byłaby ciąża jego kochanki, gdyby miał mieć dziecko. I o tym powiedziałam mu na samym początku. A wzorce w rodzinie miałam prawidłowe - jestem z normalnej, pełnej rodziny, rodzice są małżeństwem ponad 30 lat, zawsze byli zgodni, mam też młodszą siostrę, relacje między nami są bardzo dobre.
Jeśli w domu miałaś prawidłowe wzorce , masz z rodziną dobre układy to tym bardziej się dziwię że dajesz sobą tak pomiatać .
Nie jedna osoba z tego portalu rozstając się z niewiernym czy niewierną nie miała nawet dokąd pójść a mimo tego nie chciała żyć w kłamstwie i zakłamaniu ..chciała zacząć nowe lepsze życie bez ciągłego lęku i poniżania.
Piszesz że pewnie są granice twojej tolerancji ?? jakie aż ci się kochanka do domu sprowadzi to wtedy powiesz "dość"..
Nie rozumiem w twojej sytuacji tego stwierdzenia.
Zacznij myśleć racjonalnie rzeczowo zbieraj dowody które zabezpieczą ciebie i dziecko jeśli dojdzie do rozwodu.
Rozmawiałaś z mamą ? siostrą? o tym co się dzieje w twoim domu ?
Może to już bezcelowe pisanie pod twoim wątkiem i tak mam wrażenie że ty kompletnie nie przyjmujesz do wiadomości oczywistych faktów i tego co się do ciebie pisze
nie masz zamiaru nic robić dalej będziesz kąpać się w gównie udając że to nowa maseczka błotna.
Dalej żyjesz w swoim bajkowym świecie kopciuszka którego wyśniony książę zamknął w haremie ale ciesząca się że mimo tych innych kobiet to do Ciebie należy statusu first wife .
Catsnow... powiem szczerze, że trudno mi czytać, to co piszesz... w zasadzie wszystkie mądre słowa zostały tu już do Ciebie napisane... i nie wiem po co Ci radzić skoro Ty i tak nie chcesz nic z tym zrobić... ja też, jak większość osób tutaj, się miotałam tak jak Ty... ale ja masakrycznie nie lubię źle się czuć sama ze sobą, dlatego po takich kopniakach w tyłek od ludzi stąd bardzo szybko zaczęłam odzyskiwać kontrolę.. i czuję się z tym świetnie, mimo iż doły się zdarzają... Nie rozumiem, jak można wziąć na siebie winę za to, że się ma męża ch***ja... zakładam, że jeszcze mu prasujesz koszulę i gacie na randkę z larwą... OTRZĄŚNIJ SIĘ DZIEWCZYNO I korzystaj z całego życia jakie Ci jeszcze zostało...
Witaj Catsnow
Piszesz, że masz nieprzekraczalnym granice.
A ja twierdzę, że Ty nie masz wyznaczonych żadnych granic.
Zniesiesz każde upodlenie, każde poniżenie aby to coś tylko przypadkiem będące Twoim mężem wracało do domu!.
Nie wiem jakie kobieta musi mieć niskie poczucie swojej wartości, aby znosić te ciągłe upokorzenia ze strony jakiegoś ****opląta, egoistycznie zapatrzonego wyłącznie w siebie!
Jak nisko trzeba jeszcze upaść, aby wreszcie zrozumieć, że o miłość się nie błaga!
Że nie zebra się o czułość, wierność, troskę i uczciwość
Dziewczyno,
Spójrz w lustro.
Kogo w nim widzisz?
Mądrą, znającą swoją wartość, szanującą się KOBIETĘ która kocha ale mądrze.
Czy też kompletnie nie mającą swojej dumy, honoru i szacunku dla siebie, kompletnie pozbawioną poczucia własnej wartości jakąś potwornie zakompkeksioną dziewczynkę?
Kim Ty jesteś, że pozwalasz sobie na takie traktowanie.
Kim jesteś Catsnow, że z jakiegoś debila uczyniłaś swojego Boga!
Kim jesteś, że dajesz się tak traktować jakiemuś fiutowi jak dziewka?
Wierzysz w cuda czy też wierzysz w siebie, w to, że istnieje inny świat niż ten w którym obecnie jesteś.
Świat, gdzie jest wzajemna miłość, szacunek i wierność!
Świat, w którym słowo Kocham nie jest wyświechtanym sloganem!
Tylko Ty nie chcesz go zobaczyć, bo zawiesiłaś się na szyi jakiegoś popaprańca i wolisz zostać do końca wdeptaną w podłogę, niż dać sobie szansę na poznanie tego nowego.
Obudź się Casino, usuń tą zaćmę ze swoich oczu.
Bo jak się w końcu obudzisz, przejrzysty wreszcie na oczy, będzie już dla Ciebie za późno.
Zostaniesz przez niego i jego kochankę tak, że staniesz się tylko własnym cieniem.
Zostaniesz bez domu, bez rodziny i będziesz miała tak zdemolowaną psychikę, że możesz już się nie podnieść.
Twoje życie, Twoja decyzji, co z nim zrobisz.
Czy dasz sobie chociaż szansę, aby zobaczyć ten inny świat.
Pozdrawiam.
Miłego dnia życzę.
no i właśnie jesteśmy po kolejnej awanturze - wynikło to z tego, że mieliśmy spędzić ten dzień razem, a tymczasem on oznajmił mi, że jedzie się z nią spotkać, bo ona ma doła. Powiedziałam mu, że mi się to nie podoba, bo inaczej miał ten dzień wyglądać, to się zirytował. Próbowałam mu uzmysłowić, że ja jeśli mam się odnaleźć w tej sytuacji, to też potrzebuję wsparcia z jego strony i pewne rzeczy mogą mi nie odpowiadać. Dowiedziałam się, że wsparcie to ja dostaję , bo on ze mną mieszka, że się nie wyprowadził itd. Ale że mnie to nie wystarcza, że ja się nie umiem podzielić i że wcale nie widzi tego, że ja go tak bardzo kocham, że zrobiłabym dla niego wszystko. I że swoim zachowaniem sprawiłam , że zaczyna myśleć o wyprowadzeniu się, żeby odwrócić sytuację, żebym zobaczyła, w jakiej wspaniałej pozycji ja jestem w porównaniu z nią.
Czuję się zrąbana psychicznie, czuję się jak szmata, o czym już mi pisaliście, ale nadal nie potrafię nic zrobić. Zaczynam mieć w takich chwilach jak dzisiaj myśli, że powinnam się na nic nie oglądać i go zostawić, ale ja wiem, że ja tak naprawdę tego nie chcę...
Piszę bez ładu i składu, ale jestem strasznie w tej chwili zdenerwowana.
Komentarz doklejony:
Ed - właśnie chyba zaczynam tak się czuć , uświadamiać sobie, że ja jestem tą potwornie zakompleksioną dziewczynką, która utraciła wszelki honor, dumę i szacunek dla siebie, ale na razie nie umiem nic z tym zrobić. Każda próba zaznaczenia mojej tożsamości kończy się jeszcze większym zeszmaceniem.
I na razie nie mogę uwierzyć w to, że istnieje inny świat, gdzie jest miłość, szacunek i wierność, bo mój świat jeszcze niedawno właśnie tak wyglądał.
nie widzi tego, że ja go tak bardzo kocham, że zrobiłabym dla niego wszystko.
A czy Ty jesteś pewna, że słuszne jest podejście " dla niego zrobiłabym wszystko"...???
A czy On zrobiłby dla Ciebie wszystko...??
Czy oczywiste dla Niego są jednostronne zobowiązania...?
Czy gdyby ranił Cię fizycznie, krzywdził dziecko, nie poświęcał Ci czasu, obrażał... Chciał zaspokajania swoich potrzeb, nie dbając o Twoje...
To Ty powinnaś to latami znosić...???
Ja uważam, że trzeba postawić granice - przedstawić swoje potrzeby i poszukać kompromisu... albo się rozstać...
Bo, jak napisałam wcześniej, ja nie uważam, że żyję po to, żeby być nieszczęśliwą...
Mów Mu czego potrzebujesz, czego nie możesz zaakceptować, a jeśli On nie będzie się starał zadbać o Twoje szczęście, to naprawdę powinnaś moim zdaniem poszukać swojego szczęścia gdzie indziej...
Gdzieś wyczytałam, że czasami trzeba się rozstać, nawet jeśli się kocha...
Może tak jest u Ciebie...?
że wcale nie widzi tego, że ja go tak bardzo kocham, że zrobiłabym dla niego wszystko.
cudne Nadaje się do naszego forumowego kącika hitów
Cytat
Dowiedziałam się, że wsparcie to ja dostaję , bo on ze mną mieszka, że się nie wyprowadził itd.
No jak, nie całujesz ziemi, po której stąpa ten gamoń?!
Wybujałe ego ma, trzeba mu przyznać. No ale cóż...jak mu się pozwala, czemuż się ograniczać W ten sposób można mieć i zjeść - normalnie raj na ziemi catsnow, sama jesteś sobie winna obecnej sytuacji - na co pozwalasz to masz.
Zamiast biadolić i składać ręce do Tego, co na górze, może w końcu rusz głową...
Catsnow poczytaj o narcystycznym zaburzeniu osobowości, o socjopatii, psychopatii, o toksycznych związkach i może wreszcie coś zaświta ci w tej głowinie. Ty oraz jego kochanka jesteście żywicielkami tego rozwydrzonego i podłego bydlaka.
Zacznij wreszcie wyczołgiwać się z tego małżeństwa.
Ten typ zniszczy ciebie i twoje dziecko.
On zostanie z tobą tak długo, jak długo bedzie wyczuwał, że pachniesz jeszcze swieżym mięsem. Będzie żarł cię, ile wlezie. Kochanicę też będzie powoli pożerał. Gdy obie zaczniecie mu śmierdzieć padliną, wtedy kopnie was w cztery litery i pójdzie szukać innej, by ją też zeżreć. Padliną zaczniesz mu śmierdzieć, gdy zaczniesz mieć konkretne w stosunku do niego wymagania, gdy zaczniesz wymagać od niego rzeczy, które dla niego będą niedogodne. Kochanka zacznie mu śmierdzieć, gdy z podległej suczki przemieni się w roszczeniową babę.
Przeczytaj sobie blog "Uciekamy do przodu", a także książkę "Moje dwie głowy"- dziecko czytaj i czytaj, idź do mądrego psychologa i uciekaj od tego świra.
Ja napisałam ci wcześniej, że jesteś najbardziej tragiczną ofiarą, na tym portalu. Masz dziewczyno depresje i dlatego zwinęłaś się w kłębek w oczekiwaniu na kolejne kopniaki. Potzrebujesz konkretnej medycznej pomocy.
Pomyśl o maleńkim dziecku, zabierz je z tego burdelu i wyprowadź się do rodziców. Powiedz im co dzieje się w twoim domu, poproś rodziców o pomoc. Sama nie dasz sobie z tym rady, to forum też ci nie pomoże, bo dla ciebie, to tylko wyjnia, taka ściana płaczu. Tu nikt nie wyrwie cię od tego czuba.
Spakuj rzeczy, weź dzieciaka i uciekaj z tego burdelu.
Catsnow widzisz Twój mąż wyznaczył Ci maciupki mentalny kwadracik po którym możesz sie poruszać. Oczywiście granice wyznaczył on. Każda Twoja próba przekroczenia granic kończy się groźbą, awanturą i ogólnym sprowadzeniem cie na ziemię.
Jemu wolno wszystko, tobie nic. To się nazywa niewolnictwo. Życie w strachu, co on wymyśli, życie w ciągłym napięciu- co będzie zaraz. Gdzie przesuną się granice.
Myślę, że jak go zdenerwujesz , to faktycznie przeprowadzi sie do tamtej, nie na zawsze ale będzie tak testował granice i wytresuje sobie dwie niewolnice.
Ale to wszystko jest do przejścia- zmiany muszą zajść w Twojej głowie- bycie czyimś nazwijmy to zakładnikiem nie uszczęśliwia Cię przecież.
Pomysl o dziecku, teraz jest malutkie , niewiele rozumie, niewiele wie- kiedyś podrośnie i chciałabyś aby patrzyło na to , patrzyło jak matka żyje w hańbiącym dla niej układzie.
On juz pokazał do czego jest zdolny, kochanka też jak widać jeszcze może coś tam wyegzekwować.
Kolejny krok należy do Ciebie- na nic jojczenie, płakanie. Ich to nie rusza.
Pora na konkretną zadymę i rozniesienie chorego układu . Jak tego nie zrobisz i tak bedą zmiany ale na gorsze dla ciebie. Zbierz dowody, nagrywaj, adres kochanki ,kochanke na świadka, rozwód z orzekaniem i alimenty.
Pamietaj , że to ty trzymasz palec nad przyciskiem game over.
Gdyby nie literatura, o której pisze Mono, nie wiadomo, co by ze mną było.
To była wielka siła! Musisz poznać wroga, by z nim walczyć! Inaczej, po Tobie.
Ty nie możesz od niego odejść! Poczułaś przebłysk nadziei?
To Cię rozczaruję. Ty masz od niego spier....lać!
Nie łudź się, że to tylko taka fascynacja, że mu przejdzie.
To nie tak, castnow.
Człowiek ten powiedział ci wyraźnie, że odkrył w sobie poligamistę (co za chamstwo, żeby powiedzieć coś takiego do własnej żony i matki swojego dziecka, mnie słów brakuje) i w związku z tym on będzie żył z tobą i z kochanką. Ta kochanka na pewno nie jest jego pierwszą, ale tak się zdarzyło, że jest ona dla niego idealną odskocznią od rutyny i małżeńskiej nudy. Dlatego on powiedział ci o niej, bo postanowił, że ta kobieta posłuży mu troszkę dłużej niż inne, jednorazówki. Ta kobieta jest po przejściach, po traumatycznych przeżyciach, więc jest słaba i bardzo podatna na jego wpływy. On inwestuje więc w nią i krok po kroku coraz bardziej uzależnia ją od siebie. Jest w ich związku panem, dobroczyńcą i jej wybawicielem. Ona łyka to wszystko bezkrytycznie i patrzy na niego, jak na jakies bóstwo. To działa na niego, jak afrodyzjak i dlatego ona jest dla niego taka atrakcyjna. On czuje się przy niej, jak wielkie panisko.
Czy ty tego nie rozumiesz?
Dopóki ona będzie patrzyła mu słodko w oczy, będzie mu przytakiwała i zgadzała się na wszystkie jego warunki. on będzie ciągnął ten układ, nawet całymi latami. Skończy z nią wtedy, gdy ona zacznie robić się silną kobietą, gdy zacznie mieć wymagania w stosunku do niego- wtedy wykopie ją, bo ona będzie go męczyć. On zrobi jej to samo, co zrobił tobie, czyli wypierze jej mózg. Potem ona będzie wrakiem człowieka, tak jak dzisiaj ty jesteś kłębkiem nerwów i zerem dla siebie samej.
To zaburzony człowiek, więc inaczej nie będzie.
Uwierz mi.
Ty jesteś najlepszym świadectwem tego, że ja mam rację.
Z narcyzem, z socjopatą albo z psychopata nie zbudujesz szczęśliwego związki, nie zrobisz tego ani ty, ani ta jego kochanka, nie zrobi tego żadna inna kobieta, ponieważ nie jest to możliwe.
Dokształć sie w tym zakresie, bierz dzieciaka i uciekaj z tego burdelu.
Pojmij wreszcie, że jedynym warunkiem do tego, by on łaskawie pozwolił ci zostać w tym małżeństweie jest to, żebyś siedziała cicho i trzymała mordę w kuble. Jeśli zaczniesz mu podskakiwać, wtedy on ciebie zniszczy i przede wszystkim wywali cię na zbity pysk z domu. Nie będzie miał żadnych zahamowań.
Kochanka, gdy zacznie być roszczeniowa też zostanie ukarana.
To chory człowiek- nic z tym nie zrobisz.
Spakuj swoje rzeczy, bierz dziecko i wyprowadź się do rodziców. Pisałaś, że są ok. Pomogą ci więc, razem wymyślicie coś mądrego. Nie udźwigniesz tego syfu sama.
Komentarz doklejony:
Pomyśl o tym, że przyjdą święta, sylwester, długie weekendy, a ty ciągle będziesz sama, bo to wielkie panisko będzie przecież chciał zadbać o samopoczucie kochanki i na pewno będzie gościł w tych dniach w jej łóżku.
Nawet sobie nie wyobrażasz ile jeszcze czeka cię policzkóws i przykrości w tym małżeństwie. Jeśli wytrwasz tę kochankę, to potem objawi się następna.
To małżeństwo nie ma żadnej przyszłości.
Spie...laj, jak napisała dobitnie Avenious.
Dziękuję wszystkim za te mocne słowa.
Tak cały czas siedzę sobie i myślę... Wiecie chyba coś dzisiaj zaczyna we mnie pękać, może to tylko coś drobnego, ale jednak.
Mąż pojechał jakiś czas temu do niej, trzeba było zobaczyć jego minę przed wyjściem. Usiadł na kanapie z miną wielce skrzywdzonego, zbitego psa, oczywiście nic nie mówiąc. Pierwsza moja myśl - może zaczyna coś do niego docierać, ale za chwilę - kobieto obudź się! Przecież to jest kolejny raz pokazanie jaka to ja jestem zła. Przecież wcześniej powiedział mi , że dzisiaj udało mi się go doprowadzić do myślenia na poważnie o wyprowadzce. Znowu moja wina! Widzę, że to jest tak, jak napisaliście - ja mam siedzieć cicho, nie mówić nic o swoich uczuciach i jakichkolwiek oczekiwaniach, tylko cieszyć się jakiego mam wspaniałomyślnego męża, który przecież nie widzi powodu, żeby rozwalać rodzinę, a ja nie umiem tego docenić.
Wiecie, myślę, że to jest trochę tak, że on dąży do tego, że jeżeli dojdzie do naszego rozstania , to ma to tak wyglądać, że wina jest całkowicie moja. To znaczy kiedy mu ostatnio powiedziałam, że wiele kobiet na moim miejscu już dawno by go zostawiło, to odpowiedział, że po pierwsze to on nie sądzi! a po drugie to będzie moja decyzja i on nie ma na to wpływu. Czyli typowe rób co chcesz po nauczycielsku... A zatem jeśli ja zdecyduję się odejść, to będę winna rozpadu rodziny, bo on przecież nie chciał porzucać rodziny. A jeśli on zdecyduje się wyprowadzić, to przecież tylko dlatego, że ja go do tego zmusiłam swoim złym zachowaniem.
A swoją drogą wydaje mi się, że on jest na tyle pewny siebie, że nie bierze pod uwagę, że to ja mogłabym go zostawić. Powiedział dziś, że jak się wyprowadzi, to będzie się wtedy spotykał ze mną raz w tygodniu i zobaczę wtedy , czego nie umiałam docenić. Nie bierze chyba pod uwagę tego, że jak się wyprowadzi, to ja już mogę nie chcieć, żeby wrócił.
Na pewno przespałam pewne rzeczy w naszym związku i przestałam o niego dbać. Przestałam wielbić mojego męża jako tego, który wprowadził mnie w dorosłe życie i tak dalej, ble, ble, ble. A ona teraz jest taka zagubiona, że teraz ona będzie go wielbić , bo przecież tak bardzo jej pomógł. On z kolei o paranojo! jest najbardziej dumny z tego, że pomógł jej się uwolnić z toksycznego związku. To teraz dla ironii ja powinnam, oczywiście przez przypadek, spotkać kogoś, kto mnie pomoże się z takiego związku uwolnić To oczywiście żart, ale to by była piękna ironia losu.
Ja zaczynam widzieć, że to mu tak po prostu nie przejdzie, jak mi się wydawało. Chyba zaczyna to do mnie docierać. No i zaczyna do mnie docierać, że kiedy mieliśmy problemy z seksem, to mąż zawsze do mnie mówił, że powinnam się leczyć widocznie, ale żebym nie liczyła na to, że on pójdzie ze mną do psychologa, bo on żadnego problemu nie ma, cały problem jest mój. To już mi się powinna chyba wtedy zaświecić lampka alarmowa, ale ja to zbagatelizowałam, bo przecież mój mąż jest taki wyjątkowy i inny niż wszyscy.
Piszę to wszystko bo jestem wyjątkowo zła, a taka złość chyba trochę pomaga mi przejrzeć na oczy. Oczywiście ja zdaję sobie sprawę, że będę jeszcze wzloty, jak będzie dla mnie znowu miły i tak dalej, ale przynajmniej już wiem, że muszę pewne rzeczy obserwować, żeby się o pewnych sprawach przekonać.
Zaczęłam czytać tego bloga "uciekamy do przodu", na pewno się w niego wgłębię, ale teraz jest mi ciężko cały czas siedzieć przy komputerze, bo dziecko ma taki okres, że staje przy meblach i próbuje chodzić, w związku z tym muszę jej bardzo pilnować i mieć oczy dookoła głowy.
Chyba mi trochę ulżyło, jak to napisałam...
A i jeszcze mi się coś przypomniało. Mojemu mężowi bardzo zależy na tym, żebym nikomu nie zwierzyła się ze swojego problemu. Wymógł kiedyś na mnie obietnicę, że nikomu nie powiem, żadnej koleżance a już zwłaszcza rodzicom. Bo on przez tyle lat nigdy nie rozmawiał z nikim o tym, że ja nie chcę z nim uprawiać seksu. To też jest chyba dość znamienne...
Mojemu mężowi bardzo zależy na tym, żebym nikomu nie zwierzyła się ze swojego problemu. Wymógł kiedyś na mnie obietnicę, że nikomu nie powiem, żadnej koleżance a już zwłaszcza rodzicom.
Zapachniało mi Fritzlem
Cytat
A zatem jeśli ja zdecyduję się odejść, to będę winna rozpadu rodziny, bo on przecież nie chciał porzucać rodziny. A jeśli on zdecyduje się wyprowadzić, to przecież tylko dlatego, że ja go do tego zmusiłam swoim złym zachowaniem.
Wreszcie zaczynasz myśleć :cacy
Tak sobie myślę, że Twój mąż być może popełnił pierwszy błąd z dniem poświęconym kochance i oby takich więcej Jest szansa, że jak oberwiesz jeszcze kilka razy w podobny sposób, otworzysz oczy ze zdziwieniem, co za psychol Ci się trafił Kurcze, wypadałoby Ci tego życzyć
Catsnow no i jestem w domu. Otworzyłaś się i teraz mam już pewność- to narcyz. Poczytaj o narcyźmie i o zaburzeniu narcystycznym- wiele zrozumiesz.
Po owocach ich poznasz- ja od razu, po tobie, a właściwie po tym, co ty wypisywałaś, wiedziałam, że mamy do czynienia z cięższym przypadkiem. To nie tylko zwykły, rozwydrzony i pospolity łajdaczyna- to podły i wyrachowany zaburzeniec Albo narcyz mu na imię albo piotruś pan, albo socjopata- jeden grzyb i jego problem.
Za kilka dni, jeśli faktycznie będziesz czytała i drążyła temat, wszystko pojmiesz i pozbędziesz się złudzeń, co do tego człowieka. Zniknie też poczucie winy i twoja służalczość oraz gamoniowatość. Jesteś chyba intelektualistką i jeśli tylko zdobędziesz stosowną wiedzę, no rozpoznasz po prostu z czym masz do czynienia, to szybko rozjaśni ci się w glowie
. Uciekniesz i to nawet szybciej niż mi się wydaje. Super.
Będziesz miała doły, chwile słabości wiele jeszcze razy dasz się mu otumanić, wpędzić w poczucie winy itd. To wszystko przed tobą, ale ty wyjdziesz z tego.
Ja już to wiem.
Nie uciekniesz jednak, tylko będziesz wyczołgiwała się z tego.
Sił doda ci widok twojego dziecka i wizja tego, że ten facet skrzywi ci to dziecko emocjonalnie. Potem zaczniesz myśleć o sobie.
Powiedz rodzicom i poproś ich o pomoc.Jemu nic nie mów, nie uzewnętrzniaj się przed nim, nie mów mu, że twoim zdaniem on ma problem i ty mu pomożesz, bo tak go kochasz, tudzież inne bzdety. Buzia na kłódkę. On, jeśli sie zorientuje, że wymykasz mu się z rąk zrobi wszystko, żeby znowu cię otumanić. Przedłużysz tylko swoją agonię, więc nic mu nie mów.
Zamów sobie książkę "moje dwie głowy", bo im więcej będziesz miała wiadomości na temat zaburzeń osobowości, tym mniej osobiście będziesz przeżywała to wszystko. Zrozumiesz bowiem, że wina nie leży po twojej stronie- to ten facet ma poważny problem sam ze sobą, chociaż jemu jest oczywiście cudownie ze wszystkim, jednak uwierz mi- to tak nie działa, on też czuje pustkę. On nigdy nie stworzy szczęśliwego związku z żadną kobietą, bo on tego nie potrafi i nigdy nie nauczy się tego- to jest po prostu niemożliwe. On przegląda się w ludziach, jak w lustrze i dopóki widzi w tym lustrze idealny, jego zdaniem, wizerunek własnej osoby, to wszystko mu pasi. Odchodzi i wkurza się, gdy ktoś czegoś od niego chce (czegoś, czego on nie chce dać) albo go krytykuje. Dlatego ta kochanka pociąga go teraz- jest ona po jakims toksyku i jak często to bywa, padła ofiarą następnego zaburzeńca. Oni wyczesują takie kobiety z tłumu i potrafią wyczuć dobry materiał na swojego żywiciela. To chorzy, zaburzeni ludzie i bardzo niebezpieczni, ponieważ niszczą i zatruwają życie innym ludziom, sobie przy okazji także, ale oni nie potrafią tak na to spojrzeć.
To bardzo skomplikowane.
Od teraz będzie ci coraz łatwiej. To małżeństwo nie ma jutra, a ty doczekasz się dnia, gdy uwierzysz w to, przestaniesz walczyć i odejdziesz z wysoko podniesioną głową. Rozpoznaj tylko ten problem.
Zrobiłaś milowy krok do przodu- jestem pod wrażeniem. Dostałaś porządnego wnerwa i to pchnie cie dalej.
Komentarz doklejony:
A swoją drogą wydaje mi się, że on jest na tyle pewny siebie, że nie bierze pod uwagę, że to ja mogłabym go zostawić. Powiedział dziś, że jak się wyprowadzi, to będzie się wtedy spotykał ze mną raz w tygodniu i zobaczę wtedy , czego nie umiałam docenić. Nie bierze chyba pod uwagę tego, że jak się wyprowadzi, to ja już mogę nie chcieć, żeby wrócił.
A to twoje spostrzeżenie jest genialne- castnow dokładnie o to właśnie chodzi. Trafiłaś w samo sedno. Na tym właśnie polega chora logika myślenia takich ludzi- prędzej można zwariować niż dogadać się z tymi ludźmi. Niczego nie udowodnisz, niczego nie osiągniesz- namęczysz się tylko, naszarpiesz i ciągle będziesz stała w punkcie wyjścia. Od takich ludzi należy po prostu odejść i uwierzyć w to, że nie pomoże im żadna terapia, żadne leczenie, żadne prochy, im nie pomoże nic. Naprawdę wiem, co piszę.
catsnow, budzisz się!
Zamów książkę "Moje dwie głowy". Pomoże Ci ona uporządkować myśli, zrozumieć Twoje zachowania, doda sił i pokaże, jak walczyć z tym zaburzeńcem. Zrób to zaraz. I czytaj jak mantrę. Zresztą, myślę, że nie będziesz się mogła od niej oderwać. To książka o Twoim "bogu".
Wiele z nas trafiła nie tylko na zwykłych posuwaczy, ale na klasycznych psychopatów. Witamy Cię w tym niechlubnym gronie. Wiedz, że to nie przestępstwo trafić na kogoś tak zaburzonego, ale tkwić z nim w związku to wyrok na siebie samą. Bez możliwości obrony.
Budź swoją świadomość, wiele jeszcze przed Tobą, ale droga tylko jedna. Ucieczka. Byle do przodu.
Jeżei on sie wyprowadzi to punkt dla Ciebie, ponieważ będzie to tzw porzucenie rodziny.
Moja rada jest taka- w te pędy do adwokata, przedstaw mu swoje położenie oraz sytuacje majątkową. Zrób rozeznanie jakie masz szanse z dowodami które uzyskałaś bądź możesz pozyskać- nagrania itp. Dowiedz sie dokladnie co bedzie miało wartość procesową. namierz adres tej kochanki. Powolaj na świadka. Ustal wszystko z prawnikiem.
Nie wiem jakie masz uklady z rodzicami i czy po powiedzeniu im całej prawdy , nie zrobia Ci jakiejś niedźwiedziej przysługi np. próby nawrócenia małżonka lub czegoś podobnego. Wtajemniczona może być jedynie osoba, osoby do których masz całkowite zaufanie.
Musisz mieć naprawde mocne dowody, podejrzewam , że w jego wypadku trzeba brac pod uwagę najohydniejsze chwyty łącznie z pozwem o rozwod wyłącznie z twojej winy.
Tu już nic nie naprawisz, obawiam sie jednego, że on Cie kupi jakims wyjazdem weekendowym lub podobną bzdura i Ty uznasz że jednak on się zmieni , że bedzie dobrze i wygadasz mu wszystko.
A wcale mnie nie dziwi że zabrał sie za dziewczyne po toksycznym związku- bo taka łatwo manipulować.
I zawsze bede powtarzała, że ucieczka z takiego toksyku to jest pierwszy krok, a potem jest praca nad sobą , bezustanna.
Tak, catsnow budzisz się, ale przed tabą wiele jeszcze schodów do pokonania.
Ja też witam cię w gronie kobiet, które wyrwały się z łap zaburzeńców. Dotyczy to w 100% Avenious, Lisbet oraz mnie, chociaż mnie teoretycznie nigdy nie powinno spotkać coś takiego, ale cóż szewc bez butów chodzi, a mne zgubiła pycha, że dam sobie radę w takim związku, a wiesz, że pycha idzie przed upadkiem, prawda?
Słuchaj więc pilnie naszych rad, bo troszkę znamy się na takich popaprańcach i wiemy doskonale, jak kończą się relacje z takimi ludźmi. Lisbet ma rację- ucieczka z takiego związku, to jedno (człowiek wyczołguje się w wielkich męczarniach), ale potem zaczyna się prawdziwe piekło, bo zaczyna się walka o siebie samą- to ciągła i tytaniczna praca nad sobą, każdego dnia i w każdej sytuacji. Z takiego związku człowiek wychodzi z uczuciem, jakby przejechał po nim wielki walec drogowy- to nie do opisania.
Ja ciebie nie chcę straszyć- chcę tylko, żebyś była świadoma tego, że nie będzie ci łatwo.
Żyjesz z tym człowiekiem wiele lat, od 17-go roku życia, a więc zjawił się w twoim życiu, gdy twoja osobowość i dojrzałość emocjonalna oraz psychiczna zaledwie zaczęły się rozwijać. Przez wszystkie te lata byłaś więc pod wielkim wpływem tego człowieka i zatraciłaś poczucie wszelkiej normalności- ty zaledwie dotykasz normalnego życia. Wyrwać się z tego piekła będzie ci bardzo trudno- teraz, to zaledwie początek.
Ale i tak wielkie brawa dla ciebie.
Lisbet napisała, że martwi się o ciebie, bo jeszcze wiele razy dasz się omotać temu człowiekowi- absolutnie zgadzam się z nią. Będziesz w takim stanie psychicznym, taka przeraona tym, co się dzieje, że każdy objaw czułości z jego strony, cokolwiek miłego on dla ciebie zrobi albo powie ci, to ty zbudujesz na tym potężne gmaszysko pobożnych życzeń. Szybko jednak i za każdym razem przekonasz się, że runie to gmaszysko, a im więcej marzeń i nadziei włożysz w budowę tego gmaszyska, tym bardziej potem będziesz cierpiała.
To są bardzo podli i bardzo przebiegli ludzie- dlatego nic mu nie mów, nie zdradzaj swoich zamiarów, nie zwierzaj mu się ze swoich lęków. Absolutnie i pod żadnym pozorem nie rozmawiaj z nim na temat swoich uczuć, że jest ci przykro, że nie dajesz rady, bo to i tamto. Od tej pory nigdy nie zdradzaj mu swoich uczuć, ani tych dobrych, ani tym bardziej tych złych. On będzie chciał cię podejść i wybadać sytuację, gdy już coś piknie mu w e łbie, ale ty zaweźmij się w sobie i nie mów mu o swoich uczuciach. Jego i tak nie interesuje to, że cierpisz, on ma to głęboko w doopie, ale będzie chciał wiedzieć, co czujesz, bo on w ten sposób tworzy sobie instrukcje obsługi twojej osoby, czyli mówiąc prościej wie, jak tobą manipulować. Im więcej ty cierpisz, tym bardziej on jest spokojny, bo wie, że jego mocna pozycja w tym związku nie jest zagrożona. Castnow to czub i dlatego on tak funkcjonuje.
Dalej- zabezpiecz swoje sprawy bytowe i zrób to cichcem- idź do prawnika. Twój mąż będzie chciał puścić cię gołą i wesołą, bo mu się zbuntowałaś- uwierz mi, tak będzie. Ciebie będzie postrzegał, jako największego swego wroga i będzie chciał cię zniszczyć. Z takimi ludźmi dobrze jest udawać głupa- oni są tak pewni swojej mądrości i nieomylności, że nigdy nie doceniają przeciwnika, wszystkich mają za kretynów i gorszych od siebie i nie potrafią odróżnić, kiedy ktoś im kadzi, a kiedy faktycznie ich podziwia.
Powiedz o wszystkim swoim rodzicom, ale poproś ich, żeby absolutnie nie rozmawiali z nim o tym, co się dzieje, by prosili go o coś albo coś w tym stylu. Cokolwiek zrobią obróci się to na twoją niekorzyść, może nawet będzie chciał odebrać ci dziecko/
Po wszystkim, gdy uda ci się przeprowadzić sprawy z nim pomyślnie przekonasz się, jakiego małego i nędznego człowieka ty ujrzysz. Sama sobie będziesz się dziwiła, że mogłaś być z kimś takim, słuchać go jak wyroczni, bać się go i wielbić niczym jakieś bóstwo.
On też będzie zaskoczony, że takie nic, takie byle co, jak ty, a jednak odeszłaś, on niczego nie będzie rozumiał. Będzie gapił się na ciebie, jak ostatni gamoń, ale wniosków on i tak żadnych nie wyciągnie. Dalej będzie taki, jaki był. To, co ciebie spotkało zalicza się do historii z cięższego kalibru. I zapewniam cię- nie jest to bełkot jakiejś histeryczki.
Naprawdę dzisiaj pierwszy raz nie czułam tego panicznego strachu przed rozstaniem, zobaczyłam , że byłabym w stanie jakoś żyć bez niego. Byłoby strasznie, ale zobaczyłam, że jest to możliwe.
Jak wrócił do domu, poszliśmy na spacer z dzieckiem i oczywiście w trakcie spaceru mój mąż musiał podkreślić kilkukrotnie, że dzisiaj poprzez swoje zachowanie przekroczyłam kolejną granicę i że ja nie mam wyboru, tylko muszę dać mu swobodę. Więc powiedziałam mu, że tak teraz będzie miał swobodę. Wydaje mi się, że on w ogóle nie pomyślał o tym, że i on dzisiaj przekroczył pewną granicę. A później jeszcze zapytał czy zauważyłam, że teraz spędza czas z nami. Odpowiedziałam, że tak, a w duchu zaśmiałam się do siebie, bo pomyślałam - YES, MASTER.
Oczywiście przede mną jeszcze bardzo daleka droga do uwolnienia się z tego brzemienia w jakiś sposób, wiem że będą kolejne wzloty i porywy serca, że jeszcze nie raz dam się przekonać mężowi do jego uczuć, ale mam nadzieję, że zacznę teraz dostrzegać pewne rzeczy. NA razie to przeraża mnie to, co piszecie o prawnikach, dowodach itd. Wiem, że na tę chwilę nie stać mnie na taką decyzję, ale wreszcie mam poczucie, że mam szansę odzyskać szacunek do siebie.
Pozdrawiam
do FENIX - nie za bardzo rozumiem Twoje pytanie, nie masz się czym podniecać wieczorową porą? Niestety w tej kwestii Ci nie pomogę. Lepiej pooglądaj piłkę nożną, aktualny mecz jest naprawdę pasjonujący.
do FENIX - nie za bardzo rozumiem Twoje pytanie, nie masz się czym podniecać wieczorową porą? Niestety w tej kwestii Ci nie pomogę. Lepiej pooglądaj piłkę nożną, aktualny mecz jest naprawdę pasjonujący.
A może powinnaś zrozumieć
Swoją drogą, dotyk męża, który przed chwilą (przepraszam, ale na potrzeby chwili musi być dosadnie) posuwał kochankę, a teraz wyciąga łapska do mnie, musi być obrzydliwy i wywołujący torsje. Jak Ty to znosisz?
castnow nie obrażaj się na Feniks- ona też dała ci pozytywnego kopniaka, tylko ty jeszcze tego nie rozumiesz.
Idę spać- na dobranoc napiszę ci jeszcze, że wszystko to minie, gdy uda ci się zmienić samą siebie. W momencie, gdy uwierzysz w siebie (wiem, że to utarty frazes, ale to napradę o to chodzi w tym wszystkim), zrobisz coś dla siebie znaczącego, to twój mąż straci całkowicie autorytet w twoich oczach i spadnie z niego ta wspaniała otoczka, którą ty widzisz. Podoba mi się to: Odpowiedziałam, że tak, a w duchu zaśmiałam się do siebie, bo pomyślałam - YES, MASTER.
Gdybyś oglądała film i widziałabyś tak postępującego i tak gadającego faceta, to jestem pewna, że on raczej nie imponowałby ci, tylko śmieszył. Pewnie patrzyłabyś na jego partnerkę i zastanawiałabyś się nad tym, co takiego widzi w tym idiocie ta atrakcyjna i fajna kobitka? Tylko, że z filmem jest tak, że jesteś tylko widzem, więc łatwo jest oceniać rzeczywistość, na zasadzie czarne- białe. Gdy rzecz dotyczy ciebie, to nagle wszystko jest zupełnie inne.
Masz bardzo dużą szansę na to, by odzyskać nie tylko szacunek do samej siebie, ale nawet na to, by skończyć stare, złe życie i zacząć nowe, na swoich warunkach.
Ja zawsze mówię sponiewieranym przez czubów kobietom, że nie muszą godzić się na mniej niż mają inne kobiety, te żyjące z normalnymi i fajnymi mężczyznami.
Wczuj się w tę pozornie prostą myśl i pomyśl, że wszystko to, co najlepsze jest w twoim zasięgu.
Dobranoc.
no dobrze, niech będzie, akurat odpowiedź brzmi - NIE
A znosić jakoś to znoszę, nie wiem jak, ale aż tak mnie to nie obrzydza.
Komentarz doklejony:
dzięki Mono
zobaczymy jak to dalej będzie i jak to się wszystko potoczy. Jak na razie mam światełko w tunelu i to jest najważniejsze.
dobranoc
MONO przeczytałam twoją wypowiedź z 21-06-2014r. z godziny 19.00 i jestem w szoku bo to opis mnie i męża, też miałam niecałe 18 lat jak go poznałam, identycznie się zachowuje jak opisałaś- IDENTYCZNIE!
pozwolę sobie napisać do ciebie na PW
CASTNOW ja wiem doskonale z kim masz do czynienia i niestety czeka cie piekło, masz do czynienia z potworem a nie człowiekiem! słuchaj rad dziewczyn i bądź konsekwentna w sowim zachowaniu, nie pozwalaj się mu zmanipulować
Catsnow, mam do Ciebie wielką prośbę..
Przeczytaj bardzo wolno i dokładnie swoje posty od 8 strony, ale tak jakbyś czytała kogoś, kto zwrócił się do Ciebie i pyta co może zrobić; jak dalej żyć ?
Zastanów się porządnie i odpisz tej osobie, nawet tutaj; nie myśl o tym, że sama do siebie, napisz do Catsnow;..będzie Ci o tyle łatwiej, że bez trudu wczujesz się w jej sytuację.
Spróbuj bardziej zaakcentować lub pokazać jej to czego nie widzi; spróbuj bez emocji streścić jej sytuację i powiedzieć jej, co byś zrobiła na jej miejscu nie będąc w to uwikłana emocjonalnie;
Wysil się. Coś czuję, ze Twoje spostrzeżenia i uwagi jej najbardziej pomogą;
---------------------------
Mono,
Cytat
Od takich ludzi należy po prostu odejść i uwierzyć w to, że nie pomoże im żadna terapia, żadne leczenie, żadne prochy, im nie pomoże nic. Naprawdę wiem, co piszę.
A mi się wydaje, że jedna rzecz może pomóc. Rzucenia na kolana i to niekoniecznie z pozycji siły a obojętności. Wystarczy, że poczują się prawdziwie bezradni. Ludzie, którzy przypisują winę wszystkiemu i wszystkim do okoła to duże dzieci mające pretensje do całego świata o to, że jest im nie dobrze. Udają, że nie, ale są bardzo słabi psychicznie. Żeby tego nie pokazać maskują to pretensjami, usprawiedliwiwaniem wszystkiego lub agresją; Nie są w stanie nic przyjąć na klatę;
Wcześniej nie bez powodu żartowałem, że Catsnow musi załatwić sobie kilku facetów, chyba Rado się zaoferował; Czemu ?
Myślę, że ostatnią rzeczą jaka powstała by w jego głowie jest to, że Catsnow może się komuś spodobać, że ktoś może być zainteresowany, że moze kogoś obdarzyć uczuciem.
Ewidentnie liczy się tylko on i jego pozytywne emocje. I cały swiat musi się do tego dostosowywać. Czyjeś emocje go nie interesują, może nawet nie ma świadomości, że mogą istnieć ?
Może warto mu to pokazać i sprawdzić, czy ma odpowiednią część mózgu? Może jest, tylko dawno nie używana?
U takich ludzi zdziwienie, że ktoś istnieje, ma swoje zdanie i uczucia i to nie związane z nimi, tak przecież wspaniałymi, jest na ogół okrutne
Yorik ...
Tak on widzi , wie i może mieć pewność ..
Korzysta z niej
Zobacz ile tutaj padło słów , ile rad , my wiemy ze jedynie mądrych i dobrych
I zobacz odpowiedzi castnow
Już powoli zaczynam rozumieć , jeszcze chwilka coś zrobię i...idziemy na spacer
A jedyna zemsta to myśli ...
kto powinien paść na kolana???
On nie padnie , jak już castnow zdecyduje się walczyć , mąż będzie szalał
Przerobione to mam
Tyle , że tak nie będzie niestety
Żeby nie było , że brak mi konsekwencji , ale odpowiadam na post Yorika
Nigdy nie byłem szczególnym fanem, ale im dłużej żyję, tym bardziej dochodzę do wniosku, że wprowadzenie instytucji małżeństwa zupełnie nie było przemyślane.
A wpajanie dzieciom wzorca dozgonnej miłości romantycznej to fundowanie ludziom niezłych urazów psychicznych w zderzeniu z rzeczywistością. Przecież taka działalność powinna być karalna
Yorik , ja nadal wierzę w dozgonną szczęsliwą miłość
Tyle , że my niestety jej nie zaznaliśmy
Nadal wierzę , że może się taka przytrafić , tyle że nie mi
A i pomimo wszystkiego co się wydarzyło i nadal się dzieje w moim zyciu
wiem że do starego życia nie chciałabym wrócic
A przecież uzależnienie miałam identyczne jak castnow
Tyle , że granice moje były mniej tolerancyjne
Mono , Lisbet i jeszcze wiele innych stąd dziewczyn , męczą się nad wątkiem castnow...
I pewnie jak i mi ręce im opadają ...
Yorik , czyż to nie jest najwyższy dowód , że miłość istnieje????
jak bardzo trzeba kochać , aby znosić to wszystko
Jak da się człowiek zmienić w gówno ( costnow wybacz , ale mam tu na myśli siebie ) w imię miłości ??
E Yorik , masz rację , powinno być karalne
Bo własnie dotarło do mnie , że bredzę i że moja miłośc to była chora miłość
Yorik , ja nadal wierzę w dozgonną szczęsliwą miłość
Ależ oczywiście ja też. Niestety najbardziej prawdopodobna jest, jak się w kimś zakochasz na łożu śmierci
Cytat
Yorik , czyż to nie jest najwyższy dowód , że miłość istnieje???? jak bardzo trzeba kochać, aby znosić to wszystko
Jak ja lubię takie ogólniki
Nie każde szaleństwo to miłość. W tym wypadku to klasyczne emocjonalne uzależnienie, brak świadomości odrębnego istnienia i innego zycia, bo zna tylko takie, a innego się boi;
Cytat
Bo własnie dotarło do mnie , że bredzę i że moja miłośc to była chora miłość
Nie jestem dobry w definicjach, więc nie wiem.
Ale słyszałem, że kobiety mają geny warunkujące wiarę w moc zmiany swoich partnerów.
Kobiety wierzą, że są tak wspaniałe i wyjątkowe, a tym bardziej jak się poświęcą, to przy nich facet się zmieni i będą żyli długo i szczęśliwie; I wierzą w to niekiedy całe życie, które okazuje sie za krótkie na taką przemianę;
Faceci nie są wcale bardziej rozgarnięci, mają odwrotnie, wierzą, że ich wybranki się nigdy nie zmienią, że wciąż będa takie, jak przy poznaniu No i wtopa, z kim ja kurde się ożeniłem, gdzie ja miałem oczy
A mi się wydaje, że jedna rzecz może pomóc. Rzucenia na kolana i to niekoniecznie z pozycji siły a obojętności. Wystarczy, że poczują się prawdziwie bezradni. Ludzie, którzy przypisują winę wszystkiemu i wszystkim do okoła to duże dzieci mające pretensje do całego świata o to, że jest im nie dobrze. Udają, że nie, ale są bardzo słabi psychicznie. Żeby tego nie pokazać maskują to pretensjami, usprawiedliwiwaniem wszystkiego lub agresją; Nie są w stanie nic przyjąć na klatę;
Yorik masz absolutną rację, jednak z małym zastrzeżeniem, o którym zaraz napiszę. Rzeczywiście są to zwykłe, słabe i nadzwyczaj rozwydrzone gnojki, którym wystarczy byle wiaterek, byle co, a juz chwieją się oni na tych swoich nóżkach. Nie ma w nich żadnej siły- są puści i by żyć potrzebują ciągłej stymulacji z zewnątrz. Są, jak sępy, które rzucają się na padlinę. Jeśli nie dostają tego, czego chcą nie potrafią poradzić sobie z porażką. Nie ma w tych ludziach nawet odrobiny autorefleksji, jakiejs zdrowej samokrytyki. Zwalają winę za swoje ułomności na innych i co ciekwsze oni są święcie przekonani o tym, że nie są winni. Nawet, jeśli robią rzeczy, które nie mieszczą się w głowie, które bulwersują swoją niedorzecznością, chamstwem i znieczulicą, to i tak nie potrafią zauważyć swoich niedociągnięć- wcale nawet nie udają, oni naprawdę wierzą w swoją niewinność, naprawdę nie kapują o co chodzi ich ofiarom. Sami tworzą jakieś nienormalne układy, zachowują sie skandalicznie, ranią kogos i okradają z życia, ale cały czas przekonani sa o swojej wspaniałości i wyjątkowości. Nawet jawne chamstwo z ich strony interpretują, jako swoją oryginalność, niektórzy z nich mają się ekscentryków, ale nigdy za zwyczajnych gnojków. To naprawdę chorzy ludzie, nie chorzy psychicznie, ale o mocno zaburzonej sferze osobowościowej. To nieuleczalne.
I tu odniosę się do tego, co napisałeś- "A mi się wydaje, że jedna rzecz może pomóc." i dalej o rzuceniu ich na głęboką wodę itd.
Tu właśnie absolutnie się z robą nie zgadzam.
Nie ma bowiem takiej możliwości, by tzw, przeciąganie ich za ryj po podłodze miało pomóc, by mogło coś takiego wyprostować takiego człowieka. Na nich nie podziała nic- nawet, gdy stracą wszystko, to dalej niczego nie zrozumieją. Będą głowić się od rana do wieczora, ale i tak nie zakumają, że winni danej porażki są oni sami- ich mózg jest tak zbudowany, że bezcelowe są jakies rozmowy z nimi, podrzucanie im odpowiedzniej lektury, rzucanie ich na podłogę. W ich przypadku nie pomoże NIC. Oni mogą jedynie ugiąć karku na chwilę, zagrać jakąś rolę, ale gdy utwierdzą się w swojej pozycji, że przynęta chwyciła, wtedy utwierdzają się tylko jeszcze bardziej w swoich chorych racjach i ze zwielokrotnioną siłą znowu są sobą. Nie ma takiej opcji, by tacy ludzie przemyśleli coś i tak z głębi serca uznali swoje błędy i potem żeby przełożyli to na dalsze swoje postępowanie.
Metoda przeciągania za kudły sprawdza się tylko i wyłącznie w przypadku normalnych np. zwykłej łajdaczyny. Taki rzeczywiście może nabrać obrzydzenia do dziw, z którymi się bzykał- to zależy od tego, na ile zależy mu na tym, co straci.
Zaburzeniec nigdy w życiu tak nie zareaguje.
Jedyne, co trzeba zrobić, to zdać sobie sprawę z tego, z kim się żyje i zwyczajnie spieprzać, gdzie pieprz rośnie.
Tacy ludzie naprawdę niszczą życie innym i dosłownie, i w przenośni.
Tracą na swojej pewności dopiero u schyłku swojego życia, ale dopóki są zdrowi i silni, to naprawdę nie ma możliwości, by stali się dobrymi ludźmi.
Mąż Castnow jest, według mojej oceny, narcyzem albo ma zaburzenie narcystyczne, może być też socjopatą, le raczej nie, bo z tego, co napisała castnow jest za bardzo emocjonalny, bywa nawet egzaltowany. To beznadziejny przypadek, bo nie dający nawet cienia nadziei na to, że można byłoby popracować nad nim i uzyskać jakies pozytywne efekty.
Najdłuższą smyczą, na której trzymają swoje ofiary jest pokazanie, że bez niego dana ofiara absolutnie sobie nie poradzi. Wizja życia bez tego wielkiego "dobroczyńcy"wywołuje w ofierze paraliżujący strach i tak najprawdę, ten właśnie strach trzyma najbardziej i najdłużej przy takim czowieku, nawet jeśli uda się nam przerwać inne smycze, to ta nadal pozostaje mocna i długa.
Dlatego ludzie męczą się tak długo, bo tak naprawdę przeraża świat, gdy trzeba będzie stonowić o sobie samodzielnie. Ofiarom brakuje dojrzałości. Osoba silna, dojrzała i znająca swoją wartość jest odporna na tego typu ludzi. Oni zawsze zakręcają się koło tychi, którzy mają jakies problemy- wyczuwają swoje ofiary na milę. Silnych i stabilnych oni omijają, nie cierpią ich, ale w głębi serca podziwiają ich i marzą skrycie o tym, by powalić takiego silnego człowieka na ziemię.
Im nigdy nie zależy na tym, by ktoś był szczęśliwy, bo nie są nastawieni na dawanie z siebie. Wprost przeciwnie- im bardziej uda im się zgnoić kogoś, tym lepiej się z tym czują. Tragiczne jest to, że im większą jest ktoś ich ofiarą, tym bardziej pogardzają taką osobą- dlatego nigdy nie należy rozmawiać z nimi na temat swoich uczuć.
Komentarz doklejony:
Ewidentnie liczy się tylko on i jego pozytywne emocje. I cały swiat musi się do tego dostosowywać. Czyjeś emocje go nie interesują, może nawet nie ma świadomości, że mogą istnieć ?Myślę, że ostatnią rzeczą jaka powstała by w jego głowie jest to, że Catsnow może się komuś spodobać, że ktoś może być zainteresowany, że moze kogoś obdarzyć uczuciem.
Dokładnie tak właśnie jest. Dlatego tak często zdarza się, że oni potrafią odezwać się do swojej wcześniejszej ofiary nawet po roku czy po dwóch latach. Żyją w innym świecie- to naprawdę bardzo skomplikowane.
Należy uciekać od takich ludzi, bo bardzo krzywdzą.
Fenix - przepraszam Cię, że się uniosłam, rzeczywiście Cię nie zrozumiałam, odebrałam to jako atak na swoja osobę, a że byłam wczoraj bardzo wnerwiona, to wyszło jak wyszło
Yorik - wiesz, jakoś Twoje myślenie wydaje się być najbardziej zbliżone do tego jak ja postrzegam pewne rzeczy, ale zgadzam się z Mono, że przeczołganie i rzucenie na kolana tak po prostu nic tutaj nie da. Masz rację Yorik, ja wiem, że mój mąż tak naprawdę w głębi jest słaby psychicznie, gdyż kilkukrotnie w naszym życiu było to widać i musiałam go zbierać w momentach poważnych problemów.
Przeczołganie spowoduje to, że on "ukarze" mnie odejściem i będę miała wpojone, że to przeze mnie rozpadła nam się rodzina, bo przecież on tego nie chciał, ale ja go do tego zmusiłam, czyli i tak wyjdzie na jego. Ale z drugiej strony to, co napisałeś Yorik o obojętności myślę, że może wprowadzić go w konsternację.
Wczoraj miałam przez małą chwilkę takie poczucie, że to ja jestem panią sytuacji. Otóż wieczorem zapytał mnie - to kiedy rozwód? ( ja wiem, że to było takie rozpoznanie sytuacji, takie w jego stylu). Ja odpowiedziałam z kamienną twarzą i zupełnie poważnie - a chcesz rozwodu? I nic na to nie odpowiedział, zupełnie temat się urwał. Myślę, że jedyne, co może go jakoś zastanowić to będzie pokazanie mu, że ja przestałam się panicznie bać tego, że mnie zostawi, że to już nie robi na mnie wrażenia. Ciekawa jestem, jak się zacznie zachowywać, kiedy to do niego dotrze.
Na razie nie jestem przekonana do jakiś gwałtownych ruchów, ale wreszcie widzę, jak mniej więcej mogę spróbować zacząć się bronić przed tym łańcuchem, który mi założył.
Wiesz Mono, trochę nie do końca mi pasuje do mojego męża to, co piszesz. Bo do tej pory przez 15 lat to właśnie cudze emocje były dla niego ważne, chęć obdarowania sobą, to wszystko było, zawsze był też bardzo uczuciowy. Trochę nie umiem sobie tego dopasować do niego. Czy to możliwe , żeby przez tyle czasu się tak dobrze kamuflował? Jakoś nie bardzo mogę w to uwierzyć.
Aha, jeszcze jedno Yorik - z tymi mężczyznami to mnie się wydaje, że raczej wygląda to tak, że on nie wierzy, że ja mogłabym się kimś innym zainteresować , zresztą wielokrotnie podkreślał, że on by tego nie zdzierżył, gdybym ja go zdradziła, musielibyśmy się wtedy rozstać. Ja nigdy nie myślałam o tym, aby wiązać się z innym mężczyzną i dalej nie myślę, bo na chwilę obecną mam ich po prostu dosyć po tym, co zafundował mi mój mąż. Chociaż zaczyna do mnie docierać , że może jednak znalazłby się ktoś, z kim byłabym bardziej szczęśliwa. A do tej pory byłam przekonana, że nigdy nie spotkałabym kogoś lepszego niż on.
Wiesz Mono, trochę nie do końca mi pasuje do mojego męża to, co piszesz. Bo do tej pory przez 15 lat to właśnie cudze emocje były dla niego ważne, chęć obdarowania sobą, to wszystko było, zawsze był też bardzo uczuciowy. Trochę nie umiem sobie tego dopasować do niego. Czy to możliwe , żeby przez tyle czasu się tak dobrze kamuflował? Jakoś nie bardzo mogę w to uwierzyć.
Castnow, gdyby on był uczuciowy, to potrafiłby wczuć się w twoje położenie i w życiu nie żadałby od ciebie, żebyć zaakceptowała jego styl życia i polubiła kochankę. Każdy człowiek o zdrowych zmysłach jest w stanie wyobrazić sobie, jak bardzo mogą powalić kogoś takie rewelacje. Ty ciągle patrzysz na problem bardzo powierzchownie i nie dociera do ciebie to, że z takimi ludźmi obcowanie jest bardzo niebezpieczne- to nie działa na zasadzie takiej, że jest, to, co ty widzisz, a pod spodem nie ma nic więcej. Dopiero zaczęłaś drążyć, więc wiele rzeczy jeszcze cię zmyli. A najbardziej zmylą cię twoje pobożne życzenia, ponieważ będziesz wypierała ze swojej świadomości różne fakty- no zwyczajnie, będzie ci bardzo ciężko zaakceptować taką prawdę, bo to oznaczałoby, że powinnaś odejść od tego człowieka.
Gdybyś była nastawiona na odejście od niego, to szukałabyś potwierdzenia tego, że to zaburzeniec- byłoby ci łatwiej odejść i nie zwariować z rozpaczy.
Ty jednak jesteś dopiero na początku drogi, coś ci tam świta, ale nie chcesz burzyć swojego mitu.
Ty jesteś najlepszym dowodem na to, że trzymasz się potwora.
Przeżyjesz jeszcze wiele upokorzeń z jego strony i nie wiadomo, jaką masz psychikę, ile jesteś w stanie znieść, by dojść wreszcie do swojego dna.
Gdy zaliczysz swoje dno, to potem albo się od niego odbijesz, albo zostaniesz i do końca zmarnujesz sobie i własnemu dziecku życie.
Ty żyjesz w dwuosobowej sekcie, ale na ten moment jeszcze nie potrafisz ani nie chcesz tak na to spojrzeć.
Mono, z pewnością masz rację, mnie naprawdę jest na razie trudno dostrzec pewne rzeczy i zrozumieć. Aczkolwiek zaczynam sobie pomalutku układać w głowie pewne rzeczy, przypominać jego zachowania, w których wydawało mi się, że nie ma nic złego, ale jak patrzę teraz na to, są to kolejne klocki do układanki.
Ja wiem, że balansuję na krawędzi, czuję to, ale po raz pierwszy zaczynam odnajdywać w sobie siłę, żeby nie dać się pożreć żywcem. Zobaczymy na jak długo mi jej wystarczy...
Oprócz tego, ty moja droga mieszkasz z tym człowiekiem i w każdej sekundzie jestes poddana jego wpływom. Mamy więc sytuację taką, że słowo pisane (forum) jakby konkuruje z żywym człowiekiem z krwi i kości. Biorąc pod uwagę twoje negatywne nastawienie do rozejścia się z tym człowiekiem, to na ten moment słowo pisane jest na przegranej pozycji. Musisz dostać od niego tak porządny łomot (a to ja tobie gwarantuję, będziesz chodziła po sćianach z rozpaczy, skołowana i zagubiona), żeby obudził się w tobie instynkt samozachowaczy. Na razie coś tam sobie uroiłaś i zamierzasz eksperymentować- wybrałaś więc wyparwę z motyką na słońce. Nie poradzisz sobie sama. Wyłączam się z tej sprawy, bo uważam, że i tak wiele ci podpowiedziałam. Reszty dokończy czas i zdarzenia, których będziesz uczestnikiem i świadkiem.
Żyjesz w bagnie dziewczyno.
Mono, przecież ja nie zakładam, że się z nim nigdy nie rozstanę. Ja po prostu na tę chwilę nie potrafiłabym jeszcze tego zrobić. Nie możecie ode mnie wymagać, że ja od razu tak nagle powiem dość i koniec. Do tego jeszcze daleka droga. Ale i tak bardzo dziękuję za wszystkie rady i opinie.
Castnow ja o tym wiem i nie oczekuję od ciebie, że już natychmiast i za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ty od razu ewakuujesz się z tego chorego układu. My wszyscy wiemy, że nie jest to możliwe. Czytamy ciebie i widzimy dokładnie na jakim jesteś etapie. Nam chodzi tylko o to, że nie chcemy być tu dla ciebie wyjnią albo ścianą płaczu. Jak sama słusznie zauważyłaś, ziarno zostało posiane i ono prędzej czy później zakiełkuje- ja życzę ci, by to ziarno nie zgniło pod wpływem zaburzeńca i żeby zakiełkowało, jak najszybciej, bo szkoda twojego czasu- naprawdę. Ty musisz po prostu więcej jeszcze się nacierpieć i wyjść poza to forum- gdy dojdziesz do kolejnego etapu, wtedy rozmowa z toba będzie bardziej konstruktywna. Dasz sobie radę, bo i tak zrobiłas wielki krok do przodu, a przeciez minęło zaledwie kilka dni odkąd napisałaś tu pierwszy raz.
Nie daj się ogłupić temu typowi.
Catsnow wydaje Ci się że jesteś w stanie wpłynąć lub kontrolowac taką osobe jaka jest Twoj mąż- ja Ci powiem , że w tej chwili i z taka wiedzą jaką ma o Tobie Twój mąż jesteś bez szans, on robi z Toba co chce bo jesteś taka mięciutka i bezwolna.Jakiekowiek ruchy z Twojej strony które miały by wzbudzić w nim zazdrość i skierować jego zainteresowanie w Twoja stronę , skończą sie tak że zostana przez twojego męża wykorzystane przeciw tobie np w momencie rozwodu- to Ty będziesz ta co szuka chłopa i okazji.
On ma doskonale opracowaną instrukcje obsługi Ciebie i powiem Ci że trzeba ogromnej pracy nad soba aby wyjść z pewnych schematów i móc wchodzić w drogę takiemu człowiekowi . U mnie mineło 2 lata od rozstania i uwierz mi po przepracowaniu pewnych rzeczy widać jacy to prości i nieskomplikowani ludzie, a ich reakcje można przewidzieć. Czasami droczę się z moim byłym i doprawdy bawi mnie to . Bo nie ma nade mną władzy a nawet powiem Ci że po kilku akcjach huknięcia pięścią zaczął schodzić mi z drogi. Bardzo pilnuję poprawnych kontaktów z dziećmi i dlatego tolerujemy się nawzajem bez zbytniej zażyłości ale też bez skakania sobie do oczu co uważam za zbędne zużycie energii. Najważniejsze , że dzieci maja z nim dobre kontakty i są zadowolone.
Tak jak pisała Mono jeszcze nie osiągnęłaś swojego punktu najwiekszego upodlenia, które spowoduje w Tobie taki bunt że nic nie będzie w stanie Cie zatrzymać.
Poszukaj jednej zaufanej osoby, takiej ze swojego otoczenia której możesz to opowiedzieć , ktora bedzie Twoim wentylem bezpieczeństwa. Obawiam, sie , że nie udźwigniesz tego psychicznie , albo będziesz wrakiem albo zrobisz coś jemu. To nie rozwiąże się ot tak samo, bez żadnych konsekwencji.
Tak, castsnow obawiam sie że na dzień dzisiejszy nie potrafię Ci już więcej pomóc choć życzę Ci jak najlepiej.
Oczywiście, że nie jestem w stanie wpłynąć na męża. Ja nie chcę w nim wzbudzać zazdrości, ja tylko chcę mu pokazać, że już się tak panicznie nie boję tego, że pan i władca mnie zostawi i o mój boże co ja zrobię. Wiem, że on zna mnie na wylot, wiem o tym doskonale, mam nadzieję, że kiedyś uda mi się go zaskoczyć.
Na pewno wiem, że muszę o tym porozmawiać z kimś z mojego otoczenia, tylko bardzo bym chciała rozsądnie wybrać tę osobę, jeszcze się nie zdecydowałam z kim. Cały czas się waham. Ja czuję, że ja tego sama nie uniosę.
Dziękuję i pozdrawiam
Castnow jeszcze coś.
Zwróć uwagę na to, że objawił ci kochankę, gdy na świecie pojawiło się wasze maleńkie dziecko. Mało tego zażądał od ciebie, byś zaakceptowała tę kochankę i rozkosznie wyjaśnił ci, że oto odkrył w sobie poligamistę, a jeśli tobie coś się nie podoba, to droga wolna, bo on ciebie nie trzyma.
Czy zdajesz sobie sprawę z tego dlaczego on właśnie teraz wyskoczył z czymś tak absurdalnym i niedorzecznym? Otóż dlatego, moja droga, że po pierwsze jest to człowiek podły i mocno zaburzony, a po drugie dlatego, że instyktownie uznał on ten właśnie moment twojego życia za najbardziej dla niego dogodny, by dowalić ci z całej siły i jeszcze mocniej przywiązać cię do siebie czyli uzależnić emocjonalne, psychicznie, intelrktualnie, jak sobie tylko chcesz. To był u niego instynkt- rozumiesz to? Oznacza to, że z tym facetem jest naprawdę coś mocno nie halo i gdy znajdziesz się w życiu w parwdziwych opałach( np. zachorujesz albo się zestrzejesz) on jako pierwszy dowali ci jeszcze bardziej. Castnow ty z takim człowiekiem żyjesz- to nie są żarty i to wszystko nie minie, jak katar. To twoja reczywistość.
Jest jeszcze kilka innych rzeczy, na które ja zwróciłam uwagę- to bardzo niepokojęce rzeczy. Musisz zdać sobie sprawę z tego, że nie ma dla ciebie życia u boku kogoś takiego. Dziecko tez pójdzie na zmarnowanie.
Może zacznij od wizualizacji- zacznij wyobrażać sobie, co ten chłop robi w łóżku, gdy jest ze swoją kochanką. Wyobraź sobie, jak ją dotyka, jak całuje, jak ją liże tu i tam, jak ona liże jego- niech staną ci przed oczami wszystkie te obrazki i niech odrzuci cię fizycznie od tego zaburzeńca. On idzie do ciebie po kochance albo do kochanki po tobie- to dno, a nie facet. Zacznij wyobrażać sobie, jak będą wyglądały twoje święta albo sylwester.
To, co on robi będzie trwało całymi latami, bo nawet, jeśli zniknie ta obecna kochanka, to wnet pojawi się następna. Inaczej nie będzie.
Powiem Ci jak to się najprawdopodobniej skończy. Będziesz tkwiła w tym szambie i utytłasz się po łokcie w czymś z czego nigdy nie wyjdziesz.
Wybór sama sobie wyeliminowałaś.
TY jesteś od niego uzależniona, twój mózg nie pozwala sobie na przyjęcie informacji, że twój mąż to skończony skur...el. To patałach bez serca.
Ja ci wtedy doradziłam wizytę u psychiatry. I tego się trzymam. Bo tobie nie wystarczy pogadanie z osobą o tym co się dzieje, ale też pewnie przydałyby się jakieś leki, bo żadna kobieta ceniąca swoją godność, mająca szacunek do samej siebie nie pozwoliła by na takie traktowanie.
Teraz on ci pokazuje, że totalnie olewa twoje uczucia. Jest mu dobrze jak jest. A wiesz dlaczego? Bo sama mu na to pozwoliłaś.
Za jakiś czas jak go nie wykopiesz z domu, albo sama nie odejdziesz będziesz wrakiem człowieka. Zmarnowana psychicznie z samooceną ryjącą podłogę.
Może to wina hormonów, że co draństwo, które serwuje ci mąż widzisz w zniekształconym obrazie? Może depresja poporodowa?
Catsnow, proszę cię poradź się profesjonalisty. Masz przecież dziecko, istotę, która potrzebuje szczęśliwej i uśmiechniętej mamy.
I proszę nie wmawiaj sobie, że skoro seksu nie było tyle ile on potrzebował, to mu daje pozwolenie na zdradę.
annahelena - zastanawiałam się nad pójściem do psychiatry, ale przecież na złamane serce nie ma leków, może mi dać lek przeciwdepresyjny, ale nie jestem pewna czy chciałabym go brać, może lepiej pójdę najpierw do psychologa
Zawsze mnie niezmiernie zadziwia robienie że zwykłego cwaniaka małego zagubionego, niezbyt rozgarnietego misia z mokrym noskiem...biedny misio potrzebuje duzio przytulania...
Swoją drogą to odnaleźć się mogą np. zagubione skarpety w praniu .
Obudź się do cholery! Twój mąż znalazł sobie bzykanko bo Ty masz małe dziecko a wcześniej w ciąży też mogłaś nie mieć ochoty na sex! Tobie pie...li glupoty ze kocha dwie- dobre haha... Poczekaj aż znajdzie sobie prasowaczkę( już będziesz trzecia) następnie praczkę i tak do u.s.r.a.n.e.j śmierci. Poligamista haha a później może zoofil (może ma już jakąś kozę na oku).
Sorry ale nie kupuję takiej obłudy. Małżeństwo to nie tylko przyjemności. Tobie nie przyda się psychiatra a psycholog. Pędź jak najszybciej to postawi Cię do pionu Pozdrawiam
Przestań go wreszcie usprawiedliwiać , szukać winy u siebie.
Winny tego co się stało jest wyłącznie on!
Koniec, kropka!!!!!!
Mojej ex po porodzie też siadło libido, przybyło parę wałeczków ale jej nigdy nie zdradziłem!
Cytat
Dokładnie, uważam, że ani się nie ocknie ani mu nie przejdzie!
Aż do momentu, gdy bezpieczny do tej pory grunt jaki mu zapewniasz, nie zacznie uciekać mu spod nóg.
I pod doopą nie zacznie mu się palić.
A póki co robi co chce, bo mu na dajesz przyzwolenie!
Kochasz go ale miłością głupią, a nie miłością mądrą.
Bo kochać mądrze, to znaczy być stanowczym i konsekwentnym.
I nie pozwala się na wszystko tym których kochamy.
Dopóki nie grozi mu utrata wszystkiego, widzi, że ma alternatywę r11; będzie Ciebie olewał.
Jak mu pokażesz stanowczość i zdecydowanie- uczucie może nie wróci ale szacunek dla Ciebie na pewno!
Zagubić się to można w nieznanym mieście lub w lesie!
W jego przypadku mowy nie ma o zagubieniu, pobłądzeniu i temu podobnych idiotycznych próbach tłumaczenia zwykłego qrestwa!
Robi to świadomie, z premedytacją i w pełni władz umysłowych.
Czy Ty uważasz go za małe dziecko lub kogoś pozbawionego rozumu- a mówiąc wprost.
Czy uważasz go za idiotę?
Nie moja droga,
To on z Ciebie usiłuje zrobić idiotkę.
A dlaczego?
Bo mu na to pozwalasz, łykając wszystkie idiotyzmy jakie Tobie mówi.
Catsnow
Nie zostaw mu żadnego wyboru, ze zdrajcą podobnie jak z terrorystą się nie negocjuje tylko stawia ultimatum!
Skoro nie ma zamiaru skapitulować, strzel mu prosto między oczy aby już Ciebie nigdy więcej nie skrzywdził.
Od tej pory żadnych rozmów, zabezpiecz dowody, larwę na świadka, prawnik i pozew w sądzie.
Skoro nie pomaga siła argumentów, pora na argument siły!
Pies rwie się do suki?
Zdejmij mu kaganiec, spuść ze smyczy i niech ****!
Tylko niech potem nie skomle pod drzwiami, abyś go wpuściła
A uwierz, będzie skomlał.
Tylko wtedy już dla niego będzie za późno.
Zanim on cokolwiek zrozumie, Ty już o nim zapomnisz
Kończ te zabawę zanim naprawdę przez tego ****opląta zmarnujesz sobie swoje życie!
Mamy je tylko jedno. Nikt nam drugiego nie podaruje.
****opląt już pokazał dobitnie, że jesteś dla niego wyłącznie opcją i ma w doopie Ciebie, Twoje uczucie i rodzinę!
Wybrał myślenie tym co dynda mu między nogami, zamiast myśleć tym co jest między uszami.
zuzannaa - panienka jest bardzo szczęśliwa, bo sama została kopnięta w **** przez życie tak, że teraz taki układ jej zupełnie wystarcza, mój mąż jej pomaga we wszystkim, oczywiście finansowo również, więc myślę, że ona będzie w stanie przełknąć wiele rzeczy byle nie zostać z niczym. On twierdzi, że zakochała się w nim na zabój. Marzę o tym, żeby się okazało, że na zabój to ona kocha jego pieniądze, a nie jego.
A jeśli chodzi o psychologa - to byłam już u jednej pani, która bardzo mnie rozczarowała. Znacie może kogoś godnego polecenia, kto przyjmuje w Warszawie lub okolicach?
Do tego wszystkiego, co napisałam wcześniej, dodam - ten facet powiedział ci, że odkrył w sobie poligamistę.
Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, co on tak naprawdę ci powiedział? Czy to do ciebie dociera?
On powiedział ci bezczelnie prosto w oczy, że od tej pory będą w jego życiu boczniaczki, mało tego, ty będziesz musiała zgadzać się na nie i nawet zaprzyjaźniać się z nimi.
Pytam sie iwęc ja ciebie- jak wyobrażasz sobie dalsze swoje zycie w tego rodzaju układzie? Bo to związkiem już nie jest i na pewno nigdy nie będzie?Odnajdziesz się w takim układzie? Będziesz szczęśliwa? A co z chorobami? Będziesz dzielić się facetem z obcymi babami i nawet dzielić się z nimi ich chorobami? W takiej komunie chcesz żyć?
Uciekaj od tego człowieka- to chory na głowę, zepsuty bydlak, a nie mężczyzna do życia.
Wcześniej był niby to zatroskany, teraz puszy się i pokazuje, że niczego nie zmieni- kochanica jak była, tak dalej jest i będzie, nie ta, to za chwilę inna. Pełno jest kobiet, które pójdą do łóżka z żonatym chłopem?Ta twoja kochanica nie jest jedyną na tym świecie tego rodzaju szmatą. Ty pokazałaś mu teraz, jak bardzo zależy ci na nim, jak to kochasz go nad życie, chodzisz z nim do łożka, gdzie dwoisz się i troisz, by zaspokoić go seksualnie, pokazujesz jaką cudowną żoną dla niego jesteś itd. To dlatego on lekceważy cię teraz jeszcze bardziej. Udało mu się bowiem przesunąć twoje granice, wlazł ci po prostu na głowę i na nią nasrał- dlatego lekceważy cię, pomiata tobą i na twoich oczach hołubi kochanicę. To szczyt chamstwa i ludzkiej podłości- zrób porządek z tym człowiekiem, bo zeżre on cię żywcem i nawet nie beknie mu się po tej uczcie.
Cytat
Catsnow, problem leży nie w tym, co zacytowałem.
Problem polega na tym, że uwiesiłaś się na szyi tego sqrwiela i za cholerę go nie chcesz puścić.
Wolisz utonąć razem z nim niż dać sobie szansę na uratowanie.
Powtórzę: pies rwie się do suki, zdejmij kaganiec, obrożę i puść go wolno!
Gołego!
Cytat
Skoro tak jest to zastosować to co napisałem.
Każ mu **** do tej qrewny!
Lub mam jeszcze lepszy pomysł.
Powiedz mu, że zabraniasz mu skoku z Warsaw Trade Tower bez zabezpieczenia
Jak myślisz: skoczy z przekory bo mu zabraniasz?
Układ jaki mu zapewniasz jest dla niego wprost wymarzony!
Oto dwie samice za punkt honoru postawiły sobie za cel zagarnąć na wyłączność jakiegoś po**** z kasą
I zrobią w tym celu wszystko, zniosą każde jego sqrwielstwo aby tylko któraś z nich nie została na lodzie.
Mylę się?
Wczytaj się uważnie w to co napisała Mono.
Bo to co napisała to nie żadne science fictions lecz realny opis tego co Ciebie czeka w przypadku dalszego życia z tym zdrowo walniętym w dekiel facetem.
Szukasz dobrego psychologa?
Najlepszymi psychologami to jesteśmy my, ekipa tego portalu.
W dodatku darmowymi.
Nam nie trzeba płacić ciężkich pieniędzy
Nikt tak skutecznie nie stawia do pionu.
Jest jednak tylko jeden warunek.
Trzeba z tej naszej pisani wyciągać odpowiednie wnioski !
Bez tego dalej będziesz leżeć na podłodze , wyć w poduszkę i czekać kiedy dostaniesz od niego kolejnego kopa.
Dobrej nocki wszystkim życzę
Z przykrością ale się zgadzam z moimi przedmówczyniami - twojemu mężowi odpowiada ta sytuacja i myślę że jak postawisz sprawę na ostrzu noża wybierze kochankę. Tak będzie mu łatwiej. I mam wrażenie że do tego dąży, ale chce byś to Ty wzięła na siebie odpowiedzialność za rozstanie.
Wiesz co mówił do mnie "mój"(on mój nigdy nie był, bo miałam go na spółę z innymi, chciaż ja oczywiście nie wiedziałam o tym i żyłam sobie w błogim stanie pomroczności jasnej, ale gdy się dowiedziałam, to pogoniłam dziadostwo ze swojego życia, bolało jak diabli i dalej jest mi przykro, bo kurczę nie zasłużyłam na takiego prztyczka od losu), w każdym razie on powiedział mi, że gdy tak powarkuję na niego, to przypominam mu małego żałosnego ratlerka, który oszczekuje wielkiego doga oraz że podobna jestem do pchły, która rzuca się na grzebieniu. Śmiał się, kpił i był pewny, że ja stanę, jak cielę i będę patrzyła na malowane wrota, że nie zliczę nawet do czterech, bo tak był mnie pewny. Zaliczył potężnego kopa, a przed kopem pociągnęłam go jeszcze za kudły- nigdy bowiem nie byłam mimozą, zawsze ceniłam sobie działanie- on miał mnie po prostu za kogoś innego, bo był bucem i oceniał mnie ze swojej perspektywy- to narcyz był. i wielki cham.
Dziewczyno miła- musisz zrozumieć, że ludzie traktują cię tak ,jak im na to pozwolisz. Skoro ktoś pluje ci prosto w szczerą buzię, a ty udajesz, że deszcz pada, to czego ty się spodziewasz? On, ten chłop, jako pierwszy będzie lekceważył cię i miał za nic.
To kobieta ma być desydentem w związku, a nie facet- taki ma byc porządek.
Choćby miało cię skręcić, to na pierwszym miejscu zawsze powinnaś stawiać swój honor. Jesteś kobietą czy nie jesteś?
Tak ci żal, że pójdzie do bocznej? A toż niech idzie- będziesz trzymała go na uwięzi, poniżała się przed nim i zeszmacała we własnych oczach? A to sroce spod ogona wypadłaś, żeby ktoś pomiatał tobą i śmiał się tobie prosto w oczy? Puść tego buca i niech giry on połamie w tym pędzie do dziwki, która wchodzi w rodzinę i zabiera dziecku ojca.
Zobaczysz, jak ona go urządzi.
I uświadom sobie też, że ona jest dla niego bardzo pociągającym gadżetem, bo jest od ciebie młodsza- ty robisz pewnie za mamuśkę, ona za biedną zagubioną kobietkę, taką stuprocentową, która to potrzebuje silnego ramienia mężczyzny. A on niczym obrońca jej wielki stanie na wysokości zadania i uratuje tę biedaczkę.
A wiesz o co tak naprawdę chodzi w tym wszystkim?- powiem ci tak brutalnie. Chodzi o jej krocze, które najwyraźniej bardzo temu panu odpowiada.
Nie odciągniesz go od jej krocza, bo to to taki popęd nad którym rozum nie panuje, w przypadku takich, jak twój mąż.
A ty porywasz się z motyką na słońce.
Zaprzyjaźnij się z tą panią; ustalcie jakieś warunki za jego plecami
Męża wyedukuj, że poligamiczność to też zobowiązania, nie tylko przyjemności, a pierwsza żona nie może się poczuć nawet przez chwilę gorsza i w takich układach zawsze ma większe prawa;
Przyjrzyj się jak to wygląda u Mormonów;
Sama też się porządnie zastanów, czy aby przypadkiem też nie jesteś poligamiczna, serio..;
Właściwie to każdy jest, taka natura....tylko niektórzy jeszcze nie wiedzą, większości nie wypada się z tym ujawniać lub nie mogą i udają, ze nie są
Znajdź sobie faceta i poinformuj męża, że też jakoś okazało się, że jesteś poligamiczna i musi to zaakceptować jeśli Cię kocha tak jak twierdzi
Wiesz co? jest tyle fajnych facetów, a wydaje mi się, że łatwo znajdziesz kogoś mądrzejszego, niż tego filozofa, który zamierza Cię teraz do końca życia karać trzymając w niepewności jutra..;
Nie pytał Cię o zdanie, postawił przed faktem, teraz to zwykły szantażysta, bo dobrze wie, że moze sobie z Tobą na wszystko pozwolić; uległa jesteś do granic przyzwoitości;...
Ty go szantażowałaś tym seksem, aby coś ugrywać, czy nie ?
Ma prawo aż tak się mścić, czy nie ?
Pokaż mu jeszcze przez chwilę, jaką jesteś super kobietą, również w łóżku i daj mu to szczęście za którym goni;..stań się obojętna....tak będzie najlepiej;......zobaczysz co będzie;...świadomość utraty czegoś wzbudza duze emocje..;
Jak go olejesz, powinien zrobić Ci na przekór, prawda ?
Właśnie Yorik mnie wyprzedził , koniecznie powiedz mężowi, że Ty też masz kilku samców, z którymi od teraz się będziesz spotykała bo to Ci bardzo odpowiada. Mogę się wybrać do Wawy i zrobimy mu niespodziankę. Co Ty na to?
Mono, właśnie z niego jest cudo jak cholera , że takiemu baranowi trafił się taki diament jak Catsnow.
Cholera, ze ja trafiłem na taką zołzę, co za życie!
Pozdrawiam
wiem ile czasu mi zajęła walka z demonami i co mi pomogło... jeszcze raz, catsnow, odezwij się na prv
Czy to niska samoocena, coś w dzieciństwie, strach przed samotnością?
Czytając wypowiedzi catsnow ma się wrażenie, że niektóre kobiety myśleniem siedzą w XIX wieku. Jakby nie były wolnymi ludźmi tylko sprzedane na jakąś wieś podrzędnemu baronowi.
Przepraszam carsnow, że tak nalatuję na ciebie, ale nie wiem jak inaczej do ciebie dotrzeć, jak cię ratować. A nie chcę cie głaskać po głowie, bo pomyślisz, że to co robi z tobą twój mąż jest w porządku, bo nie jest.
Mój mąż już nieraz podkreślał, że tak bardzo żałuje, że u nas nie ma wielożeństwa oraz że bardzo chciałby się sklonować, żeby być cały czas z jedną i drugą...
Nawet medycyna staje na przeszkodzie jego szczęścia, baranek chce być owieczka Dolly....
Sprzed awarii poleciłam ci byś zerknęła na bloga moje dwie głowy. Twój mąż ma cechy psychofaga, dlatego ty żyjąc z nim bez wizyty u specjalisty nie poradzisz sobie, o ile w ogóle będziesz chciała coś z tym zrobić. Z uzależnienia ciężko się wychodzi.
Skoro znajomi uznają was za idealnych, to opowiedz im o tym co robi twój mąż. Zobaczysz, że zareagują tak samo jak my. Jeśli masz mądrych przyjaciół doradzą ci to, co my ci doradzamy. Zobaczysz swojego męża innymi oczami.
Na razie jesteś jak alkoholiczka: upojona miłością, twierdząca, że tylko to co cię uzależniło daje ci szczęście. Twój mąż jest twoją wódką, którą dziennie się upijasz twierdząc, że dzięki temu świat widzisz lepszym.
Chciałabym, żeby to co wszystko napisałaś okazało się wielkim trollingiem. Żeby na świecie nie istniały takie kobiety, które myślą jak ty. Dla których jakiś skur...el stanowi istotę szczęścia, a ty mając takie poglądy przekażesz je swoim dzieciom.
Żal, po prostu żal...
Catsnow mam wrażenie, że nie dociera do Ciebie co on wyprawia ani co my staramy się Ci przekazać. Twój mózg nie jest w stanie prawidłowo funkcjonować bo jesteś uzależniona od swojego ,,pana". 15 lat prania mózgu zrobiło swoje i uwierz mi miałem to samo. Dla niego najlepiej, żeby baba siedziała cicho gdy on realizuje swoje fantazje seksualne.
Kochana na świecie jest wiele krajów gdzie Twój mąż czułby się jak w niebie i tam panuje takie prawo. O majętności mężczyzny świadczy ilość żon i bydła. U nas prawo jest inne i przywileje również. Jeśli Ci to odpowiada to pozwól mężowi na harem i kropka. Ale wiemy, ze jest inaczej więc nie dawaj sobie wciskać kitu.
Poligamia ma chronić przed cudzołóstwem (gdy kobieta pokocha żonatego już mężczyznę, może, w świetle prawa religijnego, stać się jego legalną żoną) i prostytucją (jeśli żona nie zaspokaja seksualnych potrzeb męża, on jej nie zdradza, nie zostawia, bierze za żonę kolejną kobietę).
Nie bedę ukrywać, że ludzie stąd pomogli mi bardzo... a najbardziej własnie te kopniaki a nie głaskanie po głowie... teraz po pół roku jestem na prostej, z jako tako ogarniętą głową i świętym spokojem,,, i dlatego radzę catsnow- utnij to przy samej doopie i nie daj sobie wmówić , że on cierpi.. pakuj mu walichę i niech spada... trzymam kciuki za Ciebie dziewczyno
Komentarz doklejony:
annahelena, to co napisałaś w komentarzu wyżej dokładnie opisuje moje uczucia... mnie do rozpaczy doprowadzało wyobrazenie sobie pustej szafy, bez jego ciuchów.. a dziś... cieszę się, że mam więcej miejsca na moje kiecki ale na to trzeba chwilę..
catsnow uwierz mi ... to będzie początek nowego i uwierz
mi, lepszego życia.. ..
Powtórzę to, co napisałam w zeszłym tygodniu w Twoim zaginionym wątku...
Mi nie przeszkadza, jeśli ktoś żyje w jakimś niestandardowym związku poliamorycznym, homoseksualnym, otwartym... czy jeszcze jakimś innym i wszystkim opowiada, jaki jest szczęśliwy...
Ale uważam, że absolutnie nie możesz się godzić na trwanie w układzie, w którym Ty jesteś strasznie nieszczęśliwa. Z Twoich wypowiedzi sprzed tygodnia wynikało, że mąż, pomimo wyjątkowo trudnej dla Ciebie sytuacji, nie dba o Twój komfort psychiczny, po prostu narzuca Ci swoją wolę i jeszcze wygłasza pretensje...
Czy tak właśnie jest...??
Ja nie twierdzę, że Twój mąż Cię nie kocha - wydaje mi się, że można czuć się związanym z więcej niż jedną osobą - wszystko zależy od definicji miłości (a jest ich wiele...) ale nawet jeśli Cię kocha, to Cię w tej chwili krzywdzi...
A Ty na to pozwalasz...
Dziewczyno kochana, nie możesz automatycznie przyjmować warunków narzuconych przez Twojego męża, jeśli one Ci nie pasują. Szukaj rozwiązania, w którym będzie Ci dobrze.
To trudne , ale możliwe...
Niestety już nigdy nie będzie tak, jak wcześniej...
Ale masz wiele opcji do wyboru.
Musisz się pozbierać, wzmocnić psychicznie i przeanalizować, czego tak naprawdę chcesz.
Trójkąt z dwiema interesującymi kobietami jest podobno fantazją większości facetów, tyle że nie wszyscy się do tego głośno przyznają, więc może nie ma się co dziwić, że Twój mąż miałby ochotę na kumulację wspaniałych wrażeń.
Pofantazjować może... co nie znaczy, że Ty się musisz na to zgodzić - jesteś dorosłą, niezależną kobietą i Ty decydujesz, czy jakieś mocno niestandardowe opcje Ci pasują, czy nie...
Na pewno nie powinnaś stawiać się w pozycji ofiary, która z miłości zrobi wszystko...
Musisz w tej trudnej sytuacji, która rzeczywiście pachnie uzależnieniem od autokraty spróbować wzmocnić siebie i przeanalizować możliwe opcje.
Ja widzę takie:
1. Akceptujesz aktualny stan rzeczy i cierpisz, albo stopniowo przyzwyczajasz się...
2. Próbujesz zmodyfikować układ na swoją korzyść- np. tolerujesz fakt, że mąż ma kochankę, ale wymagasz od męża, żeby o Niej nie wspominał, bo Ciebie to boli, lub szukasz wrażeń/ujścia emocji/czasu dla siebie w jakichś sportach, ambitnej pracy, wymagającym hobby - kiedy Ty masz czas dla siebie, mąż zajmuje się dzieckiem...
3. Eksperymentujesz z różnymi układami - trójkąty, czworokąty, kochanek dla Ciebie, jako odskocznia... co już wcześniej proponowano...
Jeśli Jemu wolno eksperymentować, to nie rozumiem, jakim prawem miałby Tobie zabraniać, gdybyś tylko miała ochotę...?
Jest w końcu w Polsce równouprawnienie, czy go nie ma...?
4. Stawiasz ultimatum - Ona albo ja, bo w tym układzie jesteś nieszczęśliwa i nie możesz go zaakceptować. Liczysz się z tym, że może odejść przynajmniej na czas jakiś. Ale przecież kobieta silna i niezależna doskonale da sobie radę również bez Niego!!!
5. Stwierdzasz, że jeśli On zachowuje się w ten sposób i chce żyć zupełnie niezgodnie z powszechnie akceptowanymi normami kulturowymi, to Ty tego zaakceptować nie możesz i rozstajesz się z Nim, nawet jeśli On rzuci kochankę.
Rzeczywiście istnieje spore ryzyko, że skoro taki układ pasuje Mu tak idealnie w tej chwili, to nawet jeśli ta dziewczyna się odmelduje, to znajdzie się następna...
Atrakcyjnych kobiet jest na świecie sporo, a potrzebujących wsparcia finansowego i psychicznego jeszcze więcej...
Chyba niewielkie są szanse, że Twój mąż trwale powróci do standardowej, monogamicznej relacji...
Najwięcej głosów przemawiało tu chyba za opcją nr 5 ... ale to Ty decydujesz, czy wybierzesz tę opcję, inną, czy też Twoje własne rozwiązanie, którego tu nie wymieniłam...
Szukaj swojej własnej drogi do szczęścia, Catsnow...
Trzymam kciuki!!!
To też nie jest tak, że mąż zupełnie nie dba o mój komfort psychiczny. Ale on jest taki i zawsze taki był, że nie owija w bawełnę. Najgorsze jest chyba to, że on w ogóle nie czuje się winny zaistniałej sytuacji, uważa, że całą winę ponoszę ja, bo przez kilka lat nie zaspokajałam jego potrzeb seksualnych i wielokrotnie mnie ostrzegał, że w którymś momencie będzie za późno.
Co do opcji, które wymieniłaś - na dzień dzisiejszy 4 i 5 w ogóle nie wchodzą w grę. Opcja 3 też nie - mam w tej chwili dosyć mężczyzn i nowych nazwijmy to "emocji interpersonalnych", już mój mąż mi zapewnia aż nadto takich emocji.
Nie mam za bardzo pomysłu na opcję nr 2, bo jak przestanie zupełnie o niej mówić, to wydaje mi się, że będzie jeszcze gorzej, bo się cały czas będę zastanawiać, co z nią. Wygląda na to, że na chwilę obecną pozostaje tylko opcja nr1, ale jakim ja to muszę okupić cierpieniem? Nie wiem czy dam radę.
a jakbyś nie zauważył to właśnie próbuję to piwo wypić, dlatego nie odchodzę od niego, tak jak wszyscy mi tu na tym forum radzą. Najłatwiej jest tak powiedzieć. Najtrudniej doradzić, jak to piwo wypić?
Najlepiej, jak weźmiesz do buzi i zliżesz piankę...
Ale Ty tego nie lubisz...
:niemoc
Widzę, że komentarze są na coraz wyższym poziomie...
Cytat
Może dlatego, że na trzeźwo nie da się tego łyknąć
To chyba taki rodzaj trollingu.
Małżeństwo związek dwóch osób, zazwyczaj kobiety i mężczyzny, zatwierdzony prawnie i społecznie, regulowany zasadami, obyczajami, przekonaniami i postawami, określającymi prawa i obowiązki stron małżeństwa (partnerów) oraz status ich możliwego potomstwa. Małżeństwu powszechnie przypisuje się rolę założycielską wobec rodziny, co wiąże się z opieką nad dziećmi, ich wychowaniem i socjalizacją. Małżeństwo jest zazwyczaj potwierdzone przez ślub uznający jego strony za małżonków oraz niesie za sobą skutki prawne określone prawem małżeńskim. W cywilizacji zachodniej ugruntowane jest małżeństwo monogamiczne. Należy jednak zaznaczyć, że tradycyjne znaczenie małżeństwa w zasięgu niektórych kultur czy religii obejmowało bądź nadal obejmuje również poligynię. Niektóre grupy etniczne akceptują poliandrię. Współcześnie, systemy prawa niektórych państw lub też inne jurysdykcje zezwalają na zawarcie lub tylko uznają małżeństwo osób tej samej płci.
Żyjemy póki co w cywilizacji zachodniej.
Za co Ty bierzesz na siebie odpowiedzialność. Za to, że mąż przez lata nie nauczył Cię, że sex i bliskość cielesna a z nią związana więź uczuciowa, to najlepsza frajda jaką człowiek ma w życiu. Zamiast tego wciska Ci kity usprawiedliwiające ku.rewstwo.
Zacznij myśleć.
Czasami jest tak źle, że można albo się śmiać, albo oszaleć. Jonathan Carroll
Dojdziesz do takiego etapu że nie zostanie Ci nawet odrobina śmiechu, zostanie szaleństwo.
Powodzenia.
To Twoje życie... Twój wybór...
Ja bym w opcji pierwszej żyć nie chciała...
Uważam, że nie po to żyję, żeby być nieszczęśliwa.
Ale rzeczywiście nie wiemy, co Ty lubisz, a czego nie...
A jaki był układ w Twoim domu rodzinnym...?
Staram się nikomu nic nie narzucać i jestem gotowa akceptować naprawdę różne warianty związków pod warunkiem, że ludziom jest w nich dobrze.
Obawiam się jednak, że, jak napisał Tezeusz, jeśli pozostaniesz w aktualnym układzie, czeka Cię jakaś forma szaleństwa...
Tezeusz,
Związek jest
Cytat
No niestety. Niby to nie jest przymus, ale chyba za jedną z głównych zasad, postaw i obowiązków partnerów jest współżycie płciowe, gdy zanika, pełna forma związku przestaje istnieć, bo bliskość zanika;
Sprawianie sobie przyjemności, najlepiej w zaangażowaniu jest czynnikiem mocno łączącym. Jak to siada, to nie trzeba być Einsteinem do czego prędzej czy później z dużym prawdopodobieństwem będzie prowadzić;
Wchodzi w to jeszcze sprawa temperamentu, czy tam potrzeb, ale mąż widział, że ta sfera siadła, zgłaszał, zwracał uwagę, w końcu ostrzegał itd, a chyba wcale nie musiał, bo przecież to widać i czuć, ciężko nie zauważyć; Nie miał kompletnej kobiety; a pewnie robił, co mógł, żeby to zmienić;
To był moment na szukanie pomocy, jeśli samemu sprawy nie można było rozwiązać, a na partnerze zależało; Tyle, że nieświadoma Catsnow żadnego problemu w tym nie widziała, bagatelizowała, jej było przecież dobrze; traktowała to pewnie w kategoriach zbędnych zachcianek; realizowała się na innych płaszczyznach; jak widać, chyba trochę mniej ważnych, zaniedbując fundamenty;
Pytanie. Kto pierwszy wypowiedział zobowiązania w związku. Sorry, wypowiadał- latami !!!, nawet nie istotne czy świadomie?
Kto zakończył związek?
Cytat
Rozumiem chęć ulżenia kobiecie w tej sytuacji i zwrócenie uwagi na myślenie o sobie, ale to niestety już wygląda jak klasyczna porada z cyklu solidarność jajników; czyżby, czyżby?
No jasne, że to męża wina. Tylko on powinien być wszystkiego świadomy, posiadać wszystkie umiejętności, zwłaszcza seksuologa i psychoterapeuty. Poza tym pytanie, czy bliskości trzeba się uczyć, czy jest to wewnętrzna potrzeba?
Ha, ha przecież wiadomo, że niektórych niczego się nie nauczy, choćby się najbardziej chciało; stanęli w rozwoju i już. Ich wybór, tylko i wyłącznie. A też do niczego się nikogo nie zmusi, jeśli komuś na czymś nie zależy. Nawet jeśli, to tylko na chwilę, przeważnie z jakością beznadziejną, bo tylko na odwal;
Catsnow;
Cytat
Prorok jaki czy co? No, kto by pomyślał?
Przecież jak kotek nie dostaje mleczka, sąsiadka mu z dobroci serca wystawia michę, to co ma robić?
Na początku zagląda tam okazjonalnie, bo wie, że zawsze może liczyć jak w brzuszku burczy. Z upływem czasu stwierdza, że znacznie lepiej jak się tam przeniesie; już na noc nie będzie wracał, będzie tylko odwiedzał, aż nie będzie miał po co;
To taki dość częsty schemat, zwłaszcza, gdy pojawia się potomstwo. Niektóre kobiety zaspokajają swoje potrzeby emocjonalne przelewając całe uczucia na potomstwo; a bez emocji + rutyna to i bzykać się nie chce i tak zostaje na lata; Na szkołach rodzenia tego nie uczą?
Facet dostaje wypowiedzenie, a potem zdziwienie, wielkie pretensje i rozpacz, bo rodziny już nie ma;
Naprawdę dziwne, że facet nie czuje się winny? Ile czasu można kogoś uświadamiać? Jak facet czuł się w takim niezwiązku?
A co jest najlepsze?
Jak faceta już prawie nie ma, to raptem wielkie zrozumienie i nadrabianie zaległości;
Czyli to nie żadna choroba. Jak się chce można ? można;
Raptem i przyjemność się nie wiadomo skąd znalazła; ale czy te lata można nadrobić; zwłaszcza jak znalazło się zastępstwo? chyba nie. Za gapowe się płaci.
Gość jest stanowczy, a miarka się przebrała i pozamiatane; chociaż w życiu wszystko jest możliwe;
http://www.zdradzeni.info/readarticle...cle_id=125
Komentarz doklejony:
Czym innym jest zrozumienie motywacji faceta (ja też bym nie miała ochoty żyć w białym małżeństwie, pomimo że jestem najpewniej posiadaczką jajników ), a czym innym zgoda na życie w poczuciu nieszczęścia i krzywdy...
Jeśli facet jest stanowczy, to Catsnow też powinna być stanowcza i ustalić takie granice, które dałyby Jej wystarczający komfort.
Jeśli chciałaby żyć bez seksu... to nikt Jej nie ma prawa zmuszać do kontaktów, ale Jej mąż rzeczywiście nie ma moim zdaniem obowiązku pozostać w takim małżeństwie.
Muszą poszukać kompromisu...
Układy mogą być bardzo różne... warta stosowania jest chyba uniwersalna reguła normy partnerskiej...
Trzeba dążyć do znalezienia rozwiązania akceptowalnego dla wszystkich.
Chyba że Catsnow naprawdę wybiera życie nieszczęśliwej męczennicy... z miłości... :cacy
Oczywiście wywód jest jak najbardziej logiczny i w ten sposób na to patrząc, cała wina leży po mojej stronie.
Sprawa nie jest jednak tak jednoznaczna - ja wcale nie chcę żyć bez seksu! i to nie jest tak, że byliśmy białym małżeństwem, jak niektórzy tutaj sądzą. Jak zauważył mój przedmówca nasz związek trwa 15 lat, małżeństwem jesteśmy od 7, a z seksem było właśnie tak, że średnia krajowa była, ale to było zdecydowanie za mało, potrzeby mojego męża są zdecydowanie ponad średnią krajową, co więcej dowiedziałam się ostatnio, że jeszcze forma była zła, bo nie było tych wielkich porywów namiętności, takich jak na początku. Cóż, gwoździem do trumny okazała się ciąża i poród. Z racji poważnego zagrożenia ciąży miałam zakaz współżycia, a zaspokajałam męża w inny sposób bardzo rzadko. Natomiast najgorzej było po porodzie, bo bałam się rozpocząć współżycie, czego mój mąż nie rozumiał i nie rozumie.
Komentarz doklejony:
w sumie trochę zostałam przez jego naciski zmuszona do rozpoczęcia współżycia po porodzie
Komentarz doklejony:
no i mimo że znamy się tyle lat, nie zdawałam sobie sprawy, że dla mojego męża najważniejszy w związku jest seks
Może jestem cholera jakimś odmieńcem ale wku....wia mnie tłumaczenie, że znalazł sobie ,,lalę na bocznicy'' bo żona ma zagrożoną ciążę a po porodzie ma lęki. Catsnow wina leży po Twojej stronie? bo co? Bo Twój mąż jest zwykłym popapranym egoistą! Wkur...łem się sorry za epitety ale NIE KUPUJĘ TEGO!!!
Faktycznie jeszcze brakuje, żeby do domu przyprowadził Ci kozę, co Ty na to? Zawsze możesz przyznać , że woli młodsze. Cholera jasna Catsnow:wykrzyknik
Catsnow, ODEJDŹ, ODEJDŹ, ODEJDŹ... Będzie Ci mega ciężko na początku, ale pomoże Ci świadomość, że w końcu odzyskałaś panowanie nad swoim życiem i to będzie Twoja decyzja... uwierz, mi wiem co mówię...
Cytat
W oczach męża, to jego żona jest zwykłą popapraną egoistką, która latami myślała tylko o sobie. I tak długo wytrzymał.
Catsnow,
Cytat
A jaka jest średnia krajowa Twoim zdaniem i jakie ma to znaczenie dla Was ? Fajny argument
Cytat
Wiedza i dojrzałość faceta- mniej niż zero.
Cytat
Jego zdaniem po porodzie zupełnie go olałaś, przestał się liczyć jako samiec, jako facet, wartość jego jako faceta spadała do zera i pewnie się zastanawiał, czy całkowicie i dla innych też jest do niczego ?. Możliwe, że odbierał to tak, że przestałaś go kochać;.
Nie sądze, żebyś rozumiała co czuł i jak to odbierał. Liczyło się tylko to co Ty czujesz. On Ciebie też do końca nie rozumiał, choć pewnie próbował;
Cytat
Czy tak to powinno wyglądać ? Może zamiast się szarpać, nalegać będąc odtrącanym, wtedy już powinien sobie kogoś znaleźć ?
Jego zdaniem wypowiedziałaś bliskość, aż w końcu doszedł do wniosku, że i zobowiązania;
Cytat
Dlaczego spłycasz, tak Ci wygodnie, chyba wciąż nic nie rozumiesz ?
Cytat
Nie. Jestem zwykłym facetem, jakich wielu.
Chciałem nie tylko Tobie pokazać, jak bardzo kobiety nie rozumieją mężczyzn i vice versa. Jak ludzie Egoistycznie patrzą na świat, a potem się dziwią i jeszcze mają wielkie pretensje;
Widzisz, makasiala dobrze zauważył, że związek to często dostosowanie się do drugiej osoby, a więc ofiary, wyrzeczenia, kompromisy, rezygnacja z wielu rzeczy, nawet jak czasami boli; Jeśli wypadkowa jest na plus, to warto;
Często to też walka z własnym egoizmem, którą się wygrywa lub przegrywa;
Każdy ma inaczej ustawiony próg wyrzeczeń; ale każdy go ma.
Dochodzi jeszcze odpowiedzialność za drugą osobę, za rodzinę; jedni ją mają inni nie;
Oboje doprowadziliście do obecnej sytuacji; chociaż teraz to on ewidentnie przegiął;
Podziwiam Cię, bo jesteś kobietą, która potrafi dużo wytrzymać i w końcu chyba zaczęłaś trochę myśleć;
Cytat
Bzdura. Zrobił coś takiego, że niejedna by się odkochała w 3 sekundy i nie chciała go na oczy widzieć;
Jedyne co mogła byś zrobić, to mu to wybaczyć, jeśli by zrozumiał, że przegiął i chciał Ci to zrekompensować, chciał się z Tobą dogadać, ale on nie widzi w tym nic złego; nie zależy mu już na Tobie; wiesz o tym prawda ?
Nie oszukuj się !
Cytat
Kwintesencja. Musisz, ale czemu na jego warunkach ?;
Ty jesteś z wygody lub z litości; nic wiecej.
Zbierz mocne dowody, rozwiedź się z jego winy. To go chyba obudzi. Zobaczysz, że przestnie być poligamistą. A dalej zobaczysz, co przyniesie życie;
I nie wygrasz z tym, catsnow. Twój mąż nie widzi już w Tobie seksualnego obiektu, mówiąc naprostszym językiem. Co z tego, że przy Tobie się wyśpi czy naje. Nie spełniana jest jego podstawowa potrzeba. Więc zachował się jak rasowy samiec. Mało tego, ma Twoją aprobatę! Czyż może być bardziej dogodna sytuacja?!
Więc nie licz na to, że on się zmieni. W życiu nie zamieni namiętych, chętnych kobiet na rozmemłaną, marudzącą babę! A Ty, raczej, w demona seksu się nie zamienisz. Nie, nie krytykuję Ciebie. Po prostu trafiłaś na mężczyznę, nad którym górują samcze instynkty.
Po takich przejściach trudno Wam będzie żyć w poczuciu spełnienia i szczęścia. Czy nie rozsądniej wycofać się z tego układu? I dać sobie szansę na nowe? Lepsze? Otworzyć na szczerą, uczciwą miłość? Poczuć przypływ rozkoszy? Dlaczego trzymasz się tak kurczowo rozpasanego fiuta? Na co jeszcze liczysz?
Na nic Twoje metody. Więc zaufaj nam. Co masz do stracenia? Naprawdę nic.
Olej go. Nie pytaj, nie ingeruj w jego życie. Miej swoje tajemnice. Niech zobaczy, że Ci nie zależy. Może taka metoda na niego zadziała? A, jak nie, to naprawdę mała strata. Im szybciej to do Ciebie dotrze, tym dla Ciebie lepiej.
Czy ja naprawdę jestem taka głupia, bo wydaje mi się, że tamta fascynacja się kiedyś skończy i wtedy on doceni to, że żona okazała się taka wyrozumiała , kiedy on tak bardzo ją ranił.
Oczywiście zaczynają mnie zastanawiać pewne rzeczy, bo rzeczywiście nie widzę spójności w zapewnianiu mnie o wielkiej miłości i jednoczesnym mówieniu o silnych uczuciach do drugiej kobiety i niemożności zakończenia tego. Ale wiem jedno - muszę mu pokazać, że mi naprawdę zależy, a po pewnym czasie dopiero będę mogła ocenić , co to przyniosło. Nie mogłabym nie dać jemu i sobie tej szansy, myślę, że bym żałowała.
A swoją drogą nie spodziewałabym się nigdy, że tak się zachowam w takiej sytuacji - zawsze mi się wydawało, że nie umiałabym wybaczyć zdrady. Dodam, że myślałam o klasycznej sytuacji, w której dochodzi do zdrady jednorazowej czy przez jakiś czas, ale potem to się kończy i jest jakaś chęć naprawy związku i skrucha. A tu proszę - tkwię w związku, w którym jestem jawnie zdradzana i zostałam zapewniona, że na pewno się to nie zmieni, przynajmniej na razie. I przeraża mnie myśl, że mogłabym ten związek utracić... jest to silniejsze ode mnie. I niestety mam duże poczucie winy, że to przez moją ignorancję i egoizm doprowadziłam do tego. Ależ to wszystko cholernie boli...
i w ogóle nie czytasz ze zrozumieniem co napisano powyżej ..
Wzbudzanie winy w zdradzonym mężu czy żonie to pierwszy krok zdradzających ...bo zawsze najlepszą obrona jest atak ..
Doprowadzają do takiej sytuacji że to ty nagle przyjmujesz na swoją odpowiedzialność fakt jego zdrady ..bo on taki biedny był i zaniedbany ..
Swoim przyzwoleniem i uniżoną pełną winy postawą sprawiasz że czuje się jeszcze bardziej bezkarny ..może mieć ciastko i zjeść ciastko ..
nie kocha cię i nie szanuje ...to w końcu przyjmij do wiadomości
bo osoba która kocha a zbłądziła sama dąży do tego by to naprawić a nie zrzuca winę i odpowiedzialność na partnera ...
strach zawsze nam towarzyszy gdy zaczynamy postrzegać przyszłość jako samotność ..lękiem czy sobie poradzimy ...zasłaniamy się wielkim uczuciem "bo ja go tak kocham nad życie" " "nie umiem bez niego żyć"... a za co kochasz za wspomnienie którym kiedyś był czy za to kim jest teraz naprawdę ..
Lęk i strach odbiera nam pewność siebie ..tracimy do siebie szacunek upodlając się jeszcze bardziej w ich oczach ...
a nasze zachowanie budzi w nich jedynie pogardę ..tak tak uświadom to sobie w końcu ...
bo za co ma cie szanować i cenić ...za rzekomą "wyrozumiałość"...
nie tak to postrzega ...karmi się głębią twojej naiwności ..stawia warunki zaznaczając że dalej będzie posuwał panienkę na boku.
Otwórz oczy ..postaraj się pomyśleć co byś doradziła swojej najlepszej koleżance jakby znalazła się w takiej sytuacji.
Twojego małżeństwa już nie ma ..kwestia taka czy dalej chcesz w imię tej "wielkiej miłości" skazać się na beznadziejne życie w ciągłym leku strachu czy jutro nie odejdzie bo tamta np. zajdzie w ciążę i mężuś wybierze ją ....a może zamieszkajcie razem ..ty będziesz prała sprzątała gotowała spełniała jego zachcianki a ta druga leżąca pachnąca cały dzień na kanapie odrobi swoje w łóżku w nocy ...
To jest po prostu chore to co ty akceptujesz ...
Cytat
Przez tyle lat nie czułaś poligamisty a teraz raptem czujesz ?
Niestety, chyba tak to nie działa, ale to tylko moje zdanie.
Przecież Ty go nagradzasz i potwierdzasz, że zrobił dobrze;
Cytat
YES MASTER
Dajesz przyzwolenie na idealny układ, a więc się nie skończy
Może się chyba rozrosnąć, usłuszysz za chwilę, że jest swingersem .
To Ty sprawiasz, że układ z inną jest bardzo atrakcyjny; nie rozumiesz tego? Gdy Cię utraci, będzie miał ją na codzień, jest szansa, że znudzi mu się;
Cytat
Wcale do tego nie doprowadziłaś; przyczyniłaś się, ale wybór był jego; Szukał seksu a niechcący się zakochał ? No ludzie, połowę mózgu mu wycięli ?
Podobno brakowało mu tylko seksu, a co zrobił ? Odpłynął od Ciebie zupełnie.
Teraz wiciąż mu z Tobą brakuje seksu ?
Teraz Cię szantażuje, że jeśli nie zaakceptujesz jego kochanki, którą kocha to Cię zostawi ?
Myślę, że powinnaś powiedzieć, droga wolna, obojętnie co będzie; nawet mając jakąś nadzieję; to chyba jest jedyna strategia.
Jak ktoś nie może dokonać wyboru, trzeba zrobić to za niego;
Cytat
No może jednak jestem. Więc weź pod uwagę sugestie starego poligamisty
Dokładnie tak! Nagradzasz swego pana za to że wkłada innej! Przepraszam za prostactwo i chamstwo. Ale taka jest po prostu prawda. Marnujesz sobie życie, a ja nie mogę na to spokojnie patrzeć. Jak byłem w rozsypce, to paradoksalnie brutalna prawda napisana na tym forum, otworzyła mi oczy i postawiła do pionu. Chwiejnego, ale pionu. Więc ogarnij się!
Chcesz strategii?
Proszę.
Podstawowa prawda- nie kocha się kogoś, kogo się nie szanuje.
Myślisz że on cię za twoje postępowanie zacznie szanować?
Pokaż mu że masz wartość, że coś znaczysz. Niech cię zapragnie, zacznie pożądać znowu. Swoją strategią tego nie osiągniesz. Jak byłem delikatny dla żony i jej postępku, to miała mnie głęboko. Jak Oberwała po **** i jej się postawiłem, to zaczęła mnie doceniać. Na szczęście dla mnie , za późno to zrobiła
Ocknij się i nie pozwól sobą pomiatać.
Ale cóż, Twój wybór. Jesteś z nami i bądź nadal. Chcemy Twojego dobra. I będziemy wspierać, pocieszać.
Mimo, że kompletnie rozjeżdżamy się w opiniach.
Może potrzebujesz czasu, a może kolejnego ciosu. Bo musisz być na to przygotowana. Ta wersja jest bardziej prawdopodobna, niż zakończenie happy endem.
Przeraża Cię życie bez niego. Więcej w Twoim zachowaniu symptomów uzależnienia niż prawdziwej miłości do niego. To jest kochanie za bardzo. Chora miłość. Ale nie możesz wciąż oddychać jego powietrzem, bo brakuje go wtedy i jemu i Tobie.
Bez względu na Twoje wybory, będziemy z Tobą. Podziwiam Twoją cierpliwość i konsekwencję. Choć przez to bardzo cierpisz.
Przyjdzie moment, że coś się zmieni w Twoim życiu. Może, jeśli nie Ty, zadecyduje on. Oby starczyło Ci siły i godności, by to wszystko przetrwać.
Bo nie może być tu mowy o walce; Ty się poddałaś.
:cacy
Czytasz na pewno różne wątki na tym forum, prawda?
Nie wiem czy zauważyłaś, ale jesteś jedną z najbardziej zagubionych i nieszczęśliwych osób, które tu piszą, bądź kiedykolwiek napisały.
Wszystkie zdradzone osoby, ktorym świat nagle się zawalił rozpaczały, stały bezradne i nie wiedziały, co dalej.
Pisały tu różne kobiety i chociaż każda z nich była zrozpaczona, to jednak wszystkie one reagowały jakoś zdrowiej niż ty.
Jedne były wściekłe, urażone do żywego i chociaż czuły się oszukane i zranione, to jednak miały w sobie wolę walki. Nie chciały przyjmować na siebie roli ofiary i czyjegoś pomietła. Walczyły, zabezpieczały się finansowo, dopytywały, jak najlepiej przeprowadzić rozwód, jak zabezpieczyć siebie i dzieci.
Inne były zagubione i chociaż pisały o miłości do męża i wyrażały wolę utrzymania rodziny, chociażby dla dziecka, to jednak nie wyobrażały sobie zaakceptowania kochanicy i holowania jej na własnych plecach. Dla tych kobiet sprawą bezduskusyjną było to, że kochanica musi zniknąć- innej opcji nawet sobie nie wyobrażały. Może miały one jakieś złudzenia, może miały je stanowczo za długo, ale w końcu każdej z nich udało się pojąć, że tak nie da się z nikim żyć.
Ty jedna od samego początku masz jakies dziwne poglądy i całkowicie niedorzeczne podejście do tego, co dzieje się w twoim małżeństwie. Robisz wrażenie osoby niespełna rozumu albo kogoś z innej planety.
Twój mąż ma regularną kochanicę, utrzymuje ją , bzyka i na dodatek nie ma najmniejszego zamiaru zrezygnować ze swojego łajdactwa. Jest bezczelny, chamski i z całą pewnością bardzo ciebie pewny i zwyczajnie podły, do granic możliwości.
Czy ty masz taką sytuację, że w razie czego wylądowałabyś z dzieckiem pod mostem? Czy musiałabyś handryczyć się z tym chamem o każdy grosz?
O co chodzi w tym wszystkim? Czy on ma dużo kasy i dlatego aż tak bardzo ci imponuje? A może jest taki wielce wykształcony, może jest człowiekiem bardzo w tym kraju wpływowym, że ty aż do takiego stopnia czujesz się przez niego zniewolona?
No musi być jakiś racjonalny powód twojego zachowania. W normalnym świecie, skutki łajdactwa jednego ze współmałżonków , no wszystko przebiega jakoś inaczej.
Ty wymykasz się wszelkim schematom, logice i zdrowym ludzkim reakcjom.
Czy ten facet stosuje wobec ciebie wieloletnią przemoc, że aż tak zahukał cię i pozbadł?
To, co ty wypisujesz jest nienormalne i według mojej oceny jesteś tutaj chyba najbardziej tragiczną ofiarą.
Potrzebujesz pilnie pomocy specjalisty, ale nie takiego, który miałby nauczyć cię, jak pogodzić się z życiem w trójkącie. Ty musisz pójść do psychologa i poprosić go, by pomógłby ci wyrwać się z tego chorego małżeństwa, od tego bardzo podłego faceta.
To socjopata- ja mogę postawić taką diagnozę na podstawie twoich wpisów. To chory emocjonalnie czub- musisz od niego uciec.
Idź do terapeuty, który specjalizuje się w przemocowych związkach. Wyszukaj takiego i koniecznie zdbaj o to, by miał tę wąską specjalizację. Zwykły psycholog raczej ci nie pomoże.
Masz dziewczyno poważny problem. Bierz dzieciaka i uciekaj od tego złego człowieka- on oboje was wykończy.
Za kilka lat wspomnisz moje słowa, jeśli z nim zostaniesz. To, co on robi teraz, to dopiero początek gehenny, jaką ty z nim przejdziesz.
Uciekaj od tego zaburzeńca i chroń dzieko przed jego wpływem. On skrzywi je emocjonalnie.
A co musiałby zrobić Twój mąż, żebyś Mu się sprzeciwiła...???
Czy istnieją dla Ciebie w ogóle jakieś granice...???
I powtórzę jeszcze jedno pytanie:
Jakie wyglądały relacje w Twoim domu rodzinnym...?
Jakie masz wzorce...?
Jak nie chcesz, to możesz oczywiście nie odpowiadać...
Pozdrawiam serdecznie!!! :cacy
Masz żyć w poligamicznym związku? W sumie ciekawa propozycja raczej gwiazdor nie jest zainteresowany rozwiązaniem 2+2 Raczej chodzi o 1 plus 2.
Dawno nie czytałem o tak debilnym wyjaśnieniu zwykłego ku...wa. Zasada jest prosta dajesz szansę - czyt. wyznaczasz granicę. I zdrajca się dostosowuje - TAK WYGLĄDA DANIE SZANSY.
Ty nie dajesz szansy. Zgadzasz się na poniżający układ. Twój wybór. Ja bym się na to nie zgodził. I chyba mało kto z naszego forum. Teraz układ adonisa jest prosty. Żona z wytęsknionym dzieckiem, kochanka do rozrywek i bach do domku misek się wykąpie. Żonka nasmaruje mu plecki balsamem. Dziewczyno TAK CHCESZ ŻYĆ?
Wykończysz się w ten sposób. Bedziesz wrakiem i tak odejdzie. Chcesz płakać? Ile rok, dwa. Całe życie?
To że nie zaspokajałaś jego potrzeb? Sorry urodziłaś dziecko w sumie niedawno. Wcześniej zagrożona ciąża czego wymagał że bedzie się bzykał z tobą przy każdej okazji. Czas to skończyć.
Cytat
Albo masz poczucie winy za coś, o czym nam tutaj nie powiedziałaś.
Albo...naiwna to baaardzo delikatne określenie Ciebie
Albo wkręcasz nas tu na maksa.
Zaryzykuję...Nikt, kto ma cztery zdrowe kończyny i z choć minimalnym IQ, żeby nie zakwalifikować go do upośledzonych umysłowo, nie da się wmanewrować w podobny układ. Albo więc czegoś nie wiemy, albo ściemniasz, dziewczyno...
To może być jakaś samotna kobieta, która chociaz w ten sposób chce zwrócić na siebie uwagę i dlatego wymyśliła taką historię wywołując tym samym dyskusję. Ciężko uwierzyć w taką wersję, ale ludzie naprawdę bywają różni, więc czy mogłoby zadziwić nas coś takiego?
Może jednak byc i tak, że opisana tu historia jest prawdziwa- ja założyłam opcję, że jest prawdziwa i dlatego troszkę produkowałam się na tym wątku. Nawet, jeśli to wszystko jest wymyśloną tylko bajeczką, to może jest ktoś, kto czyta nasze forum i być może, boryka się z podobnym problemem. Może ktoś inny, całkiem anonimowy dla nas skorzysta na tym wątku, bo może komuś z nas udało się rzucić nowe światło na tego rodzaju układ.
Tak więc ja nie żałuję, że troszkę tu sobie popisałam.
To wygląda na typowo przemocowy układ albo jest zwykłym trollingiem. Ofiara wieloletniej przemocy często myśli właśnie w taki sposób, często nawet nie wie, że żyje w przemocowym związku.
Jeśli opisana historia jest prawdziwa, to dobrze się stało, że facet ten znalazł sobie kochanicę (notabene ona też jest poturbowana przez życie- bardzo znamienne, prawda? sporo mówi o tym człowieku), bo może to sprawi, że catsnow otworzy wreszcie oczy. Może wreszcie coś w niej pęknie i stanie się początkiem nowego życia.
Oby tak było, ale sama ona na pewno sobie nie poradzi- sprawa zaszła z nią za daleko. Ona jest w fazie noszenia wora pokutnego i grzechów całego świata. Na tym etapie i tak nic do niej nie dotrze. Musi zaliczyć większe dno i może wtedy coś w niej zaskoczy.
Szkoda tego dziecka.
I niczego nie ukrywam. Mój mąż nie jest ani osobą super wpływową, ani miliarderem. Niczego w tej historii nie zataiłam i nie zmyśliłam.
Marta74 - odpowiem na Twoje pytania: na pewno są granice mojej tolerancji co do niego i jego zachowań, tego jestem pewna. Nie jestem do końca pewna, gdzie są te granice, bo jak pisałam wcześniej zawsze wydawało mi się, że zdrada spowodowałaby natychmiastowe rozstanie. Na pewno taką granicą byłaby ciąża jego kochanki, gdyby miał mieć dziecko. I o tym powiedziałam mu na samym początku. A wzorce w rodzinie miałam prawidłowe - jestem z normalnej, pełnej rodziny, rodzice są małżeństwem ponad 30 lat, zawsze byli zgodni, mam też młodszą siostrę, relacje między nami są bardzo dobre.
Nie jedna osoba z tego portalu rozstając się z niewiernym czy niewierną nie miała nawet dokąd pójść a mimo tego nie chciała żyć w kłamstwie i zakłamaniu ..chciała zacząć nowe lepsze życie bez ciągłego lęku i poniżania.
Piszesz że pewnie są granice twojej tolerancji ?? jakie aż ci się kochanka do domu sprowadzi to wtedy powiesz "dość"..
Nie rozumiem w twojej sytuacji tego stwierdzenia.
Zacznij myśleć racjonalnie rzeczowo zbieraj dowody które zabezpieczą ciebie i dziecko jeśli dojdzie do rozwodu.
Rozmawiałaś z mamą ? siostrą? o tym co się dzieje w twoim domu ?
Może to już bezcelowe pisanie pod twoim wątkiem i tak mam wrażenie że ty kompletnie nie przyjmujesz do wiadomości oczywistych faktów i tego co się do ciebie pisze
nie masz zamiaru nic robić dalej będziesz kąpać się w gównie udając że to nowa maseczka błotna.
Dalej żyjesz w swoim bajkowym świecie kopciuszka którego wyśniony książę zamknął w haremie ale ciesząca się że mimo tych innych kobiet to do Ciebie należy statusu first wife .
Witaj Catsnow
Piszesz, że masz nieprzekraczalnym granice.
A ja twierdzę, że Ty nie masz wyznaczonych żadnych granic.
Zniesiesz każde upodlenie, każde poniżenie aby to coś tylko przypadkiem będące Twoim mężem wracało do domu!.
Nie wiem jakie kobieta musi mieć niskie poczucie swojej wartości, aby znosić te ciągłe upokorzenia ze strony jakiegoś ****opląta, egoistycznie zapatrzonego wyłącznie w siebie!
Jak nisko trzeba jeszcze upaść, aby wreszcie zrozumieć, że o miłość się nie błaga!
Że nie zebra się o czułość, wierność, troskę i uczciwość
Dziewczyno,
Spójrz w lustro.
Kogo w nim widzisz?
Mądrą, znającą swoją wartość, szanującą się KOBIETĘ która kocha ale mądrze.
Czy też kompletnie nie mającą swojej dumy, honoru i szacunku dla siebie, kompletnie pozbawioną poczucia własnej wartości jakąś potwornie zakompkeksioną dziewczynkę?
Kim Ty jesteś, że pozwalasz sobie na takie traktowanie.
Kim jesteś Catsnow, że z jakiegoś debila uczyniłaś swojego Boga!
Kim jesteś, że dajesz się tak traktować jakiemuś fiutowi jak dziewka?
Wierzysz w cuda czy też wierzysz w siebie, w to, że istnieje inny świat niż ten w którym obecnie jesteś.
Świat, gdzie jest wzajemna miłość, szacunek i wierność!
Świat, w którym słowo Kocham nie jest wyświechtanym sloganem!
Tylko Ty nie chcesz go zobaczyć, bo zawiesiłaś się na szyi jakiegoś popaprańca i wolisz zostać do końca wdeptaną w podłogę, niż dać sobie szansę na poznanie tego nowego.
Obudź się Casino, usuń tą zaćmę ze swoich oczu.
Bo jak się w końcu obudzisz, przejrzysty wreszcie na oczy, będzie już dla Ciebie za późno.
Zostaniesz przez niego i jego kochankę tak, że staniesz się tylko własnym cieniem.
Zostaniesz bez domu, bez rodziny i będziesz miała tak zdemolowaną psychikę, że możesz już się nie podnieść.
Twoje życie, Twoja decyzji, co z nim zrobisz.
Czy dasz sobie chociaż szansę, aby zobaczyć ten inny świat.
Pozdrawiam.
Miłego dnia życzę.
Czuję się zrąbana psychicznie, czuję się jak szmata, o czym już mi pisaliście, ale nadal nie potrafię nic zrobić. Zaczynam mieć w takich chwilach jak dzisiaj myśli, że powinnam się na nic nie oglądać i go zostawić, ale ja wiem, że ja tak naprawdę tego nie chcę...
Piszę bez ładu i składu, ale jestem strasznie w tej chwili zdenerwowana.
Komentarz doklejony:
Ed - właśnie chyba zaczynam tak się czuć , uświadamiać sobie, że ja jestem tą potwornie zakompleksioną dziewczynką, która utraciła wszelki honor, dumę i szacunek dla siebie, ale na razie nie umiem nic z tym zrobić. Każda próba zaznaczenia mojej tożsamości kończy się jeszcze większym zeszmaceniem.
I na razie nie mogę uwierzyć w to, że istnieje inny świat, gdzie jest miłość, szacunek i wierność, bo mój świat jeszcze niedawno właśnie tak wyglądał.
Cytat
A czy Ty jesteś pewna, że słuszne jest podejście " dla niego zrobiłabym wszystko"...???
A czy On zrobiłby dla Ciebie wszystko...??
Czy oczywiste dla Niego są jednostronne zobowiązania...?
Czy gdyby ranił Cię fizycznie, krzywdził dziecko, nie poświęcał Ci czasu, obrażał... Chciał zaspokajania swoich potrzeb, nie dbając o Twoje...
To Ty powinnaś to latami znosić...???
Ja uważam, że trzeba postawić granice - przedstawić swoje potrzeby i poszukać kompromisu... albo się rozstać...
Bo, jak napisałam wcześniej, ja nie uważam, że żyję po to, żeby być nieszczęśliwą...
Mów Mu czego potrzebujesz, czego nie możesz zaakceptować, a jeśli On nie będzie się starał zadbać o Twoje szczęście, to naprawdę powinnaś moim zdaniem poszukać swojego szczęścia gdzie indziej...
Gdzieś wyczytałam, że czasami trzeba się rozstać, nawet jeśli się kocha...
Może tak jest u Ciebie...?
Trzymam kciuki, Catsnow!!! :cacy
Cytat
cudne Nadaje się do naszego forumowego kącika hitów
Cytat
No jak, nie całujesz ziemi, po której stąpa ten gamoń?!
Wybujałe ego ma, trzeba mu przyznać. No ale cóż...jak mu się pozwala, czemuż się ograniczać W ten sposób można mieć i zjeść - normalnie raj na ziemi
catsnow, sama jesteś sobie winna obecnej sytuacji - na co pozwalasz to masz.
Zamiast biadolić i składać ręce do Tego, co na górze, może w końcu rusz głową...
...nie, to nie może być prawda
Można i tak!
:brawo
Zacznij wreszcie wyczołgiwać się z tego małżeństwa.
Ten typ zniszczy ciebie i twoje dziecko.
On zostanie z tobą tak długo, jak długo bedzie wyczuwał, że pachniesz jeszcze swieżym mięsem. Będzie żarł cię, ile wlezie. Kochanicę też będzie powoli pożerał. Gdy obie zaczniecie mu śmierdzieć padliną, wtedy kopnie was w cztery litery i pójdzie szukać innej, by ją też zeżreć. Padliną zaczniesz mu śmierdzieć, gdy zaczniesz mieć konkretne w stosunku do niego wymagania, gdy zaczniesz wymagać od niego rzeczy, które dla niego będą niedogodne. Kochanka zacznie mu śmierdzieć, gdy z podległej suczki przemieni się w roszczeniową babę.
Przeczytaj sobie blog "Uciekamy do przodu", a także książkę "Moje dwie głowy"- dziecko czytaj i czytaj, idź do mądrego psychologa i uciekaj od tego świra.
Ja napisałam ci wcześniej, że jesteś najbardziej tragiczną ofiarą, na tym portalu. Masz dziewczyno depresje i dlatego zwinęłaś się w kłębek w oczekiwaniu na kolejne kopniaki. Potzrebujesz konkretnej medycznej pomocy.
Pomyśl o maleńkim dziecku, zabierz je z tego burdelu i wyprowadź się do rodziców. Powiedz im co dzieje się w twoim domu, poproś rodziców o pomoc. Sama nie dasz sobie z tym rady, to forum też ci nie pomoże, bo dla ciebie, to tylko wyjnia, taka ściana płaczu. Tu nikt nie wyrwie cię od tego czuba.
Spakuj rzeczy, weź dzieciaka i uciekaj z tego burdelu.
Jemu wolno wszystko, tobie nic. To się nazywa niewolnictwo. Życie w strachu, co on wymyśli, życie w ciągłym napięciu- co będzie zaraz. Gdzie przesuną się granice.
Myślę, że jak go zdenerwujesz , to faktycznie przeprowadzi sie do tamtej, nie na zawsze ale będzie tak testował granice i wytresuje sobie dwie niewolnice.
Ale to wszystko jest do przejścia- zmiany muszą zajść w Twojej głowie- bycie czyimś nazwijmy to zakładnikiem nie uszczęśliwia Cię przecież.
Pomysl o dziecku, teraz jest malutkie , niewiele rozumie, niewiele wie- kiedyś podrośnie i chciałabyś aby patrzyło na to , patrzyło jak matka żyje w hańbiącym dla niej układzie.
On juz pokazał do czego jest zdolny, kochanka też jak widać jeszcze może coś tam wyegzekwować.
Kolejny krok należy do Ciebie- na nic jojczenie, płakanie. Ich to nie rusza.
Pora na konkretną zadymę i rozniesienie chorego układu . Jak tego nie zrobisz i tak bedą zmiany ale na gorsze dla ciebie. Zbierz dowody, nagrywaj, adres kochanki ,kochanke na świadka, rozwód z orzekaniem i alimenty.
Pamietaj , że to ty trzymasz palec nad przyciskiem game over.
To była wielka siła! Musisz poznać wroga, by z nim walczyć! Inaczej, po Tobie.
Ty nie możesz od niego odejść! Poczułaś przebłysk nadziei?
To Cię rozczaruję. Ty masz od niego spier....lać!
To nie tak, castnow.
Człowiek ten powiedział ci wyraźnie, że odkrył w sobie poligamistę (co za chamstwo, żeby powiedzieć coś takiego do własnej żony i matki swojego dziecka, mnie słów brakuje) i w związku z tym on będzie żył z tobą i z kochanką. Ta kochanka na pewno nie jest jego pierwszą, ale tak się zdarzyło, że jest ona dla niego idealną odskocznią od rutyny i małżeńskiej nudy. Dlatego on powiedział ci o niej, bo postanowił, że ta kobieta posłuży mu troszkę dłużej niż inne, jednorazówki. Ta kobieta jest po przejściach, po traumatycznych przeżyciach, więc jest słaba i bardzo podatna na jego wpływy. On inwestuje więc w nią i krok po kroku coraz bardziej uzależnia ją od siebie. Jest w ich związku panem, dobroczyńcą i jej wybawicielem. Ona łyka to wszystko bezkrytycznie i patrzy na niego, jak na jakies bóstwo. To działa na niego, jak afrodyzjak i dlatego ona jest dla niego taka atrakcyjna. On czuje się przy niej, jak wielkie panisko.
Czy ty tego nie rozumiesz?
Dopóki ona będzie patrzyła mu słodko w oczy, będzie mu przytakiwała i zgadzała się na wszystkie jego warunki. on będzie ciągnął ten układ, nawet całymi latami. Skończy z nią wtedy, gdy ona zacznie robić się silną kobietą, gdy zacznie mieć wymagania w stosunku do niego- wtedy wykopie ją, bo ona będzie go męczyć. On zrobi jej to samo, co zrobił tobie, czyli wypierze jej mózg. Potem ona będzie wrakiem człowieka, tak jak dzisiaj ty jesteś kłębkiem nerwów i zerem dla siebie samej.
To zaburzony człowiek, więc inaczej nie będzie.
Uwierz mi.
Ty jesteś najlepszym świadectwem tego, że ja mam rację.
Z narcyzem, z socjopatą albo z psychopata nie zbudujesz szczęśliwego związki, nie zrobisz tego ani ty, ani ta jego kochanka, nie zrobi tego żadna inna kobieta, ponieważ nie jest to możliwe.
Dokształć sie w tym zakresie, bierz dzieciaka i uciekaj z tego burdelu.
Pojmij wreszcie, że jedynym warunkiem do tego, by on łaskawie pozwolił ci zostać w tym małżeństweie jest to, żebyś siedziała cicho i trzymała mordę w kuble. Jeśli zaczniesz mu podskakiwać, wtedy on ciebie zniszczy i przede wszystkim wywali cię na zbity pysk z domu. Nie będzie miał żadnych zahamowań.
Kochanka, gdy zacznie być roszczeniowa też zostanie ukarana.
To chory człowiek- nic z tym nie zrobisz.
Spakuj swoje rzeczy, bierz dziecko i wyprowadź się do rodziców. Pisałaś, że są ok. Pomogą ci więc, razem wymyślicie coś mądrego. Nie udźwigniesz tego syfu sama.
Komentarz doklejony:
Pomyśl o tym, że przyjdą święta, sylwester, długie weekendy, a ty ciągle będziesz sama, bo to wielkie panisko będzie przecież chciał zadbać o samopoczucie kochanki i na pewno będzie gościł w tych dniach w jej łóżku.
Nawet sobie nie wyobrażasz ile jeszcze czeka cię policzkóws i przykrości w tym małżeństwie. Jeśli wytrwasz tę kochankę, to potem objawi się następna.
To małżeństwo nie ma żadnej przyszłości.
Spie...laj, jak napisała dobitnie Avenious.
Tak cały czas siedzę sobie i myślę... Wiecie chyba coś dzisiaj zaczyna we mnie pękać, może to tylko coś drobnego, ale jednak.
Mąż pojechał jakiś czas temu do niej, trzeba było zobaczyć jego minę przed wyjściem. Usiadł na kanapie z miną wielce skrzywdzonego, zbitego psa, oczywiście nic nie mówiąc. Pierwsza moja myśl - może zaczyna coś do niego docierać, ale za chwilę - kobieto obudź się! Przecież to jest kolejny raz pokazanie jaka to ja jestem zła. Przecież wcześniej powiedział mi , że dzisiaj udało mi się go doprowadzić do myślenia na poważnie o wyprowadzce. Znowu moja wina! Widzę, że to jest tak, jak napisaliście - ja mam siedzieć cicho, nie mówić nic o swoich uczuciach i jakichkolwiek oczekiwaniach, tylko cieszyć się jakiego mam wspaniałomyślnego męża, który przecież nie widzi powodu, żeby rozwalać rodzinę, a ja nie umiem tego docenić.
Wiecie, myślę, że to jest trochę tak, że on dąży do tego, że jeżeli dojdzie do naszego rozstania , to ma to tak wyglądać, że wina jest całkowicie moja. To znaczy kiedy mu ostatnio powiedziałam, że wiele kobiet na moim miejscu już dawno by go zostawiło, to odpowiedział, że po pierwsze to on nie sądzi! a po drugie to będzie moja decyzja i on nie ma na to wpływu. Czyli typowe rób co chcesz po nauczycielsku... A zatem jeśli ja zdecyduję się odejść, to będę winna rozpadu rodziny, bo on przecież nie chciał porzucać rodziny. A jeśli on zdecyduje się wyprowadzić, to przecież tylko dlatego, że ja go do tego zmusiłam swoim złym zachowaniem.
A swoją drogą wydaje mi się, że on jest na tyle pewny siebie, że nie bierze pod uwagę, że to ja mogłabym go zostawić. Powiedział dziś, że jak się wyprowadzi, to będzie się wtedy spotykał ze mną raz w tygodniu i zobaczę wtedy , czego nie umiałam docenić. Nie bierze chyba pod uwagę tego, że jak się wyprowadzi, to ja już mogę nie chcieć, żeby wrócił.
Na pewno przespałam pewne rzeczy w naszym związku i przestałam o niego dbać. Przestałam wielbić mojego męża jako tego, który wprowadził mnie w dorosłe życie i tak dalej, ble, ble, ble. A ona teraz jest taka zagubiona, że teraz ona będzie go wielbić , bo przecież tak bardzo jej pomógł. On z kolei o paranojo! jest najbardziej dumny z tego, że pomógł jej się uwolnić z toksycznego związku. To teraz dla ironii ja powinnam, oczywiście przez przypadek, spotkać kogoś, kto mnie pomoże się z takiego związku uwolnić To oczywiście żart, ale to by była piękna ironia losu.
Ja zaczynam widzieć, że to mu tak po prostu nie przejdzie, jak mi się wydawało. Chyba zaczyna to do mnie docierać. No i zaczyna do mnie docierać, że kiedy mieliśmy problemy z seksem, to mąż zawsze do mnie mówił, że powinnam się leczyć widocznie, ale żebym nie liczyła na to, że on pójdzie ze mną do psychologa, bo on żadnego problemu nie ma, cały problem jest mój. To już mi się powinna chyba wtedy zaświecić lampka alarmowa, ale ja to zbagatelizowałam, bo przecież mój mąż jest taki wyjątkowy i inny niż wszyscy.
Piszę to wszystko bo jestem wyjątkowo zła, a taka złość chyba trochę pomaga mi przejrzeć na oczy. Oczywiście ja zdaję sobie sprawę, że będę jeszcze wzloty, jak będzie dla mnie znowu miły i tak dalej, ale przynajmniej już wiem, że muszę pewne rzeczy obserwować, żeby się o pewnych sprawach przekonać.
Zaczęłam czytać tego bloga "uciekamy do przodu", na pewno się w niego wgłębię, ale teraz jest mi ciężko cały czas siedzieć przy komputerze, bo dziecko ma taki okres, że staje przy meblach i próbuje chodzić, w związku z tym muszę jej bardzo pilnować i mieć oczy dookoła głowy.
Chyba mi trochę ulżyło, jak to napisałam...
A i jeszcze mi się coś przypomniało. Mojemu mężowi bardzo zależy na tym, żebym nikomu nie zwierzyła się ze swojego problemu. Wymógł kiedyś na mnie obietnicę, że nikomu nie powiem, żadnej koleżance a już zwłaszcza rodzicom. Bo on przez tyle lat nigdy nie rozmawiał z nikim o tym, że ja nie chcę z nim uprawiać seksu. To też jest chyba dość znamienne...
Cytat
Zapachniało mi Fritzlem
Cytat
Wreszcie zaczynasz myśleć :cacy
Tak sobie myślę, że Twój mąż być może popełnił pierwszy błąd z dniem poświęconym kochance i oby takich więcej Jest szansa, że jak oberwiesz jeszcze kilka razy w podobny sposób, otworzysz oczy ze zdziwieniem, co za psychol Ci się trafił Kurcze, wypadałoby Ci tego życzyć
Po owocach ich poznasz- ja od razu, po tobie, a właściwie po tym, co ty wypisywałaś, wiedziałam, że mamy do czynienia z cięższym przypadkiem. To nie tylko zwykły, rozwydrzony i pospolity łajdaczyna- to podły i wyrachowany zaburzeniec Albo narcyz mu na imię albo piotruś pan, albo socjopata- jeden grzyb i jego problem.
Za kilka dni, jeśli faktycznie będziesz czytała i drążyła temat, wszystko pojmiesz i pozbędziesz się złudzeń, co do tego człowieka. Zniknie też poczucie winy i twoja służalczość oraz gamoniowatość. Jesteś chyba intelektualistką i jeśli tylko zdobędziesz stosowną wiedzę, no rozpoznasz po prostu z czym masz do czynienia, to szybko rozjaśni ci się w glowie
. Uciekniesz i to nawet szybciej niż mi się wydaje. Super.
Będziesz miała doły, chwile słabości wiele jeszcze razy dasz się mu otumanić, wpędzić w poczucie winy itd. To wszystko przed tobą, ale ty wyjdziesz z tego.
Ja już to wiem.
Nie uciekniesz jednak, tylko będziesz wyczołgiwała się z tego.
Sił doda ci widok twojego dziecka i wizja tego, że ten facet skrzywi ci to dziecko emocjonalnie. Potem zaczniesz myśleć o sobie.
Powiedz rodzicom i poproś ich o pomoc.Jemu nic nie mów, nie uzewnętrzniaj się przed nim, nie mów mu, że twoim zdaniem on ma problem i ty mu pomożesz, bo tak go kochasz, tudzież inne bzdety. Buzia na kłódkę. On, jeśli sie zorientuje, że wymykasz mu się z rąk zrobi wszystko, żeby znowu cię otumanić. Przedłużysz tylko swoją agonię, więc nic mu nie mów.
Zamów sobie książkę "moje dwie głowy", bo im więcej będziesz miała wiadomości na temat zaburzeń osobowości, tym mniej osobiście będziesz przeżywała to wszystko. Zrozumiesz bowiem, że wina nie leży po twojej stronie- to ten facet ma poważny problem sam ze sobą, chociaż jemu jest oczywiście cudownie ze wszystkim, jednak uwierz mi- to tak nie działa, on też czuje pustkę. On nigdy nie stworzy szczęśliwego związku z żadną kobietą, bo on tego nie potrafi i nigdy nie nauczy się tego- to jest po prostu niemożliwe. On przegląda się w ludziach, jak w lustrze i dopóki widzi w tym lustrze idealny, jego zdaniem, wizerunek własnej osoby, to wszystko mu pasi. Odchodzi i wkurza się, gdy ktoś czegoś od niego chce (czegoś, czego on nie chce dać) albo go krytykuje. Dlatego ta kochanka pociąga go teraz- jest ona po jakims toksyku i jak często to bywa, padła ofiarą następnego zaburzeńca. Oni wyczesują takie kobiety z tłumu i potrafią wyczuć dobry materiał na swojego żywiciela. To chorzy, zaburzeni ludzie i bardzo niebezpieczni, ponieważ niszczą i zatruwają życie innym ludziom, sobie przy okazji także, ale oni nie potrafią tak na to spojrzeć.
To bardzo skomplikowane.
Od teraz będzie ci coraz łatwiej. To małżeństwo nie ma jutra, a ty doczekasz się dnia, gdy uwierzysz w to, przestaniesz walczyć i odejdziesz z wysoko podniesioną głową. Rozpoznaj tylko ten problem.
Zrobiłaś milowy krok do przodu- jestem pod wrażeniem. Dostałaś porządnego wnerwa i to pchnie cie dalej.
Komentarz doklejony:
A swoją drogą wydaje mi się, że on jest na tyle pewny siebie, że nie bierze pod uwagę, że to ja mogłabym go zostawić. Powiedział dziś, że jak się wyprowadzi, to będzie się wtedy spotykał ze mną raz w tygodniu i zobaczę wtedy , czego nie umiałam docenić. Nie bierze chyba pod uwagę tego, że jak się wyprowadzi, to ja już mogę nie chcieć, żeby wrócił.
A to twoje spostrzeżenie jest genialne- castnow dokładnie o to właśnie chodzi. Trafiłaś w samo sedno. Na tym właśnie polega chora logika myślenia takich ludzi- prędzej można zwariować niż dogadać się z tymi ludźmi. Niczego nie udowodnisz, niczego nie osiągniesz- namęczysz się tylko, naszarpiesz i ciągle będziesz stała w punkcie wyjścia. Od takich ludzi należy po prostu odejść i uwierzyć w to, że nie pomoże im żadna terapia, żadne leczenie, żadne prochy, im nie pomoże nic. Naprawdę wiem, co piszę.
Zamów książkę "Moje dwie głowy". Pomoże Ci ona uporządkować myśli, zrozumieć Twoje zachowania, doda sił i pokaże, jak walczyć z tym zaburzeńcem. Zrób to zaraz. I czytaj jak mantrę. Zresztą, myślę, że nie będziesz się mogła od niej oderwać. To książka o Twoim "bogu".
Wiele z nas trafiła nie tylko na zwykłych posuwaczy, ale na klasycznych psychopatów. Witamy Cię w tym niechlubnym gronie. Wiedz, że to nie przestępstwo trafić na kogoś tak zaburzonego, ale tkwić z nim w związku to wyrok na siebie samą. Bez możliwości obrony.
Budź swoją świadomość, wiele jeszcze przed Tobą, ale droga tylko jedna. Ucieczka. Byle do przodu.
Moja rada jest taka- w te pędy do adwokata, przedstaw mu swoje położenie oraz sytuacje majątkową. Zrób rozeznanie jakie masz szanse z dowodami które uzyskałaś bądź możesz pozyskać- nagrania itp. Dowiedz sie dokladnie co bedzie miało wartość procesową. namierz adres tej kochanki. Powolaj na świadka. Ustal wszystko z prawnikiem.
Nie wiem jakie masz uklady z rodzicami i czy po powiedzeniu im całej prawdy , nie zrobia Ci jakiejś niedźwiedziej przysługi np. próby nawrócenia małżonka lub czegoś podobnego. Wtajemniczona może być jedynie osoba, osoby do których masz całkowite zaufanie.
Musisz mieć naprawde mocne dowody, podejrzewam , że w jego wypadku trzeba brac pod uwagę najohydniejsze chwyty łącznie z pozwem o rozwod wyłącznie z twojej winy.
Tu już nic nie naprawisz, obawiam sie jednego, że on Cie kupi jakims wyjazdem weekendowym lub podobną bzdura i Ty uznasz że jednak on się zmieni , że bedzie dobrze i wygadasz mu wszystko.
A wcale mnie nie dziwi że zabrał sie za dziewczyne po toksycznym związku- bo taka łatwo manipulować.
I zawsze bede powtarzała, że ucieczka z takiego toksyku to jest pierwszy krok, a potem jest praca nad sobą , bezustanna.
Ja też witam cię w gronie kobiet, które wyrwały się z łap zaburzeńców. Dotyczy to w 100% Avenious, Lisbet oraz mnie, chociaż mnie teoretycznie nigdy nie powinno spotkać coś takiego, ale cóż szewc bez butów chodzi, a mne zgubiła pycha, że dam sobie radę w takim związku, a wiesz, że pycha idzie przed upadkiem, prawda?
Słuchaj więc pilnie naszych rad, bo troszkę znamy się na takich popaprańcach i wiemy doskonale, jak kończą się relacje z takimi ludźmi. Lisbet ma rację- ucieczka z takiego związku, to jedno (człowiek wyczołguje się w wielkich męczarniach), ale potem zaczyna się prawdziwe piekło, bo zaczyna się walka o siebie samą- to ciągła i tytaniczna praca nad sobą, każdego dnia i w każdej sytuacji. Z takiego związku człowiek wychodzi z uczuciem, jakby przejechał po nim wielki walec drogowy- to nie do opisania.
Ja ciebie nie chcę straszyć- chcę tylko, żebyś była świadoma tego, że nie będzie ci łatwo.
Żyjesz z tym człowiekiem wiele lat, od 17-go roku życia, a więc zjawił się w twoim życiu, gdy twoja osobowość i dojrzałość emocjonalna oraz psychiczna zaledwie zaczęły się rozwijać. Przez wszystkie te lata byłaś więc pod wielkim wpływem tego człowieka i zatraciłaś poczucie wszelkiej normalności- ty zaledwie dotykasz normalnego życia. Wyrwać się z tego piekła będzie ci bardzo trudno- teraz, to zaledwie początek.
Ale i tak wielkie brawa dla ciebie.
Lisbet napisała, że martwi się o ciebie, bo jeszcze wiele razy dasz się omotać temu człowiekowi- absolutnie zgadzam się z nią. Będziesz w takim stanie psychicznym, taka przeraona tym, co się dzieje, że każdy objaw czułości z jego strony, cokolwiek miłego on dla ciebie zrobi albo powie ci, to ty zbudujesz na tym potężne gmaszysko pobożnych życzeń. Szybko jednak i za każdym razem przekonasz się, że runie to gmaszysko, a im więcej marzeń i nadziei włożysz w budowę tego gmaszyska, tym bardziej potem będziesz cierpiała.
To są bardzo podli i bardzo przebiegli ludzie- dlatego nic mu nie mów, nie zdradzaj swoich zamiarów, nie zwierzaj mu się ze swoich lęków. Absolutnie i pod żadnym pozorem nie rozmawiaj z nim na temat swoich uczuć, że jest ci przykro, że nie dajesz rady, bo to i tamto. Od tej pory nigdy nie zdradzaj mu swoich uczuć, ani tych dobrych, ani tym bardziej tych złych. On będzie chciał cię podejść i wybadać sytuację, gdy już coś piknie mu w e łbie, ale ty zaweźmij się w sobie i nie mów mu o swoich uczuciach. Jego i tak nie interesuje to, że cierpisz, on ma to głęboko w doopie, ale będzie chciał wiedzieć, co czujesz, bo on w ten sposób tworzy sobie instrukcje obsługi twojej osoby, czyli mówiąc prościej wie, jak tobą manipulować. Im więcej ty cierpisz, tym bardziej on jest spokojny, bo wie, że jego mocna pozycja w tym związku nie jest zagrożona. Castnow to czub i dlatego on tak funkcjonuje.
Dalej- zabezpiecz swoje sprawy bytowe i zrób to cichcem- idź do prawnika. Twój mąż będzie chciał puścić cię gołą i wesołą, bo mu się zbuntowałaś- uwierz mi, tak będzie. Ciebie będzie postrzegał, jako największego swego wroga i będzie chciał cię zniszczyć. Z takimi ludźmi dobrze jest udawać głupa- oni są tak pewni swojej mądrości i nieomylności, że nigdy nie doceniają przeciwnika, wszystkich mają za kretynów i gorszych od siebie i nie potrafią odróżnić, kiedy ktoś im kadzi, a kiedy faktycznie ich podziwia.
Powiedz o wszystkim swoim rodzicom, ale poproś ich, żeby absolutnie nie rozmawiali z nim o tym, co się dzieje, by prosili go o coś albo coś w tym stylu. Cokolwiek zrobią obróci się to na twoją niekorzyść, może nawet będzie chciał odebrać ci dziecko/
Po wszystkim, gdy uda ci się przeprowadzić sprawy z nim pomyślnie przekonasz się, jakiego małego i nędznego człowieka ty ujrzysz. Sama sobie będziesz się dziwiła, że mogłaś być z kimś takim, słuchać go jak wyroczni, bać się go i wielbić niczym jakieś bóstwo.
On też będzie zaskoczony, że takie nic, takie byle co, jak ty, a jednak odeszłaś, on niczego nie będzie rozumiał. Będzie gapił się na ciebie, jak ostatni gamoń, ale wniosków on i tak żadnych nie wyciągnie. Dalej będzie taki, jaki był. To, co ciebie spotkało zalicza się do historii z cięższego kalibru. I zapewniam cię- nie jest to bełkot jakiejś histeryczki.
Wyzłościłas się i co dalej?
Już przespaliście się ze sobą po awanturze czy nie ?
Jak wrócił do domu, poszliśmy na spacer z dzieckiem i oczywiście w trakcie spaceru mój mąż musiał podkreślić kilkukrotnie, że dzisiaj poprzez swoje zachowanie przekroczyłam kolejną granicę i że ja nie mam wyboru, tylko muszę dać mu swobodę. Więc powiedziałam mu, że tak teraz będzie miał swobodę. Wydaje mi się, że on w ogóle nie pomyślał o tym, że i on dzisiaj przekroczył pewną granicę. A później jeszcze zapytał czy zauważyłam, że teraz spędza czas z nami. Odpowiedziałam, że tak, a w duchu zaśmiałam się do siebie, bo pomyślałam - YES, MASTER.
Oczywiście przede mną jeszcze bardzo daleka droga do uwolnienia się z tego brzemienia w jakiś sposób, wiem że będą kolejne wzloty i porywy serca, że jeszcze nie raz dam się przekonać mężowi do jego uczuć, ale mam nadzieję, że zacznę teraz dostrzegać pewne rzeczy. NA razie to przeraża mnie to, co piszecie o prawnikach, dowodach itd. Wiem, że na tę chwilę nie stać mnie na taką decyzję, ale wreszcie mam poczucie, że mam szansę odzyskać szacunek do siebie.
Pozdrawiam
do FENIX - nie za bardzo rozumiem Twoje pytanie, nie masz się czym podniecać wieczorową porą? Niestety w tej kwestii Ci nie pomogę. Lepiej pooglądaj piłkę nożną, aktualny mecz jest naprawdę pasjonujący.
Cytat
A może powinnaś zrozumieć
Swoją drogą, dotyk męża, który przed chwilą (przepraszam, ale na potrzeby chwili musi być dosadnie) posuwał kochankę, a teraz wyciąga łapska do mnie, musi być obrzydliwy i wywołujący torsje. Jak Ty to znosisz?
Idę spać- na dobranoc napiszę ci jeszcze, że wszystko to minie, gdy uda ci się zmienić samą siebie. W momencie, gdy uwierzysz w siebie (wiem, że to utarty frazes, ale to napradę o to chodzi w tym wszystkim), zrobisz coś dla siebie znaczącego, to twój mąż straci całkowicie autorytet w twoich oczach i spadnie z niego ta wspaniała otoczka, którą ty widzisz. Podoba mi się to: Odpowiedziałam, że tak, a w duchu zaśmiałam się do siebie, bo pomyślałam - YES, MASTER.
Gdybyś oglądała film i widziałabyś tak postępującego i tak gadającego faceta, to jestem pewna, że on raczej nie imponowałby ci, tylko śmieszył. Pewnie patrzyłabyś na jego partnerkę i zastanawiałabyś się nad tym, co takiego widzi w tym idiocie ta atrakcyjna i fajna kobitka? Tylko, że z filmem jest tak, że jesteś tylko widzem, więc łatwo jest oceniać rzeczywistość, na zasadzie czarne- białe. Gdy rzecz dotyczy ciebie, to nagle wszystko jest zupełnie inne.
Masz bardzo dużą szansę na to, by odzyskać nie tylko szacunek do samej siebie, ale nawet na to, by skończyć stare, złe życie i zacząć nowe, na swoich warunkach.
Ja zawsze mówię sponiewieranym przez czubów kobietom, że nie muszą godzić się na mniej niż mają inne kobiety, te żyjące z normalnymi i fajnymi mężczyznami.
Wczuj się w tę pozornie prostą myśl i pomyśl, że wszystko to, co najlepsze jest w twoim zasięgu.
Dobranoc.
A znosić jakoś to znoszę, nie wiem jak, ale aż tak mnie to nie obrzydza.
Komentarz doklejony:
dzięki Mono
zobaczymy jak to dalej będzie i jak to się wszystko potoczy. Jak na razie mam światełko w tunelu i to jest najważniejsze.
dobranoc
pozwolę sobie napisać do ciebie na PW
CASTNOW ja wiem doskonale z kim masz do czynienia i niestety czeka cie piekło, masz do czynienia z potworem a nie człowiekiem! słuchaj rad dziewczyn i bądź konsekwentna w sowim zachowaniu, nie pozwalaj się mu zmanipulować
Będę pisała już teraz w momencie jak podejmiesz prawdziwą walkę o odzyskanie Siebie
A mecze kiedyś bardzo lubiłam oglądac , obecnie spędziłam miło czas na super pogawędce z dziewczyną z portalu
Szczęśliwie rozwiedzioną
Przeczytaj bardzo wolno i dokładnie swoje posty od 8 strony, ale tak jakbyś czytała kogoś, kto zwrócił się do Ciebie i pyta co może zrobić; jak dalej żyć ?
Zastanów się porządnie i odpisz tej osobie, nawet tutaj; nie myśl o tym, że sama do siebie, napisz do Catsnow;..będzie Ci o tyle łatwiej, że bez trudu wczujesz się w jej sytuację.
Spróbuj bardziej zaakcentować lub pokazać jej to czego nie widzi; spróbuj bez emocji streścić jej sytuację i powiedzieć jej, co byś zrobiła na jej miejscu nie będąc w to uwikłana emocjonalnie;
Wysil się. Coś czuję, ze Twoje spostrzeżenia i uwagi jej najbardziej pomogą;
---------------------------
Mono,
Cytat
A mi się wydaje, że jedna rzecz może pomóc. Rzucenia na kolana i to niekoniecznie z pozycji siły a obojętności. Wystarczy, że poczują się prawdziwie bezradni. Ludzie, którzy przypisują winę wszystkiemu i wszystkim do okoła to duże dzieci mające pretensje do całego świata o to, że jest im nie dobrze. Udają, że nie, ale są bardzo słabi psychicznie. Żeby tego nie pokazać maskują to pretensjami, usprawiedliwiwaniem wszystkiego lub agresją; Nie są w stanie nic przyjąć na klatę;
Wcześniej nie bez powodu żartowałem, że Catsnow musi załatwić sobie kilku facetów, chyba Rado się zaoferował; Czemu ?
Myślę, że ostatnią rzeczą jaka powstała by w jego głowie jest to, że Catsnow może się komuś spodobać, że ktoś może być zainteresowany, że moze kogoś obdarzyć uczuciem.
Ewidentnie liczy się tylko on i jego pozytywne emocje. I cały swiat musi się do tego dostosowywać. Czyjeś emocje go nie interesują, może nawet nie ma świadomości, że mogą istnieć ?
Może warto mu to pokazać i sprawdzić, czy ma odpowiednią część mózgu? Może jest, tylko dawno nie używana?
U takich ludzi zdziwienie, że ktoś istnieje, ma swoje zdanie i uczucia i to nie związane z nimi, tak przecież wspaniałymi, jest na ogół okrutne
Tak on widzi , wie i może mieć pewność ..
Korzysta z niej
Zobacz ile tutaj padło słów , ile rad , my wiemy ze jedynie mądrych i dobrych
I zobacz odpowiedzi castnow
Już powoli zaczynam rozumieć , jeszcze chwilka coś zrobię i...idziemy na spacer
A jedyna zemsta to myśli ...
kto powinien paść na kolana???
On nie padnie , jak już castnow zdecyduje się walczyć , mąż będzie szalał
Przerobione to mam
Tyle , że tak nie będzie niestety
Żeby nie było , że brak mi konsekwencji , ale odpowiadam na post Yorika
Cytat
Nigdy nie byłem szczególnym fanem, ale im dłużej żyję, tym bardziej dochodzę do wniosku, że wprowadzenie instytucji małżeństwa zupełnie nie było przemyślane.
A wpajanie dzieciom wzorca dozgonnej miłości romantycznej to fundowanie ludziom niezłych urazów psychicznych w zderzeniu z rzeczywistością. Przecież taka działalność powinna być karalna
Tyle , że my niestety jej nie zaznaliśmy
Nadal wierzę , że może się taka przytrafić , tyle że nie mi
A i pomimo wszystkiego co się wydarzyło i nadal się dzieje w moim zyciu
wiem że do starego życia nie chciałabym wrócic
A przecież uzależnienie miałam identyczne jak castnow
Tyle , że granice moje były mniej tolerancyjne
Mono , Lisbet i jeszcze wiele innych stąd dziewczyn , męczą się nad wątkiem castnow...
I pewnie jak i mi ręce im opadają ...
Yorik , czyż to nie jest najwyższy dowód , że miłość istnieje????
jak bardzo trzeba kochać , aby znosić to wszystko
Jak da się człowiek zmienić w gówno ( costnow wybacz , ale mam tu na myśli siebie ) w imię miłości ??
E Yorik , masz rację , powinno być karalne
Bo własnie dotarło do mnie , że bredzę i że moja miłośc to była chora miłość
Cytat
Ależ oczywiście ja też. Niestety najbardziej prawdopodobna jest, jak się w kimś zakochasz na łożu śmierci
Cytat
Jak ja lubię takie ogólniki
Nie każde szaleństwo to miłość. W tym wypadku to klasyczne emocjonalne uzależnienie, brak świadomości odrębnego istnienia i innego zycia, bo zna tylko takie, a innego się boi;
Cytat
Nie jestem dobry w definicjach, więc nie wiem.
Ale słyszałem, że kobiety mają geny warunkujące wiarę w moc zmiany swoich partnerów.
Kobiety wierzą, że są tak wspaniałe i wyjątkowe, a tym bardziej jak się poświęcą, to przy nich facet się zmieni i będą żyli długo i szczęśliwie; I wierzą w to niekiedy całe życie, które okazuje sie za krótkie na taką przemianę;
Faceci nie są wcale bardziej rozgarnięci, mają odwrotnie, wierzą, że ich wybranki się nigdy nie zmienią, że wciąż będa takie, jak przy poznaniu No i wtopa, z kim ja kurde się ożeniłem, gdzie ja miałem oczy
Yorik masz absolutną rację, jednak z małym zastrzeżeniem, o którym zaraz napiszę. Rzeczywiście są to zwykłe, słabe i nadzwyczaj rozwydrzone gnojki, którym wystarczy byle wiaterek, byle co, a juz chwieją się oni na tych swoich nóżkach. Nie ma w nich żadnej siły- są puści i by żyć potrzebują ciągłej stymulacji z zewnątrz. Są, jak sępy, które rzucają się na padlinę. Jeśli nie dostają tego, czego chcą nie potrafią poradzić sobie z porażką. Nie ma w tych ludziach nawet odrobiny autorefleksji, jakiejs zdrowej samokrytyki. Zwalają winę za swoje ułomności na innych i co ciekwsze oni są święcie przekonani o tym, że nie są winni. Nawet, jeśli robią rzeczy, które nie mieszczą się w głowie, które bulwersują swoją niedorzecznością, chamstwem i znieczulicą, to i tak nie potrafią zauważyć swoich niedociągnięć- wcale nawet nie udają, oni naprawdę wierzą w swoją niewinność, naprawdę nie kapują o co chodzi ich ofiarom. Sami tworzą jakieś nienormalne układy, zachowują sie skandalicznie, ranią kogos i okradają z życia, ale cały czas przekonani sa o swojej wspaniałości i wyjątkowości. Nawet jawne chamstwo z ich strony interpretują, jako swoją oryginalność, niektórzy z nich mają się ekscentryków, ale nigdy za zwyczajnych gnojków. To naprawdę chorzy ludzie, nie chorzy psychicznie, ale o mocno zaburzonej sferze osobowościowej. To nieuleczalne.
I tu odniosę się do tego, co napisałeś- "A mi się wydaje, że jedna rzecz może pomóc." i dalej o rzuceniu ich na głęboką wodę itd.
Tu właśnie absolutnie się z robą nie zgadzam.
Nie ma bowiem takiej możliwości, by tzw, przeciąganie ich za ryj po podłodze miało pomóc, by mogło coś takiego wyprostować takiego człowieka. Na nich nie podziała nic- nawet, gdy stracą wszystko, to dalej niczego nie zrozumieją. Będą głowić się od rana do wieczora, ale i tak nie zakumają, że winni danej porażki są oni sami- ich mózg jest tak zbudowany, że bezcelowe są jakies rozmowy z nimi, podrzucanie im odpowiedzniej lektury, rzucanie ich na podłogę. W ich przypadku nie pomoże NIC. Oni mogą jedynie ugiąć karku na chwilę, zagrać jakąś rolę, ale gdy utwierdzą się w swojej pozycji, że przynęta chwyciła, wtedy utwierdzają się tylko jeszcze bardziej w swoich chorych racjach i ze zwielokrotnioną siłą znowu są sobą. Nie ma takiej opcji, by tacy ludzie przemyśleli coś i tak z głębi serca uznali swoje błędy i potem żeby przełożyli to na dalsze swoje postępowanie.
Metoda przeciągania za kudły sprawdza się tylko i wyłącznie w przypadku normalnych np. zwykłej łajdaczyny. Taki rzeczywiście może nabrać obrzydzenia do dziw, z którymi się bzykał- to zależy od tego, na ile zależy mu na tym, co straci.
Zaburzeniec nigdy w życiu tak nie zareaguje.
Jedyne, co trzeba zrobić, to zdać sobie sprawę z tego, z kim się żyje i zwyczajnie spieprzać, gdzie pieprz rośnie.
Tacy ludzie naprawdę niszczą życie innym i dosłownie, i w przenośni.
Tracą na swojej pewności dopiero u schyłku swojego życia, ale dopóki są zdrowi i silni, to naprawdę nie ma możliwości, by stali się dobrymi ludźmi.
Mąż Castnow jest, według mojej oceny, narcyzem albo ma zaburzenie narcystyczne, może być też socjopatą, le raczej nie, bo z tego, co napisała castnow jest za bardzo emocjonalny, bywa nawet egzaltowany. To beznadziejny przypadek, bo nie dający nawet cienia nadziei na to, że można byłoby popracować nad nim i uzyskać jakies pozytywne efekty.
Najdłuższą smyczą, na której trzymają swoje ofiary jest pokazanie, że bez niego dana ofiara absolutnie sobie nie poradzi. Wizja życia bez tego wielkiego "dobroczyńcy"wywołuje w ofierze paraliżujący strach i tak najprawdę, ten właśnie strach trzyma najbardziej i najdłużej przy takim czowieku, nawet jeśli uda się nam przerwać inne smycze, to ta nadal pozostaje mocna i długa.
Dlatego ludzie męczą się tak długo, bo tak naprawdę przeraża świat, gdy trzeba będzie stonowić o sobie samodzielnie. Ofiarom brakuje dojrzałości. Osoba silna, dojrzała i znająca swoją wartość jest odporna na tego typu ludzi. Oni zawsze zakręcają się koło tychi, którzy mają jakies problemy- wyczuwają swoje ofiary na milę. Silnych i stabilnych oni omijają, nie cierpią ich, ale w głębi serca podziwiają ich i marzą skrycie o tym, by powalić takiego silnego człowieka na ziemię.
Im nigdy nie zależy na tym, by ktoś był szczęśliwy, bo nie są nastawieni na dawanie z siebie. Wprost przeciwnie- im bardziej uda im się zgnoić kogoś, tym lepiej się z tym czują. Tragiczne jest to, że im większą jest ktoś ich ofiarą, tym bardziej pogardzają taką osobą- dlatego nigdy nie należy rozmawiać z nimi na temat swoich uczuć.
Komentarz doklejony:
Ewidentnie liczy się tylko on i jego pozytywne emocje. I cały swiat musi się do tego dostosowywać. Czyjeś emocje go nie interesują, może nawet nie ma świadomości, że mogą istnieć ?Myślę, że ostatnią rzeczą jaka powstała by w jego głowie jest to, że Catsnow może się komuś spodobać, że ktoś może być zainteresowany, że moze kogoś obdarzyć uczuciem.
Dokładnie tak właśnie jest. Dlatego tak często zdarza się, że oni potrafią odezwać się do swojej wcześniejszej ofiary nawet po roku czy po dwóch latach. Żyją w innym świecie- to naprawdę bardzo skomplikowane.
Należy uciekać od takich ludzi, bo bardzo krzywdzą.
Yorik - wiesz, jakoś Twoje myślenie wydaje się być najbardziej zbliżone do tego jak ja postrzegam pewne rzeczy, ale zgadzam się z Mono, że przeczołganie i rzucenie na kolana tak po prostu nic tutaj nie da. Masz rację Yorik, ja wiem, że mój mąż tak naprawdę w głębi jest słaby psychicznie, gdyż kilkukrotnie w naszym życiu było to widać i musiałam go zbierać w momentach poważnych problemów.
Przeczołganie spowoduje to, że on "ukarze" mnie odejściem i będę miała wpojone, że to przeze mnie rozpadła nam się rodzina, bo przecież on tego nie chciał, ale ja go do tego zmusiłam, czyli i tak wyjdzie na jego. Ale z drugiej strony to, co napisałeś Yorik o obojętności myślę, że może wprowadzić go w konsternację.
Wczoraj miałam przez małą chwilkę takie poczucie, że to ja jestem panią sytuacji. Otóż wieczorem zapytał mnie - to kiedy rozwód? ( ja wiem, że to było takie rozpoznanie sytuacji, takie w jego stylu). Ja odpowiedziałam z kamienną twarzą i zupełnie poważnie - a chcesz rozwodu? I nic na to nie odpowiedział, zupełnie temat się urwał. Myślę, że jedyne, co może go jakoś zastanowić to będzie pokazanie mu, że ja przestałam się panicznie bać tego, że mnie zostawi, że to już nie robi na mnie wrażenia. Ciekawa jestem, jak się zacznie zachowywać, kiedy to do niego dotrze.
Na razie nie jestem przekonana do jakiś gwałtownych ruchów, ale wreszcie widzę, jak mniej więcej mogę spróbować zacząć się bronić przed tym łańcuchem, który mi założył.
Wiesz Mono, trochę nie do końca mi pasuje do mojego męża to, co piszesz. Bo do tej pory przez 15 lat to właśnie cudze emocje były dla niego ważne, chęć obdarowania sobą, to wszystko było, zawsze był też bardzo uczuciowy. Trochę nie umiem sobie tego dopasować do niego. Czy to możliwe , żeby przez tyle czasu się tak dobrze kamuflował? Jakoś nie bardzo mogę w to uwierzyć.
Aha, jeszcze jedno Yorik - z tymi mężczyznami to mnie się wydaje, że raczej wygląda to tak, że on nie wierzy, że ja mogłabym się kimś innym zainteresować , zresztą wielokrotnie podkreślał, że on by tego nie zdzierżył, gdybym ja go zdradziła, musielibyśmy się wtedy rozstać. Ja nigdy nie myślałam o tym, aby wiązać się z innym mężczyzną i dalej nie myślę, bo na chwilę obecną mam ich po prostu dosyć po tym, co zafundował mi mój mąż. Chociaż zaczyna do mnie docierać , że może jednak znalazłby się ktoś, z kim byłabym bardziej szczęśliwa. A do tej pory byłam przekonana, że nigdy nie spotkałabym kogoś lepszego niż on.
Castnow, gdyby on był uczuciowy, to potrafiłby wczuć się w twoje położenie i w życiu nie żadałby od ciebie, żebyć zaakceptowała jego styl życia i polubiła kochankę. Każdy człowiek o zdrowych zmysłach jest w stanie wyobrazić sobie, jak bardzo mogą powalić kogoś takie rewelacje. Ty ciągle patrzysz na problem bardzo powierzchownie i nie dociera do ciebie to, że z takimi ludźmi obcowanie jest bardzo niebezpieczne- to nie działa na zasadzie takiej, że jest, to, co ty widzisz, a pod spodem nie ma nic więcej. Dopiero zaczęłaś drążyć, więc wiele rzeczy jeszcze cię zmyli. A najbardziej zmylą cię twoje pobożne życzenia, ponieważ będziesz wypierała ze swojej świadomości różne fakty- no zwyczajnie, będzie ci bardzo ciężko zaakceptować taką prawdę, bo to oznaczałoby, że powinnaś odejść od tego człowieka.
Gdybyś była nastawiona na odejście od niego, to szukałabyś potwierdzenia tego, że to zaburzeniec- byłoby ci łatwiej odejść i nie zwariować z rozpaczy.
Ty jednak jesteś dopiero na początku drogi, coś ci tam świta, ale nie chcesz burzyć swojego mitu.
Ty jesteś najlepszym dowodem na to, że trzymasz się potwora.
Przeżyjesz jeszcze wiele upokorzeń z jego strony i nie wiadomo, jaką masz psychikę, ile jesteś w stanie znieść, by dojść wreszcie do swojego dna.
Gdy zaliczysz swoje dno, to potem albo się od niego odbijesz, albo zostaniesz i do końca zmarnujesz sobie i własnemu dziecku życie.
Ty żyjesz w dwuosobowej sekcie, ale na ten moment jeszcze nie potrafisz ani nie chcesz tak na to spojrzeć.
Ja wiem, że balansuję na krawędzi, czuję to, ale po raz pierwszy zaczynam odnajdywać w sobie siłę, żeby nie dać się pożreć żywcem. Zobaczymy na jak długo mi jej wystarczy...
Żyjesz w bagnie dziewczyno.
Nie daj się ogłupić temu typowi.
On ma doskonale opracowaną instrukcje obsługi Ciebie i powiem Ci że trzeba ogromnej pracy nad soba aby wyjść z pewnych schematów i móc wchodzić w drogę takiemu człowiekowi . U mnie mineło 2 lata od rozstania i uwierz mi po przepracowaniu pewnych rzeczy widać jacy to prości i nieskomplikowani ludzie, a ich reakcje można przewidzieć. Czasami droczę się z moim byłym i doprawdy bawi mnie to . Bo nie ma nade mną władzy a nawet powiem Ci że po kilku akcjach huknięcia pięścią zaczął schodzić mi z drogi. Bardzo pilnuję poprawnych kontaktów z dziećmi i dlatego tolerujemy się nawzajem bez zbytniej zażyłości ale też bez skakania sobie do oczu co uważam za zbędne zużycie energii. Najważniejsze , że dzieci maja z nim dobre kontakty i są zadowolone.
Tak jak pisała Mono jeszcze nie osiągnęłaś swojego punktu najwiekszego upodlenia, które spowoduje w Tobie taki bunt że nic nie będzie w stanie Cie zatrzymać.
Poszukaj jednej zaufanej osoby, takiej ze swojego otoczenia której możesz to opowiedzieć , ktora bedzie Twoim wentylem bezpieczeństwa. Obawiam, sie , że nie udźwigniesz tego psychicznie , albo będziesz wrakiem albo zrobisz coś jemu. To nie rozwiąże się ot tak samo, bez żadnych konsekwencji.
Tak, castsnow obawiam sie że na dzień dzisiejszy nie potrafię Ci już więcej pomóc choć życzę Ci jak najlepiej.
Na pewno wiem, że muszę o tym porozmawiać z kimś z mojego otoczenia, tylko bardzo bym chciała rozsądnie wybrać tę osobę, jeszcze się nie zdecydowałam z kim. Cały czas się waham. Ja czuję, że ja tego sama nie uniosę.
Dziękuję i pozdrawiam
Zwróć uwagę na to, że objawił ci kochankę, gdy na świecie pojawiło się wasze maleńkie dziecko. Mało tego zażądał od ciebie, byś zaakceptowała tę kochankę i rozkosznie wyjaśnił ci, że oto odkrył w sobie poligamistę, a jeśli tobie coś się nie podoba, to droga wolna, bo on ciebie nie trzyma.
Czy zdajesz sobie sprawę z tego dlaczego on właśnie teraz wyskoczył z czymś tak absurdalnym i niedorzecznym? Otóż dlatego, moja droga, że po pierwsze jest to człowiek podły i mocno zaburzony, a po drugie dlatego, że instyktownie uznał on ten właśnie moment twojego życia za najbardziej dla niego dogodny, by dowalić ci z całej siły i jeszcze mocniej przywiązać cię do siebie czyli uzależnić emocjonalne, psychicznie, intelrktualnie, jak sobie tylko chcesz. To był u niego instynkt- rozumiesz to? Oznacza to, że z tym facetem jest naprawdę coś mocno nie halo i gdy znajdziesz się w życiu w parwdziwych opałach( np. zachorujesz albo się zestrzejesz) on jako pierwszy dowali ci jeszcze bardziej. Castnow ty z takim człowiekiem żyjesz- to nie są żarty i to wszystko nie minie, jak katar. To twoja reczywistość.
Jest jeszcze kilka innych rzeczy, na które ja zwróciłam uwagę- to bardzo niepokojęce rzeczy. Musisz zdać sobie sprawę z tego, że nie ma dla ciebie życia u boku kogoś takiego. Dziecko tez pójdzie na zmarnowanie.
Może zacznij od wizualizacji- zacznij wyobrażać sobie, co ten chłop robi w łóżku, gdy jest ze swoją kochanką. Wyobraź sobie, jak ją dotyka, jak całuje, jak ją liże tu i tam, jak ona liże jego- niech staną ci przed oczami wszystkie te obrazki i niech odrzuci cię fizycznie od tego zaburzeńca. On idzie do ciebie po kochance albo do kochanki po tobie- to dno, a nie facet. Zacznij wyobrażać sobie, jak będą wyglądały twoje święta albo sylwester.
To, co on robi będzie trwało całymi latami, bo nawet, jeśli zniknie ta obecna kochanka, to wnet pojawi się następna. Inaczej nie będzie.