Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Nie można powiedzieć, żebym był tu nowy, ale jest to mój pierwszy wpis. 26 stycznia minie dokładnie rok, odkąd dowiedziałem się o wszystkim. Próbowałem walczyć o moje małżeństwo, ale jestem już zmęczony. Zbliżają się święta i znowu będę musiał udawać przed rodziną, że wszystko jest ok, pokazywać jak bardzo się kochamy.
Czytałem wasze wpisy dokładnie i wiem, że popełniłem błąd, wiem że obydwie strony muszą walczyć a nie tylko ja. Jednak przez cały ten rok się łudziłem, czekałem na jakieś jej olśnienie, lub chociażby zrozumienie faktu, że mamy dziecko. Koniec z tym.
Kochani mam do Was pytanie: czy możecie polecić dobrego prawnika w Warszawie lub okolicach?
Bo jak się czyta ich ogłoszenia to wszyscy są najlepsi, chciałbym poznać wasze ew, opinie o nich.
I drugi pytanie: czy, z waszego doświadczenia, w Polsce istnieje możliwość przyznania prawa do opieki nad dzieckiem ojcu?
Witaj loqs, takie czekanie na zmianę partnera to norma, nie wiń się za to,
medal za cierpliwość...
jesli chodzi o opiekę nad dzieckiem to znam takie przypadki, np. nasz kolega z portalu Karl,
wszystko zależy od tego jak i czy wogóle żona opiekuje się dzieckiem.
Pozdrawiam.
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
Jest możliwość przyznania opieki nad dzieckiem ojcu. Nie jest to częste, ale zdaża się. Pewnie czeka Cię walka z matką dziecka więc faktycznie musisz mieć dobrego prawnika, który wykarze , że mieszkanie dziecka z Tobą-ojcem będzie dla niego lepsze ( świadkowie , wywiad środowiskowy itp)
Życzę powodzenia , trzymam kciuki
finka ma rację. Medal za cierpliwość!
Co spowodowało, że jednak chcesz się rozstać? Jakie masz spostrzeżenia po tym prawie rocznym "próbowaniu"? Rozumiem, że żona była bierna w tym wszystkim.. Co jeszcze Tobie przeszkadzało? Jeśli masz chwilę to napisz konkretnie - skąd taka decyzja.
Dzięki za miłe słowa.
Co do naszego syna to właśnie chodzi mi o to jak sąd traktuję "opiekę".
Czy w grę wchodzi kwestia finansowa, relacje z dzieckiem czy też zupełnie co innego. Jeśli chodzi o kwestie finansowe to już na początku mojego związku(prawie 9 lat temu, 4.5 po ślubie) usunąłem się trochę na bok. Nigdy nie miałem ambicji, żeby robić karierę. Nie zrozumcie mnie źle, nie zarabiam jako agent ubezpieczeniowy najgorzej, mimo to ona ma o wiele większy wkład do budżetu. Od początku jej w tym pomagałem, gdy była na stypendium zagranicznym biegałem na jej uczelnie by załatwiać kwestie administracyjne. Później to ja zajmowałem się domem gdy Ona na kończyła studia podyplomowe(2 kierunki). I jaki byłem z tego dumny, że mam taką inteligentną żonę :-(
Relacje z synem? Ujmę to tak: gdy Ona wraca do domu, Kubuś oczywiście biegnie do Niej, ale przeważnie po to, żeby sprawdzić co mu dzisiaj kupiła. Tak mniej więcej w skrócie można opisać Jej relacje z synem.
Pisałaś o świadkach. Z tym może być trudno. Po tym wszystkim moje wszystkie kontakty "umarły". Dopiero teraz zaczynam odbudowywać przyjaźnie. Są dwie osoby, które wiedzą co mnie spotkało. Jedną z nich jest mój przyjaciel ze studiów(ojciec chrzestny Kuby) a drugą moja byłą przełożona.
Nie wiem, czy chcieliby zeznawać jako świadkowie, tym bardziej, że i ja nie chcę ich do tego nakłaniać.
@cleo
Moje spostrzeżenia? Cóż, w takim razie chyba będę musiał opisać wszysto na zimno i od początku. Z góry przepraszam z niespójność opowieści. Proszę usiąść wygodnie;-)
Wszytko zaczęło się 2.5 roku temu po urodzeniu się Kuby. Ona została w domu (choć z wielkim bólem, chciała jak najszybciej wracać do pracy).
Muszę zaznaczyć, że na początku ja zaliczyłem małą wpadkę. Chodzi o kartę kredytową o której nie powiedziałem żonie. Dowiedziała sie i zrobiło się piekło w kwestiach finansowych, że ją oszukuję, nie dbam i takie tam rzeczy. Koniec końców uzgodniliśmy, że to Ona będzie trzymała rękę na finansach(wielki błąd!!).
To była mała dygresja, wracam do opowieści. Po porodzie nastąpiło (podobno normalne) ochłodzenie naszego związku, w kwestiach łóżkowych i "pochodnych"
Tłumaczyłem sobie, że to się zdarza i że minie. Nie minęło. Za to minął urlop macierzyński, ona zmieniła pracę i rzuciła się w wir obowiązków(oczywiście głównie służbowych). Zaczęły się późne powroty, zmęczenie("miśku wstań do Kuby,taka jestem padnięta". Taj jakbym ja nie miał prawa być zmęczony. Acha, Kuba był wtedy w żłobku. Niestety ciągle chorował i po tym ja trafił na dwa tygodnie do szpitala postanowiliśmy poprosić o opiekę moją matkę. Problemem było to, że babcia Kubusia mieszkała 200 km od Warszawy, co powodowało, że widzieliśmy się z synem raz na tydzień. I wtedy się zaczęło. Pozbawiona jakichkolwiek powodów do powrotu do domu(mąż to żaden powód) zaczęła siedzieć w "pracy" czasami do północy. W tym samym czasie zaczęły się wkradać w jej opowieści fragmenty o NIM. Jaki fajny kolega, wcześniej nie zwracałam na niego uwagi itd. Żeby nie przedłużać trwało to prawie rok. Przy czym na moje uwagi, że coś z naszym związkiem jest nie tak reagowała śmiechem. I cóż, przełom grudnia i stycznia zeszłego roku. Dowiedziała się, że jest planowana do zwolniena, ucieczka na L4 i pobyt z Kubą poza Warszawą. 23 stycznia 2009 dzwoni do mnie, że chce wyjechać z Kubą na weekend do K. bo jest tam jej przyjaciółka z rodziną. No problem, coś tam o nich słyszałem, jedź. Pojechała, po weekendzie wróciła do warszawy, bo jak powiedziała, chce troche czasu spędzić z mężem.
Tak się złożyło, że w poniedziałek po tym weekendzie przejeżdżałem, przez moje rodzinne miasto, więc zajechałem porozmawiać z matką.
I co??!! Okazało się,że owszem wyjechał z Kubą w sobotę do K. ale wieczorem Go przywiozła po czym pojechała sama. Telefon do męża jej znajomej: kim jesteś, a tak, pamiętam Cię chyba ze ślubu, nie nie było nas w weekend w K.
Na pewno to znacie, pierwsze ukłucie przerażenia gdzieś głęboko w żołądku. Powrót do W-wy. Nie ma jej pojechała spotkać się z koleżanką, tą samą z którą przecież spędziła weekend!
Włam na jej gg. Ciekaw jestem jak Wy zareagowliście w momencie gdy poznaliście całą prawdę, ja zwymiotowałem. I mała dygresja dla mężczyzn: nie pytajcie swoich żon jak TO się odbyła, ja wiem i przez to, że jesteśmy wzrokowcami co pewien czas mi się to wizualizuje, koszmar.
A wracjąc do tematu, na gg było wszystko: ich wcześniejsze rozmowy, takie pseudo filozoficzne, zwierzenia jak jej ciężko, że rozmowy ze mną to tandeta, tylko ON ją rozumie, jak się umawiali na weekend i wkońcu rozmowa na temat - CZY BYŁO NAM RAZEM DOBRZE W ŁÓŻKU - ze wszystkimi szczególami!!!!
Konkludując-spędziła weekend z moim SYNEM i NIM, a później się z NIM przespała.
Pominę następne tygodnie, co sie ze mną działo, ten wpis i tak jest za długi. Może faktycznie było tak, że przespała się z nim tylko raz, a te wszystkie wieczory jakie razem spędzili poświecili tylko na rozmowy. Ale RAZ to i tak o jeden raz za dużo.
Przejdę teraz do tego co się wydarzyło przez ostatni rok. Ona oczywiście mnie przepraszała, rzuciła mi się wręcz do kolan, ale wiecie o co mnie głównie prosiła? O to, żebym nic nie mówił jego ŻONIE, tak był, a może trzeba powiedzieć jest żonaty. Mi faktycznie zrobiło się żal tego frajera jak go zobaczyłem. To był kolejny błąd. Jak już mi trochę przeszło (marzec) moja kochana żona poprosiła mnie o pozwolenie na spotkanie z NIM, żeby mogła się z nim "rozstać". A ja będąc w kompletnej rozsypce, zgodziłem się (frajer). Przy okazji wyszło, że miała zarezerwowany bilet lotniczy na tygodniowy urlop z NIM.
I to mniej więcej tyle. Ja zafundowałem sobie terapię, bo nie mogłem sobie z tym poradzić, a Ona uznała, że wszystko jest w porządku. Nasze życie erotyczne jak można się domyśleć, nie uległo poprawie:"wiesz kochanie moim problemem jest to, że mam trudności z wyrażaniem uczuć" Ta, na pewno, ale uczucia z nim to wyrażaliście przez całą noc.
W zeszłym tygodniu poszła w końcu do psychologa, ale to tylko dlatego, że powiedziałem jej wprost o rozwodzie.
Podsumowując: nie napisałem tu wszystkiego, co mi się przytrafiło, ten wpis i tak jest za długi. Ale mam dość ciągłego wyciągania ręki i nadstawienia drugiego policzka.
Pozdrawiam
P.S. jeszcze raz przepraszam za brak spójności, ale nie potrafię pisać o TYM na zimno
Logs! Głowa pęka od natłoku myśli. Dlaczego? W czym byłem gorszy? Czym ją zauroczył? Jak długo to trwa?Itc,itc.To typowa reakcja zdradzonej osoby.Krzyki,wyrywanie włosów,obicie gęby tamtemu(takie reakcje sie zdarzają) nic nie pomogą.Najlepszym lekarzem okaże się czas.Ale nie sposób czekać w ciszy gdy serce krwawi, a ból go rozrywa.I te kłamstwa,na poczekaniu wymyślone bajeczki.Małżeństwo to taka nieprzewidywalna instytucja.Wszelkie problemy musi rozwiązać mąż i żona.Emocje biorą górę nad rozsądkiem.Zraniona osoba wybuchnie,zapłacze,nie śpi po nocach.Dołączyłeś już do grona osób zdradzonych.Przechodzisz przez wszystkie etapy bólu ,cierpienia,braku odpowiedzi na pytania ,które żonie zadajesz. Co dalej? No właśnie,co?Na to pytanie odpowiesz sobie sam,ale najpierw rozmawiaj z żoną.Tylko rozmowa ocali was związek lub rozwiedzie.Ale ,w rozmowie musisz być konsekwentny.I konsekwentny w swych postanowieniach.Innej opcji niema.Bądź wytrwały.Loda
nuuu sam jestem ciekaw bo historia dość skomplikowana. Kobieta się zdrowo zakręciła ale czuję , że logs nie za bardzo jej chyba pokazał kto tu ma spodnie a kto getry
...a to dość ważne jest bo one lubią raczej "złych" facetów.
ja nie dawno dowiedziałam się o zdradzie męża boli to jeszcze bardziej ponieważ to był jednorazowy skok w bok ale zrodziło się z tego dziecko niewiem co mam robić my również mamy dziecko i tylko moje dziecko trzyma mnie przy życiu czuję że chciałabym umrzeć że niemam ochoty już życ
anulko tak jak piszesz masz dziecko i dla niego warto żyć, masz na pewno więcej powodów do życia i do szczęścia,
w takiej chwili gdy przechodzisz pierwszy etap bólu po zdradzie męża dobrze jest popatrzeć na to trochę z boku i ze złośliwym sarkazmem z jego stronę: - ale facet się urządził, musi płacić teraz alimenty a Ty zastanów się czy masz jeszcze ochotę z nim być, oj musi się teraz bardzo postarać bo Ty nie jesteś pierwsza lepsza i swoją wartość musisz znać,
TO ON MA PROBLEM A NIE TY, kochana dasz sobie radę jak ponad 2 tyś. zdradzonych kobitek na tym forum i jakieś 5 mln. zdradzonych w Polsce,
wszystko się ułoży z czasem, naprawdę to co czujesz minie, po bólu, złości i rozpaczy nadejdzie pogarda i wściekłość na męża, potem powoli się z tym oswoisz i zaczniesz bardziej myśleć O SOBIE co wyjdzie Ci na dobre,
zanim odżyjesz myśl o dziecku i nie szczędź sobie i jemu przyjemności, porozmawiaj z bliską przyjaciółką, kimś kto Cię rozumie i wesprze w tym trudnym czasie, pisz tu na forum - pomaga i głowa do góry! poradzimy, wysłuchamy
pamiętaj że to Ty jesteś lepszą stroną tego związku i na pewno dasz sobie radę.
Edytowane przez finka dnia 28.01.2010 16:11:45
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
finka napisał/a:
naprawdę to co czujesz minie, po bólu, złości i rozpaczy nadejdzie pogarda i wściekłość na męża, potem powoli się z tym oswoisz i zaczniesz bardziej myśleć O SOBIE
Myślę że etap pogardy i nienawiści można spokojnie ominąć tak dla samego siebie.
Ale tego się nie da ominąć niestety i finka ma rację . Te wszystkie etapy trzeba przejść , czy się chce czy nie .A jeżeli to jest już za nami , przychodzi ten ostatni etap -radości , dumy , szczęścia ,że w końcu uwolniliśmy się od tyrana , odzyskaliśmy swoją wartość i nareszcie możemy cieszyć się życiem.
Pozdrawiam serdecznie
...da się ominąć. I jest to dla mnie mój osobisty sukces.
Nigdy nie pomyślałem o mojej Żonie tak abym ją nienawidził. Nigdy.
Nawet jak się dowiedziałem o zdradzie nie pomyślałem o niej w zły sposób.
Mogłem mieć do niej żal , złość ale nigdy jej za to nie znienawidziłem.
I nawet jakbyśmy do siebie nie wrócili to nadal bym ją szanował jako matkę mojego dziecka.
Nienawiść do innej osoby jedynie Tobie szkodzi nie jej.
ja mojego meza z jednej strony nienawidze ale z drugiej strony strasznie kocham on mnie przeprasza widze ze sie stara mowi ze tylko mnie kocha i zalezy mu na mnie i naszej corce mowi ze byl pijany (chociaz wiem ze alkohol nic nie tlumaczy) niby dalam mu ta druga szanse ale czuje sie taka zraniona zmieszana z blotem boje sie i niewiem czy dam sobie z tym wszystkim rade nie potrafie mu wybaczyc codziennie zastanawiam sie dlaczego???!!! czego mi brakuje???
nie ma odpowiedzi na pytanie dlaczego?,
Twój mąż anulko pewnie też nie odpowie na to bo nie wie, możesz zastanawiać się nad przyczyną jego zdrady, analizować to i dręczyć się szczegółami i domysłami lecz to nie tędy droga,
etap złości i nienawiści trudno ominąć,
etap zatapiania się w smutku trzeba koniecznie ukrócić i zamknąć, jak najszybciej przejdz do myślenia o przyszłości i skupienia się nad tym co dalej, nie wracaj do przeszłości bo to Cię będzie odciągać od szczęścia, TY musisz teraz wyjść z bólu,
mąż powinien Ci w tym pomóc i z tego co piszesz to on chce naprawić swój błąd więc daj mu szansę aby Ci pomógł,
to co Ci nie pomaga(a bardzo szkodzi) to : dopytywanie go o szczegóły i olokiczności tego co się stało,
uwierz że to czego się dowiesz będzie bardzo wyolbrzymione w twojej wyobraźni i nie da Ci spokojnie zasnąć przez wiele nocy więc zaoszczędź sobie tych rzeczy,
- nie wypominaj mu przy każdej okazji tego co zrobił,
staraj się rozmawać spokojnie i o wszystkim ale nie o zdrADZIE,
POWTARZAJ sobie takie zdanie: JESTEM WARTA MIŁOŚCI I SZACUNKU, SZCZĘŚCIA I DOBRYCH RZECZY,
to fakt i prawda, niczego Ci nie brakuje to Twojemu mężowi zabrakło mądrości i rozumu,
wybaczenie to jedno, na to potrzeba czasu
decyzja że dam nam szansę to drugie i łączy się z konsekwentnym postępowaniem, jesli chcę dać nam szansę to uda się jesli będziecie w tym wszystkim RAZEM,
zastanów się nad możliwością pójścia z mężem na terapię małżeńską( mi bardzo pomogła)
jesli jemu na WAs zalezy, zgodzi się zrobić wszystko abyś odzyskała utracone poczucie bezpieczeństwa i własnej wartości,
dałaś mu szansę, obseruj na ile on się stara ją dobrze wykorzystać, może on nie wie co ma zrobić aby Wam pomóc, wtedy doświadczony terapeuta Wami pokieruje.
Pozdrawiam ciepło.
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
Okazał się słabiakiem i tchórzem , wykazał brak charakteru.
Masz jednak podstawy do tego aby się poukładać. Wycisz się , zajmij sobą.
Jeżeli polubisz siebie łatwiej Ci będzie podjąć decyzję - zostaje z nim , zostaję bez niego.
Jeżeli polubisz siebie to zniknie nienawiść do niego bo zrozumiesz że to jego wina tylko i wyłącznie.
Jeżeli polubisz siebie zobaczysz że może w samym związku też było coś nie tak. Może też coś przeoczyłaś. Może też z czegoś zrezygnowałaś co on widział w Tobie dużo wcześniej a przestał widzieć.
Mając tą wiedzę będzie Ci łatwiej w tym związku jeżeli zdecydujesz się zostać lub w następnym kiedy się pojawi.
logs
Masz małe szanse na sprawowanie opieki nad synemprzykre ale prawdziwe).Sąd z reguły przyznaje ją matce-chyba,że jest ona alkoholiczka lub narkomanką itp...Z twojego opisu na to nie wygląda....
Twoja historia jest bardzo podobna do mojej....ironia losu).
Ze swoją pania jesteśmy 11 lat po ślubie. Przez pierwsze lata nie pracowała-uczyła się. Ja pracowałem i nie byłem czestym gościem w domu (charakter mojej pracy,jestem policjantem w referacie kryminalnym-dochodzenia, siedzenie po godzinach itp). Trzy lata wstecz udało sie mojej pani za pomocą jej wujka uzyskac pracę. Została pracownikiem PZU a po upływie roku została kierowniczką punktu przyjęć...zaczęły sie wyjazdy na szkolenia....W końcu nastał dzień 17 września 2009r. W godzinach popołudniowych, gdy po skończonej pracy siedziałem w domu z 11 letnim synem-też Kubąironia losu... zadzwonił telefon. Odebrał syn a następnie przekazał mi słuchawkę mówiąc, że dzwoni jakaś pani. Dzwoniacą okazała się żona kochanka mojej pani (nigdy nie myślałem, że dowiem sie o zdradzie w ten sposó,która poinformowała mnie, że w chwili obecnej moja żona jest razem z jej mężem, który odszedł od niej. Ja zaprzeczałem (głupek), że nie....,że jest na szkoleniu. Powiedziała, że jej mąz był widziany przez członków jej rodziny w towarzystwie wysokiej blondynki.....jak sie później okazało mojej żony.Poinformowała mnie również, że jej mąż pracuje w tej samej firmie co moja żona i równiez jest kierownikiem. Dowiedziałem się, że ma 45 lat i na imię Jarek(moja żona ma 31). Po tej rozmowie zadzwoniłem do swojej pani pytając sie gdzie jest i co robi. W odpowiedzi usłyszałem oczywiście, że jest na szkoleniu. Powiedziałem jej, że wiem o wszystkim i spytałem się jej czy jest u niego w mieszkaniu i czy on jest obok. Po chwili konsternacji usłyszałem jakże niechcianą odpowiedź...TAK. Najgorsze było to, że nie przepraszała, tylko chciała wiedzieć skąd sie o tym dowiedziałem. Tego samego dnia wróciła do domu....i oczywiście rozmawialiśmy o tym. Płakała i przepraszała...mówiła, że mnie skrzywdziłą i że to był błąd. Twierdziła, że miała to zakończyć i miałem sie o tym wogóle nie dowiedzieć. Nastepnego dnia zadzwoniła do niego oświadczając mu, że to koniec. On przysłał jej sms-a ,że umiera.... czy coś takiego(nie pamietam dokładnie) i że jego serca pompuje jedynie krew-pozostałe funkcje umarły....Mijały dni a ja przez cały czas o tym myślałem...schudłem 16 kg, zamknąłem sie w sobie. Starałem się rozmawiać o tym ze swoja panią lecz praktycznie nasze rozmowy kończyły sie kłótnią.Zacząłem sprawdzać jej służbowy telefon. Pomimo tego, że mi powiedziała, iż z nim skończyła (jak się później okazało nie było to prawdą) kasowane były sms-y i rozmowy. Ja przez cały czas starałem się odbudować to co straciliśmy pomimo tego byłem w dalszym ciągu oszukiwany przez żonę. W końcu nadszedł dzień 17.12.2009r....wyjazd na kolejne szkolenie. Oświadczyła mi, że musi wcześnie rano wyjechać,gdyż ma zajechać po swoja koleżankę-kierowniczkę z innego punktu obsługi i musi zatankować samochód (pomimo tego, że w baku było wystarczająco na dojechanie do celu. Odprowadziłemją do samochodu i stałem patrząc jak odjeżdża. Pech (dla niej) chciał, że musiała po tankowaniu przejechać obok naszego domu. Ja stałem paląc papierosa i wyglądając za nią (czy rzeczywiście będzie przejeżdżać obok domu). Pomimo upływu kilkudziesięciu minut nie zobaczyłem jej....Postanowiłem zadzwonić do koleżanki, którą miała zabrac po drodze. Od niej dowiedziałem się, że nie jedzie razem z moją żoną na szkolenie i że zaczyna sie ono dopiero o godzinie 19:00...(moja pani wyjechała o godzinie 7:00). POstanowiłem zadzwonić do swojej pani i spytać sie gdzie umówiła sie ze swoim kochankiem.....Oczywiście wszystkiemu zaprzeczała lecz pękła po tym, jak oświadczyłem jej, że rozmawiałem z jej koleżanką. Po krótkiej konsternacji (ponownie) oświadczyła, że była z nim umówiona w hotelu w mieście, gdzie miało odbyć się szkolenie.....O godzinie 12:00 zadzwoniła do mnie oświadczając, że wraca do domu, że przemyslała wszystko i chce być ze mna i naszym synem. Pomimo tego przed Świetami Bożego Narodzenia 2009r otrzymałem telefon od żony kochanka,która poinformowała mnie, że jej mąz wystąpił o separację i stara sie o kredyt na mieszkanie.
Domyśliłem się, że zamierza zamieszkać z moja żoną i że decyzja z jej strony została podjetą. Pomimo tego rozmawiałem z nią o tym....oczywiście płakała oświadczając, że zostaje ze mną (do chwili obecnej jest....)
Reasumując dziwię się sobie, że jeszcze to wytrzymuję (głupek). Wszyscy na około widzą, że jest cos nie tak lecz nikt nie podejrzewa, że mogło dojśc do czegoś takiego ze strony mojej żony. Gdzieś zginęło zaufanie, sa ciagłe podejrzenia (cały czas wyjeżdża na szkolenia, na których on równiez jest). Gdy staram się z nia o tym rozmawiać twierdzi, że wie, iż to był błąd i że zrobiła mi straszną krzywdę. Tylko jak mogę jej przypominać o czymś o czym ona nie chce zapomnieć?.....
Pomyślicie, że robię błąd, że po tym wszystkim nie zostawię jej...problem jest tylko w tym, że bardzo ją i naszego syna kocham i nie wyobrażam sobie bez nich życia.....
To nie wszystko co mnie spotkało z jej strony ale za długo byłoby pisać....
Pozdrawiam wszystkich-masochista.....
Witaj Irku!!
Sądząc po godzinie, której pisałeś swoją historię, była to bardzo ciężka noc...Rzeczywiście historia, jakich tu wiele...smutne, że niestety takich opowiadań przybywa. Bardzo Ci współczuję, bo widać jak bardzo jesteś rozdarty, między ogromną miłością do żony i syna a czynami z jej srony.To trudne , kiedy serce i rozum nie idą w parze..
Wydaje mi się, że musisz podjąć jakąs męską decyzję..bo niestety Twoja żona, bawi się w "kotka i myszkę". Nie wiem , czy ona rzeczywiście chce byś z Tobą nadal....
Witajcie
Aby nie rozpisywać się za bardzo, moja historia zdrady jest mixem sytuacji loqs i Irek35. Sytuacja taka trwała przez rok może ją nawet tu opisałem ale to było tak dawno, że już nie pamiętam. Na chwilę obecną mam drugą żonę i wszystko to co dotyczy loqs i Irek35 dawno za sobą.
Ja mojej byłej (pierwszej) już żonie dawałem szanse kilka razy, za każdym razem wracała do swojego kochasia. Ciągle nie dawało mi spokoju takie wewnętrzne przeświadczenie, że jej tak nie za bardzo zależy, że tylko ja się staram. Nie miałem żadnych dowodów, że romans trwa dalej ponieważ przestałem kontrolować jej komórkę, gg i maila. Po każdej kolejnej wpadce stawała się bardziej ostrożna i przebiegła. Sztukę kamuflażu dopracowali razem z kochasiem prawie do perfekcji. Nie będę opisywał sposobów no bo po co. Miałem przeczucie, poszlaki i dziwne zbiegi okoliczności. Zmęczony całą sytuacją stwierdziłem, żyjemy razem ale każdy ma swoje życie. Pewnego dnia moja żona zaczęła robić mi wyrzuty o romans, z racji tego, że na wczesnym etapie romansu jej kochaś próbował mnie wrobić w romans nabrałem przekonania, że coś się dzieje. Zakomunikowałem mojej żonie, że bierzemy rozwód aby sprawdzić jej reakcję. Były płacze, błagania, rzucanie się na kolana, przysięgi itd. Im więcej tego było tym bardziej wydawało mi się to teatralne i nienaturalne, ponieważ taka wylewność kompletnie nie pasowała do mojej byłej żony. Ostatecznym potwierdzeniem moich obaw była zamówiona prze moja eks wycieczka na którą się umówiła z naszymi znajomymi przy mnie. Paradoksalnie pomyślałem wtedy, że to pewnie niespodzianka dla mnie bo przecież nie umawiałaby się na wycieczkę z naszymi znajomymi gdyby mnie miałoby na niej nie być. Z racji tego, że miałem już załatwione mieszkanie wyprowadziłem się aby jej pokazać, ponieważ nazywała mnie kapciem i kluchą, liczyłem na odbudowę związku właśnie na wycieczce. Jakież było moje zdziwienie kiedy okazało się, że na wycieczkę jedzie moja eks (wtedy jeszcze żona), córka i jej stary kochaś. W każdym razie po roku złożyłem pozew rozwodowy sprawę oczywiście wygrałem r11; wina mojej byłej żony była bezsprzeczna.
Z racji batalii sądowych jakich w międzyczasie doświadczyłem to wiem, że:
- słowo kobiety w sądzie ma większe znaczenie niż dowody, świadkowie, opinie biegłych itd.
- wszelkie organy pomocy policja, psychologowie, prokuratura zawsze wierzą kobiecie i to facet jest zawsze przestępcą ot takie założenie,
- facet może opiekować się dzieckiem w sytuacji kiedy udowodni, że kobieta nie jest tego w stanie robić przy czym, opieki kobiety nad dzieckiem nie wykluczają: oszustwa, kradzieże, kłamstwa, permamentny brak pracy, pijaństwo, uprawianie nierządu oraz choroba psychiczna natomiast każda z wyżej przytoczonych dyskwalifikuje faceta nawet jeżeli jest to tylko stwierdzenie kobiety nie poparte żadnymi dowodami. Jeżeli kradnie, kłamie i oszukuje a nie robi tego w obecności dziecka to jest super matką dalej SM. Jeżeli ma dwie lewe ręce i nie pracuje to facet ma płacić wyższe alimenty a kobiet jest SM. Jeżeli pije na umór ale w godzinach nocnych to jest SM. Jeżeli uprawia nierząd ale z dala od domu albo kiedy dziecko nie widzi to jest SM. W końcu to jedyny kraj w którym stoi pomnik matki polki (specjalnie z małych liter).
Co może facet może płacić alimenty i ewentualnie walczyć z systemem. Są oczywiście sposoby aby wygrać w sądzie ale to niemal wiedza tajemna niedostępna adwokatom mają ją gdzieś ale nie schowaną tylko dosłownie tam bo mają tam też nasz interes mimo, iż płacimy im wielkie pieniądze. Mój Mistrz (adwokat) odwalił taki motyw na jednej z rozpraw, że powinien być wykluczony z palestry ale nie w tym kraju gdzie lekarz, adwokat, polityk i architekt to są wręcz bogowie. Po części jesteśmy winni takiej sytuacji a po części system który jest nomen omen także przez NICH tworzony.
Loqs r11; teoretycznie jest możliwość wygrania sprawy o opiekę na podstawie braku związku uczuciowego matki z dzieckiem połączonego z brakiem opieki tylko jak to udowodnić. Po drugie jeżeli będzie sprytna albo będzie miała dobrego prawnika to już Ci współczuję bo może Cię tak załatwić, że się nie pozbierasz.
Irek35 r11; na końcu napisałeś masochista, przed rozwodem to jest Pan Pikuś w porównaniu z sytuacją po rozwodzie to jest dopiero masochizm kiedy się walczy i chce się opiekować dzieckiem.
Drogie Panie przedstawione w negatywnym świetle kobiety nie świadczą o wszystkich nie mniej takie sytuacje się zdarzają. Faceci też są oczywiście łajdakami. Nie jestem szowinistą ale to my przed sądem mamy przer30;ne.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego.
Kocham (...) to słowo, najwięcej kłamliwe i kłamane.